Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37610
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    246

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Brytyjscy i singapurscy naukowcy zauważyli, że nowy lek, który powoli uwalnia siarkowodór (H2S), skutecznie zmniejsza stan zapalny i opuchliznę stawów. H2S jest postrzegany głównie przez pryzmat toksyczności i zanieczyszczania środowiska, tymczasem, jak podkreśla prof. Matt Whiteman z Uniwersytetu w Exeter, ostatnio wykazano, że w organizmach ludzi i zwierząt za jego produkcję odpowiadają wyspecjalizowane zestawy enzymów. Czemu miałoby się tak dziać, gdybyśmy nie odnosili z tego żadnych korzyści? Nasze badanie zademonstrowało, że kluczem do terapeutycznych właściwości siarkowodoru jest wolne wydzielanie, które naśladuje produkcję własną ciała. Wcześniej zespół Whitemana odkrył, że w stawach pacjentów z chorobami narządu ruchu, np. reumatoidalnym zapaleniem stawów (RZS), występuje nawet 4-krotnie wyższe stężenie H2S. Co ciekawe, większe stężenia siarkowodoru silnie korelują z mniejszą liczbą komórek zapalnych w stawie. Podczas dalszych studiów stwierdzono, że rola H2S polega na zwalczaniu stanu zapalnego, opuchlizny i degeneracji stawów. Tworząc model zapalenia stawów, akademicy posłużyli się hodowlami pierwszorzędowymi (komórek pobranych bezpośrednio z organizmu). W RZS pewne komórki za szybko się namnażają i wydzielają substancje prowadzące do zapalenia tkanki, opuchlizny oraz degeneracji stawu. Podczas eksperymentów molekuła uwalniająca H2S zapobiegała sekrecji, hamowała też aktywność kilku enzymów prozapalnych. Dr Mark E. Wood z Uniwersytetu w Exeter ujawnia, że obecnie grupa analizuje możliwości kilku innych efektywnych donorów H2S. Wielu pacjentów z zapaleniem stawów nie reaguje dobrze na obecnie dostępne terapie albo cierpi z powodu skutków ubocznych leków. Mamy nadzieję, że substancje uwalniające H2S [...] okażą się skuteczne i dobrze tolerowalne - podsumowuje dr Julie Keeble z King's College London.
  2. Naukowcy z Uniwersytetu w Helsinkach zidentyfikowali kolejny naturalny mechanizm przyczyniający się do ochładzania klimatu. Okazało się, że wraz ze wzrostem temperatury rośliny emitują coraz więcej areozoli. A te w większości schładzają planetę. Wpływ areozoli na klimat to jedna z największych niewiadomych w modelach klimatycznych - mówi Pauli Paasonen z Helsinek. Areozole przyczyniają się do formowania chmur, które ochładzają powierzchnię Ziemi. Niestety, bardzo trudno jest dokładnie ocenić ich wpływ na klimat. Z badań Paasonena i jego zespołu wynika jednak, że w miarę ocieplania się klimatu będzie rosła ilość areozoli w powietrzu, co w pewnym stopniu powinno spowalniać ocieplenie. Naukowcy od dawna podejrzewali, że rośliny zwiększają produkcję areozoli wraz ze wzrostem temperatury. Dopiero jednak Paasonenowi udało się wykazać, że można mówić nie tylko o lokalnym, ale kontynentalnym wpływie tych areozoli. Oczywiście areozole te nie powstrzymają globalnego ocieplenia. W końcu, aby ich liczba się zwiększyła, musi być coraz cieplej i cieplej. Jednak jak uważają fińscy uczeni, obecne prognozy dotyczące ocieplenia należy, właśnie z powodu zwiększonej produkcji areozoli przez rośliny, zmniejszyć o około 1 stopień Celsjusza.
  3. Inżynierowie z Brigham and Women's Hospital (BWH) uzyskali sztuczną tkankę serca, która dobrze naśladuje oryginał pod względem funkcji i właściwości mechanicznych. Podczas prac Amerykanie wykorzystali tropoelastynę, białko, z którego w ludzkim organizmie powstaje elastyna. Aby móc naprawić mięsień sercowy, trzeba dysponować materiałem, który zastąpi naturalne składniki ludzkiej tkanki i będzie elastyczny. Istotne również, by sprzyjał on przywieraniu i wzrostowi komórek. Zespół Nasim Annabi umieszczał roztwór metakrylatu tropoelastyny(MeTro) na szkiełku podstawowym i za pomocą pieczątki z poli(dimetylosiloksanu) oraz promieniowania UV odciskał na nim mikrowzór. Fotozszywany (ang. photocrosslinked) hydrożel był bardzo elastyczny, wystarczyło więc jeszcze zaszczepić go kardiomiocytami. Żele z mikrowzorami tworzą elastyczną podstawę mechaniczną dla naturalnej tkanki serca. Zademonstrowano, że sprzyjają one przyczepianiu się, rozprzestrzenianiu, rozmieszczaniu, [właściwemu] działaniu i komunikowaniu kardiomiocytów - podkreśla Annabi. Hydrożele MeTro wspierają też synchroniczne kurczenie się kardiomiocytów w odpowiedzi na elektrostymulację. Wg badaczy z BWH, żel MeTro usprawni badania nad zachowaniem komórek serca. Być może uda się nawet stworzyć bardziej złożone wersje 3D tego narządu z naczyniami.
  4. Podczas antypirackiej rozprawy sądowej w Finlandii wyszło na jaw, że przedstawiciel MPAA manipulował przy dowodach i nie poinformował o tym obrony. Policja wszczęła wobec tego śledztwo w sprawie fałszowania dowodów. Wspomniana sprawa dotyczyła serwerów rozpowszechniającej nielegalne oprogramowanie grupy Angel Falls. Gdy na sali występował śledczy z IFPI (Międzynarodowa Federacja Przemysłu Fonograficznego), który prezentował wideo z prowadzonego śledztwa, obrona zwróciła uwagę, że widoczna na filmie nazwa użytkownika logującego się na serwery Angel Falls jest różna od nazwy w logach serwera. Przedstawiciele IFPI przyznali, że przy zbieraniu dowodów był również obecny wysoki rangą pracownik MPAA. Śledczy z IFPI odmówili podania jego prawdziwego nazwiska. Wyjaśnili jednak, że to właśnie on, chcąc ukryć tożsamość pracownika MPAA zbierającego pod przykryciem dowody przeciwko piratom, zmienił logi serwera. O działaniach takich powinna zostać poinformowana obrona oskarżonych. Jednak nie otrzymała ona takiej informacji. W związku z tym policja wszczęła śledztwo dotyczące fałszowania dowodów. Znaleziono już 10 zmian w plikach. Sprawa przeciwko Angel Falls nie zakończyła się po myśli IFPI i MPAA. Dwóch oskarżonych zostało oczyszczonych z zarzutów, a pozostałych czterech otrzymało wyroki w zawieszeniu. Mają też zapłacić 45 000 euro odszkodowania. MPAA i IFPI domagały się 6 milionów euro.
  5. W ubiegłym roku Chiny stały się, po raz pierwszy w historii, największym rynkiem pecetów. W ciągu 12 miesięcy na rynek Państwa Środka dostarczono 69 milionów komputerów osobistych. To o 3 miliony więcej niż trafiło do USA. Zdaniem firmy IHS w bieżącym roku chiński rynek jeszcze nieco się zwiększy. Chiński rynek jest odmienny nie tylko od amerykańskiego, ale od rynków większości państw. Na całym świecie wyraźnie widać odchodzenie od stacjonarnych pecetów (36% sprzedaży) na rzecz notebooków (64% sprzedaży). Tymczasem w Chinach klienci kupują tyle samo komputerów stacjonarnych co przenośnych. Równy udział maszyn stacjonarnych i notebooków jest czymś niezwykłym, gdyż konsumenci na całym świecie raczej wolą mobilne pecety od stacjonarnych - stwierdził analityk Peter Lin. Taka a nie inna sytuacja w Chinach jest spowodowana dużym znaczeniem rynku wiejskiego. Mieszkańcy prowincji wolą pecety od notebooków. Różnice pomiędzy Chinami a resztą świata widać też i w tym, że połowę komputerów w Państwie Środka kupują przedsiębiorstwa. Tymczasem na świecie to klienci indywidualni nabywają 65% pecetów.
  6. Dotąd biomarkery schizofrenii można było wykryć w mózgach pacjentów dopiero podczas autopsji. Stawiając diagnozę, lekarze polegali więc na testach psychologicznych oraz wywiadach. Ponieważ izraelsko-amerykański zespół stwierdził ostatnio, że w neuronach węchowych schizofreników występuje podwyższony poziom mikroRNA-382, specjaliści sądzą, że uda się przyspieszyć moment wykrycia choroby i wdrożenia terapii. Na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa pobrano neurony węchowe osób ze stwierdzoną schizofrenią i ludzi zdrowych. Później próbki zbadano w laboratorium doktora Noama Shomrona z Uniwersytetu w Tel Awiwie. Izraelczycy skupili się na mikroRNA - jednoniciowych cząsteczkach RNA regulujących ekspresję genów. Okazało się, że w porównaniu do grupy kontrolnej, u chorych występował podwyższony poziom mikroRNA-382. Naukowcy zauważyli, że poziom mikroRNA-382 był podwyższony w hodowanych komórkach węchowych schizofreników oraz w neuronach nabłonka węchowego, zgromadzonych dzięki laserowemu pozyskiwaniu mikroskrawków (LCM). Jak tłumaczy Shomron, prace zaczęły się od zawężenia mikroRNA do zestawu o odmiennej ekspresji. Później u schizofreników wykryto większe stężenie mikroRNA-382. Dalsze badania wykazały, że kontroluje ono geny związane z neurogenezą. FGFR1 i SPRY4 wpływają na szlak sygnałowy czynnika wzrostu fibroblastów (FGF), co sugeruje, na jakiej drodze dochodzi do zaburzenia rozwoju mózgu. Ponieważ próbki pobiera się ambulatoryjnie w znieczuleniu miejscowym, a profil mikroRNA jest gotowy już po paru godzinach, metodę można łatwo przekształcić w stosunkowo prosty i dokładny test diagnostyczny. Dr Shomron zaznacza, że trzeba jeszcze sprawdzić, czy poziom mikroRNA-382 wzrasta, nim symptomy choroby staną się widoczne, czy najpierw rozwija pełnoobjawowa schizofrenia.
  7. Europejska Agencja Kosmiczna poinformowała o zakończeniu misji Obserwatorium Kosmicznego Herschela. Największy w dziejach kosmiczny teleskop pracujący w paśmie podczerwieni przestał działać z powodu wyczerpania się zapasów helu. Herschel został wystrzelony w przestrzeń kosmiczną 14 maja 2009 roku. Na pokładzie miał 2300 litrów ciekłego helu, który służył do schładzania jego instrumentów do temperatury bliskiej zeru absolutnemu. Hel powoli odparowywał. Wczoraj po południu ostatecznie potwierdzono, że nadszedł kres pracy teleskopu. Podczas codziennej sesji komunikacyjnej prowadzonej przez stację naziemną na zachodzie Australii zauważono wzrost temperatury wszystkich instrumentów Herschela. Przez 4 lata pracy teleskop dokonał ponad 35 000 obserwacji, pracował przez ponad 25 000 godzin, a uzyskane przezeń dane zostąły wykorzystane w około 600 programach naukowych. KopalniaWiedzy niejednokrotnie informowała o pracy Herschela. Teleskop odkrył m.in. symbol nieskończoności w naszej galaktyce, pasy asteroid w pobliskich systemach planetarnych, zauważył, że czerwony nadolbrzym Betelgeza idzie na czołowe zderzenie ze ścianą pyłu, a przeprowadzone przezeń badania komety Hartley 2 wzmacniają teorię o kosmicznym pochodzeniu ziemskiej wody.
  8. Japońska firma Sakakibara Kikai zaprezentowała robota dla dzieci o wiele mówiącej nazwie Cyklop (Cyclops). Co prawda maszyna o wysokości 182 cm rzeczywiście postrzega świat tylko jednym kamerowym okiem, ale w żadnym razie nie upośledza to jej sterowności. Siedzący w kokpicie użytkownik z łatwością przemieszcza się w wybranym przez siebie kierunku, może też poruszać ramionami pojazdu. Cyklop to młodszy brat Landwalkera tej samej firmy. Robot dla dorosłych był jednak prawie 2 razy wyższy (mierzył ok. 335 cm) i dysponował o wiele większą mocą. Wymagało to zasilania benzynowego, podczas gdy Cyklopowi wystarczy akumulator. Na razie Sakakibara Kikai tylko zaznajamia przyszłych klientów z maszyną, nie wspominając w ogóle o pieniądzach, ale na podstawie cen poprzedniego produktu dla nastoletnich operatorów eksperci szacują, że za Cyklopa trzeba będzie zapłacić ok. 20 tys. dolarów.
  9. Ludzie doświadczają sezonowej choroby afektywnej zimą, kiedy dni są bardzo krótkie, a szczury stają się bardziej depresyjne i niespokojne, gdy dni się wydłużają. Podczas tygodniowego eksperymentu zespół z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego wyodrębnił 2 grupy dorosłych szczurów. Jedna przez 19 godzin na dobę przebywała w ciemności (światło włączano na zaledwie 5 godzin). W przypadku 2. zastosowano odwrotny schemat: 19-godzinne oświetlanie i 5-godzinne zaciemnienie. Udowodniono, że zwierzęta spędzające gros czasu w ciemności miały więcej neuronów wytwarzających nagradzającą dopaminę. Podczas testów behawioralnych grupa ta była mniej zestresowana i niespokojna. W podwzgórzu szczurów poddanych 19-godzinnemu oświetlaniu zidentyfikowano za to więcej interneuronów somatostatynoergicznych (podczas badań gryzonie okazały się bardziej zdenerwowane i zalęknione). My jesteśmy gatunkiem dziennym, szczury nocnym. Z tego powodu dla szczurów źródłem silniejszego stresu będzie dłuższy dzień, a dla nas dłuższa noc - wyjaśnia prof. Nicholas Spitzer. Amerykanie sądzą, że gdy ewoluowaliśmy od szczurów do ludzi, na pewnym etapie tej długiej drogi musiało nastąpić dostosowanie obwodów mózgowych - reagując na tę samą proporcję światła i ciemności, przestawiliśmy się na inny profil neuroprzekaźników. Zespół z San Diego zauważył, że przejścia od syntezy dopaminy do uwalniania somatostatyny i na odwrót nie można tłumaczyć powstawaniem nowych neuronów. Te same komórki nerwowe są po prostu w stanie wytwarzać i wydzielać 2 różne neuroprzekaźniki. Na razie naukowcy nie wiedzą, jak działa przełącznik neuroprzekaźnikowy. Nie mają też pojęcia, jaki stosunek światła do ciemności wyzwala zmianę w chemii mózgu. Rodzi się też pytanie, czy gdy zestresuje się zwierzę, nie manipulując fotoperiodem, doprowadzi to do przekształcenia tożsamości neuroprzekaźnikowej. Mimo wielu nadal otwartych pytań, naukowcy sądzą, że za pomocą opisanego mechanizmu można by dostarczać dopaminę pacjentom z chorobą Parkinsona (w jej przebiegu dochodzi do degeneracji wytwarzających dopaminę neuronów istoty czarnej).
  10. To nadzwyczejne, że Kerma rozkwitała, gromadziła bogactwa, produkowała wspaniałe wyroby rzemieślnicze w tym samym czasie, gdy zamieszkujący północ ich rywale z Egiptu zmagali się z problemami przyrodnoczymi, społecznymi i politycznymi. Dotychczas nie wiedzieliśmy, dlaczego tak się działo, ale dzięki naszym pracom w Sudaniu udało się rozwiązać tę zagadkę - powiedział profesor Jamie Woodward z University of Manchester. Przed 4200 lat Egipt nawiedziła katastrofalna trwająca 30 lat susza, która wywołała chaos trwający co najmniej stulecie. W tym samym czasie poważne problemy spowodowane przez suszę przeżywały też inne wielkie cywilazacje starożytności. A Kerma, położona na terenie dzisiejszego północnego Sudanu, rozkwitała. Teraz z artykułu Reach-scale river dynamics moderate the impact of rapid Holocene climate change on floodwater farming in the desert Nile dowiadujemy się, jaka tajemnica tkwiła za sukcesem Kermy. Związek pomiędzy zmianami klimatycznymi, a rozwojem starożytnych cywilizacji położonych wzdłuż brzegów rzek jest słabo rozumiany, gdyż brak odpowiednich metod kontroli datowania uniemożliwiał zintegrowanie danych archeologicznych, klimatycznych i danych o wylewach rzek - stwierdził profesor Mark Macklin z University of Aberystwyth. Zespół Macklina i Woodwarda szczegółowo przebadał wyschnięte kanały, znajdujące się obecnie w odległości 20 kilometrów od łożyska Nilu. Po raz pierwszy udało się określić daty poszczególnych wylewów Nilu. Uczeni stwierdzili, że przez 1000 lat (w latach 2500 - 1500 przed Chrystusem) Kerma znajdowała się w obszarze, który można porównać z ekosferą pozasłonecznych systemów planetarnych. Pomimo zmian klimatycznych, które ciężko doświadczały inne cywilizacje, Nil zapewniał Kermie dobrobyt. Rzeka wylewała na tyle obficie, że nawadniała pola, ale jej poziom nigdy nie podnosił się na tyle, by niszczyć osady ludzkie. Rzeka przyczyniła się też do końca Kermy. Istniejące 1000 lat państwo zostało w końcu dostknięte poważną suszą, a Egipcjanie, których kłopoty w międzyczasie się skończyły, dokonali inwazji na południowego sąsiada. Sukces Kermy nie zależał tylko i wyłącznie od Nilu. Ważną rolę w gospodarce królestwa odgrywała też hodowla zwierząt, która jest mniej uzależniona od zmian w zasięgu wylewów, pozwala na większą mobilność i lepsze radzenie sobie ze zmianami klimatycznymi.
  11. Facebook traci użytkowników. Ich liczba na najważniejszych rynkach regularnie spada. Jak twierdzi firma analityczna SocialBakers, w ciągu ostatniego miesiąca Facebooka odwiedziło o 6 milionów mniej Amerykanów (spadek o 4%) i 1,5 miliona mniej Brytyjczyków (spadek o 4,5%). W ciągu ostatnich 6 miesięcy liczba regularnie logujących się obywateli USA zmniejszyła się o 9 milionów, a obywateli Wielkiej Brytanii o 2 miliony. Coraz mniej osób loguje się też z Kanady, Hiszpanii, Japonii, Francji i Niemiec. Sytuację ratuje Ameryka Południowa, gdzie Facebook szybko zdobywa popularność. W ciągu ostatniego miesiąca liczba nowych użytkowników z Brazylii zwiększyła się o 6%, dochodząc już do 70 milionów. Oczywistym jest jednak, że dla firmy znacznie bardziej cenniejsi sią użytkownicy z USA, Europy czy Japonii niż z mniej zasobni internauci z Brazylii.
  12. Dzięki rzadkim Gram-ujemnym bakteriom Gloeobacter violaceus, które występują tylko na wapiennych skałach szwajcarskich Alp, naukowcy zorientowali się, jak alkohol wpływa na kluczowe białko mózgu. Teraz, kiedy zidentyfikowaliśmy kluczowe białko [bramkowany ligandem kanał jonowy] i wiemy, jak jest zbudowane, możemy myśleć o opracowaniu leku, który blokowałby miejsce wiązania - opowiada prof. Adron Harris z Uniwersytetu Teksańskiego w Austin. Harris podkreśla, że już od jakiegoś czasu podejrzewano, że takie kanały jonowe mogą być ważnym miejscem wiązania etanolu, ale ponieważ nie udawało się ich dobrze skrystalizować, nie można było użyć rentgenografii strukturalnej do określenia budowy przy braku i w obecności alkoholu. Do przełomu doszło, gdy zespół Marka Delarue'a z Instytutu Pasteura opisał genom sinicy G. violaceus. Francuzi wpadli wtedy na trop sekwencji białkowej, która była uderzająco podobna do sekwencji grupy bramkowanych ligandem kanałów jonowych z ludzkiego mózgu. Widząc, że koledzy po fachu poradzili sobie z krystalizacją, Harris niezwłocznie nawiązał z nimi współpracę. Amerykanie zmienili w bakterii jeden aminokwas, przez co stała się ona wrażliwa na etanol. Później skrystalizowano obie postaci: oryginalną i zmutowaną. Wszystko potwierdzało, że [przezbłonowa] przestrzeń, z którą wiąże się alkohol, jest ważna. Nie odpowiada za wszystkie skutki działania etanolu, ale spełnia istotną rolę w przypadku wielu z nich, włączając w to pewne aspekty nagradzające i awersyjne. Okazało się, że etanol dociera do przestrzeni między podjednostkami kanału i stabilizuje go w pozycji otwartej. Harris chce sprawdzić, jak zmiany w kluczowym białku wpłyną na zachowanie myszy spożywających alkohol. Akademicy mają również nadzieję, że uda się zidentyfikować inne ważne białka z tej samej rodziny kanałów jonowych.
  13. LG zaczęło zbierać w Korei Południowej zamówienia na 55-celowe telewizory OLED z wygiętym ekranem. Urządzenie Curved OLED TV (55EA9800) będzie dostarczane klientom od maja. Cena telewizora to 15 milionów wonów (około 13 500 USD). LG wierzy, że dzięki nowej ofercie zdobędzie przewagę na rynku OLED. Analitycy przewidują, że do roku 2016 klienci na całym świecie kupią 7 milionów telewizorów OLED. Nasz Curved OLED TV to dowód, iż LG jest niekwestionowanym liderem na rynku wyświetlaczy nowej generacji - stwierdził Havis Kwon, prezes LG Home Entertainment Company. Firma zapewnia, że dzięki zagiętemu wyświetlaczowi użytkownik będzie mógł cieszyć się obrazem o jakości podobnej do standardu IMAX. Grubość zagiętego wyświetlacza wynosi jedynie 4,3 milimetra, a całe urządzenie waży 17 kilogramów. Realistyczny obraz tworzony jest przez technologię Four-Color Pixel, w której oprócz konwencjonalnych pikseli RGB występuje też biały subpiksel.
  14. Naukowcy z University of Colorado Boulder ustalili, że wymuszona aktywność fizyczna zmniejsza lęk i depresyjność równie skutecznie, co ruch podejmowany dobrowolnie. Wcześniejsze badania wykazały, że osoby, które ćwiczą, są lepiej chronione przed skutkami stresu. Wiadomo też, że wewnętrzne poczucie umiejscowienia kontroli korzystnie wpływa na zdrowie psychiczne. Mając to wszystko na uwadze, psycholodzy zastanawiali się, czy u kogoś zmuszonego do ruchu (a więc częściowo pozbawionego wpływu na własne życie) nadal będzie widać prozdrowotny wpływ ćwiczeń. Czy u sportowców z różnych grup wiekowych i pacjentów z zaleconą zmianą trybu życia, gdzie ruch jest koniecznością, pojawią się jakieś korzystne zmiany w zakresie stanu psychicznego? To pewne, że ruch z musu będzie się wiązać z poprawą [...] wskaźników fizjologicznych, co jednak z oddziaływaniem na lęk i depresyjność? - dywagował prof. Benjamin Greenwood. By znaleźć odpowiedź na to pytanie, Amerykanie zaprojektowali 6-tygodniowy eksperyment ze szczurami. Ze zwierząt utworzono 2 grupy: nieaktywną kontrolną i biegającą w kołowrotku. Tę ostatnią podzielono dodatkowo na 2 podgrupy, które co prawda poruszały się mniej więcej w tym samym zakresie, ale jedna robiła to z własnej woli, a druga musiała korzystać z mechanicznego kołowrotka. Po 6 tyg. gryzonie wystawiano na oddziaływanie stresora. Nazajutrz naukowcy oceniali poziom lęku (mierzono czas zastygania w bezruchu w sytuacji przypominającej spotkanie ze stresorem). Im dłużej zwierzę się nie ruszało, tym większy resztkowy niepokój z poprzedniej doby. Dla porównania sprawdzano, jak reagują szczury niezastraszane dzień wcześniej. Odporność na stres i lęk rozwijała się bez względu na to, czy szczury same decydowały, że chcą biegać, czy je do tego zmuszano. Przez to przedstawiciele obu aktywnych grup zawsze zastygali w bezruchu na krócej niż gryzonie prowadzące "siedzący" tryb życia.
  15. Długotrwałe wystawienie na zanieczyszczenia powietrza prawdopodobnie przyspiesza rozwój arteriosklerozy, uważają naukowcy z dwóch amerykańskich uczelni. Profesorowie Sara Adar z University of Michigan i Joel Kaufman z University of Washington stwierdzili, że drobne zanieczyszczenia pyłowe są powiązane z procesem pogrubiania dwóch wewnętrznych warstw ścian tętnicy szyjnej wspólnej. Dowiedli też, że zmniejszenie zanieczyszczenia prowadzi do spowolnienia procesu sztywnienia naczyń krwionośnych. Grubość ścian tętnicy szyjnej wspólnej jest wykorzystywana jako wskaźnik rozwoju arteriosklerozy w całym organizmie. Nasze badania pomagają zrozumieć, jak wystawienie na zanieczyszczenia powietrza jest powiązane ze wzrostem liczby ataków serca i udarów zaobserwowanych podczas innych studiów - mówi profesor Adar. Uczeni przeprowadzili badania na 5362 mieszkańcach sześciu amerykańskich metropolii. Badani byli w wieku 45-84 lat. Uczeni byli w stanie określić stopień zanieczyszczenia powietrza dla domu każdej z badanych osób i powiązać to z dwoma badaniami ultrasonograficznymi, przeprowadzonymi w odstępie 3 lat. Po wzięciu pod uwagę innych czynników, takich jak np. palenie tytoniu, uczeni stwierdzili, że średnio grubość tętnicy szyjnej wspólnej zwiększała się o 14 mikrometrów rocznie. U osób żyjących w bardziej zanieczyszczonym środowisku wzrost grubości był szybszy niż u tych, którzy mieszkali w tej samej metropolii, ale w mniej zanieczyszczonej części. Badania wskazały, że osoby żyjące w tej samej metropolii, ale w bardziej zanieczyszczonej części, mają o 2% większą szansę przejścia zawału w porównaniu z ludźmi żyjącymi w czystszym obszarze metropolii - mówi Adar. Uczona dodaje, że jeśli powyższe wyniki potwierdzą się, można będzie wyjaśnić widoczne w innych badaniach związki pomiędzy zanieczyszczeniem drobnym pyłem a chorobami serca.
  16. Podczas nadchodzącego lata ponownie będziemy zastanawiali się, dlaczego zimny napój tak szybko się ogrzewa i co zrobić, by zachował niższą temperaturę na dłużej. Problem ten rozwiązali... klimatolodzy z Univeristy of Washington. Gdy siedzimy pod parasolem ze szklanką zimnego piwa, na szkle kondensuje się wilgoć z powietrza i widzimy spływające krople. To właśnie ta wilgoć odpowiada za ogrzewanie się naszego napoju. Kondensująca się para wodna dostarcza do napoju więcej ciepła niż powietrze z zewnątrz. Uczeni obliczyli, że np. podczas typowego nowoorleańskiego lata ciepło z kondensacji ogrzewa napój o ponad 3 stopnie Celsjusza w ciągu 5 minut. Prawdopodobnie najważniejszym warunkiem utrzymania niskiej temperatury piwa nie jest proste odizolowanie puszki, ale zapobieżenie kondensacji pary wodnej - mówi profesor Dale Durran. Uczony rozpoczął swoje badania przed kilku laty, gdy zastanawiał się nad dobrym przykładem generowania ciepła przez kondensację. Wiele uwagi poświęcono dotychczas chłodzeniu przez parowanie, kwestia kondensacji i ogrzewania jest znacznie słabiej zbadana. Durran stwierdził, że kondensowanie się pary wodnej na puszce napoju będzie świetnym, przemawiającym do wyobraźni przykładem. W artykule opublikowanym właśnie w Physics Today Durran i jego koledzy podają dokładne wartości dotyczące tempa ogrzewania przy konretnej temperaturze i wilgotności powietrza. Z tekstu dowiadujemy się m.in., że gdy będziemy w mieście Dahran w Arabii Saudyjskiej i podczas najbardziej gorącego i wilgotnego dnia postawimy przed sobą puszkę z niemal zamarzniętym napojem, to wskutek kondensacji w ciągu zaledwie 5 minut ogrzeje się on do temperatury 8,8 stopnia Celsjusza. Teoretyczne wyliczenia uczonego zostały potwierdzone podczas eksperymentów, które przeprowadził z grupą studentów. Teraz Durran i jego koledzy we współpracy z Narodowym Centrum Badań Atmosferycznych pracują nad stworzeniem prostego narzędzia edukacyjnego, które pozwoliłoby studentom na całym świecie przeprowadzenie odpowiednich badań i porównanie on-line uzyskanych wyników. Oczywiście głównym celem takich badań nie jest rozwiązanie problemu puszki z piwem, ale wzbogacenie naszej wiedzy o klimacie i atmosferze.
  17. Woda kojarzy się przeciętnemu człowiekowi z trzema stanami skupienia, ciekłym, stałym i gazowym. Jednak ten powszechny płyn charakteryzuje niezwykłe bogactwo faz. Aż 15 faz zaobserwowano w laboratoriach, a 8 jest przewidywanych teoretycznie. Jedną z mniej znanych faz jest faza superjonowa, uznawana za lód, ale mieszcząca się pomiędzy stanem ciekłym a stałym. Naukowcy odkryli właśnie drugi rodzaj fazy superjonowej i uważają, że taka woda może stanowić znaczną część planet podobnych do Neptuna czy Urana. Znana dotychczas faza superjonowa zbudowana była z atomów tlenu, które zajmowały stałą pozycję w sieci krystalicznej (zachowywały się zatem jak w lodzie) i atomów wodoru, które - podobnie jak w stanie ciekłym - migrowały swobodnie przez sieć krystaliczną. Odkryty właśnie drugi rodzaj fazy superjonowej jest bardziej stabilny niż pierwszy. Te fazy wody, z którymi się spotykami, składają się z molekuł wody. Ale woda superjonowa to niemolekularny lód, w którym atomy tlenu dzielą się atomami wodoru. To coś pośredniego między ciałem stałym a płynem, atomy wodoru poruszają się swobodnie jak w płynie, a atomy tlenu pozostają w jednym miejscu. Prawdopodobnie woda w tej fazie poruszałaby się bardziej jak ciecz, gdyż płaszczyzny atomów tlenu mogłyby przesuwać się całkiem swobodnie względem siebie "smarowane' obecnością atomów wodoru - wyjaśnia Hugh F. Wilson z australijskiego CSIRO. Istnienie pierwszej z faz superjonowej wody, fazy przestrzennie centrowanej (bcc), przewidział w 1999 roku Carlo Cavazzoni. Z przeprowadzonych symulacji wynika, że powinna ona istnieć przy ciśnieniu przekraczającym 0,5 Mbar i temperaturze rzędu kilku tysięcy kelwinów. Teraz nowe badania wykazały, że faza bcc jest mniej stabilna od fazy ściennie centrowanej (fcc). Uczeni przewidują, że superjonowa faza fcc wody istnieje przy ciśnieniu przekraczającym 1 Mbar. Atomy wodoru w fazie fcc poruszają się z mniejszą częstotliwością do wolnych miejsc pomiędzy atomami tlenu. Warunki, w jakich powinna istnieć superjonowa woda są bardzo podobne do przewidywanych warunków występujących we wnętrzach Urana i Neptuna. To lodowe giganty, gdyż ich wnętrze zbudowane jest głównie z lodu oraz z amoniaku i metanu. Jako, że ciśnienie i temperatura postulowanej przez nas fazy wody są podobne do ciśnienia i temperatury wewnątrz tych planet, niewykluczone, że superjonowa woda w fazie fcc jest ich głównym składnikiem - mówi Wilson. Uran i Neptun są bardzo słabo poznane, a ich wnętrza stanowią dla nas zagadkę. Przeprowadzono niewiele obserwacji. Wszystkie inne planety Układu Słonecznego były odwiedzane wielokrotnie, ale w pobliżu Urana i Neptuna przeleciała tylko sonda Voyager 2. Wiemy, że mają one niezwykłe, asymetryczne pola magnetyczne, odmienne od pól wszystkich innych planet. Wiemy, że są niezwykle podobne pod względem masy, gęstości i składu, ale z drugiej strony z jakiegoś powodu znacznie się od siebie różnią, gdyż Neptun posiada duże wewnętrzne źródło ciepła, a Uran praktycznie nie emituje ciepła - dodaje uczony. Niewykluczone, że wiele zagadek lodowych gigantów uda się rozwiązać zakładając, że zawierają one wodę w fazach bcc i fcc. Z misji Keplera wiemy, że egzoplanety takie jak Uran i Neptun występują w kosmosie powszechnie. Są częściej spotykane niż gazowe giganty jak Jowisz. Dlatego też zrozumienie najbliższych nam lodowych gigantów jest ważne, gdyż są one przedstawicielami wielkiej rozpowszechnionej klasy planet - dodaje.
  18. Brytyjscy naukowcy stworzyli hybrydę 2 traw, która znacząco zwiększa retencję wody w glebie, zapobiegając w ten sposób powodziom na obszarach klimatu umiarkowanego. Skrzyżowano popularną wśród rolników, ale niezbyt odporną na ekstrema pogodowe życicę trwałą (Lolium perenne) oraz dobrze radzącą sobie ze stresem i kapryśnym klimatem kostrzewę łąkową (Festuca pratensis). Zespół przez 2 lata testował nowy kultywar Festulolium loliaceum (Prior) w hrabstwie Devon. Okazało się, że w czasie tzw. zdarzeń spływ wody z obsianych nim pól był w porównaniu do życicy i kostrzewy, odpowiednio, o 51 i 43% niższy. Naukowcy uważają, że zaobserwowane zjawisko można wytłumaczyć szybkim rozwojem i starzeniem się korzeni, zwłaszcza na dużych głębokościach. Po korzeniach zostają biopory, które mogą transportować wodę w głąb gleby. Choć na razie nie wiadomo, jak długo efekt się utrzymuje, autorzy artykułu z pisma Scientific Reports podkreślają, że wcześniejsze studia wykazały, że pionowe cylindryczne pory (czyli takie, jakie zostają po korzeniach traw) są trwalsze od porów międzyagregatowych. W sumie przetestowano 6 rodzajów roślin: kultywary gatunków macierzystych (życicy trwałej, życicy wielokwiatowej, kostrzewy trzcinowej i kostrzewy łąkowej) oraz 2 postaci Festulolium (słowo pochodzi od nazw krzyżowanych rodzajów: Festuca i Lolium): Festulolium loliaceum oraz Lolium multiflorum x Festuca arundinacea. W 29 przypadkach spływu na 33 najlepiej sprawował się Prior. Globalne wzorce opadów ulegają zmianie. Niektóre rejony zaczynają nawiedzać susze, gdzie indziej, zwłaszcza na półkuli północnej, deszcze się nasilają (stają się częstsze i obfitsze). Prof. Douglas Kell, dyrektor wykonawczy Komitetu Badań Biologicznych i Biotechnologicznych, który sfinansował studium, podkreśla, że zyski w postaci mniejszej liczby powodzi pomniejszają koszty produkcji [nowych] traw.
  19. Zdaniem naukowców z University of Arizona żadna z dwóch obecnie obowiązujących teorii mówiących o początkach cywiliazaji Majów może nie być prawdziwa. Zwolennicy jednej z nich twierdzą, że cywilizacja ta wyewoluowała samodzielnie w dżungli dzisiejszej Gwatemali i południowego Meksyku. Zgodnie z drugą teorią, pojawiła się ona wskutek oddziaływań starszej cywilizacji Olmeków z La Venta. Grupa archeologów pracująca pod kierunkiem małżeństwa antropologów Takeshi Inomaty i Danieli Triadan uważa, że początki cywilizacji Majów są bardziej skomplikowane niż mówią obie teorie. Podczas wykopalisk w Ceibal w Gwatemali uczeni odkryli, że ta siedziba Majów pojawiła się nawet o 200 lat wcześniej niż doszło do rozkwitu olmeckiej La Venty. To wskazuje, że La Venta mogła nie mieć dużego wpływu na wczesny rozwój Majów. Oczywiście nie oznacza to też, że cywilizacja Majów jest starsza od olmeckiej. Olmekowie mieli inne centra zanim na ich najważniejsze miasto wyrosła La Venta. Zdaniem archeologów, najnowsze odkrycie oznacza, że zarówno Ceibal jak i La Venta miały swój udział w większej zmianie kulturowej, do której doszło w latach 1150-800 przed Chrystusem. W tym scenariuszu początkowy rozwój cywilizacji Majów jest bardziej złożony niż sądziliśmy - stwierdził Victor Castillo, świeżo upieczony magister antropologii i współautor artykułu na temat wykopalisk. Mieliśmy z jednej strony koncepcję samodzielnego rozwoju, a z drugiej, zewnętrznego wpływu, który uruchomił rozwój. Uważamy, że rzeczywistość nie jest tak czarno-biała - dodaje. Pomiędzy Ceibal i La Ventą można zauważyć uderzające podobieństwa. W obu przypadkach widzimy podobne rytuały religijne, w obu miejscowościach powstały podobne piramidy, których nie ma we wcześniejszym olmeckim centrum w San Lorenzo. To jednak nie oznacza, że mamy tu do czynienia z prostym naśladownictwem. Uczeni uważają, że to dowód na istnienie podobnego trendu kulturowego, który wywarł wpływ na oba miejsca.
  20. Naukowcy z Harvardzkiego Instytutu Komórek Macierzystych odkryli hormon (betatrofinę), który powoduje, że w porównaniu do zwykłego tempa, organizm myszy nawet 30-krotnie nasila produkcję wytwarzających insulinę komórek beta. Co istotne, nowe komórki β produkują insulinę tylko wtedy, gdy organizm jej potrzebuje, wspomagając naturalną regulację glikemii oraz ograniczając ryzyko powikłań cukrzycy. Gdyby hormon można było stosować u ludzi, oznaczałoby to, że wykonywane 3 razy dziennie zastrzyki z insuliny zostałyby zastąpione cotygodniową, comiesięczną, a w najlepszym razie coroczną iniekcją z betatrofiny - wyjaśnia prof. Doug Melton. Nasz pomysł jest stosunkowo prosty. Po dostarczeniu hormonu pacjenci z cukrzycą typu 2. wytwarzaliby więcej własnych komórek beta, co spowolniłoby, a może i nawet zatrzymało chorobę. Nigdy dotąd nie widziałem terapii, która prowadziłaby do tak dużego skoku replikacji komórek β. Choć, wg Meltona, betatrofina miałaby być lekiem przede wszystkim na cukrzycę typu 2., Amerykanin nie wyklucza, że sprawdziłaby się także przy cukrzycy typu 1., zwiększając liczbę komórek beta i spowalniając chorobę autoimmunologiczną po jej zdiagnozowaniu. Wszystko zaczęło się od myszy, ale później naukowcy odkryli odpowiedni gen u ludzi. Udało się go sklonować, a w osoczu znaleziono samą betatrofinę. Odkryciem Meltona i doktora Penga Yi szybko zainteresowały się firmy biotechnologiczne. Obecnie nad betatrofiną pracuje 15-osobowy zespół z niemieckiego Evoteku. Licencją na hormon dysponuje koncern Janssen Pharmaceuticals. Melton i Yi początkowo nazywali betatrofinę królikiem. Do odkrycia doszło bowiem w Roku Królika, poza tym naukowcy skojarzyli tempo namnażania komórek beta z możliwościami reprodukcyjnymi kicających ssaków. Amerykanie przyznają, że "zdemaskowanie" betatrofiny to w dużej mierze kwestia szczęścia. W owym czasie zespół głowił się bowiem nad nieco innymi zagadnieniami, m.in. dotyczącymi ciąży. Kiedy kobieta zachodzi w ciążę, przez potrzeby wagowo-energetyczne płodu rośnie jej obciążenie węglowodanowe. By poradzić sobie z tą sytuacją, trzeba większych ilości insuliny (większej liczby komórek beta). Okazuje się, że ciąża rzeczywiście prowadzi do wzrostu stężenia betatrofiny [takie właśnie zjawisko zaobserwowano u myszy] - podkreśla Yi. Harvardczycy pracowali nad projektem przez 4 lata, ale do przełomowego odkrycia doszło 10 lutego 2011 r. Zobaczywszy namnażające się komórki beta, Yi uwiecznił widok spod mikroskopu i pokazał zdjęcie Meltonowi.
  21. Temperatura wnętrza Ziemi wynosi 6000 stopni Celsjusza, czyli o 1000 stopni więcej niż wykazały wcześniejsze pomiary. Badania uczonych z European Synchrotron Radiation Facility wykazały tym samym prawdziwość teoretycznych modeli geofizycznych, zgodnie z którymi różnica temperatury pomiędzy stałym jądrem wewnętrznym, a znajdującym się powyżej płaszczem musi wynosić co najmniej 1500 stopni Celsjusza. Tylko taka różnica wyjaśnia istnienie ziemskiego pola magnetycznego. Badanie fal sejsmicznych przechodzących przez naszą planetę pozwala na stwierdzenie, jaką grubość mają poszczególne warstwy budujące Ziemię, czy są płynne czy stałe, a nawet w jaki sposób zmienia się ciśnienie. Nie dają jednak żadnych informacji na temat temperatur panujących we wnętrzu planety. Te trzeba symulować w laboratorium. Naukowcy wykorzystują w tym celu komory diamentowe zapewniające ciśnienie milionów atmosfer oraz lasery podgrzewające próbki do pożądanej temperatury. W praktyce wymaga to przezwyciężenia wielu problemów. Żelazo musi być odizolowane termicznie od otoczenia i nie może wchodzić z nim w reakcje chemiczne. Nawet jeśli próbka osiągnie ekstremalną temperaturę i ciśnienie panujące we wnętrzu Ziemi, to stan taki trwa tylko sekundy. W tym czasie niezwykle trudno jest stwierdzić, czy próbka zaczęła się roztapiać czy wciąż jest ciałem stałym - mówi Agnes Dewaele. Opracowaliśmy nową technikę, w której intensywne promieniowanie X z synchrotronu bada próbkę i dzięki dyfrakcji w czasie krótszym niż sekunda informuje nas, czy jest ona ciekła, stała czy częściowo roztopiona. Czas badania jest na tyle krótki, że temperatura i ciśnienie są stałe a my jesteśmy w stanie zapobiec wszelkim reakcjom chemicznym - wyjaśnia Mohamed Mezouar. Naukowcy eksperymentalnie dowiedli, że przy ciśnieniu 2,2 miliona atmosfer punkt topnienia żelaza to 4800 stopni Celsjusza. Następnie ekstrapolowali te wyniki do ciśnienia 3,3 miliona atmosfer, jakie panuje na granicy jądra stałego i płynnego. Wyliczyli w ten sposób, że musi tam panować temperatura rzędu 6000 ± 500 stopni Celsjusza. Naukowcy dowiedzieli się również, dlaczego w 1993 roku Reinhard Boehler określił tę temperaturę na 1000 stopni niższą. Otóż przy temperaturze 2400 stopni Celsjusza na powierzchni żelaza dochodzi do ponownej krystalizacji, co pociąga za sobą dynamiczne zmiany w strukturze metalu. Boehler wykorzystał techniki optyczne do stwierdzenia, czy próbka jest ciekła czy stała. Prawdopodobnie uznał ponowną krystalizację za początek roztapiania się próbki.
  22. W wiedeńskim domu aukcyjnym Dorotheum zlicytowano wczoraj (25 kwietnia) pukiel włosów cesarza Franciszka Józefa I. Choć początkowo wyceniano go na 450 euro, zdeterminowany nabywca wysupłał z kieszeni aż 13.720 EUR. Pukiel przechowywano w puzderku wyłożonym niebieskim aksamitem. Lok należałoby uznać za wypłatę w naturze lub rodzaj barteru, bo przekazując go lokajowi jego cesarskiej mości Eugenowi Ketterlowi, dworscy rachmistrze mieli na uwadze podniesienie pensji. Służącego obdarowano nie tylko włosami, ale i porzuconymi przez władcę przedmiotami codziennego użytku. Gdy włosy znalazły już swojego amatora, licytator zaprezentował zebranym cygarniczkę i chusteczkę Franciszka Józefa oraz szkicownik jego syna - arcyksięcia Rudolfa Habsburga-Lotaryńskiego.
  23. Znalezione na Antarktydzie dwa stare meteoryty zawierają ziarna zbudowane z ditlenku krzemu, które, jak sądzą naukowcy, są starsze od Układu Słonecznego. Powstały one wskutek wybuchu supernowej. Według jednej z teorii kosmologicznych, Układ Słoneczny powstał z chmur pyłu i gazu, a wyzwalaczem jego tworzenia się była eksplozja supernowej. Niezależnie jednak od tego, jak wyglądały początki początki naszego systemu planetarnego, znalezione ziarna są od niego starsze. Identyfikacja wieku ziaren jest możliwa dzięki temu, że zachowały swoją wyjątkową mieszaninę izotopów, która nie może być wyjaśniona żadnym procesem znanym nam z Układu Słonecznego. Taki skład izotopowy może być wyjaśniony tylko reakcjami jądrowymi zachodzącymi w gwiazdach, stwierdzili naukowcy. Oba wspomniane meteoryty zostały znalezione w 2003 roku. Obiekt Grove Mountains 021710 znaleźli Chińczycy, a LaPaz Icefield 031117 - Amerykanie. Pierre Haenecour z Washington University stwierdził, że w obu znajduje się bardzo dużo izotopu tlenu 18, który powstaje podczas eksplozji supernowych typu II. Takie supernowe powstają w wyniku eksplozji gwiazdy o masie przekraczającej 9 mas Słońca. Już wcześniej znajdowano w meteorytach ziarna ditlenku krzemu pochodzące sprzed początków Układu Słonecznego. Jednak sygnatury izotopów wskazywały, że pochodzą one z gwiazd AGB. Tutaj po raz pierwszy mamy do czynienia z materiałem z supernowej.
  24. Młode tymale dwubarwne (Turdoides bicolor) wykorzystują sytuację, prosząc o jedzenie, gdy w pobliżu znajdują się drapieżniki. Ponieważ skrzeczenie mogłoby ściągnąć na pisklęta niebezpieczeństwo, rodzice reagują szybciej i dają im więcej pokarmu niż w innych okolicznościach. Alex Thompson z Uniwersytetu w Kapsztadzie przez ponad 200 godzin obserwował tymale z pustyni Kalahari. W sumie zarejestrował ok. 3 tys. przypadków karmienia piskląt. Biolodzy zauważyli, że przebywając na ziemi z dala od potencjalnego schronienia, piszczące młode dostawały średnio 0,12 g jedzenia na minutę, a gdy żebranie odbywało się pod osłoną drzewa, mogły liczyć na zaledwie 0,03 g/min. Autorzy artykułu opublikowanego w Proceedings of the Royal Society B odnotowali także, że gdy ptakom odtwarzano zawołania alarmowe, które sugerowały, że w pobliżu znajduje się naziemny drapieżnik, rodzice dawali "uziemionym" młodym 2 razy więcej pokarmu. Rekompensata nie obejmowała piskląt z drzew. Naukowcy dywagowali, że odczuwając głód, mniej sprawne fizycznie od dorosłych młode celowo igrają z ogniem, aby zwrócić na siebie uwagę rodziców i dostać pokarm. By sprawdzić, czy tak rzeczywiście jest, Thompson i inni zaczęli dokarmiać niektóre młode i sprawdzać, gdzie przebywają. Okazało się, że przed rozpoczęciem dożywiania pisklęta siedziały wśród gałęzi przez 40% czasu, a gdy do ich żołądków trafiały ekstrakąski, odsetek ten wzrósł do 62%. Sugeruje to, że głód rzeczywiście ściąga młode tymale dwubarwne na ziemię. Tam można liczyć na hojność rodziców, ryzyko wydaje się więc opłacać...
  25. Nowe zdjęcia Betelgezy ujawniły tajemnicze gorące obszary w zewnętrznej atmosferze gwiazdy. Zauważono też łuk chłodnego gazu, który waży o 1/3 mniej od Ziemi. Betelgeza to jedna z najjaśniejszych gwiazd na niebie i jeden z najbliższych nam nadolbrzymów. Gwiazda wchodzi w skład konstelacji Oriona i łatwo można ją zauważyć gołym okiem. Jest gigantyczna, jej średnica jest 1000-krotnie większa od średnicy Słońca. Niedawno informowaliśmy, że astronomowie zaobserwowali olbrzymią ścianę pyłu, z którą gwiazda zderzy się za około 17 500 lat. Najnowsze obserwacje ujawniły zaś, że w atmosferze gwiazdy, która rozciąga się na odległość pięciokrotnie większą niż powierzchnia Betelgezy, znajdują się dwa niezwykle gorące punkty. Ich temperatura wynosi 4000-5000 kelwinów, jest zatem wyższa nawet od temperatury powierzchni gwiazdy, którą oszacowano na 3600 kelwinów. Z kolei wspomiany łuk chłodnego gazu oddalony jest o 7,4 miliarda kilometrów, czyli znajduje się tak daleko jak Pluton od Słońca w chwili swojego największego oddalenia. Gaz mam masę niemal 66% masy Ziemi, a jego temperatura to 150 kelwinów. Doktor Anita Richards z University of Manchester nie jest pewna pochodzenia gorących obszarów. Być może przyczyną ich istnienia są fale uderzeniowe powodowane albo pulsowaniem gwiazdy, albo konwekcją w zewnętrznych warstwach atmosfery, które kompresują i podgrzewają gaz. Inna możliwość jest taka, że atmosfera jest niejednorodna i możemy przez nią spoglądać w gorętsze regiony. Z kolei chłodny łuk to prawdopodobnie pozostałości po przyspieszonej utracie masy przez gwiazdę. Wydarzenie takie mogło mieć miejsce w ubiegłym wieku, ale jego związek z gorącymi obszarami, które leżą znacznie bliżej, nie jest znany. Betelgeza cieszy się szczególnym zainteresowaniem astronomów. Gwiazda każdego roku traci tyle masy, co 1/3 masy Ziemi. Przed czterema laty zaobserwowano, że Betelgeza szybko się kurczy. Czerwony nadolbrzym znajduje się na ostatnim etapie życia, jego obserwacje posłużą zatem do wzbogacenia naszej wiedzy na temat ewolucji gwiazd.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...