Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

mikroos

Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    9800
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    31

Zawartość dodana przez mikroos

  1. Bardzo, bardzo mocna odpowiedź na hipotezy o antropogennym pochodzeniu efektu cieplarnianego. Wszyscy skupiają się na CO2, a wygląda na to, ze znacznie istotniejszym składnikiem wyrzucanym przez wulkany są po prostu pyły i inne substancje zasłaniające światło słoneczne.
  2. Dokładnie. Troszeczkę na siłę szuka się rzekomej przewagi konia nad innymi zwierzętami. Fajnie, że się dobrze sprawuje i że konia także da się dostosować do funkcji przewodnika, ale autor tekstu źródłowego chyba troszeczkę się zapędził
  3. A nie pomyślałeś przypadkiem, zielarzu, że długotrwałe profilaktyczne stosowanie olejku może wyjałowić skórę i zwiększyć ryzyko infekcji po zakończeniu terapii? Etnomedycynie też bym nie ufał tak ślepo. Przez lata mówiono na przykład, jaki to żeń-szeń jest wspaniały i na ile schorzeń działa, a jak przyszło co do czego, okazywało się, że w wielu przypadkach nie działa wcale lepiej od placebo. Stwierdzenie, że "rośliny nie są głupie" też nijak się ma do tematu, bo patogeny roślin i patogeny ludzi to kompletnie różne mikroorganizmy, więc mechanizmy ich oporności mogą powstawać w zupełnie inny sposób. Jakoś niewiele jest mi wiadomo na temat tego, żeby drzewko herbaciane musiało się chronić przed MRSA albo było eksponowane na zagrożenia związane z przebywaniem na OIOM-ie. Z tego powodu wychodzi na to, że to Ty nie zachowujesz wstrzemięźliwości, jeżeli ślepo łączysz ze sobą odporność na patogeny roślinne z profilaktyką zakażeń u ludzi. Teoria teorią, a praktyka wcale nie musi być taka oczywista. btw. wypowiadasz się na temat antybiotykoterapii i w ogóle nie wspominasz o tym, że antybiotyki także mogą być aplikowane miejscowo? na dodatek starasz się mówić o mikrobiologii i nie odróżniasz odporności od oporności?!
  4. No widzisz? A ja nie łykałem witaminek od niemieckiego doktora i nie miałem żadnej infekcji
  5. Ale dlaczego? przykład jest przejaskrawiony, ale pokazuje doskonale, że argument o "innym kawałku przestrzeni" jest zwyczajnie do bani. Moim zdaniem zakaz powinien być wszędzie tam, gdzie może dojsć do mijania się palaczy i osób niepalących. O wiatach rozmawiamy dlatego, że bronię pomysłu z Poznania, który nie jest idealny, ale jest moim zdaniem znacznie lepszy, niż brak jakichkolwiek regulacji. A poza tym tyle, ile mogło wywalczyć miejskie MPK, udało się wywalczyć. W ogromnej większości przypadków rozwiązuje. Za to Ty ciągle nie rozwiązujesz własnego problemu, czyli nieświadomości istnienia zdrowego rozsądku przy interpretacji przepisów. Skoro oni utrudniali życie innym, to w czym kłopot? Taki wieeelki liberał z Ciebie, a nie pamiętasz, że prawo ma strzec wolności? Kolejny raz brniesz w nie wiadomo jakie wywody, a nie dostrzegasz, że zawsze to papieros jest źródłem smrodu przeszkadzającym ludziom dookoła. Nie przeczę sam sobie, bo czym innym jest określanie, jak być powinno, a czym innym - obrona regulacji, które już istnieją. Jeśli ktoś tu przeczy sam sobie, to Ty, nazywając ograniczanie tytoniowego smrodu niesłusznym zabijaniem wolności palaczy. Ależ wprost przeciwnie, to jest dokładnie to samo! Jedno i drugie Śmierdzi i jest obrzydliwe A mimo to ludzkie odchody by Ciebie raziły, a w kwestii dymu papierosowego dalej gadasz swoje. Jestem pewny, że z pieniędzy zaoszczędzonych na jednym przypadku raka płuc zaoszczędziłoby się kasy na kilka albo i kilkanaście takich stref. Nieprawda. Ograniczaniem wolności jest także (a raczej: przede wszystkim, bo konflikt zaczyna się w momencie zapalenia papierosa) czynienie korzystania z przystanku czy dowolnej innej strefy publicznej sprawą uciążliwą dla innych. Ale tego już totalnie nie dostrzegasz, a jest to rzecz absolutnie oczywista.
  6. Po pierwsze: zalecenia co do stosowania szczepionek (także tej na HPV) mówią wyraźnie, by nie podawać ich w czasie ciąży, jeżeli nie jest to konieczne. Popełniono błąd lekarski, a problemów u kobiet ciężarnych nigdy by nie było, gdyby spełniano zalecenia producentów. Strzał we własną stopę. Trzy przypadki śmiertelne z powodu zakrzepów? Odpowiadam najkrócej: zero przypadków z powodu raka szyjki macicy i znacznie zmniejszona ich liczba w przypadku wielu innych nowotworów: sromu, pochwy, tchawicy, jamy ustnej itp. i znacznie zmniejszona pula nosicieli, co wpływa na zdrowie całej populacji.
  7. Jeśli nie zauważyłeś, zachowałem wstrzemięźliwość. Nigdzie nie wyraziłem żadnej jednoznacznej opinii, a jedynie swoje obawy. Lepiej sprawdzić, niż nie wiedzieć, bo bardzo różne rzeczy mogą wyjść podczas badań na szeroką skalę. Jeśli ktoś jej nie zachował, to raczej Ty, zakładając z góry, jakie będą wyniki
  8. Ale dzięki temu, że ktoś inny ma samochód, ja mogę mieć chleb w sklepie, bo ktoś go dowiezie. Jeśli naprawdę potrzebujesz aż tak łopatologicznych przykładów, to służę uprzejmie. Oczywiście, że ma. Sam linijkę później nie zaprzeczyłeś, że alkohol w pewnych ilościach jest korzystny dla zdrowia. Papierosy przy żadnej ilości nie są. Jestem. Przykro mi, że pojmujesz rzeczywistość jednowymiarowo i nie dostrzegasz, że świat ma więcej cech, niż jedną, dwie czy trzy. Być może właśnie to wyjaśnia, dlaczego wyśmiewasz powszechnie obowiązujące normy społeczne. ;D Jeżeli będę strzelał przed siebie na zatłoczonej ulicy i trafię kogoś w łeb, to też będę niewinny, bo przecież ofiara mogła skorzystać z reszty przestrzeni? Bo odpowiednio ulokowana palarnia jest właśnie pomysłem na kompromis. A Ty w swoim pojmowaniu rzeczywistości nawet nie próbujesz tego dostrzec. Ale na pewno jest znacznie lepszym rozwiązaniem, niż brak jakichkolwiek regulacji. Poza tym znów wracam do kwestii zdrowego rozsądku, którego istnienia Ty, takie mam wrażenie, w ogóle w tym momencie nie uwzględniasz. Oczywiście, że rozwiązuje. Z praktyki i codziennego życia w Poznaniu zapewniam, że w zdecydowanej większości przypadków rozwiązuje, co jest ogromnym postępem w porównaniu do sytuacji sprzed wprowadzenia zakazu. Ale co tam, na pewno wiesz lepiej I jednocześnie zupełnie zapominasz o tym, co napisano w artykule: 41% zawałów mniej dzięki temu, że wprowadzono zakaz palenia w miejscach publicznych. A Ciebie zupełnie nie obchodzi to, że w ten właśnie sposób powstaje pewien kompromis pomiędzy obiema stronami. Mam wrażenie, że wolność w Twoim pojmowaniu to najbardziej pazerna forma egoizmu, a nie wolność jako taka. Moralność Kalego przez Ciebie przemawia. OHYDNY SMRÓD jest ograniczaniem wolności. Samo to wystarczy. O rany, przepraszam, zapomniałem - przecież dla Ciebie nie byłoby problemem, gdybym się załatwił koło Twoich butów. Mówiłem, mówiłem - to Ty nie raczyłeś przeczytać ze zrozumieniem, tak się zacietrzewiłeś Ale pokazuje to wyraźnie, że nawet na samych przystankach ma to sens. A idealnym rozwiązaniem wydaje się być zlikwidowanie palenia tam, gdzie istnieje ryzyko wdychania dymu przez osoby nieżyczące sobie tego i jednocześnie wyznaczenie palarni w takich miejscach, w których palacze będą mogli spokojnie wypalić papieroski, a osoby niepalące będą mogły te miejsca omijać. Dodać do tego indywidualną odpowiedzialność finansową za koszty własnego leczenia i problem przestaje istnieć. Znów zupełnie nie dostrzegasz tego, że zapewnienie osobom niepalącym prawa do przebywania na świeżym powietrzu jest właśnie formą sprzyjającą wolności. Ciągle gadasz i gadasz, a zupełnie nie dostrzegasz, że chronologicznie zawsze papieros jest tym, co ogranicza wolność innych. Bez papierosa nie byłoby śmierdzącego powietrza, ale czyste powietrze nie sprawia automatycznie, że ktoś zaczyna palić. Tego już kompletnie nie dostrzegasz.
  9. Taką, o jakiej wielokrotnie rozmawialiśmy w innych wątkach. Ten temat chyba nie jest odpowiednim miejscem na rozmowę o tym. Tutaj rozmawiamy o wynikach niezależnego badania klinicznego, a Ty próbujesz podważyć jego prawdziwość opierając się na tym, że nagroda Nobla mogła być przyznana nieuczciwie. I tak oto, niechcący zupełnie, masz pierwszy przykład nierzetelności Twoich wypowiedzi: dyskutowane oparte o insynuacje.
  10. Albo regulacja wewnętrzna, albo z jakichś przyczyn organizm sam utrzymywał resztki guza przy życiu. Nowotwór to piekielnie przebiegły wróg, być może w jakiś sposób skłonił otaczającą tkankę do "pomocy". Z pewnością odpowiedź na to pytanie będzie istotna dla zrozumienia mechanizmu choroby resztkowej, a stąd już niedaleko do zmniejszenia przypadków powtórnego rzutu choroby po fazie remisji.
  11. Chodzi o coś zupełnie innego - starasz się wyciągać nierzetelność naukowców na światło dzienne, a sama zachowujesz się skrajnie nierzetelnie.
  12. Masz rację, lepiej je porzućmy. Tylko najpierw pomyśl przez moment, czy uszanowanie wolności drugiego człowieka też nie jest normą społeczną Strzał w kolano. Ograniczają, ale widze szereg powodów, dla których korzyści z ich istnienia przewyższają zagrożenia/niewygody. Dla papierosów nie znam żadnych korzyści. Skandal! Przepraszam, że nie ograniczam się do jednego argumentu. Ale alkohol spożywany z rozsądkiem nie tylko nie jest szkodliwy, ale nawet jest korzystny dla zdrowia. Papierosy nie są. A poza tym alkohol konsumowany przez osobę stojącą 5 m ode mnie na przystanku niemal nigdy nie jest wyczuwalny, a papierosy są. Szkoda, że w ogóle to do Ciebie nie dociera i zacietrzewiłeś się w swoim gadaniu o wolnościach. A Ty nie odpowiedziałeś na pytanie o wystrzał z broni palnej, a jest ono dość wymowne. I znów skandal: jakim prawem rozważam w ogóle próby szukania kompromisu! Tak właśnie wygląda dyskutowanie z Tobą: jeśli nie szuka się kompromisu, to jest się dla Ciebie tyranem chcącym ograniczyć wolność. Jak szuka się kompromisu, to jest się mięczakiem, który "schodzi z tematu". Bo nawet teraz, gdy zwróciłem Tobie uwagę, nie dostrzegasz najważniejszego: nie mam nic przeciwko paleniu, jeśli palacze nie będą uciążliwi dla otoczenia (także finansowo). Ale nie wtedy, gdy palacz musi innych uszczęśliwiać swoim dymem na przystanku. Jeżeli to on emituje smród, to odsunięcie się jest jego obowiązkiem, a nie osób niepalących. A tym razem z kolei na siłę szukasz dziury w całym, bo ciągnie nie dopuszczasz do siebie czegoś takiego, jak norma społeczna. Stosujesz ją na codzień (ot choćby teraz, pisząc w języku polskim - to też jest norma społeczna, z której Ty sam się natrząsałeś na początku swojej wypowiedzi!). Wcale nie przepada, bo oprócz prawa jest jeszcze zdrowy rozsądek. Ty na przykład w tym momencie prezentujesz postawę bardzo daleką od niego, byle tylko nie wyszło na to, że palacz jednak jest szkodliwy i uciążliwy dla innych. Poza tym przystanek ma, dajmy na to, ze 30 metrów długości, a wiata jest na nim miejscem wyjątkowym, bo tylko tam znajdują się miejsca siedzące. Właśnie dlatego każdy powinien mieć prawo do tego, by siedzieć i nie zatruwać się dymem. Jest to szczególnie istotne o tyle, że w przypadku tłoku miejsca siedzące zajmują głównie osoby o słabszym zdrowiu, czyli te, które szczególnie powinny unikać dymu. Znów strzał w kolano Ale wejście pod wiatę z papierosem to jest dokładnie to samo: działanie świadome, celowe i ze świadomością szkodliwości i uciążliwości. Jak widać, 41% przypadków zawału można uniknąć dzięki zakazowi. Może to nie rak płuc, ale też ciężka choroba.
  13. Zgadza się, ale pozostaje kilka pytań: 1. czy nie będzie tak, jak z antybiotykami, że nagle powstaną bakterie oporne na olejki? Przecież nigdy nie były stosowane na taką skalę, na jaką chcą je wprowadzić teraz lekarze 2. jakie będą efekty uboczne? Może się np. okazać, że rutynowe mycie skóry przez X dni spowoduje wysuszenie albo inne uszkodzenia skóry, które mogą przecież pojawić się u osoby chorej znacznie łatwiej. A może wystapią interakcje z niektórymi lekami, reakcje alergiczne itp.? Tego nigdy nie da się przewidzieć. 3. czy opłaci się to robić? (podejrzewam, że tak, ale warto się upewnić) Wydaje mi się, że pierwszy problem jest szczególnie istotny i wart zbadania.
  14. Rok czasu to bardzo mało w przypadku tego typu badań, tym bardziej, że infekcje MRSA nie są znowu aż tak częste (choć niewątpliwie są groźne i każdy przypadek to o jeden za dużo). Na terenie jednego szpitala ciężko uzyskać dostatecznie duża, statystycznie reprezentatywną grupę pacjentów spełniających kryteria włączenia do badania klinicznego. Im więcej pacjentów, tym bardziej wiarygodne są wyniki, więc myślę, że warto jeszcze trochę poczekać.
  15. mikroos

    Rozmowy o Religii

    To wyłącznie kwestia dobrej woli księdza, a tej najczęściej brak. Przepisy kościelne nakazują dzwonić, to dzwonią, ale z drugiej strony nikt się nie wysili, żeby np. ustawić jakiś cichszy dźwięk. Przecież ksiądz już od dawna jest na nogach, więc każdy katolik powinien. A jak nie jest katolikiem, to nie warto się nim przejmować W skrócie tak to wygląda w większości przypadków. Powtarzam: nie mam nic przeciwko dzwonom, rozumiem istnienie tradycji i nie chcę jej ukręcać głowy, ale druga strona także powinna zachować jakiś umiar.
  16. mikroos

    Rozmowy o Religii

    Oczywiście, że tak. Robi to bardzo wielu ludziom za pomocą dzwonów. Na jedno przecież wychodzi. jak widać, nikogo nie ukulturalniają te dzwony za bardzo, i nie wszyscy sobie tego życzą. Poza tym rozumiem ich bicie w ciągu dnia, ale niektórzy pracują w soboty do wieczora i mają ochotę się wyspać w niedzielę. To, że jakaś grupka ma ochotę sobie pobrzdękać na dzwonach, naprawdę średnio mnie rajcuje. Powtarzam moje pytanie: jak Ty byś się czuł, gdybym przychodził do Ciebie z samego rana i co tydzień Ciebie budził, bo akurat mam taką fanaberię i jest to taka moja tradycja?
  17. Jasne. A czysta chemicznie witamina C ma różne właściwości zależnie od tego, kto ją zapakuje do tabletki.
  18. mikroos

    Rozmowy o Religii

    Jesteś tego pewny? Czułbyś się dobrze, gdybym do tydzień o szóstej nad ranem w niedzielę przychodził i walił w drzwi Twojego domu/mieszkania tak długo, aż pobudziłbym wszystkich domowników? Proszę, pomyśl o tym od tej strony. Przypominam też, że dzwony w dzisiejszych czasach to raczej tradycja, nie mają realnego zastosowania (przecież mamy takie czasy, w których każdy ma dostęp do zegarka). W związku z tym mogliby sobie odpuścić dzwonienie chociaż przed pierwszymi mszami.
  19. Dobre nastawienie chorego to połowa sukcesu, dlatego trzymam kciuki za Twoją Mamę i jeśli Ona sama wierzy, to wszystko jest na dobrej drodze Swoją drogą, widzę, że przeszła brachyterapię - to świetna, choć raczej mało znana metoda, często daje fantastyczne wyniki. Widze, że opiekowali się Nią specjaliści, więc to dodaje mi jeszcze więcej optymizmu Chemioterapia bez wątpienia jest trucizną, ale leczenie nowotworów ma to do siebie, że, niestety, nie znamy jeszcze dostatecznie skutecznych i wybiórczych leków. Na szczęście małe, ale regularnie podawane dawki leków mogą niszczyć komórki nowotworowe, bo te są pozbawione mechanizmów naprawy uszkodzeń, ale jednocześnie nie wpływać tak bardzo na komórki zdrowe, które będą w stanie reperować uszkodzenia na bieżąco. Tak sobie tylko spekuluję, ale ciekawi mnie, czy gdzieś na świecie wykonuje się rutynowo takie leczenie. Pozdrawiam!
  20. mikroos

    Rozmowy o Religii

    I właśnie to jest problem. Dostaje kasę z budżetu, a nawet nie musi się z niej tak naprawdę rozliczać. Co więcej, dostaje ulgi podatkowe, co czyni kościół (dowolny) idealną maszynką do prania pieniędzy. Długo mógłbym o tym rozmawiać (chociaż wolałbym nie, bo dyskutujemy o religii i kościele, a nie o mnie), ale tak, była to jedna z wielu przyczyn. Problem w tym, że kościół (znów: dowolny) uzurpuje sobie prawo do orzekania, co jest dobre, a co złe. I przy tej okazji uwaga: nie mam nic do wiary (w sensie religijnym i dowolnym innym), nawet jeśli żadnej nie wyznaję (choć, rzecz jasna, zgadzam się z wieloma postulatami wysuwanymi przez różne religie). Prawo do wiary jest niezbywalne i każdy powinien je mieć, tylko czym innym jest wyznawanie wiary, a czym innym tworzenie na jej bazy religii, instytucji i grupy nacisku. Problem w tym, że tej "czarnej owcy" słuchają dobre dwa miliony Polaków, na dodatek jest to najtwardsza grupa zwolenników Kościoła jako całości. Episkopat będzie jedynie stać na krytykowanie Rydzyka w mediach, a i to będą robili delikatnie, jednocześnie głaszcząc tego drania po główce, bo przynosi sporo korzyści. W porządku, zgadzam się. Tylko dlaczego w zdecydowanej wiekszości przypadków złamanie celibatu (nieważne, czy z kobietą, czy z dzieckiem dowolnej płci) kończy się niemal zawsze przeniesieniem do innej parafii, a nie kopem w...? (pytanie retoryczne, sam odpowiedziałeś przecież, że tego nie popierasz).
  21. A może to Ty uważasz, że znaki są ustawione w dziwnych miejscach, a wypadków jest w nich sporo?
  22. A nie słyszałeś o czymś takim, jak "norma społeczna"? Chociaż po tym: sam zaczynam wątpić Ale oczywiście masz prawo - gdybym miał więcej odwagi, chętnie bym sprawdził, czy w rzeczywistości by Tobie nie przeszkadzało Znów wracam do kwestii normy/umowy społecznej. A co do przechodzenia poza pasami - w teorii masz prawo, tylko licz się z tym, że kierowca ma ograniczone możliwości i może w Ciebie przyrżnąć samochodem. A czy łamanie prawa przez jednych usprawiedliwia łamanie prawa przez drugich? I tutaj pokazujesz, że kompletnie nie rozumiesz tego, o czym mówię. Nie mówię o zakazie, tylko o odpowiedzialności za zdrowie swoje i ludzi dookoła. Dlatego jeśli ludzie chcą palić, to niech palą, tylko niech nie narażają innych na wdychanie tego śmiecia. Zaraz wyjdzie na to, że to niepalący są winni, bo to oni narzekają na dym i smród dymu to tak naprawdę ich wina, bo przecież ten sam smród palaczowi nie przeszkadza! No widzisz? Zupełnie nie rozumiesz, sam to pokazałeś Na dodatek nie zauważasz, że sam napisałem kilka postów wcześniej, że nie mam nic przeciwko kulturalnej formie picia w miejscach publicznych. Problemem nie jest flaszka w rękach osoby pijącej, tylko zachowanie samego konsumenta. Jeżeli ktoś wystrzeli z broni palnej i pocisk przeleci 10 cm od Twojej głowy, to Ty z kolei na pewno nie będziesz się czuł dotknięty, bo przecież nikt nie spowodował szkody? I tu znowu pokazujesz całkowite niezrozumienie tematu. Wyznaczenie palarni całkowicie rozwiązałoby problem. Tak jest na dworcach i o ile SOK znajduje się w pobliżu, takie rozwiązanie funkcjonuje świetnie. No widzisz? Gdybyś przeczytał ze zrozumieniem i bez zacietrzewienia to, co ja napisałem, problem by nie istniał. Jasne. Przecież autobus sam przyjedzie na dodatkowy przystanek dla niepalących, albo jeszcze lepiej - kierowca zaczeka tę minutkę, zanim osoby niepalące zauważą nadjeżdżający pojazd i podejdą do niego. Przecież nic nie szkodzi, że cały autobus będzie stał i czekał, bo jeden człowiek widocznie nie mógł się powstrzymać i musiał zapalić. Wolność! W Poznaniu rozwiązano to bardzo prosto: przepis dotyczy wiaty - palacz ma obowiązek stanąć poza nią i w taki sposób, żeby dym nie był wyczuwalny. Problem praktycznie przestał istnieć. Na to w Poznaniu jest z kolei instrukcja postępowania dla funkcjonariuszy - interweniować wtedy, gdy dym komuś przeszkadza. Zupełnie nie rozumiem, po co z rzeczy tak niemiłosiernie prostej tworzysz taki zawiły problem. Powtarzam: to palacz jako pierwszy wprowadza czynnik naruszający wolność innych. Papieros jest zawsze wcześniej, niż czyjeś narzekania na jego dym. Nie wiem, po co komplikujesz.
  23. Znam tę gadkę doskonale. 90% znanych mi kierowców bierze ją sobie do serca tak głęboko, że znaki ograniczające prędkość do 40 km/h traktują z założenia jako oszustwo wobec kierowców i narzędzie ograniczania wolności, więc nawet przez wsie goniliby najchętniej 90 km/h, bo przecież "są na szosie". Co więcej, zawsze znajdą idealną wymówkę i upierają się, że wiedzą, że mogą szybciej jechać ("znam swoje możliwości"), nawet jeśli przez daną miejscowość przejeżdżają po raz pierwszy. A policja? To przecież idioci, co oni mają do powiedzenia?! Dla mnie sprawa jest banalna: odcinek 5 km przejedziesz ze średnią 70 km/h w czasie 4,5 minuty. Ze średnią 40 km/h zrobisz to w 7,5 minuty. Moim zdaniem ludzkie bezpieczeństwo jest warte tych trzech minut. Aha, wracając jeszcze na chwilę do tego "znam swoje możliwości". Wiesz, dlaczego tak bardzo nie znoszę punktu widzenia prezentowanego teraz przez Ciebie? Opowiem Tobie o pewnej ankiecie, którą robiono kiedyś w Polsce. Zapytano kierowców, czy potrafiliby wyjść z poślizgu i czy znają podstawowe zasady zachowania w takiej sytuacji. 3/4 odpowiedziało, że tak. Gdy padło drugie pytanie: "co zrobić, żeby wyjść z poślizgu?", prawidłowo odpowiedziało kilkanaście procent. To moja odpowiedź na wszelkie wypowiedzi sugerujące, że "kierowca wie lepiej".
  24. I o to właśnie chodzi. Ja nie mam nic przeciwko chrzanieniu sobie zdrowia przez innych, ale pod dwoma warunkami: - nie chcę być sponsorem leczenia, na które ktoś skazuje sam siebie - nie chcę być ofiarą inhalacji wyziewów wytwarzanych przez innych Mówiąc krótko: WOLNOŚĆ! Ale dla obu stron. Chcesz palić - pal. Ale nie przy mnie, bo naruszasz moją wolność i moją przestrzeń, w której chcę być wolny od tego smrodu. Tyle.
  25. Racja niepalącego wynika choćby z tego, że jego zachowanie nie wpływa negatywnie na zdrowie palacza. Zapytam inaczej: czy gdybyś stał sobie na przystanku, a ja bym podszedł i oddał cenne resztki swojego pokarmu prosto na chodnik zaraz obok Twoich butów, też byś uznał, że miałem do tego prawo, bo jestem wolny? A tu: Bardzo przepraszam, ale przepisy dają pierwszeństwo pieszemu. Nie masz jedynie prawa wchodzić prosto pod koła samochodu, bo stwarzasz w ten sposób zagrożenie. Bardzo kiepski wymyśliłeś argument. Ale samochody są potrzebne dla funkcjonowania dzisiejszego społeczeństwa. Papierosy to jedynie używka.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...