Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Skąd się wziął Omikron? Naukowcy wciąż szukają jego źródła

Rekomendowane odpowiedzi

Niedawno zidentyfikowany wariant Omikron koronawirusa SARS-CoV-2 wywołał spore poruszenie wśród ekspertów. Tym, czego najbardziej obawiają się specjaliści, jest duża liczba zmian w tym wariancie. Zawiera on bowiem ponad 30 mutacji w białku S. Tym, które umożliwia wirusowi infekowanie komórek naszego organizmu.

Na razie nie wiemy, czy Omikron jest bardziej zaraźliwy, czy powodowana nim choroba przebiega w inny sposób niż w przypadku wcześniejszych wariantów i czy obecnie dostępne szczepionki są równie skuteczne w jego przypadku. W RPA ukazały się właśnie wstępne wyniki badań sugerujących, że Omikron może z trzykrotnie większym prawdopodobieństwem może ponownie infekować ludzi. Wyniki tych badań nie zostały jeszcze opublikowane w recenzowanym czasopiśmie.

Wydaje się, że Omikron pojawił się bardzo szybko, a specjaliści próbują zrozumieć, jak doszło do pojawienia się tak wielu mutacji w tak krótkim czasie.

Jedną z możliwych dróg pojawienia się tak mocno zmutowanego wariantu jest jego wcześniejsze krążenie w izolowanej populacji, w której miał więcej możliwości zmiany niż w populacji ogólnej. Później mógł się rozprzestrzenić po poza tę populację. Alternatywnym wyjaśnieniem jest pojawienie się wielu mutacji u pojedynczej osoby. Taki scenariusz jest możliwy w przypadku osoby o osłabionym układzie odpornościowym, na przykład u nosiciela wirus HIV. RPA, gdzie po raz pierwszy odkryto wariant Omikron, ma największą na świecie populację nosicieli HIV. Mimo, że w międzyczasie zidentyfikowali starsze przypadki Omikrona w USA i Europie, scenariusza o dużej liczbie mutacji u pojedynczej osoby nie można wykluczyć.

Masz układ odpornościowy składa się m.in. z komórek CD4+, które stymulują inne limfocyty T do ataku. U osób ze zdrowym układem odpornościowym limfocyty T niszczą komórki zarażone wirusem. Jednak u osób z osłabionym układem odpornościowym liczba komórek CD4+ T jest niewielka. Dlatego też może u nich dojść do długotrwałej infekcji. W trakcie jej trwania organizm nie jest jednak całkowicie bezbronny. Wytwarza on bowiem limfocyty B. Rozpoczyna się wyścig zbrojeń pomiędzy wirusem a układem odpornościowym. Atak ze strony limfocytów B jest na tyle słaby, że nie jest w stanie oczyścić organizmu z wirusa, jednak wywiera presję ewolucyjną na wirusa, który zaczyna mutować, by uniknąć ataku.

Wiemy, że taki scenariusz jest możliwy, gdyż już przed kilkoma miesiącami w RPA opisano przypadek nosicielki wirusa HIV, która przez ponad pół roku była zarażona SARS-CoV-2. W tym czasie wirus w jej organizmie uległ licznym mutacjom, a część z nich pojawiła się w białku S.

Jeszcze inną możliwą drogą nabycia tak wielu mutacji w krótkim czasie jest pojawienie się ich wśród zwierząt. Wiele dowodów wskazuje na to, że SARS-CoV-2 pochodzi od nietoperzy, znamy też przykłady przechodzenia tego wirusa z ludzi na zwierzęta. Nie można więc wykluczyć, że jakieś zwierzęta zaraziły się od ludzi SARS-CoV-2, w ich organizmach wirus zetknął się z zupełnie innym środowiskiem, inną presją ze strony układu odpornościowego, nabył wielu mutacji i ponownie zaraził człowieka. Jednak, jak podkreśla Gonzalo Bello z Instytutu Oswaldo Cruza w Rio de Janeiro, który badał brazylijską odmianę Gamma, taka droga nabycia dużej liczby mutacji to obecnie wyłącznie spekulacja.

Dobre zrozumienie historii i ewolucji wariantu Omikron będzie wymagało zidentyfikowania pierwszego pacjenta lub społeczności, w której się pojawił. To jednak będzie bardzo trudne, gdyż wychwytujemy jedynie niewielką część zarażonych ludzi. Jednak im więcej przypadków Omikrona zostanie znalezionych, a ich genomy zsekwencjonowane, tym większe prawdopodobieństwo, że uda się określić obszar i czas, w którym po raz pierwszy się pojawił.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niech lepiej przestaną gadać głupoty. Przez 2 lata prawie każdy przeszedł covid i ma już naturalną odporność, a zaszczepieni nadal chorują i zarażają. Są zagrożeniem dla społeczeństwa zaszczepionego jak i niezaszczepionego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
46 minut temu, h4r napisał:

Niech lepiej przestaną gadać głupoty. Przez 2 lata prawie każdy przeszedł covid i ma już naturalną odporność, a zaszczepieni nadal chorują i zarażają. Są zagrożeniem dla społeczeństwa zaszczepionego jak i niezaszczepionego.

Jeżeli każdy przeszedł i ma naturalną odporność. To komu zagrażają? Skoro oni tez chorują i zapewne mają naturalną odporność ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Afordancja napisał:

Jeżeli każdy przeszedł i ma naturalną odporność. To komu zagrażają? Skoro oni tez chorują i zapewne mają naturalną odporność

Zdaje się, że jego nieskładne zdanie sugeruje, że szczepionki upośledzają odporność. Też bym się z tego pośmiał, ale jak już Wam tutaj dawno napisałem, ja raz w życiu szczepiłem się na grypę i dokładnie wtedy, tylko raz, na nią chorowałem. Od x lat się nie szczepię i od x lat nie choruję. Ostatnio też, z racji tego, że temat szczepionek jest "modny" to wśród najbliższych znajomych znalazłem kolejne 3 przypadki osób w tej samej sytuacji jak ja. Oczywiście, oficjalne statystyki szczepień tego nie potwierdzają, nie mniej jednak brakuje mi w niej dość istotnych danych, np. ilu z zaszczepionych ludzi przechorowało wcześniej np. bezobjawowo i miało już "naturalną odporność"? Bez tego ciężko oszacować skuteczność samej szczepionki w całej populacji, bo coraz więcej ludzi choruje/przechorowało i tak. Widać, że szczepienie zmniejsza ryzyko ciężkiego przebiegu choroby, ale mamy też coraz więcej zaszczepionych, ale i coraz więcej ozdrowieńców (w tym, albo przede wszystkim, bezobjawowo). Szkoda, że nie robią regularnie w populacji badań przeciwciał, wtedy byśmy wiedzieli na 100% i można by uciąć wszelkie teorie spiskowe.

Edytowane przez radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, radar napisał:

Od x lat się nie szczepię i od x lat nie choruję.

Wiele wskazuje, że od szczepień na grypę bardziej skuteczne jest mycie rąk. Ja stosuję obie techniki i jest ok.

12 godzin temu, h4r napisał:

Przez 2 lata prawie każdy przeszedł covid i ma już naturalną odporność, a zaszczepieni nadal chorują i zarażają.

No mniej więcej 20 tys dziennie dopiero nabywa naturalnej odporności. Ja bym już nic nie robił. Za chwilę będzie nam przybywało 20 tys dziennie odpornych - 200 tys po 10 dniach - 2 miliony odpornych po 3 miesiącach. Chorują i umierają głównie niezaszczepieni i jest to poświęcenie, na które jestem gotów bo zaraz biorę 3 dawkę :D

 

Edytowane przez Jajcenty
  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Jajcenty napisał:

i jest to poświęcenie, na które jestem gotów

Ja również :) Jestem po 2, nie wiem czy będę po 3, ale może. Co do mycia rąk, być może też, chociaż ponoć rozprzestrzenia się drogą kropelkową... Generalnie maseczki mi nie przeszkadzają, tak samo jak 2m odstępu, wprowadziłbym na stałe ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Jajcenty napisał:

Ja bym już nic nie robił.

Ja również. Jest okazja, aby natura przetrzebiła  mózgi o tendencjach foliarskich. 

5 godzin temu, radar napisał:

Co do mycia rąk, być może też, chociaż ponoć rozprzestrzenia się drogą kropelkową...

Kropelka grawitacji nie oszuka, a każdą rączkę świerzbi coś tknąć.

3 godziny temu, Astro napisał:

już po trzeciej dawce. :)

Ech... wyścignął mnie.:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe rzeczy opowiadacie. Wygląda na to że tysiące lekarzy się myli co do przebiegu choroby covid po zaszczepieniu, a rację mają politycy ogłaszający statystyki.

Przede wszystkim brakuje statystyk ile osób zaszczepionych w stosunku do niezaszczepionych leży w szpitalach. Bo ja tylko ciągle słyszę że "większość to nie zaszczepieni". Natomiast jak się sięgnie po dane okazuje się że na 10 pacjentów 6 to niezaszczepieni a 4 zaszczepieni. Gdzie skuteczność tej szczepionki? Na początku była mowa o 95% skuteczności, teraz już nawet nikt się z tym nie kryje że zaszczepieni też chorują i też lądują w szpitalach ale przechodzą to łagodniej. To ja zapytam - jaki to jest łagodny przebieg skoro trzeba jechać do szpitala? Ja przeszedłem covid na początku roku i nie mam zamiaru przyjmować preparatu,o którym nic nie wiadomo bo wielką tajemnicą jest okryta jego specyfika i skutki uboczne, a na dodatek producent jest wykluczony z odpowiedzialności za jakiekolwiek skutki uboczne (nawet jakby wszyscy mieli paść). Na domiar wszystkiego, nawet jak znajdzie się grupa osób która zrobi pozew zbiorowy to umowa gwarantuje, że za obrońcę firmy zapłaci kraj, z którego pozew wyszedł.

Rozumiem, że niektórzy się zaszczepili z obawy o swoje zdrowie. Rozumiem że będą bronili swoich decyzji, ale nigdy nie zrozumiem nagonki na ludzi którzy nie chcą przyjąc preparatu, mimo iż ten nie gwarantuje niezachorowalności i co za tym idzie drodzy zaszczepieni - będziecie sami siebie zarażać. Jeszcze tylko podpowiem jak działa Wasz preparat - podnosi Waszą odporność, a konkretne przeciwciała IGg do niebotycznego poziomu i nie spada i każda kolejna dawka go podnosi, także nie macie już naturalnej odporności tylko odporność "w czuwaniu".

 

I jeszcze do tych którzy chcieli by mnie nazwać foliarzem, antyszczepionkowcem czy płaskoziemcą - ok to są Wasze teksty, a ja jestem zaszczepiony, dzieci też szczepiłem wszystkim co możliwe, ale ten preparat który teraz podają to nie jest szczepionka więc uczestniczycie w eksperymencie medycznym na globalną skalę. Życzę dużo zdrowia i pustych miejsc w paszportach.

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
56 minut temu, h4r napisał:

ten preparat który teraz podają to nie jest szczepionka więc uczestniczycie w eksperymencie medycznym na globalną skalę.

Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana:P... i ten dreszczyk emocji ze współzawodnictwa z moim nieszczepem sąsiadem: komu pierwszemu zagrają III część Sonaty fortepianowej b-mol op.35 Chopina (mogłem napisać Marsz Żałobny, ale mi się nie chciało).

Ciebie te emocje ominą.

 

56 minut temu, h4r napisał:

Wygląda na to że tysiące lekarzy się myli co do przebiegu choroby covid po zaszczepieniu,

Wolę polegać na opinii setek tysięcy lekarzy, który się nie mylą.

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, h4r napisał:

atomiast jak się sięgnie po dane okazuje się że na 10 pacjentów 6 to niezaszczepieni a 4 zaszczepieni

Nie desperuj, to plotki prawdziwe jak te o rozdawaniu samochodów na placu czerwonym. W rzeczywistości to coś raczej jak 80:5 czyli na 100 pacjentów 94 to osoby nie zaszczepione.

https://www.mp.pl/szczepienia/przeglad/przeglad-covid-19/284177,jakie-jest-ryzyko-hospitalizacji-z-powodu-covid-19-u-zaszczepionych-i-nieszczepionych-doroslych

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pfff. Nie rozśmieszaj mnie. Czy masz w ogóle pojęcie skąd się wzięły dane na tej stronie którą podałeś? Jakbyś nie zauważył środowisko medyczne jest bardzo podzielone, ponad połowa nadal nie przyjęła nawet 1 dawki, ciekawe czemu ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
48 minut temu, h4r napisał:

ponad połowa nadal nie przyjęła nawet 1 dawki,

Teraz Ty tą bzdurą się ośmieszyłeś, a żeby nas rozśmieszyć zdradż żródło tej sensacji ( o ile nie jest na tajnej stronie foliarskiej, dostępnej dla wybrańców.:D).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te szczepienia to jakaś lipa. Osoba zaszczepiona nie musi przebywać na kwarantannie a osoba niezaszczepiona musi. 

Skoro tak, to czemu nie szczepią wszystkich służb mundurowych: policji, wojska, służby celnej, służby skarbowej? Przecież teoretycznie dawałoby im to odporność na wirusa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Astro napisał:

Jeśli mówimy o środowisku Najjaśniejszej RP, to faktem jest, że w lutym p. Dworczyk rzucił coś o 94% zaszczepionych lekarzy, co szybko NRL skorygowała i nawet p. Niedzielski przyznał się do błędu ("przeszacowaliśmy"), jednak w lipcu było to już 90%. Nie wiem jak obecnie, ale logika podpowiada mi, że nie jest to mniej niż 90%

Problem w tym że jeżeli ktoś opiera się na "szacunkach" to może napisać cokolwiek chce. Gdyby do wiadomości publicznej były udostępnianie DANE, które nie są jakieś trudne do zdobycia to miałoby to inną wartość.

Skoro wszyscy medycy tak ochoczo idą na szczepienia to po co się im wprowadza obowiązkowe? Żyjemy w wolnym kraju (przynajmniej z nazwy) i każdy odpowiada za siebie. Jaka jest różnica czy ktoś jest zaszczepiony jak wszyscy chorują?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, h4r napisał:

Skoro wszyscy medycy tak ochoczo idą na szczepienia to po co się im wprowadza obowiązkowe?

Obstawiam, że są potrzebni bo antyszczepy oblegają szpitale. Jeśli stracimy 5% personelu medycznego, to jakoś sobie damy radę. Ale jak stracimy 90% to trzeba będzie się udać na leczenie do inż Zięby. I żeby nie było, każdy może sobie umrzeć jak chce i na co  chce. Właściwie drugi raz w życiu odczuwam na radość z powodu cudzej śmierci. Duża satysfakcja i radość, kiedy czytam że 90% umierających na COVID-19 to nieszczepieni. Do tego zdumienie, że twarde liczby nie są w stanie nikogo przekonać :D Co najwyżej można usłyszeć, że liczby zostały zmanipulowane. Jak tu się nie cieszyć z cudzego nieszczęścia? Tylko trochę, tę radość psuje mi świadomość, że część tych osób nie zawiniła, ale tym bardziej cieszy każda choroba proepidemika. Tak, wyznaję darwinizm i mam gorącą prośbę do Ciebie: nie szczep się, na nic, nigdy.

Edytowane przez Jajcenty
  • Pozytyw (+1) 2
  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko na zasadzie "obstawiania , "szacunków" i "domysłów". Fakty są takie że medycy są zaszczepieni w 55% , a mówi się o 90% ale te dane są tak wyciągnięte (jedna grupa), aby pokazywały wysoki wskaźnik. Fakty są takie że preparat sieje spustoszenie. Rząd przyjął ustawę która upoważnia do ubiegania się o odszkodowanie w związku z NOPem w wysokości max 100.000zł. Oczywiście większość NOPów nie będzie zakwalifikowana, a uzyskanie maksymalnego odszkodowania będzie graniczyło z cudem lub ze stania się warzywem.

Rzeczywistość niestety jest taka, że firmy produkujące ten preparat zabezpieczają się w ten sposób, aby winę na siebie wzięły państwa , ale oczywiście jak widać w ograniczonym wymiarze (ustawowym). Natomiast ludzie są poszkodowani. Przypadek z mojego środowiska - rodzina przechorowała covid. Po tym zaszczepili się ze strachu. Po 2 tygodniach od przyjęcia 1 szej dawki syn (18lat) wylądował w szpitalu z zapaleniem mięśnia sercowego i uszkodzoną wątrobą. Przypadek jak tysiące innych w ostatnim czasie.

Można dalej wierzyć w dobroczynność preparatu. Do tego macie prawo.

  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, h4r napisał:

Fakty są takie że medycy są zaszczepieni w 55%

Człowieku, masz tutaj wiarygodność ujemną, więc powyższa fraza to natenczas jedynie Twoje urojenie:P. Fakty są zdarzeniami rzeczywistymi, a nie wyimaginowanymi, czy (jak powyższe info) ZASŁYSZANYMI.:D 

Medycy są w najwyższym procencie wyszczepioną grupą zawodową, na świecie i w Polsce.

2 godziny temu, h4r napisał:

Przypadek z mojego środowiska - rodzina przechorowała covid. Po tym zaszczepili się ze strachu. Po 2 tygodniach od przyjęcia 1 szej dawki syn (18lat) wylądował w szpitalu z zapaleniem mięśnia sercowego i uszkodzoną wątrobą

Koleżance trafiła się szóstka w Lotku, co nie oznacza, że mnie też to musi:D spotkać. Jakiś kontakt ze statystyką kiedykolwiek miałeś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, h4r napisał:

Przypadek z mojego środowiska

Przypadek z mojego środowiska. Osobiście znałem 2 osoby, które zmarły na Covid. Obie to niezaszczepieni mężczyźni. Wyciągniemy z tego wniosek, że tylko niezaszczepieni mężczyźni umierają?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy jesteś świadomy, ale każdy Polak na początku roku musi się rozliczyć z podatków. US robi to co do grosza mimo tego że jest prawie 40mln obywateli. GUS również świetnie radzi sobie z prowadzeniem danych. Dostęp to nich ma każdy minister na wyciągnięcie ręki. Wystarczy poprosić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
23 godziny temu, Jajcenty napisał:

Obstawiam, że są potrzebni bo antyszczepy oblegają szpitale. ...Właściwie drugi raz w życiu odczuwam na radość z powodu cudzej śmierci. Duża satysfakcja i radość, kiedy czytam że 90% umierających na COVID-19 to nieszczepieni....Jak tu się nie cieszyć z cudzego nieszczęścia? Tylko trochę, tę radość psuje mi świadomość, że część tych osób nie zawiniła, ale tym bardziej cieszy każda choroba proepidemika. Tak, wyznaję darwinizm i mam gorącą prośbę do Ciebie: nie szczep się, na nic, nigdy.

Sorry Jacenty, ale musiałem dać Ci minusa, bo nie ma dla mnie za bardzo sytuacji, w której ktoś powinien odczuwać satysfakcję ze śmierci kompletnie obcej osoby. Napiszę Ci to więc prosto w ekran :)Jak dla mnie jest to albo przejaw niebezpiecznych problemów psychicznych albo... pewniego zacietrzewienia wynikającego z osobistego, emocjonalnego stosunku do spraw, które niekoniecznie takie powinny być. A nawet i wtedy, nie jest to IMHO usprawiedliwione, bo jest czas żeby ochłonąć i się zreflektować. Nie ma co się też zasłaniać "darwinizmem". Natura nie odczuwa satysfakcji, radości, ani tym bardziej nie życzy nikomu śmierci, a jedynie eliminuje słabe, nieprzystosowane jednostki. Jeśli ktoś się nie zaszczepił i zmarł to jego sprawa i jego (i jego otoczenia) problem. Nie odczuwam z tego powodu satysfakcji. Natomiast jak ktoś się zaszczepił i zostął mimo to zarażony i zmarł, to znaczy, że był za słaby i nie odczuwam ani satysfakcji ani żalu. Co to znaczy, że część osób nie zawiniła? Jak się boisz zarażenia, mimo "skutecznej" szczepionki, to siedź w domu. Pracuj, kupuj, zyj zdalnie. Ktoś zapyta "dlaczego mam siedzieć w domu, bo ktoś nie chce się zaszczepić?", to ja odpowiem, dlaczego mam się teraz* koniecznie szczepić, żebyś Ty mógł wyjść z domu.

"Problem" z tą dyskusją polega na tym, że każdego kto nie chce się szczepić przeciw covid wrzucacie do jednego worka z tymi, co nie chcą się szczepić na nic. "Antyszczepy oblegają szpitale". Chwytliwe, ale nieprawdziwe, przez co trudno znaleźć wspólny język, a jedynie go strzępić i się wzajemie obrażać. A zdaje się, że h4r napisał, że jest zaszczepiony i jego dzieci też przeciw innym chorobom, jak mniemam chodzi mu o przetestowane, skuteczne i potwierdzone szczepionki, które bierze się 1, 2 czy 3 dawki i działają. Problem z tą, podobnie jak z tą przeciw grypie, jest taki, że bierzesz ją, a potem przypominaj co 6-12 miesięcy, a wtedy i tak: możesz się zarazić i możesz zarażać innych. "Przypadek z mojego środowiska", już Wam pisałem, że tylko raz się szczepiłem na grypę i raz chorowałem. Też mi ktoś mówił, że "akurat w moim przypadku", a ostatnio, ponieważ temat szczepień i 3 dawki jest modny to okazało się, że w moim najbliższym środowisku są co najmniej 3 inne osoby dokładnie w tej samej sytuacji jak ja, albo, szczepiły się 2x w odstępnie iluś lat i 2x akurat wtedy chorowały. Owszem, może być "przypadek", albo jest to wycinek tego "czepka". Ktoś jeszcze pamięta jak się "leczy grypę" i dlaczego grypa zabija? Zabija? Czy to powikłania bakteryjne po zabijają?

12 godzin temu, 3grosze napisał:

zcłowieku, masz tutaj wiarygodność ujemną, więc powyższa fraza to natenczas jedynie Twoje urojenie:P. Fakty są zdarzeniami rzeczywistymi, a nie wyimaginowanymi, czy (jak powyższe info) ZASŁYSZANYMI.

Niestety tak samo chyba jak Twoje. Jak już pisałem dawno mam projekty w szpitalu. I teraz, mówię o informacjach z pierwszej ręki, osobistych, realnych rozmowach z realnymi ludźmi. I tak, jeśli chodzi o 3 kliniki, o których wiem to: zaszczepionych jest 70% personelu medycznego. Nie wiem jak z niemedycznym, sporo osób się zaszczepiło, ale nie potrafię powiedzieć ile, bo to "informacja tajna". Z medycznym jest o tyle prościej, że potrzebne jest to przy ustalaniu dyżurów, kto na OIOM, kto na obniżoną odporność, kto na zamknięte covidowe etc. Z tych 30% niezaszczepionych 1/3 to lekarze (czyli 10% całości, czyli niecałe 86-90% lekarzy jest zaszczepionych), a 2/3 to pielęgniarki. Co ciekawe, jeśli myślicie, że te 90% zaszczepiło się chętnie to jesteście w błędzie. Około połowy "bo spotykam dużo pacjentów", "bo dla dobra pacjentów (obniżona odporność)", "bo kierownik truje...". I tak, kierownicy tych klinik rwą włosy z głowy jak przymusić te 30% do szczepienia, ale nie, nie dlatego, bo szczepionka jest taka skuteczna, tylko dlatego, że im dyrektorzy trują. A dyrektorzy tez mają to gdzieś, ale ich ministerstwo szantażuje, że jak będzie za mało procent, co źle wygląda w statystykach, to nie będzie kasy na to czy na tamto. Na szczęście czy nieszczęście kierownicy nie mają jak przymusić te 30%, bo ludzi i tak brakuje na codzień, więc nikt żadnych konsekwencji na razie nie wyciąga, bo nie ma jak. Co do tych 90% i kilkanaście osób o których wiem poważnie się zastanawia nad 3 dawką, reszta raczej idzie za ciosem, bo skoro wzieli 2 to wezmą 3. Jest wśród nich też sporo zwolenników/orędowników szczepień, ale nie jest to jakaś większość. Generalnie króluje pragmatyka i konformizm (jak muszę to trudno). Więc tak to wygląda od środka w dość dużym szpitalu dość dużego miasta. Nie znam statystyk dla całego szpitala, ani dla całego kraju. Nie sądzę też, żeby akurat te kliniki były jakimiś szczegółnymi "ostojami antyszczepów", więc...

W dniu 9.12.2021 o 05:07, Astro napisał:

Jeśli mówimy o środowisku Najjaśniejszej RP, to faktem jest, że w lutym p. Dworczyk rzucił coś o 94% zaszczepionych lekarzy, co szybko NRL skorygowała i nawet p. Niedzielski przyznał się do błędu ("przeszacowaliśmy"), jednak w lipcu było to już 90%. Nie wiem jak obecnie, ale logika podpowiada mi, że nie jest to mniej niż 90%.

Taka mała dygresja:) Jakby chodziło o cokolwiek innego, to normalnie byłoby: "kto by wierzył politykom, kto by wierzył tvpis, mateuszek-kłamczuszek, kto by wierzył...". Pomijając niechęć do tej władzy byłby też, może, naukowy sceptycyzm, no... ale ponieważ chodzi o szczepienia na covid (podejście emocjonalne) i informacja nam pasuje (a do tego jest modna, bo niefajne być antyszczepem) to nagle jest to najwiarygodniejsza-informacja-na-swiecie :) Tak, do zastanowienia**.

* - jak wspomiałem wyżej, nie mylcie szczepień, które mają wieloletnie, potwierdzone działanie, z przymusem do eksperymentów (nie, absolutnie nie sugeruję, że za rok wszyscy zaszczepieni umrą albo będą mieć poważne powikłania, ale jakiś procent będzie mieć. Wg. badań w UK, ryzyko śmierci niezaszczepionego dziecka do 12 r.ż. to 2 na milion, a ryzyko powikłań po szczepieniu dla chłopców to 70 na milion) , które mają być może nawet jakieś alternatywy? https://kopalniawiedzy.pl/witamina-D-stan-zapalny-COVID-19,34478 Od kiedy to z wirusami walczy się inaczej niż przez wzmocnienie odporności żebu uniknąć powikłań bakteryjnych?

** - "do zastanowienia" jest tu tylko figurą retoryczną, bo od dawna dla niektórych z Was jest to sprawa tak "osobista", że nie docierają do Was za bardzo inne argumenty albo po prostu od razu atakujecie kogoś kto ma inne zdanie (patrz komentarz o "jednym worku").

*** - ależ się rozpisałem, sorry :)

  • Zmieszany 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, radar napisał:
14 godzin temu, 3grosze napisał:

zcłowieku, masz tutaj wiarygodność ujemną, więc powyższa fraza to natenczas jedynie Twoje urojenie:P. Fakty są zdarzeniami rzeczywistymi, a nie wyimaginowanymi, czy (jak powyższe info) ZASŁYSZANYMI.

Niestety tak samo chyba jak Twoje. Jak już pisałem dawno mam projekty w szpitalu. I teraz, mówię o informacjach z pierwszej ręki, osobistych, realnych rozmowach z realnymi ludźmi. I tak, jeśli chodzi o 3 kliniki, o których wiem to: zaszczepionych jest 70% personelu medycznego.

I to jest WŁAŚNIE  syndrom własnego grajdołka;): masz informacje z bezpośredniego otoczenia i WYCIĄGASZ ( na podstawie TRZECH !!! przypadków) wnioski OGÓLNE. W innych szpitalach będzie wyszczepionych 99% personelu i średnia ogólnopolska jest... jak w oficjalnym* przekazie: 97% wyszczepionych lekarzy.

Statystyka i minimalna liczebność próby się kłania.

* jasne, ten rząd kłamie, więc wszystko trzeba podzielić przez 10, czyli na 9,7 lekarzy zaszczepionych przypada 0,3 lekarza niezaszczepionego. 

Godzinę temu, radar napisał:

Jeśli ktoś się nie zaszczepił i zmarł to jego sprawa i jego (i jego otoczenia) problem.

A przedtem pozarażali tych co ze względu na przeciwskazania, choć chcieli, zaszczepić się nie mogli i zablokowali łóżka szpitalne. Więc mi też takich dywersantów;) nie żal.

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, 3grosze napisał:

I to jest WŁAŚNIE  syndrom własnego grajdołka;): masz informacje z bezpośredniego otoczenia i WYCIĄGASZ ( na podstawie TRZECH !!! przypadków) wnioski OGÓLNE.

I to jest WŁAŚNIE syndrom

Godzinę temu, radar napisał:

pewniego zacietrzewienia wynikającego z osobistego, emocjonalnego stosunku do spraw

bo jakbyś przeczytał uważnie i ze spokojem, to byś doczytał co napisałem:

Godzinę temu, radar napisał:

Nie znam statystyk dla całego szpitala, ani dla całego kraju. Nie sądzę też, żeby akurat te kliniki były jakimiś szczegółnymi "ostojami antyszczepów", więc...

Co uprawnia Cię do przekonania, że akurat te kliniki są wyjątkowe? Na jakiej podstawie wyciągasz takie wnioski, skoro Ty akurat nie masz żadnych danych poza tymi oficjalnymi. Ja nawet oczywiścię nie muszę danych oficjalnych negować, ale mając na uwadze to (o czym wiem, nie zgaduję):

Godzinę temu, radar napisał:

ale ich ministerstwo szantażuje, że jak będzie za mało procent, co źle wygląda w statystykach, to nie będzie kasy na to czy na tamto

To jestem w stanie uwierzyć, że albo jedni podciągają statystyki (dla przekazu), albo drudzy ze strachu przed konsekwencjami. Nie twierdzę, że tak jest, ale mam prawo tak domniemywać, w przeciwieństwie do Ciebie opierającego się tylko na tym jednym przekazie. Aż tyle i tylko tyle.

pozdro :)

 

EDIT: Zresztą, te statystyki nie różnią się specjalnie od oficjalnych jeśli chodzi o lekarzy, 90%+ vs 85%+, prawda? Sęk w tym, że jak napisałem, nie dowodzi to tego co sugerował Astro, że "9 na 10 stomatologów poleca...", i to jest niby dowód na to, że skoro środowisko lekarskie tak robi to musi być dobre. O motywacjach napisałem już wyżej i też dalej nie widzę powodu na to, żeby akurat te 3 kliniki (kliniki, 50+ lekarzy, nie 3 lekarzy) traktować jakoś wyjątkowo w stosunku do reszty kraju.

Edytowane przez radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, 3grosze napisał:

A przedtem pozarażali tych co ze względu na przeciwskazania, choć chcieli, zaszczepić się nie mogli i zablokowali łóżka szpitalne. Więc mi też takich dywersantów;) nie żal.

1. Pozarażać mogą też osoby szczepione. Do tego również takie, które przechodzą bezobjawowo. Wskazanie w 100% wektora zakażenia jest bardzo rzadko możliwe. 2. Jeśli boisz się o swoje zdrowie to się szczep, a jeśli nie możesz to siedź w domu. 3. Osobiście jestem przeciwny zabieraniu łóżek ściśle na "oddziały covidowe", i to nie jest wina niezaszczepionych tylko rządu. 4. Dlaczego ma mi być bardziej żal ludzi, którzy nie mogli się zaszczepić (słabe jednostki) niż ludzi, którzy mogli, a się nie zaszczepili i zachorowali/umarli (słabe jednostki również!!)

To nie moja wina, że ktoś nie mógł się zaszczepić, nie moja, że jest chory, nie moja, że...

Wiedząc, że nie mogę się zaszczepić i wiedząc, że "gdzieś tam chodzą te wredne, głupie antyszczepy i życzę im śmierci, a każda infomracja o takiej śmierci wzbudza we mnie radość" to mimo wszystko dla własnego bezpieczeństwa unikam takich miejsc, noszę dopasowaną maseczkę o odpowiedniej filtracji, okulary, rękawiczki, odkażam, nie dotykam... albo nie wychodzę, siedzę na 4 literach w domu.

Tak w ogóle to zmieńmy też honorowe krwiodastwo na obowiązkowe, szczególnie dla rzadkich grup krwi. Wszyscy nominalnie co 2 miesiące, a ci z rządką co miesiąc. Tak, pełną krew można co 2, ale są też czynniki krwiotwórcze, niech biorą obowiązkowo, bo jak nie wezmą i nie oddzadzą krwi to ktoś może umrzeć (ten co potrzebuje a nie ma)!!! Kto nie weźmie obowiązkowo nosi opaskę "jestem wrednym antydawcą" i w razie W nie ma prawa korzystać z oddanej krwi, musi umrzeć. Dodatkowo na jego koszt dla tych co oddawali kupowane są cukierki i konfetti do świętowania, a rząd to powinien ustalić w ogóle święto państwowe wolne od pracy "Szczęśliwy dzień śmierci antydawcy". Taaa....

Edytowane przez radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, radar napisał:

Co uprawnia Cię do przekonania, że akurat te kliniki są wyjątkowe? Na jakiej podstawie wyciągasz takie wnioski, skoro Ty akurat nie masz żadnych danych poza tymi oficjalnymi.

A czy Twoje osobiste sondaże;) w trzech klinikach mają być bardziej wiarygodne od przekazu oficjalnego? Tym bardziej, że wprowadzasz własne założenia typu ministerialny szantaż czy  naciąganie statystyki, a dane oficjalne na dzień dzisiejszy, to: https://konkret24.tvn24.pl/polska,108/medycy-nauczyciele-sluzby-mundurowe-ilu-sie-zaszczepilo-sprawdzamy,1087683.html

Według Ministerstwa Zdrowia w kraju mamy 674,3 tys. pracowników medycznych. 560,7 tys. z nich - czyli 83,1 proc. - jest w pełni zaszczepionych przeciw COVID-19. Spośród ośmiu grup medyków - pielęgniarka/pielęgniarz, lekarz, fizjoterapeuta, dentysta, położna/położny, farmaceuta, diagnosta laboratoryjny, felczer - najwięcej zaszczepionych wszystkimi dawkami jest lekarzy - 92 proc. Wśród dentystów zaszczepionych jest - 87 proc., wśród diagnostów laboratoryjnych - 85 proc., wśród położnych - 82 proc., pielęgniarek i pielęgniarzy oraz farmaceutów - 81 proc. Najmniej w pełni zaszczepionych jest fizjoterapeutów - 71 proc. i felczerów - 78 proc.

Uwaga M.Z.

 "Nie ingerujemy w sprawozdawane dane, ponieważ jest to podpisana przez lekarzy dokumentacja medyczna" - wyjaśnia resort.

Pracując w tych trzech klinikach, mając kontakt ze średnim personelem medycznym, Twoje 70% zaszczepionych odbiega tylko o 13%, co dobrze świadczy o Twoich zdolnościach ankieterskich.:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
26 minut temu, 3grosze napisał:

Pracując w tych trzech klinikach, mając kontakt ze średnim personelem medycznym, Twoje 70% zaszczepionych odbiega tylko o 13%, co dobrze świadczy o Twoich zdolnościach ankieterskich.

Nie rozumiem po co te uszczypliwości (tzn. rozumiem*) skoro: 1. napisałem, że nie robiłem ankiet (bo i mnie to w ogóle nie interesuje, wyciągnąłem to na potrzeby tej dyskusji), a widać to w przydziale dyżurów. 2. dla lekarzy pomyłka to 86-90 vs 92%, no to faktycznie, hu hu hu :) Tak jak również napisałem, nie widzę powodu aby podważać, z grubsza, te ministerialne dane. Podważam tezę, że jest to słuszne, "bo przecież lekarze się znają, a oni są zaszczepieni". Dlaczego niektórzy są zaszczepieni jest napisane, i tak, to jest wg. "ankiet". Tyle razy na tym forum można było przeczytać, że correlation doesn't mean causation, no, ale nie teraz :)

36 minut temu, 3grosze napisał:

Uwaga M.Z.

 "Nie ingerujemy w sprawozdawane dane, ponieważ jest to podpisana przez lekarzy dokumentacja medyczna" - wyjaśnia resort.

Tia, "i uwierzyli?" ;)  Podobno nie ważne kto głosuje tylko kto liczy głosy, ale kto wie, może to ja się mylę i co do joty się zgadza. W końcu zawsze dane ministerialne o covid się zgadzały, right? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      U większości osób chorujących na COVID-19 pojawiały się objawy ze strony centralnego układu nerwowego, takie jak utrata węchu czy smaku. Naukowcy wciąż badają, w jaki sposób SARS-CoV-2 wywołuje objawy neurologiczne i jak wpływa na mózg. Autorzy najnowszych badań informują, że ciężka postać COVID-19 wywołuje zmiany w mózgu, które odpowiadają zmianom pojawiającym się w starszym wieku.
      Odkrycie to każe zadać sobie wiele pytań, które są istotne nie tylko dla zrozumienia tej choroby, ale dla przygotowania społeczeństwa na ewentualne przyszłe konsekwencje pandemii, mówi neuropatolog Marianna Bugiani z Uniwersytetu w Amsterdamie.
      Przed dwoma laty neurobiolog Maria Mavrikaki z Beth Israel Deaconess Medical Center w Bostonie trafiła na artykuł, którego autorzy opisywali pogorszenie zdolności poznawczych u osób, które przeszły COVID-19. Uczona postanowiła znaleźć zmiany w mózgu, które mogły odpowiadać za ten stan. Wraz ze swoim zespołem zaczęła analizować próbki kory czołowej 21 osób, które zmarły z powodu ciężkiego przebiegu COVID-19 oraz osoby, która w chwili śmierci była zarażona SARS-CoV-2, ale nie wystąpiły u niej objawy choroby. Próbki te porównano z próbkami 22 osób, które nie były zarażone SARS-CoV-2. Drugą grupą kontrolną było 9 osób, które nie zaraziły się koronawirusem, ale przez jakiś czas przebywały na oddziale intensywnej opieki zdrowotnej lub były podłączone do respiratora. Wiadomo, że tego typu wydarzenia mogą mieć poważne skutki uboczne.
      Analiza wykazały, że geny powiązane ze stanem zapalnym i stresem były bardziej aktywne u osób, które cierpiały na ciężką postać COVID-19 niż osób z grup kontrolnych. Z kolei geny powiązane z procesami poznawczymi i tworzeniem się połączeń między neuronami były mniej aktywne.
      Zespół Mavrikaki dokonał też dodatkowego porównania tkanki mózgowej osób, które cierpiały na ciężką postać COVID-19 Porównano ją z 10 osobami, które w chwili śmierci miały nie więcej niż 38 lat oraz z 10 osobami, które zmarły w wieku co najmniej 71 lat. Naukowcy wykazali w ten sposób, że zmiany w mózgach osób cierpiących na ciężki COVID były podobne do zmian w mózgach osób w podeszłym wieku.
      Amerykańscy naukowcy podejrzewają, że wpływ COVID-19 na aktywność genów w mózgu jest raczej pośredni, poprzez stan zapalny, a nie bezpośredni, poprzez bezpośrednie zainfekowanie tkanki mózgowej.
      Uczeni zastrzegają przy tym, że to jedynie wstępne badania, które mogą raczej wskazywać kierunek dalszych prac, niż dawać definitywne odpowiedzi. Mavrikaki mówi, że nie ma absolutnej pewności, iż obserwowane zmiany nie były wywołane innymi infekcjami, ponadto w badaniach nie w pełni kontrolowano inne czynniki ryzyka, jak np. otyłość czy choroby mogące ułatwiać rozwój ciężkiej postaci COVID-19, a które same w sobie mogą prowadzić do stanów zapalnych wpływających na aktywność genów centralnego układu nerwowego.
      Innym pytaniem, na jakie trzeba odpowiedzieć, jest czy podobne zmiany zachodzą w mózgach osób, które łagodniej przeszły COVID-19. Z innych badań wynika bowiem, że nawet umiarkowanie ciężki COVID mógł powodować zmiany w mózgu, w tym uszkodzenia w regionach odpowiedzialnych za smak i węch. Nie wiadomo też, czy tego typu zmiany się utrzymują i na jak długo.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się w artykule Severe COVID-19 is associated with molecular signatures of aging in the human brain.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Profesor Nikolai Kuhnert i jego zespół z Jacobs University w Bremie wykazali, że jeden ze związków znajdujących się w kawie znacząco utrudnia interakcje pomiędzy białkiem kolca koronawirusa SARS-CoV-2 a receptorem ACE-2 w komórkach. Potencjalnie oznacza to, że picie kawy może chronić przed zakażaniem i zachorowaniem na Covid-19.
      Uczeni z Bremy wykazali podczas badań laboratoryjnych, że obecny w kawie kwas chlorogenowy aż 50-krotnie zmniejsza prawdopodobieństwo przyłączenia się białka S do receptora ACE-2 w ludzkich komórkach.
      W 200-mililitrowym kubku kawy znajduje się około 100 miligramów kwasu chlorogenowego. Dlatego też uczeni użyli dokładnie takie stężenia podczas swoich eksperymentów. I udowodnili, że jest ono wystarczające do zablokowania interakcji pomiędzy wirusem a komórką, do której próbuje on wniknąć. Jako chemicy nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na praktyczne pytanie, czy picie kawy rzeczywiście może chronić przed infekcją. Jednak z naszych badań wynika, że jest to prawdopodobne. Wiele osób pije kawę i wiemy, że napój ten niesie ze sobą liczne korzyści, mówi profesor Kuhnert.
      Odpowiedź na pytanie, czy picie kawy może nas chronić wymaga dalszych badań, ale te muszą być prowadzone przez specjalistów z innych dziedzin. Badania epidemiologiczne mogłyby wykazać, czy osoby regularnie pijące kawę rzadziej zarażały się SARS-CoV-2, dodaje uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Od początku pandemii COVID-19 możemy oglądać w mediach zdjęcia i grafiki reprezentujące koronawirusa SARS-CoV-2. Wyobrażamy go sobie jako sferę z wystającymi białkami S. Obraz ten nie jest do końca prawdziwy, gdyż w rzeczywistości wirion – cząstka wirusowa zdolna do przetrwania poza komórką i zakażania – jest elipsoidą, która może przyjmować wiele różnych kształtów. Z rzadka jest to kształt kulisty.
      Teraz naukowcy z kanadyjskiego Queen's University oraz japońskiego Okinawa Institute of Science and Technology (OIST) przeprowadzili modelowanie komputerowe, podczas którego zbadali, jak różne kształty wirionów wpływają na zdolność SARS-CoV-2 do infekowania komórek.
      Naukowcy sprawdzali, jak wiriony o różnych kształtach przemieszczają się w płynie, gdyż to właśnie wpływa na łatwość transmisji. Gdy wirion trafi do naszych dróg oddechowych, przemieszcza się w nosie i płucach. Chcieliśmy zbadać jego mobilność w tych środowiskach, mówi profesor Eliot Fried z OIST.
      Uczeni modelowali dyfuzję rotacyjną, która określa, z jaką prędkością cząstki obracają się wokół osi prostopadłej do powierzchni błony. Cząstki bardziej gładkie i bardziej hydrodynamiczne napotykają mniejszy opór i obracają się szybciej. W przypadku koronawirusa prędkość obrotu wpływa na zdolność do przyłączenia się do komórki i jej zainfekowania. Jeśli cząstka obraca się zbyt szybko, może mieć zbyt mało czasu na interakcję z komórką i jej zarażenie. Gdy zaś obraca się zbyt wolno, może nie być w stanie przeprowadzić interakcji w odpowiedni sposób, wyjaśnia profesor Fried.
      Uczeni modelowali elipsoidy spłaszczone i wydłużone. Sfera to rodzaj elipsoidy obrotowej, która ma wszystkie trzy półosie równe. Elipsoida spłaszczona ma jedną oś krótszą od dwóch pozostałych, elipsoida wydłużona – jedną oś dłuższą od dwóch pozostałych. Możemy sobie to wyobrazić przyjmując, że elipsoida spłaszczona, to kula, która zmienia kształt tak, by stać się monetą, a elipsoida wydłużona to kula, która próbuje stać się prętem. Oczywiście w przypadku wirionów zmiany są bardzo subtelne. Aby uzyskać większy realizm, naukowcy dodali do swoich elipsoid wystające białka S, symbolizowane przez kule na powierzchni elipsoidy.
      Przyjęliśmy też założenie, że każde z białek S ma ten sam ładunek elektryczny, przez co odpychają się od siebie, to zaś powoduje, że są równomiernie rozłożone na całej powierzchni elipsoidy, dodaje doktor Vikash Chaurasia z OIST.
      Analizy wykazały, że im bardziej kształt wirionu odbiega od kształtu kuli, tym wolniej się on obraca. To może oznaczać, że łatwiej mu będzie przyłączyć się do komórki i ją zarazić. Autorzy badań przyznają, że ich model jest uproszczony, jednak pozwala nam lepiej zrozumieć właściwości koronawirua i jedne z czynników wpływających na łatwość, z jaką nas zaraża.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Od wybuchu pandemii COVID-19 minęło już ponad 2,5 roku, a wciąż nie jest jasne, w jaki sposób SARS-CoV-2 powoduje problemy neurologiczne i w jaki sposób uzyskuje dostęp do neuronów. Naukowcy próbują dowiedzieć się, w jaki sposób wirus powoduje takie objawy neurologiczne jak utrata smaku i węchu w fazie ostrej, czy zaburzenia poznawcze (w tym problemy z pamięcią czy koncentracją) w fazie tzw. „długiego COVID”.
      SARS-CoV-2 podczas infekowania komórki wiąże się z receptorem ACE2 i wnika do komórki za pomocą mechanizmu endocytozy. Jednak w mózgu ACE2 niemal nie występuje. Dlatego też naukowcy z francuskiego Instytutu Pasteura wykorzystali najnowsze osiągnięcia mikroskopii, by przyjrzeć się, w jaki sposób koronawirus dostaje się do neuronów. Badania pokazały, że patogen wykorzystuje nanorurki łączące zainfekowane komórki z neuronami. Nanorurki te to tymczasowe dynamiczne struktury pozwalające komórkom na wymianę materiału bez potrzeby istnienia specjalnych receptorów w błonie komórkowej. Okazuje się, że wirus jest w stanie użyć tych nanorurek w czasie infekcji, mimo że nie zawierają one ACE2.
      W mózgach niektórych osób chorujących na COVID znaleziono materiał genetyczny SARS-CoV-2. Jego obecność wyjaśniała objawy neurologiczne związane z chorobą. Sugerowano wówczas, że wirus dostaje się do centralnego układu nerwowego korzystając z błony węchowej, jednak to wciąż nie wyjaśniało, jak dostaje się do samych neuronów.
      Nowe badania ujawniły zaś istnienie licznych fragmentów wirusa zarówno wewnątrz nanorurek, jak i na ich powierzchni. Okazało się też, że taka droga infekowania jest szybsza i bardziej bezpośrednia, niż infekowanie komórek za pomocą receptora ACE2. Wirus potrafi też przemieszczać się po powierzchni nanorurek i docierać w ten sposób do komórek posiadających receptor. Nanorurki są zatem dla wirusa bardzo wygodną drogą infekcji. Pozwalają nie tylko na wniknięcie do neuronów, ale ułatwiają też dotarcie do innych komórek.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...