Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Trwa szóste wymieranie. Zagrożonych jest milion gatunków

Recommended Posts

Dowody są jasne: natura ma problemy. A to znaczy, że i my mamy problemy, mówi Sandra Diaz, współprzewodnicząca Global Assessment Report on Biodiversity and Ecosystem Services. Dzisiaj w Paryżu ujawniono 40-stronicowe podsumowanie raportu na temat stanu całego ekosystemu Ziemi. Pełny raport będzie liczył prawdopodobnie ponad 1500 stron.

To pierwszy od 15 lat zbiorczy raport na temat stanu ziemskiej przyrody. Powstał on na podstawie około 15 000 prac naukowych. Zespół redakcyjny liczył 145 ekspertów z 50 krajów. Jest pierwszym raportem, w którym obok wiedzy naukowej zawarto dane i informacje dostarczone przez rdzennych mieszkańców różnych obszarów globu. Autorzy raportu mówią, że znaleźli przygniatające dowody, iż działalność człowieka doprowadziła do załamania ekosystemu. Główne grzechy naszego gatunku to wylesianie, nadmierny połów ryb, kłusownictwo, polowania dla mięsa, zmiany klimatyczne, zanieczyszczenia oraz rozprzestrzenianie gatunków inwazyjnych.

W 2017 roku odkryto nowy podgatunek orangutana, orangutana z Tapanuli. To najrzadsza małpa. Las deszczowy na północy Sumatry to dom dla ostatnich 800 przedstawicieli tego podgatunku. Młode zostają przy matce przez 10 lat. Tyle bowiem czasu muszą się od niej uczyć, by móc samodzielnie przetrwać. Obecnie urodzone młode mogą nigdy nie dożyć do samodzielności. Las w którym mieszkają jest wycinany pod uprawy palmy oleistej czy budowę kopalń. Olej palmowy jest kupowany przez polski i europejski przemysł spożywczy i kosmetyczny i trafia m.in. do ciastek. Kupując produkty zawierające ten składnik przyczyniamy się do likwidacji kolejnych gatunków roślin i zwierząt.

Raport przygotowany przez Intergovernmental Science-Policy Platform on Biodiversity and Ecosystem Services (IPBES) przynosi alarmujące wieści. Coraz większe obszary oceanów są martwe. W odległych częściach lasów tropikalnych panuje cisza, gdyż zanikły owady, a wraz z nimi zniknęły ptaki, obszary trawiaste pustynnieją. Ludzie doprowadzili do znaczących zmian na 75% obszarów lądu oraz 66% obszaru oceanów. Autorzy raportu doliczyli się już ponad 400 martwych stref na oceanach, a ich łączna powierzchnia jest niewiele mniejsza od powierzchni Polski.

Podkopujemy fundamenty naszej gospodarki, sposobu życia, bezpieczeństwa żywnościowego, zdrowia i jakości życia na całym świecie, mówi sir Robert Watson, przewodniczący IPBES. Moim największym zmartwieniem jest stan oceanów. Plastik, martwe strefy, nadmierne połowy, zakwaszenia wód... Naprawdę niszczymy oceany na wielką skalę.

Człowiek w całej swojej historii nie doświadczył tak wielkiego załamania ekosystemu. Zdaniem autorów raportu, obecnie zagrożonych wyginięciem jest około miliona gatunków roślin i zwierząt. Niektóre z nich mogą zniknąć w ciągu kilku dekad. Średnia liczebność gatunków w większości habitatów lądowych spadła od 1900 roku o 20%. Zagrożonych jest ponad 40% płazów, 33% koralowców i ponad 33% ssaków morskich. Mniej jasny jest stan owadów, ale wiemy, że co najmniej 10% gatunków jest zagrożonych. Od XVI wieku wyginęło co najmniej 680 gatunków kręgowców, a do roku 2016 z powierzchni ziemi zniknęło ponad 9% udomowionych ssaków wykorzystywanych jako źródła żywności pracy w rolnictwie. Co najmniej 1000 kolejnych gatunków takich ssaków jest zagrożonych.

Ekosystemy, gatunki, dzikie populacje, lokalne odmiany i gatunki udomowionych roślin i zwierząt stopniowo znikają. Utrzymująca nas sieć życia na Ziemi staje się coraz mniejsza i coraz bardziej dziurawa. Zjawiska te to bezpośredni skutek działań człowieka. Zagrażają one dobrostanowi ludzi na całym świecie, mówi współautora badań profesor Josef Settle.

Działania naszego gatunku prowadzą do błyskawicznej degradacji Ziemi. Od 1970 roku wartość produkcji rolnej zwiększyła się o około 300%, zbiory włókna surowego wzrosły o 45%, a każdego roku ludzkość zużywa około 60 miliardów ton surowców odnawialnych i nieodnawialnych, to 2-krotnie więcej niż w roku 1980. Jednocześnie degradacja ziemi spowodowała spadek produktywności aż 23% globalnych upraw. Zanikanie owadów zapylających zagraża obszarom rolnym, na których uprawiane są co roku rośliny o łącznej wartości 577 miliardów USD. Z powodu degradacji obszarów przybrzeżnych nawet 300 milionów ludzi na świecie jest zagrożonych przez większą liczbą powodzi i huraganów. Przykładem niech będzie cyklon Nargis, który 11 lat temu zabił niemal 140 000 ludzi. Skutki cyklonu i następujących po nim powodzi byłyby znacznie mniejsze, gdyby wcześniej ludzie nie zniszczyli lasów namorzynowych, będących naturalną ochroną dla wybrzeża.

W 2015 roku aż 33% zasobów ryb było nadmiernie odławianych, 60% było odławianych na maksymalnym możliwym poziomie. Jedynie 7% połowów prowadzono tak, że populacja ma szansę się odrodzić.

Od 1992 roku powierzchnia obszarów miejskich zwiększyła się ponaddwukrotnie.

Od 1980 roku zanieczyszczenie plastikiem zwiększyło się 10-krotnie. Każdego roku do wód i gleb ludzie wypuszczają 300-400 milionów ton metali ciężkich, toksyn, rozpuszczalników i innych odpadów przemysłowych. Do tego należy dodać olbrzymią ilość nawozów sztucznych, które są głównymi odpowiedzialnymi za powstawanie oceanicznych martwych stref.

Ludzie niszczą też przyrodę wprowadzając inwazyjne gatunki na nowe tereny. Autorzy raportu dysponowali szczegółowymi danymi dotyczącymi 21 krajów i okazało się, że od 1970 roku liczba gatunków inwazyjnych zwiększyła się w każdym z nich o około 70%.

Poważnym problemem są zmiany klimatu. Specjaliści ocenili, że 47% ssaków lądowych oraz niemal 25% zagrożonych gatunków ptaków może już odczuwać negatywne skutki tych zmian.

Autorzy raportu przygotowali też liczne scenariusze przyszłego rozwoju sytuacji. Wszystkie one – z wyjątkiem jednego – pokazują, że negatywne trendy będą kontynuowane po roku 2050. Ten jeden scenariusz, który pozwoli uratować ziemski ekosystem, a zatem pozwoli na zapewnienie dobrego poziomu życia jak największej liczbie ludzi, zakłada przeprowadzenie fundamentalnej przebudowy gospodarek i społeczeństw.

Zmiana ta wymaga rozsądnego zarządzania, zmiany przyzwyczajeń czy technologii produkcji. Przykładem niech będzie tutaj wspomniany już olej palmowy. Jego produkcja oznacza katastrofę ekologiczną w Azji. Wycinane są lasy tropikalne, zanikają kolejne gatunki. A wszystko po to, by odpowiedzieć na zapotrzebowanie konsumentów w Europie czy Ameryce Południowej, zajadających się przemysłowo produkowanymi słodyczami. Możliwe jest produkowanie słodyczy bez oleju palmowego, jednak firmy nie odczuwają presji ze strony konsumentów, nie widzą więc potrzeby zmiany technologii produkcji i dokonywania inwestycji.

Raport pokazuje też, że obszary zarządzane przez lokalne społeczności i rdzenną ludność są zwykle w lepszej kondycji niż obszary zarządzane przez państwa czy korporacje. Co najmniej 25% światowych lądów jest zarządzanych, używanych lub zajmowanych przez rdzenną ludność. Obszary te są w znacznie lepszej kondycji niż te, którymi zarządzają państwa i firmy. Jednak coraz częściej prawa tych społeczności są naruszane, a rządy poszczególnych państw nie biorą pod uwagę i nie szanują ich wiedzy. Autorzy raportu uważają, że lokalne społeczności będą kluczowym elementem transformacji, której musimy dokonać, jeśli do roku 2050 chcemy poprawić stan ziemskich ekosystemów.

Trudno jednak będzie zmusić rządy do przestrzegania praw rdzennych mieszkańców. Warto tutaj przytoczyć przykład Filipin, gdzie przed 40 laty rdzennym mieszkańcom udało się zablokować budowę zapór wodnych na rzece Chico. Obecnie budowy ruszyły i są prowadzone za chińskie pieniądze w ramach programu „Jeden pas i jedna droga”. Ten chiński „nowy Jedwabny Szlak” już w ubiegłym roku został nazwany najbardziej ryzykownym pod względem ekologicznym przedsięwzięciem w historii człowieka.

Z podsumowania raportu wynika jeden wniosek. Przyszłość nie będzie dla ludzkości dobra, jeśli już teraz nie zaczniemy działać. Nie ma dla nasz przyszłości bez zdrowego środowiska naturalnego, mówi Sandra Diaz.


« powrót do artykułu

Share this post


Link to post
Share on other sites
Guest kremien

Zawsze staram sie szanowac przyrode w miare moich mozliwosci. Niektore rzeczy jednak sa mozliwe tylko, gdy ludzie dzialaja grupowo. Pytanie brzmi - w jaki sposob ja, oraz inni konsumenci mozemy w praktyce wywierac presje na producentow, zeby uzywac np papierowych opakowan, czy nie  dodawac wspomnianego oleju palmowego? 

Samo niekupowanie (co robie dotychczas) jest stosunkowo trudne i nie wydaje mi sie, zeby producenci jakos to zauwazali...

Share this post


Link to post
Share on other sites

Eee tam, przejmujesz się? Przecież to tylko bzdety lewackich ekooszołomów finansowanych z Moskwy. No nie thikim?

A serio... małe szanse, żeby coś dało się zrobić w skali globalnej. Prawdopodobnie punkt krytyczny został już przekroczony, i to dosyć dawno, co najmniej 20 lat temu, a chybaj sporo wcześniej. Teraz już działa ogromna bezwładność systemu + syf, który już został zrobiony. W sumie to matma, uklady nielinowe, teoria katastrof i inne takie zabawki.

A co można? Kiedyś było takie fajne hasło, teraz już zapomniane: "myśl globalnie, działaj lokalnie" i w zasadzie tyle można, z tym, że teraz to już raczej tylko tyle, co krem pod oczy na gruźlicę - może trup będzie trochę ładniej wyglądał. Teraz nawet gdyby do tępych łbów "postępowców i rozwojowców" coś trafiło, może być za późno. "Piniendze panie, piniendze ważne". I tak dalej, i temu podobne.

Edited by ex nihilo

Share this post


Link to post
Share on other sites
14 minut temu, ex nihilo napisał:

Przecież to tylko bzdety lewackich ekooszołomów finansowanych z Moskwy. No nie thikim?

Oj, nie wszyscy są finansowani z Moskwy. Niektórzy robią to nawet za darmo :) Tzn. podejrzewam że mają jakąś inną formę gratyfikacji za szerzenie tych bzdur. No nie ex nihilo?

BTW. Zdaje się w tym roku mija 30 rocznica naukowych wyliczeń że za 30 lat - nie będzie się dało żyć na planecie Ziemi :)
A pamiętasz ex nihilo dziurę ozonową i jak mieliśmy już umrzeć w męczarniach?
Gdzie ta dziura ozonowa jest?
Ludzie pokonali ograniczając emisję freonów? To był w sumie dobry pomysł ale g... dał. Dziurę ozonową załatało .... globalne ocieplenie :D

 

1. Tu zginiemy w 2040:

https://www.antyradio.pl/Adrenalina/Archiwum-Tajemnic/Komputer-przepowiedzial-date-konca-swiata-Kiedy-zycie-na-Ziemi-przestanie-istniec-24859

Cytat

Przez lata komputer prowadził obserwacje i nieustannie monitorował stan naszej planety. W sierpniu 2018 roku naukowcy ujawnili, że według jego obliczeń ziemska zagłada może nastąpić już w 2040 roku.
Więcej: https://www.antyradio.pl/Adrenalina/Archiwum-Tajemnic/Komputer-przepowiedzial-date-konca-swiata-Kiedy-zycie-na-Ziemi-przestanie-istniec-24859

2. Tu w sumie nawet wcześniej:
https://forsal.pl/artykuly/1387497,ekologiczny-apartheid-ludzkosci-nie-oplaca-sie-nie-wyginac-wywiad.html

Cytat

Obecnie klimatolodzy i badacze środowiska mówią już o najbliższych dwóch dekadach.

3. 2050:
http://wyborcza.pl/7,75400,23136109,oto-jak-ludzkosc-przetrwala-koniec-swiata.html

Cytat

Według ich wyliczeń, do 2050 roku mało który mężczyzna będzie w stanie spłodzić dziecko.

4. 2100
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/nauka/1683578,1,do-2100-roku-zginie-okolo-80-proc-ludzkosci-jak-bedzie-wygladal-koniec-swiata.read

Cytat

Do 2100 roku zginie około 80 proc. ludzkości.

Są też wcześniejsze daty że ludzkość wyginie albo czeka ją tragedia.
Czym to się różni od przepowiedni o końcu świata? :)

 

Nie żebym nie lubił czystego powietrza, wody itd. Lubię.
Ale dopóki podmiotem tego jest człowiek.
A ekologom się już popierniczyło i są gotowi dla czystego powietrza pozbyć się ludzi.

Edited by thikim

Share this post


Link to post
Share on other sites
Godzinę temu, thikim napisał:

Ale dopóki podmiotem tego jest człowiek.

Podmiotem tego jest człowiek? Który człowiek? jaki człowiek? Ten, który na piechotę 1000 km przez pustynię do obozu zapier... bo u niego wszystko wyschło, a w obozie (może!) na 200 g ziarna i pół litra wody dziennie się załapie? Widziałem jak idą. Nie wszyscy dojdą. Czy ten, który studolarówkami d. sobie podciera na złotym sraczu siedząc? A może ten, który pierdoły ciśnie, że "to wszystko dla dobra człowieka"? Z mównicy takiej lub innej albo ambony jakiejś? I tak dalej, bo klawiatury mi szkoda (ekooszołomstwo).
Hmm...?

Zastanów się co piszesz, bo wygląda mi na to, że jakaś durna idea Ci rozum przymula.

Edited by ex nihilo

Share this post


Link to post
Share on other sites

@thikim chciałbym wierzyć że jesteś tylko trollem, ale obawiam się że naprawdę wierzysz w to co mówisz.

Dobrze że wiele osób zdało sobie sprawę co się dzieje z naszym ekosystemem. Jeszcze jest szansa. Przykre że wielu wciąż woli zaprzeczać. Nie wiem jaka w tym przyczyna. Strach przed braniem odpowiedzialności? Brak odwagi do przyznania się do błędów? Może zaprzeczanie dla spokoju ducha? W każdym razie wszystkie argumenty zostały już wypowiedziane. Ci którzy pomimo zapoznania się z dowodami wciąż wątpią w zbliżającą się katastrofę, wywołaną działaniami człowieka, przypominają w swojej upartości płaskoziemców.

 

Co powinniśmy robić żeby się uratować? Możemy zmienić swoje przyzwyczajenia. Świadome wybieranie produktów ma znaczenie. Może warto przemyśleć jeszcze raz czy wszystko czego używamy jest nam potrzebne do szczęścia. Myślę że rozpieściliśmy siebie samych i pora się ogarnąć.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Na szczęście część ludzi zdało sobie już sprawę, że nie prawiąc morały zmieni się przyzwyczajenia człowieka, tylko sprawiając, że bardziej ekologiczny/etyczny/rozważny wybór staje się także najwygodniejszym, czasem dającym większy prestiż, czasem tańszym. Na rozsądek ludzkości nie można liczyć, ale na proste instynkty zawsze i na to stawia coraz większa część poważnych działaczy.

Share this post


Link to post
Share on other sites
9 minut temu, Daniel O'Really napisał:

bardziej ekologiczny/etyczny/rozważny wybór staje się także najwygodniejszym, czasem dającym większy prestiż, czasem tańszym

Tak, tyle że 90% nie ma żadnego wyboru, nawet gdyby wybierać umieli i chcieli. I tym jest i będzie wciskane to, na czym najłatwiej i najszybciej można zarobić.
 

Share this post


Link to post
Share on other sites
1 godzinę temu, thikim napisał:

Nie żebym nie lubił czystego powietrza, wody itd. Lubię.
Ale dopóki podmiotem tego jest człowiek.
 

lol

Share this post


Link to post
Share on other sites

PS do poprzedniego, bo czas edycji...:

To zresztą jest tylko część problemu. Są też różne inwestycje wielkoskalowe, na które zwykli ludzie nie mają praktycznie żadnego wpływu. A do tego dochodzi przeludnienie, które powoduje, że niszczone jest środowisko, bo przecież coś jeść trzeba. I nie tylko jeść, ale też zarobić na podatki i inne takie (pomijam już inne sprawy, na które trzeba czy "trzeba" zarobić).

Racjonalny wybór, ok., ale ten wybór musi być możliwy i musi być odpowiednia świadomość. A do tego w skali świata baaaardzo daleko.

Share this post


Link to post
Share on other sites
Godzinę temu, gooostaw napisał:

thikim chciałbym wierzyć że jesteś tylko trollem, ale obawiam się że naprawdę wierzysz w to co mówisz.

po prostu plecie to, co nakazała wyznawana przez niego partia, z której oddelegowany "prezydent" kpi z żarówek energooszczędnych.:angry:

Share this post


Link to post
Share on other sites
5 minut temu, 3grosze napisał:

po prostu plecie to, co nakazała wyznawana przez niego partia

Tylko która partia? Bo komuchy dokładnie takie same teksty naiwnym pociskali :D

Share this post


Link to post
Share on other sites

Mentalność ludzka chyba nie daje szans na dobrą przyszłość. Niektórzy tutaj pewnie jeszcze pamiętają jak dba się o coś co  jest wspólne. Więc na racjonalne,globalne działania nie ma co liczyć. 

12 godzin temu, thikim napisał:

Zdaje się w tym roku mija 30 rocznica naukowych wyliczeń że za 30 lat - nie będzie się dało żyć na planecie Ziemi

tutaj racja, ludzie są jak szczury, odporne na zmiany i wyginą na samym końcu jak już pozżerają się nawzajem

Share this post


Link to post
Share on other sites
11 minut temu, tempik napisał:

Mentalność ludzka chyba nie daje szans na dobrą przyszłość.

Co do mentalności jest nadzieja: w tym wątku, do tej pory stosunek normalsów do dziwaków 7:1. Choć dziwak pewnie powie, że odnosi zwycięstwo 1:7 ( w oryginale 1:27).

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie, nie twierdzę że wygrywam - chociaż w Waszym alternatywnym świecie pewnie jak napisałem że nie wygrywam to myślę że wygrywam :D
Uważam się za mniejszość.

Insynuowanie mi tego że popieram partię rządzącą - podczas gdy wielokrotnie pisałem o tym że popieram Korwina, obecnie Gwiazdowskiego - jest ordynarnym kłamstwem świadczącym o tym jak nisko upadli niektórzy moi rozmówcy. Albo w jakim alternatywnym świecie żyją według reguły: kto nie z nami ten przeciw nam.
Z pewnością wytłumaczą to zaraz na zasadzie: wiemy lepiej kogo popierasz niż Ty. To jest ten poziom myślenia.

Ale jest jednak nadzieja. Bo chociaż mogę być w mniejszości, to świat toczy się według moich reguł :)

Zaprzeczycie?
Jeśli nie zaprzeczycie to chociaż podejmijcie próbę wyjaśnienia - czemu tak jest. 3grosze i kilku innych nie podoła - bo nie są w stanie dyskusji bez odniesienia do bieżącej polityki (np. 1:27) prowadzić. Ale myślę że parę osób jednak może dać radę :)

2 godziny temu, tempik napisał:

Niektórzy tutaj pewnie jeszcze pamiętają jak dba się o coś co  jest wspólne

Dlaczego niektórzy? Według wyliczeń 3grosze: wygrywacie 7 do 1 :D
Odpowiadając na poziomie 3grosze: wygląda na to że zwolennicy mordowania miesiącami dinozaurów wygrają wybory tak gdzieś z 85 % poparciem :D

BTW. Jest jeszcze jednak zadziwiająca sprawa. Jak prześledzić środowisko naukowców to chyba się zgodzicie że są oni dość proekologicznym środowiskiem.
Ciekawa jest jednak sprawa że jak zobaczą pieniądze na horyzoncie to działają jednak zgodnie z moimi regułami.
Skąd ten rozdźwięk między: poglądami a działaniami?

Edited by thikim

Share this post


Link to post
Share on other sites

A ja troszkę zmienię tor dyskusji z walki skrajności - proekolodzy vs denialiści i wprowadzę odrobinę sceptycyzmu  :P Nie mam podstaw do odrzucania dowodów naukowych odnośnie zmian klimatu, więc zgadzam się z nimi. Rozumiem jak negatywny wpływ mają te zmiany na człowieka - brak wody i pożywienia (jako konsekwencja niewydolności upraw zw. z wzrostem temperatur etc. etc.) oraz wiele innych. Natomiast jedna myśl nie daje mi spokoju - wymieranie gatunków. Rozumiem, że jest to pewien marker zmian klimatu, ale nie rozumiem jakie to ma znaczenie dla ludzi poza sferą nazwijmy to estetyczną (ludzie lubią lub nawet kochają zwierzęta). Przecież gatunki, z tego co wiem wymierają milionami non stop. Może teraz więcej wymiera, nie wiem, ale nawet jeśli - to jaki to ma wpływ na człowieka poza tą sferą estetyczną (dla niektórych etyczną, ale w indywidualne wierzenia nie wnikajmy)? 

18 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Ekosystemy, gatunki, dzikie populacje, lokalne odmiany i gatunki udomowionych roślin i zwierząt stopniowo znikają. Utrzymująca nas sieć życia na Ziemi staje się coraz mniejsza i coraz bardziej dziurawa. Zjawiska te to bezpośredni skutek działań człowieka. Zagrażają one dobrostanowi ludzi na całym świecie, mówi współautora badań profesor Josef Settle.

To zdanie mnie nie przekonuje... "Utrzymująca nas sieć życia" ? Przecież mamy hodowle i rolnictwo... Albo czegoś nie rozumiem (co jest bardzo możliwe) albo ochrona zwierząt jest hurtem przemycana z realnym zagrożeniem dla ludzkości (zmiany klimatu) przez co obniża się wiarygodność takiego raportu (pseudoinformowanie) - na szkodę ludzkości. 

Nie twierdzę że nie warto chronić zagrożonych gatunków, a jedynie, że być może, niesłusznie sugeruje się że wymieranie (lub wzmożone wymieranie/wspomagane przez człowieka) gatunków ma bezpośredni wpływ na dobrostan ludzkości (a nie że jest konsekwencją/markerem zmian klimatu które to mają bezpośredni wpływ na ten dobrostan). 

Share this post


Link to post
Share on other sites

@thikim 
W co wygrywasz? To nie jest gra. Jakie reguły? Świat nie toczy się według Twoich reguł. Bawisz się w erystykę, ale zapominasz o prawdzie. Świat toczy się według praw fizyki, które starasz się ignorować.

@Warai Otoko
Może coś w tym być. Pewnie byli byśmy w stanie przeżyć bez natury. Można zastąpić wszystkie gatunki przemysłem i organizmami zaprojektowanymi genetycznie dla naszych potrzeb. To dopiero była by odpowiedzialność. Chyba jednak większość z nas czerpie tak wielką przyjemność z różnorodności natury i efektów ewolucji że łatwo nie podejmiemy takiej decyzji. Zawsze wyobrażałem sobie że w przyszłości raczej zamienimy większość powierzchni Ziemi w rezerwat, a w eksperymenty będziemy bawili się na innych planetach i w przestrzeni kosmicznej. Mam nadzieję że właśnie tak się stanie.

Edited by gooostaw

Share this post


Link to post
Share on other sites
25 minut temu, thikim napisał:

świat toczy się według moich reguł

No tak... i dlatego efekty są jakie są, czyli syf robi się coraz gorszy.
 

8 minut temu, Warai Otoko napisał:

Nie twierdzę że nie warto chronić zagrożonych gatunków, a jedynie, że być może, niesłusznie sugeruje się że wymieranie (lub wzmożone wymieranie/wspomagane przez człowieka) gatunków ma bezpośredni wpływ na dobrostan ludzkości (a nie że jest konsekwencją/markerem zmian klimatu które to mają bezpośredni wpływ na ten dobrostan).

Układ "człowiek/środowisko" to całość, nierozerwalna. Bardzo skomplikowana sieć powiązań, o których niewiele jeszcze wiemy. A grzebiemy w tym jak głupi Kazio kijkiem w gównie...

 

Share this post


Link to post
Share on other sites
11 minut temu, ex nihilo napisał:

Układ "człowiek/środowisko" to całość, nierozerwalna. Bardzo skomplikowana sieć powiązań, o których niewiele jeszcze wiemy. A grzebiemy w tym jak głupi Kazio kijkiem w gównie...

No to skoro nie wiemy to chyba troszkę się zagalopowali w tym raporcie - bo tam piszą że tak jakby dokładnie wiedzieli ;P 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie. Dotychczasowe skutki tego grzebania są znane - śmierdzi coraz bardziej. A co dalej?

Na brzegu Oceanu Lodowatego siedzi Czukcza i coś piłuje. Podchodzi turysta i widzi, że Czukcza piłuje bombę, atomową...
- Co ty robisz Czukcza! Przecież to bomba!. Może wybuchnąć!
- Eee nie szkodzi... - Czukcza pokazuje za siebie - tam mam drugą...

Drugiej Ziemi nie ma, i raczej długo nie będzie.

A poza tym, Homo sapiens to taki francowaty gatunek, który uznał, że jest panem świata i wszystko mu wolno. Też niszczyć i mordować.
 

  • Haha 1

Share this post


Link to post
Share on other sites
Godzinę temu, thikim napisał:

Ale jest jednak nadzieja. Bo chociaż mogę być w mniejszości, to świat toczy się według moich reguł

Tak. I to źle. To mnie boli. Kochamy zwierzątka i przyrodę, ale nie za cenę obniżenia poziomu życia. Bardzo niewiele osób zechce wrócić stanu równowagi postulowanego przez  @ex nihilo czyli łowiectwa i zbieractwa, zresztą szybko by się rozmyślili po zakosztowaniu tej przyjemności. Prędzej prawnie obligatoryjny stanie się weganizm. Osobiście uważam (za niektórymi ekoszaleńcami), że jest nas 6-7 razy za dużo. Nie trzeba zaraz eksterminować. Podniesienie poziomu życia paradoksalnie zmniejsza liczność. Na początek wyzerować przyrost i trochę poczekać.

edit: Aha, no i natychmiast i całkowicie zakazać jednorazowego plastiku. Od roku golę się zwykłą maszynką na żyletki. Nie wiem jak to wygląda od strony emisji, ale plastiku wyrzucam mniej.

Edited by Jajcenty

Share this post


Link to post
Share on other sites
Godzinę temu, Warai Otoko napisał:

Natomiast jedna myśl nie daje mi spokoju - wymieranie gatunków. Rozumiem, że jest to pewien marker zmian klimatu, ale nie rozumiem jakie to ma znaczenie dla ludzi poza sferą nazwijmy to estetyczną (ludzie lubią lub nawet kochają zwierzęta). Przecież gatunki, z tego co wiem wymierają milionami non stop

Patrząc utylitarnie, to zakłócenie łańcuchów troficznych: KAŻDY wyżej zorganizowany gatunek na Ziemi jest ściśle związany z gatunkiem podległym, zależnym, lub współzależnym. Jednego zabraknie, reszta się posypie. Nie do oszacowania to.

Bez człowieka też wymierały. Wymierały, ale ich naturalne ustępowanie (zmniejszająca się rozrodczość) przebiegało na tyle wolno, że ewolucja miała czas.

Patrząc humanitarnie: szybkie wymieranie to umieranie przez głód i choroby. Na mnie to działa, na thikima (and &) nie.

Edited by 3grosze

Share this post


Link to post
Share on other sites
2 minuty temu, 3grosze napisał:

Patrząc utylitarnie, to zakłócenie łańcuchów troficznych: KAŻDY wyżej zorganizowany gatunek na Ziemi jest ściśle związany z gatunkiem podległym, zależnym, lub współzależnym. Jednego zabraknie, reszta się posypie. Nie do oszacowania to.

To brzmi dla mnie jak hipoteza... Nie przekonuje mnie (bez dowodów naukowych lub chociaż jakiejś silnej argumentacji), żeby wymarcie orangutanów z Tapanuli miało spowodować posypanie się jakiegoś ekosystemu (ale jego modyfikację na pewno), a już na pewno nie przekonuje mnie żeby miało to spowodować pogorszenie się jakości życia człowieka. Nawet jeśli jest jakaś zależność pomiędzy nami a niektórymi gatunkami (np. zapylaczami?) to pytanie - jakie to gatunki konkretnie i jak silna jest ta zależność, lub jej wpływ nazwijmy to krytyczny dla istnienia ludzkości. 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now

  • Similar Content

    • By KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu Oksfordzkiego i Allen Institute for AI ze zdumieniem zauważyli, że wielkie modele językowe (LLM) – takie jak używane np. przez ChatGPT – generalizują wzorce językowe podobnie jak ludzie, poprzez analogie a nie ścisłe trzymanie się zasad. Badacze postanowili sprawdzić, na ile prawdziwe jest powszechnie panujące przekonanie, że LLM generują swoje wypowiedzi na podstawie obowiązujących zasad, które wydedukował z danych treningowych. Tymczasem okazało się, że – podobnie jak ludzie – modele językowe posługują się przykładami i analogiami podczas tworzenia nieznanych sobie słów.
      Badając, jak LLM generują wypowiedzi naukowcy porównali sposób tworzenia słów przez ludzi ze sposobem tworzenia ich przez model GPT-J. Zadaniem i ludzi i maszyny była zamiana przymiotników w rzeczowniki. W języku angielskim odbywa się ona przez dodanie sufiksu „-ness” lub „-ity”. I tak „happy” zamienia się w „happiness”, a „available” w „availability”. Naukowcy wymyślili 200 przymiotników, takich jak „cormasive” czy „friquish” i poprosili LLM, by zamienił je z rzeczowniki, korzystając ze wspomnianych sufiksów. Odpowiedzi uzyskane od komputera porównano z odpowiedziami otrzymanymi od ludzi oraz z przewidywaniami wiarygodnych modeli poznawczych. Jeden z tych modeli dokonuje generalizacji na podstawie zasad, drugi zaś posługuje się analogiami tworzonymi na podobieństwie do znanych przykładów.
      Okazało się, że LLM działa podobnie jak ludzie, posługuje się analogiami. Tak jak większość osób nie korzysta z zasad, a z podobieństw. Na przykład słowo „friquish” zamienił na „friquishness” na podstawie jego podobieństwa do słów takich jak „selfish”, a z „cormasive” zrobił „cormasivity”, gdyż jest podobne do wyrazów takich jak „sensitive”.
      Naukowcy przekonali się też, że dane treningowe mają znaczący wpływ na sposób tworzenie słów przez LLM. Gdy bowiem przeanalizowano jego odpowiedzi na pytania o niemal 50 000 rzeczywiście istniejących wyrazów stwierdzili, że posługując się metodami statystycznymi można z wielką precyzją przewidzieć, jakiej odpowiedzi udzieli LLM. Wyglądało to tak, jakby model językowy przechowywał w pamięci ślad każdego wyrazu, jaki napotkał podczas treningu i gdy napotykał coś nowego, zadawał sobie pytanie „Co mi to przypomina?”.
      Uczeni znaleźli też główną różnicę pomiędzy ludźmi a LLM. Ludzie tworzą sobie mentalny słownik, w którym przechowują zestawy wszystkich form danego wyrazu, jaki uważają za znaczący w swoim języku, niezależnie od tego, jak często formy te występują. Potrafimy bardzo łatwo rozpoznać – a raczej osoby anglojęzyczne potrafią rozpoznać – że wyrazy „friquish” czy „cormasive” nie są prawdziwymi słowami, jakich obecnie się używa. Radzimy sobie z takimi potencjalnymi neologizmami tworząc generalizacje na podstawie zróżnicowania słów, jakie przechowujemy w swoich słownikach mentalnych. Tymczasem LLM generalizuje wszystko, co napotkał podczas treningu. Nie tworzy grup czy też zestawów form tego samego wyrazu.
      Chociaż LLM potrafią w imponujący sposób generować wypowiedzi, okazało się, że nie myślą aż tak abstrakcyjnie jak ludzie. To prawdopodobnie dlatego potrzebują znacznie więcej danych niż ludzie by nauczyć się języka, mówi profesor Janet Pierrehumbert.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Po ponad czterech latach obserwacji prowadzonych wśród dzikich szympansów w Taï National Park na Wybrzeżu Kości Słoniowej naukowcy odkryli, że u zwierząt tych – podobnie jak u ludzi – występują różne typy przywiązania w relacji dziecko–matka. Zauważyli jednocześnie, że nie występuje u nich – częsty wśród ludzi i u schwytanych przez ludzi szympansiątek trzymanych w niewoli – zdezorganizowany styl przywiązania, z którym wiążą się zaburzenia emocjonalne i psychiczne. To zaś sugeruje, że styl ten nie jest dobrą strategią przetrwania w naturze.
      Związek, jaki mamy z rodzicami w dzieciństwie, kształtuje nas jako osoby dorosłe. Od dawna wiadomo, że w styl przywiązania rodziców i dziecka odgrywa kluczową rolę przez całe nasze życie. Grupa naukowców z Instytutu Nauk Poznawczych im. Marca Jeanneroda z Uniwersytetu w Lyonie, Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka i Tai Chimpanzee Project na Wybrzeżu Kości Słoniowej postanowili sprawdzić, czy i wśród dzikich szympansów występują różne typy przywiązania.
      Obserwacje wykazały, że u dzikich szympansów występuje bezpieczny styl przywiązania. Szympansiątka czują się bezpiecznie, w chwilach słabości mogą zwrócić się do matki, która je pocieszy, pewnie eksplorują swoje środowisko wiedząc, że matka jest w pobliżu i je wspiera. Zaobserwowano też unikowy styl przywiązania. Takie szympansiątka są bardziej niezależne, nie szukają u matek pocieszania tak często, jak w bezpiecznym stylu przywiązania. U ludzi styl ten związany jest z tłumieniem emocji przez dziecko, którego rodzic jest emocjonalnie niedostępny.
      Tym, czego nie obserwowano u dzikich szympansów był zdezorganizowany styl przywiązania. Występuje on aż u 23,5% ludzkich dzieci i u 61% osieroconych szympansiątek trzymanych w niewoli. W tym stylu przywiązania dzieci odczuwają potrzebę bliskości ze strony rodzica, ale jednocześnie się go boją, zachowuje się on wobec nich agresywnie. Taki styl wychowania może prowadzić do problemów emocjonalnych, wyobcowania społecznego i dłutogrwałych problemów psychicznych. Dziecko nie wie, jak powinno zachować się, gdy jest zestresowane i potrzebuje pocieszenia. Taki styl wychowania widać niemal u co czwartego dziecka H. sapiens i u 2/3 szympansiątek, szczególnie osieroconych. U nich ma to prawdopodobnie związek z brakiem stałego opiekuna.
      Jednak w naturze, gdzie małe szympansy rozwijają się w stabilnych rodzinach, naukowcy nie zaobserwowali żadnych dowodów na występowanie zdezorganizowanego stylu przywiązania. Brak oznak występowania takiego stylu wspiera hipotezę mówiącą, że zdezorganizowany styl przywiązania nie jest dobrą strategią przetrwania. Jeśli w ogóle występuje on u dzikich szympansów, to zwierzęta, które go doświadczyły, prawdopodobnie giną zanim są zdolne do reprodukcji.
      Nasze badania pozwalają nam lepiej zrozumieć rozwój społeczny szympansów i pokazują, że wcale tak bardzo się od nich nie różnimy. Jednocześnie każą nam się zastanowić czy współczesne instytucje lub sposoby wychowania rozwinięte przez człowieka nie odeszły od najlepszych dla dziecka praktyk, mówi główna autorka badań Eléonore Rolland. Powszechność zdezorganizowanego stylu wychowania wśród ludzi i zniewolonych osieroconych szympansiątek wskazuje, jak dużą rolę odgrywa środowisko w kształtowaniu relacji, dodaje Catherine Crockford.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Kim jest dla człowieka pies? Wiele osób określa go mianem przyjaciela, dla innych jest jak dziecko czy członek rodziny. Naukowcy z Wydziału Biologii budapesztańskiego ELTE Eötvös Loránd University postanowili sprawdzić, jaką dokładnie rolę odgrywa pies w sieci ludzkich więzi społecznych. Naukowcy wykorzystali 13 różnych skali badawczych do porównania związków człowiek-pies ze związkami człowiek-człowiek.
      Okazało się, że relacja właściciel-pies to połączenie związków człowieka z dzieckiem i człowieka z najlepszym przyjacielem, a na wszystko nałożony jest wysoki stopień kontroli nad zwierzęciem. To niezwykła relacja, w której mieszczą się pozytywne aspekty związków człowiek-dziecko, ale brak jest negatywnych aspektów związku człowiek-przyjaciel. Co interesujące, wielu właścicieli psów stwierdza, że więź łącząca ich ze zwierzęciem jest ważniejsza i silniejsza niż więź łącząca ich z człowiekiem. Jednak badania pokazały, że im więcej wsparcia występuje w relacji człowiek-człowiek, tym więcej jest go w relacji człowiek-pies, a to sugeruje, że związek z psem uzupełnia i wzbogaca związki z ludźmi, a nie jest związkiem zastępczym, kompensującym niedobory.
      W skład ludzkich sieci społecznych wchodzą różni partnerzy, z którymi łączą nas różne relacje i metody wsparcia. Inna relacja łączy nas z przyjacielem, inna z dzieckiem, jeszcze inna z żoną czy mężem, a odmienna z sąsiadem. Węgierscy uczeni zbadali, jaki jest miejsce relacji z psem w tych sieciach.
      W tym celu poprosili o pomoc ponad 700 właścicieli psów, którzy opisali swoje relacje z nimi na 13 skalach dotyczących psów oraz porównali je z 4 skalami dotyczącymi ludzi: ich własne dziecko, najbliższy krewny, najlepszy przyjaciel, partner połączony więzami miłości.
      Z badań wynika, że właściciele psów oceniają łączące ich relacje jako najbardziej satysfakcjonujące, a pies jest najlepszym towarzyszem. Uważają też, że pies kocha ich najbardziej ze wszystkich innych partnerów. Co więcej – podobnie jak ma to miejsce w przypadku relacji z dzieckiem – pies był oceniany bardzo wysoko w kontekście troski i bezpieczeństwa relacji oraz – jak ma to miejsce w przypadku najlepszego przyjaciela – relację z psem charakteryzował niski poziom antagonizmów i konfliktów.
      Jednocześnie jednak badania wykazały wielką nierównowagę sił w relacji człowiek-pies. Większą niż w jakiejkolwiek relacji człowiek-człowiek. W przeciwieństwie do relacji międzyludzkich, właściciel sprawuje całkowitą kontrolę nad psem, podejmuje większość decyzji, co ma wpływ na wysoki poziom satysfakcji właściciela. W porównaniu z ludźmi relację z psem charakteryzuje niewielka liczba konfliktów i interakcji negatywnych, stwierdzają autorzy badań, dodając, że ta asymetria wpływu i znaczenia jest dla wielu ludzki zasadniczym elementem relacji.
      To pokazuje, że psy zajmują wyjątkowe miejsce w sieci naszych powiązań społecznych. Oferują emocjonalną bliskość jak dzieci, łatwą relację jak z najlepszym przyjacielem oraz przewidywalność tej relacji, gdyż jest ona kształtowana i kontrolowana przez człowieka. To wyjaśnia, dlaczego z psami łączą nas tak głębokie związki, stwierdza Enikő Kubinyi.
      Uczeni odkryli też, że im silniejsze więzi z ludźmi, tym silniejsze z psem. Spodziewaliśmy się, że ludzie, którzy mają słabsze relacje z innymi ludźmi, będą bardziej polegali na związkach z psami, ale uzyskane przez nas wyniki temu przeczą. Ludzie nie wykorzystują psów jako rekompensaty niewystarczającego wsparcia ze strony innych ludzi, stwierdza współautorka badań Dorottya Ujfalussy.
      Naukowcy zauważają jednak, że ich próbka składała się z ochotników, można więc przypuszczać, że ludzie, którzy zgłosili się do badań, mogli być bardziej usatysfakcjonowani ze swojej relacji z psami niż przeciętny właściciel czworonoga. Niewykluczone zatem, że badania nie wyłapały osób, które bardziej polegają na związkach z psami. Psy oferują różne poziomy wsparcia społecznego i emocjonalnego, w zależności od potrzeb właściciela. Jedni ludzie poszukują towarzystwa i zabawy, inni zaufania i stabilności, jeszcze inni lubią się kimś opiekować, wyjaśnia główna autorka badań Borbála Turcsán.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Ludzie zużywają gigantyczną ilość leków. Oszacowanie liczby dawek jest niezmiernie trudne, jednak to biliony dawek rocznie, z czego znaczna część przyjmowana jest niepotrzebnie. Leki te, wydalane przez ludzi, trafiają do środowiska i stanowią dla niego coraz większe obciążenie. W zależności od substancji, mogą wpływać na zdrowie i zachowanie dzikich zwierząt, do organizmów których trafiły. Kręgowce wodne, jak ryby, mogą być szczególnie podatne na ich działanie, gdyż leki trafiają do środowiska głównie za pośrednictwem ścieków, a mózgi ryb w wielu aspektów działają podobnie, jak mózgi ssaków.
      Naukowcy ze Szwecji, Belgii i Australii postanowili przyjrzeć się, jak wykrywany w środowisku klobazam – benzodiazepina stosowana jako lek psychotropowy – wpływa na migrację dzikich łososi. Uczeni wszczepili rybom implanty powoli uwalniające klobazam oraz inny wykrywany w środowisku lek, przeciwbólowy tramadol, i śledzili, zachowani młodych łososi migrujących ze szwedzkiej rzeki Dal do Morza Bałtyckiego. Okazało się, że ryby wystawione na działanie leków przebywały tę trasę szybciej. Szybciej pokonywały też znajdujące się po drodze dwie zapory elektrowni wodnych. Badania laboratoryjne pokazały, że podane leki działają na ryby podobnie jak na ludzi, znoszą strach i ból.
      Zwiększenie sukcesu migracyjnego łososi wystawionych na działanie klobazamu może wydawać się czymś pozytywnym. Jednak musimy zdawać sobie sprawę, że każda zmiana naturalnego zachowania i ekologii gatunku ma szersze negatywne konsekwencje zarówno dla samego gatunku, jak i ekosystemu, w którym on żyje, mówi doktor Marcus Michelangeli z australijskiego Griffith University.
      Zanieczyszczenie farmaceutykami to coraz większy problem. W wodach całego świata zidentyfikowano już ponad 900 substancji pochodzących z leków. Głównym powodem do zmartwień są środki psychotropowe i przeciwbólowe, które mogą znacząco wpływać na funkcjonowanie mózgów dzikich zwierząt i ich zachowanie. Nasze badania są wyjątkowe, gdyż przeprowadziliśmy je w środowisku naturalnym, co pozwoliło lepiej zrozumieć wpływ farmaceutyków na migracje, dodaje uczony.
      Autorzy badań mówią, że przewidzenie konsekwencji zanieczyszczenia lekami całego środowiska jest niezwykle trudne. Mamy przecież do czynienia z wieloma gatunkami i wieloma różnymi substancjami.
      3Głównymi rozpoznanymi zagrożeniami dla łososi atlantyckich jest przełowienie, utrata siedlisk oraz ich fragmentacja. Nowe badania pokazują, że warto przyjrzeć się też wpływowi leków na kluczowy okres życia łososi, ich migrację. Oczywiście osobną kwestią jest problem spożywania przez ludzi zanieczyszczonego lekami mięsa zwierząt – tak dzikich, jak i hodowlanych.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Długoterminowe badania prowadzone w Szwajcarii pokazują, że osiedla z wieloma odpowiednio zaaranżowanym drzewa zapewniają swoim mieszkańcom nie tylko lepszą jakość życia, ale również dłuższe życie. Naukowcy wykazali istnienie silnej korelacji pomiędzy terenami zielonymi, a mniejszym ryzykiem zgonu. Do zbadania pozostały szczegółowe mechanizmy korzystnego wpływu odpowiedniej pokrywy drzew na zdrowie mieszkańców.
      Drzewa oczyszczają powietrze, zapewniają cień, obniżają temperatury w upalne letnie dni i zachęcają ludzi do wyjścia na zewnątrz. Dlatego w wielu miastach prowadzone są ambitne programy sadzenia drzew i organizacji terenów zielonych. Okazuje się jednak, że dużo zależy od samego zaaranżowania tych terenów. Istnienie takiego związku odkryli naukowcy z Politechniki Federalnej w Zurychu oraz Narodowego Uniwersytetu Singapuru.
      Naukowcy przyjrzeli się danym dotyczącym zdrowia i dobrostanu ponad 6 milionów osób. Dla każdej z nich określili też pokrywę drzew w promieniu 500 metrów od miejsca jej zamieszkania, skupiając się zarówno na powierzchni zajmowanej przez drzew, jak i ich rozkładowi w przestrzeni oraz stopniowi izolacji poszczególnych zgrupowań drzew. Wykazali w ten sposób, że istnieje silna korelacja pomiędzy ilością i rozkładem przestrzennym drzew, a śmiertelnością. Osoby, które mieszkają na terenach z dużą liczbą drzew, zajmujących rozległe obszary, są w znacznie mniejszym stopniu narażone na przedwczesny zgon, niż ci, który mieszkają tam, gdzie drzewa są rzadkością. Związek ten widać szczególnie mocno na obszarach miejskich o dużym zanieczyszczeniu powietrza i wysokich temperaturach.
      Dengkai Chi, główny autor badań, mówi: Jeszcze nie potrafimy określić dokładnego związku przyczynowo-skutkowego, ale przyjrzeliśmy się takim czynnikom jak wiek, płeć, status społeczno-ekonomiczny i widzimy jasną korelację. Nasze badania pokazują, że ludzie odnoszą korzyści nie tylko z obecności drzew, ale z odpowiedniego ich rozłożenia w przestrzeni.
      Uczony dodaje, że aby w pełni wykorzystać prozdrowotny potencjał drzew miasta powinny zadbać nie tylko o jak największa ich liczbę, ale też o to, by tworzyły one ciągłe przestrzenie. Powinno się łączyć izolowane obszary zielone, tworzyć całe bulwary obsadzone drzewami. Z badań wynika, że bardziej skoncentrowane obszary zieleni mają większy pozytywny wpływ na zdrowie niż niewielkie izolowane wyspy. Wstępne wyniki badań pokazują też, że takie obszary zielone powinny znajdować się w całym mieście, by mieszkańcy mieli do nich łatwy dostęp.

      « powrót do artykułu
  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...