Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem, czy to błąd, ale wg mojej wiedzy badania oryginalnie publikował Science

https://science.sciencemag.org/content/365/6456/eaat7693

Wg mnie wpis na Kopalni może prowadzić do niejasnych wniosków. 

Wyniki te w żaden sposób nie mogą przesądzić o tym, w jakim procencie nasze preferencje seksualne są determinowane genetycznie, a w jakim zależą od środowiska. Mówią one jedynie, że z genetycznego punktu widzenia znaleziono wyraźne korelacje pomiędzy obecnością pewnych form wielu genów a potencjalnymi preferencjami wyboru partnera tej samej płci u osobników dorosłych.

 

Coraz czesciej zauwazam na tejs stronie bledy lub nieścisłości, a szkoda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, ex nihilo napisał:

A przy okazji - ciekawe czy istnieje gen hetero... pewnie dokładnie tak samo jak homo

Czyli że nie istnieje? Genetyka nie jest moją mocną stroną, ale sądzę, że jeśli istnieje gen homo to jest recesywny. Dominujący miałby tendencję do szybkiego samousuwania z puli. Recesywny może się ślizgać miedzy pokoleniami od czasu do czasu wygrywająć w loterii mejotycznej. 

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, ex nihilo napisał:

Cała reszta - np. 1+1, facet+baba itd. - to tylko ideologia, głównie związana z religiami.

Może i głównie, ale nie tylko. Już prehistoryczni wiedzieli, że np. kazirodztwo jest złe i dlaczego (nomen omen właśnie ze "względów religijnych" faraonowie chcieli o tym zapomnieć i wiemy jak to się kończyło).

W przypadku Państwa (jako instytucji),  na rękę jest naturalny, zapewniający rozród, model rodziny. Oczywiście nie jest to decydujący ani główny czynnik oporu, ale jest, obiektywny, niereligijny powód, a nie tylko "ideologia". Jeśli założyć, że homoseksualizm nie jest zapisany w genach tzn. że jest uwarunkowany społecznie, a to oznacza, że nie można szerzyć, promować, zachęcać, ułatwiać, żeby nie zwiększać, bo.. patrz powyżej. Antylogik ma rację, to nie są argumenty pro-homo.

2 godziny temu, ex nihilo napisał:

A poza tym od czegoś (kogoś) trzeba zacząć i wielu krajach  sprawa gejów jest załatwiona, chociaż na początku też były opory

No i zobacz jaki by mieli współczynnik urodzeń gdyby nie "lekarze i inżynierowie" z innych państw (gdzie sprawa homoseksualistów również "jest załatwiona" tylko nie tak jakby chcieli)?

2 godziny temu, ex nihilo napisał:

co ani nie jest jakąś szczególną nowością prawną (np. islam)

 

Godzinę temu, Jarkus napisał:

prawo Arabii Saudyjskiej które jeszcze niedawno

Zobaczcie, podajecie dwa przeciwstawne argumenty używając "jednego prawa". Jak widać, raz, że można wybrać sobie cokolwiek na poparcie swojego argumentu, a dwa, u nas chyba nie jest tak najgorzej.

Godzinę temu, Jarkus napisał:

Rozumiesz już choć trochę bardziej, o co tu chodzi?

A rozumiesz, że rozmawiamy o kilku (maksymalnie) procentach społeczeństwa, a części z nich i tak to nie interesuje?

Ja tam byłbym za referendum, wtedy by było wiadomo. Jak innym to nie przeszkadza to droga wolna, co mi tam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, rog.g napisał:

https://science.sciencemag.org/content/365/6456/eaat7693

Wg mnie wpis na Kopalni może prowadzić do niejasnych wniosków. 

Wyniki te w żaden sposób nie mogą przesądzić o tym, w jakim procencie nasze preferencje seksualne są determinowane genetycznie, a w jakim zależą od środowiska. Mówią one jedynie, że z genetycznego punktu widzenia znaleziono wyraźne korelacje pomiędzy obecnością pewnych form wielu genów a potencjalnymi preferencjami wyboru partnera tej samej płci u osobników dorosłych.

Wg artykułu korelacja genetyczna wynosi 0,63. Na początek można byłoby zgrubnie przyjąć, że geny odpowiadają w 63% za homoseksualizm.

Jest tam też taka tabelka korelacji z innymi cechami:

1630447638_2019-09-0400_00_30-MicrosoftExcel-Zeszyt1.thumb.png.48342a014f1174da67f7b01648be98e8.png

Zaznaczyłem schizofrenię i ADHD, bo po pierwsze logicznie biorąc powinny być teoretycznie niezależne od orientacji seks., jeśli homoseksualizm miałby tylko podłoże genetyczne, po drugie ich korelacja z homoseksualnymi zachowaniami jest istotna (0,17 i ok. 0,3), po trzecie powinny być też niezależne od siebie obie choroby. Schizofrenia i ADHD mają także podłoże genetyczne. Depresja i zaburzenia afektywne z kolei mogą być przyczyną samego homoseksualizmu, a nie jego skutkiem, dlatego je odrzucam.

Załóżmy teraz, że schizofrenia i ADHD są czynnikami, które przyczyniają się do powstania homoseksualizmu - są więc de facto czynnikiem środowiskowym. Ponieważ jednak są uwarunkowane genetycznie, to geny odpowiedzialne za te choroby, pośrednio korelują z homoseksualizmem (czy ściślej zachowaniami seks.). Czyli początkowe 63% trzeba byłoby oczywiście odpowiednio skorygować. Oczywiście proste odjęcie 63% - 17% - 30% = 16%, jest błędną metodą, ale daje pewien pogląd na sprawę. Byłby to argument za tym, że geny odpowiadają za homoseksualizm, jak tam napisano max w 25%.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, radar napisał:

W przypadku Państwa (jako instytucji),  na rękę jest naturalny, zapewniający rozród, model rodziny. Oczywiście nie jest to decydujący ani główny czynnik oporu, ale jest, obiektywny, niereligijny powód, a nie tylko "ideologia".

Nie. Jeśli w społeczeństwie istnieje jakiś istotny, chociaż mógłby być nawet mniejszościowy, odsetek hetero, to rozród będzie zapewniony. Dlatego nie muszą istnieć żadne specjalne geny hetero czy homo. Pominąłem tu nawet, że bycie homo, a tym bardziej małżeństwa homo, mają niewielki związek z maniem/niemaniem dzieci.
 

Godzinę temu, radar napisał:

Jeśli założyć, że homoseksualizm nie jest zapisany w genach tzn. że jest uwarunkowany społecznie, a to oznacza, że nie można szerzyć, promować, zachęcać, ułatwiać, żeby nie zwiększać, bo.. patrz powyżej.

Uwarunkowanie genetyczne  nie jest równoznaczne z istnieniem jakiegoś specjalnego pojedynczego genu lub grupy genów. Czy istnieje gen hetero? Raczej nie, jednak preferencje hetero raczej są uwarunkowane genetycznie.
Mocno wątpię, czy w jakikolwiek sposób by się udało np. ze mnie zrobić homo. Zresztą byli tacy, którzy próbowali. Z zerowym efektem i na pewno nie miało to związku z jakimikolwiek uwarunkowaniami społecznymi.

No i chociaż w całym swoim długim już dosyć żywocie zawsze byłem aktywnym hetero, to dzieci nie mam, bo mieć nie chciałem. A wielu homo/les nie tylko dzieci chce mieć, ale i je ma.
 

Godzinę temu, radar napisał:

No i zobacz jaki by mieli współczynnik urodzeń gdyby nie "lekarze i inżynierowie" z innych państw

O tym decydują inne czynniki, a nie sprawa małżeństw homo. Dzieci nie robi się papierkiem, a trochę innym "sprzętem".
 

Godzinę temu, radar napisał:

Zobaczcie, podajecie dwa przeciwstawne argumenty używając "jednego prawa".

A co w nich przeciwstawnego?
 

Godzinę temu, radar napisał:

Ja tam byłbym za referendum, wtedy by było wiadomo.

O ile pamięć mnie nie myli, to była taka ankieta, z wynikiem >50% "a niech mają, co mi tam".

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, Antylogik napisał:

Oczywiście proste odjęcie 63% - 17% - 30% = 16%

17% jest tylko dla kobiet, dla mężczyzn 13, więc średnio ok. 15%. Wynik 18% jeszcze bardziej przybliża.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, Antylogik napisał:

17% jest tylko dla kobiet, dla mężczyzn 13, więc średnio ok. 15%.

Uważam, że tego typu obliczenia nie mają większego sensu, szczególnie w sytuacji, kiedy nie decydują pojedyncze geny a w dodatku nie mamy kompletu danych.

Sytuacja jest trochę podobna jak np. w przypadku ściślaków/humanistów. Trudno wątpić, że jest to uwarunkowane genetycznie, ale równie trudno zdobyć konkretne genetyczne dowody. Raczej by trzeba uznać, że takie sprawy są wynikiem rozkładów wielu genetycznie uwarunkowanych cech, które w konkretnych przypadkach dają określony wynik.
Homo/hetero to nie jest podział zero-jedynkowy. Jest to kontinuum, zbiór rozmyty "bi". W dodatku by trzeba wliczyć możliwe zmiany preferencji - działa tu chemia, a ona zmienia się pod wpływem wielu czynników. Możliwe są też takie układy, że ktoś jest fizycznie hetero, a psychicznie homo. Do tego dochodzi tak istotny czynnik, jak niejednoznaczność płci, bo to też nie jest zero-jedynkowe. I tak dalej.
A sumie - uważam, że cały problem jest sztuczny, ideologiczny, a nie biologiczny. Biologicznie jest to naturalny rozkład cech, zwykła statystyka i nic więcej. Fakt, że zdecydowanych homo jest mniejszość. Ale nie oznacza to, że są jakimkolwiek zagrożeniem dla większości czy w ogóle dla kogokolwiek. A jeśli zagrożeniem nie są, to nie ma powodu, żeby nie dać im takich samych praw jak większości, w tym prawa do tworzenia formalnie zalegalizowanych związków. Naukowcy czy prawnicy też są mniejszością, a jakoś nie ma zakazu małżeństw par "fizycznych" czy "prawniczych" ;) Monogamia to zresztą też wymysł wyłącznie ideologiczny, który nie ma podstaw w biologii.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, ex nihilo napisał:

Nie. Jeśli w społeczeństwie istnieje jakiś istotny, chociaż mógłby być nawet mniejszościowy, odsetek hetero, to rozród będzie zapewniony

No co Ty, już teraz jak mmay 90%+ większości to nie jest zapewniony do końca.

 

6 godzin temu, ex nihilo napisał:

Uwarunkowanie genetyczne  nie jest równoznaczne z istnieniem jakiegoś specjalnego pojedynczego genu lub grupy genów.

Przecież tak nie napisałem, Postawiłem hipotezę na skraju, bo i taki był cel badań, znaleźć potencjalny gen/geny i tego "niektórzy" szukają.

6 godzin temu, ex nihilo napisał:

O ile pamięć mnie nie myli, to była taka ankieta, z wynikiem >50% "a niech mają, co mi tam".

Ankieta, nawet na reprezentatywnej grupie to nie referendum.

5 godzin temu, ex nihilo napisał:

A sumie - uważam, że cały problem jest sztuczny, ideologiczny, a nie biologiczny.

Pełna zgoda z mojej strony. Oznacza to jednak również, że niektórym może się jakaś ideologia nie podobać i mają do tego prawo. Do tego, jeśli są w większości to niestety, demokracja.

5 godzin temu, ex nihilo napisał:

Naukowcy czy prawnicy też są mniejszością, a jakoś nie ma zakazu małżeństw par "fizycznych" czy "prawniczych"

Trochę przesada z tym porównaniem :)

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem, że obliczenie procentowego wpływu genów można byłoby trochę poprawić, używając zamiast korelacji współczynnika determinacji. Ponieważ wariancje można do siebie dodawać, a kwadrat korelacji to współczynnik determinacji (związany z wariancją), to lepszym sposobem byłaby taka aproksymacja:

0,63^2 - 0,15^2 - 0,3^2 = 0,28.

Daje to rzeczywiście bardzo bliską wartość 25% (którą można by uzyskać po odjęciu jeszcze dodatkowych czynników zewnętrznych).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, radar napisał:
13 godzin temu, Jarkus napisał:

prawo Arabii Saudyjskiej które jeszcze niedawno

Zobaczcie, podajecie dwa przeciwstawne argumenty używając "jednego prawa". Jak widać, raz, że można wybrać sobie cokolwiek na poparcie swojego argumentu, a dwa, u nas chyba nie jest tak najgorzej.

Wiem, że wątek stał się już przydługi i trudno wszystko ogarnąć. Przypominam jednak, że mój przykład dotyczył tylko odpowiedzi na slogan jednego z forumowiczów, że "Prawo nie pozbawia prawa."

I tak, masz rację - można wybrać sobie cokolwiek na poparcie swojego argumentu (czy raczej tezy). O ile to "cokolwiek" daną tezę wspiera :) W tym przypadku wybierz sobie jakiekolwiek istniejące obecnie lub w przeszłości i w dowolnym miejscu na Ziemi prawo (jako zapis prawny), które grupie ludzi odbierało lub odmawiało  jakiegoś prawa (w sensie jakiejś wolności, swobody która dla innych była/jest legalna).

12 godzin temu, radar napisał:

Jeśli założyć, że homoseksualizm nie jest zapisany w genach tzn. że jest uwarunkowany społecznie

Nie, nic takiego nie wynika z tego założenia, bo może być jeszcze trzecia albo setna opcja. Chyba, że tak rozszerzysz definicję  "zapisany w genach", że oznaczać to będzie "nie ma podłoża biologicznego" - bo przepis na całe życie na Ziemi jest zapisany w genach.

To badanie z komentowanego artykułu mówi tylko, że nie jest zapisany w konkretnych genach. Jednak ma podłoże biologiczne w rozwoju zarodkowym i płodowym - o czym była już mowa wcześniej. Nie jest uwarunkowany społecznie.

12 godzin temu, radar napisał:

Ja tam byłbym za referendum, wtedy by było wiadomo.

Byłoby wiadomo jakie poglądy mają ci, co głosowali.

W referendum można decydować o tym, co dotyczy wspólnie wszystkich głosujących. Wolałbyś, żeby wszyscy decydowali o losie nielicznych? Żeby (jak pisałem) dwa wilki i owca głosowały nad dzisiejszym menu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, Jajcenty napisał:

Ponadto nosi to cechy inżynierii społecznej - zmian rewolucyjnych, sztucznych,  wymuszonych, a których skutków długofalowych nikt nie zna.

Spójrzmy na sprawę w pewien  sposób (nie mówię, że jedyny albo "jedynie słuszny"). Wydaje się dość prawdopodobne, że o homoseksualizmie (lub jego braku) decydują geny plus jakieś warunki (np. przebieg ciąży, jakieś czynniki środowiskowe czy coś), które powodują słabszą lub silniejszą ekspresję tych genów. I jest to dość skomplikowana sprawa, na tyle, że na dzień dzisiejszy nauka nie jest w stanie jej rozpoznać. 

1) Z jednej strony możemy sobie wyobrazić jakąś historię alternatywną, w której ewolucja kręgowców (zachowania homoseksualne występują też u innych zwierząt, nie tylko ludzi) przebiegła odrobinę inaczej i ten proces w rezultacie byłby prostszy, tak, że np. w już XIX wieku badacze mogliby go szczegółowo zrozumieć i ustalić np. jakie warunki należy spełnić, żeby sprowadzić prawdopodobieństwo, że z płodu powstanie homoseksualista, niemal do zera. Dajmy na to, wystarczyłoby, żeby ciężarna kobieta zażywała raz w tygodniu aspirynę, aby osiągnąć taki skutek. W takiej alternatywnej historii lekarze zalecaliby pacjentkom branie aspiryny, homoseksualistów by praktycznie wcale nie było i nikt obecnie nie mówiłby o odmiennej orientacji seksualnej, prawach LGBT itp. Mówiono by (i tak by postrzegano sprawę), że homoseksualizm to zaburzenie życia płodowego, na szczęście w pełni opanowane, można mu zapobiec aspiryną, tak jak wielu chorobom zakaźnym zapobiega się za pomocą szczepionek, słowem jeszcze jeden sukces medycyny, hurra i do przodu itd, itp. (W pewnym sensie nawet ciekawiej, bo gdyby jacyś Amisze uparli się, że nie będą przyjmować aspiryny i wśród nich by się rodzili homoseksualiści, to całkiem prawdopodobne, że niektórzy antyklerykałowie, którzy teraz zawzięcie bronią praw LGBT, w tej alternatywnej historii pokazywali by tych amiszowych homoseksualistów i mówili "patrzcie, do czego prowadzi religijna ciemnota i zacofanie!").

2) Z drugiej strony, może się się okazać, że np. za 30 lat naukowcy rozpoznają cały ten proces na tyle, że będzie można nim sterować i decydować jakiej orientacji będzie dziecko. I co jeśli heteroseksualni rodzice będą widzieć, że ich dziecko może zostać gejem, czy mają prawo ingerować w przebieg ciąży tak, żeby go "wyprostować" na "heteroseksualniaka" czy nie? Czy będzie to jakiś rodzaj "wyleczenia" czy też naruszenie niezłomnych praw (być może nawet wpisanych gdzieś tam w przyszłości do konstytucji) geja do bycia gejem?

A co jeśli ciąża będzie rokowała, że potomek będzie hetero, a rodzice będą chcieli go przerobić na homoseksualistę? Czy taka opcja jest OK, czy też naruszenie jakichś tam praw? 

W stosunku do pkt 1) w punkcie 2) zmieniła się tylko nasza percepcja, w pkt 1) homoseksualizm był "chorobą"  a w pkt 2) czymś powiedzmy "normalnym".

Mi się nie chce wypisywać wszystkich wniosków (chociaż parę mam;)), więc powiem tylko, że IMHO ten eksperyment myślowy pokazuje, że rzeczywiście trzeba tu zachować dużą ostrożność w takich sprawach i unikać ideologii (obojętnie, czy pro-, czy anty-). Bo bycie lub nie bycie "chorobą" lub "normą" staje się kwestią ideologii, poprawności politycznej itp. Czyli zgadzam się z Jajcentym, że tu trzeba rozwagi, myślenia o konsekwencjach itd. ;)

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, darekp napisał:

Bo bycie lub nie bycie "chorobą" lub "normą" staje się kwestią ideologii, poprawności politycznej itp.

Ale po co decydować czy co jest chorobą czy normą skoro jedyne o czym musimy/powinnismy zdecydować czy się na to zgadzamy lub nie.

3 godziny temu, Jarkus napisał:

Przypominam jednak, że mój przykład dotyczył tylko odpowiedzi na slogan jednego z forumowiczów

Owszem, natomiast ja proponuję abyśmy jednak nie szukali poza tym krajem, będzie prościej. Zawsze znajdzie się na świecie jakieś San Escobar gdzie prawo bedzie... ba nawet znajdziesz takie przepisy w USA.

3 godziny temu, Jarkus napisał:

Nie, nic takiego nie wynika z tego założenia, bo może być jeszcze trzecia albo setna opcja. Chyba, że tak rozszerzysz definicję  "zapisany w genach", że oznaczać to będzie "nie ma podłoża biologicznego" - bo przepis na całe życie na Ziemi jest zapisany w genach.

Nie, po prostu można uprościć, biologicznie to to samo co genetycznie, tak, duże uproszczenie, ale chodzi o to czy środowisko zewnętrzne ma na to wpływ (chociaż na eksresję genów też ma :) ) czy "niebiologicznie", czyli wpływ środowiska.

3 godziny temu, Jarkus napisał:

Byłoby wiadomo jakie poglądy mają ci, co głosowali.

No i? Tak jak w każdych innych wyborach. ci co nie głosowali mają to gdzieś (jest im wszystko jedno i mają do tego prawo). To jest dośc proste, jeśli spośród tych, co głosowali więcej jest tych "za" to przechodzi, jak więcej tych za "nie" to nie. D-e-m-o-k-r-a-c-j-a.

3 godziny temu, Jarkus napisał:

Żeby (jak pisałem) dwa wilki i owca głosowały nad dzisiejszym menu?

Bo tak to wygląda i działa. Teraz dwa wilki decydują o tym, czy zrobisz zakupy w niedzielę, od ilu lat można pić, palić, głosować, na co jest refundacja leków, jaki zawód ma jakie przywileje, etc etc etc. To są wszystko rzeczy gdzie większość decyduje o mniejszościach. Idąc za JKM, 2 facetów na wyspie z babką decyduje z kim ona ma spać i mając 2/3 głosów wpiszą to jeszcze do konstytucji... czy jakoś tak. Tak to wygląda. Nie podoba się? Zmień konstytucję, ustrój, będzie inaczej.

Ja generalnie nie mam absolutnie nic przeciwko osobom LGBT, w większości normalni ludzie tak samo jak w większości normalni są hetero, tyle, że droga na wymuszanie to zła droga, trzeba przekonać większość, a nie robić szum. Zresztą... czy zmuszanie do czegokolwiek Polaków przynosi dobre skutki? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Dominik Machowski napisał:

każdy z nas ma tendencję do homoseksualizmu.

Chyba Ty. 

Co do całej reszty: jakem zadeklarowany homofob (podobno kryptogej), nie czytałem niczego bardziej dla gejów obraźliwego. Pewnie chciałeś dobrze, ale wyszło jak wyszło,

  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, radar napisał:

To są wszystko rzeczy gdzie większość decyduje o mniejszościach.

Tylko, że... żadna z tych rzeczy które wymieniłeś nie tego przykładem. Przypominam co napisałem zdanie wcześniej o referendum: głosujący niech głosują w kwestiach dotyczących wszystkich głosujących. A nie tylko jakiejś mniejszości.

Zakaz handlu w niedzielę - proszę bardzo, może się komuś podobać albo nie, jednak dotyczy wszystkich mieszkańców kraju łącznie z tymi, którzy to przegłosowali. Nie zakazali jakiejś konkretnej grupie ludzi. Ale jeśli uderzyło to w ciebie, bo jesteś właścicielem sporego sklepu, to też nie jesteś dyskryminowany, bo nikt nie zabroni ci otworzyć cukierni. A twoi konkurenci są traktowani tak samo.

Od ilu lat można głosować, albo granica wieku dla sprzedaży używek - każdy z głosujących kiedyś był za młody, ich najbliżsi też byli, są albo będą - dotyczy wszystkich.

Refundacja leków - dotyczy wszystkich. Każdy może zachorować i dostać receptę na takie leki.

Przywileje czy ograniczenia zawodowe - każdy może wybrać zawód, jaki zechce. Nikt ci "z urodzenia" czy z mocy prawa nie nakaże ani nie zakaże jakiegoś.

Za to małżeństwa KK czy MM - dlaczego tłum miałby decydować? To, czy 2 kolesi czy 2 babki się hajtną ani nie przyniesie tłumowi szkody, ani nie przysporzy mu korzyści. To zwyczajnie po ludzku uczciwe, żeby ci ludzie mieli taką możliwość. Szczególnie, że nie wybrali sobie takich skłonności jako swojej fanaberii, tylko tak się urodzili.

6 godzin temu, radar napisał:

droga na wymuszanie to zła droga

Absolutnie się z tobą zgadzam.

 

5 godzin temu, Dominik Machowski napisał:

Piszecie krocie postów, patrząc tylko na czubek nosa homo, czy hetero.

Takie posty w tym wątku, bo komentowany artykuł tego dotyczy. To raczej twój post to "offtopic".

5 godzin temu, Dominik Machowski napisał:

Pochylcie się proszę nad dziećmi! Czyż to nie one są najważniejsze w związku? 

Nie, nie one są najważniejsze w związku. W związku dwojga ludzi najważniejsi są właśnie ci ludzie.

Za to w rodzinie jest już trochę inaczej. Chociaż dalej nie tak, że dzieci ponad wszystko. Raczej harmonia i szczęście całej rodziny.

Ale ten wątek nie jest ani o dzieciach, ani o rodzinie.

5 godzin temu, Dominik Machowski napisał:

To nie może być przypadek.

A może jednak? Albo nie masz wszystkich informacji - nie wszystko ci powiedzieli? ;)

 

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
56 minut temu, Jarkus napisał:

Ale ten wątek nie jest ani o dzieciach, ani o rodzinie.

No trochę akurat jest, bo mówimy o związkach, czyli rodzinie. O dzieciach trochę też, bo mowa jest też o potencjalnej adopcji dzieci przez pary homnoseksulane, a liczy się tutaj również, a może najbardziej, dobro dzieci, a nie dobro/szczęście jakiejś pary.

Godzinę temu, Jarkus napisał:

Refundacja leków - dotyczy wszystkich. Każdy może zachorować i dostać receptę na takie leki.

Nie każdy choruje na choroby wrodzone, genetyczne etc., więc nie do końca prawda.

Starzy głosują za młodych, owszem byli, ale już nie są, więc nie, nie każdy decyduje o sobie.

Godzinę temu, Jarkus napisał:

Nikt ci "z urodzenia" czy z mocy prawa nie nakaże ani nie zakaże jakiegoś.

Jak popatrzysz na "rody" lekarzy czy prawników, to można odnieść wrażenie odwrotne, no, ale zgoda, przynajmniej teoretycznie się da :)

Godzinę temu, Jarkus napisał:

Za to małżeństwa KK czy MM - dlaczego tłum miałby decydować?

No OK, to kto ma decydować? Kto w demokracji decyduje o czymkolwiek?

Godzinę temu, Jarkus napisał:

To, czy 2 kolesi czy 2 babki się hajtną ani nie przyniesie tłumowi szkody, ani nie przysporzy mu korzyści.

Moim zdaniem pożytek, bo małżeństwa są bardziej stałe, co jest korzystne, choćby dla gospodarki, chociaż kredyty są skuteczniejsze :)

Szkody? A skąd wiesz, że nie? Jeśli katolikowi wiara mówi, że takie coś jest niedopuszczalne to dlaczego ma mówić, że dopuszczalne? Dlazcego jak komus "sumienie" (cokolwiek miało by to znaczyć) nie pozwala się zgodzić to co? Dlaczego ma mieć obowiązek "zwyczajnie po ludzku", skoro dla niego zwyczajnie po ludzku nie powinien? Nie rozumiem. Ja na przykład nie mam nic przeciwko takim małżeństwom, ale nie widzę niczego złego w tym, że ktoś inny się na to nie zgadza. Ma do tego prawo, bo takie jest prawo, kolejny raz do znudzenia, demokracja. Przekonaj większość to wyjdzie na twoje. Jak się rzucasz i wymuszasz to IMHO zrażasz tylko tych "umiarkowanych".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, radar napisał:

No co Ty, już teraz jak mmay 90%+ większości to nie jest zapewniony do końca.

No i pisząc to potwierdziłeś moją tezę, że o rozmnażaniu nie decyduje procentowy rozkład hetero/homo, a inne czynniki, od tego rozkładu niezależne :D
 

12 godzin temu, radar napisał:

Trochę przesada z tym porównaniem :)

No pewnie, że przesada, ale nie chciało mi się jakichś patusów czy innych takich jako przykładu dawać ;)
 

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
39 minut temu, radar napisał:

ma mieć obowiązek "zwyczajnie po ludzku",

Napisałem, że to zwyczajnie po ludzku uczciwe. Nie ma obowiązku być uczciwym* choć to społecznie pożądane.

39 minut temu, radar napisał:

nie widzę niczego złego w tym, że ktoś inny się na to nie zgadza. Ma do tego prawo

No tu się zagalopowałeś. Czym innym jest nie zgadzać się z czyimiś poglądami czy stanowiskiem a czym innym nie zgadzać się - w dodatku skutecznie - na to, co komuś innemu wolno robić a co nie. W sytuacji kiedy to działanie w niczym nie szkodzi, tylko najwyżej nie zgadza się z twoim światopoglądem.

To tak, jakbyś chciał sobie kupić domek dajmy na to w eleganckim osiedlu gdzieś w obcym kraju, ale inni mieszkańcy skutecznie nie zgodzili by się, bo z "polaczkiem" nie życzą sobie mieszkać.

A już powoływanie się na wiarę to skandal. Na szczęście nie żyjemy w państwie wyznaniowym.

 

*Uczciwym w sensie ogólnym, bo prawo "reguluje uczciwość" w kontraktach, gospodarce, pełnieniu funkcji publicznych itd.

Edytowane przez Jarkus

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
47 minut temu, radar napisał:

Ja na przykład nie mam nic przeciwko takim małżeństwom, ale nie widzę niczego złego w tym, że ktoś inny się na to nie zgadza. Ma do tego prawo,

Tzn. może zgody nie wyrazić w warunkach demokracji?:D 

Pozwolę sobie Ciebie skorygować: ma prawo taki homofob jedynie  wyrazić dezaprobatę itp. odczucia własne (tam gdzie małżeństwa te  są prawnie dopuszczone).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 3.09.2019 o 20:52, Antylogik napisał:

Powoływanie się na komunistyczny kodeks, który był wielokrotnie nowelizowany, to żadna argumentacja.

Ale choćbyś darł się wniebogłosy, darł z głowy włosy, to ona Cię obowiązuje! Poniatna? Czyli to argument tylko gdy się z nim zgadzamy? :D

 

W dniu 3.09.2019 o 22:09, Jarkus napisał:

Masz jakąś schadenfreude że jedni mają z automatu, a inni muszą się nabiegać po notariuszach i wydać kasę, a potem zamiast jednego papierka trzymać w zanadrzu segregator na wszelki wypadek?

Przecież to nie ja tworzyłem te zapisy. A co powiesz na całkowite zniesienie terminu związku/małżeństwa z prawa?

W dniu 3.09.2019 o 22:09, Jarkus napisał:

Rozumiesz już choć trochę bardziej, o co tu chodzi?

Eee, że co? Skąd masz takie informacje? Przecież to zupełna BZDURA. Jeśli partner w związku nie wyrazi zgody, to drugi partner (mówimy o małżeństwie) NIE ma dostępu do informacji o stanie zdrowia. Jedynym wyjątkiem są osoby małoletnie.

A to, że dawno temu wystarczyło gdzieś zadzwonić i powiedzieć, że jest się kimś tam z rodziny i miałeś wszystkie informacje, to przeszłość.

Cytat

Art. 9.
1. Pacjent ma prawo do informacji o swoim stanie zdrowia.

2. Pacjent, w tym małoletni, który ukończył 16 lat, lub jego przedstawiciel ustawowy mają prawo do uzyskania od osoby wykonującej zawód medyczny przystępnej informacji o stanie zdrowia pacjenta, rozpoznaniu, proponowanych oraz możliwych metodach diagnostycznych i leczniczych, dających się przewidzieć następstwach ich zastosowania albo zaniechania, wynikach leczenia oraz rokowaniu, w zakresie udzielanych przez tę osobę świadczeń zdrowotnych oraz zgodnie z posiadanymi przez nią uprawnieniami.

3. Pacjent lub jego ustawowy przedstawiciel mają prawo do wyrażenia zgody na udzielenie informacji wymienionych w ust. 2 innym osobom.

 

W dniu 3.09.2019 o 22:09, Jarkus napisał:

Naprawdę? Mam ci na tacy podać jakiś przykład?

A to ja mam za Ciebie szukać? :D Powołujesz się na "wiele przykładów", wszyscy to wiedzą, to powszechna wiedza, to oczywiste! i inne sztuczki erystyczne, by nie być konkretnym. No spoko, ile mi zapłacisz bym poświęcił swój własny czas i sam poszukał?

W dniu 3.09.2019 o 22:09, Jarkus napisał:

prawo Arabii Saudyjskiej które jeszcze niedawno pozbawiało (albo precyzyjniej - odmawiało) kobietom prawa do prowadzenia samochodu

Hmm, nie wiem jak Ty, ale ja mieszkam w Polsce. Ta dyskusja to istna groteska! :D

Tak jak pisałem wcześniej — choćby było to najgłupsze prawo, to jest to prawo wewnętrzne danego kraju. Arabia Saudyjska to kraj o innym ustroju politycznym, który oparty jest o islamskie prawo szarii. To raczej nie jest dziwne, że tak mają. Spójrz sobie na przykład na Iran sprzed kilkudziesięciu lat, a teraz.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, ex nihilo napisał:

No i pisząc to potwierdziłeś moją tezę, że o rozmnażaniu nie decyduje procentowy rozkład hetero/homo, a inne czynniki, od tego rozkładu niezależne

Bee, przecież napisałem, że właściwie nie jest to decydujący czynnik. Po namyśle stwierdzam, że nawet jakby jakiś wpływ był to byłby minimalny, bo i tych osób są pojedyncze procenty, stąd i wpływ minimalny. Ja Ci podałem tylko, że jak ktoś by chciał to znajdzie argument nieideologiczny.

 

2 godziny temu, Jarkus napisał:

W sytuacji kiedy to działanie w niczym nie szkodzi, tylko najwyżej nie zgadza się z twoim światopoglądem.

I to wystarczy, mam prawo kreować przestrzeń wokół siebie na wzór jaki mi się podoba, ale co najważniejsze, na wzór jaki podoba się większości.

2 godziny temu, Jarkus napisał:

To tak, jakbyś chciał sobie kupić domek dajmy na to w eleganckim osiedlu gdzieś w obcym kraju, ale inni mieszkańcy skutecznie nie zgodzili by się, bo z "polaczkiem" nie życzą sobie mieszkać.

I tak jest, patrz Niemcy, Szwajcaria. Serio, z pierwszej ręki. Znam nawet takie przypadki, gdzie "polaczek" już właściwie kupił mieszkanie, ale w ostatnim momencie sprzedawca się wycofał z tego właśnie względu. W Szwajcarii jakieś pół roku temu była publiczna dyskusja czy jakimś Bułgarom czy Rumunom w 10 tym (!!!) pokoleniu już w Szwajcarii pozwolić na otrzymanie obywatelstwa. I co, niesprawiedliwe? No niby, ale to ich kraj i ich zasady.

2 godziny temu, Jarkus napisał:

A już powoływanie się na wiarę to skandal. Na szczęście nie żyjemy w państwie wyznaniowym

Nie rozumiem dlaczego "skandal". Państwo jest (niby) świeckie, ale obywatele z czynnym prawem wyborczym deklarują w około 90% (jak jest aktualnie?) katolicyzm. So? A to bardziej "na szczęście" demokracja, czyli wola większości decyduje (chyba to z 5 raz powtarzam).

Taki offtop, znamy jakieś państwa całkowicie świeckie?

2 godziny temu, Jarkus napisał:

*Uczciwym w sensie ogólnym, bo prawo "reguluje uczciwość" w kontraktach, gospodarce, pełnieniu funkcji publicznych itd.

Ale i tą ogólną uczciwość mniej więcej reguluje. Jeśli nie to regulują to "ogólnie przyjęte normy".

2 godziny temu, 3grosze napisał:

Pozwolę sobie Ciebie skorygować: ma prawo taki homofob jedynie  wyrazić dezaprobatę itp. odczucia własne (tam gdzie małżeństwa te  są prawnie dopuszczone).

Tak, zgoda, a dodatkowo ma prawo zagłosować na kandydata/partię, która mu tą dezaprobatę obieca na poziomie prawa (jak partia dotrzyma obietnic wyborczych to inna kwestia).

Demokracja (x6).

Każdy ma prawo zgadzać sie lub nie na coś. Ktoś się nie zgadza na X, inny na Y. Dlaczego seks w miejscach publicznych jest karalny? Lodzik też... :)  Dodatkowo przecież są ludzie, których natura stworzyła jako ekshibicjonistów. Przecież oni nikomu nie robia krzywdy, co komu to przeszkadza? Nie ma z tego szkody ni pozytku... a jednak jakoś jest zakazane :) Po prostu są pewne normy społeczne (czyli coś na co umawia się większość w danym kraju/regionie) i tyle. Równie dobrze kogoś może razić dwóch facetów idących za rękę.

Zresztą, o przykłady przypadków ekstremalnych też nie trudno, łatwo pójść za daleko. I komuś może to nie odpowiadać i ma do tego prawo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Dominik Machowski napisał:

Mężczyźni biologicznie dziecka mieć nie mogą. Tak samo, jak kobiety. Nie da się. Tutaj nie ma polemiki.

Oczywiście, że się da. Teoretycznie można utworzyć trójkąt gej, kobieta, gej (G-K-G) albo lesbijka-mężczyzna-lesbijka (L-M-L). W modelu G-K-G najpierw pierwszy gej zapładnia kobietę, a następnie drugi gej zapładnia ją, tak że w trójkę wychowują dwoje dzieci. W modelu L-M-L mężczyzna zapładnia jednocześnie obydwie lesbijki i w trójkę wychowują dwójkę dzieci.

Ograniczeniem jest tylko ideologia religijna (nie można więc należeć do sekty religijnej zwanej Kościołem Katolickim), tradycja i kultura.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, radar napisał:

Demokracja (x6).

Przez cały czas mylisz chyba "demokrację" z "dyktaturą większości", a to nie jest to samo.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, radar napisał:

są ludzie, których natura stworzyła jako ekshibicjonistów. Przecież oni nikomu nie robia krzywdy, co komu to przeszkadza? Nie ma z tego szkody ni pozytku... a jednak jakoś jest zakazane

Szkody psychiczne robią. Chyba że osiemnastoletnia, zgrabna  ekshibicjonista, to nie.

PS

Tia, trafi na geja i szkód narobi. Więc ma zakaz prawny.:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, 3grosze napisał:

Szkody psychiczne robią.

Jeśli dopuszczamy kategorię szkód psychicznych, to: 

- geje przekraczający pewne granice na paradach równości ("pokazywanie gołego tyłka" czy tp., nigdy nie byłem, ale że takie rzeczy się zdarzają to dość często się słyszy) też szkody psychiczne robią,

- nie wiadomo, czy wychowywanie dzieci przez małżeństwo jednopłciowe czyni szkody psychiczne (podobno jakieś badanie było wykazujące, że nie, ale chyba każdy czuje, że tu jest potrzebna ostrożność i chyba nawet takie jedno pozytywne badanie to za mało),

- itp. (pewnie więcej przykładów się znajdzie).

( BTW A edukacja seksualna z pokazywaniem wielu szczegółów robi czy nie? Bo tak jak w przypadku ekshibicjonizmu jest to narażanie dzieci na oglądanie "szczegółów".)

-----

I jak dla mnie wyłania się całkiem sensowny wniosek, że optymalnie być może jest, gdy istnieje pewna powszechna zgodna społeczna, że cenionym ideałem jest małżeństwo hetero, monogamiczne, a "mniejszościom" pozwala się funkcjonować dyskretnie. I nie tylko mniejszościom, bo np. cudzołożnikom też (jakoś nikt nie urządza parad facetów zdradzających żony, nie sądzicie, że to dyskryminacja?;)) Takie społeczeństwo z pewną hipokryzją. Ale "hipokryzja to hołd składany cnocie przez występek". Mit "idealnej rodziny" niech sobie funkcjonuje (przynajmniej nie ma ryzyka "szkód psychicznych"), a jak ktoś ma ochotę np. na seks z kozą, to sobie idzie do odpowiedniego burdelu (które też gdzieś tam sobie dyskretnie funkcjonują) i tam mu jest oferowana odpowiednia samica (skoro część ludzi lubi kozy, to pewnie znajdą się i takie kozy, które lubią ludzi).

W pewnym kraju muzułmańskim (nie pamiętam, którym, one mi się mylą) jest prawna penalizacja homoseksualizmu, głowa państwa (sułtan czy kto tam) jest gejem, wszyscy o tym wiedzą, nikt o tym nie mówi, prawa przeciw-gejowego nikt nie stosuje w praktyce, geje siedzą cicho (albo i wykonują swoją gejową aktywność też cicho) i jest spokój. Gdyby ktoś zaczął gadać, to by się zrobił niezły ambaras. Po co go robić?

Edytowane przez darekp
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
18 minut temu, darekp napisał:

Jeśli dopuszczamy kategorię szkód psychicznych, to: 

- geje przekraczający pewne granice na paradach równości ("pokazywanie gołego tyłka" czy tp., nigdy nie byłem, ale że takie rzeczy się zdarzają to dość często się słyszy) też szkody psychiczne robią,

Wszechzgoda.

W każdej grupie jest jakieś głupie ekstremum. Ostatnio takie wybryki (podciągane pod wolność artystyczną;)) zanikają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Instytutu Francisa Cricka i Liverpool John Moores University (LJMU) zskewencjonowali najstarsze DNA z Egiptu. Pochodzi ono od człowieka, który żył 4800–4500 lat temu, a więc w czasach, gdy powstawały pierwsze piramidy. Osiągnięcie zespołu Adelina Morez Jacobs, Pontusa Skoglunda i Linusa Girdlanda-Flinka jest tym bardziej imponujące, że mamy tutaj do czynienia nie tylko z najstarszym, ale i z pierwszym kompletnym ludzkim genomem ze starożytnego Egiptu. To świetnie pokazuje, jak wielkiego postępu dokonano od czasu, gdy w 1985 roku Svante Pääbo rozpoczynał pionierskie badania nad starożytnym egipskim DNA.
      Materiał genetyczny do obecnych badań pozyskano z zęba mężczyzny pochowanego w Nuwayrat, wsi położonej 265 kilometrów na południe od Kairu. Pochówek został odkryty na początku XX wieku przez Johna Garstanga. Zwłoki były przechowywane początkowo w Liverpoolskim Instytucie Archeologii (obecnie to część University of Liverpool), a następnie zostały przeniesione do World Museum Liverpool.
      Mężczyzna zmarł w czasie, gdy Egipt przechodził od wczesnego okresu dynastycznego do Starego Państwa, pomiędzy rządami II (wczesny okres dynastyczny), a IV (Stare Państwo) dynastii. Został pochowany w dużym naczyniu ceramicznym w grobie wykutym na zboczu wzgórza. Było to w czasach, gdy nie stosowano jeszcze technik mumifikacyjnych, co być może pomogło zachować DNA.
      Badania pokazały, że około 80% jego materiału genetycznego wskazuje na pochodzenie z Afryki Północnej, a pozostałe 20% jest zgodne z DNA osób zamieszkujących Żyzny Półksiężyc, przede wszystkim dawną Mezopotamię. Widać też pokrewieństwo z neolitycznymi mieszkańcami Anatolii i Lewantu. Takie wyniki potwierdzają to, co wiemy z badań archeologicznych – starożytny Egipt miał ożywione kontakty ze wschodnimi regionami Śródziemiomorza. Nie były to, jak widać, wyłącznie kontakty handlowe i kulturowe, dochodziło też do mieszania się populacji. Dodatkowe badania pokazały, że mężczyzna najprawdopodobniej dorastał w Egipcie.
      Nasza wiedza o starożytnym Egipcie pochodzi w znacznej mierze z badań archeologicznych. Dzięki dekadom badań bioarcheologicznym, na przykład badaniom nad morfologią zębów, naukowcy mogli do pewnego stopnia określać pokrewieństwo starożytnych Egipcjan z populacjami Afryki Północnej i Azji Zachodniej. Poważna barierą był jednak brak badań genetycznych, szczególnie dotyczących genomów z okresu Starego Państwa. To wciąż utrudnia zrozumienie składu ludnościowego i przepływu genów u początków Egiptu. Dotychczas najstarsze jądrowe DNA – niekompletne – pochodziło od trzech osób, żyjących pomiędzy VIII wiekiem p.n.e., a pierwszą połową I wieku naszej ery. Teraz zaś możemy porównać te dane z danymi pochodzącymi z czasów pierwszych egipskich dynastii.
      Mężczyzna z Nuwayrat zmarł pomiędzy 2855 a 2570 rokiem przed naszą erą. Pochówek w dużym glinianym naczyniu wskazuje, że należał do wyższej klasy w porównaniu z innymi pochowanymi w tym samym miejscu. Prawdopodobnie miał brązowe oczy i włosy oraz ciemną lub czarną skórę. Miał 157–160 centymetrów wzrostu, zmarł w wieku 44–64 lat, a bardziej prawdopodobna jest górna granica. Zajmował się pracą fizyczną, co stoi w sprzeczności z typem pochówku. Ślady pozostały na szkielecie sugerują, że mógł być garncarzem.  Być może jednak był wyjątkowo utalentowany lub awansował w hierarchii społecznej, stąd taki a nie inny pochówek.
      Badania izotopowe wskazują, że dorastając spożywał dietę typową dla suchego gorącego klimatu Doliny Nilu, jadł białko zwierzęce i roślinne, pszenicę, jęczmień, ryby. Porównanie jego genomu z innymi starożytnymi DNA wskazuje na niemal 80% pokrewieństwa z Afryką Północą i 20% z neolityczną Mezopotamią, trzeci najsłabiej reprezentowany komponent genetyczny pochodzi z Lewantu.
      Źródło: Whole-genome ancestry of an Old Kingdom Egyptian, https://www.nature.com/articles/s41586-025-09195-5

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Fenicjanie pojawili się na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego już w III tysiącleciu p.n.e. Z czasem rozprzestrzenili się po całym basenie Śródziemiomorza, stając się jedną z najbardziej wpływowych kultur morskich w dziejach. W VI wieku jedna z ich kolonii, Kartagina, była dominującą siłą w regionie. Naukowcy z Instytutu Maxa Plancka i Uniwersytetu Harvarda postanowili dowiedzieć się więcej o przodkach Kartagińczyków i zbadać ich związki genetyczne z mieszkańcami Fenicji. Wyniki badań były dla nich zaskoczeniem.
      Znaleźliśmy zaskakująco mało genów z Lewantu u Kartagińczyków z zachodniej i środkowej części Morza Śródziemnego, mówi główny autor badań Harald Ringbauer. To pokazuje, że kultura fenicka rozprzestrzeniała się nie poprzez masową migrację, ale przez dynamiczne procesy transmisji i asymilacji.
      Naukowcy zbadali genom 210 osób, z których 196 pochodziło z 14 miejsc w Lewancie, Afryce Północnej, na Półwyspie Iberyjskim, Sycylii, Sardynii czy Ibizie, identyfikowanych jako fenickie lub kartagińskie. Z badań wynika, że Fenicjanie z Lewantu mieli niewielki udział w genomie Kartagińczyków z VI-II wieku p.n.e.
      Okazało się, że świat kartagiński był genetycznie niezwykle różnorodny. W każdym zbadanym przez nas miejscu pochodzenie etniczne ludności było bardzo zróżnicowane. Największy udział miały geny podobno do genetyki współczesnych mieszkańców Sycylii i regionu Morza Egejskiego, a bardzo wielu Fenicjan miało znaczącą domieszkę genów z północy Afryki, wyjaśnia profesor David Reich z Uniwersytetu Harvarda.
      Badania dowodzą, że kultura fenicka była bardzo kosmopolityczna. Na terenach zdominowanych przez Kartagińczyków ludzie z Afryki Północnej łączyli się z osobami, których przodkowie pochodzili w dużej mierze z północy (Sycylia) i północnego wschodu (Morze Egejskie). Ważną rolę w poszerzaniu wpływów Fenicjan odgrywały więc nie tylko handel i zakładanie kolonii, ale również małżeństwa i mieszanie się różnych populacji. Naukowcy znaleźli nawet blisko spokrewnione dwie osoby – które łączyły osoby pradziadków – z których jedną pochowano na Sycylii, a drugą na północy Afryki.
      Odkrycia te stanowią kolejne dowody pokazujące, że mieszkańcy basenu Morza Śródziemnego są ze sobą silnie powiązani. Przemieszczają się oni na duże odległości i łączą ze sobą. Badania takie pokazują, jak ważna jest analiza starożytnego DNA, dzięki której możemy poznać społeczności, o których mamy stosunkowo niewiele informacji ze źródeł historycznych, dodaje profesor Ilan Gronau z izraelskiego Uniwersytetu Reichmana.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Obecnie Sahara to jeden z najbardziej suchych regionów naszej planety. Jednak nie zawsze tak było. W okresie wilgotnym, który miał miejsce 14 500 – 5000 lat temu, Sahara była zieloną sawanną. W takich warunkach DNA rzadko zostaje zachowane, więc mamy ograniczone informacje o historii genetycznej i demograficznej tego regionu. Jednak międzynarodowemu zespołowi naukowemu udało się pozyskać DNA z naturalnie zmumifikowanych szczątków dwóch kobiet sprzed 7000 lat, które zachowały się w kolebie skalnej Takarkori w południowo-zachodniej Libii.
      Większość materiału genetycznego obu kobiet pochodzi od nieznanej wcześniej północnoafrykańskiej linii, która oddzieliła się od linii subsaharyjskich mniej więcej w tym samym czasie, gdy H. sapiens wyszedł z Afryki. Te linie genetyczne z północy Afryki były przez większość czasu izolowane. Obie kobiety były blisko spokrewnione z przodkami zbieraczy sprzed 15 000 lat, których szczątki odkryto w jaskini Taforalt w Maroku, a którzy łączeni są z kulturą iberomauruzyjską. Widoczne jest też pokrewieństwo ze szczątkami z marokańskich stanowisk Ifri Ouberrid i Ifri n’Amr o’Moussa.
      Jednocześnie kobiety z Takarkori wykazują minimalne pokrewieństwo z mieszkańcami Lewantu, a to sugeruje, że rozpowszechnianie się pasterstwa na Saharze było wynikiem wymiany kulturowej, a nie migracji dużych grup ludzi, jak mogą wskazywać dowody archeologiczne. Jeśli dodatkowo weźmiemy pod uwagę fakt, że w genomach z Takarkori występuje bardzo mało domieszki genów neandertalczyków – jest jej 10-krotnie mniej niż u ludzi z Lewantu – oraz fakt, że linie genetyczne obu kobiet w zdecydowanej większości pochodzą z Afryki Północnej, badacze stwierdzają, że był to obszar genetycznie izolowany, zatem zielona Sahara nie była korytarzem migracji pomiędzy wnętrzem Afryki a jej północnymi częściami. Obecnie linia genetyczna obu kobiet nie istnieje samodzielnie, stanowi jednak ważny komponent dziedzictwa genetycznego mieszkańców północy Afryki.
      Badania te stanowią ważny krok w kierunku lepszego poznania historii ludzkich migracji, przepływu genów na Saharze i umożliwiają dokładniejsze zrekonstruowanie tak istotnych wydarzeń, jak wyjście H. sapiens z Afryki oraz inne kluczowe momenty naszej ewolucji.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas pandemii SARS-CoV-2 widzieliśmy olbrzymie spektrum manifestacji klinicznych zarażenia wirusem, od infekcji bezobjawowych po zgony. Naukowcy z Instytutu Pasteura, francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych we współpracy ze specjalistami z całego świata przyjrzeli się przyczynom różnic w reakcji układu odpornościowego na SARS-CoV-2 wśród różnych populacji. Wykazali, że utajona infekcja cytomegalowirusem oraz czynniki genetyczne miały swój udział w manifestacjach reakcji organizmu na koronawirusa.
      Wiemy, że głównym czynnikiem ryzyka zgonu jest zaawansowany wiek. Dodatkowymi są płeć męska, choroby współistniejące i czynniki genetyczne oraz immunologiczne. Naukowcy badający wpływ różnych czynników na odpowiedź organizmu na SARS-CoV-2 pobrali próbki krwi od 222 zdrowych ochotników zamieszkujących region od Afryki Środkowej i Europy Zachodniej po Azję Wschodnią. Wykorzystali technikę sekwencjonowania RNA do określenia, w jaki sposób 22 różne rodzaje komórek krwi reaguja na obecność koronawirusa. Następnie połączyli tak uzyskane informacje z wynikami badań układu odpornościowego i genomu osób, od których pobrano krew.
      Naukowcy zidentyfikowali około 900 genów, których reakcja na obecność wirusa była różna u różncyh populacji. Za pomocą statystycznych analiz genetycznych uczeni wykazali, że różnice te wynikają z różnic w składzie krwi. Proporcje poszczególnych typów komórek są różne u różnych populacji. Wiadomo jednak, że na skład krwi mają też wpływ czynniki zewnętrze. Jednym z nich jest infekcja cytomegalowirusem. W Afryce Środkowej jest on obecny u 99% populacji, w Azji Wschodniej u 50% ludzi, a w Europie jego nosicielem jest 32% mieszkańców. Z badań wynika, że utajona infekcja tym wirusem ma wpływ na reakcję organizmu na SARS-CoV-2.
      Ponadto zidentyfikowano około 1200 genów, których ekspresja w warunkach zarażenia SARS-CoV-2 jest różna w różnych populacjach i jest kontrolowana przez czynniki genetyczne i zależy od częstotliwości alleli regulujących te geny. Na ten czynnik miała wpływ presja selekcyjna z przeszłości. Wiemy, że czynniki zakaźne miały olbrzymi wpływ na przeżycie człowieka i wywierały silną presję selekcyjną, która ukształtowała różnice genetyczne na poziomie całych populacji. Wykazaliśmy, że presja selekcyjna z przeszłości wpłynęła na odpowiedź immunologiczną na SARS-CoV-2. Jest to widoczne szczególnie u osób pochodzących z Azji Wschodniej. Około 25 000 lat temu koronawirusy wywarły silną presję selekcyjna na te populacje, mówi Maxime Rotival.
      Na przebieg infekcji miały też wpływ geny odziedziczone po neandertalczykach. Stanowią one ok. 2% genomu mieszkańców kontynentów innych niż Afryka i mamy coraz więcej dowodów na to, że wpływają one na naszą obecność odporność na infekcję. Nie tylko zresztą na nią. Mają też wpływ na to, czy palimy papierosy i pijemy alkohol. Teraz naukowcy zidentyfikowali dziesiątki genów, które zmieniają reakcję na infekcję, a ich obecność to skutek krzyżowania się H. sapiens z neandertalczykiem.
      Wykazaliśmy istnienie związku pomiędzy dawnymi wydarzeniami mającymi wpływ na ewolucję, jak selekcja naturalna czy krzyżowanie się z neandertalczykami, a obecnymi różnicami populacyjnymi w reakcji na infekcję, dodaje profesor Lluis Quintana-Murci.
      Szczegóły badań zostały opisane w artykule Dissecting human population variation in single-cell responses to SARS-CoV-2 opublikowanym na łamach Nature.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dżuma trapi ludzkość od 5000 lat. W tym czasie wywołująca ją Yersinia pestis ulegała wielokrotnym zmianom, zyskując i tracąc geny. Około 1500 lat temu, niedługo przed jedną z największych pandemii – dżumą Justyniana – Y. pestis stała się bardziej niebezpieczna. Teraz dowiadujemy się, że ostatnio bakteria dodatkowo zyskała na zjadliwości. Pomiędzy wielkimi pandemiami średniowiecza, a pandemią, która w XIX i XX wieku zabiła około 15 milionów ludzi, Y. pestis została wzbogacona o nowy niebezpieczny element genetyczny.
      Naukowcy z Uniwersytetu Chrystiana Albrechta w Kilonii i Instytutu Biologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka przeanalizowali genom Y. pestis od neolitu po czasy współczesne. Mieli dostęp m.in. do szkieletów 42 osób, które zostały pochowane pomiędzy XI a XVI wiekiem na dwóch duńskich cmentarzach parafialnych.
      Wcześniejsze badania pokazały, że na początkowych etapach ewolucji patogen nie posiadał genów potrzebnych do efektywnej transmisji za pośrednictwem pcheł. Taka transmisja jest typowa dla współczesnej dżumy dymieniczej. W wyniku ewolucji Y. pestis znacząco zwiększyła swoją wirulencję, co przyczyniło się do wybuchu jednych z najbardziej śmiercionośnych pandemii w historii ludzkości, mówi doktor Joanna Bonczarowska z Instytutu Klinicznej Biologii Molekularnej na Uniwersytecie w Kilonii. Podczas naszych badań wykazaliśmy, że przed XIX wiekiem żaden ze znanych szczepów Y. pestis nie posiadał elementu genetycznego znanego jako profag YpfΦ, dodaje uczona. Profag, jest to nieczynna postać bakteriofaga, fragment DNA wirusa, który został włączony do materiału genetycznego zaatakowanej przez niego bakterii.
      Te szczepy Y. pestis, które mają w swoim materiale genetycznym YpfΦ, są znacznie bardziej śmiercionośne, niż szczepy bez tego profaga. Nie można więc wykluczyć, że to jego obecność przyczyniła się do wysokiej śmiertelności podczas pandemii z XIX/XX wieku.
      Naukowcy z Kilonii chcieli szczegółowo poznać mechanizm zwiększonej wirulencji Y. pestis z profagiem YpfΦ. W tym celu przyjrzeli się wszystkim białkom kodowanym przez tę bakterię. Okazało się, że jedno z nich jest bardzo podobne do toksyn znanych z innych patogenów.
      Struktura tego białka jest podobna do enterotoksyny wytwarzanej przez Vibrio cholerae (ZOT - zonula occludens toxin), która ułatwia wymianę szkodliwych substancji pomiędzy zainfekowanymi komórkami i uszkadza błonę śluzową oraz nabłonek, dodaje Bonczarowska. Uczona wraz z zespołem będą w najbliższym czasie badali wspomniane białko, gdyż jego obecność prawdopodobnie wyjaśnia zjadliwość współczesnych szczepów Y. pestis.
      Badacze zwracają uwagę, że szybka ewolucja patogenu zwiększa ryzyko pandemii. Nabywanie nowych elementów genetycznych może spowodować, że pojawią się nowe objawy. To zaś może prowadzić do problemów z postawieniem diagnozy i opóźnienia właściwego leczenia, które jest kluczowe dla przeżycia. Co więcej, niektóre szczepy Y. pestis już wykazują oporność na różne antybiotyki, co dodatkowo zwiększa zagrożenie, stwierdza doktor Daniel Unterweger, który stał na czele grupy badawczej. Naukowcy przypominają, że u innych bakterii również odkryto elementy podobne do YpfΦ, co może wskazywać na ich zwiększoną wirulencję.
      Zrozumienie, w jaki sposób patogen zwiększał swoją szkodliwość w przeszłości, a czasem robił to skokowo, pomoże nam w wykrywaniu nowych jego odmian i w zapobieganiu przyszłym pandemiom, wyjaśnia cel badań profesor Ben Krause-Kyora z Instytutu Klinicznej Biologii Molekularnej.
      Dżuma to wciąż jedna z najbardziej niebezpiecznych chorób. Śmiertelność w przypadku szybko nieleczonej choroby wynosi od 30% (dżuma dymienicza) do 100% (odmiana płucna). Obecnie najczęściej występuje w Demokratycznej Republice Konga, Peru i na Madagaskarze. Zdarzają się jednak zachorowania w krajach wysoko uprzemysłowionych. Na przykład w USA w 2020 roku zanotowano 9 zachorowań, z czego zmarły 2 osoby.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...