Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Światowa Organizacja Zdrowia opublikowała listę chorób, które w niedalekiej przyszłości mogą powodować groźne epidemie, a dla których nie istnieją leki lub leki istniejące są niewystarczające. WHO wzywa świat naukowy do zwiększenia zainteresowania zwalczaniem tych chorób. Listę przygotował panel ekspertów w ramach WHO Blueprint for R&D. Jego zadaniem było określenie 5-10 niebezpiecznych chorób, które z największym prawdopodobieństwem mogą doprowadzić do epidemii. Na wspomnianej liście znalazły się gorączka krwotoczna krymsko-kongijska, choroby powodowane przez wirusy Ebola i Marburg, gorączka Lassa, wywoływane przez koronawirusy MERS i SARS, choroba wywoływana przez wirus Nipah oraz gorączka doliny Rift. Oprócz tych najniebezpieczniejszych WHO wymienia też trzy choroby, które również powinny być badane w pierwszej kolejności. Są to opisywana przez nas chikungunya, zespół ostrej gorączki z trombocytopenią (SFTS) oraz gorączka Zika. Na liście nie znalazły się takie choroby jak AIDS, denga, malaria czy ptasia grypa, gdyż są one intensywnie badane, istnieją rozbudowane mechanizmy ich kontroli i zapobiegania epidemiom, prowadzone są też zaawansowane prace nad lekami, które ciągle są udoskonalane. « powrót do artykułu
  2. Zespół z Politechniki Federalnej w Lozannie zidentyfikował mechanizm, który można wykorzystać w zapobieganiu wznowom raka jelita grubego. Szwajcarzy aktywują białko nieobecne w wywołującej nawrót przetrwałej populacji komórek i robią to za pomocą pochodnych witaminy A. W wyniku terapii, np. chemii, większość komórek nowotworowych obumiera, ale mutacja, która doprowadziła do rozwoju choroby, utrzymuje się w populacji komórek macierzystych. Szwajcarzy skupili się na białku homeotycznym HOXA5, które należy do rodziny regulującej rozwój zarodka. W dorosłym organizmie białka takie jak HOXA5 regulują komórki macierzyste. Zespół Joerga Huelskena odkrył, że nowotworowe komórki macierzyste wykorzystują szlak sygnalizacyjny, by zablokować gen HOXA5. Szukając sposobów na odwrócenie tej blokady, naukowcy dotarli do retinoidów, pochodnych witaminy A. Dotąd wiadomo było, że wywołują one różnicowanie komórek macierzystych skóry, teraz udowodniono, że mogą także reaktywować HOXA5. U myszy z rakiem jelita grubego retinoidy hamowały postępy guza i normalizowały tkankę (reekspresja HOXA5 eliminowała nowotworowe komórki macierzyste i zapobiegała przerzutom). Analogiczne rezultaty uzyskano w badaniach na próbkach pozyskanych od pacjentów. Podsumowując zgromadzone dane, akademicy wyjaśniają, że HOXA5 jest hamowane przez szlak Wnt, by podtrzymać cechy komórek macierzystych. Białko uaktywnia się jedynie poza kryptami jelitowymi, gdzie hamuje szlak Wnt i wzmaga różnicowanie. W raku jelita grubego ekspresja HOXA5 ulega zniesieniu, lecz reekspresja za pomocą retinoidów prowadzi do zaniku fenotypu nowotworowych komórek macierzystych. Autorzy publikacji z pisma Cancer Cell uważają, że retinoidowa terapia może się sprawdzić nie tylko w leczeniu już istniejącej choroby, ale i jako środek zapobiegawczy w grupie pacjentów wysokiego ryzyka. « powrót do artykułu
  3. Systemy kwantowe są niezwykle delikatne. Najmniejsza interakcja ze światem zewnętrznym może doprowadzić do zmiany ich stanu. To zaś czyni np. kwantowe układy pamięci bardzo nieprzewidywalnymi, nigdy nie wiadomo, czy zapisane tam dane to informacje oryginalne czy też zostały one zmienione przez jakiś czynnik zewnętrzny. Dlatego też specjaliści od dawna pracują nad systemami korekcji błędów w kwantowych układach pamięci. Teraz naukowcy wpadli na pomysł prostego systemu korekcji błędów kwantowych. Proponują, by splątać ze sobą dwa różne atomy, więc przypadkowa manipulacja jednym z nich nie wpłynie na drugi. Rozwiązanie takie jest nie tylko efektywne, ale umożliwia stworzenie z tych samych atomów bramek logicznych. Dotychczas udawało się splątywać różne typy cząstek, na przykład atom i foton, co umożliwiało przekazywanie informacji. Teraz ukazały się dwa artykuły, których autorzy informują o splątywaniu różnych typów atomów. Ma to tę zaletę, że jeśli splączemy identyczne atomy na potrzeby układu pamięci i kopii zapasowej, to zawsze istnieje ryzyko, że foton, który przyniósł informację, ulegnie rozproszeniu i trafi w atom kopii zapasowej, a nie atom układu pamięci. Jeśli zaś użyjemy różnych atomów, to będą one wrażliwe na różne długości światła i manipulacja jednym nie wpłynie na drugi. W jednym z artykułów, autorstwa naukowców z Oxford University, czytamy że technika taka pozwala na ochronę kubitów pamięci, podczas gdy operacje logiczne są wykonywane na innych kubitach lub gdy są używane w roli fotonicznych interfejsów dla innych jednostek przetwarzania. Uczeni z Oxfordu wykorzystywali w swoich badaniach dwa różne izotopy wapnia. Drugi zespół, złożony z uczonych z Narodowego Instytutu Standardów i Technologii (NIST) oraz University of Washington, używał atomów berylu i magnezu. Oba zespoły z wysokim prawdopodobieństwem (wynoszącym 0,998 i 0,979) potwierdziły, że atomy udało się splątać. Zespół z NIST mógł śledzić atom berylu obserwując zmiany w atomie magnezu. Naukowcom z NIST udało się też dowieść, że ich system może być wykorzystywany do kwantowego przetwarzania danych. Dzięki serii par Be/Mg byli w stanie stworzyć dwa typy kwantowych bramek logicznych CNOT i SWAP. « powrót do artykułu
  4. Alantoina, która powstaje z kwasu moczowego w korzeniach fasoli czy kasztanowca i jest stosowana w wielu kremach przeciwstarzeniowych, naśladuje skutek ograniczenia spożycia kalorii i wydłuża życie nicieni C. elegans nawet ponad 20%. Wykazano, że ograniczenie spożycia kalorii korzystnie wpływa na zdrowie ludzi i choć potrzeba dalszych badań, nasze wyniki mogą znaleźć zastosowanie w terapii chorób związanych z wiekiem - uważa dr João Pedro de Magalhães z Uniwersytetu w Liverpoolu. Chcąc zidentyfikować mimetyki zmniejszenia liczby kalorii, Brytyjczycy skupili się na sygnaturach molekularnych ludzkich komórek potraktowanych lekami drobnocząsteczkowymi. Za pomocą algorytmów dopasowujących wzorce zestawili leki ze skutkami postu i w ten sposób wytypowali 11 substancji. Pięć z nich przetestowano na nicieniach. Autorzy publikacji z pisma Aging Cell ustalili, że nicienie potraktowane alantoiną, rapamycyną (sirolimusem), trichostatyną A (TSA) i LY-294002 nie tylko żyły dłużej, ale i dłużej były zdrowe. Kiedy te same związki przetestowano na zmodyfikowanych genetycznie osobnikach, okazało się, że wydłużały życie w podobny sposób jak ograniczenie kalorii. Molekularne badania alantoiny sugerują, że działa ona za pośrednictwem innego mechanizmu niż rapamycyna, znana substancja wydłużająca życie. Doktorant Shaun Calvert podkreśla, że konieczne są dalsze badania na modelu ssaczym. Kolejnym krokiem powinno także być zrozumienie mechanizmu działania alantoiny, co może wskazać na nowe szlaki związane z długowiecznością. « powrót do artykułu
  5. Dowody na istnienie autyzmu można znaleźć w składzie i nieprawidłowym działaniu naczyń mózgowych. Badanie amerykańskich naukowców rzuca nowe światło na przyczyny autyzmu, wcześniej kładziono bowiem nacisk na czynniki neurologiczne, a nie układ naczyniowy. Nasze ustalenia pokazują, że osoby dotknięte autyzmem mają niestabilne naczynia, co zaburza prawidłowe dostarczanie krwi do mózgu. W autystycznym mózgu komórkowa struktura naczyń stale się zmienia, co skutkuje zmiennym krążeniem i, ostatecznie, problemami neurologicznymi - wyjaśnia prof. Efrain Azmitia z Uniwersytetu Nowojorskiego. W ramach studium naukowcy badali pośmiertnie tkankę mózgu osób zdrowych i ze zdiagnozowanym autyzmem, nie wiedząc, która należała do kogo. Dowody na angiogenezę znaleziono tylko w tych drugich, a konkretnie w zakręcie skroniowym górnym (pierwszorzędowej korze słuchowej), zakręcie wrzecionowatym (obszarze rozpoznawania twarzy), moście/śródmózgowiu oraz móżdżku. To pokazuje, że naczynia ciągle się tworzyły i zmieniały. W mózgach autyków znaleziono podwyższone stężenia 2 białek będących markerami angiogenezy: nestyny i antygenów powierzchniowych CD34 (CD34 to antygen specyficzny dla śródbłonka naczyń). Odkryliśmy, że w innych chorobach mózgu angiogeneza koreluje z nasiloną neurogenezą. Niewykluczone więc, że zmiana w zakresie unaczynienia mózgu w autyzmie oznacza zmianę także w namnażaniu bądź dojrzewaniu czy przeżywalności komórek, a także plastyczności mózgu [...]. Zmiany te mogą potencjalnie wpłynąć na sieci mózgowe - podsumowuje Maura Boldrini z Columbia University. « powrót do artykułu
  6. Przy wzrastającej temperaturze wody krokodyle różańcowe (Crocodylus porosus) krócej nurkują, w pewnych sytuacjach ryzykując w ten sposób życie. Krokodyle są ektotermami, co oznacza, że temperatura ich ciała jest ściśle powiązana z temperaturami środowiska. Wiedzieliśmy od jakiegoś czasu, że zdolność nurkowania wielu zwierząt zmiennocieplnych, np. morskich i słodkowodnych żółwi, węży morskich oraz iguan, jest obniżona w wyższych temperaturach wody. Nie wiedzieliśmy [jednak], czy krokodyle mogą się przystosować do długoterminowych wzrostów temperatury wody, przewidywanych w związku ze zmianą klimatu - wyjaśnia główna autorka badania Essie Rodgers, doktorantka na Uniwersytecie Queensland. By to sprawdzić, Australijczycy testowali wrażliwość na temperaturę i nurkowanie ucieczkowe 11 młodych krokodyli różańcowych, które wystawiano na oddziaływanie 3 temperatur: współczesnego lata (28°C), umiarkowanego ocieplenia klimatu (31,5°C) oraz dużego ocieplenia klimatu (35°C). Mimo że krokodyle nurkowały na tę samą głębokość i z taką samą częstotliwością, przy temperaturze 28°C spędzały pod wodą średnio 36,8 min, a w temperaturach 31,5 i 35°C, odpowiednio, 23,5 i 21,3 min. Gdy gady wystawiano na oddziaływanie strasznego dźwięku (w tył basenu do nurkowania uderzano plastikową pokrywką), przy każdym wzroście temperatury o 3,5 stopnia czas zanurzenia zmniejszał się o połowę. Oznacza to, że o ile w wodzie o temperaturze 28 stopni krokodyle nurkowały na 8 minut, o tyle przy temperaturze najwyższej schodziły w głąb tylko na 2,3 min. Wg biologów, zaobserwowane różnice można wyjaśnić faktem, że w wyższych temperaturach zasoby tlenu są szybciej zużywane, przez co zwierzęta muszą się np. częściej wynurzać, by nabrać tchu lub dłużej przebywają na powierzchni, by dojść do siebie między zanurzeniami. Młode krokodyle różańcowe nie były w stanie dostosować się do długoterminowych (30-dniowych) wzrostów temperatury wody, co sugeruje, że ich umiejętność nurkowania ucierpiałaby w czasie ocieplenia klimatu. « powrót do artykułu
  7. Kongres zatwierdził budżet NASA na przyszły rok. Znalazło się w nim 1,63 miliarda USD na badania planetarne, w tym 175 milionów na misję na Europę, księżyc Jowisza. Misja ma wyruszyć w 2022 roku, a Kongres zatwierdził w nim lądowanie na Europie. Misja powinna składać się z orbitera i lądownika, na pokładzie którego mają znaleźć się wybrane podczas konkursu instrumenty badawcze, a przewidziane fundusze muszą być przeznaczone na sfinalizowanie misji zgodnie z jej założeniami. Innymi słowy, rozpoczęcie misji bez lądownika i próby jego posadowienia na Europie jest obecnie sprzeczne z prawem. Całkowity budżet przyznany NASA na przyszły rok to 19,2 miliarda USD, czyli o 700 milionów więcej niż prosił prezydent Obama. Mają pieniądze na wszystko, stwierdził kongresmen John Culberson, przewodniczący Podkomitetu Zaopatrzenia Izby Reprezentantów, który sprawuje nadzór nad NASA. Dla Culbersona misja na Europę ma najwyższy priorytet. Pod względem znaczenia może się z nią równać jedynie misja, w ramach której na Ziemię zostaną przywiezione próbki marsjańskiego gruntu. Dotychczas nikt się nie wstawiał za Europą. Szefostwo NASA było gotowe odwołać misję. Ale ja zawsze wierzyłem, że istnieje życie poza Ziemią i chciałem pomóc w jego odkryciu, stwierdził Culberson, który wierzy, że lądownik może odkryć życie przy kominach hydrotermalnych na Europie. Szef NASA, Charles Bolden, niechętnie patrzy na misję na Europę. Jego agencja nie szukała na nią pieniędzy ani w roku 2013 ani w 2014. Jednak Culberson doprowadził do przyznania na nią 120 milionów USD. W końcu NASA ustąpiła i w 2015 utworzyła program wyprawy na Europę. Prezydent Obama zwrócił się o 15 milionów USD na rozpoczęcie programu, Culberson doprowadził do przyznania 100 milionów. Teraz NASA chciała otrzymać na program 30 milionów USD, dostała niemal 6-krotnie więcej. Niedawno Bolden wyjaśniał, dlaczego NASA chce na Europę wysłać jedynie orbiter. Społeczność naukowa, ludzie, którzy zajmują się planowaniem misji, mówią, że powinniśmy najpierw zrobić na Europie rozpoznanie, by stwierdzić, czy w ogóle jest tam miejsce, w które chcielibyśmy wysłać lądownik. To najpoważniejszy punkt sporny między nami a kongresmenem Culbersonem. On chce wielomiliardowej misji, która już za pierwszym razem będzie zawierała lądownik i wszystko co możliwe. Naszym zdaniem, jest to nierozsądne z naukowego punktu widzenia. Kongresmena nie udało się jednak powstrzymać. W bieżącym roku został on przewodniczącym Komitetu Zaopatrzenia, który przyznaje pieniądze na handel, wymiar sprawiedliwości oraz naukę. Culberson odbył dwukrotne weekendowe wizyty w Jet Propulsion Laboratory, podczas których spotkał się z naukowcami i inżynierami odpowiedzialnymi za misję Curiosity i inne misje lazików marsjańskich. Specjaliści powiedzieli mu, że są w stanie wylądować na Europie, pomimo znacznie trudniejszych warunków. Kongresmen dowiedział się, ile mniej więcej taka misja kosztuje i doprowadził do tego, że kierownictwo NASA nie ma wyjścia i musi ją przygotować. « powrót do artykułu
  8. Naukowcy z Uniwersytetu w Lund odkryli, że nasza woda do picia jest oczyszczana przez miliony dobrych bakterii z instalacji wodociągowej. Bakterie ze stacji uzdatniania i rur tworzą tzw. biofilmy. Autorzy publikacji z pisma Microbes and Environments wykazali, że różnorodność gatunków bakterii z instalacji jest olbrzymia i że mogą one spełniać ważniejszą rolę niż dotąd sądzono. Szwedzi uważają, że duża część procesu oczyszczania wody zachodzi właśnie w rurach. Natknęliśmy się na zupełnie nieznany ekosystem. Kiedyś trudno było cokolwiek zobaczyć, a teraz, dzięki takim technikom jak masowe sekwencjonowanie DNA czy cytometria przepływowa, nagle ujrzeliśmy 80 tys. bakterii na mililitr wody pitnej - opowiada Catherine Paul. Szwedzi zajmowali się społecznościami bakteryjnymi z biofilmów wodomierzy i rur. Wykorzystali oznaczenia sekwencji kodujących regiony zmienne V1–V3 genu 16S rRNA (ich porównanie jest dobrym narzędziem do identyfikacji gatunków, a także analizy filogenetycznej). W gospodarstwach domowych, których mieszkańcy nie narzekali na jakość wody, społeczności były definiowane przez sekwencje reprezentujące proteobakterie (82-87%), przy czym 22-40% wszystkich sekwencji klasyfikowano jako Sphingomonadaceae. W gospodarstwach domowych, gdzie narzekano na czerwone zabarwienie wody (woda zawierała podwyższoną ilość żelaza i manganu), wykrywano mniej sekwencji typowych dla proteobakterii (44%) i tylko 0,6% z nich reprezentowało bakterie z rodziny Sphingomonadaceae. Więcej sekwencji klasyfikowano za to jako charakterystyczne dla bakterii z rodzajów Nitrospora i Pedomicrobium. Społeczności biofilmów bakteryjnych z rur były inne od tych z wodomierzy i zawierały sekwencje wskazujące na rodzaje Mycobacterium, Nocardia, Desulfovibrio i Sulfuricurvum. Paul i inni uważają, że w rurach żyje co najmniej kilka tysięcy gatunków bakterii. Wg naukowców, istnieje związek między składem społeczności bakteryjnej a jakością wody. Podejrzewamy, że istnieją dobre bakterie, które pomagają oczyszczać wodę i zapewniają jej bezpieczeństwo - to zjawisko podobne do tego zachodzącego w naszym organizmie. Mimo że badania prowadzono na południu Szwecji, bakterie i biofilmy występują w rurach, hydraulice i kranach na całym świecie. Mamy nadzieję, że ostatecznie będziemy w stanie kontrolować skład i jakość wody, tak by sterować wzrostem dobrych bakterii, które będą pomagać oczyszczać wodę jeszcze skuteczniej niż dziś. « powrót do artykułu
  9. By zapobiec przerzutom, trzeba wyeliminować kanały komunikacji komórek rakowych i komórek śródbłonka. Zespół z Brigham and Women's Hospital (BWH) odkrył, że komórki nowotworowe dokoptowują i transformują prawidłowe komórki za pośrednictwem tzw. uprowadzenia metastatycznego. Amerykanie stwierdzili też w modelu przedklinicznym, że interwencja farmakologiczna może do tego nie dopuścić. Przez ostatnie pięć lat badaliśmy, jak nowotwór przemieszcza się do innych części ciała i odkryliśmy, że kluczem jest komunikacja - zaznacza dr Elazer Edelman. Edelman, dr Shiladitya Sengupta i inni skonstruowali trójwymiarowe podścielisko guza (łącznie z komórkami śródbłonka) i dodali do niego komórki przerzutowe raka piersi. Okazało się, że zamiast przywierać do siebie i stworzyć sferę, rozprzestrzeniały się one wzdłuż naczyń krwionośnych. Za pomocą skaningowego mikroskopu elektronowego wykryto nanomostki łączące komórki nowotworowe z normalną tkanką. Gdy ustalono, że profil molekularny niektórych komórek śródbłonka się zmienił, zaczęto dywagować, że za pośrednictwem mostków doszło do transferu mikroRNA. Dokładniejsze badanie to potwierdziło, bo w komórkach śródbłonka wykryto 2 mikroRNA o znanej roli w przerzutowaniu. Naukowcy farmakologicznie zaburzyli tę komunikację zarówno w laboratorium, jak i w modelu mysim. Czynniki farmakologiczne, w tym otrzymywany z igieł cisa pospolitego docetaksel, zmniejszały liczbę powstających mostków. W przyszłości akademicy chcą sprawdzić, czy inhibitory ATP-azy, badane dotąd pod kątem terapii zakażenia HIV/AIDS, także mogą się sprawdzić w tej roli. « powrót do artykułu
  10. Przemycie otwartego złamania płynem fizjologicznym jest skuteczniejsze od irygacji wodą z mydłem. Naukowcy z McMaster University i McGill University uwzględnili w analizie 2447 ludzi z otwartymi złamaniami rąk lub nóg. Byli oni pacjentami z 41 ośrodków na terenie USA, Kanady, Australii, Norwegii oraz Indii. Większość stanowili mężczyźni w wieku czterdziestu kilku lat ze złamaniami kończyn dolnych. Najczęstszą przyczyną urazu były wypadki komunikacyjne. Pacjentów losowano do grupy, gdzie ranę irygowano pod wysokim ciśnieniem (>20 psi, czyli funtów na cal kwadratowy), niskim ciśnieniem (5-10 psi) lub bardzo niskim ciśnieniem (1-2 psi) wodą z mydłem kastylijskim lub roztworem soli fizjologicznej. Sprawdzano, ile osób musiało w ciągu roku przejść dodatkową operację z powodu zakażenia lub by przyspieszyć gojenie rany bądź kości. Okazało się, że ponowna operacja była konieczna u 109 z 826 pacjentów z grupy z wysokim ciśnieniem irygacji (13,2%), 103 z 809 z grupy niskiego ciśnienia (12,7%) i 111 z 812 z grupy bardzo niskiego ciśnienia (13,7%). Ponowna operacja była konieczna u 182 z 1229 pacjentów z grupy potraktowanej wodą z mydłem i 141 z 1218 pacjentów z ranami przemywanymi płynem fizjologicznym. Wszystkie rany trzeba oczyścić [...], ale dowody pokazują, że irygacja z mydłem nie jest wcale lepsza od soli fizjologicznej, a tego nikt się nie spodziewał - podkreśla dr Mohit Bhandari. Ustalenia te mogą mieć duże znaczenie dla opieki nad pacjentami z otwartymi złamaniami [...], zwłaszcza że to kraje rozwijające się zmagają się nieproporcjonalnie dużą liczbą przypadków. Przeważnie używa się wody z mydłem dostarczanej pod dużym ciśnieniem, ale teraz nie trzeba [już] tego robić, co obniża koszty przemywania [wskaźnik reoperacji był w końcu podobny bez względu na ciśnienie irygacji] - dodaje dr Edward Harvey. « powrót do artykułu
  11. Naukowcy z Purdue University opracowali koncepcję całodobowej produkcji energii elektrycznej z energii słonecznej. Nazwali swój pomysł "hydricity". To potencjalny przełom na drodze ciągłej i efektywnej produkcji energii, stwierdził profesor Rakesh Agrawal. Uczeni oparli swój pomysł na fakcie, że połączenie wodoru z węglem jest punktem wyjścia do wytworzenia paliw, nawozów i innych produktów. Jeśli pozyskamy węgiel z biomasy możemy wyprodukować wszystko: prąd, chemikalia, żywność, paliwo, ciepło, mówi Agrawal. Koncepcja "hydricity" zakłada wykorzystanie koncentratorów słonecznych do wytworzenia wysokiej temperatury i uzyskania przegrzanej wody. Ta z kolei napędzi serię turbin produkujących energię elektryczną, co zapewni zasilanie reaktorowi rozbijającemu wodę na tlen i wodór. Wodór można składować, by użyć go w nocy do uzyskania przegrzanej wody i napędzenia turbin lub też wykorzystać go w innych zastosowaniach. Zwykle badania nad produkcją energii elektrycznej i pozyskiwaniem wodoru prowadzone są osobno. Procesy te badane są niezależnie od siebie. My proponujemy ich synergię i udoskonalenie, stwierdził uczony. W zarysowanej powyżej koncepcji woda jest podgrzewana do temperatury 1000-1300 stopni Celsjusza, powstaje para o wysokiej temperaturze, które napędza turbiny zapewniając też energię reaktorowi do pozyskiwania wodoru. W procesie trwającym nieprzerwanie całą dobę uzyskujemy wodór i energię elektryczną za dnia, przechowujemy wodór i tlen, a gdy Słońce nie świeci wykorzystujemy wodór do produkcji energii. Jako, że system pracuje cały czas turbiny parowe poruszają się bez przerwy, nie ma więc potrzeby ich zatrzymywania i ponownego uruchamiania. Co więcej, nasz proces jest bardziej wydajny niż osobne procesy pozyskiwania energii elektrycznej oraz wodoru - stwierdza współpracownik Agrawala, profesor Mohit Tawarmalani. Swoje przekonanie o wydajności uczeni opierają na symulacjach. Na razie nie istnieje żaden eksperymentalny system tego typu. W systemie tym całkowita efektywność zamiany energii słonecznej w elektryczność w 24-godzinnym cyklu wynosi około 35%, a zatem jest bliska najlepszym ogniwom fotowoltaicznym wykorzystującym akumulatory do przechowywania energii. W zaproponowanym przez nas modelu przechowujemy energię w postaci termo-chemicznej, co jest bardziej efektywną metodą od tradycyjnych systemów jej przechowywania. Uzyskiwany wodór może być użyty w różnych dziedzinach, od transportu po przemysł chemiczny i petrochemiczny. Ponadto, w przeciwieństwie do wykorzystania akumulatorów, podczas przechowywania nie dochodzi do strat energii, a system, w którym jest ona przechowywana, nie ulega degradacji w miarę jego używania, zauważa jeden z badaczy. « powrót do artykułu
  12. Skupianie się na zadaniu wzrokowym czyni chwilowo głuchym na dźwięki o normalnym natężeniu. Naukowcy z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego (UCL) tłumaczą, że dzieje się tak, bo oba zmysły dzielą ograniczone zasoby przetwórcze. Badania 13 ochotników wykonujących wymagające zadanie wzrokowe pokazały, że reakcja na dźwięk była znacznie ograniczona. Okazało się, że dobrze słyszalne dźwięki częściej nie były wtedy zauważane (dla odmiany ludzie wykrywali je bez problemu, zajmując się łatwym zadaniem wzrokowym). Odkryliśmy, że gdy ochotnicy rozwiązywali wymagające zadanie wzrokowe, nie byli w stanie usłyszeć dźwięków, które by normalnie usłyszeli. Dane pokazały, że nie tyle ignorują lub odfiltrowują dźwięki, co ich po prostu nie słyszą - wyjaśni dr Maria Chait. Podczas eksperymentów ludzie mieli odnaleźć w zbiorze niepodobny (zadanie łatwe) lub podobny (zadanie trudne) element. W losowym zestawie prób (50%) wraz z bodźcem wzrokowym prezentowano bodziec słuchowy. Aktywność mózgu monitorowano za pomocą magnetoencefalografii. Stwierdzono, że przy trudnym zadaniu następowały wzrosty w zakresie wczesnych wzrokowych potencjałów wywołanych (mieszczących się w 100 ms od początku prezentacji bodźca). Towarzyszyły temu spadki wczesnych słuchowych potencjałów wywołanych w bruździe skroniowej górnej i tylnym środkowym zakręcie skroniowym. Eksperyment behawioralny ujawnił zmniejszoną wykrywalność dźwięków przy dużym obciążeniu wzrokowym, potwierdzając, że okrojona reakcja nerwowa była naprawdę związana z ograniczoną świadomością dźwięków. Pozauwagowa głuchota to częste zjawisko z życia codziennego. Teraz wiemy, co jest jego przyczyną. Jeśli więc próbujesz rozmawiać z kimś, kto skupia się na książce, grze czy programie telewizyjnym i nie otrzymujesz odpowiedzi, osoba ta niekoniecznie cię ignoruje, może cię po prostu nie słyszeć - podkreśla prof. Nilli Lavie. « powrót do artykułu
  13. W Brazylii odnaleziono motyla, którego przed rokiem uznano za zagrożonego. Gatunek Stichelia pelotensis wciąż stanowi zagadkę dla specjalistów. Po raz pierwszy zauważono go w latach 50. ubiegłego wieku. Od tamtej pory widziano go tylko raz, w odległości 250 kilometrów od miejsca oryginalnej obserwacji. W ubiegłym roku stan Rio Grande do Dul dodał gatunek do listy zagrożonych i stwierdził, że motylowi grozi wyginięcie z powodu utraty habitatów. Teraz z najnowszego numeru Revisto Brasileira de Entomolgia dowiadujemy się, że w końcu znaleziono S. pelotensis. Obserwacji rzadkiego zwierzęcia dokonali naukowcy z Universidade Federal do Paraná i dwóch innych instytucji badawczych. Znaleźli oni motyla na bagiennych obszarach trawiastych, w odległości 17 kilometrów od miejsca pierwotnej obserwacji. Najpierw zauważyli samca. Później czekali aż dwa miesiące, by odnotować obecność kolejnych przedstawicieli gatunku. Cierpliwość się opłaciła, gdyż zaobserwowali cztery samice. Tydzień później widzieli samca i samicę, które pożywiały się na roślinie Eryngium elegans. Główny autor badań, Ricardo Russo Siewert zauważa, że wciąż niewiele wiemy o Stichelia pelotensis. Nie znamy potrzeb ekologicznych gatunku, nie wiemy, na jakich roślinach składa jaja, ani jak się zachowuje. Nie znamy liczebności i zasięgu motyla. Uczony dodaje, że czas odgrywa zasadniczą rolę. Jedynie 14% bagnistych obszarów trawiastych stanu Rio Grande do Sul jest chronionych. Jednak teren, na którym znaleziono motyla nie podlega ochronie. Ludzie niszczą te tereny zamieniając je w pola uprawne i wycinając pobliskie lasy. Uczony sądzi, że S. pelotensis jest gatunkiem krytycznie zagrożonym. « powrót do artykułu
  14. Osoby, które chcą ubiegać się o najważniejsze stanowisko w państwie, powinny dobrze to przemyśleć. W British Medical Journal ukazał się artykuł, z której dowiadujemy się, że zwycięzcy wyborów na przywódcę kraju żyją średnio o 2,7 roku krócej niż ci, którzy rywalizację z nimi przegrali. Naukowcy przyjrzeli się 279 zwycięzcom wyborów w 17 krajach i porównali ich dane z 261 przegranymi kontrkandydatami. Prowadzący badania założyli, że pomiędzy obiema grupami nie powinno być większych różnic socjoekonomicznych. Ci, którzy wygrywają wybory prezydenckie oraz ich kontrkandydaci mają podobny dostęp np. do opieki medyczne. Po zebraniu danych i skorygowaniu ich o oczekiwaną długość życia dla każdego z badanych okazało się, że zwycięzcy wyborów żyją o 2,7 roku krócej niż by mogli oraz narażeni są na zwiększone o 23% ryzyko przedwczesnej śmierci. Jako, że zwykle są osobami dobrze sytuowanymi, żyją dłużej niż średnia, ale krócej niż ci, których kariera polityczna była związana z mniejszym stresem. Największe niebezpieczeństwo czyha na prezydentów USA. W ich przypadku stwierdzono skrócenie życia aż o 5,7 roku w porównaniu z przegranymi kontrkandydatami. Co prawda z wcześniejszych badań wiemy, że prezydenci Stanów Zjednoczonych żyją średnio dłużej niż ich współobywatele, jednak porównanie ich z kontrkandydatami jest bardziej trafne, gdyż ich poziom życia, dostęp do opieki zdrowotnej czy wysokiej jakości diety jest podobny. Anuparn Jena, główny autor badań mówi, że wyższy poziom stresu może zwiększać poziom niektórych hormonów, w tym kortyzolu, którego wyższy poziom zwiększa ryzyko wystąpienia chorób serca. Zwiększenie śmiertelności, w porównaniu z innymi politykami, wśród przywódców narodów może wynikać z większej odpowiedzialności i stresu. Ich decyzje mają większy wpływ, są oni ciągle oceniani i obserwowani. Podejrzewam też, że ich praca jest bardziej wyczerpująca. « powrót do artykułu
  15. Rusza Warsaw Mummy Project (Warszawski Projekt Interdyscyplinarnych Badań Mumii) – największa na świecie realizowana na tak dużą skalę interdyscyplinarna inicjatywa naukowa poświęcona badaniom starożytnych mumii. Ma ona na celu wieloaspektowe przebadanie mumii egipskich, m.in. pod kątem występowania chorób nowotworowych. Rozpoczynający się właśnie pierwszy etap projektu obejmie badania nieinwazyjne za pomocą tomografii komputerowej (TK) i rentgena (RTG), które zostaną wykonane pod okiem specjalistów onkologów i radiologów z Międzynarodowego Centrum Onkologii Affidea w Otwocku. Autorami projektu są polscy archeolodzy i bioarcheolodzy z Uniwersytetu Warszawskiego. Jest on realizowany w ścisłej współpracy z Muzeum Narodowym w Warszawie, z depozytu którego pochodzą mumie. Na pomysł kompleksowego i wieloaspektowego przebadania mumii egipskich wpadli archeolodzy Kamila Braulińska i Wojciech Ejsmond, doktoranci Wydziału Historycznego i Ośrodka Badań nad Antykiem Europy Południowo-Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, którzy od wielu lat zajmują się zgłębianiem ich tajemnic. Przy współpracy z bioarcheolog Marzeną Ożarek-Szilke, również związaną z Uniwersytetem Warszawskim, przekuli pomysł w projekt, który ma szansę stać się kolejną naukową wizytówką Polski. Dotychczas prowadzono tylko kilka interdyscyplinarnych projektów badań mumii, m.in. w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych czy Kanadzie, a w 2001 roku przeprowadzony został szereg badań na mumii egipskiej w Krakowie - mówi Marzena Ożarek-Szilke. Nasze przedsięwzięcie zakłada jednak użycie nie tylko znanych i stosowanych przez inne zespoły metod - chcemy także opracować nowe techniki i analizy medyczne, niestosowane dotąd podczas badań mumii. Współczesna nauka pozwala nam badać starożytnych Egipcjan nie tylko dla zaspokojenia ciekawości, wyjaśniania zagadek przeszłości, ale i dla wymiernych korzyści, które płyną z badań nad nękającymi nas współcześnie chorobami - dodaje. Zależy nam, aby Warszawa wpisała się do historii interdyscyplinarnych badań nad zdrowiem człowieka i zwierząt na podstawie analizy zmumifikowanych szczątków. Chcemy promować nasze rodzinne miasto oraz jego ikonę, jaką jest Muzeum Narodowe w Warszawie - mówi Wojciech Ejsmond. Przebadane zostaną łącznie 42 eksponaty: mumie ludzkie i zwierzęce oraz ich fragmenty (dłonie, głowy, stopy). Część z nich jest depozytem Uniwersytetu Warszawskiego przekazanym Muzeum Narodowemu w Warszawie, a także depozytem Muzeum Etnograficznego (dłoń) i Luwru (kot, krokodyl oraz baran). Warsaw Mummy Project to absolutnie wyjątkowe przedsięwzięcie. Znakomicie wpisuje się ono w interdyscyplinarny nurt badań dzieł sztuki, a tym samym w misję i strategię badawczą MNW. Obecnie, badania zabytków stanowią jedną z najbardziej zaawansowanych dziedzin nauki, pozwalającą na bezpieczne analizowanie obiektów, bez uszczerbku dla ich stanu zachowania, a my zobowiązani jesteśmy do szczególnej troski o wysokie standardy w obszarze prac badawczych posiadanych dzieł. Jesteśmy też otwarci na niekonwencjonalne inicjatywy naukowe i bardzo je popieramy. A taką jest Warsaw Mummy Project. Podziwiam zapał i ogromny entuzjazm młodych naukowców biorących w nim udział i życzę wszystkim uzyskania jak najlepszych wyników, tak dla nauki jak i dziedzictwa światowego. Osobiście dodatkowo cieszę się bardzo, bo właśnie zacieśniamy długoletnie relacje z Uniwersytetem Warszawskim, a reorganizowane Laboratorium MNW, w ramach swych aktywności naukowych, wchodzi w ścisłą współpracę z jedną z najnowocześniejszych na świecie placówek badawczych - interdyscyplinarnym Centrum Nauk Biologiczno-Chemicznych Uniwersytetu Warszawskiego (CNBCh). Jestem przekonana, że Laboratorium MNW aktywnie włączy się w badania mumii, ale zakres tych prac zostanie określony dopiero po zakończeniu pierwszego etapu badawczego – mówi Dorota Ignatowicz-Woźniakowska Główny Konserwator MNW. Warsaw Mummy Project został podzielony na dwa etapy – etap badań nieinwazyjnych i etap badań mikroinwazyjnych. Podczas pierwszej fazy prac przeprowadzone zostaną badania za pomocą tomografu komputerowego (TK) i najnowocześniejszego cyfrowego aparatu do badań rentgenowskich (RTG). Naukowcy w pierwszej kolejności sprawdzą, czy mumie są autentyczne i co zawierają. W ramach tego etapu badań planowane jest wykorzystanie daktyloskopii i podoskopii - w ścisłej współpracy z jednostką włoskich carabinieri, a ponadto analizy makroskopowej w celu ustalenia metody mumifikacji i określenia stanu zachowania tkanek. Badania TK pozwolą odpowiedzieć na pytania o gatunek, płeć i wiek mumii, ale przede wszystkim dadzą szansę na znalezienie śladów chorób występujących w starożytności, w tym chorób kośćca, schorzeń metabolicznych, zakaźnych, naczyniowych, odpasożytniczych, ale w szczególności nowotworowych. Jesteśmy zaszczyceni, że będziemy mieli swój wkład w ten fascynujący projekt. Pozyskanie wiedzy o rodzajach występujących w starożytności nowotworów, organach, które atakowały, oraz stadiach rozwoju chorób może znacząco przyczynić się do udoskonalenia dzisiejszych metod profilaktyki i walki z rakiem - mówi Andrzej Radkowski, dyrektor medyczny Affidea Polska, która jest wyłącznym partnerem medycznym pierwszego etapu badań w ramach Warsaw Mummy Project. Nasza klinika w Otwocku przez ponad trzy lata obejmowała bezpłatną opieką chorych na nowotwory. W sytuacji odmowy przez NFZ zakontraktowania naszych usług i co za tym idzie braku możliwości pomagania ludziom, czujemy satysfakcję, że przynajmniej możemy przyczynić się do rozwoju polskiej nauki – dodaje. Obrazy pozyskane podczas badań zostaną również wykorzystane do przeprowadzenia rekonstrukcji wyglądu zmumifikowanych osobników za życia. Drugi etap Warsaw Mummy Project zakłada zastosowanie technik mikroinwazyjnych, niezbędnych do pobrania niewielkich próbek mumii metodami endoskopowymi. Dzięki nim możliwe będzie przeprowadzenie dokładnych analiz laboratoryjnych, w tym genetycznych z wykorzystaniem badań DNA. Warsaw Mummy Project, pod względem zakresu oraz liczby i różnorodności badań mumii egipskich, jest pierwszą tak rozbudowaną inicjatywą naukową na świecie. Badania mumii egipskich za pomocą tomografii komputerowej były wprawdzie wykonywane w różnych miejscach na świecie już od lat 70., ale zdołano przebadać ich jedynie nieco ponad 100, co stanowi zaledwie ułamek wszystkich mumii znajdujących się w światowych muzeach. Nigdy też nie były one badane tak dogłębnie, w tak kompleksowy sposób i w ramach tak złożonego, interdyscyplinarnego projektu - mówi specjalistka w zakresie badań szczątków ludzkich Marzena Ożarek-Szilke. Będziemy promować Polskę i prezentować wyniki w licznych publikacjach naukowych oraz na konferencjach zagranicą - zgodnie dodają Kamila Bralińska i Wojciech Ejsmond. Stronę technologiczną Warsaw Mummy Project wspiera firma General Electric, która dostarczyła na potrzeby badań nowoczesny cyfrowy rentgen Optima XR220amx zapewniający bardzo wysoką jakość obrazowania. « powrót do artykułu
  16. Ludzie wyewoluowali, by w porównaniu do najbliższych krewnych, spać lepiej w krótszym czasie. Naukowcy z Duke University przejrzeli literaturę przedmiotu i sporządzili bazę danych dot. wzorców snu setek ssaków, w tym 21 gatunków naczelnych (od pawianów i lemurów, przez orangutany, po szympansy i ludzi). Amerykanie zauważyli, że śpiąc średnio 7 godzin dziennie, ludzie odpoczywają bardzo krótko, a inne gatunki naczelnych, takie jak makak orientalny czy mikrusek myszaty, potrzebują aż 14-17 godzin. Co więcej, nasz sen jest bardziej wydajny, bo stadia lżejszego uśpienia stanowią mniejszą jego część. Dla przykładu, u ludzi faza REM (sen paradoksalny) stanowi do 25% czasu snu, a u mikrusków, mongozów czy kotawców tylko nieco ponad 5%. David Samson i Charlie Nunn uważają, że ludzie zrezygnowali z ilości na rzecz jakości snu na długo przed pojawieniem się technologii, np. sztucznego oświetlenia. Przejście w kierunku krótszego, bardziej wydajnego snu przypisują częściowo zmianie warunków snu: zejściu z gniazda na drzewie na ziemię. Samson przekonuje, że by ogrzać się i odstraszyć drapieżniki, wcześni ludzie zaczęli zapewne spać przy ognisku w większych grupach. Dzięki temu dało się skomasować sen w najkrótszym możliwym czasie. Krótszy sen dawał więcej czasu na uczenie się nowych umiejętności czy podtrzymywanie więzi, a głębszy sen pozwalał utrwalić nowe zdolności, a także wyostrzyć pamięć i umysł. « powrót do artykułu
  17. Ewolucja kojarzy się z bardzo powolnym procesem, jednak w przypadku niewielkiej ryby - ciernika - zmiany ewolucyjne uwidoczniły się w ciągu kilkudziesięciu lat i były odpowiedzią na trzęsienie ziemi na Alasce. Do trzęsienia ziemio sile 9,2 stopnia Richtera doszło w 1964 roku. Doszło wówczas do podniesienia się dna morskiego, a żyjące w słonych wodach cierniki zostały uwięzione w słodkowodnych jeziorach na wyspach w Zatoce Księcia Williama i Zatoce Alaska. W ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat doszło do zmiany u obu płci, co ujawniło się widocznymi zmianami w wyglądzie oczu, kształcie ciała, kolorze, rozmiarach kości oraz zewnętrznych zabezpieczeniach ciała przed agresorami. Mówimy tutaj o ewolucji u cierników, która nastąpiła w ciągu dekad, a być może nawet szybciej. W niektórych populacjach zmiany zachodziły w czasie krótszym niż 10 lat. To pokazuje, że zmiany ewolucyjne mogą zachodzić szybko i prawdopodobnie odnosi się to również do innych organizmów - mówi profesor Wiliam Cresko z University of Oregon. Konieczność przeżycia w nowym środowisku to nic nowego dla cierników. Zespół Cresko wykonał w 2010 roku badania genetyczne, z których dowiedział się, że przed 13 000 lat cierniki musiał przetrwać w słodkiej wodzie, gdy lodowce się wycofały. Obecne badania miały dać odpowiedź, jak szybko taka zmiana nastąpiła. Także i tym razem wykonano badania genetyczne. Okazało się, że obecnie zaszły podobne zmiany genetyczne jak przed 13 000 lat i w wielu oddzielonych od siebie populacjach nastąpiły one w ciągu ostatnich 50 lat. Być może te badania pozwolą nam na przewidzenie, jak zmiany klimatyczne mogą zmienić gatunki. Wykazaliśmy tutaj, że zwierzęta - nawet kręgowce - mogą szybko zareagować na zmiany środowiskowe. I nie mamy tu tylko do czynienia ze zmianami plastycznymi, jak opalenie się pod wpływem słońca. Sam genom uległ zmianie. Cierniki mogły dostosować się do nowych warunków, gdyż ewoluowały przez miliony lat, mają więc odpowiedni bagaż genetycznych sztuczek, pozwalających na przetrwanie w nowym słodkowodnym środowisku - mówi Susan L. Bassham. « powrót do artykułu
  18. Nakowcy z Federalnej Politechniki w Lozannie (EPFL) odkryli nowy typ izolatorów topologicznych. Tego typu materiały przewodzą prąd wyłącznie na powierzchni. Wewnątrz są izolatorami. Te niezwykłe właściwości powodują, że są bardzo obiecującymi materiałami do wykorzystania w zastosowaniach elektrycznych, elektronicznych, spintronicznych, a może nawet w informatyce kwantowej. Izolatory topologiczne zwykle najpierw identyfikuje się za pomocą symulacji komputerowych, a następnie uzyskuje się pożądany materiał i potwierdza jego właściwości w badaniach laboratoryjnych. Właśnie w ten sposób laboratorium Olega Jazjewa z Instytutu Fizyki Teoretycznej, we współpracy z uczonymi z całego świata, odkryło, że krystaliczna faza jodku bizmutu jest izolatorem topologicznym i pierwszym przedstawicielem swojej klasy takich materiałów. Tym, co czyni go wyjątkowym jest jego struktura krystaliczna, bardziej uporządkowana i z mniejszą liczbą defektów niż w przypadku innych izolatorów topologicznych. Im mniej defektów, tym materiał taki wykazuje lepsze właściwości izolujące. Chcemy przepuścić prąd tylko na powierzchni, a nie przez wnętrze. Teoretycznie wygląda to na proste zadanie, jednak w praktyce zawsze są jakieś defekty. Trzeba więc znaleźć materiał z ich jak najmniejszą liczbą - mówi Jazjew. Szczegółowe badania przeprowadzone w Lawrence Berkeley National Laboratory wykazały, że właściwości próbek jodku bizmut są dokładnie takie, jak przewidziane w symulacjach komputerowych. Nasze badania rozpoczęły się od fazy teoretycznej i przeszły cały ciąg weryfikacji eksperymentalnej - stwierdza Jazjew. « powrót do artykułu
  19. Międzynarodowa grupa uczonych wykazała, po raz pierwszy, istnienie związku pomiędzy zmianami nachylenia osi Ziemi a opadami. Naukowcy przeanalizowali dane z ostatnich 282 000 lat i doszli do wniosku, że zmiany nachylenia osi, do których dochodzi co 41 000 lat, wpływają na ruch w tropikalnej strefie konwergencji (ITCZ). To największe na Ziemi źródło wilgoci. Wzięliśmy dostępne dane przepuściliśmy je przez modele matematyczne w poszukiwaniu stałych cykli. Okazało się, że występują one co 41 000 lat. Tak uzyskane dane porównaliśmy z innymi informacjami - mówi profesor Kristine DeLong z Uniwersytetu Stanowego Luizjany. Uczona wraz z kolegami z Uniwersytetu Nauki i Technologii z Chin oraz Narodowego Uniwersytetu Tajwanu przyjrzała się osadom z wybrzeży Papui-Nowej Gwinei oraz stalaktytom z chińskich jaskiń. Zarówno badania terenowe jak i symulacje komputerowe potwierdziły, że wraz ze zmianami nachylenia osi planety dochodzi do zmian w ITCZ. Standardowe teorie dotyczące wpływu zmian orbity Ziemi na zmiany klimatyczne są nazywane cyklami Milankovicia. Zgodnie z nimi zmiany orbity miały wpływ na formowanie się lądolodów w czasie zlodowaceń, mający miejsce co 23 000 lat cykl precesji wpływa na tropiki, a co 100 000 lat zmienia się kształt orbity, co decyduje o ilości energii docierającej do Ziemi. Nasze badania okazały się niezwykle interesujące w momencie, gdy okryliśmy, że cykl co 41 000 lat wpływa na tropiki. Niczego takiego się nie spodziewaliśmy. Podręczniki milczą o takim zjawisku, mów DeLong. Nowe badania pokazują, że zmiany nachylenia osi Ziemi mają znacznie większy wpływ na ITCZ niż dotychczas sądzono. Dzięki nim klimatolodzy będą mogli udoskonalić swoje modele. Naukowcy przypominają, że upadek cywilizacji Majów oraz niektórych chińskich dynastii jest wiązany z suszami spowodowanymi zmianami w ITCZ. Nowe dane pozwolą lepiej zrozumieć te zjawiska i zbadać historię rozwoju cywilizacji. Ponadto, co również ważne, naukowcy zdobyli pewne dane wskazujące, że ITCZ nie przemieszcza się na północ lub południe, ale strefa ta kurczy się i rozszerza. « powrót do artykułu
  20. Pierwsze na świecie badania obrazowe mózgu i testy behawioralne uszanek kalifornijskich, które zdezorientowane wylądowały na plaży (uległy tzw. strandingowi), pokazały, w jaki sposób neurotoksyna z glonów zaburza pamięć przestrzenną i połączenia hipokampa z innymi strukturami. Badanie naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz i Davis oraz Centrum Ssaków Morskich w Sausalito sugeruje, że przewlekła ekspozycja na wytwarzany przez naturalnie występujące algi kwas domoikowy (DA) wpływa na zdolności nawigacyjne uszanek. Biolodzy podkreślają, że zazwyczaj zakwity glonów wytwarzających kwas domoikowy występują wzdłuż wybrzeża Kalifornii wiosną i jesienią, ale od jakiegoś czasu stają się one coraz częstsze i większe. Co roku na kalifornijskich plażach znajduje się setki uszanek z objawami zatrucia DA, w tym z drgawkami i dezorientacją. Zespół Petera Cooka badał 30 uszanek, rehabilitowanych w Centrum Ssaków Morskich. Zwierzęta przechodziły testy behawioralne oceniające pamięć przestrzenną oraz badania obrazowe (rezonans magnetyczny) mózgu. W naszym badaniu byliśmy w stanie połączyć stopień uszkodzenia hipokampa z zaburzeniami [...] zachowań krytycznych dla przeżycia na wolności. Dzięki współpracy z laboratorium prof. Charana Ranganatha udało się przystosować testy pamięciowe dla gryzoni, np. labirynt w kształcie litery T, do możliwości i potrzeb uszanek. Za pomocą MRI można zaś było ocenić uszkodzenia mózgu, zwłaszcza hipokampa. Zwierzęta z uszkodzonym hipokampem wypadały gorzej w zadaniach oceniających krótko- i długotrwałą pamięć przestrzenną. Naukowcy zauważyli, że poza widocznymi uszkodzeniami hipokampa, zaburzeniu ulegała jego komunikacja z innymi strukturami, szczególnie ze wzgórzem. To pierwsze dowody na istnienie zmian w sieciach mózgowych uszanek stykających się z toksyną. Sugerują one, że zwierzęta te cierpią na ogólne zaburzenia pamięci, a nie wyłącznie na deficyty pamięci przestrzennej. Jak podkreśla Colleen Reichmuth z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz, deficyty pamięciowe mogą pomóc w wyjaśnieniu anegdotycznych opowieści o ssakach, które wypłynęły zbyt daleko w morze albo za bardzo w głąb lądu. Uszkodzenia mózgu rozwijają się z czasem, w wyniku powtarzalnej ekspozycji na neurotoksynę. Uszanki z objawami uszkodzenia mózgu ulegają strandingowi przez cały rok, nawet poza okresami zakwitów glonów. Na razie nie wiemy, jak duża powinna być dawka lub jak często ekspozycja musi się powtarzać, by objawy wystąpiły. Nie znamy skutków powtarzalnej ekspozycji na niskie stężenia neurotoksyny - podsumowuje Cook. « powrót do artykułu
  21. U wielu znanych rosyjskich liderów, w tym u Władimira Putina, eksperci odkryli nową cechę charakterystyczną. Nazwali ją "chodem rewolwerowca", gdyż jej pojawienie się może być wywołane treningiem z bronią. Profesor Bas Bloem i jego koledzy specjalizują się w mechanice ludzkiego chodu. Natrafili na YouTube na liczne wideo z udziałem prezydenta Putina i w oczy rzucił im się specyficzny sposób jego poruszania się. Putin podczas chodu mniej porusza prawym ramieniem niż lewym. Taki sposób chodzenia może być wczesnym objawem choroby Parkinsona. Szukając innych niż choroba wyjaśnień naukowiec dotarł do podręcznika KGB, w którym opisano, w jaki sposób należy się poruszać. Podczas poruszania się należy trzymać broń przy klatce piersiowej lub w prawej dłoni. Ruch do przodu powinien być wykonywany jedną stroną, zwykle lewą, która ma przesuwać się w kierunku ruchu. Naukowcy zaczęli zastanawiać się, czy praca w KGB wpłynęła na sposób poruszania się prezydenta Rosji. Jeśli tak, to podobnie powinni się poruszać inni rosyjscy oficjele, którzy przeszli szkolenie z bronią. Uczeni przejrzeli filmy z udziałem wielu rosyjskich polityków i urzędników i stwierdzili, że "chód rewolwerowca" widać również u premiera Miedwiediwa, dwóch byłych ministrów obrony (Sierdiukowa i Iwanowa) czy u dowódcy Zachodniego Okręgu Wojskowego generała Sidorowa. Naukowcy uważają, że przy diagnozie choroby Parkinsona należy wziąć pod uwagę ewentualne szkolenie pacjenta. Ich zdaniem sposób poruszania się Putina, Miedwiediewa i innych można z większym prawdopodobieństwem wyjaśnić właśnie szkoleniem niż początkiem choroby. Tym bardziej, że podobny sposób poruszania się zauważono na zachowanych filmach dokumentujących życie kowbojów z Dzikiego Zachodu. Należy to rozróżnienie wprowadzić do diagnostyki - stwierdzają uczeni. « powrót do artykułu
  22. U ludzi, którzy lepiej sobie radzą z szumami usznymi (tinnitus auris), występują zmienione wzorce przetwarzania emocji. O ile część osób z szumami usznymi przystosowuje się do swojego stanu, o tyle część pacjentów przez objawy musi ograniczać codzienną aktywność. Najnowsze badanie prof. Fatimy Husain z Uniwersytetu Illinois wykazało, że te pierwsze używają do przetwarzania emocji innych obszarów. W ramach wcześniejszych badań z wykorzystaniem funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI) zespół Husain porównywał przetwarzanie emocji u ludzi z szumami i osób zdrowych. Amerykanka wyodrębniła wtedy 3 grupy: 1) osób z łagodną-umiarkowaną utratą słuchu i łagodnym szumem usznym, 2) ludzi z łagodną-umiarkowaną utratą słuchu bez szumu usznego i 3) dopasowaną pod względem wieku zdrową grupę kontrolną. W skanerze ochotnicy słyszeli i oceniali miłe, niemiłe oraz neutralne dźwięki (np. gaworzącego czy płaczącego dziecka oraz rozmawiających w tle dorosłych). Okazało się, że aktywność w jądrze migdałowatym (centrum emocjonalnym mózgu) była w grupach 1. i 2. wolniejsza niż w grupie kontrolnej. W porównaniu do normalnie słyszących, u pacjentów z tinnitus auris występowała za to większa aktywność w 2 regionach: wyspie i zakręcie przyhipokampowym. W najnowszym studium, także z wykorzystaniem fMRI, Amerykanie chcieli sprawdzić, czy istnieją różnice między pacjentami przystosowanymi i nieprzystosowanymi (odczuwającymi mniejszy i większy dystres). Wpływ objawów na życie określano za pomocą serii badań i kwestionariuszy oceniających słuch, uwagę, emocje i sen. Stwierdzono, że pacjenci z mniejszym dystresem używali do przetwarzania emocji innego szlaku, który nie bazował na ciele migdałowatym. Ludzie przystosowani do szumów w większym stopniu polegali za to na płacie czołowym, rejonie krytycznym dla uwagi, planowania i kontroli impulsów. Amerykanie uważają, że większa aktywacja tego regionu pozwala kontrolować emocjonalne reakcje i zmniejszać dolegliwości. Ponieważ badanie wykazało, że na przetwarzanie emocji może wpłynąć aktywność fizyczna, Husain chce się bliżej przyjrzeć temu związkowi. « powrót do artykułu
  23. W produktach trzech znanych firm antywirusowych, Kaspersky, McAfee i AVG, znajduje się identyczna dziura. Oprogramowanie alokuje na potrzeby odczytu i zapisu oraz wykonuje uprawnienia w takich obszarach pamięci, które mogą być łatwo przewidziane przez napastnika. Dzięki temu atakujący może wstrzyknąć szkodliwy kod. Dziura została znaleziona przez izraelską firmę enSilo. Występuje ona w AVG Internet Security 2015, McAfee VirusScan Enterprise 9.9 oraz Kaspersky Total Security 2015. Tomer Bitton, wiceprezes ds. badawczych enSilo mówi, że wystąpienie identycznej luki u trzech dużych znanych firm to wynik ich niewłaściwych praktyk programistycznych. Firmy antywirusowe przyjęły strategię, w ramach której tak piszą swoje programy, by omijać zabezpieczenia wbudowane w Windows, stwierdza. To zaś oznacza, że przestępcy mogą wykorzystać oprogramowanie antywirusowe do ominięcia zabezpieczeń i przejęcia kontroli nad systemem operacyjnym. Microsoft, zdając sobie sprawę z faktu, że programy mogą zawierać luki, zastosował takie mechanizmy jak Data Execution Prevention (DEP), która zapobiega wykonywaniu danych jak kodu czy Address Space Layout Randomization (ASLR), której zadaniem jest przypadkowe przyporządkowywanie adresów w pamięci. Problem jednak w tym, że firmy antywirusowe omijają te zabezpieczenia, umieszczając swoje dane w łatwych do odgadnięcia obszarach pamięci. Zdaniem specjalistów z enSilo, problem nie jest ograniczony wyłącznie do oprogramowania antywirusowego. « powrót do artykułu
  24. Nowozelandzki Kościół Latającego Potwora Spaghetti uzyskał prawo do zatwierdzania małżeństw. Decyzja władz Nowej Zelandii została opublikowana New Zealand Gazette. Kościół Latającego Potwora Spaghetti powstał w połowie ubiegłego dziesięciolecia w USA jako wyraz sprzeciwu wobec wykładania w szkołach w Kansas teorii inteligentnego projektu, alternatywnego wobec teorii ewolucji. Członkowie tej ogranizacji noszą na głowach durszlaki, a niektórzy z nich odrzucają sugestie, jakoby parodiowali prawdziwe religie. Teraz w Nowej Zelandii Jeff Montomery, odpowiedzialny za urząd rejestrujący małżeństwa, narodziny i zgony wydał - na wniosek Kościła Latającego Potwora - zgodę tej organizacji na zatwierdzanie małżeństw. Montgomery kierował się przepisami, które zezwalają na rejestrowanie małżeństw organizacjom rozpowszechniającym wierzenia religijne, przekonania filozoficzne oraz humanitarne. Nowozeladzkie prawo nie definiuje, jakie organizacje religjne czy filozoficzne mogą zatwierdzać małżeństwa, wystarczyło zatem przekonanie, że Kościół Latającego Potwora Spaghetti rozpowszechnia pewną religijną, filozoficzną czy humanistyczną. "Nie osądzamy trafności tych przekonań", stwierdził Montgomery. Na podstawie tych samych przepisów małżeństwa w Nowej Zelandii mogą zatwierdzać organizacje promując jogę, druidyzm, uzdrawianie Reiki czy scjentolodzy. « powrót do artykułu
  25. Pojedyncza dawka psylocybiny, alkaloidu o właściwościach psychodelicznych, który występuje w grzybach psylocybinowych, wywołuje długoterminowe spadki lęku i depresji u pacjentów z zagrażającym życiu nowotworem. Chcąc zbadać kliniczną wartość halucynogenów w terapii zaburzeń nastroju u chorych z zagrażającymi życiu nowotworami, zespół Rolanda Griffithsa ze Szkoły Medycyny Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa skupił się na psylocybinie. Okazało się, że pięć tygodni po otrzymaniu dawki psylocybiny, która była wystarczająco duża, by zmienić percepcję i wywołać doświadczenia mistyczne, chorzy wspominali o znacząco niższym poziomie lęku i depresyjności niż osoby, które otrzymały niską dawkę alkaloidu. Korzystne zmiany w nastroju utrzymywały się w czasie półrocznego okresu obserwacyjnego. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...