Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

„Fabryka świata” już nie istnieje. Firmy z Azji przenoszą część produkcji do Ameryki

Rekomendowane odpowiedzi

Tajwańscy giganci tacy jak Foxconn i Pegatron to jedne z wielu firm, które rozważają budowę kolejnych fabryk w Meksyku. Plany takie mają związek z niepewnością związaną zarówno z wojną handlową pomiędzy USA a Chinami oraz z pandemią koronawirusa. Oba te wydarzenia wymuszają przebudowę łańcucha dostaw.

Obie firmy to znani producenci podzespołów dla wielu marek smartfonów. Foxconn ściśle współpracuje z Apple'em. Jak doniosły dwa niezależne źródła, to właśnie iPhone'y miałyby być produkowane w nowej fabryce w Meksyku. Decyzja o jej ewentualnej budowie ma zapaść do końca bieżącego roku. Z kolei Pegatron, który posiada już pięć zakładów w Meksyku – produkujących przede wszystkim telewizory i serwery – prowadzi rozmowy na temat dzierżawy terenu pod kolejny zakład. Mają w nim powstawać głównie układy scalone.

Działania administracji prezydenta Trumpa mogą więc być bardzo korzystne dla bliższych i dalszych sąsiadów USA. Tym bardziej, że Biały Dom rozważa wprowadzenie zachęt finansowych, których celem ma być skłonienie przedsiębiorstw do przenoszenia produkcji z Azji do USA, Ameryki Łacińskiej i na Karaiby.

Wielkim beneficjentem może być tutaj Meksyk, który ma granicę lądową, niskie płace i umowę o wolnym handlu z najważniejszym rynkiem konsumenckim na świecie.

Wiele wskazuje na to, że amerykańsko-chińska wojna handlowa coraz bardziej zmienia obraz światowej gospodarki. Przewodniczący Foxconna, Liu Young-way powiedział przed dwoma tygodniami na konferencji dla inwestorów, że świat został podzielony na dwie grupy obsługujące dwa rynki. Firmy muszą posiadać dwa łańcuchy dostaw, osoby dla każdego z rynku. Fabryka świata już nie istnieje, stwierdził, dodając, że 30% produkcji Foxconna odbywa się poza Chinami, a w przeszłości odsetek ten będzie się zwiększał.

Już w lipcu pojawiły się doniesienia, że Foxconn planuje zainwestować miliard dolarów w rozbudowę fabryki w Indiach. Należący do Foxconna Sharp zwiększa produkcję w Meksyku i podobno ma plany budowy fabryki w Wietnamie, dokąd zostanie przeniesiona część produkcji z Chin.

Na spór USA-Chiny nałożyła się też pandemia koronawirusa, która poważnie zakłóciła dostawy z Azji i kazała producentom zastanowić się nad wytwarzaniem dóbr bliżej USA. Tym bardziej, że nowa meksykańsko-kanadyjsko-amerykańska umowa o wolnym handlu przewiduje, że eksport do USA jest możliwy, jeśli w sprowadzanym produkcie jest większy niż dotychczas udział elementów wyprodukowanych lokalnie.

Pojawiły się też informacje, że wybudowanie fabryki w Meksyku rozważa chińska Luxshare Precision Industry, produkująca na potrzeby Apple'a. Ponadto przedstawiciel jednej z firm zajmujących się nieruchomościami poinformował, że jego przedsiębiorstwo pomaga dwóm chińskim firmom – jednej z sektora motoryzacyjnego i jednej wytwórczego – przenieść się do Meksyku. Podobnego ruchu firma spodziewa się ze strony przedsiębiorstw z sektora elektronicznego i medycznego.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Wielkim beneficjentem może być tutaj Meksyk, który ma granicę lądową, niskie płace i umowę o wolnym handlu z najważniejszym rynkiem konsumenckim na świecie

Dzisiaj ma tę umowę, a jutro może jej nie mieć ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli jednak nie do Ameryki, rozumianej jako USA, a za mur Trumpa? To niewiele zmienia. Reagan wyniósł wiele firm do Chin, budując ich potęgę, a teraz przeniesienie kilku firm do Meksyku niczego nie zmieni. Azjatyckie tygrysy dzisiaj  to nie tylko podaż, ale i popyt. Wątpię, by wynoszono produkcję z Chin do Meksyku, by później w Azji sprzedawać. Ten "najważniejszy rynek konsumencki", to rynek na kredyt i tylko patrzeć jak, podobnie jak w 2009 roku, padnie. 40 milionów obywateli USA żyje z food stamps. Tak, tak z kartek żywnościowych, a wielu zastanawia się jak je im odebrać. Gdy tylko to zrobią, będą mieli neobolszewików. Sytuacja z COVID-19 w USA nie przypadkowo jest taka zła. USA nie mają służby zdrowia w rozumieniu europejskim, o czym pisał nie tak dawno nawet Newsweek. Trump dumnie ogłosił, że kupuje 100 milionów niedopuszczonej szczepionki na COVID-19 dla Amerykanów, a WHO nawet się nie zająknęło. Gdy Putin ogłosił, że ma szczepionkę, a nawet zaszczepił swą córkę, krzyk był przeogromny. Wydaje się, że ważniejszym jest to, kto wygra wyścig o szczepionkę, niż pokonanie pandemii. Mam wrażenie, że następnym problemem będzie jak wymusić szczepienia na obywatelach, mówiąc dalej frazesy o wolności. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fabryka może byc w Meksyku, ale z chińską załogą. Jakoś nie widzę dobrze wykształconych Meksykanów pracujących pilnie 12 h/d

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie jest prezydent który realnie buduje strategię gospodarczą. poprzedni byli albo bardzo nieudolni albo wręcz działalnia na szkodę swojego kraju - a przy tym na korzyść wielkich komunistycznych dyktatur.

  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, nurek napisał:

fabryka może byc w Meksyku, ale z chińską załogą. Jakoś nie widzę dobrze wykształconych Meksykanów pracujących pilnie 12 h/d

Uuuu, stereotypy. Mylisz się, Meksykanie w dobrze ogarniętej firmie dają radę. Mam przykład siostrzanej firmy w moim korpo - są ok. Z drugiej strony pod Pruszkowem jest meksykańsko zarządzana firma (właściciele to kapitał meksykański) i pracują tam polscy pracownicy - a burdel w organizacji, każdy ucieka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Ergo Sum

To zamierzony gag, czy efekt pomroczności jasnej?

Edytowane przez metabet
korekta błędów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 hours ago, Ergo Sum said:

Wreszcie jest prezydent który realnie buduje strategię gospodarczą. poprzedni byli albo bardzo nieudolni albo wręcz działalnia na szkodę swojego kraju - a przy tym na korzyść wielkich komunistycznych dyktatur.

Przy takim prezydencie kto by potrzebował terrorystów? ;) Trupy po COVID się piętrzą (200k), głównie dzięki niekompetencji administracji. Są w ścisłej czołówce wraz z innymi potęgami trzeciego świata jak Brazylia, która ma podobnego tępaka na urzędzie. Niektóre firmy może i przenoszą część fabryk z wielu powodów wymienionych w artykule, ale do Meksyku a nie USA, a Trump - chciałem ci przypomnieć słońce ty moje - buduje mur na granicy.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio nie śledziłem doniesień z frontu walki z COVID, ale jestem w szoku po tym jak dzisiaj sprawdziłem dane z USA: 6mln zakażeń i prawie 200k zgonów. Nawet Indie sobie lepiej radzą z pandemią. Prawie 1/4 wszystkich zgonów miała miejsce w USA!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz dane z zeszłego tygodnia, ale nie będę się spierał. Wygląda na to, że na północ od El Paso też jest Meksyk ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 25.08.2020 o 08:55, nurek napisał:

fabryka może byc w Meksyku, ale z chińską załogą. Jakoś nie widzę dobrze wykształconych Meksykanów pracujących pilnie 12 h/d

a ile jest potrzebnego personelu dla wielkiej fabryki technologicznej?

1. dyrektor

2. sprzątaczka

3. cieć mający za zadanie  gasić całą automatykę na noc

4. + kilku naprawdę niezbędnych specjalistów

te fabryki to zwykłe montownie, a ludzie mają etaty w miejscach gdzie ramię robota jest za krótkie albo nieradzące sobie z wkręcaniem małych śrubek.

 

Edytowane przez tempik

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nowoczesne fabryki już od dawna ograniczają liczbę zatrudnianych pracowników, na rzecz robotów i automatyzacji produkcji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 25.08.2020 o 15:43, cyjanobakteria napisał:

6mln zakażeń i prawie 200k zgonów.

Co to jest dla kraju w którym co roku umiera 3.5 mln. ludzi? Do tego wcale nie wiadomo ile osób tak naprawdę umiera tam z powodu COVIDa, bo jest ogromne pole do nadużyć.
To będzie można sprawdzić dopiero porównując zmiany w całkowitej śmiertelności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Odkryty w południowo-zachodnich Chinach zestaw drewnianych narzędzi sprzed 300 tysięcy lat daje nam wgląd w życie, dietę oraz warunki środowiskowe, w jakich żyli ówcześni ludzie. To niezwykłe znalezisko. I to podwójnie niezwykłe. Dotychczas znaliśmy jedynie dwa zestawy drewnianych narzędzi z paleolitu, jeden odkryty w Europie i jeden z Afryki. Służyły do polowań. Tutaj zaś mamy narzędzia do pracy w ziemi. W skład zestawu wchodzi 35 narzędzi wykonanych głównie z sosny i gatunków drzew o twardym drewnie Znajdują się w nim kije do kopania, haki oraz niewielkie narzędzia ręczne.
      Odkrycia dokonano na stanowisku Gantangquing. Drewniane narzędzia znaleziono w towarzystwie narzędzi kamiennych, młotków wykonanych z poroża i kości ze śladami nacięć. Wiek stanowiska określono na 361–250 tysięcy lat, a drewniane narzędzia znaleziono w warstwach sprzed około 300 tysięcy lat. To wyjątkowe odkrycie, gdyż pokazuje moment w historii, gdy wcześni ludzie używali zaawansowanych drewnianych narzędzi do pozyskiwania pożywienia spod ziemi. Przygotowanie takich przedmiotów wymagało takiego poziomu zaawansowania i rzemiosła, które przeczą założeniu, jakoby homininy z tamtych terenów nie korzystały z zaawansowanych narzędzi, mówi profesor Bo Li z University of Wollongong.
      W zestawie widzimy narzędzia o różnym przeznaczeniu. Dwa duże kije do kopania przypominają te z Poggetti Vecchi we Włoszech, datowane na 171 tysięcy lat. Cztery unikatowe haki mogły służyć do przecinania korzeni. Badania śladów zużycia wykazały celowe polerowanie i obecność materiału, wskazującego na wykopywanie bulw i korzeni. To wskazuje, że ich użytkownicy spożywali dietę roślinną, w tym orzechy, owoce kiwi i bulwy roślin wodnych. To też pokazuje różnice w diecie pomiędzy współcześnie żyjącymi grupami ludźmi. O ile na współczesnych stanowiskach w Europie (jak Schöningen w Niemczech) widzimy dowody świadczące o polowaniu na duże zwierzęta, w subtropikalnym Gantanquing mamy unikatowe ślady strategii przetrwania polegającej na diecie roślinnej, dodaje Li.
      Źródło: 300,000-year-old wooden tools from Gantangqing, southwest China, https://www.science.org/doi/10.1126/science.adr8540

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Prezydent Trump nie ustaje w wysiłkach na rzecz ograniczenia finansowania nauki. Wcześniej informowaliśmy o propozycji obcięcia budżetu NASA na naukę. Tym razem na celowniku jego administracji znalazł się superkomputer Horizon. Mimo, że prezydent twierdzi, że utrzymanie dominacji USA na rynku najbardziej wydajnych maszyn obliczeniowych jest jego priorytetem, działania Białego Domu mogą opóźnić lub całkowicie zniweczyć plany budowy maszyny Horizon, która ma stanąć na University of Texas w Austin.
      Stany Zjednoczone dominują na rynku superkomputerów. To w tym kraju tradycyjnie już znajduje się największa liczba spośród 500 najbardziej wydajnych maszyn świata. Jednak dominacja ta jest coraz mniejsza. Obecnie na liście TOP500 superkomputerów znajdują się 173 maszyny z USA – w tym 5 z 10 najpotężniejszych – a przed 10 laty w USA stały 232 takie maszyny.
      Horizon ma być najpotężniejszym superkomputerem na amerykańskiej uczelni wyższej. Obecnie miano takiej maszyny należy do superkomputera Frontera, również znajdującego się na University of Texas. Maksymalna moc obliczeniowa Frontery to 23,52 Pflops (Pflops to 1015 operacji zmiennoprzecinkowych na sekundę), teoretyczna szczytowa wydajność tej maszyny to 38,75 Pflops. Frontera znajduje się obecnie na 52. miejscu na liście TOP500. W chwili powstania był 5. najbardziej wydajnym superkomputerem na świecie. Dla porównania, najpotężniejszy polski superkomputer Helios GPU, z maksymalną mocą obliczeniową 19,14 Pflops zajmuje obecnie 69. pozycję.
      Horizon, którego koszt ma wynieść 520 milionów dolarów, będzie 10-krotnie bardziej wydajny od Frontery. Znalazłby się na 10. miejscu obecnej listy. Obecnie jednak nie wiadomo czy i kiedy powstanie. Wszystko przez działania Białego Domu, który chce uniemożliwić Narodowej Fundacji Nauki (NFC) wydatkowanie 234 milionów dolarów, jakie Kongres przyznał jej w ubiegłym miesiącu na program Major Research Equipment and Facilities Construction (MREFC). Zdecydowana większość tej kwoty – 154 miliony USD – miało zostać przeznaczone na budowę Horizona, a resztę NFC ma zamiar wydać na wieloletni program unowocześniania stacji antarktycznej McMurdo i niewielką infrastrukturę naukową w kraju.
      Pieniądze przyznane na MFERC to część znacznie większej kwoty 1,9 biliona USD zatwierdzonej w marcu jako awaryjne wydatki w celu uniknięcia przerw w pracy w wyniku możliwego zamknięcia rządu federalnego.
      Prezydent Trump sprzeciwił się takim działaniom i zapowiedział, że wstrzyma wydatkowanie 2,9 miliarda USD, w tym właśnie 234 milionów dolarów dla Narodowej Fundacji Nauki. Stwierdził bowiem, że nie są to wydatki awaryjne. Prawdopodobnie takie działanie byłoby nielegalne, gdyż zgodnie z prawem prezydent może albo wstrzymać całość wydatków (1,9 biliona), albo żadnego.
      Jeśli jednak Trump dopnie swego, budowa Horizona może co najmniej poważnie się opóźnić. Texas Advanced Computing Center (TACC) ma fundusze wystarczające na prace nad superkomputerem przez 3–4 miesiące. W zbudowanie i oprogramowanie komputera zaangażowanych jest 80 specjalistów z TACC oraz prywatne firmy.
      Naukowcy z niecierpliwością czekają na nowy superkomputer. Pozwoli on na symulowanie zarówno ewolucji galaktyk, jak i rozprzestrzeniania się wirusów w aerozolach. Mikrobiolodzy mówią, że zastosowanie Horizona w połączeniu z algorytmami sztucznej inteligencji sprawi, że obliczenia związane z wirusami będą 100-krotnie bardziej wydajne, niż obliczenia prowadzone na Fronterze.
      Uruchomienie Horizona planowane jest na połowę przyszłego roku. Frontera używa technologii z 2019 roku. Starzeje się i nie możemy go już dłużej używać, stwierdzają naukowcy. Już samo opóźnienie prac nad Horizonem to poważny problem. Może to bowiem oznaczać unieważnienie umowy pomiędzy TACC a Nvidią na dostarczenie tysięcy zaawansowanych procesorów graficznych. W związku z rozwojem sztucznej inteligencji zapotrzebowanie na takie układy jest ogromne, więc nie wiadomo, kiedy znowu Nvidia mogłaby dostarczyć tylu układów, ile potrzebuje Horizon.
      Zatrzymanie prac nad superkomputerem oznaczałoby też zmarnowanie 100 milionów USD, które dotychczas wydano na maszynę.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niewidoczna z Ziemi strona Księżyca zawiera znacznie mniej wody, niż część widoczna – donoszą chińscy naukowcy. Takie zaskakujące wnioski płyną z badań próbek bazaltu zebranych przez misję Chang'e-6. Wyniki badań, opublikowane na łamach Nature, pozwolą lepiej zrozumieć ewolucję ziemskiego satelity.
      Dostarczone na Ziemię próbki zawierały mniej niż 2 mikrogramy wody w gramie. Nigdy wcześniej nie zanotowano tak mało H2O na Księżycu. Wcześniejsze badania próbek ze strony widocznej z Ziemi zawierały nawet do 200 mikrogramów wody na gram.
      Naukowcy potrafią mierzyć zawartość wody w materiale z dokładnością do 1–1,5 części na milion. Już widoczna strona Księżyca jest niezwykle sucha. A ta niewidoczna całkowicie zaskoczyła naukowców. Nawet najbardziej suche pustynie na Ziemi zawierają około 2000 części wody na milion. To ponad tysiąckrotnie więcej, niż zawiera jej niewidoczna z Ziemi część Księżyca, mówi główny autor badań, profesor Hu Sen z Instytutu Geologii i Geofizyki Chińskiej Akademii Nauk.
      Obecnie powszechnie przyjęta hipoteza mówi, że Księżyc powstał w wyniku kolizji Ziemi z obiektem wielkości Marsa. Do zderzenia doszło 4,5 miliarda lat temu, a w wyniku niezwykle wysokich temperatur, będących skutkiem zderzenia, Księżyc utracił wodę i inne związki lotne. Debata o tym, jak dużo wody pozostało na Księżycu, trwa od dekad. Dotychczas jednak dysponowaliśmy wyłącznie próbkami ze strony widocznej z Ziemi.
      Chińska misja Chang'e-6 została wystrzelona w maju 2024 roku, wylądowała w Basenie Południowym – Aitken i w czerwcu wróciła z niemal 2 kilogramami materiału. To pierwsze w historii próbki pobrane z niewidocznej części Księżyca.
      Zespół profesora Hu wykorzystał 5 gramów materiału, na który składało się 578 ziaren o rozmiarach od 0,1 do 1,5 milimetra. Po przesianiu i dokładnej analizie okazało się, że 28% z nich stanowi bazalt. I to on właśnie został poddany badaniom.
      Ilość wody w skałach księżycowych to bardzo ważny test hipotezy o pochodzeniu Księżyca. Jeśli w skałach byłoby 200 części wody na milion lub więcej, byłoby to poważne wyzwanie dla obecnie obowiązującej hipotezy i naukowcy musieliby zaproponować nowy model powstania Księżyca, wyjaśnia profesor Hu. Wyniki badań jego zespołu stanowią więc potwierdzenie tego, co obecnie wiemy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ponad pięć lat temu w Science ukazał się artykuł, którego autorzy alarmowali, że od 1970 roku populacja ptaków w USA spadła niemal o 30%. Wczoraj podczas 90th North American Wildlife and Natural Resources Conference opublikowano 2025 U.S. State of the Birds, raport przygotowany przez wiodące organizacje i instytucje zajmujące się ochroną przyrody, w tym Cornell Lab of Ornithology. Z raportu wynika, że populacja ptaków wciąż się zmniejsza. Co więcej, pozytywne zjawiska z pierwszego raportu – jak długoterminowy wzrost liczby ptaków wodnych – już nie zachodzą.
      Najnowszy raport nie przynosi optymistycznych wieści. Okazuje się bowiem, że sytuacja 229 gatunków, czyli około 1/3 wszystkich żyjących w USA, jest na tyle zła, że w bliższej lub dalszej przyszłości ich istnienie może być zagrożone. Liczebność gatunków leśnych spada zarówno na wschodzie, jak i zachodzie, ale na zachodzie tempo spadku przyspiesza. Jednak najszybciej zmniejsza się liczebność gatunków żyjących na łąkach i pastwiskach (o 43% od 1970 r.) oraz na terenach suchych (o 41% od 1970 r.). Populacja ptaków wodnych, która rosła od 1970 roku, zaczęła spadać. Od roku 2014 zmniejszyła się aż o 20%.
      Aż 42 gatunki, w tym c, srokę żółtodziobą i epoletnika trójbarwnego, zaklasyfikowano jako Red-Alert Tipping Point Species, co oznacza, że ich liczebność jest niebezpiecznie mała. Kolejnych 37 gatunków przypisano do kategorii Orange Alert. Ich liczebność w długim terminie się zmniejsza, a spadek ten przyspiesza.
      Szybkie spadki liczebności ptaków to dowód na coraz silniejsze działanie niekorzystnych czynników, które doświadczają zwierzęta i ludzie na całym świecie. Te czynniki to utrata siedlisk, degradacja środowiska i ekstremalne zjawiska pogodowe. Gdy widzimy takie spadki, musimy pamiętać, że jeśli warunki nie są dobre do życia dla ptaków, nie są też dobre do życia dla ludzi, mówi profesor Amanda Rodewald z Cornell Lab.
      Naukowcy zwracają jednak uwagę, że takie zjawiska nie są nieodwracalne. Odpowiednie działania i inwestycje mogą dać bardzo dobre wyniki. Przypominają, że w 2009 roku 16 leżących na wybrzeżach stanów skoordynowało wysiłki na rzecz ochrony ostrygojada brunatnego. Od tamtej pory regionalne populacje tego ptaka zwiększyły swoją liczebność o 43%. Jak więc zauważają eksperci, takie działania jak zakładanie obszarów chronionych, ochrona wybrzeży i lasów mogą wiele zdziałać i odwrócić niekorzystne trendy.
      Coś wręcz przeciwnego obserwuje się w przypadku ptaków wodnych. Obecnie ich liczebność gwałtownie spada, gdyż mamy do czynienia z suszami, zmniejszono ochronę obszarów podmokłych i są one coraz częściej zamieniane są w pola uprawne.
      Wiele populacji ptaków walczy o przetrwanie. Istnieją jednak sprawdzone metody ochrony oparte na nauce i inwestycjach w ochronę środowiska. Dekady ochrony obszarów podmokłych przed myśliwymi, właścicielami ziemskimi, agencjami stanowymi i federalnym oraz korporacjami pozwoliły na zwiększenie liczebności wielu gatunków ptaków wodnych. Wystarczy, że będzie korzystna pogoda. Udowodniliśmy, że to działa, mówi Steve Adair, główny naukowiec organizacji Ducks Unlimited.
      Autorzy raportu podkreślają też korzyści gospodarcze wynikające z ochrony ptaków. Przypominają, że rekreacyjnymi obserwacjami ptaków zajmuje się około 100 milionów Amerykanów. Żadna inna forma aktywności nie jest w USA tak popularna. Nie licząc oczywistych korzyści zdrowotnych wynikających z aktywności fizycznej i przebywania na świeżym powietrzu, to zamiłowanie obywateli USA do obserwowania ptaków przekłada się na konkretne kwoty. Amerykanie wydają na tę formę rozrywki aż 108 miliardów USD rocznie w postaci wydatków na podróże, zakwaterowanie czy sprzęt do obserwacji. Przekłada się to na 1,4 miliona miejsc pracy i 38 miliardów USD wpływów z podatków.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas badań prowadzonych przed rozpoczęciem prac budowlanych w pobliżu Kantonu, znaleziono najmniejsze znane jaja nieptasich dinozaurów. Sześć sfosylizowanych jajek stanowi obecnie część skały budującej formację Tangbian. Pochodzi ona z górnej kredy, sprzed 80 milionów lat. Jaja są nieregularnie ułożone, trudno więc stwierdzić, czy wszystkie znajdowały się w jednym gnieździe. Jaja są owalne, a ich dłuższa oś liczy zaledwie 29 milimetrów.
      Naukowcy, którzy badali jaja, stwierdzili na łamach Historical Biology, że prawdopodobnie należą one do nieznanego dotychczas nieptasiego terapoda, którego nazwali Minioolithus ganzhouensis. Eksperci wykluczyli, by należał on do troodonów, owiraptorozaurów, ani dromeozaurów. Obecnie nie wiadomo, jakie rozmiary mógł osiągnąć ten gatunek.
      Jaja zachowały się w świetnym stanie. Badania za pomocą skaningowego mikroskopu elektronowego ujawniły, że ich wewnętrzna struktura jest niemal nienaruszona. To dzięki temu udało się ustalić, że posiadają one unikatowy zestaw cech, które nie pasują do żadnego znanego gatunku.
      Dzięki analizie ewolucyjnej znanych skamieniałych jaj, doszliśmy do wniosku, że pochodzą one od niewielkiego terapoda, mówi profesor Han Fenglu z Chińskiej Akademii Nauk i dodaje, że ich odkrycie zwiększa naszą wiedzę na temat ewolucji i metod reprodukcyjnych dinozaurów z późnej kredy.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...