-
Liczba zawartości
37610 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
246
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Podczas ostatniej konferencji Europejskiego Towarzystwa Archeologicznego poinformowano o odkryciu w izraelskim Tel Burna pozostałości dużego kompleksu świątynnego sprzed 3300 lat. O przeznaczeniu miejsca świadczą fragmenty maski, połączone kubki, skarabeusze oraz pitosy, duże naczynia do przechowywania żywności i wody. Na miejscu znaleziono też spalone kości zwierząt. Kompleks musiał być dość spory, gdyż jedna z odkrytych bocznych ścian ma wymiary 16x16 metrów. Naukowcy nie wiedza jeszcze, komu była poświęcona świątynia. Najbardziej prawdopodobnym kandydatem jest bóg burzy i płodności, Baal. Jego kult był wówczas bardzo rozpowszechniony. Nie można jednak wykluczyć innych bóstw, jak np. bogini wojny Anat. Uczonych szczególnie zainteresowały połączone kubki. Już wcześniej spotykano takie naczynia, jednak wciąż nie wiadomo, czemu służyły. Te znalezione w Tel Burna pochodzą prawdopodobnie z terenu dzisiejszej Syrii. Znalezisko jest na tyle nowe, że nie przeprowadzono jeszcze testów na obecność substancji organicznych wewnątrz naczyń. Naukowców szczególnie interesuje zawartość pitosów. Wewnątrz niektórych z nich znajdują się mniejsze naczynia. Zespół prowadzący wykopaliska zapowiedział, że dopuści do nich archeologów-amatorów. « powrót do artykułu
-
Grupa amerykańskich uczonych twierdzi, że powszechnie używane modele klimatyczne zawyżają przyrost CO2 w atmosferze o około 16%. Nieprawidłowo szacują bowiem ilość dwutlenku węgla pochłanianego przez rośliny. Artykuł na ten temat ukazał się w Proceedings of the National Academy of Sciences. Uczeni badali rośliny pod kątem zdolności do absorbowania dwutlenku węgla w sytuacji, gdy w atmosferze jest go coraz więcej i odkryli, że mogą one pochłaniać go nawet 16% niż przewidują modele klimatyczne. Specjaliści od niedawna wiedzieli, że w modelach pojawiają się błędy. Co więcej, im dłuższy okres symulowano za ich pomocą, tym większy był margines błędu. Dla lat 1901-2010 uśredniony margines błędu dla różnych modeli klimatycznych wynosił 17%, a eksperci nie wiedzieli dlaczego tak się dzieje. Podczas najnowszych badań naukowcy stwierdzili, że w miarę jak rośnie stężenie CO2 rośliny zmieniają sposób zarządzania gazem. Więcej go zatrzymują, co pozwala im na bujniejszy wzrost. Okazało się, że rośliny wystawione na działanie takiego poziomu CO2 jaki był w ubiegłym wieku, pochłaniają średnio o 16% więcej gazu. To bardzo podobna wartość do 17-procentowego odchylenia modeli klimatycznych, można zatem przypuszczać, że znaleziono przyczynę błędu. « powrót do artykułu
-
Z indukowanych komórek macierzystych uzyskano organoidy jelita
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Naukowcy z Centrum Medycznego Dziecięcego Szpitala Cincinnati uzyskali z ludzkich indukowanych pluripotencjalnych komórek macierzystych (ang. induced pluripotent stem cells, iPSC) organoidy jelita. By zapewnić ukrwienie, wszczepili je do torebek włóknistych nerek myszy. Wtedy rozwinęły się one do w pełni dojrzałej tkanki przewodu pokarmowego. Amerykanie podkreślają, że dzięki dodatkowym badaniom translacyjnym będzie można stworzyć spersonalizowane tkanki jelit do leczenia chorób żołądkowo-jelitowych. Nasze badania wspierają koncepcję, że własne komórki pacjenta można wykorzystać do uzyskania jelita. To zapewnia nowy sposób leczenia wielu chorób, które mogą wywoływać niewydolność przewodu pokarmowego: od chorób genetycznych ujawniających się już przy porodzie po przypadłości atakujące na późniejszych etapach życia, takie jak nowotwory czy choroba Leśniowskiego-Crohna. Omawiane studium przybliża do osiągnięcia bardziej długofalowego celu, jakim jest hodowanie tkanek do zastąpienia uszkodzonego przewodu pokarmowego - wyjaśnia dr Michael Helmrath. Naukowcy przekształcali w iPSC komórki skóry i krwi. Następnie umieszczali je w specjalnym koktajlu molekularnym. W eksperymentach wykorzystano myszy zmodyfikowane genetycznie w taki sposób, by ich układ odpornościowy nie odrzucał ludzkiej tkanki. Po przymocowaniu do nerek komórki rosły i namnażały się. Każda z badanych myszy wytwarzała duże ilości w pełni funkcjonalnej tkanki jelit. Błona śluzowa zawiera zróżnicowane komórki i stale się odnawia dzięki namnażaniu komórek macierzystych. Dodatkowo błona śluzowa wykształca właściwości absorpcyjne i trawienne, czego nie można zaobserwować w hodowlach. Co istotne, rozwija się też mięśniówka jelit. Autorzy raportu z pisma Nature Medicine zaznaczają, że wykorzystanie tkanki pozyskanej z własnych iPSC eliminuje konieczność podawania przez całe życie leków immunosupresyjnych. O ile, wg nich, minie jeszcze sporo lat, nim po badaniach translacyjnych metoda znajdzie zastosowanie kliniczne, o tyle w międzyczasie uzyskane wyniki powinny przyspieszyć prace nad lekami. Organoidy z laboratorium mogą bowiem w dużej mierze zastąpić testy na zwierzętach. « powrót do artykułu -
NASA wykonała wysokiej jakości zdjęcia w podczerwieni przedstawiające należącą do firmy SpaceX rakietę Falcon 9 podczas jej ponownego wejścia w atmosferę Ziemi. Zdjęcia takie mogą dostarczyć bezcennych informacji, które pozwolą na przeprowadzenie przyszłych misji na Marsie. Technologie, których potrzebujemy do wysłania dużych ładunków na Marsa znacząco różnią się od technologii wykorzystywanych na Ziemi. Teraz uzyskaliśmy pierwsze zdjęcia wysokiej jakości, które przedstawiają system rakietowy z uruchomionymi silnikami podczas podróży z prędkością ponaddźwiękową w warunkach podobnych do tych, jakie panują na Marsie. Analiza tego unikatowego zestawu danych będzie dla naszych inżynierów bardzo ważną lekcją, która pozwoli na skonstruowanie przyszłych systemów napędu naddźwiękowego - mówi profesor Robert Braun z Georgia Institute of Technology, który jest głównym naukowcem w prowadzonym przez NASA projekcie Propulsive Descent Technologies (PDT). Na potrzeby wykonania wspomnianych fotografii NASA wyposażyła w specjalistyczny sprzęt i wysłała w powietrze dwa samoloty, które obserwowały powracającą na Ziemię rakietę. NASA jest zainteresowana technologią pozwalającą na wejście w atmosferę Marsa, obniżenie lotu i bezpieczne lądowanie. SpaceX jest zainteresowana systemami kosmicznymi wielokrotnego użytku. Dzięki temu możliwe było uzyskanie interesujących nas danych tanim kosztem, bez potrzeby przygotowywania własnego, dedykowanego projektu - cieszy się Charles Campbell, odpowiedzialny za projekt PDT. Zdjęcia wykonano z pokładu zmodyfikowanych bombowców WB-57 (Martin B-57 Canberra). To opracowane w latach 50. ubiegłego wieku dwusilnikowe maszyny. Amerykańskie lotnictwo zrezygnowało z nich w 1983 roku. Trzy WB-57 są wykorzystywane przez NASA w ramach programu High Altitude Research. Są one w stanie wznieść się na wysokość ponad 18 000 metrów. « powrót do artykułu
-
Mnisi z Monastyru Wałaamskiego z wyspy położonej w północnej części jeziora Ładoga będą produkować włoskie sery, m.in. mozzarellę. Brat Agapij odbył tygodniowe szkolenie we Włoszech, gdzie od miejscowych rzemieślników uczył się, jak zrobić mozzarellę, wędzoną ricottę, morlacco i caciottę. Rzecznik monastyru powiedział BBC, że zakupiono już sprzęt do produkcji, która powinna rozpocząć się w grudniu. Korzystając z mleka swoich krów, początkowo mnisi będą wytwarzać sery na własne potrzeby, lecz gdy produkcja sięgnie 350 kg sera tygodniowo, rozpocznie się sprzedaż za pośrednictwem klasztorów położonych bliżej osiedli. Warto przypomnieć, że w odpowiedzi na sankcje krajów UE Rosja nałożyła embargo na import włoskich serów. « powrót do artykułu
-
Dotąd sądzono, że członkowie egipskich rodzin królewskich cierpieli na zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa (ZZSK), jednak najnowsze studium dr Sahar N. Saleem i Zahi Hawassa pokazało, że u mumii datowanych na okres od XVIII do wczesnej XX dynastii występowała rozsiana samoistna hiperostoza szkieletu (ang. diffuse idiopathic skeletal hyperostosis, DISH), zwana inaczej uogólnionym samoistnym nadmiernym rozrostem kości. Zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa należy do seronegatywnych spondyloartropatii. Jest to przewlekła i postępująca choroba tkanki łącznej o podłożu autoimmunologicznym. Powoduje ból i sztywność pleców. Może prowadzić do zlewania kości kręgosłupa. Badania epidemiologiczne pokazują, że ZZSK występuje u ok. 1% populacji, głównie u młodych mężczyzn. DISH charakteryzuje się rozrostem kości w miejscach przyczepu torebek stawowych, ścięgien i rozcięgien. Choć może się wydawać podobna do ZZSK, to degeneracyjna, a nie zapalna choroba stawów, występująca u osób w wieku 60 lat i starszych. Wcześniejsze studium z wykorzystaniem rentgenografii doprowadziło do wniosku, że 3 faraonowie (Amenhotep II, Ramzes II i jego syn Merenptah) cierpieli na ZZSK. Ostatnie badanie tomograficzne 13 mumii królewskich z lat 1153-1492 p.n.e. wykluczyło jednak tę chorobę ze względu na brak zniszczenia stawów krzyżowo-biodrowych oraz zlania stawów biodrowo-krzyżowych i międzywyrostkowych. Objawy DISH znaleziono u Amenhotepa III, Ramzesa II i jego syna Merenptaha oraz u Ramzesa III. Mumie starożytnego Egiptu zapewniają wiele informacji odnośnie do historii chorób. Badając szczątki, możemy odkryć ich patogenezę [...] i wpływ na współczesne populacje. Dr Saleem zaznacza jednak, iż należy pamiętać, że mumifikacja może wywołać zmiany w kręgosłupie. Artykuł Saleem i Hawassa ukazał się w Arthritis & Rheumatology. « powrót do artykułu
-
IBM i Globalfoundries podpisały umowę, na podstawie której Globalfoundries przejmie IBM-owski wydział zajmujący się produkcją półprzewodników. Portfolio Globalfoundries wzbogaci się zatem o nowe technologie, prawa patentowe, fabryki oraz światowej klasy inżynierów. Umowa przewiduje też, że firma będzie przez najbliższych 10 lat wyłącznym dostawcą procesorów serwerowych dla urządzeń IBM-a. Zapewni maszynom Błękitnego Giganta procesory wykonane w technologiach 22, 14 i 10 nanometrów. Dzięki pozbyciu się wydziału produkcyjnego IBM będzie mógł skupić się na badaniach nad półprzewodnikami, rozwoju systemów analizy i bezpiecznego przesyłania danych. Niedawno IBM ogłosił, że w ciągu najbliższych pięciu lat zainwestuje 3 miliardy dolarów w badania nad technologiami półprzewodnikowymi. Teraz Globalfoundries zyska dostęp do tych badań. Dzięki umowie własnością Globalfoundries stanie się portfolio patentowe IBM-a, dzięki czemu firma stanie się jednym z największych właścicieli patentów technologicznych na świecie. Globalfoundries przejmie też fabryki IBM-a w East Fishkill i Essex Junction. Zatrudnione tam osoby będą pracowały dla Globalfoundries. Wyjątkiem jest zespół pracujący nad półprzewodnikami dla serwerów. Ludzie ci pozostaną pracownikami IBM-a. Błękitny Gigant od lat przechodzi transformację. Powoli rezygnuje z produkcji sprzętu. Przed laty sprzedał wydział pecetów i notebooków firmie Lenovo, a ostatnio własnością Chińczyków stał się też wydział serwerowy IBM-a. Koncern skupia się na badaniach oraz licencjonowaniu swoich technologii innym podmiotom. Co ciekawe, za przejęcie zapłaci... IBM. W ciągu trzech najbliższych lat Błękitny Gigant przekaże Globalfoundries około 1,5 miliarda USD. « powrót do artykułu
-
Dyrektor FBI James Comey uważa, że producenci smartfonów nie powinni mieć prawa stosowania zabezpieczeń kryptograficznych, które uniemożliwiają amerykańskim organom ścigania podsłuchanie wybranego telefonu. Podczas przemówienia w Brookings Institute Comey skrytykował Apple'a i Google'a, które po wybuchu afery ze Snowdenem dołączyły do swoich produktów usługi kryptograficzne. Jego zdaniem takie działania ułatwiają pracę przestępcom. Comey nie ograniczył się jedynie do wyrażenia własnej opinii. Dyrektor FBI zasugerował, że administracja prezydenta Obamy będzie szukała prawnych możliwości zmuszenia producentów smartfonów do instalowania tylnych drzwi, dających organom ścigania dostęp do urządzeń. Być może najwyższy czas, by powiedzieć, że po aferze ze Snowdenem wahadło wychyliło się zbyt mocno w jedną stronę – w stronę strachu i braku zaufania. Czy aż tak bardzo nie ufamy rządowi i organom ścigania, że pozwolimy, by przestępcom uszło na sucho? - mówił Comey. Eksperci zauważają jednak, że w tym samym momencie, w którym agendy rządowe otrzymają backdoora, stanie się on tez dostępny dla przestępców. Jeśli damy FBI backdoora to będzie tylko kwestią czasu, kiedy znajdzie go i wykorzysta ktoś spoza organów ścigania - mówi Jon Tanguy z firmy Micron. Zauważa, że nie tylko sami przestępcy mogą znaleźć tylne drzwi, ale informacje o nich może im sprzedać któryś z pracowników firmy produkującej smartfony z backdoorami. Nie chcę rozstrzygać, czy backdoory są dobre czy złe. Jeśli jednak stworzymy tylne drzwi, ktoś niepowołany je znajdzie. I nie będziemy wiedzieli, jakie są intencje tej osoby - dodaje. « powrót do artykułu
-
Mozilla pracuje nad nową uproszczoną metodą internetowej komunikacji multimedialnej. Firma chce udostępnić rozmowy głosowe oraz wideo z poziomu przeglądarki. Ma temu służyć narzędzie Firefox Hello, którego wersja beta zostanie udostępniona w najbliższych tygodniach. Firefox Hello pozwala, bez konieczności pobierania dodatkowego oprogramowania czy tworzenia konta, na nawiązywanie połączeń. Wystarczy, że użytkownik ma zainstalowaną przeglądarkę Firefox. Rozmawiające ze sobą osoby nie muszą posługiwać się takim samym oprogramowaniem czy sprzętem. Firefox Hello korzysta bowiem z technologii Web Real Time Communications (WebRTC), którą obsługuje większość nowoczesnych przeglądarek. Nowa usługa powstaje we współpracy z firmą Telefonica. Korzysta ono z platformy OpenTok, która należy do firmy TokBox, będącej własnością koncernu Telefonica. « powrót do artykułu
-
Pojedyncze pióro znalezione na jednej z wysp archipelagu Seszeli zaalarmowało naukowców i obrońców przyrody. Zielone pióro zidentyfikowano jako należące do aleksandretty obrożnej, której nie powinno być na Praslin. Jeśli się tam pojawi, może doprowadzić do wyginięcia miejscowego endemicznego gatunku. Na świecie żyją cztery podgatunki papuzicy małej (Coracopsis nigra). Jeden z nich, Coracopsis nigra barklyi, to szaro-brązowa papuga występująca endemicznie na Seszelach. Jest ptakiem narodowym tego kraju. Tymczasem aleksandretta obrożna jest oficjalnie uznanym szkodnikiem. Ptak ten pochodzi z Indii, a na głównej wyspie Seszeli, Mahe, pojawił się na wolności w latach 70. ubiegłego wieku. Został tam, oczywiście, przywieziony przez ludzi. Stworzył stabilną populację. Praslin oddalona jest o 45 kilometrów od Mahe. Dotychczas sądzono, że to na tyle duża odległość, że aleksandretty jej nie pokonają. Dotychczas największym zagrożeniem dla papuzicy małej były szczury i koty. Jako, że na wolności żyje już mniej niż 900 osobników tego gatunku, czynione są wysiłki na rzecz jego uratowania. Niektóre gniazda papuzicy są chronione m.in. przez pułapki na szczury. Pojawienie się większej papugi to poważne zagrożenie dla papuzicy. Problem w tym, że aleksandretta żyje w bardzo podobnym środowisku drzewnym, ma podobne zwyczaje gniazdowania i pożywia się tą samą żywnością. Eksperci obawiają się, że aleksandretta może zarazić papuzicę nieznanymi jej chorobami dzioba i piór. Aleksandretta jest na Seszelach uważana za szkodnika. Przed laty próbowano pozbyć się tego ptaka z archipelagu. W samym roku 2011 zabito 327 osobników. W tym samym roku zauważono jedną aleksandrettę na Praslin, jednak została zabita przez miejscowego mieszkańca. Teraz znalezione pióro zaalarmowało władze. Trwają poszukiwania ptaka, który je zgubił. Na wyspie pojawiły się „listy gończe” za aleksandrettą. Władze przypominają miejscowym mieszkańcom, że ten niewinie wyglądający ptak może poczynić wielkie szkody w ekosystemie wysp, których byt w dużej mierze zależy od turystyki. Dlatego też zachęcają ich do pomocy w poszukiwaniu aleksandretty. « powrót do artykułu
-
Męskie i żeńskie mózgi inaczej reagują na wysokotłuszczowe posiłki. Podczas badań na myszach zaobserwowano, że u samców prowadzą one do silniejszego stanu zapalnego i większego zagrożenia dla zdrowia. Dr Deborah Clegg z Cedar-Sinai Diabetes And Obesity Research Institute uważa, że to pozwala wyjaśnić, czemu w wieku przedmenopauzalnym kobiety z nadwagą radzą sobie lepiej niż mężczyźni. Nasze wyniki po raz pierwszy pokazują, że samce i samice inaczej reagują na wysokotłuszczową dietę. Dane mogłyby sugerować, że o ile samicom nie powinno się nic stać, gdy od czasu do czasu zjedzą wysokotłuszczowy posiłek, o tyle samcom się tego nie poleca. Clegg dodaje, że mężczyźni powinni szczególnie uważać, jeśli występują u nich np. cukrzyca typu 2. czy choroba serca. Wcześniejsze badania zespołu Clegg i innych sugerowały, że zapalenie mózgu jest powiązane z przejadaniem, wahaniami poziomu cukru we krwi oraz nasileniem stanu zapalnego w innych częściach ciała, w tym w tkance tłuszczowej. Zjawiska te można wywołać, zwłaszcza u samców, krótkotrwałą ekspozycją na wysokotłuszczową dietę. Amerykanie podkreślają, że zaskoczyły ich różnice w zakresie kwasów tłuszczowych mózgu samic i samców. Gdy manipulowali ich składem w mózgach samców myszy, gryzonie zyskiwały ochronę przed negatywnym wpływem wysokotłuszczowej paszy. Kiedy u samców z przeciętnie męskim mózgiem wskutek tłustej diety rozwijał się stan zapalny, pogarszała się także czynność serca. U samic nie zaobserwowano podobnego zjawiska. Międzypłciowe różnice w reakcji mózgu na tłuszcz mają związek z różnicami dot. estrogenu i receptorów estrogenowych. Obecnie ekipa Clegg pracuje nad strategią, która potwierdzi, czy wyniki z modelu zwierzęcego przekładają się na ludzi. « powrót do artykułu
-
Amerykańscy meteorolodzy ostrzegają, że na terenie USA tornada coraz częściej pojawiają się grupami, a coraz rzadziej występują jako izolowane zjawiska. Wyniki badań obejmujących okres ostatnich 60 lat ukazały się właśnie w piśmie Science. Dla mieszkańców Stanów Zjednoczonych pocieszający może być fakt, że roczna liczba tornad pozostaje stała. Średnio jest ich 495. Zauważono jednak, że od lat 70. ubiegłego wieku spadła liczba dni z pojedynczymi tornadami, a znacząco zwiększyła się liczba dni, podczas których wystąpiły liczne tornada. Naukowcy przeanalizowali spis wszystkich tornad, które miały miejsce od 1954 roku. Okazało się, że wśród 10 dni z największą liczbą tornad aż 8 miało miejsce od 1999 roku, a pięć wydarzyło się od początku roku 2011. W tym jednym roku zanotowano dni ze 115, 73, 53 i 52 tornadami. Harold Brooks z należącego do Narodowej Administracji Oceanicznej i Atmosferycznej National Severe Storms Laboraotory, który stał na czele zespołu badawczego, ostrzega, że władze muszą przygotować się na rosnącą liczbę dni z wieloma tornadami, a zatem na większe zniszczenia. Podczas analizy nie brano pod uwagę wiatrów klasyfikowanych jako F0 w Skali Fujity. Zajmowano się zatem wiatrami, których prędkość wynosiła co najmniej 117 km/h. Naukowcy zauważyli na przykład, że od lat 70. średnia roczna liczba dni z co najmniej 20 tornadami zwiększyła się ponad dwukrotnie i wynosi obecnie pięć rocznie. Jeszcze bardziej zwiększyła się liczba dni z co najmniej 30 tornadami. W latach 70. było ich 0,6 rocznie, obecnie są to 3 rocznie. W ciągu ostatnich pięciu lat padły też dwa skrajne rekordy – najmniejszej i największej liczby tornad w dowolnym 12-miesięcznym okresie. Od czerwca 2010 do maja 2011 zanotowano 1050 tornad, podczas gdy pomiędzy majem 2012 a kwietniem 2013 było ich jedynie 236. Część specjalistów sugeruje, że przyczyną zjawiska grupowania się tornad jest globalne ocieplenie. Obecny stan wiedzy nie pozwala jednak jednoznacznie rozstrzygnąć tego problemu. « powrót do artykułu
-
Resweratrol, polifenol występujący głównie w skórkach winogron, ale także w orzeszkach ziemnych, morwie i czarnej porzeczce, zwiększa gęstość kości kręgosłupa mężczyzn z zespołem metabolicznym. Naukowcy ze Szpitala Uniwersyteckiego w Aarhus postanowili sprawdzić, czy resweratrol pomoże mężczyznom z zespołem metabolicznym, który kiedyś połączono ze słabym stanem zapalnym prowadzącym do utraty kości. Nasze studium jako pierwsze ujawniło u ludzi potencjał resweratrolu jako leku przeciwosteoporotycznego. Uzyskane wyniki sugerują, że związek ten stymuluje osteoblasty - wyjaśnia Marie Juul Ørnstrup. W ramach podwójnie ślepego studium Duńczycy oceniali objętościową gęstość mineralną istoty gąbczastej lędźwiowego odcinka kręgosłupa (ang. lumbar spine trabecular volumetric bone mineral density, LS vBMDtrab), a także oznaki tworzenia i resorpcji kości 66 otyłych mężczyzn w średnim wieku z zespołem metabolicznym. Przez 16 tygodni dwa razy dziennie zażywali oni 500 (RSVhigh) lub 75 mg (RSVlow) resweratrolu albo placebo. Markerem kościotworzenia był poziom frakcji kostnej fosfatazy alaklicznej (ang. bone alkaline phosphatase, b-ALP). Badano go w 4., 8. i 16. tygodniu eksperymentu. Okazało się, że b-ALP rósł w zależności od dawki resweratrolu. W ten sposób, w porównaniu do grupy placebo, w grupie RSVhigh we wszystkich punktach czasowych odnotowano znacząco większy wzrost. Co istotne, LS vBMDtrab także rósł ze wzrostem dawki polifenolu. W porównaniu do grupy kontrolnej, u mężczyzn, którzy zażywali wyższą dawkę resweratrolu, następował 2,6-proc. wzrost gęstości kości kręgosłupa lędźwiowego. Zmiany b-ALP i LS vBMDtrab były ze sobą dodatnio skorelowane. « powrót do artykułu
-
Policja tworzy bazę danych z pornografią dziecięcą
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Technologia
W Wielkiej Brytanii trwa budowa centralnej policyjnej bazy danych z pornografią dziecięcą. Baza taka ma pozwolić policji na szybkie porównywanie nowo przejętych zdjęć z obrazami już obecnymi w bazie oraz na lepszą koordynację działań i szybszą pracę. Pomoże to też w poszukiwaniu ofiar przestępstw. Child Abuse Image Database (CAID) jest tworzona przez firmy NetClean, Hubstream oraz L-3 ASA. Dostęp do niej będą mieli uprawnieni policjanci. Gdy przejmą komputer bądź trafią na witrynę z dziecięcą pornografią, będą mogli m.in. sprawdzić, czy na zdjęciach nie znajduje się przypadkiem nieznane wcześniej dziecko. Jeśli na fotografiach będzie nieznana wcześniej ofiara, policjanci będą wiedzieli, że nie jest ona jeszcze poszukiwania i podejmą odpowiednie działania. Centralna baza danych usprawni też wymianę informacji pomiędzy jednostkami policji w kraju i za granicą. « powrót do artykułu -
Picie słodkich napojów wiąże się ze starzeniem komórek. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco zauważyli, że telomery (ochronne sekwencje z nukleotydów, które zabezpieczają przed "przycinaniem" chromosomów po ich podwojeniu w czasie podziału komórki) białych krwinek ludzi pijących więcej słodkich napojów są krótsze. Akademicy mierzyli długość telomerów z przechowywanego DNA 5309 ludzi w wieku 20-65 lat bez historii cukrzycy czy chorób sercowo-naczyniowych. W latach 1999-2002 brali oni udział w National Health and Nutrition Examination Survey. Regularne spożycie słodkich napojów gazowanych może wpływać na rozwój choroby, nie tylko obciążając system metabolicznej kontroli poziomu cukru, ale także przyspieszając komórkowe starzenie tkanek - tłumaczy dr Elissa Epel. To pierwsze wyniki pokazujące związek napojów ze skracaniem telomerów. Utrzymuje się on bez względu na wiek, rasę, dochód i wykształcenie. Skracanie telomerów rozpoczyna się na długo przed początkiem choroby. Co więcej, mimo że tutaj badaliśmy dorosłych, niewykluczone, że związek skracania telomerów z konsumpcją słodkich napojów występuje też u dzieci. Autorzy publikacji z American Journal of Public Health podkreślają, że w przypadku wszystkich ochotników porównywali długość telomerów i spożycie słodkich napojów tylko raz, dlatego, przynajmniej na razie, nie można mówić, że zaobserwowany związek ma charakter przyczynowo-skutkowy. Epel prowadzi obecnie kolejne, tym razem bardziej długofalowe studium, w ramach którego naukowcy będą próbowali określić wpływ konsumpcji na różne aspekty starzenia komórkowego. Wcześniej skracanie telomerów powiązano z oksydacyjnym uszkodzeniem tkanek, stanem zapalnym i insulinoopornością. Uwzględniając, jak telomery skracają się średnio z wiekiem, Kalifornijczycy wyliczyli, że codzienna konsumpcja ok. 590-ml (20 uncji) napoju dodawała badanym 4,6 roku. Tym samym, wg Cindy Leung, jej wpływ na długość telomerów jest porównywalny z paleniem papierosów lub, w przypadku oddziaływań pozytywnych, regularnych ćwiczeń. Średnie spożycie słodzonych napojów wynosiło 12 uncji (ok. 355 ml), lecz ok. 21% tej reprezentatywnej dla Amerykanów próby wypijało co najmniej 20 uncji napoju dziennie. Koniecznie trzeba ustalić, jakie czynniki dietetyczne mogą skrócić, a jakie wydłużyć telomery - podsumowuje Leung. « powrót do artykułu
-
W drugi wtorek każdego miesiąca Microsoft publikuje zestaw comiesięcznych poprawek do swoich programów, to tak zwany Patch Tuesday. Tym razem zyskał on wśród użytkowników i dziennikarzy miano Black Tuesday. Okazało się bowiem, że aż pięć poprawek sprawia problemy. Pierwsza z nich to KB 2952664. Microsoft już po raz siódmy opublikował tę łatę. Sześć poprzednich wersji było wadliwych. Koncernowi ponownie nie udało się stworzyć bezbłędnej poprawki. Tym razem nie instaluje się ona na wielu maszynach z Windows 7. Kolejna wadliwa łata to KB 3000061 opublikowana w ramach biuletynu MS 14-058. To poprawka dla jednego ze sterowników działających w trybie jądra systemu. Dziura w tym sterowniku to błąd typu zero-day. Jest już wykorzystywany przez cyberprzestępców podczas ograniczonej liczby ataków. Dotychczas pojawiły się doniesienia o problemach z zainstalowaniem KB 3000061 w systemach Server 2012 oraz Windows 8.1. W bieżącym miesiącu Microsoft opublikował też siedem poprawek bezpieczeństwa poza zwyczajowymi biulytenami. Część z nich również sprawa problemy. KB2984972 to poprawka zabezpieczająca Remote Desktop Connection. Poprawka ta wywołuje błędy w niektórych programach jak np. Revit, Navis, DWG TrueView, pakiet Frontrange Solutions HEAT 7.2.2 z App-V, Trillian Astra, FileMakerPro 12 czy SnagIt v11. Błędy występują też w KB 2949927 wraz z którą dodano obsługę SHA-2 do Windows 7 i Server 2008 R2. Użytkownicy informują, że po zainstalowaniu tej poprawki dochodzi do wielokrotnych restartów systemu Windows 2880 R2 SP1. Szczęśliwie, po kilkukrotnym starcie system się uruchamia. Inny użytkownik zauważył, że wspomniana poprawka nie instaluje się poprawnie, jeśli na komputerze zablokowano BitLockera. Ostatnią z serii wadliwych poprawek jest niezwiązana z bezpieczeństwem KB 2995388. Po jej zainstalowaniu nie jest możliwe korzystanie z wirtualnych maszyn firmy Vmware. Próba uruchomienia takiej maszyny kończy się komunikatem o zbyt małej ilości pamięci. Użytkownicy, którzy doświadczyli problemów po zainstalowaniu jednej ze wspomnianych poprawek, powinni ją odinstalować. « powrót do artykułu
-
Zęby wydr morskich pomagają zrozumieć ewolucję człowieka
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Grupa badaczy z USA, Niemiec i Kuwejtu odkryła, że szkliwo zębów wydr morskich jest około 2,5-krotnie mocniejsze niż szkliwo ludzkich zębów. Badaczami nie kierowała sama tylko chęć wyjaśnienia, dlaczego wydry są w stanie kruszyć zębami skorupiaki, ale chcieli zebrać informacje na temat... ewolucji człowieka. Naukowcy zebrali zęby martwych wydr i miażdżyli je, mierząc siłę potrzebną do zniszczenia zęba. Dzięki temu dowiedzieli się, że zęby wydr wytrzymują nacisk 2,5-krotnie większy niż zęby ludzkie. Gdy przyjrzeli się im pod mikroskopem zauważyli, że szkliwo wydr składa się z 19 warstw na każdy milimetr grubości. U człowieka jest to 14 warstw. Warstwy te są zbudowane w żelu bogatego w proteiny. Jego zadaniem jest niedopuszczenie do rozprzestrzeniania się pęknięć. Uczeni odkryli też, że u wydr wzór ułożenia warstw chroniących zęby jest bardziej kolisty niż u ludzi. Odkrycie dotyczące zębów wydr jest interesujące dla antropologów. Jeden z naszych przodków, Paranthropus boisei, który żył 2,3-1,2 miliona lat temu miał na zębach tyle samo warstw ochronnych co współczesne wydry. To z kolei sugeruje, że za pomocą zębów kruszył równie twarde przedmioty. Dzięki wynikom tych badań antropolodzy mogą lepiej zrozumieć dietę P. boisei. Ponadto, jak widzimy, w wyniku ewolucji zęby ludzkie stały się wyraźnie słabsze. « powrót do artykułu -
Określono optymalną wielkość cząstek nanoleków przeciwnowotworowych
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Zespół prof. Jianjuna Chenga z Uniwersytetu Illinois w Urbana-Champaign określił optymalną wielkość cząstek dla nanoleków przeciwnowotworowych. By opracować nanoleki kolejnej generacji z lepszymi cechami przeciwnowotworowymi, musimy zrozumieć korelację między ich właściwościami fizjochemicznymi, a zwłaszcza wielkością, a interakcjami z układami biologicznymi - wyjaśnia Cheng. W ostatnim studium jego zespół oceniał zależne od średnicy profile biologiczne 3 monodyspersyjnych nanokoniugatów lek-krzemionka. Ich wielkość wynosiła 20, 50 i 200 nm. Podczas gdy większość obecnie dopuszczonych do użytku przeciwnowotworowych nanoleków cechuje rozmiar cząstki mieszczący się w zakresie 100-200 nm, ostatnie badania wykazały, że przeciwnowotworowe nanoleki o mniejszych rozmiarach - 50-nm lub mniejsze - wykazują lepsze działanie in vivo, głębiej penetrując tkanki i skuteczniej hamując guz. Na przestrzeni ostatnich 20-30 lat wypracowano zgodę co do tego, że wielkość cząstek odgrywa decydującą rolę w określaniu ich biodystrybucji, penetracji guza, internalizacji komórkowej, usuwania z osocza i tkanek oraz wydalania z organizmu. Wszystkie te właściwości mają wpływ na antynowotworową skuteczność. Z 3 badanych nanokoniugatów cząstki 50-nm zapewniały optymalną kombinację głębokiej penetracji tkanki guza, skutecznej internalizacji przez komórki nowotworu i wolnego usuwania z guza. W warunkach in vivo wykazywały one największą skuteczność w odniesieniu do zarówno guzów pierwotnych, jak i przerzutów. Aby lepiej zrozumieć zależność akumulacji i retencji nanoleków w zależności od wielkości, Amerykanie opracowali matematyczny model czasowo-przestrzennej dystrybucji nanocząstek wewnątrz sferycznego guza. Nowe nanoleki z Uniwersytetu Illinois (cechujące się konkretną wielkością, mieszczącą się w optymalnym zakresie) skutecznie hamowały komórki ludzkiego raka piersi i zapobiegały metastazie u zwierząt. « powrót do artykułu -
Profesor Charles Haas z Drexler's College of Engineering kwestionuje zalecany przez CDC 21-dniowy okres kwarantanny dla osób podejrzanych o zarażenie się Ebolą. Jego zdaniem, to zbyt krótko. W artykule „On the Quarantine Period for Ebola Virus” opublikowanym właśnie w PLOS Currents: Outbreaks Haas przygląda się informacjom zebranym podczas obecnej oraz dwóch wcześniejszych epidemii. Jedna z nich miała miejsce w 1976 roku w Zairze, a druga w 2000 roku w Ugandzie. Dane zebrane wówczas przez Światową Organizację Zdrowia wykazały, że inkubacja wirusa Ebola trwa od 2 do 21 dni. To oznacza, że jeśli ktoś po 21 dniach izolacji nie wykazuje objawów zakażenia, to najprawdopodobniej nie zaraził się Ebolą. Na tej właśnie podstawie CDC wprowadziło przepisy o 21-dniowej kwarantannie. Uznano, że 21 dni to odpowiedni okres kwarantanny. Wydaje się jednak, że nie toczy się na ten temat żadna dyskusja - zauważą uczony. Zdaniem profesora Haasa, konieczne jest szersze spojrzenie na sytuację. Uczony przypomina, że w każdych danych tego rodzaju istnieje standardowe odchylenie, czyli pewien margines, w ramach którego wynik może się wahać. Naukowiec zauważa, że w przypadku epidemii w Zairze i Ugandzie odchylenie standardowe było niewielkie, stąd organizacje na całym świecie przyjęły 21-dniowy okres kwarantanny. Tymczasem, jeśli spojrzymy na inne dane, jak epidemia w Kongo w 1995 roku oraz najnowsza epidemia w Afryce Zachodniej, to zauważymy, że w tym przypadku odchylenie standardowe waha się od 0,1 do 12 procent. A to oznacza, że może istnieć nawet 12-procentowe ryzyko, że osoba nie wykazująca objawów infekcji po 21-dniowej kwarantannie może być jednak zarażona. Haas, który jest specjalistą ds. analizy ryzyka przenoszenia się patogenów, uważa, że należy ocenić koszty i ryzyko związane z dodatkową kwarantanną i porównać je z kosztami i ryzykiem związanymi ze zwolnieniem podejrzanej osoby po 21 dniach kwarantanny. Zauważą, że im groźniejszy patogen, tym większe koszty i ryzyko związane z niedostateczną kwarantanną. Dla patogenów, które charakteryzują się wyższą zaraźliwością i/lub większą zjadliwością okres kwarantanny powinien być dłuższy niż dla patogenów, które trudniej się przenoszą lub są mniej szkodliwe. Celem mojej pracy nie jest znalezienie punktu, w którym koszty i korzyści się równoważą, ale zasugerowanie metody poszukiwania tego punktu - pisze uczony. « powrót do artykułu
-
Dotąd lecząc skrajne przypadki padaczki skroniowej, w której dominującą rolę odgrywa hipokamp, lekarze musieli przewiercać się przez czaszkę. Nietrudno się domyślić, że to niebezpieczna operacja z długim okresem rekonwalescencji. Na szczęście 5 lat temu naukowcy z Vanderbilt University zaczęli myśleć o mniej inwazyjnej metodzie dostawania się do nisko położonego ogniska padaczkowego przez policzek. Operatorem miał być pneumatyczny robot, przystosowany do działania w silnym polu magnetycznym generowanym przez skaner do rezonansu magnetycznego. Wymagało to także stworzenia igły ze stopu metali z pamięcią kształtu. Amerykanie opracowali już prototyp. David Comber zaprezentował go na Fluid Power Innovation and Research Conference w Nashville. Niklowo-tytanowa 1,14-mm igła działa jak ołówek automatyczny z koncentrycznymi rurkami, z których część jest wykrzywiona. Za pomocą sprężonego powietrza jest ona wprowadzana w milimetrowych etapach, co pozwala chirurgowi śledzić przebieg zabiegu na MRI. Szef projektu prof. Eric Barth podkreśla, że następnym etapem badań będą testy na zwłokach. Wg niego, platforma trafi do sal operacyjnych w następnej dekadzie. Barth to ekspert od kontroli systemów pneumatycznych. Autorem systemu sterowalnych igieł chirurgicznych jest zaś prof. Robert Webster. Rozmawialiśmy kiedyś z Erikiem na korytarzu, gdy zdaliśmy sobie sprawę, że jego doświadczenie w pneumatyce można świetnie odnieść do warunków MRI i że można je połączyć ze sterowalnymi igłami, nad którymi ja pracowałem - opowiada Webster. Po rozmowach z neurochirurgiem Josephem Neimatem panowie stwierdzili, że system najlepiej nadaje się do operowania ognisk padaczkowych. Dowiedzieli się od kolegi, że obecnie dojście przez policzek stosuje się przy implantowaniu elektrod, by śledzić aktywność mózgu i lokalizować źródło napadów padaczkowych. Ponieważ za pomocą prostej igły nie można się do niego dostać, chirurdzy muszą się później przewiercać przez czaszkę. Comber i Barth towarzyszyli Neimatowi w operacjach, by zrozumieć, jak ich urządzenie powinno działać. Systemy, które dziś mamy, pozwalają wprowadzać sondy do mózgu, [ale] radzą sobie tylko z liniami prostymi i są naprowadzane wyłącznie ręcznie. Mając system z zakrzywioną igłą i nieograniczonym dostępem, moglibyśmy wykonywać minimalnie inwazyjne operacje. Przeprowadzalibyśmy poważne zabiegi, wkłuwając po prostu igłę z policzka - wyjaśnia Neimat. Inżynierowie tak zaprojektowali system, że jego większą część da się uzyskać za pomocą druku 3D. Oznacza to, oczywiście, stosunkowo niskie ceny. « powrót do artykułu
-
Ruch 3 razy w tygodniu zmniejsza ryzyko depresji
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Zdrowie i uroda
Aktywność fizyczna 3 razy w tygodniu zmniejsza ryzyko rozwoju depresji o ok. 16%. Zespół z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego zauważył, że ludzie, którzy zwiększyli swoją tygodniową aktywność fizyczną, wspominali o mniejszej liczbie objawów depresji, a z drugiej strony, ci, którzy mieli większą ich liczbę, zwłaszcza w młodszym wieku, mniej się ruszali. Brytyjczycy śledzili losy 11.135 osób urodzonych w 1958 r. do momentu ukończenia przez nich 50 lat. W dorosłości w regularnych odstępach czasu odnotowywano objawy depresji oraz poziom aktywności fizycznej. Okazało się, że każda dodatkowa sesja ruchu w tygodniu zmniejszała ryzyko depresji o 6%. Zakładając, że związek ma charakter przyczynowy, aktywność fizyczna w czasie wolnym chroni przed depresją. Jeśli nieaktywny dorosły w wieku dwudziestu kilku-czterdziestu kilku lat zacznie ćwiczyć 3 razy w tygodniu, zmniejszy ryzyko zapadnięcia na depresję o ok. 16%. Co istotne, zjawisko to dotyczy całej populacji, a nie tylko grupy wysokiego ryzyka klinicznej depresji. Im bardziej aktywni fizycznie byli ludzie, o tym mniejszej liczbie objawów depresji wspominali - opowiada dr Snehal Pinto Pereira. By ocenić objawy depresyjne, naukowcy posłużyli się Malaise Inventory, przeznaczonym do badania stresu psychologicznego w wieku 23, 33, 42 i 50 lat. Ochotników pytano również o poziom aktywności fizycznej. Okazało się, że osoby, które wspominały o większej liczbie objawów depresji w wieku 23 lat, były także mniej aktywne. Efekt osłabiał się w miarę starzenia. Oznacza to, że we wczesnej dorosłości symptomy depresyjne można uznawać za barierę dla aktywności fizycznej. Dla odmiany w całym uwzględnionym zakresie wieku zwiększenie ilości ruchu ograniczało objawy depresji. Wcześniejsze studia dotyczące aktywności jako formy terapii depresji dawały mieszane rezultaty, ale nasze duże badanie podłużne sugeruje, że ćwiczenia odgrywają ważną rolę w zdrowiu psychicznym. Gdyby każdy był aktywny fizycznie przynajmniej 3 razy w tygodniu, moglibyśmy się spodziewać spadku ryzyka depresji, o korzyściach dla zdrowia fizycznego, w tym spadku ryzyka otyłości, chorób serca czy cukrzycy, nie wspominając - podsumowuje prof. Chris Power. « powrót do artykułu -
Słonie wykrywają deszcz z olbrzymiej odległości
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Prowadzone w Namibii badania wykazały, że słonie są w stanie wykryć opady deszczu z odległości... 240 kilometrów. W PLOS ONE ukazał się artykuł opisujący przeprowadzone badania. W Namibii występuje niewiele opadów, a sieć rzeczna jest tam uboga. Dlatego też miejscowe zwierzęta muszą dobrze wykorzystywać porę deszczową, która ma miejsce od styczna do marca. Jednym z takich gatunków są słonie, które ciągle migrują w poszukiwaniu wody i pożywienia. Grupa uczonych postanowiła dowiedzieć się, dlaczego w czasie pory deszczowej migracje słoni wykazują niezwykłe wzorce. Wcześniejsze badania ujawniły bowiem, że zwierzęta niejednokrotnie bez żadnego widocznego powodu nagle zmieniają kierunek wędrówki. By rozwiązać tę zagadkę badacze zaopatrzyli w urządzenia GPS 14 słoni z różnych stad. Zwierzęta były śledzone w latach 2002-2009. Uzyskane dane naukowcy analizowali wraz z danymi satelitarnymi dotyczącymi opadów deszczu. Analiza wykazała, że nagłe zmiany kierunku wędrówki są spowodowane chęcią podróży w kierunku padającego właśnie deszczu. Słonie zmieniały trasę nawet wówczas, gdy deszcz padał w odległości 240 kilometrów od nich. Uczeni nie są pewni, w jaki sposób słonie wykrywają deszcz. Przypuszczają, że potrafią go usłyszeć. Zwierzęta mogą słyszeć albo burzę, albo też same krople opadające na ziemię. Nie od dzisiaj wiadomo, że słonie odbierają dźwięki o niskiej częstotliwości. A takie dźwięki przenoszą się na olbrzymie odległości. Dalsze badania pozwolą wyjaśnić, czy rzeczywiście słonie wykrywają deszcz dzięki swojemu słuchowi czy też robią to w inny sposób. « powrót do artykułu -
Zajrzeli do wnętrza eksplodującej gwiazdy
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Astronomia i fizyka
Międzynarodowemu zespołowi naukowców udało się zajrzeć do wnętrza eksplodującej gwiazdy. Było to możliwe dzięki wykorzystaniu wielu różnych teleskopów oddalonych od siebie o tysiące kilometrów. Teleskopy z Europy i Ameryki pozwoliły wskazać dokładną lokalizację miejsca, w którym doszło do eksplozji i emisji promieniowania gamma. Udało się też wyjaśnić, w jaki sposób dochodzi do emisji gamma. Odkryliśmy nie tylko, w którym miejscu powstaje promieniowanie gamma, ale również mogliśmy zaobserwować sposób powstawania tego promieniowania - mówi Laura Chomiuk z Michigan State University. Do wybuchu supernowej dochodzi, gdy gaz z towarzyszącej jej gwiazdy opada na powierzchnię białego karła w układzie podwójnym. To zapoczątkowuje eksplozję termojądrową na powierzchni gwiazdy, w wyniku której gaz jest wyrzucany w przestrzeń kosmiczną z prędkością milionów kilometrów na godzinę. Gdy gwiazda eksploduje, zaczyna bardzo jasno świecić i w niektórych przypadkach prowadzi to do pojawienia się nowej gwiazdy na niebie, stąd właśnie termin 'nowa'. Te eksplozje są nieprzewidywalne, zatem, gdy taka gwiazda eksploduje, musimy być gotowi skierować na nią tyle teleskopów ile to możliwe. Tutaj udało się nam zaobserwować supernową zanim zaczęła przygasać - mówi Tim O'Brien z University of Manchester. Najnowsze obserwacje, przeprowadzone przez sieci teleskopów European VLBI Network (EVN) oraz Very Long Baseline Array (VLBA) w USA ujawniły istnienie dwóch źródeł promieniowania, które oddalały się od siebie. Naukowcy, posiłkując się wcześniejszymi badaniami nad emisją gamma, stwierdzili, że początkowo materiał pochodzący z eksplozji korzysta z energii grawitacji białego karła i jego towarzysza, dzięki czemu szybciej porusza się w płaszczyźnie orbity gwiazd. Następnie z białego karła wystrzeliwują szybkie cząsteczki, poruszające się na zewnątrz wzdłuż biegunów płaszczyzny orbity. Gdy szybko poruszające się cząsteczki dogonią wspomniany wcześniej materiał, uderzają weń, powstaje fala uderzeniowa przyspieszająca cząsteczki do prędkości potrzebnych do pojawienia się emisji gamma. « powrót do artykułu -
Naukowcy z Imperial College London i Uniwersytetu Katolickiego w Leuven opracowali nowy test ADNEX, który pomoże lekarzom lepiej diagnozować guzy jajnika i wybierać odpowiednie leczenie. Sukces leczenia zależy od właściwej identyfikacji rodzaju guza, co bywa trudne. W rezultacie wiele kobiet z nowotworem nie trafia do właściwego chirurga, podczas gdy te z łagodnymi torbielami przechodzą poważniejsze operacje, niż powinny. ADNEX różnicuje guzy łagodne i złośliwe, potrafi też z dużą trafnością zidentyfikować różne typy guzów złośliwych. Test bazuje na danych klinicznych pacjentek, wynikach badania markerów nowotworowych oraz cechach dostrzegalnych na USG. Poza nazwą guza test zapewnia też wyrażoną w procentach pewność poprawności diagnozy. Test można wykonać, łącząc się ze szpitalną bazą danych albo wpisując dane pacjentki do aplikacji na smartfony. Tę ostatnią zaprezentowano na światowym kongresie Międzynarodowego Stowarzyszenia Ultrasonografii w Ginekologii i Położnictwie w Barcelonie. Bardzo ważne jest postawienie poprawnej diagnozy przedoperacyjnej. Jeśli jest ona zła, chora może przejść bardziej rozległą operację, niż powinna, np. w postaci niepotrzebnego usunięcia jajnika. Gdy guz jest łagodny, kobieta może w ogóle nie potrzebować leczenia. Jeśli guz jest złośliwy, by wybrać najlepszą terapię, trzeba wiedzieć, do jakiego typu należy, a leczenie musi być prowadzone przez chirurga ginekologa - wyjaśnia prof. Tom Bourne. Brytyjsko-belgijski zespół opracował test, wykorzystując dane 3506 pacjentek z 10 krajów europejskich z lat 1999-2007. Naukowcy sprawdzali, jakie cechy dostępne przed operacją można wykorzystać, by przewidzieć diagnozę. Później w latach 2009-2012 model testowano na 2403 pacjentkach. Obecne modele prognostyczne różnicują guzy łagodne i złośliwe, ale brakuje im trafności. Nie wyróżnia się też typów złośliwych guzów. Model ADNEX rozróżnia guzy łagodne, z pogranicza, inwazyjne I stopnia, inwazyjne II-IV stopnia oraz guzy przerzutowe. « powrót do artykułu
-
Media twierdzą, że firma Lockheed Martin dokonała przełomu w dziedzinie fuzji termojądrowej. Koncern poinformował, że dzięki niemu w ciągu dekady przygotuje gotowy do premiery rynkowej miniaturowy reaktor fuzyjny. Tom McGuire, który kieruje zespołem pracującym na fuzją termojądrową, mówi, że dotychczasowe prace wykazały, iż możliwe jest zbudowanie 100-megawatowego reaktora, który zmieści się na ciężarówce. Ma być zatem 10-krotnie mniejszy od obecnych reaktorów. Lockheed Martin korzysta z koncepcji tokamaka, plazma w reaktorze ma być utrzymywana dzięki polu magnetycznemu. Firma twierdzi, że jej zmodyfikowany tokamak jest 10-krotnie bardziej wydajny od innych. Z opinią taką nie zgadza się profesor Tom Jarboe z University of Washington, który sam bada fuzję termojądrową. Ich projekt ma dwie komory i osłonę, zatem będzie ponad czterokrotnie gorszy od tokamaka. Większym optymistą jest Michael Zarnstorff, wicedyrektor ds. badań w Princeton Plasma Physics Laboratory. To wspaniałe, że Lockheed zaangażował się w badania, których celem jest zapewnienie światu energii bez wykorzystywania węgla. Dotychczas nie przedstawiono nam żadnych wyników eksperymentów prowadzonych przez Lockheeda, ale architektura ich reaktora jest interesująca i wydaje się, że są na wczesnym etapie praktycznego jej wykorzystania - mówi. Większość naukowców pozostaje jedna bardzo sceptyczna. Swadesh M. Mahajan, specjalizujący się w badaniach plazmy fizyk z University of Texas zwraca uwagę, że „nic nam nie wiadomo o istnieniu materiałów, które byłyby w stanie wytrzymać temperaturę taką, jaką Lockheed chce wygenerować w swoim reaktorze”. Profesor Rosi Reed z Wayne State University, która pracuje przy Wielkim Zderzaczu Hadronów podkreśla, że najbardziej interesującą wiadomością przekazaną przez Lockheeda Martina jest ta mówiąca o uzyskaniu 10-krotnie większej ilości energii niż z wcześniejszych reaktorów. A to oznacza, że nowy reaktor może być znacznie mniejszy. Profesor Reed od razu jednak zastrzega, że wszystko o czym mówią przedstawiciele koncernu to jedynie teoretyczne rozważania. Warto zatem zauważyć, że sam Lockheed Martin nie używa słowa „przełom” w swojej reakcji prasowej, że dotychczas prowadzi prace czysto teoretyczne oraz że inni naukowcy nie zostali zapoznani ze szczegłowymi wynikami tych prac, trudno zatem jednoznacznie stwierdzić, czy firma rzeczywiście przyspieszy moment, w którym ludzkość będzie mogła korzystać z fuzji termojądrowej. « powrót do artykułu