Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, darekp napisał:

Ale tu wydaje się, że jest duże prawdopodobieństwo "związku fizycznego": działalność ludzi powoduje wymieranie gatunków nie związanych bezpośrednio z jakością życia ludzi, a wymieranie gatunków nie związanych bezpośrednio z... powoduje zmiany w sposobie życia gatunków takich jak zapylacze, roztocza, co ostatecznie wraca do ludzi jako spadek jakości ich życia. Jaką korelację nie bedącą 'związkiem fizycznym" potrafisz tu podać?? Nie bardzo da się coś wymyślić.

Tak, ale dotyczy to tylko niektórych gatunków a nie tych wszystkich milionów o których mowa w raporcie. W zasadzie nawet nie wiemy których dokładnie (przynajmniej ja nie wiem ;P). Poza tym nie mam 100% pewności czy nie bylibyśmy w stanie technologią (GMO, robotyka, hodowla zapylaczy etc.) wyeliminować zależność od zapylaczy - wtedy ta liczba jeszcze bardziej by się skurczyła. Nie oceniam tego etycznie - chodzi mi jedynie o prawdę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
13 godzin temu, Warai Otoko napisał:

Rozumiem z tego, że wymieranie gatunków w konsekwencji spowoduje zagrożenie dobrostanu ludzi - w sensie zmniejszenie jakości życia. Nie widzę tutaj powiązania przyczynowo skutkowego

Czyli konkrety gdy wyobrażni brak? *

Chociaż dobrze, że doceniasz mikroorganizmy, bez których gleba, oczyszczalnie ścieków, obrót materii, my sami (mikrobiom jelitowy, skórny), żle by funkcjonowało. Funkcję owadów zapylających czaisz. Zwierzęta i rośliny hodowlane  to oczywistość. Dzikie rośliny to np. bank genów (jego znaczenie to praca domowa;)) i poprzez ziołolecznictwo żródło substancji leczniczych (nawet jeśli póżniej otrzymywanych już syntetycznie). Pozostają dzikie zwierzęta: ryby to byt iluś tam % ludzi na świecie związanych z rybołówstwem, ptaki konsumują owady (sikorka zjada tyle ich, ile sama waży), nietoperze podobnie (a nadmiar komarów i much oraz larw innych owadów zjadających rośliny pożyteczne jest niewskazany). Ślimaki, które w nadmiarze zjadają rośliny zjada kret. Oczywiście, że  krety  i owadożerców zastąpi "chemia", która i nas wytępi. Bez dzikich kotów domowych plaga gryzoni nas czeka.

Itp

Orangutan praktycznego zastosowania (choć coś o wykorzystaniu jego organów do przeszczepów się mówiło) nie ma, więc niech ginie.

* sorki Warai, bywam złośliwy 

 

 

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
14 godzin temu, 3grosze napisał:

Chociaż dobrze, że doceniasz mikroorganizmy, bez których gleba, oczyszczalnie ścieków, obrót materii, my sami (mikrobiom jelitowy, skórny), żle by funkcjonowało. Funkcję owadów zapylających czaisz. Zwierzęta i rośliny hodowlane  to oczywistość. Dzikie rośliny to np. bank genów (jego znaczenie to praca domowa;)) i poprzez ziołolecznictwo żródło substancji leczniczych (nawet jeśli póżniej otrzymywanych już syntetycznie). Pozostają dzikie zwierzęta: ryby to byt iluś tam % ludzi na świecie związanych z rybołówstwem, ptaki konsumują owady (sikorka zjada tyle ich, ile sama waży), nietoperze podobnie (a nadmiar komarów i much oraz larw innych owadów zjadających rośliny pożyteczne jest niewskazany). Ślimaki, które w nadmiarze zjadają rośliny zjada kret. Oczywiście, że  krety  i owadożerców zastąpi "chemia", która i nas wytępi. Bez dzikich kotów domowych plaga gryzoni nas czeka.

Itp

Orangutan praktycznego zastosowania (choć coś o wykorzystaniu jego organów do przeszczepów się mówiło) nie ma, więc niech ginie.

Dużo wymieniłeś zwierząt, część na wyrost troszkę, ale nadal moja teza pozostaje w mocy; czyli: "Tak, ale dotyczy to tylko niektórych gatunków a nie tych wszystkich milionów o których mowa w raporcie. W zasadzie nawet nie wiemy których dokładnie...". Nauka jaka płynie z tego mojego całego sceptycyzmu jest taka, że należy być precyzyjnym w myśleniu i nie uogólniać bez potrzeby. Zagłada NIE WSZYSTKICH gatunków jest dla nas szkodliwa a NIEKTÓRYCH. Tyle. 

Aha, zwierzęta i rośliny hodowlane nie liczą się do wymierania gatunków bo to jest produkt naszych technologii... jakkolwiek by to nie brzmiało. 

Edytowane przez Warai Otoko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
31 minut temu, Warai Otoko napisał:

Zagłada NIE WSZYSTKICH gatunków jest dla nas szkodliwa a NIEKTÓRYCH. Tyle. 

To - jeśli chcieli byśmy być ściśli - nie zostało udowodnione. A przynajmniej eksperyment Biosfera 2 nie dowodzi ;) Bo on dowodzi, że oprócz znanych nam zależności, które udało się odtworzyć w eksperymencie, istnieją też zależności, których eksperymentatorzy nie odtworzyli, a więc przypuszczalnie nie znali (te właśnie zależności doprowadziły do porażki). Czyli zbiór znanych nam zależności jest podzbiorem właściwym wszystkich zależności zachodzących w przyrodzie. W szczególności można postawić hipotezę, że absolutnie wszystkie co do jednego gatunki na Ziemi są niezbędne i eksperyment takiej hipotezy nie obali (aczkolwiek ona zapewne jest fałszywa).

Tyle, jeśli chodzi o logikę ;)

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
29 minut temu, darekp napisał:

zyli zbiór znanych nam zależności jest podzbiorem właściwym wszystkich zależności zachodzących w przyrodzie. W szczególności można postawić hipotezę, że absolutnie wszystkie co do jednego gatunki na Ziemi są niezbędne i eksperyment takiej hipotezy nie obali (aczkolwiek ona zapewne jest fałszywa).

To nie może być prawda, ponieważ gatunki wymierają cały czas zarówno z przyczyn "naturalnych" jak i z powodu działalności człowieka (też naturalne, ale wiadomo ;P) - a my żyjemy i mamy się dobrze. To troszkę jak z zasada antropiczną - nie musisz jej udowadniać bo to że żyjemy/istniejemy jest niezaprzeczalnym dowodem. 

Dodam jeszcze że eksperyment biosfera 2 co najwyżej dowiódł tego, że nie potrafimy (a raczej tamci naukowcy nie potrafili, bo inni, używający innych metod i technologii to nie wiadomo) w izolowanych warunkach przeżyć. Co nie dotyczy bezpośrednio naszego tematu - czyli pytania czy człowiek może przeżyć bez np. 2000 gatunków wymarłych z jego winy. Odpowiedź jest twierdząca - może. Pytanie tylko gdzie jest granica ilościowa i jakościowa - jak wiele gatunków musi wyginąć i jakiego typu aby człowiek na ziemi (a nie w sztucznej biosferze) był zagrożony. 

Edytowane przez Warai Otoko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Warai Otoko napisał:

To nie może być prawda, ponieważ gatunki wymierają cały czas zarówno z przyczyn "naturalnych" jak i z powodu działalności człowieka (też naturalne, ale wiadomo ;P) - a my żyjemy i mamy się dobrze.

O nie. Właśnie odszedłeś od postulowanego przez siebie formalizmu. @darekp  pokazał że formalnie nie możesz nic powiedzieć bo nie masz dowodów. Na nic właściwie ich nie masz. Każda zmiana jest naturalna - czyż nie jesteśmy dziećmi Natury? - i każda z osobna jest letalna. Trzeba tylko poczekać, gdyby zaszła tylko jedna zmiana i dalibyśmy trochę czasu, to zaobserwowalibyśmy piękny kolaps. Niestety inne zmiany buforują tę pierwszą i zmieniają kolej rzeczy. I tylko formalnie na żadne z tych rozważań nie mamy potwierdzenia. Rozszalały formalizm jest nie do końca produktywny.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Jajcenty napisał:

O nie. Właśnie odszedłeś od postulowanego przez siebie formalizmu. @darekp  pokazał że formalnie nie możesz nic powiedzieć bo nie masz dowodów. Na nic właściwie ich nie masz. Każda zmiana jest naturalna - czyż nie jesteśmy dziećmi Natury? - i każda z osobna jest letalna. Trzeba tylko poczekać, gdyby zaszła tylko jedna zmiana i dalibyśmy trochę czasu, to zaobserwowalibyśmy piękny kolaps. Niestety inne zmiany buforują tę pierwszą i zmieniają kolej rzeczy. I tylko formalnie na żadne z tych rozważań nie mamy potwierdzenia. Rozszalały formalizm jest nie do końca produktywny.  

Mam dowody - żyjemy, od lat, coraz wygodniej (wg. statystyk zw. z jakością życia etc.). Dopiero hipoteza, że zmiany "buforują" i że później nastąpi "piękny kolaps" nalezy udowodnić :)  Jak na razie hipoteza, że wymarcie tych gatunków które już wymarły z powodu człowieka powoduje zmniejszenie jakości życia człowieka, zagraża mu w jakiś sposób - jest obalona na poziomie generalnym, ale może być potwierdzona w konkretnych przypadkach - np. wymarcie danego gatunku ryb ma wpływ na konretną subpopulację ludzką. Natomiast nie można pojednyczych przypadków uogólniać na cała populację to raz, a po drugie nie można popełniać wręcz logicznego błedu - że skoro wymarcie jakiegoś gatunku w przeszłości spowowodowało jakiś niedostatek dla jakiejś grupy ludzi to wymarcie DWOLNEGO innego gatunku w przyszłości również spowoduje niedostetk. Nie uważasz że to nadużycie? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
45 minut temu, Warai Otoko napisał:

Mam dowody - żyjemy, od lat, coraz wygodniej (wg. statystyk zw. z jakością życia etc.).

Masz dowody, że żyje się nam wygodniej bo wyginęło trochę gatunków?. Nie sądzisz zatem, że rozsądne z naszej strony byłoby wybicie całej reszty?   

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Jajcenty napisał:

Masz dowody, że żyje się nam wygodniej bo wyginęło trochę gatunków?. Nie sądzisz zatem, że rozsądne z naszej strony byłoby wybicie całej reszty?   

eh.. Twój opór przed zrozumieniem tematu który tutaj podjąłem jest chyba niepotrzebny bo mam wrażenie, że dobrze wiesz o co mi chodzi tylko z powodów, zapewne emocjonalnych w stosunku do zwierząt, nie chcesz prowadzić merytorycznej dyskusji - dlatego odpowiadam: żyje nam się wygodniej nie dlatego że przyczyniliśmy się do wymarcia wielu gatunków (a przynajmniej nie znam dowodów na poparcie tej hipotezy) ale żyje nam się coraz wygodniej POMIMO iż doprowadziliśmy do wymarcia wielu gatunków... Nie ma zatem powodów aby sądzić iż wymiarcie dowolnego gatunku w przyszłosci, lub zwiększenie intensywnosci wymierania danej klasy gatunków czy podzbioru gatunków ma na nas realny negatywny wpływ tylko dlatego, że jest to wymarcie gatunku lub że wymieranie gatunków jest skorelowane z zmianami klimatu lub że wymarcie danego gatunku/gatunków w przeszłości było dla jakiejś populacji negatywne. Musimy kazdy gatunek traktowac osobno i wykazać, że wymarcie tego konretnego gatunku wpłynie na nas negatywnie (pokazać ciąg przyczynowo skutkowy). 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
12 minut temu, Warai Otoko napisał:

eh.. Twój opór przed zrozumieniem tematu który tutaj podjąłem jest chyba niepotrzebny bo mam wrażenie, że dobrze wiesz o co mi chodzi tylko z powodów, zapewne emocjonalnych w stosunku do zwierząt

Zakładam że jak zwykle mam problem z komunikacją. Zatem prosto: formalizm jest do niczego. Domaganie się dowodów że utrata robaka w Amazonii szkodzi gatunkowi ludzkiemu, gdy wiesz, że takich bezspornych dowodów nie ma i być nie może jest...niesportowe i ... niemądre. Nie chciałbym kiedyś stanąć na skraju Wielkiej Pustyni Europejskiej i w zadumie powiedzieć: no któż mógł przypuszczać, że ten robak był taki istotny? 

Intuicja mówi mi, że choć człowiek przetrwa wszystko, w ostateczności będzie jadł żarcie robione z ropy, to jego jakość życia będzie spadała w raz z liczbą współegzystujących gatunków.   

12 minut temu, Warai Otoko napisał:

Musimy kazdy gatunek traktowac osobno i wykazać, że wymarcie tego konretnego gatunku wpłynie na nas negatywnie (pokazać ciąg przyczynowo skutkowy). 

No właśnie. Zabijmy to i zobaczmy co się stanie. Na moje oko samobójcze. Taki dowód jest dostępny tylko post factum, na drodze eksperymentu. Symulacje myślowe są tańsze.

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Jajcenty napisał:

Zakładam że jak zwykle mam problem z komunikacją. Zatem prosto: formalizm jest do niczego. Domaganie się dowodów że utrata robaka w Amazonii szkodzi gatunkowi ludzkiemu, gdy wiesz, że takich bezspornych dowodów nie ma i być nie może jest...niesportowe i ... niemądre. Nie chciałbym kiedyś stanąć na skraju Wielkiej Pustyni Europejskiej i w zadumie powiedzieć: no któż mógł przypuszczać, że ten robak był taki istotny? 

Intuicja mówi mi, że choć człowiek przetrwa wszystko, w ostateczności będzie jadł żarcie robione z ropy, to jego jakość życia będzie spadała w raz z liczbą współegzystujących gatunków.   

No właśnie. Zabijmy to i zobaczmy co się stanie. Na moje oko samobójcze.

ja rozumiem ostrożność w tym temacie i nie popieram zabijania zwierząt aby coś sprawdzić czy udowodnić. Ja jedynie twierdze (pewnie nie czytałeś poczatkowych komentarzy), że w raporcie o którym mowa w artyklue KW jest dezinformacja sugerująca że wymieranie gatunków, nie wazne jakich, ale wazne że człowiek to spowodował jest PRZYCZYNĄ spadku jakości życia człowieka - a tego nie wiemy i nie raz okazywało sie że tak nie jest. Chodzi mi o precyzję. Owszem - zmiany klimatu, których jesteśmy powodem nas zabijają (to jest udowodnione), owszem zabijają równiez inne zwierzęta (co jest mniej lub bardziej nieetyczne, kwestia filozofii), prawdą jest też że nierozsądnie jest specjalnie wybijać gatunki (bo cześć z nich jest nam niezbędna/bardzo przydatna) ale przy tej całej prawdzie NIEPRAWDĄ jest że wzrost ilosci wymierania DOWOLNYCH gatunków wpływa na nas negatywnie. Zatem zupełnie inny wymiar praktyczny ma ratowanie orangutana a inny redukcja emisji CO2 poprzez zmniejszenie spożywania krów na rzecz np. kurczaków. Pierwsze działania są podyktowane estetyczno-etycznymi pobudkami (chyba że udowodnimy ze jest inaczej) a drugie czysto praktycznymi (związanymi z naszym przetrwaniem) - więc dezinformacja w tym temacie utrudnia nam, jako ludzkości ułożenie prawidłowej hierarchii celów. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Największe wymieranie od czasu permu przy którym to słynne sprzed 65 mln lat było tylko kapiszonemn nijak nie pozostanie bez wpływu na jakość życia naszego gatunku.  To, co się dzieje jest przerażające.  Jak również to, że wszelkie symulacje wskazują, że mamy 12 lat na "powrót do średniowiecznego stylu życia" (z dodatkiem elektryczności pochodzenia odnawialnego) by zatrzymać te straszne zmiany w przyrodzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
2 godziny temu, Warai Otoko napisał:

wazne że człowiek to spowodował jest PRZYCZYNĄ spadku jakości życia człowieka - a tego nie wiemy i nie raz okazywało sie że tak nie jest. Chodzi mi o precyzję.

Nie!

Ponieważ w tym wątku starasz się być patologicznie (znów sorki) precyzyjny, to powinieneś precyzyjnie cytować, a nie manipulować na własne potrzeby. W artykule jest:

"Zjawiska te to bezpośredni skutek działań człowieka. Zagrażają one dobrostanowi ludzi na całym świecie,"

Różnica semantyczna  Twojego twierdzenia, a oryginału  jest oczywista, więc o oszukiwaniu (które sugerujesz) mowy nie ma.

Naukowcy są na tyle świadomi, że tak szybkie wymieranie na taką skalę nic dobrego nie przyniesie. Probabilistyka się kłania: miliony giną, w tym milionie mogą być gatunki istotne dla człowieka. 

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Wszystko to pokłosie klimatycznej religii:

 

To za ile lat wymrzecie? :)

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, thikim napisał:

:)

Ta radość potwierdza, dlaczego Ciebie nie lubię.;)

A w tym temacie, to Ty thikim niczym się od  antyszczepionkowca się nie różnisz: ten sam zaparty, bez dowodów  fanatyzm. Rozumiem, taka religia antyklimatyczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 10.05.2019 o 18:48, 3grosze napisał:

Nie!

Ponieważ w tym wątku starasz się być patologicznie (znów sorki) precyzyjny, to powinieneś precyzyjnie cytować, a nie manipulować na własne potrzeby. W artykule jest:

"Zjawiska te to bezpośredni skutek działań człowieka. Zagrażają one dobrostanowi ludzi na całym świecie,"

Różnica semantyczna  Twojego twierdzenia, a oryginału  jest oczywista, więc o oszukiwaniu (które sugerujesz) mowy nie ma.

Naukowcy są na tyle świadomi, że tak szybkie wymieranie na taką skalę nic dobrego nie przyniesie. Probabilistyka się kłania: miliony giną, w tym milionie mogą być gatunki istotne dla człowieka. 

To raczej ty manipulujesz. Widzę, że jak nie da się odeprzeć moich argumentów to chociaż atak na źródło mojej motywacji ;P Już to raz cytowałem, ale zrobię to znów; w artykule jest napisane: 

"

Człowiek w całej swojej historii nie doświadczył tak wielkiego załamania ekosystemu. Zdaniem autorów raportu, obecnie zagrożonych wyginięciem jest około miliona gatunków roślin i zwierząt. Niektóre z nich mogą zniknąć w ciągu kilku dekad. Średnia liczebność gatunków w większości habitatów lądowych spadła od 1900 roku o 20%. Zagrożonych jest ponad 40% płazów, 33% koralowców i ponad 33% ssaków morskich. Mniej jasny jest stan owadów, ale wiemy, że co najmniej 10% gatunków jest zagrożonych. Od XVI wieku wyginęło co najmniej 680 gatunków kręgowców, a do roku 2016 z powierzchni ziemi zniknęło ponad 9% udomowionych ssaków wykorzystywanych jako źródła żywności pracy w rolnictwie. Co najmniej 1000 kolejnych gatunków takich ssaków jest zagrożonych.

Ekosystemy, gatunki, dzikie populacje, lokalne odmiany i gatunki udomowionych roślin i zwierząt stopniowo znikają. Utrzymująca nas sieć życia na Ziemi staje się coraz mniejsza i coraz bardziej dziurawa. Zjawiska te to bezpośredni skutek działań człowieka. Zagrażają one dobrostanowi ludzi na całym świecie, mówi współautora badań profesor Josef Settle."

Liczy się nie tylko dosłowne znaczenie pojedynczych zdań ale również kontekst. Najpierw wymieniają ile jest zagrożonych i ile gatunków wyginęło od XVI wieku etc. Następnie piszą że ekosystemy, gatunki i dzikie populację znikają - czyli dalej temat wymierania gatunków. Dalej jest o utrzymującej nas sieci życia. Także rozumiem z tego, ze własnie te wymierające gatunki stanową co najamniej element tej sieci życia, jak nie jej główną część. Tak wynika z kontekstu. Później jest napisane że zjawiska te, czyli wymieranie gatunków, to skutek działań człowieka, i że "Zagrażają one", one - czyli te zjawiska (zjawisko = wymieranie gatunku) "dobrostanowi ludzi na całym świecie". 

Podsumowując: zagrożenie gatunków i wymieranie w takiej i takiej ilości -> jest spowodowane przez człowieka -> i w konsekwencji prowadzi do zagrożenia jego dobrostanu. 

Moje zastrzeżenia do powyższego: nie sądzę, aby wszystkie wymierające gatunki miały wpływ na zagrożenie tego dobrostanu, może nawet mniej niż połowa ma wpływ na to zagrożenie (może jeszcze mniej), więc raport wprowadza dezinformację polegającą na przekazaniu takiego komunikatu: JAKIKOLWIEK gatunek (np. orangutan, o którym później zresztą piszą) będzie wymierał Z NASZEGO POWODU (bo jak samoczynnie to nie ;P) to ma to ZNACZĄCY wpływ na dobrostan ludzi na całym świecie. Nie sądzę. Mimo iż nie popieram celowego, niepotrzebnego wybijania gatunków, ale to osobny temat. 

Odnośnie zmian klimatu, żeby nie było wątpliwości - w pełni się zgadzam z raportami odnośnie zmian klimatu i rozumiem zagrożenie. Jest to chyba największe wyzwanie przed jakim stoi obecnie ludzkość. I własnie, szczególnie w tym kontekście nie należy wprowadzać dezinformacji, bo zamiast ratować ludzkość podejmując kluczowe decyzję będziemy ratować orangutany lub inne gatunki, które są w kontekście zagrożeń klimatycznych najmniej ważne (nie w ogóle nie ważne...). 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, Warai Otoko napisał:

Moje zastrzeżenia do powyższego: nie sądzę, aby wszystkie wymierające gatunki miały wpływ na zagrożenie tego dobrostanu,

A kto oprócz Ciebie tak sądzi, oprócz Twojej sugestii, że raport tak twierdzi?

 

Jeszcze raz zdanie, które Ci zamąciło:

12 godzin temu, Warai Otoko napisał:

Zagrażają one dobrostanowi ludzi na całym świecie, mówi współautora badań profesor Josef Settle."

Stoi jak  wół: ZJAWISKA zagrażają dobrostanowi, wśród których (tych  zjawisk) są  masowe wymierania, a nie Twoja NADINTERPRETACJA:D, że wymieranie wszystkich gatunków będzie miało na to wpływ.

 

W raporcie nigdzie NIE MA Twojej NADINTERPRETACJI:D:

12 godzin temu, Warai Otoko napisał:

nie sądzę, aby wszystkie wymierające gatunki miały wpływ na zagrożenie tego dobrostanu,

 

Gdzie napisali Twoją NADINTERPRETACJĘ:D, że:

W dniu ‎10‎.‎05‎.‎2019 o 16:11, Warai Otoko napisał:

w artyklue KW jest dezinformacja sugerująca że wymieranie gatunków, nie wazne jakich, ale wazne że człowiek to spowodował jest PRZYCZYNĄ spadku jakości życia człowieka -

Napisali o ZAGROŻENIU (czyli może spaść), a nie że już spada jak twierdzisz , że napisali !!!

 

W dniu ‎10‎.‎05‎.‎2019 o 16:11, Warai Otoko napisał:

NIEPRAWDĄ jest że wzrost ilosci wymierania DOWOLNYCH gatunków wpływa na nas negatywnie.

Twoja hipoteza czy NADINTERPRETACJA:D? Artykuł tego nie stwierdza, w artykule jest o ZAGROŻENIU.

 

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

No ale orangutan...;)

A przy okazji: Orang Hutan to po malajsku człowiek leśny, czyli też ludź.

PS - masz cierpliwość... mi nie wystarczyło :D

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, 3grosze napisał:

Stoi jak  wół: ZJAWISKA zagrażają dobrostanowi, wśród których (tych  zjawisk) są  masowe wymierania, a nie Twoja NADINTERPRETACJA:D, że wymieranie wszystkich gatunków będzie miało na to wpływ.

Po pierwsze, chyba inaczej rozumiemy przekaz z tego raportu/art. KW (a przynajmniej fragment dot. wymierania). Po drugie, masowe wymierania różnych gatunków, które są wśród tych zjawisk własnie NIE zagrażają dobrostanowi ludzkości. Cała ta rozmowa własnie tego dotyczy... (a przynajmniej nie otrzymałem od dyskutantów żadnej sensownej argumentacji na rzecz takiego stanowiska, poza kilkoma gatunkami które zresztą sam wymieniłem). Nie rozumiem dlaczego tak zażarcie bronicie tego raportu. Ja go zresztą również nie neguje w całości - wskazuje jedynie na drobny element dezinformacji, który wg mnie szkodzi całej sprawie zamiast pomagać. Wiem, ze jest to subtelna różnica i wiem, że zrozumienie wagi zniekształcenia informacji wymaga pewnej umysłowej gimnastyki - ale myślę, że warto czasem wyjść poza prymitywną retorykę i spróbować zrozumieć zdanie drugiej strony ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
7 godzin temu, Warai Otoko napisał:

Po drugie, masowe wymierania różnych gatunków, które są wśród tych zjawisk własnie NIE zagrażają dobrostanowi ludzkości. Cała ta rozmowa własnie tego dotyczy... (a przynajmniej nie otrzymałem od dyskutantów żadnej sensownej argumentacji na rzecz takiego stanowiska,

Odwróćmy sytuację: to Ty udowodnij,  (wskazane metodologią lub chociaż argumentacją  naukową) i nas uspokój:), że zjawisko masowego wymierania nie zagrozi dobrostanowi ludzkiemu.

Wskazówka: prześledż ;) wszystkie łańcuchy tych milionów powiązan międzygatunkowych.

16 godzin temu, ex nihilo napisał:

PS - masz cierpliwość...

to nie tak.:)  Warai, to wartościowy tutaj user, tylko...zafiksował się;) na "precyzji".

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, 3grosze napisał:

Odwróćmy sytuację: to Ty udowodnij,  (wskazane metodologią lub chociaż argumentacją  naukową) i nas uspokój:), że zjawisko masowego wymierania nie zagrozi dobrostanowi ludzkiemu.

Wskazówka: prześledż ;) wszystkie łańcuchy tych milionów powiązan międzygatunkowych.

hehe, ja zacząłem tą rozmowę właśnie od pytania do was - czy ktoś wie w jaki sposób te wszystkie wymieniane gatunki wpływają na dobrostan ludzkości i po prostu okazało się że nikt nie wie... A skoro my nie wiemy, po tak długiej i burzliwej dyskusji to wydaje mi się, że śmiało można założyć że mój sceptycyzm co do tego, że autorzy raportu też nie wiedzą - jest uzasadniony :) Później wyciągałem już kolejne wnioski na podstawie założenia - że nie wiemy jak te masowe wymieranie wpływa na ludzkość. A skoro moi szanowni dyskutanci (przy okazji - ja również doceniam tutejsze towarzystwo i dziękuję za komplement :) walczą z tym moim uzasadnionym sceptycyzmem to niestety nie ja a WY musicie udowodnić, że jednak jest znaczący wpływ wymierania różnych gatunków na dobrostan człowieka.  W przeciwnym razie logika podpowiada, ze musicie się zgodzić po prostu, ze bez wiedzy o wzajemnych powiązaniach przycyznowo-skutkowych tych milionów gatunków o których piszesz - NIE MOŻNA pisać, mówić czy sugerować, że wszystkie gatunki będące w ekosystemie mają istotny wpływ na "sieć życia człowieka" i jego "dobrostan". Ten nieszczęsny orangutan nie ma, a przynajmniej ja nie widze tego wpłuwu - więc już mamy wyjątek a myślę, że jest ich więcej ;P 

jeszcze dodam taki powiedzmy schemat: 

1. widzę w artykule taki komunikat: X gatunków jest zagrożonych, N gatunków wymarło z czego Z  z powodu człowieka. 

2. kolejny komunikat: zjawisko wymierania tych Z gatunków ma istotny wpływ na sieć życia i dobrostan człowieka <- brzmi jak informacja a jest jedynie hipotezą. 

3. Istnieje n gatunków należących do N, które jak do tej pory nie wpłynęły istotnie na dobrostan człowieka. 

4. Powstają zatem pytania: 4.1. czym niby to n gatunków różni się od Z gatunków że tamte nie wpłynęły jak do tej pory na ten dobrostan a te Z wpłynie ? Skoro nawet przyjmiemy, że istnieje A gatunków należących do Z które mają istotny wpływ na dobrostan człowieka, to A < Z, a co za tym idzie komunikat zawarty w punkcie 2 nie jest infomracją a dezinfomacją, a żeby był informacją powinien brzmieć tak: zjawisko wymierania Z gatunków silnie koreluje z zmianami klimatu które mają istotny wpływ na życie człowieka, więc monitorując ilość wymierających gatunków mamy miarę natęznia zmian klimatu + istnieje silne podejrzenie że wymarcie części z tych Z gatunków będzie miało istaotny wpływ na dobrostan człowieka - nie wiemy jednak które gatunki są z tego punktu widzenia najważniejsze i ile ich jest i jaki to bedzie wpływ i na które populacje - tym samym, opierając się na dotychczasowych danych o wymieraniu gatunków możemy być niemal pewni ze duża część z tych Z gatunków NIE BĘDZIE miała wpływu na dobrostan człowieka (przynajmniej w perspektywie kilkudziesięciu a może setek lat <- bo wymieranie trwa od tyli mniej wiecej chyba). 

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Warai Otoko napisał:

czy ktoś wie w jaki sposób te wszystkie wymieniane gatunki wpływają na dobrostan ludzkości

Mam co jeść, a czego nie zjem to lubię popatrzeć. Znajduję w sobie bukoliczne upodobanie do patrzenia na bociany pilnie maszerujące za kosiarką. Kortyzol mnie od tego bardzo maleje i zawsze po kontakcie z gatunkami mam mniejszy cholesterol - bardzo fizjologiczne i mierzalne dobrostany ludzkości w mej osobie.  Z drugiej strony ZOO, cyrki i wiadomości o kolejnym żółwiu czy rekinie uduszonym przez plastik bardzo mi ciśnienie podnoszą. Jeśli to nie jest dowód, to już nie wiem co nim może być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Jajcenty napisał:

Mam co jeść, a czego nie zjem to lubię popatrzeć. Znajduję w sobie bukoliczne upodobanie do patrzenia na bociany pilnie maszerujące za kosiarką. Kortyzol mnie od tego bardzo maleje i zawsze po kontakcie z gatunkami mam mniejszy cholesterol - bardzo fizjologiczne i mierzalne dobrostany ludzkości w mej osobie.  Z drugiej strony ZOO, cyrki i wiadomości o kolejnym żółwiu czy rekinie uduszonym przez plastik bardzo mi ciśnienie podnoszą. Jeśli to nie jest dowód, to już nie wiem co nim może być.

I ja to rozumiem :) ale pisałem wcześniej, że abstrahujemy od kwestii estetyczno-etycznych - czyli kto co lubi i kto jaką ma wrażliwość i wierzenia. Chodzi mi o efekt czysto fizyczny, nie bezpośredni np. uniemożliwienie produkcji żywności czy brak tlenu. 

 

14 minut temu, ex nihilo napisał:

Jasne, wpływ zanieczyszczenia wód plastikiem na bakterie i dalej na skład fitoplanktonu, który produkuje tlen i pochłania CO2. Lecz jest to po prostu potwierdzenie tego co mówię - niektóre gatunki (zresztą wymieniałem je wcześniej - zapylacze, fitoplankton) są potrzebne człowiekowi i ich utrata ma na nas wpływ, ale te kilka, kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt gatunków to ułamek tych co ulegają masowym wymarciom z powodu działalności/istnienia człowieka.  Należałoby zrobić listę tych najważniejszych i zająć się ich ochroną w pierwszej kolejności i ze zwiększoną intensywnością, a nie traktować wszystkie równo - jak to robi ten raport. Taka dezinformacja wpływa na proces decyzyjny - być może obecnie powinniśmy całkowicie porzucić ochronę wielu gatunków na rzecz właśnie tylko i wyłącznie fitoplanktonu. Kto wie...Pewnie tylko garstka "precyzyjnych" ( ;P ) naukowców; a społeczeństwo które pośrednio decyduje o wszystkim przez takie raporty myśli, że jak uratuje orangutany i  np. nie wiem wieloryby to to ochroni nas przed pogorszeniem tego wspominanego dobrostanu. Żebyśmy się przez dezinformacje nie obudzili z ręką w nocniku... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
Godzinę temu, Warai Otoko napisał:

ale pisałem wcześniej, że abstrahujemy od kwestii estetyczno-etycznych - czyli kto co lubi i kto jaką ma wrażliwość i wierzenia.

To nie jest kwestia estetyki. Duże koty mają niewielkie pojęcie o estetyce czy etyce, mimo to źle znoszą odłączenie od środowiska naturalnego.  Może są tak wielkimi estetami, że aż umierają z tej depresji, ale co my tam wiemy o kotach. 

Selektywna ochrona jest super, tyle że trochę jakby zwalnia z myślenia. Załóżmy że wyselekcjonujemy precyzyjnie tysiąc gatunków bez których nie przetrwamy - kto nas powstrzyma przed zjedzeniem całej reszty? Tymczasem sprawa jest prosta, mamy się spiąć i zminimalizować nasz wpływ na środowisko. Problem jest w tym, że 20% bogatego zachodu zużyło 80% zasobów planety i teraz woła do innych: oszczędzajcie! Jest 50 lat za późno. teraz pozostaje tylko otworzyć piwo i patrzeć jaka piękna katastrofa nadeszła. Bo ona jest, właśnie teraz, patrzysz na nią.

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nowe skamieniałe szczątki z Jaskini Swartkrans dowodzą, że jeden z naszych prehistorycznych kuzynów chodził w pozycji wyprostowanej, był bardzo mały i narażony na ataki drapieżników. Mowa tutaj o gatunku Paranthropus robustus, którzy żył na południu Afryki przed około 2 milionami lat. W tym samym czasie region ten zamieszkiwał Homo ergaster, nasz bezpośredni przodek.
      Już wcześniej w Jaskini Swartkrans – wykopaliska trwają tam od 1948 roku – znaleziono liczne szczątki P. robustus, dzięki czemu sporo wiemy o diecie i organizacji społecznej tego gatunku. Wiemy na przykład, że gatunek posiadał masywne szczęki i grube szkliwo zębów, co wskazuje na przystosowanie do żywności, którą trudno jest żuć. Ponadto niektóre czaszki i zęby P. robustus są wyjątkowo duże. Zdaniem naukowców pokazuje to, że samce były większe od samic, co sugeruje istnienie wśród nich poliginii, w której dominujący samiec łączy się z wieloma samicami.
      Dotychczas jednak znaleziska przynosiły głównie czaszki i zęby P. robustus, przez co nasze rozumienie postawy czy sposobu poruszania się tego gatunku było ograniczone. Właśnie się to zmieniło, gdyż znaleziono kość miedniczą, udową i piszczelową.
      Międzynarodowy zespół naukowy, na czele którego stali uczeni z University of Witwatersrand, wykazał, że wszystkie kości należały do tego samego, młodego dorosłego osobnika. Są one dowodem, że Paranthropus robustus poruszał się w pozycji pionowej. Potwierdzają też, że był bardzo mały. Osobnik ten, prawdopodobnie kobieta, miał w chwili śmierci około 1 metra wzrostu i ważył 27 kilogramów. Był więc mniejszy od najmniejszych znanych naszych przodków, takich jak Lucy (Austraopithecus afarensis) czy Hobbit z Flores (Homo floresiensis), mówi profesor Travis Pickering.
      Przez małe rozmiary ciała P. robustus był też narażony na ataki dzikich zwierząt, jak tygrys szablozębny czy wielka hiena, które występowały w okolicy. Takie przypuszczenie potwierdzają ślady znalezione na kościach. Są one identyczne ze śladami, jakie współczesne lamparty pozostawiają na szczątkach swoich ofiar. Wydaje się więc, że ta konkretna kobieta padła ofiarą drapieżnika. Co jednak nie znaczy, że jako gatunek P. robustus nie radził sobie z zagrożeniami. Musimy bowiem pamiętać, że przetrwał on ponad milion lat, a jego szczątki są znajdowane w towarzystwie kościanych i kamiennych narzędzi.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Curtin University School of Earth and Planetary Sciences i Geological Survey of Western Australia, odkryli najstarszy na Ziemi krater uderzeniowy. Znaleźli go na obszarze North Pole Dome znajdującym się w regionie Pilbara, w którym znajdują się najstarsze skały na naszej planecie. Krater powstał 3,5 miliarda lat temu.
      Przed naszym odkryciem najstarszy znany krater uderzeniowy na Ziemi liczył sobie 2,2 miliarda lat, mówi profesor Tim Johnson i dodaje, że znalezienie starszego krateru w dużym stopniu wpływa na założenie dotyczące historii Ziemi.
      Krater zidentyfikowano dzięki stożkom zderzeniowym. To struktura geologiczna, która powstaje w wyniku szokowego przekształcenia skał. Stożki powstają w pobliżu kraterów uderzeniowych czy podziemnych prób jądrowych. W badanym miejscu stożki powstały podczas upadku meteorytu pędzącego z prędkością ponad 36 000 km/h. Było to potężne uderzenie, w wyniku którego powstał krater o średnicy ponad 100 kilometrów, a wyrzucone szczątki rozprzestrzeniły się po całej planecie.
      Wiemy, że takie zderzenia często miały miejsce na wczesnych etapach powstawania Układu Słonecznego. Odkrycie tego krateru i znalezienie innych z tego samego czasu może nam wiele powiedzieć o pojawieniu się życia na Ziemi. Kratery uderzeniowe tworzą bowiem środowisko przyjazne mikroorganizmom, takie jak zbiorniki z gorącą wodą, dodaje profesor Chris Kirkland.
      Olbrzymia ilość energii, jaka wyzwoliła się podczas uderzenia, mogła mieć wpływ na kształt młodej skorupy ziemskiej, wciskając jedne jej części pod drugie lub wymuszając ruch magmy w górę. Uderzenie mogło tez przyczynić się do powstania kratonu, dużego stabilnego fragmentu skorupy ziemskiej, będącego zalążkiem kontynentu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Hel jest, po wodorze, najbardziej rozpowszechnionym pierwiastkiem we wszechświecie. Jest jednak najmniej aktywnym pierwiastkiem chemicznym, dlatego też niemal cały hel, który mógł kiedykolwiek istnieć na Ziemi uleciał w przestrzeń kosmiczną, gdyż nie utworzył związków z żadnym innym pierwiastkiem. Taki przynajmniej pogląd panował do tej pory, a teraz może się on zmienić. Naukowcy z Japonii i Tajwanu wykazali właśnie, że w warunkach wysokiego ciśnienia hel może wiązać się z żelazem, co może oznaczać, że olbrzymie ilości helu występują w jądrze Ziemi. Jeśli tak jest, odkrycie to będzie miało olbrzymie znaczenie dla opisu wnętrza naszej planety i może wpłynąć na rozumienie mgławicy, z której powstał Układ Słoneczny.
      W skałach wulkanicznych od dawna wykrywany jest 3He. Izotop ten, w przeciwieństwie do znacznie bardziej rozpowszechnionego 4He, nie powstaje na Ziemi. Uważa się, że głęboko w ziemskim płaszczu istnieją pierwotne materiały, które go zawierają. Eksperymenty przeprowadzone przez japońsko-tajwański zespół rzucają wyzwanie temu przekonaniu.
      Od wielu lat badam procesy geologiczne i chemiczne zachodzące w głębi Ziemi. Biorąc pod uwagę panujące tam temperatury i ciśnienie, prowadzimy eksperymenty, które odzwierciedlają te warunki. Często więc korzystamy z rozgrzewanej laserowo komory diamentowej, mówi profesor Kei Hirose z Uniwersytetu Tokijskiego.
      W tym przypadku naukowcy miażdżyli w imadle diamentowym żelazo i hel. Poddawali je oddziaływaniu ciśnienia od 5 do 54 gigapaskali i temperatury o 1000 do 2820 kelwinów. Okazało się, że żelazo w takich warunkach zawiera nawet 3,3% helu. To tysiące razy więcej, niż uzyskiwano we wcześniejszych podobnych eksperymentach. Profesor Hirose podejrzewa, że częściowo odpowiada za to któryś z nowych elementów eksperymentu.
      Hel bardzo łatwo ucieka do otoczenia w standardowych warunkach temperatury i ciśnienia. Musieliśmy coś wymyślić, by uniknąć tego podczas pomiarów. Mimo, że sam eksperyment prowadziliśmy przy bardzo wysokich temperaturach, pomiarów dokonywaliśmy w warunkach kriogenicznych. W ten sposób uniknęliśmy ucieczki helu i mogliśmy go wykrywać w żelazie, wyjaśnia uczony. Badania wykazały, że hel został wbudowany w strukturę krystaliczną żelaza i pozostawał w niej nawet, gdy ciśnienie uległo zmniejszeniu.
      Wyniki eksperymentu oznaczają, że w jądrze Ziemi może znajdować się hel z mgławicy, która utworzyła Układ Słoneczny. Jeśli tak, to znaczy, że znajduje się tam gaz z mgławicy, a zawierał on też wodór. To zaś może oznaczać, że przynajmniej część wody na naszej planecie pochodzi z tego pierwotnego gazu. Niewykluczone zatem, że specjaliści muszą przemyśleć teorie dotyczące formowania się i ewolucji Ziemi.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pochodzenie języka wciąż stanowi tajemnicę. Nie wiemy, kiedy nasi przodkowie zaczęli mówić, czy jesteśmy jedynym gatunkiem na Ziemi zdolnym do złożonej komunikacji głosowej. Nie wiemy też, czy jesteśmy jedynym gatunkiem hominina, który posługiwał się zaawansowaną mową. Wiemy za to, że nasi najbliżsi kuzyni, neandertalczycy, posiadali struktury anatomiczne konieczne do produkcji mowy oraz wariant genu łączony ze zdolnością mówienia. Jednak dotychczasowe badania sugerują, że ich zdolności językowe były bardzo ograniczone w porównaniu z naszymi. Co więc spowodowało, że potrafimy posługiwać się niezwykle złożoną mową? Niewykluczone, że tę zdolność zawdzięczamy... wariantowi pewnego białka.
      W Nature Communications ukazał się interesujący artykuł autorstwa naukowców z The Rockefeller University, w którym opisują oni swoje badania nad ludzkim wariantem proteiny NOVA1. To specyficzne dla neuronów białko zaangażowane w dojrzewanie i metabolizm RNA. Jest ono niezbędne do prawidłowego rozwoju. U człowieka współczesnego występuje właściwa tylko dla naszego gatunku zmiana. Na 197. aminokwasie NOVA1 u Homo sapiens występuje walina tam, gdzie u denisowian i neandertalczyków znajduje się izoleucyna.
      Uczeni z Rockefellera postanowili zbadać wpływ tej zmiany na fizjologię. Stworzyli więc myszy posiadające specyficzny dla ludzi wariant NOVA1 i przeanalizowali zmiany molekularne i behawioralne, jakie to za sobą pociągnęło.
      Stwierdzili, że ten specyficzny dla nas wariant spowodował pojawienie się u myszy zmian w regionach mózgu odpowiedzialnych za wokalizację. Te zmiany na poziomie molekularnym miały swoje konsekwencje w zachowaniu zwierząt. Wokalizacje zarówno młodych, jak i dorosłych myszy były inne niż naturalne. Nasze odkrycie sugeruje, że ten specyficzny dla ludzi wariant NOVA1 może być częścią procesów ewolucyjnych, jakie zaszły u naszego przodka, i możliwe jest że procesy te brały udział w rozwoju języka mówionego, stwierdzają autorzy badań.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niskie średnie temperatury na Ziemi, które umożliwiły uformowanie się pokryw lodowych na biegunach, są czymś rzadkim w historii naszej planety. Nowe badania, przeprowadzone przez zespół pod kierunkiem naukowców z University of Leeds, dowodzą, że aby takie warunki klimatyczne się pojawiły, musi dojść do zbiegu wielu złożonych procesów. Uczeni badali, dlaczego Ziemia przez zdecydowaną większość swojej historii była znacznie cieplejsza niż obecnie i nie istniały na niej pokrywy lodowe na biegunach.
      Dotychczas proponowano wiele hipotez, które miały wyjaśnić pojawianie się glacjałów na Ziemi. Mówiono o zmniejszonym wulkanizmie, zwiększonym pochłanianiu atmosferycznego węgla przez roślinność czy też o reakcji dwutlenku węgla ze skałami. Ciepłe warunki klimatyczne farenozoiku zostały przerwane przez dwa długotrwałe okresy ochłodzenia, w tym obecny, trwający od około 34 milionów lat. Te chłodniejsze okresy zbiegają się z niższą zawartością CO2 w atmosferze, jednak nie jest jasne, dlaczego poziom CO2 spada, piszą naukowcy na łamach Science Advances.
      Na potrzeby badań stworzyli nowy długoterminowy „Earth Evolution Model”. Jego powstanie było możliwe dzięki ostatnim postępom w technikach obliczeniowych. Model pokazał, że wspomniane ochłodzenia spowodowane były nie pojedynczym procesem, a ich zbiegiem. To wyjaśnia, dlaczego okresy chłodne są znacznie rzadsze od okresów ciepłych.
      Wiemy teraz, że powodem, dla którego żyjemy na Ziemi z pokrywami lodowymi na biegunach, a nie na planecie wolnej od lodu, jest przypadkowy zbieg bardzo małej aktywności wulkanicznej i bardzo rozproszonych kontynentów z wysokimi górami, które powodują duże opady i w ten sposób zwiększają usuwanie węgla z atmosfery. Bardzo ważnym wnioskiem z naszych badań jest stwierdzenie, że naturalny mechanizm klimatyczny Ziemi wydaje się faworyzować istnienie gorącego świata z wysokim stężeniem CO2 i brakiem pokryw lodowych, a nie obecny świat z niskim stężeniem CO2, pokryty częściowo lodem, mówi główny autor badań, Andrew S. Meredith. To prawdopodobnie preferencja systemu klimatycznego Ziemi ku gorącemu klimatowi uchroniła naszą planetę przed katastrofalnym całkowitym zamienieniem naszej planety w lodową pustynię. Dzięki niej życie mogło przetrwać.
      Drugi z głównych autorów badań, profesor Benjamin Mills zauważa, że z badań płyną bardzo ważne wnioski. "Nie powinniśmy spodziewać się, że Ziemia zawsze powróci do chłodniejszego okresu, jaki charakteryzował epokę przedprzemysłową. Obecna Ziemia, z jej pokrywami lodowymi jest czymś nietypowym w historii planety. Jednak ludzkość zależy od tego stanu. Powinniśmy zrobić wszystko, by go zachować i powinniśmy być ostrożni, czyniąc założenia, że zatrzymując emisję powrócimy do stanu sprzed globalnego ocieplenia. W swojej długiej historii klimat Ziemi był przeważnie gorący. Jednak w czasie historii człowieka był chłodny.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...