Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Dramatyczne spadki dzietności. Wkrótce czeka nas wielka globalna zmiana demograficzna

Recommended Posts

W The Lancet ukazały się wyniki badań nad płodnością, demografią i konsekwencjami z tym związanymi. Dowiadujemy się z niego, że do roku 2100 w 97% krajów i terytoriów na całym świecie współczynnik dzietności będzie niższy od koniecznego do zapewnienia zastępowalności pokoleń. Innymi słowy w tych krajach i terytoriach liczba ludności będzie spadała. A zmiana ta będzie niosła ze sobą olbrzymie konsekwencje.

Utrzymanie długoterminowej zastępowalności pokoleń wymaga współczynnika dzietności równego lub większego od 2,1 dziecka na kobietę. Autorzy badań, opierając się na studium Global Burden of Disease, Injuries, and Risk Factors Study (GBD) 2021 przygotowanym przez Wydział Medycyny University of Washington stwierdzili, że do roku 2050 aż 155 z 204 obecnych krajów i terytoriów będzie miało współczynnik dzietności poniżej zapewniającego zastępowalność pokoleń. Do roku 2100 będzie to 198 z 204 krajów i terytoriów. To zaś oznacza kolosalne wyzwania. Z jednej bowiem strony będzie zmniejszała się liczba osób pracujących, a będzie rósł osób na emeryturze. Będziemy mieli więc do czynienia z wyzwaniem dla gospodarki, systemu zabezpieczeń społecznych, nie wspominając już o systemie opieki zdrowotnej, który będzie musiał sobie radzić ze zwiększającą się liczbą coraz dłużej żyjących pacjentów.

Nowe badania pokazują też, że dojdzie do znaczącego przesunięcia na globalnej mapie urodzeń. W 2021 roku 29% dzieci na świecie urodziło się w krajach Afryki Subsaharyjskiej. Do 2100 roku będzie się tam rodzić 54% dzieci.

Stoimy w obliczu kolosalnej zmiany społecznej. W czasie, gdy większość świata będzie zmagała się z problemem zmniejszającej się liczby osób pracujących, z pytaniem jak wypłacać emerytury i jak dbać o starzejące się społeczeństwo, wiele z najuboższych krajów Afryki Subsaharyjskiej będzie musiało zastanowić się, co robić z młodą, szybko rozrastającą się populacją. A musimy pamiętać, że niektóre ze znajdujących się w tym regionie państw to jedne z najbardziej niestabilnych politycznie i gospodarczo krajów, w których panują niezwykle wysokie temperatury i których systemy opieki zdrowotnej są na granicy wydolności, przypomina jeden z autorów badań, profesor Stein Emil Vollset.

Współautorka badań, Natalia V. Bhattacharjee dodaje, że przyszłe trendy całkowicie zmienią globalną gospodarkę i międzynarodowy układ sił. Konieczna będzie reorganizacja społeczeństw. Świat musi przystosować się do wyzwań związanych z migracją i siecią pomocową, które będą krytycznymi elementami konkurencji o migrantów, potrzebnych do podtrzymania wzrostu gospodarczego. A to wszystko w obliczu boomu urodzin w Afryce Subsaharyjskiej.

Jeszcze w 1950 roku światowy współczynnik dzietności wynosił 5 dzieci. W roku 2021 spadał on do 2,2 dziecka, z czego w ponad połowie krajów i terytoriów (110 z 204) jest poniżej zastępowalności pokoleń. Sytuacja jest szczególnie zła w Korei Południowej (0,82), Andorze (0,98) i Serbii (1,08). Jednak w Polsce jest niewiele lepsza. W naszym kraju współczynnik dzietności wynosił w 2021 roku zaledwie 1,37. Jeszcze w roku 1980 było to 2,28, a w 1950 – 3,63. Autorzy badań prognozują, że do roku 2050 współczynnik ten zmniejszy się u nas do 1,21, a w roku 2100 wyniesie 1,07. Oznacza to, że o ile w roku 2021 urodziło się w Polsce ok. 330 000 dzieci, to w roku 2050 będzie to 206 200, a w roku 2100 – 74 400.

Z kolei najwyższy na świecie współczynnik dzietności jest w Czadzie, gdzie w 2021 roku wyniósł on 6,99. Od roku 1950 obniżył się z 7,36. Jednak rosnąca liczba ludności Czadu, przy tak wysokim i powoli spadającym współczynniku dzietności oznacza, że liczba dzieci szybko rośnie. W 1950 roku w Czadzie urodziło się 127 400 dzieci, w roku 2050 będzie to 1 841 100, a w roku 2100 należy spodziewać się niemal 2,5 miliona nowych mieszkańców Czadu.

W badaniach wyraźnie widać, że wszystkie regiony, na których autorzy podzielili świat, boom urodzin mają już za sobą lub właśnie znajdują się w jego okresie. Wyjątkiem jest Afryka Subsaharyjska. W roku 1950 urodziło się w niej nieco poniżej 9 milionów dzieci, w roku 1980 było to już prawie 18 milionów, w 2021 liczba urodzin wyniosła prawie 38 milionów, a w roku 2050 będzie to ponad 46 milionów. W roku 2100 spadnie do nieco poniżej 40 milionów.

Wzrost ten napędzają głównie kraje centralnej oraz zachodniej Afryki, od Senegalu po Czad i od Republiki Środkowoafrykańskiej po Angolę. Jednak nawet w tych regionach średnia spadnie w roku 2100 poniżej poziomu zastępowalności pokoleń. Powyżej 2,1 dziecka na kobietę będzie wówczas przypadało jedynie w Nigrze (2,24) i Czadzie (2,15). Ponadto wystarczająco wysoki wskaźnik utrzymają też Somalia (2,45), Tonga (2,45), Samoa (2,57), Tadżykistan (2,13).

W 2100 roku w Europie krajami o najwyższym współczynniku dzietności będą Dania (1,47), Francja (1,43) oraz Islandia (1,58). Wysokim współczynnikiem (2,09) będzie mógł też pochwalić się Izrael.


« powrót do artykułu

Share this post


Link to post
Share on other sites

Te ekstrapolacje aż do roku 2100 wydają się mało wiarygodne. Sądzę, że nie uwzględniają one wielu czynników, które do tego czasu mogą się bardzo zmienić. Takie czynniki to globalne ocieplenie, podnoszenie się poziomów oceanów, migracje ludności, głód, a do tego pewnie dojdą jeszcze kolejne wojny. Jeszcze 50 lat temu chyba mało kto przewidywał, że pojawią się tak duże zmiany związane z dzietnością, a tu wybiegamy na 80 lat do przodu.

Share this post


Link to post
Share on other sites
Posted (edited)
6 godzin temu, Sławko napisał:

Te ekstrapolacje aż do roku 2100 wydają się mało wiarygodne.

W zasadzie czemu?

Hans Rosling dowodził, że gwałtowne, w skali historycznej ludzkości, przyrosty ludności, były hamowane w momencie osiągnięcia wysokiego na dany moment  poziomu rozwoju społeczno-gospodarczego. Po tym jak ogólnie ludzkość wyrwała się z pułapki maltuzjańskiej (w najbarziej rozwiniętych społecznościach, wg. Banku Światowego, nastąpiło to ok. 1820 r.), to się sprawdza. Wikipedia podaje, że dzietność światowa  w  1963 r. była na poziomie 5, a w 2012 r. spadła do 2,5 dziecka na matkę.Przy ogólnym wzroście dobrobytu.  I jest to trend ogólnoświatowy, nawet dotyczący najbardziej zacofanych krajów Sahelu.

Problemem, obecnie trudno namacalnym, są zmiany strukturalne społeczeństw, czyli tzw. starzenie się społeczeństw. Brak zastępowalności pokoleń. Ale to nie jest nowy problem.

My żyjemy teraz w ułudzie wielkich wielopokoleniowych rodzin. Z tym, że to zjawisko relatywnie nowe. Topolski, jeden z nawybitniejszych naszych historyków od gospodarki nowożytnej, podawał, że w XVI-ym Poznaniu, aż  30 proc gosp. domowych, to były gospodarstwa jednoosobowe. Tkwiliśmy wówczas, jak reszta świata, w pułapce maltuzjańskiej. Ale to kraje Zachodu, które miały ten sam problem co nasz Poznań, z tej pułapki się wyrwały, jako pierwsze. 

W tym leży główna różnica między zwierzęciem a człowiekiem. Zarówno jastrząb, jak i człowiek jedzą kurczaki, ale im więcej jastrzębi tym mniej kurczaków, podczas gdy im więcej ludzi tym więcej kurczaków. Henry George 1879 r. 

I to jest sedno. Przyznam, że jestem zwolennikiem idącej w tym duchu  teorii "zasobu ostatecznego" Juliana Simona. Póki starczy ludzkości zasobów intelektualnych, a te są coraz bardziej wspomagane przez AI, dopóty będziemy w stanie równoważyć kryzysy społeczno-gospodarcze jak i również klimatyczne.

Co oczywiście zwalnia nas z obowiązku dbania o planetę.

 

Edited by venator

Share this post


Link to post
Share on other sites
W dniu 22.03.2024 o 02:17, venator napisał:

Problemem, obecnie trudno namacalnym, są zmiany strukturalne społeczeństw, czyli tzw. starzenie się społeczeństw. Brak zastępowalności pokoleń.

Oczywiście, że rosnąca długość życia ma wpływ na spadającą stopę płodności. Tylko że to wynika z czystej matematyki, tzn. mianownik (liczba kobiet rośnie), ale licznik stoi w miejscu, ponieważ biologia ogranicza możliwości reprodukcyjne w starszym wieku. Wynikałoby z tego, że wcale nie rodzi się mniej dzieci, tylko że ludzie za długo żyją. To wyjaśnia dlaczego całkowita populacja świata wzrasta mimo spadku stopy urodzeń.

Badania wskazują, że im kraj bogatszy, tym spada dzietność, co wydaje się nieintuicyjne, bo przecież im bogatszy człowiek, tym stać go na więcej dzieci. Jednym z wytłumaczeń tego paradoksu jest oczywista korelacja między zamożnością a długością życia. Bardziej zamożni mogą mieć więcej dzieci, ale sami rodzice dłużej żyją,

Jeżeli jednak populacja kraju się kurczy, to wiadomo, że dzieci rodzi się coraz mniej, a więc wyjaśnienie nie leży w starzejącym się społeczeństwie. Odpowiedż leży w ruchu feministycznym, równouprawnieniu i większej ilości nauki u kobiet. To jest dowiedzione naukowo (troche można poczytać tutaj). Kraje o większej nierówności mają większą dzietność, bo zadaniem kobiet jest urodzenie dzieci i wychowywanie, a nie samorozwój. Coraz bardziej zindywidualizowane społeczeństwo robi swoje.

Tak więc ludzie sami sobie stworzyli problem, który teraz chcą rozwiązywać. To samo z systemem emerytalnym - jak 100 czy 200 lat temu nikt nie słyszał o czymś takim, to nie było tego problemu, każdy wiedział, że musi oszczędzać, żeby przeżyć. A dziś nie trzeba, bo "gwarantowane świadczenia". jak kiedyś o jedzenie trzeba było walczyć, to otyłych nie było, a dziś jak jedzenia wbród, to otyłość nazywają chorobą, porównując do jakiegoś zakażenia. 

Rozpasanie społeczeństw, lewactwo i antykultura doprowadziły więc same siebie do chorobliwego stanu i teraz szukają pigułki na wyleczenie się. 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Proste, jak nie będzie komu opiekować się starcami, to umrą jak tylko zachorują ... średnia wieku spadnie do 60 - 70 lat. A starych będzie w końcu mniej niż młodych.

W dniu 21.03.2024 o 19:47, Sławko napisał:

mało wiarygodne

Zgadza się. Jeszcze po drodze będziemy mieć parę mniejszych wojen, kryzysów żywnościowych, kataklizmów naturalnych i tych spowodowanych przez człowieka. Rzymianie żyjący w okresie Pax Romana też pewnie nie spodziewali się zmian klimatycznych i wędrówki ludów barbarzyńskich a mieli cywilizację na poziomie przedindustrialnego Londynu i Paryża  XVI–XVIII wieku. Tak Europa podnosiła się upadku cywilizacyjnego jakieś piętnaście stuleci.  ... daje do myślenia.

W Rzymie też szwankowała demografia lokalnej ludności (mniejsza o powody - ołów w rurach, czy "unikanie" ciąży") a sytuację ratował niekończący się strumień napływowej ludności szukającej lepszego życia w granicach Wiecznego Miasta.

 

W dniu 22.03.2024 o 02:17, venator napisał:

starczy ludzkości zasobów intelektualnych

Jak na razie to widzę elitaryzację a nie egalitaryzację dostępu do "użytecznej wiedzy" matma, fizyka, chemia, biologia, biotechnologia, inżynieria układów scalonych. Niby że nie? A ilu idzie na studia matematyczne? Ilu ogarnia zasadę działania mikroprocesora od poziomu pojedynczego tranzystora? Ilu miało do czynienia w szkole z laboratorium chemicznym? Ilu robiło sekcję szczura na biologii?

Intelektualnie ogół społeczeństwa się uwstecznia. Bogacze i ich dzieci również ulegają infantylizacji ( popatrzcie na zachowanie Elona Muska - bogaty  i ... )

7 godzin temu, Antylogik napisał:

szukają pigułki na wyleczenie się. 

 Jak przekonać kobiety żeby decydowały się na ciążę? A mężczyzn że ojcostwo się opłaca? Od małego ( przedszkole, szkoła podstawowa, średnia) udowadniać że rodzicielstwo jest fajne.

Wszystkie pomarszczone, wypalone, zgryźliwe nauczycielki zastąpić młodymi (choćby i Ukrainkami, Wietnamkami, Filipinkami, Wenezuelkami, Kubankami, Hinduskami) Przedmiotów ścisłych można uczyć po angielsku. Ogólnie wszystko poza Językiem Polskim należałoby uczyć w językach obcych nowożytnych. (w przewadze angielski, ale również hiszpański i francuski) Hiszpania i Francja miały dość kolonii z których obecnie można by "importować" kadrę. Francja - Wietnam i kraje północnej Afryki, Hiszpania - niemal cała Ameryka Południowa.

Wprowadzić parytet imigracji. Na każdego imigranta ma przypadać co najmniej 2,5 imigrantki i trzymać się tych proporcji jak dogmatu wiary aż proporcja kobiet do mężczyzn w przedziale wiekowym 0-30 lat nie będzie w granicach 1:1

Obowiązkowa wakcynacja przeciw HPV i innym chorobom przenoszonym drogą płciową (jak najwcześniej), suplementacja kwasem foliowym. Powrót do przesłanki embriopatologicznej, Badania profilaktyczne podczas ciąży pod rygorami prawnymi (zagrożenie życia dziecka). Dostęp do powszechnej antykoncepcji, ale przy równoczesnej propagandzie ( naprawdę rozbuchanej i wszechobecnej ) promującej macierzyństwo.

Wszystkie programy społeczne dostępne w pierwszej kolejności dla rodzin z dzieckiem, najlepiej z dwójką, ( przy czym "ścisły" obowiązek pracy przynajmniej jednego rodzica, dzieci spełniają obowiązek szkolny, a dla tych co im się "potknęło" i mają prawomocny wyrok "na karku" poświadczenie od kuratora / komendanta lokalnego posterunku )

Żeby dziewczynki, dziewczyny i kobiety czuły się (i jednocześnie były) bezpieczne sprawców gwałtów kastrować ... publicznie ... gilotyna.

A w przypadku (bo się zdarzają) umyślnego fałszywego oskarżenia o gwałt ... w dyby, kijem na goły zadek i jak Jagnę na furę z gnojem za miasto, czy wieś ... wizerunek i personalia upublicznione.

Proste metody są proste, szybkie i nie wydaje się forsy na system penitencjarny

Że najlepszy okresem dla kobiety na zajście w ciążę jest przedział między 20 -24 rokiem życia ... należy przy uczelniach wyższych otwierać żłobki. (kadra akademicka niech robi za przedszkolanki. No co? Wykształcenie mają, kursy pedagogiczne pokończyli ( czterdzieści lat temu ) to opowiedzą maluchom bajkę "o śpiącym studencie i siedmiu poprawkach egzaminu", czy "o Studentce z zapałkami co spaliła laboratorium i lewe skrzydło uczelni".

Licencjat, magisterka ... doktorat i dzieciak odchowany.

Kończąc, że do poczęcia potrzebny jest seks (prostsze i przyjemniejsze od szkiełka laboratoryjnego) ... promować Noc Kupały ... już od liceum  i technikum (15 lat mają więc na legalu).

Share this post


Link to post
Share on other sites
3 godziny temu, krzysztof B7QkDkW napisał:

Od małego ( przedszkole, szkoła podstawowa, średnia) udowadniać że rodzicielstwo jest fajne.

Pierwsze zdania i już brednie. Przedszkola i szkoły nie są od uczenia rodzicielstwa, planowania rodziny czy "edukacji seksualnej". Pamiętam miałem jakieś tam lekcje pseudo-edukacji pseudo-seksualnej, to byłyby jakieś głupoty totalne i strata czasu. Już religia jest bardziej wartościowa. Nie dość, że uprawiasz lewackie brednie, to jeszcze nakładasz na nie kolejne brednie, o tym, żeby "udowadniać", że to jest fajne. Jest to skrajnie nieodpowiedzialne podejście, bo dziecko to głównie odpowiedzialność, a nie coś fajnego jak zabawa. Lewactwo dzisiejszych czasów, którego jesteś reprezentantem, chciałoby, żeby wszystko było lekkie, łatwe i przyjemne. A jak się okaże, że nie jest, to co? Aborcja na początek? 

3 godziny temu, krzysztof B7QkDkW napisał:

Wszystkie pomarszczone, wypalone, zgryźliwe nauczycielki zastąpić młodymi (choćby i Ukrainkami, Wietnamkami, Filipinkami, Wenezuelkami, Kubankami, Hinduskami)

A może zamiast dyskryminować ze względu na wiek, robić testy empatii i IQ? Proponowałbym także zastosować to na forach naukowych, żeby podnieść ich jakość. Bo okazałoby się wtedy, że ktoś tak zgryźliwy i mało rozgarnięty, nie mógłby wypisywać takich bzdur?

Share this post


Link to post
Share on other sites
16 godzin temu, Antylogik napisał:

bzdur

Niech mi jegomość do lewactwa nie porównuje. Trafił waćpan w swoich szkolnych latach na pedagogiczne popłuczyny z dyplomami uniwerku w Bzdziszewie filia Sztachety Zgniłe. Co z tego? Da się organizować merytoryczne prowadzone przez specjalistów (choćby studentów medycyny) zajęcia dla uczniów podstawówek a nawet przedszkoli.

Przypomnę jaśnie wielmoży że ongiś w rodzinach wielopokoleniowych i wielodzietnych starsze rodzeństwo / kuzynostwo opiekowało się młodszym drobiazgiem. Zmiana pieluch, karmienie, odpędzanie wilków od kołyski.

Na szczęście mamy XXI wiek i opieka nad dziećmi jest o niebo prostsza. W takich Stanach młode dziewczyny dorabiają jako babysitters  i jest to powszechnie uznawane za normę, że nastolatka jest w stanie zaopiekować się dzieckiem (odpłatnie więc "fajnie"). Jednocześnie nikt sprawdzonym nianiom nie wypomina braku odpowiedzialności.

A jeśli będzie się tłuc od małego śpiewkę że dzieci i rodzicielstwo to nic ino odpowiedzialność i konsekwencje. Że to nieprzespane noce, rozstępy, obwisły cyc, pieluchy, zarzygane śpioszki, choroby wieku dziecięcego, oraz wyrzynające się mleczaki ...

To która nastolatka i nastolatek zechce być rodzicem. (mówię o świadomym rodzicielstwie a nie wpadce po zachlanej nocy)

Wystarczy żeby do idei rodzicielstwa przyzwyczajać od najmłodszych lat. Zarówno dziewczynki jak i chłopców. Ponieważ mało kto obecnie ma liczne rodzeństwo na którym mógłby pod okiem swoich rodziców "ćwiczyć" przewijanie, karmienie, kąpanie, przebieranie i odganianie wilków od kołyski ... żartowałem. To dobrze żeby tych umiejętności można było nabywać w szkole. Jak opanuje się je za młodu to w wieku nastoletnim, czy dorosłym nie będą one czymś obcym, trudnym, lub powodującym uczucie lęku.

Ot zwykła rutyna jak mycie zębów, odrabianie lekcji, zmywanie naczyń, koszenie i pielenie ogródka.

I tak z takim "backgroundem" rodzicielstwo jest FAJNE. Jak nie stresuje nas zmiana pieluch, nie panikujemy przy chorobach wieku dziecięcego, znamy i pilnujemy kalendarz szczepień ...

... to cieszymy się rodzicielstwem. I bezkarnie bawimy się Lego, żołnierzykami i zdalnie sterowanym autkiem.

 

Co do nauczycielek. Obecnie absolutnie niczym, nawet podwyżkami, nie da się przekonać młodych do podjęcia kariery nauczyciela. Ponieważ krajowi kandydaci to albo entuzjaści (ale dla tych to fundowałbym wizytę u psychiatry) albo ci którym nie udało się zdobyć posady po studiach i poszli na kursy pedagogiczne, czy podyplomówkę.

Nie ma się co oszukiwać. Trzeba szukać narybku za granicą. Najlepiej młodych ambitnych dziewczyn szukających lepszego życia w kraju bądź co bądź europejskim.

Na koniec. Gdzie widziałeś w mojej wypowiedzi "lewactwo". Tym na "lewo" zależy właśnie na depopulacji, obrzydzaniu rodzicielstwa, ideę wychowania dzieci zastępują bredzeniem o opiece nad zwierzaczkami. Promują model rodziny 2+1 a najlepiej 2+ piesek.

A ja namawiam do rodzin wielodzietnych, planowanych, zdrowych i bezpiecznych w bezpiecznym kraju dbającym o ich potrzeby.

Share this post


Link to post
Share on other sites
2 godziny temu, krzysztof B7QkDkW napisał:

Niech mi jegomość do lewactwa nie porównuje. Trafił waćpan w swoich szkolnych latach na pedagogiczne popłuczyny z dyplomami uniwerku w Bzdziszewie filia Sztachety Zgniłe. Co z tego? Da się organizować merytoryczne prowadzone przez specjalistów (choćby studentów medycyny) zajęcia dla uczniów podstawówek a nawet przedszkoli.

Studenci medycyny mają prowadzić edukację seksualną? Ty w ogóle rozumiesz co to jest ta edukacja seksualna, czy tam "wychowanie w rodzinie", bo takie nazwy też panują? Filozofujesz nie mając zielonego pojęcia o czym. Chcesz uczyć w przedszkolu dzieci, jak się robi i wychowuje dzieci? Zboczeńcu. 

3 godziny temu, krzysztof B7QkDkW napisał:

To która nastolatka i nastolatek zechce być rodzicem. (mówię o świadomym rodzicielstwie a nie wpadce po zachlanej nocy)

Zrobiłeś test, badania psychologiczne, statystyczne, jaki będzie wpływ, czy tylko filozofujesz dla filozofowania (czytaj pier.olisz dla pier.olenia)? Twoje przekonania nikogo nie interesują, ważne są fakty.

3 godziny temu, krzysztof B7QkDkW napisał:

Na koniec. Gdzie widziałeś w mojej wypowiedzi "lewactwo".

Lewactwo może mieć różne wymiary i ty reprezentujesz jeden z nich i nawet tego nie rozumiesz. Dla konserwatystów temat seksu to temat TABU, koniec kropka. O tym się nie rozmawia, to się po prostu robi. Dzieci uczą się przy rodzicach jak się opiekowac małymi. Ja też się opiekowałem małą siostrą, widziałem jak jest przewijana, jak śmierdzi kupą itd itd. To jest praktyka, a nie te wasze lewackie filozofowanie (czytaj pier.olenie). I dziewczynki mają to w genach, i żadne odstraszanie ich nie odstraszy od macierzyństwa. Równie dobrze możesz promować homoseksualizm dla nastolatków i wmawiac im, że płeć przeciwna to obrzydlistwo. Dopóki nie bedą mieć same traumatycznych przeżyć, dopóty twoja propaganda (czytaj pier.olenie) nie będzie miała żadnego wpływu w dłuższym okresie.

 Dopiero jeśli nie mają żadnego wzorca, który by im pomógł nauczyć się, wtedy dopiero może wkroczyc państwo. Czyli dopiero przy mało prawdopodobnym założeniu, że nie mają rodziców, nie mają babci, przyjaciół z dziećmi, to dopiero wtedy można mówić o jakichś programach. A ty chcesz wciskać dzieciom i nastolatkom swoje fantasmagorie.

 

Share this post


Link to post
Share on other sites
Godzinę temu, Antylogik napisał:

Studenci medycyny mają prowadzić edukację seksualną?

A dlaczego nie? Wiedzę mają. Są młodzi i skleroza nie ogarnęła jeszcze kwestii które są dal dzieciaków i nastolatków problematyczne. A zasadniczo edukacja seksualna to nie fizyka kwantowa. Dużo lepiej tematykę wytłumaczy student czy studentka medycyny niż ... no właśnie kto?

Wychowawcy jakoś nie wyrabiają, godzina wychowawcza to żart. Pedagog szkolny to de facto jedynie funkcja administracyjna. Higienistka (pielęgniarka szkolna) nieobecna a jak jest to tylko na fluoryzację zębów.

Godzinę temu, Antylogik napisał:

Zboczeńcu

To już w przedszkolach nie ma lalek, dzieciaki nie bawią się "w dom"? Dziewczynki nie zmieniają tym lalką wyimaginowanych pieluszek, nie karmią wymyśloną butelką ze smoczkiem. Nie przyrządzają posiłków na zabawkowej  kuchence?

Kojarzysz że poziom wiedzy dostosowuje się do wieku. Przecież w przedszkolu nie będzie się omawiać mejozy komórek rozrodczych, czy cyklu owulacyjnego. A to skąd są dzieci to nie trudno wywnioskować ... zwierzaków w domu nie miałeś, na wieś nie jeździłeś? Co rusz albo kotka się okoci, suczka oszczeni. No trudno przed dzieciakami ukryć "hydraulikę" procesu.

No przyznaję krycie krów przez byka, czy klaczy przez ogiera może być zaskakujące, szczególnie patrząc na rozmiar, ale z takim widokiem styka się każdy wiejski dzieciak.

Chyba że mowa o miastowych. Mleko pochodzi z kartonika, marchew ze sklepu, a totalnie zaskoczeni są tym że cielęcinka jest z cielaczków. Miastowe to tak odklejone od rzeczywistości, szczególnie ci od weganizmu i Grety Thunberg.

1 godzinę temu, Antylogik napisał:

Zrobiłeś test, badania

Chłopie a jaki obecnie jest przyrost naturalny. To nie wystarczy za obiektywny wskaźnik chęci zostania rodzicem. A jeszcze te ględzenie z ambon " masz rodzić nawet jak zagraża to życiu", "masz donosić nawet jak nawet jak i tak umrze po porodzie, oby tylko ochrzcić".  To właśnie mi przeszkadza na prowincji. Chłopy w czarnych sukienkach.

A później odnajduje się małe truchełka po beczkach po kapuście, po zamrażarkach. Co mało tego było? Co rusz wypływała sprawa dzieciobójstwa.

2 godziny temu, Antylogik napisał:

Dla konserwatystów temat seksu to temat TABU, koniec kropka. O tym się nie rozmawia, to się po prostu robi.

Oj toś poleciał ortodoksem. Jak zaciąży przed ślubem to wygnać z wioski, napiętnować, honoru rodziny bronić i zaciukać. Bo co sąsiady powiedzą, sromota, poruta, zgroza.

Później rodzi się z FAS (płodowy zespół alkoholowy) bo mamusia ze zgryzoty chlała w ciąży, albo z chorobą genetyczną bo kuzynostwo się gziło.

Kto im nie powiedział że nie wolno. No tak temat tabu (serio?) Gdzieś ty się chował?To ja mieszkam na wygwizdowie i takiego ciemnogrodu nie spotkałem. No chyba w opowieściach  babci o tym z czym przyjechali repatrianci zza Buga - Panocku oni tu elektryczność majo, woda zo ściany leci a boby bez czepca chodzą z odkrytymi włosami ... bezbożne.

2 godziny temu, Antylogik napisał:

dziewczynki mają to w genach, i żadne odstraszanie ich nie odstraszy od macierzyństwa.

Powtarzam spójrz na statystykę demografii w Polsce ... nic ich nie odstrasza ... poważnie ... a rodzice tacy kompetentni? Bierni a nie kompetentni. Jak nastolatka zaciąży to wszyscy winni poza nimi samymi. Dziewczyna, szkoła, nauczycielki, internet, telewizja i czasopisma. A jak zawczasu proponuje się systemową edukację w cyklu szkolnym to NIE bo Proboszcz, Partia, Sąsiadka.

Kojarzysz szczepienia na HPV dla dziewczynek. Lekarze mówili że najlepiej przed inicjacją seksualną a Ciemnogród zrozumiał że jak się zaszczepią ta zaraz pójdą z chłopcami w krzaki.

Takie to obecnie rodzinne kształcenie. żelazną miotłą kołtun rozczesać. Widać że im bardziej czy to na Lewicy, czy Prawicy zaangażowane tym większa sieczka w głowie.

----------

Mam nadzieję że powyższą przepychankę słowną, bo rzetelną dyskusją tego nie śmiem nazywać, przeczytają osoby zaangażowane w edukację seksualną. Z takim elementem musi mierzyć się współczesna młodzież. Albo prawicowy beton doszukujący się wszędzie lewactwa, albo lewicowa szuria z fiksacją na temat przeludnienia, ograniczonych zasobów i traktowania przerywania ciąży jako kolejnej formy antykoncepcji.

 

Share this post


Link to post
Share on other sites
W dniu 22.03.2024 o 02:17, venator napisał:
W dniu 21.03.2024 o 19:47, Sławko napisał:

Te ekstrapolacje aż do roku 2100 wydają się mało wiarygodne.

W zasadzie czemu?

No bo

W dniu 22.03.2024 o 02:17, venator napisał:

gwałtowne, w skali historycznej ludzkości, przyrosty ludności, były hamowane w momencie osiągnięcia wysokiego na dany moment  poziomu rozwoju społeczno-gospodarczego.

"wysoki na dany moment poziom rozwoju" to rzecz tak odległa od ścisłości jak się tylko da. Osobiście nie mam problemu z tak odległymi ekstrapolacjami dla Europy, USA, Japonii, Rosji czy Chin, ale reszta (czyli chyba jednak większość) to dla mnie nieprzebrany ocean możliwości.

53 minuty temu, krzysztof B7QkDkW napisał:

a jaki obecnie jest przyrost naturalny

To jest właśnie dobre pytanie z oczywistą odpowiedzią (dzietność w PL jest przy samym dnie w Europie), a od siebie dorzucę, że zarówno pisowski prokurator w szafie każdego ginekologa, jak i sukienki dla chłopców w przedszkolu to nie tylko debilny pomysł, ale coś, co przyczynia się do zmniejszania się dzietności. Nie obraźcie się panowie "prawilni", ale potencjalna matka czytając waszą "dyskusję" tylko zniechęci się do macierzyństwa. :mellow:

Godzinę temu, krzysztof B7QkDkW napisał:

No przyznaję krycie krów przez byka, czy klaczy przez ogiera może być zaskakujące, szczególnie patrząc na rozmiar, ale z takim widokiem styka się każdy wiejski dzieciak.

Trochę pojechałeś, bo może było tak z pół wieku temu. Na mojej wsi nie uświadczysz nie tylko byka, bo i świni. :D Za dużo chyba się naoglądałeś chłopów, ewentualnie tańczącego z wilkami. ;)

Godzinę temu, krzysztof B7QkDkW napisał:

Miastowe to tak odklejone od rzeczywistości, szczególnie ci od weganizmu i Grety Thunberg.

Znalazł chłop wroga i do karczmy żydowskiej idzie :P, a czy to nie przypadkiem

Godzinę temu, krzysztof B7QkDkW napisał:

odnajduje się małe truchełka po beczkach po kapuście, po zamrażarkach

u małomiasteczkowych, ludziach ze wsi? Hmm...

P.S.Ostatecznie "dramatyczny spadek dzietności" to dobra nowina. Tak dla Ziemi, jak i dla NAS.

Share this post


Link to post
Share on other sites
Godzinę temu, krzysztof B7QkDkW napisał:

To już w przedszkolach nie ma lalek, dzieciaki nie bawią się "w dom"? Dziewczynki nie zmieniają tym lalką wyimaginowanych pieluszek, nie karmią wymyśloną butelką ze smoczkiem. Nie przyrządzają posiłków na zabawkowej  kuchence?

Do tego potrzebujesz edukacji seksualnej? W przedszkolu? Widać, że jesteś wieśniak, ale na że na wsiach takie niedorozwoje, którym trzeba pokazywać jak zabawkami się bawić, to nie wiedziałem.

Nie wiem, może ty w jakimś patologicznym domu dziecka się chowałeś i nie wiesz jak wygląda normalny rozwój dziecka w domu. Otóż wyjaśniam ci, że w każdym normalnym domu dziecko samo znajduje sobie zabawę, wystarczy mu dać zabawki, a jeśli rodzina ma radio, telewizor, czy komputer włączony z internetem włączony, to mimowolnie dziecko będzie wsiąkać wszystkie informacje. Że takie rzeczy trzeba tłumaczyć, jezu.

Godzinę temu, krzysztof B7QkDkW napisał:

Chłopie a jaki obecnie jest przyrost naturalny. To nie wystarczy za obiektywny wskaźnik chęci zostania rodzicem.

Problem polega różnicy intelektualnej między nami. A właściwie przepaść. Ja od początku zakładam, że jeśli ktoś mnie komentuje, to czytał, to co napisałem, żebym nie musiał powtarzać i że interlokutor się nie chce ośmieszyć. Nie wiem, jak niskie masz IQ, że nie potrafisz przeczytać i zapamiętać, tego co napisałem dużo wcześniej:

Odpowiedż leży w ruchu feministycznym, równouprawnieniu i większej ilości nauki u kobiet. To jest dowiedzione naukowo (troche można poczytać tutaj). Kraje o większej nierówności mają większą dzietność, bo zadaniem kobiet jest urodzenie dzieci i wychowywanie, a nie samorozwój. Coraz bardziej zindywidualizowane społeczeństwo robi swoje.

Podałem nawet specjalnie źródło, żeby takie niedouczone osobniki jak ty, nie zarzucały mi, że gadam od rzeczy, że to tylko moje przekonania. Dokładnie masz wypunktowane przyczyny, oprawione dowodami naukowymi. Ponieważ korelacja między nieukami a leniwymi oszołomami jest wysoka, to zakładam, że muszę ci pomóc. Czyli jeszcze raz:

Fertility Rate - Our World in Data

Przetłumaczę ci to nawet na polski

Cytat

Co tłumaczy spadający współczynnik dzietności?

Szeroki zakres czynników – upodmiotowienie kobiet, rosnący dobrobyt i status dzieci, zmiany technologiczne i ekonomiczne, zmieniające się normy i możliwości planowania rodziny – doprowadził do zmniejszenia całkowitego współczynnika dzietności, który udokumentowałem powyżej.

Poniżej dokonam przeglądu zarówno teoretycznych wyjaśnień, w jaki sposób każdy z tych aspektów wpłynął na liczbę dzieci urodzonych przez kobiety, jak i przedstawię badania empiryczne, które badają te wyjaśnienia.

Tym, co utrudnia precyzyjną księgowość, jest to, że różne wyjaśnienia spadku płodności nie wykluczają się wzajemnie.

Czytając literaturę, odnoszę jednak wrażenie, że na dłuższą metę dwa pierwsze wyjaśnienia – upodmiotowienie kobiet oraz rosnący dobrobyt i status dzieci – były w większości przypadków najważniejszymi czynnikami.

Wzmocnienie pozycji kobiet

Edukacja kobiet

Poziom wykształcenia w społeczeństwie – w szczególności kobiet – jest jednym z najważniejszych czynników prognostycznych liczby dzieci w rodzinach.

Zanim przyjrzę się danym i dowodom empirycznym w literaturze naukowej, które wyjaśniają, dlaczego rosnąca edukacja prowadzi do spadku liczby dzieci przypadających na kobietę, powinniśmy zadać sobie pytanie, dlaczego i w jaki dokładnie sposób edukacja kobiet jest powiązana z wyborem dzieci. Powinniśmy przyjrzeć się teorii.

Edukacja kobiet – teoria

Decyzja o posiadaniu dziecka jest kwestią kosztów alternatywnych, a edukacja je zmienia

Znaczna część prac teoretycznych z ostatnich dziesięcioleci na temat tego, w jaki sposób rodziny decydują, ile chcą mieć dzieci, opiera się na modelach teoretycznych ekonomisty Gary'ego Beckera. 5 Jego model modeluje popyt na dzieci w taki sam sposób, w jaki modeluje się popyt na inne dobra w życiu, gdzie popyt na dzieci jest związany z "ceną" dziecka.

Cena, w tym kontekście, jest uważana za znacznie szersze pojęcie niż tylko koszty pieniężne, jakie rodzice płacą za wychowanie dziecka.

Obejmują one bezpośrednie koszty dziecka – z których większość to koszty pieniężne, takie jak na przykład koszty opieki nad dzieckiem lub nauki szkolnej – a także koszty pośrednie, takie jak alternatywny koszt czasu potrzebnego na ciążę i wychowanie dziecka.

W wielu społeczeństwach matki spędzają więcej czasu ze swoimi dziećmi niż ojcowie, a więc w szczególności koszty alternatywne są ponoszone głównie przez matkę.

Dzięki tym ramom można zrozumieć, dlaczego poprawa wykształcenia kobiet prowadzi do tego, że kobiety chcą mieć mniej dzieci.

Dzieje się tak dlatego, że lepiej wykształcone kobiety mają wyższe koszty alternatywne, a zatem jest mniej prawdopodobne, że będą chciały mieć dużą liczbę dzieci. Lepiej wykształcone kobiety muszą odrzucać więcej możliwości niż kobiety gorzej wykształcone, a więc "cena", jaką muszą zapłacić za posiadanie dzieci, jest wyższa.

Dodatkowe efekty kształcenia

Wzrost wykształcenia kobiet prowadzi również do innych wyników, które mogą jeszcze bardziej obniżyć współczynnik dzietności.

Poprawa zdrowia dzieci

Dowody empiryczne pokazują, że gdy matki otrzymują lepsze wykształcenie, mają tendencję do dostrzegania lepszego zdrowia i niższej śmiertelności u swoich dzieci. Poniżej dokonam przeglądu tych dowodów.

Podsumowując, te dwa dowody sugerują, że lepsza edukacja kobiet obniża współczynnik dzietności bardziej niż jej bezpośredni wpływ na koszty alternatywne.

Stosowanie antykoncepcji

Lepsza edukacja poprawia również wiedzę, stosowanie środków antykoncepcyjnych i zdolność lepiej wykształconych kobiet do zmniejszania różnicy między pożądaną liczbą dzieci a rzeczywistą liczbą dzieci, które mają. Chicoine (2012) znajduje dowody na znaczenie edukacji w tym zakresie. 6

Niższa płodność

Dalsze spadki płodności wynikają z samej niższej płodności. Edukacja nie tylko zmniejsza dzietność, ale także pozwala na lepszą edukację. W ten sposób wzmacnia się lepsza edukacja kobiet, zarówno w obrębie pokolenia, jak i między pokoleniami.

Dowody na tę dwukierunkową zależność można znaleźć w historycznym przejściu do niższej płodności w Prusach, które zostało zbadane przez Beckera, Cinnirellę i Woessmanna (2010). 7

Efekt ten może również wzmacniać się w kolejnych pokoleniach.

Spadające współczynniki dzietności prowadzą do zmniejszenia liczebności klas, co pozwala na poprawę jakości edukacji i zasobów na ucznia. Redukcja ta pomaga również rodzicom poświęcić więcej uwagi i wsparcia każdemu dziecku, co poprawia wpływ edukacji, która jest znana jako "dywidenda demograficzna".

Zmiany w normach społecznych 

Zarówno w historycznych, jak i współczesnych epizodach spadku płodności badacze znaleźli mocne dowody na to, że normy społeczne są ważne w zmniejszaniu liczby dzieci, których pragną rodzice – niektóre z tych dowodów przedstawię poniżej. Edukacja wydaje się być kluczowym warunkiem wstępnym tych zmian.

Edukacja kobiet – dowody empiryczne

Badania empiryczne nad związkiem między wykształceniem kobiet a liczbą dzieci

Wiele badań potwierdza, że wyższe wykształcenie kobiet wiąże się z niższą dzietnością. Badania przyglądają się tej relacji zarówno na poziomie społecznym, jak i indywidualnym.

Podczas gdy niektóre badania analizują tylko statystyczną korelację między tymi dwoma, inne badania również ustalają związek przyczynowo-skutkowy między rosnącą edukacją a malejącą liczbą dzieci.

Badania makro: tam, gdzie kobiety są lepiej wykształcone, mają tendencję do posiadania mniejszej liczby dzieci

Powyższa korelacja jest zgodna z tym, czego powinniśmy się spodziewać na podstawie teorii Beckera, ale nadal jest to tylko korelacja i daleko jej do rozstrzygającego dowodu na to, że edukacja faktycznie powoduje spadek liczby dzieci kobiet.

Kilka badań idzie o krok dalej – nie tylko przyglądają się dwóm zmiennym, ale także kontrolują zmienne, które mogą być mylące. Te badania na poziomie makro są często szczególnie przydatne w miejscach i okresach, w których dane na poziomie mikro – dotyczące poszczególnych rodzin – nie są dostępne.

Becker, Cinnirella i Woessmann (2013)9 badają Prusy przed zmianami demograficznymi w XIX wieku. Stwierdzili istotny związek między poziomem wyższego wykształcenia kobiet a niższymi wskaźnikami dzietności. Poprzez staranną analizę, która obejmuje kontrolowanie różnych czynników i stosowanie technik zmiennych instrumentalnych, sugerują, że związek ten jest przyczynowy.

W innym badaniu analizującym spadek współczynnika dzietności w różnych krajach w latach 1870-2000, Fabrice Murtin (2013) bada różne czynniki, które przyczyniają się do spadku liczby dzieci na kobietę. 10 W analizie podkreślono, że edukacja jest głównym czynnikiem społeczno-ekonomicznym napędzającym przejście do dzietności – zauważając, że wzrost średniego wieku szkolnego w szkole podstawowej od 0 do 6 lat wiąże się ze spadkiem współczynnika dzietności o 40–80%.

Korelacja ta jest poparta danymi pokazującymi, że kraje o znacznym wzroście wykształcenia kobiet doświadczyły podobnego spadku dzietności – kraje, w których wykształcenie kobiet wzrosło z blisko 0 do około 6 lat, doświadczyły spadku współczynnika dzietności o około 40%.

Mikrobadania: Kobiety, które są lepiej wykształcone, mają zwykle mniej dzieci

W przeciwieństwie do makrobadań, którym przyjrzeliśmy się powyżej, które agregowały dane na poziomie krajów, mikrobadania skupiają się na indywidualnych zachowaniach i okolicznościach.

Takie podejście jest przydatne do zbadania złożonego związku przyczynowo-skutkowego między edukacją a płodnością, ponieważ pozwala nam dostrzec wpływ edukacji na płodność i odwrotnie.

Jest to szczególnie pomocne w naszym pytaniu, ponieważ zrozumienie związku przyczynowo-skutkowego między płodnością a wykształceniem może być bardzo trudne – podczas gdy lepsza edukacja jest prawdopodobnie związana z niższą płodnością, rozsądne byłoby również oczekiwanie, że związek przyczynowy jest odwrotny: że niższa płodność zwiększa szanse kobiet na lepsze wykształcenie, co prowadzi do korelacji.

Mikrobadania, często w formie randomizowanych badań, dają wgląd w to, w jaki sposób interwencje edukacyjne mogą wpływać na wskaźniki dzietności.

Na przykład badanie przeprowadzone w zachodniej Kenii przez Duflo, Kremer i Dupas (2015)11 wykazało, że dotacje edukacyjne znacznie zmniejszyły liczbę ciąż wśród nastolatek. Ponieważ możemy badać efekt interwencji politycznej – subsydiów edukacyjnych – widzimy, że korelacja, o której mowa, nie jest napędzana przez odwrotną korelację, wpływ niższych współczynników dzietności na edukację kobiet.

Podobnie badanie przeprowadzone przez Luke'a Chicoine'a (2012)12 wykazało, że zmiany w polityce w Kenii, które rozszerzyły edukację w szkołach podstawowych, spowodowały obniżenie współczynnika dzietności wśród kobiet, częściowo z powodu zwiększonego stosowania środków antykoncepcyjnych.

Dalsze badania przeprowadzone w Indonezji i Nigerii przez Brievora i Duflo (2004)13 dotyczyły wpływu edukacji i współczynników dzietności, badając wpływ programu budowy szkół w Indonezji w latach 1973-1978. Autorzy odkryli również, że im lepsze wykształcenie kobiet, tym mniejsza liczba dzieci była mniejsza.

W jeszcze innym wnikliwym badaniu Osili i Long (2008)14 zbadali wprowadzenie powszechnej edukacji podstawowej w Nigerii. Oszacowali, że wzrost wykształcenia kobiet o rok zmniejszył wczesną płodność średnio o 0,26 urodzeń.

Dowody z tych mikrobadań są bardzo wyraźne i pokazują, że rosnące wykształcenie kobiet rzeczywiście prowadzi do spadku współczynnika dzietności.

Jeśli spojrzymy na dane w poszczególnych krajach, zobaczymy, że istnieje silna korelacja między wykształceniem kobiet a liczbą posiadanych przez nie dzieci.

Na poniższej wizualizacji – z danymi z lat 2009-2016 – pokazuję dowody dla wszystkich krajów na świecie, w których współczynnik dzietności nadal przekracza 5 dzieci na kobietę.

Również w tych krajach prawdą jest, że lepiej wykształcone kobiety mają znacznie mniej dzieci. Matki z wykształceniem średnim mają zazwyczaj mniej niż 5, a często mniej niż 4 dzieci. Osoby z wyższym wykształceniem mają zawsze mniej niż 4, a czasem nawet mniej niż 2 dzieci.

Udział kobiet w sile roboczej

Wzrost udziału kobiet w sile roboczej jest kolejnym kluczowym wskaźnikiem ich upodmiotowienia w społeczeństwie, co również przyczynia się do spadku współczynnika dzietności. Tendencja ta jest tak ściśle związana ze wzrostem wykształcenia kobiet, jak wspomniano wcześniej, że trudno jest odróżnić efekty edukacji od efektów aktywności zawodowej.

Korzyści płynące z lepszej edukacji wynikają w znacznym stopniu z lepszych możliwości pracy, co sugeruje, że najlepszym sposobem na zrozumienie wpływu edukacji na współczynniki dzietności jest rozważenie jej wraz ze wzrostem udziału kobiet w sile roboczej.

Teoria

Teoretyczny argument za tym, dlaczego kobiety chcą mieć mniej dzieci, gdy ich szanse na rynku pracy rosną, można wyjaśnić za pomocą tych samych ram zaproponowanych przez Gary'ego Beckera, które przedstawiłem powyżej.

W miarę jak kobiety coraz częściej uczestniczą w rynku pracy, ich koszty alternatywne związane z posiadaniem dzieci rosną i dążą one do tego, aby mieć ich mniej.

Prowadzi to do cyklu wzmacniania: w miarę jak kobiety pracują więcej i mają mniej dzieci, ich powody do ograniczania wielkości rodziny jeszcze bardziej się wzmacniają, zwiększając ich obecność na rynku pracy. Rzeczywiście, istnieją mocne dowody na to, że spadek współczynnika dzietności zwiększył udział kobiet w rynku pracy – poniżej przedstawiamy te dowody.

Udział kobiet w sile roboczej wzrósł wraz z kilkoma zmianami historycznymi i społecznymi.

Począwszy od industrializacji, rynki pracy przeszły historyczne zmiany, które umożliwiły zwiększenie udziału kobiet w sile roboczej.

W biedniejszych gospodarkach w przeszłości zdecydowana większość pracowników pracowała w sektorze rolnym. Praca w gospodarstwach rolnych była niezwykle wymagająca fizycznie, a mężczyźni mieli na tym rynku pracy silną przewagę komparatywną nad kobietami.

Wraz z odejściem od rolnictwa w kierunku produkcji i usług – oraz rosnącym znaczeniem edukacji ze względu na zmiany technologiczne – ta przewaga komparatywna mężczyzn uległa erozji, a w dłuższej perspektywie udział kobiet w sile roboczej wzrósł.

Ta zmiana, która jest częścią szerszej Jednolitej Teorii Wzrostu, podkreśla związek między wzrostem gospodarczym, edukacją i trendami demograficznymi. Związek między zwiększonym popytem na pracę kobiet, który zwiększył koszty alternatywne płodności, a tym samym doprowadził do spadku liczby dzieci na kobietę, jest kluczowym elementem tej literatury. 15

Oprócz zmian technologicznych, z których skorzystały kobiety, działaczki na rzecz praw kobiet skutecznie walczyły o możliwość pracy kobiet w zawodach, do których wcześniej kobiety były zakazane bez uzasadnionych powodów. Kiedy kobiety mogły zostać nauczycielkami, lekarkami i wykonywać wiele innych zawodów, możliwości na rynku pracy wzrosły jeszcze bardziej.

Omawiamy przyczyny rosnącego udziału kobiet w sile roboczej w powiązanym artykule:

Wyniki badań empirycznych

Badania nad przejściem od wysokich współczynników dzietności w gospodarkach agrarnych do niskich współczynników dzietności w krajach uprzemysłowionych przyczyniają się do powstania Jednolitej Teorii Wzrostu. Ekonomista Oded Galor, jeden z czołowych autorów w tej dziedzinie, przedstawia przegląd w swojej książce, której tytuł nosi nazwę teorii. 16

Istnieją również nowsze dowody empiryczne z biedniejszych krajów. Jensen (2012)17 zbadał to, przeprowadzając badanie w Indiach, w którym naukowcy zapewnili trzyletnią pomoc w rekrutacji młodym kobietom w losowo wybranych wioskach, co stanowiło egzogeniczną zmianę w ich udziale w rynku pracy. Jensen odkryła, że w odpowiedzi młode kobiety decydowały się albo wejść na rynek pracy, albo zdobyć wyższe wykształcenie. Obie te decyzje oznaczały, że odłożyli posiadanie dzieci i, co najważniejsze, zgłosili, że chcą mieć mniej dzieci.

 

 

1 godzinę temu, krzysztof B7QkDkW napisał:

Powtarzam spójrz na statystykę demografii w Polsce ... nic ich nie odstrasza ... poważnie ... a rodzice tacy kompetentni? Bierni a nie kompetentni. Jak nastolatka zaciąży to wszyscy winni poza nimi samymi. Dziewczyna, szkoła, nauczycielki, internet, telewizja i czasopisma.

Przypominasz typowego komunistę, który sam nie potrafi zarobić i zamiast wędki trzeba mu podawać rurkę z respiratorem, by utrzymywać przy życiu. Czyli taki lewak właśnie, któremu trzeba pod nos wszystko podkładać i podcierać tyłek do 18 roku życia. Nastolatki wiedzą wszystko i jeśli "zaciąży", to znaczy, że jest niepełnosprawna intelektualnie. Czyli promujesz upośledzenie intelektualne. Albo żyjesz w klasztorze, z którego nie wychodzisz i nie wiesz co się dzieje na świecie. To tobie trzeba pomóc.

Share this post


Link to post
Share on other sites
1 minutę temu, Antylogik napisał:

Nie wiem, może ty w jakimś patologicznym domu dziecka się chowałeś i nie wiesz jak wygląda normalny rozwój dziecka w domu.

3 minuty temu, Antylogik napisał:

Przypominasz typowego komunistę, który sam nie potrafi zarobić i zamiast wędki trzeba mu podawać rurkę z respiratorem, by utrzymywać przy życiu.

Wybacz, ale to jest według ciebie pożądany poziom dyskusji na KW? Tylko potwierdzasz moje tezy, ale cóż... Gdybym bawił się psychoanalityka to powiedziałbym krótko - trudne bardzo miałeś dzieciństwo - współczuję... :(

Share this post


Link to post
Share on other sites
23 minuty temu, Antylogik napisał:

To tobie trzeba pomóc.

Taki inteligentny a usunąć formatowania z tekstu nie potrafi. - taki zgryźliwy przytyk i pstryczek w nos.

A diagnoza dotyczy przejścia z społeczności biednych, patriarchalnych do bogatych z równouprawnieniem płci.  No tu trudno odmówić racji.

Polska to jednak obecnie kraj relatywnie bogaty z ugruntowana pozycją kobiety w społeczeństwie. Różnice w płacach minimalne. Większy odsetek kobiet niż mężczyzn kończy studia.

My tu musimy stworzyć warunki żeby te kobiety rodziły 2,1 dziecka.

30 minut temu, Antylogik napisał:

Podałem nawet specjalnie źródło,

Przeczytałem za pierwszym razem i powtarzam Polska jest na innym poziomie rozwoju społeczeństwa. U nas powodem niskiej dzietności jest strach przed PRAWICOWYM BETONEM.

Ta cała klauzula sumienia, zakłamywanie przez diagnostów wyników badań prenatalnych - bo jeszcze usunie, tragiczny stan niedofinansowanej opieki okołoporodowej, brak żłobków, przedszkoli, rozwalony reformami system edukacji, brak pomocy psychologicznej dla dzieci, ideologizacja treści podstaw programowych ( po obu stronach spektrum politycznego), niedobory karowe wśród nauczycieli i fatalny stan poziomu ich kształcenia.

Młode, wykształcone, chciałyby być mamami, zaangażowanymi w rozwój swoich pociech.

Tyle że trafi się taki jeden z drugim co nie widzą błędów systemowych a wmawiają wszystkim że winna jest emancypacja, wykształcenie i egoizm młodych kobiet.

No mówię że jednak nie. To nie Burkina Faso czy inny Bangladesz ... kraj z poprzedniego wieku. Właśnie ... poprzedniego wieku.

Nie można chować głowy w piach tłumacząc sobie że tak ma być i już. Demografia siada i winne są feministki. Taka postawa to fałszywe uproszczenie.

A jakoś nie przeczytałem w powyższych komentarzach alternatywnej do mojej koncepcji przezwyciężenia kryzysu demograficznego. Chyba że uznać rodzinkę w której ...cytuję

6 godzin temu, Antylogik napisał:

temat seksu to temat TABU, koniec kropka

32 minuty temu, Antylogik napisał:

dziecko samo znajduje sobie zabawę, wystarczy mu dać zabawki, a jeśli rodzina ma radio, telewizor, czy komputer włączony z internetem włączony, to mimowolnie dziecko będzie wsiąkać wszystkie informacje

To dopiero patologia. radio telewizor internet zastępują rodzica. Niebieską Kartę już ktoś wam założył?

Share this post


Link to post
Share on other sites

Bezsensowne przewidywania to jedno. A dużo większa dzietność ludów afrykańskich i azjatyckich niż europejskich i płn-amerykańskich to drugie. I TO JEST FAKT. Czy dzietność będzie wnosić 1,2 czy 1,4 - nie ma tu znaczenia! Wszelkie przemądrzałe dywagacje ludzików nie rozumiejących co to jest "linia trendu" można wyrzucić do kosza.

Mamy FAKT drastycznego spadku procentu populacji europejskiej na świecie - a więc ogromnej presji pozostałych obszarów. Presji imigracyjnej. Czeka nas wzrost tej presji. Gigantyczny. To zagrożenie dla istnienia cywilizacji europejskiej w tym kultury polskiej.

Pytanie co z tym zrobić zależy od trafnej odpowiedzi na wskazanie przyczyn niskiej dzietności w Polsce. Niestety w zasadzie wszelkie analizy w tym temacie to jedno wielkie bicie piany i promowanie szalonych wyssanych z palca konfabulacji lewackich, feministycznych, genderowych itp.  A to właśnie ta nowoczesne "pseudo-kultura" lewacka odpowiada za atomizację społeczną, ogromny wzrosty nacisku na odpowiedzialność samotnych osób, rozbijanie komórek społecznych, wsparcia międzypokoloniowego itp. 

Jedyną realną formą obrony przed przyszłym atakiem cywilizacyjnym jest walka z lewacką pseudokulturą, obojętnością społeczną, parciem na osobisty sukces.

  • Haha 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Kultury i cywilizacje pojawiały się i znikały. Taka kolej rzeczy. A spadek dzietności ma związek z poprawą jakości życia na wszelkich polach. Lata temu czytałem, że np. dzietność kobiety na wsi w Ghanie to ok. 7, ale już u wykształconej kobiety w mieście jest to 4. Posiadanie jak największej liczby dzieci nie jest wartością samą w sobie. A wiara w perpetuum mobile, czy w zakresie ciągłego wzrostu liczby ludności czy ciągłego wzrostu gospodarczego to utopia i przepis na katastrofę.

Share this post


Link to post
Share on other sites
2 hours ago, Ergo Sum said:

"pseudo-kultura" lewacka odpowiada za atomizację społeczną, ogromny wzrosty nacisku na odpowiedzialność samotnych osób, rozbijanie komórek społecznych, wsparcia międzypokoloniowego

Proponuje wziąć coś na uspokojenie i wyjść ze "swojej prawi..." oj, przepraszam, po prostu ze swojej bańki i przestać oskarżać o wszystkie nieszczęścia lewice. Proszę zerknąć jak "nielewicowe" zachodnie społeczeństwa sobie radzą. Nie radzą sobie? Och to na pewno winna jest lewica albo rowerzyści ;) 

  • Upvote (+1) 1

Share this post


Link to post
Share on other sites
Posted (edited)
W dniu 25.03.2024 o 15:09, Sławko napisał:

. Ludzie żyli we wspólnotach wielorodzinnych i wielopokoleniowych. Wiedzieli, że w razie problemów mogą liczyć na pomoc.

Ogołnie się zgadzam z tym co napisałeś  ale jakaś szczególna opieka nad osobami niepełnosprawnymi była raczej aberacjcą, a tacy umierali na ogół na  śmietniku

.", położono Rozalię na sosnowej desce (Antek patrzył na to z rogu izby) i wsadzono ją, nogami naprzód, do pieca.

Dziewczyna, gdy ją gorąco owiało, ocknęła się.

— Matulu, co wy ze mną robicie? — zawołała.

— Cicho, głupia, to ci przecie wyjdzie na zdrowie.

Już ją wsunęły baby do połowy; dziewczyna poczęła się rzucać jak ryba w sieci. Uderzyła znachorkę, schwyciła matkę obu rękami za szyję i wniebogłosy krzyczała:

— A dyć wy mnie spalicie, matulu!…

Już ją całkiem wsunięto, piec założono deską i baby poczęły odmawiać trzy zdrowaśki…

— Zdrowaś, Panno Mario, łaski pełna…

— Matulu! matulu moja!… — jęczała nieszczęśliwa dziewczyna. — O matulu!…

— Pan z tobą, błogosławionaś ty między niewiastami…

Teraz Antek podbiegł do pieca i schwycił matkę za spódnicę.

— Matulu! — zawołał z płaczem — a dyć ją tam na śmierć zaboli!…

Ale tyle tylko zyskał, że dostał w łeb, ażeby nie przeszkadzał odmawiać zdrowasiek. Jakoś i chora przestała bić w deskę, rzucać się i krzyczeć. Trzy zdrowaśki odmówiono, deskę odstawiono.

W głębi pieca leżał trup ze skórą czerwoną, gdzieniegdzie oblazłą."

Antek. Bolesław Prus. 

Nie wiem czy Antek, albo Janko Muzykant są obecnie w kanionie lektur, ale jego autorzy, niezwykle wnikliwi obserwatorzy życia społecznego, trafnie ukazali prymitywizm owych "wielopokoleniowych" tylko z nazwy, rodzin, które heroicznie i brutalnie, jak w powyższym przykładzie, walczyły o przetrwanie. 

Tylko wspomne, że jeszcze na terenie Galicji (podkarpackie), odnotowywano w poł. XIX wieku kanibalizm głodowy. 

Jak w powyższym, literackim, ale realistycznym przypadku, ci ludzie nie byli sobie w stanie w żaden cywilizowany, z naszego widzenia, sposób sobie pomóc.

Problemem była bieda, abstrahując od prymitywizmu ówczesnej medycyny albo raczej jej braku. 

Chciałbym podkreślić, jeszcze raz, że problemem w dzietności jest baza socjalna - to samo występowało przez setki lat naszej historii. W XVI, XVII, XVIII wieku rodziny były małe i kruche, rzadko wielopokoleniowe. 

Przez setki lat jak nie miałeś kapitału, byłeś komornikiem, ogrodnikiem, czeladnikiem, służką - czyli w tamtym rozmumieniu nikim. Ci ludzie się nie rozmnażali w sensie społecznego rozwoju. 

Z tego punktu widzenia, gwałtowny rozwój społeczeństw afrykańskich (bo to o nich chodzi), wynika z globalizacj. W Czarnej Afryce dzietność, w rozumienu przeżywalności wieku dziecięcego, wzrosła aż 10-krotnie, od lat 50-tych XX. A to z powodu jednego z większych wynalazków współczesnej medycyny czyli szczepionki na polio, w czym miał swój wielki udział dr Hilar Koprowski. Po prostu nagle zastopowano epidemie tej niezwykle groźnej epidemii. Od przełomu lat 50/60 w Afryce mamy gwałtowny, niespotykany w dziejach, wzrost liczby ludności, który rozsadza tamte społeczeństwa, w dodatku z poddane próbie samodzielności po latach kolonializmu.

Ps. Pełne prawa kobiet do osiągów współczesnej medycy + cały socjal, a w to wliczam mądrą poliytkę mieszkaniową, bo to, jak przed wiekami, jest największą barierą...

 

 

Edited by venator

Share this post


Link to post
Share on other sites
Posted (edited)
6 godzin temu, venator napisał:

Ps. Pełne prawa kobiet do osiągów współczesnej medycy + cały socjal, a w to wliczam mądrą poliytkę mieszkaniową, bo to, jak przed wiekami, jest największą barierą...

Jedno z pierwszych skojarzeń dla mnie, to że do tej listy trzeba dopisać solidne zapory na granicy z Białorusią i nie tylko, dla ochrony przed zalewem imigrantów z Afryki :P A potem, gdy państwo wybuduje mieszkania socjalne i zapory, to zaraz okaże się, że coś jeszcze trzeba dorobić, a potem następne i następne. ;)

A poważniej, to nie chce mi się wierzyć, że da się ustalić jakąś odgórną receptę, co potrzeba/gdzie/kiedy/ile/jakie warunki trzeba wytworzyć, żeby osiągnąć ten cel demograficzny, wydaje mi się, że raczej trzeba myśleć tak jak proponuje Sławko, żeby dać ludziom ogólne dobre warunki do działania, a dalej sobie sami poradzą :)

Przykładowo, zacząłem się zastanawiać, czy dałoby się odtworzyć warunki tego "piku" demograficznego z lat 1979-1983, to była końcówka rządów Gierka i stan wojenny, właściwie nic sensownego nie przychodzi do głowy (raczej nikt wtedy nie rzucił się do budowania mieszkań). Gwiazdowski bodajże żartował kiedyś, że wskutek częstych wyłączeń prądu ludzie po prostu więcej czasu spędzali pod pierzyną. ;)

Edited by darekp

Share this post


Link to post
Share on other sites
1 godzinę temu, darekp napisał:

żeby dać ludziom ogólne dobre warunki do działania, a dalej sobie sami poradzą

Dokładnie. Państwo, któremu wydaje się, że lepiej wie od ludzi czego potrzebują (a nie daj boże takiego, które WIE!) to złe państwo.
Czym mniej państwa w państwie tym lepiej dla ludzi. Nie potrzebuję każdego dnia jakiejś konferencji prasowej...

1 godzinę temu, darekp napisał:

zacząłem się zastanawiać, czy dałoby się odtworzyć warunki tego "piku" demograficznego z lat 1979-1983, to była końcówka rządów Gierka i stan wojenny

Proponuję blockout trochę dłuższy niż parę godzin. Dzietność się poprawi, co nauka potwierdza. ;)

Oczywiście nie za długi; tak, by jeszcze nie zaczęły się zamieszki, nie zaczęło wybijać gówno, czerwonka itp. :D

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ale po co komu te piki demograficzne? Fetyszyzm ciągle rosnącej liczby ludności? Państwa powinny działać tak, by radzić sobie w zmieniającej się sytuacji demograficznej, a nie próbować jednego tylko sposobu - zwiększenia dzietności. Bo to i tak nie wyjdzie. Za to później politycy będą mogli rozłożyć ręce i stwierdzić "próbowaliśmy". Może i o to im właśnie chodzi. Bo łatwiej jest rzucić zasiłkiem, zyskać tani poklask i stwierdzić "próbowaliśmy", niż przemodelować cały system gospodarczy i opieki społecznej.

  • Upvote (+1) 2

Share this post


Link to post
Share on other sites
Godzinę temu, Mariusz Błoński napisał:

Ale po co komu te piki demograficzne?

No jasne, w "centralnie planowanej socjalistycznej" są zbędne. :P
Jeśli jednak spojrzysz na historię ludzkości, to ciągle piki, dołki... Tu się porżnęli, tam pogwałcili. Dużo od dziczki nie odbiliśmy, jak pięknie wyraził to Mistrz.
Ale tak - świat bez ludzi będzie piękniejszy. :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Zgadzam się, ale moim zdaniem jakakolwiek "polityka prorodzinna" jest bez sensu. Ludzie powinni zwyczajnie być szczęśliwi. Tylko taka polityka mi odpowiada. :)

Share this post


Link to post
Share on other sites
Posted (edited)
W dniu 28.03.2024 o 09:49, darekp napisał:

że raczej trzeba myśleć tak jak proponuje Sławko, żeby dać ludziom ogólne dobre warunki do działania, a dalej sobie sami poradzą :)

Właśnie i o to chodzi. Ale to jest bardzo pjemne i nie wyklucza, wręcz przeciwnie, interwencjonizmu państwego. 

Tu całkiem sensowny artykuł na ww temat:

https://bizblog.spidersweb.pl/ateistyczni-czesi-plodza-dzieci-na-potege

Edited by venator

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now

  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...