Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Microsoft' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 689 wyników

  1. Microsoft podpisał z miastem Nowy Jork umowę o przeniesieniu części miejskiej infrastruktury informatycznej do chmury obliczeniowej Azure. Na jej podstawie w ciągu pięciu lat z chmury będzie korzystało 30 000 osób zatrudnianych przez miasto. Otrzymaja oni m.in. takie narzędzia jak poczta elektroniczna, komunikator czy SharePoint. Ponadto z poczty będzie mogło korzystać też 100 000 kolejnych osób, które nie nie mają obecnie poczty służbowej. Microsoft zobowiązał się też do pomocy zarówno miejskim informatykom jak i firmom trzecim w rozwijaniu aplikacji dla platformy Azure. Jeszcze kilka lat temu poszczególne agendy urzędu miejskiego kupowały oprogramowanie indywidualnie. Jednak gdy miastem zaczął rządzić miliarder Michael Bloomberg, postanowiono scentralizować zakupy. Burmistrz zaczął też szukać możliwości przeniesienia części infrastruktury informatycznej do chmury. Na umowie z Microsoftem miasto ma zaoszczędzić 50 milionów dolarów w ciągu pięciu lat. Porozumienie konsoliduje bowiem poprzednie umowy, które istniały pomiędzy New York City a koncernem z Redmond. Ponadto obecnie miasto korzysta z 50 centrów bazodanowych, a dzięki porozumieniu wszystkie przeprowadzane w nich operacje zostaną skonsolidowane w jednym znacznie nowocześniejszym centrum. Prowadzone są też negocjacje w sprawie dostarczenia pracownikom miasta telefonów z systemem Windows Phone 7. Jeden z pracowników ratusza zdradził, że umowa pomiędzy Nowym Jorkiem a Microsoftem to poważny cios dla Google'a i jego próby wejścia na rynek przedsiębiorstw. Koncern Page'a i Brina nie miał najmniejszych szans na podobne porozumienie z Nowym Jorkiem. Przed kilkoma miesiącami okazało się bowiem, że próba przeniesienia pracowników Los Angeles na Google Apps napotkała poważne problemy i miasto doświadczyło spadku produktywności swoich pracowników. Podpisanie umowy z Nowym Jorkiem, największym organizmem miejskim USA, to olbrzymia szansa dla Microsoftu, ale również ważny sprawdzian dla chmur obliczeniowych. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, koncern z Redmond najprawdopodobniej zyska kolejnych wielkich klientów, a biznes przekona się, że chmury mogą być przydatne. Krytycy podobnych rozwiązań twierdzą jednak, że technologia chmur jest zbyt niebezpieczna, by wykorzystywać ją w przedsiębiorstwach. Wiceburmistrz Stephen Goldsmith odpowiada, że miasto będzie domagało się od Microsoftu, by Azure zapewniała taki sam poziom bezpieczeństwa, jaki byłby zapewniany przez własne serwery pozostające pod kontrolą miejskich administratorów.
  2. Na witrynie holenderskiego oddziału Microsoftu ukazała się informacja, jakoby następca Windows 7 miał zadebiutować już w 2012 roku. Przypomnijmy, że koncern zapowiadał, iż kolejne wersje jego systemu operacyjnego będą pojawiały się co 3-5 lat. Rok 2012 byłby więc najwcześniejszym możliwym terminem debiutu Windows 8. Informację ujawnił przypadkowo jeden z pracowników firmy, który na blogu dotyczącym jej planów, wspomniał właśnie o roku 2012. Data ta szybko zniknęła ze wpisu. O następcy Windows 7 praktycznie niczego nie wiadomo. Z nieoficjalnych danych wynika, że interfejs systemu ma być oparty na scentralizowanym interfejsie sklepu z aplikacjami. Podobno system ma szybko się uruchamiać oraz rozpoznawać twarze użytkowników, umożliwiając w ten sposób logowanie do kont.
  3. Dzisiaj mija rok od rynkowej premiery systemu Windows 7. W ciągu ostatnich 12 miesięcy Microsoft sprzedał ponad 240 milionów licencji tego systemu. Tym samym Windows 7 jest najszybciej sprzedającym się systemem operacyjnym w historii rynku pecetów. Co ważne dla koncernu z Redmond, jego popularność ciągle rośnie. Ostatnie dane dotyczące sprzedaży firma podawała wraz z końcem swojego roku podatkowego, czyli 30 czerwca 2010. Wówczas informowano, że nabywców znalazło 175 milionów kopii Windows 7. Nowy OS wciąż ustępuje pola leciwemu lecz niezwykle popularnemu Windows XP. Z danych Net Applications wynika, że we wrześniu Windows 7 był używany przez 17,10% komputerów, tymczasem Windows XP znajdował się na 60,03% maszyn. Zdaniem Microsoftu, powinniśmy się spodziewać dalszego szybkiego wzrostu popularności nowego systemu, gdyż od lata trwa korporacyjny "cykl odnawiania" sprzętu i oprogramowania. Firmy co jakiś czas wymieniają sprzęt i równolegle instalują nowsze wersje dostępnych programów. Słowa przedstawicieli koncernu z Redmond potwierdzają dane uzyskane przez firmę Symantec, która w sierpniu przeprowadziła ankietę wśród 1360 przedsiębiorstw na całym świecie, pytając o ich doświadczenia związane z przesiadką na Windows 7. Jedynie 8% badanych stwierdziło, że zaczęło migrację na Windows 7 natychmiast po ukazaniu się systemu. Zdecydowana większość firm poinformowała, że z migracją czeka od 6 do 12 miesięcy. Z kolei bardzo mało przedsiębiorstw zapowiedziało, że poczeka na ukazanie się Service Packa 1. Wśród przyczyn, dla których zdecydowano się na migrację, respondenci wymieniali lepszą wydajność (69%), lepszą stabilność (59%) oraz bardziej przyjazny interfejs (51%). Możemy tutaj zauważyć, że najwyraźniej Windows 7 bardziej przypadł przedsiębiorstwom do gustu i wzbudza większe zaufanie, niż poprzednie edycje systemu z Redmond. Dotychczas bowiem większość przedsiębiorców wolała poczekać z migracją do pojawienia się SP1 dla nowego systemu.
  4. Fundacja Wikimedia poinformowała, że specjaliści z Microsoft Research udostępnili narzędzie, które pomoże w tłumaczeniu artykułów z anglojęzycznej Wikipedii na ponad 30 innych języków. Powinno to przyczynić się do zwiększenia liczby haseł dostępnych w innych niż anglojęzyczna edycjach Wikipedii. Automatyczny tłumacz o nazwie WikiBhasha znajduje się obecnie w fazie beta. Nie jest on, oczywiście, doskonałym narzędziem i wymaga ręcznego wprowadzania poprawek do tłumaczonego tekstu. Powinien jednak znacząco usprawnić pracę. Użytkownicy WikiBasha zobaczą dwa okienka. W pierwszym tekst oryginalny, a w drugim tłumaczenie, które można edytować, a później wstawić do Wikipedii. Kod WikiBasha został udostępniony MediaWiki na licencji Apache License 2.0, dzięki czemu może być używany w innych projektach MediaWiki.
  5. Jak dowiadujemy się z AllThingsDigital na reklamę Kinect i Windows Phone 7 Microsoft przeznaczył astronomiczną kwotę niemal miliarda dolarów. Kampania reklamowa obu produktów powinna ruszyć pełną parą już w ciągu najbliższych tygodni. Kinect, znany początkowo jako Projekt Natal, to rozszerzenie funkcjonalności konsoli Xbox 360, o którym informowaliśmy przed rokiem. Z kolei Windows Phone 7 to niedawno zaprezentowany system operacyjny dla smartfonów. Menedżerowie z Redmond postanowili przeznaczyć ponad 400 milionów USD na reklamę WP7 i 500 milionów na Kinect. Wiadomo, że kampania reklamowa obejmie m.in. lokale Burger Kinga, produkty Pepsi, materiały będą dodawane do płatków śniadaniowych Kellogg's, zobaczymy ją na YouTube oraz na witrynach Nickelodeon i Disneya. Reklamy obejrzą widzowie "Tańca z gwiazdami" i serialu Glee. Pojawią się one także w magazynach People oraz InStyle, a na Times Square odbędzie się specjalna impreza.
  6. Steve Ballmer w e-mailu do pracowników Microsoftu poinformował, że z pracy w firmie zrezygnował jeden z jej najważniejszych i najbardziej znanych menedżerów - Ray Ozzie. Obecnie pełni on funkcję głównego architekta oprogramowania. Nie wiadomo, kiedy Ozzie zakończy pracę. Ballmer zapowiedział, że firma nie będzie szukała jego następcy. Jak wyjaśnił, stanowisko głównego architekta oprogramowania jest zupełnie wyjątkowe. Ray Ozzie objął je w 2006 roku. W okresie przejściowym, przed odejściem z pracy, Ozzie będzie zajmował się działem rozrywki. Ozzie rozpoczął pracę w Microsofcie w 2005 roku, gdy koncern przejął jego firmę - Groove Networks. Jego najbardziej znanym dziełem jest zestaw Lotus Notes. To już kolejny wysoki rangą menedżer koncernu z Redmond, który opuści firmę. We wrześniu odszedł szef wydziału biznesowego Stephen Elop, który objął stanowisko prezesa Nokii. Rezygnację z pracy planuje też Robbie Bach, odpowiedzialny za wydział rozrywki i urządzeń.
  7. Windows Phone 7 od dnia premiery zbiera dobre recenzje, jednak znaczna część dziennikarzy i analityków wątpi, czy Microsoft jest w stanie nawiązać równorzędną walkę z Apple'em i Google'em. Trzeba bowiem pamiętać, że obie firmy mają wielomiesięczną przewagę nad koncernem z Redmond. Ponadto korzystanie z produktów firm Jobsa oraz Page'a i Brina jest modne, czego z pewnością nie można można powiedzieć o produktach Microsoftu. Dlatego też koncernowi Ballmera może być niezwykle trudno przekonać konsumentów do używania urządzeń z WP7. Może zatem Microsoft powinien skupić się bardziej na rynku biznesowym? System wyposażono bowiem w kilka narzędzi, które z pewnością przydadzą się w firmach. Jednym z nich jest Kalendarz, który nie tylko przypomni o zapisanych wydarzeniach i daje możliwość używania kilku wersji (np. do wydarzeń związanych z życiem zawodowym czy prywatnym), ale również pozwala na wysyłanie powiadomień z poziomu tej aplikacji. Kalendarz korzysta też z Map, dzięĸi czemu możemy np. uczestnikom planowanego spotkania wysłać szczegółową informację jak dotrzeć na miejsce. Największą zaletą dla użytkownika biznesowego będzie z pewnością możliwość skorzystania z Office Mobile. Pakiet zawiera Worda, Excela i PowerPointa i jest wyposażony w pełną funkcjonalność. Można tworzyć, otwierać, edytować i zapisywać dokumenty. Możliwe też jest wysyłanie dokumentów bezpośrednio z poziomu aplikacji, bez potrzeby uruchamiania Outlooka. Firmy używające SharePointa 2010 będą mogły wykorzystać go również na Windows Phone 7 dzięki klientowi SharePoint Workspace Mobile. Program pozwala na otwieranie, edytowanie i zapisywanie dokumentów Worda, Excela, PowerPointa i OneNote na firmowym serwerze. Możliwe jest również współdzielenie się dokumentami ze współpracownikami. Przydatnym narzędziem jest również Find My Phone (na iPhone analogiczne narzędzie nazwano Find My iPhone). Pozwala ono na wykorzystanie Windows Live do zlokalizowania i zdalnego zablokowania skradzionego lub zgubionego smartfonu. Narzędzia umożliwia również wykasowanie jego zawartości, wyświetlenie lokalizacji urządzania na mapie i wyświetlenie znalazcy prośby o zwrot urządzenia.
  8. The Wall Street Journal donosi, że AOL zastanawia się nad złożeniem oferty zakupu Yahoo!. Przed dwoma laty internetowego giganta chciał kupić Microsoft. Wówczas Yahoo! odmówiło i nie wyszło to tej firmie na dobre. Wciąż nie udało się jej bowiem poprawić swojej rynkowej pozycji. Obecnie przejęciem Yahoo! jest zainteresowany AOL, który jednak sam nie radzi sobie najlepiej. Ponadto rynkowa kapitalizacja tej firmy wynosi zaledwie około 2,7 miliarda dolarów, czyli kilkukrotnie mniej niż kapitalizacja Yahoo!, które jest wyceniane przez rynek na 20,6 miliarda USD. Dlatego też AOL nie będzie w stanie dokonać przejęcia samodzielnie. Przedstawiciele firmy świetnie zdają sobie z tego sprawę i prowadzą rozmowy z kilkoma funduszami private equity. Zainteresowanie Yahoo! wyraziły już Silver Lake Partners oraz Blackstone Group. Jeden z możliwych scenariuszy transakcji przewiduje odkupienie przez chińską Alibaba Group 40-procentowych udziałów, które w tej firmie ma Yahoo. Część zasobów Yahoo! mogłaby zostać wydzielona i sprzedana różnym firmom z sektora mediów i technologii. Pozostała część byłaby na tyle mała, że AOL i jego partnerzy byliby w stanie ją finansować. Nie wiadomo, czy tak okrojone Yahoo! pojawiłoby się na giełdzie. Wiadomo natomiast, że Jack Ma, szef Alibaba Group, wyraził już zainteresowanie odkupieniem wspomnianych udziałów. Ich wartość szacowana jest na około 10 miliardów dolarów. Jeśli dojdzie do jakiegoś rodzaju transakcji - a oprócz połączenia AOL z Yahoo! mówi się również o koalicji funduszy private equity z firmami z rynku mediów - to z pewnością Yahoo! zostanie sprzedane za znacznie niższą cenę, niż oferował Microsoft. Przypomnijmy, że ostateczna wycena koncernu z Redmond wyniosła 47,5 miliarda USD, co oznaczało, że za pojedynczą akcję oferuje on 33 dolary. Wczoraj na zamknięciu giełdy cena akcji Yahoo! wyniosła 15,25 USD, a już teraz są chętni, by zapłacić za nie 17,70 USD.
  9. Microsoft kupił licencję na 74 patenty związane ze smartfonami, które należą japońskiej firmy Access. Ta weszła w ich posiadanie w 2005 roku, gdy przejęła PalmSource. Wśród licencjonowanych przez koncern z Redmond patentów znalazły się prawa do użytkownia własności intelektualnej należące w przeszłości do PalmSource, Palma, Bell Communications Research oraz Geoworks. Transakcji dokonano poprzez przedsiębiorstwo należące do firmy Acacia Research, która specjalizuje się w pośredniczeniu pomiędzy właścicielami patentów a korporacjami. Firma ta jest jednak znana głównie z pozwów wytaczanych rynkowym gigantom. Szczegóły dotyczące patentów, na które licencje kupił Microsoft, nie są znane. Najprawdopodobniej są wśród nich patenty, o naruszenie których Acacia oskarżyła w marcu Apple'a, RIM, Samsunga, Motorolę i innych. Dzisiaj debiutuje nowy microsoftowy system dla urządzeń mobilnych - Windows Phone 7 - a zakup licencji może świadczyć albo o tym, że prawnicy Microsoftu uznali, iż patenty są niepodważalne, albo też koncern nie chce, by jego nowy system od początku kojarzył się z kłopotami prawnymi. Microsoft udziela swoim klientom gwarancji, że w razie pozwów o naruszenie patentów zastąpi ich w sądzie, więc licencjonowanie zmniejsza prawdopodobieństwo pozwów.
  10. Dzisiaj będziemy świadkami oficjalnej premiery systemu Windows Phone 7. Wraz z nim Microsoft przystępuje do ofensywy na rynku urządzeń mobilnych. Celem koncernu nie jest po prostu powstrzymanie spadku udziałów w rynku, ale nawiązanie równorzędnej walki z Apple'em i Google'em. Największy światowy producent oprogramowania z pewnością chciałby być numerem 1 na rynku urządzeń mobilnych tak, jak jest nim na rynku komputerów stacjonarnych. Tym bardziej, że rynek mobilny postrzegany jest jako kluczowy dla przyszłego przetwarzania danych. Analitycy Gartnera uważają, że w bieżącym roku na całym świecie zostanie sprzedanych 270 milionów smartfonów, czyli o 56% więcej niż w roku 2009. Jednocześnie sprzedaż pecetów wzrośnie jedynie o 19% do 368 milionów sztuk. Niewykluczone, że Windows Phone 7 to dla Microsoftu ostatnia szansa do nawiązania rywalizacji z Apple'm i Google'em. Walka nie będzie łatwa, jednak koncern z Redmond może wykorzystać fakt, że jego systemy operacyjne już są obecne na smartfonach. Z najnowszych danych Gartnera wynika, że do Windows należy 5% rynku smartfonów. Złą wiadomością dla koncernu jest szybki spadek jego udziałów. Jeszcze przed rokiem należało doń 9% rynku. Najpoważniejszym wyzwaniem będzie walka z Google'em i robiącym błyskawiczną karierę Androidem. Rok temu do systemu Google'a należało 2%. a obecnie należy doń 17% rynku. Jednak nie tylko koncern Page'a i Brina będzie walczył z firmą Ballmera. Inni poważni konkurenci to kanadyski RIM ze swoim BlackBerry oraz Apple'owski iPhone. W tej wojnie analitycy nie dają Microsoftowi wielkich szans. Uważają, że w przyszłości rynek podzielą między siebie Symbian (Nokia) i Android (Google). Już obecnie widać, że te dwie firmy mają największe szanse na sukces. Obecnie rynkowym liderem jest Symbian (41%), daleko za nim plasuje się BlackBerry (18%), któremu po piętach depcze Android (17%). System Google'a coraz bardziej wyprzedza Apple'a (14%), a w ogonku, z 5-procentowym udziałem, wlecze się Microsoft. Nic zatem dziwnego, że koncern pokłada wielkie nadzieje w Windows Phone 7. Jednak analitycy Gartnera są sceptyczni. Ich zdaniem w roku 2014 na świecie nabywców znajdzie około 875 milionów smartfonów. Symbian i Android będą miały wówczas po 30% rynku, Apple ma być w posiadaniu około 15%, do RIM-a będzie należało 12%, a Microsoft będzie musiał zadowolić się zaledwie 4-procentowym udziałem.
  11. Podczas berlińskiej konferencji International Security Solutions Europe, wiceprezes Scott Charney z microsoftowej grupy Trustworthy Computing, zaprezentował ideę "certyfikatu bezpieczeństwa", który musiałby przedstawić każdy komputer usiłujący podłączyć się do sieci. Taki certyfikat mógłby zawierać takie informacje jak przypadki infekcji maszyny, dane o stosowanym firewallu czy oprogramowaniu antywirusowym. Innymi słowy, zaproponowano technologię na kształt NAC (Network Access Control), ale zaimplementowanej na olbrzymią skalę. Tak jak niezaszczepiona osoba stanowi ryzyko dla innych, tak niechroniony czy zarażony komputer zagraża bezpieczeństwu innych maszyn w sieci. W świecie fizycznym organizacje ponadnarodowe, narodowe i lokalne identyfikują, śledzą i kontrolują rozprzestrzeniani się chorób i mają prawo, w razie konieczności, do poddania kwarantannie ludzi, którzy mogą zarażać innych - mówił Charney. Proponuje on przyjęcie podobnych rozwiązań w świecie wirtualnym. Warto tutaj zauważyć, że niektóre kraje już wprowadziły pewne przepisy, które np. zakładają ostrzeganie użytkowników zarażonych komputerów o wykrytej infekcji. Propozycja Microsoftu idzie dalej. Zgodnie z nią komputer podłączający się do internetu musiałby przedstawić swojemu serwerowi certyfikat bezpieczeństwa. Dopiero wówczas mógłby uzyskać połączenie. Oczywiście zastosowanie takiego pomysłu nie będzie proste. Trzeba bowiem stworzyć oprogramowanie, które nie tylko będzie w stanie sprawdzić komputer czy smartfon chcący się połączyć, ale również będzie na tyle bezpieczne, by podrobienie lub zmiana certyfikatów były jak najtrudniejsze. Zdaniem Charneya problem ten można rozwiązać łącząc możliwości programowego hyperwizora z takimi sprzętowymi modułami jak TPM (Trusted Platform Modules). Innymi słowy, dopiero wspólnie pracujące oprogramowanie i sprzęt mogłyby wystawić bezpieczny certyfikat, który można zweryfikować. Działanie takie wymagałoby też odpowiedzi z drugiej strony. Serwer naszego dostawcy internetu musiałby bowiem informować nas, czy i jakiego komponentu bezpieczeństwa brakuje w naszym komputerze. Oczywiście propozycja Microsoftu budzi poważne zastrzeżenia dotyczące prywatności. Charney zdaje sobie z tego sprawę i stwierdza, że przed wdrożeniem proponowanych przez niego rozwiązań, należy poważnie zastanowić się nad kwestiami prywatności. Już wcześniej padały różne propozycje dotyczące bezpieczeństwa w internecie. Jednak po raz pierwszy tak wielka firma jak Microsoft proponuje stworzenie globalnego rozwiązania. Charney mówi, że nie jest to gotowy pomysł, ale raczej punkt wyjścia do dyskusji nad ogólnoświatowym sposobem poprawienia bezpieczeństwa w sieci.
  12. Jak donosi The New York Times, niedawno w siedzibie Adobe odbyło się tajne spotkanie prezesa Microsoftu Steve'a Ballmera z szefem Adobe - Shantanu Narayenem. Spotkanie trwało ponad godzinę, a głównym tematem rozmów było... Apple. Przedstawiciele obu firm rozmawiali o tym, co mogą wspólnie zrobić, by skutecznie konkurować z koncernem Jobsa na rynku telefonów komórkowych. Nie wykluczono nawet przejęcia Adobe przez Microsoft. Informatorami NYT są osoby, które brały udział w rozmowach. Dziennikarze poprosili przedstawicieli Adobe i Microsoftu o komentarz. Obie firmy odmówiły potwierdzenia, czy spotkanie takie miało miejsce. Jednak również temu nie zaprzeczyły. Jeden z informatorów zdradził, że rozmawiano o blokadzie, jakie Apple nałożyło na Adobe Flash w swoich urządzeniach i rozważano, czy partnerstwo Adobe i Microsoftu pozwoli na odebranie Apple'owi rynku. Inny z kolei mówił, iż już przed laty prowadzone były tajne rozmowy na temat przejęcia Adobe przez Microsoft, jednak nigdy ich nie sfinalizowano, gdyż koncern z Redmond obawiał się, że Departament Sprawiedliwości (DoJ) i tak zablokuje transakcję. Jednak wówczas Apple i Google nie były takimi potęgami jak obecnie, więc ryzyko zmonopolizowania rynku było większe. Zdaniem profesora prawa Randala C. Pickera, teraz taka transakcja prawdopodobnie nie budziłaby sprzeciwów DoJ. Rewelacje prasowe doprowadziły do gwałtownego wzrostu cen akcji Adobe. W ciągu godziny przed zamknięciem notowań ich cena wzrosła z 25,79 do 28,69 USD.
  13. Microsoft jest jedynym graczem na rynku smartfonów, który pobiera od producentów sprzętu opłaty licencyjne za swój system operacyjny. Android i Symbian są bezpłatne, Palm po przejęciu przez HP nie licencjonuje już swojego systemu, podobnie jak Apple i RIM używając własnych OS-ów tylko w swoim sprzęcie. Jednak Microsoft nie ma zamiaru zmieniać swojej polityki, gdyż w zamian za opłaty licencyjne oferuje producentom urządzeń pewne korzyści. Największą z nich jest niewątpliwie rodzaj immunitetu od pozwów dotyczących naruszenia własności intelektualnej przez oprogramowanie. Jeśli któryś z producentów smartfonów wykorzystujących system Microsoftu, zostałby pozwany o naruszenie własności intelektualnej przez oprogramowanie, koncern z Redmond zastąpiłby go przed sądem. Kolejną korzyścią jest wsparcie w zintegrowaniu systemu z urządzeniem. Ci, którzy używają bezpłatnych systemów nie mogą na tego typu pomoc liczyć. Tymczasem, jak przyznają niektórzy producenci korzystający z Androida, koszt integracji może być spory. Analitycy wspominają też o dobrze zarządzanym i koordynowanym ekosystemie platform Microosftu, któremu nie grozi taka fragmentacja, z jaką mamy do czynienia np. w przypadku Androida. Jednak najważniejszym argumentem jest wspomniana na początku obietnica zastąpienia producenta hardware'u przed sądem. Umowa taka może zyskiwać na wartości w miarę rozwoju rynku mobilnego. Wówczas z pewnością pojawi się coraz więcej firm, uważających, że ich patenty zostały naruszone. Pierwsze oznaki tego procesu już widzimy. W sierpniu Oracle pozwał Google'a twierdząc, że sposób w jaki Android obsługuje Javę narusza patenty Oracle'a. Oczywiście trudno stwierdzić, ile ochrona przed pozwami jest warta dla producentów smartfonów. Analitycy uważają, że za Windows Mobile koncern z Redmond pobierał 12 dolarów od każdego telefonu. To bardzo dużo na rynku smartfonów, na którym panuje ostra konkurencja i margines zysku jest niewielki. Ponadto niewykluczone, że w przypadku Windows Phone 7 Microsoft będzie musiał zmniejszyć opłatę licencyjną, by móc konkurować z silnym Apple'em i Google'em. Wyższe opłaty powodują bowiem, że na wykorzystanie systemu Microsoftu zdecyduje się mniej firm i trafi on do mniejszej liczby urządzeń. Analitycy uważają, że być może za jakiś czas koncern zostanie zmuszony do rezygnacji z opłat w ogóle. Po pierwsze, chcąc wypromować Binga, będzie musiał zapłacić za to, by był on domyślną przeglądarką w danym telefonie. Po drugie, model biznesowy na rynku smartfonów staje się bardzo skomplikowany i skupia się wokół aplikacji, zawartości, reklamy czy mikropłatności. Może okazać się, że na płatny system operacyjny nie ma tam miejsca, a producenci będą woleli narazić się na procesy o naruszenie patentów i samodzielnie ponosić koszty dostosowania OS-u do swojego sprzętu, niż znacząco zmniejszać margines swojego zysku.
  14. Jak dowiadujemy się z raportu złożonego przez Microsoft w SEC (odpowiednik polskiej Komisji Giełd i Papierów Wartościowych), Steve Ballmer, mimo świetnych wyników sprzedaży został ukarany mniejszą niż przewidywana premią. W roku podatkowym, który zakończył się 30 czerwca, Ballmer otrzymał premię w wysokości 670 000 USD. To zaledwie połowa premii, którą ma zapisaną w kontrakcie. Zarząd pochwalił Ballmera za zwiększenie sprzedaży o 7% i osiągnięcie rekordowego poziomu 62,5 miliarda USD, udane premiery najnowszego Windows i Ms Office, obniżenie kosztów oraz dobre działanie na rynku chmur komputerowych i gier. Jednak decydując o premii Ballmera zauważono nieudaną premierę telefonu Kin i utratę rynku mobilnego. Obecnie do Microsoftu należy mniej niż 12% amerykańskiego rynku systemów operacyjnych dla smartfonów. Dlatego też mimo niewątpliwych sukcesów, prezes Microsoftu nie otrzymał maksymalnej premii. Umowa Ballmera przewiduje, że oprócz podstawowego wynagrodzenia, wynoszącego 670 000 dolarów rocznie, może on otrzymać premię w wysokości nie większej niż dwukrotna wartość pensji. W ubiegłym roku Microsoft, w związku z kryzysem gospodarczym, zamroził pensje najwyższych rangą menedżerów. Ponadto koncern nie rozdaje już swoim pracownikom pakietów akcji. Otrzymują je tylko menedżerowie, z wyjątkiem Ballmera, który sam z nich zrezygnował. Jednak w czasie swojej 30-letniej kariery w Microsofcie zgromadził on 408 milionów akcji tej firmy (4,75%) o łącznej wartości około 10 miliardów dolarów. Z majątkiem wartym obecnie około 14,5 miliarda USD Ballmer znajduje się na 33. miejscu listy najbogatszych ludzi na świecie.
  15. W poniedziałek, 11 października, Microsoft zorganizuje konferencje prasowe w Londynie i Nowym Jorku. Ich temat nie został ujawniony, jednak niemal pewnym jest, że będą one premierą systemu Windows Phone 7. Przypuszczenia takie są tym bardziej usprawiedliwione, że Steve Ballmer udzielił The Wall Street Journal wywiadu, w którym wspominał o Phone 7 i Androidzie, a jego firma pozwała Motorolę o naruszenie patentów. Z Windows Phone 7 Microsoft wiąże olbrzymie nadzieje. System ten to następca popularnego Windows Mobile, który jednak od dłuższego czasu przeżywa poważne problemy i ciągle traci rynek. Pierwsze urządzenia z Windows Phone 7 pojawią się podobno w Europie 21 października, a w USA - 8 listopada. Tymczasem serwis pocketnow przygotował interesujące porównanie urządzenia z systemem Microsoftu oraz iPhone'a.
  16. Microsoft pozwał Motorolę o naruszenie kilku patentów w urządzeniu wykorzystującym system Android. Koncern z Redmond twierdzi, że należy doń cały szereg patentów dotyczących synchronizacji poczty elektronicznej, kalendarzy i kontaktów, tworzenia terminarza oraz powiadomień, które zostały wykorzystane w Androidzie. Microsoft nie zadowolił się jedynie złożeniem pozwu przed sądem federalnym, ale również wystąpił przed Międzynarodową Komisją Handlu. Koncern domaga się odszkodowania oraz opłat licencyjnych za wykorzystane patenty. Już wcześniej firma Ballmera wystąpiła z podobnym pozwem wobec HTC. Między przedsiębiorstwami doszło do ugody i HTC płaci za licencjonowanie patentów Microsoftu. Jeśli teraz Motorola się nie ugnie, a wyrok sądu będzie zgodny z oczekiwaniami koncernu z Redmond, może być to poważnym ciosem dla Androida. Microsoft jest zdeterminowany, by walczyć o rynek urządzeń mobilnych, który odgrywa coraz większą rolę w branży IT. Niedawna próba jego podboju za pomocą telefonu Kin zakończyła się całkowitą klęską i koncern wciąż traci rynek, przede wszystkim na rzecz Androida i iPhone'a. Wkrótce zadebiutuje system Windows Phone 7, z którym Microsoft wiąże olbrzymie nadzieje. Jednocześnie koncern jest jedynym producentem mobilnych systemów operacyjnych, który pobiera od producentów sprzętu opłaty za instalowanie swojego OS-a. Google udostępnia Androida bezpłatnie, jednak, w przeciwieństwie do Microsoftu, nie zapewnia ochrony prawnej firmom, które go instalują. Jeśli zatem używana przez Motorolę wersja Androida narusza własność intelektualną Microsoftu, to Motorola ponosi za to odpowiedzialność. Firmy instalujące na swoich urządzeniach systemy Microsoftu są w tej korzystnej sytuacji, że w zamian za opłatę licencyjną mają gwarnację, iż w razie problemów prawnych Microsoft zastąpi je w sądzie i weźmie na siebie odpowiedzialność za naruszenia. Wystąpienie akurat teraz z pozwem przeciwko Motoroli z pewnością nie jest przypadkiem. Microsoft ujawnił właśnie, że Windows Phone 7 zadebiutuje 11 października. Widać zatem, że w walce o rynek koncern wytacza wszystkie działa.
  17. Najnowsze badania Pew Research Center pokazują, że media technologiczne najwięcej uwagi poświęcają firmie Apple. Autorzy studium przeanalizowali 437 informacji związanych z technologiami, które zostały uznane za najważniejsze przez dziennikarzy z 52 różnych mediów, w tym z 11 gazet, trzech telewizji kablowych, trzech serwisów informacyjnych należących do sieci telewizyjnych, 12 witryn WWW i 10 stacji radiowych. Z danych wynika, że aż 15,1% informacji, które ukazały się pomiędzy 1 czerwca 2009 a 30 czerwca 2010, dotyczyło firmy Apple. Google'a wspomniano w 11,4% informacjach, a Microsoft w zaledwie 3%. Większość treści dotyczących Apple'a przedstawiało tę firmę w pozytywnym świetle. Aż 42% opisywało ją jako innowacyjną i lepszą od innych, a dodatkowe 27% podkreślało pozytywne znaczenie miłośników marki Apple'a. Google określany był tylko jako innowacyjny, a i to zaledwie w 20% przypadków, gdy wspominano o tej firmie. O Microsofcie pisano niewiele i, co gorsza dla koncernu, praktycznie nie wspominano go w kontekście rywalizacji na rynku urządzeń mobilnych. Informacje na ten temat były zdominowane przez doniesienia na temat Apple'a i Google'a. Pomijając kwestie konkretnych firm, w informacjach dotyczących technologii dominują dwa przekazy. Pierwszy można opisać jako "technologia czyni życie bardziej produktywnym" (23%), a drugi "internet nie jest bezpieczny" (18%).
  18. Znane koncerny wystąpiły jako amicus curiae, popierając walkę Microsoftu o stworzenie nowych zasad sądowego rozpatrywania ważności patentów. W sierpniu bieżącego roku koncern odwołał się do Sądu Najwyższego w sprawie przegranego procesu o naruszenie praw kanadyjskiej firmy i4i. Microsoft nie tylko chce anulowania ponad 200-milionowego odszkodowania, które ma zapłacić i4i, ale również domaga się, by Sąd Najwyższy zmienił sposób, w jaki amerykański system sądowniczy ocenia ważność patentu. Wczoraj po stronie Microsoftu oficjalnie stanęły Google, Apple, Intel, Yahoo, Dell, HP, Facebook, Walmart, Toyota i wiele innych firm. Obecnie amerykańskie sądy, sprawdzając ważność przyznanego patentu, korzystają z zasady "jasnego i przekonującego dowodu". Tymczasem Microsoft i inne firmy walczące o zmianę systemu patentowego chciałyby, żeby obowiązywała zasada "przewagi dowodowej". Zmiana taka byłaby korzystna dla oskarżanych o naruszenie patentów. Obecnie muszą oni dostarczyć sądowi "jasny i przekonujący dowód", iż patent, o którego naruszenie zostali oskarżeni, jest nieważny. Po ewentualnej zmianie wystarczyłoby, żeby przedstawione przez nich dowody były bardziej przekonujące, niż dowody strony skarżącej. Zmiana pozwoliłaby wielkim koncernom skuteczniej bronić się przed trolami patentowymi, a co za tym idzie - zaoszczędzić olbrzymie kwoty wydawane obecnie na prawników, procesy i odszkodowania. Jednak z drugiej strony posiadacze legalnych patentów podlegaliby słabszej ochronie. W swoim wniosku Microsoft stwierdza: Po dokonaniu analizy narodowego systemu patentowego, Federalna Komisja Handlu stwierdziła, że zasada jasnego i przekonującego dowodu, stosowana przez sądy federalne w sprawach o naruszenie patentu, raczej przeszkadza postępowi niż go promuje. [...] Jeśli prawdą jest, jak stwierdziła FTC, że stosowany przez sądy federalne standard jasnego i przekonującego dowodu ogranicza możliwość oskarżonego do zwiększenia konkurencyjności poprzez obalenie nieważnego patentu, to ryzyko takie jest szczególnie duże tam, gdzie dowody na nieważność patentu nie zostały zbadane przez urzędnika rozpatrującego wniosek patentowy. [...] Z tego też powodu standard jasnego i przekonującego dowodu jest niezgodny z określanymi przez siebie zasadami. Podwyższone standardy dowodowe opierają się bowiem na 'podstawowym założeniu', że rządowa agenda, jaką jest Amerykańskie Biuro Patentów i Znaków Handlowych (USPTO), dobrze wykonało swoją pracę. Jeśli nawet pojęcie 'podstawowego założenia' jest częścią prawa administracyjnego, to nie możemy z góry zakładać, że USPTO dobrze wykonało pracę, jeśli nawet nie miało do czynienia z odpowiednimi dowodami.
  19. Microsoft i Wordpress zawarły porozumienie, na mocy którego miliony osób korzystających z platformy blogowej Windows Live Spaces będą mogły automatycznie przenieść się na platformę Wordpress. Koncern z Redmond ma zamiar zamknąć Live Spaces. Już dzisiaj internauci próbujący założyć bloga na platformie Microsoftu są przekierowywani na Wordpress.com. Z blogowych usług Microsoftu korzysta obecnie około 30 milionów osób. Ich blogi oraz towarzyszące im zdjęcia czy komentarze zostaną przeniesione automatycznie, a adresy URL - przekierowane. Każdy z użytkowników ma pół roku na przeniesienie bloga za pomocą narzędzia Auttomatic. Po przeniesieniu autorzy zyskają możliwość powiązania swojego bloga z komunikatorem Messenger, dzięki czemu będą mogli automatycznie informować znajomych z listy kontaktów Messengera o nowych wpisach na blogu.
  20. Studia filmowe, wobec zmniejszających się wpływów ze sprzedaży DVD, zastanawiają się nad pokazywaniem premier kinowych w telewizji. Filmy, które niedawno trafiły do kin można by, oczywiście za odpowiednią opłatą, oglądać też we własnym domu. Wiadomo, że prowadzone są rozmowy pomiędzy studiami filmowymi a operatorami sieci kablowych. Uczestniczą w nich Sony, Warner oraz Disney. Ponadto Disney negocjuje też z Microsoftem i Sony udostępnienie usług Xbox Live i PSN na potrzeby streamingu filmów. Na razie nie wiadomo, ile klient musiałby zapłacić za możliwość obejrzenia w domu premiery kinowej. Najprawdopodobniej cena będzie wahała się od 20 do 30 dolarów. Nie wiadomo też po jakim czasie od premiery można by obejrzeć film w domu. Studia filmowe z pewnością czekają ciężkie negocjacje, gdyż z jednej strony będą musieli zadowolić właścicieli kin, a z drugiej operatorów telewizji kablowych, których interesy są sprzeczne.
  21. Inżynierowe Microsoftu obiecują, że w ciągu trzech lat dostarczą na rynek dotykowy tablet o grubości nie większej niż grubość tafli szkła. Tablet ma być kolejną generacją urządzenia Surface, które zadebiutowało w 2007 roku i w międzyczasie doczekało się rozszerzenia o niezwykle interesującą technologię Second Light. Bill Buxton, główny inżynier Microsoftu, mówi: Obecnie Surface korzysta z pięciu kamer, projektora i całej masy innych urządzeń. W przyszłości Surface będzie nie grubszy niż tafla szkła. Nie będzie zawierał osobnych kamer czy projektorów, gdyż będą one wbudowane w urządzenie. Najprościej myśleć o tym jak o dużym wyświetlaczu LCD, w którym każdy piksel składa się z czterech subpikseli. Będziemy mieli subpiksele czerwony, zielony i niebieski oraz dodatkowy subpiksel, działający jak czujnik dotykowy. Buxton tworzy też analogię do dziecięcej zabawy połączonymi za pomocą sznurka kubkami. Każdy z kubków działa jak mikrofon i głośnik jednocześnie. Inżynier uważa, że skoro każdy transduktor akustyczny (czyli mikrofon, ale i głośnik) może być zarówno odbiornikiem jak i nadajnikiem, to nie ma powodu, dla którego takich samych właściwości nie miałby wykazywać transduktor optyczny (czyli wyświetlacz, ale i kamera). Zdaniem Buxtona wystarczy tylko odpowiednio taki transduktor zaprojektować. Podczas tworzenia Surface'a wykorzystaliśmy podstawowe założenie, dzięki któremu wyświetlacz nie tylko emituje światło, ale działa też jak skaner. [...] Tym, co różni Surfac'e od innych urządzeń jest fakt, że możemy położyć na nim książkę czy czasopismo, a urządzenie to zeskanuje i przekształci na postać cyfrową. [...] Obecnie robimy to za pomocą kamer. [...] Obecnie udoskonalamy całość tak, by uzyskać cienkie, tanie i wydajne urządzenie. Mamy wiele lat doświadczenia w tworzeniu oprogramowania, więc nie będzie problemu z dopasowaniem programów do dostępnego sprzętu.
  22. Robak Stuxnet, atakujący przemysłowe systemy SCADA działające pod kontrolą Windows, jest być może najbardziej zaawansowanym szkodliwym kodem w historii. Eksperci, którzy go analizowali twierdzą, że kod jest tak skomplikowany, iż wskazuje to na jakieś rządowe agencje stojące za jego powstaniem. To naprawdę niesamowite, ile zasobów poświęcono na napisanie tego kodu - stwierdził Liam O Murchu z Symanteka. Dla Roela Schouwenberga z Kaspersky Lab Stuxnet jest przełomowy. Ekspert mówi, że w porównaniu z nim kod Aurora, który złamał zabezpieczenia serwerów Google'a to dziecinna zabawka. O istnieniu Stuxneta jako pierwsza poinformowała w połowie czerwca mało znana białoruska firma VirusBlokAda. Jednak głośno zrobiło się o nim miesiąc później, gdy Microsoft potwierdził, że skutecznie atakuje on systemy SCADA, wykorzystywane w przemyśle do kontrolowania linii produkcyjnych, elektrowni czy rurociągów. Kolejne tygodnie badań wykazały, że Stuxnet działa co najmniej od czerwca 2009 roku. Początkowo myślano, że wykorzystuje on pojedynczą dziurę w Windows. Microsoft ją załatał, jednak wkrótce okazało się, że twórcy Stuxneta znali jeszcze inne luki i w sumie wykorzystywali cztery dziury. Ponadto po infekcji robak wyszukiwał i skutecznie atakował systemy SCADA produkcji Siemensa. Nigdy nie widzieliśmy kodu, który wykorzystuje cztery dziury typu zero-day. To czyste szaleństwo - mówi O Murchu. W międzyczasie Microsoft załatał - w ramach ostatnich poprawek Patch Tuesday - kolejną z dziur, a dwie pozostałe, mniej groźne, mają doczekać się łat w późniejszym terminie. Jednak Stuxnet nie poprzestaje na nowych dziurach. Atakuje też lukę, którą Microsoft poprawił w 2008 roku w ramach biuletynu MS08-067. To ta sama dziura, którą pod koniec 2008 i na początku 2009 roku wykorzystywał Conficker, infekując miliony komputerów. Stuxnet przenosi się za pomocą klipsów USB. Gdy już znajdzie się w sieci wewnętrznej, atakuje kolejne komputery wykorzystując jeden ze wspomnianych już błędów. Szuka w ten sposób maszyn z oprogramowaniem WinCC oraz PCS7 do zarządzania systemami SCADA. Gdy je znajdzie, dokonuje ataku za pomocą spoolera drukarki sieciowej lub dziury MS08-67. Następnie próbuje uzyskać uprawnienia administracyjne za pomocą fabrycznych haseł Siemensa. Gdy mu się to uda, wprowadza zmiany w oprogramowaniu PLC i zaczyna wydawać systemowi SCADA polecenia. Twórcy Stuxneta wyposażyli go nawet w co najmniej dwa autentyczne, skradzione certyfikaty cyfrowe. Poziom organizacji i skomplikowania całego pakietu wchodzącego w skład robaka jest imponujący. Ktokolwiek go stworzył, zrobił to tak, by móc atakować dowolną firmę - mówi Schouwenberg. A O Murchu dodaje, że szkodliwy kod wykorzystuje tak różne techniki, iż musieli pracować nad nim ludzie o bardzo różnych umiejętnościach i doświadczeniu. Od specjalistów tworzących rootkity, poprzez znawców systemów bazodanowych po osoby wiedzące, jak pisze się złośliwy kod wykorzystujący dziury w oprogramowaniu. Kod Stuxneta zajmuje aż pół megabajta i został napisany w wielu różnych językach, w tym w C i C++. O tym, jak olbrzymimi zasobami dysponowali twórcy Stuxneta może świadczyć chociażby fakt, iż musieli mieć do dyspozycji własne przemysłowe oprogramowanie i sprzęt, by móc przetestować swój kod. To bardzo wielki projekt - mówi O Murchu. Eksperci mówią, że autorzy robaka są też niezwykle sprytni. Wskazuje na to fakt, że do ataku na MS08-67 dochodzi tylko i wyłącznie w momencie, gdy kod jest pewny, iż ma do czynienia ze SCADA. W większości sieci używających tego typu systemów nie stosuje się logowania zdarzeń, systemy bezpieczeństwa są w nich bardzo ograniczone, a komputery łatane niezwykle powoli. Dlatego też, jak uważają O Murchu i Schouwenberg, obraz całości świadczy o tym, że za Stuxnetem stoi rząd jakiegoś kraju. Żaden cybergang nie dysponuje bowiem zasobami, które pozwoliłyby na stworzenie tak zaawansowanego kodu. Świadczy o tym też fakt przeprogramowywania PLC, a zatem przestawiania urządzeń na inny sposób produkcji, niż życzyliby sobie właściciele fabryki. To pokazuje, że za Stuxnetem kryje się coś więcej niż szpiegostwo przemysłowe i próba kradzieży informacji. Na ataku szczególnie ucierpiał... Iran. To w tym kraju znajdowało się w pewnym momencie aż 60% komputerów zarażonych Stuxnetem. Autorzy robaka mogli kontrolować dzięki niemu produkcję niektórych zakładów przemysłowych. Specjaliści wskazują jednocześnie, że infrastruktura użyta do kontrolowania Stuxneta była niezwykle prymitywna. To, ich zdaniem, może wskazywać, że twórcy robaka byli przekonani, iż osiągną swoje cele zanim szkodliwy kod zostanie odkryty.
  23. Firmy technologiczne należą do najbardziej wartościowych marek na świecie. Interbrands opublikowało właśnie tegoroczny ranking najbardziej wartościowych marek świata. Przy ocenie wartości brano pod uwagę wpływy firmy z ostatniego roku podatkowego. Najbardziej wartościową marką jest Coca-Cola z wpływami w wysokości niemal 70,5 miliarda USD. Kolejne trzy miejsca należą do firm z branży IT. Są to IBM (wpływy 64,7 miliarda), Microsoft (60,9 mld) oraz Google (43,5 mld). Wszystkie one zanotowały wzrost wpływów. O ile w przypadku IBM-a i Microsoftu wynosił on 7%, to Google może poszczycić się 36-procentowym wzrostem, który dał tej firmie awans z miejsca 7. na 4. Kolejnymi na liście firmami z branży IT są Intel (7. miejsce, 32 mld wpływów, wzrost o 4%), Nokia (8. pozycja, 29,5 mld, spadek o 15%) oraz HP (10. miejsce, 26,8 mld, wzrost o 12%). W pierwszej 20 znajdziemy też Cisco, Apple'a i Samsunga. Obecność aż 9 firm IT wśród 20 najbardziej wartościowych marek jasno wskazuje, jak olbrzymie znaczenie dla współczesnej gospodarki mają nowoczesne technologie.
  24. Microsoft, pod naciskiem krytyki, zmienił swoje podejście do pewnych szczególnych przypadków piractwa. Koncern był ganiony za to, że w Rosji i innych krajach pomaga rządzącym uciszać opozycję. Władze w Moskwie wielokrotnie nasyłały milicję oraz służby specjalne na opozycyjne organizacje czy wydawnictwa i zajmowały należący do nich sprzęt komputerowy, tłumacząc, że zawiera on nielegalne oprogramowanie. Dzięki temu wspomniane organizacje nie były w stanie prowadzić swojej działalności. Władze mogły przy tym liczyć na pomoc prawników lokalnego oddziału Microsoftu, który tłumaczył, że jest ofiarą piractwa. Koncern był z tego powodu ostro krytykowany gdyż, niezależnie od tego, czy rzeczywiście podejrzani używali nielegalnego oprogramowania, de facto pomagał rządzącym w uciszaniu opozycji. Teraz ma się to zmienić. Na firmowy blogu wiceprezes i jednocześnie główny prawnik Microsoftu Brad Smith oświadczył, że intencją firmy nigdy nie była pomoc w uciszaniu głosów opozycji. Niektórzy nasi prawnicy pracujący w różnych krajach już wcześniej zauważyli ten problem i zwracali się z prośbą o poradę do obrońców praw człowieka - czytamy we wpisie Smitha. Nasz pierwszy krok jest jasny. Musimy prowadzić odpowiedzialną politykę zwalczania piractwa, z uwzględnieniem wszystkich plusów i minusów. Niektóre fakty są mniej oczywiste niż byśmy chcieli. Zatrudnimy międzynarodową firmę prawniczą, która dotychczas nie zajmowała się prawem antypirackiem i poprosimy ją o przeprowadzenie niezależnego śledztwa, przedstawienie wniosków i przygotowanie zaleceń, którymi powinniśmy się kierować - stwierdza Smith. Jednocześnie informuje, że jego firma nie będzie czekała z podjęciem działań na zakończenie pracy przez prawników. Aby chronić organizacje pozarządowe przed działaniami władz podejmowanymi pod przykrywką walki z piractwem, Microsoft stworzy nową licencję na oprogramowanie dla takich organizacji. Dzięki niej NGOs będą miały dostęp do bezpłatnych, legalnych kopii naszych produktów - stwierdził Smith. Przypomniał przy tym, że koncern od wielu lat bezpłatnie rozdaje swoje programy organizacjom pozarządowym. W ubiegłym roku do 42 000 takich organizacji na całym świecie trafiły programy o rynkowej wartości ponad 390 milionów USD. Jednocześnie przyznał, że wiele organizacji nie wie o możliwości otrzymania bezpłatnych programów. Rozwiążemy ten problem tworząc nową licencję, która obejmie też programy już zainstalowane na komputerach organizacji pozarządowych - pisze Smith. Licencja będzie obejmowała swoim działaniem również niewielkie organizacje dziennikarskie i niezależne media. Będzie ona działała automatycznie, a zatem użytkownik oprogramowania na takiej licencji nie będzie musiał podejmować żadnych dodatkowych kroków, by korzystać z jej zapisów. Dodatkowo w Rosji zostanie uruchomiony NGO Legal Assistance Program, w ramach którego prawnicy Microsoftu będą pomagali organizacjom pozarządowym w udokumentowaniu przed sądem legalności posiadanego oprogramowania. Podjęte zostaną też kroki w celu uniemożliwienia wyłudzania pieniędzy pod pozorem działania w imieniu Microsoftu. Koncern stworzy i udostępni listę firm oraz organizacji, które mają prawo go reprezentować, dzięki czemu nikt nieupoważniony nie będzie mógł np. domagać się odszkodowania, powołując się przy tym na rzekome uprawnienia do badania legalności oprogramowania koncernu z Redmond. Na koniec Smith podkreślił, że Microsoft nadal będzie zwalczał piractwo, jednak będzie prowadził działania tak, by nie mogły stać się one pretekstem do zwalczania organizacji pozarządowych, mediów czy innych uczestników społeczeństwa obywatelskiego.
  25. Stephen Elop, były menedżer Microsoftu, został dyrektorem wykonawczym Nokii. Elop ma pomóc fińskiej firmie we wzmocnieniu jej pozycji rynkowej przede wszystkim dzięki swojemu doświadczeniu na rynku oprogramowania. Elop w przeszłości był prezesem firmy Macromedia i właśnie dzięki niemu skupiła się ona na oprogramowaniu Flash. On również przygotował i przeprowadził sprzedaż Macromedii firmie Adobe w 2005 roku. Później objął w Microsofcie stanowisko szefa wydziału odpowiedzialnego za oprogramowanie dla biznesu. Zarządzał nim na tyle skutecznie, że w ubiegłym kwartale sprzedaż tego oprogramowania wzrosła o 15%. Nokia pozostaje największym producentem telefonów komórkowych na świecie, jednak Apple i Google wykorzystują swoje systemy operacyjne i oprogramowanie do wypromowania urządzeń z iOS-em i Androidem. To z czasem może zagrozić pozycji Nokii. Dlatego też Finowie chcą, by Elop, wykorzystując swoje doświadczenie na rynku software'u, pomógł im stworzyć programy, dla których użytkownicy kupią telefon. "On ma doświadczenie na polu oprogramowania, a to staje się coraz ważniejszym czynnikiem na rynku smartfonów" - mówi Mark McKechnie, analityk z San Francisco. Urodzony w Kanadzie Elop to pierwszy szef Nokii pochodzący spoza Finlandii.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...