Panowie, bądźcie bardziej grzeczni dla naszej rodzynki
A wracając do meritum: zabory skończyły się 100 lat temu. Od tamtej pory nasi leśnicy mogą działać. I działają tak, że mamy coraz mniej lasów, a coraz więcej upraw. Od kilkunastu lat jestem w lesie kilka razy w tygodniu na kilkugodzinnych spacerach. A np. takiej skali wycinki jak obecnie, to nie pamiętam. I podejrzewam, że ta wycinka ma związek ze zdobywaniem pieniędzy na 500+, a nie z dbałością o lasy.
Polecam wywiad: https://naukaoklimacie.pl/aktualnosci/lasy-gospodarcze-sa-jak-pola-ziemniakow-naturalnych-mamy-malo-i-nie-chronimy-ich-dobrze-436
Wraz z takim interesującym fragmentem: "
Skoro lasy naturalne są cenne, a mamy ich niewiele, to czy są dobrze chronione?
Nie są.
Jak to możliwe?
W tych miejscach koncentrują się wyręby. I to w miejscach, o których wiemy, że są najcenniejsze przyrodniczo, np. fragmenty naturalnego pochodzenia w Puszczy Białowieskiej czy w Karpatach. Tak, jakby administracja lasów chciała jak najszybciej "rozwiązać" problem ochrony w ten sposób, że je wytniemy, to nie będzie czego chronić, nie będzie powodu tworzenia rezerwatu czy parku narodowego. Poza tym takie wielkie drzewa dostarczają najcenniejszego surowca drzewnego.
Zdecydowanie nie chronimy dobrze lasów naturalnych. Od 20 lat nie powstał żaden nowy park narodowy, a rezerwatów - wszystkich, nie tylko leśnych - przybyło może 5 procent w ciągu ostatniej dekady."
[...]
Dlaczego tak się dzieje?
Mamy jedną firmę, monopolistę, która nazywa się Lasy Państwowe i robi co chce i jak chce. To kwestia ambicji tej korporacji.
Tymczasem minister środowiska mówił niedawno na konferencji w Toruniu, że "nie ma lepszej instytucji zajmującej się ochroną przyrody w Polsce".
To jest następna sprawa. Lasy Państwowe głoszą, że gospodarka leśna równa się ochronie przyrody. Nie jest to prawdą. Leśnictwo to gospodarcze wykorzystanie lasu, ochrona przyrody lasów naturalnych to ich wyłączenie z eksploatacji. Wielu leśników głęboko wierzy, że ich działalność jest konieczna do istnienia lasu, że bez ich interwencji las zginie ("nie masz lasu bez leśnika"). Głosił to publicznie m. in Jan Szyszko. Nie jest to wprawdzie twierdzenie prawdziwe, ale dostarcza wygodnego "uzasadnienia" dla sprzeciwu wobec wyłączania fragmentów lasów z ingerencji ludzkiej.
Tak jak myśliwi, którzy mówią, że "muszą" dokarmiać zwierzęta w lesie, a później na nie polują.
Na przykład. "Nie masz zwierzyny bez myśliwych". Leśnicy to samo mówią na temat lasu. Że trzeba go posadzić, później pielęgnować i wyciąć. I w związku z tym są przekonani, że najlepiej chronią las. Ale czegoś takiego jak posadzone w rzędach uprawy drzew w przyrodzie nie ma. W polskich warunkach lasy doskonale dają sobie radę bez człowieka. Gorzej leśnicy bez lasów.