Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Amerykańsko-australijski zespół wojskowy prowadzi serię eksperymentów na największym poligonie świata Woomera w Australii oraz na norweskim poligonie rakietowym na wyspie Andoya. To technologia całkowicie zmieniająca reguły gry... może ona zrewolucjonizować podróżowanie w powietrzu i zapewnić tani dostęp do przestrzeni kosmicznej - stwierdził główny naukowiec ze strony australijskiej, Alex Zelinsky. Naukowcy zaangażowani w projekt Hypersonic International Flight Research Experimentation (HIFiRE) pracują nad silnikiem, który rozpędzi samolot do prędkości 7 machów. Wspomniany silnik to projekt typu scramjet, czyli silnik strumieniowy wyposażony w naddźwiękową komorę spalania. Silnik taki pozwala na szybkie pokonanie dużych odległości, jest też użyteczną alternatywą dla rakiet wynoszących satelity w przestrzeń kosmiczną - mówi Michael Smart, specjalista ds. napędu hipersonicznego z University of Queensland. W przeciwieństwie do silnika rakietowego nie potrzebuje własnego źródła tlenu, korzysta z tego w atmosferze. Eksperymentalna rakieta wyposażona w silnik scramjet osiągnęła wczoraj (18 maja) wysokość 278 kilometrów i zaplanowaną prędkość 7,5 macha. Kolejny test został zaplanowany na przyszły rok. Wówczas to scramjet ma się oddzielić od silników rakietowych i samodzielnie kontynuować lot. Pierwszy ze wspomnianych 10 testów przeprowadzono w 2009 roku. Cały program ma zostać zakończony w roku 2018. « powrót do artykułu
  2. Wśród kilkunastu tysięcy emaliowanych naczyń zrabowanych przez Niemców osobom deportowanym do obozu Auschwitz-Birkenau pracownicy Muzeum Auschwitz znaleźli kubek z podwójnym dnem i ukrytą wewnątrz biżuterią. W trakcie prac zabezpieczających naczynia emaliowane znajdujące się na wystawie głównej okazało się, iż jeden z kubków ma podwójne dno. Było ono bardzo dobrze ukryte, jednak ponieważ w wyniku upływu czasu materiały ulegały stopniowej degradacji, wtórne dno odspoiło się od naczynia – powiedziała Hanna Kubik ze Zbiorów Miejsca Pamięci. Pod nim znajdował się m.in. wykonany ze złota damski pierścionek oraz łańcuszek zawinięty w kawałek płótna. Zarówno pierścionek, jak i łańcuszek posiadają cechy probiercze dla złota próby 583 umieszczanej na wyrobach wyprodukowanych w Polsce w latach 1921-1931. To głowa rycerza z cyfrą trzy po prawej stronie. W celu szczegółowego potwierdzenia zawartości znaleziska, obiekt poddany został specjalistycznym badaniom, m.in. wykonano jego zdjęcia RTG, a także wykonano badanie metodą XRF, które wykazało obecność metali, m.in. miedzi, złota i srebra – dodała Kubik. Mimo upływu ponad 70 lat od wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz wciąż jeszcze zdarzają się przypadki natrafiania na ukryte przez ofiary przedmioty. Deportowani na zagładę Żydzi byli przez Niemców okłamywani. Mówiono im o przesiedleniu, życiu w innym miejscu, pracy. Pozwalali ofiarom zabierać ze sobą niewielkie bagaże. W ten sposób Niemcy mieli pewność, iż w tych bagażach – wśród ubrań i przedmiotów potrzebnych do życia – znajdą się ostatnie kosztowności deportowanych rodzin – powiedział dyrektor Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau dr Piotr M.A. Cywiński. Ukrywanie wartościowych rzeczy – wielokrotnie poświadczone w relacjach ocalałych, a także będące przyczyną rozpruwania i starannego przeszukiwania ubrań i walizek w obozowych magazynach zrabowanego mienia, "Kanadzie" – świadczy z jednej strony o świadomości ofiar co do rabunkowego charakteru deportacji, ale z drugiej strony pokazuje, że rodziny żydowskie ciągle miały resztki nadziei na to, że przedmioty te będą im potrzebne do życia – podkreślił dyrektor Cywiński. Wszystkie znaleziska są dokładnie dokumentowane i zabezpieczane przez konserwatorów, ponieważ są one najczęściej ostatnimi śladami pojedynczych ludzi, ofiar obozu. Często niestety właściciele tych przedmiotów pozostają anonimowi, bowiem na przedmiotach nie pozostały żadne ślady pozwalające na ich identyfikację. W zbiorach Miejsca Pamięci znajduje się ponad 12 000 naczyń emaliowanych, wśród nich m.in. kubki, garnki, miski, czajniki, dzbanki – w tym naczynia ozdobione wizerunkami bawiących się dzieci oraz wizerunkami zwierząt. Biżuteria znaleziona w kubku przechowywana będzie w Zbiorach Muzeum w formie odzwierciedlającej sposób, w jaki została ukryta przez właściciela, jako świadectwo losu Żydów deportowanych do niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady. « powrót do artykułu
  3. Posługując się skanowaniem laserowym, biolodzy z Austrii, Finlandii i Węgier wykazali, że drzewa także śpią. W wyniku skanowania laserowego autorzy publikacji z pisma Frontiers in Plant Science uzyskali szereg obserwacji XYZI (poza współrzędnymi XYZ elementów przestrzeni na podstawie siły powracającego sygnału wylicza się także wartość intensywności odbicia, czyli czwartą współrzędną I) i tzw. chmury punktów. Nasze wyniki pokazują, że w czasie nocy całe drzewo opada, co można postrzegać jako zmianę pozycji gałęzi i liści. Zmiany nie są duże (w przypadku drzew o wysokości ok. 5 m wynoszą do 10 cm), ale systematyczne [...] - opowiada Eetu Puttonen z Fińskiego Instytutu Badań Geoprzestrzennych. By wykluczyć wpływ pogody i lokalizacji, pomiary powtórzono z dwoma drzewami. Pierwsze znajdowało się w Finlandii, drugie w Austrii. Oba testy przeprowadzono blisko równonocy, przy bezwietrznej pogodzie i braku skraplania. Okazało się, że gałęzie stopniowo opadały. Najniższe położenie osiągały parę godzin przed wschodem słońca. Nie wiadomo, czy budziło je słońce, czy wewnętrzny rytm okołodobowy. Na poziomie molekularnym chronobiologia jest dobrze rozwinięta. Szczególnie intensywnie badano genetyczne podłoże dobowej periodyczności roślin. Ruchy roślin są zawsze blisko związane z równowagą wodną poszczególnych komórek, na którą oddziałuje dostępność światła podczas fotosyntezy. Zmiany kształtu rośliny są trudne do udokumentowania nawet w przypadku małych okazów zielnych, bo klasyczna fotografia wykorzystuje zaburzające ruchy senne widzialne światło - podkreśla András Zlinszky z Centrum Badań Ekologicznych Węgierskiej Akademii Nauk. Dla odmiany skanery bazują na odbijanej przez liście podczerwieni. Punkty na roślinie są oświetlane tylko przez ułamki sekundy, a całe drzewo można w ciągu paru minut automatycznie zmapować z subcentymetrową rozdzielczością. Kolejnym krokiem będzie wielokrotne tworzenie chmur punktów i porównanie wyników do pomiarów zużycia wody dniem i nocą - podsumowuje Puttonen. « powrót do artykułu
  4. Przez ponad 80 lat uważano, że błona śluzowa pacjentów z chorobą refluksową przełyku (ang. gastroesophageal reflux disease, GERD) jest uszkadzana chemicznie przez kwas, tymczasem najnowsze badania wykazały, że zniszczenia zachodzą w wyniku wyzwalanej przez cytokiny odpowiedzi zapalnej. Mimo że radykalna zmiana koncepcji mechanizmu uszkodzenia przełyku w GERD nie spowoduje zmiany podejścia do leczenia za pomocą inhibitorów pompy protonowej [iPP] w najbliższej przyszłości, może mieć znaczące skutki długoterminowe - opowiada dr Stuart Spechler. Pewnego dnia będziemy np. podawać pacjentom z GERD leki obierające na cel cytokiny lub komórki zapalne [...] - dodaje dr Rhonda Souza z UT Southwestern. Ostatnie studium Spechlera i Souzy bazuje na wcześniejszych badaniach na myszach, które wykazały, że nim pojawią się uszkodzenia, od wprowadzenia soku żołądkowego do przełyku musi minąć kilka tygodni. Oparzenie chemiczne powinno się [zaś] rozwinąć natychmiast, tak jak ma to miejsce w przypadku wylania kwasu akumulatorowego na dłoń. Tym razem duet naukowców analizował przypadki pacjentów z GERD, których z powodzeniem leczono za pomocą inhibitorów pompy protonowej. Naukowcy przypuszczali, że po odstawieniu IPP zapalenie przełyku może powrócić, co dałoby im szansę na obserwowanie wczesnych zmian związanych z GERD. U 11 na 12 chorych tak się rzeczywiście stało. Co istotne, zmiany w obrębie przełyku nie wyglądały na oparzenia chemiczne. Zamiast tego wydawało się, że refluks stymulował przełyk do produkcji cytokin, które z kolei uruchamiały proces zapalny. « powrót do artykułu
  5. Dwa szczepy E. coli, z których każdy jest oporny na działanie innego antybiotyku, chronią się nawzajem w środowisku, w którym występują oba antybiotyki. Odkrycie dokonane przez naukowców z MIT dowodzi, że mutualizm - zjawisko polegające na tym, iż różne gatunki korzystają z interakcji pomiędzy sobą - pomaga bakteriom w tworzeniu społeczności opornych na leki. To pierwszy eksperymentalny dowód na wzajemne chronienie się mikroorganizmów. Naukowcy zbadali dwa szczepy E. coli - jeden oporny na ampicylinę, a drugi na chloramfenikol. Wiele bakterii broni się przed antybiotykami produkując enzymy, które je rozbijają. Skutkiem ubocznym takich działań jest ochrona bakterii znajdujących się w pobliżu, gdyż enzymy oczyszczają z antybiotyków całe otoczenie. Zawsze gdy dochodzi do rozbicia cząstki antybiotyku, może jednocześnie dochodzić do ochrony innych bakterii - mówi profesor Jeff Gore. Naukowcy z MIT postanowili sprawdzić tę hipotezę. Przeprowadzili badania, które wykazały, że dwa szczepy E. coli oporne na różne antybiotyki są w stanie przeżyć w środowisku, gdy oba antybiotyki są obecne. Chroniąc siebie zapewniają ochronę sąsiadom. W czasie eksperymentów naukowcy rozcieńczali populacje bakterii przenosząc około 1% z nich do nowej próbówki, do której dodawali antybiotyki. Zauważyli, że jeśli np. na początku cyklu bakterie oporne na ampicylinę przeważały nad szczepem opornym na chloramfenikol, to szybko neutralizowały ampicylinę, co powodowało rozrost szczepu opornego na chloramfenikol. Dopiero gdy drugi ze szczepów rozrósł się na tyle, by zneutralizować chloramfenikol, dochodziło do rozrostu populacji szczepu opornego na ampicylinę. Względny odsetek populacji ciągle się zmienia, gdyż szczep, który jest bardziej liczny na początku cyklu wzrostu, może być mniej liczny pod jego koniec - dodaje Gore. Gdy koncentracja antybiotyków jest niska, cykl taki może powtarzać się bez końca. Jednak tam, gdzie jest wysoka, ciągłe oscylacje destabilizują populację i może dojść do jej załamania. Profesor Gore podejrzewa, że z podobnymi zjawiskami mamy do czynienia w glebie czy ludzkim przewodzie pokarmowym. Teraz uczony i jego zespół poszukują mutualizmu w przewodzie pokarmowym C. elegans. Chcą też zbadać, jak oscylacje populacji bakterii przebiegają i są synchronizowane na dużych obszarach geograficznych oraz jak wpływa na nie migracja pomiędzy populacjami. « powrót do artykułu
  6. U dorosłych kobiet i mężczyzn większe spożycie gotowanych i pieczonych ziemniaków, piure oraz frytek wiąże się ze zwiększonym ryzykiem rozwoju nadciśnienia. Specjaliści z Brigham and Women's Hospital i Harvardzkiej Szkoły Medycznej przekonują, że ryzyko można obniżyć, zastępując jedną porcję ziemniaków dziennie jedną porcją warzyw nieskrobiowych. Z drugiej strony towarzyszący publikacji w BMJ artykuł wstępny ekspertów z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii zaleca, by zamiast skupiać się na poszczególnych pokarmach czy składnikach odżywczych, przeanalizować czyjeś wzorce dietetyczne i czynniki ryzyka chorób. Mimo że ziemniaki są jednym z najczęściej spożywanych pokarmów świata, a ze względu na dużą zawartość potasu zostały uwzględnione w amerykańskich rządowych programach zdrowego żywienia, dotąd nikt nie badał związków między ich spożyciem a nadciśnieniem. Zespół z Brigham and Women's Hospital i Harvardzkiej Szkoły Medycznej postanowił więc sprawdzić, czy długoterminowe większe spożycie ziemniaków gotowanych, pieczonych, piure, frytek i chipsów wiąże się z zachorowaniami na nadciśnienie. Analizowano losy ponad 187 tys. kobiet i mężczyzn biorących udział w 3 dużych amerykańskich badaniach: Nurses' Health Study, Nurses' Health Study II oraz Health Professionals Follow-up Study (analizowane dane objęły okres ponad 20 lat). Informacje nt. częstości spożycia poszczególnych pokarmów, w tym ziemniaków w różnych postaciach, uzyskiwano z wypełnianych okresowo kwestionariuszy. Uczestnicy studiów raportowali o przypadkach zdiagnozowania nadciśnienia przez lekarza. Po wzięciu poprawki na kilka innych czynników ryzyka nadciśnienia, Amerykanie zauważyli, że w porównaniu do kobiet jedzących mniej niż 1 porcję ziemniaków miesięcznie, panie spożywające 4 lub więcej porcji pieczonych, gotowanych ziemniaków lub piure tygodniowo były bardziej zagrożone rozwojem tej choroby. Większe spożycie frytek wiązało się z podwyższonym ryzykiem nadciśnienia u obu płci, lecz w przypadku chipsów nie stwierdzono takiej korelacji. Autorzy publikacji podkreślają, że w porównaniu do innych warzyw, ziemniaki mają wysoki indeks glikemiczny, dlatego mogą powodować nagły wzrost poziomu cukru we krwi (wg nich, zjawisko to może stanowić jedno z wytłumaczeń uzyskanych wyników). Świadomi ograniczeń badań obserwacyjnych, naukowcy przypominają, że w takim przypadku nie można wyciągać wniosków odnośnie do związków przyczynowo-skutkowych. Tak czy siak ustalenia zespołu mają znaczenie z punktu widzenia kwestii zdrowia publicznego. Nie stanowią [bowiem] poparcia dla uwzględnienia ziemniaków w rządowych programach żywienia i wskazują raczej na szkodliwe skutki, spójne ze zjawiskami obserwowanymi w kontrolowanych badaniach żywienia przy wysokiej podaży węglowodanów. « powrót do artykułu
  7. Dnia 20 listopada 1998 roku rosyjska rakieta Proton wyniosła w przestrzeń kosmiczną Zarję, pierwszy moduł Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Po ponad 17 latach, z czego przez 15,5 roku stacja była nieprzerwanie zamieszkana przez astronautów z 18 krajów, ISS zakończyła w ostatni poniedziałek 100 000 orbitę wokół Ziemi. NASA obliczyła, że w tym czasie stacja przebyła 4,2 miliarda kilometrów, czyli odległość równą 10 podróżom na Marsa i z powrotem. W budowie ISS brały udział Stany Zjednoczone, Rosja, Japonia, Kanada, Belgia, Francja, Szwecja, Szwajcaria, Wielka Brytania, Niemcy, Brazylia, Włochy, Holandia, Norwegia, Dania i Hiszpania. Dotychczas mieszkały na niej 222 osoby, a jako że stacja okrąża Ziemię w ciągu 90 minut, każda z nich mogła zobaczyć wschód i zachód Słońca co 45 minut. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, na ISS jest sporo miejsca. Astronauci mieszkają i pracują na przestrzeni podobnej wielkości co pokład Boeinga 747. Na pokładzie ISS wykonywane są niezwykle ważne eksperymenty biologiczne czy medyczne. To dzięki nim ludzie będą mogli w przyszłości udać się na Marsa, gdyż nukowcy będą znali skutki długotrwałego przebywania w przestrzeni kosmicznej oraz opracują sposoby ochrony przed niekorzystnym wpływem promieniowania kosmicznego czy braku grawitacji. « powrót do artykułu
  8. Silnik antywirusowy wykorzystywany przez Symanteka w wielu produktach, zawiera łatwą do wykorzystania lukę, która pozwala na przejęcie kontroli nad komputerem. Dziurę załatano w wersji 20151.1.1.4, która została opublikowana przed dwoma dniami. Pozwala ona na wywołanie błędu przepełnienia bufora gdy program antywirusowy sprawdza pliki wykonywalne z odpowiednio spreparowanymi nagłówkami. Użytkownicy produktów Symanteka powinni upewnić się, że ich Anti-Virus Engine (AVE) został zaktualizowany do wersji 20151.1.1.4. Tavis Ormandy z Google'a, który znalazł dziurę, mówi, że wystarczy, by użytkownik odwiedził złośliwą witrynę, a napastnik będzie mógł wykonać na jego komputerze dowolny kod. Nie jest konieczne nawet otwarcie spreparowanego pliku, gdyż silnik samodzielnie przechwytuje wszystkie operacje I/O i rozpoczyna skanowanie plików. Nie jest ważne również rozszerzenie pliku. Wystarczy, że w nagłówku zostanie on zidentyfikowany jako plik wykonywalny spakowany za pomocą ASPack. Największym problemem jest fakt, że Symantec AVE rozpakowuje tego typu pliki wewnątrz jądra systemu, w regionie o najwyższych uprawnieniach. A to oznacza, że udany atak daje napastnikowi pełny dostęp do komputera ofiary. Na Linuksie, Maku i innych platformach uniksowych skutkuje to zdalnym przepełnieniem stosu z uprawnieniami roota. Na Windows dochodzi do awarii podsystemu pamięci jądra - mówi Ormandy. « powrót do artykułu
  9. Przeglądarka Chrome będzie wkrótce domyślnie blokowała wtyczkę do obsługi Flash Playera. Wtyczka ta jest wykorzystywana na wielu witrynach do prezentowania dynamicznej zawartości. Chrome spróbuje wyświetlić tę zawartość nie za pomocą Flasha, ale HTML5. To technologia znacznie bezpieczniejsza od tej proponowanej przez Adobe, twórcę Flash Playera. Google nie zrezygnuje jednak całkowicie z Flasha. Chrome będzie dostarczana z wtyczką dla Flash Playera, jednak tam, gdzie będzie wymagane jej użycie, użytkownik będzie musiał wyrazić na to zgodę. Nie będzie ona startowała domyślnie. Do przeglądarki zostanie dodana też biała lista dużych witryn używających Flasha. « powrót do artykułu
  10. Podczas budowy linii C metra w Rzymie odkryto olbrzymi barak z II w. n.e., który powstał za rządów cesarza Hadriana. Władze planują nawet stworzenie na Amba Aradam-Ipponio pierwszej w Wiecznym Mieście stacji archeologicznej. Prace konstrukcyjne i archeologiczne 9 m pod poziomem ulicy są prowadzone równolegle. Ruiny mają powierzchnię 900 m2. Prawdopodobnie stacjonowali tu pretorianie. Poza 100-m korytarzem znaleziono 39 pomieszczeń ze ścianami zdobionymi freskami i podłogą pokrytą czarno-białą mozaiką. To wyjątkowe odkrycie nie tylko ze względu na doskonały stan zachowania, ale i na fakt, że w okolicy zidentyfikowano już 4 inne baraki. Z tego powodu możemy mówić o terenie wojskowym - opowiada Rossella Rea z Ministerstwa Kultury. Archeolodzy natrafili tu także na zbiorowy pochówek. Dotąd zidentyfikowano 13 szkieletów dorosłych osób oraz monetę i bransoletę z brązu. Otwarcie Amba Aradam-Ipponio zaplanowano na 2020 r. Znajduje się ona na odcinku łączącym 2 ważne stacje: Fori Imperali-Colosseo (linia B) i San Giovanni (linia A). Francesco Prosperetti, szef prac archeologicznych w rejonie Koloseum, twierdzi, że budowa nie powinna ulec dalszemu opóźnieniu, zmianie ulegnie jednak projekt samej stacji. To nie pierwsze odkrycie archeologiczne podczas budowy linii C. W 2014 r. w pobliżu Bazyliki św. Jana na Lateranie natrafiono na pozostałości starożytnej farmy z I w. Spośród najważniejszych znalezisk warto wymienić trójzębne żelazne widły, kosze do przechowywania, fragmenty skóry (prawdopodobnie z rękawic albo butów) oraz ślady pozostawione w kamieniu przez obracające się koło wodne. Archeolodzy zebrali też pestki brzoskwini, dobrze zachowane pozostałości wierzby, a także korzenie i pnie innych drzew. « powrót do artykułu
  11. Nastolatki w USA zjadają nasiona roślin ozdobnych, którym przypisywane jest halucynogenne działanie LSD. Unikając podejrzeń, kupują w sklepach ogrodniczych nasiona powoju hawajskiego (Argyreia nervosa), trawy Achnatherum robustum i wilca indyjskiego (Ipomoea indica). W nasionach występuje ergina (LSA), alkaloid ergolinowy, psychodeliczna substancja psychoaktywna, która budową przypomina LSD. Spożyte w całości lub po zmiażdżeniu, a także po dodaniu do herbaty, wpływają one na widzenie i poczucie czasu. Warto dodać, że nasiona roślin zawierających LSA są od tysięcy lat wykorzystywane w rytuałach przez plemiona indiańskie z Ameryki Południowej i Środkowej. Wśród pozostałych skutków zażycia LSA eksperci wymieniają skrajną euforię i zmęczenie. W ekstremalnych przypadkach pojawiają się epizody psychotyczne, wymioty, paranoja oraz flashbacki, czyli nawracanie przebytych doznań psychotycznych. Ostatnio z powodu skrajnych reakcji psychotycznych w Seekonk w Massachusetts hospitalizowano kilka osób. Miejscowa policja wystosowała w związku z tym ostrzeżenie dla rodziców, a sklepy Home Depot wycofują nasiona ze sprzedaży. « powrót do artykułu
  12. Naukowcy z IBM Research zaprezentowali pierwszy na świecie stabilny układ pamięci PCM (phase-change memory - pamięć zmiennofazowa), w którym można przechowywać 3 bity w komórce. Technologia pamięci zmiennofazowych od lat przyciąga uwagę specjalistów. Może ona bowiem w przyszłości zastąpić wiele używanych nośników pamięci. PCM jest nieulotna, czyli nie traci danych po odłączeniu zasilania, charakteryzuje się szybkim zapisem i odczytem danych, jest gęsta, czyli pozwala na zapisanie dużej ilości danych na małej przestrzeni, oraz wytrzymała. PCM może wytrzymać 10 milionów cykli odczytu, zapisu. Standardowa pamięć USB wytrzymuje około 3000 cykli. Specjaliści z IBM-a widzą przyszłość PCM hybrydowym układzie z kośćmi flash, gdzie PCM będzie odgrywała rolę szybkiej pamięci cache. Na przykład w smartfonach w PCM mógłby być przechowywany system operacyjny, dzięki czemu urządzenie startowałoby w ciągu kilku sekund. Przemysł mógłby wykorzystać PCM do przechowywania najbardziej krytycznych danych, do których konieczny jest błyskawiczny dostęp. Mogą to być np. dane finansowe. Układy PCM działają dzięki wykorzystywaniu materiałów, które występują w dwóch stabilnych stanach - amorficznym i krystalicznym. Pierwsza z tych faz nie ma jasno określonej struktury i słabo przewodzi prąd, faza krystaliczna to faza o określonej strukturze, dobrze przewodząca ładunki elektryczne. Do zapisania danych cyfrowych w PCM wykorzystywany jest prąd o wysokim lub średnim napięciu. Prowadzi on do zmiany fazy, więc np. faza amorficzna możne reprezentować '0', a faza krystaliczna - '1'. Do odczytywania wykorzystuje się prąd o niskim napięciu. Dotychczas udawało się wyprodukować układy PCM, w których w pojedynczej komórce przechowywano 1 bit. Dzisiaj, podczas IEEE International Memory Workshop eksperci z IBM zaprezentowali pierwszy w historii układ PCM zdolny do przechowania 3 bitów w komórce, w podwyższonej temperaturze po 1 milionie cykli odczytu/zapisu. PCM to pierwszy praktyczny przykład uniwersalnej pamięci łączącej cechy DRAM i flash, odpowiada więc jednemu z wielkich wyzwań, przed którym stoi przemysł półprzewodnikowy. Osiągnięcie 3 bitów na komórkę to znaczący krok naprzód, gdyż przy tej gęstości zapisu koszt PCM staje się znacznie niższy niż układów DRAM i bliższy kosztowi flash - mówi doktor Haris Pozidis, odpowiedzialny za badania nad pamięciami nieulotnymi w laboratorium IBM-a w Zurichu. « powrót do artykułu
  13. Badając irlandzkie rogi z epoki żelaza, Billy Ó Foghlú, doktorant z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego, odkrył, że tradycja muzyczna, którą uznaje się za od dawna martwą, ma się dobrze w Kerali w Indiach. Archeolog podkreśla, że skoro współczesne rogi z południa Indii są niemal identyczne jak liczne europejskie artefakty z epoki żelaza, oznacza to, że 2 tysiące lat temu oba regiony prowadziły intensywną wymianę kulturową, a muzycy z różnych kultur dzielili się wynalezionymi niezależnie technologiami i stylami. Muzyczne tradycje południa Indii, z rogami takimi jak kompu, dają świetny wgląd w muzyczną kulturę prehistorycznej Europy. [Z drugiej zaś strony], ponieważ indyjskie instrumenty są zazwyczaj poddawane recyklingowi i nie składa się ich w ofierze, artefakty z Europy pozwalają odtworzyć muzyczny krajobraz niegdysiejszych Indii. Świetnym przykładem wzajemnych europejsko-indyjskich wpływów jest rzeźba z ok. 300 r. p.n.e. z Sańći, która przedstawia grupę ludzi, w tym 2 muzyków grających na karnyksach (celtyckich instrumentach dętych, których koniec stylizowano tak, by przypominał głowę dzika). Styl muzyczny typowy dla Kerali wyjaśnia pewne tajemnice dotyczące rogów znalezionych na europejskich stanowiskach z epoki żelaza. Jak opowiada Ó Foghlú, część znalezionych razem instrumentów nie współgrała ze sobą i choć wcześniej zakładano, że to dowód na nieudolność rzemieślnika, to w indyjskiej muzyce taki rodzaj dysonansu jest zamierzony i uznawany za piękny. Rogi są wykorzystywane raczej jako instrument rytmiczny, a nie służący uzyskaniu melodii czy harmonii w zachodnim rozumieniu. « powrót do artykułu
  14. W czasie eksperymentów przeprowadzonych w sztucznym ludzkim przełyku i żołądku naukowcy z MIT, University of Sheffield i Tokijskiego Instututu Technologii zaprezentowali niewielkiego robota-orgiami, który rozwija się z połkniętej pastylki, a następnie - sterowany przez zewnętrzne pole magnetyczne - dociera do żołądka, gdzie może np. usunąć połkniętą przez dziecko baterię czy opatrzyć ranę. Obserwowanie, jak nasz robot robi coś, co może mieć istotne zastosowanie w opiece medycznej, jest naprawdę ekscytującym przeżyciem. Do zadań we wnętrzu ciała potrzebujemy kontrolowalnego, swobodnie poruszającego się robota. Jeśli urządzenie jest na uwięzi, bardzo trudno jest je kontrolować i wprowadzić do organizmu - mówi profesor Daniela Rus, dyrektor Computer Science and Artificial Intelligence Laboratory (CSAIL) na MIT. Nowy robot napędza sam siebie. Za pomocą specjalnych wypustek przyczepia się do powierzchni, wygina się, dochodzi do zmiany środka ciężkości i urządzenie się przesuwa. Nowy robot składa się z dwóch warstw identycznego materiału, pomiędzy którymi znajduje się warstwa kurcząca się pod wpływem ciepła. Odpowiednie nacięcia decydują, jak robot się rozłoży, gdy warstwa środkowa ulegnie skurczeniu. Urządzenie zostało zaprojektowane tak, by radziło sobie w wypełnionymi płynami żołądku. Tam też potrafi się poruszać. Do robota przymocowano również niewielki magnes, który reaguje na zmiany pola magnetycznego, co pozwala na kontrolowanie urządzenia. Podczas eksperymentów magnes ten został również wykorzystany do podniesienia baterii z symulowanego żołądka. Każdego roku w samych tylko Stanach Zjednoczonych lekarze mają do czynienia z 3500 pacjentami, którzy połknęli baterię. Gdy pozostanie ona zbyt długo w żołądku, może dojść do jego poparzenia. Już teraz zatem widzimy, że robot-origami może znaleźć praktyczne zastosowanie w opiece medycznej. « powrót do artykułu
  15. Przewlekła ekspozycja na alkohol zaburza zdolność trzustki do wchłaniania witaminy C, sprzyjając zapaleniu i innym chorobom tego narządu. By rozwinęło się alkoholowe zapalenie trzustki, średnio potrzeba 10 lat codziennego nadużywania alkoholu. Ryzyko rozwoju choroby rośnie z ilością wypitego alkoholu - podkreśla dr Fred Gorelick z Uniwersytetu Yale. Wcześniejsze badania wykazały, że przedłużona ekspozycja na alkohol osłabia system obronny trzustki, przez co staje się ona bardziej podatna na urazy. Ponieważ jednak zapalenie trzustki rozwija się u mniej niż 10% alkoholików, wydaje się, że alkohol spełnia tylko funkcję czynnika uwrażliwiającego i w grę wchodzą jeszcze czynniki genetyczne oraz środowiskowe. Do prawidłowego działania komórki trzustki potrzebują witamin pobieranych z krwiobiegu. Zespół dr. Hamida Saida z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine sprawdzał, czy osłabienie systemu obronnego trzustki można przypisać słabej ich absorpcji w wyniku spożycia alkoholu. Autorzy wcześniejszych studiów donosili, że przewlekła ekspozycja na alkohol nie dopuszcza do wchłaniania przez komórki trzustki witamin B7 i B1, więc Amerykanie postanowili ustalić, czy picie oddziałuje również na absorpcję witaminy C. Autorzy publikacji z American Journal of Physiology—Cell Physiology stwierdzili, że za dostarczanie witaminy C do komórek trzustki odpowiada przede wszystkim transporter zależny od jonów sodu 2 (ang. sodium-dependent vitamin C transporter 2, SVCT-2). W dalszej części eksperymentu komórki trzustki myszy wystawiano na oddziaływanie stężeń alkoholu podobnych do poziomu alkoholu we krwi alkoholików. Naukowcy ułożyli też dla gryzoni dietę, w której 25% kalorii pochodziło właśnie z alkoholu. Okazało się, że w obu przypadkach w komórkach trzustki było mniej SVCT-2, co blokowało wchłanianie witaminy C. Jak wyjaśnia Said, zmniejszanie poziomu witaminy C, a także innych niezbędnych mikroelementów upośledza normalne działanie komórek, co z kolei uwrażliwia je na wtórne uszkodzenia/urazy i rozwój chorób trzustki. « powrót do artykułu
  16. Naukowcy z Trinity College Dublin odkryli nową formę światła. Może ona zmienić nasze rozumienie natury zjawiska światła. Jedną z mierzalnych cech światła jest jego moment pędu. Dotychczas sądzono, że w wielu formach światła moment pędu jest wielokrotnością stałej Plancka. Tymczasem doktor Kyle Ballantine i profesorowie Paul Eastham oraz John Donegan odkryli nową formę światła, w której moment pędu każdego fotonu przyjmuje wartość połowy stałej Plancka. Badamy, w jaki sposób można zmienić zachowanie światła i jak to wykorzystać. To niezwykle ekscytujące odkrycie, gdyż pokazuje, że nawet podstawowe właściwości światła, o których sądziliśmy, że są niezmienne, mogą zostać zmienione - mówi profesor Eastham. W swojej pracy naukowej zajmuję się nanofotoniką, czyli badaniem zachowania światła w skali nano. Promień światła charakteryzuje się kolorem lub długością fali oraz mniej znaną właściwością - momentem pędu. Moment pędu mierzy głównie ruch obrotowy obiektu. Promień światła, chociaż podróżuje po prostej, może też obracać się wokół własnej osi - stwierdza profesor Donegan. Nasze odkrycie będzie miało realny wpływ na badania nad naturą światła i znajdzie zastosowanie np. w bezpiecznej komunikacji optycznej - dodaje. "Światło zawsze interesowało fizyków i było jednym z najlepiej rozumianych zjawisk. To odkrycie jest prawdziwym przełomem. Rzuca ono wyzwanie naszemu rozumieniu natury światła" - zauważa profesor Stefano Sanvito z CRANN Institute. Ballantine, Eastham i Donegan przepuścili światło przez pusty cylinder, by uzyskać strukturę na kształt korkociągu. Analizując wynik eksperymentu doszli do wniosku, że moment pędu fotonu będzie wyrażony połową liczby całkowitej i zaprojektowali eksperyment, by to sprawdzić. Wykazał on, że moment pędu każdego fotonu wyniósł połowę stałej Plancka. Fizycy od lat 80. ubiegłego wieku zastanawiali się, jak zachowują się cząstki poruszające się wyłącznie w dwóch wymiarach trójwymiarowej przestrzeni. Stwierdzili, że mielibyśmy wówczas do czynienia z wieloma niezwykłymi zjawiskami, w tym z cząstkami, których wartości kwantowe byłyby ułamkami. Teraz udowodniono to dla światła. « powrót do artykułu
  17. WWF alarmuje, że jeśli meksykańskie władze nie zamkną niezwłocznie wszystkich łowisk w obrębie habitatu najmniejszego delfina morświna kalifornijskiego (Phocoena sinus), gatunek wyginie. Odnosząc się do danych International Committee for the Recovery of the Vaquita, meksykańskie Ministerstwo Środowiska i Zasobów Naturalnych poinformowało, że w grudniu 2015 r. w północnej Zatoce Kalifornijskiej żyło ok. 60 P. sinus. To znaczący spadek od 2014 r., kiedy doliczono się 97 osobników. Nadal możemy ocalić morświna kalifornijskiego, ale to nasza ostatnia szansa. Meksykański rząd musi całkowicie zakazać łowienia ryb w obrębie jego habitatu i utrzymać zakaz do momentu, aż gatunek zacznie przejawiać symptomy odbudowy. Wszystko inne to po prostu myślenie życzeniowe - przekonuje Omar Vidal, szef meksykańskiego WWF-u. Największym zagrożeniem dla morświnów kalifornijskich są sieci rybackie, zwłaszcza skrzelowe (pławnice), których używa się do nielegalnych połowów również endemicznych totoab (Totoaba macdonaldi). Zaplątane w nie walenie toną. Mimo ogromnego wysiłku przegrywamy bitwę o zaprzestanie połowów totoaby i ocalenie morświna. Poza wprowadzeniem zakazu połowów, Meksyk, USA i Chiny powinny podjąć pilne i skoordynowane działania w kierunku zahamowania nielegalnego chwytania, przemycania i zjadania totoaby [pęcherz pławny tej ryby uchodzi w Azji za delikates] - podkreśla Vidal. Mimo 2-letniego zakazu połowów za pomocą pławnic, który obowiązuje od maja zeszłego roku, a także działań śledczych prowadzonych przez rząd Meksyku oraz instytucje ekologiczne i wojskowe, w ciągu 20 lat liczebność P. sinus zmniejszyła się aż o 90% i nadal spada. Na rekompensaty dla rybaków oraz promocję metod łowienia przyjaznych dla totoab wydano miliony dolarów, ale nadal niewiele brakuje, byśmy doprowadzili do wyginięcia 5. gatunku ssaka morskiego we współczesnych czasach - podkreśla Vidal. « powrót do artykułu
  18. Fizycy i astronomowie z Uniwersytetu Teksańskiego w Arlington (UTA) wykorzystali zaawansowane oprogramowanie astronomiczne do dokładnego datowania fragmentu 52. wydań Safony z opisem nocnego nieba. Ustalenia naukowców opublikowano w Journal of Astronomical History and Heritage. Zespół skupił się na wyznaniach Safony związanych z pewną bezsenną nocą, kiedy to poetka obserwowała ciała niebieskie prawdopodobnie z Lesbos (wcześniejsze próby datowania wskazały, że miało to miejsce w 570 r. p.n.e., lecz Amerykanom zależało na zidentyfikowaniu dokładniejszego okresu): Zaszedł księżyc i zaszły Plejady Już północ... Prof. Manfred Cuntz i Levent Gurdemir, dyrektor Planetarium UTA, posłużyli się zaawansowanym oprogramowaniem Starry Night (wersją 7.3), by zidentyfikować najwcześniejszą datę, kiedy w 570 r. p.n.e. Plejady mogły zajść o północy lub wcześniej czasu lokalnego. Komputerowy system graficzny Digistar 5 pozwolił na odtworzenie wyglądu nocnego nieba z czasów Safony. Oprogramowanie pokazało, że w 570 r. p.n.e. Plejady zaszły o północy 25 stycznia i to może być najwcześniejsza data, do której odnosił się wiersz. W miarę upływu czasu Plejady zachodziły coraz wcześniej. Czasowanie to złożona kwestia, bo w tamtych czasach [ludzie] nie mieli naszych dokładnych zegarków mechanicznych, tylko być może zegarki wodne [klepsydry]. Z tego powodu zidentyfikowaliśmy również ostatnią datę, kiedy w jakimś momencie wieczora Plejady mogły być widoczne dla Safony z tej lokalizacji - wyjaśnia Cuntz. Amerykanie stwierdzili, że ostatnią datą, kiedy Plejady byłoby widać pod koniec świtu astronomicznego, był 31 marca. W ten sposób mogliśmy dokładnie - co do pory roku - datować 52. fragment na środek zimy-wczesną wiosnę. Potwierdziło to wcześniejsze szacunki innych specjalistów. Astronomiczne zainteresowania Safony ujawniły się nie tylko w cytowanym wierszu. Robiła ona również wzmianki o Słońcu, Księżycu i Wenus. Cuntz dodaje, że niewielu starożytnych poetów komentowało astronomiczne obserwacje tak jasno jak Safona [niewątpliwie należy uznać osobę, która nieformalnie przyczyniła się do rozwoju wczesnej greckiej astronomii]. « powrót do artykułu
  19. Fizycy zatrudnili sztuczną inteligencję do przeprowadzenia złożonego eksperymentu. Naukowcy z Australian National University (ANU) i University of New South Wales (UNSW) wykazali, że system sztucznej inteligencji jest w stanie samodzielnie uzyskać kondensat Bosego-Einsteina. W 2001 roku za uzyskanie tego kondensatu przyznano nagrodę Nobla. Nie spodziewałem się, że maszyna w czasie krótszym niż godzina, samodzielnie nauczy się, jak przeprowadzić eksperyment - mówi Paul Wigley z ANU. Zwykły program komputerowy potrzebowałby więcej czasu niż wiek wszechświata, by przetestować wszystkie możliwe kombinacje i przeprowadzić eksperyment - dodaje. Kondensaty Bosego-Einsteina to najzimniejsze miejsca we wszechświecie. Panują w nich temperatury bliskie zeru absolutnemu. Uzyskuje się je schładzając gaz za pomocą zestawu laserów, a można je wykorzystać np. do poszukiwania minerałów czy nawigacji, gdyż są niezwykle wrażliwe na zewnętrzne zaburzenia np. pola magnetycznego czy grawitacji. Jeśli można by stworzyć automatyczny system zdolny do uzyskania kondensatu Bosego-Einsteina, oznacza to, iż możliwe byłoby skonstruowanie praktycznego urządzenia wykorzystującego kondensat. Można zrobić urządzenie mierzące grawitację, które przewieziemy w samochodzie, a sztuczna inteligencja je odpowiednio skalibruje niezależnie od warunków. To tańsze rozwiązanie niż zabieranie ze sobą wszędzie fizyka - mówi doktor Michael Hush z UNSW. Naukowcy najpierw schłodzili gaz to temperatury liczonej w mikrokelwinach, a następnie wydali systemowi sztucznej inteligencji polecenie, by tak ustawił trzy lasery, żeby temperatura gazu spadła do nanokelwinów. Sposób pracy sztucznej inteligencji zdumiał uczonych. Zrobiła ona rzeczy, których człowiek by się nie domyślił, takie jak zmiana mocy jednego lasera i kompensowanie jej za pomocą drugiego. Niewykluczone, że system ten może przeprowadzić bardziej skomplikowany eksperyment niż człowiek i w ten sposób uzyska lepsze wyniki, umożliwiając bardziej precyzyjne pomiary - dodaje Hush. Teraz uczeni chcą zaprząc sztuczną inteligencję do jeszcze szybszego stworzenia jeszcze większego kondensatu Bosego-Einsteina. « powrót do artykułu
  20. Rezusy królewskie wykazują na przestrzeni życia ludzki wzorzec podążania za czyimś spojrzeniem, co sugeruje, że zachowanie jest głęboko zakorzenione w ewolucyjnej przeszłości. Podążanie za spojrzeniem to kluczowy element rozwoju, który leży u podstaw nabywania języka i kontaktów społecznych. W naszym badaniu wykazaliśmy, że podążanie za spojrzeniem ujawnia się w ten sam sposób u gatunku z całkiem inną historią życiową - podkreśla Laurie Santos z Uniwersytetu Yale. Zespół Santos, Alexandry Rosati z Uniwersytetu Harvarda oraz Michaela Platta z Uniwersytetu Pensylwanii badał, jak 481 rezusów z rezerwatu reaguje na spoglądającego w górę eksperymentatora. Tak jak ludzkie dzieci, małpie niemowlęta od wczesnego wieku podążały za spojrzeniem, ale by sprawdzić, na co badacz patrzy, spoglądały w zasugerowanym przez niego kierunku więcej razy niż mali ludzie (nawet gdy 3-4 zerknięcia nie ujawniały niczego ciekawego). Do wieku dojrzewania zachowanie rezusów stawało się bardziej elastyczne, z czasem przyzwyczajały się też one do powtarzających się spojrzeń. W dorosłości reakcje zaczynały się bardziej różnić i pojawiały się różnice międzypłciowe, samice odpowiadały np. częściej niż samce. Stare rezusy, tak jak ludzcy seniorzy, stawały się mniej wrażliwe na wskazówki wzrokowe. Santos podkreśla, że badanie tak dużej grupy małp pozwalało analizować nie tylko zachowanie, ale i czynniki genetyczne. Małpy mają inne doświadczenia społeczne niż ludzie. Dorastają szybciej od nas i nie dzielą z nami wielu cech starzenia, np. menopauzy, ale od niemowlęctwa po starość wykazują te same zmiany w [testowanej przez naukowców] fundamentalnej zdolności społecznej - podsumowuje Rosati. « powrót do artykułu
  21. Kamienne narzędzia znalezione w rzece na Florydzie wskazują, że ludzie osiedlili się na południowym-wschodzie dzisiejszych Stanów Zjednoczonych znacznie wcześniej, niż dotychczas sądzono. Naukowcy z Texas A&M University, Florida State University, University of Minnesota, Texas i Arisona oraz z brytyjskich uniwersytetów w Exeter i Cambridge prowadzili prace na stanowisku Page-Ladson w pobliżu Tallahassee. Stanowisko znajduje się w lesu krasowym i jest położone kilkanaście metrów pod poziomem rzeki Aucilla. Już w latach 1987-1997 miejsce to badali James Dunbar i David Webb jednak ich odkrycia, w tym osiem kamiennych narzędzi i kieł mastodonta, zostały odrzucone przez środowisko naukowe. Jednak ponowne badania wykazały, że Dunbar i Webb trafili na ślad ważnego odkrycia. W latach 2012-2014 z leja wydobyto kolejne narzędzia oraz kości zwierząt. Datowanie radiowęglowe wykazało, że wszystkie artefakty pochodzą sprzed około 14 550 lat. Tymczasem dotychczas uznaje się, że łowcy reprezentujący kulturę Clovis - których przez długi czas uważano za pierwszych ludzi na terenie USA - zasiedlili te tereny przed około 13 000 lat. Nowe odkrycia w Page-Ladson dowodzą, że pierwsi ludzie zasiedlili teren Zatoki Meksykańskiej znacznie wcześniej, niż sądziliśmy. Kamienne narzędzia i szczątki zwierząt sprzed 14 550 lat wskazują, że przebywali tam ludzie, którzy wiedzieli, gdzie znaleźć zwierzynę, świeżą wodę i materiał do wykonania narzędzi. Ci ludzie dobrze zaadaptowali się do lokalne środowiska - mówi Michael Waters z Texas A&M University. Ponowne badania kła mastodonta znalezionego przez Dunbara i Webba wykazało, że został on ponacinany. Łowcy z kultury Clovis pochodzili z południowych obszarów lodowca, który pokrywał Kanadę i byli bezpośrednimi potomkami pierwszych ludzi, którzy dotarli do Ameryki przed 15 000 lat. Teraz zdobyto dowody, że albo dotarli oni na teren USA znacznie wcześniej niż sądzono, albo też, że dotarli tam ich przodkowie. « powrót do artykułu
  22. Odkryte w 2005 r. "ryty" z jaskini Mäanderhöhle w pobliżu Bambergu w Górnej Frankonii nie są dziełem ludzi, ale powstały w wyniku naturalnych procesów krasowych. Wcześniej sądzono, że to symbole płodności, ale Julia Blumenröther, była studentka Friedrich-Alexander-Universität Erlangen-Nürnberg, obaliła tę tezę, prowadząc badania do pracy dyplomowej. Jeden z archeologów opublikował jakiś czas temu wstępny raport, w którym twierdził, że ryty mają 14-16 tys. lat, zostały wykonane przez ludzi i prawdopodobnie przedstawiają fallusy oraz abstrakcyjne postaci kobiece. Wstępny raport wymagał dalszych badań naukowych - podkreśla Blumenröther, która we współpracy z dr. Andreasem Pastoorsem z Muzeum Neandertalczyka w Mettmann i przy wsparciu ze strony bawarskiego Biura Konserwacji Zabytków zbadała aż 138 wytypowanych linii. Gdyby były one wykonane przez ludzi, widać by było ślady pozostawione przez narzędzia z epoki kamienia, znalibyśmy też podobne ryty w innych lokalizacjach - wyjaśnia Pastoors. Blumenröther posłużyła się różnymi metodami, w tym mikroskopią cyfrową i skanerem 3D światła strukturalnego, które pozwalały jej zbadać głębokość oraz kształt linii. Zdjęcia obrazujące przekrój i przebieg linii porównano z podobnymi liniami z innych przykładów sztuki jaskiniowej na świecie oraz z liniami stworzonymi w laboratorium (ryty w próbce skały z jaskini wykonywano za pomocą specjalnie zaprojektowanego dłuta). Niestety, nie udało się utrzymać hipotezy, że linie z jaskini Mäanderhöhle zostały wykonane za pomocą twardego, ostrego obiektu. Ponadto żadna ze 138 linii nie przestawiała jakiegokolwiek znanego motywu z epoki kamienia - podsumowuje Blumenröther. « powrót do artykułu
  23. NASA wybrała osiem propozycji przyszłych technologii kosmicznych, które agencja być może zdecyduje się wykorzystać. W ramach Fazy II NASA Innovative Advanced Concepts (NIAC) Program każda z wybranych propozycji otrzyma dwuletnie dofinansowanie w wysokości 500 000 USD. Pieniądze te mają posłużyć do rozwoju koncepcji i pokazaniu, jak autorzy wyobrażają sobie jej relizację. Wybrane propozycje to: - Advancing Torpor Inducing Transfer Habitats for Human Stasis to Mars autorstwa Johna Bradfora ze Spaceworks Engineering zakłada stworzenie zaawasowanego systemu mieszkalnego transportującego ludzi na Marsa. System będzie wprowadzał załogę w torpor, czyli stan obniżonej temperatury i aktywności; - Flight Demonstration of Novel Atmospheric Satellite Concept zakłada wykorzystanie dwóch ultralekkich samolotów połączonych cienkim kablem. Samoloty, korzystając z energii słonecznej i wiatrów wiejących wysoko w atmosferze mogłyby bardzo długo pozostawać w powietrzu, a umieszczone na nich instrumenty wykonywałyby różne zadania, od zapewniania łączności po prowadzenie badań naukowych. Byłoby to rozwiązanie alternatywne dla satelitów i znacznie od nich tańsze; - Magnetoshell Aerocapture for Manned Missions and Planetary Deep Space Orbiters to pomysł na wykorzystanie prostego dipolowego pola magnetycznego zawierającego nmagnetyzowaną plazmę, które - w wyniku interakcji z atmosferą planet - wyhamowywałoby lądujący pojazd. Dodatkową zaletą tego rozwiązania jest pozbycie się problemu rozgrzewania się pojazdu, gdyż byłby on chroniony przez plazmę. Chroniąca pojazd bariera magnetyczna mogłaby osiągnąć średnicę 100 metrów; - Directed Energy Interstellar Study to nowatorska koncepcja napędu relatywistycznego. Jej autorzy twierdzą, że chociaż to trudne, jest ona możliwa do zrealizowania i pozwoli na nadanie pojazdom prędkości koniecznej do odbywania podróży międzygwiezdnych; - System Analysis for Plasmonic Force Propulsion to propozycja stworzenia napędu plazmonicznego dla małych pojazdów w przestrzeni kosmicznej; - Tensegrity Approaches to In-Space Construction of a 1g Growable Habitat to propozycja stworzenia obracającego się modułu mieszkalnego, który wytwarzałby własną grawitację, zapewniał ochronę przed promieniowaniem kosmicznym, a który można by rozbudowywać w miarę potrzeb już w przestrzeni kosmicznej; - Further Development of Aperture: A Precise Extremely Large Reflective Telecope Using Re-configurable Elements to koncepcja stworzona z myślą o wielkich teleskopach kosmicznych. Obecnie lustra takich urządzeń muszą być niezwykle precyzyjnie montowane na Ziemi, później składane, by zmieściły się w luku bagażowym i rozkładane w przestrzeni kosmicznej, co jest trudną i ryzykowną operacją. Powyższy projekt zakłada stworzenie lustra podobnego do membrany, które będzie rozkładało się w przestrzeni kosmicznej i dopiero z czasem uzyskiwało odpowiedni idealny kształt; - Cryogenic Selective Surface - to specjalna powłoka o grubości 10 mm, która odbija ponad 99,9# promieniowania słonecznego. Jeśli umieścimy ją w odległości 1 j.a. od Słońca i z dala od Ziemi, wewnątrz powłoki będzie panowała stała temperatura poniżej 50 kelwinów. To z kolei pozwoli np. na transportowanie ciekłego tlenu na Marsa. Wszystkie projekty wybrane do Fazy II znajdują się na bardzo wczesnych etapach rozwoju i większość z nich może zostać użyta przez NASA nie wcześniej niż za 10 lat. « powrót do artykułu
  24. Google'owi grozi rekordowo wysoka grzywna nałożona przez Komisję Europejską. Jak donosi The Sunday Telegraph, europejscy urzędnicy chcą nałożyć na koncern karę w wysokości około 3 miliardów euro. KE oskarża Google'a, że promuje w wyszukiwarce swoje internetowe sklepy kosztem konkurencji. Sprawa ciągnie się od końca 2010 roku, a koncern próbował już raz dojść do porozumienia z KE. Jak dowiedzieli się brytyjscy dziennikarze, decyzja o nałożeniu grzywny ma zostać ogłoszona już w przyszłym miesiącu, jednak oficjalne dokumenty nie zostały jeszcze przygotowane. W ramach nałożonej kary Google dostanie zakaz takiego manipulowania wynikami wyszukiwania, by preferowały one własne usługi Google'a. Ani Google, ani KE nie skomentowały powyższych doniesień. « powrót do artykułu
  25. Miniaturowy sarkofag znaleziony w Gizie w 1907 roku zawiera najmłodsze znane zabalsamowane zwłoki starożytnego Egiptu. Nowoczesne techniki obrazowania pozwoliły zajrzeć do wnętrza sarkofagu i stwierdzić, że kryje on zwłoki dziecka urodzonego przedwcześnie pomiędzy 16 a 18 tygodniem ciąży. Odkrycie świadczy o tym, jak ważne dla starożytnych Egipcjan były rytuały grzebalne, nawet gdy dotyczyły martwych płodów. Sarkofag o długości 44 centymetrów został odkryty przez specjalistów z British School of Archeology i już w 1907 roku trafił do zbiorów Fitzwilliam Museum. To drewniana trumna pochodząca prawdopodobnie z okresu 664-525 przed naszą erą. Wykonana została z cedru i pomimo jej wieku wciąż widać ślady świadczące wykonaniu w drewnie starannych niewielkich zdobień. Trumnę poddano początkowo badaniom za pomocą promieniowania rentgenowskiego. Wyniki były niejasne, ale pojawiła się sugestia, że wewnątrz może znajdować się niewielki szkielet. Do kolejnych badań wykorzystano tomograf komputerowy z Departamentu Zoologii Cambridge University. Dzięki nim wiemy, że wewnątrz złożono ciało osoby w wieku 16-18 tygodni, które zostało zabalsamowane, owinięte w materiał. Na obrazach z tomografu wyraźnie widać po pięć palców u rąk i nóg oraz długie kości kończyn. Czaszka i miednica zapadły się, jednak doktor Tom Turmezei konsultant radiologii z Addenbrooke's Hospital i doktor Owen Arthurs, konsultant radiologii pediatrycznej z Great Ormond Street Hospital w Londynie jednoznacznie stwierdzili, że mamy do czynienia z ludzkim płodem nie starszym niż 18 tygodni. Wieku pochowanej osoby nie można ustalić. Na zwłokach nie widać też żadnych śladów nieprawidłowego rozwoju, prawdopodobnie doszło do poronienia spontanicznego. Dzięki nieinwazyjnym technologiom obrazowania przekonaliśmy się, jak nienarodzone dzieci mogły być traktowane w starożytnym Egipcie. Staranność, z jaką pochowano zwłoki pokazuje, że społeczeństwo ceniło wówczas nawet kilkutygodniowe życie - mówi Julie Dawson z Fitzwilliam Museum. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...