Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

mikroos

Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    9800
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    31

Zawartość dodana przez mikroos

  1. mikroos

    cukrzyca typu 3

    Czy Twój mąż miał wcześniej cukrzycę typu I ? Jeżeli tak, może to oznaczać, że uodpornił się na terapię insuliną, czyli ma cukrzycę typu "I+II",czyli "III". Druga opcja to cukrzyca wywołana przez zbyt niski poziom insuliny w mózgu. Diagnoza jest przy tym dość dziwna, bo jak dotąd nie ustalono jasnej definicji cukrzycy typu III .
  2. Bardzo byś się zdziwił(a). W ostatnich latach Chińczycy popełnili na tym polu gigantyczny postęp - uświadomili sobie, że żeby mieć wpływ na światową gospodarkę nie tylko jako fabryka, ale też poważny gracz, muszą przestrzegać praw własności przemysłowe. I przestrzegają coraz wierniej.
  3. Rewolucja jak najbardziej się zaczęła. Warto spojrzeć, ile chorób udaje się dziś trafnie diagnozować - przykładowo: wiele przykładów nowotworów (raki piersi i jelita grubego, ale także choćby jajnika albo niektóre nowotwory mózgu), o różnego rodzaju wadach i chorobach stricte genetycznych (nazwijmy je jako wrodzone) nie wspominając. Leki? Bardzo proszę - wiele środków wpływa bezpośrednio na białka powstające w wyniku mutacji (np. Gleevec), inne reagują różnie u osób z określonymi wariantami genów, co pozwala na optymalizację terapii (np. leki stosowane w raku piersi: taksany i cisplatyna). Twoje pytanie dotyczy pewnie przede wszystkim terapii genowej. Akurat za to, że stoi ona w miejscu, dziękuj durniom zamieszkującym w Białym Domu, szczególnie temu poprzedniemu z Teksasu, którzy przez wiele lat aktywnie przeciwdziałali rozwojowi terapii genowych. Nic dziwnego, że dziś badacze (zarówno ci działający w laboratoriach badawczych, jak i ci pracujący dla firm farmaceutycznych nad wykorzystaniem zdobywanej przez tych pierwszych wiedzy) muszą nadrabiać zapóźnienia powstałe przez lata urzędów Busha. Ale powoli i tu są postępy, bo coraz częściej słyszy się o terapiach eksperymentalnych, które pozwoliły np. na usunięcie infekcji HIV. Powoli jest więc coraz lepiej, a niedaleka przyszłość pewnie przyniesie kolejne postępy.
  4. "Chiny patentowym potentatem" Chyba patentatem?
  5. " I o to mi właśnie chodzi. Gdyby nie różnorodność, to Linux by pozostał niszowy na zawsze, a tak wybrane jego "gatunki" przetrwają." Tutaj masz sporo racji... jako programista Bo mnie jako użytkownika naprawdę nie obchodzi to, że Android to tak naprawdę Linux - w świadomości użytkownika istnieje wyraźna bariera funkcjonalna pomiędzy nimi. Tak samo nie interesuje mnie, że Audi to tak naprawdę VW, bo obchodzi mnie tylko to, że kupię klocki hamulcowe do Audi i one będą pasowały i nie będę musiał ich nawiercać i szlifować przed montażem Pobierając aplikację na Androida wiem, że ~zawsze zadziała ona pod Androidem, ale już ściągając ją w wersji pod Linuksa "desktopowego" mogę być niemal pewny, że albo będzie to paczka z repozytorium (i wtedy mam sporo szczęścia, bo nie powinno być problemów, choć opóźnienia w wydawaniu nowych wersji niektórych aplikacji czy bibliotek sięgały kilku miesięcy), albo będzie to program do samodzielnego skompilowania i tu mam jakieś 60% szans, że instalacja nie skończy się na prostym "./configure -> make -> sudo make install", bo zaraz wyskoczą błędy i będę musial korygować ścieżki albo pobierać dodatkowe biblioteki. Zwyczajnie nie mam na to czasu. "Na Linuxie mam dostępne od ręki repozytorium wszystkich programów" Po pierwsze: nie wszystkich. Po drugie: bardzo często zapóźnionych, jeśli mamy rozmawiać o programach spoza "rdzenia" danej dystrybucji, czyli listy najważniejszych programów. Po trzecie wreszcie: bardzo często okrojonych; przeraziłem się, jak wygląda Opera linuksowa, odkąd siedzę pod Win7. "zupełnie się gubię w Win7. Jest dla mnie nieintuicyjny." Przyznaję się: miałem z początku podobnie. Dziś widzę, że trudny dostęp jest tylko do tych funkcji, które nie należą do zestawu funkcji używanych na co dzień przez typowego użytkownika, co zmniejsza ryzyko, że ciekawski wujek "coś kliknie i coś mu wyskoczy". Generalnie podoba mi się ten układ i wbrew pozorom jest on bardzo logiczny dla użytkownika z targetu Microsoftu. Tak jak mówię, komputera się nie boję i 99% spraw związanych z jego utrzymaniem załatwiam samodzielnie, ale też nie oznacza to, że mam czas i ochotę z tych umiejętności korzystać. Kompilowanie programów, prymitywny interfejs aplikacji czy błędy w tłumaczeniach tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że dla osób takich jak ja nowsze wersje Windowsa są po prostu idealne.
  6. Dla mnie jest to zaleta, bo pod Windowsem mogę kupić albo pobrać program i wiem, że zadziała po instalacji, a nie będę musiał nad nim tańczyć, modlić się i szukać na forach magicznych sposobów na ruszenie tego dziadostwa. Być może dla informatyka problem jest wydumany, ale dla mnie - osoby niebojącej się komputerów, ale jednak nastawionej na bezproblemowe korzystanie - było to po prostu zbyt uciążliwe. O tym, jak niedopracowane były setki programów, też przez grzeczność i z sentymentu wolę nie mówić.
  7. Dziwne, u mnie wszystko działa.
  8. W kwestii patentów już od dłuższego czasu mówię, że system ten wymaga reformy. Dostrzegłem problemy związane z działalnością trolli patentowych i zgadzam się, że działanie systemu należy zmienić, szczególnie jeśli chodzi o rozróżnianie wynalazków i nie-wynalazków (czyli rozwiązań o znikomej innowacyjności). Ciągle jestem natomiast za pełną ochroną praw patentowych dla autorów "prawdziwych" wynalazków. Osobiscie nie uważam za to, żeby sprawnie prowadzony system patentowy ograniczał konkurencję.
  9. Z tym akurat nie mogę się zgodzić. Po wielu latach korzystania z Linuksa przesiadłem się z powrotem na Windows właśnie ze względu na całkowite poszatkowanie środowiska Linuksowego (bardzej rozdrobniona jest chyba tylko polska prawica ). Jeżeli jeszcze jakaś aplikacja jest w repozytorium i można ją zainstalować jednym kliknięciem, to przeważnie wszystko jest super. Gorzej, jeśli cokolwiek trzeba instalować ręcznie, bo tu już problemów zdarza się co nie miara. Wzajemne uzależnienie od siebie poszczególnych aplikacji, paczek i bibliotek też mnie potwornie irytowało i utrudniało mi życie. Na całe szczęście Android na razie nie popełnił tego błędu i jest dość ściśle kontrolowany przez Google'a. Jeżeli jednak się to zmieni, jego przyszłość może być co najmniej trudna.
  10. Wniosek z tego jest prosty: trzęsienia ziemi powoduje tak naprawdę tęcza
  11. Super - amerykańcy wypuścili artykuł o tym, że chcą coś zbadać, i już powstaje z tego news. Skubani potrafią ukręcić coś z niczego...
  12. Nie jestem ekspertem, ale wiele wskazuje na to, że jeśli jest to prawda, to deszcze tak naprawdę ratują ludzi. Wyzwalają trzęsienia ziemi wcześniej, niż doszłoby do nich bez "stymulacji", dzięki czemu uwalnia się mniej energii niż gdyby te same płyty ścierały się ze sobą dłużej. Ciekawe odkrycie.
  13. Łojej, niektórym forumowiczom po tej wiadomości świat zwali się na głowę
  14. Ty mówisz o chemiku-amatorze, a ja o biotechnologii. To kompletnie inna bajka w kwestii dostępu do "półproduktów" i sprzętu, uwierz mi. Co więcej, przetestowanie każdej "bardzo prostej zmiany" (przychodzi mi w tym momencie na myśl co najmniej kilkaset możliwych polimorfizmów genetycznych) to co najmniej kilka miesięcy pracy, ogromny sztab ludzi oraz zużycie takiej ilości nietypowych odczynników o ściśle monitorowanym obiegu, że nie da się tego po prostu załatwić po cichu.
  15. Z tym niestety zgodzić się nie mogę. Badania nad tego typu zjawiskami wymagają a) niesamowitych dojść (choćby do odczynników, z których obieg wielu jest bardzo ściśle kontrolowany i monitorowany) b ) ogromnych środków c) niezwykłej wiedzy d) szczęścia, by akurat trafić na dane odkrycie. Biorąc pod uwagę, że Science i Nature publikują naprawdę najlepsze prace najtęższych głów świata, byle kto nie będzie w stanie odkryć tego samego. Z kolei odtwórstwo na podstawie takich odkryć jest przerażająco proste - tak naprawę aż dziwię się, że nikt jeszcze nie zastosował broni biologicznej na szeroką skalę przy obecnym rozwoju biotechnologii. W tej sytuacji decyzja o cenzurze wbrew pozorom może mieć swój sens.
  16. "Światło i prąd to energia, więc foton i elektron mogą być co najwyżej najmniejszymi wykrywanymi jednostkami tej energii." Co absolutnie nie wyklucza, że jednocześnie są to obiekty materialne, jeśli założyć, że masa jest formą energii. I przy tym założeniu (które jak dotąd spisuje się całkiem dobrze pomimo upływu czasu) jak najbardziej fotony i elektrony da się liczyć (oczywiście w formie statystyki, a nie poszukiwania pojedynczych cząstek). "A ogniwo słoneczne jest urządzeniem makro." Ale procesy zachodzące w nim są własnie mikro, I dlatego szczytowa (co jasno zaznaczono w publikacji) wydajność jak najbardziej może przekraczać 100%.
  17. Oczywiście masz rację, ale... tylko w skali makro Na tym polega urok procesów kwantowych, że kpią one sobie z tradycyjnych obliczeń; w mikroświecie jak najbardziej możliwe są tego typu paradoksy, podobnie jak np. wydostanie się elektronu ze studni potencjałów, z której w makroświecie absolutnie żadne ciało nie powinno się wydostać. Podobnie w skali mikro możliwe jest np. jednoczesne istnienie obiektu w dwóch miejscach (a dokładniej: istnienie prawdopodobieństw jego istnienia) itd. W skali pojedynczych fotonów uzyskanie wydajności powyżej 100% jest więc jak najbardziej możliwe, co zresztą udowodniono tutaj doświadczalnie.
  18. No dobrze, ale dlaczego traktujesz wszystko w katerogoriach "albo-albo" ? Przecież te badania potwierdzają dokładnie to, co piszesz: słodycz=przyjemność, a skoro ludzie mają też natualny pociąg do alkoholu (dzięki jego właściwościom rozluźniającym), to jeśli wydaje się on słodszy przy głośnej muzyce, to tym bardziej jest pociągający. Zapomniałeś o najważniejszym czynniku: chałka nie syci na długo, bo ma zbyt wysoki indeks glikemiczny. Chleb jemy tak często dlatego, że uspokaja głód na jakieś 3-4 godziny, a nie dlatego, że jest najsmaczniejszy na świecie, a przy tym dostatecznie tani, by jeść go codziennie.
  19. W Chinach powstają co najwyżej urządzenia. Technologie powstają (jeszcze) w USA.
  20. Skoro nie skazano go na dożywocie (które odizolowałoby go na zawsze od społeczeństwa), to kary śmierci i tak by nie dostał. Ten argument jest więc całkowicie chybiony. Jeżeli natomiast spojrzysz na USA i ich system "sprawiedliwości" oparty na prymitywnej wendetcie, to wyjdzie na to, że w ojczyźnie wolności i praw wszelakich ludzie są żądni krwi (nieważne czyjej, byle się polała i byle rodziny ofiar mogły na to patrzeć), więc w imię ambicji politycznych przeważnie lepiej jest skazać na śmierć człowieka potencjalnie niewinnego, niż go uniewinnić albo wpakować do aresztu, żeby dokładniej wyjaśnić sprawę. Tutaj wychodzi niestety największa wada kary śmierci: jest nieodwracalna, więc nawet w razie wykrycia błędu w dochodzeniu jest już za późno na ratowanie sytuacji. O tym, jak totalnym idiotyzmem jest przetrzymywanie ludzi nawet po 20 lat w celach śmierci, nawet nie wspomnę.
  21. Czyżby na podstawie dziesiątek lat obserwacji zarówno na poziomie całych organizmów, jak i skanów funkcjonalnych mózgowia? Pamiętaj, że piwo pije się w towarzystwie, a tam działa presja otoczenia. No i cena obu napojów jest wyraźnie różna. W skali światowej? Zdecydowanie obstawiam, że słodkiego albo przynajmniej półsłodkiego. Wódki nie pije się po to, by była smaczna, tylko żeby kopała. A to zupełnie inna para kaloszy i inne mechanizmy tym sterują. Pamiętajmy, że konsumpcja alkoholu u ludzi jest ściśle związana z zależnościami społecznymi, a to wprowadza bardzo silny czynnik, być może nawet silniejszy od pociągu do skoku glukozy we krwi.
  22. No nie wiem, mam ubrania bawełniane i różnego rodzaju syntetyczne i mogę powiedzieć tylko tyle: dobrej jakości syntetyk (właśnie z rodzaju takich "śliskich") to najlepsze, co może być dla skóry. Oddycha, nie trzyma wilgoci (więc nie stwarza warunków do życia dla mikrobów, bo jest im po prostu za sucho), nie powoduje otarć i nie chłonie zapachów. Bawełna się nie umywa.
  23. Przepraszam, z formą faktycznie przesadziłem. Natomiast co do treści trzymam się swojego stanowiska - taka ilość brudu jest dla człowieka absolutnie normalna i nie ma o co panikować, że to takie paskudne i straszne dla zdrowia. Codzienna kąpiel (a tak naprawdę to nawet rzadsza) w zupełności wystarcza, żeby utrzymać normalny poziom higieny.
  24. mikroos

    Nie tylko Kindle

    Niestety mocno zmodyfikowanym i pozbawionym niektórych ciekawych funkcji. Rozważałem mocno jego zakup, ale w tej chwili mam spore wątpliwości, bo np. nie masz w Kindle Fire pełnego dostępu do aplikacji z Android Marketu. Warto o tym pamiętać.
  25. Oczywiście, masz bardzo wiele racji. Mimo wszystko w sytuacji, kiedy komputer ma pełną kontrolę, konsekwencje "zgłupienia" mogą być znacznie większe niż wtedy, kiedy zarządza on tylko niektórymi modułami. Z drugiej strony pytanie brzmi, czy nawet głupawy komputer nie będzie lepszy od typowego polskiego kierowcy...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...