Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

darekp

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1314
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    34

Ostatnia wygrana darekp w dniu 18 marca

Użytkownicy przyznają darekp punkty reputacji!

Reputacja

82 Wyśmienita

O darekp

  • Tytuł
    Lis Major

Ostatnie wizyty

18477 wyświetleń profilu
  1. Myślę, że nie ma sensu ciągnąć dalej tej dyskusji, bo wszystko wskazuje na to, że doszliśmy do "ściany" i niczyje tłumaczenie nie pozwoli lepiej zrozumieć temu drugiemu (trzeciemu, czwartemu,...) i pewnie nie zrozumiesz tego, co teraz napiszę, ale zapewniam Cię, że nie, że w przypadku powiedzmy pożądania władzy (a i pieniędzy również, skoro poruszyłeś kwestię "ile zarobił pomarańczowy") apetyt nie musi rosnąć w miarę jedzenia, można mieć do tego stosunek "użytkowy" (tak bym to określił) a i sytuacja "nażarł się i więcej nie potrzebuje" też w przyrodzie występuje.
  2. Ale - na Boga - na co komu tak beznadziejnie mało użyteczna rola, jak dyktator najpotężniejszego państwa na świecie? W sytuacji gdy już jestem miliarderem, co z tego będę miał? Panienek więcej, niż już mam obecnie, nie dostanę. Finansowo jest duże ryzyko, że stracę na przejściu z biznesu do polityki (Trump co prawda zarobił, ale już Muskowi akcje poleciały, Kukiz np. też stracił). Istnieje co prawda pewne niewielkie ryzyko typu "jeśli Ty nie zostaniesz, to zostanie ktoś, kto bardzo Ciebie nie lubi, i zrobi Ci z tyłka jesień średniowiecza", tylko że motywowanie się na poważnie takimi możliwościami to już się łapie pod "idź do psychoterapeuty i to dobrego". Zresztą z drugiej strony zostanie dyktatorem, to też zwiększanie sobie ryzyka przedwczesnego zgonu i to zdecydowanie. Miliarderzy-biznesmeni są o wiele bardziej "anonimowi", nie skupiają na sobie takiej uwagi i ludzkich emocji. Tisze jediesz, dalsze budiesz. Można wymyślać jeszcze jakieś inne przykłady, ale to wszystko jest raczej stosunkowo akademickie i widać, że nieszczególnie się spina (np. jest możliwość, że Tobie nie zależy, ale Twojej kobiecie zależy, tylko że taka kobieta, jeżeli jest realnie zdolna do osiągnięcia takich celów, to ma dostatecznie dużo oleju w głowie, żeby nie wybierać jako życiowego partnera takiego Trumpa, bo nie będzie w stanie nim sterować, tylko wybierze kogoś bardziej "ofermowatego", jak Bill Clinton przykładowo). Mówiąc bardziej poważnie, jeżeli ktoś ma jakieś "konkretne" umiejętności (np. jest dobry w biznesie albo jest dobrym specjalistą w swojej dziedzinie), to jest sprawą naprawdę wartą rozważenia, żeby odpuścić sobie ew. aspiracje w kwestii władzy/polityki i zająć się tą swoją "działką". Ma się w niej o wiele mniejszą konkurencję, niż w polityce, jeśli się w niej realizuję i mam z tego pieniądze, to czego więcej potrzeba? Oczywiście przy takim wyborze trzeba cały czas uważać na tych, którzy siedzą w polityce, bo mogą podjąć decyzje dla mnie niekorzystne. Dla części ludzi władza nie jest najważniejszym celem w życiu (bardziej liczą się pieniądze, seks itp.), jeżeli nawet interesują się władzą/wchodzą w nią to traktują ją tylko jako środek do osiągnięcia innych celów. Dlatego wydaje mi się stosunkowo prawdopodobna hipoteza (oczywiście 100 % pewności nie ma), że Trump z Muskiem na tej zasadzie weszli w politykę, tzn. robią to "pro publico bono" (niezależnie od tego, czy ktoś się zgadza z ich oceną, że to czy tamto jest "złe" i trzeba z tym walczyć za pomocą ceł, w ich ocenie tak właśnie jest). Dwugłos ekonomistów na temat tego, co gryzie Trumpa: https://www.money.pl/gospodarka/trump-naprawde-wierzy-w-cla-ekonomista-mowi-jaki-moze-byc-skutek-wojny-handlowej-7123774530583328a.html https://www.youtube.com/watch?v=1ts5wJ6OfzA W b. dużym skrócie, podwójny status dolara jako środka płatniczego w USA i równocześnie waluty rezerwowej dla całego świata powoduje zawyżenie jego wartości i czyni produkcję w USA coraz bardziej nieopłacalną. Pierwszy ekonomista mówi, że to nic nie szkodzi (sic!) i radzi Amerykanom, żeby - skoro dolar jest ich "hitem eksportowym" - eksportowali go nadal ile wlezie, bo jakikolwiek ruch w innym kierunku spowoduje, że stracą/mniej zarobią. Czyli niczym nie przejmujcie się, Amerykanie, Allejuja i do przodu, zawsze będzie was stać, żeby kupować wszystko za granicą. (Czy także surowce strategiczne albo rzeczy potrzebne do np. prowadzenia wojny, albo czy zawsze będą działać łańcuchy dostaw - podczas pandemii przestały - itd. itp. autor jakoś się nie wypowiada.) Druga możliwość, dla tych, którzy nie wierzą w "allelujowanie" powyżej, oznacza, że coś musisz z tym zrobić, a jak musisz, to masz "konieczność", o której pisałem.
  3. Wiedziałem o myśleniu Rosjan o Rosji "od Władywostoka do Kalisza", czy w wersji bardziej (turbo?)patriotycznej "do Lizbony". Nie mieściło mi się w głowie, że w czasie gdy sypie mu się imperium, ponosi gospodarczą klęskę, władyka tego imperium (czyli Jelcyn w tym przypadku) myśli o dzieleniu się światem na pół z Ameryką. Że ten upadek gospodarczy, to nieistotny szczegół, który nie przeszkadza w takich planach. Najwyraźniej to zależy (zgaduję) od typu osobowości, ci, dla których najważniejsza jest władza, tak mają. Więc wracam do wątku primaprilisowego i coś Ci napiszę o innym typie osobowości, gdy władza liczy się mało. Po co mi BTW jako prezydentowi Lizbona w moim kraju, zawsze kiedy będę chciał, będzie mnie stać na lot samolotem i obejrzenie zachodu słońca nad Atlantykiem i zjedzenie potem kolacji w jakiejś lizbońskiej knajpce, a gospodarka jest ważna, jeśli u nich będzie tak "kijowa", jak u mnie, to i standardy w tej knajpce będą kiepskie. Więc nie, nie zrozumiałem takich ludzi i prawdopodobnie nie jestem w stanie.
  4. Szczerze mówiąc, 2 kwietnia Trump zrobił dokładnie to, czego można się było po nim spodziewać 31 marca (czy w ub. tygodniu), więc jakie zaskoczenie? W jakimś sensie działania "konieczne". Na tym może poprzestanę, do Trumpa mam stosunek tak bardzo niezerojedynkowy, że cokolwiek bym chciał do tego dodać (choćby nawet doprecyzować co mam na myśli w powyższym słowie "konieczne"), to musiałby to być tak wielki elaborat, że nie czuję się na siłach tego pisać Bo kryterium wyznaczania ceł był deficyt handlowy w obrocie z danym krajem, a tego USA w stosunku do Rosji nie mają.
  5. Tylko że, Astro, przypomnij sobie może, jaki dzisiaj mamy dzień roku i że zawsze tego dnia na KW jedna wiadomość była „zfejkowana” :) Ja bawiłem się świetnie czytając tę historię:)
  6. 1. Jeśli warstwa abstrakcji spowalnia niechby nawet i 2-krotnie liczenie w godzinę czegoś, co na klasycznym komputerze trwałoby tysiąc lat, to i tak nie jest źle 2. Ale dawno, dawno temu tak się jakoś pracowało, że był tylko Unix i język C (nawet jeszcze nie ANSI) i gdy użytkownik potrzebował czegoś szybko działającego, to sobie pisał w tym C, albo przynajmniej najbardziej krytyczne fragmenty w C (albo i nawet w asemblerze jeśli była potrzeba) a niekrytyczną resztę już niekoniecznie
  7. 1-sza minuta z poniższego filmu (rozmowa Clintona z Jelcynem): https://www.youtube.com/watch?v=w6nXNk_YxMo A ja naiwnie myślałem, że to dopiero Putinowi odbiło i to po kilku latach prób bycia "prozachodnim". Reszty filmu jeszcze nawet nie odsłuchałem (odsłucham).
  8. P.S. W sumie zresztą (teraz dopiero mi się skojarczyło) ta legendarna Wielkopolska, która oparła się gospodarczo Prusom podczas zaborów, to też był w dużym stopniu protekcjonizm, Polacy starali się współpracować gospodarczo z Polakami, oczywiście musieli być równocześnie dość konkurencyjni wobec Prusaków, bezdyskusyjnie, ale pewnie nie raz była sytuacja, gdy nie do końca wyszło, gdy (obrazowo mówiąc) ktoś nie kupował u Niemca, gdy było u niego trochę taniej, ale u Polaka i pewnie bez tego by się nie udało (szczegółów nie znam, nie jestem historykiem:)).
  9. Ano właśnie jakoś tak mi zawsze wychodzi, kiedy próbuję to zrozumieć. Że przyjmowano, że pompowanie kasy w "złych" (nie stosujących się do naszych zachodnich standardów), sprawi, że z automatu po tym jak trochę zarobią, staną się "dobrzy" (staną się zwolennikami zachodniej demoliberalnej demokracji). O czym myślano w Europie, gdy pozwalano na nieograniczony napływ muzułmańskich imigrantów? Albo po prostu w ogóle nie myślano o długoterminowych konsekwencjach, tylko patrzono na krótkoterminowy zysk ekonomiczny, wtedy takie właśnie wnioski wychodzą: https://www.money.pl/gospodarka/trump-naprawde-wierzy-w-cla-ekonomista-mowi-jaki-moze-byc-skutek-wojny-handlowej-7123774530583328a.html https://www.money.pl/gospodarka/ekonomiczny-absurd-ekspert-komentuje-cla-trumpa-7131538015087104a.html Przy czym nawet nie wiem, czy te trumpowskie cła itp. wystarczą/są najlepszym sposobem itp., żeby zawrócić to zjawisko, nie mam zdania. Krótkoterminowo cła pogorszą sytuację ekonomiczną samych Amerykanów, tu zgoda z ekspertami, a co będzie długoterminowo to już bardzo niepewne.
  10. Jak jest większość, to musi być mniejszość, na której chcę się wzorować ! A gdyby napisał "wszystkich", to byś pytał, w jaki sposób sprawdził, że na pewno wszystkich (bo być może jest jakiś chlubny wyjątek)? Używamy mowy potocznej, która jest nieprecyzyjna i nie ma co podchodzić do tego z zerojedynkową logiką.
  11. Zaguglowałem i wygląda, że nie bardzo tak jak myślisz, znalazłem taki artykuł, który wygląda naukowo: https://www.sciencedirect.com/science/article/abs/pii/S1040260823000199 Japońska nazwa: okozukai Ale też nie mam czasu, żeby się zbadać temat bardziej dogłębnie.
  12. Może prościej i bez wulgaryzmów - także w dzisiejszych czasach, gdy mężczyźni zarabiają (zazwyczaj) więcej, to jednak z reguły panie wydają więcej (to co one zarobiły + większość, tego co zarobili mężowie) A - przypadek skrajny - w takiej np. (wydawałoby się dość konserwatywnej i jakby patriarchalnej) Japonii normą (ponoć) jest, że mąż oddaje żonie całe swoje wynagrodzenie, a ona mu z tego wydziela tylko "kieszonkowe" na jego potrzeby Czyli po prostu taka jest ludzka natura Coś koło tego, co miałeś na myśli Astro? Bo się gubię w tym co napisałeś https://youtu.be/FyinD6ZDqeg?si=1LDclNuJVFnxevSu&t=40
×
×
  • Dodaj nową pozycję...