Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, darekp napisał:

Ale tu wydaje się, że jest duże prawdopodobieństwo "związku fizycznego": działalność ludzi powoduje wymieranie gatunków nie związanych bezpośrednio z jakością życia ludzi, a wymieranie gatunków nie związanych bezpośrednio z... powoduje zmiany w sposobie życia gatunków takich jak zapylacze, roztocza, co ostatecznie wraca do ludzi jako spadek jakości ich życia. Jaką korelację nie bedącą 'związkiem fizycznym" potrafisz tu podać?? Nie bardzo da się coś wymyślić.

Tak, ale dotyczy to tylko niektórych gatunków a nie tych wszystkich milionów o których mowa w raporcie. W zasadzie nawet nie wiemy których dokładnie (przynajmniej ja nie wiem ;P). Poza tym nie mam 100% pewności czy nie bylibyśmy w stanie technologią (GMO, robotyka, hodowla zapylaczy etc.) wyeliminować zależność od zapylaczy - wtedy ta liczba jeszcze bardziej by się skurczyła. Nie oceniam tego etycznie - chodzi mi jedynie o prawdę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
13 godzin temu, Warai Otoko napisał:

Rozumiem z tego, że wymieranie gatunków w konsekwencji spowoduje zagrożenie dobrostanu ludzi - w sensie zmniejszenie jakości życia. Nie widzę tutaj powiązania przyczynowo skutkowego

Czyli konkrety gdy wyobrażni brak? *

Chociaż dobrze, że doceniasz mikroorganizmy, bez których gleba, oczyszczalnie ścieków, obrót materii, my sami (mikrobiom jelitowy, skórny), żle by funkcjonowało. Funkcję owadów zapylających czaisz. Zwierzęta i rośliny hodowlane  to oczywistość. Dzikie rośliny to np. bank genów (jego znaczenie to praca domowa;)) i poprzez ziołolecznictwo żródło substancji leczniczych (nawet jeśli póżniej otrzymywanych już syntetycznie). Pozostają dzikie zwierzęta: ryby to byt iluś tam % ludzi na świecie związanych z rybołówstwem, ptaki konsumują owady (sikorka zjada tyle ich, ile sama waży), nietoperze podobnie (a nadmiar komarów i much oraz larw innych owadów zjadających rośliny pożyteczne jest niewskazany). Ślimaki, które w nadmiarze zjadają rośliny zjada kret. Oczywiście, że  krety  i owadożerców zastąpi "chemia", która i nas wytępi. Bez dzikich kotów domowych plaga gryzoni nas czeka.

Itp

Orangutan praktycznego zastosowania (choć coś o wykorzystaniu jego organów do przeszczepów się mówiło) nie ma, więc niech ginie.

* sorki Warai, bywam złośliwy 

 

 

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
14 godzin temu, 3grosze napisał:

Chociaż dobrze, że doceniasz mikroorganizmy, bez których gleba, oczyszczalnie ścieków, obrót materii, my sami (mikrobiom jelitowy, skórny), żle by funkcjonowało. Funkcję owadów zapylających czaisz. Zwierzęta i rośliny hodowlane  to oczywistość. Dzikie rośliny to np. bank genów (jego znaczenie to praca domowa;)) i poprzez ziołolecznictwo żródło substancji leczniczych (nawet jeśli póżniej otrzymywanych już syntetycznie). Pozostają dzikie zwierzęta: ryby to byt iluś tam % ludzi na świecie związanych z rybołówstwem, ptaki konsumują owady (sikorka zjada tyle ich, ile sama waży), nietoperze podobnie (a nadmiar komarów i much oraz larw innych owadów zjadających rośliny pożyteczne jest niewskazany). Ślimaki, które w nadmiarze zjadają rośliny zjada kret. Oczywiście, że  krety  i owadożerców zastąpi "chemia", która i nas wytępi. Bez dzikich kotów domowych plaga gryzoni nas czeka.

Itp

Orangutan praktycznego zastosowania (choć coś o wykorzystaniu jego organów do przeszczepów się mówiło) nie ma, więc niech ginie.

Dużo wymieniłeś zwierząt, część na wyrost troszkę, ale nadal moja teza pozostaje w mocy; czyli: "Tak, ale dotyczy to tylko niektórych gatunków a nie tych wszystkich milionów o których mowa w raporcie. W zasadzie nawet nie wiemy których dokładnie...". Nauka jaka płynie z tego mojego całego sceptycyzmu jest taka, że należy być precyzyjnym w myśleniu i nie uogólniać bez potrzeby. Zagłada NIE WSZYSTKICH gatunków jest dla nas szkodliwa a NIEKTÓRYCH. Tyle. 

Aha, zwierzęta i rośliny hodowlane nie liczą się do wymierania gatunków bo to jest produkt naszych technologii... jakkolwiek by to nie brzmiało. 

Edytowane przez Warai Otoko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
31 minut temu, Warai Otoko napisał:

Zagłada NIE WSZYSTKICH gatunków jest dla nas szkodliwa a NIEKTÓRYCH. Tyle. 

To - jeśli chcieli byśmy być ściśli - nie zostało udowodnione. A przynajmniej eksperyment Biosfera 2 nie dowodzi ;) Bo on dowodzi, że oprócz znanych nam zależności, które udało się odtworzyć w eksperymencie, istnieją też zależności, których eksperymentatorzy nie odtworzyli, a więc przypuszczalnie nie znali (te właśnie zależności doprowadziły do porażki). Czyli zbiór znanych nam zależności jest podzbiorem właściwym wszystkich zależności zachodzących w przyrodzie. W szczególności można postawić hipotezę, że absolutnie wszystkie co do jednego gatunki na Ziemi są niezbędne i eksperyment takiej hipotezy nie obali (aczkolwiek ona zapewne jest fałszywa).

Tyle, jeśli chodzi o logikę ;)

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
29 minut temu, darekp napisał:

zyli zbiór znanych nam zależności jest podzbiorem właściwym wszystkich zależności zachodzących w przyrodzie. W szczególności można postawić hipotezę, że absolutnie wszystkie co do jednego gatunki na Ziemi są niezbędne i eksperyment takiej hipotezy nie obali (aczkolwiek ona zapewne jest fałszywa).

To nie może być prawda, ponieważ gatunki wymierają cały czas zarówno z przyczyn "naturalnych" jak i z powodu działalności człowieka (też naturalne, ale wiadomo ;P) - a my żyjemy i mamy się dobrze. To troszkę jak z zasada antropiczną - nie musisz jej udowadniać bo to że żyjemy/istniejemy jest niezaprzeczalnym dowodem. 

Dodam jeszcze że eksperyment biosfera 2 co najwyżej dowiódł tego, że nie potrafimy (a raczej tamci naukowcy nie potrafili, bo inni, używający innych metod i technologii to nie wiadomo) w izolowanych warunkach przeżyć. Co nie dotyczy bezpośrednio naszego tematu - czyli pytania czy człowiek może przeżyć bez np. 2000 gatunków wymarłych z jego winy. Odpowiedź jest twierdząca - może. Pytanie tylko gdzie jest granica ilościowa i jakościowa - jak wiele gatunków musi wyginąć i jakiego typu aby człowiek na ziemi (a nie w sztucznej biosferze) był zagrożony. 

Edytowane przez Warai Otoko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Warai Otoko napisał:

To nie może być prawda, ponieważ gatunki wymierają cały czas zarówno z przyczyn "naturalnych" jak i z powodu działalności człowieka (też naturalne, ale wiadomo ;P) - a my żyjemy i mamy się dobrze.

O nie. Właśnie odszedłeś od postulowanego przez siebie formalizmu. @darekp  pokazał że formalnie nie możesz nic powiedzieć bo nie masz dowodów. Na nic właściwie ich nie masz. Każda zmiana jest naturalna - czyż nie jesteśmy dziećmi Natury? - i każda z osobna jest letalna. Trzeba tylko poczekać, gdyby zaszła tylko jedna zmiana i dalibyśmy trochę czasu, to zaobserwowalibyśmy piękny kolaps. Niestety inne zmiany buforują tę pierwszą i zmieniają kolej rzeczy. I tylko formalnie na żadne z tych rozważań nie mamy potwierdzenia. Rozszalały formalizm jest nie do końca produktywny.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Jajcenty napisał:

O nie. Właśnie odszedłeś od postulowanego przez siebie formalizmu. @darekp  pokazał że formalnie nie możesz nic powiedzieć bo nie masz dowodów. Na nic właściwie ich nie masz. Każda zmiana jest naturalna - czyż nie jesteśmy dziećmi Natury? - i każda z osobna jest letalna. Trzeba tylko poczekać, gdyby zaszła tylko jedna zmiana i dalibyśmy trochę czasu, to zaobserwowalibyśmy piękny kolaps. Niestety inne zmiany buforują tę pierwszą i zmieniają kolej rzeczy. I tylko formalnie na żadne z tych rozważań nie mamy potwierdzenia. Rozszalały formalizm jest nie do końca produktywny.  

Mam dowody - żyjemy, od lat, coraz wygodniej (wg. statystyk zw. z jakością życia etc.). Dopiero hipoteza, że zmiany "buforują" i że później nastąpi "piękny kolaps" nalezy udowodnić :)  Jak na razie hipoteza, że wymarcie tych gatunków które już wymarły z powodu człowieka powoduje zmniejszenie jakości życia człowieka, zagraża mu w jakiś sposób - jest obalona na poziomie generalnym, ale może być potwierdzona w konkretnych przypadkach - np. wymarcie danego gatunku ryb ma wpływ na konretną subpopulację ludzką. Natomiast nie można pojednyczych przypadków uogólniać na cała populację to raz, a po drugie nie można popełniać wręcz logicznego błedu - że skoro wymarcie jakiegoś gatunku w przeszłości spowowodowało jakiś niedostatek dla jakiejś grupy ludzi to wymarcie DWOLNEGO innego gatunku w przyszłości również spowoduje niedostetk. Nie uważasz że to nadużycie? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
45 minut temu, Warai Otoko napisał:

Mam dowody - żyjemy, od lat, coraz wygodniej (wg. statystyk zw. z jakością życia etc.).

Masz dowody, że żyje się nam wygodniej bo wyginęło trochę gatunków?. Nie sądzisz zatem, że rozsądne z naszej strony byłoby wybicie całej reszty?   

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Jajcenty napisał:

Masz dowody, że żyje się nam wygodniej bo wyginęło trochę gatunków?. Nie sądzisz zatem, że rozsądne z naszej strony byłoby wybicie całej reszty?   

eh.. Twój opór przed zrozumieniem tematu który tutaj podjąłem jest chyba niepotrzebny bo mam wrażenie, że dobrze wiesz o co mi chodzi tylko z powodów, zapewne emocjonalnych w stosunku do zwierząt, nie chcesz prowadzić merytorycznej dyskusji - dlatego odpowiadam: żyje nam się wygodniej nie dlatego że przyczyniliśmy się do wymarcia wielu gatunków (a przynajmniej nie znam dowodów na poparcie tej hipotezy) ale żyje nam się coraz wygodniej POMIMO iż doprowadziliśmy do wymarcia wielu gatunków... Nie ma zatem powodów aby sądzić iż wymiarcie dowolnego gatunku w przyszłosci, lub zwiększenie intensywnosci wymierania danej klasy gatunków czy podzbioru gatunków ma na nas realny negatywny wpływ tylko dlatego, że jest to wymarcie gatunku lub że wymieranie gatunków jest skorelowane z zmianami klimatu lub że wymarcie danego gatunku/gatunków w przeszłości było dla jakiejś populacji negatywne. Musimy kazdy gatunek traktowac osobno i wykazać, że wymarcie tego konretnego gatunku wpłynie na nas negatywnie (pokazać ciąg przyczynowo skutkowy). 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
12 minut temu, Warai Otoko napisał:

eh.. Twój opór przed zrozumieniem tematu który tutaj podjąłem jest chyba niepotrzebny bo mam wrażenie, że dobrze wiesz o co mi chodzi tylko z powodów, zapewne emocjonalnych w stosunku do zwierząt

Zakładam że jak zwykle mam problem z komunikacją. Zatem prosto: formalizm jest do niczego. Domaganie się dowodów że utrata robaka w Amazonii szkodzi gatunkowi ludzkiemu, gdy wiesz, że takich bezspornych dowodów nie ma i być nie może jest...niesportowe i ... niemądre. Nie chciałbym kiedyś stanąć na skraju Wielkiej Pustyni Europejskiej i w zadumie powiedzieć: no któż mógł przypuszczać, że ten robak był taki istotny? 

Intuicja mówi mi, że choć człowiek przetrwa wszystko, w ostateczności będzie jadł żarcie robione z ropy, to jego jakość życia będzie spadała w raz z liczbą współegzystujących gatunków.   

12 minut temu, Warai Otoko napisał:

Musimy kazdy gatunek traktowac osobno i wykazać, że wymarcie tego konretnego gatunku wpłynie na nas negatywnie (pokazać ciąg przyczynowo skutkowy). 

No właśnie. Zabijmy to i zobaczmy co się stanie. Na moje oko samobójcze. Taki dowód jest dostępny tylko post factum, na drodze eksperymentu. Symulacje myślowe są tańsze.

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Jajcenty napisał:

Zakładam że jak zwykle mam problem z komunikacją. Zatem prosto: formalizm jest do niczego. Domaganie się dowodów że utrata robaka w Amazonii szkodzi gatunkowi ludzkiemu, gdy wiesz, że takich bezspornych dowodów nie ma i być nie może jest...niesportowe i ... niemądre. Nie chciałbym kiedyś stanąć na skraju Wielkiej Pustyni Europejskiej i w zadumie powiedzieć: no któż mógł przypuszczać, że ten robak był taki istotny? 

Intuicja mówi mi, że choć człowiek przetrwa wszystko, w ostateczności będzie jadł żarcie robione z ropy, to jego jakość życia będzie spadała w raz z liczbą współegzystujących gatunków.   

No właśnie. Zabijmy to i zobaczmy co się stanie. Na moje oko samobójcze.

ja rozumiem ostrożność w tym temacie i nie popieram zabijania zwierząt aby coś sprawdzić czy udowodnić. Ja jedynie twierdze (pewnie nie czytałeś poczatkowych komentarzy), że w raporcie o którym mowa w artyklue KW jest dezinformacja sugerująca że wymieranie gatunków, nie wazne jakich, ale wazne że człowiek to spowodował jest PRZYCZYNĄ spadku jakości życia człowieka - a tego nie wiemy i nie raz okazywało sie że tak nie jest. Chodzi mi o precyzję. Owszem - zmiany klimatu, których jesteśmy powodem nas zabijają (to jest udowodnione), owszem zabijają równiez inne zwierzęta (co jest mniej lub bardziej nieetyczne, kwestia filozofii), prawdą jest też że nierozsądnie jest specjalnie wybijać gatunki (bo cześć z nich jest nam niezbędna/bardzo przydatna) ale przy tej całej prawdzie NIEPRAWDĄ jest że wzrost ilosci wymierania DOWOLNYCH gatunków wpływa na nas negatywnie. Zatem zupełnie inny wymiar praktyczny ma ratowanie orangutana a inny redukcja emisji CO2 poprzez zmniejszenie spożywania krów na rzecz np. kurczaków. Pierwsze działania są podyktowane estetyczno-etycznymi pobudkami (chyba że udowodnimy ze jest inaczej) a drugie czysto praktycznymi (związanymi z naszym przetrwaniem) - więc dezinformacja w tym temacie utrudnia nam, jako ludzkości ułożenie prawidłowej hierarchii celów. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Największe wymieranie od czasu permu przy którym to słynne sprzed 65 mln lat było tylko kapiszonemn nijak nie pozostanie bez wpływu na jakość życia naszego gatunku.  To, co się dzieje jest przerażające.  Jak również to, że wszelkie symulacje wskazują, że mamy 12 lat na "powrót do średniowiecznego stylu życia" (z dodatkiem elektryczności pochodzenia odnawialnego) by zatrzymać te straszne zmiany w przyrodzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
2 godziny temu, Warai Otoko napisał:

wazne że człowiek to spowodował jest PRZYCZYNĄ spadku jakości życia człowieka - a tego nie wiemy i nie raz okazywało sie że tak nie jest. Chodzi mi o precyzję.

Nie!

Ponieważ w tym wątku starasz się być patologicznie (znów sorki) precyzyjny, to powinieneś precyzyjnie cytować, a nie manipulować na własne potrzeby. W artykule jest:

"Zjawiska te to bezpośredni skutek działań człowieka. Zagrażają one dobrostanowi ludzi na całym świecie,"

Różnica semantyczna  Twojego twierdzenia, a oryginału  jest oczywista, więc o oszukiwaniu (które sugerujesz) mowy nie ma.

Naukowcy są na tyle świadomi, że tak szybkie wymieranie na taką skalę nic dobrego nie przyniesie. Probabilistyka się kłania: miliony giną, w tym milionie mogą być gatunki istotne dla człowieka. 

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Wszystko to pokłosie klimatycznej religii:

 

To za ile lat wymrzecie? :)

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, thikim napisał:

:)

Ta radość potwierdza, dlaczego Ciebie nie lubię.;)

A w tym temacie, to Ty thikim niczym się od  antyszczepionkowca się nie różnisz: ten sam zaparty, bez dowodów  fanatyzm. Rozumiem, taka religia antyklimatyczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 10.05.2019 o 18:48, 3grosze napisał:

Nie!

Ponieważ w tym wątku starasz się być patologicznie (znów sorki) precyzyjny, to powinieneś precyzyjnie cytować, a nie manipulować na własne potrzeby. W artykule jest:

"Zjawiska te to bezpośredni skutek działań człowieka. Zagrażają one dobrostanowi ludzi na całym świecie,"

Różnica semantyczna  Twojego twierdzenia, a oryginału  jest oczywista, więc o oszukiwaniu (które sugerujesz) mowy nie ma.

Naukowcy są na tyle świadomi, że tak szybkie wymieranie na taką skalę nic dobrego nie przyniesie. Probabilistyka się kłania: miliony giną, w tym milionie mogą być gatunki istotne dla człowieka. 

To raczej ty manipulujesz. Widzę, że jak nie da się odeprzeć moich argumentów to chociaż atak na źródło mojej motywacji ;P Już to raz cytowałem, ale zrobię to znów; w artykule jest napisane: 

"

Człowiek w całej swojej historii nie doświadczył tak wielkiego załamania ekosystemu. Zdaniem autorów raportu, obecnie zagrożonych wyginięciem jest około miliona gatunków roślin i zwierząt. Niektóre z nich mogą zniknąć w ciągu kilku dekad. Średnia liczebność gatunków w większości habitatów lądowych spadła od 1900 roku o 20%. Zagrożonych jest ponad 40% płazów, 33% koralowców i ponad 33% ssaków morskich. Mniej jasny jest stan owadów, ale wiemy, że co najmniej 10% gatunków jest zagrożonych. Od XVI wieku wyginęło co najmniej 680 gatunków kręgowców, a do roku 2016 z powierzchni ziemi zniknęło ponad 9% udomowionych ssaków wykorzystywanych jako źródła żywności pracy w rolnictwie. Co najmniej 1000 kolejnych gatunków takich ssaków jest zagrożonych.

Ekosystemy, gatunki, dzikie populacje, lokalne odmiany i gatunki udomowionych roślin i zwierząt stopniowo znikają. Utrzymująca nas sieć życia na Ziemi staje się coraz mniejsza i coraz bardziej dziurawa. Zjawiska te to bezpośredni skutek działań człowieka. Zagrażają one dobrostanowi ludzi na całym świecie, mówi współautora badań profesor Josef Settle."

Liczy się nie tylko dosłowne znaczenie pojedynczych zdań ale również kontekst. Najpierw wymieniają ile jest zagrożonych i ile gatunków wyginęło od XVI wieku etc. Następnie piszą że ekosystemy, gatunki i dzikie populację znikają - czyli dalej temat wymierania gatunków. Dalej jest o utrzymującej nas sieci życia. Także rozumiem z tego, ze własnie te wymierające gatunki stanową co najamniej element tej sieci życia, jak nie jej główną część. Tak wynika z kontekstu. Później jest napisane że zjawiska te, czyli wymieranie gatunków, to skutek działań człowieka, i że "Zagrażają one", one - czyli te zjawiska (zjawisko = wymieranie gatunku) "dobrostanowi ludzi na całym świecie". 

Podsumowując: zagrożenie gatunków i wymieranie w takiej i takiej ilości -> jest spowodowane przez człowieka -> i w konsekwencji prowadzi do zagrożenia jego dobrostanu. 

Moje zastrzeżenia do powyższego: nie sądzę, aby wszystkie wymierające gatunki miały wpływ na zagrożenie tego dobrostanu, może nawet mniej niż połowa ma wpływ na to zagrożenie (może jeszcze mniej), więc raport wprowadza dezinformację polegającą na przekazaniu takiego komunikatu: JAKIKOLWIEK gatunek (np. orangutan, o którym później zresztą piszą) będzie wymierał Z NASZEGO POWODU (bo jak samoczynnie to nie ;P) to ma to ZNACZĄCY wpływ na dobrostan ludzi na całym świecie. Nie sądzę. Mimo iż nie popieram celowego, niepotrzebnego wybijania gatunków, ale to osobny temat. 

Odnośnie zmian klimatu, żeby nie było wątpliwości - w pełni się zgadzam z raportami odnośnie zmian klimatu i rozumiem zagrożenie. Jest to chyba największe wyzwanie przed jakim stoi obecnie ludzkość. I własnie, szczególnie w tym kontekście nie należy wprowadzać dezinformacji, bo zamiast ratować ludzkość podejmując kluczowe decyzję będziemy ratować orangutany lub inne gatunki, które są w kontekście zagrożeń klimatycznych najmniej ważne (nie w ogóle nie ważne...). 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, Warai Otoko napisał:

Moje zastrzeżenia do powyższego: nie sądzę, aby wszystkie wymierające gatunki miały wpływ na zagrożenie tego dobrostanu,

A kto oprócz Ciebie tak sądzi, oprócz Twojej sugestii, że raport tak twierdzi?

 

Jeszcze raz zdanie, które Ci zamąciło:

12 godzin temu, Warai Otoko napisał:

Zagrażają one dobrostanowi ludzi na całym świecie, mówi współautora badań profesor Josef Settle."

Stoi jak  wół: ZJAWISKA zagrażają dobrostanowi, wśród których (tych  zjawisk) są  masowe wymierania, a nie Twoja NADINTERPRETACJA:D, że wymieranie wszystkich gatunków będzie miało na to wpływ.

 

W raporcie nigdzie NIE MA Twojej NADINTERPRETACJI:D:

12 godzin temu, Warai Otoko napisał:

nie sądzę, aby wszystkie wymierające gatunki miały wpływ na zagrożenie tego dobrostanu,

 

Gdzie napisali Twoją NADINTERPRETACJĘ:D, że:

W dniu ‎10‎.‎05‎.‎2019 o 16:11, Warai Otoko napisał:

w artyklue KW jest dezinformacja sugerująca że wymieranie gatunków, nie wazne jakich, ale wazne że człowiek to spowodował jest PRZYCZYNĄ spadku jakości życia człowieka -

Napisali o ZAGROŻENIU (czyli może spaść), a nie że już spada jak twierdzisz , że napisali !!!

 

W dniu ‎10‎.‎05‎.‎2019 o 16:11, Warai Otoko napisał:

NIEPRAWDĄ jest że wzrost ilosci wymierania DOWOLNYCH gatunków wpływa na nas negatywnie.

Twoja hipoteza czy NADINTERPRETACJA:D? Artykuł tego nie stwierdza, w artykule jest o ZAGROŻENIU.

 

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

No ale orangutan...;)

A przy okazji: Orang Hutan to po malajsku człowiek leśny, czyli też ludź.

PS - masz cierpliwość... mi nie wystarczyło :D

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, 3grosze napisał:

Stoi jak  wół: ZJAWISKA zagrażają dobrostanowi, wśród których (tych  zjawisk) są  masowe wymierania, a nie Twoja NADINTERPRETACJA:D, że wymieranie wszystkich gatunków będzie miało na to wpływ.

Po pierwsze, chyba inaczej rozumiemy przekaz z tego raportu/art. KW (a przynajmniej fragment dot. wymierania). Po drugie, masowe wymierania różnych gatunków, które są wśród tych zjawisk własnie NIE zagrażają dobrostanowi ludzkości. Cała ta rozmowa własnie tego dotyczy... (a przynajmniej nie otrzymałem od dyskutantów żadnej sensownej argumentacji na rzecz takiego stanowiska, poza kilkoma gatunkami które zresztą sam wymieniłem). Nie rozumiem dlaczego tak zażarcie bronicie tego raportu. Ja go zresztą również nie neguje w całości - wskazuje jedynie na drobny element dezinformacji, który wg mnie szkodzi całej sprawie zamiast pomagać. Wiem, ze jest to subtelna różnica i wiem, że zrozumienie wagi zniekształcenia informacji wymaga pewnej umysłowej gimnastyki - ale myślę, że warto czasem wyjść poza prymitywną retorykę i spróbować zrozumieć zdanie drugiej strony ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
7 godzin temu, Warai Otoko napisał:

Po drugie, masowe wymierania różnych gatunków, które są wśród tych zjawisk własnie NIE zagrażają dobrostanowi ludzkości. Cała ta rozmowa własnie tego dotyczy... (a przynajmniej nie otrzymałem od dyskutantów żadnej sensownej argumentacji na rzecz takiego stanowiska,

Odwróćmy sytuację: to Ty udowodnij,  (wskazane metodologią lub chociaż argumentacją  naukową) i nas uspokój:), że zjawisko masowego wymierania nie zagrozi dobrostanowi ludzkiemu.

Wskazówka: prześledż ;) wszystkie łańcuchy tych milionów powiązan międzygatunkowych.

16 godzin temu, ex nihilo napisał:

PS - masz cierpliwość...

to nie tak.:)  Warai, to wartościowy tutaj user, tylko...zafiksował się;) na "precyzji".

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, 3grosze napisał:

Odwróćmy sytuację: to Ty udowodnij,  (wskazane metodologią lub chociaż argumentacją  naukową) i nas uspokój:), że zjawisko masowego wymierania nie zagrozi dobrostanowi ludzkiemu.

Wskazówka: prześledż ;) wszystkie łańcuchy tych milionów powiązan międzygatunkowych.

hehe, ja zacząłem tą rozmowę właśnie od pytania do was - czy ktoś wie w jaki sposób te wszystkie wymieniane gatunki wpływają na dobrostan ludzkości i po prostu okazało się że nikt nie wie... A skoro my nie wiemy, po tak długiej i burzliwej dyskusji to wydaje mi się, że śmiało można założyć że mój sceptycyzm co do tego, że autorzy raportu też nie wiedzą - jest uzasadniony :) Później wyciągałem już kolejne wnioski na podstawie założenia - że nie wiemy jak te masowe wymieranie wpływa na ludzkość. A skoro moi szanowni dyskutanci (przy okazji - ja również doceniam tutejsze towarzystwo i dziękuję za komplement :) walczą z tym moim uzasadnionym sceptycyzmem to niestety nie ja a WY musicie udowodnić, że jednak jest znaczący wpływ wymierania różnych gatunków na dobrostan człowieka.  W przeciwnym razie logika podpowiada, ze musicie się zgodzić po prostu, ze bez wiedzy o wzajemnych powiązaniach przycyznowo-skutkowych tych milionów gatunków o których piszesz - NIE MOŻNA pisać, mówić czy sugerować, że wszystkie gatunki będące w ekosystemie mają istotny wpływ na "sieć życia człowieka" i jego "dobrostan". Ten nieszczęsny orangutan nie ma, a przynajmniej ja nie widze tego wpłuwu - więc już mamy wyjątek a myślę, że jest ich więcej ;P 

jeszcze dodam taki powiedzmy schemat: 

1. widzę w artykule taki komunikat: X gatunków jest zagrożonych, N gatunków wymarło z czego Z  z powodu człowieka. 

2. kolejny komunikat: zjawisko wymierania tych Z gatunków ma istotny wpływ na sieć życia i dobrostan człowieka <- brzmi jak informacja a jest jedynie hipotezą. 

3. Istnieje n gatunków należących do N, które jak do tej pory nie wpłynęły istotnie na dobrostan człowieka. 

4. Powstają zatem pytania: 4.1. czym niby to n gatunków różni się od Z gatunków że tamte nie wpłynęły jak do tej pory na ten dobrostan a te Z wpłynie ? Skoro nawet przyjmiemy, że istnieje A gatunków należących do Z które mają istotny wpływ na dobrostan człowieka, to A < Z, a co za tym idzie komunikat zawarty w punkcie 2 nie jest infomracją a dezinfomacją, a żeby był informacją powinien brzmieć tak: zjawisko wymierania Z gatunków silnie koreluje z zmianami klimatu które mają istotny wpływ na życie człowieka, więc monitorując ilość wymierających gatunków mamy miarę natęznia zmian klimatu + istnieje silne podejrzenie że wymarcie części z tych Z gatunków będzie miało istaotny wpływ na dobrostan człowieka - nie wiemy jednak które gatunki są z tego punktu widzenia najważniejsze i ile ich jest i jaki to bedzie wpływ i na które populacje - tym samym, opierając się na dotychczasowych danych o wymieraniu gatunków możemy być niemal pewni ze duża część z tych Z gatunków NIE BĘDZIE miała wpływu na dobrostan człowieka (przynajmniej w perspektywie kilkudziesięciu a może setek lat <- bo wymieranie trwa od tyli mniej wiecej chyba). 

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Warai Otoko napisał:

czy ktoś wie w jaki sposób te wszystkie wymieniane gatunki wpływają na dobrostan ludzkości

Mam co jeść, a czego nie zjem to lubię popatrzeć. Znajduję w sobie bukoliczne upodobanie do patrzenia na bociany pilnie maszerujące za kosiarką. Kortyzol mnie od tego bardzo maleje i zawsze po kontakcie z gatunkami mam mniejszy cholesterol - bardzo fizjologiczne i mierzalne dobrostany ludzkości w mej osobie.  Z drugiej strony ZOO, cyrki i wiadomości o kolejnym żółwiu czy rekinie uduszonym przez plastik bardzo mi ciśnienie podnoszą. Jeśli to nie jest dowód, to już nie wiem co nim może być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Jajcenty napisał:

Mam co jeść, a czego nie zjem to lubię popatrzeć. Znajduję w sobie bukoliczne upodobanie do patrzenia na bociany pilnie maszerujące za kosiarką. Kortyzol mnie od tego bardzo maleje i zawsze po kontakcie z gatunkami mam mniejszy cholesterol - bardzo fizjologiczne i mierzalne dobrostany ludzkości w mej osobie.  Z drugiej strony ZOO, cyrki i wiadomości o kolejnym żółwiu czy rekinie uduszonym przez plastik bardzo mi ciśnienie podnoszą. Jeśli to nie jest dowód, to już nie wiem co nim może być.

I ja to rozumiem :) ale pisałem wcześniej, że abstrahujemy od kwestii estetyczno-etycznych - czyli kto co lubi i kto jaką ma wrażliwość i wierzenia. Chodzi mi o efekt czysto fizyczny, nie bezpośredni np. uniemożliwienie produkcji żywności czy brak tlenu. 

 

14 minut temu, ex nihilo napisał:

Jasne, wpływ zanieczyszczenia wód plastikiem na bakterie i dalej na skład fitoplanktonu, który produkuje tlen i pochłania CO2. Lecz jest to po prostu potwierdzenie tego co mówię - niektóre gatunki (zresztą wymieniałem je wcześniej - zapylacze, fitoplankton) są potrzebne człowiekowi i ich utrata ma na nas wpływ, ale te kilka, kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt gatunków to ułamek tych co ulegają masowym wymarciom z powodu działalności/istnienia człowieka.  Należałoby zrobić listę tych najważniejszych i zająć się ich ochroną w pierwszej kolejności i ze zwiększoną intensywnością, a nie traktować wszystkie równo - jak to robi ten raport. Taka dezinformacja wpływa na proces decyzyjny - być może obecnie powinniśmy całkowicie porzucić ochronę wielu gatunków na rzecz właśnie tylko i wyłącznie fitoplanktonu. Kto wie...Pewnie tylko garstka "precyzyjnych" ( ;P ) naukowców; a społeczeństwo które pośrednio decyduje o wszystkim przez takie raporty myśli, że jak uratuje orangutany i  np. nie wiem wieloryby to to ochroni nas przed pogorszeniem tego wspominanego dobrostanu. Żebyśmy się przez dezinformacje nie obudzili z ręką w nocniku... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
Godzinę temu, Warai Otoko napisał:

ale pisałem wcześniej, że abstrahujemy od kwestii estetyczno-etycznych - czyli kto co lubi i kto jaką ma wrażliwość i wierzenia.

To nie jest kwestia estetyki. Duże koty mają niewielkie pojęcie o estetyce czy etyce, mimo to źle znoszą odłączenie od środowiska naturalnego.  Może są tak wielkimi estetami, że aż umierają z tej depresji, ale co my tam wiemy o kotach. 

Selektywna ochrona jest super, tyle że trochę jakby zwalnia z myślenia. Załóżmy że wyselekcjonujemy precyzyjnie tysiąc gatunków bez których nie przetrwamy - kto nas powstrzyma przed zjedzeniem całej reszty? Tymczasem sprawa jest prosta, mamy się spiąć i zminimalizować nasz wpływ na środowisko. Problem jest w tym, że 20% bogatego zachodu zużyło 80% zasobów planety i teraz woła do innych: oszczędzajcie! Jest 50 lat za późno. teraz pozostaje tylko otworzyć piwo i patrzeć jaka piękna katastrofa nadeszła. Bo ona jest, właśnie teraz, patrzysz na nią.

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Koala to jedne z najbardziej rozpoznawalnych i lubianych zwierząt na Ziemi. Te niewielkie ssaki są jednak zagrożone w wyniku utraty i fragmentacji siedlisk oraz trapiących je chorób. Wiemy, że niemal całe życie spędzają na drzewach, schodzą z nich tylko, by przemieścić się na inne drzewo. I pomimo tego, że na gatunek ten zwraca się dużo uwagi, nauka niewiele wie o tych nielicznych chwilach, które zwierzęta spędzają na ziemi. Tymczasem z najnowszych badań wynika, że właśnie to zabija koale.
      Już poprzednie badania zgonów koali pokazały, że do 66% zgonów wśród nich dochodzi w momencie, gdy są na ziemi. Są tam głównie zabijane przez psy oraz samochody. Nie wiemy, jak często koala schodzą z drzew, jak daleko i jak szybko się przemieszczają, jak długo pozostają na ziemi, dlaczego schodzą z drzew. To niezwykle ważne informacje, których potrzebujemy, jeśli chcemy zidentyfikować najbardziej zagrożone obszary lub pory dnia i opracować strategie zmniejszenia zagrożeń czyhających na te zwierzęta, mówi doktorantka Gabriella Sparkes z University of Queensland.
      Uczona wraz z zespołem wyposażyła dzikie koale w nadajniki GPS oraz akcelerometry. Urządzenia założono zwierzętom żyjącym na obszarach, na których wiele drzew wycięto na potrzeby rolnictwa. Pozycję koali rejestrowano co 5 minut, a gdy znalazły się na ziemi, była ona odnotowywana co 5 sekund. Dzięki temu możliwe było precyzyjne określenie zachowań zwierząt.
      Tym, co zaszokowało naukowców, był fakt, jak wiele czasu zwierzęta spędzają na drzewach. Okazało się, że schodzą one z nich zaledwie 2-3 razy w ciągu nocy, a łączny czas przebywania na gruncie wynosi zaledwie około 10 minut. Z badań wynika też, że przebywające na ziemi zwierzę porusza się naprawdę powoli. Niemal tyle samo czasu spędzały na siedzeniu i staniu, co na przemieszczaniu się, a szybciej poruszają się jedynie przez 7% czasu spędzanego na gruncie. To może oznaczać, że zwierzęta bardzo szczegółowo oceniają otocznie, być może starannie wybierają drzewa, na które chcą wejść, a być może szybszy ruch wiąże się z olbrzymim wydatkiem energetycznym.
      Dokonane odkrycie przynosi niezwykle ważne informacje i pokazuje, jak wielkim zagrożeniem jest wycinka drzew. Skoro w ciągu tych zaledwie 10 minut przebywania na gruncie, ginie aż 2/3 zwierząt, a fragmentacja siedlisk powoduje, że koala zmuszone są przebywać na gruncie coraz więcej czasu, dalsze niszczenie środowiska może przynieść gatunkowi zagładę.
      Teraz autorzy badań oceniają te cechy habitatów koali, które decydują, jak długo zwierzęta pozostają na drzewach. Jeśli zidentyfikujemy gatunki drzew lub warunki środowiskowe powodujące, że zwierzęta dłużej zostają na drzewach, być może będziemy w stanie tak zarządzać krajobrazem, że rzadziej będą musiały schodzić z drzew, mówi Sparkes.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W ciągu ostatnich 200 lat ludzkość wybudowała tyle zapór wodnych, że masa nagromadzonej wody doprowadziła do przesunięcia się skorupy Ziemi w stosunku do osi obrotu naszej planety. Pierwsza ze zmian została wywołana przez zapory wybudowane w Amerykach, drugą zaś spowodowało budowanie zapór w Afryce i Azji.
      Skorupa Ziemi leży na plastycznej, częściowo stopionej górnej części płaszcza planety. Może się więc względem niego przesuwać. I przesuwa się w wyniku zmiany rozkładu masy. Wówczas zmienia się też położenie punktów na skorupie, które wcześniej stanowiły bieguny planety.
      Geolodzy z Uniwersytetu Harvarda opublikowali na łamach Geophysical Research Letters artykuł, w którym ocenili wpływ 6862 zapór wodnych wybudowanych przez człowieka w latach 1835–2011 na położenie skorupy.
      Pomiędzy rokiem 1835 a 1954 w Ameryce Północnej i – w znacznie mniejszym stopniu – w Europie wybudowano tak wiele zapór wodnych, że w wyniku zmian dystrybucji masy na planecie dotychczasowy punkt wyznaczający biegun północny przesunął się 20,5 centymetra w kierunku 103. południka na wschód od Greenwich, który przechodzi przez Rosję, Mongolię, Chiny, Wietnam, Laos i Indonezję. Z tych ponad 20 centymetrów ruchu na wiek XIX przypadało jedynie 0,7 cm. Następnie w latach 1954–2011 tamy wybudowane w Afryce Wschodniej i Azji spowodowały, że doszło do przesunięcia o 57,1 cm w kierunku południka 117. zachodniego, przebiegającego przez zachodnie części Kanady i USA.
      Uwięzienie tak wielkich ilości wody w zaporach spowodowało, że w badanym okresie poziom oceanów spadł o 21 milimetrów. A raczej nie zwiększył się o te 21 mm. W badanych zaporach znajduje się około 8000 kilometrów sześciennych wody.
      W sumie, z różnych przyczyn, w latach 1835–2011 skorupa ziemska przesunęła się o około 113 centymetrów, z czego 104 centymetry przypadają na wiek XX.
      Źródło: True Polar Wander Driven by Artificial Water Impoundment: 1835–2011, https://agupubs.onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1029/2025GL115468

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nieznane wcześniej organellum, odkryte wewnątrz ludzkich komórek, może zostać wykorzystane do leczenia ciężkich chorób dziedzicznych. Taką nadzieję mają jego odkrywcy, naukowcy z Wydziału Medycyny University of Virginia (UVA) oraz amerykańskich Narodowych Instytutów zdrowia (NIH). Nową strukturę nazwali „hemifuzomem”.
      Hemifuzom odgrywa duża rolę w sortowaniu, przetwarzaniu i pozbywaniu się niepotrzebnego materiału. To jak odkrycie nowego centrum recyklingu wewnątrz komórki. Sądzimy, że hemifuzom pomaga w zarządzaniu przetwarzaniem materiału przez komórkę i jeśli proces ten zostanie zaburzony, może to prowadzić do chorób, które wpływają na wiele układów w organizmie, mówi doktor Seham Ebrahim. Dopiero zaczynamy rozumieć, jak to nowe organellum wpisuje się w szerszy obraz chorób i zdrowia. To bardzo ekscytujące badania, gdyż odkrycie czegoś zupełnie nowego w komórce to rzadkość, dodaje uczona.
      Odkrycia dokonano dzięki doświadczeniu zespołu z UVA w tomografii krioelektronowej, która umożliwia „zamrożenie” komórki w czasie i dokładne przyjrzenie się jej. Uczeni sądzą, że hemifuzomy ułatwiają tworzenie się pęcherzyków wewnątrz komórki oraz organelli utworzonych z wielu pęcherzyków.
      Pęcherzyki są jak niewielkie ciężarówki wewnątrz komórki. Hemifuzom to rodzaj doku, w którym ciężarówki się łączą i przewożą swój ładunek. To etap pracy, o którym dotychczas nie mieliśmy pojęcia, dodaje Ebrahim. Mimo, że hemifuzomy dotychczas umykały uwadze naukowców, ich odkrywcy mówią, że w pewnych częściach komórki występują one zaskakująco powszechnie. Teraz uczeni chcą lepiej poznać ich rolę w prawidłowym funkcjonowaniu komórek. Gdy już wiemy, że hemifuzomy istnieją, możemy badać, jak zachowują się one w zdrowych komórkach, a co się dzieje, gdy coś pójdzie nie tak. To może prowadzić do opracowania strategii leczenia złożonych chorób genetycznych, cieszy się Ebrahim.
      Źródło: Hemifusomes and interacting proteolipid nanodroplets mediate multi-vesicular body formation, https://www.nature.com/articles/s41467-025-59887-9

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przez ostatnich 540 milionów lat zmiany w sile pola magnetycznego Ziemi były skorelowane z poziomem atmosferycznego tlenu, donosi amerykańsko-brytyjski zespół naukowy. Wyniki badań sugerują, że procesy zachodzące głęboko wewnątrz naszej planety mogły mieć wpływ na organizmy żywe na powierzchni Ziemi. O swoim odkryciu uczeni poinformowali na łamach Science Advances.
      Historia ziemskiego magnetyzmu zapisana jest w skałach. Gdy rozgrzane minerały znajdujące się magmie stygną, mogą zapisać stan lokalnego pola magnetycznego. I zapis ten pozostanie w nich dopóty, dopóki nie zostaną ponownie silnie rozgrzane. Również ze skał i minerałów można odczytać poziom tlenu w atmosferze, gdyż ich skład chemiczny zależy od ilości tlenu w czasie, gdy się tworzyły. I jeden, i drugi zapis jest od dawna używany w nauce, informacje takie można znaleźć w olbrzymiej liczbę baz danych utworzonych na potrzeby badań geofizycznych i geochemicznych. Jednak, jak twierdzą autorzy nowych badań, dotychczas nikt nie wpadł na pomysł, by dokładnie porównać ze sobą oba zapisy.
      Zadania takiego podjęli się Weijia Kuang i Ravi Kopparapu z NASA Goddard Space Flight Center, Joshua Krissansen-Totton z University of Washington oraz Benjamin J. W. Mills z University of Leeds. Te dwa zestawy danych są bardzo podobne. Ziemia to jedyna znana nam planeta, która podtrzymuje złożone formy życia. Korelacja, którą znaleźliśmy, pozwoli nam lepiej zrozumieć ewolucję oraz jak jest ona powiązana z procesami zachodzącymi wewnątrz planety, mówi Weijia Kiang.
      Uczeni prześledzili zmiany siły pola magnetycznego i poziomu tlenu w atmosferze aż do czasów eksplozji kambryjskiej, w czasie której nagle pojawiło się wiele złożonych form życia. Istnienie korelacji pomiędzy siłą pola magnetycznego, a poziomem tlenu sugeruje, że oba te zjawiska mogą być reakcją na ten sam proces, na przykład na ruch kontynentów, uważa Benjamin Mills.
      Naukowcy mają nadzieję, że uda im się prześledzić jeszcze dłuższy okres historii Ziemi. Chcą sprawdzić, czy znaleziona korelacja się utrzyma. Planują też poddać analizie inne pierwiastki niezbędne do istnienia życia, by przekonać się, czy i w ich przypadku widać taki sam schemat.
      Źródło: Strong link between Earth’s oxygen level and geomagnetic dipole revealed since the last 540 million years, https://www.science.org/doi/10.1126/sciadv.adu8826

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ośrodek Broki to obszar ludzkiego mózgu odpowiedzialny za generowanie mowy, ośrodek Wernickego jest obszarem, dzięki którym rozpoznajemy głoski, wyrazy i zdania. W mózgach szympansów istnieją homologiczne struktury, odziedziczone po wspólnym przodku. Teraz odkryto w nich istnienie pęczka łukowatego, wiązki włókien, łączących u ludzi ośrodki Broki i Wernickego. Nasze odkrycie pokazuje, że architektura mózgu niezbędna do pojawienia się mowy, nie powstała u ludzi. Prawdopodobnie wyewoluowała ona z wcześniej istniejącej struktury. Pęczek łukowaty u szympansów jest zdecydowanie mniej rozbudowany niż u ludzi i być może nie umożliwia generowanie złożonego ludzkiego języka, mówi główny autor badań Yannick Becker z Instytutu im. Maxa Plancka.
      Odkrycie u szympansów struktury homologicznej do pęczka łukowatego rzuca wyzwanie obecnemu rozumieniu ewolucji języka i pokazuje, że struktury potrzebne do jego wytwarzania nie pojawiły się dopiero u rodzaju Homo.
      Autorzy badań, naukowcy z Instytutu im. Maxa Plancka, francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych, Taï Chimpanzee Project na Wybrzeżu Kości Słoniowej oraz Ozouga Chimpanzee Project z Gabonu, użyli rezonansu magnetycznego z wykorzystaniem dyfuzji (dMRI) do obrazowania mózgów szympansów, które z przyczyn naturalnych zmarły w niewoli i na wolności.
      We wszystkich 20 przebadanych mózgach wyraźnie było widać pęczek łukowaty. To zaś wskazuje, że struktura ta istniała przed około 7 milionami lat u wspólnego przodka człowieka i szympansa. Uzyskane wyniki zmieniają nasze rozumienie ewolucji języka i zdolności poznawczych, mówi Angela D. Friderici, dyrektor Wydziału Neuropsychologii w Instytucie Ludzkich Nauk Poznawczych i Nauk o Mózgu im. Maxa Plancka.
      Teraz, dzięki naszemu międzynarodowemu konsorcjum badawczemu, które łączy afrykańskie rezerwaty, azyle dla zwierząt i europejskie ogrody zoologiczne możemy połączyć dane dotyczące zachowania wielkich małp w czasie ich całego życia ze strukturami w mózgu. To pozwoli nam jeszcze lepiej poznać neuronalne podstawy zdolności poznawczych człowiekowatych, dodaje Becker.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...