Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano (edytowane)
20 minut temu, mankomaniak napisał:

Wy nadal to drążycie?

A ty pisząc to, co nadal robisz? ;) 

 

20 minut temu, mankomaniak napisał:

Wchodzimy tu już nawet w teorie gier. Radar słusznie zauważył, że w badaniu portfel zostawiano w miejscach zamkniętych, nawet w banku, gdzie nas obserwują, w tym kamery. Kamera może zarejestrować portfel, ale sam banknot byłby trudny do zobaczenia. 

 

"To address this issue, we examined whether relative reporting rates were affected by (a) the presence of other individuals when receiving the wallet, (b) the presence of security cameras in the building, and (c) state-level variation in lost property laws within the United States. Civic honesty should increase as a function of these variables if recipients were concerned about possible punishment or probability of detection, yet we find that none of these factors explain meaningful variation in reporting rates across treatment conditions (tables S14 to S16)."

Jak widzisz przyszło im to też do głowy.

 

Edytowane przez Afordancja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

 

14 minut temu, Afordancja napisał:

Jak widzisz przyszło im to też do głowy.

Z logiką na bankier, panie. Skoro uwzględnili kamery i obserwatorów, to skąd wiedzieli, co dany respondent zrobił? Musieli go obserwować. A więc taka osoba też mogła przewidzieć, że jest jakoś obserwowana (czy to ukryte kamery czy ludzie). I jeszcze raz powtarzam:

34 minuty temu, mankomaniak napisał:

Badanie więc powinno być takie: sam banknot i najlepiej przed wejściem do hotelu, banku, muzeum itp., a nie w środku, gdzie będą kamery i inni obserwatorzy. Dlatego taki test niczego nie dowiódł, pokazał najwyżej strachliwość społeczeństwa.

 

Edytowane przez mankomaniak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
7 minut temu, mankomaniak napisał:

Skoro uwzględnili kamery i obserwatorów, to skąd wiedzieli, co dany respondent zrobił? Musieli go obserwować. A więc taka osoba też mogła przewidzieć, że jest jakoś obserwowana (czy to ukryte kamery czy ludzie). I jeszcze raz powtarzam:

Sugerujesz, że nie da się zrobić badania gdzie obserwujemy "obiekt" a obiekt nie wie, że jest obserwowany? ;) 

 

Z resztą mieli feedback, oddany vs nieoddany, i wiedzieli chyba z jakiej lokacji jest oddany, czyli jak widzisz nawet nie musieli go obserwować, to tak a propos logiki ;)

 

I po   trzecie primo ;) , we wszystkich krajach badany mógł podejrzewać, że ktoś go obserwuje, ba, ze to eksperyment. co to zmienia

W każdym razie, teoria, że kamery miały wpływ upadła ;) 

 

PS.

Nie musisz tego dalej drążyć  i za wszelką cenę nie wiadomo co udowadniać ;) 

 

Edytowane przez Afordancja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, mankomaniak napisał:

Z logiką na bankier, panie.

Może się w końcu pochwalisz, jakie wysokie masz IQ, skoro tak łatwo przychodzi Ci przypisywanie innym głupoty...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
25 minut temu, Afordancja napisał:

we wszystkich krajach badany mógł podejrzewać, że ktoś go obserwuje, ba, ze to eksperyment. co to zmienia

Z czytaniem ze zrozumieniem na bakier, także. Albo pamięcią. Pomogę:

Godzinę temu, mankomaniak napisał:

Dlatego taki test niczego nie dowiódł, pokazał najwyżej strachliwość społeczeństwa.

 

27 minut temu, Afordancja napisał:

Z resztą mieli feedback, oddany vs nieoddany, i wiedzieli chyba z jakiej lokacji jest oddany, czyli jak widzisz nawet nie musieli go obserwować, to tak a propos logiki

Z inteligencją i logiką na bakier, znowu. Jeśli nie obserwowali tych, co nie oddali, to skąd mogli wiedzieć, że w ogóle znaleźli portfel? Proszę odpowiedz na to pytanie mistrzu dedukcji.

30 minut temu, Afordancja napisał:

W każdym razie, teoria, że kamery miały wpływ upadła

Nie powierzyłbym ci naukowego eksperymentu przy takim poziomie rozumowania.

9 minut temu, mankomaniak napisał:

Z inteligencją i logiką na bakier, znowu. Jeśli nie obserwowali tych, co nie oddali, to skąd mogli wiedzieć, że w ogóle znaleźli portfel? Proszę odpowiedz na to pytanie mistrzu dedukcji.

Okej, po czasie mogli stwierdzić, że portfel zniknął. Czyli ktoś musiał wziąć, jeśli zwierzęta nie chodzą po terenie. Wycofuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
16 minut temu, mankomaniak napisał:
16 minut temu, mankomaniak napisał:

Z inteligencją i logiką na bakier, znowu. Jeśli nie obserwowali tych, co nie oddali, to skąd mogli wiedzieć, że w ogóle znaleźli portfel? Proszę odpowiedz na to pytanie mistrzu dedukcji.

Okej, po czasie mogli stwierdzić, że portfel zniknął. Czyli ktoś musiał wziąć, jeśli zwierzęta nie chodzą po terenie. Wycofuję.

Czyli że doszło do spontanicznej dezintegracji portfela?  A że portfel nie był obserwowany, to przeoczono taki fenomen (!?) i nie wiemy czy ktoś go znalazł, czy ktoś go buchnął, a może leży tam do tej pory ... Kto wie? 

Obelgi też wycofujesz? Czy może jest za gorąco na to?

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
23 minuty temu, mankomaniak napisał:

Z czytaniem ze zrozumieniem na bakier, także. Albo pamięcią. Pomogę:

hm....zapominasz ciągle  o tym, że to czy były kamery/inne osoby czy nie, nie wpływało w żaden sposób na decyzję.

 

Edytowane przez Afordancja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Afordancja napisał:

zapominasz ciągle  o tym, że to czy były kamery/inne osoby czy nie, nie wpływało w żaden sposób na decyzję.

Nie musiało to mieć wpływu. Załóżmy, że rzeczywiście nie obserwują potencjalnego "złodzieja". Miałbyś rację, gdyby złodziej wiedział, że jest nieobserwowany. Ale tego nie wiedział. Czyli może on podejrzewać, że jest jakoś obserwowany, a przez to zmienić swoje zachowanie. Badanie wykazałoby poziom uczciwości, gdyby te osoby wiedziały, że nie są obserwowane, a mimo to zwracałyby portfel. Jeśli tego nie wiedziały, to test wykazał najwyżej jakąś kombinację strachliwości i uczciwości. Czyli o niczym się nie dowiadujemy, bo ta kombinacja mogła się składac np. z 90% strachliwości i 10% uczciwości.

30 minut temu, Jajcenty napisał:

i nie wiemy czy ktoś go znalazł, czy ktoś go buchnął, a może leży tam do tej pory ... Kto wie?

W tym rzecz, że wszystko wiemy, bo wiemy w którym miejscu zostawiliśmy portfel. Jesli po 2 godzinach portfel zniknął, a recepcja nie dostała żadnej informacji, to znaczy, że ktoś zabrał. Rzeczywiście nie trzeba było Wielkiego Brata. Problem leży w tym, że ten kto zabiera nie może mieć pewności czy Wielki Brat go nie obserwuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
20 minut temu, mankomaniak napisał:

Nie musiało to mieć wpływu. Załóżmy, że rzeczywiście nie obserwują potencjalnego "złodzieja". Miałbyś rację, gdyby złodziej wiedział, że jest nieobserwowany. Ale tego nie wiedział. Czyli może on podejrzewać, że jest jakoś obserwowany, a przez to zmienić swoje zachowanie.

Nie ma znaczenia czy go obserwowali czy nie, bo i tak by tego się nie dowiedział. (zakładam, że nie stali tam z kamerami ekipą filmową itd. ;) ) 
Ma znaczenie czy zakłada, że jest obserwowany czy nie i widoczne kamery/inni ludzie powinien mieć wpływ jeżeli główną pobudką byłby strach przed obserwatorami.
A takiej relacji badacze nie zauważyli.  
Czyli co logika jest taka, że  (niektórzy) ludzie tak się boją "zobaczenia", że niezależnie od tego czy są kamery/inni ludzie  to i tak oddadzą portfel, a inni tak się nie boją, że niezależnie czy są kamery/inni ludzie, to biorą?

Bo przecież, kamery/inni ludzie nie miały wpływu na wyniki, czyli gdzie było więcej kamer nie było większej "oddawalności" (jak się domyślam).
To dziwny ten strach. A może jednak są inne czynniki które są dominujące. No ale faktycznie może badacze źle to policzyli i jednak kamery miały wpływ.

Dlaczego wg. ciebie, kamery/inne osoby nie miały wpływu na wynik? bo tak im przecież wyszło. Na moje gdyby decydującym był strach to kamery/inne osoby powinny mieć wpływ na wynik.

Edytowane przez Afordancja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Afordancja napisał:

Bo przecież, kamery/inni ludzie nie miały wpływu na wyniki, czyli gdzie było więcej kamer nie było większej "oddawalności" (jak się domyślam).

A dlaczego nie zostawiano portfela na ciemnej ulicy czy w parku? Przecież właśnie doszliśmy do wniosku, że obserwacja nie jest wcale potrzebna do tego testu. Takie miejsca dopiero pokazałyby prawdziwe oblicze Polaków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
4 minuty temu, mankomaniak napisał:

A dlaczego nie zostawiano portfela na ciemnej ulicy czy w parku? Przecież właśnie doszliśmy do wniosku, że obserwacja nie jest wcale potrzebna do tego testu. Takie miejsca dopiero pokazałyby prawdziwe oblicze Polaków.

Bo tak to sobie wymyślili, nie wiem, musisz napisać do nich maila. Może większa szansa, że ktokolwiek znajdzie, ale to moje gdybania.(na pewno nie robili to pod Polaków, ale to też moje gdybania)
Nie odpowiedziałeś na moje pytanie, co mówi logika na to, że obecność kamer/innych ludzi nie wpłynął na wynik?

Edytowane przez Afordancja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałem tylko zauważyć, że w cytowanym fragmencie oni piszą o uwzględnieniu różnic w prawie poniędzy poszczególnymi stanami w USA, a nie w "restrykcyjności" prawa we wszystkich badanych krajach. W USA jak znajdziesz to pewnie znalazłeś, a u nas nawet jak coś wykopiesz na swojej własnej ziemi to i tak "Państwa". "Strach znaleźć...", bo jak nie zgłosisz to to, tamto, siamto, podatek od wzbogacenia, domiar za ukrycie etc etc etc (trochę żartobliwie, ale jednak...). To samo pewnie w innych krajach postsowieckich.

Przy czym, chciałbym zaznaczyć, że ja wcale nie mam dysonansu poznawczego w stosunku do wyniku Polaków, tylko ogólnie do metodyki badania. Jak wyżej napisane, powinno to być w miejscach odludnych i również "poważne" kwoty, za które można sobie kupić "życie", a nie nawet pary skórzanych, porządnych butów (tak a propos 175PLN).

IMHO Polacy generalnie są uczciwi, tylko nagłaśnia się Januszy i Grażyny i Sebixów, bo to taki polski sport, uważać, że "ooo Panie, takie rzeczy tylko w Polsce", a to nieprawda, jak ktoś pojeździ po innych krajach (nie na 2tyg urlopu) to sie dowie, że wszyscy/wszędzie tak mówią, że to tylko u nich).

Krążyły po necie filmiki z lidla i innych marketów jak sobie ludzie wydzierają rzeczy i etc... ale jak poszuka to bez trudu znajdzie taki fight i w "bogatym" USA. Często ludzie nie mają kasy to walczą o każdy grosz, tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
39 minut temu, Afordancja napisał:

Nie odpowiedziałeś na moje pytanie, co mówi logika na to, że obecność kamer/innych ludzi nie wpłynął na wynik?

Wydaje mi się, że odpowiedziałem, więc nie wiem co chcesz jeszcze wykazać. Nie można traktować kamer i innych obserwatorów jako jedyny wyznacznik zachowania w warunkach niepewności jednostki. Sama niepewność zmienia postrzeganie ryzyka i możliwych następstw. W warunkach niepewności będzie naturalnie mniej osób skorych do złodziejstwa. Jeśli złodziej nie jest pewny czy ktoś może go nakryć na złodziejstwie, to będzie z większą ostrożnością kradł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 1.07.2019 o 16:43, mankomaniak napisał:

Wydaje mi się, że odpowiedziałem, więc nie wiem co chcesz jeszcze wykazać

Co ja chcę wykazać? To Ty chcesz coś wykazać, co by "pokazało prawdziwą naturę Polaków" ;) 

 

I podpierałeś się kamerami.

(uwaga włączam tryb mankomaniak) A ja Ci wykazałem, że piszesz głupoty o kamerach, bo obecność kamer czy innych ludzi nie wpływało istotnie na zachowania ludzi ;) 
A to, że wymyślasz sobie inne nienazwane czynniki (oczywiście, że jakieś istnieją) do których ciężko się odnieść to już nie moja sprawa. O nich też musisz napisać do nich wtedy rozwiążesz ich parę dylematów.

 

W dniu 1.07.2019 o 16:26, Szedar napisał:

Czy powiedziałem, że jest inaczej?

No nikt nawet tak nie twierdził, ja tylko stwierdziłem fakt.

 

W dniu 1.07.2019 o 16:26, Szedar napisał:

Głownie z Niemiec do Polski jeśli chodzi o szczegóły. To raczej nie jest odkrywcze.

Powiem,  więcej, nie dość, że nie jest odkrywcze to jest oczywiste, co tylko potwierdza kolejną mierność wskaźnika cofania licznika.

 

W dniu 1.07.2019 o 16:26, Szedar napisał:

Mnie zwyczajnie BOLI, jak słusznie zauważył Jajcenty, dysonans poznawczy.

A no to ok, to w sumie wyjaśnione, ja akurat nie mam w tym względzie żądnego dysonansu, daleko mi do tego aby uważać, że Polacy są jakoś szczególnie nieuczciwi, Przypuszczam, że jak byłby jakiś obiektywny (ale nie ma) wskaźnik nieuczciwości np. w europie, to różnica między kogoś między 80 centylem a 20 nie była by jakoś szczególnie istotna z praktycznego punktu widzenia(ale to tylko moja niczym nie poparta hipoteza) . Za to (IMHO)  część z Polaków ma jakieś kompleksy i uważa, wszędzie jest super a u nas szczególnie źle.

 

W dniu 1.07.2019 o 16:36, radar napisał:

również "poważne" kwoty, za które można sobie kupić "życie", a nie nawet pary skórzanych, porządnych butów (tak a propos 175PLN).

Nie znajdę teraz, ale gdzieś czytałem, że naprawdę poważne kwoty są chyba b. często  oddawane (z resztą idąc tropem tego badania, gdzie większa kwota była oddawana częściej można wysnuć taki wniosek) właśnie z powodów bezpieczeństwa. I jak by się na tym zastanowić to ma sens. Znajduję np. no nie wiem 6 milionów (minimalna kwota wg. mnie  na "kupienie" sobie życia) i co dalej? kto gubi 6 mln? zwykły cywil? Mafia? Urzędy? Będę trzymał w skarpecie? wyjadę? Kupę kłopotów.

Wg. mnie tutaj nie chodziło o ustawienie sobie życia, tylko o oddanie kwoty marnej (25 zł) gdzie my sami byśmy tę stratę zlekceważyli, i wysiłek z tym związany, a 175 gdzie, większość myślę, że by zmartwiło się taką stratą.

 

Dopisek:
To nie wyglądało tak, że gość wchodzi na recepcję i daje recepcjoniście portfel i mówi, znalazłęm to za rogiem spieszy mi się, czy może się tym pan/pani zając i wychodzi nie wracając.

średni czas reakcji to 30 minut.

(powtórzę) jak kamery/obecność innych/poziom kar nie wpływało na wynik tak klucz jeżeli był w zgubionych dokumentach wpływał znacznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 2.07.2019 o 07:08, Afordancja napisał:

To nie wyglądało tak, że gość wchodzi na recepcję i daje recepcjoniście portfel i mówi, znalazłęm to za rogiem spieszy mi się, czy może się tym pan/pani zając i wychodzi nie wracając.

Wow "literówka":

miało być 

To wyglądało tak....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 2.07.2019 o 07:08, Afordancja napisał:

Za to (IMHO)  część z Polaków ma jakieś kompleksy i uważa, wszędzie jest super a u nas szczególnie źle.

Dokładnie tak, jak napisałem, wszędzie jest mniej więcej tak samo.

W dniu 2.07.2019 o 07:08, Afordancja napisał:

kto gubi 6 mln? zwykły cywil? Mafia? Urzędy? Będę trzymał w skarpecie? wyjadę? Kupę kłopotów.

To tez racja, ale i więcej możliwości, pokusa.

Przywłaszczenie 25 czy 175 pln nie robi różnicy moim zdaniem.

 

1 godzinę temu, Szedar napisał:

Pełna zgoda, ale twierdzenie, że Polacy są jakoś szczególnie uczciwi razi mnie po oczach bardziej.

Może każdy sądzi wg. siebie ? ;P

https://demotywatory.pl/4773704/Pewien-mezczyzna-z-Ukrainy-w-ramach-eksperymentu-gubi-portfel

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

No wiem, to było raczej jako ciekawostka na temat kto ma jakie odczucia nt. uczciwości Polaków, wiadomo, że równie dobrze mogło być odwrotnie, ale... jakoś nie wydaje mi się.

Sęk w tym, że nie ma takich jednoznacznych badań. te powyżej mnie nie przekonują.

Idąc tym tropem zdefiniowałbym uczciwość jako niewykorzystywanie okazji do bezkarnego wzbogacenia/zaszkodzenia/etc. Jest powiedzenie okazja czyni złodzieja i to moim zdaniem byłby test, badany musi mieć poczucie bezkarności, bez (potencjalnych) świadków, kamer i wtedy, jeśli zachowa się fair to uznajemy, że jest uczciwy.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, Szedar napisał:

Dlaczego Wrocław, dlaczego centrum miasta? A gdzie statystyka? Wyjąć parę obrazków dla publiki to nie sztuka

Musze się zgodzić, ten materiał to raczej parodia.

Zresztą poważne badania były już przeprowadzane w tym temacie. Np. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4817241/

435339349_2019-07-0310_19_01-Clickonimagetozoom.png.a46a76c6861487ecd30010133bae4c9e.png

 

Rok 2003 na etykiecie osi poziomej nie oznacza, że było to badanie z 2003 r., tylko że był to rok początkowy do oszacowania wskaźnika występowania naruszeń prawa w danym kraju - Prevalcence of Rule Violations (PRV). Składa się on z 3 zmiennych: oszustwa polityczne, uchylanie się od opodatkowania i korupcja. 

Na osi pionowej pokazano procent osób, które maksymalizują dochód, grając nieuczciwie - zorganizowano pewną grę, w której brali udział respondenci z różnych krajów. To co istotne to to, że respondenci wiedzieli, że nie są obserwowani i nikt nie dostanie informacji, kto jak gra. To oznacza, że było to prawdziwe testowanie wewnętrznej uczciwości uczestników w przeciwieństwie do tamtego badania (w końcu tamci nie wiedzieli, że biorą udział w grze, a ci tak). Badacze jedynie zebrali końcowe wyniki i poddali statystykom i stąd mieli dane na osi pionowej.   

Widać, że korelacja między oszustwami w rzeczywistym świecie a grą, jest dodatnia. Ale to zostawmy. Popatrzmy na Polskę i porównajmy z Turcją. Oba kraje oszukiwały podobnie podczas gry, Polacy nawet bardziej, natomiast w prawdziwym świecie Polska miała PRV = -1, a Turcja 0. Widać, że bogatsze kraje są bardziej uczciwe w rzeczywistych warunkach gospodarczych. Nie jesteśmy najuczciwszym krajem, ale dość uczciwym z punktu widzenia PRV. Ale z punktu widzenia gry jesteśmy tak samo nieuczciwi jak Turcja, Gruzja, Indonezja czy Kenia. 

* Dla krytykantów - kwota w grze została dobrana dla każdego kraju, aby odzwierciedlić siłę nabywczą.  

47 minut temu, radar napisał:

No wiem, to było raczej jako ciekawostka na temat kto ma jakie odczucia nt. uczciwości Polaków, wiadomo, że równie dobrze mogło być odwrotnie, ale... jakoś nie wydaje mi się.

Jaka ciekawostka, ja bym się wstydził takie głupoty wklejać jak dzieciak z podstawówki. Szok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
4 godziny temu, radar napisał:

Jest powiedzenie okazja czyni złodzieja i to moim zdaniem byłby test, badany musi mieć poczucie bezkarności, bez (potencjalnych) świadków, kamer i wtedy, jeśli zachowa się fair to uznajemy, że jest uczciwy.

Platon "Mit o pierścieniu Gygesa".

Edytowane przez Delor

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jaskinia w Obłazowej na Podhalu to bardzo ważne stanowisko archeologiczne z paleolitu. Prace archeologiczne prowadzone tam są od 1985 roku, a w ich trakcie dokonano odkryć, które całkowicie zmieniły poglądy na prehistorię polskiej części Karpat Zachodnich. Dzięki nim wiemy, że jaskinia była wielokrotnie zamieszkiwana przez neandertalczyków od około 100 do 40 tysięcy lat p.n.e., a przez kolejne tysiąclecia korzystał z niej H. sapiens.
      Najbardziej niezwykłym znaleziskiem w jaskini w Obłazowej jest bumerang wykonany z ciosu mamuta. Do czasu jego znalezienia sądzono, że bumerang został wynaleziony przez australijskich Aborygenów. Przedmiot z jaskini w Obłazowej jest niezwykle podobny do bumerangów z Queensland, a badania wykazały, że mógł być używany jako bumerang, który nie powracał po rzucie.
      Od dawna uważany jest za jeden z najstarszych, o ile nie najstarszy bumerang na świecie. Z nowych badań wynika zaś, że jest znacznie starszy, niż dotychczas sądzono, a to zmienia pogląd nie tylko na historię samego narzędzia, ale i na zasiedlenie jaskini przez Homo sapiens.
      Bumerang został znaleziony w Warstwie VII, a obok odkryto kość ludzkiego palca. Międzynarodowy zespół, w skład którego wchodzili uczeni z Uniwersytetu Jagiellońskiego i naukowcy z Włoch, Kanady, Szwajcarii, Niemiec i Wielkiej Brytanii, datował kość na pomiędzy 34 100 a 33 310 lat przed naszą erą, czyli na okres rozwoju kultury oryniackiej. Datowanie Warstwy VII wykazało zaś, że pochodzi ona z okresu 40 860 a 36 600 lat przed naszą erą. Największą sensacją jest zaś wiek bumerangu. Narzędzie pochodzi najprawdopodobniej z okresu 40 340 a 37 330 lat przed naszą erą.
      Potwierdza to przypuszczenia, że bumerang z Podhala może być najstarszym tego typu narzędziem na świecie. Najstarszym zaś drewnianym bumerangiem jest narzędzie znalezione w Australii Południowej i datowane na od 8300 do 7000 lat przed naszą erą.
      Źródło: Boomerang and bones: Refining the chronology of the Early Upper Paleolithic at Obłazowa Cave, Poland, https://journals.plos.org/plosone/article?id=10.1371/journal.pone.0324911

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wendelstein 7-X, największy stellarator na świecie, pobił światowy rekord w kluczowym parametrze fuzji jądrowej, potrójnym iloczynie (triple product). Stellaratory to, po tokamakach, najbardziej popularna architektura reaktorów fuzyjnych. Oba rodzaje mają swoje wady i zalety, jednak stellaratory są trudniejsze do zbudowania, dlatego też świat skupia się głównie na tokamakach. Obecnie istnieje około 50 tokamaków i 10 stellaratorów.
      Znajdujący się w Greifswald w Niemczech Wendelstein 7-X został wybudowany przez Instytut Fizyki Plazmy im. Maxa Plancka. Zainwestowała w niego też Polska. Przed dwoma tygodniami, 22 maja zakończyła się tam kampania badawcza OP 2.3. W ostatnim dniu jej trwania międzynarodowy zespół pracujący przy W7-X utrzymał nową rekordową wartość potrójnego iloczynu przez 43 sekundy. Tym samym przebił najlepsze osiągnięcia tokamaków.
      Dlaczego potrójny iloczyn jest tak ważny?
      Potrójny iloczyn to jeden z kluczowych elementów opisujących wydajność i warunki potrzebne do osiągnięcia zapłonu, czyli do samopodtrzymującej się reakcji fuzji jądrowej. Jest to iloczyn trzech wielkości: gęstości plazmy (n), jej temperatury (T) oraz czasu uwięzienia energii w plazmie (τE). Żeby reakcja fuzji jądrowej była efektywna i samowystarczalna, potrójny iloczyn musi osiągnąć lub przekroczyć pewną minimalną wartość. W praktyce oznacza to konieczność osiągnięcia odpowiedniej temperatury plazmy, która jest konieczna do pokonania sił odpychających jądra atomów od siebie, osiągnięcia wysokiej gęstości, co zwiększa szanse na zderzenia między jądrami oraz osiągnięcia długiego czasu uwięzienia energii, gdyż jeśli energia ucieka zbyt szybko, plazma się schładza. Po przekroczeniu wartości granicznej iloczynu reakcja fuzji zaczyna samodzielnie się podtrzymywać, bez konieczności dogrzewania plazmy z zewnątrz.
      Dotychczas minimalną wartość potrójnego iloczynu przekroczono – zatem osiągnięto zapłon – jedynie w impulsowym inercyjnym reaktorze laserowym NIF. O osiągnięciu tym było głośno przed ponad dwoma laty. Pisaliśmy o tym w tekście Fuzja jądrowa: co tak naprawdę osiągnięto w National Ignition Facility?
      Rekordowy stellarator pokonał tokamaki
      Tokamaki są prostsze w budowie i łatwiej w nich osiągnąć wysoką temperaturę plazmy. W bardziej skomplikowanych stellaratorach łatwiej zaś plazmę ustabilizować. Tokamaki są więc bardziej popularne wśród badaczy. Stellaratory pozostają w tyle, ale w ostatnich latach dokonano w badaniach nad nimi kilku znaczących przełomów, o których wcześniej informowaliśmy.
      Czytaj:
      Jak załatać magnetyczną butelkę? Rozwiązano problem, który od 70 lat trapił fuzję jądrową
      Duży krok naprzód w dziedzinie fuzji jądrowej. Stellaratory mogą wyjść z cienia tokamaków 
      Najwyższymi osiągnięciami potrójnego iloczynu wśród tokamaków mogą pochwalić się japoński JT60U (zaprzestał pracy w 2008 roku) i europejski JET w Wielkiej Brytanii (zaprzestał pracy w 2023 r.). Oba na kilka sekund zbliżyły się do minimalnej wartości granicznej. W7-X wydłużył ten czas do 43 sekund. Pamiętamy, co prawda, że niedawno Chińczycy pochwalili się utrzymaniem reakcji przez ponad 1000 sekund, jednak nie podali wartości potrójnego iloczynu, zatem nie wiemy, czy ten kluczowy parametr został osiągnięty.
      Klucz do sukcesu: wstrzykiwanie kapsułek z wodorem
      Kluczem do sukcesu W7-X było nowe urządzenie zasilające plazmę w paliwo, które specjalnie na potrzeby tego stellaratora zostało zbudowane prze Oak Ridge National Laboratory w USA. Urządzenie schładza wodór tak bardzo, że staje się on ciałem stałym, następnie tworzy z niego kapsułki o średnicy 3 mm i długości 3,2 mm i wystrzeliwuje je w kierunki plazmy z prędkością 300 do 800 metrów na sekundę. W ten sposób reakcja jest wciąż zasilana w nowe paliwo. W ciągu wspomnianych 43 sekund urządzenie wysłało do plazmy około 90 kapsułek. Dzięki precyzyjnej koordynacji grzania plazmy i wstrzeliwania kapsułek możliwe było uzyskanie optymalnej równowagi pomiędzy ogrzewaniem, a dostarczaniem paliwa. Podczas opisywanego przez nas eksperymentu temperatura plazmy została podniesiona do ponad 20 milionów stopni Celsjusza, a chwilowo osiągnęła 30 milionów stopni.
      Ponadto wśród ważnych osiągnięć kampanii OP 2.3 warto wspomnieć o tym, że po raz pierwszy w całej objętości plazmy ciśnienie plazmy wyniosło 3% ciśnienia magnetycznego. Podczas osobnych eksperymentów ciśnienie magnetyczne obniżono do około 70%, pozwalając wzrosnąć ciśnieniu plazmy. Ocenia się, że w reaktorach komercyjnych ciśnienie plazmy w całej jej objętości będzie musiało wynosić 4–5% ciśnienia magnetycznego. Jednocześnie szczytowa temperatura plazmy wzrosła do około 40 milionów stopni Celsjusza.
      Rekordy pobite podczas naszych eksperymentów to znacznie więcej niż cyfry. To ważny krok w kierunku zweryfikowania przydatności samej idei stellaratorów, posumował profesor Robert Wolf, dyrektor wydziału Optymalizacji i Grzania Stellaratora w Instytucie Fizyki Plazmy im. Maxa Plancka.
      Czym jest fuzja jądrowa
      Fuzja jądrowa – reakcja termojądrowa – to obiecujące źródło energii. Polega ona na łączniu się atomów lżejszych pierwiastków w cięższe i uwalnianiu energii w tym procesie. Taki proces produkcji energii ma bardzo dużo zalet. Nie dochodzi do uwalniania gazów cieplarnianych. Na Ziemi są olbrzymie zasoby i wody, i litu, z których można pozyskać paliwo do fuzji, czyli, odpowiednio, deuter i tryt. Wystarczą one na miliony lat produkcji energii. Fuzja jądrowa jest bowiem niezwykle wydajna. Proces łączenia atomów może zapewnić nawet 4 miliony razy więcej energii niż reakcje chemiczne, takie jak spalanie węgla czy gazu i cztery razy więcej energii niż wykorzystywane w elektrowniach atomowych procesy rozpadu atomów.
      Co ważne, w wyniku fuzji jądrowej nie powstają długotrwałe wysoko radioaktywne odpady. Te, które powstają są na tyle mało radioaktywne, że można by je ponownie wykorzystać lub poddać recyklingowi po nie więcej niż 100 latach. Nie istnieje też ryzyko proliferacji broni jądrowej, gdyż w procesie fuzji nie używa się materiałów rozszczepialnych, a radioaktywny tryt nie nadaje się do produkcji broni. Nie ma też ryzyka wystąpienia podobnych awarii jak w Czernobylu czy Fukushimie. Fuzja jądrowa to jednak bardzo delikatny proces, który musi przebiegać w ściśle określonych warunkach. Każde ich zakłócenie powoduje, że plazma ulega schłodzeniu w ciągu kilku sekund i reakcja się zatrzymuje.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      We Wrocławskim Centrum Sieciowo-Superkomputerowym Politechniki Wrocławskiej uruchomiono pierwszy w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej komputer kwantowy, który wykorzystuje kubity nadprzewodzące w niskiej temperaturze. Maszyna Odra 5 została zbudowana przez firmę IQM Quantum Computers. Posłuży do badań w dziedzinie informatyki, dzięki niej powstaną nowe specjalizacje, a docelowo program studiów w dziedzinie informatyki kwantowej.
      Odra 5 korzysta z 5 kubitów. Waży 1,5 tony i ma 3 metry wysokości. Zwisający w sufitu metalowy walec otacza kriostat, który utrzymuje temperaturę roboczą procesora wynoszącą 10 milikelwinów (-273,14 stopnia Celsjusza).
      Rektor Politechniki Wrocławskiej, profesor Arkadiusz Wójs przypomniał, że sam jest fizykiem kwantowym i zajmował się teoretycznymi obliczeniami na tym polu. Idea, żeby w ten sposób prowadzić obliczenia, nie jest taka stara, bo to lata 80. XX w., a teraz minęło kilka dekad i na Politechnice Wrocławskiej mamy pierwszy komputer kwantowy nie tylko w Polsce, ale też
      w tej części Europy. Oby się po latach okazało, że to start nowej ery obliczeń kwantowych, stwierdził rektor podczas uroczystego uruchomienia Odry 5.
      Uruchomienie komputera kwantowego to ważna chwila dla Wydziału Informatyki i Telekomunikacji Politechniki Wrocławskiej. Jego dziekan, profesor Andrzej Kucharski, zauważył, że maszyna otwiera nowe możliwości badawcze, a w przyszłości rozważamy również uruchomienie specjalnego kierunku poświęconego informatyce kwantowej. Powstało już nowe koło naukowe związane z kwestią obliczeń kwantowych, a jego utworzenie spotkało się z ogromnym zainteresowaniem ze strony studentów. Mamy niepowtarzalną okazję znalezienia się w awangardzie jeśli chodzi o badania i naukę w tym zakresie i mam nadzieję, że to wykorzystamy.
      Odra 5 będzie współpracowała z czołowymi ośrodkami obliczeń kwantowych. Dzięki niej Politechnika Wrocławska zyskała też dostęp do 20- i ponad 50-kubitowych komputerów kwantowych stojących w centrum firmy IQM w Finlandii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na całym świecie rośnie liczba przypadków chorób przenoszonych przez wektory. Najbardziej znane wektory to komary, kleszcze czy pchły. Jedną z przenoszonych przez nie chorób jest denga, której liczba przypadków zwiększyła się w ciągu ostatnich 50 lat aż 30-krotnie czyniąc ją drugą, po malarii, najbardziej rozpowszechnioną chorobą wektorową. Badacze z UK Centre for Ecology & Hydrology, Uniwersytetów w Glasgow i Reading oraz Biomathematics and Statistics Scotland opracowali model, który pozwala przewidzieć rozprzestrzenianie się w Europie komara tygrysiego (Aedes albopictus) i ryzyka lokalnych zachorowań na dengę.
      Komar tygrysi występował naturalnie w Azji Południowo-Wschodniej. Został jednak przez człowieka rozwleczony po całym świecie. Najnowsze dane European Centre for Disease Prevention and Control z maja bieżącego roku wskazują, że komar tygrysi jest już zadomowiony między innymi w znacznej części Hiszpanii, większości Francji, całych Włoszech, środkowych i południowo-zachodnich Niemczech oraz w Berlinie, na Węgrzech i na południu Słowacji. Jego obecność zarejestrowano też w Czechach, Austrii czy na południu Szwecji. W Polsce gatunku tego nie stwierdzono, jednak niewykluczone, że z powodu... braku danych. Zdecydowana większość obszaru naszego kraju jest oznaczona jako tereny, z których nie ma informacji.
      W porównaniu z poprzednim raportem, z października 2023 roku komar tygrysi zadomowił się w kolejnych 6 regionach Francji i 1 regionie Niemiec i został zaobserwowany w nowych regionach w Hiszpanii, Holandii, Portugalii i Słowenii.
      Jeszcze w 2000 roku na świecie odnotowano około 0,5 miliona zachorowań na dengę, w roku 2024 mamy już ponad 12 milionów chorych i ponad 8000 zgonów. Przyczyną jest zarówno zmiana klimatu, jak i zachowanie ludzi, dzięki którym komar łatwiej się rozmnaża i rozprzestrzenia.
      Autorzy nowych badań stworzyli bardziej szczegółowy model niż dotychczas używane, który już prawidłowo przewidział miejscowości, w których w bieżącym roku nastąpią pierwsze zachorowania na dengę. Są wśród nich La Colle-sur-Loup, Baho i Montpellier-Pérols we Francji czy Vila-seca w Hiszpanii. Prognozujemy, że najbardziej narażone na dengę pozostaną południowe regiony Francji oraz północ Włoch. Są tam sprzyjające warunki klimatyczne, stabilna populacja komarów oraz duża liczba osób wracających z krajów tropikalnych, gdzie denga występuje, stwierdził główny autor badań, Dominic Brass. Dotychczas najbardziej na północ wysuniętym miastem, w którym wystąpiła denga, był Paryż. Pierwszego komara tygrysiego zaobserwowano tam w 2015 roku, a w roku ubiegłym zanotowano lokalne zachorowania. Co więcej, w bieżącym roku w Paryżu doszło też do lokalnego zachorowania na chikungunyę, inną tropikalną chorobę przenoszoną przez komary.
      Autorzy badań ostrzegają jednak, że obszar występowania ryzyka zachorowań przesuwa się na północ. Z ich modelu wynika, że lokalnych zachorowań można spodziewać się też w Warszawie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas badań archeologicznych na stanowisku Łysa Góra (Rembielin) w pobliżu miejscowości Chorzele w powiecie przasnyskim dokonano sensacyjnego odkrycia. Eksperci z Państwowego Muzeum Archeologicznego, pracujący pod kierunkiem doktorów Wojciecha Borkowskiego i Bartłomieja Kaczyńskiego, znaleźli celtycki hełm z IV wieku przed naszą erą. To zaledwie drugie tego typu znalezisko na terenie naszego kraju. Pierwszy hełm celtycki znaleziono ponad 50 lat temu w Siemiechowie.
      Łysa Góra to piaszczysta wydma na bagnach w dolinie rzeki Orzyc. Około VI wieku przed Chrystusem osiedlili się tam przedstawiciele kultury kurhanów zachodniobałtyjskich. Osadę odkryto w 1959 roku i od tej pory, z przerwą w latach 1971–1984, jest ona przedmiotem badań archeologicznych. Podczas obecnego sezonu wykopalisk znaleziono między innymi pozostałości umocnień, w tym kamienne licowania i ślady drewnianej palisady. Świadczą one o tym, że osada miała charakter obronny. Umocnienia były zapewne szczególnie przydatne zimą, gdy mokradła zamarzały.
      Najważniejszym jednak ze znalezionych artefaktów jest wspomniany hełm. Ma on łukowaty nakarczek i stożkowatą kalotę (górną część) zakończoną podwójnym guzkiem. Wstępna analiza wykazała, że to hełm z brązu zbliżony do typu Berru, co pozwoliło datować go na IV w. p.n.e. Kompletne przykłady takich hełmów można obejrzeć w Muzeum Celtów w Hallein (Keltenmuseum Hallein). Zabytek jest w złym stanie, trafił do Działu Konserwacji Muzealiów Państwowego Muzeum Archeologicznego. Będzie się nim zajmował Mikołaj Organek, który specjalizuje się w konserwacji przedmiotów z brązu i żelaza. Prace konserwatorskie potrwają kilka miesięcy, po czym hełm trafi na przygotowywaną wystawę stałą.
      Oprócz hełmu i umocnień archeolodzy znaleźli nożyce, siekiery, ciosła, półkoski oraz fibule, naszyjniki i bransolety.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...