Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Antyszczepionkowcy – nieliczni, ale skuteczni. Mogą znakomicie utrudnić zakończenie pandemii

Rekomendowane odpowiedzi

Specjaliści obawiają się, że ruchy antyszczepionkowe mogą znacząco utrudnić zakończenie pandemii koronawirusa SARS-CoV-2. Badania sieci społecznościowych wykazały, że antyszczepionkowców jest niewielu, jednak ich propaganda ma bardzo szeroki zasięg, a liczba ich zwolenników rośnie.

Obecnie nie wiadomo, jak wiele osób może odmówić zaszczepieniu się przeciwko COVID-19. Na całym świecie poparcie dla szczepionek jest wysokie. Jednak specjaliści badający ruchy antyszczepionkowe obawiają się, że w wyniku ich propagandy szczepionki odmówi na tyle dużo osób, iż uniemożliwi to osiągnięcie odporności stadnej. Jak zauważył Neil Johnson, fizyk z George Washington University, który bada taktykę antyszczepionkowców, wiele tych grup skupia się obecnie wyłącznie na COVID-19.

W ubiegłym tygodniu na YouTube pojawił się film wyprodukowany przez antyszczepionkowców, w którym padają tak absurdalne stwierdzenia, jak hasła o maseczkach aktywujących wirusa, o szczepionce, która zabije miliony czy też tezy, że we Włoszech liczba zgonów była tak duża, gdyż ludzie zostali zarażeni koronawirusem przez podawanie szczepionek przeciwgrypowych wyprodukowanych za pomocą linii komórkowej pochodzącej od psów. Materiał został już usunięty, jednak film miał ponad 8 milionów odsłon.

Z badań zespołu Johnsona wynika, że grupy antyszczepionkowców są niewielkie, ale wykorzystują efektywną strategię, a ich propaganda szeroko się rozpowszechnia. Jeszcze przed pojawieniem się SARS-CoV-2 Johnson i jego zespół stworzyli mapę profili antyszczepionkowców na Facebooku. Przeanalizowali ponad 1300 fanpage'ów obserwowanych przez około 85 milionów osób. Z analizy wynika, że takie profile prowadzone przez antyszczepionkowców mają zwykle mniej obserwujących, ale są bardziej liczne, niż profile zwolenników szczepionek. Ponadto antyszczepionkowe fanpage są częściej linkowane w dyskusjach na innych profilach na Facebooku, takich jak np. grupy rodziców, w których to grupach wiele osób nie ma ustalonych poglądów dotyczących szczepień. Z drugiej zaś strony profile zwolenników szczepień i profile naukowe dotyczące szczepionek są głównie linkowane na fanpage'ach, które znajdują się poza głównym polem bitwy o serca i umysły opinii publicznej.

Jak zaobserwował Johson, w 2019 roku podczas zwiększonej zachorowalności na odrę, facebookowe profile antyszczepionkowców były częściej linkowane niż profile ich przeciwników. Przeprowadzone przez zespół Johnsona ekstrapolacja obecnych trendów wykazała, że sprzeciw wobec szczepionek może w ciągu 10 lat dominować w sieciach społecznościowych.

Praca Johnsona wykazała, że zwolennicy szczepionek mówią do samych siebie, nie sięgają na zewnątrz i jedynie reagują na narrację wśród grup niezdecydowanych, mówi Heidi Larson, dyrektor Vaccine Confidence Project w London School of Hygiene and Tropical Medicine, która monitoruje społeczną postawę wobec szczepień.

Problem nie ogranicza się tylko do Facebooka. Na początku kwietnia grupa Johnsona opublikowała też wstępny artykuł z osobnych badań, dotyczących tym razem online'owych opinii na temat COVID-19. Wynika z nich, że w obliczu obecnej pandemii dochodzi do wzmocnienia międzyplatformowych więzi pomiędzy antyszczepionkowcami, a innymi zainteresowanymi tym tematem grupami, jak np. prawicowymi ekstremistami.

Bruce Gellin z Sabin Vaccine Institute mówi, że postawienie tamy antyszczepionkowej propagandzie będzie wymagało nie tylko zrozumienia więzi społecznościowych pomiędzy różnymi grupami, ale również sposobów, w jaki przekaz ten zyskuje popularność. Musimy zrozumieć co takiego jest w treści przekazu antyszczepionkowców, że ludzie chcą tego słuchać i dzielić się z innymi, stwierdza.

Już teraz można dać pewne odpowiedzi. Przekaz proszczepionkowców jest prosty – szczepionki działają i ratują życie. Natomiast antyszczepionkowcy mają znacznie bardziej zróżnicowane metody działania: od wzbudzania niepokoju o zdrowie dzieci, poprzez zalecanie alternatywnych terapii po łączenie szczepionek z teoriami spiskowymi. Dzięki temu ich narracja rozprzestrzenia się w większej liczbie miejsc niż narracja zwolenników szczepionek, mimo że grupy zwolenników są większe. Johnson mówi, że zjawisko takie jest podobne do tego, co wcześniej zauważył badając oddziaływanie grup rebeliantów w strefach konfliktów. Grupy takie bardzo często są w stanie głęboko penetrować istniejące sieci społecznościowe.

Heidi Larson zauważa też, że organizacje zwolenników szczepień nie słuchają obaw i pytań. Antyszczepionkowcy posługują się nie tylko strachem, ale apelują też do uczuć, np. pytając rodziców czy kochają swoje dzieci. Tymczasem grupy proszczepionkowe próbują po prostu zwiększyć wyszczepialność, co wywołuje wrażenie, że zależy im tylko na statystykach.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powinniśmy wszyscy cieszyć się wolnością słowa, ale chyba powinno się uchwalić jeszcze przepisy, które wprowadzałyby jakąś odpowiedzialność za słowa, gdy te mogą poważnie szkodzić całemu społeczeństwu. Nie jestem przekonany o tym, aby od razu karać ludzi za głoszenie bredni, ale wydaje mi się, że przydałby się jakiś system ostrzeżeń, a kary nakładać dopiero, gdy ostrzeżenia nie pomagają. Problem w tym, kto ma uznawać, co jest brednią, a co prawdą? Mógłby to rozstrzygać sąd. Ale czy władze państwowe nie wykorzystywałyby tego do karania swoich przeciwników, zwłaszcza w krajach, w których sądy są podpowrządkowane władzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
59 minut temu, Sławko napisał:

Powinniśmy wszyscy cieszyć się wolnością słowa, ale chyba powinno się uchwalić jeszcze przepisy, które wprowadzałyby jakąś odpowiedzialność za słowa, gdy te mogą poważnie szkodzić całemu społeczeństwu. Nie jestem przekonany o tym, aby od razu karać ludzi za głoszenie bredni, ale wydaje mi się, że przydałby się jakiś system ostrzeżeń, a kary nakładać dopiero, gdy ostrzeżenia nie pomagają. Problem w tym, kto ma uznawać, co jest brednią, a co prawdą? Mógłby to rozstrzygać sąd. Ale czy władze państwowe nie wykorzystywałyby tego do karania swoich przeciwników, zwłaszcza w krajach, w których sądy są podpowrządkowane władzy.

Chyba jednak wolę radzić sobie z negatywnymi skutkami wolności słowa, niż żyć w kraju, w którym władza może ukarać za gadanie głupot. Głupota jest szkodliwa. To prawda. Jednak jedyny sposób na głupotę to mądrość. Społeczeństwo musi zmądrzeć. Karanie za głupotę nie sprawi że będziemy mądrzejsi. Potrzebna jest długa i systematyczna praca u podstaw. Nie widzę tutaj żadnego łatwego i szybkiego rozwiązania. Jednak antyszczepionkowcy mi także podnoszą ciśnienie <_<

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Każda orientacja społeczna prędzej czy później infekowana jest przez ekstremistów i ludzi niepoczytalnych. W przytoczonym artykule mamy ewidentny przykład grupy schizo-paranoików.  Ale takie sekciarskie grupy są wszędzie: od religii, przez politykę, po naukę. Ten ostatni przypadek doskonale dokumentuje zachowanie niemieckich, japońskich (a potem też amerykańskich) lekarzy z okresu II ww. albo zachowanie naukowców rozmarzonych nad zastosowaniem bomb termojądrowych, broni B i C.  Broń B i C nie została wymyślona przez antyszczepionkowców lecz przez uznane autorytety naukowe. Ludzie to widzą i zastanawiają się czy w takiej sytuacji nauce można ufać.

To nie są gołosłowia, bo z nazwiska mógłbym wymienić np amerykańskich wirusologów/naukowców  (będących równocześnie właścicielami firm farmaceutycznych), którzy równolegle pracowali nad szczepionkami i nad bronią biologiczną masowego rażenia. Nie zrobię tego z ostrożności procesowej, ale ich życiorysy są nawet na wikipedi. To świadczy o tym, że pokładanie zaufania w działalność firmy farmakologicznej jest nierozsądne.

Ci bardziej oczytani wiedza też co robił np irlandzki i np kanadyjski  kościół z dziećmi z sierocińców - sprzedawano je setkami do eksperymentów medycznych. Tak jak dziś sprzedaje sie małpy. To są historie raptem sprzed stu lat.  Sprawa stała się tak śmierdząca, że w ostatnim dziesięcioleciu irlandzki kościół złożył oficjalne przeprosiny. Tylko co z tego - te dzieci były torturowane/mordowane  przez LEKARZY i zgodnie z wolą polityków. Ostatni przyklad torturowania dzieci (który mi się tu chce wspomnieć) to lata 50te i "doświadczenia aszkenazyjskie".

Ale co bystrzejsi może pamiętają, że m.in.  USA eksperymentowało na więźniach i psychicznie chorych aż do lat 70tych.

A takie Chiny są na bieżąco oskarżane, że wykonują transplantacje w ciągu 2ch tygodni, podczas gdy na świecie czeka się na nie kilka lat.  Drukują te organy?

...i tego ludzie się boją. Bo władza jak mówi, że weźmie, to weźmie, a jak mówi, że da to mówi.

 

 

 

 

Edytowane przez Jarosław Bakalarz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
2 hours ago, gooostaw said:

Chyba jednak wolę radzić sobie z negatywnymi skutkami wolności słowa, niż żyć w kraju, w którym władza może ukarać za gadanie głupot

Popieram w 100%

3 hours ago, Sławko said:

chyba powinno się uchwalić jeszcze przepisy, które wprowadzałyby jakąś odpowiedzialność za słowa, gdy te mogą poważnie szkodzić całemu społeczeństwu

Na pewno nie powinno się uchwalić takich przepisów. Wolność słowa jest najważniejsza. Do tego należałoby dodać powszechny dostęp do przejrzystej i niezależnej informacji na temat wszystkiego co istnieje na szeroko rozumianym rynku.

 

2 hours ago, gooostaw said:

Jednak antyszczepionkowcy mi także podnoszą ciśnienie 

A ja część z nich rozumiem. Gdyby mojemu dziecku przypadł w udziale wyjątkowo paskudny NOP a korporacje farmaceutyczne migałyby się od odpowiedzialności, zrobiłbym co w mojej mocy, żeby nie spotkało to innych.

Edytowane przez Daniel O'Really
Poziom wilgotności powietrza w Sudanie Południowym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wrzucę to tu, bo tytuł artykułu brzmi "Antyszczepionkowcy – nieliczni, ale skuteczni. Mogą znakomicie utrudnić zakończenie pandemii".

Wydaje się, że jest dokładnie odwrotnie:  to rządy (w tym wypadku nasz ukochany) "Mogą znakomicie utrudnić zakończenie pandemii". Wyjaśnienie poniżej w linku:

https://www.medonet.pl/koronawirus/koronawirus-w-polsce,mz--nie-mozemy-dopuscic--by-badania-komercyjne-zdominowaly-rynek--helsinska-fundacja-praw-czlowieka--to-reczna-kontrola-nad-liczba-testowanych-osob,artykul,56309218.html?utm_source=www.medonet.pl_viasg_medonet&utm_medium=referal&utm_campaign=leo_automatic&srcc=ucs&utm_v=2

Leniwym lub nie mającym czasu wyjaśnię za artem:

HFPC zwróciła uwagę, że projekt rozporządzenia znacząco ogranicza laboratoriom diagnostycznym możliwość wykonywania testów diagnostycznych finansowanych ze środków innych niż te należące do Narodowego Funduszu Zdrowia, Funduszu Przeciwdziałania COVID‑19, czy środków pochodzących z budżetu państwa.

Zgodnie z jego proponowanym brzmieniem badania tego rodzaju będą mogły stanowić jedynie 30 proc. wszystkich badań wykonywanych w danym laboratorium.

W rezultacie laboratoria, które nie będą miały wykonanej dostatecznej ilości testów niekomercyjnych, nie będą mogły wykonywać testów zleconych przez osoby prywatne i instytucje, nawet gdyby dysponowały mocami przerobowymi. Te, które złamią taki nakaz, na okres 3 miesięcy pozbawione zostaną możliwości wykonywania testów w ogóle.

„Bezpośrednio uderzy to w instytucje prewencyjnie badające swoich pracowników. Szpitale czy gminy prowadzące żłobki będą miały utrudnioną możliwość zlecenia testów w kierunku nosicielstwa wirusa SARS-CoV-2. Trudno w takich warunkach odmrażać gospodarkę” – tłumaczy Marcin Wolny, prawnik HFPC.

HFPC wyraziła wątpliwość, czy takie ograniczenie działalności gospodarczej, pozostaje w zgodzie z regulacją art. 22 i 31 ust. 3 Konstytucji. Zgodnie z ich treścią wolność działalności gospodarczej może być ograniczona jedynie z powodu ważnego interesu publicznego, gdy jest to konieczne w demokratycznym państwie prawnym. Dodatkowo przepisy te wymagają, aby do ograniczenia wolności gospodarczej dochodziło w formie ustawy.

 

Tak więc - co jasno widać - rząd stara sie jak może, by epidemia nie została opanowana. Laboratorium (prywatne) nie będzie miało prawa testować "osoby z ulicy" - a tym samym rząd doprowadza poprzez zaniechanie - do rozprzestrzeniania się wirusa.   

Porównajmy teraz moc sprawczą antyszczepionkowców (to ok 1% społeczeństwa) ze skutkami zakazu testowania ludności.

...kowal zabił, cygana powiesili?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
29 minutes ago, Jarosław Bakalarz said:

Wydaje się, że jest dokładnie odwrotnie

Nie jest dokładnie odwrotnie. Jedno drugiemu nie przeczy, zarówno antyszczepionkowcy jak i niezdarne działania rządu, mogą utrudnić walkę z pandemią. Szczegół, że list z wątpliwościami wobec PROJEKTU rozporządzenia został wysłany przez HSPC 13 maja (czyli dokładnie dzień po dacie, do której należało wysyłać wątpliwości  i propozycje do projektu):https://www.gov.pl/web/zdrowie/rozporzadzenie-ministra-zdrowia-w-sprawie-standardu-organizacyjnego-laboratorium-covid, a "GW" pisała o tym liście już następnego dnia po wysłaniu.

Żeby było jasne, mi też nie podoba się pomysł ograniczania swobody działalności gospodarczej w tak znacznym stopniu, spokojnie można by było wykreślić § 3 punkt 2.  ( Badania finansowane ze środków innych niż środki, o których mowa w ust. 1, nie mogą
stanowić więcej niż 30% ogółu badań wykonywanych w ramach diagnostyki zakażenia
wirusem SARS-CoV-2 w danym laboratorium COVID. Naruszenie tego postanowienia
skutkuje wykreśleniem z urzędu z wykazu, o którym mowa w § 1. Do ponownego wpisu do
tego wykazu stosuje się przepisy § 2 ust. 2.)

bez szkody dla celu rozporządzenia. I tak narzuca ono już dużo nieodpłatnych obowiązków na prywatne placówki.

A jeśli chodzi o szczepienia przeciw COVID-19, ja też nie będę pierwszy w kolejce. Poczekam, aż wystarczająco dużo ludzi się zaszczepi, żeby sprawdzić, czy ta szczepionka nie jest gorsza od choroby, przed którą ma chronić (pośpiech w przygotowaniu nie wróży najlepiej).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, Daniel O'Really said:

Nie jest dokładnie odwrotnie. Jedno drugiemu nie przeczy, zarówno antyszczepionkowcy jak i niezdarne działania rządu, mogą utrudnić walkę z pandemią. Szczegół, że list z wątpliwościami wobec PROJEKTU rozporządzenia został wysłany przez HSPC 13 maja (czyli dokładnie dzień po dacie, do której należało wysyłać wątpliwości  i propozycje do projektu):https://www.gov.pl/web/zdrowie/rozporzadzenie-ministra-zdrowia-w-sprawie-standardu-organizacyjnego-laboratorium-covid, a "GW" pisała o tym liście już następnego dnia po wysłaniu.

Pozwolę sobie na zdanie odrębne. Antyszczepionkowcy to ok 1% populacji. Aby ten ruch mógł czemukolwiek zagrozić, to musiałoby ich być 15-20x tyle. Widzimy więc (po skali ataków na tą grupę w mediach), że ktoś zwyczajnie pismakom płaci za wystawianie "kozła ofarnego" na cel opinii publicznej, gdyż ani naukowo/wakcynologicznie, ani politycznie ta grupa nie stanowi problemu. Przytoczony w ww. artykule naukowiec (?) Johnson wyraźnie poluje na czarownice - twierdzi np, że ten ruch używa metod, które wymykają sie obserwacji naukowej i kontroli. To manipulacja 'in minus'. Równocześnie twierdzi, że proszczepionkowcy nie używaja "takich metod" (czyli są "uczciwi") - to znów manipulacja 'in plus', bo portale typu onet roją się od ataków na tą grupę. Czasami te ataki są żenujące.

Odnośnie meritum Twojego wpisu: rząd ma suto opłacanych ekspertów i nie musi czekać na HSPC, by wiedzieć co robi. Jeśli więc 'daje d.py' to ma w tym cel. I tym celem wydaje sie ograniczanie danych o zachorowaniach (fałszowanie obrazu sytuacji). Oczywiście HSPC+GW mogą mieć cel polityczny, ale to i tak nie zmienia faktu, że rząd - tak piszac rozporządzenie - z premedytacją chce ukrywać dane. Bo nie sposób dać wiary w tłumaczenia, którymi to tłumaczy.

Podsumowując: jasno widać, że ktoś usiłuje utwierdzić masy w mniemaniu, że 1% społeczeństwa ma wpływ na odporność stadną, podczas gdy wiadomo, że ten próg to 10-20%. 

I mówienie o odrze też tu nic nie zmieni, bo jej wyszczepialność w Niemczech zawsze była niska, a epidemii nie było. Problem zaistniał dopiero, gdy do nas zjechali Ukraińcy, a do nich kolorowi. Nie wiem, czy pamiętasz, ale rzad starannie ukrywał, że ogniska odry są zawleczone z Ukrainy; równocześnie media szczuły na lokalnych antyszczepionkowych.

O podwójnych fuchach konsultantów ds szczepień (w rządzie i w koncernach) też można sporo napisać.

Dlatego uważam, że mamy tu do czynienia z nagonką, a nie nauką.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli szczepionka okaże się groźna dla kogoś, to znaczy że sama choroba to wyrok ciężkiego przebiegu lub śmierci. Bo choroba to tak jak test. Jeśli np. jesteś w stanie przebiec maraton, to pewnie z trudem ale przebiegniesz ultramaraton. Jeśli natomiast masz problemy z wejściem po schodach, to ultramaraton Cię zabije. Szczepionka ma zrobić tak, byś przebiegł maraton podczas gdy masz problemy z wejściem po schodach. A kto nie ma problemów, ten z łatwością przebiegnie ultramaraton. Wyobraź sobie teraz że nie wiesz co to schody i nie wiesz co to maraton. Co wybierasz? Wolisz myśleć że masz kondycję na maraton, czy podejrzewać że tylko schody? Analogicznie jest z odpornością. Nie wiesz dopóki nie zachorujesz. Dlatego szczepionka ma podnieść stan do chociaż tego maratonu, bo może masz możliwość pokonania tylko schodów...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Większych bredni nie da się już wymyślić jak argumenty proszczepionkowych oszołomów, że nieszczepieni zagrażają szczepionym w jakikolwiek sposób, powinniście się zastanowić nad skutecznością waszych szczepionek, skoro obawiacie się że zarazicie się od nieszczepionych, totalny brak logiki. Szczepionka jeżeli jest skuteczna powinna wam dać odporność ,a jeżeli nie daje znaczy że ktoś was oszukuje. Życzę zdrowego rozsądku oraz logiki i radzę dobrze zapoznać się ze składem substancji którą z radością pozwolicie sobie wstrzyknąć by rozwaliła wasz naturalny układ odpornościowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 minutes ago, Rowerowiec said:

Jeśli szczepionka okaże się groźna dla kogoś, to znaczy że sama choroba to wyrok ciężkiego przebiegu lub śmierci. [...]

Bardzo upraszczasz i trywializujesz, gdyż jest wiele typów szczepionek, a ich mechanizmy działania są krańcowo odmienne.

Szczepionka nie jest po to, by słaby stał się mocny. To nie jest tonik wzmacniający rozwój Twojej odporności - to jest mechanizm pompowania odporności ponad granice rozsądku. W naturze masz nikłe szanse na załapanie dowolnego z tych patogenów i Twoja odporność naturalna ma szanse pracować w homeostazie. Po wstrzyknięciu kilkudziesięciu szczepionek jesteś przeodporniony w stosunku do stanu naturalnego. Posiadasz zbyt dużo zbędnych antyciał (a wstrzykniętych Ci adjuwantów to już nie liczę) - to tak, jakby kazdy z nas miał być kulturystą i musiał zjadać 30 jaj dziennie, bo minister kazał.  Nadmiar antyciał to jak lanie hydrazyny do baku fiacika.

Mówimy o wzmocnieniu odporności, ale to jest "umowa" o charakterze statystycznym, bo szczepienie służy 'odporności populacyjnej', a nie jednostkowej.

Kolejny problem, którego nie dotykasz to adjuwanty i składniki technologii. Np niektóre szczepionki są hodowane na kurzych embrionach lub białku. Zastanowiłeś się kiedyś skąd taki olbrzymi przyrost uczuleń np na kurze białko w ostatnim półwieczu?    

Zostawmy to, gdyż to temat rzeka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
1 hour ago, Jarosław Bakalarz said:

Pozwolę sobie na zdanie odrębne. Antyszczepionkowcy to ok 1% populacji. Aby ten ruch mógł czemukolwiek zagrozić, to musiałoby ich być 15-20x tyle

Oczywiście możesz mieć odmienne zdanie, jednak nie jest ono spójne z danymi. Mimo, że ruch antyszczepionkowy jest nieliczny to przyczynił się do 13-krotnego spadku zaszczepień wśród dzieci i nastolatków w przeciągu dekady (https://fakty.interia.pl/polska/news-przeglad-antyszczepionkowcy-wciaz-w-natarciu,nId,4305885), czyli ich wpływ na społeczeństwo jest spory.

 

1 hour ago, Jarosław Bakalarz said:

Podsumowując: jasno widać, że ktoś usiłuje utwierdzić masy w mniemaniu, że 1% społeczeństwa ma wpływ na odporność stadną, podczas gdy wiadomo, że ten próg to 10-20%

Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że to zdanie to czysta manipulacja i nikt nie twierdzi, że ruch antyszczepionkowy przez samą swoją liczbę, bezpośrednio ma wpływ na odporność stadną.

 

1 hour ago, Jarosław Bakalarz said:

Widzimy więc (po skali ataków na tą grupę w mediach), że ktoś zwyczajnie pismakom płaci za wystawianie "kozła ofiarnego"

Ja bym tu raczej upatrywał próbę stworzenia nowego hasła, którym można "zgasić" oponenta, bez konieczności podawania samemu solidnych kontrargumentów, podobnego jak "rasista", "homofob", "teoria spiskowa", "pseudonauka", czy z drugiej strony "lewak".

36 minutes ago, Jarosław Bakalarz said:

Zastanowiłeś się kiedyś skąd taki olbrzymi przyrost uczuleń np na kurze białko w ostatnim półwieczu? 

Dane? Linki? Cokolwiek? Powodów może być wiele, zanieczyszczenie powietrza, sterylizacja życia (w znaczeniu braku styczności z patogenami), środki chemiczne stosowane w rolnictwie, środki chemiczne stosowane w branży spożywczej, plastik, wzrost liczby urodzin przez cesarskie cięcie, wymieniać można bez końca. Bez danych każda teoria jest równie prawdopodobna.

Edytowane przez Daniel O'Really
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
57 minutes ago, Daniel O'Really said:

1. Mimo, że ruch antyszczepionkowy jest nieliczny to przyczynił się do 13-krotnego spadku zaszczepień wśród dzieci i nastolatków w przeciągu dekady (https://fakty.interia.pl/polska/news-przeglad-antyszczepionkowcy-wciaz-w-natarciu,nId,4305885), czyli ich wpływ na społeczeństwo jest spory.

2. Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że to zdanie to czysta manipulacja i nikt nie twierdzi, że ruch antyszczepionkowy przez samą swoją liczbę, bezpośrednio ma wpływ na odporność stadną.

3. Powodów może być wiele, zanieczyszczenie powietrza, sterylizacja życia (w znaczeniu braku styczności z patogenami), środki chemiczne stosowane w rolnictwie, środki chemiczne stosowane w branży spożywczej, plastik, wzrost liczby urodzin przez cesarskie cięcie, wymieniać można bez końca. Bez danych każda teoria jest równie prawdopodobna.

1. w PL rocznie wyszczepia się 97% dzieci (piszę to z pamięci). To oznacza 3% nieszczepionych (też z przyczyn medycznych). Jeśli np. z 10ciu zrobimy 130tu, to mamy 13 krotny wzrost. Robi wrażenie, ale to manipulacja.   

2. to przez co ma wpływ?

3. coś mi się zdaje, że o mechanizmach immunologicznych  nie pogadamy :-)  Nieszkodzi, ja dla przykładu nie mam pojęcia o pilotowaniu jumbo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
1 godzinę temu, Daniel O'Really napisał:

13-krotnego spadku zaszczepień wśród dzieci i nastolatków w przeciągu dekady

Manipulacja. 13 krotny wzrost ilości niezaszczepionych to coś innego niż 13 krotny spadek zaszczepionych.

1 godzinę temu, Daniel O'Really napisał:

Bez danych każda teoria jest równie prawdopodobna.

Bulshit. Istnieje coś takiego jak dotychczasowy stan wiedzy który pozwala wartościować prawdopodobieństwo każdej nowej teorii. Teoria musi się zgadzać z tym co już wiadomo, a wiadomo bardzo wiele. Byłoby skrajnie dziwne gdyby wzrost uczuleń nie był związany ze szczepionkami. Bo jajka w każdej formie ludzie spożywają od bardzo dawna, również na surowo.

4 godziny temu, Daniel O'Really napisał:

A jeśli chodzi o szczepienia przeciw COVID-19, ja też nie będę pierwszy w kolejce. Poczekam, aż wystarczająco dużo ludzi się zaszczepi, żeby sprawdzić, czy ta szczepionka nie jest gorsza od choroby, przed którą ma chronić (pośpiech w przygotowaniu nie wróży najlepiej).

Bardzo niepokoją mnie szczepionki oparte na DNA. Każda tkanka która je wchłonie i dokona ekspresji zostanie zaatakowana.

Edytowane przez peceed

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Daniel O'Really napisał:

Na pewno nie powinno się uchwalić takich przepisów. Wolność słowa jest najważniejsza. Do tego należałoby dodać powszechny dostęp do przejrzystej i niezależnej informacji na temat wszystkiego co istnieje na szeroko rozumianym rynku.

Tyle że ja nie bez powodów mam wątpliwości. Karanie za głupotę jako taką oczywiście nie wchodzi w grę, ale gdy ta głupota zaczyna szkodzić innym, albo wręcz doprowadza do czyjeś śmierci, to niestety, ale byłbym za jakimś rozwiązaniem, które by temu przeciwdziałało. Sam dostęp do przejrzystej i niezależnej informacji oczywiście jest bardzo ważny, ale nie wystarczy. Potrzebna jest szeroko zakrojona rzetelna edukacja, a ta u nas coraz bardziej kuleje. Zastanawiam się nawet, czy nie jest to celowe działanie rządu, bo głupim społeczeństwem łatwiej jest sterować i manipulować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Sławko napisał:

Karanie za głupotę jako taką oczywiście nie wchodzi w grę, ale gdy ta głupota zaczyna szkodzić innym, albo wręcz doprowadza do czyjeś śmierci, to niestety, ale byłbym za jakimś rozwiązaniem, które by temu przeciwdziałało.

A jaki jest poziom referencyjny, tzn. co uważamy za 0? 
Bo ja tu widzę co najwyżej brak pomocy innym. Stanem naturalnym jest brak szczepień, tutaj ktoś wymaga od ludzi czegoś, na co nie mają ochoty aby skorzystał ktoś inny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, peceed napisał:

Stanem naturalnym jest brak szczepień, tutaj ktoś wymaga od ludzi czegoś, na co nie mają ochoty aby skorzystał ktoś inny.

I stanem naturalnym jest gruźlica, polio czy ospa. Szczepienia okazały się skuteczne, w wielu regionach świata te i niektóre inne choroby zostały praktycznie wyeliminowane.- pdp zarażenia jest niewielkie nawet dla nieszczepionych. Ale jeśli szczepień nie będzie, powróci stan naturalny. Czyli antyszczepionkowcy próbują pasożytować na szczepionkowcach... No i tyle.

  • Lubię to (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, ex nihilo napisał:

Czyli antyszczepionkowcy próbują pasożytować na szczepionkowcach...

Bez jaj. Żaden szczepiony nie poczuje się gorzej z tego powodu :)
Problem ze szczepionkami jest taki, że nie są neutralne dla zdrowia, wbrew propagandzie.
Trzeba balansować ryzyko do korzyści. COVID-19 jest na granicy.
Według mnie korzystając z okazji postanowiono dowalić antyszczepionkowcom i tyle, korzystając z korzystnego klimatu.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy pomoże mi ktoś zrozumieć na przykładzie jak jedna osoba nieszczepiona może zagrażać milionowi osób zaszczepionych? Teraz przypuśćmy ze ta jedna nieszczepiona osoba choruje... co z tego wynika skoro reszta jest szczepiona?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
Godzinę temu, Felipesku napisał:

Czy pomoże mi ktoś zrozumieć na przykładzie jak jedna osoba nieszczepiona może zagrażać milionowi osób zaszczepionych? Teraz przypuśćmy ze ta jedna nieszczepiona osoba choruje... co z tego wynika skoro reszta jest szczepiona?

To chyba nie jest trudne do wyobrażenia? Jedna osoba nieszczepiona wśród zaszczepionych raczej nie stanowi zagrożenia. Zagrożenie polega na tym, że ta nieszczepiona osoba zachęca innych do nieszczepienia np. swoich dzieci (nowo narodzonych). Efekt jest taki, że za chwilę masz setki i tysiące młodych osób niezaszczepionych, którzy po zachorowaniu (zarażeniu przez tego jednego antyszczepionkowca) będą zarażać innych niezaszczepionych i biegać po szpitalach szukając pomocy. Tyle, że ta pomoc nie zawsze jest możliwa. Zobacz sobie np. wściekliznę. Gdy wystąpią objawy, jest już za późno - 100% śmiertelności!

Z drugiej strony ta jedna niezaszczepiona osoba może być potencjalnie nosicielem wirusa, co sprawia, że wszystkie nowo narodzone osoby trzeba szczepić (to są ogromne koszty), aby je chronić przed tym jednym antyszczepionkowcem. Tymczasem gdyby i ta osoba była zaszczepiona, można byłoby z czasem wyeliminować wirusa i zakończyć szczepienia, tak jak stało się to w przypadku wirusa ospy prawdziwej. Paradoksalnie, gdyby nie antyszczepionkowcy, możliwe, że dałoby się wyeliminować więcej szczepień.

Edytowane przez Sławko
  • Lubię to (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 hours ago, Jarosław Bakalarz said:

1. w PL rocznie wyszczepia się 97% dzieci (piszę to z pamięci). To oznacza 3% nieszczepionych (też z przyczyn medycznych). Jeśli np. z 10ciu zrobimy 130tu, to mamy 13 krotny wzrost. Robi wrażenie, ale to manipulacja.   

Pamięć cię niestety zawodzi, ale jeśli chodzi o manipulację - jesteśmy kwita :) Dane jednak, mimo że jeszcze nie zatrważające, są co najmniej niepokojące. Tutaj masz statystyki zaszczepień i zachorowalności oraz liczba uchyleń szczepień w kolejnych latach:

https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/zdrowie/zdrowie/szczepienia-ochronne-dzieci-i-mlodziezy,19,1.html

https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/zdrowie/zdrowie/zachorowania-na-niektore-choroby-zakazne,20,1.html

https://szczepienia.pzh.gov.pl/faq/jaka-jest-liczba-uchylen-szczepien-obowiazkowych/

Wzrost liczby zachorowań na odrę jest wyraźny, liczba uchyleń rośnie. W odniesieniu do niektórych chorób już jesteśmy poniżej bezpiecznej granicy a sytuacja się nie poprawia.

11 hours ago, Jarosław Bakalarz said:

2. to przez co ma wpływ?

@Sławko ładnie to wyjaśnił, więc już nie będę powtarzał.

 

11 hours ago, Jarosław Bakalarz said:

3. coś mi się zdaje, że o mechanizmach immunologicznych  nie pogadamy :-)  Nie szkodzi, ja dla przykładu nie mam pojęcia o pilotowaniu jumbo.

Łatwo jest ustawić się na piedestale zza bezpiecznej ściany monitora. Weź pod uwagę, że nie mam pojęcia jakie i czy masz kwalifikacje do autorytarnego wypowiadania się na dowolny tu poruszany temat, więc wybacz jeśli nie traktuję twoich słów jak prawdę objawioną i grzecznie proszę o poparcie ich jakimiś danymi, linkami do badań itd. Być może jesteś profesorem nauk medycznych, specjalizujesz się w immunologii i poziom dyskusji tutaj prowadzonej przypomina ci odległe początki raczkowania twoich zainteresowań, ale bądź tak miły, zejdź z cokołu i uchyl rąbka swojej głębokiej wiedzy, przez nakierowanie mnie niegodnego na źródła potwierdzające twoje tezy.

 

10 hours ago, peceed said:

Bulshit. Istnieje coś takiego jak dotychczasowy stan wiedzy który pozwala wartościować prawdopodobieństwo każdej nowej teorii.

A dotychczasowy stan wiedzy, to zbiór danych, więc zdanie "Bez danych każda teoria jest równie prawdopodobna" nadal jest prawdziwe.

9 hours ago, Sławko said:

Potrzebna jest szeroko zakrojona rzetelna edukacja,

Sam sobie odpowiedziałeś na swoje wątpliwości i ja ten wniosek całkowicie popieram. Wprowadzanie przepisów ograniczających w jakikolwiek sposób wolność słowa, zamiast odpowiedniej edukacji to leczenie kataru przy pomocy gilotyny (głowa obcięta = kataru nie ma). I nie, nie przesadzam. Tylko możliwość swobodnego dyskutowania idei (nawet wydających się głupimi czy niebezpiecznymi) pozwala na postęp, nie tylko technologiczny, ale też a może przede wszystkim etyczny. I tak daleko nam do ideału (obraza głowy państwa, obraza uczuć religijnych), więc jeśli już, to trzeba znosić obecne ograniczenia, zamiast dodawać nowych.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Daniel O'Really napisał:

A dotychczasowy stan wiedzy, to zbiór danych, więc zdanie "Bez danych każda teoria jest równie prawdopodobna" nadal jest prawdziwe.

Prawdziwość zdań zależy od modelu semantycznego w ramach którego są ewaluowane, każdy ma inny :P (w matematyce mamy systemy formalne i jak długo matematycy nie odbiegają od ścisłych formalnych wypowiedzi zgrzytów nie ma. Ale przy nowoczesnej matematyce formalizacja jest totalnie niepraktyczne i zaczynają się nieporozumienia, ostatnio głośno jest o abc).
W rzeczywistości nie mamy takiego komfortu jak bezwzględna prawdziwość i możemy jedynie mówić o prawdopodobieństwach, które czasami mogą świetnie aproksymować prawdę lub fałsz.

2 godziny temu, Daniel O'Really napisał:

więc wybacz jeśli nie traktuję twoich słów jak prawdę objawioną

To kolega jeszcze traktuje jakiekolwiek słowa jako prawdę objawioną?

2 godziny temu, Daniel O'Really napisał:

ale bądź tak miły, zejdź z cokołu i uchyl rąbka swojej głębokiej wiedzy, przez nakierowanie mnie niegodnego na źródła potwierdzające twoje tezy

To tak nie działa, ludzie wyrabiają sobie poglądy przez całe życie na podstawie ogromnej ilości źródeł na podstawie których zbudowany jest model rzeczywistości.
Takie prośby są bardzo naiwne: nie działają wobec bardzo sprawnych umysłów.  Chodzi o to, że jeśli mózg działa sprawnie to 500 niezależnych przesłanek 51:49 jest znacznie lepsze niż 3 5-sigma wyrażane w postaci zdań o które kolega prosi (i 5-sigma to akt wiary wynikający z publikacji w renomowanym czasopiśmie lub pochodzenia od autorytetu, a zależność jest mocno gramatyczna). 
Tymczasem owe 51:49 wynikają z wewnętrznej ewaluacji, narzucenia warunku konsysteności na dane, inaczej - posiadania spójnej bayesowskiej wizji świata. (Powyżej pewnego poziomu nie ma znaczenia KTO coś powiedział, czy mędrzec czy dziecko, liczy się CO ktoś powiedział, ważność jest oceniana na podstawie konsystencji z dotychczasową wiedzą a zdania traktuje się nie jako nowe okruchy wiedzy a jako lepsze teoria do uporządkowania już znanych faktów.)

Te różne zakresy możliwości mózgu nazywane są inaczej, intuicja a wiedza, ale są fundamentalnie tym samym. Im ktoś ma większy horyzont asocyjacyjny  i większą precyzję neuronalną tym bardziej jego myślenie  przypomina intuicję niż wnioskowanie formalne. Ludzie z różnymi deficytami mogą skłaniać się do preferowania określonych podejść (klasyczni ścisłowcy/humaniści) ale są ludzie u których wszystko funkcjonuje dobrze i zawsze wykorzystują najlepsze podejście do rozwiązywania problemów, pomiędzy tymi poziomami nie ma sprzeczności.

Mózg też w miarę rozwoju i uczenia tworzy coraz lepsze abstrakcje (niejako warstwami) przez co wyróżnia się dosyć sztucznie  (gdy granica jest płynna) etapy rozwoju umysłu, najwyższy poziom to alegoryczny. Nie wyklucza to braku precyzji w myśleniu, Banach w klasyfikacji matematyków nazywał to widzeniem analogii pomiędzy analogiami (jednostki o sprawniejszych mózgach osiągają ten kolejne etapy rozwoju wcześniej).

3 godziny temu, Daniel O'Really napisał:

zamiast odpowiedniej edukacji

Przede wszystkim nie ma rzeczowej dyskusji również ze stron środowisk lekarskich, jest tylko nachalna propaganda.
A trzeba sprawiać sprawę uczciwie - szczepionki mogą mieć efekty uboczne, ale są one statystycznie mniejsze niż efekty uboczne.
To takie kasyno w którym to klienci więcej wygrywają. Jakiekolwiek próby rozgrywania i urabiania ludzi kończą się w dłuższej perspektywie czasu źle.
Wystarczy podać dane - ile osób chorowało dawniej na określone choroby, jaka była śmiertelność i powikłania.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytania na temat negatywnych skutków szczepień trzeba zadawać  ale głupota jest bezpośrednie powiązanie ilości szczepień z jakąkolwiek chorobą. Stawianie tezy, że przez szczepienia rośnie ilość osób uczulonych na kurze białko bez szeroko zakrojonych badań jest głupie i niedopowiedziane.

Dzięki szczepieniom i poprawie sytuacji ekonomicznej śmiertelność szczególnie dzieci z roku na rok spada:

under5-mortality-rate-1960-2005.png

Jeszcze pól wieku temu wstrząs anafilaktyczny zabijał pewnie sporo dzieci w pierwszych latach życia, a bardzo duzo ludzi nawet nie wiedziało co to alergia. Obecnie sama świadomość tego że coś takiego jak alergia istnieje oraz tanie testy zawyżają statystki. 

Bardzo często osoby z tak zwanego ruchu antyszepionkowego porażają niekonsekwencją i wybiórczym traktowaniem tematów. Na przekład jedna z znajomych która nie szczepi swojej dwójki dzieci dla ich dobra, a jednocześnie nie karmiła ich piersią "bo od tego cycki brzydko wyglądają". 

Dla obu dużych tematów które się pojawiły w tym wątku czyli wolności słowa jak i sczepień jest to samo lekarstwo - dobra, powszechna edukacja która uczy wyszukiwania i weryfikacji informacji. Ważne jest żeby uczyć co to jest metoda naukowa i że jeden artykuł lub jedna opinia to nie prawda objawiona. 

  • Lubię to (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Daniel O'Really napisał:

zejdź z cokołu i uchyl rąbka swojej głębokiej wiedzy, przez nakierowanie mnie niegodnego na źródła potwierdzające twoje tezy

Google scholar search i dobre słowa kluczowe, zwłaszcza filtrujące. Przeczytanie i analiza strony abstraktów to kilka - kilkanaście sekund. Ale niech komuś zajmie to minutę, wciąż można w ciągu godziny mieć 60 wartościowych cykli.
Wikipedia - źródła.

 

6 minut temu, dexx napisał:

Stawianie tezy, że (...) jest (...) niedopowiedziane.

Albo uprawiamy naukę albo politykę. Z punktu widzenia nauki tezy są prawdziwe lub nie.

8 minut temu, dexx napisał:

nie szczepi swojej dwójki dzieci dla ich dobra, a jednocześnie nie karmiła ich piersią "bo od tego cycki brzydko wyglądają"

Każdy ma prawo do swoich priorytetów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
29 minutes ago, peceed said:

To tak nie działa, ludzie wyrabiają sobie poglądy przez całe życie na podstawie ogromnej ilości źródeł

@peceed Wprawdzie  moje słowa "bądź tak miły, zejdź z cokołu..." nie były skierowane do ciebie, tylko do @Jarosław Bakalarz, co wydaje mi się jasno wynikało z poprzedzającego je cytatu, ale skoro waść się ująłeś za kolegą: Zgadzam się z tobą co do stopnia złożoności powstawania światopoglądu, gromadzenia i przetwarzania informacji,  natomiast mi chodziło o źródła potwierdzające konkretne tezy kolegi Jarosława. Nie musi mi więc wyłuszczać całej swojej skomplikowanej sieci skojarzeń a podać link do choćby jednego badania potwierdzającego związek przyczynowo-skutkowy szczepień z wzrostem liczby alergii na białko kurzego jaja. Nie zgadzam się z tobą za to jeśli chodzi o intuicję. Intuicja jest równie pewnym źródłem poznania jak wiara. Być może istnieją geniusze, których intuicja nigdy nie zawodzi, gdyż ich mózgi działają z taką szybkością, że do świadomości docierają jedynie wnioski a nie ciąg połączeń faktów, ale nawet ich intuicje trzeba potwierdzić doświadczalnie, jednym słowem sprawdzić czy nie są np. objawem schizofrenii.

42 minutes ago, peceed said:

Powyżej pewnego poziomu nie ma znaczenia KTO coś powiedział, czy mędrzec czy dziecko, liczy się CO ktoś powiedział

Ja uważam, że bez względu na poziom liczy się co zostało powiedziane, a nie kto to powiedział.

50 minutes ago, peceed said:

Przede wszystkim nie ma rzeczowej dyskusji również ze stron środowisk lekarskich, jest tylko nachalna propaganda.

Z tym zdaniem mogę się po części zgodzić. Większość artykułów na ten temat nie podaje nawet źródeł statystyk, z których korzysta. Samemu trzeba się naszukać, a nie każdy ma czas.

Uważam też, że w środowisku lekarskim i farmaceutycznym dosyć powszechna jest pycha i przeświadczenie o własnej nadinteligencji ( nie obce również chyba tobie). Z tego przeświadczenia z kolei wynika niechęć do dzielenia się wiedzą z resztą społeczeństwa, na zasadzie " i tak nie pojmą", "za długo by tłumaczyć".

1 hour ago, peceed said:

To kolega jeszcze traktuje jakiekolwiek słowa jako prawdę objawioną?

Ok, należało mi się. Też zdarza mi się czepiać słówek nie przyznając autorowi prawa do licentia poetica. Teraz wiem, jak to drażni i postaram się już tak nie robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzieci i młodzież w wieku 10-19 lat, u których zdiagnozowano COVID-19 są narażone na większe ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2. w ciągu 6 miesięcy po diagnozie, niż ich rówieśnicy, którzy zapadli na inne choroby układu oddechowego. Takie wnioski płyną z badań przeprowadzonych przez naukowców z Wydziału Medycyny Case Western Reserve University. Uczeni przeprowadzili metaanalizę wpływu COVID-19 na ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2. u dorosłych, a następnie postanowili poszerzyć swoją wiedzę o wpływ infekcji na osoby młodsze.
      Badacze przeanalizowali przypadki 613 602 pacjentów pediatrycznych. Dokładnie połowę – 306 801 – stanowiły osoby, u których zdiagnozowano COVID-19, w drugiej grupie znaleźli się młodzi ludzie, którzy zachorowali na inne choroby układu oddechowego. Poza tym obie grupy były do siebie podobne. Dodatkowo utworzono też dwie podgrupy po 16 469 pacjentów, w których znalazły się osoby z otyłością oraz COVID-19 lub inną chorobą układu oddechowego.
      Naukowcy porównali następnie liczbę nowo zdiagnozowanych przypadków cukrzycy typu 2. w obu grupach. Pod uwagę brano diagnozy, które postawiono miesiąc, trzy miesiące i sześć miesięcy po wykryciu pierwszej z chorób. Okazało się, że ryzyko rozwoju cukrzycy u osób, które zachorowały na COVID-19 było znacznie wyższe. Po 1 miesiącu było ono większe o 55%, po trzech miesiącach o 48%, a po pół roku – o 58%. Jeszcze większe było u osób otyłych. W przypadku dzieci i nastolatków, które były otyłe i zapadły na COVID-19 ryzyko zachorowania na cukrzycę było o 107% wyższe po 1 miesiącu, o 100% wyższe po drugim i o 127% wyższe po pół roku. Największe jednak niebezpieczeństwo związane z rozwojem cukrzycy wisiało nad tymi, którzy z powodu COVID-19 byli hospitalizowani. Ryzyko to było większe – odpowiednio do czasu po diagnozie COVID-19 – o 210%, 174% i 162%.
      Obecnie nie wiadomo, jaki może być związek COVID-19 z cukrzycą. Tym bardziej, że przeprowadzone badania to analiza retrospektywna, która nie pozwala na wykazanie związku przyczynowo-skutkowego. Potrzeba więc dalszych badań, które pozwolą określić, czy zachorowanie na COVID-19 w jakikolwiek sposób wpływa na układy związane z działaniem glukozy czy insuliny w naszym organizmie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tegoroczną Nagrodę Nobla w dziedzinie fizjologii lub medycyny otrzymali Katalin Karikó i Drew Weissmann za odkrycia, które umożliwiły opracowanie efektywnych szczepionek mRNA przeciwko COVID-19. W uzasadnieniu przyznania nagrody czytamy, że prace Karikó i Wiessmanna w olbrzymim stopniu zmieniły rozumienie, w jaki sposób mRNA wchodzi w interakcje na naszym układem odpornościowym". Tym samym laureaci przyczynili się do bezprecedensowo szybkiego tempa rozwoju szczepionek, w czasie trwania jednego z największych zagrożeń dla ludzkiego życia w czasach współczesnych.
      Już w latach 80. opracowano metodę wytwarzania mRNA w kulturach komórkowych. Jednak nie potrafiono wykorzystać takiego mRNA w celach terapeutycznych. Było ono nie tylko niestabilne i nie wiedziano, w jaki sposób dostarczyć je do organizmu biorcy, ale również zwiększało ono stan zapalny. Węgierska biochemik, Katalin Karikó, pracowała nad użyciem mRNA w celach terapeutycznych już od początku lat 90, gdy była profesorem na University of Pennsylvania. Tam poznała immunologa Drew Weissmana, którego interesowały komórki dendrytyczne i ich rola w układzie odpornościowym.
      Efektem współpracy obojga naukowców było spostrzeżenie, że komórki dendrytyczne rozpoznają uzyskane in vitro mRNA jako obcą substancję, co prowadzi co ich aktywowania i unicestwienia mRNA. Uczeni zaczęli zastanawiać się, dlaczego do takie aktywacji prowadzi mRNA transkrybowane in vitro, ale już nie mRNA z komórek ssaków. Uznali, że pomiędzy oboma typami mRNA muszą istnieć jakieś ważne różnice, na które reagują komórki dendrytyczne. Naukowcy wiedzieli, że RNA w komórkach ssaków jest często zmieniane chemicznie, podczas gdy proces taki nie zachodzi podczas transkrypcji in vitro. Zaczęli więc tworzyć różne odmiany mRNA i sprawdzali, jak reagują nań komórki dendrytyczne.
      W końcu udało się stworzyć takie cząsteczki mRNA, które były stabilne, a po wprowadzeniu do organizmu nie wywoływały reakcji zapalnej. Przełomowa praca na ten temat ukazała się w 2005 roku. Później Karikó i Weissmann opublikowali w 2008 i 2010 roku wyniki swoich kolejnych badań, w których wykazali, że odpowiednio zmodyfikowane mRNA znacząco zwiększa produkcję protein. W ten sposób wyeliminowali główne przeszkody, które uniemożliwiały wykorzystanie mRNA w praktyce klinicznej.
      Dzięki temu mRNA zainteresowały się firmy farmaceutyczne, które zaczęły pracować nad użyciem mRNA w szczepionkach przeciwko wirusom Zika i MERS-CoV. Gdy więc wybuchła pandemia COVID-19 możliwe stało się, dzięki odkryciom Karikó i Weissmanna, oraz trwającym od lat pracom, rekordowo szybkie stworzenie szczepionek.
      Dzięki temu odkryciu udało się skrócić proces, dzięki czemu szczepionkę podajemy tylko jako stosunkowo krótką cząsteczkę mRNA i cały trik polegał na tym, aby ta cząsteczka była cząsteczką stabilną. Normalnie mRNA jest cząsteczką dość niestabilną i trudno byłoby wyprodukować na ich podstawie taką ilość białka, która zdążyłaby wywołać reakcję immunologiczną w organizmie. Ta Nagroda Nobla jest m.in. za to, że udało się te cząsteczki mRNA ustabilizować, podać do organizmu i wywołują one odpowiedź immunologiczną, uodparniają nas na na wirusa, być może w przyszłości bakterie, mogą mieć zastosowanie w leczeniu nowotworów, powiedziała Rzeczpospolitej profesor Katarzyna Tońska z Uniwersytetu Warszawskiego.
      Myślę, że przed nami jest drukowanie szczepionek, czyli dosłownie przesyłanie sekwencji z jakiegoś ośrodka, który na bieżąco śledzi zagrożenia i na całym świecie produkcja już tego samego dnia i w ciągu kilku dni czy tygodni gotowe preparaty dla wszystkich. To jest przełom. Chcę podkreślić, że odkrycie noblistów zeszło się z możliwości technologicznymi pozwalającymi mRNA sekwencjonować szybko, tanio i dobrze. Bez tego odkrycie byłoby zawieszone w próżni, dodał profesor Rafał Płoski z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dżuma trapi ludzkość od 5000 lat. W tym czasie wywołująca ją Yersinia pestis ulegała wielokrotnym zmianom, zyskując i tracąc geny. Około 1500 lat temu, niedługo przed jedną z największych pandemii – dżumą Justyniana – Y. pestis stała się bardziej niebezpieczna. Teraz dowiadujemy się, że ostatnio bakteria dodatkowo zyskała na zjadliwości. Pomiędzy wielkimi pandemiami średniowiecza, a pandemią, która w XIX i XX wieku zabiła około 15 milionów ludzi, Y. pestis została wzbogacona o nowy niebezpieczny element genetyczny.
      Naukowcy z Uniwersytetu Chrystiana Albrechta w Kilonii i Instytutu Biologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka przeanalizowali genom Y. pestis od neolitu po czasy współczesne. Mieli dostęp m.in. do szkieletów 42 osób, które zostały pochowane pomiędzy XI a XVI wiekiem na dwóch duńskich cmentarzach parafialnych.
      Wcześniejsze badania pokazały, że na początkowych etapach ewolucji patogen nie posiadał genów potrzebnych do efektywnej transmisji za pośrednictwem pcheł. Taka transmisja jest typowa dla współczesnej dżumy dymieniczej. W wyniku ewolucji Y. pestis znacząco zwiększyła swoją wirulencję, co przyczyniło się do wybuchu jednych z najbardziej śmiercionośnych pandemii w historii ludzkości, mówi doktor Joanna Bonczarowska z Instytutu Klinicznej Biologii Molekularnej na Uniwersytecie w Kilonii. Podczas naszych badań wykazaliśmy, że przed XIX wiekiem żaden ze znanych szczepów Y. pestis nie posiadał elementu genetycznego znanego jako profag YpfΦ, dodaje uczona. Profag, jest to nieczynna postać bakteriofaga, fragment DNA wirusa, który został włączony do materiału genetycznego zaatakowanej przez niego bakterii.
      Te szczepy Y. pestis, które mają w swoim materiale genetycznym YpfΦ, są znacznie bardziej śmiercionośne, niż szczepy bez tego profaga. Nie można więc wykluczyć, że to jego obecność przyczyniła się do wysokiej śmiertelności podczas pandemii z XIX/XX wieku.
      Naukowcy z Kilonii chcieli szczegółowo poznać mechanizm zwiększonej wirulencji Y. pestis z profagiem YpfΦ. W tym celu przyjrzeli się wszystkim białkom kodowanym przez tę bakterię. Okazało się, że jedno z nich jest bardzo podobne do toksyn znanych z innych patogenów.
      Struktura tego białka jest podobna do enterotoksyny wytwarzanej przez Vibrio cholerae (ZOT - zonula occludens toxin), która ułatwia wymianę szkodliwych substancji pomiędzy zainfekowanymi komórkami i uszkadza błonę śluzową oraz nabłonek, dodaje Bonczarowska. Uczona wraz z zespołem będą w najbliższym czasie badali wspomniane białko, gdyż jego obecność prawdopodobnie wyjaśnia zjadliwość współczesnych szczepów Y. pestis.
      Badacze zwracają uwagę, że szybka ewolucja patogenu zwiększa ryzyko pandemii. Nabywanie nowych elementów genetycznych może spowodować, że pojawią się nowe objawy. To zaś może prowadzić do problemów z postawieniem diagnozy i opóźnienia właściwego leczenia, które jest kluczowe dla przeżycia. Co więcej, niektóre szczepy Y. pestis już wykazują oporność na różne antybiotyki, co dodatkowo zwiększa zagrożenie, stwierdza doktor Daniel Unterweger, który stał na czele grupy badawczej. Naukowcy przypominają, że u innych bakterii również odkryto elementy podobne do YpfΦ, co może wskazywać na ich zwiększoną wirulencję.
      Zrozumienie, w jaki sposób patogen zwiększał swoją szkodliwość w przeszłości, a czasem robił to skokowo, pomoże nam w wykrywaniu nowych jego odmian i w zapobieganiu przyszłym pandemiom, wyjaśnia cel badań profesor Ben Krause-Kyora z Instytutu Klinicznej Biologii Molekularnej.
      Dżuma to wciąż jedna z najbardziej niebezpiecznych chorób. Śmiertelność w przypadku szybko nieleczonej choroby wynosi od 30% (dżuma dymienicza) do 100% (odmiana płucna). Obecnie najczęściej występuje w Demokratycznej Republice Konga, Peru i na Madagaskarze. Zdarzają się jednak zachorowania w krajach wysoko uprzemysłowionych. Na przykład w USA w 2020 roku zanotowano 9 zachorowań, z czego zmarły 2 osoby.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      U większości osób chorujących na COVID-19 pojawiały się objawy ze strony centralnego układu nerwowego, takie jak utrata węchu czy smaku. Naukowcy wciąż badają, w jaki sposób SARS-CoV-2 wywołuje objawy neurologiczne i jak wpływa na mózg. Autorzy najnowszych badań informują, że ciężka postać COVID-19 wywołuje zmiany w mózgu, które odpowiadają zmianom pojawiającym się w starszym wieku.
      Odkrycie to każe zadać sobie wiele pytań, które są istotne nie tylko dla zrozumienia tej choroby, ale dla przygotowania społeczeństwa na ewentualne przyszłe konsekwencje pandemii, mówi neuropatolog Marianna Bugiani z Uniwersytetu w Amsterdamie.
      Przed dwoma laty neurobiolog Maria Mavrikaki z Beth Israel Deaconess Medical Center w Bostonie trafiła na artykuł, którego autorzy opisywali pogorszenie zdolności poznawczych u osób, które przeszły COVID-19. Uczona postanowiła znaleźć zmiany w mózgu, które mogły odpowiadać za ten stan. Wraz ze swoim zespołem zaczęła analizować próbki kory czołowej 21 osób, które zmarły z powodu ciężkiego przebiegu COVID-19 oraz osoby, która w chwili śmierci była zarażona SARS-CoV-2, ale nie wystąpiły u niej objawy choroby. Próbki te porównano z próbkami 22 osób, które nie były zarażone SARS-CoV-2. Drugą grupą kontrolną było 9 osób, które nie zaraziły się koronawirusem, ale przez jakiś czas przebywały na oddziale intensywnej opieki zdrowotnej lub były podłączone do respiratora. Wiadomo, że tego typu wydarzenia mogą mieć poważne skutki uboczne.
      Analiza wykazały, że geny powiązane ze stanem zapalnym i stresem były bardziej aktywne u osób, które cierpiały na ciężką postać COVID-19 niż osób z grup kontrolnych. Z kolei geny powiązane z procesami poznawczymi i tworzeniem się połączeń między neuronami były mniej aktywne.
      Zespół Mavrikaki dokonał też dodatkowego porównania tkanki mózgowej osób, które cierpiały na ciężką postać COVID-19 Porównano ją z 10 osobami, które w chwili śmierci miały nie więcej niż 38 lat oraz z 10 osobami, które zmarły w wieku co najmniej 71 lat. Naukowcy wykazali w ten sposób, że zmiany w mózgach osób cierpiących na ciężki COVID były podobne do zmian w mózgach osób w podeszłym wieku.
      Amerykańscy naukowcy podejrzewają, że wpływ COVID-19 na aktywność genów w mózgu jest raczej pośredni, poprzez stan zapalny, a nie bezpośredni, poprzez bezpośrednie zainfekowanie tkanki mózgowej.
      Uczeni zastrzegają przy tym, że to jedynie wstępne badania, które mogą raczej wskazywać kierunek dalszych prac, niż dawać definitywne odpowiedzi. Mavrikaki mówi, że nie ma absolutnej pewności, iż obserwowane zmiany nie były wywołane innymi infekcjami, ponadto w badaniach nie w pełni kontrolowano inne czynniki ryzyka, jak np. otyłość czy choroby mogące ułatwiać rozwój ciężkiej postaci COVID-19, a które same w sobie mogą prowadzić do stanów zapalnych wpływających na aktywność genów centralnego układu nerwowego.
      Innym pytaniem, na jakie trzeba odpowiedzieć, jest czy podobne zmiany zachodzą w mózgach osób, które łagodniej przeszły COVID-19. Z innych badań wynika bowiem, że nawet umiarkowanie ciężki COVID mógł powodować zmiany w mózgu, w tym uszkodzenia w regionach odpowiedzialnych za smak i węch. Nie wiadomo też, czy tego typu zmiany się utrzymują i na jak długo.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się w artykule Severe COVID-19 is associated with molecular signatures of aging in the human brain.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Od lat jesteśmy świadkami zmian na światowej scenie politycznej i gospodarczej. W ostatnim czasie, szczególnie po napaści Rosji na Ukrainę, proces ten gwałtownie przyspieszył. Naukowcy i analitycy zastanawiają się, jak będzie wyglądał świat w kolejnych dekadach. „Polska – Azja. Wojna i pandemia, zmierzch dawnej globalizacji i początek nowej” to drugie spotkanie świata nauki, biznesu, administracji państwowej i samorządowej organizowane przez Centrum Studiów Azjatyckich działające w ramach Izby Gospodarczej Europy Środkowej. Współorganizatorami konferencji są Uniwersytet Wrocławski, Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu, Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu oraz Politechnika Opolska.
      Konferencja rozpocznie się 26 września. Jej tematem jest omówienie wpływu pandemii Covid 19 i wojny pomiędzy Rosją a Ukrainą na ekonomiczne, polityczne, społeczne i kulturowe przemiany w skali globalnej i lokalnej w krajach azjatyckich oraz ich znaczenie dla charakteru, natężenia i kierunku procesów globalizacyjnych, w szczególności tych, które dotykają Polski, Europy Środkowej i krajów azjatyckich, czytamy w zaproszeniu na konferencję.
      Cztery z pięciu dni konferencji zostaną poświęcone poszczególnym krajom i regionom Azji: w pierwszym dniu (26 września) eksperci zajmą się Chinami, dzień drugi (27.09) poświęcony będzie Korei, trzeci dzień zdominuje tematyka Japonii, dzień czwarty (29.09) to dzień Turcji, Azerbejdżanu, Kazachstanu, Kirgistanu, Turkmenistanu i Uzbekistanu. Natomiast dzień ostatni konferencji będzie poświęcony Azji jako całości, z uwzględnieniem jej poszczególnych regionów, szczególnie tych, których nie omówiono wcześniej.
      Organizatorzy konferencji, prof. Gościwit Malinowski z UW, dr hab. prof. UE Grzegorz Krzos z UE, dr hab. Maria Bernat z PO, dr hab. Andrzej Bujak z WSB oraz Łukasz Osiński, prezes Izby Gospodarczej Europy Środkowej, chcą zaprezentować potencjał naukowcy polskich studiów azjatyckich, wymienić doświadczenia oraz przedyskutować plany i możliwości badań nad krajami azjatyckimi z przedsiębiorcami i przedstawicielami administracji.
      Dlatego też organizatorzy zapraszają osoby zainteresowane tematyką konferencji do zaprezentowania wyników swoich badań naukowych. Osoby zainteresowane podzieleniem się wynikami swoich badań powinny wysłać na adres gosciwit.malinowski@uwr.edu.pl zgłoszenia zawierające imię, nazwisko, afiliację autora, tytuł prezentacji i jej preferowaną formę oraz krótkie streszczenie.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...