Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Jarek Duda

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1599
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    85

Zawartość dodana przez Jarek Duda

  1. Zdaję sobie sprawę że w tym celu są wykorzystywane, ale myślałem że żeby to uzyskać, umieszczamy na ich powierzchni specyficzne białka ... Jak czytam np. tu o liposomach stealth: http://www.biotechnolog.pl/artykul-208.htm "Nazywane są z racji zmniejszonej "wykrywalności" dla układu immunologicznego, a co za tym idzie przedłużonego czasu krążenia we krwi." Dla mnie to zdanie wyraźnie sugeruje że liposomy z systemu usuwane są jednak głównie przez układ immunologiczny(trawione) a nie dokonując fuzji z losowymi komórkami... ? Czyste CD4 zajęło by wirusa tylko na chwilę. Trzeba by połączyć CD4 z czymś co definitywnie zneutralizowałoby zagrożenie wirusa ... A przeciwciała monoklonalne ponoć tak super nie działają, bo przecież nie ma chyba w tym momencie sensowych leków na HIV - osłabiamy jeden szczep, ale inny - odporny zaraz zajmuje jego miejsce... pozdrawiam
  2. Zgadzam się że nie wychwycą wszystkich wirusów ... takich leków to chyba nigdy nie będzie ... leki są 'tylko' po to żeby przechylić szalę na stronę organizmu. Nie mówię o szczepionkach, tylko o właściwym leczeniu gdy już na nie za późno. To co proponuję to użycie liposomów (chyba lepiej z podwójną błoną fosfolipidową) z wbudowanymi w błonie CD4, CCR5 i CXCR4. Do tego oczywiście można dodawać np. inhibitor odwrotnej transkryptazy albo np. coś co by pocięło RNA i zostało zneutralizowane po ewentualnym zlaniu się z komórką. Choć gdyby nawet ją niszczyło, to chyba i tak lepiej niż gdyby była zainfekowana. Jakoś nie potrafię sobie sobie wyobrazić żeby liposom zlewał się z komórką ot tak bez pomocy jakichś białek adhezyjnych ... trochę ludzi nad liposomami pracuje, więc może można coś tam dodać żeby jakoś dodatkowo zmniejszyć tego prawdopodobieństwo. Tak żeby kończyły żywot głównie albo samoistnie/zniszczone mechanicznie (tu mi nie wmówisz że wirus będzie dalej równie groźny) albo strawione przez jakieś makrofagi - też wirus będzie unieszkodliwiony.
  3. Liposom jest po to żeby obrać wirusa z kapsydu. Potem już łatwo unieszkodliwić resztę, chociażby umieszczając coś wewnątrz liposomów. Ale nawet bez tego, szkodliwość tego wirusa powinna być statystycznie nieporównywalnie mniejsza. Szczepionki jakoś super nie działają, bo zaraz wirus mutuje i się uodpornia ... natomiast nie ma raczej szans uodpornić się na atak który proponuję, bo musiałby diametralnie zmienić swój sposób działania. Nic nie mówiłem o używaniu bakteriofagów! Stwierdziłem tylko że samo umieszczenie CD4 na powierzchni bakterii nie wydaje mi się efektywnym sposobem na związanie naszego wirusa. Mam wrażenie że kręcimy się w kółko ... a po ostatniej Twojej wypowiedzi mam jeszcze silniejsze obawy czy Ty mnie wogule czytasz... 'to' w sensie liposomów!
  4. Ok - po kilku mało prawdopodobnych zdarzeniach komórka wchłonęła liposom ... jak dorzucimy kilka kolejnych - że nie wrzuci tam enzymów trawiennych i że to DNA i integraza sobie wypłynie to na jedno wyjdzie - komórka będzie zainfekowana! Ale nie uważasz że ten wirus ma większe prawdopodobieństwo że zainfekuje komórkę pozostawiając w kapsydzie? Poza tym taki liposom może złapać kilka wirusów ... Ewentualnie można do tych liposomów wrzucić np. jakiś enzym tnący RNA... Odnośnie ściany komórkowej - pewnie taki atak jest możliwy, jednak wirus jest dość specyficzny - szuka kilku składników, które tutaj nie mogą sobie tak swobodnie pływać w błonie ... raczej musi być takich bakterii dużo więcej żeby wywołać porównywalny efekt ... poza tym to też są pasożyty, którym jak pozwolimy sobie dowolnie rozwijać, mogą się np. przestosować też na inne tkanki ... Ja tam bym się nie buntował przeciwko kilku zastrzykom gdyby mi groziło takie choróbsko... Poza tym wszelkie terapie antygenowe wymagają jednak przygotowania, a to możnaby ot tak każdemu wstrzyknąć...
  5. Z antygenami wobec wirusa problem jest taki że zaraz się zmieni i przez to uodporni. Właśnie proponuję wykorzystać tą niezmienną jego część - np. chętkę na CD4. Z bakteriami - no właśnie - nie wyobrażam sobie No może do leczenia infekcji układu pokarmowego ... Ale nie potrafię sobie także wyobrazić jak niewyspecjalizowany wirus przechodzi przez ścianę komórkową... Odnośnie liposomów - no dobra załóżmy że odwrotna transkryptaza znalazła też ACTG i udało jej się przetworzyć RNA na DNA ... i co dalej? ... jako liposom swój żywot powinien zakończyć strawiony (?) ... w każdym razie statystycznie wirus jest nieporównywalnie mniej groźny niż pływając sobie w kapsydze... Kuracje liposomowe chyba z definicji zakładają iniekcji w regularnych odstępach. Odnośnie dziwacznych interakcji - może trochę przyblokować komórki prezentujące antygen, ale u osoby chorej na HIV to chyba nie jest zbyt istotny mechanizm... pozdrawiam
  6. W sumie to myślałem o ciągłych iniekcjach, np. raz dziennie... Powinno pomóc szczególnie we wczesnych fazach. W produkcji nie powinno być chyba skomplikowane - zmieszać, spienić i odfiltrować. Myślałem też o użyciu bakterii jak w tym artykule, ale ponieważ nie mówimy o bakteriofagach, bałem się że ściana komórkowa nie pozwoli wirusowi wniknąć i w końcu straci zainteresowanie (?) Odnośnie paliwa - jak dostanie się do pustego worka pozbawiony kapsydu, to nawet nie zostanie zamieniony na DNA, bo odwrotna transkryptaza chyba potrzebuje paru rzeczy jak ATP które chyba nie przechodzi przez błonę (?) - nawet jeśli błona zostanie później zniszczona, to co jest w środku nie powinno być groźne. Co do ostatniego: wydawało mi się że takie puste worki z CD4 i pewnie jakimiś receptorami chemokinowymi nie powinny szczególnie wpływać na metabolizm (?) szczególnie u osoby która już i tak ma uszkodzony układ immunologiczny... I jeszcze raz proszę o wyrozumiałość wobec matematyków
  7. Układ immunologiczny eukariontów działa metodą prób i błędów - wylosuj jak najwięcej różnych przeciwciał i powielaj tylko te pasujące do próbki 'wroga'. Tutaj natomiast bezpośrednio bierzemy jego próbkę i przyrównujemy ją z nieznajomymi... Tak sobie myślę ... chcemy walczyć z wirusami szukając na nich specyficzne struktury, problem w tym że one jednak często się zmieniają ... A może tak w drugą stronę - przecież wirusy atakują zwykle bardzo specyficznie i ten sposób ataku powinien być DUŻO MNIEJ ZMIENNY - nie dałoby się tego wykorzystać? Np. takie konie trojańskie - puste bańki fosfolipidowe z charakterystycznymi strukturami błonowymi ... Jeśli nawet taka bańka zostanie zniszczona/strawiona - w środku już jest goły wirus - nie powinien być groźny, nawet np. odwrotna transkryptaza nie powinna zadziałać, bo nie będzie miała paliwa... Ewentualnie coś bardziej wymyślnego żeby nie zostało strawione i przeszło przez układ pokarmowy... Wiem, wiem - mogłoby trochę zaburzyć trochę gospodarkę tego co tam normalnie by się przyczepiało, ale np. w przypadku HIV to nie powinien być problem...
  8. Wyobraźcie sobie ile energii krąży w ten sposób głęboko pod ziemią... Może te biedne, głodujące mikroby które tam żyją nauczyły się fotosyntetyzować te częstotliwości...?
  9. A może po prostu ktoś im powiedział że taki jest zwyczaj... ?
  10. Ale to nawet nie człowiek ... to cywilizacja! ... Typowy człowiek już teraz po prostu idzie jak jest prowadzony za rączkę w tym swoim przyzwoitym światku ... ku wypadkowej przyszłości ...
  11. Np. daaawno temu były 'centra obliczeniowe' w których tysiące ludzi liczyło na kartkach... Co będzie dalej?? Niestety człowiek jest z natury dość leniwym stworzeniem ... widać to nawet w fizyce teoretycznej - zamiast porządnie wgłębić się w sferę koncepcyjną zagadnienia, dzisiaj standardem jest po prostu wklepanie symulacji na kompa i analiza statystyczna wyników... Z czasem gdy nieograniczony pojemnością czaszki i prędkością włókien nerwowych komputer zostawi nas daleko w tyle, nie będzie sfery w których moglibyśmy być przydatni ... ludziom zabraknie motywacji żeby wogule się rozwijać ... staniemy się takimi ich niegroźnymi zwierzątkami ... Nie pozwolimy na to? Ależ to będzie świat z marzeń - bez ograniczeń, prawdziwych zagrożeń, odpowiedzialności ... w którym całe życie to będzie tylko spełnianie dowolnych zachcianek ... nawet kolekcjonowanie zbioru ciekawostek o świecie... Chyba że kiedyś znajdzie 'wyższy sens' wykorzystywania zasobów na podtrzymywanie tego małpiego gaju... Bunt? W świecie w którym każda ściana ma pewną świadomość...?
  12. Już od kilkudziesięciu lat zastępują ... a prawdziwy problem to będzie gdy zaczną nas przewyższać w myśleniu koncepcyjnym ...
  13. Pasożyty z definicji wykorzystują metabolizm żywiciela żeby się replikować, wirusy tylko robią to w bardziej dosłowny sposób... Ale owszem - nazwa to tylko konwencja, którą one się pewnie zbytnio nie przejmują Nooo - to jest dużo ciekawsze pytanie - skąd się wzięły...? Szukałem na necie, przy okazji znalazłem bardzo fajnego newsa - udało się zaobserwować składanie virionu: http://www.technologyreview.com/Biotech/20826/ Wracając do genezy, jest artykulik: http://www.sciam.com/article.cfm?id=experts-where-did-viruses-come-fr ale zbyt wiele nie mówi... Taki mamawirus rzeczywiście mógł być organizmem, który powoli przechodził na coraz bardziej pasożytniczy tryb życie. Ale co z małymi wirusami? No mogły tamte z czasem redukować zbędne fragment, upraszczać strukturę ... a może z drugiej strony - zaczynały np. od transpozonów ... tylko że w ten sposób ciężko przeskoczyć do retrowirusów ... ?
  14. Problem w tym że takie uprzedzenia mogą być podstawne - jeśli jakoś ewolucyjnie mamy podobne tendencje do oceniania twarzy, to oceniana osoba też je chociażby nieświadomie czuje ... i to na każdym kroku - one kształtują jej osobowość, samoocenę, podejście do innych ... samospełniająca się przepowiednia. Tak sobie myślę ... podobnie (w dużo mniejszym stopniu) może być np. z imionami - często miewają delikatne afektywne zabarwienie, niezależne od indywidualnych doświadczeń - wpływa ono zarówno na bezpośrednie odbieranie siebie, jak i nastawienie innych osób. Powyższe sprzężenie może wzmocnić to delikatne zabarwienie. Możnaby zrobić internetową ankietę - lista imion i kilku podstawowych odczuć - wskaż pierwsze które się nasunie ... myślę że znalazłaby korelacje.
  15. Jasne - przy danej pogodzie są fale mniejsze, fale większe ... ale lepkość+grawitacja powinny jednak kiedyś tego 'gaussa' uciąć ... Jeśli nawet takie wysokie fale by powstawały samoistnie, to nie wierzę że mogą nieść duże ilości wody(pędu) - mogą zwilżyć pokład ale nie zatopić kilkusetotnowy statek... Jak dla mnie, żeby fala mogła mieć taką moc to musiała powstać np. z jakiegoś podwodnego osuwiska, otwarcia się szczeliny - jest trochę miejsca na tego typu zjawiska, tektonika przecież cały czas aktywnie działa...
  16. Skoro są mechanizmy zamieniające ATP na energię termiczną, to jeśli trochę zmienić ich paramtetry - żeby wymagały większego stężenia ATP niż jest w komórce, to powinny działać w drugą stronę - zamieniać ciepło na ATP! (jak z drganiami ) Kilometr pod ziemią roi się od mikrobów. Czym się żywią? Energią chemiczną minerałów? Przecież powinny one być raczej w okolicach swojego minimum energetycznego... A może potrafią się żywić ciepłem? Wystarczyłoby sprawdzić czy woda z takim np. pyrolobus fumari stygnie szybciej niż powinna... Jeśli tak to może dałoby się z tego nawet wyhodować coś praktycznego, na przykład do przetworzenia niechcianego ciepła z jakiejś fabryki na metan... No właśnie - nie dałoby się 'skrzyżować' czegoś fotosyntetyzującego z czymś tworzącym metan albo np. cięższe alkany? Żeby tą wytworzoną glukozę przetworzyć na coś dla nas praktyczniejszego - zrekonstruować szlak metaboliczny przez dorzucenie odpowiednich białek, a potem pobawić się sztuczną selekcją... Dostalibyśmy chyba całkiem efektywne, rozmnażające się panele słoneczne http://www.thescienceforum.com/viewtopic.php?p=139053
  17. Taki 'drobiazg' - Sputnik używa 21 genów i atakuje wirusy ponad 900 genowe ... nasze mają raczej poniżej dwudziestu... Obawiam się że można tego użyć tylko jako kolejny argument na to że wirusy są żywe, do czego mnie nie trzeba przekonywać. Nie wykazuje metabolimu? Owszem - w kapsydzie - formie przetrwalnikowej (jak nasiona). Żyć zaczynają w środowisku jakim jest wnętrze komórki. Tyle tylko że nie są odizolowane od jej reszty.
  18. Chyba rzeczywiście coś pokręciłem... http://www.uboat.net/boats/u1105.htm
  19. Są też ciekawsze metody : zamieniamy chaotyczne ruchy termiczne na bardziej uporządkowane (dzięki rezonatorowi), z których już łatwo uzyskać prąd. To wbrew klasycznej termodynamice: nie potrzebuje gradientu temperatury! Jak na przykład rozgrzany metal który wypromieniowuje część energii w postaci światła... http://www.scienceblog.com/cms/sound-way-turn-heat-electricity-13375.html
  20. W każdym razie coś musi te dźwięki zaabsorbować ... organizm wybiera jak to zrobić żeby się najbardziej opłacało... Swoją drogą, na ciekawy pomysł wpadli kiedyś Rosjanie - na stalowe poszycie łodzi podwodnej nakładać warstwę gumy. Nie chodziło tutaj o absorbowanie dźwięków powstałych z turbulencji, tylko raczej z sonarów. Dokładnie to nawet nie o absorbowanie - dzięki wewnętrznym nieregularnościom, dźwięk zamiast się odbić zaczyna się poruszać wzdłuż gumowej powłoki. Tej technologii używają też bodajże Chiny (my ponoć też mamy 2 tego typu pamiątki), ale nie spotkałem się z informacją o rubber coating w bardziej zachodnich produkcjach?
  21. Dobrze zdaję sobie sprawę że całkiem sporo można zrobić z tych kilku powszechnie występujących pierwiastków ... Owszem - używamy w naszych organizmach sporadycznie też tych rzadszych, ale na szczęście od miliardów lat jest tu prawie pełny recycling
  22. Po pierwsze: zmniejszenie prędkości pocisku też spowodowałaby zmniejszenie celności. Pocisk to wirujący, gęsty, symetryczny materiał - kształt powinien być po prostu aerodynamiczny i wiele tutaj nie poprawisz. Z superkawitację to trochę inna sprawa - stępiona krawędź tworzy bąbel powietrza dzięki któremu zmniejszony jest opór bocznych powierzchni i może działać silnik rakietowy. Odnośnie jej celności - wspomniane warunki niesłychanie ją utrudniają! Jednak tutaj w przeciwieństwie do naboju masz aktywny system napędowy i sterowania... Po drugie - owszem można zmienić nabój na gumowy o zmniejszonej zawartości prochu ... ale z tego co widzę chcą podobny efekt uzyskać bez wymiany amunicji. Jednak w przeciwieństwie do długopisów żelowych i silniczków rakietowych , które wyglądają jednak na wartościową drogę rozwoju, tutaj rzeczywiście ciężko znaleźć mi głębszy sens... Szczególnie że podobny efekt można uzyskać w dużo prostszy łatwo przełączany sposób: np. rozszczelniając komorę spalania, czy umieszczając za nią odblokowywany tłok...
  23. Nie wiem czy rozbicie zużytych produktów na składowe pierwiastki jest takie proste... Na pewno jest to kosztowne i pewnie kiepsko jest w tym momencie z odpowiednią technologią i infrastrukturą. Nawet w idealnych warunkach po pierwsze nie wszystko trafi do recyclingu podczas którego pewnie byłyby dodatkowo jakieś straty, po drugie zapotrzebowanie na tego typu produkty (jak monitory LCD) cały czas rośnie... Energia jest dostarczana w dużych ilościach od słońca, natomiast kiedy realne będzie wydobycie i sprowadzanie dużych ilości materiałów spoza Ziemi...?
  24. Obawiam się że zastąpienia szafiru obniży cenę tylko na pewien czas: http://www.idtechex.com/printedelectronicsworld/articles/augsberg_university_calculate_when_our_materials_run_out_soon_00000591.asp Kryzys braku metali ziem rzadkich (jak gal) czeka nas dużo wcześniej niż energetyczny - przy obecnej konsumpcji zależnie od metalu zasoby skończą się ponoć za jakieś 5-30 lat...
  25. Rzeczywiście - struktura naczyń powinna pozostać praktycznie niezmieniona przez całe życie, wystarczy wymieniać pojedyncze komórki. Ale w ten sposób np. naczyńka włosowate by chyba jednak powoli zanikały w trakcie życia. Dalej niektóre tkanki wymagają większej odbudowy/przebudowy ... trzeba jednak czasem zainicjować nowe rozgałęzienie i trochę je pociągnąć. Degeneracja tych naczyniek powinna być powolna - zgadzam się że osłabienie angiogenezy na okres walki z nowotworem nie wygląda tak niebezpiecznie. Jednak bałbym się tego używać jako profilaktyki... Głównym (?) minusem sieci krwionośnej guza jest to że więcej komórek pracuje nad dostaniem się do krwiobiegu - zezłośliwieniem. Ale gdy jej nie ma - taki guz jest praktycznie nie do ruszenia przez chemię - nawet przy miejscowej iniekcji wszystko się pewnie rozleje dookoła, układ odpornościowy też nie ma dostępu do wnętrza. Więc jak się go pozbyć?? Mechanicznie usunąć - sporo komórek może wylądować w krwiobiegu... Jeszcze zostaje radioterapia, bombardowanie jonami - wierzyć że system immunologiczny już wszystko bezpiecznie wyczyści... Regularne badania nie zlikwidowałyby całkowicie raka, jednak powinny wielokrotnie zmniejszyć jego żniwo. I pewnie finansowo też lepiej by wyglądały niż leczenie tych ludzi. Poza tym jakoś nie wierzę żeby cena prądu za jedno badanie NMR/TK przekroczyła kilka złotych - cena jest jaka jest żeby kiedyś zwróciła się koszt maszyny, utrzymania jej sprawnej...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...