Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Afordancja

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1072
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    26

Zawartość dodana przez Afordancja

  1. Nie potrafię tego ani obalić ani potwierdzić, wiec ok, przyjmę Twoją tezę. Muszę tylko się zastanowić jak by to miało być zrealizowane w maszynach, albo jeszcze lepiej w wirtualnej postaci. Bo odkurzacz jest prostym systemem. Nie ma być jakoś szczególnie inteligentnym. Jednak w systemach bardziej złożonych potrafię sobie wyobrazić mechanizmy uczące które szukają różnych(nowych) źródeł energii, eksperymentują, czasem giną, ale np. przekazują do centrali swoje decyzje aby inne szybciej się uczyły. (ale giniecie to koszty patrząc z praktycznego punktu widzenia) Oj, rodzajów sieci jest wiele. Jednak na wstępie powiem tak, te najpopularniejsze to jest prościzna, więc na "glej" nie licz, nie ma tam takiego czegoś. Jak by tak najprościej...(bo są oczywiście różne wariacje tego) Ok, więc podstawowym elementem jest jeden "neuron", który może mieć wiele wejść i jedno wyjście(wynik). Oczywiście to wyjście może być podczepione pod wiele kolejnych neuronów. Neuron sygnały wejściowe(każdy sygnał z osobna), albo wzmacnia/osłabia pozytywnie,albo negatywie poprzez odpowiednie wagi, czyli np. dostaje 0.5 i może wzmocnić do 0.7, albo osłabić do 0.3, albo może być wręcz -0.3 . Sumuje wszystkie sygnały wejściowe i z tej sumy daje wyjście wg. własnej wewnętrznej funkcji aktywacji (nie ma jednej funkcji najlepszej, są różne). Cały proces uczenia, polega na ustaleniu tych wag (wzmocnień/"osłabień") między neuronami, waga 0 jest równoznaczna jak by połączanie znikło. O link to pokaże dobrze http://pl.wikipedia.org/wiki/Neuron_McCullocha-Pittsa W klasycznych (najczęściej spotykanych) sieciach(klasyfikacyjnych) mamy neurony ułożone na kilka warstw. Warstwa wejściowa (tutaj wrzucamy sygnał wejściowy), 2 warstwy ukryte (udowodnili to jakoś, że więcej nie daje jakieś "kopa", więc nie ma co się z tym babrać) i warstwa wyjściowa. Warstwy są ułożone (przypominam, że mówię o konkretnym typie sieci są też inne) tak, że sygnały przekazywane są warstwami, i każdy neuron z warstwy poprzedniej może być połączony z każdym z następnej. Takimi sieciami da radę już nauczyć rozpoznawania literek (pisanych) itp. Aha, wagi na starcie (po utworzeniu sieci), są generowane losowo. Dopiero proces uczenia, powoli je modyfikuje. Są tez sieci rekurencyjne, gdzie neuron może być połączony każdy z każdym, samoorganizujące się mapy itd. Jedne z nich służą np. do Tworzenia "map" między dwoma "wzorcami", nawet jak dostanie się niepełny, zniekształcony to sygnał jest często "naprawiony". Tez można używać do rozpoznawania pisma, np. do "naprawiania" sygnału. Ogólnie mamy dwa podstawowe sposoby uczenia. Z nadzorem i bez nadzoru. Z nadzorem to takie np. (uczymy np. klasyfikowania liter), że mamy setki wzorców uczących, np. te litery napisane pismem, i mamy oczywiście napisane (czytelnie ) jaka to jest litera. Wrzucamy "po kolei" te wzorce, sieć na początku daje złe odpowiedzi, my obliczamy błąd i na podstawie tego błędu, modyfikujemy trochę te wagi na neuronach, i tak lecimy w kółko z tymi przykładami, aż na zbiorze testowym (czyli takim który nie służył do nauki) wyjdzie uznany przez nas wystarczający błąd. Bez nadzoru, np. sieci kohonena(to wlaśnie samoorganizująca się mapa), to takie gdzie nie ma funkcji celu, sieć tylko wzmacnia/osłabia sygnały wg. przykładów uczących(ciężko mi to opisać w paru zdaniach) i w końcowym efekcie, podobne wzorce wejściowe będą miały podobne sygnały wyjściowe, ale my nie wiemy (Bez jakiejś naszej interpretacji) co to oznacza. Jednak jak wrzucimy kolejny NOWY sygnał, to po wyjściu sieci będziemy mogli określić do której grupy sygnałów mu jest najbliżej. Oczywiście rodzai sieci jest wiele i nie sposób je na szybko opisać. Z ciekawszych zastosowań ocierających się o AI, jest uczenie(nie sieci neuronowych tylko ogólnie uczenie, a sieci są przy okazji tego używane) ze wzmocnieniem. Fajnym przykładem (nawet jest gdzieś na sieci taka symulacja) jest "rakieta" która ma wylądować na nierównym terenie (teren jest losowy i rakieta nie wie jaki będzie), uczenie polega na tym, że rakieta ma kilka sensory które dają informacje o odległościach(bez jakiejś interpretacji) i ma kilka silników którymi może manewrować. Oczywiście sama "rakieta" nie wie (nie ma tam wzorów), że np. odpalenie dyszy A i C z siłami (a i B) daje taki a taki efekt, ale ten efekt będzie potrafiła zaobserwować jak użyje takich sił. I teraz zadaniem rakiety jest wylądowanie na powierzchni czyli znalezienie takiego terenu żeby dało się wylądować, i tak kierowanie dyszami aby zachować pion.(przypominam, że rakieta nie wie nic o wzorach). Jak rakieta się uczy? Poprzez doświadczenie, czyli za każdym rozbiciem się dostaje informacje(jest to realizowane właśnie np. za pomocą sieci neuronowych), że to była zła decyzja i odwrotnie każda dobra decyzja w danej sytuacji jest nagradzana. Na początku rakieta podejmuje losowe decyzje, z czasem "losuje", miało być bez wzorów, więc tylko napiszę, że losuje między decyzjami wg. wewnętrznej oceny na podstawie tych kar i nagród, a więc losuje je coraz mniej losowo, tzn. aby ostatecznie dojść od sytuacji, że w danej sytuacji(sytuację w jej przypadku określają czujniki) prawie zawsze wybiera tą najlepszą. Oczywiście, jeżeli środowisko się zmieni, i ta decyzja będzie coraz częściej prowadziła do katastrofy, decyzja będzie traciła na ocenie i będzie wybierana coraz rzadziej, aż zastąpi ją inna decyzja.(oczywiście mówię o jednej sytuacji, bo każda sytuacja jest oceniana właśnie za pomocą sieci). Trochę chaotycznie, ale mam nadzieję, że da Ci to jakiś zarys. W każdym rasie SNN mają daleko do prawdziwych neuronów a już bardzo daleko do działania mózgu, ale działają
  2. A nie, ja nie w takim sensie. Dla mnie to zwykły "pod"system który działa niezależnie od świadomości, który kontroluje właśnie m.in. narządy, hormony itd. to on wywołuje uczucie strachu niezależnie od świadomości dopiero świadomość go weryfikuje itd. to samo z bólem itp. Co do Cotarda..to hm.chyba nie poprzesz teorii, że ta osoba nie ma świadomości? Ok, powiesz pewnie, że ma częściową . Pomijając, że taka osoba sobie z tym nie radzi nie można jej ująć człowieczeństwa chyba, nie? Co do "gry", co to jest świadomość głodu? A no informacja, że jest "ci źle" i że powinieneś coś zjeśc. Dla mnie to nic innego jak informacja, jak by mi na "ekranie moich oczu" migała coraz bardziej intensywnie "dioda", że jestem głodny, myslę, że nie pozbawiło by mnie to świadomości. Dioda migała by coraz bardziej i coraz bardziej przeszkadzała, aż w końcu by mnie "zmuszała" do czegoś zjedzenia. Co do tego czy rumba da radę załadować czy nie, to kwestia jakości algorytmów nic więcej.
  3. hm.to muszę głębiej przemyśleć..mózgu nie czuję i mi to nie przeszkadza (zmysły są oczywiście kluczowe) ale "bebechy" powiadasz. jak napisałem muszę to przemyśleć pod kątem tego zespołu obcej ręki. Udawana świadomość? Podam Ci przykład, gierki. Gra polega m.in na walce z przeciwnikiem, (jest też baza gdzie można ładować energię). Są dwa systemy (świadomy- który układa strategię, i "podświadomy"), działają niezależnie (ok nasza postać nie mówi i nam o tym nie powie). System podświadomy sprawdza, poziom energii, czy przeciwnik "patrzy(czytaj może atakować) na nas itp. gdy poziom energii jest niski sygnalizuje (stres?) świadomości, że jest niski świadomość nie koniecznie musi wziąć to pod uwagę gdyż może akurat w ty momencie wykonywać inne czynności (oprócz walki jeszcze są inne czynności, jak torowanie sobie drogi itp.) podświadomość znów daje sygnał (silniejszy) "możesz być pod obstrzałem" i znów świadomość decyduje, ostatecznie gdy poziom energii jest bardzo niski, podświadomość przejmuje całą kontrole nad jednostką i bez pytania prowadzi do bazy naładować energię. I teraz gdyby umiała mówić ta jednostka i pytasz świadomość czy się boi, ona odpowiada, tak odczuwam lęk przed atakiem (im więcej przeciwników w około tym większy parametr "stresu") a gdy jest "głodny" to odpowiada tak czuję, że muszę się naładować. Itd. itd. Ty jako zewnętrzny obserwator/rozmówca nie jesteś w stanie stwierdzić czy naprawde to jakiś strach, "głód" itd. to włąśnie sztuczna świadomość Pozostaje mi problem tych "bebechów" To tak prawie jak test turinga Masz odróżnić reakcje ludzi od maszyn( z czego one udają, ale nie wiedzą, że udają, te emocje)
  4. Też coś tak czuję Jest kolosalna różnica między rozpoznawaniem wzorców jak np. klasyfikowanie "jabłek" a skomplikowanym systemem(wielomodułowym) żonglującym abstrakcyjnymi pojęciami.Jeżeli dołożymy do tego "czujniki" itp. system z zasady jest równoległy. Jednak z mojego punktu widzenia cała synchronizacja to nie jest jakiś jeden z "topowych" problemów. No bez nich raczej w ogóle nie powstanie . Po czym poznasz, że maszyna ma świadomość, bądź jej nie ma? Da się odróżnić udawaną świadomość od "prawdziwej świadomości"? W każdym razie bez ustalenia płaszczyzny na jakiej się poruszamy, raczej do niczego nie dojdziemy(ustalenie płaszczyzny też tego nie gwarantuje ) Ps. "System" którego celem nadrzędnym miało by być przetrwanie, u nas(ludzi) nie przejdzie.
  5. Nie wiem na jakim poziomie abstrakcji rozmawiamy, czy dalej na etapie rozpoznawania/klasyfikowania "jabłka", czy mówimy o jakiś bardziej abstrakcyjnych pojęciach. Jeżeli na poziomie "jabłka" to naprawdę nie widzę problemu, opiszę to niżej, nie trzeba nic synchronizować, a jak nawet trzeba to nie jest naprawdę żaden problem. 1. Co do gruszki mutanta..możesz mieć rację i nie. Po pierwsze nie masz pewności czy się człowiek nie pomyli i czy odpowiednia maszyna się pomyli (skoro nawet gatunki jabłek rozpoznaje). Po drugie, nie jest problemem gdy się pomyli, powiedzieć, że się system pomylił wszystkie automatycznie pozostałe maszyny już wiedzą, że taka grusza mutant to nie jabłko, a przy tysiącach takich maszyn na kasach, ich szybkość uczenia mogła by być, o wiele szybsza niż jednego człowieka a już o wiele szybsza aby wszyscy rozpoznawali prawidłowo. Ludzie też czasem nie rozpoznają owoców jak nie mieli z nimi doświadczenia.(Widziałem parokrotnie jak się "świeżak" dopytał co to za owoc) 2.Nie wiem czy wiesz jak działają sztuczne sieci neuronowe (ogólnie nie chodzi mi o jakiś konkretny rodzaj), tam naprawdę nie ma jakiś cudów synchronizacji itp. najprostsze, dostają na wejściu sygnał, przetwarzają je sobie kaskadowo i na neuronach wyjściowych otrzymujemy sygnał zwrotny, który jest tak na prawdę klasyfikatorem sygnału wejściowego. W rekurencyjnych są też sygnały zwrotne aż do czasu gdy stan sieci się ustabilizuje. Widziałem też wersje gdzie każdy nauron (hm..nie pamiętam czy dosłownie każdy, czy grupy bo to mi się teraz wydaje przesadą jak tak myślę) pracował jako osobny wątek, uwzględniał pewne opóźnienie sygnału itd. ale znów nie trzeba jakiś niesamowitych synchronizacji, mózg też (pewnie wytłumaczysz to lepiej) jako tako nie ma jakiejś nie wiadomo jakiej synchronizacji. To nie do końca tak. w symulacjach zjawisk fizycznych jesteśmy akurat słabi na większą skalę. Jednak w obecnych sztucznych sieciach neuronowych działa to tak, że parametry startowe są losowe, a sieć jest kształtowana przez uczące przykłady (nazwijmy to doświadczenie). SNN to też nie jest nie wiadomo co, robi to co ma robić klasyfikuje dane sygnały wejściowe i tyle(upraszczając) żadnej świadomości tam nie ma i pewnie nie będzie/nie będzie szybko, zależy co przyjąć za definicję świadomości. Tutaj wkraczasz w tematy w których obecnie są hm.. po prostu "nie są". Komputer też nie potrzebuje otwartych oczu, dostaje np.obraz i potem go przetwarza Przykładem są roboty które poruszają się w nieznanym środowisku i tworzą na bieżąco mapę (i tą mapę trzymają w pamięci), ba są algorytmy które na podstawie doświadczenia odkrywanego otoczenia, próbują odgadnąć nieodkryte części terenu, po to aby nie musiały eksplorować wszystkiego, a jak będą tam musiały iść i okaże się inaczej to uaktualnią. Dlaczego zakładasz, że maszyna nie podtrzymuje informacji o obiekcie? Co do manipulowania pojęciami dowolnie to maszyny odpadają.. Na ten moment w sumie co potrafimy: SNN klasyfikujemy różne wzorce i to działa, nie ma tu jeszcze mowy o operowaniu na pojęciach. Ciekawym jest też do czego używa się też sztucznych sieci neuronowych, uczenie ze wzmocnieniem czyli wcześnie nie uczymy systemu na podstawie setek przykładów, tylko karzemy/nagradzamy(zwał jak zwał) po "każdej"(albo po ciągu) decyzji i tak na postawie tej wskazówki system potrafi się nawet wyuczyć tego co ma się wyuczyć (bo to najczęściej wyspecjalizowane czynności) Potrafimy za pomocą różnych "logik" prowadzić różne dedukcje. No jest też ostatnio popularny Watson, który odpowiada na pytania w języku naturalnym, (Wygrał teleturniej z ludzmi odpowiednik polskiego va banque), ba nawet wymyślił ostatnio przepis kulinarny i był podobno dobry(ale drogi). Przy diagnozowaniu raka (chyba)płuc miał lepszą skuteczność od lekarzy. Watson to też żadna tam świadomość, to po prostu setki różnych algorytmów przeszukujące poznane dane i inny algorytm który ocenia skuteczność tych pierwszych (upraszając ekstremalnie, bo maszyna jest naprawdę niezła) Co do świadomości.. masz jej definicję? Bo ja podejrzewam, że może takiego czegoś nie być. Od gdy idziemy spać, "świadomość" poprzedniego dnia "umiera", rano się budzimy, mamy pamieć dni poprzednich, więc mamy złudzenie ciągłości "świadomości".a
  6. Nie przeczę, ludzi wiele rzeczy nauczysz, (wiele będzie problemem) Jednak chyba nie zaprzeczysz, że szybciej/taniej będzie nauczenia jednej maszyny (Tzn. programu) nauczenia rozróżniania tych "jabłek" niż setek ludzi? I nie twierdzę, że maszyny wszystkich zastąpią. Jednak to już za daleki offtop. Pewnie inaczej niż neuronaukowiec (rozumiem od strony biologicznej, tak?), jednak patrzę od strony sztucznych sieci neuronowych. Ok, pewnie wkraczamy w definicję prawdziwej bądź nie równoległości. Bo czy dwa wątki (na jednym rdzeniu) wykonują się równocześnie/równolegle? Technicznie nie. Jednak to nie stwarza problemu aby za symulować dwa neurony które działają niezależnie/"równolegle". Wynik będzie podobny jak by były to procesy zachowane na różnych rdzeniach. Pewnie obydwaj inaczej nazywamy równoległość. Oczywiście, że nie, a czy Ty mrugając oczami nie podtrzymujesz obiektów w pamięci? hm...chyba zaczynam tracić wątek. Wiesz co, musiał byś mi chyba napisać gdzie widzisz problem, ja go tu nigdzie nie widzę (patrząc z punktu widzenia równoległości), obecnie mamy dobrą równoległość i ta powyżej nie jest przełomem, jeśli chodzi o równoległość, może być przełomem, jeśli chodzi o wydajność/szybkość/itp. Mylenie się AI to sprawa nie równoległości a raczczej..ho ho. setek elementów (odzielny temat) Ok, być może czuję o co Ci chodzi. Ok, uogólniając potrzebujemy po prostu mocy obliczeniowej, a czy realizujemy ją poprzez jeden super hiper "procek" (a raczej ich "setki"), czy poprzez "miliony" niehiper "procków". Nie ma już kompletnie żadnego praktycznego znaczenia dla AI a raczej dla technicznych rozwiązań. I to wszystko obecnie da się za symulować. (czy mamy moc do za symulowania większej ilości neuronów to inna historia). Myślę, że obaj poruszamy się w innych obszarach "definicji". Podsumowując Jeżeli chcesz budować sztuczne sieci neuronowe, ok, fajnie jest jak by każdy neuron działał niezależenie, zgodnie ze swoją dynamika itd. Wchodzi sygnał, pobudza neurony, te kolejne, te kolejne robią część "zwrotek" w górę itd. Jednak jak się uprę to mogę to nawet na jednym wątku za symulować dokładnie to samo.Wprowadzę "sztuczny" czas, takie ticki. i każdy neuron przeliczę zgodnie z "tkickami" i przeliczę także tą "zwrotkę" w górę. Oprócz oczywiście jakiejś tam wydajności/energochłonności/itp. być może trudności o oprogramowaniu, nie widzę jakiś mega przewagi nad prawdziwą równoległością a tą "sztuczną" tzn. mam na myśli, że ta pierwsza nie da AI jakiegoś kopa jakościowego(jeśli wkraczamy w sferę świadomości).
  7. @Glaude Ok, powiedzmy, że ekonomiczność energetyczna jakoś mnie tam przekonuje, ale te maszyny będą "żyły" w sztucznym środowisku i ekonomiczność energetyczna to znów nie jest aż taki problem, bo i tak przetrwają jak ludzie tego będą chcieli, dla mnie to temat jak by odrębny od samej AI. hm..to dalej jest do za symulowania. Tracimy na czasie reakcji ale komputery są/będą tak szybkie, że to opóźnienie nie jest istotne. 1. Mała baza treningowa 2. Kiepski program 3. Ludzie też miewają błędy w ocenie tylko z innych kategorii, gdzie komp. mógłby się nie pomylić(przykład podam niżej). 4. Kiepscy filozofowie którzy nie rozumieją o co w tym chodzi Przykład,(nie wiem czy było na kopalni) gdzieś zaimplementowano, system (też kamera+komp.) który rozpoznawał rodzaje owoców, system był na tyle dobry, że rozpoznawał nawet różne gatunki jabłek z którymi ludzie często sobie nie radzili. I teraz taki "cyber-filozof" mógłby naśmiewać się z ludzi, "o nawet takich prostych gatunków jabłek nie rozróżniają...ech ci białkowcy" ... Ps. Tak może być oczywiście zmieniana, plus polega na tym w porównaniu z dyskiem magnetycznym (oprócz oczywiście wspomnianych możliwych obliczeń), że jest szybka. Podsumowując, oprócz być może aspektów ekonomicznych, taka czy inna równoległość nie daje znacznej przewagi z punktu widzenia problemu AI, bo nie przychodzi mi do głowy (na ten moment) rzecz której nie da się za symulować. Taka równoległość po prostu nie rozwiązuje żadnych większych problemów AI.
  8. hm..a jaka praktyczna (z punktu widzenia AI) różnica jest między tymi równoległościami? Przyznam się, że nie czuję tej różnicy (mówię o praktycznej różnicy, a nie technicznej). Jak bym patrzył na mózg, ta równoległość i "jednoczesność" nie daje jakiejś przewagi, na dobrą sprawę jak by jakiś "mega szybki" "procek" w mózgu chodził który by przeliczał wszystkie neurony w mózgu(pomijam chemię chodzi mi o model) nie sądzę aby była jakaś różnica. PS. Jak byś miał gdzieś jakiś działający link to z chęcią bym przeczytał, bo jakieś ciekawe rzeczy tu piszesz. Ok, google ma kopię tego linku co podałeś, zerknę.
  9. aa o to chodzi z tym "jaki jest człowiek"(to jest mało mierzalna "cecha") hm..wydaje mi się, że jedna IQ i "jakim jest człowiek" to funkcje w miarę niezależne, tyle, że z wysokim IQ może być inaczej perfidny itp. (np. może mieć większy zasób słów w obrażaniu kogoś), niż z niższym IQ
  10. @Astroboy Możesz mieć rację i może być błędem. Aczkolwiek: 1. Jakieś tam wytłumaczenie jest, może nie rozwalające jakoś problemu na maksa, ale jest. 2. Dla mnie jest prosta sprawa, po prostu wraz ze wzrostem ilości personalnych kalkulatorów coraz mniej używamy "zmysłu" arytmetycznego. 3. 'IQ' no tak, ja się trzymam "definicji", że poziom IQ mówi o zdolności rozwiązywania testów na poziom IQ. 4. Też sądzę, że tak. 5. hm..zdefiniuj "jakim jest naprawdę człowiek"?
  11. Znaczy, że po wyłączeniu prądu, pamięć nie "znika". hm...to teraz ja sam nie wiem Ciężko mi to teraz wyczuć. Nie napisali nic o jakimś niezależnym programowaniu, teraz też jest mnóstwo tranzystorów, ba nawet niektóre transakcje są wykonywane równolegle. A dlaczegóż to? Teraz mamy równoległość poprzez a) symulację równoległości B) kolejne rdzenie/procesory a i nawet c) Karty graficzne można spokojnie programować i tez jest równolegle, jednak to jest trochę dla mnie "porąbana"(no dobra to złe słowo, ale muszę znikać ) równoległość. W każdym razie równoległość jakaś tam jest. I ona nie wystarczy? hm..myślę, że równoległość jeśli chodzi o inteligentne maszyny, to najmniejszy problem z problemów.
  12. Nie widzę tego tutaj. Program dalej były programem (niezależnym od hadwaru), a sprzęt sprzętem. "Jedyne" co się zmienia to, brak przesyłania "niepotrzebnego" danych pomiędzy miejscem ich przechowywania a miejscem gdzie wykonuje się na nich operacje. Czyli innymi słowy "zwykła" integracja pamięci z procesorem (no dobra jak by się uprzeć to jakaś analogia tam jest do mózgu, ale dalej to nie jest, że software = hardware). A no i plusem jest to, że to pamięć nieulotna.
  13. Ja tylko nieśmiało dodam, że Twoje przekonanie, jeżeli jest poparte doświadczeniem, może być zaburzone, na wskutek tego, że tak pani, nawet jak by chciała użyć kartki(+długopis) zrobić tego zwyczajnie nie może. Zasada jest prosta, nie ma kasy fiskalnej, nie ma sprzedaży.(to skrót myślowy i chyba nie muszę tłumaczyć, kiedy trzeba ją posiadać i dlaczego nie można sprzedawać itd.). Aczkolwiek zgadzam się z ewentualną tezą, że technika umniejsza pewne nasze zdolności, a za to zwiększa inne. Jesteś chyba zbyt wielkim pesymistą. Myślisz, że efekt Flynna już nie funkcjonuje?
  14. zdecydowanie albo = albo-albo lub = albo + i
  15. Jak tak pomyślę, to ta opcja mi nie pasuje tak do końca. Bo po pierwsze na czy miało by polegać przenoszenie się w czasie, przeskakujemy między jednym "ułożeniem" a drugim? Co determinuje w który przeskoczymy? Ponadto, są np. takie teorie, odnośni bozonów itp. że jak "walniemy" w nie za mocno (niby nie my, tylko raczej przyszłe pokolenia bo my za ciency w uszach jesteśmy) to się "wkurzy" i zacznie anihilować cały wszechświat, aż w końcu cały wszechświat hm.."zniknie"? pomijając czy akurat ma to sens, czy też inny scenariusz "skończenia wszechświata", to nie ma takiej superpozycji która przedstawia koniec "świata". (hm..a może jest? ), bo jeżeli jest to przed wielkim bum, musiała by być też superpozycja, "niebycia" wszechświata .
  16. Ja widzę jednak plusy takiej dyskusji, bo jeżeli założymy, że się da (nie wiadomo jak itd.), i rozważymy punkty a i b, i okaże się, że w wyniku tych rozważań, żadnego nie da się sensownie rozwinąć, a punktu d) nie da się wymyślić. To by sugerowało, że zyskuje na sile punkt c, czyli nie da się podróżować w przód (o tyle nie mówię), oprócz lokalnego zwolnienia w czasie. Oczywiście nie przekonuję Cie do dyskusji do której nie jesteś przekonany, ja to raczej traktuję jako ciekawy trening umysłu a i może człowiek się czegoś ciekawego dowie.
  17. @Pogo Oj tam, nie podoba. Wiadomo, gusta są różne. Czyli po prostu wybierasz opcję "c" z mojego posta, podróżować w czasie da się tylko poprzez lokalne zwolnienie czasu, czy to poprzez alkohol czy też prędkość (osobiście też uważam, że nie ma takiej opcji, aby podróżować (po za powyższym sposobem) w przyszłość, a o przeszłości nie ma w ogóle mowy.). Jednak są osoby które wierzą, a to, że nie ma na ten moment dowodów, aby dało się przenosić w czasie, nie jest dowodem, że to nie jest możliwe, no chyba, że masz na to dowody? Bo jeżeli nie, to ktoś by mógł powiedzieć, że nie są mu znane żadne naukowe dowody, aby nie dało się przenosić w czasie Odnośnie "alkoholowego" "podróżowania w czasie", muszę uściślić, że podróżowanie w czasie dla mnie to przesunięcie w czasie o większy okres niż nam życia ubyło(i nie polega tez na motywie "przybywania naszego życia", np. czekamy i bierzemy lek, który doda nam 100 lat życia). Czyli alkoholowe odpada, poczekanie też odpada, hibernacja w sumie ok. Ok, definicja jest słaba, ale myślę, że wiadomo o co mi chodzi.
  18. Dodałem edita akurat zanim napisałeś. Odpowiedź brzmi dalej: nie Dla mnie EOT raczej nic już nowego nie wniesiemy, jest błąd w "Twoim" (czy też głównego autora koncepcji), rozumowaniu. bo nie ma żadnej granicy(wiec przykłady o achillesie itp. są chybione) i moment wyciągnięcia nigdy nie nastąpi i nigdy, "pudełko" nie będzie puste(podczas kolejnego wyciągania nie zblizamy się do zera nawet w nieskończonym czasie), nie przedstawiłeś tak na prawdę żadnego dowodu.
  19. Afordancja

    Wynalazek

    To właśnie puenta Jak znajdę trochę czasu to może po prostu to opiszę i mi to ludzie zweryfikują bo jak tak myślę to gdzieś jest błąd rozumowania (nie jestem fizykiem, więc na pewno przegapiam coś trywialnego, może nawet na granicy ośmieszenia )
  20. Tu chodzi o granicę(Która jest), inny przypadek. W naszym przypadku nie ma granicy.Jest? Jak już zauważył Perez tam jest sumowanie (z granicą) a tutaj odejmowanie. Całkowita zmiana zadania. Pytanie jest "czy z sumuje je wszystkie", czy też "ile wynosi suma tych wszystkich"? Bo to całkowicie coś innego. Bo pierwsze pytanie można zamienić na "kiedy skończy liczyć", a drugiego już nie trzeba. Bronisz tezy która jest już dawno określona, działanie na odejmowaniu nieskończności <> 0, jest po prostu niezdefiniowana, dokładnie jak dzielenie przez 0.(dzielenie przez zero nie daje nieskończoności). Podsumowując teraz idziesz w takie coś: Skoro n*0 = 0, to 0/0 = n. [edit] I jeszcze sobie możesz wziąć taki przypadek, ten skrzat co wyciąga te liczby, postanowił wyciągnąć najpierw parzyste a później (jak już wyciągnie wszystkie), nie parzyste (zmienia to coś z jego punktu widzenia). Dalej twierdzisz, że "w końcu" nic nie zostanie? Myślisz, że nastąpi taki moment kiedy zacznie wyciągać już nieparzyste?
  21. Przeczytałem jednak jego argumentacja do mnie nie przemawia .Myli się zwyczajnie i tyle. nieskończoność - nieskońoczność != 0 . Tak mówią matematycy. Ok, to zmienię temat. (oczywiście to bardzo luźny temat, ale skojarzył mi się z nieskończonością problem wymyśliłem sam, więc może być pełen błędów). Założenie. Da się przenosić w czasie w przód. Pytanie Czy jeżeli da się przenosić w czasie w przód (w tył się nie da), to oznacza, że jak był pierwszy wielki bum, powstała a) cała przyszłość wszechświata stworzona, aż do nieskończoności (albo końca wszechświata). Jeżeli nie potrafimy cofać się w przeszłość to nawet nie musi być ich nieskończenie wiele, może być jedna linia. B) Czy jest też maksymalna przyszłość (nie koniecznie my w niej żyjemy). Czyli był bum i kwanty i inne "duperele" losują się i tworzą przyszłość. Jeżeli punkt B) to przenosić się mogą tylko ci z przeszłości? A ci z maksymalnej przyszłości już nie? Skąd wiedzieć, że można jest się na "czele" Czy jeżeli jesteś gdzieś "z tyłu" i na jedną sekundę przenosisz się 2000 lat do przodu, to w którymś momencie stwierdzisz, ups, maszyna przestała działać, dalej się nie da przenosić tu się dopiero wszechświat tworzy? jeżeli punkt a) to znaczy, że istnieje totalne przeznaczenie, bo już wszystko (jedna linia) jest stworzone, ale w nieskończoność? Gdzie to ma być niby trzymane w innych wymiarach? Jakich wymiarach? Nie nazwał bym tego wymiarem, tylko "nieskończonym" buforem, tylko gdzie i po co Wtedy by teoria o tym, że kwant ma nieoznaczoną wartość (do momentu badania) była fałszywa, bo już wszystko było by jednak przeliczone. Czy może jest wersja c? (np. taka, że nie da się przenosić przód po za zwykłym lokalnym zwolnieniem czasu)
  22. Z tego co wyczytalem na szybko, to niskończoność + nieskończonosć = nieskończoność jednak nieskończoność - nieskończoność nie równa się zero, tylko jest niezdefiniowane. Więc wg. matematyków nie jest puste [edit] I to pasuje do mojej teorii. Pytanie jest bez sensu o to co w końcu zostanie, bo te "w końcu" nigdy nie następuje, czyli wszystko jest niezdefiniowane, a w każdym innym dowolnym punkcie zawsze zostaje nieskończoność
  23. Po pierwsze nikt nam tego nie zabroni , po drugie nikt nie liczy na palcach Widziałem pytanie "co ostatecznie zostanie w pudełku". Ale przecież ostatecznie nie nastąpi nigdy. Do tego zmierzam. A w każdym innym momencie będzie zawsze jeszcze nieskończona ilość do wyciągnięcia. Obal tezę Twoje ostatecznie można dokładnie skwitować, kiedy ostatecznie skończysz liczyć do nieskończoności, odpowiedź brzmi, w nieskończoności, ale to nie jest żadna ostateczność i nigdy nie następuje. Czyli pytanie jest bez sensu
  24. Czyli nigdy. W każdym mierzalnym czasie, będzie przed nim nieskończona ilość elementów. Jak ten czas pomnożymy przez n, znów zawsze będzie przed nim nieskończona ilość elementów. Nawet jak n pomnożymy przez nieskończoność, to dalej będzie przed nim nieskończona ilość elementów, nigdy nie dojdzie do ostatniego. Słowo "nigdy" jest kluczem. Nieskończony czas nigdy nie następuje. Czyli nigdy pudełko nie będzie puste, albo Nigdy będzie puste
×
×
  • Dodaj nową pozycję...