Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37615
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    246

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Codzienne spożywanie dwóch lub więcej drinków może uszkadzać serce seniorów. Zespół dr Alexandry Gonçalves z Brigham and Women's Hospital badał związki między spożyciem alkoholu i stanem serca w grupie ok. 4500 osób w średnim wieku 76 lat (60% stanowiły kobiety, a 20% przedstawiciele rasy czarnej). Badani to uczestnicy obserwacyjnego studium Atherosclerosis Risk in Communities. Wszyscy przeszli echokardiografię. Z analiz wykluczono niepijących alkoholików i osoby z poważną wadą zastawkową serca. W oparciu o samoopis spożycia alkoholu ochotników podzielono na 4 grupy: 1) niepijących, 2) pijących mniej lub równo 7 drinków tygodniowo, 3) spożywających między 7 a 14 drinków na tydzień oraz 4) pijących 14 drinków lub więcej. Abstynenci stanowili ponad połowę próby. Typowy abstynent to w tym przypadku kobieta z wyższym wskaźnikiem masy ciała. Niepijący obojga płci byli starsi, gorzej wykształceni i osiągali niższy roczny dochód. Częściej cierpieli na cukrzycę, mieli niższy poziom cholesterolów LDL i HDL oraz wyższy stosunek trójglicerydów do HDL. Spożywający 14 i więcej drinków tygodniowo byli zaś częściej palaczami. Występował też u nich wyższy poziom cholesterolów LDL i HDL. Wykres obrazujący związek między spożyciem alkoholu i nadciśnieniem miał u obu płci kształt litery U - nadciśnienie było częstsze wśród niepijących i pijących 14 i więcej drinków tygodniowo. Nie zaobserwowano zależnego od spożycia trendu w częstości występowania choroby niedokrwiennej serca. Generalnie okazało się, że obserwowane zmiany w strukturze i zdolności serca do funkcjonowania były tym większe, im więcej alkoholu ktoś pił. Amerykanie podkreślają, że u mężczyzn ponad 14 drinków tygodniowo korelowało z podwyższonym ryzykiem pogrubienia ścian lewej komory. Autorzy publikacji z pisma Circulation: Cardiovascular Imaging zauważyli także, że u kobiet picie nawet umiarkowanych ilości alkoholu (definiowanych jako 1 drink dziennie) wiązało się z nieznacznym spadkiem funkcji serca. U obu płci rosnące spożycie alkoholu wiązało się z większą średnicą skurczową i rozkurczową lewej komory, a także większą średnicą lewego przedsionka. U mężczyzn wzrost konsumpcji alkoholu korelował m.in. z większą masą lewej komory, co łącznie z innymi zmianami sugerowało rosnące ciśnienie rozkurczowe. U pań wzrost spożycia alkoholu wiązał się np. liniowo z lekkim obniżeniem frakcji wyrzutowej lewej komory. Picie niewielkich ilości alkoholu uznaje się za korzystne, jednak [...] nasze ustalenia wskazują na możliwe zagrożenia dla struktury i funkcji serca w przypadku seniorów, a zwłaszcza kobiet, którzy spożywają go więcej - podkreśla Gonçalves. Jaki może być mechanizm obserwowanych zmian? Wcześniejsze badania wskazywały, że spożywanie większych ilości alkoholu wiąże się z wyższym ryzykiem chorób mięśnia sercowego (kardiomiopatii), w przebiegu których serce ulega pogrubieniu i usztywnieniu, a tkanka mięśniowa bywa zastępowana tkanką bliznowatą. Co istotne, kardiomiopatie powiązano z wyższym ryzykiem niewydolności serca, nieprawidłowości tętna i nagłego zatrzymania krążenia. Jak podkreślają specjaliści, im więcej alkoholu w czyimś krwiobiegu, tym większa ekspozycja kardiomiocytów i większe prawdopodobieństwo ich przedwczesnej śmierci. « powrót do artykułu
  2. Amerykańskie Siły Powietrzne (US Air Force) przyznały firmie SpaceX certyfikat wymagany przy wynoszeniu w przestrzeń kosmiczną satelitów wojskowych i szpiegowskich. Oznacza to koniec monopolu firmy United Launch Alliance (ULA), powołanej w 2006 roku przez Lockheeda Martina i Boeinga. Dyskusje oraz prawne i techniczne spory pomiędzy US Air Force i SpaceX trwały przed ostatnie dwa lata. Teraz SpaceX może stawać do przetargów na wynoszenie ładunków związanych z bezpieczeństwem narodowym. Pierwsza taka okazja może nadarzyć się już w czerwcu, gdyż właśnie wtedy Siły Powietrzne rozpoczną przetarg na wynoszenie na orbitę dodatkowych satelitów GPS trzeciej generacji. US Air Force poinformowały, że na program certyfikowania SpaceX wydały ponad 60 milionów dolarów. Pracowało przy nim 150 osób, przeprowadzono trzy loty demonstracyjne oraz tysiące mniejszych i większych studiów oraz przeglądów technicznych. Zadowolenie z decyzji Sił Powietrznych wyraził senator John McCain, przewodniczący Senackiego Komitetu Sił Zbrojnych. Wpływowy polityk stwierdził, iż ma nadzieję, że dzięki SpaceX uda się obniżyć „nieusprawiedliwienie wysokie” koszty wynoszenia satelitów oraz zakończyć z uzależnieniem USA od rosyjskich silników rakietowych RD-180, które są wykorzystywane przez ULA w rakietach Atlas 5. Kongres USA już wcześniej uchwalił ustawę, która zakazała wykorzystywania po roku 2019 rosyjskich silników do startów związanych z bezpieczeństwem narodowym. « powrót do artykułu
  3. Poważna infekcja prowadzi do obniżenia inteligencji. Do takich wniosków doszli uczeni z Uniwersytetów w Aarhus i Kopenhadze po przeanalizowaniu danych dotyczących 190 000 Duńczyków urodzonych w latach 1974-1994. Wszyscy oni w wieku 19 lat wypełniali testy na inteligencję, przeprowadzane w ramach badania zdolności do służby wojskowej. Po uwzględnieniu czynników zaburzających wyniki testów, takich jak np. pochodzenie społeczne czy wykształcenie rodziców, okazało się, że osoby, które przed wypełnieniem testu były poddawane hospitalizacji z powodu infekcji – było to około 35% badanych – charakteryzowały się IQ niższym średnio o 1,76 punktu od osób, które ciężkich infekcji nie przechodziły. Ponadto im więcej infekcji wymagających hospitalizacji, tym większe ubytki inteligencji. Osoby, które trafiły do szpitala co najmniej 5 razy uzyskiwały w testach na inteligencję średnio aż 9,44 punktu mniej od tych, którzy nie byli hospitalizowani. Stwierdzono też, że hospitalizacja z powodu infekcji bakteryjnej obniża IQ o 1,55 punktu, a z powodu infekcji wirusowej – o 1,34 punktu. Dotychczas infekcje łączono ze zwiększonym ryzykiem depresji i schizofrenii. Tutaj mamy do czynienia z pierwszymi badaniami pokazującymi, że infekcja może wpływać na zdolności umysłowe zdrowych ludzi. Nie wiadomo, w jaki sposób dochodzi do obniżenia tych zdolności. Niewykluczone, że to nie sama infekcja, ale odpowiedź układ odpornościowego wpływa negatywnie na mózg. Walka z infekcją prowadzi do pojawienia się stanu zapalnego. Mózg jest dość dobrze chroniony, jednak niewykluczone, że jednak jakieś czynniki nań wpływają i mu szkodzą. Konieczne jest jednak przeprowadzenie dalszych badań i eksperymentów, by potwierdzić spostrzeżenia duńskich uczonych i poznać dokładny mechanizm spadku zdolności umysłowych w związku z ciężką infekcją. « powrót do artykułu
  4. Nowe studium pokazuje, że choć osoby grające w gry wideo mogą się pochwalić lepszą uwagą wzrokową, to z większym prawdopodobieństwem wykorzystują metody nawigacji bazujące na mózgowym układzie nagrody (jądro ogoniaste) niż układzie pamięci przestrzennej (hipokamp). Zespół dr. Gregory'ego Westa z Uniwersytetu w Montrealu badał grupę dorosłych, którzy spędzali na graniu co najmniej 6 godzin tygodniowo. Wcześniejsze badanie pokazało, że u ludzi grających w gry akcji występuje lepsza uwaga wzrokowa i nasze studium to potwierdziło. Ustaliliśmy [jednak] także, że w porównaniu do osób niegrających, gracze polegają w większym stopniu na jądrze ogoniastym. Oznacza to, że osoby spędzające długie godziny na graniu mogą mieć zmniejszoną integralność hipokampa, co wiąże się z podwyższonym ryzykiem chorób neurologicznych, takich jak choroba Alzheimera. West uważa, że w ramach kolejnych badań, m.in. obrazowych, powinno się określić wpływ gier na hipokampa. Studia powinny określić bezpośredni wpływ konkretnych gier na integralność układu nagrody i hipokampa. « powrót do artykułu
  5. SanDisk poinformował o powstaniu urządzenia SanDisk Z400s SSD. Producent twierdzi, że jest ono 20-krotnie bardziej wydajne od standardowego HDD, a jednocześnie jest konkurencyjne cenowo. Z400s są dostępne w rozmiarach 2,5 cala SATA, mSATA i M.2 oraz w pojemnościach 32, 64, 128 i 256 gigabajtów. Sekwencyjny odczyt i zapis odbywa się z prędkością, odpowiednio, 549 i 330 MB/s. Odczyt i zapis niesekwencyjny to 33 i 62 tysiące operacji wejścia/wyjścia na sekundę. Dyski wyposażono w interfejs SATA 3. Producent nie zdradził jakie kości i kontroler wykorzystał. Można jedynie przypuszczać, że zostały one wyprodukowane przez Toshibę, z którą SanDisk blisko współpracuje. « powrót do artykułu
  6. Cortana, wirtualny asystent dla Windows Phone, zostanie wkrótce udostępniony uzytkownikom konkurencyjnych platform mobilnych. Osoby korzystające z Androida będą mogły porównać Cortanę z Google Now, a użytkownicy urządzeń Apple'a, z Siri. Cortana zostanie udostępniona w Google Play oraz Apple App Store. Jednak użytkownicy platform konkurencyjnych wobec Windows nie będą mogli skorzystać ze wszystkich funkcji Cortany. Niedostępna będzie np. głosowa aktywacja wirtualnego asystenta, gdyż wymaga ona specjalnej integracji oprogramowania z mikrofonem. Cortanę będzie można pobrać i zainstalować za pomocą aplikacji „Phone Companion”. Ma być ona hubem ułatwiającym użytkownikom telefonów instalację wielu różnych aplikacji, w tym Skype'a, OneDrive, OneNote, Outlooka, Office'a czy Xbox Music. « powrót do artykułu
  7. Naukowcy z Los Alamos National Laboratory wykorzystali dobrze znane prawo Darcy'ego do postawienia hipotezy, że wraz z globalnym ociepleniem wyższe drzewa będą narażone na coraz większe niebezpieczeństwo uschnięcia. Prawo Darcy'ego opisuje zależność pomiędzy prędkością filtracji płynu w ośrodku porowatym, a gradientem ciśnienia. Z artykułu opublikowanego w Nature Climate Change dowiadujemy się, dlaczego ocieplający się klimat źle wróży takim drzewom jak np. potężne kalifornijskie sekwoje, których wiek nierzadko przekracza 1000 lat. Nathan McDowell, główny autor badań, przypomina, że to różnica ciśnień powoduje u roślin ruch wody od korzeni ku górze. Woda wyparowuje do atmosfery, a im cieplejsze powietrze, tym mocniejsze parowania. Ponadto cieplejsze powietrze jest w stanie przechować więcej wody, co dodatkowo powoduje zwiększone parowanie. Rośliny, by chronić się przed utratą wody, zamykają aparaty szparkowe, jednak wówczas nie wchłaniają dobrze dwutlenku węgla potrzebnego im do fotosyntezy. Fotosynteza przebiega więc mniej efektywnie, a rośliny nie wykorzystują dodatkowych ilości CO2 wyemitowanych przez człowieka. To tak, jakby iść do baru z zaklejonymi ustam” - mówi McDowell. Problem jest szczególnie poważny dla wyższych drzew, gdyż ich systemy transportujące wodę są dłuższe niż drzew niższych, muszą zatem zamykać aparaty szparkowe na dłużej. Z tego też powodu zespół McDowella uważa, że globalne ocieplenie łatwiej przetrwają niskie drzewa i krzewy, natomiast wysokie drzewa mogą mieć poważne problemy. W Kalifornii już od dłuższego czasu obserwuje się masowe wymieranie wysokich drzew w miejscach dotkniętych suszą. McDowell uważa, że takie zjawisko będzie rozprzestrzeniało się na całym świecie. Prawo Darcy'ego dotyczy wszystkich roślin, zatem zmiany klimatyczne będą niebezpieczne dla wysokich drzew na całym globie. Naukowcy mają kilka pomysłów, jak można pomóc drzewom. Jeden z nich zakłada sadzenie wysokich gatunków drzew bardziej na północy i na wyżej położonych terenach. Inny to propozycja wycinania części drzew, by przerzedzić las i tym samym zapewnić pozostałym osobnikom więcej wody. Podkreślają jednak przy tym, że strategia ratunkowa powinna być oceniana osobno dla każdej lokalizacji i każdego gatunku. « powrót do artykułu
  8. Amerykańskie lotnictwo wojskowe (US Air Force) potwierdziło, że posiada broń, która za pomocą impulsów elektromagnetycznych niszczy sieci i urządzenia elektroniczne przeciwnika. Opracowany wspólnie z Boeingiem CHAMP (Counter-electronics High-powered Microwave Advanced Missile Project) to precyzyjnie działająca rakieta, paraliżująca wybrane cele. Koncepcja broni elektromagnetycznej pojawiła się wkrótce po wynalezieniu broni atomowej, gdyż wraz z wybuchem jądrowym powstaje silny impuls elektromagnetyczny. Uznano, że jeśli wysoko nad Ziemią doprowadzi się do eksplozji atomowej, to można będzie uszkodzić urządzenia przeciwnika za pomocą impulsu elektromagnetycznego. W 1962 roku USA przeprowadziły dwa ważne testy, w czasie których fizycy poznali dokładny mechanizm powstawania i działania takich impulsów. Amerykanie prowadzili swoje testy nad Oceanem Spokojnym na wysokości 400 kilometrów nad ziemią. Wykorzystali przy tym ładunek o mocy 1,44 megatony. Eksplozja spowodowała, że na oddalonych o 1445 kilometrów Hawajach doszło do uszkodzenia około 300 latarń ulicznych i włączyły się liczne alarmy antywłamaniowe. W tym samym roku podobne testy przeprowadził też ZSRR. Mimo, że ładunek był znacznie słabszy – 300 kiloton – to jako, iż testy prowadzono nad gęsto zaludnionymi obszarami Kazachstanu, doszło do znacznych zniszczeń, w tym do pożaru elektrowni w Karagandzie. W przeciwieństwie do broni atomowej mikrofalowy CHAMP to broń niezwykle precyzyjna. Nie sieje on zniszczenia wszędzie na swojej drodze. Wręcz przeciwnie. Za jego pomocą Amerykanie mogą uszkodzić urządzenia w konkretnym wybranym budynku w mieście. CHAMP został wyposażony w niewielki generator, który może wysłać wiele impulsów, zatem podczas przelotu nad miastem przeciwnika istnieje możliwość uszkodzenia wybranych miejsc, np. stacji radarowych, oszczędzając jednocześnie zasilające miasto linie energetyczne. W 2012 roku przeprowadzono test, podczas którego pojedyncza rakieta CHAMP wyłączyła podczas jednego przelotu siedem wybranych celów. Po tym teście przedstawiciele Boeinga informowali, że w niedalekiej przyszłości technologia ta może zostać wykorzystana do sparaliżowania systemów elektronicznych przeciwnika zanim jeszcze pierwsze samoloty czy oddziały zaatakują jego terytorium. Przyszłość właśnie nadeszła. Generał Tom Masiello, dowódca Air Force Research Laboratory oświadczył właśnie, że CHAMP to w pełni operacyjny system będący na wyposażeniu naszych taktycznych sił powietrznych. W budowę CHAMP zaangażowany jest nie tylko Boeing. Z doniesień prasowych wynika, że elektronikę dla systemu stworzył Raytheon, a Lockheed Martin zbudował rakietę JASSM-ER, która stanowi część CHAMP. Rakieta ma zasięg ponad 950 kilometrów i może być wystrzeliwana z pokładów myśliwców F-15, F-16, F-35 oraz bombowców B-1 i B-52. Na razie Pentagon zamówił 5 CHAMP-ów, jednak z jego planów można wnioskować, że będzie to broń zamawiana masowo. « powrót do artykułu
  9. Cukrzyca to choroba metaboliczna, w przypadku której liczba przypadków zachorowań rośnie najszybciej na świecie. Ostatnie badania pokazały jednak, że w walce z nią można wykorzystać wyciągi z aborygeńskich oraz indyjskich ziół. Niewykluczone, że część z nich znajdzie też zastosowanie w leczeniu nowotworów. Naukowcy ze Swinburne University of Technology zidentyfikowali gatunki roślin, które da się zastosować, by lepiej kontrolować poziom glukozy w cukrzycy typu 2., a także powikłania tej choroby, w tym przyrost wagi, nadciśnienie oraz immunosupresję. Pracując nad doktoratem, Vandana Gulati zbadała 7 aborygeńskich i 5 ajurwedyjskich roślin leczniczych. Przyglądała się wpływowi 12 ekstraktów na wychwyt glukozy i adipogenezę, czyli tworzenie tkanki tłuszczowej, a także ewentualną aktywność przeciwnowotworową w dwóch liniach komórkowych. Okazało się, że wśród roślin aborygeńskich akacja Acacia kempeana i sandałowiec Santalum spicatum stymulowały wychwyt glukozy, a Acacia tetragonophylla, Beyeria Ieshnaultii i Euphorbia drummondii znacząco ograniczały gromadzenie tłuszczu w adipocytach. Wśród roślin ajurwedyjskich wyciąg z Curculigo orchioides pobudzał wychwyt glukozy i zmniejszał akumulację kropli lipidów w komórkach tłuszczowych, a sandalin (Pterocarpus marsupium) i Andrographis paniculata ograniczały akumulację tłuszczu w adipocytach. Ponadto wyciąg z obu badanych akacji - A. kempeana i A. tetragonophylla - wykazywał silne działanie w stosunku do komórek raka szyjki macicy. Prof. Enzo Palombo podkreśla, że by poczynić dalsze postępy, konieczne są badania na modelach zwierzęcych i ludziach. « powrót do artykułu
  10. Kanadyjski wynalazca Catalin Alexandru Duru ustanowił rekord świata w locie na deskorolce bez kółek. Wielu z nas pamięta podobne urządzenie z filmu „Powrót do przyszłości”. Duru przez rok budował urządzenie, które pozwoliło mu na przelecenie 276 metrów na wysokości 5 metrów nad taflą jeziora Ouareau. Na dłuższy lot nie pozwoliła pojemność zastosowanych akumulatorów. Chciałem pokazać, że możliwy jest stabilny lot na desce, a człowiek może na niej stać i kontrolować ją za pomocą stóp - powiedział Duru. O latających deskach stało się ponownie głośno dzięki kalifornijskiej firmie Arx Pax, która stworzyła prototyp o nazwie Hendo. Urządzenie korzysta ze zjawiska magnetycznej lewitacji i jest w stanie unieść na wysokość 3 centymetrów ciężar o wadze do 140 kilogramów. Hendo ma trafić do sprzedaży w październiku bieżącego roku. Ma jednak dwie poważne wady – cenę, która ma wynieść około 10 000 USD oraz fakt, że lata jedynie nad metalowymi powierzchniami niezawierającymi żelaza. Poruszać się na niej można będzie zatem np. nad podłogami z miedzi czy aluminium. Lot na Hendo może trwać natomiast nawet 15 minut. Deska stworzona przez Duru jest zdecydowanie bardziej praktyczna. Porusza się nad każdą powierzchnią, gdyż bardziej przypomina drona, niż to, co zaprezentowano w Powrocie do przyszłości. Poniżej prezentujemy film z lotu Duru. « powrót do artykułu
  11. Miłośnicy gier on-line wiedzą, że jednym z poważniejszych utrudnień, z jakimi muszą się mierzyć, są wymagania co do przepustowości łączy internetowych. Wydaje się jednak, że problem ten został właśnie rozwiązany przez specjalistów z Duke University i Microsoft Research. Opracowali oni narzędzie o nazwie Kahawai, które rozdziela obliczenia związane z renderowaniem gry pomiędzy serwerem, a komputerem klienta. Obecnie cały ciężar obliczeń spoczywa na zdalnym serwerze. Badacze twierdzą, że dzięki ich rozwiązaniu tę samą jakość obrazu można uzyskać na łączu o przepustowości sześciokrotnie mniejszej niż obecnie. Innymi słowy, jeśli odpowiednio rozdzielimy obliczenia pomiędzy serwer a klienta, to wystarczy nam łącze o przepustowości równej zaledwie 16% tego, co było wymagane dotychczas. Kahawai tak rozdziela zadania pomiędzy serwer, a urządzenie klienta, że to po stronie klienta powstają ogólne zarysy każdej ramki lub kilka szczegółów o wysokiej jakości, a reszta jest wypełniania dzięki obliczeniom przeprowadzanym przez serwer. Na potrzeby testów Kahawai zintegrowano z opensource'owym engine'em idTech 4, który jest wykorzystywany m.in. w grach Doom 3 i Enemy Terriroty: Quake Wars. W testach wzięło udział 50 oddanych miłośników gier komputerowych, którzy grali w Dooma 3. Uzyskane wyniki wskazują, że nie dostrzegli oni różnicy, pomiędzy grą z wykorzystaniem Kahawai, a dotychczasowymi technologiami. Działanie Kahawai nie opóźniało gry, nie zmieniało czasów odpowiedzi z serwera, pozwalało natomiast na znaczne zmniejszenie ilości danych wysyłanych na urządzenie klienta. Gdy to naturalne środowisko, dzięki któremu można testować technologie wspólnego renderowania sceny przez urządzenia. Każda aplikacja wymagająca intensywnego renderingu może skorzystać na Kahawai – od trójwymiarowego obrazowania medycznego, po aplikacje wykorzystywane przez architektów i inżynierów - mówi Landon Cox z Duke University. Co ciekawe, Kahawai działa też offline, co pozwala na kontynuowanie rozgrywki tam, gdzie występują problemy ze stabilnością połączenia. Wówczas jednak nie można liczyć na wysoką jakość grafiki. « powrót do artykułu
  12. Jeśli ochrona delfina Cephalorhynchus hectori maui, podgatunku delfina Hektora, nie zostanie zwiększona, zwierzę może wyginąć w ciągu 15 lat. Ekolodzy alarmują, że liczebność populacji spadła już poniżej 50 sztuk. Niemiecka organizacja Nabu podkreśla, że należy zwrócić szczególną uwagę na delfiny umierające w sieciach do łowienia ryb. Łowienie powinno być zakazane w całym habitacie C. hectori maui, a nie tylko w wybranych obszarach (warto przypomnieć, że krytycznie zagrożony podgatunek zamieszkuje wody Nowej Zelandii). Specjaliści szacują, że pozostało ok. 43-47 osobników, w tylko 10 dorosłych samic. Wyniki studium mają zostać zaprezentowane na spotkaniu komitetu naukowego Międzynarodowej Komisji Wielorybnictwa w San Diego (odbywa się ono między 20 maja a 4 czerwca). Nowe dane są głośnym sygnałem, że Nowa Zelandia musi porzucić swe dotychczasowe stanowisko, które przedkłada interesy przemysłu rybnego nad zachowanie bioróżnorodności, i ostatecznie chronić habitat przed szkodliwymi sieciami, [...] a także wydobyciem ropy i gazu - podkreśla dr Barbara Maas. Póki się tak nie stanie, wyginięcie C. hectori maui jest tylko kwestią czasu. Rzecznik nowozelandzkiego Ministerstwa Ochrony Przyrody powiedział, że nie udzieli żadnego komentarza przed zaprezentowaniem wyników i zaleceń komitetu. « powrót do artykułu
  13. Małe badanie pilotażowe pokazało, że przejście na dietę roślinną może u chorych z cukrzycą złagodzić ból neuropatyczny i zmniejszyć ryzyko utraty kończyny. Najnowsze badanie bazowało na wcześniejszym studium, które wykazało, że dieta wegańska może być tak samo skuteczna w terapii cukrzycy, co leki. Zespół z Komitetu Lekarzy na Rzecz Odpowiedzialnej Medycyny (Physicians Committee for Responsible Medicine, PCRM) zebrał grupę 17 osób z nadwagą i neuropatią cukrzycową. Ochotnicy mieli przez 20 tygodni przestrzegać niskotłuszczowej diety z dużą ilością świeżych warzyw oraz produktów zawierających błonnik i węglowodany złożone, np. fasoli i pełnych ziaren. Naukowcy zalecili też suplementację witaminą B12, która wspomaga działanie nerwów, ale występuje jedynie w produktach pochodzenia zwierzęcego. Okazało się, że w porównaniu do 17 dorosłych, którzy również zażywali witaminę B12, ale podtrzymywali swoją zwykłą (niewegańską) dietę, w grupie interwencyjnej odnotowano znaczące zelżenie bólu. Badania ujawniły również poprawę krążenia i funkcji nerwów, o chudnięciu (średnio o ok. 6 kg, 14 funtów) nie wspominając. Jak podkreślają autorzy raportu z pisma Nutrition & Diabetes, wiele osób z grupy eksperymentalnej zauważyło poprawę glikemii i mogło zmniejszyć dawkę zażywanych leków. Dywagujemy, że zwiększając insulinowrażliwość i poprawiając poziom cukru we krwi, dajemy swojemu organizmowi czas na naprawę uszkodzonych nerwów - opowiada Cameron Wells, dodając, że krew z wysokim stężeniem glukozy można opisać jako gęstą, niezdolną do dostarczania składników odżywczych do zakończeń nerwowych. Sporo ludzi stosujących w studium wegańską dietę było zaskoczonych tempem utraty wagi i poprawy glikemii. Należy jednak odnotować, że badacze nie potrafili stwierdzić, jaki składnik niskotłuszczowej, roślinnej diety odpowiadał za zaobserwowaną poprawę. Niewykluczone, że główną przyczyną korzystnych zmian w zakresie bólu neuropatycznego był sam spadek wagi. « powrót do artykułu
  14. Na amerykańskim rynku telewizji kablowych szykuje się wielka fuzja. Jak donoszą Bloomberg i Wall Street Journal firma Charter Communications jest bliska podpisania umowy o kupnie Time Warner Cable. Transakcja jest warta około 55 miliardów dolarów. W jej wyniku dojdzie do połączenia drugiego i trzeciego największego amerykańskiego operatora telewizji kablowej. Kwota transakcji oznacza, że jedna akcja Time Warner jest warta 195 USD. Przed miesiącem to firma Comcast próbowała kupić Time Warner Cable oferując zań 45,2 miliarda USD. Pojawiło się wówczas wiele wątpliwości dotyczących kwestii antymonopolowych i oferent się wycofał. Charter próbował już kupić Time Warner w 2013 roku. Wówczas jednak firma nie była na sprzedaż i ofertę odrzucono. « powrót do artykułu
  15. Podczas prac budowlanych w kwartale Umm Tuba odkryto fragment akweduktu sprzed ponad 2 tysięcy lat, za pośrednictwem którego dostarczano wodę do Jerozolimy. Akwedukt Niższy, który zbudowano na rozkaz Machabeuszy, działał z przerwami. Ostatecznie przestano go wykorzystywać ok. 100 lat temu. Rozpoczyna się on od źródła En Eitam, blisko Basenów Salomona na południe od Betlejem, i ma ok. 21 km długości - opowiada Ya'akov Billig, dyrektor wykopalisk z ramienia Izraelskiej Służby Starożytności (IAA), dodając, że woda mogła spływać dzięki obniżaniu się poziomu akweduktu o circa 1 m na kilometr. Początkowo wodę dostarczano za pomocą otwartego kanału, ale ok. 500 lat temu w środku zainstalowano terakotową rurę. Choć trasę akweduktu wytyczono w szczerym polu, w związku z rozwojem Jerozolimy obecnie otacza go parę dzielnic, w tym właśnie Umm Tuba. Jako że akwedukt stanowił jedno z najważniejszych źródeł wody, władcy chronili go przez 2 millenia, aż 100 lat temu starożytne rozwiązanie zostało zastąpione nowocześniejszymi ujęciami. Ze względu na znaczenie historyczne i archeologiczne akweduktu IAA podejmuje odpowiednie kroki, by zapobiec jakimkolwiek jego zniszczeniom. Odcinek z Umm Tuby zbadano, udokumentowano i ponownie zasypano. Zwiedzającym udostępniono jednak inne fragmenty w tunelach we wschodnim Talpiot (in. Armon HaNatziv), na promenadzie Sherover i wokół Basenu Sułtana (Brechat Ha-Sultan). « powrót do artykułu
  16. Osoby, które na Facebooku umieszczają informacje o swoich związkach uczuciowych z większym prawdopodobieństwem niż inni mają niską samoocenę, uważają psychologowie z londyńskiego Brunel University. Z kolei osoby, które informują o dietach, ćwiczeniach i innych osiągnięciach są zwykle narcyzami. Brytyjscy naukowcy przygotowali online'ową ankietę, na którą odpowiedziało 555 użytkowników Facebooka. Po jej opracowaniu, okazało się, że osoby z niską samooceną częściej niż inni wypełniają pole dotyczące statusu związków. Z kolei ludzie o osobowości narcystycznej częściej zamieszczają aktualizacje dotyczące swoich osiągnięć. Jest to działanie spowodowane chęcią zwrócenia uwagi i docenienia przez społeczność Facebooka. Tego typu posty zbierają wiele komentarzy i polubień, co może wzmacniać osobowość narcyza. Osoby takie częściej niż inni piszą o diecie i ćwiczeniach, co może sugerować, że wykorzystują serwis społecznościowy do zyskania poklasku dla swojego wyglądu, na który sami zwracają dużą uwagę. Psychologowie powiązali też częste wpisy o swoim dziecku z dbałością o nie. « powrót do artykułu
  17. Polscy naukowcy uczestniczyli w Arizonie w pracach międzynarodowego zespołu, który zauważył, że niektóre ptaki mogą „ważyć” pokarm, zanim wybiorą odpowiedni kawałek. Co ciekawe, zwierzęta sprawdzają masę orzechów, bez rozbijania skorupki. Wiele zwierząt żywi się orzechami i nasionami. Uczonych intrygowało, skąd wiedzą one, ile pokarmu kryje się w skorupce. Odpowiedź na to pytanie jest szczególne ważne dla zwierząt, które robią zapasy bez otwierania skorupy. Szkoda bowiem marnować energię na zbieranie tych orzechów, które zawierają mniej pokarmu. Zarówno ludzie jak i zwierzęta mogą szacować masę przedmiotu zamkniętego w jakimś opakowaniu, potrząsając nim wielokrotnie. Z artykułu opublikowanego w Journal of Ornithology dowiadujemy się, że podobnie robią ptaki. Uczeni m.in. z Polski i Korei zaobserwowali, że modrowronka dębowa nie tylko „waży” orzech, ale prawdopodobnie też słucha, jak obijają się o skorupkę gdy ptak nimi potrząsa. Doktorzy Sang-im Lee, Piotr Jabłoński oraz Maciej i Elżbieta Fuszarowie, wraz ze swoimi studentami, podsuwali zwierzętom odpowiednio spreparowane orzechy, w których wymieniali wnętrze. Gdy daliśmy ptakom do wyboru dziesięć pustych skorupek i dziesięć pełnych, zwierzęta podnosiły skorupki i odrzucały puste, bez otwierania ich - mówi Sang-im Lee. Później przeprowadzono serię identycznych eksperymentów, podczas których modrowronki miały do wyboru orzechy różniące się wagą zaledwie o 1 gram. Zwierzęta zawsze wybierały te cięższe. Podczas jeszcze innych eksperymentów ptakom podsuwano orzechy różnej wielkości, ale o identycznej wadze. Gdy modrowronki przekonały się, że orzech większy waży tyle samo, co mniejszy, zawsze wybierały mniejszy, bardziej odpowiadający wadze, jakiej można się było spodziewać na podstawie wielkości. Zdaniem naukowców, ptaki potrząsając orzechem oceniają jego wagę również na podstawie wydawanego dźwięku. Uczeni już planują eksperymenty, podczas których będą określali różnicę w dźwięku wydawanym przez cięższe i lżejsze orzechy. « powrót do artykułu
  18. Eksperci obawiają się, że wskutek zajęcia Palmyry przez Państwo Islamskie na terenie Syrii wyginie krytycznie zagrożony ibis grzywiasty (Geronticus eremita). Już wcześniej sądzono, że gatunek wyginął w tym regionie, ale w 2002 r. w pobliżu miasta odkryto kolonię lęgową 7 ibisów grzywiastych. Mimo ochrony skurczyła się ona do zaledwie 4 osobników. W tym roku na stanowisko wróciła tylko Zenobia. Ona jako jedyna zna trasę migracji do zimowisk w Etiopii. Bez niej nie można wypuścić innych trzymanych w niewoli ibisów. Trzy hodowane w pobliżu ptaki zostały w zeszłym tygodniu porzucone przez uciekających przed walkami opiekunów. Nie wiadomo, czy są bezpieczne. Władze zaoferowały nagrodę w wysokości tysiąca dolarów za informacje na temat losów Zenobii. Jak powiedziało BBC Towarzystwo Ochrony Przyrody Libanu, jej znalezienie ma kluczowe znaczenie. Kultura i przyroda idą ze sobą w parze. Wojna kiedyś się skończy, ale nikt nie może cofnąć wyginięcia gatunku - podkreśla szef Towarzystwa Asaad Serhal. « powrót do artykułu
  19. FDA zatwierdziła pierwszy w historii lek dla osób cierpiących na chorobę popromienną. Zatwierdzenie Neupogenu to wynik pracy profesorów Thomasa J. MacVittie i Ann M. Farese z Wydziału Medycyny University of Maryland. Nasz lek zwiększa przeżywalność osób z chorobą popromienną chroniąc komórki krwi. To znaczny postęp, gdyż możemy używać go jako bezpiecznego i efektywnego środka leczniczego wspomagającego komórki krwi u ludzi z ostrą chorobą popromienną - mówi MacVittie, jeden z najlepszych amerykańskich ekspertów zajmujących się promieniowaniem jonizującym. Lek Neupogen został po raz pierwszy zatwierdzony w 1991 roku na potrzeby leczenie osób z nowotworami przechodzącymi chemioterapię. Lekarze mogli też przepisywać go na inne schorzenia. Teraz, po przejściu odpowiednich badań, jest pierwszym środkiem zatwierdzonym do zwalczania choroby popromiennej. O jego pożytecznych właściwościach wiadomo nie od dzisiaj. Już w 2013 roku amerykańskie ministerstwo zdrowia, a konkretnie wydział Biomedical Advanced Research and Development Authority (BARDA) wydał 157 milionów USD na zakup zapasów Neupogenu. Mają one być wykorzystane w razie wypadku lub ataku nuklearnego na USA. Neupogen to jeden z wielu już obecnych na rynku leków, które mogą być przydatne w leczeniu choroby popromiennej. MacVittie i Farese badają teraz kolejne tego typu leki. Skupiają się na takich, które mogą pomagać w leczeniu przewodu pokarmowego i płuc u ofiar promieniowania. Profesor MacVittie od ponad 40 lat bada wpływ promieniowania na człowieka. Uczony jest autorem ponad 140 artykułów opublikowanych w pismach recenzowanych. « powrót do artykułu
  20. Naukowcy odkryli skamieniałości pasożyta sprzed 425 mln lat. Przedstawiciele podgromady wrzęch byli nadal przytwierdzeni do ciał żywicieli. Warto przypomnieć, że postaci dojrzałe współczesnych wrzęch (Linguatulida) pasożytują w drogach oddechowych różnych zwierząt, w tym ludzi, po zjedzeniu żywiciela pośredniego, np. ryby. Kilka okazów Invavita piratica, bo o nich mowa, odkryto w skałach z Herefordshire. Wg naukowców, były świetnie zachowane i mierzyły ok. 1-4 mm. To najważniejszy dowód kopalny, dokumentujący pochodzenie pasożytnictwa tego rodzaju - podkreśla Derek Briggs, paleontolog z Uniwersytetu Yale. Autorzy publikacji z Current Biology dodają, że to pierwszy gatunek Linguatulida, znaleziony w postaci połączonej z żywicielem. W tym przypadku gospodarzem był małżoraczek. Odkrycie jest niezwykle ważne nie tylko dlatego, że przykłady pasożytów są bardzo rzadkie w zapisie kopalnym, ale również dlatego, że żywiciele i pochodzenie trybu życia wrzęch należą do szeroko dyskutowanych kwestii - wyjaśnia David Siveter z Uniwersytetu w Leicester. Część z I. piratica znaleziono pod pancerzem w pobliżu jaj. Inne były przytwierdzone do zewnętrznej części pancerza gospodarza, a to wyjątkowa pozycja zarówno dla prehistorycznych, jak i współczesnych Linguatulida. « powrót do artykułu
  21. Robotycy wiążą olbrzymie nadzieje z kompozytowymi polimerami, które działają jak mięśnie. Jeśli mamy odpowiedni polimer, wystarczy podłączyć doń dwie elektrody, a polimer będzie kurczył się i rozciągał, naśladując mięśnie zwierząt czy ludzi. Niestety, rozwiązanie to ma pewną wadę. Metalowe elektrody w kontakcie z powietrzem i prądem elektrycznym szybko ulegają degradacji, dochodzi do „wyciekania” jonów, co powoduje spadek wydajności sztucznych mięśni. Naukowcy z KAIST (Korea Advanced Institute of Science and Technology) właśnie znaleźli rozwiązanie tego problemu. Wykorzystali przy tym grafen, a konkretnie jego tanią formę zwaną HLrGOP (hydrophobic laser-scribed reduced graphene oxide paper). To właśnie hydrofobowe właściwości tego materiału pozwoliły na stworzenie doskonałych elektrod. Materiał ma gładką powierzchnię zewnętrzną, odpycha wodę i jest odporny na mikrouszkodzenia. Jego powierzchnia wewnętrzna jest chropowata, co ułatwia transport jonów do polimeru. Podczas eksperymentów, dzięki takim właśnie elektrodom, sztuczne mięśnie sprawowały się lepiej, były bardziej wytrzymały i nie zanotowano spadku ich wydajności w porównaniu z mięśniami, do których podłączono tradycyjne metalowe elektrody. Mimo zachęcających wyników koreańscy uczeni podkreślają, że to dopiero początek, a elektrody z HLrGOP wymagają jeszcze sporo pracy. « powrót do artykułu
  22. Winpocetyna, poprawiający mikrokrążenie mózgowe alkaloid barwinka pospolitego, sprawdza się w leczeniu infekcji ucha środkowego. Wg naukowców z dwóch amerykańskich uczelni, hamuje nadprodukcję śluzu, usprawnia usuwanie bakterii i zmniejsza utratę słuchu. Zespół z Uniwersytetu Stanowego Georgii i Uniwersytetu w Rochester cieszy się, że lek stosowany dotąd w terapii udaru stanie się nowym nieantybiotykowym lekiem na zapalenie ucha środkowego. Podczas eksperymentów na zwierzętach akademicy zauważyli, że miejscowa aplikacja winpocetyny hamowała stan zapalny i nadprodukcję śluzu. Wspomagała też eliminowanie Streptococcus pneumonia i zmniejszała utratę słuchu. Jak podkreśla dr Jian-Dong Li, zapalenie ucha środkowego to najczęstsza infekcja bakteryjna wieku dziecięcego i wiodąca przyczyna niedosłuchu przewodzeniowego. S. pneumonia należą do patogenów najczęściej wywołujących to schorzenie. Autorzy Journal of Immunology zaznaczają, że ze względu na słabe zrozumienie patogenezy S. pneumonia nie ma skutecznych antybiotyków na zapalenie ucha środkowego. Co więcej, niewłaściwe wykorzystanie antybiotyków doprowadziło do zwiększonej lekooporności. Ponadto szczepienie przeciw S. pneumonia ma niewielki wpływ na zapalenie ucha środkowego. Główny składnik śluzu, mucyna, odgrywa ważną rolę w usuwaniu patogenów, ale niekontrolowana, nadmierna produkcja śluzu prowadzi do przewodzeniowego niedosłuchu i ograniczenia eliminacji bakterii. Niestety, brakuje skutecznych środków do kontroli nadprodukcji śluzu w przebiegu zapalenia ucha. Li uważa, że wyniki jego studium będą szczególnie użyteczne w krajach, gdzie nie ma swobodnego dostępu do rozwiązań operacyjnych. Zmiana zastosowania leku jest pod paroma względami lepsza od wynajdowania nowych rozwiązań. Warto wymienić choćby oszczędność czasu i pieniędzy. W przypadku winpocetyny w dawkach terapeutycznych nie ma mowy o znaczących skutkach ubocznych i toksyczności zarówno w przypadku dorosłych, jak i dzieci. « powrót do artykułu
  23. Qualcomm i Daimler AG będą wspólnie rozwijały technologie informatyczne dla samochodów przyszłości. Na pierwszym etapie współpracy przedsiębiorstwa skupią się na samochodowych technologiach 3G/4G, bezprzewodowym ładowaniu urządzeń w samochodach oraz rozwoju Qualcom Halo Wireless Electric Vehicle Charging (WEVC). Będą też wspólnie certyfikowały opracowywane rozwiązania. Szczególnie interesująca może być współpraca na polu rozwoju WEVC. Technologia ta ma pozwolić na bezprzewodowe ładowanie hybryd oraz samochodów elektrycznych. Qualcom pracuje też na WiPower, dzięki której będziemy mogli bezprzewodowo ładować urządzenia elektryczne używane w samochodach. « powrót do artykułu
  24. Genetyczna analiza kości znalezionych w syberyjskiej wiecznej zmarzlinie wskazuje, że do udomowienia psów mogło dojść 27-40 tysięcy lat temu. Dotychczas sądzono, że współczesne psy oddzieliły się od wilków nie wcześniej niż przed 16 000 laty. Datowanie radiowęglowe wskazuje, że wilk z Tajmyru, najmłodszy wspólny przodek psa i wilka, żył przed 35 000 lat. Psy mogły zostać udomowione znacznie wcześniej niż się sądzi - mówi Love Dalen ze Szwedzkiego Muzeum Historii Naturalnej. Jedynym innym wytłumaczeniem wyników badań byłoby stwierdzenie, że istniały wówczas dwie różniące się od siebie populacje wilków i jedna z nich dała początek współczesnym wilkom - mówi uczony i dodaje, że takie wyjaśnienie jest mniej prawdopodobne, gdyż jedna z tych populacji musiałaby niepostrzeżenie wyginąć. Możliwe też, że mieliśmy do czynienia z nieoswojoną populacją wilków, która jednak przez długi czas podążała śladem ludzi - stwierdza Pontus Skoglund z Harvard Medical School. Naukowcy znaleźli fragment kości podczas ekspedycji badawczej na Półwyspie Tajmyr. Początkowo nie wiedzieli, że to kość wilka. Dopiero badania genetyczne wykazały, do jakiego zwierzęcia należała. Jako, że na Półwyspie żyje dużo wilków i kość mogła należeć do zwierzęcia żyjącego współcześnie, poddano ją datowaniu radiowęglowemu, które wskazało na wiek 35 000 lat. Z badań DNA wynikało zaś, że współczesne husky i psy grenlandzkie mają bardzo dużo wspólnych genów z badanym wilkiem. Dzięki badaniom DNA mamy bezpośredni dowód, że husky syberyjski, którego spotykasz na ulicy jest spokrewniony z wilkiem, który przed 35 000 lat wędrował po Północnej Syberii. Ten wilk żył zaledwie kilka tysięcy lat po tym, jak z Europy zniknęli neandertalczycy, a człowiek współczesny zaczął zasiedlać Europę i Azję - wyjaśnia Skoglund. « powrót do artykułu
  25. Należący do rodziny pogońcowatych Gladicosa gulosa nie tylko potrząsa za pomocą nogogłaszczek suchymi liśćmi, ale i wydaje przy tym dźwięk, który przypomina mruczenie kota. [Mruczenie] jest bardzo ciche, ale przebywając w jednym pomieszczeniu z zalecającym się pająkiem, można je usłyszeć [z odległości ok. 1 m] - opowiada George Uetz z Uniwersytetu Cincinnati w Ohio. Odkrycie jest zdumiewające, bo u pająków nie ma odpowiedników uszu. Posługując się wibrometrem, naukowcy przekształcili stukanie pająka w słyszalny dźwięk. Za pomocą standardowego mikrofonu wyłapali wytwarzany w tym samym czasie pomruk. Ich porównanie wykazało, że bębnienie i mruczenie to dwie odrębne jakości. Uetz i Alexander Sweger zademonstrowali, że mruczą tylko samce, a na odtwarzany dźwięk reagują wyłącznie samice. To sugeruje, że zabieg jest wykorzystywany podczas zalotów. Samce wytwarzają dźwięk tylko wtedy, gdy stoją na czymś, co może wibrować, np. na liściu. Samice odpowiadają, przebywając na podobnej powierzchni. Amerykanie sądzą, że sygnał w postaci dźwięku wprawia liście, na których stoją samice, w drgania. Uważamy, że samice w ten sposób "słyszą" dźwięki. Ciało pająków jest [bowiem] pokryte bardzo wrażliwymi strukturami do wykrywania drgań, nawet lekkich [...]. Mruczące pająki mogą pomóc w zrozumieniu, jak wyewoluowała komunikacja dźwiękowa. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...