Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy

Recommended Posts

Największe z dotychczasowych badań nad genetyką seksualności pozwoliły na zidentyfikowanie pięciu miejsc w genomie, które są powiązane z zachowaniami homoseksualnymi, jednak żadne z tych miejsc nie jest na tyle silnym markerem, by na jego podstawie przewidzieć orientację seksualną człowieka.

W ostatnim numerze Science ukazały się wyniki badań bazujących na genomach niemal 500 000 osób. Potwierdzają one stwierdzenia tych naukowców, którzy uważają, że o ile genetyka wpływa na orientację seksualną, to żaden pojedynczy gen nie ma na nią znaczącego wpływu. Nie ma 'gejowskiego genu', mówi główny autor badań, Andrea Ganna, genetyk z Broad Institute.

Naukowcy stwierdzili, że genetyka odpowiada za nie więcej niż 25% zachowań seksualnych, reszta jest ukształtowana przez czynniki środowiskowe i kulturowe. To potwierdzenie wyników uzyskiwanych podczas wcześniejszych badań na mniejszą skalę.
Autorzy podkreślają jednak, że wyników nie można przekładać wprost na całą populację. Wykorzystane genomy pochodziły bowiem głównie od osób o europejskich korzeniach, a badani byli w wieku 40–70 lat. Ponadto pod uwagę wzięto wyłącznie osoby, których płeć biologiczna i autoidentyfikacja płciowa nie były ze sobą zgodne.

Naukowcy od dawna sądzili, że orientacja seksualna jest przynajmniej częściowo zapisana w genach. Już w latach 90. wykazano, że bliźnięta jednojajowe z większym prawdopodobieństwem mają tę samą orientację seksualną niż bliźnięta dwujajowe czy rodzeństwo adoptowane. Wyniki niektórych badań sugerowały, że o orientacji seksualnej mężczyzn decyduje region Xq28 w chromosomie X. Jednak inne poddawały tę informację w wątpliwość.

Dotychczas problemem był fakt, że większość badań prowadzono na mężczyznach i to na małych grupach.

Tym razem wykorzystano duże bazy danych genetycznych oraz metodę badań asocjacyjnych genomu (GWAS). Naukowcy podzielili badanych na dwie grupy: w pierwszej znalazły się osoby, które przyznały się do kontaktu seksualnego z osobą tej samej płci, w drugiej osoby, które takich kontaktów nie miały. Uczeni skupili się na polimorfizmie pojedynczego nukleotydu (SNP), czyli szukali zmian w sekwencji DNA polegających na zmianie pojedynczego nukleotydu (A, G, T lub C) pomiędzy poszczególnymi osobami. Po analizie i porównaniu genomów stwierdzono, że genetyka może odpowiadać za 8–25 procent zmienności zachowań seksualnych. Podczas kolejnej, jeszcze bardziej szczegółowej analizy, naukowcy próbowali zidentyfikować geny odpowiedzialne za zachowania seksualne. Udało im się znaleźć 5 takich genów, jednak wspólnie pozwoliły one na wyjaśnienie mniej niż 1% zachowań seksualnych.

Ganna mówi, że wyniki badań sugerują, iż istnieje wiele genów mających wpływ na zachowania seksualne człowieka, a wielu z nich jeszcze nie odkryto. By je znaleźć potrzebne będą badania na jeszcze większej próbce. Uczony mówi jednocześnie, że metoda SNP może być tutaj nieprzydatna, gdyż żaden gen nie ma znaczącego wpływu na ludzkie zachowania seksualne.

Co prawda udało się odnaleźć pojedyncze SNP powiązane z zachowaniami seksualnymi, jednak nie wiadomo, za co odpowiada każdy z nich. Jeden z tych genów jest powiązany z węchem, a ten, jak wiadomo, odgrywa rolę w atrakcyjności płciowej. Inny z nich jest powiązany z łysieniem u mężczyzn, które – jak wiemy – jest z kolei związane z poziomem hormonów płciowych. Na tej podstawie można wnioskować, że hormony są jakoś powiązane z zachowaniami homoseksualnymi.


« powrót do artykułu

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wybór homoseksualizmu dokonuje się na dokładnie takim samym mechanizmie jak każde wejście w mocne uzależnienie psychiczne.

Share this post


Link to post
Share on other sites
28 minut temu, Ergo Sum napisał:

Wybór homoseksualizmu dokonuje się na dokładnie takim samym mechanizmie jak każde wejście w mocne uzależnienie psychiczne.

Tak samo jak wybór heteroseksualizmu. ;) 

Share this post


Link to post
Share on other sites

To wiadomo już od 2015 i jest to chyba pierwszy krok by znowu uznać homoseksualizm za chorobę. To jeszcze dodam ciekawostkę, w latach 90tych stwierdzono, ze za homoseksualizm u ryb odpowiadało zanieczyszczenie środowiska. Ale na pewno powinni dalej prowadzić badania....

Share this post


Link to post
Share on other sites
Godzinę temu, Ader napisał:

i jest to chyba pierwszy krok by znowu uznać homoseksualizm za chorobę.

To zacofany pogląd aktywnych homofobów. A to, że nie spełnia definicji choroby, to już pryszcz.

  • Upvote (+1) 1
  • Downvote (-1) 1

Share this post


Link to post
Share on other sites
48 minut temu, 3grosze napisał:

A to, że nie spełnia definicji choroby, to już pryszcz.

Nie wiem, czy spełnia, czy nie (pewnie nie ma ścisłej definicji choroby i wg każdego intepretatora wyjdzie inaczej), ale IMHO w gruncie rzeczy coś podobnego do np. wady wzroku (choć i tu się znajdą tacy co się nie zgodzą, bo wada wzroku przeszkadza jednostce we w pełni sprawnym funkcjonowaniu a to wg nich nie;))

Edited by darekp

Share this post


Link to post
Share on other sites
1 minutę temu, darekp napisał:

Nie wiem, czy spełnia, czy nie (pewnie nie ma ścisłej definicji choroby i wg każdego intepretatora wyjdzie inaczej), ale IMHO w gruncie rzeczy coś podobnego do np. wady wzroku (choć i tu się znajdą tacy co się nie zgodzą, bo wada wzroku przeszkadza jednostce w pełni sprawnym funkcjonowaniu a to wg nich nie;))

Jesteś przekonany że Tobie coś nie przeszkadza w sprawnym funkcjonowaniu? Prędzej uznam homofobię za chorobę.

 

... tak serio to nie, homofobia to nie choroba, tylko wrogi, staroświecki pogląd oparty na bezpodstawnym strachu i zakorzenionej, ksenofobicznej obyczajowości, sprzeczny z współczesną wiedzą naukową.

  • Upvote (+1) 1

Share this post


Link to post
Share on other sites
12 minut temu, gooostaw napisał:

Jesteś przekonany że Tobie coś nie przeszkadza w sprawnym funkcjonowaniu?

Wiele rzeczy mi przeszkadza (wada wzroku też, okulary to tylko kiepska proteza).

12 minut temu, gooostaw napisał:

homofobia to nie choroba, tylko wrogi, staroświecki pogląd oparty na bezpodstawnym strachu i zakorzenionej, ksenofobicznej obyczajowości, sprzeczny z współczesną wiedzą naukową.

To bardzo się cieszę, że mi przynajmniej homofobia nie dolega;) Ale kwestia czy homoseksualizm to jakiś "feler" organizmu czy nie to już rzecz jakby podlegająca dyskusji. I w tym momencie niedobrze się dzieje, jeśli wszyscy ulegniemy poprawności politycznej i będziemy mówić (udawać?), że jest inaczej. Przynajmniej takie mam wrażenie;) Tzn. poprawność polityczna jest (a przynajmniej czasem może być) zła, a homoseksualizm to co innego, nie można do kogoś odnosić się "wrogo, staroświecko" (cóż za zestawienie BTW) z powodu czegoś, co od niego nie zależy.

Edited by darekp

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ja się zawsze przy takich dyskusjach zastanawiam, w czym osoby homoseksualne tak mocno przeszkadzają aktywnie zwalczającym je ludziom. Serio, to się kupy nie trzyma. Załóżmy, że dwie kobiety chcą ze sobą być - czy to ma jakiś wpływ na moje życie? Nie. Czy powinno mnie to interesować? Nie (chyba, że to są jakieś moje znajome - wtedy wypadałoby pogratulować).

  • Upvote (+1) 1

Share this post


Link to post
Share on other sites
11 minut temu, nantaniel napisał:

Ja się zawsze przy takich dyskusjach zastanawiam, w czym osoby homoseksualne tak mocno przeszkadzają aktywnie zwalczającym je ludziom. Serio, to się kupy nie trzyma.

Dowiedziono, że prawicowcy mają biologicznie niższy próg wrażliwości w stosunku do lewicy. To co dla prawicy jest obrzydliwe, dla lewicy obojętne. To jest uwarunkowane biologicznie, tak działa ich system immunologiczny, że odczuwają obrzydzenie. Lewica chciałaby zmienić prawicę tak jak prawica usunąć homoseksualizm.

 

Share this post


Link to post
Share on other sites
1 minutę temu, Astro napisał:

Mogłeś napisać "immunologiczny", wtedy byłoby ok

Chodzi co najmniej o behawioralny system immunologiczny - bez cudzysłowia.

Share this post


Link to post
Share on other sites
13 minut temu, Astro napisał:

Chcesz wyjść z "idźcie, rozmnażajcie się i czyńcie sobie Ziemię poddaną"? To niekoniecznie jedyny słuszny punkt wyjścia.

Ano zgadzam się. Dlatego napisałem, że (przypuszczalnie) jest tu jakiś obszar do dyskusji (w zależności od tego, jaki obierze się punkt wyjścia, będą przypuszczalnie różne wnioski końcowe).

18 minut temu, Astro napisał:

Problem masz tylko TY. :)

Niespecjalnie wydaje mi się, że mam jakiś problem. Chciałem tylko zrozumieć, jakie są możliwe "punkty wyjścia" oprócz tych dwóch, tzn. 1) "czyńcie sobie ziemię poddaną" (z którego zresztą nie musi wynikać jakaś 100 % negatywna ocena homoseksualizmu, zakładając, że przyszły rozwój techniki umożliwi rozmnażanie się par jednopłciowych), 2) nie ma nic, poza subiektywnym odczuwaniem lub nie odczuwaniem feleru (o ile dobrze zrozumiałem Twój pogląd, to tak go można w skrócie zapisać). Życiowo patrząc to wydaje mi się, że pewnie znajdą się jakieś pomiędzy nimi (a jeszcze spoza przedziału od 1) do 2) pewnie też).

Ja taki już jestem (może to moja jakaś wada), że czasem coś piszę, żeby się dowiedzieć, co inni myślą na jakiś temat, tylko tyle.

Share this post


Link to post
Share on other sites
Godzinę temu, darekp napisał:

Ale kwestia czy homoseksualizm to jakiś "feler" organizmu czy nie to już rzecz jakby podlegająca dyskusji

Dyskusje już były i zakończyły się wnioskiem (za Wiki):

Istnieje konsensus naukowy, że homoseksualizm jest normalnym wariantem ludzkiej seksualności[57][58][59][60][61][62][63]. Takie stanowisko prezentują:

 

PS

"homoseksualizm jest normalnym wariantem ludzkiej seksualności". Sam się trochę zdziwiłem, ale skoro tylu naukowców podziela pogląd... to muszą  mieć rację.:)

  • Upvote (+1) 2

Share this post


Link to post
Share on other sites
3 minuty temu, Astro napisał:

Czyżbyś twierdził, że lewica/ prawica to genetyczne dziedzictwo?

No to na pewno nie jest takie proste, ale to badanie wskazuje, że jest to jeden z czynników, który na pewno decyduje o stopniu lewo i prawo-skrętności. To trochę tak jak z tym homoseksualizmem. Szczerze powiedziawszy zdziwiłem się, gdy przeczytałem, że

7 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

genetyka odpowiada za nie więcej niż 25% zachowań seksualnych, reszta jest ukształtowana przez czynniki środowiskowe i kulturowe.

Jeśli to byłaby prawda, to jest to teza szokująca. Tym badaniem będą się teraz wszędzie  anty-LGBTowcy podpierać.

Share this post


Link to post
Share on other sites
14 minut temu, 3grosze napisał:

Dyskusje już były i zakończyły się wnioskiem (za Wiki):

Istnieje konsensus naukowy, że homoseksualizm jest normalnym wariantem ludzkiej seksualności[57][58][59][60][61][62][63]. Takie stanowisko prezentują:

 

PS

"homoseksualizm jest normalnym wariantem ludzkiej seksualności". Sam się trochę zdziwiłem, ale skoro tylu naukowców podziela pogląd... to muszą  mieć rację.:)

Ja żadnym Naukowcem nie jestem, ale tak normalnie po chłopsku myśląc, skoro natura stworzyła samca i samice po to żeby mogli się pomnażać, a jak wiemy gatunek ludzki nie potrafi zapłodnić osobnika tej samej płci to spułkowanie  tylko w celu rozluźnienia napięcia seksualnego z osobnikiem tej samej płci nie jest ani normalne ani pewnie zdrowe. Można mnie sprostować jeżeli ktoś ma.ochote, ale ja zdania nie zmienię. Dla mnie homo to synonim choroby, i takie osoby powinno się leczyć ,a jeżeli nie chcą to izolować ich razem z nimi podobnymi. 

  • Upvote (+1) 1
  • Downvote (-1) 1

Share this post


Link to post
Share on other sites
11 minut temu, 3grosze napisał:

Istnieje konsensus naukowy, że homoseksualizm jest normalnym wariantem ludzkiej seksualności

Cóż w wikipedii także przeczytamy, że pedofilia powinna być uznana za rodzaj orientacji seksualnej:

Cytat

Cechy diagnostyczne pedofilii w DSM-5 pozwalały na stwierdzenie pedofilnej orientacji seksualnej, a nie zdiagnozowanie zaburzenia pedofilnego, u osób, które nie miały poczucia winy, wstydu, czy lęku z powodu swoich impulsów pedofilnych, ich funkcjonowanie nie było przez nie ograniczone i nigdy nie realizowały swojego popędu. Wywołało to oburzenie, szczególnie w konserwatywnych mediach.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Pedofilia#Pedofilia_a_pojęcie_orientacji_seksualnej

Czy z tego wynika, że pedofilia to normalna rzecz, trzecia orientacja seksualna i nie powinniśmy się oburzać, że komuś się podobają małe dzieci?

  • Upvote (+1) 1

Share this post


Link to post
Share on other sites
15 minut temu, Astro napisał:

No to powiem Ci co myślę: szczęście ludzi nie sprawia mi problemu, wręcz przeciwnie.

OK, na dzisiaj pasuję, chyba dzięki tym Twoim komentarzom i tak czegoś się dowiedziałem. 

 

15 minut temu, Antylogik napisał:
7 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

genetyka odpowiada za nie więcej niż 25% zachowań seksualnych, reszta jest ukształtowana przez czynniki środowiskowe i kulturowe.

Jeśli to byłaby prawda, to jest to teza szokująca. Tym badaniem będą się teraz wszędzie  anty-LGBTowcy podpierać.

Są inne możliwości, np. kilkanaście lat temu przeczytałem w GW teorię, że orientacja seksualna czy też "płeć mózgu" czy coś w tym rodzaju kształtuje się w życiu płodowym, w chyba 5-ciu etapach, pod wpływem różnych hormonów itp. W każdym razie wystarczy niedobór jakiegoś hormonu i mamy przedstawiciela mniejszości seksualnej. Więc - niezależnie od tego czy ta teoria jest jeszcze obowiązująca, czy nie - to prawie na pewno nie jest tak prosto, jak w tym momencie pomyślałeś.

Edited by darekp

Share this post


Link to post
Share on other sites
18 minut temu, Astro napisał:

Rozróżnianie kolorów przez dziewczyny (jako typowy samiec rozróżniam 3) to socjalizacja, nie geny.

Czy aby na pewno? Kto przez dziesiątki tysięcy lat zajmował się zbieractwem przez co musiał oceniac przydatność do spożycia (teraz i w przyszłości) tego co zbiera (rozróżniać subtelne różnice w kolorach/odcieniach)? Kobiety czy mężczyźni?

Kto zajmował się polowaniem, przez co musiał dokładnie oceniać odległość, kierunek i prędkość "celu" (co na przykład przydaje się w prowadzeniu samochodu), a do tego musiał porozumieć się z innymi niemal bez słów (albo w kilku), co by nie przegadać uciekającej zwierzyny, a do tego precyzyjnie, co by nie pomylić strony lewej i prawej? Kobiety czy męźczyźni? EDIT: dodam do tego musiał orientować się w przestrzeni żeby z tego polowania w ogóle wrócić do jaskini... :) Ba, a jak już upolował to nie oglądał z każdej strony, nie przebierał, tylko cap  i w nogi :) W przeciwieństwie do zbieractwa, masz czas wybierać, oglądać.../EDIT

27 minut temu, 3grosze napisał:

Sam się trochę zdziwiłem, ale skoro tylu naukowców podziela pogląd... to muszą  mieć rację.:)

Za Pattonem, skoro wszyscy się zgadzają tzn. że ktoś się myli. Podejrzewałbym idealny przykład na poprawność polityczną, i nie to, że nie mają racji, to jest po prostu podejrzane :)

Godzinę temu, nantaniel napisał:

Ja się zawsze przy takich dyskusjach zastanawiam, w czym osoby homoseksualne tak mocno przeszkadzają aktywnie zwalczającym je ludziom

Ja też się zawsze zastanawiam, dlaczego jak ktoś napisze, coś "niepoprawnego politycznie" na ten temat to znaczy, że "zwalcza homoseksualistów" ? Gdzie padło tutaj takie stwierdzenie? Czy jak ktoś choruje na choroby stawów, albo dajmy na to już tę wadę wzroku, to znaczy, że mi to przeszkadza i ja mam zwalczać albo zwalczam takie osoby? Stanowcza nadinterpretacja :)

Edited by radar

Share this post


Link to post
Share on other sites
3 minuty temu, radar napisał:

Za Pattonem, skoro wszyscy się zgadzają tzn. że ktoś się myli. Podejrzewałbym idealny przykłąd na poprawność polityczną, i nie to, że nie mają racji, to jest po prostu podejrzane :)

Ano też o tym pomyślałem, ale nie ma katastrofy, mam wrażenie, ze już zrobiło się poglądów więcej niż dyskutujących ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites
5 minut temu, Astro napisał:

To ja też odpadam, bo zaczyna mi to coraz mniej przypominać forum Kopalni Wiedzy, a coraz bardziej forum Gazety Polskiej czy czegoś w tym stylu.

To było tylko pytanie, wbrew pozorom nie jest retoryczne ani tendencyjne. W końcu pedofilia to też nie jest jednoznaczne pojęcie: w prawie uznawane za przestępstwo, w medycynie za chorobę, zaburzenie albo... orientację.

Share this post


Link to post
Share on other sites
3 minuty temu, Astro napisał:

To ja też odpadam, bo zaczyna mi to coraz mniej przypominać forum Kopalni Wiedzy, a coraz bardziej forum Gazety Polskiej czy czegoś w tym stylu.

A mi się kojarzy z hasłem "logika". Przynajmniej w zakresie, czy jeśli pedofil i np. dziewczynka w wieku poniżej 18 lat robią DOBROWOLNIE pewne czynności (zdarzają się takie sytuacje, istnieje prostytucja nieletnich), to czy to jest OK, czy nie-OK.Obawiam się, że punkt 2) trzeba rozbić na 2.a) i 2.b) ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites
4 minuty temu, Antylogik napisał:

W końcu pedofilia to też nie jest jednoznaczne pojęcie: w prawie uznawane za przestępstwo, w medycynie za chorobę, zaburzenie albo... orientację.

No i dodatkowo,  w jakim prawie? W końcu pojedziesz na bliski wschód i tam takie "małżeństwa" to pikuś.

Wydaje mi się jednak, że nie należy porównywac tych dwóch rzeczy w żadnym wypadku, dwie dorosłe osoby to co innego co dorosły i dziecko (nie potrafiące ocenić sytuacji).

Share this post


Link to post
Share on other sites
1 minutę temu, radar napisał:

Wydaje mi się jednak, że nie należy porównywac tych dwóch rzeczy w żadnym wypadku, dwie dorosłe osoby to co innego co dorosły i dziecko (nie potrafiące ocenić sytuacji).

A jak w takim razie oceniasz zoofilię? Czy zwierzęta też nie potrafią ocenić sytuacji?

Share this post


Link to post
Share on other sites
5 minut temu, Antylogik napisał:

Poniżej 15, formalnie. A prawdziwa pedofilia zaczyna się poniżej 12.

A na dodatek może być i tak, że ta <12-latka jest dojrzała płciowo (rzadko, ale się zdarza;))

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now

  • Similar Content

    • By KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu Oksfordzkiego, Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, Uniwersytetu Harvarda, Uniwersytetu Łódzkiego, japońskiego RIKEN, fińskiego Uniwersytetu w Oulu i 20 innych instytucji naukowych, opublikowali wyniki największych na świecie badań nad genetycznymi podstawami endometriozy. W ich trakcie przeanalizowali genomy 60 674 kobiet cierpiących na endometriozę oraz 701 926 pań, których ta choroba nie dotknęła.
      Badania dostarczyły przekonujących dowodów na istnienie wspólnych podstaw genetycznych dla endometriozy i innych rodzajów bólu pozornie z nią nie związanych, w tym z migrenami, bólem pleców i rozsianymi po różnych częściach ciała. Okazało się również, że istnieje różnica w podstawach genetycznych pomiędzy endometriozą dotykającą jajników a przypadkami, gdy choroba manifestuje się w inny sposób. Odkrycie może otworzyć drogę do zaprojektowania leków uwzględniających różne typy endometriozy oraz do zmian sposobu leczenia bólu w endometriozie.
      Endometrioza ma zgubny wpływ na jakość życia dotkniętych nią kobiet. Szacuje się, że cierpi na nią 5–10 procent (190 milionów) pań w wieku reprodukcyjnym. Choroba, w wyniku której komórki wyściółki macicy (endometrium), rozprzestrzeniają się poza macicę, powoduje ciągłe silne bóle, chroniczny stan zapalny, bezpłodność, chroniczne zmęczenie, depresję. Endometrium może pojawić się w wielu niespodziewanych miejscach – chociażby na jelitach, pęcherzu, nerkach – powodując niezwykle silne bóle i powoli uszkadzając zaatakowane organy. Sytuację kobiet pogarsza fakt, że endometrioza jest bardzo późno diagnozowana (średnio 8 lat od pojawienia się pierwszych objawów), a jedyną pewną metodą diagnozy jest przeprowadzenie zabiegu chirurgicznego. Obecnie nie istnieje żaden sposób leczenia endometriozy. Kobiety na nią cierpiące czekają wielokrotne zabiegi chirurgiczne oraz leczenie hormonalne z jego licznymi skutkami ubocznymi. Niewiele też wiadomo o przyczynach endometriozy. Istnieją jednak przesłanki wskazujące, że pewną rolę odgrywają tutaj czynniki genetyczne.
      Dlatego też międzynarodowy zespół naukowy postanowił przyjrzeć się tej kwestii. Uczeni zidentyfikowali w genomie 42 miejsca, w których mogą pojawiać się wersje genów zwiększające ryzyko wystąpienia endometriozy. Łącząc te warianty z profilami molekuł występujących w endometrium i we krwi, zidentyfikowali cały liczne geny, które mogą brać udział w rozwoju choroby. Dzięki tej wiedzy można będzie zacząć prace nad lekami dostosowanymi do podtypu choroby. Okazało się na przykład, że warianty niektórych genów są silniej powiązane z endometriozą jajników niż z jej rozprzestrzenianiem się w miednicy.
      Przede wszystkim zaś zauważyli, że wiele genów związanych z endometriozą ma też związek z odczuwaniem bólu. Okazało się, że istnieją podobieństwa genetyczne pomiędzy endometriozą a wieloma rodzajami chronicznego bólu. Być może uda się tę wiedzę wykorzystać do opracowania niehormonalnych leków zwalczających ból w endometriozie lub też przystosować obecnie istniejące metody leczenia bólu dla kobiet z endometriozą.
      Endometrioza jest obecnie uznawana za jeden z głównych problemów zdrowotnych negatywnie wpływających na życie kobiet. Dzięki wykorzystaniu genomów ponad 60 000 kobiet z endometriozą oraz bezprecedensowej współpracy 25 instytucji naukowych zdobyliśmy olbrzymią ilość informacji na temat genetycznych podstaw endometriozy. Pozwoli to na opracowanie nowych metod leczenia, z korzyścią dla milionów kobiet na całym świecie, mówi profesor Krina Zondervan z Endometriosis CaRe Centre na Uniwersytecie Oksfordzkim.
      Artykuł The genetic basis of endometriosis and comorbidity with other pain and inflammatory conditions został opublikowany w najnowszym numerze Nature Genetics.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Przed niemal 700 laty w Europie, Azji i Afryce krwawe żniwo zbierała Czarna Śmierć, największa epidemia w historii ludzkości. Międzynarodowy zespół naukowy z McMaster University, University of Chicago, Instytutu Pasteura i innych organizacji, przez siedem lat prowadził badania nad zidentyfikowaniem różnic genetycznych, które zdecydowały, kto umrze, a kto przeżyje epidemię. W trakcie badań okazało się, że w wyniku wywołanej przez epidemię presji selekcyjnej na nasz genom, ludzie stali się bardziej podatni na choroby autoimmunologiczne.
      Naukowcy skupili się na badaniu szczątków osób, które zmarły w Londynie przed, w trakcie i po epidemii. Badany okres obejmował 100 lat. Naukowcy pobrali próbki DNA z ponad 500 ciał, w tym z masowych pochówków ofiar zarazy z lat 1348–1349 z East Smithfield. Dodatkowo skorzystano też z DNA osób pochowanych w 5 różnych miejscach w Danii. Naukowcy poszukiwali genetycznych śladów adaptacji do obecności bakterii Yersinia pestis, odpowiedzialnej za epidemię dżumy.
      Udało się zidentyfikować cztery geny, które uległy zmian. Wszystkie są zaangażowane w produkcję białek broniących organizmu przed patogenami. Uczeni zauważyli że konkretny alel (wersja) genu, decydował o tym, czy dana osoba jest mniej czy bardziej podatna na zachorowanie i zgon.
      Okazało się, że osoby, z dwoma identycznymi kopiami genu ERAP2 znacznie częściej przeżywały pandemię, niż osoby, u których kopie tego genu były różne. Działo się tak, gdyż te „dobre” kopie umożliwiały znacznie bardziej efektywną neutralizację Y. pestis.
      Gdy mamy do czynienia z pandemią, która zabija 30–50 procent populacji, występuje silna presja selektywna. Wersje poszczególnych genów decydują o tym, kto przeżyje, a kto umrze. Ci, którzy mają odpowiednie wersje genów, przeżyją i przekażą swoje geny kolejnym pokoleniom, mówi główny współautor badań, genetyk ewolucyjny Hendrik Poinar z McMaster University.
      Europejczycy, żyjący w czasach Czarnej Śmierci, byli początkowo bardzo podatni na zachorowanie i zgon, ponieważ od dawna nie mieli do czynienia z dżumą. Z czasem, gdy w kolejnych wiekach pojawiały się kolejne fale epidemii, śmiertelność spadała. Naukowcy szacują, że osoby z „dobrym” alelem ERAP2 miały o 40–50 procent większe szanse na przeżycie. To, jak zauważa profesor Luis Barreiro z University of Chicago, jeden z najsilniejszych znalezionych u człowieka dowodów na przewagę uzyskaną w wyniku adaptacji. To pokazuje, że pojedynczy patogen może mieć silny wpływ na ewolucję układu odpornościowego, dodaje uczony.
      Z czasem nasz układ odpornościowy ewoluował w taki sposób, że to, co pozwalało uchronić ludzi przed średniowieczną zarazą, dzisiaj zwiększa naszą podatność na takie choroby autoimmunologiczne jak choroba Crohna czy reumatoidalne zapalenie stawów.
      Zrozumienie dynamiki procesów, które ukształtowały nasz układ odpornościowy, jest kluczem do zrozumienia, w jaki sposób pandemie z przeszłości, takie jak dżuma, przyczyniły się do naszej podatności na choroby w czasach współczesnych, mówi Javier Pizarro-Cerda z Yersinia Research Unit w Instytucie Pasteura.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Brakuje mu prestiżu konia, nie jest naszym najlepszym przyjacielem jak pies i nie stanowi podstawy pożywienia jak świnia czy krowa. Ale to on – osioł – pomagał ludziom zbudować najpotężniejsze imperia starożytności. Proces udomowienia tego niezwykłego zwierzęcia stanowił dotychczas dla nas zagadkę. Została ona właśnie rozwiązana przez międzynarodowy zespół naukowy, na którego czele stał Ludovic Orlando z Université Paul Sabatier w Tuluzie.
      Najstarsze znane nam ślady osła pochodzą sprzed około 7000 lat. Z czasu, gdy Sahara zmieniła się w znaną nam obecnie pustynię. Wiemy też, że około 4500 lat temu osły pojawiły się w Azji i Europie. Jednak nie była to podróż w jedną stronę. Później zwierzęta te były przywożone do Afryki, szczególnie do Afryki Zachodniej, w ramach handlu prowadzonego przez Rzymian w basenie Morza Śródziemnego.
      Orlando, który przez lata zajmował się badaniem procesu udomowienia konia, postanowił lepiej poznać historię osła. Wraz z naukowcami z niemal 40 laboratoriów zbadał genom 207 współcześnie żyjących osłów z całego świata oraz DNA pozyskane ze szkieletów 31 osłów żyjących w starożytności. Niektóre z tych zwierząt zmarły 4000 lat temu.
      Naukowcy przekonali się, że genom współcześnie żyjących osłów jest bardzo zróżnicowany, a do jego wzbogacenia przyczyniły się dzikie osły żyjące w różnych częściach świata. To z pewnością wpływ hodowania udomowionych osłów na wolności w niektórych częściach Afryki i Półwyspu Arabskiego, mówi Evelyn Todd, współpracownica Orlando. Badacze zauważyli też, że istniały znaczne różnice pomiędzy metodami udomowienia osła i konia. W przypadku osła chów wsobny nie odegrał, i nadal nie odgrywa, tak dużej roli jak w przypadku konia. To sugeruje, że w starożytności ludzie stosowali podobne strategie rozmnażania osłów, co obecnie.
      Aż 9 ze starożytnych oślich genomów pochodziło ze stanowiska archeologicznego na terenie Francji, gdzie znaleziono pozostałości po rzymskiej willi. Analiza genetyczna ujawniła, że pomiędzy III a V wiekiem naszej ery w dzisiejszej francuskiej miejscowości Boinville-en-Woëvre istniało centrum hodowli mułów. Wyhodowano tam wyjątkowo duże osły, o wysokości 155 cm, o 25 cm wyższe niż typowy osioł. Olbrzymy te krzyżowano z klaczami, uzyskując muły. Tamtejsze muły były cenione ze względu na swoją siłę oraz wytrzymałość i były chętnie używane przez armię oraz kupców.
      Wracając jednak do kwestii samego udomowienia osła, trzeba przypomnieć, że autorzy wcześniejszych badań – którzy przeanalizowali mniejszą próbkę DNA osłów – doszli do wniosku, że zwierzęta te udomowiono dwukrotnie, w Azji i Afryce. Teraz dołączyli do grupy Orlando i Todd, by ponownie przeanalizować swoje dane na znacznie większej próbce osłów.
      Naukowcy wykorzystali modele komputerowe, które badały zróżnicowanie genetyczne i geograficzne osłów, by odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób zwierzęta są ze sobą spokrewnione. Po przeprowadzenia analizy naukowcy doszli do wniosku, że osły zostały udomowione tylko raz. Doszło do tego przed 7000 laty, gdy mieszkańcy Kenii i Rogu Afryki zaczęli hodować dzikie osły.
      Przed 5000 laty proces udomowienia był już w pełni zaawansowany, a pierwsze osły sprzedawano na północ i zachód – do Egiptu i Sudanu. W ciągu 2500 od rozpoczęcia udomowienia osły rozprzestrzeniły się po Europie i Azji, gdzie powstały osobne populacje.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Na skórze większości z nas mieszka nużeniec ludzki (Demodex folliculorum). Ten niewielki roztocz jest zwykle organizmem komensalicznym, chociaż czasem może wywołać chorobę o nazwie nużyca. Międzynarodowy zespół naukowy stwierdził właśnie, że zwierzę tak bardzo się uprościło, że może wyginąć lub zmienić się w symbionta, organizm z obecności którego czerpiemy korzyści.
      Nużeńcem zarażamy się od własnych matek, gdy te karmią nas piersią. Zresztą nie jest to jedyny organizm przekazywany w ten sposób z matki na dziecko. Nużeńce mają około 0,3 mm długości i żyją w mieszkach włosowych, odżywiając się sebum. Uaktywniają się nocą, wędrując pomiędzy mieszkami w poszukiwaniu partnera. Grupa naukowców pracujących pod kierunkiem Gilberta Smitha z brytyjskiego Bangor University, Alejandro Manzano Marina z Uniwersytetu w Wiedniu oraz Alejandry Perotti z University of Reading przeprowadziła pierwsze sekwencjonowanie całego genomu nużeńca. Odkryliśmy, że układ genów odpowiedzialnych za poszczególne części ciała jest u nużeńca ludzkiego inny, niż u spokrewnionych z nim roztoczy. Wynika to z zaadaptowania się do życia w porach ludzkiej skóry. Te zmiany DNA doprowadziły do pojawienia się niezwykłych zachowań i elementów ciała, mówi doktor Alejandra Perotti.
      Badania DNA ujawniły, że w wyniku całkowitej izolacji, braku zewnętrznych zagrożeń, braku konkurencji oraz braku kontaktu z roztoczami posiadającymi inne geny, u nużeńca ludzkiego doszło do radykalnej redukcji genetycznej. W ten sposób powstał niezwykle prosty organizm, którego odnóża poruszane są za pomocą 3 jednokomórkowych mięśni. Okazało się też, że Demodex folliculorum posiada najmniej genów kodujących białka ze wszystkich stawonogów.. I to właśnie ta ekstremalna redukcja genetyczna wymusza na nużeńcu nocny tryb życia, Zwierzęciu brakuje ochrony przed promieniowaniem ultrafioletowym i nie posiada genu, który budzi zwierzęta za dnia. Nużeńce nie wytwarzają melatoniny, która pozwala małym bezkręgowcom na nocną aktywność. Nużeńce korzystają z melatoniny wytwarzanej przez ludzką skórę o zmierzchu i to ona jest paliwem ich całonocnej aktywności seksualnej.
      Zresztą sposób ich rozmnażania również jest niezwykły. Wskutek unikatowej kombinacji genetycznej organ płciowy samców przesunął się do przodu i wystaje w górę z przodu ich ciała. To zaś oznacza, że podczas kopulacji samiec znajduje się pod samicą, a oboje zwisają w tym czasie z włosa na skórze.
      Nużeńce mają więcej komórek w młodszym wieku niż w starszym. To przeczy wcześniejszym przypuszczeniom mówiącym, że pasożyty redukują liczbę komórek na wczesnych etapach rozwoju. Zdaniem autorów badań, jest to pierwszy ewolucyjny krok ku zamianie Demodex folliculorum w organizm symbiotyczny. Jednak brak potencjalnych partnerów zapewniających zróżnicowanie genetyczne może doprowadzić do ewolucyjnego ślepego zaułka i potencjalnego wyginięcia nużeńców. Takie zjawisko zaobserwowano już w przypadku bakterii żyjących wewnątrz komórek, ale nigdy w przypadku zwierząt.
      Autorzy badań zdejmują też z nużeńca ludzkiego odpowiedzialność za wiele przypisywanych mu stanów zapalnych skóry. Otóż niektórzy naukowcy sądzili, że gatunek ten nie ma odbytu, więc kał gromadzi się w jego ciele i jest uwalniany po śmierci zwierzęcia, powodując stan zapalny na skórze. Jednak nowe badania ujawniły, że Demodex folliculorum posiada odbyt, więc nie dochodzi do gwałtownego uwolnienia kału gdy zwierzę ginie.
      Podsumowując wyniki badań doktor Henk Braig z Bangor University stwierdził, że roztocza można obwiniać o wiele rzeczy. Jednak ich długotrwałe związki z ludźmi sugerują, że mogą przynosić nam też pewne korzyści, na przykład oczyszczając pory na twarzy i zapobiegając ich zatykaniu się.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach Molecular Biology and Evolution.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Tempo mutacji wirusa SARS-CoV-2 jest znacznie szybsze niż uważano. Nowa mutacja pojawia się niemal co tydzień, informują naukowcy z Uniwersytetów w Bath i Edynburgu. To zaś oznacza, że nowe odmiany patogenu mogą pojawiać się częściej niż przypuszczano.
      Jeszcze do niedawna naukowcy uważali, że nowe mutacje pojawiają się mniej więcej raz na dwa tygodnie. Jednak prace przeprowadzone przez specjalistów z Milner Centre for Evolution na University of Bath i MRC Human Genomic Unit na Uniwersytecie w Edynburgu wykazały, że podczas wcześniejszych badań naukowcy przeoczyli wiele mutacji, które miały miejsce, ale nigdy nie zostały wychwycone.
      Mutacje zachodzą w wirusie np. w wyniku błędu w czasie kopiowania genomu gdy wirus się replikuje. Większość tych zmian to mutacje szkodliwe dla samego wirusa, które zmniejszają jego szanse na przetrwanie. Tego typu mutacje są szybko usuwane, więc bardzo łatwo je przeoczyć.
      Brytyjscy uczeni wzięli pod uwagę zjawisko szybko usuwanych mutacji i na tej podstawie oszacowali, że tempo mutowania wirusa jest szybsze niż przypuszczano. To zaś wskazuje na potrzebę izolacji i dokładniejszego przebadania osób, które przez dłuższy czas zmagają się z infekcją. Nasze odkrycie oznacza, że jeśli choruje dłużej niż przez kilka tygodni, to w jego organizmie może pojawić się nowy wariant wirusa, mówi profesor Laurence Hurst z University of Bath. Uczony dodaje, że wariant Alfa prawdopodobnie pojawił się właśnie u pacjenta, którego układ odpornościowy przez dłuższy czas nie był w stanie oczyścić organizmu z wirusa.
      U zdecydowanej większości osób zakażonych organizm na tyle szybko radzi sobie z wirusem, że nie zdąży on zbytnio zmutować. To oznacza, że ryzyko, iż nowy wariant wyewoluuje w organizmie pojedynczego pacjenta, jest niewielkie. Jednak odkrycie, że wirus mutuje szybciej, oznacza, że szanse pojawienia się nowego wariantu rosną.
      Naukowcy postanowili sprawdzić też, dlaczego niektóre mutacje szybko są usuwane. Wykorzystali przy tym pewien trik. Podczas II wojny światowej Amerykanie tracili dużo samolotów latających nad Niemcami. Chcieli więc sprawdzić, w którym miejscu należy wzmocnić samoloty. Oglądali więc powracające samoloty, patrzyli w których miejscach są dziury po pociskach wroga. Na tej podstawie stwierdzili, że wzmocnić należy miejsca, gdzie dziur nie ma. Gdyż to trafienie w te miejsca powodowały, że samolot spadał i nie wracał do bazy – wyjaśnia Hurst.
      Naukowcy wykorzystali więc dostępne obecnie bazy danych, w których znajduje się olbrzymia liczba zsekwencjonowanych genomów SARS-CoV-2. Stwierdzili, że te miejsca w których nie zauważono mutacji, są zapewne miejscami, gdzie mutacje są niebezpieczne dla wirusa. Większość takich miejsc negatywnej selekcji była łatwa do przewidzenia. Można się było domyślić, że niepożądane z punktu widzenia wirusa są te miejsca, gdzie mutacje spowodują np. złe funkcjonowanie białek, w tym chociażby białka S.
      Było jednak kilka niespodzianek. Proteiny, które wytwarza wirus, są złożone z aminokwasów. Geny wirusa zawierają instrukcje, które aminokwasy i w jakiej kolejności mają się ze sobą łączyć. Zauważyliśmy, że preferowane są mutacje, w których używane są bardziej stabilne aminokwasy, co oznacza, że nie muszą zachodzić często i nie wymagają zbyt wielu zasobów energetycznych. Sądzimy, że dzieje się tak dlatego, iż wirus znajduje się pod duża presją by replikować się szybko. Preferowane są więc bardziej trwałe aminokwasy, bo dzięki temu nie trzeba zbyt długo czekać na dostarczenie odpowiednich zasobów, wyjaśnia główny autor badań, doktor Atahualpa Castillo Morales.

      « powrót do artykułu
  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...