Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Microsoft' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 689 wyników

  1. Przedstawiciele Opery postanowili kuć żelazo póki gorące i chcą jak najwięcej ugrać na ustępstwie Microsoftu dotyczącym przeglądarek. Tym razem wystąpili z dwoma nowymi pomysłami. Pierwszy z nich to stwierdzenie, że ekran wyboru przeglądarki powinien być dostępny dla użytkowników na całym świecie, a nie tylko w kopiach Windows sprzedawanych w Europie. Przedstawiciele Opery zdają sobie jednak sprawę z tego, że pomysł jest nierealny, gdyż władza Komisji Europejskiej ogranicza się do Unii Europejskiej i tylko na jej terenie KE może narzucać swoją wolę. Druga z uwag Opery dotyczy zaprezentowanego przez Microsoft projektu ekranu wyboru przeglądarki. Widzimy na nim ułożone w jednym rzędzie loga przeglądarek wraz z ich nazwami, a pod spodem jest krótki opis każdej z nich przygotowany przez jej producenta. Przeglądarki ustawiono w kolejności od najbardziej popularnej. Patrząc od lewej widzimy logo i nazwę Internet Explorera, następnie Firefoksa, Safari, Chrome'a, Opery i innych. W wywiadzie dla serwisu TechFlash przedstawiciel Opery, prezes ds. technicznych Hakon Wium Lie sprzeciwił się pokazywaniu logo przeglądarek. Nie jesteśmy pewni co do używania logo. Niebieskie "e" bardzo kojarzy się z Internetem, gdyż przeglądarka jest dołączana do Windows. Uważamy, że użycie niebieskiego "e" nie jest dobrym pomysłem.
  2. Jak informuje portal Gazeta.pl, Microsoft podpisał umowę o współpracy z Politechniką Wrocławską. To jedyne tego typu porozumienie koncernu z polskimi uczelniami. Na jego podstawie Microsoft został 54. członkiem klastra Wspólnota Wiedzy i Innowacji w Zakresie Technik Informacyjnych i Komunikacyjnych. Zadaniem tego projektu jest łączenie sił naukowców i firm w zakresie nowoczesnych technologii. Znacznie ciekawszy jest jednak drugi punkt porozumienia, który przewiduje, że firma zaangażuje się w badania i dydaktykę na uczelni. Dzięki niemu studenci i naukowcy będą mogli testować oprogramowanie Microsoftu, prowadzić badania zamawiane przez koncern i brać udział w stażach.
  3. Microsoft wydał oficjalny komunikat, w którym ogłosił podpisanie umowy z Yahoo!. Porozumienie zakłada, że Yahoo! będzie korzystało z wyszukiwarki Microsoftu, a w zamian portal będzie jedynym sprzedawcą reklam ukazujących się przy wynikach wyszukiwania na witrynach obu firm. Z komunikatu jednoznacznie wynika, że celem obu firm jest konkurowanie z rynkowym liderem - Google'em. Czytamy w nim: Umowa przewiduje połączenie zasobów wyszukiwarkowych Yahoo! i Microsoftu. Dzięki pojawieniu się alternatywy, reklamodawcy nie będą musieli całkowicie polegać na firmie, która zdominowała ponad 70% rynku wyszukiwania. Dołączenie zasobów Yahoo! pozwoli wyszukiwarce Microsoftu osiągnąć rozmiar i skalę konieczną do zapewnienia konkurencyjności i innowacyjności na rynku, co będzie korzystne zarówno dla konsumentów jak i dla reklamodawców. Microsoft przedstawił tez kluczowe punkty umowy: - została ona zawarta na 10 lat, - Microsoft nabywa na okres 10 lat wyłączną licencję na technologie wyszukiwarkowe Yahoo i ma prawo zintegrować je ze swoimi technologiami, - microsoftowy Bing będzie jedyną wyszukiwarką używaną na witrynach Yahoo!, a portal ma prawo do wykorzystywania swoich technologii na innych obszarach, - Yahoo! staje się jedynym sprzedawcą reklam w wyszukiwarkach na witrynach obu firm. Reklamy będą umieszczane za pomocą microsoftowej platformy AdCenter, a ceny za ich wyświetlanie będą ustalane przez automatyczny system aukcyjny, - każda z firm na własną rękę zajmuje się sprzedażą innych reklam niż reklama w wyszukiwarkach i utrzymuje własne wydziały sprzedaży, - Microsoft płaci Yahoo! za przekierowanie ruchu z witryn tej firmy do wyszukiwarki. Przez pierwsze 5 lat opłata będzie wynosiła 88% dochodów z reklamy, - przez pierwsze 18 miesięcy Microsoft zagwarantuje Yahoo! osiąganie w każdym kraju określonego poziomu wpływów, - w celu ochrony prywatności konsumentów, obie firmy mogą wymieniać dane o użytkownikach tylko w takim zakresie jaki jest konieczny do zarządzania wyszukiwarką i jej ulepszania. Wymiana danych o zapytaniach kierowanych do wyszukiwarki jest zakazana. Porozumienie tworzy realną alternatywę dla Google'a. Ani Yahoo!, ani Microsoft nie były dotychczas w stanie zagrozić pozycji koncernu Page'a i Brina, który w samych Stanach Zjednoczonych posiada około 65% rynku wyszukiwarek. Yahoo! i Microsoft mogą mieć w sumie około 30% tego rynku, co stanowi dobry punkt wyjścia do rozpoczęcia walki o rynek z liderem. Rezygnacja przez Yahoo! z własnej wyszukiwarki pozwoli portalowi zaoszczędzić setki milionów dolarów, microsoftowy Bing stanie się numerem 2. na rynku wyszukiwarek. Ponadto Yahoo! będzie mogło liczyć na spory zastrzyk gotówki z reklam. Umowa dotyczy tylko i wyłącznie wyszukiwarki oraz reklam w niej wyświetlanych. Wszelkie inne zasoby obu firm pozostają rozdzielone. Koncerny mają nadzieję, że urzędy antymonopolowe zaakceptują umowę na początku 2010 roku. Jej sfinalizowanie ma potrwać 2 lata.
  4. Udostępnienie przez Microsoft kodu na licencji GPL było sporą sensacją. Teraz okazuje się, że naruszał on licencję GPL i niewykluczone, że właśnie z tego powodu firma Ballmera zdecydowała się na jego publikację. Okazało się, że w linuksowych sterownikach dla Hyper-V Microsoft wykorzystał pewne opensource'owe komponenty, które zostały opublikowane wcześniej na GPL. Problem w tym, że koncern z Redmond powiązał je z zamkniętym kodem, czego licencja GPL nie dopuszcza. Zauważyli to dziennikarze, którzy skontaktowali się z Gregiem Kroahem-Hartmanem z Novella, z prośbą, by poinformował odpowiedzialne osoby w Microsofcie. Wygląda więc na to, że koncern z Redmond, chcąc nie chcąc, musiał udostępnić sterowniki lub też zdecydować się na rezygnację z fragmentów wykorzystywanego kodu.
  5. Walka o rynek skłania nawet największych do podejmowania zaskakujących decyzji. Microsoft opublikował właśnie linuksowe sterowniki dla Hyper-V na licencji GPL. Dzięki temu uruchamiane w windowsowym środowisku Hyper-V wirtualne maszyny z systemem Linux będą znacznie bardziej wydajne niż dotychczas. W sumie Microsoft udostępnił 20 000 linii kodu, które być może wejdą w skład jądra Linuksa. Kod ten pozwoli maszynie wirtualnej na bezpośrednie porozumiewanie się z uruchamianymi aplikacjami. Na ruch Microsoftu należy spojrzeć dwojako. Z jednej strony firma ma zapewne nadzieję, że dzięki zwiększeniu wydajności pracy wirtualnych środowisk opensource'owych umocni swoją pozycję na rynku wirtualizacji i będzie mogła skuteczniej konkurować z VMware. Z drugiej strony decyzja taka oznacza, że Microsoft uznał rosnące znaczenie Linuksa w centrach bazodanowych i w związku z tym chce, by Windows był atrakcyjną platformą dla tych, którzy chcą uruchamiać linuksowe maszyny w środowisku wirtualnym. Warto tutaj zwrócić uwagę na samą licencję. Microsoft już wcześniej udostępniał swój kod na zasadach opensource, ale korzystał przy tym z innych licencji. Teraz zdecydowano się na licencję GPL, co otwiera kodowi drogę do jądra Linuksa. To wyraźny sygnał, iż koncern z Redmond chce, by kod ten stał się częścią opensource'owego systemu. Prowadzona przez Ballmera firma coraz częściej szuka możliwości współpracy z Linuksem. Prawnicy koncernu starają się namawiać opensource'owe firmy do podpisywania umów chroniących je przed pozwami o naruszenie patentów, a pod koniec ubiegłego roku ogłoszono, że online'owa wersja MS Office 2010 będzie pracowała pod Firefoksem i Safari, co oznacza, iż po raz pierwszy z pakietu biurowego Microsoftu skorzystają użytkownicy Linuksa. Z jednej więc strony koncern z Redmond konkuruje z systemem spod znaku pingwina, a z drugiej dostrzega, iż wiele przedsiębiorstw używa jednocześnie Windows oraz Linuksa i stara się to wykorzystać.
  6. Wygląda na to, Bill Gates i Steve Ballmer nie traktują zbyt poważnie zapowiedzi Google'a o pracach nad systemem Chrome OS. Obaj panowie nie widzą w nich niczego interesującego. Istnieje bardzo dużo edycji systemu Linuks, które różnią się opakowaniem czy sposobem uruchamiania. Jestem zdziwiony, że ludzie traktują to jako coś nowego. Mam tu na myśli fakt, że już istnieje Android, a teraz będzie doń dołączona przeglądarka - stwierdził Gates. Dodał przy tym, że trudno na razie formułować jakieś opinie, gdyż mamy zbyt mało informacji na temat planów Google'a. Ale, zauważa, że im bardziej tajemniczy jest Google, tym bardziej jest to ciekawe. Ballmer wypowiada się natomiast we własnym, bardziej dosadnym stylu. To budzi mój szacunek. Któż wie, co to jest? Dla mnie Chrome OS to bardzo interesująca rzecz. W końcu od półtora roku Google nie ogłaszało powstania nowego systemu operacyjnego - mówił prezes Microsoftu, wyraźnie czyniąc aluzję do Androida, który z systemu dla smartfonów powoli trafia na netbooki, czyli tam, gdzie debiutować ma Chrome OS. Nie wiem, czy nie mogą się zdecydować, czy też mają jakiś problem, ale ostatnio jak sprawdzałem nikt nie potrzebował dwóch systemów operacyjnych. Wystarczył jeden - dodał.
  7. Microsoft postanowił zachęcić programistów do tworzenia aplikacji dla systemu Windows 7 i ogłosił konkurs, w którym główną nagrodą jest 17 777 dolarów. W konkursie może wziąć każdy pełnoletnia osoba. Nie dopuszczono do niego jedynie obywateli Kuby, Iranu, Korei Północnej, Sudanu oraz... kanadyjskiej prowincji Quebec. Zadanie polega na napisaniu oryginalnej aplikacji korzystającej z technologii obecnych w Windows 7. Każdy ma prawo do zgłoszenia trzech projektów, jednak muszą być one osobnymi rozwiązaniami. Termin nadsyłania prac na Code 7 Contest upływa 10 października. Zgłaszane prace będą oceniane pod kątem wydajności, zgodności z określonymi kategoriami, przydatności biznesowej, innowacyjności oraz użycia technologii z Windows 7. Finaliści zostaną zaproszeni do zaprezentowania swojej aplikacji podczas Microsoft Partner Developer Conference 2009, która odbędzie się 17-20 listopada w Los Angeles. Autorzy programów mogą stawić się osobiście lub wysłać swojego przedstawiciela. Do zdobycia będzie kilka nagród. Pomiędzy autorów prac wysłanych do 10 października zostanie rozdzielonych 7 nagród Early Bird Prize (dyplom + 1000 USD), po 2 nagrody Runner-up na każdy z 7 regionów (dyplom + laptop wartości około 1000 USD) oraz po 1 nagrodzie Finalist Prize (dyplom, zaproszenie na PDC w Los Angeles, kopia Windows 7 Ultimate podpisana przez jednego z prezesów Microsoftu). Na PDC finaliści będą mogli zdobyć Runner-up Prize (7777 USD) oraz Grand Prize (17 777 USD, wystąpienie podczas PDC, umieszczenie prezentacji w MSDN Channel i jej promocja w serwisach Microsoftu, zaproszenie do Redmond i spotkanie z programistami pracującymi nad Windows 7). Warto zauważyć, że o ile wszystkim finalistom Microsoft zasponsoruje przelot do Los Angeles oraz 3-dniowy pobyt, to osoba, która wygra główną nagrodę będzie musiała wybrać się do Redmond już na własny koszt. Osoby zainteresowane udziałem w konkursie powinny odwiedzić witrynę www.code7contest.com.
  8. Google po raz pierwszy otwarcie konkuruje z IBM-em, próbując wykraść Błękitnemu Gigantowi klientów. Wyszukiwarkowy koncern udostępnił zestaw narzędzi, które ułatwiają klientom biznesowym migrację z Lotus Notes do Google Apps Premier. Firma Page i Brina postanowiła zatem powalczyć o rynek wart wiele miliardów dolarów, na którym już od dawna ścierają się takie potęgi jak Microsoft i IBM. Google informuje, że odnosi już pierwsze sukcesy. Firmy Fairchild Semiconductor, Hamilton Beach, JohnsonDiversey i Valeo dokonały migracji z Lotus Notes do Google Apps, które tym samym zyskały niemal 50 000 nowych użytkowników. Oprócz nich Lotus Notes straciło na rzecz Google Apps ponad 30 innych, mniejszych firm. Przedstawiciele Google'a reklamują swój produkt jako bardziej elastyczny i tańszy niż "stare systemy" konkurencji. Zdaniem analityków firmy Nucleus Research, najbardziej atrakcyjna w ofercie Google'a jest poczta elektroniczna, której utrzymanie rzeczywiście pozwala obniżyć koszty w porównaniu z drogim systemem Lotus Notes. IBM nie martwi się na razie nowym konkurentem. Sean Poulley, przedstawiciel firmy, mówi, że Lotus Notes nigdy nie miało tak silnej pozycji, z gdy jest się rynkowym liderem, to trzeba liczyć się z istnieniem wielu pretendentów do tronu. Zagrożenie jest tak niewielkie, że IBM nie ma zamiaru udostępniać specjalnych narzędzi, które ułatwiałyby migrację z Google Apps do Lotus Notes. Firma skupia się na walce z gigantem z Redmond i stara się zachęcić użytkowników Microsoft Exchange do przejścia na Lotus Notes. Obie firmy oferują narzędzia, które mają ułatwić klientom porzucenie konkurencyjnych rozwiązań.
  9. Po raz drugi w ciągu ostatnich dni Microsoft udostępnił kod na licencji GPL. Tym razem koncern dał wgląd do Live Services Plug-in dla Moodle. To wtyczka ułatwiająca korzystanie z usług Live@edu, takich jak poczta, kalendarz, komunikator czy wyszukiwanie w Moodle, opensource'owym pakiecie przeznaczonym do tworzenia kursów prowadzonych przez Sieć. Z platformy Moodle korzysta 30 milionów użytkowników z 207 krajów świata. Jak informuje Microsoft, Live Services Plug-in dla Moodle to pierwszy z zestawu programów, który zostanie udostępniony na firmowej witrynie Education Labs. W ostatni poniedziałek (20 lipca) Microsoft po raz pierwszy udostępnił swój kod na licencji GPL. To wyraźny dowód na zacieśnianie współpracy pomiędzy oprogramowaniem o zamkniętym i otwartym kodzie. Coraz więcej przedsiębiorstw i osób indywidualnych wykorzystuje jednocześnie oba środowiska, tak więc rozszerzanie współpracy staje się koniecznością.
  10. W Sieci pojawiły się pogłoski, jakoby Microsoft i Yahoo! doszły do porozumienia w sprawie współpracy. Anonimowe źródła informują, że w najbliższym czasie powinno dojść do formalnego podpisania umów. Współpraca miałaby polegać na przejęciu przez Microsoft wyszukiwarki Yahoo!. Microsoft zapłaciłby za to 3 miliardy dolarów, a obie firmy przez kilkanaście lat dzieliłyby się zyskami z wyszukiwarki. Z kolei Yahoo! zajmowałoby się sprzedażą najdroższych reklam w serwisach Microsoftu i Yahoo!. Zyski z tej działalności również byłyby dzielone. To już kolejne pogłoski o bliskim połączeniu sił przez Microsoft i Yahoo!, ale tym razem wydają się bardziej prawdopodobne niż wcześniej. Przed kilkoma tygodniami zadebiutowała bowiem microsoftowa wyszukiwarka Bing, która zbiera pozytywne recenzje i zdobywa coraz więcej rynku. Obecnie Bing bardziej zagraża pozycji Yahoo! niż Google'a, dlatego też Yahoo! ma być może ostatnią szansę na zawarcie korzystnej umowy z Microsoftem. Jeśli bowiem Bing zdobędzie w przyszłości kilka procent rynku kosztem Yahoo!, to pozycja negocjacyjna Yahoo! wyraźnie osłabnie. Pomiędzy majem a czerwcem Yahoo! straciło na rynku wyszukiwarek 0,5% udziałów, a w tym czasie Microsoft zyskał 0,4%. Jednak nie wszyscy analitycy zgadzają się z opinią, iż Bing może zagrozić Yahoo. Część z nich twierdzi, że tak naprawdę obie firmy - Microsoft i Yahoo! - potrzebują siebie nawzajem. Razem mają około 30% rynku, więc dopiero po połączeniu sił mogą myśleć o rzuceniu wyzwania Google'owi z jego 65-procentowymi udziałami.
  11. Jak pamiętamy na słynną kampanię Apple'a "I'm Mac", Microsoft odpowiedział nie mniej znaną "Laptop Hunters". Jednak, jak się okazuje, walka pomiędzy oboma koncernami na tym się nie kończy. Podczas Microsoft's Worldwide Partner Conferencje dyrektor wykonawczy Microsoftu Kevin Turner, powiedział, że prawnicy Apple'a domagali się, by jego firma wycofała swoje reklamy. Dwa tygodnie temu zadzwonili do nas ludzie z wydziału prawnego Apple'a i powiedzieli, że musimy wycofać reklamy, bo oni obniżyli cenę - mówił Turner. Nerwowej reakcji Apple'a nie ma się co dziwić. Kampania Microsoftu okazuje się bardzo skuteczna. Od czasu, gdy w marcu bieżącego roku pojawiały się pierwsze reklamy z serii "Laptop Hunters", powoli zmienia się postrzeganie wartości komputerów Mac i pecetów. Ponadto zauważono wzrost pozytywnych ocen marki Microsoft i spadek marki Apple. Koncern z Redmond nie ma zamiaru poprzestać na działaniach marketingowych. Turner poinformował, że jesienią bieżącego roku powstaną pierwsze sklepy Microsoftu, a część z nich zostanie zlokalizowana prawdopodobnie niedaleko sklepów Apple'a.
  12. Jeszcze w lipcu Microsoft uruchomi serwis z bezpłatną muzyką. Peter Bale z MSN ujawnił, że użytkownicy będą mogli wybrać, albo korzystanie z plików w zamian z obejrzenie reklam, albo wykupienie abonamentu Premium, w ramach którego reklamy nie będą się pojawiały. Prawdopodobnie serwis zostanie powiązany z odtwarzaczem Zune. Wniosek taki można wyciągnąć z nazwy usługi - Zune Pass. W ciągu miesiąca będzie można pobrać dowolną liczbą plików, jednak po pewnym czasie większość z nich przestanie się uruchamiać. Użytkownik będzie mógł bezterminowo zachować sobie 10 plików miesięcznie, które będą działały nawet po wypisaniu się z Zune Pass. Serwis ruszy najpierw w Wielkiej Brytanii. Testy mają pokazać, czy taki model biznesowy się sprawdzi. Peter Bale wspomniał również, że może on zostać powiązany z konsolą Xbox 360, jednak nie wiadomo jak miałoby to działać.
  13. Microsoft przyznał, że od półtora roku wiedział o skrajnie krytycznej luce, o której świat dowiedział się przed kilkoma dniami. Wyjątkowo niebezpieczna dziura pozwala na zaatakowanie komputerów z systemami Windows XP i Windows Server 2003, na których zainstalowano Internet Explorera 6 lub 7. Do przeprowadzenia ataku nie jest potrzebna żadna interakcja ze strony użytkownika. Wystarczy, że odwiedzi on odpowiednio spreparowaną witrynę. Koncern z Redmond został poinformowany o istnieniu luki na początku 2008 roku przez dwóch specjalistów z IBM-owskiego zespołu ISS X-Force. Analitycy nie pozostawiają na Microsofcie suchej nitki. To nieakceptowalnie długo. Załatanie luki nie powinno trwać 18 miesięcy, nie w przypadku tak wielkiej firmy jak Microsoft - mówi John Pescatora z Gartnera. Trudno sobie wyobrazić, by za 18-miesięczną zwłoką stały jakieś przyczyny techniczne. To oznacza, że wpłynęły na nią względy biznesowe, coś związanego z samym produktem lub też chodzi o priorytety - dodaje. Microsoft broni się mówiąc, że śledztwo w sprawie luki i wszelkich aspektów z nią związanych rozpoczęto natychmiast po otrzymaniu informacji o niej. Jednak nawet przedstawiciele firmy przyznają, że jej łatanie trwa zbyt długo i nie potrafią wyjaśnić przyczyn zwłoki. Ryan Smith, jeden z odkrywców dziury, nie jest nastawiony tak krytycznie jak Pescatore. To problem jedyny w swoim rodzaju. Mechanizm jego działania jest unikalny. Myślę, że dlatego zabrało im to tak dużo czasu - mówi. Dodaje przy tym, że Microsoft informował go na bieżąco o postępach prac nad poprawką. W najbliższy wtorek w ramach comiesięcznego zestawu zabezpieczeń Microsoft opublikuje łatę, która uniemożliwi przeprowadzanie ataków na dziurę. Jednak nie będzie to poprawka w pełnym sensie tego słowa. Pierwsze ataki na wspomnianą dziurę pojawiły się 11 czerwca bieżącego roku. Microsoft dowiedział się o nich 5 lipca. Zarówno koncern z Redmond jak i odkrywcy luki odmawiają podania szczegółów na jej temat.
  14. Ujawnienie przez Google'a informacji o planowanym systemie Chrome OS wywołało burzę w mediach. Analitycy sprzeczają się, jaki wpływ na rynek może mieć pojawienie się systemu Google'a, czy ma on szanse na sukces i czy bardziej zagrozi Apple'owi czy Microsoftowi. Tymczasem w serwisie Neowin.net pojawiła się bardzo interesująca informacja o planach Microsoftu. Otóż w najbliższy poniedziałek, podczas Worldwide Partner Conference koncern z Redmond ma wydać ważne oświadczenie. Podobno właśnie z tego powodu Google poinformował o swoim nowym projekcie w bieżącym tygodniu, a nie zaczekał jeszcze kilku dni czy tygodni, chcąc w ten sposób "ukraść" Microsoftowi nieco uwagi mediów. Informacje taką przekazał znany bloger Rober Scoble, który już wcześniej zapoznawał się z planami Microsoftu przed innymi. Scoble został zobowiązany do milczenia, jednak nie powstrzymało to prasy przed spekulacjami. Niektórzy twierdzą, że sensacja Microsoftu będzie związana z projektem Gazelle, chociaż jest to o tyle wątpliwe, że Helen Wang, która nim się zajmuje, ma wygłosić szczegółowy odczyt na temat Gazeli w przyszłym miesiącu podczas konferencji ds. bezpieczeństwa Usenix. Inni twierdzą, że, co wydaje się bardziej prawdopodobne, że Microsoft udostępni w Sieci pakiet Office. O tym, że firma nosi się z takimi zamiarami wiadomo od ubiegłorocznej Professional Developers Conference, gdy przedstawiciele koncernu ogłosili zamiar stworzenia Office Web, onlineowego pakietu biurowego, zawierającego Worda, Excela, Power Pointa i OneNote.
  15. Serwis Bloomberg.com dowiedział się, że Microsoft prowadzi poufne rozmowy z Komisją Europejską. Ich celem jest rozwiązanie sporu antymonopolowego jeszcze zanim komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes odejdzie ze stanowiska. Spór dotyczy przede wszystkim Internet Explorera i nałożonej na Microsoft grzywny w wysokości 1,68 miliarda euro, jednak, jeśli dojdzie do porozumienia, obejmie ono prawdopodobnie również śledztwo w sprawie arkusza kalkulacyjnego i edytora tekstów. Matt Rosoff, analityk z firmy Directions on Microsoft zauważa, że koncernowi zależy na zawarciu porozumienia przed wejściem w życie postanowienia o grzywnie. Ponadto chce zakończyć sprawę przed końcem bieżącego roku, kiedy to Neelie Kroes odejdzie ze stanowiska. Komisja Europejska chce, żeby Microsoft dołączył do systemu operacyjnego przeglądarki konkurencji. Koncern jednak zdecydował, że zrezygnuje z dostarczania wraz z OS-em własnej przeglądarki. Ruch taki, zdaniem Nicholasa Economidesa, profesora prawa z New York University, oznacza, że KE raczej nie wygra z Microsoftem sądowego sporu. Microsoft znalazł wyjście z sytuacji. Nawet organ, którego celem jest wymuszenie konkurencyjności nie zawsze może osiągnąć to, czego by sobie życzył. Musi działać w granicach prawa. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności sądzę, że UE prawdopodobnie przeszarżowała - powiedział Economides Bloombergowi. Osobne śledztwo toczy się w sprawie rzekomego utrudniania przez Microsoft współpracy konkurencyjnego oprogramowania z pakietem Microsoft Office.
  16. Microsoft oświadczył, że opensource'owa implementacja technologii .NET, znana jako Project Mono, została udostępniona na licencji Microsoft Community Promise. Oznacza to, że koncern nie będzie egzekwował żadnych praw wynikających z autorstwa Mono. Innymi słowy, technologia ta może być swobodnie i bez najmniejszych obaw wykorzystywana przez wszystkich chętnych, a żadne prawa patentowe do technologii związanych z Mono nie będą egzekwowane. Koncern z Redmond wydał takie zapewnienie prawdopodobnie w związku ze słowami Richarda Stallmana, jednego z ojców ruchu open source. Stallman skrytykował developerów Debiana i Ubuntu za to, że dołączyli Mono do standardowych instalacji swoich systemów. Stwierdził, że Microsoft może wystąpić przeciwko nim na drogę sądową, gdyż posiada patenty na wykorzystywany w Mono język C#, ma więc prawo do decydowania o polach jego implementacji. Twórcy Debiana i Ubuntu nie zgodzili się ze Stallmanem. Rejestrowanie patentów jako forma obrony przed pozwami jest normalną praktyką, ale nie oznacza ona, że właściciel patentu ma zamiar sam występować do sądu. Sam fakt istnienia patentu, w sytuacji gdy nie dochodzi do jego naruszenia, nie jest zatem powodem by wykluczyć [Mono - red.] z Ubuntu - stwierdził Scott James Remnant z Rady Technicznej Ubuntu.
  17. Developerzy Linuksa opublikowali łatkę do jądra, dzięki której, jak twierdzą, Linux będzie mógł korzystać z systemu plików FAT nie naruszając przy tym licencji należącej do Microsoftu. Prace nad łatką rozpoczęto po tym, jak TomTom zgodził się zawrzeć z Microsoftem ugodę w sprawie oprogramowania do nawigacji, które naruszało prawa firmy z Redmond. Co prawda przedstawiciele koncernu Ballmera zapewniali, że pozew przeciwko TomTomowi to izolowany przypadek i firma nie ma zamiaru występować przeciwko Linuksowi. Jednak, o ile przeciętny użytkownik opensource'owego systemu operacyjnego może spać spokojnie, to nad firmami produkującymi komercyjne linuksowe oprogramowanie dla urządzeń przenośnych zawisła groźba pozwów. Rozwiązaniem problemu jest, według Linux Foundation, rezygnacja z systemu FAT. Jest to jednak cel długoterminowy. Obecnie nie da się tego zrobić, dlatego też firmy wykorzystujące FAT w celach komercyjnych stanęły przed wyborem - albo kupią od Microsoftu licencję, albo mogą narazić się na proces. Dlatego też developerzy rozpoczęli prace nad łatą, pozwalającą na dalsze korzystanie z FAT bez naruszania prawa koncernu, a Open Invention Network próbuje znaleźć przykłady tzw. prior art (używania FAT przed opatentowaniem go przez Microsoft) i, jeśli się to uda, będzie chciała obalić patent koncernu. Jako, że patent Microsoftu opisuje technologię, która umożliwia tworzenie długich i krótkich nazw plików, AndrewTridgell z projektu Samba, stworzył łatkę, która powoduje, że używany w linuksie FAT generuje tylko krótkie lub tylko długie nazwy. Tridgell już w maju opublikował łatę, która powodowała generowanie tylko krótkich nazw, jednak opensource'owe środowisko nie było tym, z powodów praktycznych, zachwycone. Wynajęci przez Linux Foundation prawnicy są zdania, że takie rozwiązanie nie narusza praw Microsoftu.
  18. Czytelnicy serwisu Windows Secrets informują w komentarzach, że Windows bez ich zgody instalował poprawki z 9 czerwca. Twierdzą oni, że skonfigurowali system tak, by każdorazowo pytał o zgodę na zainstalowanie poprawki, a mimo to były one instalowane bez pytania. Zachowanie takie obserwowano w przypadku systemów Windows XP i Vista. Brian Livingstone, wydawca Windows Secrets mówi, że był świadkiem takiego zachowania systemu, jednak ani on, ani nikt inny nie potrafili spowodować, by Windows ponownie się tak zachował. Livingstone twierdzi jednak, że znalazł wyjaśnienie takiego zachowania. Otóż w 9 czerwca Microsoft dostarczył wyjątkowo duży zestaw poprawek. Serwery firmy były tak obciążone, że w przypadku niektórych użytkowników doszło do zerwania połączenia i pobieranie poprawek nie zostało dokończone. W takim przypadku pobieranie poprawek jest automatycznie kończone po kilku dniach już bez ponownego pytania użytkownika. O takim sposobie pracy systemu dostarczania poprawek można dowiedzieć się z dokumentu udostępnionego przez Microsoft przed dwoma laty. Paul Pottorff, menedżer zespołu Windows Update, wyjaśnia: Użytkownicy są informowani o tym, że mogą pobrać poprawki. Jeśli jednak mamy do czynienia z poprawką, której pobieranie zostało przerwane z powodu problemów z połączeniem, to użytkownicy nie powinni być pytani o to samo. Mechanizm ten istnieje od dawna i nie uruchamiał się przez ostatnie 9 miesięcy. Przed dwoma laty Microsoft musiał tłumaczyć się z podobnego zdarzenia. Tym razem chodziło o aktualizację plików mechanizmu Windows Update bez pytania użytkowników o zgodę. Wówczas przedstawiciele firmy wyjaśniali, że nie mogli o to zapytać użytkowników, gdyż, jeśli ci by odmówili, nie byliby w stanie później korzystać z mechanizmu Windows Update po jego aktualizacji po stronie serwerów Microsoftu.
  19. Podczas konferencji WWDC Apple w interesujący sposób próbowało zademonstrować swój nowy system operacyjny o nazwie Snow Leopard. Przedstawiciele Apple jako kontrastu użyli Windows 7. Nowy system firmy Jobsa ma ukazać się we wrześniu, a za aktualizację trzeba będzie zapłacić 29 dolarów, czyli taniej, niż za aktualizację do Windows 7. Ponadto Bertrand Serlet, menedżer ds. oprogramowania, stwierdził, że Windows 7 to ta sama stara technologia, co w Viście. Tak naprawdę to kolejna wersja Visty. Później jednak okazało się, że to samo można zarzucić Śnieżnej Panterze. Serlet mówił praktycznie to samo, co Steve Ballmer. Uwielbiamy Leoparda [obecną wersję systemu Mac OS X - red.], a więc zdecydowaliśmy się stworzyć nowy system w oparciu o Leoparda. Chcieliśmy stworzyć lepszego Leoparda - powiedział menedżer Apple'a. Analityków nie dziwią takie słowa. Zauważają, że tylko i wyłącznie opisują one rzeczywistość. W obu przypadkach mamy do czynienia z firmami, które oferują aktualizacje dojrzałych produktów. Znajdziemy w nich trochę nowości, jak np. obsługę formatu Blu-ray, ale przede wszystkim chodzi o produkty, w których ulepszono bezpieczeństwo, stabilność i wydajność - mówi Michael Cherry, analityk firmy Directions on Microsoft. Ludzie nie chcą większego, cięższego systemu wyposażonego we wszystkie technologie. Chcą czegoś co działa, jest proste i intuicyjne - dodaje Allen Krans z Technology Business Research. Eksperci nie wierzą też, by wcześniejsza premiera Mac OS X-a dawała Apple'owi przewagę nad Microsoftem. Ich zdaniem nikt nie będzie zmieniał systemu operacyjnego tylko dlatego, że wcześniej zadebiutował system konkurencji. Ich zdaniem, również różnica w cenie nie zapewni Apple'owi sukcesu, gdyż w dłuższej perspektywie nie ma ona znaczenia. Jednak Apple, oferując swój system po bardzo atrakcyjnych cenach (29 dolarów za jednostanowiskową aktualizację, 49 USD za aktualizację dla pięciu stanowisk w ramach tzw. Family Pack) chce prawdopodobnie zmusić Microsoft do obniżki ceny swojego OS-u i tym samym spowodować spadek zysków giganta z Redmond. Analitycy uważają, że koncern Ballmera powinien zignorować działania marketingowe Apple'a, który będzie starał się podkreślać niższą cenę i wcześniejszą premierę, i skupić się na tym, by użytkownicy otrzymali bardziej wydajny i "lżejszy" system operacyjny. Apple, podobnie jak Microsoft, postanowił upewnić się, że klienci nie wstrzymają się z zakupem systemu operacyjnego w oczekiwaniu na premierę nowego. W ramach "Mac OS X Snow Leopard Up-To-Date" osoby, które pomiędzy 8 czerwca a 26 grudnia kupią komputer z systemem Leopard, będą mogły otrzymać Snow Leoparda za 9,95 USD.
  20. Giganci IT najwyraźniej postanowili zarobić na... energetyce. W lutym Google poinformowało o pracach nad projektem PowerMeter, dzięki któremu użytkownik ma się dowiedzieć, ile energii zużywają poszczególne urządzenia w jego domu. Intel pracuje nad technologią, która umożliwi szczegółowe monitorowanie zużycia energii przez komputery i telewizory, a IBM chce ogrzewać domy ciepłem z centrów bazodanowych i finansuje nowo powstałe firmy tworzące ekologiczne rozwiązania. Do tej trójki właśnie dołączył kolejny gigant - Microsoft. Koncern zaprezentował online'ową aplikację Hohm, która pozwoli na oszacowanie kosztów zużywanej energii i przygotowuje spersonalizowane porady, gdzie można szukać oszczędności. Hohm korzysta z technologii licencjonowanych przez Lawrence Berkeley National Laboratory i Departament Energii. Ma tę przewagę nad konkurencją, że już wkrótce powinien zostać udostępniony. Podczas pracy Hohm bierze pod uwagę informacje wprowadzone przez użytkownika, takie jak np. dane dotyczące używanych w domu sprzętów elektrycznych, informacje na temat korzystania z nich, powierzchnie domu itp. itd. Pomyślano też o użytkownikach, którym nie chce się wpisywać tych danych. W takim przypadku Hohm korzysta z dostępnych w sieci informacji dla całego kraju oraz poszczególnych jego regionów i na tej podstawie przygotowuje porady, które użytkownik może dostosować do swojej sytuacji. Platforma została wyposażona też w mechanizm serwisu społecznościowego. Umożliwia kontakty pomiędzy użytkownikami, dzięki czemu będą się oni mogli dzielić swoimi spostrzeżeniami, czy też dowiedzieć się, gdzie w ich okolicy można np. kupić odpowiednie uszczelki do okien. Hohm korzysta z wyszukiwarki Bing i został zintegrowany z platformą Microsoft Advertising. Koncern z Redmond zapewnił już sobie współpracę z kilkoma producentami i dostawcami energii, dzięki czemu ich klienci będą mogli za pomocą Hohma na bieżąco pobierać dane dotyczące zużywanej przez nich energii, co z kolei przyda się Hohmowi do wydawania bardziej trafnych porad. Co ciekawe, Microsoft współpracuje też z producentami "inteligentnych" liczników energii elektrycznej. Dzięki ich wiedzy i dostępowi do sieci ich liczników Hohm będzie mógł informować użytkowników na bieżąco od lokalnym zużyciu energii, tworzyć prognozy. Osoby korzystające z usługi Microsoftu będą wiedziały np. w jakich porach dnia energia jest najdroższa i dzięki temu będą mogły zaoszczędzić sporo pieniędzy. Hohm może zadebiutować już w przyszłym tygodniu. Jeśli Microsoftowi uda się wyprzedzić konkurencję, to biorąc pod uwagę fakt, iż ma znaną, cieszącą się zaufaniem markę oraz że konsumenci szukają jak najprostszych rozwiązań, może odnieść sukces na nowym polu.
  21. Grupa internautów, skupiona wokół forum dyskusyjnego JCXP.net nawołuje do bojkotu przeglądarki Opera. To ich odpowiedź na wystąpienie Opera Software do Komisji Europejskiej i oskarżenie Microsoftu o szkodzenie konkurencji poprzez dołączenie Internet Explorera do Windows. W związku z tym Microsoft ogłosił, że w Unii Europejskiej będzie rozpowszechniał Windows bez Internet Explorera. Użytkowników forum JCXP zdenerwowała reakcja Opery, której przedstawiciele oświadczyli, że to nie wystarczy i domagają się, by Microsoft dołączył do Windows wiele różnych przeglądarek. Na stronach JCXP czytamy: Dość tego. Czas, byśmy coś z tym zrobili. Proponujemy całkowity bojkot oprogramowania Opery. To firma, która nie potrafi uczciwie zdobyć rynku, więc próbuje wcisnąć swoją niepopularną przeglądarkę do Windows. Opera jest wściekła, bo ich przeglądarka znajduje się na samym końcu rankingów popularności. Ostatnio została prześcignięta przez Chrome'a i Safari. Microsoft ma prawo dołączać swoją przeglądarkę do swojego sytemu operacyjnego, podobnie jak Apple dołącza Safari do systemu Mac OS X i podobnie jak Opera Software miałaby prawo do dołączania Opery do własnego OS-a, gdyby go kiedykolwiek wyprodukowała. W dalszej części oświadczenia autorzy protestu informują, że Operę można zastąpić przeglądarkami IE, Firefox, Chrome czy Safari. Pytani przez dziennikarzy o ich pogląd na postępowanie Mozilli i Google'a, które dołączyły do pozwu Opery jako strony trzecie, użytkownicy JCXP odpowiadają, że chcą bojkotu Opery, bo to z inicjatywy norweskiej firmy KE rozpoczęła śledztwo.
  22. Zdaniem analityków Gartnera system Android może pokusić się o rzucenie wyzwania Windowsowi na rynku netbooków i smartfonów. Analitycy zauważyli, że na razie producenci komputerów nie sądzą, by system Google'a był gotowy do szerokiej rynkowej premiery jednak szybko się to zmienia. Został on, co prawda, stworzony jako OS dla smartfonów, ale rozbudowano go tak, że nadaje się dla niewielkich laptopów. Podczas targów Computex pracownicy Gartnera zauważyli, że tam, gdzie Android działa, jego interfejs funkcjonuje lepiej niż Windows 7. Szansą Androida jest fakt, iż Microsoft oświadczył, że nie będzie przygotowywał wersji Windows 7 dla procesorów ARM, na których właśnie pracuje Android. Koncern z Redmond nie planuje też przygotowania Windows Mobile dla ARM. To z kolei daje wolną rękę Google'owi, który na części rynku nie będzie miał potężnego konkurenta. Bardzo interesująco wypada porównanie urządzeń z procesorami ARM i Atom. Jest ich ciągle niewiele, ale za przykład mogą posłużyć netbooki Eee PC. Te z procesorem ARM są mniejsze i lżejsze, gdyż wspomniany CPU jest taktowany wolniejszym zegarem niż Atom, wydziela mniej ciepła, więc nie wymaga wydajnych systemów chłodzenia. Ponadto zużywa też mniej prądu. Ciekawostką jest też zaprezentowany przez Acera netbook Android Aspire One. W tym przypadku Android został, po raz pierwszy, przygotowany do pracy z procesorem Atom, a więc zadebiutował na architekturze x86. Komputer Acera trafi do sprzedaży w trzecim kwartale bieżącego roku. W tyle nie została też firma MIPS Technologies, która we współpracy z Embedded Alley przeportowała Androida na architekturę MIPS i pokazała działające urządzenia.
  23. Microsoft oskarżył Google'a, że przygotowana przez tę firmę wtyczka Google App Sync do Microsoft Outlooka uszkadza mechanizm wyszukiwania w Outlooku. Google App Sync ma zachęcać biznesowych użytkowników oprogramowania Microsoftu do rezygnacji z Exchange Servera i korzystania z usług Gmail i Google Calendar za pośrednictwem microsoftowego Outlooka. Gdy użytkownik instaluje Google App Sync, oprogramowanie to zmienia klucz w rejestrze Windows, co powoduje, że Windows Desktop Search przestaje indeksować i wyszukiwać wszystkie dane Outlooka, a nie tylko te, które zostały zsynchronizowane z Gmailem. Jako że wyszukiwanie w Outlooku jest zapewniane przez mechanizm Windows Desktop Search, staje się ono w ogóle niedostępne z poziomu Outlooka - czytamy na stronach Microsoftu. Co gorsza, odinstalowanie wtyczki Google'a nie poprawia sytuacji, gdyż oryginalna zawartość rejestru nie zostaje przywrócona. Ponadto Microsoft zauważa, że wtyczka Google'a blokuje też mechanizm synchronizacji Outlooka z microsoftową pocztą Hotmail. W odpowiedzi na stwierdzenia Microsoftu Google przyznał, że jego narzędzie spowodowało problemy. Windows Desktop Search nie indeksuje poprawnie plików Google Apps Sync, dlatego też instalator Google Apps Sync wyłącza mechanizm Windows Desktop Search. Zalecamy stosowanie domyślnego wyszukiwania w Outlooku - napisali przedstawiciele Google'a. Koncern Page'a i Brina przyznał też, że jego wtyczka powoduje problemy z obsługą kilku innych programów firm trzecich, wśród nich z PDF Maker Toolbar i wtyczką obsługującą szyfrowanie PGP. Wyszukiwarkowy gigant poprawił swoją wtyczkę tak, że podczas odinstalowania przywraca oryginalną zawartość zmodyfikowanych przez siebie kluczy rejestru. Wciąż jednak Google nie ostrzega użytkowników Google Apps Sync, że zainstalowanie wtyczki spowoduje problemy z obsługą Outlooka.
  24. Po rocznym śledztwie Microsoft złożył pierwszą w swojej historii skargę dotyczącą tzw. defraudacji kliknięć. Mechanizm ten polega na generowaniu fałszywych kliknięć na reklamy. Przed sądem w Seattle został złożony pozew przeciwko trójce mieszkańców Kanady. Koncern domaga się w nim odszkodowania w wysokości 750 000 dolarów. To drobna kwota dla tak wielkiej firmy, jednak sprawa ma posłużyć jako ostrzeżenie dla tych, którzy zajmują się defraudacją kliknięć. Ocenia się, że około 14% kliknięć w reklamy to fałszywki. Sprawa rozpoczęła się w marcu 2008 roku, gdy kilka firm oferujących ubezpieczenia samochodowe poskarżyło się Microsoftowi na dziwny gwałtowny wzrost liczby kliknięć na ich reklamy, które były prezentowane w serwisach koncernu z Redmond. Skarżące się firmy ponosiły z tego powodu straty, gdyż wraz za dużym wzrostem kliknięć za które musiały płacić Microsoftowi nie szedł wzrost sprzedaży. Przeprowadzona przez Microsoft analiza wykazała nienormalnie wysoki wzrost niektórych zapytań do wyszukiwarki. Dotyczyły one nie tylko ubezpieczeń, ale też gry World of Warcraft. To właśnie dzięki grze śledczy wpadli na właściwy trop. Długotrwałe śledztwo wykazało, że kliknięcia przechodziły przez serwery proxy, których blokowanie nie przynosiło skutku, gdyż klikający ciągle wykorzystywali nowe serwery. Wynajęcie specjalistycznej firmy ClickForensics pozwoliło w końcu ustalić sprawców, którzy zarabiali na przekierowywaniu ruchu na konkretne serwisy. Zarejestrowali w tym celu kilka firm na podstawione osoby. Wszystko wskazuje na to, że podejrzani Kanadyjczycy zostali wynajęci przez niewielkie firmy, które zamówiły klikanie w reklamy konkurencji po to, by szybko wyczerpać budżety reklamowe większych przedsiębiorstw. Liczyły na to, że konkurencja zrezygnuje wówczas z reklam lub też będzie za nie mniej płaciła, co z kolei pozwoli im na prezentację swojej reklamy w bardziej atrakcyjnych miejscach.
  25. Microsoft zaoferuje w Europie system Windows 7 bez przeglądarki internetowej. To wynik działań Komisji Europejskiej, która twierdzi, że dołączanie przeglądarki do systemu operacyjnego szkodzi konkurencji. Problemów nie powinny mieć osoby, które kupią nowy system wraz z komputerem. Microsoft zaleca bowiem dystrybutoroem komputerów, by przed ich sprzedażą doinstalowali Internet Explorera 8 lub inną przeglądarkę. Firma będzie też ułatwiała instalację IE8 dołączając swoją przeglądarkę na osobnej płycie CD. Większy problem będą mieli ci, którzy spróbują zaktualizować już używaną Vistę do Windows 7. Normalnie jest to możliwe w ten sposób, że dokonujemy aktualizacji systemu, zachowując wszelkie dane i zainstalowane programy. Jednak, jako że w wersji "E" Windows 7 nie może być przeglądarki, instalacja będzie możliwa tylko na czystym twardym dysku. Gdy już będziemy mieli zainstalowany Windows 7 bez przeglądarki, będziemy mogli otrzymać CD z IE8 w sklepie lub też pobrać ją przez protokół FTP. Analitycy zauważają, że zaoferowanie systemu operacyjnego bez przeglądarki oznacza olbrzymie kłopoty dla użytkowników. Co prawda Komisja Europejska nie orzekła jeszcze, co Microsoft powinien zrobić, by ją zadowolić, ale koncern z Redmond chce, usuwając przeglądarkę z systemu, uniknąć olbrzymiej kary, która może mu grozić w toczącym się obecnie procesie antymonopolowym. Na działaniach Komisji Europejskiej stracą zatem użytkownicy, których interesów KE miała bronić. Najprawdopodobniej zyskają producenci komputerów. Będą oni mogli zawierać z producentami przeglądarek umowy i otrzymywać od nich pieniądze w zamian za instalowanie konkretnej przeglądarki w sprzedawanych przez siebie komputerach. Zawieranie takich umów będzie jednak sporo kosztowało, a więc można przypuszczać, że bardziej zyska na tym dysponujące olbrzymimi zasobami Google, niż np. Opera, która rozpoczęła obecny proces antymonopolowy przeciwko Microsoftowi. Z kolei koncern z Redmond będzie dostarczał klientom osobną płytę CD z Internet Explorerem oraz programami takimi jak Windows Live Mail czy Windows Live Messenger.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...