Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Marsjański śmigłowiec poleciał dalej i szybciej niż na Ziemi

Rekomendowane odpowiedzi

Marsjański śmigłowiec Ingenuity odbył 3. lot w atmosferze Czerwonej Planety. Tym razem nie skończyło się, jak podczas dwóch poprzednich lotów, jedynie na wzniesieniu się, zawiśnięciu i lądowaniu. Urządzenie odbyło też lot w poziomie. Była to pierwsza próba prędkości i zasięgu. Ingenuity poleciał dalej i szybciej niż podczas testów na Ziemi.

Podczas pierwszego historycznego lotu w atmosferze Marsa Ingenuity wzniósł się na wysokość 3 metrów, zawisł nad powierzchnią i wylądował. W czasie drugiego lotu śmigłowiec znalazł się na wysokości 5 metrów nad powierzchnią. Przed dwoma dniami, 25 kwietnia, śmigłowiec wzniósł się na wysokość 5 metrów, a następnie przeleciał 50 metrów, osiągając maksymalną prędkość 2,2 m/s czyli niemal 8 km/h.

Teraz zespół odpowiedzialny za śmigłowiec analizuje przysłane dane. Przydadzą się one nie tylko podczas kolejnych lotów Ingenuity, ale mogą również posłużyć przyszłym marsjańskim śmigłowca.

Dzisiejszy lot mieliśmy szczegółowo zaplanowany, ale i tak było to niesamowite osiągnięcie. Test ten wykazał, że możliwe jest dołączenie pojazdu latającego do przyszłych misji marsjańskich, mówi Dave Lavery, menedżer odpowiedzialny za Ingenuity w siedzibie NASA.

Lot śmigłowca został sfilmowany przez kamery znajdujące się na łaziku Perseverance. Jednocześnie sam śmigłowiec, który jest wyposażony w procesor potężniejszy niż ten wykorzystywany przez łazik, filmował w kolorze swój lot. To jeden z elementów testów śmigłowca. Opiekujący się nim zespół chce „wycisnąć” z urządzenia co tylko się da, by móc określić przydatność tego typu pojazdów dla przyszłych misji na Marsa i inne obiekty Układu Słonecznego.

Ingenuity jest też wyposażony w czarno-białą kamerę nawigacyjną, która rozpoznaje ukształtowanie terenu. Obrazy są na bieżąco wysyłane do procesora śmigłowca i w ten sposób testowane są możliwości komputera pokładowego. Kamera i możliwości obliczeniowe procesora to niektóre z elementów, ograniczających prędkość śmigłowca. Jeśli będzie ona zbyt duża, algorytm nie będzie w stanie śledzić ukształtowania terenu.

To pierwszy test, w czasie którego widzieliśmy jak w praktyce działa algorytm na długich dystansach. W komorze testowej nie da się tego sprawdzić, mówi MiMi Aung, menedżerka projektu. Komora, w której na Ziemi testowano Ingenuity, symulując warunki panujące na Marsie, nie pozwalała na lot dłuższy niż pół metra w każdym kierunku. Inżynierowie nie wiedzieli więc, jak się będzie sprawowała kamera oraz oprogramowania i czy będą równomiernie pracowały przez cały czas.

W komorze testowej masz wszystko po kontrolą. Są tam zabezpieczenia, możesz awaryjnie lądować. Zrobiliśmy wszystko, by Ingenuity latał bez tych zabezpieczeń, wyjaśnia inżynier Gerik Kubiak.

 


« powrót do artykułu
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
25 minut temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Jednocześnie sam śmigłowiec, który jest wyposażony w procesor potężniejszy niż ten wykorzystywany przez łazik, 

W dzisiejszych czasach z 30W można wycisnąć więcej niż miały misje do Apollo-11 razem wzięte. W specyfikacji tego latadła nie ma nic o procesorach obrazu, wygląd na to, że wszystko zrobili na Snapdragon 801, czyli posłali na Marsa smartfon ?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak wyczytałem kiedyś. To jest - w dużym przybliżeniu - latający (tylko na Marsie, boo!) smartphone za kilkadziesiąt baniek :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ciekawe jaki konkretnie i na jakim systemie? Pewnie android (pytanie czy nie cyan*), bo jak czysty android to ciekawe czy google juz zna historie lokalizacji i co po drodze polubil helikopter ;)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, radar napisał:

ciekawe jaki konkretnie i na jakim systemie? Pewnie android (pytanie czy nie cyan*), bo jak czysty android to ciekawe czy google juz zna historie lokalizacji i co po drodze polubil helikopter ;)

 

Linux + open-source'owy framework https://github.com/nasa/fprime

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 hours ago, Tums said:

Linux + open-source'owy framework

Ciekawe, nie słyszałem o FPrime! O Linuksie na Marsie słyszałem i chyba nawet napisałem w innym wątku. Jakby nie patrzeć kernel Linuksa ma najszersze wsparcie sprzętowe ze wszystkich systemów operacyjnych, wliczając w to całkiem egzotyczne platformy i jest najszybciej rozwijanym oprogramowaniem na Ziemi :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To mimo wszystko trochę słabo. Poczytałem o zaletach, jednak nie jest to takie popularne, więc wsparcie społeczności (jeśli w tym przypadku w ogóle możemy mówić o czymś takim ) też jest takie sobie. Jakby zrobili "apkę" pod czystego androida np. byłoby chyba bardziej uniwersalnie (w kontekście wysyłania smartfona, a nie dedykowanej płytki).

Edytowane przez radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko po co im Android? Android to jest system operacyjny złożony z wersji kernela Linuksa oraz zestawu paczek z softem, które umożliwiają pracę z systemem na telefonie. To że Ingenuity jest oparty na Snapdragon 801 nie czyni z niego smartphona :) Chociaż ma masę sensorów zbliżonych do tych w urządzeniach mobilnych. Systemy ARM są jednak stosowane w wielu urządzeniach. Generalnie Android byłby bardziej przydatny w sytuacji, kiedy urządzenie ma służyć do interakcji z użytkownikiem. Nawet panele w drukarkach potrafią być na Androidzie. Kiedyś widziałem tablety do bookowania spotkań w firmie, i to były tablety bez baterii na Androidzie z aplikacją. Można było się podpiąć przez sieć przez port do debugowania :) a w środku wylęgarnia starożytnego softu, na przykład wget z 2007, który nie wspierał jeszcze HTTPS... :blink:

Poszperałem w necie, bo próbowałem znaleźć wersję kernela, ale nie znalazłem. Za to znalazłem papier od NASA na temat budowy systemów helikoptera. Ciekawa lektura. Co do samego fprime, to jest Python 3.5, więc i kernel Linuksa jest pewnie świeży :)

https://trs.jpl.nasa.gov/bitstream/handle/2014/46229/CL%2317-6243.pdf

 

Jeszcze krótki komentarz od użytkownika na ycombinator:

Quote

Things that stand out to me: It uses mostly off-the-shelf electronic components that are only automotive/industrial grade!

- 2.26 GHz Quad-core Snapdragon 801
- Texas Instruments TMS570LC43x (2x for tolerance)
- Sony 18650 LiIon batteries
- Zig-Bee to communicate with the rover

The only part that is somewhat special is the radiation tolerant FPGA ProASIC3 that ties everything together and takes care of power cycling other components when they lock up.

https://news.ycombinator.com/item?id=26197280

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę poszperałem i wyszperałem więcej. Okazuje się, że Linuks poleciał przez przypadek, bo był wgrany na kości :)

Quote

The Snapdragon 801 chip is a 2.26GHz quad-core Arm-compatible system-on-chip with 2GB RAM and 32GB flash memory. Canham said he’s a fan of Linux, but that wasn’t why NASA picked it over other types of operating systems traditionally used, such as VxWorks on the Perseverance rover. “The main driver is because the Snapdragon 801 board came already with Linux. We like [Linux] don’t get me wrong, but it’s because the chip came prepackaged.”

NASA’s Mars 2020 mission is the first one to use an open source OS like Linux in space. “People use Linux for all sorts of reasons, not only is it in things like server farms but it’s also at the hobbyist level like in Raspberry Pi too. This flight project is very new for NASA, we’re very careful about what kind of software is allowed on a vehicle, so I do see this as a win for Linux. We’re finally getting payloads using Linux in these deep space missions, where it hasn’t been used before,” he added.

https://www.theregister.com/2021/04/19/perseverance_computing_feature/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, cyjanobakteria napisał:

Okazuje się, że Linuks poleciał przez przypadek, bo był wgrany na kości :)

Czyli co, gdyby się postarać, dałoby się sklecić komputerek w stylu powiedzmy Raspberry PI z od razu (prawie) używalnym systemem operacyjnym? Zawsze mi brakowało czegoś takiego, taki powiedzmy współczesny odpowiednik ZX Spectrum - tylko go włączasz i od razu masz wszystko co potrzebne do szczęścia, tj. jeśli o mnie chodzi to wystarczyłby Python, GIT, jakiś edytor tekstowy podobny np. do Notepad++ i przeglądarka WWW, niechby nawet to było doładowywane z dysku (bo oczywiście w chipie nie będzie). Ale coś takiego ekstremalnie prostego, minimalistycznego :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, darekp napisał:

jeśli o mnie chodzi to wystarczyłby Python, GIT, jakiś edytor tekstowy podobny np. do Notepad++ i przeglądarka WWW, niechby nawet to było doładowywane z dysku (bo oczywiście w chipie nie będzie). Ale coś takiego ekstremalnie prostego, minimalistycznego :)

Ale przecież i tak najważniejszy jest ekran i klawiatura. NIe wyobrażam sobie pracy na ekranie dotykowym. co do szybkości i małości to właśnie testuję Xavier AGX z ubuntu 18 - małe, ciche, szybkie. Dni mojego blaszaka są policzone :D  

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, Jajcenty napisał:

Ale przecież i tak najważniejszy jest ekran i klawiatura. NIe wyobrażam sobie pracy na ekranie dotykowym.

Zgadza się, napisałem, a potem przypomniało mi się, że to właśnie jest bolączka tych procesorów od smartfonów, że nie dają rady wydajnościowo, jeśli podłączyć do nich monitor.

11 minut temu, Jajcenty napisał:

o do szybkości i małości to właśnie testuję Xavier AGX z ubuntu 18 - małe, ciche, szybkie. Dni mojego blaszaka są policzone

Możesz podać jakiś link, może też bym spróbował? Jeśli nie kosztuje dużo i nie ma za dużo pracy ze składaniem, bo jestem leniwy i najchętniej bym kupił od razu gotowy komputer? ;)

OK, doczytałem, chyba jednak nie zmuszę się, poczekam, aż w rodzinie znajdzie się jakiś laptop za stary, żeby ktokolwiek go chciał używać i zainstaluję Linuxa :)

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, darekp napisał:

OK, doczytałem, chyba jednak nie zmuszę się, poczekam, aż w rodzinie znajdzie się jakiś laptop za stary, żeby ktokolwiek go chciał używać i zainstaluję Linuxa :)

Ja akurat musiałem wysupłać na xaviera, muszę przyznać tanio nie jest. Jeśli nie potrzebujesz GPU, to laptop jest lepszy, ale czy cichszy? Nie sądzę.  Wcześniej kombinowałem, żeby do tego użyć tableta/telefonu. Moc powinna wystarczyć, podłączenie klawiatury i myszy po BT, ekraniki po usb / chromecasty czy cóś - jestem pewien że @cyjanobakteria rzuci ze trzy pomysły.

  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, darekp said:

Czyli co, gdyby się postarać, dałoby się sklecić komputerek w stylu powiedzmy Raspberry PI z od razu (prawie) używalnym systemem operacyjnym?

Pamiętam, że kiedyś pierwsze drony na rynek konsumencki to były bardzo proste urządzenia i niektóre dalej są. Przykładowo ParrotAR drone 2.0 to był latający system operacyjny na Linuksie, z usługami jak SSH i WiFi access pointem. Można było się podpiąć do sieci WiFi rozgłaszanej przez drona, znaleźć IP urządzenia (nmap) i zalogować się po SSH domyślnym hasłem na roota :) To wszystko podczas, gdy urządzenie było w powietrzu i je rozbić przez ubicie procesu odpowiedzialnego za stabilizację drona (kill -9 PID) :)

 

1 hour ago, darekp said:

OK, doczytałem, chyba jednak nie zmuszę się, poczekam, aż w rodzinie znajdzie się jakiś laptop za stary, żeby ktokolwiek go chciał używać i zainstaluję Linuxa :)

Pod Windows 10 możesz teraz zainstalować subsystem Ubuntu ze sklepu MS chyba, ale sam tego nigdy nie robiłem. Ewentualnie możesz poeksperymentować z maszyną wirtualną na VirtualBox albo VMWare. RaspberryPI to jest bardzo dobry komputerek. Sam teraz sporadycznie korzystam, ale mam też router WiFi na którym postawiłem OpenWrt, który konfiguruję przez SSH :) Pełen dostęp do sytemu operacyjnego, którym jest Linuks :)

 

@Jajcenty Ciekawe, nigdy nie słyszałem o Xavier AGX!

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
39 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Ciekawe, nigdy nie słyszałem o Xavier AGX!

Przyjęło się sądzić że AI czy CV wymaga dużych mocy. O ile jest to prawdą przy uczeniu modeli, o tyle Edge AI / wnioskowanie już jest łatwiejsze, a w przypadku urządzeń typu drony istotnym parametrem jest moc/moc czyli performance/watt. Niedługo wyjdzie zabawka od intela, tu się odgrażają że nakryją Nvidię czapką: https://www.tomshardware.com/news/intel-announces-movidius-keem-bay-vpu Niestety nie mam nic z tej reklamy Intela.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Film sklejony z opublikowanych zdjęć od NASA, a przynajmniej tak wynika z opisu i napisów na filmie. Dźwięk jest nagrany prawdopodobnie podczas testu w komorze próżniowej albo lotu zwykłego drona na Ziemi. Wcześniej autor trochę ulepszał filmy i nie zawsze to było oczywiste, ale generalnie ma chyba dobre intencje ;)

 

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Łaziki pracujące na Marsie czy Księżycu, mierzą się z wieloma problemami. Jednym z nich jest ryzyko utknięcia w grząskim gruncie. Gdy tak się stanie operatorzy podejmują serię delikatnych manewrów, by pojazd wydobyć. Nie zawsze się to udaje. Łazik Spirit zakończył misję jako stacjonarna platforma badawcza po tym, jak utknął w luźnym piasku. Czy takim wydarzeniom da się zapobiec? Inżynierowie z University of Wisconsin-Madison informują o znalezieniu poważnego błędu w procedurach testowania łazików. Jego usunięcie może spowodować, że pojazdy na Marsie i Księżycu będą narażone na mniejsze ryzyko.
      Błąd ten polega na przyjęciu zbyt optymistycznych i uproszczonych założeń co do tego, jak łaziki zachowują się poza Ziemią. Ważnym elementem testów naziemnych takich pojazdów jest sprawdzenie, w jaki sposób mogą się one poruszać po luźnym podłożu. Na Księżycu grawitacja jest 6-krotnie mniejsza niż na Ziemi, więc przez dekady, testując łaziki, naukowcy tworzyli prototypy o masie sześciokrotnie mniejszej niż łazik docelowy i testowali je na pustyni. Jednak ta metoda pomijała pewien istotny szczegół – wpływ grawitacji na piasek.
      Profesor Dan Negrut i jego zespół przeprowadzili symulacje, które wykazały, że Ziemia przyciąga ziarenka piasku silniej niż Mars czy Księżyc. Dzięki temu piasek na Ziemi jest bardziej zwarty. Jest mniejsze prawdopodobieństwo, że ziarna będą się pod nimi przesuwały. Jednak na Księżycu piasek jest luźniejszy, łatwiej się przemieszcza, więc obracające się koła trafiają na mniejszy opór. Przez to pojazdowi trudniej się w nim poruszać.
      Jeśli chcemy sprawdzić, jak łazik będzie sobie radził na Księżycu, musimy rozważać nie tylko wpływ grawitacji na pojazd, ale również wpływ grawitacji na piasek. Nasze badania pokazują, jak ważne są symulacje do badania możliwości jezdnych łazika na luźnym podłożu, wyjaśnia uczony.
      Uczeni dokonali swojego odkrycia podczas prac związanych z misją łazika VIPER, który ma trafić na Księżyc. We współpracy z naukowcami z Włoch stworzyli silnik Chrono, służący do symulacji zjawisk fizycznych, który pozwala na szybkie modelowanie złożonych systemów mechanicznych. I zauważyli istotne różnice pomiędzy wynikami testów VIPERA na Ziemi, a wynikami symulacji. Po przeanalizowaniu problemu znaleźli wspomniany błąd w procedurach testowych.
      Chrono to produkt opensource'owy, z którego skorzystały już setki firm i organizacji. Pozwala on lepiej zrozumieć najróżniejsze złożone mechanizmy, od mechanicznych zegarków po czołgi jeżdżące poza utwardzonymi drogami.
      Źródło: A Study Demonstrating That Using Gravitational Offset to Prepare Extraterrestrial Mobility Missions Is Misleading

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Góra Jezero Mons, znajdująca się na obrzeżach krateru Jezero, w którym pracuje łazik Perseverance, to prawdopodobnie wulkan, donoszą naukowcy z Georgia Institute of Technology. Góra jest niemal połowy wielkości krateru Jezero, a jej zbadanie mogłoby nam wiele powiedzieć o wulkanizmie na Marsie i zdolności planety do potrzymania życia. Odkrycie dokonane przez naukowców z Georgii pokazuje, jak mało wiemy nawet o jednym z najlepiej zbadanych regionów Marsa.
      Badanie wulkanizmu Marsa to niezwykle interesujące zagadnienie. Możemy dzięki niemu poznać geologię i historię Czerwonej Planety. Krater Jezero to jedno z najlepiej zbadanych miejsc na Marsie. A jeśli dopiero teraz znaleźliśmy tam wulkan, to wyobraźmy sobie, jak dużo może ich być na Marsie. Być może jest ich więcej, niż kiedykolwiek sobie wyobrażaliśmy, mówi profesor James J. Wray.
      Wray zauważył górę w 2007 roku, gdy był świeżo upieczonym magistrem. Oglądałem zdjęcia tego regionu wykonane w niskiej rozdzielczości i zauważyłem górę na krawędziach krateru. Dla mnie wyglądała jak wulkan, ale trudno było zdobyć dodatkowe zdjęcia, mówi. Było to niedługo po odkryciu Jezero Crater i był on badany pod kątem obecności w przeszłości wody, wykonywano więc głównie fotografie innego obszaru, znajdującego się kilkadziesiąt kilometrów dalej.
      Później krater został wybrany celem misji Mars 2020 i wylądował w nim łazik Perseverance, poszukujący śladów dawnego życia na Marsie. Okazało się jednak, że jednymi z pierwszych próbek przeanalizowanych przez łazik, był nie materiał osadowy – jakiego należałoby się spodziewać po działalności wody – a wulkaniczny. Wray podejrzewał, skąd ten materiał mógł się wziąć, jednak najpierw musiał wykazać, że zauważona przed laty góra rzeczywiście jest wulkanem. Uczony wraz z zespołem wykorzystał wcześniejsze badania profesor Briony Horgan, która również sugerowała, że Jezero Mons to wulkan, oraz użył danych z orbiterów Mars Odyssey, Mars Reconnaissance, ExoMars Trace Gas i łazika Perseverance.
      Nie możemy odwiedzić Marsa i bezsprzecznie udowodnić, że to wulkan, ale możemy wykazać, na ile góra ta ma takie same właściwości jak inne wulkany na Ziemi i Marsie, wyjaśnia Wray. Udało się tego dokonać między innymi dzięki danym zebranym już wcześniej przez wspomniane orbitery. To pokazuje, że dane ze starszych pojazdów kosmicznych mogą być niezwykle cenne nawet długo po zakończeniu ich misji. Te dawne misje wciąż mogą przyczynić się do dokonywania nowych odkryć i pomogą nad udzielić odpowiedzi na trudne pytania, dodaje uczony.
      Jeśli Jezero Mons jest wulkanem, to jego obecność zaraz przy kraterze Jezero, w którym znajdowała się niegdyś woda, może dostarczyć nam niezwykle istotnych informacji na temat źródła energii na Marsie, w tym na temat potencjalnego istnienia tam zjawisk hydrotermalnych. Perseverance zebrał próbki niezwykłych skał osadowych, które mogą pochodzić z regionu, gdzie w przeszłości mogło istnieć życie, oraz próbki skał magmowych o niezwykle dużej wartości naukowej, wyjaśnia Wray. Jeśli udałoby się te próbki przetransportować na Ziemię, skały magmowe można by niezwykle precyzyjnie datować. To zaś pozwoliłoby na skalibrowanie dat dla krateru Jezero i dałoby naukowcom niezwykły wgląd w przeszłość geologiczną Marsa.
      Źródło: Evidence for a composite volcano on the rim of Jezero crater on Mars, https://www.nature.com/articles/s43247-025-02329-7

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Z załogową misją na Marsa wiążą się nie tylko duże koszty i problemy techniczne. Jedne i drugie można w końcu przezwyciężyć. Znacznie trudniejsze do pokonania będą ograniczenia ludzkiego organizmu. Wyewoluowaliśmy na Ziemi i jesteśmy przyzwyczajeni do ziemskiej grawitacji oraz zapewnianej przez atmosferę ochrony przed promieniowaniem kosmicznym. Niejednokrotnie informowaliśmy o problemach zdrowotnych astronautów. Pobyt w kosmosie może uszkadzać mózg, nerki, prowadzić do anemii. Od lat pojawiają się też doniesienia o negatywnym wpływie na wzrok.
      Oftalmolog Santiago Costantino z Uniwersytetu w Montrealu poinformował, że co najmniej 70% osób, które przebywały na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej cierpi na związany z lotem w kosmos zespół neurookulistyczny (SANS, spaceflight-associated neuro-ocular syndrome). Uczony wraz z zespołem chcieli przyjrzeć się zmianom biomechanicznym, które prowadzą do pojawienia się SANS. W tym celu przeanalizowali dane dotyczące 13 astronautów, którzy przebywali na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej od 157 do 186 dni. Średnia wieku astronautów wynosiła 48 lat. Pochodzili oni z różnych krajów, ośmioro z nich w chwili badań miało za sobą jedną misję, były wśród nich 4 kobiety.
      Naukowcy porównali trzy parametry, które mierzyli przed i po misji: sztywność gałki ocznej, ciśnienie wewnątrzgałkowe oraz amplitudę pulsu oka. Pierwszy z parametrów badano za pomocą koherencyjnej tomografii optycznej, dwa pozostałe – metodą tonometrii.
      Naukowcy zauważyli, że w czasie misji doszło do znaczących zmian właściwości biomechanicznych gałek ocznych. Ich sztywność zmniejszyła się o 33%, ciśnienie węwnątrzgałkowe spadło o 11%, a amplituda pulsu był niższa o 25%. Tym zmianom fizycznym towarzyszyły objawy takie jak zmniejszenie rozmiarów gałki ocznej, zmiana obszaru, w którym oko widzi ostry obraz oraz – w części przypadków – obrzęk nerwu wzrokowego oraz fałdowanie siatkówki. Okazało się też, że u pięciu astronautów naczyniówka ma grubość większą niż 400 mikrometrów i nie było to skorelowane z wiekiem, płcią ani wcześniejszym pobytem w przestrzeni kosmicznej. "Brak powszechnego ciążenia zmienia dystrybucję krwi w organizmie, zwiększając przepływ krwi w głowie i spowalniając krążenie żylne w oczach. Prawdopodobnie dlatego dochodzi do zwiększenia grubości naczyniówki, gęstej sieci naczyń krwionośnych, odpowiedzialnej za odżywianie siatkówki.
      Zdaniem naukowców powiększenie się naczyniówki w wyniku braku grawitacji może rozciągać włókna kolagenowe w twardówce, prowadząc do długotrwałych zmian właściwości mechanicznych gałki ocznej. Badacze sądzą też, że pulsowanie krwi w warunkach mikrograwitacji może prowadzić do pojawienia się zjawiska uderzeń hydraulicznych, w wyniku których nagłe zmiany ciśnienia przepływu krwi wywołują w oku wstrząsy mechaniczne prowadzące do znacznego przemodelowania tkanek oka.
      Autorzy badań uważają, że zmiany te nie powinny stanowić problemu w przypadku misji trwających 6 do 12 miesięcy. Po powrocie na Ziemię oczy astronautów powróciły do normy, a problemy ze wzrokiem można było korygować za pomocą okularów. Problemem mogą być jednak dłuższe misje, takie jak załogowa wyprawa na Marsa, która może trwać nawet ponad 30 miesięcy. Obecnie nie znamy ani skutków tak długotrwałego pobytu w warunkach mikrograwitacji, ani nie potrafimy im zapobiegać.
      Zaobserwowane przez nas zmiany właściwości mechanicznych oka mogą być biomarkerami SANS. Pomoże to zidentyfikować tych astronautów, którzy są szczególnie narażeni na ryzyko, zanim jeszcze pojawią się u nich problemy spowodowane długotrwałym pobytem w przestrzeni kosmicznej, mówi Costantino.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Załogowa podróż na Marsa nie będzie łatwym i szybkich przedsięwzięciem. Tymczasem, chociażby z powodu negatywnego wpływu na zdrowie stanu nieważkości i promieniowania kosmicznego, powinna zająć ona jak najmniej czasu. Dlatego też w należącym do NASA Langley Research Center w Virginii trwają prace nad napędem, dzięki któremu astronauci powinni dolecieć na Czerwoną Planetę i wrócić na Ziemię w ciągu około 2 lat.
      Tamtejsi inżynierowe pracują nad jądrowym napędem elektrycznym. Ma on wykorzystywać reaktor atomowy do wytwarzania energii elektrycznej, która będzie jonizowała wydobywające się z dysz paliwo zapewniając ciąg pojazdowi kosmicznemu.
      W ramach projektu Modular Assembled Radiators for Nuclear Electric Propulsion Vehicles (MARVL) powstaje jeden z najważniejszych elementów napędu, jego system rozprowadzania ciepła. Inżynierowie NASA chcą, by miał on budowę modułową i by można było go złożyć w przestrzeni kosmicznej za pomocą autonomicznych robotów. W ten sposób unikniemy konieczności umieszczenia wszystkiego w rakiecie nośnej, co da nam nieco większą elastyczność i pozwoli na zoptymalizowanie całego projektu, mówi Amanda Stark, odpowiedzialna za MARVL.
      Takie rozwiązanie jest bardzo pożądane. Cały układ rozprowadzania ciepła może mieć, po pełnym rozłożeniu, wymiary boiska do futbolu amerykańskiego (ok. 5400 m2). Można więc sobie wyobrazić, z jakimi trudnościami wiąże się umieszczenie takich instalacji w rakiecie startującej z Ziemi. Zespół Strak chce, by poszczególne elementy wcześniej wysłać w przestrzeń kosmiczną. Tam roboty złożyłyby instalację, w której będzie krążyła substancja chłodząca, na przykład stop sodu i potasu.
      Trzeba zauważyć, że taka technologia wpłynęłaby też na architekturę samego pojazdu, do którego instalacja będzie montowana. Istniejące dotychczas pojazdy kosmiczne nie były projektowane z myślą o składaniu czegokolwiek w kosmosie. Mamy tutaj więc okazję, by zastanowić się, jak taki pojazd powinien być zbudowany, jak należy go przygotować, jak będzie wyglądał.
      Projekt MARVL jest rozwijany w ramach programu Early Career Initiative. Biorące w nim udział zespoły mają dwa lata na opracowanie szczegółów swojego pomysłu. Stark i jej zespół współpracują z firmą Boyd Lancaster, która specjalizuje się w przemysłowych systemach chłodzenia. Do pomocy mają też specjalistów od układów rozpraszania ciepła oraz ekspertów specjalizujących się w przepływie cieczy z NASA. Po dwóch latach prac NASA oczekuje, że twórcy MARVL przystąpią do budowy niewielkiego działającego na Ziemi prototypu. Jeśli projekt się powiedzie, podobne rozwiązania mogą zostać zastosowane podczas innych misji, nie tylko załogowych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po 2,5 roku pracy na dnie Krateru Jezero łazik Perseverance przygotowuje się do wielomiesięcznej wspinaczki na zachodnią krawędź Krateru. Prawdopodobnie napotka tam najbardziej stromy i najtrudniejszy teren, z jakim przyszło mu się dotychczas zmierzyć. Perseverance wyruszy w podróż 18 sierpnia, a wspinaczka i badanie terenu będą już 5. kampanią naukową prowadzoną od czasu lądowania 18 lutego 2021 roku.
      Perseverance zakończył 4 projekty badawcze, zebrał 22 próbki skał i przejechał ponad 18 mil. Zaczynamy teraz Crater Rim Campaign. Łazik jest w doskonałym stanie, a my nie możemy się doczekać, by zobaczyć, co jest na szczycie badanego przez nas obszaru, mówi Art Thompson, menedżer projektu Perseverance w Jet Propulsion Laboratory.
      Głównymi celami najnowszej kampanii badawczej są dwa miejsca, nazwane „Pico Turquino” oraz „Witch Hazel Hill”. Na zdjęciach z orbiterów krążących wokół Marsa widać, że na Pico Turquino znajdują się stare pęknięcia, które mogą powstać w wyniku zjawisk hydrotermalnych. Z kolei warstwy, z których zbudowane jest Witch Hazel Hill sugerują, że struktura ta powstała w czasach, gdy na Marsie panował zupełnie inny klimat niż obecnie. Zdjęcia ujawniły tam podłoże skalne o jaśniejszym kolorze, podobne do tego, które łazik znalazł na obszarze zwanym „Bright Angel”. Tamtejsza skała „Cheyava Falls” miała strukturę i sygnatury chemiczne wskazujące, że mogła powstać przed miliardami lat w wyniku działania organizmów żywych w środowisku wodnym.
      Podczas podróży ku krawędzi krateru Perseverance będzie polegał na półautomatycznych mechanizmach, których celem jest unikanie zbyt dużego ryzyka. Ma wspinać się po stokach nachylonych nawet o 23 stopnie i unikać miejsc, których nachylenie będzie wynosiło ponad 30 stopni. Łazik wjedzie na wysokość 300 metrów i zakończy podróż w miejscu nazwanym „Aurora Park”.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...