Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

W ramach programu Artemis astronauci NASA mają powrócić na Księżyc. A SpaceX będzie firmą, której pojazd wyląduje z na Srebrnym Globie z dwoma astronautami na pokładzie. Agencja ogłosiła właśnie, że przedsiębiorstwo Elona Muska otrzyma niemal 2,9 miliarda dolarów na dokończenie prac nad lądownikiem.

W misji weźmie udział 4 astronautów. Wystartują oni na pokładzie kapsuły Orion firmy Lockheed Martin, która zostanie wyniesiony przez opracowywany przez NASA Space Launch System (SLS). Następnie dwoje z nich przesiądzie się do lądownika (HLS – human landing system), który zawiezie ich na Srebrny Glob. Po około tygodniowym pobycie na powierzchni ziemskiego satelity astronauci powrócą na pokład Oriona, a następnie na Ziemię.

HLS Starship będzie korzystał z silników Raptor oraz doświadczeń zdobytych przez SpaceX podczas budowy i używania pojazdów Falcon i Dragon. Projekt Starship zawiera dużą kabinę załogową i śluzę powietrzną, umożliwiającą wysiadanie i wsiadanie. Założono, że będzie on ewoluował tak, by w przyszłości stać się systemem wielokrotnego użytku przeznaczonym do lądowania i startowania z powierzchni Księżyca, Marsa i innych ciał niebieskich.

W ramach programu Artemis – obok SLS, HLS i Oriona – ma też powstać stacja Gateway. Zostanie ona umieszczona na orbicie Księżyca. Będzie ona służyła jako hub komunikacyjny, laboratorium, parking dla robotów i miejsce krótkotrwałego pobytu astronautów.

Autorzy misji Artemis zakładają również, że w jej ramach na powierzchnię Srebrnego Globu trafi pierwsza w historii kobieta oraz pierwsza osoba kolorowa.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłoby dobrze żeby NASA przestała zajmować się poprawnością polityczną i ideologiczną a powróciła do zajmowania się nauką i rozwojem. Już teraz oglądając newsy NASA ma się wrażenie jakby to był teatrzyk wiecznie sztucznie uśmiechniętych kukiełek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odezwała się ekspertka od wiecznych teatrzyków sztucznie uśmiechniętych kukiełek i fantastyki w dwóch częściach. Weź może nie pouczaj NASA ze swoją moralnością Kalego.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Ergo Sum nie rozumiem co Ci przeszkadza że  realizują oba cele na raz. Kobiety to 50% społeczeństwa, mniejszości etniczne to chyba ze 45% w USA. NASA ma inspirować kolejne pokolenia inżynierów, wiec również pokazać że maja szanse żeby brać udział w tych prestiżowych projektach i to na pierwszym planie. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, dexx napisał:

Kobiety to 50% społeczeństwa, mniejszości etniczne to chyba ze 45% w USA. NASA ma inspirować kolejne pokolenia inżynierów, wiec również pokazać że maja szanse żeby brać udział w tych prestiżowych projektach i to na pierwszym planie. 

 

Ale taki dobór oznacza karanie innych i dyskryminację. Jeśli faworyzuję białego człowieka, to dyskryminuję inne ubarwienia. I to jest złe. W drugą stronę już nie? Nawet gdyby proces rekrutacyjny wyłonił dwie osoby o identycznej, co do joty, punktacji, to należy się rzut monetą, dogrywka na pięści, konkurs szydełkowania - cokolwiek!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze coś mi przyszło do głowy i byłoby to zabawne, gdyby nie było tragiczne. Ergo radzi NASA powrócić do zajmowania się nauką i rozwojem, i to w dzień, w którym dokonali pierwszego udanego lotu helikopterem na Marsie! Za to w Polsce czołowy ministrant edukacji i nauki powołał "nową dyscyplinę naukową". Właśnie widziałem nagłówek w internecie. Dramat.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 hours ago, Jajcenty said:

Ale taki dobór oznacza karanie innych i dyskryminację. Jeśli faworyzuję białego człowieka, to dyskryminuję inne ubarwienia. I to jest złe. W drugą stronę już nie? Nawet gdyby proces rekrutacyjny wyłonił dwie osoby o identycznej, co do joty, punktacji, to należy się rzut monetą, dogrywka na pięści, konkurs szydełkowania - cokolwiek!

To nie ma nic wspólnego z dyskryminacją po prostu jednym z kryteriów wyboru kandydatów jest grupa etniczna, płeć  a np. w feralnym locie Challengera jednym z kryteriów był wykonywany zawód (nauczycielka). Jak na ISS lecą Japończycy, Kanadyjczycy, Niemcy czy Francuzi to dlatego, że ich kraj miał wkład w rozwój Stacji Kosmicznej i w zamian oczekuje swojej reprezentacji w celach promocyjnych i politycznych. Zapewnienie miejsca w załodze dla różnych nacji ma wymierne korzyści tak jak i tak samo będzie w przypadku mniejszości. Selekcja ze względu tylko i wyłącznie na predyspozycje i wyniki testów miała może miejsce na lotów w kosmos teraz narodowość i grupa etniczna jest takim samym kryterium jak wszystkie pozostałe.

Edytowane przez dexx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, dexx napisał:

Selekcja ze względu tylko i wyłącznie na predyspozycje i wyniki testów miała może miejsce na lotów w kosmos teraz narodowość i grupa etniczna jest takim samym kryterium jak wszystkie pozostałe.

No wiem, środek PRLu, punkty za pochodzenie - naturalnych sposób wyrównywania szans i zapobiegania dziedziczności wykształcenia. Z mojego punktu widzenia kryterium musi być znaczące: np. geny. Kwalifikowanie kogoś bo jest nauczycielką, to obelga. 

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Astro napisał:

Słusznie Jajcenty prawisz, ale tu jest pies pogrzebany! Konkurs szydełkowania będzie statystycznie preferował płeć piękną, biegi długodystansowe - cz... Afroamerykanów, rzut monetą może być rzutem monetą o "złej" statystyce itd.

Nie bardzo rozumiem, niektóre dodatkowe testy mogą pozwolić wybrać "korzystniejszego" kandydata (dobry biegacz -> prawdopodobnie lepsza kondycja fizyczna, a taka kondycja jest pożądana w lotach kosmicznych, umiejętność szydełkowania raczej nie daje żadnej praktycznej korzyści (czyli Afro* się cieszą, feministki martwią)), natomiast monetę da się chyba tak przygotować, żeby oba wyniki wypadały z prawdopodobieństwem na tyle bliskim 1/2, że nikt nie będzie narzekał. Oczywiście znajda się tacy, którzy będą uważali, ze szydełkowanie jednak do czegoś się może przydać w l.k. ale z takimi problemami chyba raczej da się radę uporać (w ostateczności zawsze zostaje moneta, albo - w przypadku, gdy loty są prywatne - niech decyduje ten, co wyłożył pieniądze).

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli mamy firmę lub organizację, której zależy w 100% na wydajności to wydaje się że powinni zrezygnować z parytetów płci lub grup etnicznych. Ale tylko jeśli różnice w kwalifikacjach wynikają z płci lub koloru skóry. Natomiast jeśli pojawiają się wyniki badań, które sugerują że różnice w zdolnościach wynikają z dyskryminacji, a nie dyskryminacja wynika z różnic, wtedy należy wprowadzić działania na rzecz zlikwidowania dyskryminacji. Niezależnie od etyki tylko ze względu na zwiększenie ilości wykwalifikowanych pracowników. W ten sposób dobór pracowników pod względem wydajności nie jest być może optymalny w skali jednej firmy, ale za to w skali kraju zwiększa się ilość wykwalifikowanych pracowników. To znaczy że jeśli członkowie dyskryminowanych grup nigdy nie będą wierzyli w to że mogą pracować w NASA lub Google to nigdy nie zdecydują się na wybranie studiów technicznych. Chyba nie sądzicie że wielkie korporacje walczą z dyskryminacją rasową i płciową, bo chcą żeby świat był piękniejszym miejscem? ;) Robią to, bo równość się opłaca. Społeczeństwo w którym każdy wie że może odnieść sukces to społeczeństwo ciężko pracujących i ambitnych ludzi. Dlatego całkiem mnie to śmieszy kiedy widzę jak ktoś narzeka że mu czarni zabierają miejsce w NASA. Ja bym był już pewnie wice dyrektorem gdyby nie ta poprawność polityczna :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teoretyczne rozważania, co jest "słuszne" teoretycznymi rozważaniami, a życie, jak się okazuje, dodaje swoje komentarze: osobą z USA, która spędziła najwięcej czasu w kosmosie, jest kobieta, Peggy Whitson, i nikt (prawie) o tym nie wie: https://www.youtube.com/watch?v=3RkhZgRNC1k#t=2m38s  ;)

Edytowane przez darekp
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, darekp napisał:

osobą z USA, która spędziła najwięcej czasu w kosmosie, jest kobieta, Peggy Whitson,

Ale, prawie na pewno, nie przez przypadek i nie dla parytetów. Sporo wcześniej zajmowała się biochemią 'kosmiczną', więc po spełnieniu kryteriów sprawnościowych nie było lepszych kandydatów :D 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A właściwie to o co kruszyć kopie? Lista aktywnych astronautów przypisanych do programu Artemis, a mających inne niż biale (kaukaskie) pochodzenie etniczne jest taka:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Stephanie_Wilson 

- 3 loty wahadłowcami, ponad 42 dni w kosmosie

https://en.wikipedia.org/wiki/Jessica_Watkins

- nowicjuszka, w 2020 r ukończyła podstawowy (3 letni!) trening astronautyczny

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kjell_Lindgren

- ISS, 141 dni w kosmosie, dwa spacery EVA

https://www.nasa.gov/astronauts/biographies/jonny-kim

-nowicjusz, po treningu podstawowym

https://pl.wikipedia.org/wiki/Victor_Glover

-pierwszy murzyn afroamerykanin na ISS, na obecną chwilę 157 dni w kosmosie, ciągle lata nad nami

Jest jeszcze Raja Chari, nie wiem jakiego pochodzenia, nowicjusz po treningu podstawowym i pilot testowy, absolwent MIT.

No i jest jeszcze pani Jasmin Moghbeli, urodzona w Niemczech, irańskiego pochodzenia. Pilot USMC na śmiglakach, AH 1 -Super Cobra, 150 misji bojowych, oczywiście po MIT. Kandydatka do lotu na Marsa.:

https://en.wikipedia.org/wiki/Jasmin_Moghbeli

NASA nie odwala fuszery, wszyscy ci kandydaci o nieco innym odcieniu skóry, mają bardzo wysokie kwalifikacje. Bez dwóch zdań. Wszyscy poza pania Moghbeli i Lindgrenem, urodzili się na terytorium USA.

A ta polityczna decyzja o pierwszym nie-białym astronaucie na Księżycu to próba, być może rozpaczliwa, powtórzenia sukcesu programu Apollo, który ponoć zassał wśród młodych 200 tyś nowych inżynierów. Oni teraz  mają problem. W rodzinie mam młodego człowieka, który wyjechał na wakacje, do pracy,  do południowej Kalifornii. Nie mógł tam znaleźć roboty bo nie znał hiszpańskiego. ...Sygnał administracji Bidena jest więc czytelny - uczcie się a i kosmos stanie dla was otworem nawet jak macie taką barwę skóry jak nocne niebo nad nami...;)

A Kanadyjczycy, mający parytet mężczyzna- kobieta 50/50 wysyłają kandydatkę do programu Artemis w atrakcyjnej  postaci dr Jennifer Anne MacKinnon "Jenni" Sidey-Gibbons:

LB5sfRkn4QLZo9ATRfzadp3nZtUy7-VKuG1xlcyN

https://en.wikipedia.org/wiki/Jenni_Sidey-Gibbons

:)

 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Trzecie podejście do testu SN15, tankują teraz paliwo. Dwa poprzednie zostały odwołane. Live feed od Everyday Astronaut:

Edit: SN wystartował, miękko wylądował, nadal stoi i jeszcze nie wybuchł :)

 

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Io, księżyc Jowisza, to najbardziej aktywne pod względem wulkanicznym ciało Układu Słonecznego. Jest on rozmiarów mniej więcej ziemskiego Księżyca, a istnieje na nim około 400 aktywnych wulkanów. Księżyc został odkryty przez Galileusza 8 stycznia 1610 roku, jednak na odkrycie wulkanów trzeba było czekać do 1979 roku. Pierwszy dowód na aktywność wulkaniczną zauważyła Linda Morabito na zdjęciach przesłanych przez sondę Voyager 1.
      Od czasu odkrycia Morabito specjaliści zastanawiali się, w jaki sposób lawa zasila wulkany. Czy płytko pod powierzchnią znajduje się ocean lawy, czy też źródła są bardziej zlokalizowane. Wiedzieliśmy, że dane z dwóch bardzo bliskich przelotów sondy Juno powinny pozwolić na bliższe przyjrzenie się temu zagadnieniu, mówi Scott Bolton z Southwest Research Institute w San Antonio.
      W grudniu 2023 i lutym 2024 sonda Juno przeleciała w odległości zaledwie 1500 kilometrów od powierzchni Io. Za pomocą radaru dopplerowskiego działającego w dwóch zakresach, zebrała bardzo szczegółowe dane na temat grawitacji księżyca. W ten sposób udało się zebrać bardziej szczegółowe informacje na temat występującego na Io grzania pływowego.
      Io znajduje się bardzo blisko gigantycznego Jowisza. Obiegając planetę, doświadcza zmian jej pola grawitacyjnego, które powodują, że księżyc jest bez przerwy ściskany i rozciągany. To zaś wywołuje ciągłe tarcie, roztapiające fragmenty wnętrza księżyca. Wiedzieliśmy, że jeśli pod powierzchnią istnieje ocean magmy, sygnatura grzania pływowego będzie znacznie większa, niż w przypadku bardziej sztywnej struktury wewnętrznej. Zatem, w zależności od danych zebranych przez Juno z pola grawitacyjnego Io, powinniśmy wiedzieć, czy pod powierzchnią księżyca znajduje się ocean, wyjaśnia Bolton.
      Naukowcy porównali dane z Juno z dwoma wcześniejszymi przelotami wykonanymi przez inne misje i stwierdzili, że Io nie posiada oceanu magmy. Z tego wynika, że każdy wulkan Io jest prawdopodobnie zasilany z własnej komory magmowej.
      Odkrycie, że grzanie pływowe nie musi prowadzić do powstania magmowego oceanu spowodowało, że musieliśmy przemyśleć wewnętrzną strukturę Io. Ma to też znaczenie dla naszego rozumienia innych księżyców, jak Enceladus i Europa, a nawet dla planet pozasłonecznych, dodaje Ryan Park z Solad System Dynamics Group w Jet Propulsion Laboratory.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA poinformowała o opóźnieniu dwóch kolejnych misji załogowych, jakie mają się odbyć w ramach programu Artemis. Artemis II, w ramach której ludzie mają polecieć poza orbitę Księżyca, została przesunięta z września 2025 na kwiecień 2026, a lądowanie człowieka na Księżycu – Artemis III – przesunięto z końca 2026 na połowę 2027. Opóźnienie związane jest z koniecznością dodatkowych prac przy osłonie termicznej kapsuły załogowej Orion.
      Decyzję o opóźnieniu podjęto po zapoznaniu się z wnioskami ze śledztwa w sprawie niespodziewanej utraty przez osłonę Oriona części niecałkowicie spalonego materiału w czasie wchodzenia w atmosferę Ziemi podczas bezzałogowej misji Artemis I. Mimo to misja Artemis II zostanie przygotowana z wykorzystaniem osłony już zamocowanej do Oriona. Badania wykazały bowiem, że osłona dobrze zabezpieczy pojazd oraz załogę. NASA zmieni jednak nieco trajektorię lądowania, by zmniejszyć obciążenie osłony. A trzeba przyznać, że musi ona wiele wytrzymać. Jej zadaniem jest uchronienie kapsuły przed temperaturami dochodzącymi do 2700 stopni Celsjusza, jakie pojawiają się w wyniku tarcia o atmosferę. Po wejściu w nią pojazd pędzi z prędkości ponad 40 tysięcy km/h i za pomocą siły tarcia zostaje spowolniony do ponad 500 km/h. Dopiero przy tej prędkości rozwiną się spadochrony i kapsuła łagodnie wyląduje na powierzchni Pacyfiku.
      Przez kilka ostatnich miesięcy NASA i niezależny zespół ekspertów szukali przyczyn, dla których podczas misji Artemis I niecałkowicie spalony materiał z osłony uległ zużyciu w inny sposób, niż przewidziany. Przeprowadzono ponad 100 różnych testów, które wykazały, że gazy, powstające wewnątrz materiału osłony w wyniku oddziaływania wysokiej temperatury, nie mogły wystarczająco szybko się ulatniać, co spowodowało popękanie części materiału i jego odpadnięcie. Mimo tego osłona spełniała swoje zadanie. Czujniki wewnątrz kapsuły wykazały, że temperatura pozostała stabilna i komfortowa dla człowieka.
      Teraz, na podstawie badań osłony z misji Artemis I, inżynierowie przygotowują osłonę dla misji Artemis III, dbając o to, by gazy mogły z niej równomiernie uchodzić. Zanim jednak dojdzie do misji Artemis III, wystartuje Artemis II, w ramach której ludzie odlecą od Ziemi na największą odległość w historii. Zadaniem tej 10-dniowej misji będzie przetestowanie systemów podtrzymywania życia, sprawdzenie mechanizmów ręcznego sterowania kapsułą oraz zbadanie, w jaki sposób astronauci wchodzą w interakcje z urządzeniami kapsuły.
      Dotychczas kapsuła Orion dwukrotnie opuszczała Ziemię. Po raz pierwszy w 2014 roku, gdy na krótko trafiła na orbitę i po raz drugi w roku 2022, gdy w ramach 25-dniowej misji bezzałogowej NASA wysłała ją na orbitę Księżyca.
      Przesunięcie misji Artemis III zwiększa też prawdopodobieństwo, że kolejne opóźnienia nie będą konieczne. Podczas misji bowiem wykorzystany zostanie górny człon rakiety Starship firmy SpaceX, który posłuży do lądowania na Księżycu. Starship jest wciąż rozwijana, dotychczas przeprowadzono jedynie 6 jej testów. Decyzja NASA o opóźnieniu misji daje więc przy okazji firmie Elona Muska więcej czasu na dopięcie wszystkiego na ostatni guzik.
      Pomimo opóźnienia USA wciąż wyprzedzają Chiny pod względem najbliższej planowej misji załogowej na Księżyc. Państwo Środka chce bowiem wysłać astronautów na Srebrny Glob około 2030 roku. Ten pośpiech ma podłoże nie tylko ambicjonalne. NASA chce być pierwsza po to, by Chiny nie mogły ustalać zasad pracy na Księżycu. Obecny szef NASA twierdzi bowiem, że nie można wykluczyć, iż gdyby pierwsi wylądowali Chińczycy, to mogliby spróbować zakazać lądowania innym w tym samym regionie.
      Oba kraje planują lądowanie w pobliżu południowego bieguna Srebrnego Globu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA zaprezentowała pierwsze zdjęcia pełnowymiarowego prototypu sześciu teleskopów, które w przyszłej dekadzie rozpoczną pracę w kosmicznym wykrywaczu fal grawitacyjnych. Budowane przez ekspertów z NASA teleskopy to niezwykle ważne elementy misji LISA (Laser Interferometer Space Antenna), przygotowywanej przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA).
      W skład misji LISA będą wchodziły trzy pojazdy kosmiczne, a na pokładzie każdego z nich znajdą się po dwa teleskopy NASA. W 2015 roku ESA wystrzeliła misję LISA Pathfinder, która przetestowała technologie potrzebne do stworzenia misji LISA. Kosmiczny wykrywacz fal grawitacyjnych ma rozpocząć pracę w 2035 roku.
      LISA będzie składała się z trzech satelitów, tworzących w przestrzeni kosmicznej trójkąt równoboczny. Każdy z jego boków będzie miał długość 2,5 miliona kilometrów. Na pokładzie każdego z pojazdów znajdą się po dwa identyczne teleskopy, przez które do sąsiednich satelitów wysyłany będzie impuls z lasera pracującego w podczerwieni. Promień będzie trafiał w swobodnie unoszące się na pokładzie każdego satelity pokryte złotem kostki ze złota i platyny o boku 46 mm. Teleskopy będą odbierały światło odbite od kostek i w ten sposób, z dokładnością do pikometrów – bilionowych części metra – określą odległość pomiędzy trzema satelitami. Pojazdy będą umieszczone w takim miejscu przestrzeni kosmicznej, że na kostki nie będzie mogło wpływać nic oprócz fal grawitacyjnych. Zatem wszelkie zmiany odległości będą świadczyły o tym, że przez pojazdy przeszła fala grawitacyjna. Każdy z pojazdów będzie miał na pokładzie dwa teleskopy, dwa lasery i dwie kostki.
      Formacja trzech pojazdów kosmicznych zostanie umieszczona na podobnej do ziemskiej orbicie wokół Słońca. Będzie podążała za naszą planetą w średniej odległości 50 milionów kilometrów. Zasada działania LISA bazuje na interferometrii laserowej, jest więc podobna do tego, jak działają ziemskie obserwatoria fal grawitacyjnych, takie jak np. opisywane przez nas LIGO. Po co więc budowanie wykrywaczy w kosmosie, skoro odpowiednie urządzenia istnieją na Ziemi?
      Im dłuższe ramiona wykrywacza, tym jest on bardziej czuły na fale grawitacyjne o długim okresie. Maksymalna czułość LIGO, którego ramiona mają długość 4 km, przypada na zakres 500 Hz. Tymczasem w przypadku LISY będzie to zakres 0,12 Hz. Kosmiczny interferometr będzie więc uzupełnienie urządzeń, które posiadamy na Ziemi, pozwoli rejestrować fale grawitacyjne, których ziemskie urządzenia nie zauważą.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Krążący wokół Jowisza Ganimedes to największy księżyc w Układzie Słonecznym. Jest większy od najmniejszej planety, Merkurego. Na Ganimedesie znajduje się też największa w zewnętrznych częściach Układu Słonecznego struktura uderzeniowa. Planetolog Naoyuki Hirata z Uniwersytetu w Kobe przeanalizował jej centralną część i doszedł do wniosku, że w Ganimedesa uderzyła asteroida 20-krotnie większa, niż ta, która zabiła dinozaury. W wyniku uderzenia oś księżyca uległa znaczącej zmianie.
      Ganimedes, podobnie jak Księżyc, znajduje się w obrocie synchronicznym względem swojej planety. To oznacza, że jest do niej zwrócony zawsze tą samą stroną. Na znacznej części jego powierzchni widoczne są ślady tworzące kręgi wokół konkretnego miejsca. W latach 80. naukowcy doszli do wniosku, że to dowód na dużą kolizję. Wiemy, że powstały one w wyniku uderzenia asteroidy przed 4 miliardami lat, ale nie byliśmy pewni, jak poważne było to zderzenie i jaki miało wpływ na księżyc, mówi Naoyjuki Hirata.
      Japoński uczony jako pierwszy zwrócił uwagę, że miejsce uderzenia wypada niemal idealnie na najdalszym od Jowisza południku Ganimedesa. Z badan Plutona przeprowadzonych przez sondę New Horizons wiemy, że uderzenie w tym miejscu doprowadziło do zmiany orientacji osi planety, więc tak samo mogło stać się w przypadku Ganimedesa. Hirata specjalizuje się w symulowaniu skutków uderzeń w księżyce i satelity, wiedział więc, jak przeprowadzić odpowiednie obliczenia.
      Na łamach Scientific Reports naukowiec poinformował, że asteroida, która uderzyła w Ganimedesa, miała prawdopodobnie średnicę około 300 kilometrów i utworzyła krater przejściowy o średnicy 1400–1600 kilometrów. Krater przejściowy to krater uderzeniowy istniejący przed powstaniem krateru właściwego, czyli misy wypełnionej materiałem powstałym po uderzeniu. Z przeprowadzonych obliczeń wynika, że tylko tak duża asteroida mogła przemieścić wystarczającą ilość masy, by doszło do przesunięcia osi Ganimedesa na jej obecną pozycję.
      Przypomnijmy, że 14 kwietnia ubiegłego roku wystartowała misja Juice (Jupiter Icy Moons Explorer) Europejskiej Agencji Kosmicznej. Ma ona zbadać trzy księżyce Jowisza: Kallisto, Europę i Ganimedesa. Na jej pokładzie znalazły się polskie urządzenia, wysięgniki firmy Astronika, na których zamontowano sondy do pomiarów plazmy. Wszystkie trzy księżyce posiadają zamarznięte oceany. To najbardziej prawdopodobne miejsca występowania pozaziemskiego życia w Układzie Słonecznym. W lipcu 2031 roku Juice ma wejść na orbitę Jowisza, a w grudniu 2034 roku znajdzie się na orbicie Ganimedesa i będzie badała ten księżyc do września 2035 roku.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...