Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Tolo

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    955
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Zawartość dodana przez Tolo

  1. Różnie może być FPGA to pewna struktura którą się programuje to nie do końca układ scalony w powiedzmy konserwatywnym tego słowa rozumieniu. Z połączenia elastycznej struktury i programu realizującego konkretne zadanie w oparciu o tę strukturę (powiedzmy ze konfigurującego ta strukturę do konkretnego zadani) powstaje jakiś wyspecjalizowany układ. I teraz wszystko zależy co to robi i jaka była motywacja tego kto to umieścił „dodatkowy kod” i czy ten dodatkowy kod ma wsparcie w reszcie architektury urządzenia. Może to się tam znalazło przez przypadek może nie, trudno wyrokować. Być może to jest pozostałość po jakimś mechanizmie debugowania który przetrwał sprzątanie kodu. A możliwe ze to celowo umieszczony backdoor. Wszystko zależy co to za urządzenie gdzie wsadzone itp. No i jeśli dla tego kodu nie ma wsparcia w reszcie sprzętu to prawie na bank pozostałość z okresu tworzenia urządzenia i było ono na płytkach testowych na produkcyjnych nie ma bo tu ze względu na oszczędności tą cześć wycieli a z tych samych względów proca nie ruszali. To jest kluczowe pytanie co odkrywcy znaleźli i co nazwali backdoorem bo samo to może być mocno naciągane bo już JTAGa lub równoważne rozwiązanie można nazwać backdoorem. Nawet w prockach AMD http://pclab.pl/news43908.html takie coś dali na pokładzie. W intelu też coś nadprogramowego było o ile mnie pamięć nie myli ale nie umie znaleźć info. Tak ze trzeba być grubo ostrzony bo być może odkrywcy liczą na swoje 5 minut. Choć raczej nie ulega wątpliwości ze coś znaleźli. No i kolejne pytanie, poza konkursem to jak to znaleźli a dokładniej to czego tam szukali.
  2. Czy to się nadaje do czegokolwiek to kwestia zastosowanej metody pomiaru. Może się okazać ze to widzi tylko źródła ciepła i nici z pomiarów.
  3. Jesli ktoś przed operacją był w stanie pyknąc czteropaka na raz no to jak mu zniknie zoładek to wyniku raczej nieporpawi
  4. Tolo

    DCAC - nowa broń FBI

    A co za problem? tak jak można napisać swój driver który będzie pośredniczył w tym czy owym tak samo można to zrobić na smartfonie tym bardziej z błogosławieństwem producenta sprzętu/systemu/dystrybutora.
  5. To jest porostu rozbieżność w interpretacji interesu publicznego po prostu Microsoft go interpretuje bardziej jak CIA czy partia komunistyczna, a sędzia zinterpretował go bliżej człowieka. Co nie zmienia faktu ze sam spór patentowy mi się nie podoba a patenty jako oręż są śmieszne.
  6. Tolo

    Hybrydy od Toshiby

    Same porblemy z tym będą. No i z SSD dalej problem jest taki ze w serwerze szybko umże.
  7. Ja tu nie wiedze konkuręcji ze strony tego urządzenia dla kinecta i odwrotnie. Choć sama technologia może okazać sie konkurencyjną zależnie od tego co to za technologia.
  8. Ja puki co w domu mam "klimę pasywną" Ale świetlówki mają jeszcze jeden problem powodują obciążenie sieci mocą bierną bo to nie jest obciążenie w postaci czystego oporu, jest to prąd który sobie bucha przewodach i nic nie robi bo nawet licznik mierzy moc czynną ale za to grzeje przewody i generuje straty które dopisywane są wszystkim ryczałtem do rachunków. To jest rozwiązanie zagadki rożnych dziwnych opłat przesyłowych kiedy wszyscy w koło pierdzą ze infrastruktura pada no to wiec pytanie na co idą te pieniądze. A no właśnie po cześć na moc bierną. I tu jest dysonans bo świetlówka jest ekologiczna i super. Ale do zasilaczy komputerowych należy wkładać PFC czyli układy kompensacji i mocy biernej bo bez tego ekologicznymi nie są . http://pl.wikipedia.org/wiki/Moc_bierna http://pl.wikipedia.org/wiki/Poprawa_wsp%C3%B3%C5%82czynnika_mocy
  9. Jestem skłonny polemizowac jednak Victory to okęt flagowy. Wszystko zależy od przyjetej definicji czynnej słuzby. Jednak dla mnie wygrywa Victory.
  10. Niby masz racje ale: żywotność świetlówek jest dość teoretyczna. Moje doświadczenia w tej materii są odmienne od podawanych powszechnie (i powszechnie akceptowalnych) danych. Prosta matematyka 10 000 tys godzin warunki komfortowe w pomieszczeniu stała temperatura zapalmy żarówkę raz dziennie (kolejne włączenia obniżają żywotność) palimy ją przez 4 godziny (uśredniamy w lecie krócej w zimie dłużnej). 10000/4 daje nam 2500 [świecodni] 2500/365 w przybliżeniu 6,85 [cwiecoroku] czyli jakieś 6 lat i 310 dni. Chyba po porstu dobre świetlówki wyrzucałem, a jeszcze tyle swiecene było porzed nimi Oczywiście świetlówki zużywają mniej prądu ale np do łazienki gdzie pracują w trybie włącz/wyłącz się w ogóle nie nadają. W piwnicach gdzie sa niższe temperatury tez bo słabiej swiecą i trzeba to kompensowac wiekszą moca wiec znowu lipa. Chodzi po prostu o brak wyboru. Poza tym te wszystkie obliczenia mają sens przy założeniu ze nie ogrzewamy domów a w szczególności ze nie grzejemy prądem. Jeśli grzejemy prądem to przez połowę roku ciepło wydzielone przez żarówkę nie jest stratą a świeceniem i grzaniem jednocześnie i nie ma różnicy czy zapłacimy za prąd do świecenia czy do grzania. Przy danym ustawieniu termostatu rachunek będzie const nie zależnie od zamontowanej żarówki bo sterowanie grzałki skompensuje brak ciepła niedoprowadzonego przez żarówkę żarową. Nie ma straty! Jeśli grzejemy innym medium to sprawa ma się nie co gorzej ale i tak nie cała różnica kosztów jest naszą stratą a powiedzmy ze prze połowę roku i tak potrzebujemy ciepła więc nasza strata jest nadmiar kosztu ciepła uzyskanego z prądu w stosunku do podstawowego źródła energii cieplnej. Jeśli więc skorygujemy o to obliczenia to okaże się ze bilans jest ścisłe zależny od okoliczności a użytkownikowi została w imię dobra wspólnego odebrana możliwość lokalnej optymalizacji.
  11. Jacenty a to jest ogólnie proste. Nie o miejsce chodzi a o rozproszony charakter pozyskiwanej energii. Który owocuje koniecznością instalowania relatywnie małych mocy na słupkach. Chodzi o sprawność samego urządzenia wytwarzającego prąd. Bo tak czy siak coś musi tym kręcić. Tylko ze jeśli to rozproszysz na małe urządzona to każde do puli strat dorzuci taką swoją "stałą marże". A jak masz moc wytwarzaną w sposób z agregowany w jednym generatorze to korzystasz z takiego sprawnościowego efektu skali. A węgiel jak już wykopiesz to go masz i możesz w każdej chwili dosypać do kociołka a jak nie ma wiatru to dmuchaniem się nie poratujesz. Samo wykonanie wiatraka to chyba specjalnie nie jest dla środowiska uciążliwe. Tzn jest na pewno ale nie bardziej niż inne gałęzie przemysłu. Będzie to w diabły chemii no ale nie więcej jak w przemyśle szkutniczym czy szybowcowym / lotniczym. Za to jest dochodowe jak kazdy przemysł do którego ktoś dokłada. Podobnie jest z zakładami pogrzebowymi. Dotacje zmniejszono a żaden od tego nie upadł, co wiecej pogrzeb kosztuje dalej tyle ile dotacja czyli mniej niz kiedyś. Co do polityki to jest to takie wymuszenie chodzi o to żeby klient końcowy dołożył się do czyjegoś interesu nie wiedząc nawet o tym tak by tamten ktoś wygenerował za pieniądze podatnika nowa gałąź przemysłu i trochę papierowego PKB. Jak z żarówkami energooszczędnymi nie chodzi o oszczędzanie energii tylko oto żeby zamiast żarówki za 50 groszy klient kupował droższą. To jest taka ajfonowa ekonomia.
  12. Wiatraki nadają się jedynie do dojenia kasy za zieloną energie. Bez tego biznes się nie opłaca. Tzn to się i tak nie opłaca bo trzeba skądś forsę wsiąść i do interesu dołożyć. To jest generalnie taka forma redystrybucji dóbr od biedaka do cwaniaka. Co do naukowców to się z nich trochę nabijam, ale tak to już jest czasem ze jak ktoś jest biologiem czy ekologiem to dla tego ze miał w szkole ledwo 3 z fizyki. Dzięki temu czeka nas jeszcze wiele niesamowitych odkryć jakie mogą nowe pokolenia dokonać tylko dzięki podstawowej znajomości fizyki wyniesionej z liceum albo i gimnazjum Taki wzrost temperatury można sobie w buty włożyć bo dla mnie to on jest w granicy błędu. Starczy ze w koło wiatraków będą coś innego uprawiać niż normalnie albo zmieni śćsię średnie zachmurzenie i już się może temperatura zmienić przez ilość pochłanianego/odbitej energi. Uczeni nazywają to albedo Rozproszone prądniczki na słupach mają niższa sprawność niż generator w elektrowni. Do tego dochodzą straty na liniach przesyłowych plus straty mechaniczne na łożyskowaniu i przekładni i jeśli weźmiemy te planowane 500 gigawatów mocy zainstalowanej to im będzie towarzyszyło jeszcze trochę (zależnie od sprawności) gigawatów mocy wydzielonej jako ciepło. Nic z tym nie zrobimy. Możemy za to nie stawiać wiatraków.
  13. NTGuilty bzdura tyle warta co całe antropomorficzne globalne ocieplenie.
  14. wg mnie to bardzo proste. Cześć energii wiatru zamienia się w prąd a reszta w ciepło. Jak jest noc i jest ogólnie zimno bo słoneczka nie ma to szczególnie istotne robi się ciepło z wiatraków. Uczeni nazywają to sprawnością
  15. To nie codzi o to czy bogowie sa w stanie [...] czy nie. To w zasadzie nie ma róznicy. Starczy ze wierzący jest przekonany o tym a zapewne będzie, bo jak by nie był to całe zarzadznie ryzykiem bierze w łeb, to znaczy traci sens jako nieskuteczne. Tylko o samopoczucie wierzacego w gruncie rzeczy chodzi nic wiecej. Wiara w zasadzie nie ma innego celu jak poprawe samopoczucia w dazeniu do ostateczności.
  16. To proste jeśli bóg jednak istnieje to poco ryzykować im człowiek starszy tym stajać się gorliwym wyznawcą mniej traci i minimalizuje ilość forsy jaką go to będzie kosztować. Biorąc pod uwagę oczekiwaną pozostałą długość życia i nakłady (rożnie definiowane) na związek wyznaniowy powstaje pewien indywidualny próg przy którym się to jednostce w jej mniemaniu zaczyna opłacać. Oczyścicie pewnie tendencja taka będzie większa w miastach niż na wsiach bo tam zwiazek wyznaniowy w osobie lokalnego przedstawicielama ma dokładniejsze informacje niz w mieście i sie nie da nabrac na ten numer.
  17. Patrykus odpowiedź na pytanie o przyszłość apple zawarta jest w strukturze jego klientów. Jeśli są to klienci którzy kupowali produkty bosa dobre to nie musi być z nim źle ale długofalowo raczej i tak będzie lipa. Niestety im firma szybciej rośnie tym potem szybciej pęka. Jeśli natomiast ludzi kupowali apple bo to apple tzn był wyznacznikiem przynależności do jakiejś tam klasy wyższej lub wręcz wyznacznikiem aspiracji jego użytkownika to dobrze nie jest. Bo będzie podatny na modę a ta przemija. Jeśli nawet Twój fryzjer mówi o jakimś interesie to trzeba się z niego wycofać. Parafrazując to przysłowie jeśli nawet Twój fryzjer ma iPada ... Bo przestaje być wyznacznikiem czegoś wyższego. Zakup ipada przestaje łechtać dzyndzelek i dowartościowywać. To jak z samochodem kiedyś samochód to było a dziś jest po prostu dostępny jak scyzoryk. Jeśli iPad zplebsieje to przestanie być obiektem pożądania niższej klasy której aspiracje napędzały sprzedaż, to będzie problem bo Apple stanie se ofiara własnego sukcesu. Nie można się rozwijać w nieskończoność niestety. I pozostanie normalna konkrecja rynkowa z innymi dobrymi produktami. A tu już może być szybka piłka starczy coś przespać i już jesteśmy w pupie jak nokia.
  18. w sumie jest juz od jakiegoś czasu lek na odchudzanie http://pl.wikipedia.org/wiki/ECA
  19. O co tu k..a chodzi? Znowu biedne dzieci? To juz nie terrorysci? A nie są i terroryści Znajdą dane poedofila z usa i co i usuną? Takiego steku bzdur dawno nie słyszałem. I co ma do tego wszystkiego US navy? A prawda jest taka. USA rozwija oporgramowanie zeby dojechac swoich obywateli oskarzonych o byle co mydląc przy okazji oczy biednymi dziecmi.
  20. Ja też powódź to był dobry pretekst zeby ludzi zgolić a teraz trzeba spuścic z ceny bo ludzie kupowac przestali.
  21. Chyba Ci się w tym artykule o Cihu zapomniało. Mnie ubił płytę główną w moim p100 całe szczęście że miałem nie popchaną 486 i przypadkiem na ratunek przyszedł CHIP z biosem do mojej płyty. Do tej pory nie wiem co se działo i jakim cudem to było w stanie zrobić kuku biosowi ze zworka ustawioną na nieprogramowanie flasha. Znajomy stworzył kiedyś ciekawy kod zupełnie przez przypadek, za który dostał zakaz dotykania komputerów w szkole ale zakaz zdjęto bo nie działały i ktoś musiał naprawic. Bawił się z poziomu asm w pamięci CMOS i się zrobiło kuku bo się kompy nie chciały z HDD botować. Co ciekawe nie pomagało wyjęcie bateryjki. A jak już jesteśmy przy asm to prostym sposobem na zresetowanie kompa było coś takiego debug -a 0D61:0100 int 19h 0D61:0102 -rcx CX 0000 :2 -n reset.com -w Zapisywanie 00002 bajtów -q I tak dostawaliśmy plik 2 bajtowy reset.com którym nam reloadował system co ciekawe dosa 6.22 na ciepło. Zasadniczo ten program można było w dowolnym edytorze stworzyć bo to tylko 2 bajty. No ale teraz jak by dowalić instrukcji NOP czyli no operation mamy już kod polimorficzny. Oczywiście zakodowanie nie robienia niczego na rożne sposoby to już sztuka sama w sobie Co do wirusów bardziej skomplikowanych powiedzmy „genetycznych” to raczej lipa. To znaczy dziś lipa na pewno, czy jutro nie wiem. Z jednej strony jest kwestia iluś tam małp które klapiąc byle co cały czas (cały nieskończony) pewnie wygenerują wszystkie dzieła. No tylko ze to jest maszyna niedeterministyczna powiedzmy ze nie ma pewności ze wygenerują a tylko pewne prawdopodobieństwo. A wirus jednak powinien się w pierwszej kolejności rozmnażać a dopiero w drugiej mutować. Ale jeśli wirus nam się rozrośnie tak ze dostanie swoje środowisko testowe, takiego swojego sandboxa w którym mógłby sobie sprawdzać nowe mutacje to teoretycznie czemu by nie. Pytanie tylko czy prawdopodobieństwo wygenerowania czegoś jest na tyle duże żeby się to opłacało. Jest jeszcze jedna kwestia pewien doktorek użył ciekawej konstrukcji twierdząc ze zapis binarny liczb naturalnych w pewien sposób koduje funkcje przejść maszyny Turinga. Oczywiście zapis binarny musi mec pewien format tak więc wysnuł tezę (lub tylko kogoś zacytował) ze liczby naturalne są maszynami Turinga niektóre, te które po zmianie na bin nie są formatu wejściowego kodującego funkcje przejść po prostu są maszynami z pusta funkcja przejść. Ale jaki płynie z tego ciekawy wniosek bo ponieważ liczb naturalnych jest nieskończenie wiele jest też nieskończenie wiele maszyn Touringa. Jest więc nieskończenie wiele algorytmów (bo maszynę Turinga można utożsamiać z algorytmem) które już istnieją a my ich jeszcze nie znamy. Ale myślę ze ten człowiek był w błędzie
  22. MKS_VIR był średni jego jedyną zaletą było to ze był. Ja na przykład nie sięgnę po niego nawet z sentymentu. A co do Arcabitu to mnie tam coś w tym wszystkim śmierdzi. A jak coś śmierdzi to trzymam się z daleka. Wydaje mi się ze Sell to był w stanie sobie przypilnować a jak go brakło to robili co chcieli. Jest wiele przypadków firm rozniesionych przez pracowników jak szef się rozchorował. Jacenty z tym Apple to żebyś nie wykrakał Jak się okaże ze tylko Steve potrafił tak sprzedawać to nawet niewielki spadek dynamiki wzrostu będzie przy oczekiwaniach względem aple katastrofą. Poza tym apple bez Stevea już raz się stoczył kogo teraz Woźniaka wystawią?
  23. To jest smuteczek bo to jest wielka postać dla mnie. Jacenty to jest dla mnie raczej skomplikowane pytanie na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Bo jednak trudno powiedzieć czy jeśli by zaczynał dzisiaj w z takimi samymi ze tak powiem cechami osobowościowymi osiągnął by za 50 lat to samo. Być może na dzisiejszy swiat brakło by mu już intuicji. Jednak myślę ze trzeba falę „czuć zwieraczem” I jeśli ktoś wpadnie na coś oczywistego to można powiedzieć ze jedzie na fali jeśli natomiast "wyczuje falę" i zrobi coś dziwnego to można powiedzieć ze kreuje rzeczywistość. Jednak i tak nie wszystko od niego zależy i wiele przedsięwzięć kończy się klapą, niestety wszystko potrzebuje jakiegoś tam feedbacku od strony świata i dobre jego oszacowanie (czy oszacowanie możliwości jego wykreowania) jest tu chyba kluczem. Bo nie trzeba robić kompóterów mozna zostac milionerem na pajacach ogrodowych. To nie przelewki, w sumie koleś kontrolował prawie cały rynek 8bitowców w ten czy inny sposób. Po pierwsze Commodore po drugie Amiga po trzecie Atari. Trzy komputery których użytkownicy poprowadzili „wojny klanowe”. Więcej komputerów praktycznie nie było. Trochę elwro800 w obudowie po organkach w szkołach. Trochę gumiaków a amstrada CPC to raz w życiu widziałem. Do tego jakieś dziwne twory w ilościach śladowych. Nawet się Idek do Apple przystawiał ale Jobs taką kosmiczną kwotę rzucił że się Idek w czółko musiał popukać. Problem jest tylko taki ze te 3 firmy zarznął ale wydaje mi się ze dzięki temu stał się tak naprawdę ojcem IT który spopularyzował komputery. I przygotował świat na pecetową rewolucje. Potęgą comodore c64 nie był sprzęt bo to w gruncie rzeczy żaden cud nie był to była low costowa maszynka. Pod względem procesora ja wyżej oceniam gumiaka ale ten klawiaturę i obsługę to miał daremną. I tak dalej W każdym razie dla mnie potęgą komody był soft i programiści którzy byli w stanie wycisnąć ze sprzętu cuda. GIANA SISTERS a szczególnie Turican to pod tym względem numer jeden. To były gry które w porównaniu do innych zrobiły na mnie piorunujące wrażenie. Kiedyś pamietam odpaliłem emulator spektruma na C64 nawet kasety spektrumnowe czytał w tylko ze jak zapuściłem prosty programik do narysowaniu wykresu 3d (kropla wpadająca do wody) poszedłem do podstawowy wróciłem a to jeszcze rysowało coś takiego to było tylko ze troszkę bardziej liche http://pl.wikipedia....=20080524193743 Co do ciekawych produktów Atari to zawsze marzyłem o Atari Portfolio ale nawet używane nie było wtedy kompatybilne z moim kieszonkowym które było skutecznie utylizowane na PC WORDY i inne Secret Serwisy. W sumie to moze sobie kiedyś sprawie. W ogóle to musze w klamotach poszukać jakiejs karty tv czy coś to moze zreanimuje moją komodę. Narazie jest kompatybilna z wteczką moleź z zasilacza komputerwego ale nie jest to pełna kompatybilność bo comoda potrzebuje 50 Hz z sieci do róznych celów.
  24. To Google robi zdjęcia to Google je publikuje i to googola na tym zarabia. To Google odpowiada za konsekwencje tego co robi. I musi albo się do rożnych rzeczy z tym związanych dostosować albo przestać to robić. Google to nie jest święta krowa. Podobnie było z zasłanianiem twarzy. Dodajmy jeszcze wpadkę z sieciami wifi która to w mojej ocenie wpadką nie była a celowym działaniem we wpadkę ubranym. Google zrobiło jakiemuś gościowi fotkę gdy sikał sobie w ogródku. Jak by siedział na leżaku też by mu Google zrobiło fotkę. To nawet nie o to chodzi co na niej było. A o to ze jakiś człowieczek nie wiadomo czemu czy mu się to podało czy nie został na swojej posesji sfotografowany. I oczywiście to jest problem ze aparaty są wyżej niż ludzkie oczy. Być może właśnie o to chodzi żeby Google czasem sfotografowało coś co wywoła jakieś wirusowe reakcje. Nawet jeśli przyjdzie Google zapłacić temu kolesiowi 10 tys to za taką reklamę to jak za darmo. Na miejscu Google to bym sam sobie takie procesy wytaczał i hodował obrońców wolności biednego Google.
  25. To w sumie jest ciekawe. Tak po prostu ciekawe
×
×
  • Dodaj nową pozycję...