Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Zręby wykonane trzy lata temu w Puszczy Białowieskiej zajmowane są przez inwazyjne gatunki roślin. Jeden z obcych gatunków inwazyjnych – erechtites jastrzębcowaty – stwierdzono w Puszczy po raz pierwszy.

Jego obecność w Obszarze Światowego Dziedzictwa Ludzkości niepokoi botaników – gatunek pojawia się już w chronionych siedliskach leśnych na południu kraju.

W 2017 roku w Puszczy Białowieskiej wykonano ok. 500 hektarów rozległych zrębów, które według założeń leśników miały przyczynić się do ochrony bioróżnorodności – przypomina Fundacja Dzika Polska (FDP) w informacji przesłanej serwisowi Nauka w Polsce. Z prowadzonego przez nią monitoringu roślinności na zrębach w Puszczy Białowieskiej wynika, że wiele powierzchni pozrębowych zostało skolonizowanych przez gatunki inwazyjne, które zgodnie z planem zadań ochronnych Natura 2000, ale również według Światowej Unii Ochrony Przyrody, stanowią zagrożenie dla siedlisk przyrodniczych i rodzimych gatunków. Kilka gatunków inwazyjnych było notowanych w Puszczy już wcześniej. Jeden z gatunków – erechtites jastrzębcowaty (Erechtites hieracifolius) – nie był dotąd obserwowany w Puszczy. Erechtites od dawna kolonizuje zbiorowiska roślinne w południowej części kraju, konkurując skutecznie z gatunkami rodzimymi.

Na Dolnym Śląsku erechtites był notowany sporadycznie już na przełomie XIX i XX wieku, ale przez ponad 100 lat był tylko ciekawostką florystyczną. Jednak ostatnie 10 lat to okres jego gwałtownej inwazji. Początkowo kolonizował zręby na niżu, w roku 2020 stwierdzono już jego masowe pojawianie się w niektórych regionach Pogórza Sudeckiego. Niestety gatunek nie ogranicza się do kolonizowania miejsc zniekształconych wskutek antropopresji i wkracza także do zbiorowisk rodzimych. W tym roku odnotowaliśmy go np. w świetlistych dąbrowach w rezerwacie ‘Góra Radunia’ – mówi dr Krzysztof Świerkosz z Uniwersytetu Wrocławskiego.

Nowy gatunek biolodzy z fundacji stwierdzili w ośmiu wydzieleniach leśnych, w obrębie dwóch nadleśnictw PB. Zdecydowana większość inwazyjnych roślin znajduje się w obrębie rozległych zrębów, wykonanych w 2017 r. z wykorzystaniem harwesterów, jednak w dwóch przypadkach skupiska inwazyjnych roślin znajdują się pod koronami drzew. Inwazja wygląda niepokojąco – w jednym ze skupisk znajduje się ponad 1500 egzemplarzy erechtitesa. Jego lekkie nasiona przenoszą się na duże odległości – mówi biolog z FDP Adam Bohdan, który wraz z Andrzejem Sulejem ze stowarzyszenia Partnerstwo Dzikie Mazury zidentyfikował inwazyjny gatunek na terenie PB.

Niektóre rośliny są masywne i osiągają wysokość 1,7 metra. Jedno ze stanowisk znajduje się zaledwie 2 km od Białowieskiego Parku Narodowego. Gatunek zajmuje głównie siedlisko borowe (drzewostany świerkowe i sosnowe).

Oprócz erechtitesa jastrzębcowatego zręby kolonizowane są przez całą paletę innych wcześniej stwierdzonych obcych gatunków inwazyjnych: nawłoć kanadyjską, nawłoć późną, przymiotno kanadyjskie, przymiotno białe, niecierpka drobnokwiatowego. W Puszczy Białowieskiej pogarszają one stan ochrony najważniejszego siedliska – grądu, chronionego w ramach sieci Natura 2000, w obrębie którego stwierdzono dwa stanowiska nowego gatunku.

W informacji prasowej przyrodnicy podkreślają, że leśnicy – zobligowani przepisami Natura 2000 do walki z gatunkami inwazyjnymi – przez lata nie robili nic w tym kierunku. Inicjatorzy nielegalnych w świetle wyroku TUSE w sprawie C–441/17) wyrębów wykonanych w 2017 roku zapewniali, że zręby przyczynią się do ochrony przyrody. Zamiast tego stały się ostoją inwazyjnych gatunków obcych polskiej florze.

Przypominają też, że LP w ostatnim czasie zdecydowały się na walkę z jednym z inwazyjnych gatunków na Obszarach Natura 2000 – niecierpkiem drobnokwiatowym, przeznaczając na ten cel ponad 30 mln. złotych. Zdaniem przyrodników przy takiej skali kosztów zwalczania gatunków inwazyjnych zdecydowanie bardziej ekonomiczne wydaje się być pozostawienie puszczy bez ingerencji, niż zdecydowanie bardziej ekonomiczne wydaje się być pozostawienie puszczy bez ingerencji, niż walka z konsekwencjami nieprzemyślanych wyrębów.

Fundacja Dzika Polska o stwierdzeniu gatunku poinformowała Instytut Ochrony Przyrody PAN, przedłożyła publikację o nowym gatunku do specjalistycznego czasopisma przyrodniczego, zgodnie z przyjętą metodyką założyła stanowiska monitoringowe nowego gatunku w Puszczy. Przekazaliśmy stanowiska nowego gatunku nadleśnictwom, wnioskując o podjęcie natychmiastowych i zdecydowanych działań mających na celu wyeliminowanie gatunku. Dotychczasowe publikacje i wyniki inwentaryzacji gatunków obcych z obszaru Puszczy nie wymieniają Erechtitesa, dlatego wiele wskazuje na to, że mamy do czynienia z początkowym etapem kolonizacji Puszczy, kiedy walka z inwazją jest jeszcze stosunkowo łatwa i może okazać się skuteczna – podkreślają przedstawiciele fundacji w informacji prasowej.

Przedstawiciele fundacji podejrzewają, że nasiona nowego, inwazyjnego gatunku zostały do Puszczy Białowieskiej przetransportowane wraz z ciężkim sprzętem do wycinki drzew (tzw. harwesterami), które w 2017 r przybyły do Puszczy Białowieskiej z Giżycka na Mazurach, gdzie znajduje się jedno ze stanowisk erechtitesa stwierdzonych w ostatnich latach.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślałam że to serwis naukowy a nie popłuczno-ekologiczny. Już chyba wszyscy wiedzą, że to właśnie przez działania różnych "fundacji" nie można planowo nasadzać pierwotnych gatunków i skutecznie rugować inwazyjnych. Sytuacja wygląda tak, że ekolodzy przy pomocy Unii doprowadzają do utrudnienia działania leśników, a potem narzekają że leśnicy nie działali. Takie "raporty" powinny być karalne.

  • Negatyw (-1) 4

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, Ergo Sum napisał:

nie można planowo nasadzać pierwotnych gatunków

i robić sztuczną naturę! Howg

Edytowane przez 3grosze
  • Zmieszany 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
49 minut temu, Ergo Sum napisał:

 Sytuacja wygląda tak, że ekolodzy przy pomocy Unii doprowadzają do utrudnienia działania leśników, a potem narzekają że leśnicy nie działali.

Tak, tak. Toż to ekooszołomy, ekoterroryści, czy jak tam ich jeszcze nazwiesz, są wszystkiemu winni.

Wcale nie leśnicy, dowodzeni przez kolejnych ministrów od "ochrony: środowiska, którzy przy pomocy ciężkiego sprzętu robią pobojowiska w ostatnich jeszcze "dzikich" lasach.

Od jakiegoś czasu przypatruję się temu, co wyczyniają ci "wspaniali" leśni ludzie w mojej okolicy: ulubionym ich zajęciem stało się właściwe sformatowanie Puszczy Karpackiej.

Aż dech zapiera, jak piękne pobojowisko pozostawiają po sobie pracujące tam harwestery. Idealne pejzaże dla turpistów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Ergo Sum napisał:

Sytuacja wygląda tak, że ekolodzy przy pomocy Unii doprowadzają do utrudnienia działania leśników, a potem narzekają że leśnicy nie działali.

nie sądzę żeby ekolodzy narzekali na bezczynność leśników. Esencją ekologii jest to żeby przyroda sama się kształtowała i regulowała, bez ingerencji człowieka.

A że nie po drodze jest obu grupom to chyba normalne? Leśnicy to korporacja której jedyną misją i wizją jest produkcja drewna. Jak najtaniej, jak najszybciej, jak najwięcej. Innych celów nie mają.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Ergo Sum napisał:

Myślałam że to serwis naukowy a nie popłuczno-ekologiczny.

Myślałem, że jesteś rozsądną i myślącą osobą. Chyba się myliłem. Politycy z najwyższych szczebli władzy prowadzą rabunkową politykę leśną. Niejaki Szyszko pod pretekstem kornika, dewastował środowisko, byle więcej kasy za drewno uzyskać, a ty twierdzisz, że to wina ekologów?

2 godziny temu, Ergo Sum napisał:

ekolodzy przy pomocy Unii doprowadzają do utrudnienia działania leśników

Ekolodzy są różni. Są też tacy, którzy próbują uzyskać własne korzyści dla siebie. Ale to garstka. Obecnie leśnicy nie mają nic do gadania przez polityków. Przychodzi rozkaz z ministerstwa i las idzie pod wyręb. Będzie jeszcze gorzej, bo kasa państwowa jest pusta. Dewastacja cały czas trwa. Mieszkam w pobliżu Kampinosu i dość często jeżdżę tam na rowerze. Odkąd rządzi PiS trwa tam wyrąb na skalę jakiej nigdy wcześniej nie widziałem. Miejscami chce mi się płakać, jak widzę kolejne zdewastowane obszary. To się dzieje w granicach parku narodowego, a w otulinie to już jest tragedia.

  • Pozytyw (+1) 2
  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
21 hours ago, Ergo Sum said:

Myślałam

Nie kłam. Zawsze w tematach eko tylko trolujesz.

  • Pozytyw (+1) 2
  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
22 godziny temu, Ergo Sum napisał:

Myślałam że to serwis naukowy

To źle myślałaś, bo to serwis popularnonaukowy co najwyżej, a to ogromna różnica.

  • Pozytyw (+1) 1
  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
23 hours ago, Sławko said:

Myślałem, że jesteś rozsądną i myślącą osobą. Chyba się myliłem.

Najwyraźniej nie czytamy tych samych wątków na forum, ewentualnie jesteś ostrożniejszy w wyciąganiu wniosków :)

 

23 hours ago, Sławko said:

Politycy z najwyższych szczebli władzy prowadzą rabunkową politykę leśną. Niejaki Szyszko pod pretekstem kornika, dewastował środowisko, byle więcej kasy za drewno uzyskać, a ty twierdzisz, że to wina ekologów?

Widziałeś kiedyś konserwatywnego polityka, który wziął za coś odpowiedzialność? Przykładów na polskim podwórku jest aż nad to, ale ostatnio obił mi się o uszy Trump, który powiedział, że nie bierze odpowiedzialności za tragiczną sytuację epidemiologiczną w USA.

 

On 10/9/2020 at 11:24 AM, Ergo Sum said:

Sytuacja wygląda tak, że ekolodzy przy pomocy Unii doprowadzają do utrudnienia działania leśników, a potem narzekają że leśnicy nie działali. Takie "raporty" powinny być karalne.

Opinia rodem z sympozjum pseudonaukowego u ojca tranzystora. Teraz przejmują się drobnym mankamentem jakim są protesty ekologów, którzy rzekomo zabraniają sadzić drzew, ale podczas wycinki nie było to przeszkodą. Kto ma w to uwierzyć? ;)

 

Uwaga: cytat ojca tranzystora, przed przeczytaniem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą!

Quote

60 tys. ha lasów ginie, a tam, gdzie już zginęło, nie można posadzić już ani jednego drzewka. Kto nam to dyktuje?

https://wpolityce.pl/polityka/483971-orydzyk-60-tys-ha-lasow-ginie-i-nie-wolno-nic-zrobic

Edytowane przez cyjanobakteria
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poziom odpowiedzi pokazuje jedynie straszliwą miernotę większości komentatorów
jakieś hejty, agresje, łapania za słówka - dlaczego to jest puszczane płazem?
Mam na myśli wypowiedzi Krzycha, Dajmona i Sławka - przecież to jest zwykły chamski hejt - czy administracja nie może się tym zająć?

ad rem - sytuacja w wielu miejscach kraju wygląda tak że puszcze został zniszczone przez zaborców. Np. ponad 70% Puszczy Białowieskiej zostało po prostu wycięte przez Rosjan i wprowadzono tam sztuczne gatunki zapewniające szybki przyrost drewna. To samo zrobiono z Puszczą Niepołomicką nie wspominając już o Tatrach. To ostatnie to chyba najlepszy przykład. Mamy dolny regiel, górny regiel, mamy nawet ścieżkę które teoretycznie idzie pomiędzy jednym i drugiem - tylko że wszędzie wszystko wygląda tak samo - świerk.

Przyzwyczailiśmy się do tego, że krajobraz tatrzański to krajobraz świerkowy a to nieprawda. Jest to gatunek sztuczny. Dawny naturalny regiel dolny to lasy liściaste a górny to Limba, jarzębina itp.

Problem polega na tym że przyroda się sama NIE odrodzi. Choćbyśmy czekali 1000 lat. Na wiatrołomach najbardziej agresywne są świerki. To one zasiedlają nowe tereny. Dokładnie ten sam proces następuje na obszarach zniszczonych przez kornika w puszczach. Choć jako siewki pojawiają się rośliny rodzime, to potem dominację przejmują gatunki wtórne.

Bez ingerencji człowieka przyroda NIE wróci do stanu pierwotnego. Dla dyletantów widać to jak

W dniu 9.10.2020 o 13:37, metabet napisał:

pobojowisko pozostawiają po sobie pracujące tam harwestery. Idealne pejzaże dla turpistów

Tak, tak właśnie to widać, gdy trzeba wybić 90% obcych dominujących osobników aby pozostał materiał pierwotny i żeby miał szansę na WŁASNY NATURALNY rozwój.

Dlatego w pełni świadomie piszę o pseudo-fundacja eko-terrorystycznych. Nie ma to NIC wspólnego z chęcią naprawy sytuacji i ochrony przyrody rodzimej. Wszystkie ich działania są podytkowane udowodnieniem że "harwestery robią harakiri" Ukuli totalną bzdurą jaką jest "naturalne odrodzenie się puszczy pozostawionej samej sobie" i próbują to na siłę udowadniać. Takim właśnie udowadnianiem na siłę jest ów raport.

Edytowane przez Ergo Sum

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
24 minuty temu, Ergo Sum napisał:

Mam na myśli wypowiedzi Krzycha, Dajmona i Sławka - przecież to jest zwykły chamski hejt - czy administracja nie może się tym zająć?

Nie powinna. Otrzymałaś ocenę społeczności wyrażoną słownie i punktowo. Na tym to polega. Od momentu Antylogika nikt nie jest karany za ataki ad personam, więc możemy przyjąć że udzielanie się na forum jest wyrażeniem zgody na uzyskanie oceny wyrażonej szorstkimi słowami nawet jeśli nie będzie się ona nam podobała. Takie roast me. Możliwość, z której jaki widzę, też chętnie korzystasz.

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panowie, bądźcie bardziej grzeczni dla naszej rodzynki :)

A wracając do meritum: zabory skończyły się 100 lat temu. Od tamtej pory nasi leśnicy mogą działać. I działają tak, że mamy coraz mniej lasów, a coraz więcej upraw. Od kilkunastu lat jestem w lesie kilka razy w tygodniu na kilkugodzinnych spacerach. A np. takiej skali wycinki jak obecnie, to nie pamiętam. I podejrzewam, że ta wycinka ma związek ze zdobywaniem pieniędzy na 500+, a nie z dbałością o lasy.
Polecam wywiad:
https://naukaoklimacie.pl/aktualnosci/lasy-gospodarcze-sa-jak-pola-ziemniakow-naturalnych-mamy-malo-i-nie-chronimy-ich-dobrze-436
Wraz z takim interesującym fragmentem: "

Skoro lasy naturalne są cenne, a mamy ich niewiele, to czy są dobrze chronione?

Nie są.

Jak to możliwe?

W tych miejscach koncentrują się wyręby. I to w miejscach, o których wiemy, że są najcenniejsze przyrodniczo, np. fragmenty naturalnego pochodzenia w Puszczy Białowieskiej czy w Karpatach. Tak, jakby administracja lasów chciała jak najszybciej "rozwiązać" problem ochrony w ten sposób, że je wytniemy, to nie będzie czego chronić, nie będzie powodu tworzenia rezerwatu czy parku narodowego. Poza tym takie wielkie drzewa dostarczają najcenniejszego surowca drzewnego.

Zdecydowanie nie chronimy dobrze lasów naturalnych. Od 20 lat nie powstał żaden nowy park narodowy, a rezerwatów - wszystkich, nie tylko leśnych - przybyło może 5 procent w ciągu ostatniej dekady."

[...]

Dlaczego tak się dzieje?

Mamy jedną firmę, monopolistę, która nazywa się Lasy Państwowe i robi co chce i jak chce. To kwestia ambicji tej korporacji.

Tymczasem minister środowiska mówił niedawno na konferencji w Toruniu, że "nie ma lepszej instytucji zajmującej się ochroną przyrody w Polsce".

To jest następna sprawa. Lasy Państwowe głoszą, że gospodarka leśna równa się ochronie przyrody. Nie jest to prawdą. Leśnictwo to gospodarcze wykorzystanie lasu, ochrona przyrody lasów naturalnych to ich wyłączenie z eksploatacji. Wielu leśników głęboko wierzy, że ich działalność jest konieczna do istnienia lasu, że bez ich interwencji las zginie ("nie masz lasu bez leśnika"). Głosił to publicznie m. in Jan Szyszko. Nie jest to wprawdzie twierdzenie prawdziwe, ale dostarcza wygodnego "uzasadnienia" dla sprzeciwu wobec wyłączania fragmentów lasów z ingerencji ludzkiej.

Tak jak myśliwi, którzy mówią, że "muszą" dokarmiać zwierzęta w lesie, a później na nie polują.

Na przykład. "Nie masz zwierzyny bez myśliwych". Leśnicy to samo mówią na temat lasu. Że trzeba go posadzić, później pielęgnować i wyciąć. I w związku z tym są przekonani, że najlepiej chronią las. Ale czegoś takiego jak posadzone w rzędach uprawy drzew w przyrodzie nie ma. W polskich warunkach lasy doskonale dają sobie radę bez człowieka. Gorzej leśnicy bez lasów.

  • Pozytyw (+1) 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 16.10.2020 o 07:40, Ergo Sum napisał:

Mam na myśli wypowiedzi Krzycha, Dajmona i Sławka

Czy ustosunkowanie się do twojej wypowiedzi jest hejtem? Czy odgrywanie się negatywami za krytykę jest w porządku? Sama odpowiedz sobie na to pytanie.

W dniu 9.10.2020 o 12:24, Ergo Sum napisał:

Myślałam że to serwis naukowy a nie popłuczno-ekologiczny.

Czy ta twoja wypowiedź nie jest hejtem na cały serwis kopalni wiedzy? Myślę, że to głównie to pierwsze twoje zdanie przyczyniło się do odwetu na tobie. Zamiast atakować Kopalnię Wiedzy, może warto czasami zastanowić się, co się chce napisać.

Powinienem dołożyć się także negatywem za twoją arogancję. Krytykę trzeba umieć przyjąć, a gdy nerwy poniosą (zdarza się), to i przeprosić warto.

W dniu 16.10.2020 o 07:40, Ergo Sum napisał:

poziom odpowiedzi pokazuje jedynie straszliwą miernotę większości komentatorów

I niestety sama się do nich zaliczasz. Przeanalizuj swoje wypowiedzi.

W dniu 16.10.2020 o 07:40, Ergo Sum napisał:

Problem polega na tym że przyroda się sama NIE odrodzi. Choćbyśmy czekali 1000 lat.

Przyroda odrodzi się sama. 1000 lat to dużo dla człowieka, ale dla przyrody mała chwilka, dla wielu drzew zaledwie 1-3 pokolenia. Niektóre zniszczenia poczynione przez człowieka wymagają 10tys. lat, a niektóre może i 100tys. Tylko, że my chcemy już i zamiast poprawić niszczymy dalej.

Przyroda sama odrodziła się wielokrotnie po wielu, nawet bardzo dużych kataklizmach, zanim pierwszy człowiek stanął na dwóch nogach. Trochę wiary w przyrodę. Owszem, to czasami była już inna przyroda, ale być może dzięki temu Kopalnię Wiedzy stworzyli ludzie, a nie np. któreś dinozaury z podrzędu teropodów.

Edytowane przez Sławko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Jet Propulsion Laboratory i innych instytucji, stworzyli indeks wrażliwości lasów tropikalnych. Służy on do określania podatności tych ekosystemów na dwa główne zagrożenia: ocieplanie się klimatu oraz konsekwencje związane z wycinką i fragmentacją lasów poprzez budowę dróg, osiedli czy tworzenie pól uprawnych. Okazuje się, że trzy główne obszary lasów tropikalnych są w różnym stopniu podatne na różne zagrożenia.
      Basen Amazonki jest niezwykle wrażliwy zarówno na zmiany klimatu jak i na wywoływane przez ludzi zmiany w użytkowaniu terenów. W Basenie Kongo mają miejsce te same zjawiska co w Amazonii, jednak tamtejsze lasy są bardziej na nie odporne. Z kolei większość azjatyckich lasów tropikalnych w większym stopniu cierpi z powodu wycinki niż z powodu zmian klimatu.
      Lasy tropikalne to prawdopodobnie najbardziej zagrożone habitaty na Ziemi. Są jak kanarek w kopalni, mówi Sassan Saatchi, główny autor najnowszych badań.
      W lasach tropikalnych mieszka ponad połowa gatunków roślin i zwierząt żyjących na Ziemi i przechowują one ponad połowę węgla uwięzionego w roślinach.
      Jednak w XX wieku ludzie wycięli 15–20% tych lasów, a kolejnych 10% uległo degradacji. Tymczasem zmiany klimatu prowadzą do coraz częstszych i poważniejszych pożarów, ograniczają zdolność lasów do wchłaniania dwutlenku węgla i zwiększają emisję CO2 z lasów.
      W 2019 roku National Geographic Society zorganizowało zespół ekspertów, których celem było stworzenie nowego indeksu wrażliwości lasów tropikalnych. Uczeni mieli do dyspozycji dane satelitarne oraz z pomiarów polowych z lat 1982–2018. To na ich podstawie powstał indeks. Dzięki niemu można będzie dokładniej badać procesy zachodzące w lasach tropikalnych, takie jak wchłanianie i uwalnianie węgla, ich produktywność, cykl obiegu wody i bioróżnorodność.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po europejskiej kolonizacji na Gwadelupie – grupie wysp znajdujących się na Małych Antylach – doszło do gwałtownego spadku bioróżnorodności. Nowe badania wykazały, że był on znacznie większy, niż dotychczas uważano. Po przybyciu Europejczyków na sześciu zbadanych wyspach wyginęło od 50 do 70 procent gadów z rządu łuskoskórych.
      Doktor Corentin Bochaton i profesor Nicole Boivin z Instytutu Historii Człowieka im. Maxa Plancka w Jenie, we współprzcy z uczonymi z kilku francuskich instytucji, zbadali 43 000 kości znalezionych na wyspach. Gwałtowny spadek bioróżnorodności, do jakiego doszło po przybyciu kolonistów, stanowi wyraźny kontrast z okresem przedkolonialnym, kiedy to rodzima ludność Gwadelupy przez tysiące lat żyła obok rodzimych gatunków jaszczurek czy węży. Gdy na wyspach żyła wyłącznie ludność rodzima, nie tyko nie doszło do zniknięcia żadnego gatunku, ale na wyspach pojawiły się dwa nowe gatunki jaszczurek.
      Długoterminowe dane z Gwadelupy to powód do zmartwień. Węże i jaszczurki przez tysiące lat przetrwały tam wiele okresów zmian klimatycznych, środowiskowych oraz zmian wprowadzonych przez człowieka. Nie wydaje się, by były na nie szczególnie wrażliwe. Tymczasem w ciągu ostatnich kilkuset lat liczba ich gatunków gwałtownie spadła, mówi Boivin. Nasze odkrycia stanowią silny impuls do prowadzenia badań nad bioróżnorodnością z przeszłości, które pozwolą nam zachować obecną bioróżnorodność. Musimy badać też mniej medialne zwierzęta, jak np. jaszczurki, stanowiące niezwykle ważną część tropikalnych ekosystemów, dodaje Bochaton.
      Naukowcy badali dynamikę wymierania gatunków, biorąc pod uwagę takie cechy jak rozmiary ciała, rodzaj habitatu czy podatność na wyginięcie. Okazało się, że największe straty poniosły lądowe gatunki o średnich rozmiarach, co sugeruje, że przyczyną ich wyginięcia mogły być wprowadzone przez Europejczyków drapieżne gatunki inwazyjne, takie jak koty czy magusty. Nie mniej istotną przyczyną było wprowadzenie intensywnego rolnictwa. Zniszczenie i pofragmentowanie habitatów, degeneracja gleby oraz tępienie owadów, wywarły silny negatywny wpływ na populacje miejscowych węży i jaszczurek.
      W ostatnich latach, gdy zaczęliśmy dowiadywać się, jak negatywny wpływ ludzie mają na środowisko naturalne, pojawił się pogląd o człowieku jako gatunku z natury niszczycielskim. Jednak dane z Gwadelupy jasno pokazują, że tryb życia rdzennych mieszkańców wspierał bioróżnorodność, a tryb życia Europejczyków działał wręcz odwrotnie. To dostarcza nam niezwykle ważnych informacji na przyszłość i każe zakwestionować niektóre metody postępowania z rdzennymi mieszkańcami w ramach ochrony przyrody, mówi Boivin. Bez badania przeszłości, będziemy na ślepo szli w przyszłość. Badania przeszłości, teraźniejszości i przyszłości muszą być ze sobą połączone, dodaje.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ludzie dotarli na Florydę co najmniej 14 000 lat temu. Jednak na położonych zaledwie 100 kilometrów dalej Bahamach pojawili się dopiero 1000 lat temu. Tak przynajmniej dotychczas sądzono. Teraz jednak okazuje się, że dotarli tam wcześniej i znacząco zmienili krajobraz wysp.
      Nowe badania, rzucające światło na przeszłość Bahamów, opublikował na łamach PNAS profesor Peter van Hengstum z Texas A&M University. Uczony zbadał osady z dna Blackwood Sinkhole, leja krasowego którego dno znajduje się pod 37 metrami wód gruntowych nie zawierających tlenu. To stworzyło idealne warunki do zachowania się materiału organicznego z ostatnich 3000 lat. Dzięki datowaniu radiowęglowemu naukowcy mogli zbadać węgiel pozostały po ludzkich ogniskach sprzed tysięcy lat. Na tej podstawie stwierdzili, że Bahamy zostały zasiedlone o wcześniej niż sądziliśmy.
      Bahamy były ostatnim regionem Karaibów, w którym pojawił się człowiek. Jakby tego było mało, wcześniejsze dowody archeologiczne wskazywały, że zasiedlenie całego archipelagu o długości 800 kilometrów zajęło rdzennym mieszkańcom Bahamów – Indianom Lucayan – setki lat, mówi van Hengstum.
      Co interesujące, ludzie nie dotarli na Bahamy z pobliskiej Florydy. Całe karaiby zostały zasiedlone przez ludzi migrujących z Ameryki Południowej. A nowe dowody wskazują, że Bahamy zostały zasiedlone najpóźniej około 700 roku naszej ery.
      Na położonej na północy archipelagu wyspie Wielkie Abaco najwcześniejszymi dowodami na obecność człowieka są dwa szkielety datowane na lata 1200–1300. Jednak nasze badania dotyczące zmian krajobrazu przez człowieka wykazały, że ludzie wycinali i wypalali roślinność pod działalność rolniczą już prawdopodobnie około 830 roku, dodaje uczony. To wskazuje, że ludzie rozprzestrzenili się po całym archipelagu w ciągu około 100 lat.
      Badania pokazują też, jak przybysze zmienili krajobraz. Gdy Lucayan pojawili się na Wielkim Abaco, wyspa była pokryta lasami sosnowymi i palmowymi. Miała unikatowy ekosystem zdominowany przez gady, jak wielkie żółwie i krokodyle. Jednak wycinanie i wypalanie roślinności spowodowało, że sosny skolonizowały wyspy i wypierały rodzime palmy. Wielkie gady zaczęły zanikać po 1000 roku, a około 1500 roku w regionie zintensyfikowały się huragany, które w znacznym stopniu zniszczyły lasy sosnowe.
      Zachowane pyłki wskazują, że przed przybyciem Europejczyków, gdy okresy intensyfikacji huraganów były częstsze, lasy nie ucierpiały tak mocno. Obecnie, gdy siła huraganów może wzrosnąć jeszcze bardziej, lasy sosnowe na północy Bahamów mogą nie być tak wytrzymałe jak w przeszłości, mówi uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dr Bartosz Kiersztyn z Uniwersytetu Warszawskiego zajmuje się badaniem biofilmów bakteryjnych powstających na różnych powierzchniach w środowisku wodnym. Naukowiec zwrócił uwagę na fakt, że choć [...] w naturalnym środowisku wodnym tworzą się [one] bardzo szybko, to nie powstają wydajnie na powierzchni żywych glonów jednokomórkowych. Eksperymenty wykazały, że jedną z przyczyn tego zjawiska jest substancja wydzielana przez glony podczas fotooddychania. To bardzo istotne odkrycie, gdyż w biofilmach często występują patogenne bakterie, a wiele ich gatunków wytwarza i uwalnia toksyny.
      O ile w wodzie bakterie są w stanie szybko zasiedlić praktycznie każdą powierzchnię, na glonach jednokomórkowych kolonizacja prawie nie występuje. Bakterie niejako powstrzymują się przed kolonizacją żywych mikroskopijnych glonów – nie osadzają się na nich intensywnie i nie namnażają na ich powierzchniach. Obserwacje mikroskopowe oraz biochemiczne i molekularne jednoznacznie na to wskazują.
      Badania pokazały, że gradient mikrostężeń tej substancji wystarczy, by w środowisku wodnym bakterie nie osadzały się intensywnie na danej powierzchni.
      W pewnym momencie pojawił się pomysł, by opracować preparat, który zabezpieczy powierzchnie, w tym odzież i akcesoria wchodzące w kontakt z wodą (np. do uprawiania sportów wodnych), przed powstawaniem biofilmów.
      Takie rozwiązanie ma kilka plusów. Po pierwsze, wytwarzana przez glony naturalna substancja jest tania w produkcji przemysłowej. Możliwość zastosowania jej w mikrostężeniach dodatkowo sprawia, że sam preparat byłby tani w produkcji. Po drugie, naukowcy wskazują, że działanie preparatu wiązałoby się z "odstraszaniem" bakterii, a nie z ich eliminowaniem (eliminowanie groziłoby uwalnianiem z nich toksyn).
      Prowadzone dotychczas eksperymenty na materiałach, z których produkowane są m.in. pianki nurkowe i obuwie do uprawiania sportów wodnych, jednoznacznie potwierdzają, że na odzieży sportowej spryskanej roztworem z odkrytą substancją bakterie wodne osadzają się w minimalnym stopniu. Eksperymenty prowadzono m.in. w naturalnym środowisku w jeziorze Śniardwy, w specjalnie wyselekcjonowanym miejscu obfitującym w wiele szczepów bakteryjnych.
      Marta Majewska, brokerka technologii z Uniwersyteckiego Ośrodka Transferu Technologii przy Uniwersytecie Warszawskim, podkreśla, że odkrycie zostało już objęte ochroną patentową na terenie Polski. Obecnie trwają poszukiwania inwestora/partnera branżowego, który skomercjalizowałby preparat pod własną marką.
      W krajach południowych, gdzie przez większą część roku występują słoneczne i upalne dni, problemy związane z suszeniem oraz konserwacją odzieży i akcesoriów wykorzystywanych w sportach wodnych są znikome. Inaczej jest w naszych szerokościach geograficznych, gdzie nawet latem bywają pochmurne, chłodne i deszczowe dni. Powszechnym wyzwaniem związanym z mokrymi materiałami jest ich higiena oraz impregnacja – bakterie wodne, często posiadające potencjał patogenny, przyczepiają się do materiału, tworząc grube, trudne do usunięcia biofilmy. Odkryty na UW wynalazek pozwala ograniczyć to zjawisko i zabezpieczyć tkaniny.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Moment przybycia pierwszych ludzi do Ameryki wciąż budzi gorące spory naukowe. Od pewnego już czasu wiemy, że popularna przez dziesięciolecia teoria, iż kultura Clovis była pierwszą rozwiniętą kulturą Ameryk, jest nie do utrzymania. Najnowsze badania, i to przeprowadzone w meksykańskiej jaskini, wskazują, że ludzie przybyli do Ameryki nawet 20 000 lat przed pojawieniem się kultury Clovis.
      Meksyk znajduje się na marginesie badań nad początkiem ludzkiego osadnictwa w Amerkach. Nic dziwnego. By doń dotrzeć od strony Alaski trzeba przebyć całą Amerykę Północą. Taka droga mogła zająć osadnikom tysiące lat.
      Profesor Eske Willerslev z Uniwersytetu w Cambridge oraz doktor Ciprian Ardelean z Uniwersytetu Zacatecas w Meksyku, przeprowadzili w jednej z meksykańskich jaskiń badania, z których wynika, że ludzie korzystali z niej przed około 30 000 lat. Naukowcy znaleźli w jaskini Chiquihuite niemal 2000 kamiennych narzędzi. Ich analiza oraz analiza DNA zawartego w osadach pozwoliły na przesunięcie momentu, w którym ludzie pojawili się na terenie dzisiejszego Meksyku na okres 25–30 tysięcy lat temu.
      Przez dziesięciolecia trwały spory o to, kiedy ludzie pojawili się w Amerykach. Odkrycia dokonane w jaskini Chiquihuite tylko podgrzeją spory, gdyż wskazują, że ludzie byli obecni na kontynencie około 30 000 lat temu. Ci wcześni ludzie nie zamieszkiwali na stałe w jaskini. Sądzimy,że wykorzystywali ją okresowo, jako schronienie zimą lub latem, albo też jako bazę do wypraw myśliwskich. To mógł być pierwszy hotel w Ameryce, stwierdza Willerslev.
      Nie wiemy, kim byli ci ludzie, skąd przybyli i dokąd odeszli. Są dla nas zagadką. Niewłaściwie zakładaliśmy, że obecna rdzenna populacja Ameryk to bezpośredni potomkowie pierwszych ludzi na kontynencie. Obecnie tak nie sądzimy. Pierwsza populacja Ameryki zniknęła na tysiące lat przed pojawieniem się na kontynencie ludzi, którzy stworzyli słynną kulturę Clovis. Niewykluczone, że miało miejsce wiele nieudanych fal kolonizacji, które nie pozostawiły śladów genetycznych u współczesnej ludności, mówi Ardelean.
      Jaskinia Chiquihuite jest położona na wysokości 2750 metrów nad poziomem morza. Znaleziono w niej niemal 2000 różnych narzędzi i ich fragmentów. Analiza DNA pozostałości roślin i zwierząt wykazała, że ludzie korzystali z jasini 25–30 tysięcy lat temu. Ludzkiego DNA nie znaleziono, co wspiera hipotezę, że ludzie korzystali z jaskini tylko okresowo.
      Doktor Mikkel Winther Pedersen, genetyk z Uniwersytetu w Kopenhadze, mówi: zidentyfikowaliśmy DNA wielu zwierząt, w tym niedźwiedzia czarnego, nietoperzy czy szczuroskoczka. Sądzimy, że ludzie przychodzili do jaskini przez kilka miesięcy w roku, by eksploatować lokalne zasoby. Prawdopodobnie w okolicy mieszkało bardzo dużo ssaków, które nie miały wcześniej do czynienia z ludźmi, były więc łatwą zdobyczą.
      Do jaskini Chiquihuite jest bardzo trudno dotrzeć, a jeśli już tam jesteśmy, to mamy widok na wiele kilometrów wokół, zatem wcześnie można dostrzec niebezpieczeństwo. Stanowisko znajduje się w regionie kontrolowanym przez kartele narkotykowe, więc badania były obarczone dodatkowym ryzykiem. Mimo to naukowcy wracali tam i pracowali przez 10 ostatnich lat. Doktor Ardelean przez wiele miesięcy mieszkał w jaskini.
      Historia zasiedlenia Ameryk przez człowieka to ostatni święty Graal współczesnej archeologii. Trzeba brać pod uwagę niekonwencjonalne stanowiska archeologiczne i je badać. Jaskinia Chiquihuite niczego nie rozwiązuje, ale pokazuje, że tego typu miejsca istnieją. Mamy tu do czynienia z grupą ludzi sprzed tysięcy lat, więc nie możemy spodziewać się, że sygnał będzie bardzo wyraźny. Musimy kopać głębiej niż ktokolwiek wcześniej, mówi Ardelean i przypomina, że najstarsze DNA człowieka w Ameryce pochodzi sprzed 12 400 lat. Ta data nie wyznacza najstarszej ludzkiej populacji Ameryki. Ona wyznacza gwałtowny rozwój populacji.
      Szczegóły badań opublikowano na łamach Nature.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...