Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

MrVocabulary (WhizzKid)

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1373
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    25

Zawartość dodana przez MrVocabulary (WhizzKid)

  1. Ale popatrz jak technika optymalizacji zużycia energii się rozwinęła. Co prawda skala kosmiczna to jeszcze nie jest, ale istotna (w ciągu 10 lat wydajność ogniw słonecznych skoczyła z 2% do 40%). No i w wielu równaniach pewnie wiele nieskończoności czy innych dużych liczb się skróci, w miarę postępu zrozumienia czasoprzestrzeni. Na razie te teorie są trochę naciągane i niespójne ;-)
  2. Drzewa logiczne dają i taką możliwość. Chodziło mi jednak o to, że mając same poprawne przesłanki i poprawnie wnioskując logicznie musisz dojść do prawidłowej odpowiedzi. Natomiast na podstawie złych przesłanek możesz dojść do poprawnego wniosku, choć nie zawsze, no i nie masz informacji o tym czemu coś działa ;-) Zresztą podobnie jest z religiami, co obrazuje pewna indyjska przypowieść: Król kazał zebrać wszystkich ślepych od urodzenia, postawił przed nimi słonia i polecił im kolejno: pierwszemu kazał dotknąć głowy słonia, drugiemu ucha, trzeciemu kła, kolejnym trąby, tułowia, nogi, pośladków, ogona. Następnie zadał im pytanie: Jaki jest słoń? Ślepcy odpowiadali że: On jest jak pleciony kosz, on jest jak garnek, on jest jak poręcz pługa, jak spichlerz, słup, moździerz, miotła... Potem poczęli się głośno sprzeczać i w końcu bić, a król przyglądał się im i śmiał.
  3. Nie sądzę, żebym ani ja, ani mikroos, jakoś specjalnie jechali po tej drugiej stronie. Ale przekonanie o swojej racji de facto zakłada głupotę/gorszość tej drugiej strony. Gdybym nie uważał swojej opinii za lepszą, to by nie była już moją opinią ;-) Mikroos podobnie - my po prostu twardo stoimy na swoim i nie widzę fragmentu, gdzie byśmy szczególnie się atakowali. Oprócz tego z przegryzniem kabli oczywiście ;-) Ale fakt, ja z mikroosem nie powinniśmy dyskutować sami Dokładnie. Różnica jednak polega na tym, że my dopuszczamy więcej źródeł wiedzy (metafizyczne np.) niż mikroos. Jeśli oprzemy sie na fizyce i logice, to faktycznie przewaga zdania będzie po stronie mikroosa. Jak dorzucimy filozofię teologiczną i metafizyczne doświadczenia, to możemy udowodnić prawie wszystko. Na podstawie złych przesłanek nie można otrzymać poprawnej odpowiedzi - i chodzi chyba mikroosowi o to, że nasze źródła wiedzy nie są godne uwzględnienia. A ewolucjonizm teistyczny podzielam, ale to przykład tymczasowy - przypuszczam, że granicę boskiej ingerencji jeszcze kilka razy przesuniemy. Jesteśmy w uprzywilejowanej pozycji w postaci prostego paradoksu: jeśli Bóg może wszystko, to wtedy może uciec wszelkim kontrargumentom. Tak samo jakby go nie było ;-) A brak dowodu nie jest dowodem braku. Ale o to spór się zakończył, tylko debata na temat źródeł wnioskowani była ;-) Nasze "ja wiem lepiej" z mikroosem dotyczyło raczej sfery etycznej (kara śmierci chociażby). Natomiast nasza dyskusja polegała na tym, że kolega mikroos postrzega świat jednobiegunowo (fizyka, ciągi dowodowe) z jedną wykładnią, natomiast Ty i ja widzimy go dwubiegunowo (fizyka <-> metafizyka, fakty <-> percepcja). A dowodów innych niż kartezjańskie tutaj przytoczyć nie można w sumie.
  4. Dlatego to się nazywa "wiara" a nie "nauka". W ogóle jak można wierzyć w coś z jednej strony potężniejszego od siebie, ale z drugiej podlegającemu Twojemu zmysłowi poznawczemu? Nie mówię tutaj o np. słoniu czy tornadzie, ale bardziej rzeczy typu mechanika kwantowa, które nadal trudno opisać. Mam przesłanki, by wierzyć - rozumowanie logiczne, filozofia (teologia), doświadczenia moje czy czyjeś, jakieś wydarzenia. Ale jak już kiedyś się spieraliśmy na 4 strony forum, ja Ci UDOWODNIĆ tego nie mogę - możesz tego doświadczyć, ale też nie będziesz zdolny do udowodnienia tego. Ja natomiast dowody działalności boskiej tu czy ówdzie widzę, ale nie mogę ich wyjąć z rzeczywistości i Ci ich zapakować w pudełko. I dlatego moja religia JEST wiarygodna, jako WIARA. Gdyby było inaczej, i fakt istnienia Boga był niezbicie do udowodnienia, to sam byłbyś wierzący. Nie byłoby wolnej woli wspomnianej w Piśmie Św. Nie byłoby też PRÓBY, którą moja religia zakłada na tym ziemskim padole. Co to za próba, gdzie jest tylko jedna jedyna możliwość? Aha, jeszcze jedna, najważniejsza rzecz. Mnie nie interesuje przekonanie Ciebie o źródle moich przekonań tak, jak Ty to sobie wyobrażasz. Ja Ci tego życzę, ale nawet jeśli to moje urojenie, to nadal ja w to WIERZĘ, tak jak Ty zapewne wierzysz w miłość swojej mamy do siebie. Jak Cię zapytam, to mi powiesz, że Cię mama kocha, ale czy naprawdę wpłynie na Ciebie to, czy ja w to uwierzę? Trzeba być naprawdę głupim, żeby wierzyć w Boga, którego można pojąć. Człowiek sam siebie - swojej przedświadomości - nie pojmuje, bo mamy mózg dokładnie własnych rozmiarów. Trudno nam nawet przewidzieć zachowanie zwierząt w pewnych momentach, które są umysłowo od nas prostsze. Spojrzenie na wszechświat z zewnątrz jest dla człowieka abstrakcją nieskończenie odległą, bo nam elementarna fizyka czy logika na to nie pozwalają, a Ty chcesz, żebym Ci udowadniał Boga, który wszechświat stworzył? Nie, chrześcijaństwo jest spójną ideą jako całość. Ale nieweryfikowalną w 100% - i to świadczy o jej spójności. Znasz analogię dwuwymiarowego świata? Gdzie ludzie-kwadraty odwiedza człowiek-kula trójwymiarowy? Przenika ich dwuwymiarowy świat stopniowo, tak więc oni widzą koło o zmieniającej się wielkości. Układ mniejszy nie może objąć układu większego, natomiast na odwrót już tak. Możemy obliczyć objętość czterowymiarowego hipersześcianu (a2 * b2 * c2 * d2 = e2), ale czy umiesz sobie wygląd hipersześcianu wyobrazić albo udowodnić jego istnienie w trzech wymiarach? To jest właśnie wiara. Btw. prócz wypowiedzi k0mandosa, to generalnie rozmawiamy we dwóch. Z doświadczenia wiem, że to nie wróży nic dobrego, i że inni forumowicze albo wyłączyli subskrypcję, albo robią co chwilę tzw. facepalm. Więc jak napiszesz jakąś odpowiedź, to bądź pewien, że przeczytam, ale już nie odpiszę w tym wątku ;-) Pozdrawiam =]
  5. Tamte słowa potraktowałeś zbyt poważnie Ale w sumie to tak: Bóg istnieje. Bakterie też. Stąd wniosek, że Bóg im pozwala Istnienia Boga Ci nie udowodnię, bo tego się nie robi - Boga można tylko okazać/doświadczyć :-) Co to byłby za ułomny Bóg, który po stworzeniu Wszechświata byłby do udowodnienia przez człowieka na maleńkiej planetce? Ja bym w takiego nie wierzył, nawet jakbym go widział Wracam do lektury, pozdrawiam ;-)
  6. Myślę, że dlatego Bóg pozwalam bakteriom istnieć ;-) W każdym razie - nie wiem, jak Ty, ale ja bym się bytowaniem z bakterią nie zamienił. A swoją drogą, to jestem katolem i czytałem Biblię, więc sądzę, że jestem lepszy od bakterii ;-)
  7. Oryginalność tej wypowiedzi w skali od 1 do 1 000 000 000 oceniam na... 5. Bakterie nie mają karotki bananowej, nie mają Star Treka ani Warcrafta. Jesteśmy po prostu lepsi, bo już sporo chorób wytłukliśmy na amen, a epidemie nas jeszcze nie. A, i o ketchupie Heinza zapomniałem wspomnieć - jedna najlepszych rzeczy, jakie mi się przydarzyły w 2006 roku Ma się lepiej, bo "gospodarczo" stan życia mają wyższy, chociaż ich gospodarka kryzys znosi gorzej. Uproszę to: oni mają nadal więcej pieniędzy. Zanim my będziemy mieli tyle pieniędzy, Polacy się rozleniwią, przejdą na usługowy charakter gospodarki, zsocjalizują się itd. Nie ma bata. Nawet, jeśli dołożysz 120 gigahipertrylionów dolarów debilowi, to i tak nic pożytecznego z tego nie wyniknie. Zresztą jakoś nie widać głosów za tym, że ta kasa jest bardzo zmarnowana. Poczytaj Summę technologiae czy inne zbiory esejów Lema - tam dobrze on opisuje, czemu nie można się koncentrować na spełnianiu tylko jednego rodzaju potrzeb. Gdyby większość tak chciała, to by KRK nie miałby nic do powiedzenia. Zresztą mało istotne. Za to jeśli jeszcze raz będziesz mi się wymądrzał na temat kary śmierci w mojej religii, to dowiem się gdzie mieszkasz i przegryzę Ci kabel od internetu - a jeśli masz mobilny, to poprzegrywam fale elektromagnetyczne, a potem Ci puszczę pełnometrażową edycję pierwszych 180 sezonów Mody na sukces. Nie ma to żadnego związku, i nie wiesz lepiej, bo nie jesteś katolikiem, kropka ;-) Przejmuj się stosunkiem do kary śmierci w ateizmie/agnostycyzmie. Uzasadniłem Ci wcześniej, czemu :-)
  8. Jednak te 93% ludzi uważa swój stosunek na tyle realny, że tylko, że się tak wyrażę, masz z tym jakiś problem ;-) Oczywiście, że tak. Żądając, żeby autorytety moralne dla część ludzi nie miały nic do powiedzenia w polityce dokładnie tym jest. Natomiast większość jest zawsze uprzywilejowana. Tutaj jest tak, że jedno starają się trzymać tradycji, a inni starają się ją zwalczać. To jest równoważna abberacja od normy po obu stronach. Bo co jest bardziej naturalne? Tradycja czy jej brak? A że większość działa jak działa... ja o demokrację się nie prosiłem :-) Jak są niepotrzebne, to się ich nie tłumaczy. Z kilkuset euro podatku płaconego na rok 2,5 euro na głowę trudno uważać za duży wydatek, szczególnie, że: a) ułatwia mniejszościom typu wszyscy Polacy w Europie komunikację w UE, tak samo każda nacja sprawia, że legislacja jest przejrzysta, a więc bardziej demokratyczna, co akurat w tym porytym ustroju jest pozytywne - jak już ludzie podejmują decyzje, to niech robią to jak najlepiej poinformowani Sugeruję, że skoro w USA PKB jest 3 x większe, niż w Polsce, to mogą wstawiać pacjentom do sal telewizory. No i tak robią. A żeby było śmieszniej, w Nowym Jorku wprowadzili 8 języków urzędowych, tak swoją drogą. A Twoja analogia niepoprawna. Jak posadzisz drzewko wcześniej niż sądziłeś, to masz czas zrobić ogrodzenie. We Francji są dopłaty do rowerów. Bo czemu nie - stać ich i sprzyja to zdrowiu. Tak jak różnorodność kultura i językowa sprzyja: a) kulturze tożsamości c) inteligencji - nie ma nauki znanej ludzkości, która by tak wszechstronnie rozwijała zdolność koncentracji i układania pamięci, jak nauka języków. Osoby dwujęzyczne wykazują średnio 60% wyższą koncentrację na drodze i mają lepsze wyniki w matematyce. Szczególnie, że wielojęzyczność jest stanem bardziej zbliżonym do naturalnego niż monolingwizm. Społeczeństwo polega na tym, że się nawzajem wspiera. Dlatego to człek rządzi światem. Oni też płacą podatki na rzeczy, z których nie korzystają. Nawet jeśli Ty tego nie popierasz, to w istocie tak jest, więc równanie jest poprawne. No i UK zyskuje na tym, że będzie mogło wcielić sporo tych ludków do służby. Zrób z tego istotną potrzebę, a na pewno jakąś dostaniesz. Widać jest Was za mało. Albo pojedź do Francji Grupka tych normalnych ludzi działa w oparciu o to, co służyło im kilkaset lat. Fakt faktem, nie jest to postępowe podejście, ale naród na to nie narzeka. Polska to zarąbisty kraj. To fakt. I mieliśmy dużo niesprzyjających warunków. To też fakt. Ale to, że nas rozebrali na kawałki było efektem tego, że nasi przodkowie po prostu nie zadbali o to, a potem w dwudziestoleciu nie zdążyliśmy się podnieść, chociaż pewnie 30 lat by nam wystarczyło. Jakkolwiek jesteśmy zasobnym narodem, to nie szukajmy powodów "na zewnątrz" tylko, które wyjaśniałby czemu nie jesteśmy w światowej czołówce. Gwarantuję Ci, że podlegamy tym samym zasadom i zanim się zbliżymy do poziomu życia w Wielkiej Brytanii, to nasza gospodarka zdąży bardzo spowolnić, może nawet bardziej niż ich - oni w końcu mają już doświadczenie. A z nas się będą śmiać Ukraińcy... Widziałeś drogi w Egipcie albo w Iraku? Robione przez Polaków, dziur nie ma od dawna. Kwestia motywacji i administracji. Wiesz, że z funduszu przeznaczonego dla Polski na lata 2007-2013 z UE wydaliśmy na razie ok. 1%? Pieniędzy nie brakuje, brakuje nam zdolności samoorganizacji.
  9. Tak jak cała Polska płaci podatki, których część idzie na studia, chociaż studenci to przeciętna grupa wielkościowo, to część tych podatków idzie też na ratowanie irozwój języka kaszubskiego (30 000). Oczywiście, o wspólne należy dbać. Ale czy Ty płacisz podatki w Anglii? Czy to jest Twoje wspólne? Jak na razie, Anglicy bez naszych uwag sobie lepiej radzą z finansami niż Polacy jakby nie patrzeć ;-) No to teraz się zaczyna zabawa Podzielę na punkty: 1. Nie prawda, że każdy świstek papieru w UE tłumaczy się na 23 języki. Jest kilka rodzajów dokumentów i tylko najwyższy poziom z nich jest tłumaczony, i na ogół jest to ostateczna wersja, która idzie do Europarlamentu. Żeby było śmieszniej, nie ma obowiązku tłumaczyć dokumentów na języki inne, niż robocze, jeśli dokument dotyczy wąskiego (geograficznie lub etnicznie) problemu. A żeby było jeszcze śmieszniej, co w ogóle UE ma z tym wspólnego? 2. Polityka językowa UE kosztuje nasz 2,5 Euro na rok. Żeby znów było śmieszniej, UE częściowo sama się utrzymuje z nakładanych kar, publikacji i takich tam, nie tylko ze składek członkowskich. No i są takie bazy tłumaczeń, dzięki czemu każde nowe tłumaczenie coraz łatwiej zrobić. Przy tych hektarach tłumaczonego papieru, to taki świstek kosztowałby 0,0001 Eurocenta, albo mniej. No tak, ale ponad 93% ludzkości deklaruje jakieś wyznanie. Z pozostałych 7% część jest przesądnych (wśród wierzących zresztą też) i używa łapaczy snów czy innych takich... Skoro tak, to może niech ateiści i agnostycy się tłumaczą ze swoich minimalistycznych preferencji, a nie na odwrót? Widocznie człowiek potrzebę wiary ma. Od tego należałoby wyjść. Zauważ, że podobnie jest w prostytucją - niby człowiek może seksu nie uprawiać, bo ma wolną wolę, i nie umrze od tego, ale jednak biznes prostytucji kwitnie, mimo, że nie pierwszej potrzeby. No i społecznie prostytucja nie jest wcale tak potępiana, jeśli nawet nie rzec, że ma pewne poparcie społeczne. 1. Zarówno kewlar jak i turbany były wynalezione, musieli tylko te technologie połączyć. 2. Koszty legislacyjne ograniczają się do UK, więc to ich problem, taką mają politykę ze względu na Wspólnotę Narodów. Nawet, jeśli UE będzie to musiała tłumaczyć z angielskiego, w co wątpię, to koszt wyniesie kilkaset Euro - przecież ile to może mieć stron? 3. Nikt przez to nie cierpi/nie ginie, oprócz ew. tych Sikhów, jak się turbany nie sprawdzą. Zaspokaja to fundamentalną - przynajmniej na razie mamy powody by tak sądzić - potrzebę człowieka do a) przynależności etnicznej tradycji religijnej. Ja tu nie do końca widzę problem :-)
  10. Przed wprowadzeniem na rynek pewnie tak dopasują proporcje, żeby okulary nie reagowały za szybko :-) A nawet jeśli nie, to i tak te okulary będą migać mniej niż to Słońce zza drzew, nie? ;-)
  11. Czemu? Przecież mamy demokrację i wszyscy powinni ingerować w życie państwa. Swoją drogą, kto byłby "życiem państwa" w Arabii Saudyjskiej? :-) Skoro jest technologia, to czemu nie robić z niej użytku? W ogóle czemu się bulwersujesz wydatkiem CUDZYCH pieniędzy? Zresztą, jak chcesz, to zawsze możesz sprzedać SWÓJ telewizor i pieniądze oddać biednym i/lub podatnikom. Masz moje najszczersze pozwolenie ;-) Swoją drogą, jest jeden powód, zresztą wymieniony w artykule, żeby tak czynić. Słyszałeś kiedyś taką sentencję: "In varietate concordia"? Na tej samej zasadzie w różnych krajach wprowadza się języki pomocnicze, a przecież wszyscy moglibyśmy się nauczyć angielskiego... Jest to absurd, ale nieszkodliwy :-)
  12. Zważywszy na porażkę w postaci Spore i innych, to chyba dobrze? EA to już nie ta sama firma co kiedyś
  13. To w sumie tak samo jak z ludźmi - u nas też często trudno określić, czy dany związek to mutualizm czy pasożytnictwo... bądź jaki stosunek tych dwóch ;-)
  14. To mi przypomina Kanadyjką Partię Nosorożców (na joemonster.org sobie poczytajcie, nieźli byli). Jednym z ich pomysłów było zmiana ruchu prawostronnego na lewostronny w ciągu 5 lat, w rozbiciu na trzy etapy: 1. Najpierw piesi i towery 2. Potem samochody osobowe 3. Na końcu samochody ciężarowe Fakt faktem, często działa siła przyzwyczajenia w używaniu miar. Jednak miary czasowe obecne są bardzo funkcjonalne - tj. taka jednostka czasu jak godzina czy minuta są po prostu adekwatne względem naszego życia. Gdybyśmy je zmienili, byłoby... dziwnie. Wyobrażacie sobie, żeby Was mama puszczała w młodości na podwórko na szesnaście pentacykli zamiast na godzinę? Inna sprawa, że godzin nie używa się zwykle w wartości wyższej niż 72, i rzadko przeliczamy powyżej trzech godzin na minuty (czyli na ogół 60, 120, 180). Cale, stopy, mile, galony i funty jednak stosuje się także w przypadku wyższych wartości. Dlatego ich system jest zwyczajnie gorszy od metrycznego. Plus, jak wspominał kolega, korzystają już częściowo z SI... Ale nie wiem, czy wiecie, ale UE wymusiła u nich stosowanie systemu metrycznego w przemyśle i handlu, i choć jest na plakietkach - to ludzie używają to, do czego są przyzwyczajeni. Może za pokolenie lub dwa znormalnieją
  15. Jakby upuścili tę chorą marżę na mediach, która stanowi byczą większość ceny (nie koszty produkcji), to myślę, że wielu ludzi by kupowało oryginały z uczciwości. Jak lubiane przeze mnie filmy DVD osiągały cenę 50 zł lub mniej, to je z miejsca kupowałem. Czekam też z niecierpliwością, aż KE dołoży iTunes kary za to, że nie operuje w Polsce. Może wtedy będzie można kupić muzykę za względnie normalne ceny i z możliwością wyboru... Ale znów, za wielu polskich przebojów tam się nie spodziewam...
  16. O, czyli mamy kolejną odmianę Złotych Myśli... Kiedy zaczną w Polsce wydawać poważne książki elektroniczne?
  17. Elegancko. Ale, ale! Przecież jedzenie to cały rytuał - czekolada przecież tak pysznie rozpływa się w ustach... Taki inhalator to wg mnie ma raczej taką funkcję jak PATRZENIE na ładne dziewczyny... ;-)
  18. Zastanawiam się, na ile taka ilość pikseli ma znaczenie, jeśli matryca jest ograniczona przez swoje fizyczne właściwości...
  19. Muszę się zgodzić z Antyszwedem - już troszkę ta nietrafność zaczyna być irytująca. U mnie na filologii za coś takiego dostaje się 0 pkt.
  20. Boisz się, że zwierzęta przeczytają znak i uciekną?
  21. Takie odstrzały są organizowane. Są na to sezony, konkretne koła zajmują się konkretnym regionem i gatunkiem. I na to są specjalne zezwolenia. Problem w tym, że to kuleje i taka samowola się czasem panoszy...
  22. Pies nie może być nigdzie bez smyczy? Że co?
  23. Brawo, zróbmy jeszcze książkę pt. "Zrób to sam: zabicie myśliwego"... Ja jako myśliwy bym nikomu nie dał podejść. A jak takiemu coś się stanie, to pewnie zaostrzą przepisy dotyczące podchodzenia do myśliwych. A nawet jeśli nie, to i tak pewnie za napaść pójdziesz do pierdla, nawet jak stamtąd odejdziesz. Ech, w ogóle o czym tutaj rozmawiamy... Kupcie sobie nowego psa i tyle zamiast gadać o partyzantce jak nastolatki z podwyższonym libido... Takie pomysły na dobre nie wychodzą. A Ty się właśnie przyznałeś do chodzenia z trzema nożami. Jest coś takiego jak przeświadczenie sądu - np. że jeśli dana osoba chodzi z trzema nożami, to nie dla obrony własnej, ale na ogół jest bandytą. Jeśli będzie Twoje słowo przeciw słowu myśliwego (który powie, że poszczułeś go psem), to przegrasz na 100%. Gwarantuję Ci to. Odradzam takie podejście.
  24. To prawda, ale jako że nie jesteś Jetem Lee, natenczas nie wygrasz z lufą wycelowaną w Twoją stronę. Sugeruję inicjatywę ustawodawczą :-)
  25. Ależ ja z tym nie polemizuję. Mój wujek miał problem z takim myśliwym - ale interwencja słowna gdzie trzeba załatwiła ten problem już kilak lat temu, i ludzie u niego na wsi już się o psy tak martwić nie muszą. Fakt - stracić psa, to coś innego. Ja natomiast, drogi Mariuszu, atakuję coś innego: ludzie powyżej grożą okaleczeniem człowieka. Jak sądzisz, jakie ktokolwiek z nich ma szanse na dobiegnięcie do takiego uzbrojonego i ukrytego myśliwego? No nawet jeśli myśliwy się zawaha, to takiemu delikwentowi to na darmo nie ujdzie. Uważasz, że warto ryzykować swoje życie i wolność w takim przypadku? Bo ja nie. A jak takiemu myśliwemu w pobliżu coś się stanie, to na kogo będzie? Na tych gadających, że by takiego myśliwego okaczyli w obronie psa, prawda? Zdrowy rozsądek - broń każdego superbohatera.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...