Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37636
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Wczesna ekspozycja na ołów jest związana ze zwiększoną agresją w życiu dorosłym. Do takiego wniosku doszli naukowcy z Tulane University. Toksykolog, profesor Howard W. Mielke i jego zespół we współpracy z demografem Sammym Zahranem z Colorado State University, porównywali poziom ołowiu pochodzącego ze spalin samochodowych w powietrzu sześciu miast - Atlanty, Chicago, Indianapolis, Minneapolis, Nowego Orleanu i San Diego. Badaniami objęto lata 1950-1985, kiedy to doszło do zwiększonego zanieczyszczenia tym pierwiastkiem. Następnie sprawdzali, jak 20 lat później, gdy dzieci dorastające w tym okresie rozpoczynały dorosłe życie, wyglądały statystyki przemocy w miastach. Po wyeliminowaniu wszystkich innych czynników, takich jak otoczenie społeczne, dochody, wykształcenie, polityka zapobiegania przestępstwom czy odsetek uwięzionych osób, okazało się, że wzrost ilości ołowiu powietrzu o 1% wiąże się ze zwiększeniem odsetka poważnych napaści o 0,46% w 22 lata później. Dzieci są niezwykle wrażliwe na zanieczyszczenie ołowiem, a wystawienie na działanie tego pierwiastka ma opóźnione efekty neuroanatomiczne, które w znacznym stopniu wpływają na przyszłe zachowania społeczne i dobrostan. Nawet do 90% wzrostu przypadków poważnych napaści można wytłumaczyć ilością ołowi w powietrzu sprzed 22 lat - mówi profesor Mielke. Jego zdaniem wyeliminowanie benzyny ołowiowej będzie miało wpływ nie tylko na zdrowie ludzi, ale wpłynie też na zmniejszenie przestępczości.
  2. Honda opracowała technologię odzyskiwania metali ziem rzadkich ze zużytych urządzeń. Jeszcze w bieżącym miesiącu ma zostać uruchomiona pierwsza komercyjna linia odzyskująca metale na skalę masową. Dotychczas takie działania prowadzono jedynie eksperymentalnie na niewielką skalę. Honda będzie pracowała ze zużytymi akumulatorami niklowo-metalowo-wodorowymi (NIMH), które są gromadzone przez jej dealerów na całym świecie. Dotychczas z tego typu urządzeń odzyskiwano jedynie nikiel, które wykorzystywano później do produkcji stali nierdzewnej. Technologia Hondy pozwala na odzyskanie niklu i kobaltu. W wyniku odpowiedniej obróbki uzyskuje się metale o czystości porównywalnej z jakością otrzymywaną podczas tradycyjnego procesu produkcyjnego. Dzięki temu Honda będzie mogła ponownie ich użyć do produkcji akumulatorów i innych urządzeń. Japońska technologia pozwala na odzyskanie nawet ponad 80% zawartości metali. Może być też wykorzystana do pracy z innymi zużytymi urządzeniami, nie tylko z akumulatorami. Fabryka Hondy będzie stopniowo zwiększała gamę urządzeń, z których będzie odzyskiwała metale.
  3. Austriacka policja federalna aresztowała najmłodszego hakera w historii kraju. Zatrzymanym jest 15-latek, którego podejrzewa się o włamania na serwery 259 firm. Miał tego dokonać w ciągu zaledwie 3 miesięcy. Podczas włamań podejrzany używał ogólnodostępnych narzędzi hakerskich, a swoimi czynami chwalił się na Twitterze. Publikował też odnośniki do miejsc, w których opublikował ukradzione dane. Młodzieniec przyznał się do zarzucanych mu czynów natychmiast po aresztowaniu. Motywem jego działania było zdobycie uznania w oczach innych włamywaczy. Chłopiec, używający pseudonimu ACK!3STX, zapisał się na jedno z hakerskich forów i gdy odkrył, że przyznaje ono punkty za udane ataki, rozpoczął serię włamań, dzięki czemu trafił do grona 50 najwyżej punktowanych osób w liczącym sobie 2000 członków forum. W śledztwo przeciwko włamywaczowi zaangażowany był również Europol, gdyż Austriak atakował witryny firm z różnych krajów. Na razie nie oszacowano wysokości strat jakie spowodował domorosły haker.
  4. Naukowcy z Uniwersytetu w Zurychu i Zoological Society of London uważają, że przyczyną wyginięcia dinozaurów była jajorodność. Jajorodność pozostawiała dinozaury daleko w tyle za żyworodnymi ssakami. Ze względu na fizyczne ograniczenia rozmiarów jaj, w zestawieniu z matkami młode tych gadów okazywały się niezwykle małe. Oto przykład. Ważąc 4 tony, dinozaurzyca była 2.500 razy cięższa od świeżo wyklutego gadziątka, tymczasem ważąca tyle samo słonica waży zaledwie 22 razy więcej od swojego dziecka. Noworodek słoni jest więc od razu duży wśród dużych gatunków ssaków. Uderzającą różnicę w rozmiarach dinozaurzych rodziców oraz dzieci można wyjaśnić problemami z jajami. Większe jaja muszą mieć grubszą skorupkę, a że przez nią odbywa się też wymiana gazowa, pojawiają się ograniczenia. W pewnym momencie skorupka nie może już dalej wzrosnąć, co automatycznie oznacza zahamowanie wielkości dinozaurzych płodów. Nowo narodzone ssaki zajmują tę samą niszę ekologiczną co ich rodzice. W przypadku dużych gatunków dinozaurów było jednak zupełnie inaczej. Rozwijając się, przechodziły przez szereg nisz - od zwierząt ważących kilka kilogramów po nisze osobników o ostatecznej wadze kilkudziesięciu ton. Rosnąc, młodziki musiały współzawodniczyć z kilkoma kategoriami wagowo-wzrostowymi dorosłych zwierząt z innych grup. Walczyły z nimi o pokarm, w czasie gdy ssaki korzystały z mleka matek. Wśród badaczy istnieje zgoda co do tego, że zwierzęta o określonych rozmiarach zajmują konkretne nisze. W przypadku dinozaurów oznacza to, że pojedynczy gatunek zajmuje większość nisz. U ssaków jest dokładnie na odwrót: poszczególne nisze są zamieszkiwane przez liczne gatunki o zróżnicowanych rozmiarach- wyjaśnia dr Daryl Cordon z Uniwersytetu w Zurychu. Wyniki badań pokazały, że małe i średniej wielkości dinozaury reprezentowało o wiele mniej gatunków niż w przypadku małych i średnich ssaków, bo ich nisze zajmowały młode większych gatunków. Przegląd rozmiarów ciała wszystkich dinozaurów, włączając w to ptaki [...], ujawnił, że istniało zaledwie kilka gatunków, u których dorosłe osobniki ważyły 2-60 kg - opowiada Cordon. Nie stanowiło to problemu przez 150 mln lat, aż stało się coś, w wyniku czego wyginęły wszystkie duże gatunki i przetrwały tylko małe. Jeśli nie było małych gatunków, zniknęła cała grupa - wyjaśnia dr Marcus Clauss. Przeprowadzono symulację komputerową, z której wynikało, że po pierwsze, nieobecność małych i średnich gatunków dinozaurów wynikła z konkurencji między samymi dinozaurami (u ssaków nie występowała taka luka). Po drugie, w obecności dużych dinozaurów i przez ciągłą rywalizację z ich młodymi nie powstawały duże gatunki ssaków. Po trzecie wreszcie, małe dinozaury rywalizowały ze swoimi niewielkimi pobratymcami i małymi ssakami. Wzrastająca presja doprowadziła je na skraj wyginięcia, dając jeden wybór: poszukiwanie nowych nisz. To drugie zapewniło niektórym przetrwanie do dnia dzisiejszego, bo jako ptaki wzniosły się w powietrze. Podczas wymierania kredowego zginęły wszystkie zwierzęta ważące powyżej 10 kg. Wśród ssaków było wiele gatunków poniżej tego pułapu, z których mogły wyewoluować większe (zwłaszcza że zwolniły się nisze). U dinozaurów brakowało gatunków tej wielkości, dlatego nie było komu zagospodarować pojawiającej się przestrzeni.
  5. Zdaniem uczonych z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics (CfA) miliardy gwiazd w naszej galaktyce przechwyciły planety, które wcześniej uciekły z orbit swoich macierzystych gwiazd. Gwiazdy wymieniają planety tak, jak drużyny baseballowe wymieniają zawodników - mówi Hagai Perets z CfA. Przed rokiem informowaliśmy, że naukowcy stwierdzili, iż miliardy planet mogą nie krążyć wokół gwiazd, ale samotnie przemierzać kosmos. Teraz dowiadujemy się, że takie planety mogą być przechwytywane przez gwiazdy. To tłumaczyłoby np. istnienie systemów, w których orbity planet są bardzo odległe od gwiazd. Na potrzeby najnowszych badań Perets i Thijs Kouwenhoven z Uniwersytetu Pekińskiego przeprowadzili symulację młodego klastra gwiazd, w którym znajdują się planety niezwiązane orbitami z żadną z gwiazd. Symulacje wykazały, że jeśli takich planet jest tyle samo co gwiazd, to z czasem 3 do 6 procent z nich zostanie przechwyconych przez gwiazdę. Im bardziej masywna gwiazda, tym większe prawdopodobieństwo przechwycenia samotnej planety. Uczeni badali młody klaster, gdyż gwiazdy i planety znajdują się w nim bliżej siebie. Z czasem, wskutek oddziaływania pomiędzy gwiazdami, taki klaster się rozszerza i zanika. Zwiększają się odległości, przez co prawdopodobieństwo przechwycenia planety przez gwiazdę gwałtownie maleje. Planety są prawdopodobnie bardzo często wyrzucane ze swoich orbit. Gdy formuje się system planetarny może dojść do sytuacji, gdy dwie planety silnie na siebie oddziałują. Wówczas jedna z nich zostaje wyrzucona z orbity i rozpoczyna samotną wędrówkę. Gdy spotka na swej drodze gwiazdę, która porusza się z tą samą prędkością w tym samym kierunku, może zostać przez nią przechwycona. Zwykle orbita takiej przechwyconej planety jest setki lub nawet tysiące razy bardziej oddalona od gwiazdy niż orbita Ziemi od Słońca. Może ona być znacznie odchylona od orbit planet „macierzystych“ danej gwiazdy, a nawet poruszać się w kierunku przeciwnym do nich.
  6. W brytyjskim Bath, podczas budowy nowego hotelu na ulicy Beau Street znaleziono jedną z największych kolekcji rzymskich monet. Skarb składa się z ponad 30 000 srebrnych monet. Odkryto go w odległości około 150 metrów od byłych rzymskich łaźni. Monety pochodzą z 270 roku naszej ery, z okresu, gdy Cesarstwo przeżywało wyjątkowo trudne chwile. Podczas kryzysu w III wieku Rzym miał 25 cesarzy w ciągu zaledwie 50 lat. Był to czas wielkich niepokojów, szczególnie na kontynencie. Imperium niemal upadło - powiedział Stephen Clews, menedżer Roman Baths. Kryzys rozpoczął się wraz z zamordowaniem w 235 roku cesarza Aleksandra Sewera przez jego własne oddziały. Był on wynikiem splotu całej gamy niekorzystnych okoliczności: inwazji z zewnątrz, wojny domowej, zarazy i kryzysu ekonomicznego. Imperium rozpadło się wówczas na trzy części. Dopiero dojście do władzy Dioklecjana (rok 284) zakończyło kryzys. Mimo, że Brytania była wówczas stosunkowo spokojna, to niewykluczone, że właściciel monet postanowił zabezpieczyć się na ciężkie czasy i zakopał monety. Pieniądze były zbite w jeden wielki blok, co bardzo utrudniało pracę specjalistom. Eksperci British Museum przez rok rozdzielali monety. To jedno z pięciu największych znalezisk tego typu na terenie Wielkiej Brytanii i największe pochodzące z rzymskiego miasta. Jednocześnie to największe znalezisko dokonane przez profesjonalnych archeologów. Największym zbiorem rzymskich monet jest kolekcja 52 503 tego typu przedmiotów odkrytych za pomocą wykrywacza metalu przez archeologa-amatora. Znajdowały się w nim monety z lat 253-293.
  7. Wykorzystując skany rejonów mózgu powiązanych z nagrodą, naukowcy z Darmouth College byli w stanie przewidzieć poziom libido i zakres wzrostu wagi w ciągu pół roku. Amerykanie zademonstrowali związek między udokumentowanymi w czasie funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI) reakcjami na wskazówki związane z jedzeniem czy seksem a przyszłymi zachowaniami. To jedno z pierwszych badań w ramach obrazowania mózgu, które wykorzystuje reakcje zaobserwowane w skanerze do przewidywania ważnych zjawisk w realnym świecie, w dodatku w dłuższej perspektywie czasowej - podkreśla prof. Todd Heatherton. W eksperymentach wzięli udział świeżo upieczeni studenci pierwszego roku college'u. Naukowcy skupili się na jądrze półleżącym, części układu nagrody. Podczas skanowania ochotnicy oglądali zdjęcia zwierząt, krajobrazów, apetycznych potraw i ludzi. Po pół roku ich wagę i dane nt. zachowań seksualnych uzyskane z kwestionariuszy porównano z poprzednio odnotowaną wagą i skanami mózgu. Badani, których mózg silniej reagował na wskazówki dotyczące jedzenia, byli ludźmi, którzy bardziej przytyli w ciągu 6 miesięcy - tłumaczy Kathryn Demos. Podobną zależność zaobserwowano między reaktywnością na zdjęcia erotyczne a nasileniem zachowań seksualnych. Autorzy artykułu, który ukazał się w The Journal of Neuroscience, podkreślają, że wolontariusze silniej reagujący na widok jedzenia tyli, ale nie uprawiali częściej seksu i na odwrót.
  8. Jeden z tajwańskich producentów sprzętu elektronicznego twierdzi, że Intel i Microsoft mają zamiar przeprowadzić gwałtowny atak na rynkowe pozycje iPada. Obie firmy ściśle współpracują zarówno ze sobą jak i z producentami sprzętu, a celem tej współpracy jest podbicie rynku tabletów. Ich celem jest spowodowanie, by do połowy przyszłego roku rynkowe udziały iPada spadły z obecnych 70% do poniżej 50%. Przed końcem bieżącego roku na rynek mają trafić 32 modele tabletów z Windows 8. Ich producentami będą HP, Dell, Lenovo, Acer, Asustek i Toshiba. Szczególnie zainteresowani tymi urządzeniami są Lenovo i Acer. Obie firmy mają zamiar sprzedawać tablety w cenach od poniżej 300 do 1000 dolarów. Najtańsze modele mają być konkurencją dla tabletów z systemem Android, podczas gdy urządzenia wyceniane na więcej niż 300 USD będą konkurowały z iPadem. Jak zdradza źródło, na które powołuje się serwis Digitimes, Intel liczy przede wszystkim na silną pozycję Lenovo na chińskim rynku tabletów dla biznesu i edukacji. To właśnie tam ma rozegrać się główna batalia walki o rynkowe udziały urządzeń z Windows 8.
  9. Dodanie soku z limonki podczas słonecznej dezynfekcji wody umożliwia usunięcie z niej wykrywalnego poziomu szkodliwych bakterii, np. pałeczek okrężnicy (Escherichia coli), w znacznie krótszym czasie niż po zastosowaniu samej dezynfekcji solarnej. W wielu krajach dostęp do wody pitnej nadal stanowi poważny problem. Poprzednie badania wskazują, że w skali globalnej połowa wszystkich łóżek szpitalnych jest zajmowana przez osoby cierpiące na choroby mające związek z wodą. Wstępne wyniki naszego studium sugerują, że słoneczna dezynfekcja skojarzona z cytrusami jest skuteczna, jeśli chodzi o znaczne zmniejszanie stężenia E. coli w zaledwie 30 min, a to czas porównywalny z gotowaniem czy innymi domowymi metodami uzdatniania wody. Dodatkowo wymagana ilość - 30 mililitrów soku na 2 litry wody, co odpowiada połowie limonki na butelkę wody - nie powinna nadwyrężyć niczyjej kieszeni ani stworzyć nieprzyjemnego posmaku - podkreśla dr Kellogg Schwab z Globalnego Programu Wodnego Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa. Jedną z metod solarnego uzdatniania wody jest zalecany przez UNICEF sodis (Solar Water Disinfection Process). Jedno lub 2-litrową butelkę PET wypełnia się wodą i wystawia na słońce na co najmniej 6 godzin. Przy zachmurzeniu konieczne jest wydłużenie czasu ekspozycji nawet do 48 godzin. Podczas eksperymentów Schwab i Alexander Harding sprawdzali, w jakim stopniu zmniejszy się zawartość bakterii po potraktowaniu światłem słonecznym i symulującym je światłem sztucznym. Do butelek PET nalali niechlorowanej wody. Następnie zaprawili zawartość sokiem z limonki, zawiesiną wapienną lub syntetycznym psoralenem (naturalne psoraleny występują m.in. w roślinach z rodziny Rutaceae: limonkach, cytrynach, pomarańczach i grejpfrutach). Do tego E. coli, mysie norowirusy (MNV) lub bakteriofagi MS2 i gotowe. W porównaniu do samej dezynfekcji solarnej, po połączeniu sodis i soku z limonki lub zawiesiny wapiennej występowały niższe stężenia E. coli i MS2; były to różnice istotne statystycznie. Poziom norowirusów nie zmniejszył się w większym stopniu, co oznacza, że metoda nie jest idealna. Wiele kultur praktykuje już dodawanie soku z cytrusów, co być może wskazuje, że dla potencjalnych użytkowników sodis podejście to będzie bardziej atrakcyjne niż inne dodatki, takie jak tlenek tytanu(IV) czy nadtlenek wodoru. Powinno się jednak przeprowadzić kolejne badania, by ocenić wykorzystanie cytryn lub innych kwaśnych owoców, bo w określonych rejonach limonki mogą być trudne do zdobycia - podsumowują Amerykanie.
  10. Dokładne badania gniazd wielkich małp wykazały, że są to niespodziewanie skomplikowane konstrukcje. Są niemal tak złożone, jak najbardziej skomplikowane ludzkie konstrukcje tego typu - powiedział Roland Ennos z University of Manchester. Wielkie małpy budują gniazda na drzewach, gdy udają się na spoczynek. Wiedzą, w jaki sposób łamie się drzewo, wiedzą jak mocne powinno być gniazdo. To pokazuje, że są inteligentne i rozumieją fizykę swojego otoczenia - dodaje uczony. Małpa w ciągu około 10 minut jest w stanie zbudować na wysokości 10-20 metrów gniazdo o wymiarach 1,5x1 metr. Używane tylko jeden raz gniazda zapewniają bezpieczeństwo, chronią przed insektami i jest w nich cieplej niż na ziemi. Ennos i jego koledzy opublikowali w PNAS artykuł, w którym opisują wyniki swoich badań nad gniazdami orangutanów zamieszkujących Indonezję. Małpy tworzą gniazda odpowiednio zginając i splatając gałęzie grubości około 3 centymetrów. „One są po prostu zginane. Pozostają żywe, więc można je badać. Te wszystkie powyginane gniazda są jak żywe archeologiczne artefakty. To jest bardzo podobne do wyplatania koszy. Małpy muszą złamać gałęzie, spleść je razem i uformować silną, sztywną konstrukcję“ - mówi uczony. Naukowcy zauważyli, że z najmniejszych gałęzi wyplatane jest coś w rodzaju poduszki i materaca. Skomplikowane Gniazda budują również np. szympansy i bonobo. Co ciekawe, u szympansów zaobserwowano dwa różne zachowania. Część małp buduje gniazda na drzewach, a inne na ziemi. Naukowcy nie potrafią wyjaśnić sensu spania na ziemi. Jest zimniej, mniej bezpiecznie, a śpiące zwierzę narażone jest też na ataki większej liczby insektów. Dotychczasowe badania nie dały jednoznacznej odpowiedzi, dlaczego są szympansy, które wolą spać na ziemi. Warto jednak zauważyć, że uważamy, iż jednym z najważniejszych wydarzeń ewolucji było opuszczenie drzew przez naszych przodków. Najwyraźniej nie byli oni jedynym gatunkiem, który postanowił zrezygnować z drzew.
  11. Naukowcy pracujący pod przewodnictwem dr. Saschy Sauera z Instytutu Genetyki Molekularnej Maxa Plancka w Berlinie zidentyfikowali nową grupę związków - amorfrutyny - które występują zarówno w korzeniu lukrecji Glycyrrhiza foetida, jak i owocu amorfy krzewiastej (Amorpha fruticosa) i wykazują działanie antycukrzycowe oraz przeciwzapalne. Obniżają poziom cukru we krwi i są dobrze tolerowane. Amorfrutyny, których nazwa, jak można zauważyć, pochodzi od Amorpha fruticosa, mają prostą budowę. Ich działanie przetestowano na myszach z cukrzycą. Skoncentrowano się na receptorach aktywowanych przez proliferatory peroksysomów γ (PPARγ). Stało się tak nie przez przypadek, gdyż PPARγ bezpośrednio wpływają na geny, które są odpowiedzialne za syntezę adipocytokin, wychwyt oraz magazynowanie trójglicerydów i regulują glukoneogenezę. Wskutek ich aktywacji dochodzi do obniżenia insulinooporności. Amorfrutyny wiążą się z PPARγ, czego skutkiem jest wybiórcza ekspresja genów i profil fizjologiczny, który znacznie różni się od wzorca aktywacji wywoływanego przez stosowane dotąd leki PPARγ. W eksperymentach wykorzystano myszy db/db (z uszkodzonym receptorem leptyny; podwójne db oznacza, że mamy do czynienia z homozygotą dla tej mutacji), u których otyłość wtórnie doprowadzała do cukrzycy typu 2. Okazało się, że terapia amorfrutynami zmniejszała u nich insulinooporność oraz inne parametry metaboliczno-zapalne, bez zwiększenia magazynowania tłuszczu czy hepatotoksyczności. Zaobserwowano, że wiążąc się z PPARγ, cząsteczki amorfrutyn aktywowały szereg genów, które zmniejszają poziom określonych kwasów tłuszczowych i glukozy w osoczu. Choć na rynku dostępne są już leki obierające na cel PPARγ, nie są one wystarczająco wybiórcze w działaniu i mogą wywoływać skutki uboczne, takie jak wzrost wagi czy problemy sercowo-naczyniowe - podkreśla Sauer. Dla odmiany amorfrutyny są świetnie tolerowane. Niestety, picie herbatki lukrecjowej czy jedzenie lukrecji nie pomoże w leczeniu cukrzycy, bo stężenia tych związków są zbyt niskie [...]. Zespół opracował jednak specjalną metodę ekstrakcji, którą będzie można wykorzystać do pozyskiwania amorfrutyn na skalę przemysłową. Sauer uważa, że związki te znajdą zastosowanie nie tylko w terapii, ale i profilaktyce diabetologicznej.
  12. Guardian twierdzi, że w ubiegłym roku USA i Chiny dwukrotnie w tajemnicy przeprowadziły gry wojenne w cyberprzestrzeni. Kolejne są planowane na maj bieżącego roku. Celem gier było zapobieżenie eskalacji konfliktu w cyberprzestrzeni, do którego mogłoby dość, gdyby któraś ze stron poczuła się zagrożona bardziej niż zwykle. Jednak sam fakt ich zorganizowania, a przede wszystkim wyrażenie zgody przez Chiny, daje analitykom do myślenia. Wiadomo bowiem, że Chiny bardzo aktywnie uczestniczą w atakach na amerykańskie sieci. Chiny doszły do wniosku, że układ sił się zmienił i to w taki sposób, który daje im przewagę. Armia Ludowo-Wyzwoleńcza jest bardzo wrogo nastawiona. Uważają USA za swój cel. Uważają, że ich ataki są usprawiedliwione i sądzą, że Stany Zjednoczone chylą się ku upadkowi - mówi Jim Lewis, jeden z dyrektorów think-tanku Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) w Waszyngtonie. Wspomniane gry wojenne zostały zorganizowane dzięki zaangażowaniu CSIS oraz Chińskiego Instytutu Współczesnych Relacji Międzynarodowych. Dzięki temu, że gry były organizowane przez think-tanki, amerykańscy urzędnicy oraz pracownicy agencji wywiadowczych mogli zachowywać się bardziej swobodnie. Mogą wymieniać się ze swoimi chińskimi partnerami opiniami, prezentować stanowisko swoich rządów, jednak nie ma to takiego znaczenia, jak oficjalne przedstawienie tych samych problemów przez polityków. Koordynowaliśmy gry wojenne z Departementem Stanu i Departamentem Obrony. Oficjele najpierw byli obserwatorami, potem stali się uczestnikami. Podobnie było po chińskiej stronie - mówi Lewis. Podczas pierwszej z gier zadaniem obu stron było zareagowanie na atak zaawansowanego programu komputerowego, takiego jak Stuxnet. Druga gra miała symulować atak drugiego z uczestników gry. Obie rozgrywki były niesamowite. Pierwsza gra poszła dobrze. Druga już nie tak dobrze. Chińczycy byli bardzo przebiegli. Wysłali dobrze przygotowanych ludzi. Chcielibyśmy znaleźć sposób na zmianę ich zachowania, ale znajdują usprawiedliwienie na swoje działania. Uważają, że doświadczyli imperializmu i przez cały wiek byli poniżani - mówi Lewis. Chińczycy głęboko nie ufają Stanom Zjednoczonym. Są zaniepokojeni amerykańskim potencjałem militarnym. Sądzą, że mamy wielką strategię zachowania hegemonii USA i uznają to za wyzwanie rzucone bezpośrednio im. W Chinach ci, którzy są zwolennikami współpracy nie są tak silni, jak zwolennicy konfliktu - dodaje. Przeprowadzenie tego typu gier wojennych było potrzebne, gdyż chińskie ataki na zachodnie sieci i kradzieże technologii stały się tak uciążliwe, iż USA i Wielka Brytania zaczęły dawać Pekinowi do zrozumienia, iż nie będą się bezczynnie temu przyglądały. Ponadto, jak łatwo zauważyć, USA za prezydenta Obamy mniej uwagi poświęcają Europie, a bardziej skupiają się na obszarze Azji i Pacyfiku, gdzie ich interesom zagraża rosnąca chińska potęga. Ze wszystkich krajów zaangażowanych w cyberszpiegostwo Chiny są jedynym, który może stać się militarnym przeciwnikiem USA. Siły zbrojne obu krajów znajdują się w swoim bezpośrednim sąsiedztwie i dochodzi do wrogich incydentów. Ryzyko popełnienia pomyłki jest bardzo duże, dlatego też próbujemy zrozumieć stanowisko obu stron - stwierdza Lewis. Zdaniem analityka w najbliższym czasie Stany Zjednoczone staną się bardziej agresywne w stosunku do Chin. Zarówno z Białego Domu, ze źródeł dyplomatycznych, jak i ze strony służb dochodzą sygnały, że USA uznały, iż pozwolono Chinom na zbyt wiele i dłuższe tolerowanie sytuacji, w której wyspecjalizowane jednostki chińskiej armii całymi miesiącami i latami szpiegują amerykańskie urzędy, firmy, uczelnie i siły zbrojne jest nie do przyjęcia. Musimy zacząć rozmawiać o działaniach ofensywnych, mających na celu powstrzymanie agresora. Nie możemy oczekiwać, że prywatne przedsiębiorstwa same obronią się przed zagraniczną agencją wywiadowczą. Są rzeczy, które musimy zrobić w sytuacji, gdyż ktoś prowadzi cyfrowe działania wywiadowcze będące odpowiednikiem wywiadowczego przygotowania ataku wojskowego na naszą infrastrukturę energetyczną. Moim zdaniem to zaszło już za daleko i wymaga odpowiedzi. Bo jakie inne motywy mogą stać za dokładnym mapowaniem naszej infrastruktury? Dotychczas mieliśmy ciężką rękę jeśli chodzi o użycie konwencjonalnych metod wojskowych i dyplomatycznych. Teraz musimy odsłonić karty i użyć wszystkich możliwych środków. Powinniśmy zacząć mówić o aktywnej obronie - twierdzi, nie wymieniając Chin wprost, Frank Cilluffo, specjalny doradca George’a Busha ds. bezpieczeństwa wewnętrznego.
  13. Obecność zeschłych roślin wzmacnia wiarę ludzi w globalne ocieplenie (GO). Francuski psycholog Nicolas Guéguen przeprowadził serię eksperymentów. Na początku 60 osób wypełniało kwestionariusz dotyczący bieżących wydarzeń. Cztery pytania dotyczyły globalnego ocieplenia (np. "Wydaje mi się, że temperatury są teraz wyższe niż w latach poprzednich"). Połowę badanych umieszczono w pokoju z 1,5-m fikusem o dużych liściach. Reszta odpowiadała na pytania w cieniu uschniętego kwiatka. Okazało się, że osoby z drugiej grupy w większym stopniu wierzyły w globalne ocieplenie. Przekonania badanych odnośnie do innych kwestii nie różniły się znacząco. W kolejnych badaniach Guéguen wprowadził 3. grupę (kontrolną) bez jakiegokolwiek kwiatka. Pojawiły się też scenariusze z 3 martwymi i 3 żywymi roślinami: fikusem, bonsai i draceną. Ustalono, że w obecności żywych roślin ochotnicy wierzyli w globalne ocieplenie w podobnym stopniu jak w scenariuszu bez kwiatów, natomiast martwe okazy sprawiały, że GO wydawało im się bardziej prawdopodobne. W dodatku im więcej uschniętych kwiatów, tym silniejsze przekonanie, że klimat naprawdę się ociepla. Francuzi uważają, że widok martwej rośliny mógł u badanych aktywować koncepty powiązane z GO, np. upału i suszy. Uzyskane wyniki pokrywają się z tym, co odkryli autorzy wcześniejszych studiów. Okazywało się np., że gdy badania przeprowadzano w cieplejsze dni, ludzie byli bardziej skłonni deklarować wiarę w globalne ocieplenie. Guéguen sugeruje, że ustalenia można szybko przekuć na praktykę. Gdyby w toaletach - domowych czy publicznych - ustawić pozbawione liści rośliny, skojarzenie z GO powinno zmniejszyć zużycie wody. Szczegóły badań ukazały się w Journal of Environmental Psychology.
  14. Wykorzystywanie sieci TOR nie uchroniło handlarzy narkotykami przed namierzeniem i aresztowaniem przez władze. Dwuletnie śledztwo prowadzone przez agentów amerykańskiej Drug Enforcement Administration (DEA) doprowadziło do rozbicia sklepu „The Farmer’s Market“. Online’owa usługa oferowała fora, formularze zamówień, obsługę klienta i co najmniej cztery rodzaje płatności. Od stycznia 2007 do października 2009 przestępcy przetworzyli 5256 zamówień o łącznej wartości ponad miliona dolarów i dostarczyli narkotyki 3000 klientów z 35 krajów. Twórcy sklepu używali sieci TOR, usług ukrywających adresy IP oraz transakcje gotówkowe. W rozbiciu gangu brały udział agencje z USA, Kolumbii, Holandii, Szkocji i innych krajów. Głównym podejrzanym w sprawie jest Marc Willem, który został wczoraj zatrzymany w swoim domu w Lelystad w Holandii. Aresztowano też obywatela USA mieszkającego w Argentynie oraz sześciu Amerykanów ze stanów Iowa, Michigan, Georgia, Nowy York, New Jersey i Floryda. Mężczyznom, którzy sprzedawali m.in. LSD i ecstasy, postawiono liczne zarzuty. Każdemu z nich grozi kara dożywotniego więzienia.
  15. Nowozelandzkim badaczom udało się wyjaśnić, czemu odczucia pacjentów po znieczuleniu ogólnym przypominają zespół nagłej zmiany strefy czasowej (ang. jet-lag). Nasze badanie pokazuje, że znieczulenie ogólne skutecznie przesuwa cię do innej strefy czasowej, wytwarzając chemiczny zespół nagłej zmiany strefy czasowej. W ten sposób zdobyliśmy naukowe wyjaśnienie, czemu ludzie wybudzają się z poczuciem, że minęło bardzo mało czasu - opowiada dr Guy Warman z University of Auckland. Zespół wykazał, że znieczulenie ogólne zmienia aktywność kluczowych genów kontrolujących zegar biologiczny. Efekt utrzymuje się co najmniej 3 dni, nawet w obecności silnych wskazówek świetlnych, które sugerują mózgowi, jaka jest właściwa pora dnia. Już od jakiegoś czasu wiedziano, że po znieczuleniu funkcjonowanie zegara biologicznego zostaje zaburzone i że niekorzystnie wpływa to na wzorce snu oraz nastrój, a także gojenie ran i działanie układu odpornościowego. Rozumiejąc, dlaczego się tak dzieje, bylibyśmy w stanie walczyć z tym zjawiskiem i potencjalnie wspomóc zdrowienie. Eksperymenty prowadzono na pszczołach miodnych. Wybrano właśnie je, ponieważ mają niesamowicie dokładne wyczucie czasu; potrzebują tego do odnajdowania określonych kwiatów o konkretnej porze dnia. Pszczoły odwiedzają kwiaty tylko wtedy, gdy wytwarzają one nektar i nawigują w oparciu o pozycję słońca w danej porze dnia. Za dodatkowy atut pszczół należy uznać fakt, że ich zegar biologiczny działa podobnie do ssaczego. Na początku owady wytrenowano, by latały do danego źródła pokarmu. Później o poranku podano im izofluran i wybudzono po ok. 6 godz. Obserwując, gdzie leciały po odzyskaniu świadomości albo wyliczając, o ile odraczały wyprawę po pożywienie, Nowozelandczycy stwierdzali, jaka wg nich, jest pora dnia. Warman i inni skorzystali z tagów RFID oraz radaru. Dzięki temu mogli śledzić trasy pszczół. Owady obudziły się i myślały, że jest o wiele wcześniej niż w rzeczywistości. Nie miały świadomości, że minęło 6 godzin. W ramach analizy molekularnej, bazując na genach rytmów okołodobowych, akademicy stwierdzili, że zegary biologiczne przesunęły się w czasie znieczulenia o 3-4 godz. Biolodzy zauważyli, że po znieczuleniu opóźnienie początku żerowania wynosiło 3,3 godz. Oscylacje poziomów mRNA centralnych genów zegara amCry (od Apis mellifera cryptochrome-m) oraz amPer (Apis mellifera period) były opóźnione, odpowiednio, o 4,9 i 4,3 godz. [Pszczoły] miały jet-lag. To tak, jakby obudzić się w czasie Sydney, podczas gdy w rzeczywistości obowiązuje czas Auckland. Co ciekawe, przesunięcie strefy czasowej następowało wyłącznie przy scenariuszu znieczulania w ciągu dnia. Podanie anestetyku w nocy nie wywoływało efektu zmiany faz czasowych. Warman podkreśla, że to może być wskazówka, że tak jak w zespole nagłej zmiany stref czasowych, w regeneracji po znieczuleniu pomoże pacjentom właśnie światło. Obecnie zespół rozpoczyna badania kliniczne, które oceniają zakres zespołu przesunięcia strefy czasowej u ludzi.
  16. Microsoft poinformował o przygotowywanych wersjach systemu Windows 8. Będzie ich mniej, niż w poprzednich edycjach. Najnowszy OS będzie występował w dwóch edycjach 32- i 64-bitowej. Dla użytkowników domowych przeznaczono dwie wersje: Windows 8 i Windows 8 Pro. Przedstawiciele Microsoftu twierdzą, że większość użytkowników zadowoli Windows 8. Znajdą oni w nim wszystkie zmiany, jakie wprowadzono w nowym systemie, w tym nowy Windows Explorer, Menedżer Zadań, lepszą obsługę wyświetlaczy wielodotykowych, możliwość zmiany języka systemu w locie. Trafiły tam też niektóre technologie znane wcześniej z wersji Ultimate i Enterprise. Z kolei Windows 8 Pro powstał z myślą o bardziej zaawansowanych użytkownikach, chcących skorzystać z szyfrowania, wirtualizacji, większych możliwości zarządzania komputerem. Tą wersją powinny też być zainteresowani przedsiębiorcy. Microsoft przygotował też Windows RT, czyli Widnows 8 dla platformy ARM. Będzie ona dostępna tylko w wersji preinstalowanej na komputerze lub tablecie. Zawiera ona zoptymalizowane pod kątem korzystania z ekranów dotykowych Worda, Excela, PowerPointa i OneNote. Wszystkie wspomniane wersje Windows będą korzystały z techniki Semantic Zoom (zoptymalizowana pod kątem wyświetlaczy dotykowych technologia zarządzania dużymi zestawami podobnych danych np. fotografii), kafelków, Windows Store, aplikacji takich jak kalendarz, poczta, komunikator, odtwarzacze multimedialne. Wszystkie zostaną wyposażone w Internet Explorera 10, technologie Windows Defender, SmartScreen, Windows Update, rozszerzony Menedżer Zadań, ulepszone wsparcie dla wielu monitorów, Exchange ActiveSync, historię plików, pozwolą na montowanie obrazów ISO i VHD, skorzystają z obrazkowych haseł i zdalnych pulpitów, klienta VPN oraz technologii bezpiecznego uruchamiania. Wersja Pro zostanie wyposażona w technologie BitLocker i BitLocker To Go, klienta Hyper-V, szyfrowanie plików, tworzenie grup i określanie ich uprawnień, pozwoli na dołączanie domen i startowanie z VHD. Posiadacze Windows 7 Starter, Home Basic i Home Premium będą mogli zaktualizować system do Windows 8 lub Windows 8 Pro. Natomiast posiadacze Windows 7 Professional i Ultimate będą mogli przesiąść się tylko na wersję Windows 8 Pro. Na potrzeby dużych firm, które mają podpisaną z Microsoftem umowę Software Assurance przygotowano Windows 8 Enterprise. Wersja ta zawiera wszystkie mechanizmy Windows 8 Pro, a dodatkowo wyposażono ją w technologie ułatwiające tworzenie i zarządzanie dużymi sieciami, zaawansowane technologie bezpieczeństwa, wirtualizacji i wiele innych rozwiązań niedostępnych w poprzednio opisanych wersjach.
  17. Google przygotowuje konkurencję dla popularnego Dropboksa. Usługa Google Drive powinna zostać udostępniona w przyszłym tygodniu. Oferuje ona 5 gigabajtów bezpłatnej przestrzeni do przechowywania danych (Dropbox oferuje 3 GB), a za jej powiększenie trzeba będzie zapłacić. Najprawdopodobniej będzie ona zintegrowana z pulpitem podobnie jak Dropbox. O samej usłudze niewiele wiadomo. Biorąc jednak pod uwagę standardowy sposób postępowania Google’a, można się spodziewać, że początkowo Google Drive będzie dostępny jedynie bardzo ograniczonej liczbie osób i prawdopodobnie tylko w USA. Jeśli nowa usługa się spopularyzuje, będzie to kolejny olbrzymi zbiór danych internautów - po Gmailu, Google Docs czy wyszukiwarce - jaki pozostanie do dyspozycji koncernu. Niewykluczone, że w przyszłości Google Drive zostanie skojarzone również z innymi kontami, które użytkownik posiada na Google’u.
  18. Międzynarodowy zespół naukowców badał zawartość soli w 2124 produktach sześciu sieci fast foodów. Okazało się, że poszczególne państwa - wszystkie były państwami rozwiniętymi - bardzo różniły się pod względem stężenia sodu w tych samych kategoriach produktów. Specjaliści z Australii, Kanady, Nowej Zelandii, Francji, Wielkiej Brytanii i USA wybrali do studium sieci Burger King, Domino Pizza, KFC, McDonald, Pizza Hut i Subway. Przyglądano się: 1) pikantnym produktom śniadaniowym, 2) burgerom, 3) daniom z kurczaka, 4) pizzom, 5) sałatkom, 6) kanapkom i 7) frytkom. Fast food z Kanady i USA zawierał o wiele więcej sodu niż to samo jedzenie z Wielkiej Brytanii i Francji. W Kanadzie 100-g porcja Chicken McNuggets McDonalda zawierała 2,5 razy więcej sodu (600 mg, co odpowiada 1,5 g soli) niż taka sama porcja w Wielkiej Brytanii (zawierała ona 240 mg Na, co odpowiada 0,6 g soli). Autorzy raportu opublikowanego na łamach Canadian Medical Association Journal podkreślają, że uzyskane wyniki można wykorzystać jako pretekst do zmiany składu produktów, tak by naprawdę zawierały mniej soli. Zmiany wprowadzano by stopniowo, żeby zminimalizować negatywne reakcje klientów. Skoro w niektórych państwach udało się ograniczyć zawartość soli (lub zawsze była ona niższa), to przy tym samym procesie produkcyjnym oznacza to, że obniżenie stężenia sodu jest technicznie wykonalne. Co więcej, przemysł nie może już więcej wymawiać się trudnościami tego rodzaju.
  19. Philippe Starck, znany francuski projektant wnętrz, urządzeń i mebli powiedział, że we współpracy z Apple’em przygotowuje „rewolucyjny projekt“. Artysta przekazał taką informacją podczas wywiadu, jednak odmówił podania jakichkolwiek szczegółów. Zapowiedział jedynie, że projekt ma zakończyć się w przeciągu ośmiu miesięcy. Starck to autor projektów zarówno szczoteczek do zębów, bezprzewodowych głośników dla iPoda czy iPhone’a, obudów zewnętrznych dysków twardych LaCie, myszy Microsoftu, krzeseł i przystanków autobusowych. Przygotowywał też wystrój wielu klubów nocnych, restauracji, hoteli i innych. Tym razem trudno jednak wyrokować, jaki projekt mógł mieć Starck na myśli.
  20. Nowozelandzcy naukowcy wykorzystali tzw. rozszerzoną rzeczywistość (AR od ang. augmented reality) do leczenia arachnofobii, czyli lęku przed pająkami. AR umożliwia nakładanie dodatkowej zawartości, tutaj pająków, na obraz z kamery. Kosmate zwierzęta przemieszczają się po rozłożonych na stole przedmiotach, a nawet ręce siedzącego przy nim człowieka. Naukowcy z Human Interface Technology Lab na University of Canterbury posłużyli się Kinectem, który dzięki 2 kamerom może przesyłać do komputera dane dotyczące wyglądu biurka. Oprogramowanie stworzone przez Nowozelandczyków wizualizuje pająki i na końcu symulacja jest wyświetlana na specjalnych okularach. Oprogramowanie powstało w zeszłym roku z myślą o grze z jeżdżącymi po stole wirtualnymi samochodzikami. Aby przystosować je do terapii fobii, auta zastąpiono pająkami, a obiekty przestały jeździć i przestawiły się na tryb pełzania. Ze względu na programowalność charakteru wirtualne pająki są bardzo wygodne. W procesie odwrażliwiania (desensytyzacji) mogą być napastliwe w stosunku do użytkownika lub zdecydowanie go unikać. Adrian Clark, jeden z twórców pomysłu, podkreśla, że wszystko zależy od tego, na jakim etapie leczenia znajduje się pacjent. Naukowcy cieszą się, że udało im się zapewnić tak dużą dawkę realizmu. Ludzie boją się i odczuwają odrazę, mimo że wiedzą, iż pająki nie są prawdziwe. Na razie program pokazywano osobom zdrowym, ale wkrótce rozpoczną się testy z udziałem pacjentów z fobią. Wcześniej akademicy chcą jednak dodać m.in. opcję zgniatania, by uczestnicy programu mieli poczucie kontroli nad sytuacją.
  21. Sędzia Liam O’Grady nakazał stronom biorącym udział w sprawie sądowej dotyczącej Megaupload zawarcie porozumienia dotyczącego losu serwerów, na których znajdują się dane użytkowników serwisu. Megaupload wynajmował 1100 serwerów od firmy Carpathia Hosting. Po nalocie nowozelandzkiej policji serwery przez jakiś czas pozostawały do dyspozycji śledczych, którzy zbierali dowody przeciwko Megaupload. Jednak przed kilkoma tygodniami serwery zostały zwolnione i są do dyspozycji Carpathia Hosting. Firma ponosi olbrzymie koszty ich utrzymania. Dlatego też wystąpiła do sądu z prośbą o podjęcie decyzji co do losu serwerów. Departament Sprawiedliwości (DoJ) mówi, że ich nie potrzebuje, gdyż zebrał wszystkie potrzebne dowody. Megaupload nie może płacić za ich utrzymywanie, ponieważ konta serwisu zostały zablokowane. Z kolei śledczy z DoJ oraz MPAA nie zgadzają się na pozostawienie serwerów do dyspozycji Megaupload, bo nie chcą, by serwery ponownie zostały podłączone do internetu. Julie Samuels, prawnik Electronic Frontier Foundation, która reprezentuje jednego z pracowników Megaupload mówi, że ktoś powinien zająć się serwerami, ponieważ wielu spośród klientów Megaupload składowało na nich legalne dane i powinni mieć możliwość ich pobrania. W takiej sytuacji sędzia O’Grady nakazał prawnikom wszystkich stron, by wynajęli negocjatora i usiedli wspólnie do stołu, by dojść do porozumienia. Sędzia powiedział, że zgadza się z argumentem Carpathia, iż firma ta nie powinna ponosić kosztów utrzymania serwerów. Megaupload uważa, że to DoJ powinien utrzymywać serwery, skoro nie chce, by kontrola nad nimi została mu przekazana. Jednak DoJ nie ma żadnego interesu w płaceniu za nie. Najbardziej zainteresowani są, oczywiście, właściciele danych oraz Megaupload, który twierdzi, że na serwerach znajdują się informacje istotne dla obrony.
  22. Specjaliści z Wydziału Chemii szwedzkiego Królewskiego Instytutu Technologicznego opracowali molekularny katalizator, dzięki czemu proces sztucznej fotosyntezy przebiega równie szybko co proces naturalny. To daje nadzieję na opracowanie efektywnych technologii przechowywania energii słonecznej. Od co najmniej 30 lat naukowcy w USA, Japonii i Europie próbują naśladować proces fotosyntezy. Różne zespoły eksperymentowały z różnymi rozwiązaniami, dokonały wielu odkryć, jednak nikomu nie udało się przeprowadzić sztucznej fotosyntezy i rozłożyć wody na tlen i wodór na tyle szybko, by mogła mieć ona praktyczne zastosowanie. Teraz grupa profesora Licheng Suna opracowała najbardziej wydajny katalizator sztucznej fotosyntezy. Dzięki niemu przetworzeniu ulega 300 molekuł wody na sekundę. Naturalna fotosynteza odbywa się z prędkością 100-400 molekuł na sekundę. „To rekord świata i ważny przełom w technologii sztucznej fotosyntezy“ - mówi Sun. Rosnące ceny ropy naftowej zwiększają zainteresowanie alternatywnymi metodami pozyskiwania energii. Na tym polu dokonywany jest coraz większy postęp. Pracuje się zarówno nad zamianą dwutlenku węgla w paliwa bazujące na węglu, jak metanol oraz nad bezpośrednią zamianą energii słonecznej w wodór. Grupa Suna skupia się przede wszystkim na tym, by technologia była cenowo konkurencyjna. „Szybka fotosynteza pozwala myśleć o budowie wielkiej fabryki wodoru umiejscowionej na przykład na Saharze, gdzie jest wiele słońca. Czy też nad efektywną zamianą energii słonecznej w elektryczność. Jestem przekonany, że w ciągu dziesięciu lat powstanie technologia, która będzie mogła cenowo konkurować z węglem“ - stwierdza Sun. „Słońce to przyszłość energii odnawialnej“ - dodaje.
  23. Austria i Słowenia kłócą się o kiełbaskę. Do kogo należy bardziej i kto może rościć sobie do niej prawa. Słoweńcy twierdzą - i z tym zgadzają się chyba wszyscy - że kranjska klobasa (kiełbasa kraińska) powstała w XIX w. w północnej Słowenii. Pierwsza wzmianka na jej temat, notabene po niemiecku, pojawia się w Süddeutsche Küche Katariny Prato z 1896 r. Terminu kranjska klobasa użyto po raz pierwszy w 6. wydaniu książki Slovenska kuharica Felicity Kalinšek z 1912 r. Ostatnio Słoweńcy zwrócili się do Komisji Europejskiej, by kiełbasie nadać Chronione Oznaczenie Geograficzne - w ten sposób kategoryzuje się produkty wytwarzane w konkretnym regionie, miejscu lub w państwie. W tym wypadku chodzi o powiązania mięsa na wędlinę z Krainą. Kraina to jeden z regionów historyczno-etnograficznych tworzących dzisiejszą Słowenię. W XIX wieku Księstwo Krainy było jednak krajem koronnym Austro-Węgier. Stąd wspólna inicjatywa Wiedeńskiej Izby Handlowej, austriackiego biura patentowego i Ministerstwa Rolnictwa, by sprzeciwić się wnioskowi Słowenii. Käsekrainer to odmiana kiełbaski niezgody, wytwarzana z dodatkiem 10-20% żółtego sera (w wersji słoweńskiej znajdują się tylko mięsa, głównie wieprzowina, woda i przyprawy). Po raz pierwszy na dużą skalę zaczęto ją produkować w Austrii na początku lat 80. Mimo to oficjele twierdzą, że utrata prawa do posługiwania się nazwą Käsekrainer będzie stanowić poważny cios dla ekonomii oraz dziedzictwa austriackiego. Wiedeńskie stragany z kiełbasą są znakami handlowymi miasta i kiełbaski z serem muszą znajdować się w ofercie. Frankfurterki nazywa się w Niemczech kiełbaskami wiedeńskimi i [jakoś] nikomu to nie przeszkadza - podkreśla Josef Bitzinger z Wiedeńskiej Izby Handlowej. Co ciekawe, Słoweńcy wcale nie zaprzeczają, że gdyby nie Austro-Węgry, kiełbasa kraińska nigdy nie stałaby się tak popularna. Przypominają nawet, że wg anegdoty, cesarz Franciszek Józef spróbował jej w zajedzie podczas podróży z Wiednia do Triestu. Kiedy władca zapytał, co jest w menu, właściciel odpowiedział: "Mamy tylko zwykłe domowe kiełbaski, to wszystko". Po skosztowaniu dania imperator miał zakrzyknąć: "To nie jest zwykła kiełbaska, to kiełbaska kraińska!". I tak narodziła się legenda, o którą dziś spierają się dwa państwa.
  24. Austria i Słowenia kłócą się o kiełbaskę. Do kogo należy bardziej i kto może rościć sobie do niej prawa. Słoweńcy twierdzą - i z tym zgadzają się chyba wszyscy - że kranjska klobasa (kiełbasa kraińska) powstała w XIX w. w północnej Słowenii. Pierwsza wzmianka na jej temat, notabene po niemiecku, pojawia się w Süddeutsche Küche Katariny Prato z 1896 r. Terminu kranjska klobasa użyto po raz pierwszy w 6. wydaniu książki Slovenska kuharica Felicity Kalinšek z 1912 r. Ostatnio Słoweńcy zwrócili się do Komisji Europejskiej, by kiełbasie nadać Chronione Oznaczenie Geograficzne - w ten sposób kategoryzuje się produkty wytwarzane w konkretnym regionie, miejscu lub w państwie. W tym wypadku chodzi o powiązania mięsa na wędlinę z Krainą. Kraina to jeden z regionów historyczno-etnograficznych tworzących dzisiejszą Słowenię. W XIX wieku Księstwo Krainy było jednak krajem koronnym Austro-Węgier. Stąd wspólna inicjatywa Wiedeńskiej Izby Handlowej, austriackiego biura patentowego i Ministerstwa Rolnictwa, by sprzeciwić się wnioskowi Słowenii. Käsekrainer to odmiana kiełbaski niezgody, wytwarzana z dodatkiem 10-20% żółtego sera (w wersji słoweńskiej znajdują się tylko mięsa, głównie wieprzowina, woda i przyprawy). Po raz pierwszy na dużą skalę zaczęto ją produkować w Austrii na początku lat 80. Mimo to oficjele twierdzą, że utrata prawa do posługiwania się nazwą Käsekrainer będzie stanowić poważny cios dla ekonomii oraz dziedzictwa austriackiego. Wiedeńskie stragany z kiełbasą są znakami handlowymi miasta i kiełbaski z serem muszą znajdować się w ofercie. Frankfurterki nazywa się w Niemczech kiełbaskami wiedeńskimi i [jakoś] nikomu to nie przeszkadza - podkreśla Josef Bitzinger z Wiedeńskiej Izby Handlowej. Co ciekawe, Słoweńcy wcale nie zaprzeczają, że gdyby nie Austro-Węgry, kiełbasa kraińska nigdy nie stałaby się tak popularna. Przypominają nawet, że wg anegdoty, cesarz Franciszek Józef spróbował jej w zajedzie podczas podróży z Wiednia do Triestu. Kiedy władca zapytał, co jest w menu, właściciel odpowiedział: "Mamy tylko zwykłe domowe kiełbaski, to wszystko". Po skosztowaniu dania imperator miał zakrzyknąć: "To nie jest zwykła kiełbaska, to kiełbaska kraińska!". I tak narodziła się legenda, o którą dziś spierają się dwa państwa.
  25. Na obrzeżach Tybetu, wbrew panującemu powszechnie trendowi, lodowce zyskują masę. Badania wskazujące na istnienie takiego zjawiska pochodzą z próbki 25 tybetańskich lodowców. To niewiele z ogólnej liczby 46 000 mas lodu zaopatrujących w wodę 1,5 miliarda mieszkańców środkowej i południowej Azji. Już w 2005 roku uczeni prowadzący badania polowe w Karakorum stwierdzili, że tamtejsze lodowce rosną. Weryfikacja tych twierdzeń za pomocą obrazów satelitarnych wskazywała, że powierzchnia lodowców rzeczywiście się zwiększa. Nie było jednak jasne, czy zwiększa się o ogólna masa lodu, czy też zwiększaniu się lodowców towarzyszy zmniejszanie ich grubości. Zespół pracujący pod kierunkiem Julie Gardelle z Uniwersytetu w Grenoble przyjrzał się danym z lodowców położonych na obszarze 5615 kilometrów kwadratowych. Uczeni porównali dane uzyskane z dwóch źródeł. Jednym z nich były instrumenty promu kosmicznego Endavour, które wykonywały badania w roku 2000, a drugim - francuski satelita SPOT5 i jego pomiary z roku 2008. Uczeni oszacowali, że nastąpił przyrost masy lodu. Graham Cogley z kanadyjskiego Trent University mówi, iż przy analizie danych wzięto wszelkie możliwe czynniki, które mogły je zafałszować. To porządne badania wysokiej jakości - zapewnia. Na razie nie wiadomo, dlaczego lodowce na badanym obszarze zwiększają masę, podczas gdy inne ją tracą. Wcześniej sugerowano, że lodowce Karakorum są chronione przez pokrywające je cienkie warstwy skał. Jednak analizy zespołu Gardellle pokazały, że tempo topnienia tych części lodowców, które nie są pokryte kamieniami, jest takie samo, jak części chronionych przez materiał skalny. Od lat istnieją pewne dane wskazujące, że klimat Karakorum się ochładza. W latach 1961-2000 lokalne stacje pogodowe zanotowały zwiększone opady w zimie i spadek średnich temperatur w lecie. Jednocześnie zaobserwowano, że w rzekach jednego z regionów Karakorum średni przepływ wody zmniejszył się w tych samych dziesięcioleciach o 20%. Mimo tych wskazówek zachowanie lodowców z badanego obszaru pozostaje zagadką. Nie mamy pojęcia, co się za tym kryje i kiedy się to zaczęło - przyznaje Gardelle. Co więcej, naukowcy nie wiedzą, czy w przyszłości lodowce nadal będą się powiększały.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...