Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'szczepienie' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 22 wyników

  1. Nowa technika szczepienie może zwiększyć produkcję roślinną i wyeliminować wiele chorób wśród najbardziej zagrożonych roślin uprawnych, takich jak bananowce czy palmy daktylowe. Po raz pierwszy udało się zastosować ją u jednoliściennych, grupy, do której należą tak ważne rośliny jak owies czy pszenica. Szczepienie roślin stosuje się od tysiącleci w celu uszlachetniania roślin uprawnych i ochrony ich przed chorobami. Zabieg ten polega na połączeniu zrazu – części rośliny szlachetnej – z podkładką, czyli formą dziką. W ten sztuczny sposób łączy się odrębne rośliny i powstaje nowy organizm mający cechy obu. Dotychczas jednak szczepienia nie udało się stosować w przypadku roślin jednoliściennych. Nie wytwarzają one bowiem kambium (miazgi twórczej), niezbędnej do tego, by zraz mógł przyjąć się na podkładce. Dokonaliśmy czegoś, co dotychczas uznawane było za niemożliwe. Szczepienie roślinnych tkanek zarodkowych niesie ze sobą olbrzymi potencjał. Odkryliśmy, że nawet daleko spokrewnione rośliny nadają się do szczepienia w ten sposób, mówi profesor Julian Hibberd z University of Cambridge. Opisana na łamach Nature technika pozwala na efektywne szczepienie jednoliściennych. Testy wykazały, że w ten sposób można szczepić m.in. ananasy, badany, cebule, agawę i palmę daktylową. Czytałem specjalistyczne artykuły dotyczące szczepienia, które ukazały się w ostatnich dekadach, i wszyscy ich autorzy zgodnie twierdzili, że nie można szczepić roślin jednoliściennych. Przez lata uparcie tego próbowałem i w końcu udowodniłem, że badacze się mylili, mówi główny autor odkrycia, doktor Greg Reeves z University of Cambridge. Dzięki pracy Reevesa możliwe będzie stworzenie odmian roślin uprawnych bardziej odpornych na choroby czy zdolnych do wzrostu w na zasolonych glebach. Na nowej technice z pewnością skorzystają producenci bananów. Obecnie światowa produkcja jest zdominowana przez odmianę Cavendish, gdyż owoce te dobrze znoszą transport długodystansowy. Jednak brak zróżnicowania genetycznego powoduje, że uprawy bananów na całym świecie są narażone na choroby. Od dziesięcioleci uprawom bananów na całym świecie zagraża grzybiczna choroba panamska. Prace naukowców z University of Cambridge dają nadzieję na ocalenie tego ważnego źródła pożywienia. To wspaniała wiadomość, mówi doktor Louise Sutherland z Ceres Agri-Tech. Procedury szczepienia nie uda się jednak zastosować w rozsądny sposób w przypadku wszystkich jednoliściennych, w tym bardzo ważnych zbóż, jak pszenica czy owies. W ich przypadku trzeba by ją powtórzyć miliony razy, by uzyskać pojedynczy zbiór. Jednak nowa technika znajdzie zastosowanie w przypadku dużych długo żyjących roślin, jak bananowce, palmy daktylowe czy agawa. W ich przypadku szczepienie pojedynczych roślin ma sens. « powrót do artykułu
  2. Szczepienie korzystnymi bakteriami wywiera długofalowy przeciwzapalny wpływ na mózg, sprawiając, że staje się on bardziej odporny na fizyczne i behawioralne skutki stresu. Badania prowadzono na szczurach. Jeśli uzyskane wyniki uda się powtórzyć na ludziach, może to doprowadzić do powstania probiotycznych szczepionek na zespół stresu pourazowego (ang. posttraumatic stress disorder, PTSD) czy lęk. Naukowcy z Uniwersytetu Kolorado w Boulder wspominają też o nowych metodach terapii depresji. Podczas badań na gryzoniach odkryliśmy, że [...] Mycobacterium vaccae zmienia środowisko w mózgu w kierunku stanu przeciwzapalnego. Gdyby tak samo działo się u ludzi, miałoby to spore konsekwencje dla wielu chorób neurozapalnych - podkreśla Matthew Frank. Coraz więcej badań wskazuje, że wywołane stresem zapalenie mózgu zwiększa ryzyko zaburzeń lękowych czy PTSD. Częściowo dzieje się tak przez zmiany w poziomie neuroprzekaźników regulujących nastrój, np. dopaminy i noradrenaliny. Istnieją mocne dowody, że jeśli wywoła się u ludzi zapalną odpowiedź immunologiczną, szybko pojawią się symptomy lęku i depresji. Wystarczy pomyśleć o własnym samopoczuciu podczas grypy. Amerykanie dodają, że badania sugerują także, że uraz, choroba czy operacja mogą uwrażliwiać (sensytyzować) pewne obszary mózgu. Późniejsze stresory uruchamiają gwałtowną odpowiedź zapalną, co może prowadzić do zaburzeń nastroju i pogorszenia funkcjonowania poznawczego. Zauważyliśmy, że M. vaccae blokowały uwrażliwiający wpływ stresu, tworząc utrzymujący się oporny na stres fenotyp mózgu. Poprzednie studium ekipy z Boulder wykazało, że gdy myszom wstrzyknie się zabite gorącem M. vaccae, a następnie na 19 dni umieści się je w pobliżu większego agresywnego samca, będą one przejawiać mniej zachowań świadczących o lęku i będą rzadziej zapadać m.in. na zapalenie okrężnicy. W ramach nowego badania Frank i prof. Christopher Lowry postanowili sprawdzić, co właściwie M. vaccae robi w mózgu samców szczurów. Bakterie wstrzykiwano 3-krotnie w odstępie tygodnia. Okazało się, że 8 dni po ostatniej iniekcji gryzonie miały znacząco wyższe poziomy przeciwzapalnej interleukiny 4 w hipokampie. Po wystawieniu na działanie stresora u zaszczepionych zwierząt występował też niższy poziom struktur molekularnych związanych z uszkodzeniem (alarmin) HMGB1; uważa się, że to one odgrywają istotną rolę w uwrażliwianiu mózgu na stan zapalny. Poza tym zaobserwowano wyższą ekspresję CD200R1, receptora kluczowego dla utrzymania komórek gleju w stanie przeciwzapalnym. Podobnie jak w poprzednim studium, pod wpływem stresu zaszczepione szczury przejawiały mniejszy lęk. Jak podkreśla Lowry, wszystko wskazuje na to, że korzystne bakterie lub wysyłane przez nie sygnały oddziałują w jakiś sposób na hipokamp i wywołują stan przeciwzapalny. Profesor wieszczy, że pewnego dnia M. vaccae, które po raz pierwszy wyizolowano z błota przy jeziorze Kyoga w Ugandzie, będzie się podawać osobom z grupy wysokiego ryzyka PTSD, np. żołnierzom. Niewykluczone, że będą one stosowane także w ramach zapobiegania spadkowi formy poznawczej na skutek sepsy. Warto dodać, że Lowry prowadzi równolegle badania nad innymi bakteriami - Lactobacillus reuteri. Razem z kolegami po fachu z Uniwersytetu Kolorado w Denver ocenia, czy probiotyki z tymi bakteriami oddziałują korzystnie na weteranów z PTSD. « powrót do artykułu
  3. Statyny, które znamy raczej jako leki obniżające poziom cholesterolu, mogą zmniejszyć śmiertelność wśród osób hospitalizowanych z powodu grypy (Journal of Infectious Diseases). Naukowcy z Vanderbilt University chwalą się, że to pierwsze obserwacyjne studium, oceniające związek między zastosowaniem statyn a śmiertelnością u pacjentów z laboratoryjnie potwierdzoną infekcją wirusem grypy. Chcąc skuteczniej leczyć osoby przechodzące ciężką grypę, moglibyśmy połączyć statyny z medykamentami antywirusowymi - podkreśla dr William Schaffner. Amerykanie analizowali przypadki dorosłych, którzy zostali hospitalizowani w latach 2007-2008. Wśród 3043 osób z potwierdzoną laboratoryjnie grypą 33% przed lub w trakcie pobytu w szpitalu podawano statyny. Po uwzględnieniu szeregu czynników, naukowcy zauważyli, że chorzy niezażywający statyn niemal 2-krotnie częściej umierali na grypę niż pacjenci leczeni statynami. Mimo tego Schaffner zaznacza, że coroczne szczepienie nadal pozostaje najlepszą metodą walki z grypą. Niestety, w relacji prasowej nie opisano mechanizmu antygrypowego działania statyn.
  4. Osoby zakażone wirusem zapalenia wątroby typu B (HBV od ang. hepatitis B virus) dwukrotnie częściej zapadają na chłoniaki nieziarnicze, do których należą m.in. przewlekła białaczka limfatyczna czy ziarniniak grzybiasty. Naukowcy wiedzą już od jakiegoś czasu, że zapalenie wątroby typu B wiąże się z rakiem wątroby, ale niektórzy specjaliści podejrzewali, że może prowadzić także do zachorowania na chłoniaki. Dr Eric Engels z amerykańskiego National Cancer Institute i Sun Ha Jee z Yonsei University w Seulu analizowali przypadki ponad 600 tys. osób z Korei Południowej, gdzie wirusowe zapalenie wątroby typu było bardzo częste przed rokiem 1995, kiedy to rozpoczęto program szczepień. W uwzględnionej próbie u ok. 9% (53 tys.) badanych stwierdzono zakażenie HBV. Po 14 latach w grupie tej wskaźnik zapadalności na chłoniaki nieziarniczr był dużo wyższy i wynosił 19,4 przypadku na 100 tys. osób, w porównaniu do 12,3 na 100 tys. osób w grupie niezarażonej wirusem. Specjaliści szacują, że na świecie żyje 350 mln ludzi HBV-pozytywnych. Przez to rocznie 340 tys. osób zapada na raka wątroby, a umiera od 500 tys. do 1,2 mln. Naukowcy uważają, że zarówno zapalenie wątroby typu B, jak i C wywołują chłoniaki, nadmiernie pobudzając układ odpornościowy próbujący zwalczyć najeźdźcę.
  5. Szczepionka na ospę może zapewniać ochronę przed wirusem HIV, dlatego niewykluczone, iż to właśnie zaprzestanie szczepienia w połowie XX wieku odpowiada częściowo za obserwowany współcześnie wzrost częstości zakażeń wirusem ludzkiego niedoboru odporności. W artykule opublikowanym na łamach BMC Immunology Raymond Weinstein z Uniwersytetu George'a Masona oraz zespoły z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles i Uniwersytetu Jerzego Waszyngtona twierdzą, że w warunkach laboratoryjnych szczepienie wirusem krowianki (VACV lub VV) wiązało się z 5-krotnym spadkiem skuteczności replikacji wirusów HIV. Podczas eksperymentu Amerykanie oceniali zdolność białych krwinek do wspierania replikacji wirusa HIV po wspomnianym szczepieniu i porównywali ją do zjawisk obserwowanych w nieszczepionej grupie kontrolnej. Okazało się, że w krwinkach pobranych od osób zaszczepionych dochodziło do słabszego namnażania wirusa. Proponowano kilka wyjaśnień szybkiego rozprzestrzenienia HIV w Afryce, w tym wojny, wykorzystanie niesterylnych igieł czy zanieczyszczenie wczesnych partii szczepionek na polio. Wszystkie jednak obalono lub nie były one w stanie w pełni wyjaśnić pandemii HIV. Nasze odkrycie, że wcześniejsze zaszczepienie wirusem krowianki może zapewnić jednostce pewien stopień ochrony przeciw przyszłym zakażeniom HIV, sugeruje, że wycofanie się z tego stanowi częściowe wytłumaczenie – uważa Weinstein. Ze szczepienia na ospę zaczęto się stopniowo wycofywać w latach 50. ubiegłego wieku. W tym samym czasie odnotowywano coraz częstsze przypadki zakażenia wirusem ludzkiego niedoboru odporności. Amerykanie sądzą, że szczepienie VV wywoływało długoterminowe zmiany w układzie odpornościowym, np. oddziałując na ekspresję białka CCR5 z powierzchni białych krwinek (jest ono wykorzystywane przez oba wirusy). Weinstein przestrzega przed huraoptymizmem, ponieważ uzyskane wyniki są na razie wstępne.
  6. Całowanie pojawiło się w toku ewolucji, by ułatwiać przekazywanie bakterii i wirusów, czyli przeprowadzanie czegoś w rodzaju oralnego szczepienia. Wg naukowców, mężczyzna dzieli się z partnerką swoimi patogenami, dając jej czas na uodpornienie się przed zajściem w ciążę (Medical Hypotheses). Cytomegalowirus (CMV) atakuje głównie gruczoły ślinowe. Gdy do zakażenia dochodzi po urodzeniu, objawy są łagodne i właściwie nie pojawiają się powikłania, chyba że infekcja rozwija się u kogoś z upośledzoną odpornością. Dla płodów wirus ten jest jednak bardzo niebezpieczny, prowadząc do śmierci bądź wad wrodzonych, m.in. głuchoty czy porażenia mózgowego. Zaszczepienie kobiety specyficznym dla mężczyzny cytomegalowirusem jest najskuteczniejsze podczas wymiany śliny w kontakcie usta-usta, zwłaszcza gdy przepływa ona od mężczyzny do niższej zazwyczaj partnerki – tłumaczy dr Colin Hendrie z Uniwersytetu w Leeds. Wg niego, optymalną ochronę zapewnia całowanie tej samej osoby przez ok. sześć miesięcy. Dzieje się tak, ponieważ pierwsze pocałunki są przeważnie nieśmiałe, dlatego do ust kobiety dostaje się niewiele śliny, a zatem i wirusa. Z czasem kochankowie się roznamiętniają i następuje wzmocnienie odporności. Do czasu, kiedy kobieta zajdzie w ciążę, ryzyko zarażenia dziecka znacznie spada. Wcześniej sądzono, że całowanie służy do oceny jakości potencjalnego partnera: jego stanu zdrowia, płodności i genów. Psycholodzy z University of Central Lancashire oraz Uniwersytetu w Leeds twierdzą jednak, że by to stwierdzić, nie jest konieczny tak intymny kontakt. Te same dane można przecież uzyskać, pozostając blisko, ale nie dotykając się.
  7. Do listy problemów związanych z tworzeniem szczepionki na malarię można, niestety, dopisać kolejny element: znacznie większą od spodziewanej różnorodność genetyczną pasożyta odpowiedzialnego za rozwój tej choroby. Na szczęście jest też dobra wiadomość: poznanie różnic występujących w genomie tego organizmu ułatwi prace nad metodami prewencji malarii. Odkrycia dokonano podczas poszukiwania różnych wariantów genu kodującego białko AMA-1, stanowiącego cel wielu testowanych obecnie szczepionek przeciwko zarodźcowi malarii (Plasmodium malariae). Proteina ta wydaje się szczególnie interesująca ze względu na jej występowanie na powierzchni komórek zarodźca, dzięki czemu możliwa jest ich szybka neutralizacja i "oznakowanie" przez przeciwciała w celu zniszczenia przez inne elementy układu immunologicznego. Autorzy studium, kierowani przez dr Shannon Takala z University of Maryland, zbierali materiał do badań podczas monitorowania stanu zdrowia ponad 100 dzieci chorujących na malarię. Ponieważ wielu małych pacjentów przeszło infekcję wielokrotnie, łącznie zebrano nieco ponad 500 próbek pobranych podczas osobnych ataków choroby. Wyniki testów zaskoczyły samych badaczy. Okazało się, że w badanej populacji zarodźców gen kodujący AMA-1 występuje w aż 214 wariantach, zwanych także allelami. Na szczęście znaczna część z nich jest najprawdopodobniej nie o odróżnienia dla układu immunologicznego człowieka, ponieważ różnice w strukturze cząsteczek powstających na bazie poszczególnych alleli mogą być bardzo podobne. Nawet po uwzględnieniu tego faktu możemy jednak mówić o przynajmniej 25 różnych wariantach genu dla AMA-1. Pewnym pocieszeniem może być fakt, iż fragmenty cząsteczek AMA-1 odpowiedzialne za wiązanie komórek człowieka muszą zachować swoją formę, by utrzymać zdolność pasożyta do infekcji. Niestety, stworzenie skutecznej szczepionki skierowanej przeciwko temu elementowi nikomu się dotychczas nie udało.
  8. Choć liczne badania dowodzą, że szczepionka przeciw wirusowi brodawczaka ludzkiego (HPV) może chronić mężczyzn przed licznymi komplikacjami zdrowotnymi, okazuje się, że wprowadzenia powszechnych akcji szczepień byłoby nieopłacalne. Autorami analizy, której wyniki opublikowało czasopismo British Medical Journal, są Jane Kim i Sue Goldie z Harvard School of Public Health. W swoim studium badacze skupili się na leku Gardasil (ten sam preparat jest sprzedawany w Polsce jako Silgard). Szczepionka ta jest jednym z dwóch dostępnych na rynku leków chroniących przed HPV, lecz jako jedyna chroni przed aż czterema szczepami wirusa odpowiedzialnymi za ogromną większość przypadków nowotworów zależnych od HPV oraz za powstawanie tzw. kłykcin kończystych, czyli mało estetycznych i trudnych w leczeniu zmian skórnych. Producent Gardasilu, firma Merck & Co., uzyskał już zezwolenie na szczepienie chłopców i mężczyzn w wieku od 9 do 26 lat na terenie Unii Europejskiej, a dokumenty umożliwiające analogiczne postępowanie na terenie USA zostaną prawdopodobnie podpisane w najbliższych miesiącach. Opłacalność szczepienia z punktu widzenia systemu opieki zdrowotnej jest jednak zupełnie osobną kwestią, od której może zależeć np. podjęcie decyzji o rozpoczęciu akcji powszechnych szczepień przeciwko HPV. Jak uważają Kim i Goldie, powszechne szczepienie amerykańskich chłopców i mężczyzn Gardasilem "może być korzystne" (z punktu widzenia zdrowia pojedynczych osób), lecz "ze względu na poniesione koszty mogą istnieć lepsze zastosowania [tego leku] oraz inne interwencje medyczne, które mogłyby przynieść korzyści dla populacji". I choć nie można automatycznie uznać, że podobne wnioski zostałyby wyciągnięte w Europie, bez wątpienia są one istotną wskazówką dla osób odpowiedzialnych za zarządzanie systemami opieki zdrowotnej krajów UE. Warto dodać, że liczne badania wskazywały dotychczas na opłacalność stosowania Silgardu/Gardasilu u kobiet i dziewcząt w wieku od 9 do 26 lat. Doprowadziło to do uruchomienia powszechnych programów szczepień w niektórych krajach Europy oraz stanach należących do USA.
  9. Dane statystyczne zebrane podczas tegorocznego ataku grypy zdają się potwierdzać to, czego epidemiolodzy spodziewali się od dawna: wiosenna epiedmia grypy wywołuje na poziomie całych populacji efekt zbiorowego "zaszczepienia" i zmniejsza dotkliwość epidemii jesiennej. Obserwacje, których wyniki opublikowano wczoraj na łamach New York Timesa, potwierdzają m.in. władze Nowego Jorku, Filadelfii i Bostonu. Mieszkańcy tych miast poważnie ucierpieli podczas wiosennego nasilenia zachorowań na grypę, lecz w ostatnich miesiącach liczba zakażonych jest znacznie mniejsza, niż podczas typowego "sezonu grypowego". Dr Marc Siegel, badacz z New York University School of Medicine, uważa, że obserwowane zjawisko jest efektem funkcjonowania tzw. odporności zbiorowej, czyli niskiej podatności na choroby zakaźne ze względu na znaczny odsetek osób zaszczepionych (lub, w tym wypadku, uodpornionych dzięki przebytej infekcji). Dokładnie zgadza się to z tym, co widzę tu, w Nowym Jorku, ocenia Siegel. Nie tylko nie ma nawrotów grypy w rejonach, gdzie wcześniej pojawiały się znaczne wybuchy epidemii, lecz prawdopodobnie mamy także bardzo łagodne przypadki [zachorowań na grypę], które nie są wykrywane, bo ludzie nie zdają sobie nawet sprawy, że mają grypę. Władze Nowego Jorku szacują, że wiosną zakażonych zostało około 10-20% mieszkańców tego miasta, a około 40% osób było eksponowanych na wirusa grypy. Efektem jest bardzo wysoka jak na jesień, bo wynosząca aż 91% frekwencja w nowojorskich szkołach. Dla porównania, wiosną konieczne było zamknięcie aż 60 szkół zarządzanych przez władze publiczne, a w placówkach, które pozostały otwarte, średnia frekwencja wynosiła 82%. Podobne dane spływają z Seattle oraz ze stanów Utah i Connecticut. Dokładnie odwrotną sytuację można zaobserwować w stanie Georgia. Jego mieszkańcy wiosną mieli powody do radości, gdyż od kwietnia do końca czerwca hospitalizacji wymagały zaledwie 44 osoby. Jesienna epidemia jest jednak znacznie gorsza, gdyż do szpitali trafiło dotychczas 81 osób, a 8 z nich zmarło. Niepomyślne dane docierają także ze stanu Arkansas, gdzie aż 7 ciężarnych kobiet wymagało tymczasowego podłączenia do respiratora w związku z zaostrzeniem objawów zakażenia ze strony układu oddechowego. Eksperci są zgodni, że dbanie o odporność zbiorową znacznie zwiększa szanse pojedynczych pacjentów na uniknięcie zakażeń. Regularne zbieranie danych na temat liczby przypadków grypy ułatwia więc kontrolowanie efektów jej epidemii i pomaga w zrozumieniu towarzyszących im zjawisk.
  10. Czy nadchodzi kres tradycyjnych szczepionek na grypę? Naukowcy z Australii twierdzą, że aplikowanie wprost do płuc może znacznie zwiększyć ich skuteczność. Autorzy odkrycia opublikowali swój raport na łamach czasopisma Mucosal Immunology. Na podstawie eksperymentu wykonanego na owcach wykazali oni, że podanie tradycyjnego preparatu wprost do płuc za pomocą specjalnej rurki, czyli bronchoskopu, pozwala na uzyskanie tego samego efektu ochronnego przy znacznym obniżeniu dawki. Odkrycie to może być szczególnie istotne w sytuacji takiej, jak np. nagły wybuch pandemii grypy, gdy firmy farmaceutyczne z pewnością nie nadążałyby z produkcją dostatecznej ilości preparatu. Eksperyment polegał na podaniu zwierzętom trzech dawek szczepionki - 1, 5 oraz 15 mikrogramów (1 mikrogram to 1/1000 miligrama) - wprost do płuc. Grupą odniesienia były zwierzęta, u których wykonano standardowy zastrzyk przy użyciu typowej ilości leku, czyli 15 mikrogramów. Wynik doświadczenia można opisać jako duży sukces. Jak tłumaczy prof. Philip Sutton pracujący w Centrum Biotechnologii Zwierząt Uniwersytetu w Melbourne, dostarczenie [leku] do płuc pozwoliło na uzyskanie około tysiąckrotnie wyższego poziomu przeciwciał w płucach, czyli w miejscu ataku wirusa grypy, w porównaniu do wstrzykiwanej szczepionki. Przeciwciała wytwarzane we krwi i w płucach były zdolne do upośledzenia zdolności wirusa do przyłączania się do receptora używanego do atakowania komórek. Oznacza to, że byłyby one efektywne w razie infekcji. Uzyskanie wysokiego miana (stężenia) przeciwciał jest szczególnie istotne w przypadku wirusa grypy, który jest rozsiewany drogą kropelkową w bardzo dużych stężeniach. Równie istotny jest fakt, że głównym miejscem odpowiedzi jest płuco, co pozwala na neutralizację wirusa jeszcze przed jego wniknięciem do komórek lub znaczne utrudnienie jego rozsiewania drogą kropelkową. Wytworzenie skutecznych przeciwciał w płucach mogłoby potencjalnie pomóc ograniczyć rozsiewanie zakażenia poprzez blokowanie wirusa jeszcze zanim opuści płuca wraz z oddechem osoby zakażonej, twierdzi prof. Sutton. Badacz zastrzega jednak, że aby nowa metoda została upowszechniona, konieczne jest opracowanie nowych, skuteczniejszych sposobów aplikowania wirusa wprost do płuc. Te stosowane obecnie są, niestety, bardzo nieprzyjemne dla pacjenta.
  11. Naukowcy z singapurskiego ośrodka A*STAR opracowali i przetestowali na ludziach nową metodę szczepienia przeciwko Plasmodium falciparum, czyli zarodźcowi sierpowemu - patogenowi odpowiedzialnemu za rozwój najcięższej postaci malarii. Działanie szczepionki opiera się na kontrolowanym zakażeniu człowieka żywym zarodźcem przy jednoczesnym podawaniu antybiotyków. Pomysł naukowców z Singapuru wydaje się co najmniej odważny, lecz najważniejsza jest jego skuteczność. Wszystkich dziesięciu testowanych pacjentów uzyskało w ten sposób pełną odporność na zakażenie zarodźcem sierpowym. To ogromny sukces, gdyż większość metod stosowanych dotychczas osiądała skuteczność na poziomie do 50%. Nowy pomysł na szczepienie przeciwko malarii polega na wykorzystaniu żywych sporozoitów, czyli postaci rozwojowej, w której P. falciparum przedostaje się do organizmu człowieka. Ich rolą w cyklu rozwojowym patogenu jest zagnieżdżenie się w wątrobie i przejście rozmnażania bezpłciowego, lecz same sporozoity są nieszkodliwe, jeżeli tylko zablokuje się ich dalszy rozwój. Uczestników eksperymentu poddano trzem kolejnym, powtarzanym raz na miesiąc seriom ukąszeń przez komary przenoszące P. falciparum. Od momentu rozpoczęcia doświadczenia aż do upłynięcia miesiąca od ostatniego zakażenia pacjentom podawano chlorochinę - lek skutecznie zwalczający dojrzałe formy zarodźca unoszące się we krwi. Organizmy pacjentów miały dzięki temu czas na rozpoznanie sporozoitów i nabycie na nie odporności, lecz jednocześnie były chronione przed malarią. Jak wykazały testy przeprowadzone po miesiącu od zakończenia terapii, wszyscy testowani ochotnicy nabyli pełną odporność na zakażenie. Dla porównania, u wszystkich pięciu osób z grupy kontrolnej, które "uodparniano" ukąszeniami przez komary wolne od zarodźca sierpowego, po kontakcie z prawdziwym patogenem szybko stwierdzono jego pojawienie się we krwi. W przeciwieństwie do większości metod stosowanych dotychczas, w których ludzi zakażano napromieniowanymi lub martwymi sporozoitami, kluczową cechą terapii opracowanej przez badaczy z Singapuru jest użycie żywych form zakaźnych. Pozwala to układowi immunologicznemu na skuteczne "zapoznanie się" z zarodźcem sierpowym i nabycie odporności na jego formę inwazyjną. O przełomowym odkryciu azjatyckich naukowców poinformowało czasopismo The New England Journal of Medicine.
  12. Leczenie nowotworów z wykorzystaniem sił układu odpornościowego pacjenta jest jedną z najbardziej obiecujących form terapii, lecz jej wdrażanie rzadko przynosi oczekiwane efekty. Najnowszym pomysłem na zwiększenie intensywności odpowiedzi immunologicznej jest niewielki implant, którego zadaniem jest wabienie i aktywacja komórek zdolnych do uruchomienia reakcji immunologicznej przeciwko chorobie. Choć komórki nowotworowe wyraźnie różnią się od otaczającej tkanki, zwykle unikają "namierzenia" i zniszczenia przez układ immunologiczny. Mimo to, w niektórych przypadkach organizm chorego "budzi się" i dostrzega wroga, którego wcześniej pomijał. Stąd właśnie wziął się pomysł tzw. immunoterapii, czyli stymulacji komórek odpornościowych do działania. Zespół badaczy z Uniwersytetu Harvarda twierdzi, iż opracował wynalazek zdolny do skutecznego uruchomienia pożądanej reakcji organizmu. Pomysł naukowców, kierowanych przez Davida J. Mooneya, opiera się na wykorzystaniu aktywności komórek dendrytycznych (ang. dendritic cells - DC). Ta populacja komórek charakteryzuje się wyjątkowo silnie rozwiniętą zdolnością do tzw. prezentacji antygenów, czyli pochłaniania fragmentów komórek, które wydają się "podejrzane", i sygnalizowania innym elementom układu immunologicznego, iż wykryte białka są "godne uwagi" i należy je zniszczyć. Gdy tylko współpracujące komórki wykryją sygnał, aktywują się i rozpoczynają zmasowany atak na obce ciało. Problem polega jednak na tym, że terapie stymulujące ten proces wymagają zwykle pobrania DC od pacjenta i ich stymulacji poza jego organizmem, a następnie ich ponownego wszczepienia, co wiąże się z wysoką śmiertelnością komórek. Wynalazek zaprezentowany przez badaczy z Uniwersytetu Harvarda eliminuje ten problem, gdyż cały proces zachodzi z jego pomocą... we wnętrzu organizmu. Opracowany implant zbudowany jest z materiału używanego m.in. do produkcji rozpuszczalnych szwów chirurgicznych. Uformowano go do kształtu porowatej kostki i nasycono trzema rodzajami substancji. Pierwsza z nich to GM-CSF - drobne białko, należące do tzw. cytokin, wabiące DC i stymulujące ich namnażanie. Oprócz tego materiał został nasycony sekwencjami DNA charakterystycznymi dla bakterii, które miały posłużyć jako sygnał symulujący stan zagrożenia infekcją, oraz fragmentami komórek nowotworowych, pełniących funkcję wzorca ciała obcego mającego stać się celem ataku. Przeprowadzone testy wykazały, że myszy, którym wszczepiono implant, a następnie wyjątkowo agresywne komórki nowotworowe, przeżywały aż w 90% przypadków. Dla porównania, gryzonie, którym podano "pusty" implant (tzn. samą matrycę nienasyconą którymkolwiek ze składników stymulujących odpowiedź), trzeba było ze wzgledów humanitarnych uśmiercić po zaledwie trzech tygodniach od wszczepienia komórek nowotworowych. Jak twierdzą autorzy wynalazku, jego zastosowanie nie musi ograniczać się do leczenia nowotworów. Wspominają m.in. o wykorzystaniu go do osiągnięcia odwrotnej reakcji, czyli ograniczenia aktywności DC w celu leczenia chorób autoimmunizacyjnych, czyli takich, w których organizm rozpoczyna atak na własne tkanki. Do schorzeń takich należy m.in. stwardnienie rozsiane oraz reumatoidalne zapalenie stawów. Niestety, zanim zostaną uruchomione testy na ludziach oraz procedura dopuszczenia implantu do użycia, minie prawdopodobnie co najmniej kilka lat.
  13. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, zatrucie jadem kiełbasianym (botuliną) już za kilka lat przestaną być dla nas groźne. Amerykańscy badacze zakończyli testy na zwierzętach, które potwierdziły skuteczność szczepionki chroniącej przed tą trucizną. Botulina, białko wytwarzane przez bakterie Clostridium botulinum, jest jedną z najsilniejszych toksyn znanych medycynie. Co więcej, jej rozpylanie uważane jest za możliwą formę zamachu terrorystycznego, co skłoniło amerykańskie władze do uruchomienia badań nad skuteczną profilaktyką zatruć tą niezwykle groźną proteiną. Nowy lek opracowali badacze z University of Rochester. Zaprojektowali oni specjalnie zmodyfikowanego adenowirusa - cząstki zakaźnej odpowiedzialnej za liczne przypadki przeziębień, której wysoka immunogenność (zdolność do pobudzania odpowiedzi immunologicznej) czyni ją doskonałym nośnikiem dla szczepionek. Został on pozbawiony naturalnej zdolności do namnażania w organizmie człowieka, co eliminuje ryzyko infekcji, i jednocześnie wzbogacony o sekwencję DNA kodującą fragment cząsteczki botuliny. Ponieważ "szczepionkowy" adenowirus wytwarza niekompletne cząsteczki trucizny, nie istnieje ryzyko zatrucia osób zdrowych. Mimo to, w razie kontaktu z botuliną organizm błyskawicznie reaguje na całe białko, ponieważ do uruchomienia odpowiedzi immunologicznej wystarcza identyfikacja zaledwie fragmentu chorobotwórczej molekuły. Opracowany lek podawany jest drogą donosową. Oprócz oczywistych korzyści związanych z wygodą stosowania, pozwala to na znaczną poprawę skuteczności preparatu. Generalnie zakłada się bowiem, że szczepionka powinna być podawana w taki sam sposób, w jaki dociera do organizmu czynnik chorobotwórczy. Jeżeli więc najczęstszą drogą wnikania jadu kiełbasianego są błony śluzowe, podawanie szczepionki do nosa wydaje się być optymalnym sposobem ochrony pacjentów. Preparat przeszedł już pierwszą fazę testów na myszach. Jak donoszą badacze, już po dwóch tygodniach od szczepienia na błonach śluzowych oraz we krwi zwierząt powstała znaczna ilość przeciwciał - wyspecjalizowanych cząsteczek pozwalających na związanie i neutralizację szkodliwej substancji. Naturalne zabezpieczenie utrzymywało się przez co najmniej 7 miesięcy, co w odniesieniu do ludzi oznaczałoby ochronę przez kilkadziesiąt lat. Wyniki eksperymentu zaprezentowano na łamach czasopisma Nature Gene Therapy.
  14. Międzynarodowa Organizacja Zdrowia (WHO) planowała nie tak dawno, że do roku 2010 uda się całkowicie wyeliminować zagrożenie związane z wirusem odry. Teraz wiemy, że ambitne zamiary niemal na pewno zakończą się niepowodzeniem, lecz przyczyny tej sytuacji są bardzo interesujące. Okazuje się bowiem, że wśród krajów o największym odsetku osób niezaszczepionych znajduje się... Wielka Brytania. Czym spowodowana jest ta nietypowa sytuacja? Na pewno nie chodzi o pieniądze - Brytyjczycy mają prawo do otrzymania szczepionki na odrę za darmo. Przyczyną zjawiska jest napisane w 1998 roku doniesienie o tym, jakoby lek miał powodować autyzm. I choć dalsze badania jednoznacznie obaliły opisywaną teorię, wielu brytyjskich rodziców wciąż boi się podania zastrzyku swoim dzieciom, a plotka wciąż żyje własnym życiem. Obawy o bezpieczeństwo dzieci doprowadziły do poważnych zaniedbań i omijania zaleceń wynikających z kalendarza szczepień. Efektem jest stosunkowo niski odsetek dzieci zabezpieczonych przed chorobą, wynoszący w latach 2002-2005 około 85%. Praktyka pokazuje tymczasem, że dla ochrony całej populacji przed daną chorobą konieczne jest zaszczepienie około 95 osób na 100. Wielka Brytania nie jest, niestety, jedynym krajem, w którym program profilaktyki odry nie funkcjonuje prawidłowo. Inne państwa, w których rejestruje się niebezpiecznie wiele przypadków choroby, to: Rumunia, Włochy, Szwajcaria oraz Niemcy. Ocenia się, że zdecydowana większość przypadków schorzenia spowodowana jest właśnie omijaniem szczepień. W odpowiedzi na zagrożenie rząd brytyjski uruchomił specjalny program "wyrównywania poziomu", którego zadaniem jest przekonanie rodziców, że szczepienie dzieci na tę chorobę nie jest, jak przez pewien czas uważano, związane z podwyższonym ryzykiem autyzmu. Jednocześnie planowane jest uświadomienie obywateli, jak groźną chorobą jest odra i jak bardzo istotna jest walka z powodującym ją wirusem. Na szczęście, wiele wskazuje na to, że inicjatywa rządu Zjednoczonego Królestwa przynosi rezultaty - w ostatnich miesiącach stwierdzono nagły wzrost liczby szczepionych dzieci. Czy eliminacja wirusa odry przed końcem roku 2010 jest możliwa? Przedstawiciele WHO mają "poważne wątpliwości". Istnieje jednak nadzieja, że połączenie wysiłków na rzecz szczepienia dzieci w krajach Trzeciego Świata ze staraniami rządów krajów rozwiniętych umożliwi ekspertom rozprawienie się z tym ciężkim schorzeniem raz na zawsze.
  15. Najnowsze badania przeprowadzone na Uniwersytecie Alabama dowodzą, że szczepionka przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego (HPV - od ang. Human Papilloma Virus) znacząco zmniejsza liczbę nieprawidłowych wymazów cytologicznych u kobiet. Oznacza to, że lek spełnia pokładane w nim nadzieje - od momentu wprowadzenia go na rynek znacznie spadła liczba kobiet bezpośrednio zagrożonych rakiem szyjki macicy. Lek, sprzedawany w Polsce pod nazwą Silgard (w niektórych krajach, m.in. w USA, nosi nazwę Gardasil), wyraźnie zmniejsza prawdopodobieństwo transformacji nowotworowej komórek szyjki macicy. Dzieje się tak, ponieważ zabezpiecza wspomniany organ przed infekcją wirusem brodawczaka. HPV, zdolny do ingerowania w cykl rozwojowy komórek niektórych tkanek, jest uznawany za jedną z głównych przyczyn niektórych rodzajów raka. Najlepiej poznano jego wpływ na rozwój raka szyjki macicy, lecz wirus podejrzewany jest także o wywoływanie m.in. raka tchawicy i innych organów związanych z drogami oddechowymi. Wyniki badań dowodzą, że wśród kobiet zaszczepionych Silgardem odsetek nieprawidłowych wymazów cytologicznych (zwanych także testami Papanicolau) spadł aż o 43 procent w porównaniu do grupy nieszczepionej. Podana wartość odnosi się do wykrytych przypadków tzw. śródnabłonkowych zmian dysplastycznych dużego stopnia, czyli zmian w strukturze nabłonka mogących bezpośrednio przerodzić się w nowotwór. Przytoczone wyniki dotyczą kobiet, które przyjęły szczepionkę co najmniej 3 lata temu. Użycie Silgardu pozwoliło także obniżyć odsetek wykrytych zmian o mniejszym stopniu zaawansowania. W tym przypadku różnica wyniosła od 16 do 35 procent. O 42 procent spadła także liczba wykonanych zabiegów biopsji szyjki macicy. Badanie takie wykonuje się najczęściej w sytuacji, gdy wynik wymazu cytologicznego sugeruje możliwy rozwój zmian w głębszych warstwach nabłonka. Ze względu na krótki czas od rejestracji leku ciężko jest odpowiedzieć na pytanie, czy szczepionka chroni przed rakiem. Jest to jednak wysoce prawdopodobne, gdyż najczęściej stanem poprzedzającym bezpośrednio raka są właśnie niewykryte i nieleczone odpowiednio wcześnie zmiany dysplastyczne. Badacze dowodzą także, że w grupie kobiet zaszczepionych przeciw HPV spadł odsetek pacjentek wymagających leczenia chirurgicznego zmian przednowotworowych. Dr Warner Huh, jeden z głównych autorów badań, mówi: "Widać jasno, że panie mają powód, by docenić podjętą przez siebie decyzję o szczepieniu. To pozytywny znak, nawet jeśli potrzebujemy jeszcze wielu lat, by odpowiedzieć definitywnie, czy jest to wystarczający środek ochrony przed rakiem szyjki macicy". Wyniki badań są efektem podsumowania trzech niezależnych testów. Przeprowadzono je na grupie liczącej łącznie 18000 kobiet w wieku 16-26 lat. Poszczególne eksperymenty przeprowadzono w Stanach Zjednoczonych, Europie oraz Azji. Warunkiem przystąpienia do badań było wykonanie wymazu cytologicznego oraz prawidłowy wynik tego badania. Następnie po trzech latach porównano odsetek pojawiających się w nabłonku szyjki macicy zmian dysplastycznych. Warto zaznaczyć, że u kobiet zakwalifikowanych do badań nie przeprowadzono testów na obecność HPV. Zdecydowana większość z infekcji jest przez wiele lat niewidoczna, a tylko nieliczne powodują poważne komplikacje. Z tego powodu nie można wykluczyć, że część pań w momencie szczepienia była już nieświadomymi nosicielkami. Informacja ta ma istotne znaczenie, gdyż Silgard nie usuwa, niestety, istniejących infekcji wirusem. Jeśli więc u tych kobiet organizm nie zwalczył infekcji sam, mogło to zaniżać statystyki skuteczności szczepionki. Wirus brodawczaka ludzkiego jest uznawany za główną przyczynę raka szyjki macicy. W zależności od źródła danych, podaje się HPV jako bezpośrednią przyczynę od 70% do nawet 99% przypadków tej choroby. Jest on także odpowiedzialny za ponad 90% przypadków tzw. kłykcin kończystych - stosunkowo niegroźnych, lecz uciążliwych, nieestetycznych i niejednokrotnie ciężkich do całkowitego wyleczenia zmian w obrębie genitaliów oraz odbytu u obu płci. Warto zaznaczyć, że nieleczone kłykciny kończyste mogą przerodzić się ostatecznie w nowotwór. Szacuje się, że w krajach rozwiniętych około 75% kobiet w wieku 15-49 lat przeszło w życiu przynajmniej jedną infekcję HPV. U zdecydowanej większości z nich infekcja ta zanika jednak w ciągu dwóch lat. Mimo to, w samych Stanach Zjednoczonych we wspomnianym przedziale wiekowym liczba kobiet zdolnych do zakażania innych wirusem brodawczaka wynosi aż 25 milionów. Straty spowodowane przez wirusa szacuje się w USA na astronomiczną kwotę 4 miliardów dolarów rocznie. Z tego powodu władze wielu krajów rozważają wprowadzenie programu powszechnych szczepień przeciwko HPV - ich zdaniem, jest to opłacalne nawet pomimo wysokiego kosztu leku. W Polsce pełny cykl szczepienia przeciw HPV, złożony z trzech kolejnych iniekcji podawanych w przeciągu 6 miesięcy, wynosi, niestety, aż 1350 zł.
  16. Aby skutecznie wywołać odporność na wirusa grypy, w większości przypadków wystarcza zaledwie połowa standardowej dawki szczepionki - udowadniają badacze z Vanderbilt University. Czy pozwoli to na obniżenie kosztów podania leku i rozpowszechnienie go w krajach rozwijających się? Badanie, którego główną autorką była dr Renata Engler, objęło 1114 osoby w wieku od 18 do 64 lat zaszczepione na grypę pod koniec roku 2004. Pacjenci zostali wówczas rozdzieleni losowo na dwie grupy, w których poszczególne osoby były szczepione pełną dawką leku lub jej połową. U każdego z pacjentów biorących udział w eksperymencie dwukrotnie wykonano pomiar poziomu przeciwciał skierownych przeciwko wirusowi grypy - zrobiono to zaraz przed szczepieniem oraz 21 dni po nim. Po trzech tygodniach od wykonania szczepienia okazało się, że uczestnicy eksperymentu, niezależnie od płci, wieku i ilości przyjętego leku, mieli w swojej krwi przeciwciała w ilości wystarczającej do skutecznego odparcia wirusa grypy. Najlepiej pod tym względem wypadły osoby do 49. roku życia oraz kobiety. Co ważne, po raz pierwszy potwierdzono także skuteczność tego typu zabiegu u osób po "pięćdziesiątce". Wsród badanych pacjentów stwierdzono nieliczne przypadki objawów grypopodobnych, lecz ich liczba była podobna w obu grupach. Mimo to, niektórzy lekarze zalecają, by traktować zebrane informacje z odpowiednią rezerwą. Dotyczy to szczególnie szczepienia osób starszych, u których ryzyko powikłań związanych z grypą jest znacznie podwyższone. Z tego powodu postuluje się, by nie zmieniać standardowych zaleceń dotyczących podania leku, dopóki odkrycie badaczy z Vanderbilt University nie zostanie ostatecznie potwierdzone. Uzyskane wyniki mogą mieć istotne przełożenie na praktykę kliniczną. Zdaniem wielu badaczy zastosowanie zmniejszonej dawki szczepionki ma co prawda minimalnie negatywny wpływ na odporność przeciw grypie, lecz podawanie szczepionki dwukrotnie większej liczbie osób może być korzystne dla całej populacji, szczególnie w krajach rozwijających się. Co więcej, jest to także istotna wskazówka na wypadek nagłego zapotrzebowania na znaczną ilość szczepionki.
  17. Planujesz dietę? Warto rozważyć odłożenie realizacji tego planu. Najnowsze badania wykazały, że ograniczenie dostaw kalorii w czasie "sezonu grypowego" ogranicza zdolność organizmu do odparcia ataku wirusa grypy. Odkrycia dokonali badacze z Uniwersytetu Stanu Michigan. Przeprowadzony przez nich eksperyment na myszach wykazał, że zmniejszenie o 40% wartości energetycznej przyjmowanych przez nie pokarmów zwiększa prawdopodobieństwo śmierci zwierząt po ekspozycji na wirusa. Myszy, u których ograniczono podaż kalorii, otrzymywały wszystkie niezbędne składniki mineralne i witaminowe w prawidłowych ilościach. Jeśli jesteś wystawiony na kontakt z nowym szczepem [wirusa] grypy, przeciwko któremu twoje ciało nie wytworzyło jeszcze odpowiednich przeciwciał chroniących cię przed infekcją, twoje ciało musi polegać na komórkach niszczących wirusa, tłumaczy główna autorka odkrycia, prof. Elizabeth Gardner. Dodaje: komórki typu "naturalnych zabójców" [ang. natural killer cells (NK) - red.] są istotne dla kontrolowania wczesnych etapów infekcji wirusowej, ponieważ reagują one szybko po napotkaniu zainfekowanych przez wirusa komórek. Nasze studium wykazało, że myszy poddane restrykcji kalorycznej wykazują większą podatność na grypę, a ich ciała nie są przygotowane do wytworzenia dostatecznej liczby komórek NK potrzebnych do zwalczenia zagrożenia związanego z infekcją. Eksperymenty naukowców z Michigan wykazały, że myszy karmione zmniejszoną ilością pokarmu znacznie częściej ginęły w pierwszych dniach od kontaktu z wirusem grypy, a te, które przetrwały atak, wolniej dochodziły do siebie i odzyskiwały apetyt. Zaobserwowano także poważny spadek masy ciała zwierząt poddanych ścisłej diecie. Prof. Gardner zaznacza, że restrykcja kaloryczna ma swoje liczne zalety, na czele z przedłużaniem życia. Jej zdaniem warto jednak rozważyć rezygnację z niej przynajmniej podczas czterech miesięcy w roku, kiedy zarazki grypy rozprzestrzeniają się z największą intensywnością. Powinno to w szczególności dotyczyć jednostek najbardziej wrażliwych, takich jak dzieci czy osoby starsze. Zdaniem badaczki nawet szczepienie przeciwko grypie nie daje gwarancji przetrwania zimy bez nieprzyjemności związanych z chorobą. Oznacza to, że nawet jeśli określona osoba została w danym roku zaszczepiona, może nie posiadać w swojej krwi dostatecznej ilości przeciwciał pozwalających na odparcie choroby. Ostatnią deską ratunku są wówczas komórki NK, lecz te, jak już ustalono, nie spełniają swojej roli w organizmach osób poddanych restrykcji kalorycznej. Kolejnym badaniem zespołu prof. Gardner będzie ustalenie mechanizmu odpowiedzialnego za osłabienie odporności związanej ze ścisłą dietą. Tego typu dociekania bez wątpienia pomogą w zrozumieniu zjawisk chroniących nas przed chorobą oraz wymuszeniu na organizmie utrzymanie ich w stanie gotowości nawet u osób przyjmujących pokarmy o zmniejszonej wartości energetycznej.
  18. Nowy rodzaj szczepionki przeciw wirusowi polio działa aż do czterech razy skuteczniej od poprzedniej generacji. Wnioski takie wyciągnięto na podstawie dwóch zakończonych niedawno niezależnych, trwających trzy lata testów. Wirus polio jest odpowiedzialny za rozwój poliomyelitis, czyli wirusowego zapalenia rogów przednich rdzenia kręgowego. Choroba może mieć bardzo ciężki przebieg i pozostawić po sobie ślad w postaci poważnego porażenia nerwowego i zaniku wielu mięśni. Obecnie, dzięki trwającemu od kilkadziesięciu lat programowi szczepień, schorzenie uważa się za niemal całkowicie wyeliminowane - na świecie istnieje zaledwie kilka miejsc, w których stanowi ono realne zagrożenie. Z tego powodu niezwykle istotne jest opracowanie skutecznych szczepionek, które pozwolą raz na zawsze rozprawić się z patogenem odpowiedzialnym za rozwój tej przypadłości. Autorem pierwszej skutecznej metody szczepienia przeciw wirusowi polio był Polak, Hilary Koprowski. Obecnie stosuje się standardowo tzw. szczepionkę triwalentną, tzn. wywołującą odporność na trzy szczepy wirusa jednocześnie. Testowany obecnie lek, podawany w czterech kolejnych dawkach, ma charakter monowalentny (a więc skierowany przeciw pojedynczemu szczepowi wirusa), lecz jest na tyle skuteczny, że poprawa odporności na infekcję jest znacznie wyższa niż dotychczas. Najważniejszym ogniskiem poliomyelitis jest obecnie północno-zachodnia Nigeria. Ambitne plany zaszczepienia całej populacji tego regionu zakończyły się niepowodzeniem w wyniku działań muzułmańskich ekstremistów, którzy oskarżyli służby odpowiedzialne za podawanie szczepionki o celowe wywoływanie z jej pomocą niepłodności u kobiet. W efekcie aż 55% dzieci żyjących na północnym zachodzie Nigerii nie przeszło pełnego cyklu szczepień, a 21% nie otrzymało nawet pojedynczej dawki. Istnieje nadzieja, że skuteczna dystrybucja nowej szczepionki umożliwi stosunkowo szybkie poprawienie tych dramatycznych statystyk. Testy oceniające skuteczność preparatu przeprowadzono niezależnie od siebie w Egipcie i w Indiach. Ich wyniki pokazują, że wykazuje on skuteczność od około 70 aż do około 400 procent wyższą w stosunku do produktu stosowanego dotychczas. Tak doskonale rezultaty rodzą nadzieję na znaczne zredukowanie liczby zachorowań w ciągu kilku najbliższych lat. Poprzednie próby ostatecznego rozprawienia się z wirusem polio, czyli jego eradykacji, zakończyły się niepowodzeniem. Światowa Organizacja Zdrowia proponuje, by w regionach zagrożonych występowaniem poliomyelitis podawać przede wszystkim szczepionkę monowalentną skierowaną przeciw szczepowi wirusa uznawanemu w danym miejscu za najgroźniejszy, a następnie wspomóc profilaktykę szczepieniem triwalentnym dla zapewnienia skuteczniejszej ochrony przed infekcją. Miejmy nadzieję, że tym razem plan zostanie wykonany, a schorzenie zostanie raz na zawsze wyeliminowane.
  19. Giuseppe Marino, botanik amator z Sycylii, wyhodował pierwszy na świecie krzew, na którym rosną zarówno pomidory, jak i bakłażany. Wyjaśnił, że dokonał tego, szczepiąc te dwa gatunki roślin na pniu Solanum torvum. Włoch uważa, że dzięki jego roślinie będzie można chociaż częściowo zaradzić problemowi światowego głodu. Krzew jest bowiem odporny na choroby i wytrzymuje suszę, a zatem urośnie niemal wszędzie. Potrzebuje tylko jesiennego przycinania i daje owoce od kwietnia po wrzesień lub październik. Są one duże, mają doskonały smak, kolor i zapach. Ich jakość jest dużo wyższa niż tych uzyskanych w tradycyjny sposób. Marino szczepił różne gatunki bakłażanów, aż zauważył, że krzew stale wydaje obfity plon. W tym roku dodał jeszcze pomidory. Zdecydował się na to posunięcie, bo pomidory i bakłażany należą do tego samego rodzaju, co Solanum torvum, a więc do psiankowatych (Solanaceae). W przeszłości Marino wsławił się innym ogrodniczym osiągnięciem: wyhodował olbrzymie arbuzy. Solanum torvum to roślina z Ameryki Środkowej. Jest znana pod wieloma różnymi nazwami: diabla figa, susumba, tekokak, makhua phuang czy dziki bakłażan. Osiąga wysokość 2-3 metrów, a grubość łodygi u nasady to zazwyczaj ok. 2 cm, ale zdarza się, że roślina ma nawet 5 m wysokości oraz 8-cm średnicę.
  20. Brytyjscy naukowcy zaobserwowali, że mężczyźni, ale już nie kobiety, szczepieni rano na wirusowe zapalenie wątroby typu A lub grypę reagują większym skokiem poziomu przeciwciał (Psychophysiology). Zespół Anny Catriony Phillips z Uniwersytetu w Birmingham badał reakcję na dwie szczepionki: 1) przeciwko WZW A w grupie młodych dorosłych i 2) na grypę w grupie starszych osób (doroczne szczepienie). W pierwszym eksperymencie zaszczepiono 75 studentów z miejscowego uniwersytetu. Część ukłuto rano (w godzinach od 10 do 12), a część wczesnym wieczorem (od 16 do 18). W drugim eksperymencie uwzględniono 90 starszych osób, które jak co roku zaszczepiły się przeciwko wirusowi grypy w praktyce swojego lekarza rodzinnego. Szczepionkę podawano w dwóch przedziałach czasowych: między 8 a 11 i pomiędzy 13 a 16. Okazało się, że w porównaniu do grupy szczepionej po południu/wieczorem, wśród mężczyzn ukłutych rano niemal dwa razy częściej odnotowano dwukrotne zwiększenie liczby przeciwciał. Jeśli uda się powtórzyć te wyniki w badaniach z losowo dobraną próbą badanych, może to mieć wpływ na wybór pory dnia szczepienia osób z grup ryzyka. Dorośli powinni być szczepieni w konkretnych godzinach, by zwiększyć ich ochronę przeciwko grypie.
  21. Przed nadchodzącą Wielkanocą filipiński rząd wystosował ostrzeżenia zdrowotne dotyczące ukrzyżowania. Co roku telewizje z całego świata transmitują tamtejsze pochody pokutników, którzy biczują się aż do krwi, a potem zawisają na krzyżu, demonstrując wszystkim swoją wiarę. Władze zachęcają, by szczepić się na tężec i używać wyłącznie czystych biczów oraz gwoździ. Nie występujemy przeciwko tradycjom wielkopostnym, ponieważ dla części z nas biczowanie stało się pewną formą odpokutowania grzechów – podkreśla minister zdrowia Francisco Duque III. Ponieważ zadane rany bywają naprawdę głębokie, a wokół unosi się kurz i bakterie, należy się do tego odpowiednio przygotować. W San Fernando zaaranżowano trzy Golgoty. Na listę biczowników wpisały się 23 osoby, w tym dwie kobiety. Czterech ludzi będzie używać prawdziwych gwoździ. Wydarzenie jest sponsorowane przez Coca-colę i Smart Telecommunications. Uczestników zachęca się, by zabrali ze sobą zapas wody i nie kupowali jej po drodze, nie mając pewności, skąd pochodzi i czy nadaje się do spożycia. Podobne apele wystosowano do widzów, którzy, wg rządu, powinni sobie na własną rękę zapewnić prowiant. Dzięki temu nie zarażą się żółtaczką typu A czy durem brzusznym i nie dostaną biegunki.
  22. Od lat naukowcy myślą o coraz skuteczniejszych metodach szczepienia. Niemcy uważają, że najlepszym sposobem dostarczenia preparatu jest tatuaż (Genetic Vaccines and Therapy). Przeprowadzili testy na myszach i okazało się, że wtatuowanie szczepionki jest o wiele skuteczniejsze od tradycyjnych metod w prowokowaniu reakcji układu odpornościowego. Po wprowadzeniu tą drogą 3 dawek powstaje 16-krotnie więcej przeciwciał niż po 3 zastrzykach domięśniowych. Badacze z Niemieckiego Centrum Badań nad Rakiem w Heidelbergu posłużyli się eksperymentalną szczepionką z niewielkimi fragmentami DNA. Tego typu rozwiązania są niezwykle obiecujące, można by je zastosować do szczepienia na rozmaite jednostki chorobowe: od grypy po nowotwory. Do tej pory nie wykorzystywano ich potencjału, m.in. ze względu na niską wydajność. Na razie nie sprzedaje się żadnych szczepionek DNA, ale kilka firm farmaceutycznych prowadzi próby kliniczne w tym zakresie. Tatuaże od tysięcy lat spełniają ważną rolę w różnych kulturach i subkulturach. Rozpowszechniły się jeszcze bardziej, gdy ponad wiek temu (w 1890 r.) Samuel O'Reilly wpadł na pomysł, że wynalezione przez Edisona urządzenie do grawerowania można zmodyfikować i wykorzystać właśnie do zrobienia tatuażu. Podobnych elektrycznych maszynek używa się do dziś, choć wielu tatuażystów woli się nimi nie posługiwać, traktując swój zawód jak dziedzinę sztuki. Wg naukowców z Niemiec, wibrująca z dużą częstotliwością igła (kilkaset wkłuć na sekundę) mogłaby wprowadzać pod skórę szczepionkę zamiast tuszu. Dr Martin Mueller twierdzi, że nasilona reakcja układu odpornościowego jest skutkiem większych szkód poczynionych w skórze przez igłę do tatuażu (tworzą się ranki i stan zapalny). To dlatego szczepionka-tatuaż jest bardziej bolesna, ale jednocześnie skuteczniejsza. Myszom wstrzykiwano fragmenty wirusów brodawczaka ludzkiego (HPV). Takie szczepionki nie nadają się dla wszystkich. Najprawdopodobniej przyjmą się jako sposób szczepienia terapeutycznego, np. w przypadku nowotworów czy innych poważnych chorób, gdzie większą bolesność można jakoś uzasadnić. W ten sposób można też będzie szczepić zwierzęta hodowlane.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...