Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, 3grosze napisał:

Ja absolutnie nie neguje istnienia zjawiska zależności międzygatunkowej... chodzi mi o to, że raport sugeruje że ta zależność jest taka, że obecny poziom wymierania gatunków ma bezpośredni i katastrofalny wpływ na jakość życia ludzi. Zmiany klimatu na pewno taki wpływ mają, ale skąd wiemy, że wymarcie takich a takich gatunków wpłynie drastycznie negatywnie na naszą jakość życia? Poza tym, gro (jeśli nie wszystkie!) zależności miedzygatunkowych nas nie dotyczy bo mamy technologię (rolnictwo na przykład). 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
26 minut temu, Warai Otoko napisał:

Nie przekonuje mnie (bez dowodów naukowych lub chociaż jakiejś silnej argumentacji), żeby wymarcie orangutanów z Tapanuli miało spowodować posypanie się jakiegoś ekosystemu (ale jego modyfikację na pewno), a już na pewno nie przekonuje mnie żeby miało to spowodować pogorszenie się jakości życia człowieka.

To, że nie jesteś przekonany, bo tempore brak dowodów na "przydatność orangutanów człowiekowi", to nie znaczy, że jak orangutanów już nie będzie, post factum okaże się że były jednak "do czegoś " przydatne. Nie oto jednak chodzi.:(

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziwne jest to, że ponad 90% ludzi wierzy w jakiegoś boga a przecież każda religia traktuje przyrodę jako świętość i dzieło boga. Jak te bidule wytrzymają w tym raju gdzie raczej będzie zakaz niszczenia?

24 minuty temu, Warai Otoko napisał:

a już na pewno nie przekonuje mnie żeby miało to spowodować pogorszenie się jakości życia człowieka

jak dla ciebie jakością jest zabetonowane,zatłoczone miasto i codziennie ten sam schabowy, albo stek z krowy na sterydach to ok, twoja jakość życia się nie pogorszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, 3grosze napisał:

To, że nie jesteś przekonany, bo tempore brak dowodów na "przydatność orangutanów człowiekowi", to nie znaczy, że jak orangutanów już nie będzie, były jednak "do czegoś " przydatne. Nie oto jednak chodzi.:(

Mi właśnie o to chodzi. Bo jeśli mieszamy wiarygodne informacje z informacjami zniekształconymi to wiarygodność tych pierwszych spada... Jeśli np. wyraźnie powiemy, że wymieranie gatunków wprawdzie nie ma wpływu na jakość życia człowieka ale jest markerem zmian klimatu który już ten wpływa mają + ma to również konsekwencje natury estetyczno-etycznej to wtedy jakość naszego komunikatu rośnie. 

3 minuty temu, tempik napisał:

jak dla ciebie jakością jest zabetonowane,zatłoczone miasto i codziennie ten sam schabowy, albo stek z krowy na sterydach to ok, twoja jakość życia się nie pogorszy.

żałosny i niepotrzebny atak... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
13 minut temu, Warai Otoko napisał:

Mi właśnie o to chodzi.

Czy jak z niego (orangutana )pożytku nie ma, to niech sobie zdycha?

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Warai Otoko napisał:

żałosny i niepotrzebny atak...

Nikogo nie atakuję, tylko pokazuję że ludzie maja różne potrzeby i są tacy którzy nie zrozumieją, że różnorodność jest dobra. Kogoś kto całymi dniami siedzi w klimatyzowanym domu i zajada mniamuśne wysoko przetworzone śmieciowe jedzenie nie przekonam że czasami fajnie jest zjeść jakąś dziką rybę, wyjechać na jakiś relaks z dala od cywilizacji, zobaczyć dzikiego zwierza, zostać ugryzionym przez pszczołę itd. Niektórzy czują panikę i strach jak nie maja pod nogami betonowego chodnika i dla nich jakość życia to jak jazda na taśmie produkcyjnej w fabryce produkującej milion takich samych bubli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, 3grosze napisał:

Czy jak z niego (np.orangutana )pożytku nie ma, to niech sobie zdycha?

Absoultnie nie! Wyjaśniałem to we wcześniejszych komentarzach przecież. Wiem, że temat jest trudny... mi chodzi o to aby stawiać sprawę jasno. Stosować prawdziwe, rzetelne informowanie - nie wplatać informacji odnośnie wymierania gatunków i jej wpływu na życie człowieka do debaty odnośnie zmian klimatu w taki sposób że sugeruje to (kłamliwie) że jesli bedziemy np. ratować gatunki to to nas uratuje od negatywnego wpływu zmian klimatu. Nie mieszać i nie wciskać lobbingu tam gdzie to nie potrzebne. O to mi chodzi. 

3 minuty temu, tempik napisał:

Nikogo nie atakuję, tylko pokazuję że ludzie maja różne potrzeby i są tacy którzy nie zrozumieją, że różnorodność jest dobra. Kogoś kto całymi dniami siedzi w klimatyzowanym domu i zajada mniamuśne wysoko przetworzone śmieciowe jedzenie nie przekonam że czasami fajnie jest zjeść jakąś dziką rybę, wyjechać na jakiś relaks z dala od cywilizacji, zobaczyć dzikiego zwierza, zostać ugryzionym przez pszczołę itd. Niektórzy czują panikę i strach jak nie maja pod nogami betonowego chodnika i dla nich jakość życia to jak jazda na taśmie produkcyjnej w fabryce produkującej milion takich samych bubli.

Po pierwsze atakujesz, ale doceniam, że chcesz się zreflektować. Po drugie, Twoje osobiste gusta nie mają nic do rzeczy w tym temacie. Ja też lubię przyrodę i dziką rybkę, nie lubię plastiku etc. ale to nie dotyczy w ogóle problemu i tematu jaki tu podjąłem. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Warai Otoko napisał:

etc. ale to nie dotyczy w ogóle problemu i tematu jaki tu podjąłem. 

mówisz o jakości życia więc raczej dotyczy.

Gdyby nie istniała cała złożona drabina życia przed tobą to nigdy byś nie powstał, nie miałbyś czym oddychać. Myślenie, że człowiek jest tak wielki i niezależny jest po prostu głupie.  Wystarczy grupka prymitywnych bakterii czy wirusów i giniesz razem ze swoim mitem wielkości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, tempik napisał:

mówisz o jakości życia więc raczej dotyczy.

Gdyby nie istniała cała złożona drabina życia przed tobą to nigdy byś nie powstał, nie miałbyś czym oddychać. Myślenie, że człowiek jest tak wielki i niezależny jest po prostu głupie.  Wystarczy grupka prymitywnych bakterii czy wirusów i giniesz razem ze swoim mitem wielkości.

Czyli mam z wdzięczności za lata ewolucji albo strachu przed kruchością własnego życia przymykać oko na dezinformację ? To by było dopiero głupie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Warai Otoko Wśród ginących gatunków są również te zapylające rośliny i na to są dowody. Gdybyś zamiast czekać w swojej haciendzie aż drzewa zaowocują, musiał latać z pędzelkiem i zapylać kwiatki, odczułbyś to z pewnością jako bezpośrednie pogorszenie warunków życia. Nie mówiąc o konsumentach, którzy musieliby za takie ręcznie zapylane owoce płacić jak za złoto.

Jeśli nawet jednak nie byłoby dowodów, że wymieranie gatunków wpływa negatywnie na jakość życia ludzi, to wiesz doskonale, że ludzie nie reagują na wyważone i suche osądy i uderzanie w alarmistyczne tony jest konieczne, żeby choć przeczytał jeden z drugim, nie mówiąc już o podjęciu jakichś działań. Chodzi o to, żeby u mas wywołać to samo uczucie, które ma naukowiec analizując dane, z których płyną alarmujące wnioski.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
48 minut temu, Daniel O'Really napisał:

@Warai Otoko Wśród ginących gatunków są również te zapylające rośliny i na to są dowody. Gdybyś zamiast czekać w swojej haciendzie aż drzewa zaowocują, musiał latać z pędzelkiem i zapylać kwiatki, odczułbyś to z pewnością jako bezpośrednie pogorszenie warunków życia. Nie mówiąc o konsumentach, którzy musieliby za takie ręcznie zapylane owoce płacić jak za złoto.

Jeśli nawet jednak nie byłoby dowodów, że wymieranie gatunków wpływa negatywnie na jakość życia ludzi, to wiesz doskonale, że ludzie nie reagują na wyważone i suche osądy i uderzanie w alarmistyczne tony jest konieczne, żeby choć przeczytał jeden z drugim, nie mówiąc już o podjęciu jakichś działań. Chodzi o to, żeby u mas wywołać to samo uczucie, które ma naukowiec analizując dane, z których płyną alarmujące wnioski.

No więc własnie, zapylacze również przyszły mi do głowy. Ale tylko one... 

Odnośnie propagandy o której piszesz. Moim zdaniem, w dzisiejszych czasach jednak liczy się czystość informacji i prawda, która lepiej trafi do ludzi. Ma to też wymiar wychowawczy - lepiej żeby masy poszły na coś bo taka jest prawda, a nie dlatego, że zostały zmanipulowane. Poza tym dla niektórych wymieranie gatunków nie jest własnie alarmujące i mają gdzieś wymieranie gatunków - natomiast nie mieli by gdzieś wpływu na własne życie jakie wywołuje zmiana klimatu. Zresztą idąc tym tokiem rozumowania można by "dorzucić" do tego raportu jeszcze inne informacje wywołujące alarm. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minutes ago, Warai Otoko said:

w dzisiejszych czasach jednak liczy się czystość informacji i prawda, która lepiej trafi do ludzi

Bardzo bym chciał, żeby tak było, ale niestety propaganda po prostu jest w stosunku do większości ludzi bardziej skuteczna, o czym świadczą liczne badania. Myślisz, że korporacje nadal używałyby reklamy, gdyby mogły po prostu rzetelnie poinformować o wyższości swoich wyrobów nad produktami konkurencji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
55 minut temu, Warai Otoko napisał:

Moim zdaniem, w dzisiejszych czasach jednak liczy się czystość informacji i prawda, która lepiej trafi do ludzi. Ma to też wymiar wychowawczy - lepiej żeby masy poszły na coś bo taka jest prawda, a nie dlatego, że zostały zmanipulowane.

Już się pogubiłem. Przekaz artykułu do Ciebie nie trafia? Rozumiem, że  jakiemuś burakowi skutki załamywania się ekosystemu na poziomie opisu w artykule  mogą się wydawać niezrozumiałe i obojętne, ale tacy tu nie zaglądają (oprócz silących się na oryginalność sceptyków).

Dla buraka będzie art. przemawiający do poziomu buraka, w którym będzie o smrodzie, sraczkach zatruciowych, pochemicznych wadach rozwojowych, itp.

Przypominam Tobie, że artykuł jest o załamywaniu się ekosystemu planety. Masz wątpliwości, co do tego? 

Czy przeczytałeś jedynie tytuł?

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Warai Otoko napisał:

No więc własnie, zapylacze również przyszły mi do głowy. Ale tylko one... 

Zależności między różnymi gatunkami w ekosystemie są mocno skomplikowane i często nieoczywiste. M. in. dlatego niemal zawsze sztuczne wprowadzenie jakiegoś gatunku do ekosystemu kończy się źle, chociaż wydawało się, że będzie super. A tu g., problemy albo w ogóle katastrofa. Podobnie z wyeliminowaniem.
Ludzie są zależni od ekosystemu i długo jeszcze będą (jeśli wcześniej szlag tego durnego gatunku nie trafi). A co do szczegółów - trudno w kilku zdaniach, zajrzyj do literatury fachowej, zobaczysz jak skomplikowane często są powiązania i co się dzieje, kiedy zostaną przerwane.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Całe to gadanie o ekosystemie, nawiązuje do środowiska, które nam pasuje. Globalne ocieplenie, plastik, metale ciężkie czy tam jałowienie gleb postrzegamy jako zagrożenie dla przyrody, a to tylko problem koniec końców dla nas. Ziemia to planeta, a my jesteśmy za małe żuczki żeby ziemi zrobić krzywdę z która w dłuższej perspektywie sobie nie poradzi. Nawet "życiu" jako takiemu nie zagrażamy, nie potrafimy dobrze wysterylizować sond kosmicznych co tu dopiero mówić o całej ziemi. Badania eksteremofili nam pokazały że życie może przetrwać w miejscach których jeszcze niedawno się go w ogóle nie spodziewaliśmy. Antropogeniczność zmian na ziemi jest niezaprzeczalna i jeśli ktoś ma problem z globalnym dostrzeżeniem naszego wpływu na klimat wystarczy, że spojrzy na to w skali mikro, na florę i faunę. Ile gatunków wyginęło lub jest na skraju wyginięcia w wyniku bezpośredniego wpływu człowieka ?  Ile ekosystemów zniszczyliśmy lub zredukowaliśmy w znaczny sposób, żeby mieć miejsca na uprawy, miasta, połowy?

A jak poprawić poszanowanie ludzi dla środowiska ? Wg mnie bez poprawy warunków bytowania najbiedniejszych jest to niewykonalne. Człowiek ma czas myśleć o ekologii dopiero jak ma zapewnione bytowanie na pewnym poziomie lub jest do ekologii odgórnie przymuszony. 

Do wyciągnięcia ludzi z ubóstwa wbrew pozorom najlepiej sprawdza się kapitalizm, ale wymaga elementów socjalizmu, bo niektóre globalne problemy trzeba odgórnie regulować. 

Źródło tej tezy znajdziecie poniżej. Temat może trochę odmienny ale debata w niektórych częściach porusza tematy o których tu jest mowa.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
48 minut temu, dexx napisał:

Całe to gadanie o ekosystemie, nawiązuje do środowiska, które nam pasuje. Globalne ocieplenie, plastik, metale ciężkie czy tam jałowienie gleb postrzegamy jako zagrożenie dla przyrody, a to tylko problem koniec końców dla nas. Ziemia to planeta, a my jesteśmy za małe żuczki żeby ziemi zrobić krzywdę z która w dłuższej perspektywie sobie nie poradzi.

Tak i nie. Jesteśmy też częścią ekosystemu, dosyć fancowatą, ale jednak. A drugie - te zwierzaki, które żyją teraz, na ogół mają ochotę żyć, podobnie jak ludzie. I podobnie jak dla ludzi, niewielka dla nich pociecha, że może kiedyś tam jakieś inne będą żyły, kiedy one wykitują z głodu czy przeżarcia plastikiem albo innym skoorvielstwem.

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
20 godzin temu, 3grosze napisał:

Przypominam Tobie, że artykuł jest o załamywaniu się ekosystemu planety. Masz wątpliwości, co do tego? 

Nie mam. Przeczytaj moje komentarze. Nawet jeśli nie jasno się wyraziłem w jednym komentarzu to moja myśl jest zawarta w kilku kolejnych. 

 

16 godzin temu, ex nihilo napisał:

Zależności między różnymi gatunkami w ekosystemie są mocno skomplikowane i często nieoczywiste. M. in. dlatego niemal zawsze sztuczne wprowadzenie jakiegoś gatunku do ekosystemu kończy się źle, chociaż wydawało się, że będzie super. A tu g., problemy albo w ogóle katastrofa. Podobnie z wyeliminowaniem.
Ludzie są zależni od ekosystemu i długo jeszcze będą (jeśli wcześniej szlag tego durnego gatunku nie trafi). A co do szczegółów - trudno w kilku zdaniach, zajrzyj do literatury fachowej, zobaczysz jak skomplikowane często są powiązania i co się dzieje, kiedy zostaną przerwane.

To są zbyt ogólne i niejasne sformułowania, przez co nie są to dobre argumenty... Odwołanie się do literatury samemu nie podając żadnej informacji referencyjnej, od której można by zacząć - również nic nie wnosi (nie będę studiował całej ekologii żeby na końcu się okazało że nic to nie wniosło). To, że zależności między różnymi gatunkami są skomplikowane nie oznacza, że są tak samo skomplikowane w stosunku do człowieka. Człowiek różni się od innych zwierząt, trzeba to przyznać. Nie chodzi mi tylko o cechy biologiczne zwiazane z mózgiem, ale w tym kontekście, przede wszystkim o technologię. Człowiek posiada technologie rolnicze i sam potrafi wytwarzać sobie żywność oraz chronić się przed negatywnym wpływem środowiska naturalnego. Dlatego wątpliwa jest dla mnie ta zależność od ekosystemu (wpływ wymierania gatunków na jakość życia człowieka), natomiast nie jest wątpliwa zależność od klimatu. 

 

13 godzin temu, ex nihilo napisał:

A drugie - te zwierzaki, które żyją teraz, na ogół mają ochotę żyć, podobnie jak ludzie. I podobnie jak dla ludzi, niewielka dla nich pociecha, że może kiedyś tam jakieś inne będą żyły, kiedy one wykitują z głodu czy przeżarcia plastikiem albo innym skoorvielstwem.

w tym tkwi problem w zrozumieniu o czym mówię. Podkreślam raz jeszcze - zupełnie nie poruszam kwestii estetyczno-etycznych związanych ze zwierzętami. Chodzi jedynie o to, że w artykule powyżej sugeruje się, że wymieranie gatunków ma znaczący, negatywny wpływ na nasze życie (nie chodzi o zmiany klimatu tylko wymieranie gatunków, raz jeszcze podkreślam). Poddaje to pod wątpliwość, nie widzę związku przyczynowo-skutkowego i jak do tej pory nikt z dyskutantów go nie nakreślił. 

22 godziny temu, Daniel O'Really napisał:

Bardzo bym chciał, żeby tak było, ale niestety propaganda po prostu jest w stosunku do większości ludzi bardziej skuteczna, o czym świadczą liczne badania. Myślisz, że korporacje nadal używałyby reklamy, gdyby mogły po prostu rzetelnie poinformować o wyższości swoich wyrobów nad produktami konkurencji?

racja, ale jednak raport naukowy nie powinien zawierać propagandy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
15 godzin temu, Warai Otoko napisał:

To są zbyt ogólne i niejasne sformułowania, przez co nie są to dobre argumenty...

I tak będzie musiało zostać. Ze 30 lat temu, kiedy tego typu sprawami bawiłem się zawodowo, mógłbym Ci trochę fajnych rzeczy podrzucić (na papierze, bo netu wtedy nie było). Ale teraz nie bardzo mam czas na przeszukiwanie sieci, żeby znaleźć coś co Ciebie przekona, bo przecież to co znajdę przekonać Cię nie musi. Będziesz chciał, to zainteresujesz się tematem i znajdziesz, a jeśli nie, to nie (podpowiedź - zainteresuj się też np. glebą i wszystkim co w niej żyje, poza tym nie tylko rolnictwo jest, ale też leśnictwo, rybki i inne takie w wodach większych i mniejszych itd.). Możesz (to ciekawe), nie musisz, ale bez tego nie masz podstaw do podważania Raportu czy wniosków z niego.
 

15 godzin temu, Warai Otoko napisał:

To, że zależności między różnymi gatunkami są skomplikowane nie oznacza, że są tak samo skomplikowane w stosunku do człowieka. (...) Człowiek posiada technologie rolnicze i sam potrafi wytwarzać sobie żywność

No tak, ma technologie. Efektem takiej supertechnologii są np. hiszpańskie truskawki - wielkie, ładne, ale bez smaku. Jak z ich wartościami odżywczymi itp.? Raczej podobnie jak ze smakiem.
U siebie na wsi mam nieograniczony dostęp do owoców z profesjonalnych sadów (wszelkie certyfikaty itd.). Ale jem je rzadko. Poza kilkoma "dzikusami", które u siebie posadziłem, jeżdżę w parę miejsc w okolicy, gdzie zachowały się dzikie i półdzikie czereśnie, jabłka czy gruszki... i tam się nażeram do oporu - są nieporównywalnie lepsze. Też do słoików pakuję głównie dzikusy. Tego, co w sklepach sprzedają, już ponad 10 lat nie jadłem i mam nadzieję, że do końca mojego żywota do paszczy mi to nie trafi.
A poza tym te współczesne technologie rolnicze są w większości cholernie niszczące dla środowiska. I nie pytaj w sklepach czy na bazarze "czy te jabłka niepryskane?". Na pewno są pryskane - lekko licząc ze 30 razy w ciągu roku ("eko" trochę mniej i czym innym). Część tych oprysków to nawożenie dolistne, nawilżanie itd. Ale reszta...
I jeszcze jedno - raczej niech Cię nie skusi próbowanie owoców czy warzyw z jakiegoś sadu lub pola - nie to, że widłami Cię ktoś pogoni, bo za takie skubnięcie nikt raczej tego nie zrobi, ale mogły być godzinę wcześniej pryskane... Czym? Cholera wie. Bo zdarza się, że nawet właściciel nie wie - nierzadko sprzedawane są podróbki.
 

15 godzin temu, Warai Otoko napisał:

Podkreślam raz jeszcze - zupełnie nie poruszam kwestii estetyczno-etycznych związanych ze zwierzętami.

Odpowiadałem dexxowi.
 

15 godzin temu, Warai Otoko napisał:

ale jednak raport naukowy nie powinien zawierać propagandy. 

Tak, ale Raport czytałeś, czy tylko prasowe omówienia?

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, ex nihilo napisał:

Tak, ale Raport czytałeś, czy tylko prasowe omówienia?

Nie, odnosze się tylko do artykułu KW nad sekcją komentarzy i zakładam, że nie ma tam znaczących przekłamań a znajduje tam np. taki fragment: 

"

Człowiek w całej swojej historii nie doświadczył tak wielkiego załamania ekosystemu. Zdaniem autorów raportu, obecnie zagrożonych wyginięciem jest około miliona gatunków roślin i zwierząt. Niektóre z nich mogą zniknąć w ciągu kilku dekad. Średnia liczebność gatunków w większości habitatów lądowych spadła od 1900 roku o 20%. Zagrożonych jest ponad 40% płazów, 33% koralowców i ponad 33% ssaków morskich. Mniej jasny jest stan owadów, ale wiemy, że co najmniej 10% gatunków jest zagrożonych. Od XVI wieku wyginęło co najmniej 680 gatunków kręgowców, a do roku 2016 z powierzchni ziemi zniknęło ponad 9% udomowionych ssaków wykorzystywanych jako źródła żywności pracy w rolnictwie. Co najmniej 1000 kolejnych gatunków takich ssaków jest zagrożonych.

Ekosystemy, gatunki, dzikie populacje, lokalne odmiany i gatunki udomowionych roślin i zwierząt stopniowo znikają. Utrzymująca nas sieć życia na Ziemi staje się coraz mniejsza i coraz bardziej dziurawa. Zjawiska te to bezpośredni skutek działań człowieka. Zagrażają one dobrostanowi ludzi na całym świecie, mówi współautora badań profesor Josef Settle."

Najpierw jest o wymieraniu gatunków, a później jest o UTRZYMUJĄCEJ NAS sieci życia na ziemi, która staje się coraz bardziej dziurawa i zagraża to dobrostanowi ludzi. Rozumiem z tego, że wymieranie gatunków w konsekwencji spowoduje zagrożenie dobrostanu ludzi - w sensie zmniejszenie jakości życia. Nie widzę tutaj powiązania przyczynowo skutkowego i dziwi mnie, że skoro zajmowałeś się zawodowo tematami powiązanymi z ekologią nie jesteś w stanie (nie pamiętasz?) podać takiego związku w stosunku do człowieka... Tym bardziej przekonuje mnie to, że takiego związku nie ma, a więc raport zawiera dezinformację (chyba, ze notka na KW jest sfałszowana, w co wątpie). 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
22 godziny temu, Warai Otoko napisał:

Poddaje to pod wątpliwość, nie widzę związku przyczynowo-skutkowego i jak do tej pory nikt z dyskutantów go nie nakreślił. 

Obawiam się, że nikt tego związku przyczynowo-skutkowego nie widzi, ale to nie znaczy, że go nie ma:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Biosfera_2

Kiedyś ten link podesłał 3grosze w innej dyskusji i chyba to jest dość dobry komentarz do sprawy. Po prostu tego nie ogarniamy jako ludzkość, mamy za małą wiedzę, żeby nakreślić wszystkie zależności. Gdyby nasza wiedza była pełna, to bez problemu udałoby się odtworzyć izolowany ekosystem zapewniający przeżycie człowiekowi. A się nie udaje. Więc ten pan piszący, że jest "coraz więcej dziur" też nie wie, gdzie jest granica i przy której dziurze powstanie sytuacja zagrażająca istnieniu naszego gatunku (lub zdrowiu b. wielu ludzi lub tp.). On tylko wie, że dziur jest coraz więcej.

Edytowane przez darekp
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, darekp napisał:

Więc ten pan piszący, że jest "coraz więcej dziur" też nie wie, gdzie jest granica i przy której dziurze powstanie sytuacja zagrażająca istnieniu naszego gatunku. On tylko wie, że jest ich coraz więcej...

I ja to rozumiem, ale wtedy wymieranie gatunków jest jedynie MARKEREM zmian np. klimatycznych lub innych zagrażających życiu człowieka, a nie bezpośrednią przyczyną. Jeśli nie znamy związku przyczynowo skutkowego pomiędzy wymarciem większej ilości (większej niż bez ingerencji człowieka) jakiś gatunków (zapewne nie każdy tak samo na nas wpływa; patrz - zapylacze) a naszą jakością życia, to nie można twierdzić, że to wymieranie powoduje to zagrożenie. Można jedynie powiedzieć że koreluje. Mało tego, nie można powiedzieć że wymarcie dowolnego gatunku ma taki sam współczynnik tej korelacji - także wartości liczbowe że miliony gatunków są zagrożone etc. etc. to jest po prostu dezinformacja (bo sugeruje, że wymarcie jakiegoś gatunku orangutana wpływa przyczynowo na zmniejszeni jakości życia człowieka; a prawda może być taka, że miliony gatunków nie mają ŻADNEGO wpływu na jakość życia człowieka, zarówno bezpośrednio jak i pośrednio bo nie wpływają w żaden sposób na życie gatunków np. zapylaczy które mają na nas wpływ). 

Co do projektu Biosfera 2 - projekt "Biosfera 1", czyli życie człowieka na ziemi jest "eksperymentem" który cały czas udowadnia że ludzie ze swoją technologią mogą żyć (bo żyją) na ziemi. Gdyby nie technologie rolnicze nasza populacja skurczyła by się znacznie - czyli większość ludzkości życie dzięki technologii a nie dzięki jakiejś synergii z ekosystemem. Jedyne zwierzęta które grają ważną rolę w tym układzie, jakie przychodzą mi do głowy to mikroorganizmy, bakterie glebowe, może jakieś grzyby, zapylacze, fitoplankton (okrzemki na przykład) i to w sumie tyle. I rozumiem, ze wymarcie jakiegoś konkretnego gatunku może zachwiać równowagę i doprowadzić np. do znacznej redukcji lub nawet wymarcia np. zapylaczy lub okrzemek, ale nie oznacza to że KAŻDY gatunek ma na to istotny wpływ. Zatem nie wiemy jaka jest minimalna ilosć gatunków i jakiego rodzaju to musza być gatunki aby utrzymać te gatunki które są wyjątkowo przydatne lub niezbędne do przeżycia człowieka na ziemi. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
27 minut temu, Warai Otoko napisał:

Jeśli nie znamy związku przyczynowo skutkowego pomiędzy wymarciem większej ilości (większej niż bez ingerencji człowieka) jakiś gatunków (zapewne nie każdy tak samo na nas wpływa; patrz - zapylacze) a naszą jakością życia, to nie można twierdzić, że to wymieranie powoduje to zagrożenie. Można jedynie powiedzieć że koreluje.

Ja nigdy nie potrafiłem zrozumieć, kiedy w takich złożonych sytuacjach jest zależność "przyczynowo-skutkowa" a kiedy 'korelacja" (to jeden z powodów, dla których nie lubię filozofii, filozofowie dużo energii zużywają na wprowadzanie takich nic nie mówiących w praktyce albo zależnych od interpretacji rozróżnień), więc nie komentuję.

27 minut temu, Warai Otoko napisał:

Zatem nie wiemy jaka jest minimalna ilosć gatunków i jakiego rodzaju to musza być gatunki aby utrzymać te gatunki które są wyjątkowo przydatne lub niezbędne do przeżycia człowieka na ziemi. 

Tak, zgadzam się, nie wiemy, jeśli byłyby w tej sprawie jakieś wątpliwości, to eksperyment Biosfera 2 je rozwiał:) To jest wystarczająco ścisłe dla mnie;) 

P.S. Chyba coś załapałem, mówisz, że dopóki zależność przyczynowo-skutkowa nie została odkryta przez naukowców, pokazana palcem, rozpoznana, zbadana i opublikowana w dostatecznie poważnym czasopiśmie naukowym, to nie można nazywać jej zależnością p-s, tylko korelacją, tak?

Jak dla mnie jest to tylko kwestia nazewnictwa. 

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, darekp napisał:

Tak, zgadzam się, nie wiemy, jeśli byłyby w tej sprawie jakieś wątpliwości, to eksperyment Biosfera 2 je rozwiał:) To jest wystarczająco ścisłe dla mnie;)

W związku z tym, czy zgadzasz się również, że sugerowanie że wymieranie milionów gatunków POWODUJE spadek jakości życia ludzi jest nadużyciem - a więc dezinformacją? :)

10 minut temu, darekp napisał:

Chyba coś załapałem, mówisz, że dopóki zależność przyczynowo-skutkowa nie została odkryta przez naukowców, pokazana palcem, rozpoznana, zbadana i opublikowana w dostatecznie poważnym czasopiśmie naukowym, to nie można nazywać jej zależnością p-s, tylko korelacją, tak?

Jak dla mnie jest to tylko kwestia nazewnictwa. 

Tzn. powiem tak - korelacja jest wtedy kiedy np. klaszczesz w dłonie i w tym samym czasie latarnie miejskie gasną, a związek przyczynowy jest wtedy kiedy jest fizyczny związek między dwoma zjawiskami np. wysyłasz jakieś promieniowanie elektromagnetyczne lub rzucasz kamieniem w kierunku lampy i dlatego ona gaśnie ;P 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Zgadzam się, że nie ma pewności, że spowoduje spadek jakości życia. Aczkolwiek taka możliwość istnieje i wydaje się dość prawdopodobne, że im więcej milionów gatunków wymrze, tym większe szanse, że będą wśród nich gatunki, których wymarcie spowoduje wskutek zależności przyczynowo-skutkowej (odkrytej przez naukowców bądź jeszcze nie odkrytej:)) spadek jakości życia ludzi.

22 minuty temu, Warai Otoko napisał:

Tzn. powiem tak - korelacja jest wtedy kiedy np. klaszczesz w dłonie i w tym samym czasie latarnie miejskie gasną, a związek przyczynowy jest wtedy kiedy jest fizyczny związek między dwoma zjawiskami

Ale tu wydaje się, że jest duże prawdopodobieństwo "związku fizycznego": działalność ludzi powoduje wymieranie gatunków nie związanych bezpośrednio z jakością życia ludzi, a wymieranie gatunków nie związanych bezpośrednio z... powoduje zmiany w sposobie życia gatunków takich jak zapylacze, roztocza, co ostatecznie wraca do ludzi jako spadek jakości ich życia. Jaką korelację nie bedącą 'związkiem fizycznym" potrafisz tu podać?? Nie bardzo da się coś wymyślić.

Edytowane przez darekp
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 2000 roku w pobliżu miasta Pampore w Indiach znaleziono sfosylizowane szczątki trzech słoniowatych. Przed tygodniem naukowcy opublikowali dwa artykuły, z których dowiadujemy się, że mamy tutaj do czynienia z najstarszymi na subkontynencie indyjskim śladami dzielenia mięsa zwierząt przez ludzi.
      Wspomniane słoniowate żyły 300–400 tysięcy lat temu i należały do wymarłego rodzaju Palaeoloxodon, którego przedstawiciele byli dwukrotnie bardziej masywni od współczesnych słoni afrykańskich. Dotychczas tylko raz znaleziono kości tego gatunku rodzaju Palaeoloxodon. Szczątki odkryte w 2000 roku są znacznie bardziej kompletne.
      Zwierzęta zmarły w pobliżu rzeki w dolinie Kaszmir. Wkrótce po śmierci ich szczątki i 87 kamiennych narzędzi wykonanych przez przodka człowieka, zostały przykryte osadami, co pozwoliło zachować je do dnia dzisiejszego. W jednym ze wspomnianych artykułów badacze opisują, jak odkryli wióry z kości, co wskazuje, że ludzie rozbili kości, by pozyskać z nich szpik. W drugim opisano same kości oraz gatunek, do którego należały.
      To jednak zjadł słonie? Tego nie wiemy. Dotychczas na subkontynencie indyjskim skamieniałe szczątki hominina odkryto tylko w jednym miejscu. Znaleziono je w 1982 roku i naukowcy do dzisiaj nie mogą się zgodzić, do jakiego gatunku należał człowiek z Narmada. Pewne jest, że wykazuje on cechy typowe dla starszych i młodszych gatunków homininow, co sugeruje, że na subkontynencie dochodziło do mieszania gatunków i musiał on odgrywać ważną rolę we wczesnym rozprzestrzenianiu się człowieka.
      Teraz dowiedzieliśmy się, że mieszkańcy Indii środkowego plejstocenu – niezależnie od tego, kim byli – jedli słonie. Kamienne narzędzia, które prawdopodobnie wykorzystali do pozyskania szpiku, zostały wykonane z bazaltu, który nie występuje w okolicy znalezienia szczątków. Paleontolodzy sądzą, że surowy materiał został przyniesiony z zewnątrz, a narzędzia wykonano na miejscu.
      Odkrycie ma duże znaczenie dla lepszego zrozumienia obecności człowieka na subkontynencie. Dotychczas najstarsze dowody na dzielenie mięsa zwierzęcego nie były starsze niż 10 tysięcy lat. Być może nie przyglądano się temu zbyt szczegółowo, albo szukano w nieodpowiednich miejscach. Jednak dotychczas nie mieliśmy żadnych dowodów, by ludzie żywili się dużymi zwierzętami na terenie Indii, mówi jeden z badaczy, Advait Jukar, kurator zbiorów paleontologii kręgowców we Florida Museum of Natural History.
      Trzeba tutaj podkreślić, że o ile mamy dowody, iż ludzie pożywiali się na słoniach, to brak dowodów, by je upolowali. Niewykluczone, że zwierzęta zmarły z przyczyna naturalnych, a ludzie je po prostu znaleźli i skorzystali z okazji.
      Wśród skamieniałości znajduje się najbardziej kompletna czaszka gatunku Palaeoloxodon turkmenicus. Jego szczątki znaleziono wcześniej tylko raz. W 1955 roku w Turkmenistanie odkryto fragment czaszki. Wyglądał on inaczej niż czaszki innych Palaeoloxodon, ale nie był na tyle duży, by jednoznacznie stwierdzić, że należy do osobnego gatunku. Problem z rodzajem Palaeoloxodon jest taki, że zęby poszczególnych gatunków są niemal identyczne. Jeśli więc znajdziesz pojedynczy ząb, nie wiesz, do jakiego gatunku należał. Trzeba przyglądać się czaszkom, mówi Jukar.
      Na szczęście w przypadku skamieniałości z Pampore zachowały się kości gnykowe. Są one bardzo delikatne, ale różne u różnych gatunków, dzięki czemu są przydatnym narzędziem do określania przynależności gatunkowej szczątków.
      Zdaniem Jukara, skoro ludzie jedzą mięso od milionów lat, powinniśmy znaleźć więcej szczątków o tym świadczących. Trzeba lepiej poszukać. Oraz zbierać dosłownie wszystko. W przeszłości kolekcjonowano tylko czaszki i kości kończyn. Nie zbierano połamanych kości, które mogły nosić ślady działania ludzi, mówi Jukar.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeszcze do niedawna naukowcy potrafili określi miejsce pochodzenia jedynie 6% meteorytów znalezionych na Ziemi. Teraz naukowcy z francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych (CNRS), Europejskiego Obserwatorium Południowego i czeskiego Uniwersytetu Karola wykazali, że 70% wszystkich znalezionych na naszej planecie meteorytów pochodzi z trzech młodych rodzin asteroid.
      Rodziny te to wyniki trzech zderzeń, do których doszło w głównym pasie asteroid 5,8, 7,5 oraz 40 milionów lat temu. Badacze określili też źródło innych meteorytów, dzięki czemu możemy teraz zidentyfikować miejsce pochodzenia ponad 90% skał, które z kosmosu spadły na Ziemię. Wyniki badań zostały opublikowane w trzech artykułach. Jeden ukazał się łamach Astronomy and Astrophysics, a dwa kolejne na łamach Nature.
      Wspomniane rodziny asteroid to – od najmłodszej do najstarszej – Karin, Koronis i Massalia. Wyróżnia się Massalia, która jest źródłem 37% meteorytów. Dotychczas na Ziemi odnaleziono podczas 700 000 okruchów z kosmosu. Jedynie 6% z nich zidentyfikowano jako achondryty pochodzące z Księżyca, Marsa lub Westy, jednego z największych asteroid głównego pasa. Źródło pozostałych 94%, z których większość do chondryty, pozostawało nieznane.
      Jak to jednak możliwe, że źródłem większości znalezionych meteorytów są młode rodziny asteroid? Autorzy badań wyjaśniają, że rodziny takie charakteryzują się dużą liczbą niewielkich fragmentów powstałych w wyniku niedawnych kolizji. Ta obfitość zwiększa prawdopodobieństwo kolejnych zderzeń, co w połączeniu z duża mobilnością tych szczątków, powoduje, że mogą zostać wyrzucone z głównego pasa asteroid, a część z nich poleci w kierunku Ziemi. Starsze rodziny asteroid nie są tak liczne. Przez wiele milionów lat mniejsze fragmenty, ale na tyle duże, że mogłyby spaść na Ziemię, zniknęły w wyniku kolejnych zderzeń i ucieczki z pasa asteroid.
      Określenie pochodzenia większości meteorytów było możliwe dzięki teleskopowym badaniom składu większości rodzin asteroid w głównym pasie oraz zaawansowanymi symulacjami komputerowymi, podczas których badano dynamikę tych rodzin.
      Autorzy badań określili też pochodzenie wielkich asteroid, takich jak Ryugu czy Bennu. Okazało się, że pochodzą one od tego samego przodka co rodzina asteroid Polana.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W środowisku naukowym od dawna trwa debata na temat istnienia diapauzy u ludzi. Zjawisko takie występuje u niektórych gatunków ssaków. Sarna europejska może kontrolować termin porodu. Gdy warunki są niesprzyjające, samica może nosić w macicy uśpiony niezagnieżdżony zarodek, który zaczyna się rozwijać dopiero, gdy warunki do rozrodu się poprawią. Naukowcy z Instytutu Genetyki Molekularnej im. Maxa Plancka oraz Instytutu Biotechnologii Molekularnej Austriackiej Akademii Nauk informują, że i u człowieka może występować mechanizm pozwalający na zatrzymanie rozwoju.
      U różnych gatunków zwierząt diapauza może trwać całymi tygodniami lub miesiącami. Teraz dowiadujemy się, że nie można wykluczyć istnienia takiego mechanizmu u ludzi. Aydan Bulut-Karslıoğlu z Instytutu Maxa Plancka i Nicolas Rivron z Austriackiej Akademii Nauk zidentyfikowali mechanizm molekularny, który kontroluję diapauzę embrionalną i wydaje się, że działa on też w ludzkich komórkach.
      Naukowcy podczas eksperymentów wykorzystali ludzkie komórki macierzyste oraz bazujące na nich modele blastocyst. Uczeni odkryli, że modulacja szlaku sygnałowego mTOR wprowadza komórki w stan uśpienia, bardzo przypominający diapauzę. Szlak mTOR jest głównym regulatorem rozwoju embrionu u myszy. Gdy potraktowaliśmy ludzkie komórki macierzyste i modele blastocyst inhibitorem tego szlaku, zauważyliśmy opóźnienie rozwoju, co oznacza, że ludzkie komórki również zawierają mechanizm molekularny przypominający diapauzę, stwierdza Aydan Bulut-Karslioglu. Stan taki charakteryzuje się spowolnionym podziałem komórkowym, rozwojem i zmniejszeniem możliwości zagnieżdżenia się w macicy. Badania wykazały też, że w ludzkich komórkach możliwość wejścia w ten stan jest ograniczona do etapu blastocyst, zatem do tego samego, co u innych ssaków. Ponadto jest to stan odwracalny i po reaktywacji szlaku mTOR rozwój przebiega normalnie.
      Autorzy badań uważają, że ludzie, podobnie jak inne ssaki, mogą posiadać wbudowany mechanizm czasowego spowalniania rozwoju zarodka, nawet jeśli mechanizm ten nie jest obecnie wykorzystywany. Może być to pozostałość procesu ewolucyjnego, którego już nie używamy. Chociaż utraciliśmy zdolność do naturalnego wprowadzania zarodka w ten stan, nasze eksperymenty wskazują, że możemy wykorzystać ten mechanizm, mówi Rivron.
      Odkrycie może mieć olbrzymie znaczenie dla zapłodnienia in vitro (IVF). Z jednego strony szybszy rozwój poprawia szanse na udane przeprowadzenie IVF, co można by osiągnąć zwiększając aktywność mTOR. Z drugiej strony, wprowadzenie zarodka w stan uśpienia podczas procedury IVF dałoby więcej czasu na ocenę jego stanu oraz zsynchronizowanie go ze stanem organizmu matki, w celu zwiększenia szans na poczęcie potomstwa, wyjaśnia Rivron.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nowa krzywa globalnych temperatur wskazuje, że w fanerozoiku średnie temperatury na Ziemi zmieniały się bardziej niż przypuszczano. Naukowcy z University of Arizona i Smithsonian Institution przeprowadzili badania, w ramach których zrekonstruowali temperatury w ciągu ostatnich 485 milionów lat. To okres, w którym życie na naszej planecie zróżnicowało się, podbiło lądy i przetrwało liczne okresy wymierania.
      Fanerozoik rozpoczyna się eksplozją kambryjską sprzed około 540 milionów lat i trwa do dzisiaj. Naukowcy w swoich badaniach ograniczyli się do 485 milionów lat, ze względu na niedostateczną ilość starszych danych geologicznych. Trudno jest znaleźć tak stare skały, w których zachował się zapis o panujących temperaturach. Nie mamy ich zbyt wielu nawet dla 485 milionów lat temu. To ogranicza nasze cofanie się w czasie, mówi profesor Jessica Tierney z Arizony.
      Uczeni wykorzystali asymilację danych, w trakcie której połączyli zapis geologiczny z modelami klimatycznymi. Badania pozwoliły im lepiej zrozumieć, czego możemy spodziewać się w przyszłości. Jeśli badasz ostatnich kilka milionów lat, to nie znajdziesz niczego, co może być analogią dla zjawisk, jakich spodziewamy się w roku 2100 czy 2500. Trzeba cofnąć się znacznie dalej, gdy Ziemia była naprawdę gorąca. Tylko tak możemy zrozumieć zmiany, jakie mogą zajść w przyszłości, wyjaśnia Scott Wing, kurator zbiorów paleobotaniki w Smithsonian National Museum of Natural History.
      Nowa krzywa temperatury pokazuje, że w tym czasie średnie temperatury na Ziemi zmieniały się w zakresie od 11,1 do 36,1 stopnia Celsjusza, a okresy wzrostu temperatur były najczęściej skorelowane ze zwiększoną emisją dwutlenku węgla do atmosfery. To jasno pokazuje, że dwutlenek węgla jest głównym czynnikiem kontrolującym temperatury na Ziemi. Gdy jest go mało, temperatury są niskie, gdy jest go dużo, na Ziemi jest gorąco, dodaje Tierney.
      Badania pokazały też, że obecnie średnia temperatura jest niższa niż średnia dla większości fanerozoiku. Jednocześnie jednak antropogeniczne emisje CO2 powodują znacznie szybszy wzrost temperatury niż w jakimkolwiek momencie z ostatnich 485 milionów lat. To stwarza duże zagrożenie dla wielu gatunków roślin i zwierząt. Niektóre okresy szybkich zmian klimatycznych wiązały się z masowym wymieraniem.
      Badacze zauważają, że ocieplenie klimatu może być też niebezpieczne dla ludzi. Nasz gatunek doświadczył w swojej historii zmian średnich temperatur o około 5 stopni Celsjusza. To niewiele, jak na 25-stopniową zmianę w ciągu ostatnich 485 milionów lat. Wyewoluowaliśmy w chłodnym okresie, który nie jest typowy dla większości geologicznej historii. Zmieniamy klimat w sposób, który wykracza poza to, czego doświadczyliśmy. Planeta była i może być cieplejsza, ale ludzie i zwierzęta nie zaadaptują się do tak szybkich zmian, dodaje Tierney.
      Projekt zbadania temperatur w fanerozoiku rozpoczął się w 2018 roku, gdy pracownicy Smithsonian National Museum postanowili zaprezentować zwiedzającym krzywą temperatur z całego eonu. Badacze wykorzystali pięć różnych chemicznych wskaźników temperatury zachowanych w skamieniałym materiale organicznym. Na ich podstawie oszacowali temperaturę w 150 000 krótkich okresach czasu. Jednocześnie współpracujący z nimi naukowcy z University of Bristol – na podstawie rozkładu kontynentów i składu atmosfery – stworzyli ponad 850 symulacji temperatur w badanym czasie. Następnie autorzy badań połączyli oba zestawy danych, tworząc najbardziej precyzyjną krzywą temperatur dla ostatnich 485 milionów lat.
      Dodatkową korzyścią z badań jest stwierdzenie, że czułość klimatu – czyli przewidywana zmiana średniej temperatury na Ziemi przy dwukrotnej zmianie stężenia CO2 – jest stała. Dwutlenek węgla i temperatury są nie tylko blisko powiązane, ale są powiązane w ten sam sposób przez 485 milionów lat. Nie zauważyliśmy, by czułość klimatu zmieniała się w zależności od tego, czy jest zimno czy gorąco, dodaje Tierney.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Żyjący 25 tysięcy lat temu ludzie epoki lodowej dojrzewali w tym samym czasie, co ludzie współcześni. Na łamach Journal of Human Evolution opublikowano badania nad dojrzewaniem młodzieży z plejstocenu. Naukowcy, na podstawie 13 szkieletów osób zmarłych w wieku 10–20 lat, zidentyfikowali typowe markery poszczególnych etapów dojrzewania. Mogliśmy określić takie wydarzenia, jak miesiączkowanie czy mutacja głosu, mówi paleoantropolog April Nowell z University of Victoria.
      Podczas badań wykorzystano technikę opracowaną przez główną autorkę badań, Mary Lewis z University of Reading. Polega ona na badaniu stopnia mineralizacji kłów oraz kości dłoni, łokcia, nadgarstka, szyi i miednicy do określenia poziomu dojrzałości, jaki badana osoba osiągnęła w chwili śmierci. Po raz pierwszy moja metoda oceny stanu dojrzałości została wykorzystana na materiale z paleolitu. Jednocześnie jako pierwsi wykorzystaliśmy inną metodę, analizę peptydów, do ustalenia płci tak starych szkieletów, wyjaśnia Lewis.
      Zwykle uważamy, że życie ludzi sprzed tysięcy lat było ciężkie, krótkie i brutalne. Jednak okazuje się, że badani ludzie byli w dość dobrym stanie zdrowia. Większość z nich rozpoczynała dojrzewanie przed osiągnięciem 13,5 roku życia, a kończyła w wieku 20-22 lat. Zatem dzieci i nastolatki epoki lodowcowej dojrzewały podobnie, jak współcześni mieszkańcy bogatych krajów.
      Wśród badanych szkieletów był też Romito 2, najstarszy znany przypadek achondroplazji. Młodzieniec żył 11 tysięcy lat temu, w chwili śmierci miał 16 lat i był w drugiej połowie okresu mutacji. Jego głos był głębszy, jak głos dorosłego. Romito 2 dojrzał już płciowo, mógł mieć dzieci. Jednak z wyglądu przypominał dziecko, co mogło wpływać na to, jak był postrzegany przez swoich pobratymców.
      Choroba Romito 2 uniemożliwiała mu udział w typowych dla jego wieku zajęciach, takich jak polowanie. Po śmierci spoczął w ramionach starszej od siebie kobiety – być może jego matki. Nie wiemy, dlaczego tak go pochowano. Jednak kojarzy się to z gestem związanym z ochroną i dbałością, który może wskazywać, że mimo wieku był bardziej uważany za dziecko niż dorosłego.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...