Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Mamy nowe zdjęcie czarnej dziury. Tym razem wraz z otaczającymi ją polami magnetycznymi

Rekomendowane odpowiedzi

4 hours ago, darekp said:

Wskaż, proszę, w którym z zalinkowanych przez Ciebie artykułów jest informacja, że kwantowa komunikacja z prędkością nadświetlną jest możliwa. Ja je przejrzałem i nie widzę.

We fragmencie z pierwszego artykułu, który zacytowałeś jest mowa o mechanizmie teleportacji kwantowej. Wspominałem już wcześniej, że teleportacja kwantowa nie odbywa się z prędkością nadświetlną. Chciałem natomiast zwrócić uwagę na przesłankę związaną z dokonanym pomiarem szybkości „przepisania” jednego stanu kwantowego splątanego fotonu do drugiego splątanego fotonu, który pomierzono jako 10 tys. razy szybszy niż prędkość światła. Pomiar szybkości zmiany stanów splątanych fotonów wiąże się właśnie z rejestracją czasu chwili wymuszenia zmiany polaryzacji jednego splątanego fotonu stanowiącego nadajnik oraz rejestracji czasu zmiany polaryzacji drugiego splątanego fotonu będącego odbiornikiem. Jesteśmy w stanie precyzyjnie spolaryzować foton nadawczy czyli zakodować go np. jako „1” lub „0” logiczne oraz dokonać pomiaru polaryzacji fotonu odbiorczego, czyli odczytać czy jest w stanie „1” lub „0”. Teoretycznie dysponujemy zatem mechanizmem pozwalającym na zbudowanie transceivera kwantowego pozwalającego na bezzwłoczną komunikację o czym wspomniał pracownik naukowy WAT w drugim artykule we wcześniej załączonym przeze mnie cytacie. Nie bardzo widzę jak mam szanownego kolegę przekonać do idei bezzwłocznej komunikacji kwantowej, jeśli nie akceptuje kolega argumentów wynikających z logiki oraz pomiaru czasu zmiany stanów kwantowych oddalonych od siebie splątanych fotonów. Może należałoby tą dyskusję ponowić dopiero za kilka lat po uzyskaniu kolejnych dodatkowych danych po rozdzieleniu splątanych fotonów i umieszczeniu ich w dwóch odległych miejscach, np. na orbicie i na Ziemi o czym wspomniano w pierwszym artykule:

Quote

Za pomocą satelity SpooQy-1 przeprowadzono testy zarówno wytwarzania, jak i analizy stanów splątanych. Splątane fotony nie były jednak emitowane poza nanosatelitę, do odbiorców w przestrzeni kosmicznej lub na powierzchni Ziemi. To już będzie stanowiło przedmiot kolejnych misji. W ramach tego projektu, cały eksperyment został przeprowadzony w obrębie zamkniętego modułu doświadczalnego, zawierającego źródło splatanych fotonów oraz ich analizator.

 

Edytowane przez Qion

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, l_smolinski napisał:

Jak powstanie komputer kwantowy to się zrealizuje na nim kwantowy algorytm rozkładu dużych liczb na czynniki pierwsze i algorytm Shora będzie dla niego bezużyteczny. 

Algorytm Shora jest algorytmem dla komputera kwantowego: https://pl.wikipedia.org/wiki/Algorytm_faktoryzacji_Shora. Komputery kwantowe będą rozkładać liczby wykorzystując właśnie algorytm Shora (lub jakiś podobny).

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, darekp napisał:

Algorytm Shora jest algorytmem dla komputera kwantowego: https://pl.wikipedia.org/wiki/Algorytm_faktoryzacji_Shora. Komputery kwantowe będą rozkładać liczby wykorzystując właśnie algorytm Shora (lub jakiś podobny).

Nie ma żadnego problemu, aby zaprojektować RSA, w wersji kwantowej i żaden algorytm kwantowy nie poradzi sobie z innym algorytmem kwantowym. Algorytmy kwantowe poradzą sobie tylko z algorytmami standardowymi. Upraszczając.    

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 26.03.2021 o 20:51, cyjanobakteria napisał:

Wszystko, co się tam wydarzyło 55 milionów lat temu wydarzyło się dla nas teraz.

Nie. Wydarzyło się 55 milionów lat temu. Gdybyśmy nie mieli informacji o odległości to moglibyśmy mówić: teraz. Ale mamy.
 

15 godzin temu, Qion napisał:

Splątanie kwantowe nie ma nic wspólnego z STW Einsteina, dlatego nie należy jej wiązać z paradoksem dziadka czy bliźniąt.

Jest pomysł Dragana i Eckerta że ma zasadniczy związek.To bardzo ciekawy pomysł. Ale na razie na poziomie koncepcyjnym.
Tak czy inaczej - ostrożnie z tym: nie ma nic wspólnego.
Splątanie kwantowe podobnie jak i tunelowanie przypomina trochę prędkość fazową fali. W końcu są to fale odpowiednich pól. Nie przenosi to informacji ale nie ma też i ograniczeń na prędkość. Faza fali może się zmienić przecież o tę samą wartość zarówno tu jak i na granicy wszechświata. Ale najpierw energię w postaci fotonu czy czegoś innego musimy przenieść tradycyjnymi metodami w inne miejsce z ograniczeniami c (najpierw fala musi tam dotrzeć - jak już dotrze to nie ma ograniczeń na prędkość fazową).

Edytowane przez thikim
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 hours ago, thikim said:

Nie. Wydarzyło się 55 milionów lat temu. Gdybyśmy nie mieli informacji o odległości to moglibyśmy mówić: teraz. Ale mamy.

Nie wiem czy takie fatalistyczne rozważanie ma sens stricte astronomiczny :) Dla nas wydarzyło się w momencie obserwacji. Nawet jak wiemy, że wydarzyło się w przeszłości, to do tej pory nie mieliśmy informacji. Wszystko co się wydarzyło poza horyzontem kosmologicznym też się technicznie wydarzyło, ale my się nigdy o tym nie dowiemy.

Jeżeli mamy błędne oszacowanie odległości na 52 mly albo 58 mly, to co to zmienia? Może też zajść zjawisko soczewkowania grawitacyjnego i może się w ogóle okazać, że galaktyka jest w innym miejscu niż sądzimy. Dwa zdarzenia mogą mieć miejsce "w tym samym czasie", ale dla obserwatorów poruszających się z różnymi prędkościami lub w różnych kierunkach będą miały miejsce kiedy indziej. Dla pojazdu kosmicznego opuszczającego Układ Słoneczny radialnie w kierunku przeciwnym z dużym ułamkiem prędkości światła, omawiane zdarzenie się być może jeszcze nie wydarzyło, a dla fotonu się nigdy nie wydarzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Komentatorzy jak zwykle dostrzegają tylko wąski wycinek rzeczywistości. Nie zauważają, że dzięki splątanym cząstkom można przewidywać przyszłość. Obserwując cząstki bliskie nas, które wiadomo, że są skorelowane z cząstkami z dalekiego kosmosu pokazują co się stanie w przyszłości.

De facto oznacza to, że czas jako oś przyszłość-przeszłość nie istnieje, bo spoglądając na cząstkę z bliska, natychmiast powodujemy zmianę w cząstce z daleka. My się o tym dowiemy w przyszłości, ale to się przecież dzieje TERAZ.

Tak więc czas należy inaczej rozumieć, a mianowicie jako układ współrzędnych - dwie osie przecinające się, powiedzmy prostopadle. Jest więc czas przeszły, przyszły, górny i dolny. Górny i dolny to osie urojone, dodatnie i ujemnie. Obserwacja splątanej cząstki dziś powoduje zmianę splątanej cząstki w dodatnim lub ujemnym czasie urojonym. Im większa odległość fizyczna między cząstkami, tym większa odległość na osi urojonej od początku układu. Cząstka się z kosmosu znajdująca się początkowo (od momentu zdarzenia) na osi pionowej (jako liczba urojona) i od tego momentu obraca się na układzie współrzędnych zgodnie ze wskazówkami zegara, jak okrąg, tworząc punkt w postaci liczby zespolonej, tak że w końcu wpada na oś przyszłości - wtedy część urojona się zeruje, a pozostaje część rzeczywista.

I koniec paradoksu na linii teoria względności a mechanika kwantowa, zadanie rozwiązane.

  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 hours ago, thikim said:

Splątanie kwantowe podobnie jak i tunelowanie przypomina trochę prędkość fazową fali. W końcu są to fale odpowiednich pól. Nie przenosi to informacji ale nie ma też i ograniczeń na prędkość. Faza fali może się zmienić przecież o tę samą wartość zarówno tu jak i na granicy wszechświata. Ale najpierw energię w postaci fotonu czy czegoś innego musimy przenieść tradycyjnymi metodami w inne miejsce z ograniczeniami c (najpierw fala musi tam dotrzeć - jak już dotrze to nie ma ograniczeń na prędkość fazową).

W przypadku splątania mamy jednak konkretną informację w postaci powielonego stanu kwantowego jednej cząstki w drugiej, odległej cząstce splątanej.:)

Edytowane przez Qion

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi (w przeciwieństwie do Cyjanobakterii ;)) Youtube dość często podpowiada filmy, które dotyczą tego, co mnie interesuje, i gdy dzisiaj wieczorem wszedłem na YT, to znalazłem taki mały komentarzyk część rzeczy wyjaśniający: https://www.youtube.com/watch?v=noFrSMGgFXk

  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

W dniu 1.04.2021 o 21:17, cyjanobakteria napisał:

Przypomniało mi się jeszcze o sondzie Bracewella.

Można rozebrać taką sondę i traktować ją jako informację. To co tak naprawdę jest kluczowe, to ustalenie języka komunikacji i taka inteligentna sonda ma za zadanie przekazać w sposób operacyjny informację o słowniku, adaptując go na potrzeby drugiej strony, funkcjonowanie sondy można zastąpić jej symulacją.
Niczym się to nie różni od przesłania komunikatu, tutaj modelem do interpretacji jego treści jest sama fizyka.

  

W dniu 1.04.2021 o 16:59, Qion napisał:

Paradox EPR powstał właśnie dlatego, że splątania kwantowego nie była w stanie wyjaśnić żadna z mainstreamowych teorii fizycznych.

Nie ma czego wyjaśniać, to trywialna konsekwencja MK. MK nie musi być "wyjaśniona", a powstała dlatego że żadna wcześniejsza teoria nie była w stanie opisać świata. 

 

W dniu 1.04.2021 o 22:03, l_smolinski napisał:

Jak powstanie komputer kwantowy to się zrealizuje na nim kwantowy algorytm rozkładu dużych liczb na czynniki pierwsze i algorytm Shora będzie dla niego bezużyteczny. 

Coś gdzieś dzwoni, tylko gdzie? To właśnie algorytm Shora rozkłada liczby na komputerze kwantowym.

W dniu 2.04.2021 o 07:19, l_smolinski napisał:

Nie ma żadnego problemu, aby zaprojektować RSA, w wersji kwantowej i żaden algorytm kwantowy nie poradzi sobie z innym algorytmem kwantowym. Algorytmy kwantowe poradzą sobie tylko z algorytmami standardowymi. Upraszczając. 

Nie ma żadnych wątpliwości że nie rozumie kolega o czym pisze. To taka poezja 2.0 posługująca się terminologią nauk ścisłych. Upraszczając.

W dniu 1.04.2021 o 21:17, cyjanobakteria napisał:

Superpozycja jest niestabilna i łatwo o kolaps,

Bzdura. Superpozycja jest "wieczna", czasami trwa do pomiaru jeśli akurat mamy taką bazę że gładko ubija jedną opcję, ale to tylko właściwość opisu a nie rzeczywistość.

W dniu 2.04.2021 o 10:03, darekp napisał:

Tylko 8 stron, zobaczę, może chociaż raz uda mi się znaleźć czas i zrozumie w całości razem z wzorami.

Nie warto się tym przejmować, ta praca odtwarza zabawkową MK (przypominającą sformułowanie całek po trajektoriach) za pomocą pewnych luźnych aksjomatów uogólniających zasadę względności. Bardziej zabawa matematyczna niż fizyka, a kluczowy krok to bardzo luźno argumentowana konieczność zastąpienia pojedynczej trajektorii przez zespół statystyczny trajektorii.

 

 

 

Edytowane przez peceed

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, peceed napisał:

To co tak naprawdę jest kluczowe, to ustalenie języka komunikacji i taka inteligentna sonda ma za zadanie przekazać w sposób operacyjny informację o słowniku, adaptując go na potrzeby drugiej strony

W praktyce zapewne skończyłoby się na potrzebie skopiowania praktycznie całego ludzkiego mózgu, a może nawet więcej, jakiegoś zespołu specjalistów. Obcy niekoniecznie muszą nadawać ciągi liczb pierwszych, np. ludzie na tabliczce w sondzie Pionier umieścili odległości od kwazarów (czyli przykładowo duża wiedza astronomiczna u tej AI jest jak najbardziej wskazana).

13 godzin temu, peceed napisał:

funkcjonowanie sondy można zastąpić jej symulacją.

Tego nie zrozumiałem.

13 godzin temu, peceed napisał:

Nie warto się tym przejmować, ta praca odtwarza zabawkową MK

Co kto lubi, ale z drugiej strony to wyprowadzenie transformacji Lorentza z zasady względności (i in. wyglądających prawdopodobnie założeń) jest znane od dawna i od dawna było wiadomo, że wzory dopuszczają rozwiązania z prędkościami nadświetlnymi. Więc jak dla mnie powstaje wrażenie, że jednak coś w tym może być. Wydaje mi się, że dość często tak bywa, że jeśli dana możliwość jest dopuszczalna przez logikę, to jest realizowana w jakiejś formie fizycznie (co nie zawsze nawet bywa przyjemne, bo takie kwestie jak "złośliwość rzeczy martwych" albo "prawa Murphy'ego" też pod to się łapią;))

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 hours ago, peceed said:

Bzdura. Superpozycja jest "wieczna", czasami trwa do pomiaru jeśli akurat mamy taką bazę że gładko ubija jedną opcję, ale to tylko właściwość opisu a nie rzeczywistość.

Chodziło mi o niezamierzony pomiar właśnie. Czy jest możliwość kolapsu superpozycji na skutek uderzenia przez promieniowanie? Pamiętam, że jest detektor ciemnej materii umieszczony 1.5km pod powierzchnią ziemi w aktywnej kopalni w USA, który rejestruje kilka uderzeń promieniowania kosmicznego dziennie.

 

13 hours ago, peceed said:

Można rozebrać taką sondę i traktować ją jako informację.

Jest możliwość zabezpieczenia takiej sondy przed manipulacją. Może być umieszczona w niedostępnym miejscu, jak pas Kuipera albo obrzeża obłoku Orta, w promieniu kilku dni świetlnych. W przestrzeni trudno ukryć statki kosmiczne, więc trudno byłoby zbliżyć się do tego typu obiektu niepostrzeżenie. Może być kilka sond tego typu i nadawać tylko jedna, a reszta obserwować, ewentualnie może być prostym przekaźnikiem dla sondy, która się znajduje dalej. Urządzenie może być zaprogramowane do samozniszczenia :) Ewentualnie technologia może być uznana za podstawową i spisana na straty w razie przejęcia urządzenia.

Obecnie jesteśmy w stanie projektować bezpieczne układy scalone, tak zwane secure chips (temper proof IC/coprocessor), które są bardzo ciekawym tematem, aczkolwiek odpowiednio zaawansowany przeciwnik będzie wstanie jest w stanie uzyskać dostęp do krzemu i zastosować reverse engineering. Więc należy założyć, że w przypadku przejęcia obca cywilizacja uzyska dostęp do wszystkiego.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, peceed napisał:

Superpozycja jest "wieczna", czasami trwa do pomiaru jeśli akurat mamy taką bazę że gładko ubija jedną opcję, ale to tylko właściwość opisu a nie rzeczywistość.

Jak na efemerydę i artefakt modelu matematycznego ma zadziwiająco dużo zastosowań praktycznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, cyjanobakteria napisał:

Chodziło mi o niezamierzony pomiar właśnie. Czy jest możliwość kolapsu superpozycji na skutek uderzenia przez promieniowanie?

Fizyka nie rozróżnia pomiarów zamierzonych od niezamierzonych.
Ale z naszego punktu widzenia taki "pomiar" to tylko powstanie korelacji kwantowych, nasz pomiar odbywa się dopiero gdy sprawdzamy stan detektorów.
W MK jest tylko jeden ostateczny obserwator (ale nie jest on unikalny) który dokonuje pomiarów i uaktualnia swój model rzeczywistości, to jedyny kolaps.
Promieniowanie jest modelowane przez oddziaływanie z nieznanym środowiskiem, i powoduje to dekoherencję stanów co nie jest żadnym kolapsem. 

 

3 godziny temu, cyjanobakteria napisał:

Jest możliwość zabezpieczenia takiej sondy przed manipulacją. Może być umieszczona w niedostępnym miejscu, jak pas Kuipera albo obrzeża obłoku Orta, w promieniu kilku dni świetlnych.

Zabezpieczać się przed doświadczeniem myślowym? ;)
Owszem, moglibyśmy chcieć przekazać mniej informacji w zależności od oceny naszych intencji obcej cywilizacji. Tylko że ciężko oceniać intencję czego co się nie zna :)
 Do tego i tak taka sonda jest podatna na manipulację, oszustwa, jednocześnie sama ma być w stanie kłamać i kręcić ...
Przecież to dyplomacja a nie komunikacja :P

3 godziny temu, cyjanobakteria napisał:

Więc należy założyć, że w przypadku przejęcia obca cywilizacja uzyska dostęp do wszystkiego.

Dokładnie. Zakładanie interaktywności jest złudzeniem, więc cała idea nie ma sensu teoretycznego. Natomiast w praktyce obiekt fizyczny jest lepszym komunikatem niż paczka fotonów ze względu na ominięcie problemu modelu semantycznego w jakim należy interpretować komunikat.

 

48 minut temu, Jajcenty napisał:

Jak na efemerydę i artefakt modelu matematycznego ma zadziwiająco dużo zastosowań praktycznych.

To nie jest artefakt, tylko konsekwencja modelu matematycznego zgodna z doświadczeniem.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, peceed napisał:

To nie jest artefakt, tylko konsekwencja modelu matematycznego zgodna z doświadczeniem.

 to tylko właściwość opisu a nie rzeczywistość.

IMHO te dwie opinie nie mogą być jednocześnie prawdziwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Jajcenty napisał:

IMHO te dwie opinie nie mogą być jednocześnie prawdziwe.

To znaczy że kolega nie osiągnął kwantowego Zen :P
Superpozycja dotyczy funkcji falowych a te są obiektami matematycznego opisu a nie rzeczywistością.
Gdy zadajemy pytania temu modelowi w postaci operatorów, to dostajemy prawdopodobieństwa uzyskania określonych wynków w eksperymentach które są naszą rzeczywistością.
Mechanika kwantowa jest liniowa i superpozycje nigdy nie giną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 hours ago, peceed said:

Fizyka nie rozróżnia pomiarów zamierzonych od niezamierzonych.

Niezamierzony jest wtedy, kiedy próbujesz wezwać pomoc przez kwantowy komunikator FTL, ale się okazuje, że superpozycji już nie ma, bo urządzenie spontanicznie wysłało zdjęcie kota podczas przelotu przez anomalię w NGC 6543 :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, cyjanobakteria napisał:

ale się okazuje, że superpozycji już nie ma, bo urządzenie spontanicznie wysłało zdjęcie kota podczas przelotu przez anomalię w NGC 6543 :)

Tak powiedzieli w dziale reklamacji? :rolleyes:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 3.04.2021 o 23:06, peceed napisał:

Nie warto się tym przejmować, ta praca odtwarza zabawkową MK (przypominającą sformułowanie całek po trajektoriach) za pomocą pewnych luźnych aksjomatów uogólniających zasadę względności. Bardziej zabawa matematyczna niż fizyka, a kluczowy krok to bardzo luźno argumentowana konieczność zastąpienia pojedynczej trajektorii przez zespół statystyczny trajektorii.

I to był ten moment w przeszłości kiedy peceed zdecydował że Ekert nie dostanie Nobla tylko kopa w d...
Łatwo widzę oceniasz ludzi z najwyższej światowej półki. Może jednak czasem oceń własną wiedzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
On 4/3/2021 at 11:06 PM, peceed said:

Nie ma czego wyjaśniać, to trywialna konsekwencja MK. MK nie musi być "wyjaśniona", a powstała dlatego że żadna wcześniejsza teoria nie była w stanie opisać świata. 

Splątanie kwantowe oznacza jednak, że MK jest tzw. teorią nielokalną i może zakładać istnienie wymiarów ukrytych, co przez wielu fizyków nie jest do zaakceptowania. Skłoniło to uczonych do poszukiwania uniwersalnej teorii wszystkiego, która byłaby już lokalna:). MK na przykład bardzo dobrze opisuje zjawiska fizyczne dla lekkich pierwiastków, a w przypadku większej liczby nukleonów w jądrze już pojawiają się schody;). Do tego dochodzi kwestia opracowania kwantowej teorii grawitacji. Wiele wskazuje na poprawność tzw. zasady holograficznej powstałej z rozwinięcia teorii strun:rolleyes::

Wikipedia - Zasada holograficzna

Wikipedia - Holographic principle

Quote

Fizycy powszechnie uważają, że tkaninę czasu i przestrzeni tworzą kwantowe nici zgodnie z nieznanym dotąd wzorem. Od 24 lat dysponują uproszczonym modelem opisującym w jaki sposób może działać tzw. „wszechświat w butelce”, nazwany w ten sposób przez jego twórcę Juana Maldacena

Kontinuum czasoprzestrzeni wypełniającej obszar wewnątrz butelki, które wygina się i faluje, wytwarza siłę zwaną grawitacją. Dokładnie odwzorowuje ono sieć cząstek kwantowych występujących na sztywnej, wolnej od grawitacji powierzchni butelki. Wewnętrzny „wszechświat” ujawniałby się z niższego wymiaru systemu granic jak hologram. Odkrycie tego hologramu przez Maldacena udostępniło fizykom działający, przykładowy model kwantowej teorii grawitacji.

Quantum Magazine - how our universe could emerge as a hologram

Zasada holograficzna miałaby wyjaśniać również efekt splątania kwantowego:):

Researchgate - Quantum entanglement from the holographic principle

 

 

 

Edytowane przez Qion

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
21 godzin temu, thikim napisał:

I to był ten moment w przeszłości kiedy peceed zdecydował że Ekert nie dostanie Nobla tylko kopa w d...

Nie wiem czy Ekert dostanie w przyszłości Nobla, ale na pewno nie za tę pracę.

21 godzin temu, thikim napisał:

Łatwo widzę oceniasz ludzi z najwyższej światowej półki.

Oceniam pracę a nie człowieka.
Gdyby pochodziła z lat powiedzmy do 1924 to byłaby rewelacyjna, a przed wojną - istotna, i być może, a właściwie prawie na pewno, Einstein znając ją zmieniłby swoje podejście do determinizmu i mechaniki kwantowej traktując je jako "nieoczekiwane dziecko" relatywistyki, ale to kwestia problemów emocjonalnych a nie teoretycznych.
To nie jest żadne "wyprowadzenie" mechaniki kwantowej: brakuje interpretacji probabilistcznej i pomiarów.
Z punktu widzenia obecnej fizyki ta praca jest słaba ze względu na brak istotnego znaczenia: mechanika kwantowa jest odkryta, całki po trajektoriach nie są żadną nowością.
Mechanika kwantowa jest logicznie kompletna, i nie wymaga "badania podstaw".
Wyrażenie jej w innych równoważnych podstawach aksjomatycznych nie zmieni jej fizycznej treści, to tylko matematyczna zabawa.

Żeby było jasne - ta praca jest ciekawa, ale nie jest ani tak ważna ani zaawansowana, jak to próbuje się ją przedstawiać. Raczej pokazuje inną drogę która mogła doprowadzić ludzi do odkrycia mechaniki kwantowej, i być może jest jakaś cywilizacja ufoli, która traktuje obie te teorie jako aspekty jednej teorii relatywistycznej. Mieliby o tyle łatwiej, że nie istnieliby u nich ludzie* którzy kwestionują konieczność opisu probabilistycznego, gdyż historycznie wynikałby on z "zasady względności". Spokojnie da się wcisnąć to osiągnięcie między Planckiem a Heisenbergiem.
W porównaniu do innych prac z cyklu "fundamenty fizyki kwantowej" przynajmniej nie jest ona błędna, i w odpowienim czasie mogłaby stanowić część drogi do współczesnej fizyki, a nie ślepą uliczkę.
Gatunkowo jest to althistory-alieno-steampunk-fizyka ;)

*w sensie ufole

20 godzin temu, Qion napisał:

przez Maldacena

Przez Maldacenę (to na pewno jest najwyższa półka światowa).

Edytowane przez peceed

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
19 godzin temu, peceed napisał:

Nie wiem czy Ekert dostanie w przyszłości Nobla, ale na pewno nie za tę pracę.

Otóż to.  

19 godzin temu, peceed napisał:

Oceniam pracę a nie człowieka.
Gdyby pochodziła z lat powiedzmy do 1924 to byłaby rewelacyjna, a przed wojną - istotna, i być może, a właściwie prawie na pewno, Einstein znając ją zmieniłby swoje podejście do determinizmu i mechaniki kwantowej traktując je jako "nieoczekiwane dziecko" relatywistyki, ale to kwestia problemów emocjonalnych a nie teoretycznych.

Swoją drogą, skąd ten napływ inteligencji ? ;) Znaczy się bardzo ładnie prawisz :P 

W dniu 7.04.2021 o 17:28, Qion napisał:

Splątanie kwantowe oznacza jednak, że MK jest tzw. teorią nielokalną i może zakładać istnienie wymiarów ukrytych, co przez wielu fizyków nie jest do zaakceptowania. Skłoniło to uczonych do poszukiwania uniwersalnej teorii wszystkiego, która byłaby już lokalna:). MK na przykład bardzo dobrze opisuje zjawiska fizyczne dla lekkich pierwiastków, a w przypadku większej liczby nukleonów w jądrze już pojawiają się schody;). Do tego dochodzi kwestia opracowania kwantowej teorii grawitacji. Wiele wskazuje na poprawność tzw. zasady holograficznej powstałej z rozwinięcia teorii strun

Ty też głupio nie gadasz :P Tylko te wskazania na TS to raczej pobożne życzenie. Czynnik ilościowy nie ma tu najmniejszego znaczenia. 

Edytowane przez l_smolinski

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Europejski radioteleskop LOFAR (LOw Frequency ARray) – którego stacje znajdują się również w Polsce – zanotował najdłuższą parę dżetów wydobywających się z czarnej dziury. Struktura nazwana Porfyrion – od imienia jednego z gigantów z mitologii greckiej – ma długość 23 milionów lat świetlnych. Dotychczas, na podstawie obserwacji i obliczeń sądzono, że maksymalna długość takich dżetów jest znacznie mniejsza.
      Dotychczas sądzono, że limit długości pary dżetów wynosi 4,6–5,0 Mpc (megaparseków). Parsek to 3,26 roku świetlnego, zatem mówimy tutaj o około 16 milionach lat świetlnych. W 2022 roku ten sam zespół naukowy poinformował o istnieniu dżetu wydobywającego się z galaktyki radiowej Alkynoeus. Ma on długość 5 Mpc i był opisywany jako największa struktura pochodzenia galaktycznego. Brak dłuższych par dżetów oraz wyliczenia teoretyczne skłoniły naukowców do wysunięcia hipotezy, że 5 Mpc jest limitem długości.
      Informujemy o zaobserwowaniu struktury radiowej rozciągającej się na około 7 Mpc, czytamy na łamach Nature. Istnienie dżetu dowodzi, że tego typu struktury mogą uniknąć zniszczenia przez niestabilności magnetohydrodynamiczne na przestrzeniach kosmologicznych, nawet jeśli powstały w czasie, gdy wszechświat był znacznie bardziej gęsty, niż obecnie. Nie wiadomo, w jaki sposób tak długotrwała stabilność mogła zostać zachowana.
      Odkrycie sugeruje też, że gigantyczne dżety mogły odgrywać większą niż sądzono rolę w formowaniu się galaktyk we wczesnym wszechświecie. Astronomowie uważają, że galaktyki i ich czarne dziury wspólnie przechodzą ewolucję, a jednym z kluczowych elementów dżetów jest emitowanie olbrzymich ilości energii, które wpływają na ich galaktyki macierzyste i galaktyki z nimi sąsiadujące. Nasze odkrycie pokazuje, że oddziaływanie takich dżetów rozciąga się na większe odległości, niż sądziliśmy, mówi współautor badań, profesor George Djorgovski z Kalifornijskiego Uniwersytetu Technologicznego.
      Autorzy nowych badań wykorzystali LOFAR do poszukiwania olbrzymich dżetów. Dżety to powszechne zjawisko, jednak zwykle są stosunkowo niewielkie. Wcześniej znano setki naprawdę dużych struktur tego typu i uważano, że rzadko one występują. Teraz badacze zarejestrowali ich ponad 10 000. Wielkie dżety były znane wcześniej, ale nie wiedzieliśmy, że jest ich tak dużo, dodaje profesor Martin Hardcastle z University of Hertfordshire.
      Poszukiwania olbrzymich dżetów rozpoczęły się od dość przypadkowego spostrzeżenia. W 2018 roku główny autor obecnych badań, Martijn S. S. L. Oei, wraz z zespołem wykorzystał LOFAR do obserwowania włókien rozciągających się pomiędzy galaktykami. Na obrazach naukowcy dostrzegli zaskakująco dużo wielkich dżetów. Nie mieliśmy pojęcia, że jest ich aż tyle, mówi Oei.
      Naukowcy zaczęli więc szukać kolejnych wielkich dżetów i trafili na Porfyriona. Poza LOFAR-em wykorzystali kilka innych teleskopów, dzięki którym określili, skąd pochodzi i jak daleko od nas się znajduje. Zauważyli nie tylko, że struktura ta pochodzi ze znacznie wcześniejszych okresów istnienia wszechświata, niż inne. Stwierdzili, że gigant znajduje się w regionie wszechświata, w którym istnieje wiele czarnych dziur tego samego typu, z którego on pochodzi. To aż może wskazywać, że przez astronomami jeszcze wiele podobnych odkryć. Możemy obserwować wierzchołek góry lodowej, mówi Oei.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niewielki wargatek sanitarnik to niezwykła ryba. Żywi się pasożytami skóry innych ryb, które przypływają do „stacji sanitarnych” wargatków na czyszczenie. Wcześniejsze badania wykazały, że wargatki potrafią zapamiętać ponad 100 „klientów”. W 2018 roku uczeni odkryli, że potrafią rozpoznać się w lustrze, co jest jednym z przejawów samoświadomości. Z kolei w ubiegłym roku dowiedzieliśmy się, że wargatki rozpoznają się też na fotografii po tym, jak obejrzały się w lustrze. Teraz japońscy uczeni donoszą, że wargatki potrafią wykorzystać lustro podczas... walki o terytorium.
      Wspomniane na wstępie „stacje sanitarne” obsługiwane są przez parę dorosłych i grupę młodych lub grupę samic, którym przewodzi samiec. Jeśli samiec znika, jego rolę przejmuje jedna z samic. Część dorosłych wargatków żyje jednak samotnie i są terytorialne. Bronią swojego terenu przed intruzami. I właśnie ten aspekt ich życia postanowili wykorzystać naukowcy z Japonii. Chcieli sprawdzić, na ile dobrą reprezentację ciała mają wargatki.
      Podczas pierwszej fazy eksperymentu naukowcy, których pracami kierował Taiga Kobayashi, pokazywali rybom trzymanym w akwarium zdjęcia innych wargatków. Ryby na zdjęciach były o 10% mniejsze i o 10% większe od osobnika w akwarium. W tym przypadku, bez względu na wielkość ryby, wargatki próbowały atakować intruza.
      Następnie przy akwarium ustawiono lustro. Wówczas wargatki zmieniły swoje zachowanie. Atakowały mniejszych intruzów podpływania do lustra, ale gdy ryba na zdjęciu była większa, wargatki kilkukrotnie podpływały do lustra, by dobrze ocenić własne rozmiary i nie atakowały wyraźnie większych przeciwników.
      Nasze odkrycie wskazuje, że ryby zmniejszyły swój poziom agresji nie dlatego, że przyzwyczaiły się do prezentowanego im po raz drugi zdjęcia, ale dlatego, że dzięki ustawieniu lustra były w stanie dostrzec 10-procentową różnicę w wielkości, stwierdzają badacze.
      Oczywiście musimy pamiętać, że w naturze lustra nie występują. A to oznacza, że wargatki nauczyły się używać narzędzia dostarczonego przez człowieka.
      Na zdjęciach, dostarczonych przez Taigę Kobayashiego, możemy zobaczyć wargatki w naturalnym środowisku oraz podczas eksperymentu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA pokazała pierwsze zdjęcia i ujawniła wyniki wstępnej analizy próbek asteroidy Bennu, które trafiły niedawno za sprawą misji OSIRIS-REx. Badania pokazały, że Bennu zawiera bardzo dużo węgla i wody, co sugeruje, że w próbkach mogą znajdować się składniki, dzięki którym na Ziemi istnieje życie. Próbki dostarczone przez OSIRIS-REx to największa ilość fragmentów asteroidy bogatego w węgiel, jaka kiedykolwiek została przywieziona na Ziemię. Pozwolą one nam oraz przyszłym pokoleniom prowadzić prace nad początkiem życia na naszej planecie, stwierdził dyrektor NASA Bill Nelson.
      Celem misji OSIRIS-REx było przywiezienie na Ziemię 60 gramów materiału. Misja padła jednak ofiarą własnego sukcesu, próbek pobrano więcej i już w przestrzeni kosmicznej pojawiły się problemy. Przez większą niż przewidywano ilość próbek, proces rozładowywania się opóźnił. W ciągu pierwszych dwóch tygodni naukowcy dokonali szybkiej analizy za pomocą skaningowego mikroskopu elektronowego, badań w podczerwieni, rozpraszania promieni rentgenowskich i analizy chemicznej pierwiastków. Wykorzystali też tomografię komputerową do stworzenia trójwymiarowych modeli komputerowych próbek. Już te wczesne badania pokazały wysoką zawartość węgla i wody.
      Bardziej szczegółowe analizy potrwają kolejne dwa lata. Co najmniej 70% próbek Bennu będzie przechowywanych w Johnson Space Center na potrzeby przyszłych badań. Będą one udostępniane też uczonym z zagranicy. Już teraz wiadomo, że ich analizą zainteresowanych jest ponad 200 obcokrajowców.
      Asteroida Bennu ma około 4,5 miliarda lat. Jedna z hipotez dotyczących początków życia na Ziemi mówi, że to właśnie tego typu i podobne obiekty przyniosły na naszą planetę składniki, potrzebne do jego powstania. Dlatego naukowcy mają nadzieję, że badając próbki pobrane bezpośrednio z asteroid pozwolą nam zajrzeć w przeszłość i dowiedzieć się, w jaki sposób powstało życie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W jednym z laboratoriów na Imperial College London odtworzono wirujący dysk plazmy, z tych, jakie otaczają czarne dziury i tworzące się gwiazdy. Eksperyment pozwala lepiej modelować procesy, zachodzące w takich dyskach, a naukowcy mają nadzieję, że dzięki temu dowiedzą się, jak rosną czarne dziury i powstają gwiazdy.
      Gdy materia zbliża się do czarnej dziury, jest rozgrzewana i staje się plazmą, czwartym stanem materii składającym się z naładowanych jonów i wolnych elektronów. Zaczyna też się obracać, tworząc dysk akrecyjny. W wyniku obrotu powstają siły odśrodkowe odrzucające plazmę na zewnątrz, jednak siły te równoważy grawitacja czarnej dziury.
      Naukowcy chcą poznać odpowiedź na pytanie, w jaki sposób czarna dziura rośnie, skoro materia – w formie plazmy – pozostaje na jej orbicie. Najbardziej rozpowszechniona teoria mówi, że niestabilności w polu magnetycznym plazmy prowadzą do pojawienia się tarcia, plazma traci energię i wpada do czarnej dziury.
      Dotychczas mechanizm ten badano za pomocą ciekłych wirujących metali. Za ich pomocą sprawdzano, co dzieje się, gdy pojawi się pole magnetyczne. Jednak metale te zamknięte są w rurach, co nie oddaje w pełni swobodnie poruszającej się plazmy.
      Doktor Vincente Valenzuela-Villaseca i jego zespół wykorzystali urządzenie Mega Ampere Generator for Plasma Implosion Experiments (MAGPIE) do stworzenia wirującego dysku plazmy. Za jego pomocą przyspieszyli osiem strumieni plazmy i doprowadzili do ich zderzenia, w wyniku czego powstała obracająca się kolumna plazmy. Odkryli, że im bliżej środka, tym plazma porusza się szybciej. To ważna cecha dysków akrecyjnych.
      MAGPIE generuje krótkie impulsy plazmy, przez co w utworzonym dysku dochodziło tylko do jednego obrotu. Jednak liczbę obrotów będzie można zwiększyć wydłużając czas trwania impulsów plazmy. Przy dłużej istniejących dyskach możliwe będzie też zastosowanie pól magnetycznych i zbadanie ich wpływu na plazmę. Zaczynamy badać dyski akrecyjne w nowy sposób, zarówno za pomocą Teleskopu Horyzontu Zdarzeń, jak i naszego eksperymentu. Pozwoli nam to przetestować różne teorie i sprawdzić, czy zgadzają się one z obserwacjami, mówi Valenzuela-Villaseca.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach Physical Review Letters.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Supermasywna czarna dziura, pędząca z prędkością 1 650 000 kilometrów na godzinę, przemieszcza się przez przestrzeń międzygalaktyczną, ciągnąc za sobą gigantyczny ogon gwiazd i materii gwiazdotwórczej. Niezwykły, jedyny taki znany nam obiekt, zauważył przypadkiem Teleskop Kosmiczny Hubble'a.
      Za czarną dziurą o masie 20 milionów mas Słońca podąża ogon z nowo narodzonych gwiazd. Ma on długość 200 000 lat świetlnych, jest więc dwukrotnie dłuższy niż średnica Drogi Mlecznej i rozciąga się od czarnej dziury, aż po jej galaktykę macierzystą, z której się wydostała. W ogonie musi znajdować się olbrzymia liczba nowo powstałych gwiazd, gdyż całość ma aż połowę jasności swojej galaktyki macierzystej.
      Astronomowie nie są oczywiście w stanie dostrzec samej czarnej dziury, ale widzą skutki jej oddziaływania. Widzą zatem długi ogon gwiazd i materii gwiazdotwórczej, na którego jednym końcu znajduje się oddalona od nas o 7,5 miliarda lat świetlnych galaktyka RCP 28, a na drugim wyjątkowo jasno świecący obszar. Naukowcy przypuszczają, że obszar ten to albo dysk akrecyjny wokół czarnej dziury, albo też gaz, który został podgrzany do wysokich temperatur przez wdzierającą się w niego, pędzącą z olbrzymią prędkością czarną dziurę. Gaz na czele czarnej dziury jest podgrzewany przez falę uderzeniową generowaną przez czarną dziurę pędzącą z prędkością ponaddźwiękową, mówi Pieter van Dokkum z Yale University.
      To był całkowity przypadek. Przyglądałem się obrazom z Hubble'a i zobaczyłem niewielką smużkę. Pomyślałem, że to promieniowanie kosmiczne wywołało zaburzenia obrazu. Jednak, gdy wyeliminowaliśmy promieniowanie kosmiczne, smużka nadal nam była. I nie wyglądała jak coś, co wcześniej widzieliśmy, dodaje van Dokkum.
      Naukowcy postanowili się bliżej przyjrzeć tajemniczemu zjawisku i wykorzystali spektroskop z W. M. Keck Observatories na Hawajach. Zobaczyli jasną strukturę i po badaniach doszli do wniosku, że została ona utworzona przez supermasywną czarną dziurę, która wydobyła się ze swojej galaktyki.
      Zdaniem van Dokkuma i jego zespołu, wyrzucenie czarnej dziury to skutek licznych kolizji. Do pierwszej z nich doszło około 50 milionów lat temu, gdy połączyły się dwie galaktyki. Ich supermasywne czarne dziury utworzyły układ podwójny i zaczęły wirować wokół siebie. Po jakimś czasie doszło do zderzenia z kolejną galaktyką. Ta również zawierała supermasywną czarną dziurę. Utworzył się niestabilny układ trzech czarnych dziur. Około 39 milionów lat temu jedna z nich przejęła część pędu z dwóch pozostałych i została wyrzucona z galaktyki.
      Gdy pojedyncza czarna dziura odleciała w jedną stronę, dwie pozostałe krążące wokół siebie czarne dziury zostały odrzucone w drugą stronę. Po przeciwnej stronie galaktyki naukowcy zauważyli bowiem coś, co może być oddalającym się układem dwóch czarnych dziur, a w samym centrum galaktyki nie zauważono obecności żadnej czarnej dziury.


      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...