Znajomemu spadł zegar ze ściany przy "pierwszym razie", od tamtej pory nie był nigdy nakręcony na pamiątkę. To też telekineza czy też "fizyka zjawiska" jest dosyć jasna dla każdej ogarniętej osoby?
Denata o określonej godzinie mamy na wejściu do rozumowania warunkowego, on nie zmienia statystyki.
1/12 na godzinę, minuty mogą to niewiele poprawić. Zatrzymanie sugeruje usterkę mechaniczną która przy rozładowanej baterii blokuje zegar w tej pozycji. Shit happens.
Wymieniona bateria nawet nie musiała być nowa, bardzo często machinalnie bierze się starą, a te jak wiadomo po chwili odpoczynku mogą na moment "zaskoczyć", czyli zegar byłby w stanie przeskoczyć "opór". Szansa że bateria rozładuje się "właśnie dzisiaj" (bo o godzinę dba usterka) to powiedzmy 1:1000-1500. Czyli 1:12k. 1:30k * szansa na wystąpienie takiej usterki. Całkiem możliwe. I to tylko jeden możliwy scenariusz, takich jest więcej i każdy z nich zmniejsza nieprawdopodobieństwo takiego zdarzenia!
Skrajnie nieprawdopodobne zdarzenia się zdarzają, bo tym właśnie różnią się od niemożliwych. Skrajnie nieprawdopodobnych wydarzeń nie musi być wcale mało, ich jest mało w stosunku do "potencjalności". A dowiadujemy się o nich nieproporcjonalnie częściej, ze względu na ich rzadkość - taki paradoks, i stąd "epidemia na cuda".
Dokładna analiza zmienia takie oszacowania. Na przykład, jakie są szanse, że ktoś wygra 3 razy w Totolotka? Naiwnie patrząc 1:195547109921856. Jest to zmniejszane przez ilość losowań. Ale niestety dla paranormalności trzeba rozważyć scenariusz, w którym nieogarnięty nałogowiec wygrywa w Lotto, i znaczną część wygranej wydaje na kolejne losy. Lotto ma E(x) na poziomie 50%, teraz może mniej, ale to wciąż pozwala zamienić pytanie wejściowe na takie: jakie są szanse, że wygra nieogarnięty nałogowiec. Taki nieogarnięty nałogowiec nie musi być pojedynczy, on może być "rozproszony" . Raz coś takiego się zdarzyło i nie ma w tym nic dziwnego.
Ale można też szukać zjawisk paranormalnych, na czym de facto żerują wszyscy twórcy tzw. systemów.
Racjonalista ma całkowicie inaczej. Przytoczę swoją historię. Kiedyś z bratem w wieku 12 lat widziałem tzw. UFO, po polsku NOL. Wygląd: 3 pulsujące purpurowo/różowawo kule wielkości kątowej mniej więcej księżyca, tworzące trójkąt /\, krawędziami odległe o 2-3 księżyce. Nisko nad horyzontem, 5 sekund obserwacji (brat widział dłużej w poprzedniej luce nad horyzontem). Chcieliśmy wybiec, ale "drzwi były zamknięte pomimo że nikt z nas nie pamiętał, że je zamykał na klucz" - mamy już aurę niesamowitości do kwadratu. Nic wiecej nie zobaczyliśmy, nikt inny nic więcej nie widział.
Pierwsza decyzja - kazałem bratu osobno spisać obserwacje ze wszystkimi szczegółami, bez żadnej rozmowy i uzgadniania informacji. Dopiero po tym porównałem opis i był całkowicie zgodny. Nigdy więcej nie widziałem czegoś takiego ponownie. Kilka miesięcy potem przeczytałem w prasie, że we Wrocławiu widziały takie same kule (opisywane jako mające setki metrów średnicy i poruszające się z ogromną prędkością) tysiące osób.
Jaki z tego wyciągnąłem morał?
Że w fizyce pozostała masa fascynujących rzeczy do odkrycia wbrew temu co uważałem wcześniej, i zadecydowało to to trochę o kierunku moich studiów.
Każda opcja (kosmici, podróżnicy w czasie, dziwne zjawisko optyczne, nowa fizyka) prowadziły do tego samego wniosku.
Co to było? Dalej nie wiem. I nie jestem z tego powodu nieszczęśliwy. W ogóle nie pomyślałem ani o aniołach, ani o diabłach. "Oko boga" była hipotezą że to pojęcie mogło powstać na skutek analogicznej obserwacji.
Tak jest w każdym wątku praktycznie na każdej stronie... Niesamowity poziom agresji i arogancji nie popartej intelektem. Parafrazując ekonomistów - jedyna wartość dodana jaką dostarcza kolega to "płynność".
Aby ustalić o co chodzi z "gonieniem ogona".
Po linii najmniejszego oporu.
Nauka niczego nie zamyka. Nauka określa prawdopodobieństwa dla prawdziwości hipotez w najlepszy możliwy systematyczny sposób. Nikt nie wymyślił lepszego systemu.
Religie dostarczają prawd objawionych, czyli hipotezy z przyjętym prawdopodobieństwem 1.
Użyteczną życiową zasadą jest przyjęcie do wiadomości, że rozwiązania niekonwencjonalne są niekonwencjonalne, bo ostro zasysają. Jak coś działa to szybko staje się "konwencjonalne". Od układów samolotów do medycyny.