Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

15 godzin temu, tempik napisał:

Podaj mi JEDEN przykład z postępu naukowo-technicznego który w ogólnym rozrachunku był/jest pozytywny dla Ziemi jako ekosystemu.

A kto powiedział że postęp i działalność człowieka ma być "pozytywna dla ekosystemu"?  Nawet nie da się jednoznacznie zdefiniować takiego pojęcia. Czy pojawienie się organizmów tlenowych było "pozytywne dla ekosystemu"?  Może to właśnie wielkie kataklizmy były korzystne dla ekosystemu, bo wyrzucały stan przyrody z minimum lokalnego.  Jako człowiek właśnie stworzyliśmy masę pustych wakatów w niszach ekologicznych.
Za 200 lat po lasach być może będą sobie biegać mamuty i tury, ale to nie jest nasza decyzja.

To jest podejście kwazireligijne które zaowocowało tak niewydażonymi z naukowego punktu widzenia hipotezami jak Gaja. Jeżeli można w ogóle mówić że życie istnieje "po coś", to stworzenie cywilizacji technicznej jest na pewno niezbędnym etapem. Logika i statystyka pokazuje, że nawet na planetach na których powstało złożone życie osiągnięcie tego etapu jest nadzwyczaj nieprawdopodobne, więc stanowi dla mnie nieporównywalnie większą wartość niż zachowanie nieskalanych ekosystemów.
Oczywiście ekonaziści chcieliby aby prowadzić "ziemskie zoo" kosztem ludzi do końca, czyli do rozdęcia Słońca. Tylko nie wiadomo po co. Zresztą biosfera jaką znamy zaniknie krótko po ustaniu ruchów tektonicznych, czyli znacznie szybciej.

Realistycznie jako ludzie mamy swoje interesy. Żaden gatunek nie stawia interesów innych gatunków nad swoimi. To jest abberacja.

15 godzin temu, tempik napisał:

Twierdzisz że jak dasz alkoholikowi więcej pieniędzy to on sobie posadzi drzewko pod domem.

Wspaniałe porównanie. Tak, uważam że alkoholik jak najbardziej posadzi sobie drzewko pod domem, bo większość alkoholików to zasadniczo zupełnie normalni ludzie. Jestem też przeciwny akcyzie na alkohol jako społecznie niesprawiedliwej, gdyż pozbawia(ła) rodziny ekstremalnych alkoholików środków do życia.

 

Edytowane przez peceed
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten cały wykładniczy postęp był możliwy, ponieważ do połowy XX wieku wszystkie nasze działania nie miały globalnych konsekwencji. Opracowanie bomby atomowej to zmieniło, ponieważ po raz pierwszy dostaliśmy możliwość głupią decyzją spowolnienia lub zatrzymania tego postępu. I to nie długotrwale konsekwencje używanie broni atomowej zatrzymują nas przed używaniem jej, tylko te bezpośrednie. Oddziaływanie na klimat nie dotknie nas bezpośrednio tylko prawdopodobnie nasze wnuki lub prawnuki, kryzysy migracyjne jakich my do doświadczamy to pikuś z tym co będzie sie działo jak nieznośne stanie się życie w regionach np. nabrzeżnych gdzie żyje większość populacji. 

To nie jest kwestia tego czy będzie mino czy ciepło, tylko do tej pory każdemu pokoleniu globalnie żyło się lepiej, a my przez nieodpowiedzialne gospodarowanie tym co mamy możemy zaburzyć ten trend.

Przeciętny człowiek przetrwanie gatunku ma tylko w genach i ogranicza się do reprodukcji i dbania o własne dzieci i ewentualnie wnuki reszta go nie obchodzi. Myślenie o przyszłych pokoleniach wymaga wysiłku intelektualnego a to nie jest popularne w obecnych czasach. Z tego co rozumiem @peceed, zgadzasz się z antropogenicznością zmian klimatu tylko chcesz przerzuć odpowiedzialność za naprawę tego lub adaptację na przyszłe pokolenia i technologie które jeszcze nie istnieją, bez gwarancji że zdążymy je opracować. 

To jest wg. Ciebie najlepsze co możemy zrobić ? 

I jeszcze taka moja teoria: obawy przed zmianami klimatu ma większość ludzi, na których liczysz - naukowców, innowatorów, technologów. Dziwnym trafem większość pozostałych z nich jest powiązana z gałęziami przemysłu które czerpią korzyści z obecnego stanu rzeczy. Wydaje mi się, że przeceniasz to co potrafimy, a nie doceniasz jak delikatna, krótka i wyjątkowa jest równowaga która pozwoliła nam na rozwój cywilizacji.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, peceed napisał:

A kto powiedział że postęp i działalność człowieka ma być "pozytywna dla ekosystemu"?

no chyba tak twierdziłeś w poprzednim zdaniu? że "spokojnie, wszystko jest pod kontrolą" za chwile będziemy mieć tani prąd i cały ten syf dzięki temu posprzątamy.

Godzinę temu, peceed napisał:

Jako człowiek właśnie stworzyliśmy masę pustych wakatów w niszach ekologicznych.
Za 200 lat po lasach być może będą sobie biegać mamuty i tury, ale to nie jest nasza decyzja.

Ludzkość jest bardziej jak nowotwór lub grzybica więc te wszystkie wolne wakaty zawłaszcza tylko dla siebie.

1 godzinę temu, peceed napisał:

Logika i statystyka pokazuje, że nawet na planetach na których powstało złożone życie osiągnięcie tego etapu jest nadzwyczaj nieprawdopodobne

z tą logiką to słabo Ci idzie.... znasz i kosztujesz organoleptycznie tylko jedną taką planetę i na niej jest etap który opisujesz.  Z logiki by wynikało że  nie ma powodów żeby twierdzić że na miliardach podobnych planet będzie inaczej. 

1 godzinę temu, peceed napisał:

Oczywiście ekonaziści chcieliby aby prowadzić "ziemskie zoo" kosztem ludzi do końca

no właśnie nie! twoi ekonaziści chcą żeby wszyscy sobie chodzili wolno po wybiegu tak ludzie jak i zwierzęta i żyli komfortowo w miarę zrównoważonym środowisku. to ty chcesz sam się zamknąć w ciasnej,przeludnionej klatce i żreć w niej wysokoprzetworzoną paszę, bo tak tylko będzie można kiedyś przetrwać.

1 godzinę temu, peceed napisał:

Jestem też przeciwny akcyzie na alkohol jako społecznie niesprawiedliwej, gdyż pozbawia(ła) rodziny ekstremalnych alkoholików środków do życia.

to zapytaj swojego naczelnika jak masz teraz żyć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 21.01.2020 o 14:26, tempik napisał:

za chwile będziemy mieć tani prąd i cały ten syf dzięki temu posprzątamy

Nie napisałem o sprzątaniu syfu, tylko o zmianie percepcji co jest problemem. Z obecnym parciem w odnawialne źródłem energii jest taki problem, że jest to analogiczne postępowanie do prób stworzenia sztucznej inteligencji w latach 70 przez przeznaczenie połowy PKB na masowe budowanie IBM 360.
Lepiej zaczekać, dać działać wolnemu rynkowi i postępowi. Nie ma sensu rozwiązywać problemów na zapas w perspektywie 50 lat przy obecnym tempie rozwoju technicznego.

W dniu 21.01.2020 o 14:26, tempik napisał:

Ludzkość jest bardziej jak nowotwór lub grzybica

Podobne zdanie słyszałem ostatnio od lekko stukniętej pani zajmującej się ratowaniem gołębi...

W dniu 21.01.2020 o 14:26, tempik napisał:

Z logiki by wynikało że  nie ma powodów żeby twierdzić że na miliardach podobnych planet będzie inaczej. 

Ja nie wiem ile jest planet podobnych do nas (bo może to być nawet nieskończoność), za to wiem że ilość biosfer które doszły do poziomu cywilizacji technicznej jest astronomicznym ułamkiem wszystkich.

W dniu 21.01.2020 o 14:26, tempik napisał:

twoi ekonaziści chcą żeby wszyscy sobie chodzili wolno po wybiegu tak ludzie jak i zwierzęta i żyli komfortowo w miarę zrównoważonym środowisku

Życie w zrównoważonym środowisku jest krótkie, brutalne i pełne cierpień. Nie wspominając o konieczności usunięcia 95% obecnej populacji.

W dniu 21.01.2020 o 14:26, tempik napisał:

bo tak tylko będzie można kiedyś przetrwać

Polecam więcej dobrej, klasycznej SF. 

W dniu 21.01.2020 o 14:26, tempik napisał:

to zapytaj swojego naczelnika jak masz teraz żyć

Nie rozumiem, to najwyraźniej zbyt hermetyczne jak dla mnie.

 

W dniu 21.01.2020 o 13:34, dexx napisał:

Oddziaływanie na klimat nie dotknie nas bezpośrednio tylko prawdopodobnie nasze wnuki lub prawnuki

Jeśli uwzględnimy całkowity wpływ CO2 to nie jest zmiana na minus tylko na plus.

W dniu 21.01.2020 o 13:34, dexx napisał:

kryzysy migracyjne jakich my do doświadczamy

To jest typowy sprokurowany kryzys jak na zamówienie. Od spotu Merkelowej do bezpośredniego finansowania i organizowania przemytu przez NGO. Taka sztuka nie udała się nigdy wcześniej  aby państwa europejskie dały sobie wpłynąć/wjechać niezorganizowanym ludziom,  nawet przed Hiramem Maximem.

W dniu 21.01.2020 o 13:34, dexx napisał:

jak nieznośne stanie się życie w regionach np. nabrzeżnych gdzie żyje większość populacji

Życie będzie wyglądało tam dokładnie tak samo jak dzisiaj, po prostu inne rejony będą  nadbrzeżne. Duże miasta osłoni się tamami, to jest wykonalne nawet dzisiaj. W przyszłości będzie wielokrotnie tańsze.

W dniu 21.01.2020 o 13:34, dexx napisał:

do tej pory każdemu pokoleniu globalnie żyło się lepiej, a my przez nieodpowiedzialne gospodarowanie tym co mamy możemy zaburzyć ten trend.

Propaganda osób które nie rozumieją obecnego stanu rozwoju. Przynajmniej zostawimy im jakieś wyzwania.

W dniu 21.01.2020 o 13:34, dexx napisał:

Z tego co rozumiem @peceed, zgadzasz się z antropogenicznością zmian klimatu tylko chcesz przerzuć odpowiedzialność za naprawę tego lub adaptację na przyszłe pokolenia i technologie które jeszcze nie istnieją, bez gwarancji że zdążymy je opracować. 

Zmiany klimatu były w większości nieantropogeniczne i przypuszczam że emisja CO2 nie odpowiada nawet za 50% obecnego wzrostu temperatury.
Co do odpowiedzialności to po prostu zdaję sobie sprawę że zmiana temperatury i poziomu oceanów jest minimalna w porównaniu tego, czego ludzkość doświadczyła w ciągu zlodowaceń, ma mikroskopijne skutki dla światowej gospodarki.Wariant pesymistyczny (co nie jest tożsame z bajkami IPCC o 4.5°C )jest zupełnie akceptowalny i nie oznacza żadnej katastrofy którą dałoby się porównać do choćby wojen światowych. Realistycznie nie ma się czym przejmować na zapas, wystarczy obejrzeć globus i uświadomić sobie że takich wzrostów poziomu oceanów  o 1 m przeżyliśmy w ciągu ostatniego ocieplenia o około 130. Będą przegrani, ale będą też wygrani jak we wszystkim. Dotychczasowa perspektywa geologiczna jednoznacznie stwierdza że im cieplej tym lepiej dla biosfery, a maniera przypisywania każdemu ekstremalnemu zjawisku pogodowemu związku ze zmianami klimatu jest męczącą propagandą obrażającą inteligencję ludzką.

 

W dniu 21.01.2020 o 13:34, dexx napisał:

To jest wg. Ciebie najlepsze co możemy zrobić ? 

Tak. Ludzie mają skłonność do histerii, młodzi ludzie mają skłonność do fanatyzowania, co wykorzystują wszystkie te ruchy.

W dniu 21.01.2020 o 13:34, dexx napisał:

I jeszcze taka moja teoria: obawy przed zmianami klimatu ma większość ludzi, na których liczysz - naukowców, innowatorów, technologów.

Większość z nich nie ma pojęcia o niczym poza wąską działką w której orzą. Ja zauważyłem inną relację - im większa inteligencja, skłonność do samodzielnego myślenia i erudycja osób tym mniejsza skłonność do paniki klimatycznej.
Ludzie żyją krótko, mają perspektywę kształtowaną przez media. Kto czyta sobie o starożytnych klęskach "klimatycznych"? Takie fluktuacje to nic nowego.

W dniu 21.01.2020 o 13:34, dexx napisał:

Dziwnym trafem większość pozostałych z nich jest powiązana z gałęziami przemysłu które czerpią korzyści z obecnego stanu rzeczy.

Z obecnego stanu rzeczy korzyści czerpie każdy, wystarczy przypomnieć sobie jaki efekt dla gospodarki miał kryzys paliwowy który w sumie był niewielkim wzrostem ogólnych kosztów energii biorąc pod uwagę wszystkie źródła. Ekoterroryzm ma znacznie większe konsekwencje, bo hamuje rozwój. Rentowność korporacji związanych z energetyką kopalną nie jest systematycznie lepsza od innych podmiotów gospodarczych.

W dniu 21.01.2020 o 13:34, dexx napisał:

nie doceniasz jak delikatna, krótka i wyjątkowa jest równowaga która pozwoliła nam na rozwój cywilizacji

Prawdziwy rozwój cywilizacji rozpoczął się bo udało się nam dobrać do paliw kopalnych przez co przestaliśmy być limitowani wątłą siłą zwierzęcych mięśni. Nic innego. Rzym nie był mniej rozwinięty naukowo-technicznie niż my w XVII wieku. Dostęp do węgla zmienił wszystko.

 


 

 

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, peceed napisał:

Propaganda osób które nie rozumieją obecnego stanu rozwoju. Przynajmniej zostawimy im jakieś wyzwania

Tak, na_raj u siebie w domu, żeby twoje wnuki miały wyzwanie sprzątając po tobie.

 

18 minut temu, peceed napisał:

Ja zauważyłem inną relację - im większa inteligencja, skłonność do samodzielnego myślenia i erudycja osób tym mniejsza skłonność do paniki klimatycznej.

Na pewno dobrze się zmierzyłeś? Może trzeba wytarować wagę przed tym pomiarem.

22 minuty temu, peceed napisał:

Ludzie żyją krótko, mają perspektywę kształtowaną przez media

Nawet dokładnie widać które media ciebie kształtują.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie odnosi się do nikogo tutaj bezpośrednio, ale...:
https://www.donald.pl/artykuly/29RM7oB8/guardian-jedna-z-najbogatszych-osob-w-australii-finansowala-zaprzeczanie-zmianom-klimatu?fbclid=IwAR1iu8ab0hKf6B8-x4itElWNfY5TLPXr8cD8r5ezFFrK4AoZJFQ9QCVEnJI
To tylko jeden przykład.
 

5 godzin temu, peceed napisał:

Realistycznie jako ludzie mamy swoje interesy. Żaden gatunek nie stawia interesów innych gatunków nad swoimi. To jest abberacja.

Hs, to pdp jedyny gatunek na tej planecie, który ma, a przynajmniej powinien mieć, świadomość współzależności z innymi organizmami, z całą biosferą, której nie tylko jest elementem, ale która przenika każdego osobnika. Całkiem dosłownie (chociażby mikrobiom). Może jest możliwe stworzenie całkowicie sztucznego, niebiologicznego środowiska zewnętrznego i wewnętrznego, które przez jakiś czas będzie podtrzymywać funkcje życiowe pojedynczych osobników, ale nie jest to możliwe w skali miliardów.

To co piszesz tutaj i w podobnych tematach, to czyste fantazje, przy których hipoteza Gai może być wzorcem naukowej ścisłości ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, ex nihilo napisał:

Może jest możliwe stworzenie całkowicie sztucznego, niebiologicznego środowiska zewnętrznego i wewnętrznego, które przez jakiś czas będzie podtrzymywać funkcje życiowe pojedynczych osobników, ale nie jest to możliwe w skali miliardów.

A ja zapytam - po co? Bo termometr będzie pokazywał stopień więcej czy dlatego, że poziom oceanów będzie metr większy?
Problemem "trzeciego świata" jest nie zmiana klimatu a przerost naturalny. Bogate kraje nie mają żadnego problemu z adaptacją.

5 minut temu, ex nihilo napisał:

To co piszesz tutaj i w podobnych tematach, to czyste fantazje, przy których hipoteza Gai może być wzorcem naukowej ścisłości ;)

Co jest fantazją? Że przez następne 100 lat możemy się spodziewać postępu technicznego podobnego do tego w ciągu ostatnich 100 lat? Osobiście uważam że jeszcze przyspieszymy kiedy już przestaniemy być zależni w uprawianiu nauki od ludzkich mózgów, co nastąpi w ciągu 20 lat.
W ciągu 30 lat zaczniemy budować pływające po oceanach baterie fotowoltaiczne.  Tam jest masa miejsca i to o nie będą się toczyć wojny przyszłości. Mniej więcej 10-krotnie większy potencjał energetyczny niż obecnie będzie wymagał  raptem 4 mln km^2 baterii.  Dzięki biologii syntetycznej koszt produkcji i utrzymania takich systemów będzie znikomy w porównaniu do obecnych źródeł energii, śmiało można powiedzieć że bliski zeru, praktycznie jedynym ogranicznikiem jest ilość miejsca jakie chcemy poświęcić na produkcję energii. Do 100 lat będziemy kontrolować pogodę. Produkcja paliwa? - zrzucamy "nasiona" będące też rezerwuarem deficytowych mikroelementów, w ciągu kilku dni mamy potężny pływający liść który rozpoczyna wytwarzanie praktycznie gotowego do użycia oleju magazynowanego wewnątrz gąbczastego organu. Po kilku miesiącach następuje zbiór pływającym kombajnem. Jedyny powód dla którego takie rośliny nie istnieją jest oczywista możliwość ewolucji drapieżników które się nią posilają.

1 godzinę temu, tempik napisał:

Na pewno dobrze się zmierzyłeś? Może trzeba wytarować wagę przed tym pomiarem.

Całkiem dobrze - zanim mój mózg uległ uszkodzeniu w Polsce mogło być do od 250 do 2000 inteligentniejszych osób ode mnie. Pytanie ile z nich przeczytało ponad milion stron tekstu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, peceed napisał:

przypuszczam że

 

40 minut temu, peceed napisał:

możemy się spodziewać

 

40 minut temu, peceed napisał:

Osobiście uważam

a wcześniej "wiara w postęp",  "ludzkość da radę",  przy jednoczesnej odporności na fakty połączonej z zadufaniem we własne IQ ( aktualizowałeś ostatnio?)... i wychodzi zakładany wynik pod prywatne  założenie.:D

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
22 godziny temu, peceed napisał:

Realistycznie nie ma się czym przejmować na zapas, wystarczy obejrzeć globus i uświadomić sobie że takich wzrostów poziomu oceanów  o 1 m przeżyliśmy w ciągu ostatniego ocieplenia o około 130. Będą przegrani, ale będą też wygrani jak we wszystkim. Dotychczasowa perspektywa geologiczna jednoznacznie stwierdza że im cieplej tym lepiej dla biosfery, a maniera przypisywania każdemu ekstremalnemu zjawisku pogodowemu związku ze zmianami klimatu jest męczącą propagandą obrażającą inteligencję ludzką.

Ten wzrost poziomów to faktycznie może nie jest najważniejszy problem ale co powiesz na exodus 1,2 miliqarda ludzi w ciągu chyba 50 lat do europy, to że nie będzie się dało uprawiać większości roślin na terenie indii, czesci chin, afryki etc. Że będzie brakwoać wody jak się tyle ludzi zjedzie w jedno miejsce gdzie będzie jeszcze woda i będzie można jeszcze coś uprawiać? Przed tym może nas uratować do pewnego stopnia fuzja i GMO, ale jeśli odpowiednio szybko nie uda się tych technologii opracować to jakość życia ludzi znacznie się obniży a być moze dożyjemy wojen o wodę. Nawet jesli uda sięopracować fuzję, rozpowszechnić etc. i odpowiednie GMO do tego ty chyba jest sens zapobiegać niż leczyć, nie sądzisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
19 godzin temu, 3grosze napisał:

wychodzi zakładany wynik pod prywatne  założenie.:D

Przy założeniu że dbam o jakiekolwiek prywatne założenia a priori. 

19 godzin temu, 3grosze napisał:

aktualizowałeś ostatnio?

Ostatnio to ja musiałem się uczyć na nowo czytać ze zrozumieniem, rozbudowanymi gramatycznie wypowiedziami nie posługuję się wcale. Miarą jakości stało się tempo w jakim zaadaptowałem się do uszkodzeń.

19 godzin temu, 3grosze napisał:

przypuszczam że, możemy się spodziewać, Osobiście uważam

Figury stylistyczne dosyć uczciwie odżegnujące się od "absolutyzmu" widocznego w wypowiedziach wielu alarmistów.

19 godzin temu, 3grosze napisał:

wiara w postęp",  "ludzkość da radę"

Taką mam naturę. Wiem jak wyglądało życie ludzi jeszcze przed II wojną światową. Połowa dzieci mojej prababci po prostu umarła. Zmiany klimatyczne to bardzo mały problem zarówno dla poziomu życia człowieka jak i  dla biosfery która bardzo szybko się adaptuje. Alarmizm klimatyczny przykrył przez kradzież uwagi, środków finansowych i wsparcia politycznego masę znacznie poważniejszych i pilniejszych problemów ekologicznych,  takich jak zaśmiecanie oceanów i nieodwracalne ginięcie alleli w populacjach (ostatnia kopulująca parka w zoo to żadne ratowanie gatunku). Jakiekolwiek możliwe zmiany klimatu to ułamek tego co cyklicznie przechodził świat w Plejstocenie. A problemy krajów "3 świata" wynikają z zupełnie innych powodów, głównym jest niekontrolowany przyrost naturalny.

19 godzin temu, 3grosze napisał:

przy jednoczesnej odporności na fakty

Ja nie jestem odporny na fakty, ale na nachalną propagandę generującą rozmaite komunikaty - jak najbardziej.  Niestety sceptycyzm wobec "nauki" przyszedł w moim życiu za późno.

19 godzin temu, 3grosze napisał:

z zadufaniem we własne IQ

Do całkiem niedawna wydawało mi się że jest znacznie niższe, i uważałem że moją przewagę intelektualną tłumaczyła po prostu znacznie większa wiedza i zadziwiająco sprawna pamięć nigdy nie gubiąca zależności pomiędzy faktami (dopiero niedawno poznałem nazwę tego aspektu - horyzont asocyjacyjny). Nie doszukiwałem się przewagi w sprawności myślenia, bo nie musiałem "myśleć", po prostu wszystko wydawało mi się "oczywiste" w konsekwencji znanych faktów. W pewnym sensie byłem upośledzony, bo nie musiałem opracować i wytrenować strategii systematycznego rozwiązywania bardziej skomplikowanych problemów. Efekt był taki, że na przykład w liceum byłem w stanie znaleźć rozwiązanie około 15-20% zadań z olimpiad matematycznych do 10-15 minut, ale potem następował zastój co zaowocowało brakiem udziału. Kilkanaście lat później przeczytałem u młodszego brata bardzo cienką książeczkę o strategiach rozwiązywania problemów matematycznych, i po godzinie "trawienia" współczynnik podniósł się do 100% (próba ograniczona do jednego roku ;) ) w perspektywie do 2 godzin na jedno i kilku godzin na wszystkie.

Uważam że wyniki IQ są mało miarodajne jako miara zdolności intelektualnych, bo preferują "hipotetyzowanie" na bazie bardzo małej ilości znanych faktów w pamięci operacyjnej a nie mierzą sprawności syntetyzowania wiedzy w pamięci długotrwałej. Są też za mało ścisłe. Dla przykładu moja odpowiedź sprzed wielu lat na "ułóż obrazki kolejności tworzącą sensowną historyjkę": "zadanie nie ma sensu. jestem w stanie ułożyć sensowną historyjkę dla każdej permutacji obrazków w czasie około 2 min". Zabawna jest ewolucja moich poglądów w pytaniu "Dlaczego demokracja jest najlepszym ustrojem". "Bo ma najniższe koszty wymiany władzy" zamienił się po 10 latach  na  "Nie uważam aby demokracja była najlepszym ustrojem". Przypuszczalnie nie były to punktowane odpowiedzi. W znajdowaniu następnych liczb w ciągu nie pomaga znajomości kilkudziesięciu metod ekstrapolacji, zamieniającym zadanie w "co autor miał na myśli, co wiedział a czego nie". Przypuszczalnie największe szanse daje interpretacja "jaka kolejna liczba daje ciąg o najniższej entropii w sensie Kołomogorowa".
 

15 minut temu, Warai Otoko napisał:

co powiesz na exodus 1,2 miliqarda ludzi w ciągu chyba 50 lat do europy

Zna kolega pojęcia "granicy państwowej", "vizy"? Nadmierna imigracja to nigdy nie był problem dla jakiejkolwiek ogarniętej cywilizacji. Jeśli Europejczycy będą chcieli przyjąć 1.2 miliarda ludzi, to chyba nie będzie problemem tylko realizacją "woli ludu"?
Druga kwestia to łączenie eksplozji demograficznej ze zmianami klimatu i próby uprawiania propagandy mającej wywołać wyrzuty sumienia u Europejczyków.
Afrykanie pchają się do Europy bo mają tam perspektywę lepszego życia, w Afryce nie może być lepiej jeśli największą ambicją każdej kobiety jest urodzenie 6 dzieci.

21 minut temu, Warai Otoko napisał:

Przed tym może nas uratować do pewnego stopnia fuzja i GMO

GMO jest już opanowana. Problemem jest nagonka anty GMO wśród ludzi.

 

23 minuty temu, Warai Otoko napisał:

jak się tyle ludzi zjedzie w jedno miejsce gdzie będzie jeszcze woda i będzie można jeszcze coś uprawiać

Opowiadania Ballarda dają odpowiednią perspektywę. Da się. Tylko czemu mamy mając ujemny przyrost naturalny przejmować się przeludnieniem? To nie jest nasz i nie powinien być nasz problem. Jeśli Afryka nie rozwiąże problemu politycznie (z wyprzedzeniem) to on się rozwiąże biologicznie (przyrost naturalny zostanie zrównoważony śmiertelnością). To jest prawdziwa alternatywa i pole wyjścia do tworzenia polityk, że być może jakaś kontrola urodzeń w krajach 3 świata jest potrzebna.

26 minut temu, Warai Otoko napisał:

Przed tym może nas uratować do pewnego stopnia fuzja

Fuzja działa wewnątrz słońca, tania fotowoltaika rozwiąże wszystkie problemy energetyczne znacznie szybciej i taniej. Ale z czysto naukowego punktu widzenia jest ciekawa.

28 minut temu, Warai Otoko napisał:

a być moze dożyjemy wojen o wodę

No to jakieś urozmaicenie, bo wojny o ropę demokrację robią się nudne. A na serio to konflikty to wodę toczą się od tysięcy lat i to żadna nowość. Zresztą globalne ocieplenie nie zmniejszy sumy globalnych opadów, ono je co najwyżej zwiększy (ale w ostatnich dwustu latach mamy tylko wahania na poziomie 1-2%). To że pewne rejony robią się suche a inne mokre to zjawisko obserwowane przez ostatnie kilka tysięcy lat.

36 minut temu, Warai Otoko napisał:

jakość życia ludzi znacznie się obniży

W Afryce raczej długość życia ludzi się obniży bo ciężko schodzić z jakością. Ale kluczem jest przeludnienie i niska jakość kadr, że tak się wyrażę.

38 minut temu, Warai Otoko napisał:

chyba jest sens zapobiegać niż leczyć, nie sądzisz

Jeśli chodzi o przeludnienie, to oczywiście że tak.  Jeśli chodzi o "ocieplenie" to nie, bo to wyleczy się samo a sama choroba nie jest tak poważna jak się to wmawia ludziom. Jak pisałem wcześniej, ładowanie pieniędzy w prymitywne źródła odnawialne (warunkowane przez ogólny poziom rozwoju naukowego) ma sens podobny do masowego (ponad rzeczywiste potrzeby rynkowe) kupowania komputerów w latach 70. To nie przyspieszy nadejścia transformacji energetycznej, tylko opóźni. Ciekawe gdzie bylibyśmy za 10 lat gdyby wszystkie nowatorskie koncepcje fuzyjne dostały 10% finansowania które poszło na deficytową energetykę odnawialną.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
19 minut temu, peceed napisał:

, ładowanie pieniędzy w prymitywne źródła odnawialne

też uważam to za nie rozsądne. lepszy atom, ale nie mogę się zgodzić z : 

 

19 minut temu, peceed napisał:

Zna kolega pojęcia "granicy państwowej", "vizy"? Nadmierna imigracja to nigdy nie był problem dla jakiejkolwiek ogarniętej cywilizacji. J

Ludzi nie da się tak łatwo zatrzymać, będą napływać relatywnie powoli i w Polsce zamiast 40 mln będzie 200 albo 400 albo 600 mln ludzi a już teraz mamy tylko 1800 m3/rok, przy założeniu że wody bedzie coraz mniej przez suszę i sporadyczne ulewy nie wsiąkające w glebę x 50 lat, z kazdym rokiem coraz gorzej, to bez bardzo taniej energii elektrycznej wody nam po prostu zabraknie. To samo z uprawami, nie ma jeszcze takiego GMO które wyrośnie w suchej ziemi, bez wody w  średniej temp 50 stopni, także żarcia będzie też mało. Jak zaostrzymy system viz etc. to ci ludzie zaczną sie zbierać powoli na granicach. Będziesz do nich strzelał? Nawet jeśli to się nie uda. A poz atym wolę żeby nie musieli imigrować. Kwestia etyczna. 

24 minuty temu, peceed napisał:

No to jakieś urozmaicenie, bo wojny o ropę demokrację robią się nudne. A na serio to konflikty to wodę toczą się od tysięcy lat i to żadna nowość.

Ja mówię o wojnach o wodę w europie.. Gdzie będzie żyć dwa, albo trzy razy tyle ludzi co teraz! 

 

25 minut temu, peceed napisał:

Fuzja działa wewnątrz słońca, tania fotowoltaika rozwiąże wszystkie problemy energetyczne znacznie szybciej i taniej. Ale z czysto naukowego punktu widzenia jest ciekawa.

Fuzja na Ziemi jest teoretycznie możliwa i budują już reaktory które mają produkować odpowiednia ilosć energii netto. Tania fotowoltanika raczej nie wsyatrczy bo nie wyprdukuje opdoiwenidej ilości energii potrzebnej do odsalania oceanów. Wodę skądś musisz brać. Aczkowliek może odpowiednio wydajna, nowocześniejsza fotowoltanika połączona z odpowiednią ilością reaktorów atomowych i cześciowych zachamowaniem efektu cieplarnianego być moze wystarczy, nie wiem... Ale na obszrach podrównikowych nie będzie się dało niedługo żyć - ci ludzi przyjdą do europy w ciągu tych 50 lat. Nie wszyscy naturalnie, grube miliony poumierają. Ale wystarczająco dużo żebyś pił błoto na starość. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Warai Otoko napisał:

Ludzi nie da się tak łatwo zatrzymać, będą napływać relatywnie powoli

Dlatego nasza marynarka wprowadziła do służby ORP Ślązak który nadaje się tylko do zwalczania pontonów.

8 minut temu, Warai Otoko napisał:

A poz atym wolę żeby nie musieli imigrować. Kwestia etyczna. 

Wymiana żarcie za ograniczenie rozrodczości jest etyczna.

9 minut temu, Warai Otoko napisał:

Ja mówię o wojnach o wodę w europie.. Gdzie będzie żyć dwa, albo trzy razy tyle ludzi co teraz! 

W obliczu takiej perspektywy nie ma chyba problemu z zaminowaniem granic (tak, w ogóle nie trzeba strzelać, miny są znacznie skuteczniejsze w odstraszaniu).
Nie ma opcji aby ludzie zgodzili się na coś takiego, więc niezależnie od neomarksistowskiej propagandy granice zostaną w końcu zamknięte. Ludzie mają prawo do obrony swoich interesów.

A w ogóle jak mogłyby wyglądać wojny o wodę, ustawka w garażu parlamentu europejskiego? Ile jest rzek które przepływają pomiędzy państwami?  Tak naprawdę są to hasła idiotów, niech się przypatrzą jakie zasoby wodne ma Izrael a jak sobie radzi stosunkowo niewielkimi kosztami. Woda w miastach może się kręcić w obiegu zamkniętym. Jeśli chodzi o nawadnianie to mamy ogromne rezerwy w sposobie nawadniania, więc nie ma problemu, nawet jakby Europa miała zacząć produkować 2x więcej kalorii. Tak naprawdę mamy ogromne rezerwy w możliwościach produkcji żywności. Problemem jest brak klientów (czyli ludzi którzy są skłonni za nią zapłacić).

Chiny potrafiły przyjąć politykę jednego dziecka, teraz możemy oglądać gdzie są. Afryka musi zrobić to samo i tematy zastępcze w postaci pierdzących krów tego nie zmienią. Trzeba ich tylko jasno uświadomić, że do Europy nie wjadą. Jedyny problem jest taki, że wprowadzenie jakiejkolwiek polityki dłużej niż rok do przodu to możliwe było w Afryce w erze kolonialnej. Tamtej mentalności ludzkiej nie da się przeskoczyć.

22 minuty temu, Warai Otoko napisał:

na obszrach podrównikowych nie będzie się dało niedługo żyć

Bo temperatura globalna wzrośnie o 1°C? To trochę za mało. No chyba że się wierzy w 4.5° IPCC.

32 minuty temu, Warai Otoko napisał:

Ale wystarczająco dużo żebyś pił błoto na starość. 

Ja nie dożyję starości.

37 minut temu, Warai Otoko napisał:

nie ma jeszcze takiego GMO które wyrośnie w suchej ziemi, bez wody w  średniej temp 50 stopni

To jakaś nowo odkryta Druga Ziemia? Bo u nas 50 stopni to są rekordy z Doliny Śmierci. Chwilowe. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
16 godzin temu, peceed napisał:

rozbudowanymi gramatycznie wypowiedziami nie posługuję się wcale.

Kłamstwo!;)

Wyrażasz się elokwentnie, czasami wręcz oratorsko (moje uznanie :)), więc skoro wobec samego siebie jesteś nieuczciwy;), to i winnych kwestiach możesz być niewiarygodny.;)

16 godzin temu, peceed napisał:

Figury stylistyczne dosyć uczciwie odżegnujące się od "absolutyzmu" widocznego w wypowiedziach wielu alarmistów.

Ale to są niejasne w swoim przekazie środki ekspresji, które tu,  w dyskusji nie mają żadnej:( mocy opiniotwórczej, wobec " "absolutyzmu" widocznego w wypowiedziach alarmistów", którym "się nie wydaje", "nie uważają", "nie zakładają" tylko wiedzą.

 

16 godzin temu, peceed napisał:
W dniu 21.01.2020 o 18:52, 3grosze napisał:

wiara w postęp",  "ludzkość da radę"

Taką mam naturę.

Może to immanentna cecha optymistycznych osób w wieku średnim+, którzy w swoim życiu doświadczyli (epoka industrialno-informatyczna) permanentnego rozwoju technologi i rozwoju mrowiska, które dopiero zaczyna zmagać się z samozatruciem?

Ale dobre dobre samopoczucie warunkowane subiektywnym optymizmem, jest słabym argumentem w tym temacie.

16 godzin temu, peceed napisał:

Do całkiem niedawna wydawało mi się że jest znacznie niższe, i uważałem że moją przewagę intelektualną tłumaczyła po prostu znacznie większa wiedza i zadziwiająco sprawna pamięć nigdy nie gubiąca zależności pomiędzy faktami (dopiero niedawno poznałem nazwę tego aspektu - horyzont asocyjacyjny).

Dobrze, że nie posługujesz się gramatycznie rozbudowanymi wypowiedziami.:D Ale to na marginesie.

Pułapką i nieszczęściem osób z wybitną inteligencją,  jest zadufanie w swoją nieomylność, O ile w naukach ścisłych ich wiarygodność jest w oczywisty sposób weryfikowalna, to w pozostałych dziedzinach, gdzie są warunki brzegowe, rozmycie, dane niepełne, to jak się zafiksują na swojej wizji, są już zaimpregnowani na przeciwne ich zdaniu argumenty (bo przecież są najmądrzejsi).

Moim zdaniem, uważam i przypuszczam;), że to zjawisko wystąpiło w Twojej opinii na temat zmian klimatu.

16 godzin temu, peceed napisał:

Zresztą globalne ocieplenie nie zmniejszy sumy globalnych opadów, ono je co najwyżej zwiększy (ale w ostatnich dwustu latach mamy tylko wahania na poziomie 1-2%).

Oj, dysponując niezaprzeczalnie wysokim IQ i wiedzą akademicką z fizyki, powinieneś wiedzieć, że wilgotność bezwzględna rośnie w miarę wzrostu temperatury, a tym samym atmosfera kumuluje większą ilość wody, czyli nie odda jej w postaci opadów.

Czy ten wytknięty  błąd, nie powinien zmusić Cię do zweryfikowania Twojego subiektywnego poglądu na przyczyny i konsekwencje obecnych zmian klimatycznych?.

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 21.01.2020 o 18:22, peceed napisał:

Problemem "trzeciego świata" jest nie zmiana klimatu a przerost naturalny. Bogate kraje nie mają żadnego problemu z adaptacją

Rzeczywiście, masz rację :D;) (Wenecja):

EN_01402208_0052.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, venator napisał:

 (Wenecja):

W 1966 była znacznie większa powódź. Tak więc mamy znakomity przykład tego, jak wszystkie katastrofy naturalne są obecnie przypisywane naturalnemu ociepleniu.
Historycznie nie było wcale różowo:
https://en.wikipedia.org/wiki/Acqua_alta

A to jest adaptacja:
https://en.wikipedia.org/wiki/MOSE_Project

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, peceed napisał:

Zacytuje sam siebie z innego wątku: "Bariery MOSE, które miały wytrzymać ok. 100 lat, rdzewieją w zastraszającym tempie już po 9 latach, a system jest niesprawny. W 2010  r. dopuszczono zmianę materiału na  niezgodny  z projektem. Gościu, który sie pod tym podpisał wziął 900 tyś euro w łape. Łącznie arestowano już 35 osób zamieszanych w proceder, w tym byłego gubernatora. W tle mafia z Sycylii, Cosa Nostra. Ale na północy Włoch to łokciami rozpycha inna z tych trzech wielkich, Ndrangheta. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że włoska  branża budowlana jest silnie powiązana z mafiami."

To jest ta zachodnia adaptacja? Przypominam, że Włochy są w grupie G7.

 

 

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, venator napisał:

To jest ta zachodnia adaptacja? Przypominam, że Włochy są w grupie G7.

Więc z faktu, że kraj G7 daje "kręcić lody" kilku cwaniaczkom wynika, że cały świat ma przestać palić węglem a zacząć suszonym gównem?
(Też jestem zdania że Włochy potrzebują nowego Duce, ten pan naprawdę nie miał problemów z mafią ;))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, peceed napisał:

Więc z faktu, że kraj G7 daje "kręcić lody" kilku cwaniaczkom wynika, że cały świat ma przestać palić węglem a zacząć suszonym gównem?

Nie, to tylko przesłanka aby zbyt optymistycznie nie podchodzić do zdolności adaptacyjnych wysokorozwiniętych państw. Sam jestem zwolennikiem teorii Ray'a Kurzweil'a, o wykładniczym postępie technologicznym. I o ile wiele rzeczy   da się pewnie w XXI w.  rozwiazać pod kątem technologicznym (w kwestii adaptacji),  to słabym punktem moga być  właśnie niedostatki organizacyjne. 

Weźmy sytuacje w Nowym Orleanie, po przejściu Katriny. Najpotężniejsze  państwo  świata straciło w zasadzie kontrole nad kawałkiem swego terytorium. Dopiero wprowadzenie do miasta jednostek Gwardii Narodowej, które powracały z Iraku i były doświadczone w walkach miejskich, pozwoliło przywrócić względną  normalność. A przed ich przybyciem  to było jak w Mad Maxie, nawet zdecydowana i nieźle wyszkolona lokalna policja nie dawała sobie zupełnie rady.  A takich zjawisk pogodowych o ekstremalnie niszczycielskiej sile  będzie coraz więcej, fizyki atmosfery nie oszukasz.

Teraz bardziej paląca kwestia - uchodźcy klimatyczni. UE, jeden z najpotężniejszych organizmów gospodarczych  świata, dysponujący zaawansowanymi technologiami, dostępem  do ogromnego kapitału, także ludzkiego, dał się ogrywać w tej kwestii  jak dziecko. UE była rozgrywana nie tylko przez wielkie, światowe  mocarstwa jak USA, Chiny czy Rosję, ale też pomniejsze regionalne mocarstwa jak Turcja, Iran czy Arabia Saudyjska, a nawet Izrael czy Egipt. 

To jest właśnie zagrożenie klimatyczne dla bogatych państw, zwłaszcza Europy.

Edytowane przez venator
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, peceed napisał:

Też jestem zdania że Włochy potrzebują nowego Duce, ten pan naprawdę nie miał problemów z mafią ;))

Tia, i po faszystowsku zgasił ognisko potopem.

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, venator napisał:

UE była rozgrywana nie tylko przez wielkie, światowe  mocarstwa jak USA, Chiny czy Rosję, ale też pomniejsze regionalne mocarstwa jak Turcja, Iran czy Arabia Saudyjska, a nawet Izrael czy Egipt. 

Naiwność. To obywatele unii są rozgrywani przez różnego rodzaju siły dążące do transformacji unii w homogeniczne (nomen omen) i wielorasowe (tylko jakoś nikt nie chce sprowadzać Azjatów) państwo. Unia ma być tylko wstępem. Pewne organizacje wcale się z tym nie kryją i robią sobie "konferencje"  dla dziesiątek "działaczy" w 4 gwiazdkowych hotelach ( kluczowe hasło z power pointa: "rząd światowy w ciągu 50 lat", kontakt z czymś takim naprawdę otwiera oczy szczególnie jak się uwzględni rozmach finansowy ). Kryzys z "uchodźcami" był doskonale zorganizowany, teraz wreszcie można skutecznie straszyć ludzi falą "uchodźców klimatycznych".
Najlepszym rozgrywającym w tej kategorii "Państwa" była Grecja która traktowała wpuszczenie "swoich" uchodźców jako argument negocjacyjny przy restrukturyzacji zadłużenia, i swoje groźby spełniła. Za to w pełni popieram bankructwo Grecji przy następnej okazji.

 

12 minut temu, 3grosze napisał:

Tia, i po faszystowsku zgasił ognisko potopem.

To bardzo freudowskie skojarzenie. Że po faszystowsku - taki był klimat w tamtej epoce. Zresztą ruchy faszystowskie nie robiły niczego czego Europa nie robiła by nieEuropejczykom, świętuje się holocaust a ignoruje takie Kongo Belgijskie kultywując całkowicie wypaczoną perspektywę.
Zastanawiająco, że współczesny ekologizm ma bardzo wiele podobieństw do prądów ideologicznych z których wyrosły totalitaryzmy XX wieku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
39 minut temu, peceed napisał:

świętuje się holocaust a ignoruje takie Kongo Belgijskie

A kto Tobie broni potępiać ludobójstwo kongijskie?  Dni w roku nie starczyłoby na, jak to określasz dezawuującym " świętowaniem", celebrację haniebnych działan człowieczych. Holokaust był tego apogeum, więc pamiętając o holokauście, myślący (zapisz się) pamiętają do czego prowadzi rasizm, homofobia i nacjonalizm (vel turbopatrotyzm).

39 minut temu, peceed napisał:

To obywatele unii są rozgrywani przez różnego rodzaju siły dążące do transformacji unii w homogeniczne (nomen omen) i wielorasowe

Pocieszające, że w odległej galaktyce dają przykład  normalności myślenia:

 

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
25 minut temu, 3grosze napisał:

pamiętają do czego prowadzi rasizm, homofobia i nacjonalizm (vel turbopatrotyzm).

To naiwna implikacja. w RPA jakoś nie było komór gazowych, a rasizm mieli jakby to powiedzieli fachowcy Weltklasse.
Cała tożsamość narodowa w USA jest zbudowana na "turbopatriotyźmie" ładowanym dzieciom już od przedszkola.
Homofobia to taki dziwny konstrukt, nie jest fobią w znaczeniu medycznym, nie jest lękiem. Lepszym określeniem byłaby Mizaderfia. Tylko jak określić podejście, w którym nic nie mając do homoseksualistów nie jestem zwolennikiem rozszerzenia koncepcji małżeństwa na osoby tej samej płci, jednocześnie dopuszczając wprowadzenie konstrukcji prawnych ułatwiających im wspólne życie? Czy homofobia zaczyna się dopiero przy sprzeciwie wobec adopcji dzieci przez pary gejowskie? (Bo prawo zasadniczo ma w sami wiecie gdzie prawdziwą orientację seksualną małżonków).

Edytowane przez peceed

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, peceed napisał:

Cała tożsamość narodowa w USA jest zbudowana na "turbopatriotyźmie" ładowanym dzieciom już od przedszkola.

Analogia do sąsiedniego wątku: zjadliwość wirusa typy C to nie jest równa zjadliwości wirusa typu B. Trzeba rozumieć różnice. 

5 minut temu, peceed napisał:

Czy homofobia zaczyna się dopiero przy sprzeciwie wobec adopcji dzieci przez gejów?

Czy do zrozumienia definicji potrzebujesz dopiero kontrowersyjnej skrajności?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, 3grosze napisał:

Czy do zrozumienia definicji potrzebujesz dopiero kontrowersyjnej skrajności?

Ja staram się zrozumieć zjawiska,  znaczenie definicji jak najbardziej "rozumiem" tylko o ile są jednoznaczne. "Homofobia" taka nie jest,  to praktycznie epitet, o realnym znaczeniu (operacyjnym) decydują ludzie używający go w określonych kontekstach i celach. Ciekawe  ilu ludzi protestujących przeciw homofobii zastanawia się, przed czym tak naprawdę protestuje.

To jest ciekawe, zwiastuje wielki powrót psychiatrii represyjnej (ona nigdy tak naprawdę się nie skończyła):

Cytat

Homofobia nie jest rozpoznaniem psychiatrycznym, jednakże niektórzy psycholodzy i psychiatrzy postulują dodanie jej do klasyfikacji DSM[17][392][393] ze względu na jej szkodliwość dla osoby przejawiającej ją, osób trzecich oraz ze względu na zaburzenia psychiczne tkwiące u jej podstaw[394][395].

 

37 minut temu, 3grosze napisał:

Trzeba rozumieć różnice. 

Nie wydaje mi się, by przeciętna osoba jednym tchem wymieniająca "rasizm, homofobia i nacjonalizm (vel turbopatrotyzm)" zastanawiała się nad niuansami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Woda z komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko ma podobny stosunek deuteru i wodoru, co woda w ziemskich oceanach, poinformował międzynarodowy zespół naukowy, pracujący pod kierunkiem Kathleen E. Mandt z NASA. To zaś ponownie otwiera dyskusję na temat roli komet rodziny Jowisza w dostarczeniu wody na Ziemię. Uzyskane właśnie wyniki stoją w sprzeczności z wcześniejszymi badaniami, jednak naukowcy stwierdzili, że wcześniejsza interpretacja wyników badań wykonanych przez satelity została zafałszowana przez pył z komety.
      W gazie i pyle, z którego uformowała się Ziemia, mogło znajdować się nieco wody, jednak większość z niej została odparowana przez Słońce. Teraz, po 4,6 miliarda lat, Ziemia jest pełna wody, a naukowcy wciąż się nad jej pochodzeniem. Mamy silne dowody wskazujące na to, że została ona przyniesiona przez asteroidy. Jednak wciąż sporna pozostaje rola komet. W ciągu kilku ostatnich dekad badania komet jowiszowych – które zawierają materiał z wczesnych etapów istnienia Układu Słonecznego i powstały poza orbitą Saturna – wykazywały silny związek pomiędzy zawartą w nich wodą, a wodą na Ziemi.
      Związek ten wynikał z podobnego stosunek deuteru do wodoru. To właśnie na jego podstawie można stwierdzić, czy woda występująca na dwóch ciałach niebieskich jest podobna, czy też nie. Woda zawierająca więcej deuteru powstaje w środowisku zimnym, dalej od Słońca. Zatem ta na kometach jest mniej podobna do ziemskiej wody niż ta na asteroidach. Jednak prowadzone przez dekady badania pary wodnej z komet jowiszowych pokazywały podobieństwa do wody na Ziemi. Dlatego też naukowcy zaczęli postrzegać te komety jako ważne źródło wody na Ziemi.
      Jednak w 2014 roku przekonanie takie legło w gruzach. Wtedy to misja Rosetta, wysłana do 67P/Czuriumow-Gierasimienko przez Europejską Agencję Kosmiczną, dostarczyła unikatowych danych na temat komety. A analizujący je naukowcy zauważyli, że stosunek deuteru do wodoru jest na niej największy ze wszystkich zbadanych komet i trzykrotnie większy niż w wodzie ziemskiej. To było olbrzymie zaskoczenie, które skłoniło nas do przemyślenia wszystkiego, mówi Mandt.
      Pracujący pod jej kierunkiem zespół specjalistów z USA, Francji i Szwajcarii, w tym uczonych, którzy brali udział w misji Rosetta, jako pierwszy przeanalizował wszystkie 16 000 pomiarów wykonanych podczas europejskiej misji. Naukowcy chcieli zrozumieć, jakie procesy fizyczne powodują zmienność stosunku deuteru do wodoru w wodzie z komet. Badania laboratoryjne, obserwacje komet i analizy statystyczne wykazały, że pył z komet może wpływać na odczyty. Byłam ciekawa, czy znajdziemy dowody na to, że podobne zjawisko miało miejsce podczas badań 67P. I okazało się, że to jeden z tych rzadkich przypadków, gdy wysuwa się jakąś hipotezę i ona całkowicie się sprawdza, mówi Mandt.
      Naukowcy znaleźli wyraźny związek pomiędzy pomiarami ilości deuteru w warkoczu 67P a ilością pyłu wokół pojazdu Rosetta. To wskazywało, że część odczytów może nie być reprezentatywna dla składu komety.
      Gdy kometa zbliża się do Słońca, jej powierzchnia ogrzewa się i z powierzchni wydobywa się gaz oraz pył. Ziarna pyłu zawierają zamarzniętą wodę. Nowe badania sugerują, że woda zawierająca więcej deuteru łatwiej przylega do pyłu, niż woda jaką spotykamy na Ziemi. Gdy lód z takich ziaren pyłu jest uwalniany do warkocza komety, może powodować, że wygląda to tak, jakby woda z komety zawierała więcej deuteru niż w rzeczywistości.
      Rosetta krążyła w odległości 10–30 kilometrów od głowy komety. Mandt i jej zespół zauważyli, że do przeprowadzenia prawidłowych pomiarów składu wody z komety konieczne jest, by uwolnione do warkocza ziarna pyłu zdążyły wyschnąć. Pozbywają się one wody dopiero w odległości co najmniej 120 kilometrów od głowy komety.
      Odkrycie ma duże znaczenie nie tylko dla zrozumienia roli komet jako źródła wody na Ziemi,a le też do lepszego zrozumienia przyszłych i przeszłych badań. To świetna okazja by jeszcze raz przyjrzeć się obserwacjom z przeszłości i lepiej przygotować się do przyszłych badań, mówi Mandt.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed 11 milionami lat w Marsa uderzyła asteroida, która wyrzuciła w przestrzeń kosmiczną fragmenty Czerwonej Planety. Jeden z tych fragmentów trafił na Ziemię i jest jednym z niewielu meteorytów, których pochodzenie można powiązać bezpośrednio z Marsem. Kto znalazł ten kawałek Marsa, nie wiadomo. Odkryto go w 1931 roku w jednej szuflad na Purdue University i nazwano Lafayette Meteorite, od miasta, w którym znajduje się uniwersytet. Nie wiadomo bowiem nawet, gdzie dokładnie meteoryt został znaleziony. Jednak jego stan zachowania wskazuje, że nie leżał na ziemi zbyt długo.
      Na kawałek skały jako pierwszy zwrócił uwagę dr O.C. Farrington, który zajmował się klasyfikacją kolekcji minerałów z uniwersyteckich zbiorów geologicznych. I to właśnie Farrington stwierdził, że skała uznana wcześniej za naniesioną przez lodowiec, jest meteorytem.
      Już podczas jednych z pierwszych badań Lafayette Meteorite naukowcy zauważyli, że na Marsie miał on kontakt z wodą w stanie ciekłym. Od tamtego czasu nie było jednak wiadomo, kiedy miało to miejsce. Dopiero teraz międzynarodowa grupa naukowa określiła wiek znajdujących się w meteorycie minerałów, które powstały w wyniku kontaktu z wodą. Wyniki badań zostały opublikowane na łamach Geochemical Perspective Letters.
      Profesor Marissa Tremblay z Purdue University wykorzystuje gazy szlachetne, jak hel, neon i argon, do badania procesów chemicznych i fizycznych kształtujących powierzchnię Ziemi. Uczona wyjaśnia, że niektóre meteoryty z Marsa zawierają minerały, które powstawały na Marsie w wyniku interakcji z wodą. Datowanie tych minerałów pozwoli nam więc stwierdzić, kiedy woda w stanie ciekłym istniała na powierzchni lub płytko pod powierzchnią Marsa. Datowaliśmy te minerały w Lafayette Meteorite i stwierdziliśmy, że powstały one 742 miliony lat temu. Nie sądzimy, by wówczas na powierzchni Marsa było zbyt dużo wody. Uważamy, że pochodziła ona z roztapiania się marsjańskiej wiecznej zmarzliny, a roztapianie się było spowodowane aktywnością magmy, do której sporadycznie dochodzi i dzisiaj, stwierdza uczona.
      Co ważne, naukowcy w trakcie badań wykazali, że ich datowanie jest wiarygodne. Na wiek minerałów mogło wpłynąć uderzenie asteroidy, która wyrzuciła z Marsa nasz meteoryt, ogrzewanie się meteorytu podczas pobytu przez 11 milionów lat w przestrzeni kosmicznej, czy też podczas podróży przez ziemską atmosferę. Wykazaliśmy, że żaden z tych czynników nie miał wpływu minerały w Lafayette, zapewnia Tremblay.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Atlantycka Niña to chłodna faza naturalnego wzorca klimatycznego. Podobnie jak znacznie bardziej znany wzorzec zachodzącej na Pacyfiku oscylacji południowej (ENSO), na którą składają się fazy El Niño, La Niña i faza neutralna, także na Atlantyku co kilka lat mamy fazę zimną i gorącą. Temperatura powierzchni oceanu we wschodniej części równikowego Oceanu Atlantyckiego wykazuje zaskakujący, nieintuicyjny cykl. Wody w tamtym regionie najcieplejsze są wiosną, a najzimniejsze w lipcu i sierpniu.
      Do tego ochłodzenia w lecie dochodzi w wyniku działalności wiatru. Gdy na półkuli północnej jest lato, równikowy pas opadów, pod wpływem silniejszego nagrzewania przez słońce, przemieszcza się na północ, co powoduje wciąganie nad równikowy Atlantyk powietrza z południowego-wschodu. Wiejące wówczas pasaty są tak silne, że przemieszczają gorące wody powierzchniowe z równika i pojawia się zjawisko upwellingu, podnoszenia się chłodnych wód głębinowych.
      Dlatego w miesiącach letnich na równikowych obszarach Atlantyku może pojawiać się zimna woda. Co kilka lat – w wyniku naturalnej zmienności – ten chłodny obszar jest albo cieplejszy, albo chłodniejszy od własnej średniej średniej. Specjaliści mówią wówczas o Atlantyckim Niño lub Niña. Zjawisko nie jest ściśle zdefiniowane, ale przyjmuje się, że jeśli 3-miesięczna średnia temperatura powierzchni przez co najmniej 2 kolejne sezony jest o 0,5 stopnia Celsjusza wyższa od średniej długoterminowej, to mamy do czynienia z Atlantyckim Niño, jeśli jest o 0,5 stopnia C niższa, jest to Atlantycka Niña.
      W bieżącym roku w lutym i marcu we wschodniej części równikowego Atlantyku mieliśmy do czynienia z ekstremalnie wysokimi temperaturami wód powierzchniowych. Przekraczały 30 stopni Celsjusza i były najwyższe od 1982 roku. Obecnie zaś, od maja, naukowy obserwują rekordowe ochładzanie się tego obszaru. Temperatura wód spadła nawet ponad 1 stopień Celsjusza. I co najbardziej zaskakujące, ochładzanie to ma miejsce w obliczu słabnących pasatów. A to one powodują upwelling, zatem im są słabsze, tym słabsze powinno być zjawisko podnoszenia się chłodnych wód z głębin. Innymi słowy naukowcy obserwują wyjątkowo szybko rozwijającą się Atlantycką Niñę w sytuacji, która nie sprzyja jej rozwojowi.
      Jak już wspomnieliśmy, o poszczególnych fazach Atlantyckich Niños mówimy przy odchyleniu rzędu 0,5 stopnia Celsjusza od średniej. Wbrew pozorom, jest do duża różnica. Te pół stopnia ma olbrzymi wpływ na poziom opadów w Afryce i Ameryce Południowej. Na przykład w fazie Niño mamy do czynienia ze zmniejszeniem opadów w Sahelu, zwiększeniem w Zatoce Gwinejskiej i zmianami wzorca opadów w północno-wschodniej części Ameryki Południowej. Ze zmianami Niños wiążą się też zmiany wzorca huraganów. Już jakiś czas temu amerykańska NOAA przewidywała, że w bieżącym roku intensywność huraganów będzie powyżej średniej. Prognozę taką opracowano na podstawie warunków panujących w równikowych obszarach Pacyfiku oraz tropikalnych regionach Północnego Atlantyku. Teraz eksperci będą z zainteresowaniem monitorowali, czy Atlantycka Niña wpłynie huragany. 

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wody na Księżycu jest znacznie mniej, niż dotychczas sądzono, informuje Norbert Schörghofer z Planetary Science Institute w Arizonie, współautor badań, których wyniki opublikowano na łamach Science Advances. Obliczenia przeprowadzone przez Schörghofera i Ralucę Rufu z Southwest Research Insitute w Kolorado, mają olbrzymie znaczenie nie tylko dla zrozumienia historii Księżyca, ale również dla założenia stałej bazy na Srebrnym Globie. Bazy, która ma wspierać załogowe wyprawy na Marsa. Kevin Cannon, geolog z Colorado School of Mines, który prowadzi spis obiecujących miejsc do lądowania i prac górniczych na Księżycu, już zaczął aktualizować ją w oparciu o wyliczenia Schörghofera i Rufu.
      Woda na Księżycu, w postaci lodu, znajduje się w stale zacienionych obszarach księżycowych kraterów. Tylko tam ma szansę przetrwać. Te stale zacienione obszary to jedne z najchłodniejszych miejsc w Układzie Słonecznym. Na wodę możemy liczyć przede wszystkim w głębokich kraterach znajdujących się w pobliżu biegunów. Tam bowiem kąt padania promieni słonecznych wynosi zaledwie 1,5 stopnia. Jednak nie zawsze tak było. Przed miliardami lat oś Księżyca była nachylona pod zupełnie innym kątem, różniącym się od obecnego może nawet o 77 stopni. Taka orientacja wystawiała zaś bieguny na działanie Słońca, eliminując wszelkie zacienione obszary, a co za tym idzie, odparowując znajdujący się tam lód.
      Wiemy, że Księżyc powstał przed około 4,5 miliardami lat w wyniku uderzenia w tworzącą się Ziemię planety wielkości Marsa. Od tego czasu migruje on coraz dalej od nasze planety. Początkowo znajdował się pod przemożnym wpływem sił pływowych Ziemi, obecnie większą rolę odgrywają siły pływowe Słońca i ta właśnie zmiana doprowadziła do zmiany orientacji osi Księżyca. Zasadnicze pytanie brzmi, kiedy do niej doszło. Jeśli wcześniej, to na Księżycu powinno być więcej lodu, jeśli zaś później, lodu będzie mniej.
      Dopiero w 2022 roku astronomowie z Obserwatorium Paryskiego rozwiązali stary problem niezgodności danych geochemicznych z fizycznym modelem oddziaływania sił pływowych. Schörghofer i Rufu skorzystali z pracy Francuzów i utworzyli udoskonalony model pokazujący zmiany osi Księżyca w czasie. To zaś pozwoliło mi stwierdzić, ile lodu może istnieć w obecnych stale zacienionych obszarach.
      Z ich obliczeń wynika, że najstarsze stale zacienione obszary utworzyły się nie więcej niż 3,94 miliarda lat temu. Są zatem znacznie młodsze, niż dotychczas sądzono, a to oznacza, że wody na Księżycu jest znacznie mniej. Nie możemy się już spodziewać, że istnieją tam warstwy czystego lodu o grubości od dziesiątków to setek metrów, mówi Schörghofer.
      Uczony dodaje jednak, że nie należy podchodzić do tych badań wyłącznie pesymistycznie. Dostarczają one bowiem dokładniejszych danych na temat miejsc, w których powinien znajdować się lód. Ponadto z wcześniejszych badań, które Schörghofer prowadził wraz z Paulem Hayne z University of Colorado i Odedem Aharonsonem z izraelskiego Instytut Weizmanna, wynika, że stale zacienionych obszarów jest więcej niż sądzono, a lód może znajdować się nawet w takich, które liczą sobie zaledwie 900 milionów lat. Wnioski płynące z badań są więc takie, że lodu na Księżycu jest znacznie mniej, ale jest on w większej liczbie miejsc.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Instytutu Fizyki UJ pracują nad prototypowym wykrywaczem z działem neutronowym, który będzie rozpoznawać potencjalnie niebezpieczne zatopione materiały. Dzięki niemu możliwe będzie określenie składu podejrzanych substancji, znajdujących się pod wodą, w sposób zdalny, zatem i bezpieczny dla nurków oraz naukowców. Zespół prowadzony przez doktora Michała Silarskiego i profesora Pawła Moskala dowiódł, że za pomocą działa neutronowego można określić skład zatopionych substancji i stworzył koncepcję detektora, który eliminuje zakłócenia powstające podczas odczytu w wodzie.
      Nowe urządzenie dostarczy informacji na temat podejrzanych substancji, dzięki czemu, zanim zbliżą się do niej ludzie, będzie wiadomo, z czym mamy do czynienia, a zatem i jak należy postępować. Urządzenie ma być nie większe niż walizka. Może być ono zamontowane na podwodnej, zdalnie sterowanej sondzie, zdolnej do pracy również na większych głębokościach. Ważne jest jedynie, by taka sonda znalazła się blisko badanego przedmiotu, tak aby z możliwie minimalnej odległości skierować na niego wiązkę neutronów. To pozwoli rozpoznać pierwiastki wchodzące w skład zatopionych substancji, również tych, które są zamknięte w pojemnikach. Naszą metodą możemy wykryć na przykład węgiel, wodór, tlen, azot, siarkę, chlor, a także gazy bojowe zawierające arsen – mówi doktor Silarski.
      Wspomniane działo neutronowe zderza jony deuteru z trytem. Dzięki temu emituje neutrony, które przenikają przez zanurzony obiekt i wzbudzają atomy w badanych substancjach. Atomy te emitują kwanty gamma, które rejestruje detektor opracowany na UJ. Jako że każdy z pierwiastków ma swój charakterystyczny odczyt kwantów gamma, możliwe jest określenie składu substancji znajdującej się w zatopionym pojemniku. Wyeliminowanie zakłóceń generowanych przez wodę jest możliwe dzięki zastosowaniu specjalnych rur wypełnionych powietrzem. To przez nie kierowana jest wiązka neutronów. Jakość odczytu zależy więc od tego, jak blisko uda się podpłynąć do badanego pojemnika.
      Badanie trwa około 10 sekund, a do poprawnego odczytu wystarczy, by urządzenie znalazło się o kilkadziesiąt centymetrów od substancji. Nie musi mieć z nią bezpośredniego kontaktu. Nasza metoda w zasadzie pozwoli zidentyfikować każdą substancję z katalogu tych, które uznaje się za niebezpieczne i które zalegają na dnie zbiorników wodnych – zapewnia doktor Silarski.
      Badania tego typu są niezwykle ważne. Chociażby po to, by określić, jakie środki bojowe zatopiono w Bałtyku. O problemie tym można przeczytać w wywiadzie, którego udzielił nam doktor Tomasz Kijewski z PAN.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...