Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

wilk

Administratorzy
  • Liczba zawartości

    3637
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    57

Odpowiedzi dodane przez wilk


  1. Wniosek mi się taki nasunął:

     

    skoro mamy minimalną długość (dużo większa niż st. Plancka), oraz teoretycznie maksymalną prędkością jest rozchodzenie się światła w próżni (czy szybciej nawet w cezie) to wnioskuje że najmniejszą jednostką czasu jest chwila, jaką potrzebuje światło na przebycie minimalnej długości, i nic między dwoma takimi chwilami we wszechświecie nie może już się wcisnąć.

     

    Nie dośćże mamy dyskretne odległości to jeszcze czas ? The matrix has us ;/

    Muszę Cię zmartwić, Planck już dawno to zdefiniował - Jednostki naturalne. :)


  2. Inaczej, oko jest najbardziej czułe na ok. 555 nm (przy słabym oświetleniu 500nm), dla tej długości fali pobudzane są jednocześnie czopki zielone i (w trochę mniejszym stopniu) czerwone. Ale masz rację, czysty żółty to nie jest, to taka zażółcona zieleń.


  3. Ja kiedyś miałem ciepłoczerwone ściany i całkiem przyjemnie się pisało różne programiki.

    Teraz mam jasnożółte i za cholerę nie mogę się skupić, by cokolwiek napisać.  ;)

    Nic dziwnego, żółty jest uważany za kolor ostrzeżenia, niebezpieczeństwa, wzmożonej uwagi i za dnia jest najlepiej widocznym kolorem, szczególnie z dużych odległości. :)


  4. Relacja pomiędzy powierzchnią kuli (horyzont Wszechświata) a jej objętością nie jest wielkością stałą, a zmienia się liniowo w miarę powiększania promienia kuli.

    Kwadratowo.

     

    Jeśli zatem koncepcja tego gościa odpowiada prawdzie, a Wszechświat podlega ekspansji, to zmieniać się powinien liniowo rozmiar "ziaren" we wnętrzu Wszechświata - w miarę jego ekspansji.

    Teoretycznie tak, lub też jak ja hipotetyzowałem, że musiałyby powstawać nowe ziarna horyzontu. Jednak po głębszym zastanowieniu i w świetle obecnych modeli odrzuciłem to, gdyż nie musi tak być, bowiem ilość materii jest stała we Wszechświecie (zatem i ilość stanów jest skończona), on tylko rozpręża się.

     

    Istnieje jeszcze taka możliwość, że rozmiar ziaren we wnętrzu kuli Wszechświata nie ulega zmianie, ale liniowo zwiększają się odległości pomiędzy nimi.

    To by wymagało modyfikacji oddziaływań silnych i słabych wraz z wiekiem Wszechświata. Ciekawe wnioski, by z tego płynęły, mianowicie Wszechświat nie rozszerzałby się w nieskończoność, a po prostu został rozerwany... :)


  5. Moim zdaniem wpływ światła na samopoczucie, czy stan człowieka jest oczywisty, bo podobnie jak dźwięk - światło też jest falą. Oczywiście o znacznie wyższej częstotliwości, ale przecież ciągle przekonujemy się jakimi sprawnymi jesteśmy receptorami wszelkich drgań i zawirowań.

    Z tym drobnym zastrzeżeniem, że światło jest falą elektromagnetyczną, a dźwięk - mechaniczną, więc nie ma sensu porównywać częstotliwości. :)

     

    Aczkolwiek niewątpliwe jest, że jesteśmy podatni na podświadome sterowanie zachowaniami za pomocą dźwięku czy barw. Ale co ciekawe, to czopków odpowiedzialnych za rozpoznawanie koloru niebieskiego mamy najmniej, przy czym lepiej rozpoznajemy niebieski przy słabym oświetleniu.


  6. No tak, ale tym czynnikom wymienionym przez Ciebie też można przeciwdziałać.

    Jasne, że można, bo wszystko to z pomocą technologii i wiedzy ma celu usprawnienie naszej egzystencji. Czy winą obarczać także matki zastępcze albo banki nasienia jako magazyny niedoszłych dzieci?

     

    Problemy emocjonalno-psychologiczne można leczyć bez in vitro, zresztą czy osoba z problemami emocjonalnymi w danym momencie nadaje się na ciążę i późniejszą opiekę nad dzieckiem?

    To prawda, ale nie dotyczy to przecież jedynie kobiet i nie chodzi o radykalne spojrzenie jako na samobójcę/szaleńca. Stres związany z pracą czy trybem życia nie zawsze może być łatwo zniwelowany, bez poważnych wyrzeczeń.


  7. Ok, ale wymieniłeś tylko genetyczne podłoża tego problemu, które faktycznie mogą nieść ryzyko dziedziczenia jakichś niepewnych genów w przyszłych pokoleniach. Jednak jest szersze spektrum czynników powodujących bezpłodność, czyli czynniki mechaniczne, przebyte choroby (nie tylko weneryczne) i czynniki chorobotwórcze oraz związane z tym leczenie, problemy emocjonalno-psychologiczne.


  8. Cóż za wyczucie czasu: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,6246093,Katolicki_glos_w_sprawie_in_vitro.html

     

    - Chcemy uświadamiać ludzi, bo tak naprawdę to nikt nie wie, co to jest to in vitro.

    - Do uświadamiania wykorzystuje pan opracowania medyczne? Powołuje się na autorytety? Może rozmawiał pan z profesorem Marianem Szamatowiczem? - dopytujemy.

    - Nie. A kto jest? - wypala Kotula. - Nie wypowiadam się z punktu widzenia medycznego. Czytam Pismo Święte, a tam jest czarno na białym: zapłodnienie in vitro jest moralnie niegodziwe.

    Normalnie pusty śmiech bierze na takie zacofanie i ciemnogród. ;D Ciekawe jaki procent par, które nie akceptują in vitro, ale nie mogą mieć własnych dzieci w naturalny sposób i tak decyduje się na taki zabieg.


  9. Przecież są obozy przetrwania dla np. alkoholików i osób uzależnionych. Nikt  tego nie robi tragedii. Jeśli ktoś czuje się oburzony, to niech nie przyjeżdża do Oświęcimia...Syberia miejsce jak każde inne

    Dla chcących schudnąć i poprawić swój metabolizm oraz kondycję też są specjalne wczasy odchudzające/dietetyczne, bez potrzeby odmrażania sobie tyłka. :) Np. http://www.amitur.pl/

     

    Zaś sam pomysł rękawa ciekawy, ale dość radykalny i faktycznie, jak mówi mikroos, może poważnie ograniczyć przyjmowanie leków dojelitowych czy witamin oraz czy to nie doprowadzi do obumierania kosmków jelitowych z uwagi na zmienione środowisko. Ciekawe jak sobie radzi taki rękaw w razie wzdęć, skurczów jelit czy biegunek...


  10. Nie mówiąc już o tych wszystkich perełkach, króliczkach Playboya, kółkach czy innych breloczkach w pępku... Kolejna hipoteza: Czy kobiety w ten sposób chcą się ozdobić, czy też może oszukać i zamaskować słuszność hipotezy Sinkkonena?


  11. W rzeczy samej. W końcu ten detektor nie działa od wczoraj (także w ramach projektu łączącego go w sieć z innymi podobnymi urządzeniami) i jak dla mnie to trochę zalatuje naciąganiem teorii do "jakiegoś" szumu (w dodatku obecnego na niemal całym paśmie detekcji).

    Tylko mam zagwozdkę, bo jeśli horyzont jest miarą entropii, czyli tym samym informacji o możliwych stanach tego co w środku, to odwracając strzałkę czasu do chwili powstania wszechświata, przy rozszerzonej na niego tej teorii - jak mógł on być osobliwością, skoro wówczas ilość stanów dążyłaby do jedności (nawet przy dowolnie małych ziarnach) i tym samym byłby punktowo jednorodny... Skąd zatem obecna niejednorodność? Wówczas albo niezerową entropię otrzymał z zewnątrz (czyli skąd?), albo musiał posiadać już horyzont i niejednorodny charakter, a skoro tak, to skąd się wzięła jego pierwotna masa (bo zakłada się, że od tego czasu nie powstał ani jeden kwark)? No i w końcu skoro wszechświat się rozszerza, to w jaki sposób powstają nowe ziarna horyzontu kompensujące jego entropię?


  12. Aż z ciekawości sięgnąłem po Krótką Historię Czasu. Ponieważ astrofizykiem niestety nie jestem, ale na chłopski rozum jeśli obserwujemy elektromagnetyczne promieniowanie tła wszechświata, to może ten szum jest przejawem grawitacyjnego promieniowania tła, z racji tego, że właśnie do wykrywania fal grawitacyjnych GEO 600 (i inne) służy.

    Odnośnie czarnych dziur, to Hawking zakładał, że nie tyle co zanikają, ale eksplodują u kresu życia w błysku gamma. Z tego co rozumiem to im większa masa tworząca czarną dziurę, tym większa powierzchnia horyzontu zdarzeń i niższa temperatura. Gdy temperatura czarnej dziury jest wyższa (czyli czarna dziura jest mała) niż otoczenia, to spadająca materia w postaci wirtualnych cząstek o ujemnej energii powoduje spadek masy i już nie absorbowanie, a parowanie, przy czym powierzchnia horyzontu zdarzeń nie może się zmniejszyć. Tym samym informacja zawarta na horyzoncie, a raczej ten horyzont informuje o entropii czarnej dziury, czyli to nie jest projekcja z horyzontu zdarzeń na zawartość czarnej dziury (i upatrywanie w tym Matriksa), a tego co jest w niej na horyzont zdarzeń, przy czym co ciekawe ilość stanów wnętrza jest de facto limitowana powierzchnią horyzontu, czyli zapewne stąd pomysł z różnicą w wielkości ziaren. Stąd też ziarna we wnętrzu czarnych dziur musiałyby być jeszcze większe niż nasza materia. A może po prostu jestem na to za głupi. ;P Intrygujące to jest. Pytanie tylko co poza tym naszym horyzontem, czyli w czym rozszerza się nasz bąbel czasoprzestrzeni?


  13. Rozumiem, przepraszam Cię zatem WhizzKid, że nadwyrężyłem Twoje odczucia religijne. Nie było to celowe, zupełnie. Zresztą pomijając tę niefortunną wpadkę, wydaje mi się, o ile wcześniej użyłem tego imienia, że pisałem je chyba zawsze wielką literą, więc jest to raczej odosobnione pogwałcenie.

     

    Co więcej, jednocześnie z tego miejsca chciałbym przeprosić wszystkie inteligentne i rozumne byty, które wyewoluowały w całym Wszechświecie, i które wierzą w Jezusa Zbawiciela, Męczennika i Syna Bożego oraz Jedynego Boga Stwórcę, a także mają dziesięć przykazań i równie klarowną historię powstania, za moją niefortunną pomyłkę.

     

    Jesteś pewien, że w wyniku wojen religijnych zginęło najwięcej osób? To ogólnie ma niewielkie znaczenie dla mnie, ale wydaje mi się to być nieprawdą. Poza sprawą partyzanci vs USA w Iraku i konfliktu Indii z Pakistanem to niewiele mamy przykładów wojen religijnych. Można ewentualnie Palestynę i Izrael pod to podciągnąć, co wg mnie nie do końca jest zasadne. Ale i tak druga wojna światowa pochłonęła więcej ofiar niż krucjaty, mordy chrześcijan w Afryce, mordy hindusów w Pakistanie + inne wymienione razem wzięte - przynajmniej na tyle, na ile znam historię. Palenie czarownic na stosie miało długo trudności z przekroczeniem tysiąca.

    Nie twierdzę, że w wyniku wojen na tle religijnym zginęło akurat najwięcej osób (chociaż łącznie może tak wyjść), ale że za ich plecami stoi głęboko zakorzeniona ideologia napędzająca tę machinę. Izrael-Palestyna, przecież tam dochodzi do jednego z najbardziej typowych starć islamu z judaizmem plus pewna domieszka etniczności i terytorializmu. Inny przykład masz w Irlandii Północnej, gdzie strzelają do siebie wyznawcy odłamów tego samego chrześcijaństwa - protestanci i katolicy (podobnie jak wcześniejsze o parę wieków starcia hugenotów i katolików). Natomiast konflikt Indie-Chiny-Pakistan o m.in. Kaszmir ma podłoże terytorialne i wynikające z tego też etniczne. Z najbardziej agresywnych wyznań śmiało można wyłonić islam, dla którego nie ważne jakim jesteś innowiercą. Jest to szczególnie wielkie wyzwanie dla ateistów (a nawet i chrześcijan) w Indiach. Jeśli wracasz do historii, to nie zapomnij też o Świętej Lidze, Konkwiście i innych wielowiekowych starciach. Palenie czarownic może i nie było (aż tak) liczne, ale było przykładem polowania, bestialstwa i fanatyzmu.

     

    O, jeszcze w Serbii wojny religijno-etniczne były. Niewielka populacja tam jednak jest.

    Wojny etniczne - tak, ale to nie jest wojna "moja religia-ateiści" lub "ateiści-jakieś wyznanie", tylko nienawiść rasowa lub nacjonalistyczna.


  14. Generalnie idea szczytna i bardzo fajna. Dotąd z powodzeniem bawiłem się poprzednią wersją. Niestety dlaczego u licha w tej wersji ściągnąć można jedynie autoupdater, który po pierwsze nie pyta się o pozwolenie połączenia się z siecią i zgodę na instalowanie czegokolwiek, po drugie ściąga i instaluje bez pozwolenia Chrome i jakiś komponent do IE, a po trzecie gdy już klikniemy na zakładkę opcji, plusik opcji zaawansowanych i w końcu odznaczymy, by robił automatyczne aktualizacje, to jest już po ptokach.


  15. Jeśli tego Cię nauczyli w szkole, to znaczy, że problem lekcji religii był częścią większego burdelu. Tezy są stawiane w j. polskim przy interpretacji, w filozofii, w logice (matematycznej i wielowartościowej), socjologii (tendencje społeczne) i wielu innych :-)

    Ok, w języku polskim też.

     

    Co do szkół, to w mojej podstawówce i gimnazjum, a potem w innym już liceum, osoby wierzące były bardziej dyskryminowane niż niewierzące. Za to, że chodziłem co tydzień do kościoła nie raz ze mnie szydzono. Albo że znam przykazania (niektóre). Tak było nawet na samych zajęciach z religii. Miałem 5 katechetów i chociaż niemal każdy zaczynał lekcję od modlitwy (od gimnazjum nie trzeba było brać udziału w modlitwie, jeśli takie przekonania były), a sprawdziany dotyczyły tylko i wyłącznie wiedzy z materiału lekcyjnego, który obejmował tylko wiedzę teoretyczną (sakramenty, treść jakiejś części encykliki, stosunek Watykanu do czegoś tam). Nigdy w życiu nie widziałem, żeby kogoś do czegoś na religii zmuszano. Takie jest moje doświadczenie i Twoje to dla mnie zupełna abstrakcja.

    Ma mi z tego powodu zrobić się przykro? Ja pisałem o zachowaniu księży, a nie Twoich/moich kolegów. Zresztą to oczywiste, że dla Ciebie to abstrakcja, w końcu jesteś wyznawcą i uczęszczałeś na te zajęcia i chodzisz do kościoła, dla Ciebie było to normalne. Zmuszanie płynęło z tego, że te "lekcje" odbywały się w środku godzin lekcyjnych. To powodowało, że były przymusowe okienka, a nauczyciele czepiali się zawsze za szwędanie się po korytarzu (świetlica nie zawsze była czynna, a jeśli już, to w określonych godzinach). Był nawet pomysł dyrekcji, by nawet jeśli masz gdzieś te zajęcia, to chodzić na nie i siedzieć tam po prostu. Samo wliczanie oceny z religii do średniej też jest nakłanianiem na chodzenie na takie zajęcia, bo daje dodatkową przewagę. Ale nie dawaj proszę kontrargumentu z etyką, bo ze statystyk wynika, że w Polsce jest za mało wykwalifikowanych nauczycieli etyki. Wiesz co się w wyniku tego dzieje? Księża zapisują się na studia podyplomowe. Kpina.

    Patrzysz krótkowzrocznie jeśli nie widzisz zmuszania i indoktrynacji. Mały dzieciak idący do szkoły nie do końca rozumie czym jest religia. Rodzice go zapisują. Tyle, że decyzja ta rzutuje już na całe jego życie. Przymusem jest także sama ocena z tego przedmiotu.

     

    Trudno oczekiwać od innych szacunku, jeśli samemu go nie wykazujesz: "jezuska". Jeśli już dyskutujemy, to proszę, żebyś się do moich przekonań odnosił z szacunkiem i pisał to imię rozpoczynając wielką literą, albo nie pisz go wcale. Nie ma to nic wspólnego z tym, czy Ty w to wierzysz, ale jest to jakaś wartość podzielana przez wielu ludzi.

    Nietrafnie czepiasz się słówek. Tam nie ma żadnej obrazy (nie wspominając o Twojej w pierwszym cytacie). Pomijam już to, że poza wartością filozoficzną i historyczną, te słowa nie niosą dla mnie żadnej innej. Zauważyłem, że wielu katolików ma jakieś paranoje prześladowcze na punkcie religii. Cokolwiek się wypowie o religii, to szukają od razu krytykowania religii, nieroztropnych lub nagannych postaw, bluźnierstwa. Ja tam nie wymagam od nikogo, by pisał zaimki osobowe wielką literą. Ale ok, pisz i Ty zatem od dziś "Ateizm" wielką literą.

     

    Powinna być też osobno filozofia, ale czemu mamy religię katolicką w szkole? Proste: bo nadal większość rodziców nadal posyła dzieci do katolickich kościołów. To ma być wzrastanie w wierze dla tych, którzy wierzą. Buddyzm mało kogo tutaj obchodzi, czyli nie mam popytu. Na Podlasiu za to jak najbardziej można wybrać zcy się chodzi na religię katolicką czy prawosławną, bo tam faktycznie takie zapotrzebowanie jest.

    Ja na szczęście miałem filozofię na studiach i bardzo ciepło wspominam te zajęcia. A skoro posyłają dzieciaki do kościoła/cerkwi, to niech tam odbywają się te zajęcia, a nie w świeckiej szkole, proste. Poza tym jeszcze raz mówię, małe dziecko dopiero uczy się tej religii w szkole, jest to zwyczajna indoktrynacja. Wśród dzieci nie ma wyznawców, nikt nie rodzi się z wiedzą o fizyce kwantowej, a tym bardziej z wiedzą o religii. Wszyscy rodzimy się bez wiedzy o bogu i dopiero później wybieramy drogę sami lub wmuszana jest w nas wiara i wyznanie. Stąd powinna być szansa wybrania tej drogi dla każdego, to jest wolność wyboru i wyznania.

     

    Np. taki stalinizm czy hitleryzm. Albo nihilizm. Takie szufladkowanie wydaje mi się krótkowzroczne. Pomijając fakt, że zaczynam coraz więcej tych "obciążeń" doceniać, to na uwadze mam też wzrastanie filozofii i etyki razem z religiami. Jak mówiłem, nie jesteśmy istotami stwórczymi, tylko odtwórczymi.

    Jeśli kontrargumentem w obliczu dyskusji o zasadności religii jest dla Ciebie stalinizm/hitleryzm lub nihilizm, to nie mamy jednak o czym rozmawiać.

     

    W ciągu ostatnich stu lat tak naprawdę tylko dwie istotne gałęzie etyki się rozwinęły, i nie zapobiegło to wydarzeniom z drugiej wojny światowej. Widać religia nadal była (i jest) potrzebna, skoro nawet Hitler i Stalin dostrzegli w niej wroga swojego "lepszego" porządku. Chyba, że jesteś wstanie mi wskazać co się takiego od tamtego czasu na tyle rozwinęło?

    Jak mogło zapobiec skoro to nie była wojna religijna, a zwyczajny biznes. Jakoś religia także nie zapobiegła jej wybuchowi, nie mówiąc już o tych wszystkich obecnych konfliktach religijnych. Naprawdę nie widzisz, że większość konfliktów na tle religijnym odbywa się między wyznawcami różnych religii, a nie przeciwko ateistom? Coś tu nie gra jednak. :>


  16. Wypowiedzi na temat tego, że Kościół jest głupi, powinien przestać istnieć itd. są ostatnio dość częste. To forum jest raczej wyjątkiem, tutaj dyskusja jest umiarkowana rzekłbym. Jednak autorytet jest często podkopywany celowo (tj. są stawiane tezy, ale nie ma argumentów za nimi, a ziarno jest zasiane) zamiast wskazywać co jest źle (przecież WSZYSTKO nie jest źle).

    Ach, zrozumiałem, że ja piszę zbyt agresywnie. :) Za "militaryzmem" ateistycznym, a tym bardziej za brakiem poszanowania i ja nie przepadam. Ale to tyczy się oczywiście obu stron. Mimo tego bierność nie jest pozytywną postawą.

     

    Przyjacielu, ale tutaj nie ma żadnego argumentu, tylko teza ;-) Właśnie takie mniej lub bardziej świadome podkopywanie miałem na myśli.

    Tezy są w naukach ścisłych. Jako argumenty masz chociażby wspomniane wcześniej RM i samo zachowanie tych posłów. Z innych rzeczy masz przymusowy, wbrew naszej woli, chrzest oraz bierzmowanie, na które dzieciaki (wciąż jeszcze mało ogarnięte w świecie) decydują się, bo to fajowa impreza i można dostać rower/komputer/czy czym tam są jeszcze przekupywane. Bycie ateistą albo co gorsza antyklerykalnym jest czasem niczym jakieś piętno. Czasem łatwiej być wyznawcą szatana, ale nie ateistą. Na szczęście ludzie mając szersze kontakty i styczność z innymi coraz bardziej zaczynają się poszerzać swoje horyzonty. Z niektórego doświadczanego fanatyzmu bierze się typowe założenie, że każdy jest katolikiem i się nim urodził (coś w stylu ankiety - wyznanie: [ ] katolik [ ] inne), że "musisz w coś wierzyć, jak to nie wierzysz w jezuska?", opinie w stylu "wszyscy chodzą na religię, a "Kowalski" nie?!", czy obgadywanie przez księdza na zajęciach tych, co na nią nie uczęszczają i jacy to są źli, tych co ubierają się dość odmiennie; piętnowanie na tych lekcjach poglądów innych niż "jedyne słuszne". Pamiętaj, że fanatyzm to nie tylko faceci w białych kapturach, ale ogólnie ślepa wiara, bo "nasza racja jest najsłuszniejsza". Spójrz, że gdyby nie było fanatyzmu, nie istniałyby żadne konflikty wokół aborcji, eutanazji, antykoncepcji, kary śmierci i wielu innych spraw. Po prostu byłoby za lub przeciw, a nie wielomiesięczne medialne cyrki. Mi osobiście urąga twierdzenie, że ateiści, to tak naprawdę uśpieni katolicy (czemu akurat katolicy - nie wiem, ale pewnie tak łatwiej). Urągają mi artykuły w stylu Ateizm, czyli urojona wizja człowieka.

     

    Druga sprawa, że to chyba ten sam poziom indoktrynacji co nauka moralności przez rodziców w domu. Z tym, że na lekcji religii nikt Ci nie każe wierzyć (rodzice jednak nakazują - pomijając patologie - dziecku przyjęcie jakiegoś sytemu wartości i zachowań, tj. na ogół nie ma alternatywy).

    Co do indoktrynacji w domu, to jest ona nawet gorsza, bo trwa 24/7. Gdyby nie kazali wierzyć na tych lekcjach, to dlaczego ocena jest na świadectwie? Czy trójka to gorsza wiara? Wiesz jakie lekcje o wiele chętniej bym dopuścił? Nie "Religia" (w ogóle dlaczego to się nie nazywa "Religia katolicka"?) a "Religie", gdzie można dowiedzieć się o wielu rozmaitych wyznaniach. O ich powstawaniu, filozofii. Ale zajęcia takie powinny dopuszczone być dopiero od szkoły średniej.

     

    Buddyści nie przekonali większości Polaków, że ich ideologia jest na tyle dobra, żeby reprezentować ją w Sejmie. Np. mnie przekonuje tylko kawałek tej ideologii.

    Co z tego? Przecież jest rzekoma rozdzielność prawo-wiara, więc chodzi nam o ich podejście do spraw i zachęcenie do dialogu, a nie kaznodziejstwo.

     

    Wiem, że bardzo łatwo jest uważać siebie za autorytet. Ale większość ludzi to nie autorytety.

    Samodzielne myślenie nie ma nic wspólnego z uważaniem samego siebie za autorytet. To inni mogą uważać nas za autorytet, a nie my samych siebie.

     

    Np. z Twojej wypowiedzi wynika, że uważasz ogólnie przynależność religii za złą: "Kilka razy z ciekawości zajrzałem na lekcje religii, ale indoktrynacja była nie do zniesienia." + "Jest skutkiem, to prawda, degrengolady samodzielnego myślenia.".

    Uważam ją za całkowicie niepotrzebną i archaiczną. Etyka, moralność i filozofia życia całkowicie ją zastępują i nie stwarzają urojonych ideologii, złudzeń i obciążeń.

     

    Nie dam sobie spokoju, wybacz. 90% Polaków jest ochrzczonych. To, że nadal są zapisani do kościoła, to już ich hipokryzja/niezdecydowanie/nieświadomość, ale jest.

    Bo nie miała wyboru. Stąd portale w stylu apostazja.pl.


  17. Jeśli jakieś prawo w sposób bezpośredni odzwierciedla ideologię KRK, to co dziwnego w tym, że ów KRK wyraża w ten sposób swoją aprobatę? Niebłogosławione ustawy też przechodzą.

    Tam nie chodzi o aprobatę czy nie. A o weryfikację i tworzenie pod dyktando religii.

     

    Ja widuję bardziej ekstremizm ateistów i agnostyków.

    Mianowicie jaki? Czy odpieranie zarzutów i krytyki kościoła uznajesz za ekstremizm? Czy też ekstremizmem nazywasz akcje propagujące inne spojrzenie na świat? Zresztą co ma do tego agnostycyzm? Przecież on nie neguje istnienia boga.

     

    Chętnie jednak posłucham jaki fanatyzm masz na myśli, ale ten spoza czasopism, tylko jakie Ty osobiście spotkałeś, bo jest to problem ważny jakby nie patrzeć, a doświadczeń masz zapewne więcej ode mnie w tym zakresie.

    Wystarczy, że miałem katolickich dziadków oraz wychowałem się w katolickim środowisku. Kilka razy z ciekawości zajrzałem na lekcje religii, ale indoktrynacja była nie do zniesienia. Zresztą wiele nie trzeba, by to zauważyć, wystarczy otworzyć oczy i posłuchać zdroworozsądkowo. :)

     

    Ten krzyż wcale nie znaczy, że tylko katolicy mają coś do powiedzenia (patrz: in vitro), ale jedynie zaprasza tę ideologię to działania tutaj.

    Skoro zaprasza, to powieśmy i Złotego Buddę, zapewne ci wyznawcy też mają dobre pomysły.

     

    Bądź co bądź, krzyż to efekt tego, że 90% Polaków to katolicy, a nie na odwrót - ten krzyż niewiele powoduje, lecz sam jest skutkiem.

    Jest skutkiem, to prawda, degrengolady samodzielnego myślenia.


  18. Wystarczy spojrzeć na małe dzieci. W końcu każdy się rodzi bez bazy wiedzy składniowo-semantycznej i uczy się dopiero słuchając rozmów opiekunów (ponoć dziecko nawet w brzuchu matki potrafi słyszeć głosy, a przynajmniej rozpoznawać dźwięki) oraz wiążąc "obrazy" ze słowami/zwrotami i dopiero później staje się polsko-, angielsko- czy hiszpańskojęzyczny. Następnie w szkole (lub dzięki ambitnym rodzicom) uczymy się czytać/pisać.


  19. ale popatrz na to w ten sposób, że użycie 2-krotnie dłuższego klucza wymaga wielokrotnie wyższej mocy obliczeniowej procesorów odpowiedzialnych za kodowanie. Poza tym, gdzie tu oszustwo? Jeśli masz lepszy produkt, masz prawo wymagać za niego większej zapłaty. Nikt przecież nie każe Tobie kupować najdroższej wersji.

    Ok, może z "oszustwem" przesadziłem trochę, ale jestem w stanie się założyć, że elektronika będzie (niemal, bo potrzeba pamięci) identyczna. Posiłkując się przykładowym wykresem http://en.wikipedia.org/wiki/File:Cbc128192256.jpg przy operacjach na pojedyńczym sektorze (512 bajtów) wychodzi mniej więcej 6,5 us (wersja 256) i 3,8 us (wersja 128) - dane w oparciu o nieznany procesor, ale specjalizowana elektronika powinna zachwywać się podobnie. Przy realnym transferze 300 MB/s (SATA/300) daje to ok. 314 B/us, więc przy średnim czasie dostępu ok. 8-9 ms daje to wystarczająco dużo czasu na szyfrowanie. Pamiętać trzeba, że głowica de facto zapisuje 2-4 razy wolniej.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...