Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Zanieczyszczenie powietrza zabija niemal 9 milionów osób rocznie

Rekomendowane odpowiedzi

Zanieczyszczenie powietrza to jedno z głównych ryzyk zdrowotnych i przyczyn śmierci na całym świecie. Jest ono tym bardziej groźne, że nie można go uniknąć. O ile każdy z nas może podjąć decyzję, czy chce palić papierosy lub przebywać w towarzystwie palaczy, to indywidualnie nie mamy możliwości uniknięcia zanieczyszczonego powietrza. Okazuje się, że skraca ono życie każdego człowieka średnio o niemal 3 lata.

Naukowcy z Instytutu Chemii im. Maxa Plancka oraz Uniwersyteckiego Centrum Medycznego w Moguncji przeprowadzili dokładne obliczenia dotyczące liczby zgonów spowodowanych zanieczyszczeniem powietrza oraz jego wpływu na skrócenie życia.

Z wyliczeń wynika, że w 2015 roku zanieczyszczenia powietrza spowodowały na całym świecie 8,8 miliona przedwczesnych zgonów, co przekłada się na średnią redukcję długości życia o 2,9 roku. Jest więc ono znacznie bardziej śmiercionośne niż palenie papierosów (7,2 miliona zgonów, skrócenie życia średnio o 2,2 roku), HIV/AIDS (1 milion zgonów, skrócenie życia średnio o 0,7 roku) czy malaria (600 000 zgonów, skrócenie życia o 0,6 roku).

Biorąc pod uwagę olbrzymi wpływ, jaki zanieczyszczenie powietrza ma na całą populację, możemy stwierdzić, że mamy do czynienia z pandemią zanieczyszczenia, mówi główny autor badań, Jos Lelieveld, dyrektor Instytutu Chemii im. Maxa Plancka.

Nasze badania porównujące różne czynniki ryzyka pokazały, że zanieczyszczenie powietrza to główna przyczyna przedwczesnych zgonów i skrócenia życia. Działa ono głównie za pośrednictwem chorób układu krążenia, dodaje współautor Thomas Münzel, dyrektor Centrum Kardiologii w Uniwersyteckim Centrum Medycznym w Moguncji.

Naukowcy najpierw zbadali związek pomiędzy zanieczyszczeniem powietrza a występowaniem chorób związanych z konkretnymi zanieczyszczeniami. Podczas analizy wykorzystali chemiczne modele atmosfery, które połączyli z danymi epidemiologicznymi z Global Exposure – Mortality Model zawierającym informacje z licznych epidemiologicznych badań kohortowych. W ten sposób byli w stanie odróżnić poszczególne źródła zanieczyszczenia od siebie. Mogli wyodrębnić ryzyka związane z zanieczyszczeniem powietrza przez czynniki naturalne, jak pożary czy pyły z procesu wietrzenia, od źródeł antropogenicznych. Na tej podstawie dla każdego z krajów mogli określić nadmiar zgonów spowodowanych przez choroby związane z zanieczyszczonym powietrzem.

Okazało się, że najgorsza sytuacja panuje w Azji Wschodniej, gdzie zanieczyszczenie powietrza odpowiada za 35% przedwczesnych zgonów. Na kolejnym miejscu niechlubnej listy jest Azja Południowa (32%), następnie Afryka (11%), Europa (9%) oraz Ameryka Północna i Południowa (po 6%). Listę zamyka Australia (1,5%).

Z badań wynika też, że możliwe jest uniknięcie 5,5 miliona zgonów rocznie powodowanych przez zanieczyszczenie powietrza. Głównym antropogenicznym czynnikiem zanieczyszczenia są paliwa kopalne. Gdyby udało się je wyeliminować średnia długość życia na całym świecie wzrosłaby o ponad 1 roku.

W ubiegłym roku ten sam zespół opublikował analogiczne badania dla samej Europy. Wynika z nich, że zanieczyszczenie powietrza zabija rocznie niemal 800 000 Europejczyków i skraca nasze życie średnio o ponad 2 lata.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z https://en.wikipedia.org/wiki/Environmental_impact_of_the_coal_industry#Annual_excess_mortality_and_morbidity

Quote

In 2008 the World Health Organization (WHO) and other organizations calculated that coal particulates pollution cause approximately one million deaths annually across the world,[4] which is approximately one third of all premature deaths related to all air pollution sources,[44] for example in Istanbul by lung diseases and cancer.[45]

wynika że mamy milion trupów rocznie ze spalania węgla, jest to 1/3 wszystkich z zanieczyszczeń - daje to ~3 miliony rocznie, czyli 3x mniej niż w artykule powyżej.

Nasuwa się grobowe pytanie czy przez te 12 lat ta statystyka zwiększyła się 3x, czy tylko są rozbieżności w metodologii ...

 

W każdym razie ilość ofiar całej historii energetyki jądrowej można liczyć w dniach powyższej: https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_nuclear_and_radiation_accidents_by_death_toll

A w praktyce zamknięcie jądrowej, oznacza otwarcie węglowej, np. teraz w Niemczech ...

Ciekawy acz nieudany "zwrot akcji": https://www.wnp.pl/energetyka/polscy-ekolodzy-w-obronie-elektrowni-jadrowej-philippsburg,363109.html 

Quote

Przekonują, że jeden reaktor jądrowy daje tyle czystej energii ile prawie wszystkie elektrownie wiatrowe w Danii.

a te ostatnie po dwóch dekadach stają się olbrzymią ilością nierecyclingowalnego złomu ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
24 minuty temu, Jarek Duda napisał:

a te ostatnie po dwóch dekadach stają się olbrzymią ilością nierecyclingowalnego złomu ...

https://www.bloomberg.com/news/features/2020-02-05/wind-turbine-blades-can-t-be-recycled-so-they-re-piling-up-in-landfills

1400x-1.jpg

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Jeżeli chodzi o odpady, to nie ma jak odpady radioaktywne ;) Jest kilka ciekawych filmów o pilotażowej instalacji WIPP (waste isolation pilot plant), w której rząd USA planuje przechowywać odpady radioaktywne oraz o tym, jak planują oznaczyć to miejsce, aby wiedza przetrwała 10k lat. Uprzedzam, że chodzi głównie o "transuranic waste", na przykład pluton, czyli odpady po produkcji broni jądrowej, a nie odpady z elektrowni atomowych. Natrafiłem na WIPP po artykule na gazecie z poprzedniego tygodnia zdaje się.

Przykładowe video:

 

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Jarek Duda napisał:

Z https://en.wikipedia.org/wiki/Environmental_impact_of_the_coal_industry#Annual_excess_mortality_and_morbidity

wynika że mamy milion trupów rocznie ze spalania węgla, jest to 1/3 wszystkich z zanieczyszczeń - daje to ~3 miliony rocznie, czyli 3x mniej niż w artykule powyżej.

Nasuwa się grobowe pytanie czy przez te 12 lat ta statystyka zwiększyła się 3x, czy tylko są rozbieżności w metodologii ...

Nie musi być rozbieżności. WHO podało średnie szacunki, nie wiemy, z jakiego okresu. Tutaj mamy dane z roku 2015. Pamiętaj o tym, ostatnie kilkanaście lat to gwałtowny rozwój gospodarczy wielu ubogich krajów. Ponadto WHO pisze o antropogenicznym zanieczyszczeniu, w artykule powyżej jest o zanieczyszczeniu. Pewnym wskazaniem może być informacja o zgonach możliwych do uniknięcia (5,5 mln). Może to jest mniej więcej liczba ofiar antropogenicznego zanieczyszczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 hours ago, cyjanobakteria said:

Jeżeli chodzi o odpady, to nie ma jak odpady radioaktywne

... których najwięcej mamy ze spalania węgla: https://www.scientificamerican.com/article/coal-ash-is-more-radioactive-than-nuclear-waste/

I to niekontrolowanych w przeciwieństwie do energetyki jądrowej. Spróbujmy jej ilość materiału przeliczyć na trupy z węgla:

- "1000-megawatt nuclear power plant produces about 27 tonn (unreprocessed) every year" z https://en.wikipedia.org/wiki/Radioactive_waste , w roku jest ~8800 godzin, czyli ~3 tony odpadów na TWh,

- z węgla przyjmuje się rzędu 100 trupów na wyprodukowane 1TWh: https://www.statista.com/statistics/494425/death-rate-worldwide-by-energy-source/

Czyli przechodząc z węgla na jądrową, dostajemy rzędu 30kg odpadów radioaktywnych na ocalonego człowieka.

... ale dodatkowo ten węgiel wyrzuci więcej materiału radioaktywnego do atmosfery - z wiki powyżej:

Quote

According to U.S. NCRP reports, population exposure from 1000-MWe power plants amounts to 490 person-rem/year for coal power plants, 100 times as great as nuclear power plants (4.8 person-rem/year). (The exposure from the complete nuclear fuel cycle from mining to waste disposal is 136 person-rem/year; the corresponding value for coal use from mining to waste disposal is "probably unknown".)[23]

... no i takie kontrolowane odpady możemy zamienić w paliwo na kolejne stulecia w reaktorach nowej generacji: https://whatisnuclear.com/recycling.html

 

7 hours ago, Mariusz Błoński said:

Nie musi być rozbieżności

Czyli to jest 7 lat różnicy, rozwój szczególnie w Azji wschodniej jest bardzo szybki, ale chyba nie aż 3 razy więcej trupów z zanieczyszczeń powietrza (?) ... przypuszczam że głównie kwestia metodologii, to są raczej dość zgrubne oszacowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 hours ago, Jarek Duda said:

których najwięcej mamy ze spalania węgla

Wiem, że tak jest i że energetyka atomowa jest bezpieczniejsza od węglowej. Nie protestuje przeciwko atomowi. Napisałem, że WIPP to składowisko na odpady po produkcji broni jądrowej, a nie odpady z elektrowni atomowych. Projekt jest ciekawy z wielu powodów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
19 godzin temu, Jarek Duda napisał:

a te ostatnie po dwóch dekadach stają się olbrzymią ilością nierecyclingowalnego złomu ...

A w czym jest problem? O ile rozumiem problem dotyczy tylko łopat z włókna węglowego. To idealny odpad do składowania w głębinach oceanów: nietoksyczny, wytrzymały i wielki.

10 godzin temu, Jarek Duda napisał:

Prawdziwym "hiciorem" jest to, że uran i tor zawarte w węglu zawierają więcej energii niż sam węgiel.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Jarek Duda napisał:

Czyli to jest 7 lat różnicy, rozwój szczególnie w Azji wschodniej jest bardzo szybki, ale chyba nie aż 3 razy więcej trupów z zanieczyszczeń powietrza (?) ... przypuszczam że głównie kwestia metodologii, to są raczej dość zgrubne oszacowania.

W ciągu tych 7 lat liczba ludności w miastach wzrosła o ok. 830 milionów. To też może sporo tłumaczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
55 minut temu, peceed napisał:

O ile rozumiem problem dotyczy tylko łopat z włókna węglowego. To idealny odpad do składowania w głębinach oceanów: nietoksyczny, wytrzymały i wielki.

I co jeszcze do oceanów wyrzucać? Oceany to nie śmietniki pojebanej cywilizacji.
Nie włókno węglowe, a szklane + żywice epoksydowe. Co do nietoksyczności żywic mam duże wątpliwości, m.in. bisfenolA. A do tego lakiery i inne takie.

  • Pozytyw (+1) 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, ex nihilo napisał:

Nie włókno węglowe, a szklane + żywice epoksydowe. Co do nietoksyczności żywic mam duże wątpliwości, m.in. bisfenolA. A do tego lakiery i inne takie.

Sama prawda. Zapominamy, że w T.S. zwykle mamy kupę (>1%) dodatków typu plastyfikatory czy inhibitory. Jak się te dodatki uwolnią i skumulują (jak np DDT czy zw. rtęci) to będzie taka jazda...

Ale z drugiej strony,  jak po zjedzeniu kawałka wieloryba będą wyskakiwać pryszcze jak maliny,  to może damy spokój owocom morza, zasmakujemy w zupie z szarańczy z makaronem z pierścienic :) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
18 godzin temu, Jajcenty napisał:

Zapominamy, że w T.S. zwykle mamy kupę (>1%) dodatków typu plastyfikatory czy inhibitory. Jak się te dodatki uwolnią i skumulują (jak np DDT czy zw. rtęci) to będzie taka jazda...

Tempo uwalniania się takich substancji jest znikome, to tysiące jeśli nie dziesiątki tysięcy lat. Nie znaczy to że jestem orędownikiem takiego rozwiązania, tylko że w porównaniu do innych rodzajów śmieci to akurat łopaty nie są wielkim obciążeniem dla środowiska. Oczywiste jest że taka opcja nigdy nie będzie brana pod uwagę choćby ze względów propagandowych.
Nie rozumiem tylko czemu wszyscy się zafiksowali na recyclingu w sytuacji kiedy takie łopaty można na przykład spalić.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, peceed napisał:

Tempo uwalniania się takich substancji jest znikome, to tysiące jeśli nie dziesiątki tysięcy lat.

W wodzie morskiej (+ ew. jakieś mikroorganizmy) może być większe, ale problem jest też w tym, że na dużych głębokościach tempo rozpraszania zanieczyszczeń jest na ogół bardzo małe, czyli bezpośrednio przy tym cholerstwie koncentracja świństw będzie duża.
 

2 godziny temu, peceed napisał:

Nie rozumiem tylko czemu wszyscy się zafiksowali na recyclingu w sytuacji kiedy takie łopaty można na przykład spalić.

Niekoniecznie wszyscy, bo sporo tego się pali (np. w cementowniach), a ja uważam, że praktycznie cały plastik, z niewielkimi wyjątkami, powinien trafiać do spalenia. Ale te śmigła raczej do tego się nadają - cholernie trudno to rozdrobnić, a po spaleniu zostanie ogromna ilość szklanej szlaki, która sama w sobie problemem nie jest, ale problemem może być czyszczenie z niej pieca. Najlepiej byłoby znaleźć jakieś pomysły na wykorzystanie tych łopat. Np. elementy wypornościowe, konstrukcyjne, itp., itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, ex nihilo napisał:

Najlepiej byłoby znaleźć jakieś pomysły na wykorzystanie tych łopat.

Jeśli te żywice epoksydowe rzeczywiście są tak niebezpieczne to ciężko będzie znaleźć zastosowanie, które i tak jest odsunięciem problemu w przyszłość.
W sumie to składowanie na farmach wiatrowych w oczekiwaniu na rozwiązanie problemu jest chyba najlepszym rozwiązaniem. Krajobraz i tak jest oszpecony, ptaki i tak są zabijane co pozwala zamortyzować stosunkowo niewielką dodatkową niedogodność :/

23 minuty temu, ex nihilo napisał:

cholernie trudno to rozdrobnić, a po spaleniu zostanie ogromna ilość szklanej szlaki, która sama w sobie problemem nie jest, ale problemem może być czyszczenie z niej pieca

Aby zająć się recyclingiem i tak trzeba rozdrabniać.
Wygląda na to że potrzebny jest specjalny piec do tego celu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno wyczuć bez danych na ile te akurat żywice są niebezpieczne, ale można przyjąć, że w tym przypadku minimalizowanie toksyczności nie było priorytetem. W warunkach, w których toksyczne związki są szybko rozpraszane, problem może być zaniedbywalnie mały. Ale oczywiście - to tylko odsuwanie w przyszłość, a nie rozwiązanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wyewoluowanie dużego mózgu wiąże się ze zwiększeniem rozmiarów czaszki. To z kolei niesie ze sobą ryzyko przy porodzie. Historia dostarcza nam wiele przykładów kobiet, które zmarły w wyniku komplikacji okołoporodowych. Do dzisiaj w krajach o słabo rozwiniętej opiece medycznej w czasie porodu umiera około 1,5% kobiet. Naukowcy z Austrii i Japonii wykazali właśnie, że samice makaków japońskich – gatunku u którego stosunek rozmiarów miednicy do czaszki jest taki sam, jak u ludzi – rodzą znacznie łatwiej niż kobiety i nie dochodzi u nich do zgonów okołoporodowych.
      Naukowcy przeanalizowali długoterminowe dane zebrane w ciągu 27 lat w półdzikiej populacji makaków japońskich żyjących w Affenberg Landskron w Austrii. W analizowanym okresie 112 samic urodziło 281 młodych. Wykazaliśmy, że w tej populacji przez 27 lat żadna samica nie zmarła z powodu urodzenia dziecka, mówi współautorka badań, antropolog ewolucyjna i położna Katharina Pink z Uniwersytetu Medycznego w Wiedniu. To pokazuje, że – mimo równie niekorzystnego stosunku wymiarów miednicy do czaszki – makaki japońskie nie są narażona na podobne ryzyko co kobiety podczas porodu.
      Naukowcy nie wiedzą, dlaczego tak się dzieje. Być może mięśnie obręczy biodrowej i przepony miednicy są bardziej elastyczne w czasie porodu w porównaniu z ludzkimi mięśniami, a różnice w morfologii miednicy powodują, że dynamika porodu u makaków jest inna niż u ludzi, zastanawia się inna z współautorek badań, Barbara Fisher.
      Nauka dysponuje pojedynczymi opisanymi obserwacjami porodów u wolno żyjących naczelnych. Porody takie zwykle odbywają się w nocy lub nad ranem, są trudne do dokumentowania. Z raportów tych wynika, że małpy podczas porodu stoją lub kucają. Być może w ten sposób idealnie wykorzystują naturalną elastyczność miednicy. Nasze obserwacje mogą zainspirować przyszłe badania, które pozwolą nam zrozumieć, jak swoboda ruchu podczas fizjologicznego poziomu może prowadzić do rozwinięcia bardziej zindywidualizowanej i mniej inwazyjnej opieki nad matkami, dodaje Katharina Pink.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Latem 2022 z powodu upałów zmarły w Europie 68 593 osoby. Badacze z Barcelońskiego Instytutu Zdrowia Globalnego poinformowali, że gdyby nie globalne ocieplenie, nie doszłoby do śmierci 38 154 z tych osób. Uczeni zauważyli też, że liczba zgonów z powodu globalnego ocieplenia była szczególnie duża wśród kobiet oraz osób w wieku 80 lat i starszych.
      Punktem wyjścia do obecnych badań, była wcześniejsza praca, w ramach której – wykorzystując dane o zgonach i temperaturze w 35 krajach Europy – eksperci stworzyli model epidemiologiczny pozwalający na określenie liczby zgonów spowodowanych wysokimi temperaturami.
      Teraz wykorzystali dane na temat średnich anomalii temperaturowych w latach 1880–2022 i oszacowali dla każdego badanego regionu wzrost temperatury spowodowany ociepleniem. Na tej podstawie określili, jakie temperatury panowałyby na badanych obszarach, gdybyśmy nie mieli do czynienia z ociepleniem klimatu. W końcu uruchomili swój model epidemiologiczny, by sprawdzić, do jakiej liczby zgonów by doszło w scenariuszu, w którym ocieplenie nie występuje.
      Badania wykazały, że – w przeliczeniu na milion mieszkańców – liczba zgonów z powodu upałów, które można przypisać ociepleniu, jest dwukrotnie wyższa na południu kontynentu niż w pozostałej części Europy. Z modelu wynika, że stres cieplny spowodowany globalnym ociepleniem w szkodzi głównie kobietom – z powodu globalnego ocieplenia zmarło ich 22 501 z 37 983 wszystkich zgonów kobiet spowodowanych upałami – osobom w wieku 80 lat i więcej (23 881 zgonów z ogólnej liczby 38 978).
      Wzrost temperatur spowodowany przez ocieplenie klimatu w mniejszym stopniu dotyka mężczyzn (14 426 z 25 385 zgonów) oraz osób w wieku 64 lat i mniej (2702 z 5565 zgonów).
      Nasze badania pokazują, do jakiego stopnia globalne ocieplenie wpływa na zdrowie publiczne. Niemal we wszystkich krajach obserwujemy wzrost liczby zgonów spowodowanych upałami. Nie wszyscy są jednak narażeni w takim samym stopniu, mówi Thessa Beck.
      Latem 2022 roku z powodu upałów najwięcej osób – 18 758 – zmarło we Włoszech. Globalne ocieplenie spowodowało śmierć 13 318 z nich, co stanowi 71% wszystkich zgonów. W Hiszpanii zmarło 11 797 osób, z czego z powodu ocieplenia 7 582 (64%). Na kolejnym miejscu znajdziemy Niemcy (9675 zgonów, 5746 (59%) z powodu ocieplenia). Następne na liście są Francja, Grecja, Wielka Brytania i Rumunia. Polska uplasowała się na 8. miejscu tabeli. W naszym kraju upały zabiły 1808 osób, z czego 1218 zgonów badacze przypisali globalnemu ociepleniu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Psy są stworzeniami społecznymi. Potrzebują towarzystwa, najlepiej przedstawicieli własnego gatunku. Badania przeprowadzone przez naukowców z Arizona State University (ASU) dowodzą, że najważniejszym czynnikiem wpływającym na zdrowie i długie życie naszych pupili jest towarzystwo. Miłość i troska, którą otaczamy psy, w połączeniu z ich krótszym od ludzkiego czasem życia, czynią psy domowe świetnym modelem do badań nad tymi aspektami środowiska społecznego i fizycznego, które wpływają na sposób starzenia się, zdrowie i długość życia, mówi główny autor badań profesor Noah Snyder-Mackler.
      Uczeni z Arizony przeprowadzili badania ankietowe wśród ponad 21 000 właścicieli psów, by sprawdzić i ocenić czynniki, które mogą mieć wpływ na zdrowie zwierząt. Okazało się, że sieć społeczna zwierzęcia jest tutaj czynnikiem najważniejszym. Ma ona 5-krotnie większy wpływ niż kwestie finansowe, stabilność gospodarstwa domowego czy wiek właściciela.
      Osoby, które wypełniały ankiety, posiadały w sumie 21 140 psów. Badania prowadzone były w ramach Dog Aging Project, nad którego czele stoją naukowcy z Wydziałów Medycyny University of Washington i Texas A&M University, z który skupia kilkanaście instytucji badawczych. Celem projektu jest zbadanie, jak geny, styl życia oraz środowisko wpływają na starzenie się i choroby najlepszych przyjaciół człowieka.
      Naukowcy z ASU przygotowali rozległą ankietę, w której pytali zarówno o kwestie związane z aktywnością fizyczną psa, środowiskiem, jego zachowaniem, dietą, przyjmowanymi lekami i suplementami, zdrowiem czy o demografię domu, w którym pies się znajduje. Na podstawie ankiet zidentyfikowali pięć kluczowych elementów, które wspólnie tworzyły środowisko życia psa oraz wpływały na jego dobrostan. Elementy te to stabilność otoczenia, przychody gospodarstwa domowego, czas spędzany z dziećmi, czas spędzany ze zwierzętami oraz wiek właściciela. Czynniki te miały wpływ na zdrowie i długość życia psa nawet po uwzględnieniu takich czynników jak jego wiek czy waga.
      Okazało się na przykład, że problemy finansowe i domowe właścicieli były powiązane z gorszym stanem zdrowia i mniejszą aktywnością fizyczną psa, podczas gdy więcej interakcji społecznych, takich jaki mieszkanie z innymi psami, powiązane było z jego lepszym stanem zdrowia. Wpływ tych czynników nie był jednak równy. Kwestie społeczne wywierały 5-krotnie silniejszy wpływ niż np. czynniki finansowe. To pokazuje, że jak i u innych zwierząt społecznych, w tym ludzi, więcej towarzystwa jest naprawdę ważne dla zdrowia, mówi doktorantka Bri McCoy.
      Najbardziej zaskakującymi odkryciami były spostrzeżenia, że im większa liczba dzieci w domu, tym gorszy stan zdrowia psa oraz, że psów z domów o wyższych dochodach diagnozuje się więcej chorób. Naukowcy przypuszczają, że w pierwszym z przypadków nie chodzi tutaj o to, że same dzieci wpływają źle na psa, ale o to, że im więcej dzieci, tym mniej uwagi właściciel poświęca psu, co źle wpływa na jego zdrowie. Co do drugiego spostrzeżenia, wyjaśnienie jest jeszcze prostsze. Bogatsi właściciele psów mogą finansować im lepsza opiekę zdrowotną, częściej pojawiać się u weterynarza i częściej wykonywać różne badania, co skutkuje lepszą diagnostyką i większą liczbą zidentyfikowanych chorób.
      Autorzy badań zdają sobie sprawę z faktu, że badania opierające się na ankietach wśród właścicieli mogą zawierać błędy. Dlatego też w przyszłości przyjrzą się zarówno danym z klinik weterynaryjnych, jak i przeprowadzą badania w domach właścicieli.
      Jednak już w tej chwili wniosek z badań jest jasny. Dobra i rozbudowana sieć powiązań społecznych jest niezwykle ważna dla naszych psów. Ich właściciele powinni zadbać, by domowi pupile mieli zarówno dobre i rozbudowane kontakty z nimi, jak i z innymi psami.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Entomolodzy z University of Maryland wykazali, że czas życia pszczół miodnych trzymanych w kontrolowanych warunkach laboratoryjnych jest aż o 50% krótszy niż w latach 70. XX wieku. Gdy zdobyte w ten sposób dane modelowano na warunki naturalne, uzyskane wyniki odpowiadały obserwowanemu od kilku dziesięcioleci trendowi zanikania kolonii i zmniejszonej produkcji miodu.
      To pierwsze badania, które pokazały, że doszło do zmiany długości życia pszczół i jest ona potencjalnie niezwiązana z czynnikami zewnętrznymi. To zaś może oznaczać, że mamy do czynienia ze zmianą genetyczną. W naszych badaniach izolowaliśmy pszczoły od kolonii bezpośrednio przed tym, jak weszły w dorosłość. Zatem to, co skraca ich życie, wydarzyło się przed tym momentem. To wskazuje na komponent genetyczny. Jeśli ta hipoteza jest prawidłowa, to podsuwa nam ona również rozwiązanie. Jeśli uda się nam odnaleźć ten czynniki genetyczne, być może będziemy w stanie wyhodować dłużej żyjące pszczoły, mówi doktorant Anthony Nearman z Wydziału Entomologii.
      Nearman po raz pierwszy zauważył, że poszczególne pszczoły żyją krócej, gdy wraz z profesorem Dennisem von Engelsdorpem przygotowywali się do badań nad hodowaniem dorosłych pszczół w laboratoriach. W pewnym momencie spostrzegł, że pszczoły, którymi się zajmował, żyły średnio 17,7 dnia, podczas gdy w latach 70. było to 34,3 dnia. Zaczął więc przeglądać literaturę fachową z ostatnich 50 lat. Okazało się, że dochodzi do wielkich zmian. Ustandaryzowane metody hodowania pszczół miodnych w laboratoriach pojawiły się dopiero w w obecnym wieku, więc należałoby się spodziewać, że obecnie czas życia pszczół w laboratoriach jest taki sam jak w przeszłości lub dłuższy, gdyż po prostu lepiej sobie z tym radzimy. Tymczasem okazało się, że śmiertelność zwiększyła się dwukrotnie, mówi uczony.
      Mimo, że warunki laboratoryjne znacznie różnią się od naturalnych, historyczne dane wskazują na podobną długość życia pszczół. Naukowcy uważają też, że izolowane czynniki skracające życie w jednym środowisku, będą skracały je też w innym. Z wcześniejszych badań wiadomo też, że krócej żyjące pszczoły wytwarzają mniej miodu.
      Gdy naukowcy modelowali swoje spostrzeżenia na warunki naturalne stwierdzili, że przy krócej żyjących pszczołach śmiertelność kolonii powinna wynosić około 33% rocznie. To zgadza się z obserwacjami amerykańskich pszczelarzy, którzy od 14 lat donoszą o śmiertelności rzędu 30–40 procent.
      Nearman i van Engelsdorp przyznają, że pszczoły mogły być w stadium larwalnym – przed zabraniem ich do laboratorium – narażone na kontakt z wirusami czy pestycydami, gdyż były wtedy karmione przez robotnice. Jednak nie wykazywały żadnych objawów wystawienia na te czynniki, dlatego naukowcy uważają genetykę za główną przyczynę skrócenia czasu ich życia. Tym bardziej, że czynniki genetyczne skracają też życie np. muszki owocówki.
      W następnym etapie badań uczeni porównają długość życia pszczół miodnych z USA i innych krajów. Jeśli zauważą różnice, spróbują wyizolować czynniki za nie odpowiedzialne. Przyjrzą się czynnikom genetycznym, pestycydom oraz obecności wirusów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gdy mężczyźni się starzeją, tracą nie tylko włosy czy masę mięśniową, ale również chromosomy Y. Ich utrata wiąże się zaś z licznymi chorobami i większym ryzykiem zgonu. Dotychczas jednak dowody na związek pomiędzy oboma zjawiskami opierały się na poszlakach. Teraz naukowcy poinformowali, że samce myszy, którym usunięto chromosomy Y, umierały wcześniej, prawdopodobnie dlatego, że ich serca stawały się mniej elastyczne.
      Chromosom Y, który determinuje płeć męską, zawiera zaledwie 78 genów. To 15-krotnie mniej niż chromosom X. I być może z powodu tych niewielkich rozmiarów nie zawsze jest przekazywany dalej podczas podziału komórkowego. Komórki mogą przeżyć i dzielić się bez chromosomu Y, ale mężczyźni którzy go tracą, są bardziej podatni na choroby serca, nowotwory, chorobę Alzheimera i inne schorzenia związane z wiekiem. A traci go wielu mężczyzn wraz z wiekiem. Analizy krwi wykazały, że chromosomu Y brakuje przynajmniej w niektórych leukocytach u 40% mężczyzn w wieku 70 lat i u 57% mężczyzn 93-letnich. U niektórych badanych w aż 80% komórek stwierdzano brak chromosomu Y. Być może to utrata chromosomu Y tłumaczy, dlaczego mężczyźni zwykle żyją krócej od kobiet.
      Kenneth Walsh i jego koledzy z University of Wirginia postanowili sprawdzić, czy rzeczywiście istnieje zależność pomiędzy brakiem chromosomu Y a stanem zdrowia i długością życia. Naukowcy wykonali przeszczepy szpiku kostnego u 38 samców myszy. Najpierw jednak komórki szpiku poddali edycji genetycznej, w wyniku której chromosom Y został usunięty z od 49 do 81 procent leukocytów biorców. Grupę kontrolną stanowiło 37 samców, którym również przeszczepiono szpik, ale nie usuwano z niego chromosomu.
      Obie grupy myszy były obserwowane przez 2 lata. Okazało się, że zwierzęta, którym usunięto chromosom Y z części komórek, częściej umierały. Okres 600 dni od przeszczepu przeżyło tylko około 40% myszy z grupy z usuniętym chromosomem i około 60% myszy z grupy kontrolnej.
      Bliższe badania wykazały, że myszy, którym usunięto chromosom, miały słabsze serca. Po około 15 miesięcy od zabiegu siła skurczu mięśnia sercowego była u nich o około 20% mniejsza niż w grupie kontrolnej. U zwierząt tych zaobserwowano proces włóknienia mięśnia sercowego, co jest jednym z kluczowych czynników wpływających na niewydolność serca.
      Manipulacja genetyczna, jakiej poddano szpik myszy, nie wyeliminowała chromosomu Y z komórek serca zwierząt. Jednak makrofagi, które są wytwarzane w szpiku kostnym przedostają się do serca. Naukowcy odkryli, że wiele z makrofagów pozbawionych chromosomu Y stymulowało komórki serca do tworzenia tkanki łącznej. Niewykluczone, że podobny mechanizm zachodzi też u ludzi.
      Walsh i jego zespół przeanalizowali bowiem dane ponad 15 000 mężczyzn pochodzące z wielkiej bazy danych UK Biobank. Okazało się, że mężczyźni, którzy utracili chromosom Y z co najmniej 40% leukocytów byli narażeni na o 31% większe ryzyko zgonu z powodu chorób układu krążenia, niż mężczyźni, którzy nie doświadczyli tak dużej straty.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...