Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

darekp

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1259
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Odpowiedzi dodane przez darekp


  1. 39 minut temu, Jajcenty napisał:

    Nigdy, odkąd pamiętam, nie lubiłem śniadań, dlatego zupełnie bez bólu z niego zrezygnowałem. Jeśli jesteś typem  muszącym jeść śniadanie, to zjedz o 10 śniadanie o 14 kolację i już :D 

    Jest też możliwość - przynajmniej taki mam osobiście domysł, nigdzie nie znalazłem porządnych źródeł naukowych - że ci, którzy potrzebują wczesnych śniadań i jedzą na nie dużo w ogóle niespecjalnie się nadają do diet niskowęglowodanowych, raczej przeciwnie, do tych wysokowęglowodanowych (czyli klimaty zbliżone do wegetarianizmu). U mnie się to sprawdza, tzn. wygląda na to, ze źle toleruję gluten, ale gdy odstawiłem gluten i zacząłem jeść dużo owoców (głównie banany i pomarańcze, gdzieś tak co najmniej 2-3 kg dziennie), to zacząłem dużo lepiej spać i zniknął "wilczy głód" po przebudzeniu, który kiedyś miałem b. silny, nadal chętnie jem śniadania, ale w razie potrzeby dobrze znoszę sytuację, gdy śniadanie zjem później. Taka obserwacja z ostatnich kilku miesięcy (czyli w sumie mało solidna, ja nie uważam, że kilka miesięcy testowania czegoś to wystarczająco, żeby uznać wnioski za "pewne" czy "sprawdzone"). Generalnie wydaje mi się, że każdy organizm jest inny i to, pomaga jednej osobie, innej może zaszkodzić, więc pewnie żadnych "genialnych" recept tutaj nie wymyślimy:).


  2. 29 minut temu, Jajcenty napisał:

    Panuje zgoda, że długotrwałe głodówki uszkadzają TRWALE metabolizm. Problem pojawia się już po 24 godzinach.

    Hm, a jakieś źródło? Jakoś nie chce mi się wierzyć, że człowiekowi pierwotnemu nigdy nie przytrafiało się nic nie jeść przez dłużej niż dobę. Nawet w czasach współczesnych bywają podobne sytuacje, sam kiedyś miałem kilka dni w pracy (fakt, że tylko raz w życiu), że pracowaliśmy od rana do nocy i nawet na zjedzenie śniadania w hotelu (to była delegacja) nie było czasu. Jadłem tylko trochę ciasteczek dla gości, które były wyłożone na stoliku obok komputerów.


  3. W dniu 15.01.2019 o 14:59, gooostaw napisał:

    Nie będę skakał z 2 metrów na proste nogi żeby sprawdzić co się stanie, bo przypuszczam że bym żałował

    Bardzo słuszne podejście. Nie tylko skok z wysokości 2 metrów ale i np. kilku kilometrów tylko przypuszczalnie skończy się źle :D Jest znanych trochę przypadków lotników, którym nie otworzył się spadochron, a przeżyli (bo np. ktoś spadł na drzewo i gałęzie zamortyzowały upadek) :D


  4. 10 godzin temu, 3grosze napisał:

    Ale jaki to ma być pragmatyzm, skoro technologie praktycznego wykorzystania Księżyca są w sferze teorii?

    Dolecenie człowieka na Marsa i wrócenie żywym w takim samym albo i większym stopniu leży w sferze teorii i deklaracji;) I nie będzie ma z niego żadnego praktycznego pożytku (daje tylko satysfakcję natury powiedzmy "sportowej" czy "wyczynowej", że się udało, zrobiliśmy) w przeciwieństwie do np. możliwości prowadzenia badań bez zakłóceń pochodzących z Ziemi;)

     

    10 godzin temu, 3grosze napisał:

    „Przestrzeń kosmiczna, łącznie z Księżycem i innymi ciałami niebieskimi, nie podlega krajowym środkom zastrzegania suwerenności

    Spoko, luzik, prędzej czy później trzeba będzie to zmienić, tak żeby istniały jakieś strefy np. amerykańska czy chińska na Księżycu. Gdy będzie tam dużo baz naukowych. Trzeba by popatrzeć, jak jest na Antarktydzie. A gdy ktoś jest nieźle rokującym kandydatem na "alfę" na planecie Ziemia, to ma niezłą pozycję negocjacyjną w ONZ;)

    8 godzin temu, thikim napisał:

    Musk za niego wbije tam amerykańską flagę.

    No, nie dosłownie. Dosłownie, to może nie dożyć wbicia, Musk ma teraz 48 lat;) A szansa, że ktoś wbije w ciągu najbliższych 40 lat jest pewnie mniejsza niż 50 % ;)

    EDIT: Hm, co do Antarktydy, to właśnie doczytałem (https://pl.wikipedia.org/wiki/Antarktyda#Polityka), że formalnie do nikogo nie należy (są jakieś roszczenia). Ale ciekawe, co by się działo, gdyby tam np. odkryto jakieś cenne złoża;) W każdym razie to ie byłoby takie proste, że jeżeli np. Chińczycy zasadzą ziemniaki na Księżycu/Antarktydzie, to np. Amerykanie będą mogli bezproblemowo przyjść, zebrać je i zjeść;)


  5. 5 minut temu, mankomaniak napisał:

    Wszystko, co nie ewoluuje, umiera.

    Młotek, nóż, czy siekiera niewiele się zmieniły od dawna. Więc teza raczej nietrafna;) 

    P.S. A przede wszystkim przy tak niewielkich brzydko mówiąc "zasobach ludzkich" wydaje mi się, że redakcja KW jest w stanie zrobić tyle, ile robi (nie można powiedzieć, że KW zupełnie się nie zmienia, niedawno zmienił się system komentarzy).


  6. 39 minut temu, Afordancja napisał:

    Taka tam symetryczność

    Hm, dziwna sprawa, ale nie mam skojarzenia "niedaleka przyszłość -> wojna" (chociaż w SF tak jest często, a w realu też może być jakaś "zawałka" naszej zachodniej cywilizacji). Ale z drugiej strony "bardzo bardzo bardzo (n razy) daleka przyszłość" to w wyobraźni jakaś idylla, gdzie wszystkiego jest pod dostatkiem, czyli w gruncie rzeczy powrót do wspólnoty plemiennej. Tak jak u Lema, gdzie Enefrcowie leżą sobie w wszechmocnym piasku, który spełnia ich wszystkie potrzeby, gdy kogoś zaboli ręka/noga, to wyjmuje z piasku nową i sobie zakłada. To w gruncie rzeczy to samo, co kultura zbieracko-łowiecka - idzie sobie człowiek do lasu i przynosi jedzenie;)

    Aha, i jeszcze brakuje wyjaśnienia, dlaczego właściwie chcemy, żeby bajki rozgrywały się "dawno, dawno temu" , a nie np. "nie tak dawno temu, może wczoraj, może rok temu". ;) 


  7. 13 godzin temu, ex nihilo napisał:

    Hmm... czyli pewnie w 17 w. też dzieci Marksa żyły, bo wojna trzydziestoletnia (religijna) to lekko licząc 8 mln trupów na ok. 100 mln ludności Europy

    Trudno wszystko oceniać tak na czarno-biało, tak naprawdę są tylko różne odcienie szarości;), ale akurat XVII wiek to już nie było średniowiecze. Nawiasem mówiąc, najwięcej procesów o czary było w Europie już po zakończeniu średniowiecza (wg Wiki przynajmniej: https://pl.wikipedia.org/wiki/Proces_o_czary). Tak że podstawy do przypuszczeń, że średniowiecze nie było aż takie straszne jak je teraz niektórzy malują, mogą się znaleźć. Mogło tak być, że - przynajmniej jeśli chodzi o kulturę czy sposób myślenia ludzi, nie mówię o poziomie techniki/nauki/medycyny - w średniowieczu było coś "zdrowego", od czego w późniejszych wiekach ludzie odeszli. Zresztą to dość ciekawe, że akcja większości bajek rozgrywa się akurat w średniowieczu, a nie np. w Oświeceniu. I nie tylko bajek, spora część SF (o fantasy nie mówiąc) dzieje się w średniowieczu z grubsza poprzerabianym tak, żeby wyglądało na przyszłość, z futurystycznymi gadżetami itp. ;)

    P.S. Nie doczytałem, że Thikim już pisał o procesach czarownic, mea culpa.


  8. Już teraz to, co kupuje się zwykle w sklepie jako wędlinę ma jakieś kilkadziesiąt procent soi (wędliny z "czystego" mięsa to cena od 40-50 zł za kg w górę). Podatek doprowadzi do większego procentu soi (lub jak kto woli mniejszego procenta mięsa w mięsie;)) Jeśli ktoś szuka bezmięsnego źródła białka, to można wziąć  pod uwagę, że większość warzyw i owoców zawiera ok. 1-2 procent białka (i to chyba pełnowartościowego nawet). Niby niewiele, ale gdyby jeść kilka kilogramów dziennie, to połowę dziennego zapotrzebowania by się uzbierało. I na pewno zdrowo ;) Tylko chętnych niewielu się znajdzie :) Drugą połowę to już trzeba by pewnie uzupełniać białkiem zwierzęcym (znajdą się tacy, którzy będą innego zdania, np. ten pan: https://www.youtube.com/watch?v=YsUI1mnPuhM, ale to już IMHO raczej sprawa indywidualna, więc nie będę rozwijał tego wątku;)).


  9. To nie do końca tak, archeologowie bardzo chętnie prowadzą wykopaliska w dawnych kloakach, więc wystarczy odstawić takie cegły gdzieś na bok na kilkaset lat i staną się "spoko" ;)

    A poza tym nie słyszeliście, ile zastosowań mają np. krowie placki (wliczając także budownictwo):

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Kał_krowi

    https://kopalniawiedzy.pl/krowie-lajno-odswiezacz-powietrza-konkurs-Dwi-Nailul-Izzah-Rintya-Aprianti-Miki,17700

    Aczkolwiek osobiście też się jakoś do tego nie palę ;)

     


  10. 3 godziny temu, raweck napisał:

    A może w biznesie chodzi o to, aby klient wracał?

    Ano, pewnie o to;) Takie mam wrażenie wyniesione z korzystania z opieki pewnego prywatnego zakładu, zaoferowanej mi przez pracodawcę. :D  Zdecydowanie częściej wystawiają mi skierowania na dalsze badania wizyty u specjalistów niż opieka państwowa :D  I teraz się pojawia pytanie, kto jest zdrowszy, ten co więcej bywa w szpitalach, czy ten co mniej :D A jest jeszcze możliwość, że nie ma związku statystycznego, tj. że lekarze tyle samo naprawiają, co psują :D


  11. W dniu 4.09.2018 o 13:25, Jajcenty napisał:

    Przykro mi, ale szeregi to nie poziom podstawówki.

    Ano, prawda, z drugiej strony niewiele brakuje. Nie trzeba sięgać po szeregi;) Uczeń szkoły podstawowej potrafiłby zrozumieć, że różnicę pomiędzy 3,999... i 4 można uczynić dowolnie małą dobierając dostatecznie dużo dziewiątek po przecinku.Mógłby dojść do wniosku, że dzieli je "nieskończenie mała" różnica, tak mała, że pomiędzy nie nie można wcisnąć już żadnej innej liczby rzeczywistej (gdyby istniała liczba rzeczywista pomiędzy 3,99(9) a 4, to musiałaby mieć gdzieś po przecinku cyfrę większą od 9, a takowej nie ma:)). Czyli takie dwa stykające się punkty na osi liczbowej, dwaj bezpośredni sąsiedzi. A potem już rzeczywiście musiałby odwołać się do aksjomatów liczb rzeczywistych (których w szkole podst. mnie uczą). Gdyby je znał, to wtedy potrafiły wykazać (najprościej korzystając z aksjomatyki Tarskiego, tam jest to napisane explicite w punkcie 2.), że w świecie liczb rzeczywistych nie ma czegoś takiego jak dwie stykające się liczby rzeczywiste, jeżeli dwie liczby się różnią, to pomiędzy nimi są (nieskończenie wiele de facto, bo aksjomat 2. można iterować) inne liczby rzeczywiste.  Zatem muszą być równe :)


  12. Hm, to ja się poddaję. Bo w ramach zwykłej matmy na poziomie podstawówki potrafię udowodnić tylko, że:

    2 + 2 = 3,999999(9)

    (Tzn.każda liczba całkowita ma dwie reprezentacje w systemie dziesiętnym, o czym się często zapomina, tę "zwykłą" i taką w postaci okresowej z dziewiątką w okresie. Pierwszą zresztą można potraktować jako z zerem w okresie).


  13. 5 minut temu, Jajcenty napisał:

    Ale oczywiście niejawnie dzielisz przez zero, a jest to czynność zarezerwowana dla Chucka Norrisa.

    Zgadza się, ale chyba cała ta zagadka z samej natury dopuszcza lekkie naginanie tego i owego, takie odniosłem wrażenie. Chociaż nie wykluczam, że tutaj nagiąłem za dużo (w przypadku manipulacji na napisach IMHO już raczej nie).

    25 minut temu, Jajcenty napisał:

    Mam! Trójkąt w przestrzeni nieeuklidesowej! Zgadłem?

    Hm, pewnie rzeczywiście coś w tym rodzaju, najbardziej pasuje do Ex Nihilo...

    W sumie to jeszcze można brać inspirację z biologii (do windy weszły 2+2 króliki, wyszło 5 królików) albo z fizyki (masa układu 2 + 2 odpychających się cząstek zwiększyła się po ściśnięciu do b. małej odległości, bo energia układu wzrosła).


  14. Hm, wystarczy np. żeby każda z tych liczb była iloczynem pewnej stałej x i liczby (odpowiednio): 2, 2, 5:

    A = a * x

    B = b * x

    C = c * x

    gdzie a=b=2, c=5. A tajemnicza stała x to oczywiście zero ;)

    Albo można potraktować operator '+' (OK, zgadza się, że redefinicja, ale taka bardzo "grzeczna" i akceptowalna) jako operator konkatenacji napisów i wtedy dobrać odpowiednio system liczbowy, np. 1=a, 2=b, 3=aa, 4=ab, 5=bb itd.

    I pewnie jeszcze parę (tak z nieskończenie wiele mniej więcej;)) innych możliwości...


  15. 6 godzin temu, ex nihilo napisał:

    Zajęcia konieczne do przeżycia zajmowały przeciętnie kilkanaście godzin w tygodniu

    Hm, gdyby tak było, to po co mieli by się przestawiać na rolnictwo?

    Na moje wyczucie (całości nie ogarniam, nie potrafię sobie jakoś sensownie poukładać w głowie), to jednak rolnictwo dawało stan, w którym było mniej tej "pracy" (czyli robienia czegoś, czego by się robić nie chciało) niż zbieractwo. Łowca-zbieracz przez większość czasu chodzi głodny, jak naje się do syta, to leży w hamaku i nie widzi sensu podejmowania jakiegokolwiek działania, bo niczego więcej nie potrzebuje (opieram się na opowieściach niejakiego W. Cejrowskiego, źródło mocno kontrowersyjne, ale przypuszczam, że w tej kwestii raczej nie posuwające się do "koloryzowania";)). Rolnictwo pewnie dawało możliwość łatwego napełnienia brzucha (niekoniecznie zdrowym jedzeniem, ale współcześnie też większość społeczeństwa nie patrzy na to, co zdrowe) i pewnie dlatego było wygodniejsze. Dla większości. Różnica pewnie nie była jakaś bardzo duża (w pewnej bardzo znanej grubej księdze zachowało się sporo relacji z punktu widzenia pasterskiego, przed-rolniczego ludu starożytnych Izraelitów, którzy długo się opierali przez osiadłym trybem życia, w końcu musieli jednak się "poddać";)), ale jednak powoli, powoli przeważyła. Pewnie to właśnie rolnictwo dało "bazę" pod późniejszy "postęp" technologiczny.

    Przed rolnictwem - też był jakiś "postęp". Tylko stopniowy, bardziej ewolucyjny. Trzeba było wynaleźć dużo drobiazgów, których teraz nawet nie dostrzegamy, tak się do nich przyzwyczailiśmy (ubrania, garnki, sam nie wiem co). Potem zresztą - na moje oko - też głównie powolna ewolucja. Tylko od czasu do czasu jakby jakieś "piki", gdy były bardzo szybkie wzrosty (starożytna Grecja/Rzym, potem kultura zachodnia gdzieś tak od okresu Odrodzenia). W międzyczasie - średniowiecze i inne takie (np. Chiny miały druk, proch i rakiety na długo przed nami i nie umiały tego wykorzystać).

    Bardzo dużo niewiadomych. IMHO całkiem możliwe zresztą, że nasz "pik" się wkrótce skończy jakąś "jazdą w dół" (ale pewnie nie aż do epoki kamiennej, o nie :))


  16. Hm, skoro tutaj wchodzi się w odróżnianie tłuszczu zwierzęcego i roślinnego, to jestem ciekaw dwóch rzeczy:

    1) Jakie właściwie są "zdrowe" źródła tłuszczu roślinnego oprócz oliwy z oliwek i awokado.

    2) I czy nie warto byłoby kiedyś przeprowadzić badań porównujących węglowodany roślinne pochodzące z owoców od tych pochodzących z innych źródeł roślinnych. Bo jednak pochodzimy od małp i na moje wyczucie owoce mogą być o wiele korzystniejsze dla zdrowia niż np. zboża. Zresztą z tłuszczami może być podobnie - akurat oba tłuszcze z pkt. 1 są pochodzenia owocowego:), a i z białkami pewnie też, tylko że owoce raczej niewystarczającym źródłem białek, chociaż pewnie ok. 50 % dziennego zapotrzebowania na białko dałoby się wycisnąć;)


  17. @3grosze Co do dogmatów - ja nie mam na ten temat praktycznie żadnej wiedzy,  pamiętałem poniższą wypowiedź sugerującą, że jest ich jakaś w miarę ściśle określona liczba (i zawierającą pewną obserwację socjologiczną z tym związaną): https://www.youtube.com/watch?v=vi4dVvyvgrw#t=18m19s

    (cały wykład może nie jet genialny jak napisano w tytule, ale w jakimś stopniu odtrutka na "jedynie słuszne" i politycznie poprawne schematy, jakie zwykle się słyszy).

     

    Co do "racjonalizmu" - pewnie rzeczywiście jedyne dające się zrozumieć wytłumaczenie ;) 


  18. 21 minut temu, mankomaniak napisał:

    Hm, słabo się znam, ale tam słowo "dogmat" zostało użyte raczej w znaczeniu potocznym, a nie ścisłym: https://pl.wikipedia.org/wiki/Dogmat

    Na szybko o znalazłem listę dogmatów ze źródła KK, które pewnie by się się mankomaniakowi spodobało i też takiego akurat dogmatu tam nie ma: http://polskiateista.pl/wp-content/uploads/2015/02/religia-spis-dogmatow-kosciola-katolickiego.pdf

     

    21 minut temu, mankomaniak napisał:

    Organizacja, która zaledwie kilkaset lat temu paliła ludzi na stosie

    Ja się czasem zastanawiam, gdzie znaleźli by się różni gorliwcy lewicowi, ateistyczni itp. gdyby urodzili się w tamtych czasach (przecież wtedy też rodzili się ludzie o podobnych charakterach). Kto wie, może - paradoksalnie? - znaleźli by sobie jakąś ciepłą posadkę związaną z paleniem innych na stosach...?


  19. 14 godzin temu, mankomaniak napisał:

    Racjonalne wyjaśnienie (tzn. mające podstawy naukowe) jest zawsze lepsze od nieracjonalnego (mające podstawy wybujałej wyobraźni).

    To ja może spróbuję odciągnąć trochę dyskusję od tematów religijnych. Czy ktoś na forum rozumie, co to jest ten osławiony "racjonalizm", "posługiwanie się rozumem", znajdowanie "racjonalnych rozwiązań" itd. itp.? Pytam (tak na 90 %) serio, bo ja zawsze odbierałem swój własny sposób myślenia (wglądu w cudze umysły niestety nie posiadam;)) jako słuchanie głównie intuicji, a nie jakiegoś tam - czymkolwiek by nie był - "rozumu". Dokładniej mówiąc, czekam aż intuicja wyrobi sobie jakieś konkretne stanowisko na jakiś temat, a potem kombinuję jak by te intuicyjne wnioski sprawdzić inną metodą, np. rachunkami, doświadczeniem. Bo intuicja podpowiada mi, że jest zawodna;) i trzeba ją jakoś zweryfikować (i jak zawiedzie - co zdarza się często - to zaczyna się solidne łamanie głowy, gdzie popełniłem błąd;))

    Więc dla mnie ci, którzy mówią o "racjonalności" itp. to jacyś tacy trochę kosmici czy inne cyborgi (bez urazy, tylko żeby plastycznie odmalować co mam na myśli).

     

    • Pozytyw (+1) 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...