Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37552
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    246

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Podczas wykopalisk w Ziyaret Tepe w południowo-wschodniej Turcji natrafiono na liczne żetony z gliny, za pomocą których dokumentowano przebieg wymiany handlowej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że dotąd zakładano, że taki sposób prowadzenia księgowości stał się zbędny po pojawieniu się pisma, a w tym przypadku datowanie znalezisk wyraźnie wskazało na okres, kiedy pismo znano i stosowano od tysięcy lat. Archeolodzy z Uniwersytetu w Cambridge porównują to do posługiwania się długopisem w erze procesorów. Jedna z teorii głosi, że poszczególne kształty żetonów odpowiadały jednostkom różnych towarów, np. zboża czy żywego inwentarza. Można się nimi było wymieniać i zatapiać w glinie, dokumentując transakcje. System znajdował się w użyciu do ok. 3000 r. p.n.e., kiedy to pojawiły się gliniane tabliczki z piktogramami. Od tego momentu żetony stawały się w zapisie archeologicznym coraz rzadsze, przez co założono, że pismo szybko zastąpiło system tokenów. Jakby wbrew temu podczas wykopalisk w Ziyaret Tepe (dawnym Tushan) natrafiono na dużą liczbę żetonów z 1. tysiąclecia naszej ery. Złożone pismo nie wyparło z użycia abakusa, tak jak era cyfrowa nie wyrugowała ołówków ani długopisów. W rzeczywistości w piśmiennym społeczeństwie istnieje wiele komplementarnych kanałów dokumentowania informacji. W tym przypadku chodzi o współistnienie prehistorycznych żetonów z gliny i pisma klinowego - zaznacza dr John MacGinnis. Poza żetonami w budynku administracyjnym odkryto tabliczki z pismem klinowym, wagi i gliniane pieczęcie. Żetony, a było ich ponad 300, znajdowały się w 2 pomieszczeniach z tyłu budynku (MacGinnis sądzi, że spełniały one funkcje zaplecza). "Informacja przewijała się przez te pomieszczenia w formie żetonów, by na dalszych etapach procesu trafić na gliniane tabliczki". Wg archeologów, choć pismo klinowe było bardziej zaawansowaną formą księgowości, to dzięki elastyczności żetonów Asyryjczykom udało się stworzyć bardziej użyteczny system. Wszystko łatwiej było modyfikować i nie wszyscy zaangażowani w procedurę musieli umieć pisać i czytać. Choć większość tabliczek z pismem klinowym dotyczyła handlu zbożem, nie wiadomo, co reprezentowały poszczególne żetony (jedne miały postać dysków czy trójkątów, podczas gdy inne wyglądały jak głowa byka). Marzy mi się, że pewnego dnia odkopiemy tabliczkę księgowego ze szczegółowym inwentarzem dóbr i systemów i będziemy mogli złamać kod żetonów. « powrót do artykułu
  2. Z badań, których wyniki opublikowano w The Lancet Neurology, dowiadujemy się, że około 1/3 przypadków choroby alzheimera można by uniknąć. To przypadki, w których rozwój choroby jest związany z brakiem edukacji czy brakiem aktywności fizycznej. W roku 2050 na świecie będzie żyło 106 milionów ludzi cierpiących na chorobę alzheimera. To znaczący wzrost z rokiem 2010, kiedy to osób takich było 30 milionów. Choroba alzheimera jest wywoływana przez połączenie czynników genetycznych i środowiskowych. Czynniki środowiskowe to brak aktywności fizycznej, palenie tytoniu, słabe wykształcenie i depresja. Wszystkich ich można unikać. Już w 2011 roku przeprowadzono badania, z których wynikało, że można uniknąć aż 50% przypadków choroby alzheimera. Jednak autorzy tamtych badań rozważali czynniki ryzyka tak, jakby były od siebie niezależne. W najnowszym studium, którego głównym autorem była profesor Carol Brayne z University of Cambridge i w którym brali udział naukowcy z poprzedniego studium, czynniki ryzyka szacowano łącznie. Siedem głównych czynników ryzyka, co do których istnieją dowody, że mają wpływ na rozwój choroby alzheimera to cukrzyca, nadciśnienie tętnicze w wieku średnim, otyłość w wieku średnim, brak aktywności fizycznej, depresja, palenie tytoniu i słabe wykształcenie. Naukowcy oszacowali, że jeśli tylko uda się o 10% zmniejszyć prawdopodobieństwo wystąpienia każdego z tych czynników, to w roku 2050 uda się zmniejszyć liczbę chorych o 9 milionów osób, czyli uniknie się 8,5% przypadków zachorowań. « powrót do artykułu
  3. W lasach na południowym wschodzie Chin żyją błonkówki Deuteragenia ossarium, które chronią swoje młode, zatykając wejścia do gniazd ciałami martwych mrówek. Ukuta nazwa to skutek skojarzeń z ossuariami, jakie pojawiły się w głowie Michaela Staaba z Uniwersytetu we Fryburgu Bryzgowijskim. Staab interesował się osami z rodziny nastecznikowatych (Pompilidae). Zwykle ich gniazda znajdują się w wydrążonych przez chrząszcze tunelach lub wybudowanych samodzielnie komórkach z wyschniętego błota, ale ponieważ trudno je w takich warunkach badać, biolodzy posłużyli się sztucznymi konstrukcjami. Autorzy raportu z PLoS ONE zebrali aż 829 gniazd przedstawicieli 18 gatunków. Zauważyli, że w 73 samice umieszczały ciało sparaliżowanego pająka (przedstawiciela rodziny lejkowcowatych) w dalszym końcu trzciny i składały na nim jajo. Później budowały zatyczkę z żywicy, materii roślinnej i gleby, a następnie proces powtarzał się z ciałami kolejnych ofiar aż do wypełnienia komórkami lęgowymi całego wnętrza łodygi. Gniazda zawierały od 1 do 6 komór lęgowych; śr. 2,9. Zbadawszy zawartość 26 przedsionkowych komórek, Staab zauważył, że upakowano w nich do 13 ciał martwych mrówek (śr. 4,9). Nie wiemy, czy [D. ossarium] aktywnie poluje na mrówki, czy okazy są zbierane z wysypiska kolonii. Ponieważ jednak wszystkie ciała były w bardzo dobrej kondycji i nie nosiły znamion rozkładu, przypuszczamy, że w grę wchodzi pierwszy z wymienionych scenariuszy. W 42% gniazd w przedsionku występowały jedynie Pachycondyla astuta. Znaleziono je we wszystkich badanych gniazdach poza jednym. Generalnie zidentyfikowano 9 różnych gatunków i stwierdzono, że w komórce maksymalnie upakowywano 4 gatunki mrówek. Straab i inni zauważyli, że tylko w 7 komórkach lęgowych (w sumie było ich 213) D. ossarium występowały pasożyty. Trzyprocentowy wynik wydaje się imponujący, zważywszy, że ogólny wskaźnik pasożytnictwa dla pozostałych gatunków os sięgał aż 16,5%. « powrót do artykułu
  4. Społeczność międzynarodowa utrzymuje siły zbrojne, które chronią przed somalijskimi piratami szlaki morskie przebiegające w pobliżu Rogu Afryki. Tymczasem naukowcy z University of Oxford i King's College London argumentują, że istnieje tańszy sposób na zapewnienie bezpieczeństwa żeglugi. W British Journal of Criminology ukazały się wyniki badań, których autorzy starali się odpowiedzieć na pytanie, dlaczego niektóre somalijskie plemiona chronią piratów, podczas gdy inne tego nie robią. Wynika z nich, że piraci mogą liczyć na pomoc lokalnych elit tam, gdzie plemiona i klany nie mają innej możliwości zarobku. Zwykle somalijskie plemiona zarabiają chroniąc szlaki handlowe przebiegające przez ich terytoria. Pobierają wówczas opłaty na punktach kontrolnych, rogatkach czy w portach. Jednak te plemiona, przez terytoria których nie przebiegają drogi, gdzie nie ma portów, zarabiają udzielając schronienia piratom. Naukowcy przeanalizowali dane z lat 2005-2012 dotyczące miejsc cumowania porwanych statków. Okazało się, że piraci przybijali do brzegu w regionach, które były odcięte od dróg i portów. To głównie niestabilne regiony Puntland i środkowej Somalii. Dalsza analiza wykazała, że intensywność piractwa jest zależna od zmian w lokalnej polityce w tamtym regionie. Te plemiona, które mają dostęp do legalnych źródeł zarobkowania, które mogą opodatkowywać towary przewożone przez ich terytoria, nie parają się piractwem. W okolicach portów Berbera, Mogadiszu czy Kismayo nie natrafiono na żadne ślady działalności pirackiej. Tymczasem w regionach położonych na uboczu nie tylko kwitnie piractwo, ale jego intensywność wyraźnie wzrasta gdy dochodzi do walk o terytorium oraz gdy zbliżają się lokalne wybory. Brytyjscy badacze zauważają tu analogię pomiędzy zachowaniami lokalnych somalijskich elit politycznych a działaniami lokalnych polityków we Włoszech czy na Tajwanie. W tych dwóch ostatnich państwach gdy zbliżają się lokalne wybory, zorganizowana przestępczość może liczyć na lepszą ochronę, gdyż politykom potrzebne są pieniądze na kampanię wyborczą. Przeprowadzone przez Brytyjczyków badania wykazały też, że somalijskie klany uznają piractwo za działalność bardziej ryzykowną niż legalny handel. Negocjowanie okupu może trwać latami, często dochodzi do walk pomiędzy grupami piratów. Dlatego też plemiona wolą legalny handel. Dobrym przykładem może być tutaj miasto Bosasso w Puntland. W latach 2005-2008 było ono centrum piractwa. Jednak w 2009, gdy zniesiono zakaz eksportu zwierząt, przychody celne z handlu stały się istotną częścią wpływów do kasy lokalnego rządu. Gdy Bosasso stało się ważnym regionalnym portem eksportowym, władze przestały tolerować piratów, przywódcy lokalnych plemion uwięzili ich, a uwolnili ludzi, których piraci trzymali dla okupu. Kryminolog, profesor Federico Varese z University of Oxford stwierdził, że decydujący jest relatywny stosunek przychodów z legalnego handlu i piractwa. Lokalne społeczności wspierają piratów tam, gdzie nie mają alternatywnych źródeł dochodu. Nasze badania sugerują, że jeśli poprawi się infrastruktura, zostaną wybudowane nowe drogi i porty, to lokalne społeczności z mniejszym prawdopodobieństwem będą pomagały piratom. « powrót do artykułu
  5. Najszybszym żółwiem świata jest Bertie - żółw lamparci (Psammobates pardalis) z parku tematycznego Adventure Valley w Durham w Wielkiej Brytanii. Dystans 18 stóp (ok. 5,48 m) pokonuje on w zaledwie 19,59 s. W 1977 r. poprzedni rekordzista Charlie potrzebował na to ponad 2-krotnie dłuższego czasu (43,7 s). Wyścigi dla żółwi organizuje się na pochylni. Bertie został poddany próbie, bo odwiedzający park stale zwracali uwagę, że jak na żółwia porusza się naprawdę szybko. Przy pierwszym podejściu młodziak przekroczył linię mety po 21,47 s. W drugiej próbie poprawił swój czas, pokonując dystans w 19,59 s. Jego zmaganiom przyglądało się 3 weterynarzy. Nie mogło też zabraknąć konstruktora toru i 2 mierzących czasu sędziów. Dokumentację wydarzenia, w tym nagrania, przesłano do Księgi rekordów Guinnessa. « powrót do artykułu
  6. Myszy z osteoartrozą, które jedzą kwasy tłuszczowe omega-3, mają zdrowsze stawy niż gryzonie z dietą obfitującą w kwasy nasycone i omega-6. Badania naukowców z Duke University sugerują, że nie tyle sama otyłość, co czynniki dietetyczne przyczyniają się do pogorszenia tej choroby. Nasze wyniki sugerują, że w związku łączącym otyłość z chorobą zwyrodnieniową stawów czynniki dietetyczne mogą odgrywać ważniejszą rolę niż czynniki mechaniczne - podkreśla dr Farshid Guilak. Otyłość jest jednym z najważniejszych czynników ryzyka choroby zwyrodnieniowej stawów. Dotąd zakładano, że zwiększona waga doprowadza do zużycia stawów, ale to nie wyjaśniało, czemu zmiany występują także w dłoniach i innych nieobciążonych stawach. By to wyjaśnić, zespół Guilaka zaczął się przyglądać czynnikom systemowym innym niż masa ciała. W ramach wcześniejszych badań Amerykanie ustalili, że na podstawie niedoboru leptyny można przewidywać, czy mysz będzie miała chorobę zwyrodnieniową stawów. To sprawiło, że zaczęliśmy podejrzewać, że nie chodzi o przyrost wagi, ale o to, co się je. W najnowszych eksperymentach uwzględniono myszy z chorobą zwyrodnieniową wywołaną urazem kolana. Zwierzętom przypadała w udziale jedna z 3 diet: 1) bogata w tłuszcze nasycone, 2) bogata w kwasy omega-6 lub 3) bogata w kwasy omega-6 z niewielkim dodatkiem kwasów omega-3. Naukowcy zauważyli, że choroba zwyrodnieniowa stawów wiązała się z mysią dietą, ale nie z wagą. Okazało się, że o ile przy dietach obfitujących w tłuszcze nasycone i kwasy omega-6 następowało znaczące pogorszenie choroby, o tyle gryzonie z grupy 3. miały zdrowsze stawy. Choć kwasy omega-3 nie wydają się odwracać [skutków] urazu, spowalniają postępy zwyrodnienia [...]. De facto kwasy omega-3 eliminowały szkodliwe efekty otyłości. « powrót do artykułu
  7. Jeden z chińskich producentów skanerów ręcznych został przyłapany na instalowaniu malware'u w swoich urządzeniach. Firma TrapX donosi, że skanery zostały dostarczone do 8 przedsiębiorstw, w tym wielkiej firmy działającej na rynku robotyki. Producent skanerów zaprzecza, jakoby wiedział o szpiegowskim oprogramowniu w swoim firmware i na swojej witrynie. Eksperci z firmy TrapX mówią, że jedna z firm zakupiła 48 skanerów. W aż 16 z nich znajdowało się oprogramowanie szpiegujące, które w skanowanym tekście wyszukiwało nazw zawierających słowa związane z finansami. Dzięki temu skanery mogły kraść dane finansowe i logistyczne, co dawało bezcenną wiedzę o operacjach firmy prowadzonych na całym świecie. Zdaniem TrapX operacja szpiegowska, która zyskała pseudonim Zombie Zero, była wspierana przez chiński rząd. « powrót do artykułu
  8. Na jednym z forów internetowych opublikowano zrzut ekranowy prezentujący prawdopodobny wygląd menu Start systemu Windows 9. To jeden z najbardziej wyczekiwanych elementów przyszłego OS-u z Redmond. Zrzut pochodzi z wersji Build 6.4.9788 i, jak widzimy, nowe menu to połączenie wyglądu znanego z wcześniejszych wersji z Metro UI z Windows 8. Na zrzucie widzimy informację, że jest to Windows 8.1 Pro. Na potrzeby wewnętrzne dla wczesnych wersji Microsoft używa oznaczenia Windows 8 zamiast Windows 9. Jednak takie oznaczenie może też sugerować, że w Windows 9 nie powinniśmy spodziewać się większych zmian w porównaniu z wersją wcześniejszą. Warto przy tym zauważyć, że brak rozwijalnego menu Start to jedna z przyczyn, dla której użytkownicy sceptycznie podchodzili do Windows 8. Przez ostatnich 20 lat Microsoft zdążył nas przyzwyczaić do obecności menu rozwijanego po kliknięciu logo w lewym dolnym rogu. « powrót do artykułu
  9. Amazon rozpoczyna starania o uzyskanie od FAA (Federalna Agencja Lotnictwa) zgody na wykorzystywanie komercyjnych dronów nad terytorium USA. W ubiegłym miesiącu FAA udzieliła pierwszej takiej licencji w historii. Zgoda została przyznana firmie BP, która chce za pomocą dronów dokonywać inspekcji swoich rurociągów, urządzeń i dróg na Alasce. Z doniesień prasowych wynika, że Amazon złożył wniosek o zezwolenie na wykorzystywanie dronów nad Seattle. Urządzenia mają dostarczać zamówione towary do klientów Amazona. Drony zapewniające usługę PrimeAir będą w stanie przenosić ciężar o wadze około 2 kg i będą poruszały się z prędkością 80 km/h. Paczki o wadze do 2 kilogramów stanowią aż 86% zamówień realizowanych przez Amazona. Koncern Bezosa ma nadzieję, że dzięki dronom zamówienie trafi do klienta w czasie nie dłuższym niż 30 minut. Nie spodziewajmy się jednak, że Amazon uruchomi PrimeAir natychmiast po uzyskaniu zgody FAA. Firma najpierw będzie chciała przeprowadzić testy swojej usługi w mieście. Dotychczas mogła testować drony jedynie na ograniczonym obszarze. « powrót do artykułu
  10. Chiny po raz pierwszy przyznały, że zezwalają na handel skórami tygrysów żyjących w niewoli. Jak ujawnił członek chińskiej delegacji na Konferencji Stron Konwencji Waszyngtońskiej (CITES) w Genewie, nie ma zakazu handlu skórami, nie wolno jednak handlować kośćmi. Szacuje się, że Państwie Środka w niewoli żyje ok. 5-6 tys. tygrysów. Eksperci uważają, że chińskie farmy tygrysów w dużym stopniu napędziły kłusownictwo i przemyt zagrożonego gatunku z innych rejonów. Z raportów wynika również, że takie ośrodki wprowadzają części i całe zwierzęta do nielegalnego międzynarodowego handlu. Raport zaprezentowany na spotkaniu [CITES] doprowadził do sytuacji, kiedy Chiny musiały [jakoś] zareagować. [...] Chiński delegat interweniował i wtedy właśnie padły znaczące słowa - opowiada chcący zachować anonimowość uczestnik konferencji. « powrót do artykułu
  11. Studenci oraz pracownicy Politechniki Łódzkiej w kwietniu 2013 uzyskali dostęp do bardzo szybkiego i bezawaryjnego łącza internetowego, które umożliwia współpracę z zagranicznymi partnerami oraz prowadzenie wysokiej jakości wideokonferencji podczas realizacji projektów naukowych. Po roku od uruchomienia pilotażowej sieci światłowodowej Fiber To The Desk (FTTD), zbudowanej w Katedrze Przyrządów Półprzewodnikowych i Optoelektronicznych, poprosiliśmy użytkowników zaprojektowanego systemu o jego ocenę. Zbudowana przez studentów pilotażowa sieć została poddana testom w Centrum Komputerowym Politechniki. Badania przeprowadzono pod kątem typowych usług zintegrowanych tj. IPTV, VoIP, szybkości transmisji internetowej oraz wykorzystania sieci przy archiwizacji danych oraz usług chmury obliczeniowej (ang. cloud computing). Oprócz instalacji, wykonywaliśmy pomiary tłumienia zbudowanej przez nas sieci oraz sieci FTTD zbudowanej już wcześniej w Katedrze. Dzięki temu mogliśmy porównać ich strukturę, tłumienie elementów pasywnych i poprawność instalacji – wyjaśniła Beata Mordzak, prezes Studenckiego Koła Naukowego Młodych Mikroelektroników Politechniki. Głównym atutem FTTD jest przepustowość 10 Gb/s, która nie ma porównania z sieciami miedzianymi czy bezprzewodowymi, które są bardzo zależne od odległości i ilości użytkowników. Zastąpienie nieefektywnych łączy miedzianych włóknem światłowodowym pozwala na jednoczesne oglądanie filmów w jakości HD, wykonywanie połączeń telefonicznych, a także korzystanie z internetu z niespotykaną dotychczas jakością. Uczelnia nastawiona jest na współpracę z biznesem, co przynosi korzyści zarówno Politechnice, jak również studentom. Współpraca z firmą Corning daje nam możliwość skorzystania z najnowszych technologii, którymi dysponuje nasz partner – powiedziała Ewa Chojnacka, rzecznik prasowy uczelni. Dr inż. Grzegorz Tosik, z Katedry Przyrządów Półprzewodnikowych i Optoelektronicznych, ocenił, że wykonane stres testy, w trakcie normalnego dnia pracy uczelni, pozwoliły osiągnąć przepustowość 6,8 Gbit/s. To doskonały wynik. Sieć zapewnia wysoką niezawodność. W zakresie transmisji sygnałów multimedialnych stwierdzono pełną zgodność dla kanałów SD i HD. Dodatkową korzyścią jest znaczne uproszczenie kreowania i zarządzania sieciami wirtualnymi na potrzeby usług sieci uczelnianej. Ma to szczególne znaczenie wobec faktu migracji sieci uczelnianej w kierunku uniwersalnej wielousługowej sieci teleinformatycznej – wyjaśnił. FTTD powstała dzięki współpracy Politechniki Łódzkiej i jednego z jej najważniejszych partnerów, firmy Corning Optical Communications, która dostarczyła wszystkie elementy pasywne do jej budowy. Emil Lubicki, student Politechniki Łódzkiej, jest bardzo zadowolony z uczestnictwa w budowie systemu, dzięki czemu miał okazję do pogłębienia praktycznej wiedzy związanej z sieciami światłowodowymi. Tego typu przedsięwzięcia nie tylko zapewniają użytkownikom szybkie łącza, ale również przybliżają studentom nowe technologie – podsumował. Anna Pęczak, pracownik i jednocześnie studentka Politechniki Łódzkiej, jest zdania, że dla młodych inżynierów najważniejsza jest możliwość zobaczenia z bliska elementów aktywnych i pasywnych, wchodzących w skład sieci. Sieć została zbudowana przy wsparciu studentów, dzięki czemu zachęca kolejne osoby do większego zaangażowania w prace związane z optoelektroniką – powiedział jeden ze studentów uczelni, Jacek Wójcik, użytkownik FTTD. System został opracowany w specjalistycznym Laboratorium Technik Światłowodowych w Katedrze Przyrządów Półprzewodnikowych i Optoelektronicznych, które Corning Optical Communications uruchomił w 2011 roku, by umożliwić przyszłym inżynierom zapoznanie się z najnowszymi rozwiązaniami technologicznymi. « powrót do artykułu
  12. Jedzenie świeżego awokado z sosem z pomarańczowych pomidorów lub surowymi marchewkami znacząco zwiększa wchłanianie prowitaminy A (alfa- i beta-karotenu). Sprzyja też przekształcaniu karotenów w aktywną formę witaminy A. Naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Ohio sprawdzali, czy awokado może pomóc organizmowi lepiej wykorzystywać i wchłaniać witaminę A z pokarmów bogatych w karoten. Przeprowadzono dwa randomizowane badania naprzemienne (ang. randomized, two-way crossover feeding study) z udziałem 12 zdrowych kobiet i mężczyzn. W ramach pierwszego oceniano wpływ świeżego awokado na wchłanianie beta-karotenu z sosu pomidorowego oraz przekształcanie prowitaminy A w witaminę A. W drugim chodziło o to samo, ale sos pomidorowy zastąpiono surową marchwią. W 1. eksperymencie stwierdzono, że w porównaniu do posiłku z samym sosem pomidorowym, dodatek jednego awokado (150 g) 2,4-krotnie zwiększał wchłanianie beta-karotenu oraz 4,6-krotnie nasilał konwersję prowitaminy A w aktywną witaminę. W 2. eksperymencie zauważono, że w porównaniu do jedzenia samej surowej marchwi, dodatek jednego awokado (150 g) zwiększał absorpcję beta-karotenu 6,6-krotnie, a alfa-karotenu 4,8-krotnie. Przekształcanie karotenów w witaminę A wzrastało aż 12,6 razy. Jak widać na tym przykładzie, w łączeniu pewnych pokarmów w pary chodzi o coś więcej niż smak [...] - podsumowuje dr Nikki A. Ford z Hass Avocado Board (HAB). « powrót do artykułu
  13. Gdy ciężarna kobieta źle się odżywia, jej dziecko jest narażone na większe niż normalne ryzyko zapadnięcia na cukrzycę typu II. Wszystkiemu winne są zmiany epigenetyczne w DNA. Teraz eksperymenty na myszach wykazały, że ta „pamięć genetyczna” jest przenoszona na kolejne pokolenia i zwiększone ryzyko zachorowania dotyczy również wnuków. Przeprowadzone na University of Cambridge badania każą zadać sobie też pytanie o to, w jaki sposób zmiany epigenetyczne są przenoszone i jak długo wywierają wpływ na potomstwo. Sposób, w jaki zachodzi dziedziczenie genetyczne jest dość dobrze rozumiany. Gorzej jednak jest z naszą wiedzą o zmianach epigenetycznych, czyli o „przenoszeniu wspomnień” o środowisku, w jakim żyło poprzednie pokolenie. Najlepsza dotychczas teoria mówi o „metylacji” DNA. Podczas tego procesu molekuła metylu przyczepia się do DNA i włącza lub wyłącza geny. Międzynarodowa grupa uczonych pracująca pod kierunkiem ekspertów z Cambridge postanowiła zbadać, w jaki sposób niedożywienie ciężarnej wpływa na jej potomstwo oraz przyjrzeć się temu, jak informacje o tym są przekazywane pomiędzy pokoleniami. Zgodnie z oczekiwaniami uczonych młode niedożywionych matek były mniejsze i, karmione standardową dietą, zapadły na cukrzycę. Jednak później uczeni dokonali zdumiewającego odkrycia. Okazało się bowiem, że potomstwo samców urodzonych z niedożywionej matki również było mniejsze i również zapadało na cukrzycę, mimo że ich własne matki nie były niedożywione. Gdy dostęp do pożywienia jest utrudniony, dzieci mogą rodzić się 'zaprogramowane' do radzenia sobie z niedożywieniem. Jeśli później takie dzieci stykają się z obfitością pożywienia, ich organizmy nie są w stanie sobie z tym poradzić i rozwijają się choroby metaboliczne, jak cukrzyca. Musimy odkryć jak te mechanizmy adaptacyjne działają pomiędzy pokoleniami, gdyż pomoże nam to zrozumieć, dlaczego obecnie mamy do czynienia z epidemią otyłości i cukrzycy typu II - mówi profesor Anne Ferguson-Smith. Uczeni, szukając mechanizmu przenoszenia zmian epigenetycznych, przeanalizowali spermę młodych przed pojawieniem się u nich cukrzycy. Okazało się, że DNA w 111 regionach uległo mniejszej metylacji niż w grupie kontrolnej. Regiony te były skupione w obszarach niekodującego DNA. Wykazano też, że u wnuków geny znajdujące się w pobliżu wspomnianych regionów nie funkcjonowały nieprawidłowo. Jednak, co było największym zaskoczeniem, zmiany dotyczące metylacji nie występowały w DNA wnuków. Albo nie zostały przekazane, albo zostały usunięte. To była wielka niespodzianka, gdyż uważa się, że wzorce metylacji przechodzą na wiele kolejnych pokoleń. Jednak z ewolucyjnego punktu widzenia takie zjawisko ma sens. Nasze środowisko się zmienia, po okresie głodu może nadejść okres dobrobytu, więc nasze organizmy muszą się dostosować. Zmiany epigenetyczne mogą zatem zaniknąć. To dobra wiadomość, gdyż sugeruje, że problem otyłości we współczesnym społeczeństwie może być odwracalny - stwierdza doktor Mary-Elizabeth z Harvard Medical School. « powrót do artykułu
  14. Za pomocą manipulowania składem posiłków można dostrajać zegar biologiczny. Zegar biologiczny stoi za maksymalną ekspresją genów w odpowiednich porach dnia, pozwalając organizmom dostosować się do obrotów Ziemi. Przewlekła desynchronizacja między rytmami fizjologicznym i środowiskowym nie tylko obniża fizjologiczną wydajność, ale i niesie za sobą znaczące ryzyko problemów, takich jak cukrzyca, choroby sercowo-naczyniowe, zaburzenia snu i nowotwory - twierdzi dr Makoto Akashi z Yamaguchi University. Ścieżkę regulowania zegara biologicznego przez światło opisano ze szczegółami, jednak jego reakcje na pokarm są słabiej poznane. Prowadząc eksperymenty na myszach i komórkach, Japończycy ustalili, że insulina wydaje się resetować zegar. Mediowane przez insulinę dostosowanie faz zegara w tkankach powiązanych z jedzeniem może pozwalać na synchronizację między czasem posiłku a działaniem tkanek, prowadząc do skutecznego trawienia i wchłaniania. W skrócie: insulina może pomagać zegarowi żołądka dostroić się do czasu jedzenia. Autorzy publikacji z pisma Cell Reports przekonują, że w przypadku zespołu nagłej zmiany strefy czasowej kolacja trzeba wzbogacić o składniki sprzyjające wydzielaniu insuliny, co pomogłoby przesunąć fazę zegara. Śniadanie powinno zaś być jej przeciwieństwem. Akashi i inni zaznaczają, że dostrajanie zegara za pomocą pokarmów może nie działać dobrze u osób z insulinoopornością. Mając na uwadze uzyskane wyniki, Japończycy podkreślają, że należy pamiętać o ewentualnych skutkach ubocznych dot. rytmów okołodobowych u pacjentów leczonych insuliną. « powrót do artykułu
  15. Dzikie goryle nizinne (Gorilla gorilla gorilla) wykorzystują w komunikacji zapach. Autorzy artykułu z PLoS ONE zajmowali się grupą goryli nizinnych z Republiki Środkowoafrykańskiej, skupiając się szczególnie na samcu będącym przywódcą stada. Dywagowali, że jeśli zapach jest wykorzystywany jako sygnał społeczny, nie będąc li tylko oznaką pobudzenia czy stresu, to jego emisja będzie zależeć od kontekstu społecznego i będzie się różnić w zależności od związku goryla z innymi osobnikami. Studium prowadzono przez rok, poczynając od stycznia 2007 r. Stado Makumba z Bai Hokou Primate Habituation Camp składało się początkowo z 13 osobników; w grudniu urodziła się kolejna małpka. Zespół ustalił, że samiec może się posługiwać zapachem jako modyfikowalną formą komunikacji, a specyficzne dla kontekstu sygnały chemiczne oddziałują na zachowania społeczne innych goryli. Biolodzy zidentyfikowali prognostyki ekstremalnego zapachu samca alfa. Wśród wymienianych czynników znalazły się obecność oraz intensywność kontaktów wewnątrzgrupowych, gniew samca, zaniepokojenie, a także niewystępowanie w pobliżu matki najmłodszego niemowlęcia. Intensywność woni oceniano, bazując na skali, gdzie 0 oznaczało brak wykrywalnego zapachu, 1 - niską wartość, gdzie wykrywany zapach nie był silniejszy od zapachu okolicznej roślinności, 2 - wysoką wartość, gdzie intensywność gorylego zapachu przewyższała siłę woni wegetacji i 3 - ekstremum, gdzie woń małpy była bardzo wyraźna i stanowiła jedyny element wyczuwalny w otaczającym powietrzu. Naukowcy sugerują, że komunikacja zapachowa między małpami może być szczególnie istotna w lasach środkowej Afryki, w których ograniczona widoczność zwiększa zakres polegania na zmysłach innych niż wzrok. « powrót do artykułu
  16. Dziewczynka z Mississippi, o której sądzono, że została wyleczona z HIV, ma wirusa we krwi. O udanym wyleczeniu dziecka informowaliśmy w marcu ubiegłego roku. W krajach rozwiniętych 98% dzieci matek, które są nosicielkami, nie zaraża się wirusem HIV, gdyż terapia zaczyna się przed porodem. W przypadku wspomnianej dziewczynki było jednak inaczej. Matka nie wiedziała, że jest nosicielką. Wyszło to na jaw dopiero podczas porodu. Wówczas doktor Hannah Gay z University of Mississippi Medial Center, która leczyła dziewczynkę, zamiast podać noworodkowi jeden lek przeciwko retrowirusowi, wybrała terapię z trzech leków, która jest czasem stosowana w długoterminowym leczeniu dzieci. Pierwsze lekarstwo dziewczynka otrzymała w 30. godzinie po urodzeniu, na kilka dni zanim testy potwierdziły, że jest zarażona HIV. Leczenie sprawiło, że już w ciągu miesiąca po jego rozpoczęciu standardowe testy kliniczne nie były w stanie wykryć obecności wirusa. Jednak leczenie kontynuowano przez 15 kolejnych miesięcy. Później leki podawano od czasu do czasu. Gdy dziecko miało 18 miesięcy jej matka przestała przychodzić do lekarza. Pięć miesięcy później kobieta z dzieckiem zjawiła się w klinice. Doktor Gay spodziewała się wysokiego poziomu HIV w krwi dziewczynki. Ku jej zaskoczeniu, wirusa nie udało się wykryć. Testy powtórzono po kilku dniach i otrzymano takie same wyniki. W marcu 2013 roku podczas konferencji naukowej poinformowano o sukcesie i rozpoczęto badania, mające na celu powtórzenie tego wyniku u innych dzieci. Teraz, niestety, okazuje się, że wirus HIV przetrwał w ciele 4-letniej obecnie dziewczynki i zaczął się namnażać. Wirusa zauważono w ubiegłym tygodniu, podczas standardowego testu, którym poddawane jest dziecko. Obecnie dziewczynka jest leczona lekami antyretrowirusowymi, które będzie musiała przyjmować do końca życia. To zła wiadomość nie tylko dla nauki, ale również dla dziecka z Kalifornii, które jest obecnie leczone w taki sam sposób, jak była dziewczynka z Mississippi. Po 9 miesiącach terapii lekarze poinformowali, że w ciele dziecka nie ma wirusa. Jednak, jako że leczenie wciąż trwa, przypadku nie zakwalifikowano jako „wylecznie”. Dziewczynkę z Mississippi uznawano za wyleczoną. « powrót do artykułu
  17. Adobe opublikowało poprawkę do poważnej dziury znalezionej we Flashu. Dziura pozwala na zaatakowanie komputera, za pomocą którego odwiedzamy popularne serwisy, jak Ebay czy Twitter. Poprawkę udostępniono dla systemów Windows, Mac oraz Linux. Luka pozwala napastnikowi na zmianę zawartości plików flash i przejęcie kontroli nad zaatakowanym systemem. Dotychczas nie zauważono, by cyberprzestępcy rzeczywiście ją wykorzystywali. Niektóre witryny internetowe już zastosowały poprawkę. To samo powinni zrobić wszyscy internauci. Adobe nadało dziurze najwyższa ocenę w swoim rankingu zagrożeń i wzywa do jak najszybszego zainstalowania poprawki. « powrót do artykułu
  18. W Muzeum Żydowskim w Berlinie zaprezentowano robota, który przepisywał Torę. Urządzenie jest znacznie szybsze od rabina, jednak Tora przepisana przez robota nie może być używana w synagodze. Rabin lub sofer (skryba) potrzebuje około roku, by przepisać 80-metrowy zwój Tory. Robot czyni to w trzy miesiące. Tora, by była koszerna i można ją było wykorzystać w synagodze, musi zostać przepisana bezbłędnie, nie może się na niej pojawić nawet kleks. Księga musi zostać spisana gęsim piórem na pergaminie, a w czasie przepisywania muszą być nucone modlitwy. Przepisywać może ją zatem tylko człowiek. Robot, który przepisywał Torę, to dzieło niemieckiej grupy artystycznej robotlat. Początkowo urządzenie przepisywało niemiecką, hiszpańską i portugalską wersję Biblii. Później, we współpracy z izraelskim grafikiem, zostało przystosowane do przepisywania Tory. Prezentacji robota dokonano w ramach wystawy „Stworzenie świata”, która pokazuje znaczenie odręcznie przepisywanych tekstów hebrajskich w judaizmie. Na tej samej wystawie uczestnicy mogą też zobaczyć, jak Torę przepisuje rabi Reuven Yaacobov.
  19. Nie udało się przejęcie kontroli nad sondą ISEE-3. Specjaliści skupieni w ISEE-3 Reboot Project chcieli zmienić jej trajektorię i umieścić sondę w pobliżu Ziemi. Jednak wkrótce po udanej niewielkiej korekcie trajektorii silniki ISEE-3 zamilkły. Uznano, że układ napędowy uległ awarii. Inżynierowie pracujący przy projekcie włączyli instrumenty naukowe sondy i przez możliwie długi czas będą starali się zbierać dane potrzebne do badań. ISEE-3 może dostarczać ich przez kilka kolejnych miesięcy. Za miesiąc, 10 sierpnia, ISEE-3 znajdzie się niedaleko Ziemi i będzie kontynuowała swoją podróż wokół Słońca. Ponownie zawita w pobliże naszej planety za około 17 lat. Specjaliści, którzy przed kilka godzin próbowali uruchomić silniki satelity uznali, że jego układ paliwowy nie zapewnia odpowiedniego ciśnienia. ISEE-3 korzysta z hydrazyny przechowywanej w 8 oddzielnych zbiornikach. Sprężony azot wypycha paliwo przez otwarte zawory, wchodzi ono w kontakt z katalizatorem, który rozkłada hydrazynę, co prowadzi do gwałtownego uwalniania się gorącego gazu. To jego odrzut pozwala na manewrowanie sondą. Wiadomo, że zawory działają prawidłowo. Specjaliści doszli do wniosku, że musiało dojść do rozszczelnienia się zbiornika azotu. Nawet jeśli to mikroskopijna szczelina, przez którą w danym momencie może wydostać się tylko pojedyncza molekuła, to w ciągu 36 lat utracimy odpowiednie ciśnienie - stwierdził Keith Cowing, były astrobiolog NASA i rzecznik prasowy ISEE-3 Reboot Project. « powrót do artykułu
  20. Pełne przemocy gry wideo nie muszą powodować, wbrew obawom, że gracze stają się niewrażliwi na przemoc. Nasze badania sugerują, że gracze nie stali się mniej moralni. Wręcz przeciwnie. Pełne przemocy gry spowodowały, że zwiększyła się ich wrażliwość na przekraczanie norm moralnych. To może, podobnie jak w prawdziwym życiu, zachęcać graczy do dobrowolnego angażowania się w działania na rzecz innych - mówi główny autor badań profesor Matthew Gizzard z University at Buffalo. Jego zespół naukowy tworzyli eksperci z Michigan State University oraz University of Texas. Uważamy, że prospołeczne zachowanie może być również wynikiem poczucia winy odczuwanego wskutek działań w świecie wirtualnym - dodaje uczony. Naukowcy poprosili badanych, by grali w gry, w których naruszyli dwie z pięciu zasad moralnych: dbałości o innych, uczciwości, lojalności wobec grupy, szacunku dla autorytetu, zachowania czystości moralnej. Gracze naruszali dwie pierwsze zasady Odkryliśmy, że po zakończeniu gry jej uczestnicy czuli się winni, poczucie to było związane właśnie z tymi dwiema pierwszymi zasadami - mówi Grizzard. Uczony zauważa przy tym, że poczucie winy związane z pewnymi działaniami jest zależne od kultury i sytuacji. Na przykład Amerykanin, który w grze jest 'terrorystą' będzie prawdopodobnie uznawał niemoralne nacechowane przemocą działania swojej wirtualnej postaci za bardziej niemoralne niż gdyby był 'żołnierzem ONZ-u” dopuszczającym się takich samych czynów, wyjaśnia. W badaniach wzięło udział 185 ochotników, którzy zostali przypisani do czterech grup. Pierwsza z nich wcielała się w rolę terrorysty, druga miała za zadanie przypomnieć sobie jakieś wydarzenie z własnego życia związane z poczuciem winy. Grupy kontrolne grały w grę wcielając się w żołnierza ONZ-u lub też przypominały sobie wydarzenia niezwiązane z poczuciem winy. Następnie wszystkie grupy wypełniały specjalne kwestionariusze psychologiczne, mające ocenić stopień odczuwanego poczucia winy. Na podstawie tak uzyskanych wyników uczeni przeprowadzili obliczenia statystyczne i odkryli silną pozytywną korelację pomiędzy niemoralnymi aktami popełnionymi w grze, a stopniem poczucia winy. « powrót do artykułu
  21. Nowojorska firma Slow Factory stworzyła listę szali ze zdjęciami wykonanymi z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i przez satelitę Suomi NPP. Seria "Miasta nocą" składa się z 4 wzorów. Licząc się z wydatkiem 295 dol., można wybierać pomiędzy Nowym Jorkiem, Paryżem, Londynem i USA nocą. Wcześniej w ramach projektów "Floating in Space" i "Mother Ship Earth" Amerykanie zaproponowali inne kosmiczne kreacje z jedwabiu, np. przedstawiające Mgławice Tarantula i Carina czy Ziemię uwiecznioną przez satelity Terra i Aqua. « powrót do artykułu
  22. IBM ma zamiar wydać w ciągu najbliższych pięciu lat 3 miliardy dolarów na prace badawczo-rozwojowe nad półprzewodnikami. Pieniądze zostaną przeznaczone na dwa obszary badawcze. Pierwszy z nich będzie skupiał się na przezwyciężeniu trudności technicznych i fizycznych związanych z dalszą miniaturyzacją układów scalonych. Poważne kłopoty mogą nas czekać przy próbach wdrożenia technologii 7 nm i mniejszych. Zadaniem drugiego z programów jest opracowanie technologii niezwiązanych z wykorzystaniem krzemu. Eksperci od dawna wskazują na potrzebę ich opracowania, gdyż istniejące ograniczenia fizyczne krzemu powodują, że w ciągu najbliższych lat materiał ten uniemożliwi dalszy rozwój elektroniki. IBM zainwestuje przede wszystkim w badania na tych polach, na których już je prowadzi: nanoelektronika oparta na węglu, krzemowa fotonika, nowe technologie budowy układów pamięci oraz technologie związane z obliczeniami kwantowymi. Pytanie nie brzmi, czy wdrożymy w przyszłości technologię 7 nanometrów, ale jak to zrobimy, kiedy i jakim kosztem. Inżynierowie i naukowcy IBM-a oraz nasi partnerzy są dobrze przygotowani do podjęcia takiego wyzwania. Już pracujemy nad materiałami i metodami inżynieryjnymi, które spełnią przyszłe zapotrzebowanie obliczeniowe - mówi John Kelly, wiceprezes IBM-a odpowiedzialny za IBM Research. W ostatnich dziesięcioleciach pojawiały się coraz mniejsze, coraz bardziej wydajne i coraz bardziej energooszczędne układy scalone. Jednak w momencie, gdy dotrzemy do granicy 7 nanometrów pojawią się olbrzymie problemy, o których przezwyciężeniu trzeba myśleć już teraz. Ich przezwyciężenie będzie wymagało nowych materiałów, metod oraz sposobów zasilania. W zamian otrzymamy moce obliczeniowe, pozwalające na poradzenie sobie z zagadnieniami, których obecnie nie jesteśmy w stanie rozstrzygnąć. Za 10 lat sprzęt komputerowy będzie zupełnie inny od dzisiejszego. Nasi naukowcy i inżynierowie wychodzą w swoich badaniach poza to, co może zaoferować krzem - mówi Tom Rosamilia, wiceprezes z IBM Systems and Technology Group. Badania będą kontynuowane nawet gdyby sprawdziły się pogłoski, że IBM zamierza sprzedać wydział zajmujący się produkcją procesorów. « powrót do artykułu
  23. Liczebność płazów spada nie tylko z powodu chytrydiomykozy (łac. chytridiomycosis). Najnowsze badanie National Institute for Mathematical and Biological Synthesis (NIMBioS) wskazuje, że w grę może również wchodzić wirus z rodzaju Ranavirus. Za pomocą modeli matematycznych naukowcy zademonstrowali, że jeśli żaby leśne (Lithobates sylvaticus) są wystawiane na oddziaływanie ranawirusa co parę lat, może to doprowadzić do wyginięcia izolowanych populacji. Taki scenariusz udokumentowano zresztą w naturze. Żaby leśne są bardzo podatne na zakażenie ranawirusem, zwłaszcza jako kijanki. Niestety, przeprowadzono bardzo mało badań nt. wpływu wirusa na różnych etapach cyklu życiowego L. sylvaticus. Nie wiadomo również, w jaki sposób Ranavirus przyspiesza wymieranie całych populacji. By uzupełnić tę lukę w wiedzy, Amerykanie przyglądali się poszczególnym etapom cyklu życiowego żab z izolowanych demograficznie populacji. Uzyskane rezultaty opisali na łamach pisma EcoHealth. Modele matematyczne zasilano długoterminowymi danymi z dzikich populacji ze wschodnich USA oraz z laboratorium. Stwierdzono, że etap, na jakim żaba stykała się z ranawirusem, był jednym z najważniejszych czynników determinujących spadek liczebności i wymieranie. Wymieranie okazało się najbardziej prawdopodobne w małych populacjach kijanek lub metamorfów (metamorfoza u płazów zaczyna się po zakończeniu rozwoju larwalnego), wystawianych na oddziaływanie ranawirusa w krótkich odstępach czasu. Przy rokrocznej ekspozycji do wyginięcia doszłoby w ciągu 5 lat, a przy kontakcie co 2 lata w ciągu 25-44 lat. Na etapie jaja po kontakcie z ranawirusem wskaźnik przeżywalności sięgał 57%, co wystarczyło, by zapobiec wyginięciu. Biolodzy spekulują, że skrzek ma większą przeżywalność niż inne stadia rozwojowe, bo jest otoczony galaretowatą osłonką. Może ona stanowić fizyczną barierę lub zawierać substancje przeciwwirusowe. O infekcjach ranawirusami u płazów wiadomo od lat 60. XX. w., ale dopiero od lat 80. zaczęto je łączyć z chorobą i śmiertelnością na dużą skalę. U podatnych gatunków, takich jak np. żaba leśna, zgon następuje nawet w ciągu 3 dni. Do transmisji dochodzi przez wodę, bezpośredni kontakt lub gdy kijanki żerują na zakażonych lub martwych żabach. Na razie nie ma lekarstwa na tę chorobę. « powrót do artykułu
  24. Redakcja Journal of Physical Chemistry Letters wyróżniła artykuł dotyczący „rozszczepienia singletu”. To proces, w którym pojedynczy foton generuje parę stanów wzbudzonych. Praca autorstwa naukowców z University of California Riverside daje nadzieję na stworzenie ogniw fotowoltaicznych trzeciej generacji. Pozwoli także na zbudowanie lepszych fotodetektorów, których będzie można używać np. w noktowizorach czy ogólnie na pracę z wysokoenergetycznymi fotonami bez ryzyka wygenerowania zbyt dużej ilości ciepła. Obecnie wykorzystywane ogniwa fotowoltaiczne przechwytują elektrony, które w ogniwie generują ekscytony, czyli pary elektron-dziura. Jednak sprawność takich ogniw może wynosić około 32% zgodnie z teoretycznym limitem Shockley'a-Queisssera. Uczeni poszukują sposobów na wyprodukowanie bardziej wydajnych ogniw słonecznych, a jednym z nich może być właśnie „rozszczepienie singletu”. Rozpoczęliśmy nasze badania około 10 lat temu, gdy zaczęliśmy zastanawiać się nad wykorzystaniem energii słonecznej i tym, jakie zjawiska fizyczne są przez nie wykorzystywane - mówi profesor chemii Christopher Bardeen. Uczony wyjaśnia, że gdy foton jest absorbowany przez materiał, jego energia przybiera postać ekscytonu. Istnieją dwa rodzaje ekscytonów. Jednym z nich jest singlet, z którym mamy do czynienia, gdy spiny są sparowane. Drugi to tryplet, gdy dwa elektrony nie są sparowane. W półprzewodnikach oba typy ekscytonów mają różną energię. Jeśli tryplet ma połowę energii singletu, to możliwe jest, że jeden singlet wygenerowany przez jeden foton rozdzieli się na dwa tryplety. W ten sposób uzyskujemy 200% ekscytonów, i, mam nadzieję, elektronów na każdy zaabsorbowany foton, mówi Bardeen. Foton, aby zostać zaabsorbowany przez półprzewodnik, musi mieć energię większą niż pasmo wzbronione w półprzewodniku. W ten sposób traci się część spektrum światła słonecznego. Jeśli jednak absorbujesz foton o energii wyższej niż pasmo wzbronione, to ma on zbyt dużo energii i ta nadmiarowa energia jest tracona w postaci ciepła. Sztuczka polega na tym, żeby podzielić energię takiego wysokoenergetycznego ekscytonu na dwa ekscytony, a nie tracić ją w postaci ciepła - dodaje. Profesor mówi, że singlet spontanicznie dzieli się na tryplety, ale mechanizm podziału nie jest jeszcze znany. Nasze eksperymenty wykazały, że mechanizm ten jest bardzo wrażliwy na położenie i dopasowanie do siebie obu molekuł biorących udział w rozszczepieniu singletu. Niedawno podczas eksperymentów na MIT zaprezentowano organiczne ogniwo fotowoltaiczne o ponad 100-procentowej kwantowej wydajności zewnętrznej, które bazowało na tym mechanizmie. Niewykluczone, że można mechanizm ten wykorzystać też w półprzewodnikach nieorganicznych, wyjaśnia. Zespół Bardeena poszukuje nowych materiałów, w których dochodzi do rozszczepienia singletu, prowadzi badania mające na celu jak najlepsze wykorzystanie energii trypletów oraz bada właściwości spinu elektronów w ekscytonach. « powrót do artykułu
  25. U starych gryzoni tyroksyna zabezpiecza działanie neuronów i zwiększa wskaźnik przeżywalności. W ramach eksperymentu zespół prof. Ailing Fu ze Szkoły Nauk Farmaceutycznych Southwest University przez 3 kolejne miesiące podawał myszom niskie dawki tyroksyny. Okazało się, że u starych zwierząt nastąpiła poprawa funkcjonowania poznawczego i wzrost przeżywalności z 60 do 93%. Chińczycy zademonstrowali, na czym polega korzystny wpływ hormonu tarczycy. Na łamach pisma Neural Regeneration Research ujawnili, że tyroksyna zwiększa w neuronach hipokampa stężenia transferazy acetylocholiny (ChAT) i acetylocholiny. Dodatkowo w komórkach tych dochodzi do nasilenia aktywności dysmutazy ponadtlenkowej. Akademicy wspominają też o poprawie reorganizacji hipokampalnego cytoszkieletu czy zaawansowanych funkcji synaps. Wg Chińczyków, uzyskane wyniki sugerują, że niskie dawki tyroksyny można by wykorzystać w terapii deficytów poznawczych związanych z normalnym starzeniem. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...