Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Niechęć do wilków jest ponadpartyjna. Myślistwo jest tu wspólnym mianownikiem

Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, ex nihilo napisał:

Dobre na Plotka lub Pudelka, ale tutaj nic nie wnoszące. No może jako ciekawostki - jeśli to fakty, a nie bzdety.

No...jeżeli burzy Twoje postrzeganie rzeczywistości, a burzy  bo przecież ma być "z ludżmi coraz gorzej" ,to nie dziwię się że obniżasz erystycznie ;) ich rangę i je wypierasz.

 

Godzinę temu, ex nihilo napisał:

1. Nie dlatego nie mają, że "do odstrzału nie dopuszczono pożal się Boże amatorów", bo...
2. ... nie tylko tych amatorów dopuszczono, ale nawet dostawali premie, i to całkiem niezłe - w zależności od strefy 2000-5000 koron (334-836 zł po przeliczeniu) za odstrzelonego zwierza.

A możesz podać żródło, czy to tylko legendy krążące wśród polskich myśliwych? Bo żródło "nihilo napisał"  to trochę mało...

Np tak:

https://wyborcza.pl/7,75400,25605590,jaroslaw-kaczynski-spotkalismy-dwoch-panow-na-furmance-moj.html#S.main_topic-K.C-B.1-L.2.duzy

"A po pewnym czasie do akcji wkroczyli nie myśliwi, lecz specjalnie w tym celu wyszkoleni policyjni snajperzy.

Tak, byli oni wyposażeni w tłumiki i noktowizory, ale nie było to pospolite ruszenie, którym chce się u nas załatwić sprawę, lecz funkcjonariusze jednostek specjalnych."

................................................................................

Abstrahując od skuteczności myśliwych i rozprzestrzenianiu przez nich ASF (na  co wskazują ekspertyzy) i zmianach moralności człowieczej, bo się to faktycznie rozmywa, ja Cię pytam od początku tylko o to:

12 godzin temu, 3grosze napisał:

skoro uważasz, że tylko kilka % myśliwych strzela do zwierząt dla przyjemności, to co z resztą. !?

Żadnego argumentu jeszcze nie wymyśliłeś

 

W dniu 15.01.2020 o 23:41, ex nihilo napisał:

Ale załóżmy - co nie jest prawdą - że chodzi w tym o przyjemność zabijania. Jeśli odbierze się im możliwość polowania, to przyjemności zabijania będą szukać w inny sposób... Lepiej będzie?

Wysil się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, 3grosze napisał:

No...jeżeli burzy Twoje postrzeganie rzeczywistości, a burzy  bo przecież ma być "z ludżmi coraz gorzej" ,to nie dziwię się że obniżasz erystycznie ;) ich rangę i je wypierasz.

No dobrze, zostawmy świat w spokoju, zajmijmy się Pikutkowem Górnym:
1. krowa Staśka się ocieliła
2. córka Maryny zdała maturę
3. Edek sobie kupił samochód
Poprawiło się w Pikutkowie, no nie?
Ale w tym samym czasie:
1. Antkowi chałupa sie spaliła
2. Maciaszczykom grad zboże wymłócił
3. Kazik wpadł pod traktor i jest sparaliżowany
Dalej się poprawiło?
 

16 minut temu, 3grosze napisał:

A możesz podać żródło, czy to tylko legendy krążące wśród polskich myśliwych? Bo żródło "nihilo napisał"  to trochę mało...

No przecież masz tam linki!

1 godzinę temu, ex nihilo napisał:

 

No i tyle, bo to nie ma sensu.

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, ex nihilo napisał:

No i tyle, bo to nie ma sensu.

Nie ma sensu to wymigiwać się tematami pobocznymi.

.........................................................

Nihilo! Cały czas jedno pytanie:

12 godzin temu, 3grosze napisał:

skoro uważasz, że tylko kilka % myśliwych strzela do zwierząt dla przyjemności, to co z resztą. !?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, 3grosze napisał:

Nie ma sensu to wymigiwać się tematami pobocznymi.

A kto te tematy poboczne wprowadził?!

EOT

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty,  próbując na siłę znaleźć utylitarność amatorskiego myślistwa.

A tezy pytania zasadniczego, nie udało się wyjaśnić...:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 15.01.2020 o 23:52, darekp napisał:

Kiedyś np. u ludzi pierwotnych były pewne mechanizmy regulujące sprawę polowań bez pomocy państwa (bo go wtedy nie było). Indianie dziękowali duchowi zwierzęcia, że dało się upolować itp.

:D Ah ci dzielni, szlachetni Indianie. 

W 1876/77 roku parlament  Kanady wydał mocne ograniczenia w polowaniu na bizony, z powodu drastycznego spadku ich liczebności. Oburzyli się Indianie, głośno protestując, między innymi ustami  słynnego Siedzącego Byka, przebywającego w Kanadzie po tym jak dał potężne lanie kawalerii Custera pod Little Bighorne. Bizonów było mało, szamani modlili sie do duchów zwierząt, wierząc, że wielkie  stada tych zwierząt żyją w podziemnym świecie i wystarczy je stamtąd wywabić. Zupełnie Indianie nie zdawali sobie sprawy, że wraz zanikiem wojen plemiennych i  związanych z tym zanikiem pasów ziemi niczyjej, bizony nie miały gdzie sie schronić. W dodatku Indianie mieli już dostep do karabinów Sharpsa czy Remingtona, dzięki  którym  jednym  strzałem z kilkuset metrów powalali ssaka. Doprowadzili do tego, że w 4 laty wytępili na swych ziemiach wszystkie bizony powodując  iż rząd Kanady musiał przyznać im  10 tyś $ pomocy żywnościowej.

Kanadyjczycy przekonali Inidian aby szukali bizonów w USA. Tam, szlachetni Indianie,  w ciągu roku wybili ostatnie stada w Montanie (skóry sprzedawali za whiskey) i goli i nieweseli  wrócili do Kanady. Tam wybili ostatnie kilkadziesiąt sztuk. Byli już wtedy  całkowicie na łasce białego człowieka. 

Nieco podobnie rzecz się miała z jednymi z najdzielniejszych Indian Północnoamerykańskich - Komańczami. 

Komańcze sprawiali kłopot, nawet w czasach gdy byli wybijani przez zarazy. Jeszcze w 1858 r. potrafili wedrzeć się do centrum stolicy Teksasu - Austin i uprowadzić w biały dzień blade twarze w niewole. Po wojnie secesyjnej w trakcie ostateczniego ujarzmiania Komanczów, przyjeto wojenną praktykę - uderzenie w bazy surowcowe, czyli bizony. Co zrobili szlachetni Indianie, modlący się  do duchów zwierząt? Wybilijali głównie bizonie  krowy, bo skóry były łatwiejsze w obróbce (głównie na handel), a  i mięso łagodniejsze. Tylko przyspieszyli tym  swoją klęskę.

Ja chetnie, również na tym forum broniłem łowców-zbieraczy czy ogólnie  homo sapiens przed  przypisywaniu im (nam) jakiś bardzo krwiożerczych instynktów. Jednak nie można też tak idealizować ludzi z przeszłości - oni także wykazywali sie niejednokrotnie krótkowzrocznością, a wręcz bezmyślnością czy brakiem zrozumienia mechanizmów rządzących ekosystemem. I to pomimo życia w "przyrodzie".  

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, venator napisał:

Jednak nie można też tak idealizować ludzi z przeszłości...

Howgh! Tylko lenistwo powstrzymuje H.S. przed całkowitą dewastacją otoczenia. W mojej ocenie zautomatyzowaliśmy proces rujnowania środowiska i już nie musimy się wysilać, żeby rąbać las szybciej niż odrasta. Sam się wycina.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ venator

Efekt "lisa w kurniku"... no i wóda do tego.
Coś podobnego dzieje się teraz, w skali globalnej. Zamiast wódy jest forsa i możliwości, jakie daje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@venator, @Jajcenty OK, uznaję swój błąd:) Tak jak nie lubię interwencji państwa, tak samo zawsze przy myśleniu o ochronie przyrody zawsze wychodzi mi, że bez tej interwencji się nie obejdzie. Nie wytworzy się jakaś równowaga, samoregulacja. Przy kwestii myślistwa pewnie zresztą też.

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, darekp napisał:

Tak jak nie lubię interwencji państwa, tak samo zawsze przy myśleniu o ochronie przyrody zawsze wychodzi mi, że bez tej interwencji się nie obejdzie.

Hmm... Szyszko, Bolsonaro, + + + +...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, tyle że UE nie jest "państwem". To inna struktura. Ale i tak, jeśli do Unii więcej szyszek powpada, to... wiadomo co.
A poza tym Unia to tylko 5% całości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście.

To tylko zaznaczenie, że na postawie obywatelskiej polegać nie można. Trzeba administracyjnie nakazać. Przypadki, które wymieniłeś, to w quasi  dyktaturach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, ex nihilo napisał:

Hmm... Szyszko, Bolsonaro, + + + +...

Też o tym samym pomyślałem wczoraj poniewczasie. Napisałem komentarz, wyłączyłem komputer, a potem sobie uświadomiłem, że przecież ten artykuł, pod którym piszemy jest właśnie o tym, że na państwie niespecjalnie można polegać. Tak że chyba ten problem po prostu nie ma dobrego rozwiązania. (Jeśli coś nie ma wolnościowego rozwiązania, to w ogóle nie ma dobrego rozwiązania???)

14 godzin temu, 3grosze napisał:

To tylko zaznaczenie, że na postawie obywatelskiej polegać nie można. Trzeba administracyjnie nakazać. Przypadki, które wymieniłeś, to w quasi  dyktaturach.

Fascynująca jest ta lewicowa wizja wolności. :P W jednej linijce zmieścić, że nie można polegać na obywatelach, trzeba nakazać administracyjnie i sugestię, że to nie jest w żadnym razie quasi-dyktatura. :P Formalnie jeszcze nie, ale przynajmniej jakiś zadatek na dobry początek. :P

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
32 minuty temu, darekp napisał:

Fascynująca jest ta lewicowa wizja wolności. :P W jednej linijce zmieścić, że nie można polegać na obywatelach, trzeba nakazać administracyjnie i sugestię, że to nie jest w żadnym razie quasi-dyktatura. :P

A skąd wzięło się Twoje przekonanie (TvPiS?) , że lewica, (demokracja, liberalizm itp, ) jest tożsama z anarchią?!?!  :blink:

Ubolewam, że tu,  na  tym forum może być taka ignorancja.

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie uważam, że lewica jest tożsama z anarchią. Mogą istnieć też liberalne rządy lewicowe albo i zamordystyczne, jak się niektórzy lewicowcy postarają. Tak samo zresztą z prawicowcami.

Chodziło mi tylko o to, że tak jakoś jest, że w praktyce wielu ludzi (wszystko jedno czy prawicowców, czy lewicowców) jakoś łatwo przechodzi do porządku dziennego nad kwestią jakiegoś ograniczenia wolności obywateli. Użyłem słowa "lewica" tylko dlatego, żeby zwrócić uwagę, że lewica też czasami łatwo ogranicza wolność, nie tylko tzw. skrajna prawica, o której się najczęściej pisze w takim kontekście. Chciałem, żeby to była taka lekka prowokacja, ale żartobliwa.

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, darekp napisał:

Chodziło mi tylko o to, że tak jakoś jest, że w praktyce wielu ludzi (wszystko jedno czy prawicowców, czy lewicowców) jakoś łatwo przechodzi do porządku dziennego nad kwestią jakiegoś ograniczenia wolności obywateli.

Darek!!! Jakie ograniczenie wolności!!!

Struktury państwa z ustawami, nakazami będą dotąd, dopóki ludzkie buraki będą szkodzić ( a szeroki to zakres) innym ludziom. To im ogranicza się wolność śmiecenia, palenia plastikiem, trzymania psa na 1m łańcuchu.

10 minut temu, darekp napisał:

Chciałem, żeby to była taka lekka prowokacja, ale żartobliwa.

Dałem się nabrać, sorki.:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, 3grosze napisał:

dopóki ludzkie buraki będą szkodzić ( a szeroki to zakres) innym ludziom. To im ogranicza się wolność

Zamiast ograniczać wolność można próbować (przynajmniej w teorii) stworzyć jakieś mechanizmy samoregulujące się. Np. tutaj w kwestii tego myślistwa jest trochę tak, jakby mało brakowało do powstania sytuacji, że myśliwi traktowaliby zwierzęta jako rodzaj hodowli na otwartym terenie, a więc sami byliby zainteresowani tym, żeby nie wytępić zwierząt do końca.

Ale dla ścisłości powtórzę: mało brakuje, ale jednak chyba czegoś brakuje, z tym się zgadzam (nie widzę sposobu, żeby całkowicie wyeliminować interwencję państwa). W pewnym momencie zagalopowałem się, ale z tego się wycofuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, darekp napisał:

Np. tutaj w kwestii tego myślistwa jest trochę tak, jakby mało brakowało do powstania sytuacji, że myśliwi traktowaliby zwierzęta jako rodzaj hodowli na otwartym terenie, a więc sami byliby zainteresowani tym, żeby nie wytępić zwierząt do końca.

Ale przecież tak właśnie jest!

ASF itd. cd:
https://www.money.pl/gospodarka/wirus-asf-w-polsce-minister-ardanowski-zapowiada-drakonskie-ustawy-6469357173868673a.html
"- Polski Związek Łowiecki, do tego powołany, twierdzi, że nie będzie polował. Musimy zatem wprowadzać drakońskie ustawy - zapowiada.
Na czym będą polegać? Kilka dni temu minister Ardanowski sugerował, że ustawa ma zmienić kilka innych ustaw tak, by dać uprawnienia wojsku, policji i przymusić myśliwych do odstrzału dzików."

Czyli co? "Patologicznych" przymuszać trzeba, bo nawet premie nie pomagają? Chyba coś kiepsko oni patologiczni. Przecież mogą walić z pukawek praktycznie bez limitu (normalnie na każdego zwierza trzeba dostać kwit, bo są limity), a tu...

Wyobraźmy sobie teraz "państwowych". Niech niech jakiemuś szyszkowatemu (sorki, ale stał się już symbolem, na własne życzenie) do łba przyjdzie, że wszystkie jelenie trzeba odstrzelić, bo szkody robią. "Patologiczni" odpowiedzą krótko i jednoznacznie - "wal się idioto", a "państwowi"... Hmm?

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ex nihilo Czyli gdzie jest granica między sytuacją, gdy ludzie wybiją jakiś gatunek, a sytuacją, gdy jest równowaga? Bywało, że tubylcy wytępili całkowicie jakiś gatunek jeszcze zanim przybyli biali (https://pl.wikipedia.org/wiki/Moa), więc to nie jest tak, że zawsze chodzi o pieniądze, strzelby i wódę ognistą.

Ja tego nie czuję :(

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
35 minut temu, ex nihilo napisał:

Czyli co? "Patologicznych" przymuszać trzeba, bo nawet premie nie pomagają? Chyba coś kiepsko oni patologiczni.

Tak, przymuszać, bo dosyć, że "patologiczni", to też leniwi i nieudolni gdy Ojczyzna wzywa.:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Astro napisał:

Jeszcze raz: znam kilku myśliwych, którzy są LUDŹMI, ale większość to sam wiesz...

Ja nie znam, nie "kręci" mnie polowanie itp. nie mam żadnych instynktów łowieckich (ani potrzeb), ale tak sobie myślę, że procent "ludzi" (jeśli już rozróżniasz na ludzi i nie-ludzi) może być podobny jak w całym społeczeństwie. Czy nawet trochę korzystniejszy (trzeba mieć trochę pieniędzy na taką "rozrywkę") Poza tym jeszcze jest kwestia, czy przypadkiem wśród polityków procent "nie-ludzi" nie jest większy, niż wśród myśliwych...

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, darekp napisał:

nie mam żadnych instynktów łowieckich

 

5 minut temu, Astro napisał:

Mnie nigdy polowanie nie kręciło i nie kręci

Ewolucyjnie jesteście na wyższym stopniu rozwoju:) od myśliwych, u których ten niezbędny kiedyś atawizm jeszcze tkwi.

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

P.S. Ja pochodzę ze wsi, z Wielkopolski, jakoś mi się tak zakodowało w pamięci od małego, że ludzie do wszystkiego podchodzą "po gospodarsku" z myśleniem o tym, żeby "gospodarstwo" dobrze się rozwijało i pierwsze skojarzenie jest, że w kwestii "łowiectwa" każdy też będzie myślał podobnie. Nie mówię, że patologii na wsiach nie ma (nie idealizuję). Ale np. też raczej nie pamiętam nikogo, kto by tak prymitywnie dążył do zysku za wszelką cenę (jeśli już mowa o pieniądzach), ludzie raczej mieli wyczucie, że trzeba zachować jakąś równowagę.

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Astro napisał:

Tu zaprotestuję, bo właśnie dzięki raczej wyższemu tego poziomowi Wielkopolska jest Wielkopolską.

To ja też zaprotestuję, bo to nie jest tak (przynajmniej ja tak sobie zapamiętałem), że ludzie marzyli o tym żeby zostać milionerami, tylko żeby np. założyć warsztat samochodowy i zarobić na jakieś tam godne życie, na rodzinę itp. Jakieś realne osiągalne cele bez większych "wodotrysków". Inaczej pewnie bywa w niektórych innych rejonach Polski (jeden mógłbym pokazać palcem, bo trochę znam, ale się powstrzymam), gdzie jest biedniej, ale ludzie więc marzą o łatwym zarobku wielkiej kasy, choćby kosztem bliźnich (co zresztą nie koliduje z większym ostentacyjnym pokazywaniem religijności chociażby). I to pewnie jest tak, że u nich kółeczko się bardziej zamyka, bo jeśli wszyscy tylko czekają na cudowny przypływ pieniędzy...

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po wiekach bezwzględnego tępienia wilków, które skutkowały ich zniknięciem z większości obszaru Europy, gatunek stopniowo się odradza. Rosnąca liczba wilków powoduje jednak, że coraz głośniejsi są ci, którzy chcieliby je ponownie tępić. Wśród argumentów, które podnoszą, jest i ten mówiący o zagrożeniu, jakie wilki stwarzają dla zwierząt hodowlanych. Problem ten zbadali naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego i Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”.
      W 2022 roku w całej Europie żyło około 21 500 wilków. Zwierzęta te pojawiły się już niemal we wszystkich państwach. Ich obecności nie zanotowano jedynie w Monako, San Marino i Watykanie. W niektórych krajach przyrost jest imponujący. W Niemczech jeszcze w 2000 roku była 1 grupa rodzinna, a w roku 2022 żyły tam 184 grupy i 47 par.
      Wilk odradza się dzięki świadomym działaniom i ochronie, jaką jest objęty. Nie bez znaczenia jest tu postawa społeczeństw. Większość ludzi jest świadoma, że drapieżniki te odgrywają kluczowe znaczenie dla zdrowia ekosystemów i nie stanowią zagrożenia dla człowieka. Dzisiaj już nikt nie wierzy w – popularne w XVIII czy XIX wieku – doniesienia autorów encyklopedii, książek i prasy o wilkach napadających na Paryż i pożerających 800 000 ludzi czy o stadach wilków prowadzących szturm na wioskę i broniących się przed nimi mieszkańców. O ile takie historie są niewiarygodne, to zagrożenie dla zwierząt gospodarskich wydaje się realne.
      W European Journal of Wildlife Research ukazały się wyniki badań, jakie w latach 2020–2022 były prowadzone przez uczonych z Warszawy – wśród nich przez magister Weronikę Baranowską, doktor Sabinę Nowak i doktora Roberta Mysłajka – na liczącym 500 km2 regionie ujścia Warty. Największą jego część stanowi Obszar Natura 2000 „Ujście Warty” o powierzchni 332,2 km2, którego centralna część to Park Narodowy „Ujście Warty” o powierzchni 80,7 km2. Na całym wspomnianym terenie w sposób wolny wypasanych jest około 4000 krów i około 700 koni. I właśnie tam uczeni postanowili sprawdzić, jaki odsetek stanowią zwierzęta gospodarskie w diecie wilków. Przystępując do badań wysunęli hipotezę, że niechronione zwierzęta hodowlane – ze względu na łatwy dostęp do nich – będą stanowiły znaczący udział w diecie wilków.
      Uczeni zbadali 109 próbek wilczych odchodów i okazało się, że wilki żywią się głównie dzikimi zwierzętami roślinożernymi (81,9% diety) oraz dzikimi ssakami średniej wielkości (14,5% diety). Zwierzęta domowe są zjadane rzadko. Bydło hodowlane stanowiło 3% diety wilków, a psy – 0,4% diety. Przez cały 2-letni okres badań znaleziono zwłoki jedynie 3 cieląt zjedzonych przez wilki.
      Dieta wilków w regionie ujścia Warty nie różni się w sposób znaczący od diety wilków z sześciu innych obszarów Europy Centralnej. Nasze badania wykazały, że pomimo łatwej dostępności do bydła i koni, wilki żywią się głównie dzikimi zwierzętami. Osoby zajmujące się rozwiązywaniem problemów na styku wilki–zwierzęta hodowlane, powinny zatem wziąć pod uwagę, że ataki wilków na stada nie są prostą funkcją dostępności do zwierząt hodowlanych, ale wpływ na to mają też inne czynniki, jak gatunek zwierzęcia hodowlanego, metoda wypasu, ukształtowanie środowiska i dostępność dzikich zwierząt, którymi wilki się żywią, czytamy w artykule.
      Należy również wziąć pod uwagę fakt, że wilki zjadają też znalezione martwe zwierzęta, zatem odsetek zwierząt rzeczywiście przez nie zabijanych jest niższy, niż wynika z badania odchodów. I rzeczywiście, brak skarg ze strony hodowców i domagania się od nich odszkodowań wskazuje, że wilki znad Warty mogły w znaczniej mierze pożywiać się domowymi zwierzętami, które padły z innych powodów, a nie zostały upolowane.
      Olbrzymią rolę odgrywa też gatunek zwierząt hodowlanych oraz sposób hodowli. Koni wilki nie zjadały w ogóle, co sugeruje, że uważały ewentualny atak na te zwierzęta na zbyt ryzykowny. W ujściu Warty wypasane są duże gatunki krów, ponadto hodowcy nie przycinają im rogów. I krowy, i konie żyjące w wolnym stadzie mogą wspólnie skutecznie bronić się przed wilkami. A na chęć przeprowadzenia ataku na zwierzęta hodowlane wpływają też inne czynniki, jak struktura wilczej grupy oraz dostępność innych źródeł pożywienia.
      Autorzy innych badań (Imbert et al., https://doi.org/10.1016/j.biocon.2016.01.003) wykazali, że stabilne grupy rodzinne wilków rzadko atakują zwierzęta hodowlane. Za atakami stoją najczęściej wilki, których grupa rodzinna została zniszczona przez człowieka (np. wskutek zabicia jednego z rodziców). Zatem walka z kłusownictwem, dbanie o to, by wilki tworzyły stabilne grupy, jest ważnym elementem zapobiegania atakom na zwierzęta hodowlane.
      Innym istotnym czynnikiem jest dostęp wilków do naturalnych źródeł pożywienia. Charakterystyczną cechą badanego obszaru jest wysokie zagęszczenie dzikich przeżuwaczy – jelenia szlachetnego (8–10 osobników na 10 km2), sarny europejskiej (27–31 osobników na 10 km2) oraz dzika euroazjatyckiego (2-3 osobniki na 10 km2). Ponadto żyje tutaj 8–9 bobrów na 10 km2, co stanowi jedno z największych zagęszczeń tych zwierząt w Polsce.
      Największy udział (59,8%) w diecie wilków z ujścia Warty ma sarna europejska. To jednocześnie najbardziej rozpowszechniony dziki przeżuwacz w Polsce i główne źródło pożywienia wilków na całej Nizinie Środkowoeuropejskiej. Drugim najważniejszym źródłem pożywienia (20,5%) były dziki. To społeczne zwierzęta żyjące w grupach z dużą liczbą prosiąt chronionych przez matkę. Ze względu na liczebność, młode padają łatwym łupem wilków. Przyglądając się, jaki odsetek stanowiły dziki w diecie wilków, musimy jednak pamiętać, że badania były prowadzone w okresie, gdy dziki były masowo w Polsce zabijane. W latach 2019–2024 w ramach walki z ASF zabito ponad 1,5 miliona tych zwierząt. W latach 2020–2022 zabitych zostało 760 tysięcy dzików. Dostępność dzików znacznie więc spadła, stały się one najmniej licznym przeżuwaczem w ujściu Warty. Mimo to nadal stanowiły drugie najważniejsze źródło pożywienia wilków. Autorzy badań przypuszczają, że przyczynić się do tego mógł ASF. Wilki mogły korzystać z dostępności osłabionych zwierząt i pożywiać się zwierzętami padłymi. To zaś pokazuje, że odgrywają one ważną rolę w zapobieganiu rozprzestrzeniania się tej choroby. To kolejny przykład korzystnego wpływu wilków na środowisko.
      Warto też zwrócić uwagę na niewielką, ale jednak, obecność psów w diecie wilków. Brak skarg ze strony mieszkańców sugeruje, że wilki zjadały psy żyjące w lasach. Dostępne szacunki mówią, że psy zabijają rocznie 33 000 dzikich zwierząt i 280 zwierząt hodowlanych. Wilki, zabijając psy, przyczyniają się zatem do ochrony stad.
      Nasze badania potwierdzają, że polowanie przez wilki na zwierzęta hodowlane, jest zależne od kontekstu. W przypadku swobodnie pasących się dużych zwierząt, takich jak krowy czy konie zimnokrwiste, wpływ wilków może być niż się spodziewano. Wcześniejsze badania pokazały, że interakcja między wilkami a zwierzętami hodowlanymi w dużej mierze zależy od środowiska przyrodniczego, metody wypasu, zaznajomienia się przez hodowców ze sposobami unikania ataków, dostępności gatunków dzikich zwierząt oraz stabilności grup rodzinnych wilków. Z tych powodów, gdy chcemy rozwiązywać potencjalne konflikty, należy rozważyć wszystkie te aspekty przed podjęciem decyzji o zabijaniu wilków, podsumowują autorzy badań.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed czterema laty informowaliśmy, że NASA wybrała przyszłą misję, która pozwoli lepiej zrozumieć ewolucję wszechświata oraz zbadać, na ile powszechne w naszej galaktyce są podstawowe składniki niezbędne do powstania życia. Misja SPHEREx (Spectro-Photometer for the History of the Universe, Epoch of Reionization and Ices Explorer) wystartowała 11 marca i właśnie przysłała pierwsze zdjęcia. W ciągu dwóch lat pracy ma dostarczyć danych o ponad 450 milionach galaktyk i ponad 100 milionach gwiazd w Drodze Mlecznej.
      Mimo, że zdjęcia pochodzą z nieskalibrowanych jeszcze instrumentów, więc nie nadają się więc do prowadzenia badań, pokazują niezwykłe możliwości misji i – przede wszystkim – dowodzą, iż czujniki działają. Na każdym z sześciu obrazów, po jednym dla każdego z wyspecjalizowanych detektorów, widzimy jasne źródła światła, jak galaktyki czy gwiazdy. Każdy z nich powinien zawierać ponad 100 000 takich źródeł. Trzy górne obrazy prezentują ten sam obszar nieboskłonu, co trzy dolne. Widzimy tutaj pełne pole widzenia SPHEREx. To prostokątny obszar około 20-krotnie szerszy niż Księżyc w pełni widziany z Ziemi. Gdy w drugiej połowie kwietnia SPHEREx rozpocznie badania naukowe, będzie wykonywał około 600 takich ujęć na dobę.
      Najnowszy teleskop NASA działa w podczerwieni i wykorzystuje 102 filtry, po 17 dla każdego z czujników. Dzięki temu, badając unikatową sygnaturę światła, będzie mógł wykrywać różne związki chemiczne i molekuły. Urządzenie pomoże też mierzyć odległość do zaobserwowanych obiektów, co pozwoli na badanie odległych galaktyk i tworzenie trójwymiarowej mapy wszechświata.
      Zanim jednak SPHEREx przystąpi do badań, musi zostać odpowiednio przygotowany. Przez ostatnie dwa tygodnie inżynierowie z JPL (Jet Propulsion Laboratory), którzy zarządzają misją, sprawdzali stan teleskopu. Dotychczas wszystko działa bez zarzutu.
      Obecnie trwa schłodzenie czujników i innego sprzętu do docelowej temperatury roboczej około -210 stopni Celsjusza. Bez osiągnięcia tak niskiej temperatury promieniowanie cieplne samego teleskopu uniemożliwiłoby rejestrowanie obrazu w podczerwieni. Co interesujące, chłodzenie jest całkowicie pasywne. SPHEREx nie wykorzystuje w tym celu elektryczności czy specjalnych chłodziw, dzięki czemu był tańszy i prostszy w budowie. A chłodzi się dzięki trzem stożkowatym osłonom, które chronią urządzenia przed ciepłem Słońca oraz Ziemi oraz specjalnym lustrom, które odbijają promieniowanie cieplne urządzeń bezpośrednio w przestrzeń kosmiczną.
      Przesłane obrazy testowe dowiodły, że czujniki teleskopu zostały dobrze ustawione i zapewniają ostry obraz. To bardzo dobra informacja, gdyż odpowiedniego dostrojenia ostrości można było dokonać jedynie na Ziemi. W przestrzeni kosmicznej nie można już tego zmienić. Z tego, co widzimy na zdjęciach wynika, że zespół odpowiedzialny za instrumenty idealnie wykonał swoją robotę, cieszy się Jamie Bock, główny naukowiec misji.
      SPHEREx zapewni naukowcom ogólny przegląd nieboskłonu. O ile teleskopy takie jak Webb czy Hubble badają bardzo szczegółowo niewielki wycinek nieba, SPHEREx zapewnia bardzo szeroki widok. Posłuży zresztą między innymi do określania celów obserwacyjnych dla bardziej precyzyjnych urządzeń. Możliwości nowego teleskopu są tak duże, że w ciągu dwóch lat aż czterokrotnie sfotografuje on całe niebo.
      Program Explorer, w ramach którego powstał SPHEREx, to najstarszy wciąż kontynuowany program naukowy NASA. Pierwszą misją, jaką przeprowadzono w jego ramach, była Explorer 1 wystrzelona w 1958 roku. Dotychczas w ramach programu przeprowadzono około 100 misji w przestrzeni kosmicznej.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na Pustyni Judzkiej trwają prace przy odsłanianiu starożytnej struktury w kształcie piramidy. Biorą w nich udział archeolodzy z Izraelskiej Służby Starożytności oraz ochotnicy z całego kraju. Po pierwszym tygodniu wykopalisk wiadomo, że struktura pochodzi sprzed 2200 lat. Na miejscu znaleziono, między innymi, papirusy zapisane greką, monety z brązu wybite przez Ptolemeuszy oraz Seleucydę Antiocha IV Epifanesa, broń, tkaniny i drewniane narzędzia.
      Mamy tutaj jedno z najbogatszych i najbardziej intrygujących stanowisk archeologicznych na Pustyni Judzkiej. Odkryta przez nas piramidalna struktura jest duża, zbudowana z ręcznie ciosanych kamieni, z których każdy waży setki kilogramów. Już w pierwszym tygodniu prac wolontariusze znaleźli tutaj dokumenty pisane, wyjątkowe naczynia z brązu, pozostałości starożytnych mebli, które świetnie zachowały się w pustynnym klimacie. To bardzo obiecujące stanowisko. Każda chwila przynosi nowe odkrycia, stwierdzili kierownicy wykopalisk.
      Prace prowadzone są w ramach rozpoczętego przed 8 laty projektu, którego celem jest ratowanie zabytków z Pustyni Judzkiej przed rabusiami. Powołano specjalną Jednostkę Zapobiegania Rabunkowi, która systematycznie przeczesuje pustynię w poszukiwaniu potencjalnych stanowisk archeologicznych. Jednostka ta zlokalizowała dotychczas niemal 900 jaskiń, znaleziono tysiące artefaktów, w tym zwoje, fragmenty papirusów, broń czy monety.
      Prowadzone właśnie wykopaliska zmieniły nasz pogląd na to stanowisko. Wcześniej sądzono, że struktura pochodzi z okresu Pierwszej Świątyni. Teraz wydaje się, że powstała później, w okresie hellenistycznym, gdy Izraelem rządzili Ptolemeusze. Nie wiemy, jakie było jej przeznaczenie. Czy była to wieża strażnicza pilnująca ważnej drogi, którą transportowano sól i bitumy znad Morza Martwego do portów nad Morzem Śródziemnym? A może wielka struktura na szczycie góry wyznaczała miejsce pochówku lub służyła jako pomnik? To wciąż tajemnica, stwierdzają archeolodzy.
      Prace archeologiczne potrwają jeszcze trzy tygodnie. Izraelska Służba Starożytności założyła obóz dla pomagających jej ochotników, zapewnia wyżywienie, a każdego wieczora odbywają się wykłady z archeologii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Reintrodukcja wytępionego przez ludzi wilka do szkockiego regionu Highlands – jednego z najsłabiej zaludnionych obszarów Europy – pomogłaby w rozprzestrzenieniu się miejscowych lasów, które mogłyby wychwytywać z atmosfery dodatkowy milion ton dwutlenku węgla rocznie. Naukowcy z Wielkiej Brytanii i Norwegii przeprowadzili analizy, których celem było zbadanie, jaki wpływ na lasy Highlands miałaby reintrodukcja wilków.
      Duzi drapieżnicy odgrywają niezwykle ważną rolę w ekosystemie, kontrolując populację roślinożerców i modyfikując ich zachowanie. Uczeni modelowali obecność wilków i zauważyli, że wystarczyłoby zaledwie 167±23 tych zwierząt – a trzeba wiedzieć, że Highlands ma powierzchnię ponad 25 600 km2 – by zmniejszyć populację jelenia szlachetnego do poniżej 4 osobników na kilometr kwadratowy. To poziom, poniżej którego zaczęłyby się rozrastać szkockie lasy. Obecnie ich ekspansję uniemożliwiają jelenie, wyjadając młode drzewka.
      Wilki zostały wytępione w Szkocji około 250 lat temu. To zaś spowodowało gigantyczny rozrost populacji jeleni, które wpływają na ekosystem, skład i dynamikę roślinności, możliwość przeżycia i rozwoju drzew czy obieg składników odżywczych. Duża liczba jeleni, szacowana w Szkocji na około 400 000, znakomicie utrudnia naturalną regenerację szkockich lasów. Tym bardziej, że w niektórych regionach Szkocji powszechnie wypasa się owce, które dodatkowo uniemożliwiają regenerację roślinności. Z tego powodu obecnie lasy pokrywają jedynie 4% powierzchni Szkocji, a do ich regeneracji dochodzi głównie tam, gdzie zbudowano płoty, uniemożliwiając jeleniom dostęp.
      Tam, gdzie prowadzono intensywne działania na rzecz regeneracji lasów i udało się zmniejszyć populację jeleni do mniej niż 6 na km2 obserwowano zwiększanie się powierzchni leśnych. W regionie Cairngors na 60 000 hektarów udało się dzięki temu zwiększać powierzchnię lasów o 164 hektary rocznie przez kolejnych 30 lat. Eksperci oceniają, że rodzime lasy mogłyby zająć dodatkowo 39 000 km2 w Highlands.
      Mamy coraz większa świadomość, że bioróżnorodność i problemy klimatyczne nie mogą być rozwiązane w odosobnieniu. Musimy przyjrzeć się potencjalnej roli naturalnych procesów, takich jak reintrodukcja wytępionych gatunków, by zregenerować zdegradowany ekosystem, dzięki czemu ludzie odniosą liczne korzyści, mówi profesor Dominick Spracklen.
      Niejednokrotnie pisaliśmy o niezwykle ważnej funkcji, jaką spełniają wilki w ekosystemie. Okazuje się, że zwierzęta te wpływają na powstawanie i kształt mokradeł czy pomagają zagrożonym rysiom. Nie zawsze jednak zadziała prosty mechanizm reintrodukcji, gdyż ekosystem jest bardzo złożony. Na przykład w Yellowstone wytępienie wilka doprowadziło do zniknięcia bobrów i kolejnych niekorzystnych zmian w ekosystemie. Podobne niekorzystne skutki ma w usunięcie z ekosystemu każdego głównego drapieżnika.
      Autorzy omawianych tu badań zauważają, że reintrodukcja wilka przyniesie wiele korzyści, daleko wykraczające poza samo zwiększenie powierzchni lasów. Zwiększy się ruch turystyczny, spadnie liczba wypadków z udziałem jeleni, zmniejszy liczba przypadków boreliozy wiązanej z nadmierną populacją jeleni oraz spadną koszty działań związanych z obecnie prowadzonymi próbami kontroli populacji jeleni.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania DNA ludzi zabitych w Pompejach przez Wezuwiusza pokazały, jak błędne były czynione przez wieki założenia. Okazuje się, że rzekome rodziny nie były rodzinami, zmarłym źle przyporządkowano płeć. Okazało się ponadto, że ludność Pompejów w większości stanowili emigranci ze wschodnich regionów Morza Śródziemnego.
      Erupcja Wezuwiusza nie dała szans na ucieczkę wielu mieszkańcom miasta. Ci, którzy przeżyli pierwszą jej fazę, zabiły lawiny piroklastyczne, szybko przemieszczające się chmury gorących gazów i popiołów. Pokryły one ciała ofiar grubą warstwą, na zawsze zachowując ich kształt.
      Od XIX wieku naukowcy wykonują w Parco Archeologico di Pompei odlewy ciał, wstrzykując gips z puste miejsca, pozostałe po rozłożeniu się tkanek. Uczonym, którzy prowadzili zabiegi konserwatorskie, udało się pozyskać DNA z pofragmentowanych szkieletów zatopionych w 14 z 86 tych odlewów. To zaś pozwoliło na określenie płci zmarłych, ich pochodzenia oraz związków genetycznych pomiędzy nimi. I pokazało, jak błędne były dotychczasowe założenia, które opierano na wyglądzie i pozycji ciał.
      Na przykład w Domu Złotej Bransolety, jedynym miejscu z którego mamy DNA całej grupy ciał, okazało się, że cztery osoby, które interpretowano jako rodzice z dwójką dzieci, nie były w żaden sposób ze sobą spokrewnione, mówi profesor David Caramelli z Uniwersytetu we Florencji. To nie jedyne błędne przypuszczenia, zweryfikowane przez DNA.
      Innym znanym przykładem jest dorosła osoba nosząca złotą bransoletę i trzymająca dziecko. Tradycyjnie interpretowano je jako matkę z dzieckiem. Okazało się, że to mężczyzna i dziecko, którzy nie byli ze sobą spokrewnieni. Mamy też dwie obejmujące się osoby, które interpretowano jako matka z córką lub siostry. Teraz wiemy, że jedna z tych osób to mężczyzna, dodaje David Reich z Uniwersytetu Harvarda.
      Ponadto wszyscy mieszkańcy Pompejów, w przypadku których udało się zdobyć dane z całego genomu, okazali się w głównej mierze potomkami emigrantów ze wschodnich regionów Śródziemiomorza. Pochodzenie takie widoczne jest też w genomach współczesnych im mieszkańców Rzymu, co tylko pokazuje, jak kosmopolityczne było Imperium Romanum w tych czasach.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...