Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Wyjście zwierząt z wody na ląd to jedno z najważniejszych wydarzeń w ewolucji. Kluczem do zrozumienia, jak do tego doszło, jest odkrycie, kiedy i jak wyewoluowały płuca i kończyny. Wykazaliśmy, że biologiczne podstawy do ich ewolucji istniały na długo przed tym, zanim pierwsze zwierzę wyszło na brzeg, mówi profesor Guojie Zhang z Uniwersytetu w Kopenhadze.

Nie od dzisiaj wiemy, że człowiek oraz inne kręgowce wyewoluowały z ryb. Przed około 370 milionami lat na ląd zaczęły wychodzić pierwsze prymitywne czworonogi, ryby, które zmieniły płetwy na kończyny i były w stanie oddychać powietrzem atmosferycznym. Okazuje się jednak, że zmiana płetw na kończyny i umiejętność oddychania poza wodą są znacznie starsze.

Naukowcy z Uniwersytetu w Kopenhadze przeprowadzili badania genetyczne, które dowiodły, że już 50 milionów przed wyjściem czworonogów na ląd istniał kod genetyczny umożliwiający zmianę płetw na łapy i pozwalający na oddychanie powietrzem atmosferycznym. Co więcej, geny te wciąż istnieją u ludzi i wielopłetwcowatych. Badania, opublikowane na łamach pisma Cell, zmieniają tradycyjne spojrzenie na ciąg wydarzeń, które doprowadziły do pojawienia się pierwszych zwierząt lądowych.

Uczeni od pewnego czasu podejrzewają, że płetwy piersiowe wielopłetwcowatych, ryb potrafiących poruszać się po lądzie podobnie jak czworonogi, odpowiadają płetwom, jakie posiadał nasz wspólny przodek z rybami. Teraz, dzięki mapowaniu genomu wykonanemu przez uczonych z Kopenhagi, dowiadujemy się, że staw łączący metapterygium z radialiami płetw jest homologiem – czyli ma wspólne pochodzenie ewolucyjne – stawu łokciowego u człowieka. Sekwencja DNA kontrolująca rozwój stawu łokciowego H. sapiens istniała już u wspólnego przodka prymitywnych ryb i kręgowców lądowych i wciąż u nich istnieje. Jednak w pewnym momencie ewolucji sekwencję tę utraciły ryby z podgromady doskonałokształtnych.

Wielopłetwcowate i niektóre inne prymitywne ryby posiadają parę płuc przypominających ludzkie płuca. Właśnie przeprowadzone badania wykazały, że ich płuca funkcjonują podobnie jak płuca niszczuki krokodylej i dochodzi u nich do ekspresji tych samych genów co w ludzkich płucach.

Jednocześnie wykazano, że w tkance płuc i pęcherza pławnego mamy do czynienia z bardzo podobną ekspresją genów, co wskazuje, że są organami homologicznymi. Tak zresztą uważał już Darwin. Jednak o ile Darwin sądził, że pęcherz pławny przekształcił się w płuca, to obecne badania sugerują, że wyewoluował on z płuc. Ich autorzy sądzą, że nasi wcześni rybi przodkowie posiadali prymitywne płuca. W toku ewolucji część ryb zachowała te płuca, co pozwoliło im z czasem wyjść na ląd i przyczyniło się do pojawienia się czworonogów, a u części ryb z płuc powstał pęcherz pławny, prowadząc do powstania doskonałokształtnych.

Badania te pokazują, skąd wzięły się różne organy naszego ciała i ich funkcję są zapisane w kodzie genetycznym. Niektóre z funkcji związanych z płucami i kończynami nie pojawiły się w czasie, gdy pierwsze zwierzęta wyszły na ląd, ale były zakodowane w genomie na długo zanim pierwsza ryba zaczęła prowadzić lądowy tryb życia. Co ciekawe, te sekwencje genetyczne są wciąż obecne w rybich „żywych skamielinach”, dzięki czemu możemy je badać, mówi Guojie Zhang.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakie znamy inne rodzaje kręgowców poza zwierzętami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro pęcherz pławny to przekształcone płuca a nie odwrotnie, to ja już nie wiem co mam myśleć... 

Czy pierwotnie zwierzęta wodne, te bardziej złożone niż jeżowce, żyły w oceanach niczym wieloryby, orki, delfini dzisiaj żyją? Przedstawiciele tych wymienionych też posiadają płuca. Wieloryby początkowo przypominały pso-podobne lub konio-podobne zwierzęta, które wróciły do życia w wodzie. Może właśnie było to możliwe przez fakt, że pierwotnie płuca służyły innym gatunkom do gromadzenia zapasów tlenu... nie wiem.

Pojawia się też pytanie, jak wyeluowały płuca? 

No i też przychodzą mi do głowy wszelkiego rodzaju ichtiozaury, które podobnie jak delfiny, wróciły do życia w wodzie. Może są jakieś geny, które również można uaktywnić a dzięki, którym możnaby prześledzić lepiej historię życia na Ziemii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 hours ago, czernm20 said:

Skoro pęcherz pławny to przekształcone płuca a nie odwrotnie, to ja już nie wiem co mam myśleć... 

To ciekawy problem, więc nie wymiękaj :) Eksplozja kambryjska na początku, a wcześniej mała eksplozja w Ediacaranie (Avalon Explosion) to chyba głównie życie przy dnie. Poniżej przykładowy obrazek z wyszukania "Ediacaran fauna". Płuca mogą oddychać płynem, zwłaszcza jak są do tego przystosowane a mięśnie odpowiednio silne. Zdaje się, że nawet przeprowadzano tego typu eksperymenty u ludzi, ale większość płynów nie zawiera wystarczającej ilości tlenu. Był problem z lepkością cieczy i przechodzenie z płynu na gaz było ryzykowne. Nie pamiętam szczegółów, ale być może to jest jakieś rozwiązanie.

Ediacaran_Scene_1200.jpg

  • Dzięki! (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, ale po co w takim razie rybom skrzela, skoro pierwotnie miały płuca? It doen't make sense.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, cyjanobakteria napisał:

Zdaje się, że nawet przeprowadzano tego typu eksperymenty u ludzi

Krążą słuchy, że armia amerykańska używa tej technologii od bardzo dawna.

Godzinę temu, czernm20 napisał:

No tak, ale po co w takim razie rybom skrzela, skoro pierwotnie miały płuca?

Może wodne płuca pozwalały oddychać przy mniejszej koncentracji tlenu w wodzie (jeśli chodziło o tlen)?
Skrzela wymagają pływania i aktywnego ruchu, jeśli przodek ryby prowadził osiadły tryb życia, to miniaturowe płuca mogły być lepszym rozwiązaniem (w sensie wyewoluowania rozwiązania).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, peceed napisał:

Może wodne płuca pozwalały oddychać przy mniejszej koncentracji tlenu w wodzie (jeśli chodziło o tlen)?

Raczej odwrotnie - przy mniejszej koncentracji tlenu płuca muszą mieć dużą powierzchnię rozwinięcia, a to powoduje, że bardzo łatwo mogą się zatkać, co szczególnie w środowisku wodnym, gdzie paprochów różnych nie brakuje, jest dużym problemem. Czyli płuca w wodzie dobrze działały w warunkach dużej koncentracji tlenu. No i do tego konieczność aktywnej wentylacji.
 

3 godziny temu, peceed napisał:

Skrzela wymagają pływania i aktywnego ruchu, jeśli przodek ryby prowadził osiadły tryb życia, to miniaturowe płuca mogły być lepszym rozwiązaniem (w sensie wyewoluowania rozwiązania).

Niekoniecznie - osiadłym wystarcza stały przepływ wody.

Jednocześnie płuca i skrzela mogły być opłacalne dla jakichś stworów żyjących w strefie przybrzeżnej, okresowo zalewanej - płuca mogły być rezerwuarem tlenu (+ oddychanie skórne) w sytuacji, kiedy używanie skrzeli nie było możliwe (łatwo wysychają i są efektywne tyko przy przepływie wody).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, czernm20 napisał:

No tak, ale po co w takim razie rybom skrzela, skoro pierwotnie miały płuca? It doen't make sense.

A może było tak: miały skrzela. Pojawiły się też prymitywne płuca pozwalające np. na życie w strefie przybrzeżnej na płyciznach.. U jednych ryb przekształciły się one w pęcherz pławny, a innym pozwoliły wyjść na ląd?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do rozwarzan kolegów dodam że Kiryski odydychają jelitem. Glownie skrzelami ale potrafia połknąć powietrze atmosferyczne (kto miał ten widział) a potem tlen jest wchłaniany w jelicie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze można by dodać, że badania z artykułu dotyczą tylko rodziny wielopłetwcowatych, która jest jedną z b. wielu rybich rodzin (https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_rodzin_ryb). Według Wikipedii wielopłetwcowate są rybami słodkowodnymi zamieszkującymi Afrykę tropikalną i dorzecze Nilu (https://pl.wikipedia.org/wiki/Wielopłetwcowate) i co ciekawe angielska wersja mówi że tereny mainly swampy, shallow floodplains and estuaries. Czyli jak znalazł, takie, które mogą mieć do czynienia z okresowym wysychaniem, przebywaniem na krótko na lądzie itp.

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 hours ago, peceed said:

Krążą słuchy, że armia amerykańska używa tej technologii od bardzo dawna.

Nie chce mi się w to wierzyć. Z tego, co kiedyś czytałem o eksperymentach to było to co najmniej uciążliwe i dość niebezpieczne. A delikwent potrzebował opieki teamu medycznego podczas eksperymentu, płukania i tak dalej. Sam płyn to też nie była woda, tylko bardziej oleista ciecz o skomplikowanej nazwie ;) Foczki z Navy Seals mają na pewno dobre rebreathery czyli zestawy do nurkowania w układzie zamkniętym z pochłaniaczem CO2.

 

13 hours ago, czernm20 said:

No tak, ale po co w takim razie rybom skrzela, skoro pierwotnie miały płuca? It doen't make sense.

Ewolucja nie musi mieć sensu. Dobrym przykładem jest nerw krtaniowy, który idzie od mózgu w okolice serca, po czym wraca do krtani, bo powstał po złej stronie aorty! U ryb nie ma to znaczenia, o ile w ogóle mają ten nerw, a u ludzi niewielkie. Ale żyrafy mają już kilka metrów, nie wypominając o dinozaurach jak Diplodoki czy większe spokrewnione dinozaury, które miały kilkadziesiąt metrów niepotrzebnego okablowania :) Z kolei Nautilus utknął z okiem otworkowym, podczas kiedy inne cefalopody mają dość skomplikowane gałki oczne.

wedel-rln-fig1-revised-2.jpg

 

7 hours ago, ex nihilo said:

Jednocześnie płuca i skrzela mogły być opłacalne dla jakichś stworów żyjących w strefie przybrzeżnej, okresowo zalewanej - płuca mogły być rezerwuarem tlenu (+ oddychanie skórne) w sytuacji, kiedy używanie skrzeli nie było możliwe (łatwo wysychają i są efektywne tyko przy przepływie wody).

Tak właśnie myślałem, że w strefie przybrzeżnej jest potencjał na ryby z płucami. Warto pamiętać, że kiedy oceany roiły się od życia, na lądzie nie było konkurencji, więc był powód, żeby wyjść z wody.

 

14 hours ago, cyjanobakteria said:

Eksplozja kambryjska na początku, a wcześniej mała eksplozja w Ediacaranie (Avalon Explosion) to chyba głównie życie przy dnie. Poniżej przykładowy obrazek z wyszukania "Ediacaran fauna".

Dodam jeszcze, że wszystkie organizmy na tym obrazku to są zwierzęta, a nie rośliny. Więcej można poczytać na eartharchives.org, skąd pochodzi obrazek.

http://www.eartharchives.org/articles/the-secret-garden-of-ediacara-and-the-origin-of-complex-life/

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niewielki odsetek ludzi na świecie posiada przy uchu niewielki otworek. Naukowcy spekulują, że może to być ewolucyjna pozostałość po skrzelach jaką ludzie odziedziczyli po rybach.

https://www.iflscience.com/health-and-medicine/why-do-some-people-have-a-tiny-extra-hole-in-their-ear/

Uważa się, że kilkaset milionów lat temu z ryb mięśniopłetwych wyewoluowali przodkowie płazów, którzy mogli oddychać powietrzem atmosferycznym na płyciznach oraz dzisiejsze żywe skamieniałości, czyli ryby trzonopłetwe znane jako latimerie.

Quote

Z mięśniopłetwych ryb takich jak eustenopteron wyewoluowali ich następcy panderichthys, które mogły oddychać powietrzem atmosferycznym na mulistych płyciznach, następnie pojawił się tiktaalik, który przy pomocy kończyno-podobnych płetw mógł wychodzić na ląd, poprzedzając pierwsze czworonogi takie jak akantostegi, których stopy posiadały osiem palców i ichtiostegi z rozwiniętymi kończynami, buszujące w chwastach porastających nabrzeżne mokradła. Mięśniopłetwe ryby wyewoluowały także w latimerie, które przetrwały do dnia dzisiejszego.

W przypadku panderichthys skrzela zaczęły się przekształcać w ucho środkowe, które prawdopodobnie służyło do oddychania. 

https://www.nature.com/news/2006/060116/full/060116-8.html

Być może jedna z gałęzi panderichtys pozostała w wodzie, a jej żywą skamieniałością jest zachodnioafrykańska ryba płucna:

https://en.wikipedia.org/wiki/West_African_lungfish

Nie wszystkie ryby posiadają pęcherz pławny, np. ryby chrzęstne, do których zalicza się rekiny:

https://en.wikipedia.org/wiki/Chondrichthyes

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Nie chce mi się w to wierzyć. Z tego, co kiedyś czytałem o eksperymentach to było to co najmniej uciążliwe i dość niebezpieczne. A delikwent potrzebował opieki teamu medycznego podczas eksperymentu, płukania i tak dalej. Sam płyn to też nie była woda, tylko bardziej oleista ciecz o skomplikowanej nazwie ;) Foczki z Navy Seals mają na pewno dobre rebreathery czyli zestawy do nurkowania w układzie zamkniętym z pochłaniaczem CO2.

 

Ewolucja nie musi mieć sensu. Dobrym przykładem jest nerw krtaniowy, który idzie od mózgu w okolice serca, po czym wraca do krtani, bo powstał po złej stronie aorty! U ryb nie ma to znaczenia, o ile w ogóle mają ten nerw, a u ludzi niewielkie. Ale żyrafy mają już kilka metrów, nie wypominając o dinozaurach jak Diplodoki czy większe spokrewnione dinozaury, które miały kilkadziesiąt metrów niepotrzebnego okablowania :) Z kolei Nautilus utknął z okiem otworkowym, podczas kiedy inne cefalopody mają dość skomplikowane gałki oczne.

wedel-rln-fig1-revised-2.jpg

 

Tak właśnie myślałem, że w strefie przybrzeżnej jest potencjał na ryby z płucami. Warto pamiętać, że kiedy oceany roiły się od życia, na lądzie nie było konkurencji, więc był powód, żeby wyjść z wody.

Niedawno gdzieś czytałem artykuł, że powstało niezależnie pięć gatunków kraba, nie spokrewnionych ze sobą. Są tak zwane narządy homologiczne, skrzydło owada i skrzydło ptaka. Mózg kręgowców i mózg ośmiornicy (chodzi o stopień zaawansowania i funkcję). Forma delfina i forma ichtiozaura, która przypomina to jak wyglądają ryby. Są w Wszechświecie pewne wzorce, które spełniają określone funkcje. Wszędzie obecny jest w przyrodzie złoty podział. Są jakieś reguły wedle których funkcjonują organizmu żywe. Dobór naturalny czy mutacje genetyczne to nie są jednak definicje, bazujące na wartościach idealnych. Jest to zbiór pojęć opisujących w jaki sposób organizmy żywe powstępują w danym środowisku i czy umożliwia im to przeżycie, czy wręcz przeciwnie, doprowadza do ich wymarcia. Ewolucja jest więc wynikiem interakcji idealnych form, które czasem sprawdzają się w jednym środowisku, a czasem nie. Sama interakcja podlega zaś prawom, które można rozłożyć na czynniki pierwsze, takie jak: reakcje chemiczne, fizyczne, społeczne, ekonomia, wynikanie logiczne i ogólne zasady przyczynowości. Sam wynik nie może być kwestionowany, ponieważ jest to tylko zgodność opisu z rzeczywistością, fakt, proces biologiczny, który jednak istnieje z jakiś przyczyn właśnie w taki sposób a nie inny. Przyczyn, które są logiczne i które można odszyfrować, ale czemu wynik przybrał akurat taką postać, to właśnie, zwykle jest dziełem przypadku. (Oczywiście, że wedle teorii wszystkiego, można każdą cząstke opisać, ale uogólniając nasz możliwy zasób informacji do jakiegoś małego fragmentu Ziemi a nie Wszechświata w ogóle, można mówić w takich małych skalach o przypadku.)

Jeżeli płuca służyły pierwszym kręgowcą w podobny sposób jak dzisiaj oddychają np. delfiny, czerpiąc tlen z powietrza atmosferycznego a nie rozpuczonego w wodzie, to mogło zawężać już w jakiś sposób ich zachowanie, środowisko, a sama budowa płuc definiuje to w jaki sposób mogły reagować ze środowiskiem. Skoro nie skrzela... to może płuca powstały aby zwiększyć możliwości energetyczne zwierzęcia, a wynikiem ubocznym było życie w środowisku takim jak to, przy brzegu, co w efekcie doprowadziło do wyjścia na ląd pierwszych kręgowców. Oczywiście bezkręgowce poradziły sobie z tym znacznie szybciej, jednak to budowa szkieletu sprawiła, że kręgowce nabrały zdecydowanie większych rozmiarów. Nie możliwym jest w obecnej atmosferze istnienie wielkich stawonogów, jednak istnieją takie organizmy jak Słoń, Nosorożec a kiedyś istniały i większe zwierzęta lądowe. Jest możliwym istnienie Kaszalota, który de facto ma największy mózg ze wszystkich zwierząt i najbardziej potężny. Może środowisko wodne + płuca = możliwość wytworzenia sprawnego układu nerwowego. Może płuca i ich możliwości względem pozyskiwania energii było kluczem do tego, że istnieje życie na Ziemii w formie kręgowców, a bezkręgowcą byłoby znacznie trudniej, będąc bardziej wyspecjalizowaną grupą, osiągnąć takie zdolności potencjalne jednostki jak zaawansowany układ nerwowy (nie przecze, istnieją bezkręgowce o zaawasnowanych zachowaniach społecznych, jednak nacisk jest raczej na grupę, mrowie jako organizm, superorganizm, wyjątek to np. ośmiornica, która jakoś sobie poradziła i posiada zaawansowany układ nerwowy a jednak zupełnie inną krew, nie hemoglobinę, hemocyjaninę. )

No właśnie, Ty oddychasz związkiem żelaza i jakiegoś białka, owady zamiast tego, używają miedzi. Płuca wiążą się też z innym zestawem białek do oddychania: hemoglobiną (czerwona barwa, żelazo). Są też: hemocyjanina (niebieska barwa, miedź), chlorokluoryna (zielonkawa barwa) oraz hemoerytryna (przezroczysta lub lekko fioletowa, cząsteczka również zawiera żelazo). Także nie gadaj mi głupot, bo mam już dosyć takich jak Ty, ciągle posługujących się na rozmaitych forach ekwiwokacjami. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
39 minutes ago, czernm20 said:

No właśnie, Ty oddychasz związkiem żelaza i jakiegoś białka, owady zamiast tego, używają miedzi. Płuca wiążą się też z innym zestawem białek do oddychania: hemoglobiną (czerwona barwa, żelazo). Są też: hemocyjanina (niebieska barwa, miedź), chlorokluoryna (zielonkawa barwa) oraz hemoerytryna (przezroczysta lub lekko fioletowa, cząsteczka również zawiera żelazo). Także nie gadaj mi głupot, bo mam już dosyć takich jak Ty, ciągle posługujących się na rozmaitych forach ekwiwokacjami. 

No proszę, przez krótki moment wydawałeś się normalny, może po za tym, że cytujesz moje posty w całości, w związku z czym zajmują ponad jeden ekran. Nie wiem z jakiego forum przybywasz, ale tutaj robisz moderatorom pod górę.

Definicja ze słownika:

Ekwiwokacja, błąd językowo-logiczny polegający na użyciu w jednym zdaniu lub wypowiedzi wyrazu o dwóch różnych znaczeniach, kiedy logika zdania nakazuje użycie tego wyrazu w jednym znaczeniu, np. Złodziej dopuścił się kradzieży kozy (zwierzęcia), więc poszedł do kozy (do aresztu, ale może do tego zwierzęcia?).

Inne wyrazy na literę E, które możesz spróbować wykorzystać dzisiaj w konwersacji:

- epilog
- epitafium
- ekskomunika

:)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 6.02.2021 o 13:44, cyjanobakteria napisał:

Tak właśnie myślałem, że w strefie przybrzeżnej jest potencjał na ryby z płucami. Warto pamiętać, że kiedy oceany roiły się od życia, na lądzie nie było konkurencji, więc był powód, żeby wyjść z wody.

Dokładnie, zapominamy że świat był kiedyś prostszy i inny ;)
Ryby nie musiały powstać w głębinach, może na początku były takimi pełzającymi ziemno-wodnymi kijankami i dopiero potem podbijały głębie oceanów,  analogicznie jak powtórzyły to gady, ptaki, i ssaki.

 

20 godzin temu, czernm20 napisał:

Są w Wszechświecie pewne wzorce, które spełniają określone funkcje.

Do tego wspólny schemat rozwojowy organizmów zdeterminowany przez wspólnych przodków który nie daje aż tak wiele dobrych możliwości na osiągnięcie celu jak nam się wydaje. Gdyby cofnąć się bardzo daleko (do jednokomórkowców), różnice mogłyby być większe.

 

 

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
21 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

No proszę, przez krótki moment wydawałeś się normalny, może po za tym, że cytujesz moje posty w całości, w związku z czym zajmują ponad jeden ekran. Nie wiem z jakiego forum przybywasz, ale tutaj robisz moderatorom pod górę.

Definicja ze słownika:

Ekwiwokacja, błąd językowo-logiczny polegający na użyciu w jednym zdaniu lub wypowiedzi wyrazu o dwóch różnych znaczeniach, kiedy logika zdania nakazuje użycie tego wyrazu w jednym znaczeniu, np. Złodziej dopuścił się kradzieży kozy (zwierzęcia), więc poszedł do kozy (do aresztu, ale może do tego zwierzęcia?).

Inne wyrazy na literę E, które możesz spróbować wykorzystać dzisiaj w konwersacji:

- epilog
- epitafium
- ekskomunika

:)

Dokładnie. It doesn't make sense. Jak Ci powiem, że masz iść do góry to Ty wyjdziesz oknem. 

22 godziny temu, cyjanobakteria napisał:

No proszę, przez krótki moment wydawałeś się normalny, może po za tym, że cytujesz moje posty w całości, w związku z czym zajmują ponad jeden ekran.

:)

Ty właśnie przekręcasz sens każdego słowa, ponieważ Ty jesteś posiadaczem ogromnej wiedzy, chociaż wieć tyle, że pływasz po dnie wraz z kotwicą, która jest twoim ego. I ty piszesz posty, które zajmują jeden ekran. Ty ześ dokładnie powiedział wszystko na swój temat już od a do z. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
59 minutes ago, czernm20 said:

Dokładnie. It doesn't make sense. Jak Ci powiem, że masz iść do góry to Ty wyjdziesz oknem.

Z punktu widzenia ewolucji może to być właściwe rozwiązanie, jak klatką schodową mam do pokonania łącznie 50m, a przez okno tylko 2m, zakładając, że nie połamię sobie nóg i będę szybciej przy chętnej samicy :)

 

59 minutes ago, czernm20 said:

Ty właśnie przekręcasz sens każdego słowa, ponieważ Ty jesteś posiadaczem ogromnej wiedzy, chociaż wieć tyle, że pływasz po dnie wraz z kotwicą, która jest twoim ego. I ty piszesz posty, które zajmują jeden ekran. Ty ześ dokładnie powiedział wszystko na swój temat już od a do z.

Nie musisz czytać moich postów, a w szczególności ich cytować, bo wtedy zajmują dwa ekrany. Wypuścili cię do internetu na święta? Napisałem, że ewolucja nie musi mieć sensu i podałem przykłady, a wcześniej że być może to jest rozwiązanie. Jakbyś zamiast pisać głupoty na temat mojego ego uważnie czytał, to byś może to zauważył. Ale przyjmuję do wiadomości, że się nie zgadzasz. Życzę tym samym udanej reszty życia :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 hours ago, Astro said:

Kiedyś Księżyc był znacznie bliżej, a pływy znacząco istotniejsze. Myślę, że kiedyś świat był właśnie bardziej złożony, choć oczywiście inny. ;)

Geofizycznie Ziemia w dewonie mogła być bardziej złożonym układem także pod względem większej aktywności wulkanicznej i procesów magmowych, lecz biologicznie była prostsza ze względu na mniejsze zróżnicowanie form życia uwarunkowane krótszym czasem przemian ewolucyjnych. Poza tym istnieją hipotezy, że życie na Ziemi w prekambrze było już kilka razy przeorane na przemian w wyniku zderzeń z bardzo dużymi obiektami kosmicznymi, a także w wyniku globalnych zlodowaceń "Ziemia śnieżka" (ang. Snowball Earth). Upadek dużego ciała kosmicznego np. o średnicy kilkudziesięciu/kilkuset km spowodowałby całkowite unicestwienie życia z wyjątkiem bakterii/sinic w obrębie dna głębin oceanicznych. Z czasem sinice wyprodukowałyby znaczną ilość tlenu w atmosferze co mogło doprowadzić do globalnych zlodowaceń. W następnej kolejności większa aktywność wulkaniczna ujawniająca się okresowo powodowała przedostanie się do atmosfery dużej ilości CO2 co powodowało topnienie lodu, ocieplenie klimatu i powstawały warunki do ewolucji nowych bardziej złożonych gatunków roślin i zwierząt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
35 minut temu, Qion napisał:

Z czasem sinice wyprodukowałyby znaczną ilość tlenu w atmosferze

To nie problem,  problemem jest obniżenie ilości CO2.

1 godzinę temu, cyjanobakteria napisał:

Napisałem, że ewolucja nie musi mieć sensu

Przede wszystkim ewolucja jest algorytmem optymalizacji lokalnej o wielkim koszcie implementacji - większość genetycznej mocy obliczeniowej idzie na korekcję błędów, a tylko bardzo mała na nowe "wynalazki" . Duża zmiana pozytywna (w sensie ilości zmian w DNA, w odpowiedniej metryce oczywiście - delecja ma podobną złożoność niezależnie od swojego rozmiaru) musi się "rozkładać" na wiele mniejszych zmian pozytywnych.
Wszystkie gatunki tkwią w maksimach lokalnych (patrząc od strony funkcji fitness),  co w połączeniu z małą mocą obliczeniową dla pojedynczych gatunków powoduje tworzenie rozbudowanych  ekosystemów z "niszami" - uniwersalny kotowaty zmieniający kolory sierści jak kameleon byłby w stanie zdominować środowisko od bieguna po równik, ale ciężko takiego zaprojektować. Dlatego mamy osobne gatunki pumy, lamparta i lwa.
Wielkie zwierzęta nie dokonują już wynalazków na poziomie biochemicznym - nie mają na to "mocy obliczeniowej",  muszą żonglować klockami wymyślonymi dawno temu.
Kolejnym wielkim ograniczeniem jest "samolubny" (na poziomie genów) mechanizm działania ewolucji. Walczący drużynowo roślinożercy mogliby skutecznie obronić się przed większością drapieżników, ale po co kiedy wystarczy uciekać szybciej niż kolega obok? Taki drapieżnik staje się sojusznikiem najlepszych egzemplarzy roślinożerców (najlepiej radzących się z tymi drapieżnikami)  pozbywając się ich konkurentów!

 

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, cyjanobakteria napisał:

Wypuścili cię do internetu na święta? Napisałem, że ewolucja nie musi mieć sensu i podałem przykłady, a wcześniej że być może to jest rozwiązanie.

Sam produkujesz sobie problem i sam sobie odpowiadasz. Ja nigdzie nie napisałem, że ewolucja jest związana z celowością. Zakładasz z góry, że ja czegoś nie rozumiem a nie Ty. Używasz dowolnych desygnatów zdania, wedle tego jak Ci się podoba. Zarzucasz mnie własnym poglądem na świat, który a priori zakłada mi jakąś wine lub głupote, przyware, abyś to Ty się poczuł lepiej gdy przyznam Ci rację. Jesteś przykładem tego, jak nie używać języka i przykładem tego jak można wykorzystywać ekwiwokacje i inne błędy logiczne, aby ubiec oponenta i zyskać dla siebie pozorną aprobate. Wachlujesz sobie swoje ego moją osobą, "bardzo mi przyjemnie". 

To ty również wkleiłeś odpowiedź na cały ekran. Jesteś odporny na wszelką krytyke, bo nie sprawia Ci ona zawodu. W twojej krainie droga Alicjo, wystarczy przestawić wektor o 180 stopni. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 hours ago, czernm20 said:

Jesteś odporny na wszelką krytyke, bo nie sprawia Ci ona zawodu.

Jestem odporny na krytykę czepialskich żółtodziobów, która po mnie spływa jak po kaczce, którą wyłowiono z wraku Deepwater Horizon.

 

2 hours ago, czernm20 said:

Sam produkujesz sobie problem i sam sobie odpowiadasz. Ja nigdzie nie napisałem, że ewolucja jest związana z celowością.

Napisałeś, że to nie ma sensu w kontekście ewolucji (it doesn't make sense) dwa razy, więc opowiedziałem, że ewolucja nie musi mieć sensu i podałem przykłady. Kapish? A jeżeli nie to miałeś na myśli, to może przećwicz te twoje ekwiwokacje.

 

2 hours ago, czernm20 said:

Zarzucasz mnie własnym poglądem na świat, który a priori zakłada mi jakąś wine lub głupote, przyware, abyś to Ty się poczuł lepiej gdy przyznam Ci rację.

Mam wywalone na to komu przyznasz rację i do tej pory nie zwracałem na ciebie szczególnej uwagi. Może nie czytaj tyle poezji i Pisma Świętego, bo od tego nadinterpretowania tekstów miesza ci się w głowie, a jeszcze jesteś młody.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, peceed napisał:

uniwersalny kotowaty zmieniający kolory sierści jak kameleon byłby w stanie zdominować środowisko od bieguna po równik, ale ciężko takiego zaprojektować. Dlatego mamy osobne gatunki pumy, lamparta i lwa.

Został taki zaprojektowany, nazywa się tygrys:
Tiger_distribution3.PNG
Wersja biała też istnieje (nie jest to albinos):
240px-Haifa_White_Tigers-9129-13.jpg

Do bieguna nie dolazł, pewnie za zimno mu było (rozumiem go), niech miśki marzną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 hours ago, peceed said:

To nie problem,  problemem jest obniżenie ilości CO2.

Na chwilę obecną jest to rzeczywiście największy problem, gdyż działalność człowieka wpływa na klimat znacznie szybciej niż zwiększona aktywność  wulkaniczna w przeszłości rozłożona w czasie na tysiące lat. Zdaniem Stephena Hawkinga Ziemia przestanie być przydatna do życia dla ludzi już za około 600 lat, jeśli radykalnie nie zmienimy swoich przyzwyczajeń.

Jednak w zamierzchłych czasach gdy na Ziemi istniały tylko organizmy jednokomórkowe, to właśnie sinice/cyjanobakterie, kolizje z kometami/asteroidami,  wulkany, aktywność Słońca były głównymi czynnikami kształtującymi klimat na Ziemi. Jeśli chodzi o pochłanianie CO2, to najważniejszą rolę odegrały właśnie sinice, dzięki którym obecny klimat na Ziemi nie przypomina tego na Wenus.

Edytowane przez Qion
interpunkcja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Qion napisał:

Zdaniem Stephena Hawkinga Ziemia przestanie być przydatna do życia dla ludzi już za około 600 lat, jeśli radykalnie nie zmienimy swoich przyzwyczajeń.

Ziemia jest coraz bardziej przyjaznym miejscem dla ludzi. Bezprecedensowy postęp w ciągu ostatnich dwóch wieków.
A Hawking może teraz występować gościnnie w "Opowieściach z Krypty", a nie bawić się w futurologa o horyzoncie 600 lat :P


 

Edytowane przez peceed

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na stanowisku La Prele w Wyoming (USA), gdzie paleolityczni mieszkańcy Ameryki Północnej zabili mamuta lub pożywili się na znalezionym martwym zwierzęciu, archeolodzy dokonali kolejnego interesującego odkrycia. Jak donoszą na łamach PLOS ONE stanowy archeolog Spencer Pelton i jego koledzy z University of Wyoming, już wtedy wcześni mieszkańcy kontynentu wytwarzali igły z dziurką. Były one robione z kości lisów, zajęcy lub królików, rysi, pum, być może też wymarłego miracinonyksa (amerykańskiego geparda).
      Nasze badania są pierwszymi, w trakcie których zidentyfikowaliśmy gatunki, z których Paleoindianie wytwarzali igły z dziurką. To silny dowód na wytwarzanie ze skór szytych ubrań. To właśnie takie ubrania były jednym z tych osiągnięć, które umożliwiły naszym przodkom rozprzestrzenienie się na północnych szerokościach geograficznych i kolonizację obu Ameryk, stwierdzili badacze.
      Przed 13 000 lat na stanowisku La Prele w hrabstwie Converse Homo sapiens zabił lub znalazł martwego niemal dorosłego mamuta. Już wcześniej zespół profesora Todda Surovella zalazł tam najstarszy w Amerykach koralik. Został wykonany z zajęczej kości.
      Zidentyfikowanie gatunków, z kości których wykonano koralik czy znalezione obecnie 32 fragmenty igieł, było możliwe dzięki badaniom zooarchelogicznym z wykorzystaniem spektrometrii mas. Z kości wydobyto kolagen, a następnie zbadano jego skład chemiczny i przypasowano do gatunków.
      Pomimo tego, że kościane igły są niezwykle ważnym elementem badań nad rozprzestrzenianiem się człowieka współczesnego po świecie, nikomu dotychczas nie udało się zidentyfikować materiału, z którego były wykonane, przez co nasze zrozumienie tej ważnej innowacji kulturowej było niepełne, zauważają autorzy badań. O tym, że ludzie prawdopodobnie musieli używać szytych ubrań, by przetrwać na północy kuli ziemskiej, wiadomo od dawna. Jednak mamy bardzo miało dowodów na istnienie takich ubrań. Istnieją za to dowody pośrednie, chociażby w postaci igieł z kości.
      Zdaniem naukowców, zwierzęta, z których ciał wykonywano igły, prawdopodobnie były łapane w pułapki i w tym przypadku wcale nie musiało chodzić o zdobywanie pożywienia. Nasze badania przypominają, że łowcy wykorzystują zwierzęta w bardzo różnych celach, a znalezienie kości na stanowisku archeologicznym wcale nie musi oznaczać, że zwierzę zjedzono, dodają.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 2000 roku w pobliżu miasta Pampore w Indiach znaleziono sfosylizowane szczątki trzech słoniowatych. Przed tygodniem naukowcy opublikowali dwa artykuły, z których dowiadujemy się, że mamy tutaj do czynienia z najstarszymi na subkontynencie indyjskim śladami dzielenia mięsa zwierząt przez ludzi.
      Wspomniane słoniowate żyły 300–400 tysięcy lat temu i należały do wymarłego rodzaju Palaeoloxodon, którego przedstawiciele byli dwukrotnie bardziej masywni od współczesnych słoni afrykańskich. Dotychczas tylko raz znaleziono kości tego gatunku rodzaju Palaeoloxodon. Szczątki odkryte w 2000 roku są znacznie bardziej kompletne.
      Zwierzęta zmarły w pobliżu rzeki w dolinie Kaszmir. Wkrótce po śmierci ich szczątki i 87 kamiennych narzędzi wykonanych przez przodka człowieka, zostały przykryte osadami, co pozwoliło zachować je do dnia dzisiejszego. W jednym ze wspomnianych artykułów badacze opisują, jak odkryli wióry z kości, co wskazuje, że ludzie rozbili kości, by pozyskać z nich szpik. W drugim opisano same kości oraz gatunek, do którego należały.
      To jednak zjadł słonie? Tego nie wiemy. Dotychczas na subkontynencie indyjskim skamieniałe szczątki hominina odkryto tylko w jednym miejscu. Znaleziono je w 1982 roku i naukowcy do dzisiaj nie mogą się zgodzić, do jakiego gatunku należał człowiek z Narmada. Pewne jest, że wykazuje on cechy typowe dla starszych i młodszych gatunków homininow, co sugeruje, że na subkontynencie dochodziło do mieszania gatunków i musiał on odgrywać ważną rolę we wczesnym rozprzestrzenianiu się człowieka.
      Teraz dowiedzieliśmy się, że mieszkańcy Indii środkowego plejstocenu – niezależnie od tego, kim byli – jedli słonie. Kamienne narzędzia, które prawdopodobnie wykorzystali do pozyskania szpiku, zostały wykonane z bazaltu, który nie występuje w okolicy znalezienia szczątków. Paleontolodzy sądzą, że surowy materiał został przyniesiony z zewnątrz, a narzędzia wykonano na miejscu.
      Odkrycie ma duże znaczenie dla lepszego zrozumienia obecności człowieka na subkontynencie. Dotychczas najstarsze dowody na dzielenie mięsa zwierzęcego nie były starsze niż 10 tysięcy lat. Być może nie przyglądano się temu zbyt szczegółowo, albo szukano w nieodpowiednich miejscach. Jednak dotychczas nie mieliśmy żadnych dowodów, by ludzie żywili się dużymi zwierzętami na terenie Indii, mówi jeden z badaczy, Advait Jukar, kurator zbiorów paleontologii kręgowców we Florida Museum of Natural History.
      Trzeba tutaj podkreślić, że o ile mamy dowody, iż ludzie pożywiali się na słoniach, to brak dowodów, by je upolowali. Niewykluczone, że zwierzęta zmarły z przyczyna naturalnych, a ludzie je po prostu znaleźli i skorzystali z okazji.
      Wśród skamieniałości znajduje się najbardziej kompletna czaszka gatunku Palaeoloxodon turkmenicus. Jego szczątki znaleziono wcześniej tylko raz. W 1955 roku w Turkmenistanie odkryto fragment czaszki. Wyglądał on inaczej niż czaszki innych Palaeoloxodon, ale nie był na tyle duży, by jednoznacznie stwierdzić, że należy do osobnego gatunku. Problem z rodzajem Palaeoloxodon jest taki, że zęby poszczególnych gatunków są niemal identyczne. Jeśli więc znajdziesz pojedynczy ząb, nie wiesz, do jakiego gatunku należał. Trzeba przyglądać się czaszkom, mówi Jukar.
      Na szczęście w przypadku skamieniałości z Pampore zachowały się kości gnykowe. Są one bardzo delikatne, ale różne u różnych gatunków, dzięki czemu są przydatnym narzędziem do określania przynależności gatunkowej szczątków.
      Zdaniem Jukara, skoro ludzie jedzą mięso od milionów lat, powinniśmy znaleźć więcej szczątków o tym świadczących. Trzeba lepiej poszukać. Oraz zbierać dosłownie wszystko. W przeszłości kolekcjonowano tylko czaszki i kości kończyn. Nie zbierano połamanych kości, które mogły nosić ślady działania ludzi, mówi Jukar.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W środowisku naukowym od dawna trwa debata na temat istnienia diapauzy u ludzi. Zjawisko takie występuje u niektórych gatunków ssaków. Sarna europejska może kontrolować termin porodu. Gdy warunki są niesprzyjające, samica może nosić w macicy uśpiony niezagnieżdżony zarodek, który zaczyna się rozwijać dopiero, gdy warunki do rozrodu się poprawią. Naukowcy z Instytutu Genetyki Molekularnej im. Maxa Plancka oraz Instytutu Biotechnologii Molekularnej Austriackiej Akademii Nauk informują, że i u człowieka może występować mechanizm pozwalający na zatrzymanie rozwoju.
      U różnych gatunków zwierząt diapauza może trwać całymi tygodniami lub miesiącami. Teraz dowiadujemy się, że nie można wykluczyć istnienia takiego mechanizmu u ludzi. Aydan Bulut-Karslıoğlu z Instytutu Maxa Plancka i Nicolas Rivron z Austriackiej Akademii Nauk zidentyfikowali mechanizm molekularny, który kontroluję diapauzę embrionalną i wydaje się, że działa on też w ludzkich komórkach.
      Naukowcy podczas eksperymentów wykorzystali ludzkie komórki macierzyste oraz bazujące na nich modele blastocyst. Uczeni odkryli, że modulacja szlaku sygnałowego mTOR wprowadza komórki w stan uśpienia, bardzo przypominający diapauzę. Szlak mTOR jest głównym regulatorem rozwoju embrionu u myszy. Gdy potraktowaliśmy ludzkie komórki macierzyste i modele blastocyst inhibitorem tego szlaku, zauważyliśmy opóźnienie rozwoju, co oznacza, że ludzkie komórki również zawierają mechanizm molekularny przypominający diapauzę, stwierdza Aydan Bulut-Karslioglu. Stan taki charakteryzuje się spowolnionym podziałem komórkowym, rozwojem i zmniejszeniem możliwości zagnieżdżenia się w macicy. Badania wykazały też, że w ludzkich komórkach możliwość wejścia w ten stan jest ograniczona do etapu blastocyst, zatem do tego samego, co u innych ssaków. Ponadto jest to stan odwracalny i po reaktywacji szlaku mTOR rozwój przebiega normalnie.
      Autorzy badań uważają, że ludzie, podobnie jak inne ssaki, mogą posiadać wbudowany mechanizm czasowego spowalniania rozwoju zarodka, nawet jeśli mechanizm ten nie jest obecnie wykorzystywany. Może być to pozostałość procesu ewolucyjnego, którego już nie używamy. Chociaż utraciliśmy zdolność do naturalnego wprowadzania zarodka w ten stan, nasze eksperymenty wskazują, że możemy wykorzystać ten mechanizm, mówi Rivron.
      Odkrycie może mieć olbrzymie znaczenie dla zapłodnienia in vitro (IVF). Z jednego strony szybszy rozwój poprawia szanse na udane przeprowadzenie IVF, co można by osiągnąć zwiększając aktywność mTOR. Z drugiej strony, wprowadzenie zarodka w stan uśpienia podczas procedury IVF dałoby więcej czasu na ocenę jego stanu oraz zsynchronizowanie go ze stanem organizmu matki, w celu zwiększenia szans na poczęcie potomstwa, wyjaśnia Rivron.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      DESI (Dark Energy Spectroscopis Instrument) tworzy największą i najdokładniejszą trójwymiarową mapę wszechświata. W ten sposób zapewnia kosmologom narzędzia do poznania masy neutrin w skali absolutnej. Naukowcy wykorzystują w tym celu dane o barionowych oscylacjach akustycznych – czyli wahaniach w gęstości widzialnej materii – dostarczanych przez DESI oraz informacje z mikrofalowego promieniowania tła, wypełniającym wszechświat jednorodnym promieniowaniu, które pozostało po Wielkim Wybuchu.
      Neutrina to jedne z najbardziej rozpowszechnionych cząstek subatomowych. W trakcie ewolucji wszechświata wpłynęły one na wielkie struktury, takie jak gromady galaktyk. Jedną z przyczyn, dla których naukowcy chcą poznać masę neturino jest lepsze zrozumienie procesu gromadzenia się materii w struktury.
      Kosmolodzy od dawna sądzą, że masywne neutrina hamują proces „zlepiania się” materii. Innymi słowy uważają, że gdyby nie oddziaływanie tych neutrin, materia po niemal 14 miliardach lat ewolucji wszechświata byłaby zlepiona ze sobą w większym stopniu.
      Jednak wbrew spodziewanym dowodom wskazującym na hamowanie procesu gromadzenia się materii, uzyskaliśmy dane wskazujące, że neutrina wspomagają ten proces. Albo mamy tutaj do czynienia z jakimś błędem w pomiarach, albo musimy poszukać wyjaśnienia na gruncie zjawisk, których nie opisuje Model Standardowy i kosmologia, mówi współautor badań, Joel Meyers z Southern Methodist University. Model Standardowy to najlepsza i wielokrotnie sprawdzona teoria budowy wszechświata.
      Dlatego też Meyers, który prowadził badania we współpracy z kolegami w Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara i San Diego oraz Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa stwierdza, że jeśli uzyskane właśnie wyniki się potwierdzą, możemy mieć do czynienia z podobnym problemem, jak ten, dotyczący tempa rozszerzania się wszechświata. Tam solidne, wielokrotnie sprawdzone, metody pomiarowe dają różne wyniki i wciąż nie udało się rozstrzygnąć tego paradoksu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Żyjący 25 tysięcy lat temu ludzie epoki lodowej dojrzewali w tym samym czasie, co ludzie współcześni. Na łamach Journal of Human Evolution opublikowano badania nad dojrzewaniem młodzieży z plejstocenu. Naukowcy, na podstawie 13 szkieletów osób zmarłych w wieku 10–20 lat, zidentyfikowali typowe markery poszczególnych etapów dojrzewania. Mogliśmy określić takie wydarzenia, jak miesiączkowanie czy mutacja głosu, mówi paleoantropolog April Nowell z University of Victoria.
      Podczas badań wykorzystano technikę opracowaną przez główną autorkę badań, Mary Lewis z University of Reading. Polega ona na badaniu stopnia mineralizacji kłów oraz kości dłoni, łokcia, nadgarstka, szyi i miednicy do określenia poziomu dojrzałości, jaki badana osoba osiągnęła w chwili śmierci. Po raz pierwszy moja metoda oceny stanu dojrzałości została wykorzystana na materiale z paleolitu. Jednocześnie jako pierwsi wykorzystaliśmy inną metodę, analizę peptydów, do ustalenia płci tak starych szkieletów, wyjaśnia Lewis.
      Zwykle uważamy, że życie ludzi sprzed tysięcy lat było ciężkie, krótkie i brutalne. Jednak okazuje się, że badani ludzie byli w dość dobrym stanie zdrowia. Większość z nich rozpoczynała dojrzewanie przed osiągnięciem 13,5 roku życia, a kończyła w wieku 20-22 lat. Zatem dzieci i nastolatki epoki lodowcowej dojrzewały podobnie, jak współcześni mieszkańcy bogatych krajów.
      Wśród badanych szkieletów był też Romito 2, najstarszy znany przypadek achondroplazji. Młodzieniec żył 11 tysięcy lat temu, w chwili śmierci miał 16 lat i był w drugiej połowie okresu mutacji. Jego głos był głębszy, jak głos dorosłego. Romito 2 dojrzał już płciowo, mógł mieć dzieci. Jednak z wyglądu przypominał dziecko, co mogło wpływać na to, jak był postrzegany przez swoich pobratymców.
      Choroba Romito 2 uniemożliwiała mu udział w typowych dla jego wieku zajęciach, takich jak polowanie. Po śmierci spoczął w ramionach starszej od siebie kobiety – być może jego matki. Nie wiemy, dlaczego tak go pochowano. Jednak kojarzy się to z gestem związanym z ochroną i dbałością, który może wskazywać, że mimo wieku był bardziej uważany za dziecko niż dorosłego.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...