Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

rahl

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    507
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    11

Odpowiedzi dodane przez rahl


  1. A to pomysł jeszcze głupszy niż produkcja wodoru, 70%(doczytaj źródła) sprawności przy przekształcaniu energii w paliwo do tego spalanie tego paliwa w silniku diesla - idealnie może koło 40%,

    Czyli ile 28% sprawności +  koszty budowy infrastruktury. Jak będzie 25% to super - czyli znowu musimy zapłacić za przejechanie jednego kilometra cztery razy więcej niż użytkownicy samochodów z bateriami - gdzie tu logika ??

    Ponad 100% ?? perpetuum mobile znowu ktoś wynalazł  :lol:


  2. Powstają już pierwsze samochody elektryczne na ogniwa paliwowe i te nie wymagają ładowania. Potrzebne byłyby za to rurociągi z wodorem, a na początek wystarczyłoby zwykłe paliwo węglowodorowe. Sprawność ogniwa paliwowego zasilanego wodorem jest bliska 100%, silnika asynchronicznego ca 90%, a układu ogniwa paliwowego zasilanego wodorem pochodzącym z reformacji parowej np. metanu na wodór i CO2 waha się w granicach 60%. To i tak daje sprawność całego napędu około 55%, czyli nieco więcej niż silnika diesla, który jest obecnie najwydajniejszy ze sprawnością 40-45%. Poza tym są już technologie umożliwiającą bezpośrednie przetwarzanie metanolu i metanu w ogniwie paliwowym. Metan i metanol można by produkować syntetycznie z wody i atmosferycznego CO2 dysponując energią odnawialną i jądrową co ograniczyłoby emisję CO2. 

    A więc po kolei.

    Rurociągów na gaz ziemny i nie da się wykorzystać do przenoszenia wodoru, za słaba konstrukcja, zbyt mała szczelność,Gdyby nawet przesyłać to w mieszaninie znanej jako gaz koksowniczy jest zbyt wiele innych składników, które trzeba odsiać - i zostaje problem z paliwami kopalnymi.

    Sprawność ogniwa jest wysoka, nie będzie nawet 95% - ale wodór uzyskuje się zasadniczo na trzy sposoby:

    1.Elektroliza - bardzo niewydajny sposób - sprawność końcowa poniżej 25% czyli z każdego kilowata włożonego w proces odzyskujemy niecałe 250W.

    2.Reforming metanu lub benzyny - bardzo wydajna metoda, sprawność końcowa na poziomie 50-55%, ale niestety bazuje na paliwach kopalnych, i ma generalnie zły wpływ na środowisko - emisja gazów cieplarnianych jak i inne efekty uboczne wydobycia.

    3.Metody katalityczne i biologiczne - bardzo wydajne, ale nikt jeszcze nie ma bladego pojęcia jak to robić na wielką skalę.

    Czyli na dzień dzisiejszy metoda o najwyższej sprawności końcowej (ilość energii włożonej w całym cyklu do pozyskanej energii ruchu) jest gorsza niż bezpośrednie korzystanie z baterii (około 85%).

     

    A najgorszy pomysł to produkowanie wodoru przy użyciu energii odnawialnej/jądrowej. Z każdego kilowata włożonego uzyskasz w warunkach idealnych może 300-400W, cała reszta zostanie zostanie wydalona do atmosfery w postaci ciepła. Samo ciepło nie jest wielkim problemem, ale koszty tego rozwiązania już są - prąd z każdego źródła kosztuje określoną stawkę za kilowat, więc porównując z bezpośrednim ładowaniem baterii mamy w najlepszym wypadku dwukrotnie wyższy koszt jednostki energii końcowej. I to wszystko nie doliczając infrastruktury, którą trzeba zbudować aby wytwarzać wodór/metanol na wymaganą skalę wtedy koszty rosną do poziomu w którym cała idea jest z góry skazana na porażkę.


  3. Widzę tu pewne nieścisłości - z tego co wiem cała sieć energetyczna USA jest mocno zunifikowana i  nie ma podziału na stany. Powinni rozpatrywać tą sytuację z rozkładem średnim na cały kraj. Elektrownie węglowe pracują cały czas, nie da się ich wyłączyć na chwilę jak wiatraki.

    Musimy pamiętać także o tym, że aby wprowadzić szeroko samochody elektryczne trzeba mocno rozbudować system produkcji energii, więc nie widzę problemu aby skupić się głównie na źródłach odnawialnych.

    A najlepsze jest to, że w świetle tego co wyszło w tej analizie, nawet z uwzględnieniem tego co napisałem Toyota Mirai (i wszystkie wynalazki na wodór) to najgorsze możliwe rozwiązanie - sprawność końcowa odzysku energii z wodoru nie przekracza 30% czyli trzy razy gorzej niż auto zasilane z baterii - w stanach gdzie przeważająca ilość energii jest wytwarzana za pomocą węgla powinni wręcz zakazać tych pojazdów.


  4. @thikim

    Akurat wada którą wymieniłem dotyczy z tego co mi wiadomo także Muska, ale nie zmienia to faktu, że on w odróżnieniu od innych miliarderów ciągle prze naprzód bo osiągnięcie finansowego spełnienia i stabilizacji nigdy nie było jego celem ale środkiem do sięgania coraz dalej.

     

    Tak w temacie newsa - najśmieszniej będzie jak z lądownika SpaceX po wylądowaniu na Marsie wyskoczy jakiś "gapowicz" i zatknie swoją prywatną flagę  ;)


  5.  

    Co do zawodności elektryki/elektroniki nie zgodzę się tak się akurat składa że param się zawodowo i półzawodowo komputerami i elektroniką użytkową w samochodach - same układy elektryczne i elektromechaniczne są praktycznie niezawodne do czasu kiedy nastąpi usterka techniczna niezwiązana z samym ich funkcjonowaniem (rzucanie laptopami/tabletami).Samochody po wypadkach które są często potem naprawiane przez amatorów młotka, majzla i szpachli (tzw blacharzy) których głównym zadaniem jest doprowadzić samochód do kształtu jak najbardziej zbliżonego do oryginału bez względu na to co się stanie z wewnętrznymi układami mechanicznymi i elektrycznymi + miłośnicy modyfikacji konstrukcji (wycinanie FAPów, zaślepianie EGR, podkręcanie turbin itp)

    Reszta usterek eksploatacyjnych współczesnych samochodów wynika właśnie z nadmiernej ich komplikacji - szczególnie diesle wyprodukowane po 2005 roku to jedna wielka tragedia i worek potencjalnych kosztów (można powiedzieć taki mini prom kosmiczny).

    W porównaniu z nimi Tesla S to studium prostoty i elegancji.

     

     

    Dziwne że w takim kontekście nie napisałeś już o:

    większość z nich zepchnęła rodzinę i sprawy prywatne na bardzo odległy plan

    A co to ma wspólnego z tym o czym piszę? Proszę rozszerz swoje pytanie.


  6. Wydaje mi się że porównanie to miało pokazać jak niewiele pieniędzy kosztuje program kosmiczny w porównaniu do wspierania banków, a nie sugestią że zamiast banków należało wspierać NASA

     

    Dokładnie - chodziło o pokazanie, że pieniądze są. Problemem jest tylko jak je właściwie alokować - czy lepiej sfinansować urzędowe tworzenie nowych miejsc pracy i wsparcie socjalne, czy może lepiej zainwestować w coś co zapewni w trochę dłuższej perspektywie powstanie nowych zawodów i miejsc pracy i zmotywuje ludzi do "spojrzenia w górę" (cyt za N.deGras Tysonem) i da im wolę do stawiania sobie wielkich celów.

     

    Jeszcze trochę w temacie Musk'a

    Z tego co mogę wywnioskować na podstawie jego dokonań i wypowiedzi Elon Musk ma inne podejście do kwestii pieniędzy i władzy jakie one dają niż większość współczesnych miliarderów/biznesmenów.

    Na początku dla każdego z nich to była walka aby osiągnąć bezpieczeństwo finansowe, która przerodziła się w żądzę aby dorobić się tyle pieniędzy żeby można sobie pozwolić na wszystko(co można kupić za pieniądze). Na ostatnim etapie zarabianie i obracanie pieniędzmi stało się dla nich grą życia (większość z nich zepchnęła rodzinę i sprawy prywatne na bardzo odległy plan). Działania charytatywne, tworzenie różnego rodzaju fundacji itp to także element tej gry. Elon Musk jako jeden z nielicznych wyraźnie powiedział, że ma jakieś tam pieniądze i chciałby zrobić coś fascynującego i niesamowitego ale z pożytkiem dla wszystkich. Obecnie nadal mimo, że jest wart jakieś 14mld$, gna do przodu chcąc rozwijać i realizować swoje kolejne idee.

    Oglądałem ostatnio recenzję Tesli S robioną przez Niemca o nicku The Getawayer(robi testy różnych samochodów) - i co mnie najbardziej poruszyło to jego jedna wypowiedź pod koniec testu.


  7. Faktycznie - bezpośrednie stwierdzenie, że NASA wykłada fundusze to nieprawda. Zapewniają tylko pełne wsparcie i komunikację dla misji(SpaceX nie ma potrzebnych do tego systemów i ludzi z praktyczną wiedzą o wysyłaniu obiektów na taką odległość).

    Odzyskanie ma na celu pokazanie, że da się wrócić - większość ludzi którzy chcą lecieć na marsa chce wrócić z powrotem.

    Jedynie co mnie niepokoi to to, że jak na razie stronie SpaceX brak jakiejkolwiek notatki albo informacji.

    Mój "rant" w kwestii NASA dotyczył głównie tego jak wiele osób bez jakiejkolwiek wiedzy na ten temat szerzy nieprawdziwe i krzywdzące opinie.

     

    p.s. Jeśli Elon Musk doprowadzi do szybkiej wizyty i kolonizacji Marsa to stanie się dla mnie osobiście "największym" człowiekiem na ziemi - po tym jak co zrobił dzięki Tesli po tym jak znacząco popycha cały świat w kierunku energii odnawialnej Mars będzie chyba ukoronowaniem jego dokonań (a może zrobi jeszcze coś ?- Hyperloop ?). Może trochę zbyt wiele w tym hurra-optymizmu, ale potrzeba jak najwięcej takich osobistości i takich postaw aby ludzkość mogła się dynamicznie rozwijać.

     

    p.s.2 jedno nad czym E.Musk powinien popracować to głośniejsze mówienie podczas publicznych wypowiedzi  ;)


  8. Radzę się trochę zorientować w zakresie tego co robi NASA przed wypisywaniem takich niedorzecznych opinii.

    Między innymi to właśnie NASA funduje wyprawę lądownika SpaceX na Marsa. To NASA fundowało i prowadziło większość najbardziej udanych misji naukowo-badwczych w ciągu ostatniego półwiecza.

     

    Ekonomia zabiła wahadłowce, koszty pojedynczej misji przekraczały 500mln$ (czasem nawet 1mld$). Koszty użytkowania Falcona Heavy są szacowane na niespełna 100mln na misję.


  9. @pogo

    Sonda wyparuje w górnych warstwach "stratosfery" Saturna.

    Poz tym nie wiemy na pewno czy tam w ogóle jest "twardy grunt".

     

    Z tym niszczenie życia to trochę przesada - Tytan ma gęstą atmosferę(sonda spłonie błyskawicznie), a Enceladus jest ciągle bombardowany przez śmieci latające wokół Saturna.


  10. No właśnie w tym tkwi cała sztuka - balans między ceną a wydajnością. Ogólnie wiadomo, że takie produkty mają niski współczynnik wydajność/cena - ale jeszcze w granicach akceptowalnych dla użytkowników szukających pojemności przy dobrej wydajności. Z tego między innymi powodu odeszły w niepamięć dyski HDD 5,25" pomimo teoretycznie większego potencjału pojemnościowego.

     

    Ad.2 - dlatego właśnie najszybsze dyski SCSI miały relatywnie małe pojemności 146GB w epoce HDD 2-4TB - szybkie macierze miały małą pojemność ale sporą wydajność - w tych właśnie zastosowaniach brylują obecnie SSD. Zamiast 64 dysków SCSI 15kRPM o pojemności 146GB każdy mamy 8 SSD o pojemności 200GB każdy i sumarycznej wydajności macierzy wielokrotnie wyższej.

     

    To co podałem w mojej poprzedniej wypowiedzi to główne powody, ale jeśli wejdziemy w temat głębiej okazuje się, że jest wiele innych ograniczeń:

    1.Temperatura - zbyt wiele wielowarstwowych kości pamięci w małej obudowie zaczyna sprawiać problemy z odprowadzaniem ciepła.

    2.Możliwości kontrolerów - większość kontrolerów Flash jest zaprojektowana z limitem 2-8TB co wynika to z wielu względów - ograniczenia elektryczne(długość ścieżek itp), ograniczenia termiczne, komplikacja struktury (układ musi być efektywny kosztowo)

    3.Po co budować dysk o pojemności dziesiątków TB który i tak będzie zduszony przez ograniczenia interfejsu (SATA/SAS).


  11. A właściwie czemu nie wyprodukują dysku SSD 3,5" o pojemności np. 30 TB?

    Przyczyny są zasadniczo dwie:

    1.Opłacalność - wraz ze wzrostem ilości kości pamięci w jednej obudowie rośnie koszt na jednostkę pojemności.

    2.Wydajność - np.4 dyski 2,5" 16TG SAS będą znacznie wydajniejsze  niż jeden 3,5" 64TB.


  12. No to się pożegnałem z ideą napędu grawitacyjnego. Żeby polecieć z Falenicy do Otwocka trzeba by zderzyć ze trzy Wszechświaty. 

    To tak jakby powiedzieć, że wzburzanie całego oceanu, tak że fale można wykryć na drugim końcu świata a zaburzenia wywoływane przez biegającego nartnika to ten sam poziom energii.

    Pamiętaj o odległości w jakiej zaszło to zdarzenie. 


  13. Prawo Moore'a funkcjonowało w elektronice konsumenckiej do początków obecnego wieku. Obowiązywało w wersji, że co 18 miesięcy podwaja się prędkość procesorów. Teraz monopolistyczna pozycja Intela spowodowała, że procesory sprzed 5 lat są tylko nieco wolniejsze, niż aktualne, więc nie opłaca się kupować nowych. Rynek PC coraz to notuje spadki, ale marketingowcy Intela najwyraźniej uważają, że przetrzymają konsumentów, którzy w końcu będą zmuszeni łyknąć owe wyśrubowane marże i ceny na procesory. Poczekamy, aż w końcu procesory ARM przebiją się do segmentu PC. Wymaga to pracy nad odpowiednimi systemami operacyjnymi, ale da się zrobić. Wtedy wszystkie drogi procesory intelowskie będą musiały zadowolić się segmentem profesjonalnym, zaś mainstreem będzie poza ich zasięgem (z racji na restrykcyjną politykę cenową).

     

    Będę bezpośredni - chyba w bajki wierzysz.

    Najmocniejsze procesory ARM są na poziomie wydajnościowym atomów, a kosztują (nie ma cen oficjalnych tylko szacowane) - około 30-40$ za sztukę.

    Atomy kosztują w zależności od wersji 20-40$.

    Znacznie większe szanse ma architektura ARM właśnie na rynku małych serwerów gdzie procesory x86/Power itp mają koszmarne ceny (powyżej 1000$ za sztukę), a koszty całych platform są jeszcze wyższe. 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...