Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

20 godzin temu, ex nihilo napisał:

A bardziej ogólnie - nadmiar wiedzy często przeszkadza, szczegónie, kiedy trzeba szybko wykombinować coś niestandardowego

Dość kontrowersyjne stwierdzenie. Na pewno utrudnia wyjście poza schemat, bo dostarcza znanych rozwiązań. Co co egzaminów na farcie, to mnie zdziwiłeś. Ja miałem dokładnie odwrotnie, jak szedłem na egzamin pewny siebie to zawsze była to katastrofa. Co zgadza się z badaniami psychologicznymi - idiota nie wie że jest idiotą i nie da się przekonać, że jest inaczej, czego dowody mamy tu na KW w dużych ilościach :D

Dobre przygotowanie uświadamia granice wiedzy i rozmiary niewiedzy :) I to z powodu tej drugiej trzęsiemy zadem w obawie przed ośmieszeniem.

 

5 godzin temu, wilk napisał:

faktyczne wgrywanie wiedzy i wspomnień”

No to ma wielki walor rozrywkowy. Total recall coraz bliżej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 hours ago, Jajcenty said:

jak szedłem na egzamin pewny siebie

Nie w tym rzecz. Po prostu egzaminy i różne inne takie (bo nie tylko szkółek to dotyczy) traktowałem na pełnym luzie, co będzie to będzie. Na stopniach mi nie zależało, na kwitach zresztą też, a jak coś robiłem, to "przecież nie muszę tego robić, mogę co innego".
Czyli było to coś jak brydż w dobrym towarzystwie :D Siadam do stołu po to żeby wygrać, ale jak przegram nic stasznego się nie stanie.
Inna sprawa, że ja się nie potrafię uczyć - zakuwać itd. Jak mnie nie wciąga, to nie wchodzi. Musi albo interesować, albo do czegoś konkretnego, co interesuje, byc potrzebne. Egzamin to nie konkret w takim sensie. A w szkółkach różnych było tak, że z reguły 90+% mojej wiedzy czy umiejętności było poza programem i spoza szkoły.
W sumie egzaminy itp. traktowałem przede wszystkim jako trening i sprawdzian umiejętności radzenia sobie w sytuacjach, kiedy teoretycznie jestem na przegranej pozycji. I to w życiu znacznie bardziej mi się przydało niż cała szkolna wiedza, a "szkolnych" papierów nigdy nie użyłem, do niczego mi nie były przydatne.
A granice swojej wiedzy oczywiście znam... tym bardzej, że nawet to, co się w tych granicach mieści, jest niepewne. :D

 

6 hours ago, Jajcenty said:

I to z powodu tej drugiej trzęsiemy zadem w obawie przed ośmieszeniem.

Nie mam takich odczuć. Wisi mi to.

Napisalem o sobie, bo tak mi wygodnie, ale sprawa jest oczywiście bardziej ogólna - nadmiar wiedzy łatwo blokuje znalezienie rozwiązań, zwłaszcza niestandardowych. Szuka się gotowców, albo wchodzi w nieistotne dla sprawy szczegóły, zamiast myśleć. Oczywiście, to sprawa statystyki, ale nie jest przypadkiem, że student Feynman niewiele wiedział, kiedy w czasie wykładu pytał psora: "a co będzie, jeśli to będą nie dwie szczeliny, a trzy, albo dwadzieścia, albo nieskończona ilość". Czy przyszło by mu to głowy, gdyby miał wiedzę psora? A może raczej by dręczył te dwie szczeliny do upadłego... Nie są to pojedyncze przypadki.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, ex nihilo napisał:

Nie mam takich odczuć. Wisi mi to.

Jakoś słabo Ci wierzę :)  Mogę na imprezie tańczyć nago na stole przykrywając abażurem co wstydliwsze kawałki ciała - ten żart się nigdy nie starzeje i zawsze jest świetny - ale głupotę to niechętnie ujawniam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 hours ago, Jajcenty said:

Jakoś słabo Ci wierzę

Obowiązku nie ma :D
Ale, jako częściowe wyjaśnienie - ma to związek m.in. z ZA. Nie mam potrzeby należenia do jakiejkolwiek grupy, a tym bardziej zajmowania jakiegoś miejsca w hierarchii (1). No i ogólnie jestem niezłym dziwolągiem, żyjącym na własnych zasadach (2), o czym informuję (bezpośrednio lub pośrednio) otoczenie, kiedy je zmieniam. Po pierwszym większym lub mniejszym szoku otoczenie się przyzwyczaja albo selekcjonuje i jest ok. A jak ktoś ma ochotę się śmiać, to niech się śmije, wisi mi to z powodów (1) i (2). To tak w uproszczeniu. :D

I - znowu - bardziej ogólnie:
- po pierwsze: głupota jest pojęciem mocno względnym. Kamień nigdy nie zrozumie muchy, mucha myszy, a mysz ludzia. Z punktu widzenia myszy to, co robi ludź, może być totalną głupotą, np. karmienie i głaskanie kota;
- po drugie, brak wiedzy (np. egzamin) nie jest równoznaczny z głupotą. Łeb to nie encyklopedia, łeb ma przetwarzać informacje, a nie je magazynować w ilościach większych niż jest to konieczne. "Zakuć, zdać", to nonsens, na szczęście trochę łagodzony trzecim "z" - zapomnieć. I wbrew pozorom,  większość psorstwa lepiej punktuje myślenie niż pamięć. Opisywałem tu kiedyś swoją maturę, z matmy szczególnie. Dostałem 5 (jednogłośnie), chociaż formalnie nie załapywałem się nawet na 3 (dwa zadania rozwiązane tylko częściowo: metoda, pierwsze równanie i przewidywany wynik). Przesądziło jedno zadanie, które rozwiązałem w sposób, jakiego nikt się nie spodziewał, bardzo prosty zresztą (pierwszy napisany robal był rozwiązaniem i nie wszystkie dane były mi potrzebne). Ale. żeby to zrobić, musiałem "pochwalić się" totalną niewiedzą - ponieważ nie wiedziałem, czy istnieje jedno twierdzenie (a na maturze trzeba było na coś się powołać), czy rzecz jest na zasadzie "abo tak", na wszelki wypadek musiałem potrzebne twierdzenie ułożyć i udowodnić. :D Co zabawne - jako jedyny z tych, którzy to zadanie wybrali, miałem prawidłowe rozwiązanie. Ci, którzy mieli wiedzę i poszli "normalną" drogą, z wykorzystaniem wszystkich danych itd., pogubili się w piętrowych przkształceniach niezbyt skomplikowanych, ale łatwych do spieprzenia robali. Zjadły ich nerwy - wiedzieli, że wiedzą, czyli muszą zdać. Ja bylem na luzie, wiedziałem, że nie wiem. Zdam to zdam, a jak nie to następnym razem, czyli wszystko co mi się uda, to moje. Zresztą też z innych powodów, bardziej ogólnych, zdać nie musiałem, nie było pośpiechu. Bez bicia przyznam, że byłem mocno zaskoczony wynikiem - po egzaminie do chałupy wracałem pogwizdując sobie "Już za rok matura" :D Matmą się wtedy bawiłem, ale tematami całkiem innymi od tych szkolnych. W szkole zresztą w ogóle raczej rzadko się pojawiałem, tyle żeby na jakieś tróje się pozałapywać, wliczajac w wynik haki za seryjne bumelki.
- po trzecie: lęk przed ośmieszeniem się jest jednym z najgorszych, najbardziej paraliżujących lęków. Znam kogoś, kto na tym przegrał zycie. Duże zdolności i możliwości, a do tego ciągły lęk "bo się za mnie śmiać będą". Efekt - totalna katastrofa...
 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli jednak się mylisz ex nihilo, miałeś wiedzę :excl:

13 godzin temu, ex nihilo napisał:

Matmą się wtedy bawiłem, ale tematami całkiem innymi od tych szkolnych.

Podejrzewam też, że nie rozwiązałbyś tego zadania, jak i nie ułożył twierdzenia i go nie udowodnił gdybyś nie umiał np. dodawać czy mnożyć, nie znałbyś równań i ich przekształceń.

Miałeś wiedzę, może niekoniecznie tą, którą standardowo wymagano do rozwiązania zadania, ale miałeś. Dążę do tego, że

13 godzin temu, ex nihilo napisał:

po drugie, brak wiedzy (np. egzamin) nie jest równoznaczny z głupotą.

Z mądrością (w sensie funkcjonowania w danym środowisku) raczej często też nie. Statystycznie rzecz biorąc, to ciężko.

13 godzin temu, ex nihilo napisał:

po pierwsze: głupota jest pojęciem mocno względnym. Kamień nigdy nie zrozumie muchy,

Nie mnie jednak patrz punkt 2. Mysz nie zrozumie ludzia, nie bo ludziowi brak wiedzy tylko dlatego, że jest x razy inteligentniejszy i posiada wiedzę.

 

Wracając jednak do tematu dyskusji, to kolejne zagadnienie:

13 godzin temu, ex nihilo napisał:

Duże zdolności i możliwości, a do tego ciągły lęk "bo się za mnie śmiać będą". Efekt - totalna katastrofa...

Czy te nanoroboty wpłyną na naszą osobowość?

Edytowane przez radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, radar napisał:

Czyli jednak się mylisz ex nihilo, miałeś wiedzę

Formalnie rzecz biorąc, miał wiedzę dotyczącą podstaw, on te podstawy znał, a przede wszystkim lepiej je "czuł" niż inni. Z drugiej strony, skoro Nihilo nie odczuwa potrzeby nazywania tej wiedzy wiedzą, to może nie warto o niej tak mówić, w końcu "wiedza'", "talent", "mądrość", "inteligencja" to pojęcia nieostre, nie definiujemy ich w sposób ścisły, używamy dość intuicyjnie wtedy kiedy czujemy potrzebę użycia... :)

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, ex nihilo napisał:

Ale, jako częściowe wyjaśnienie - ma to związek m.in. z ZA.

Zupełnie się na tym nie znam, ale ostatnia rzecz o jaką bym Cię posądził, to upośledzenie.  Nie będzie ulgowego traktowania, musisz się lepiej postarać :D

.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Formalnie rzecz biorąc nie możemy też tego nazywać niewiedzą lub brakiem wiedzy.

Nie chodzi nam przecież o kontemplowanie jego jestestwa, ale raczej określenie czy inteligencja może istnieć (to chyba za ostre określenie, ale niech będzie) bez wiedzy?

Co innego pomysłowość, innowacyjność, kreatywność, o której wspominał. Są ludzie z tymi cechami, którzy wiedzy nie mają, czy jednak ich "odkrycia" częściej prowadzą do przełomowych wynalazków czy raczej do "płaskoziemców" i kolejnych odsłon perpetuum mobile?

Nawet wspomniany Feynman czy Bohr, czy ich "studencka ciekawość" była poparta wiedzą czy nie?

Edytowane przez radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 hours ago, Jajcenty said:

upośledzenie

Czy ZA jest upośledzeniem? No nie wiem, może być, ale nie musi. ZA bym porównał do terenowej zmoty, a normalsów do "segmentów" w mieście czy na autostradzie ;) Zmota nie lubi miast i autostrad, a "segmenty" błota i kamieni. I tyle. W swoim właściwym środowisku jedno i drugie sprawdza się dobrze.

W uproszczeniu ZA to trochę wór, do którego wrzuca się różne dziwadła, które łączy właściwie tylko jedno: brak lub niedziałający moduł socjalizacji. W dawnych czasach zwykle lądowało to wszystko w socjopatii, ale to nie to samo - w ZA nie ma agresji wobec społeczeństwa, jest obojętność, poczucie odrębności. Są aspergerowcy, którym to przeszkadza, chcą być "jak inni", a są też tacy, którym z tym dobrze i nawet ręcami i nogyma bronią się przed socjalizacją, kiedy społeczeństwo (czy grupa) próbuje ich zassać.

Trudno o ZA pisać ogólnie, bo możliwych kombinacji jest od cholery.
Przykład: dzisiaj jest święto. Religijne, ale to bez znaczenia. Mogłoby być państwowe, przywatne (urodziny, imieniny, cokolwiek) czy dowolne inne. Nie czuję tego, nie wiem, co to jest "święto". Dla mnie to dzień jak każdy inny, tylę że nie mogę wziąć piły i pociąć drewna, które wczoraj przywiozłem, tym bardziej, że mieszkam koło kościoła, a może i jeszcze bardziej, że z księdzem jestem zaprzyjaźniony :D Żadnych świąt nie obchodzę, tych prywatnych też, i na ile tylko mi się to udaje (na ogół skutecznie), unikam bywania u kogoś na świętach. Bo nie czuję tematu. Nie potrafię odklepywać życzeń "z okazji" (ani bezpośrednio, ani w żaden inny sposób) i też nie lubię jak ktoś do mnie z życzeniami startuje - to dla mnie jakaś dziwaczna szopka, nie wiem nawet jak to określić. Sytuacja całkowicie sztuczna i bezsensowna. Podobnie z innymi elementami świąt, jakichkolwiek. I różnymi innymi "czarami", rytuałami, konwenansami, "bo tak trzeba" i "bo wszyscy tak robią".
Inny: modne/niemodne (nie tylko ciuchy), dress code, garnitur, krawat, inne takie... ścianki, sranki, cielebryty... "musisz to mieć"... Q. mać, porąbało ich, czy jaka cholera? No ale jak chcą, to ich sprawa, nie moja. Nie czuję tego, wisi  mi to. Szkoda tylko, że "musisz to mieć" i reszta społecznych bzdur wytwarza gigantyczną entropię... A poza tym, ogólnie nie mam zaufania do "krawaciarzy" :D Tak samo jak do fotek ze stocka. Garnituru nigdy nie miałem... a krawat tylko na gumce ;)
Żeby nie przedłużać, bo książkę można: itd., itp., etc.
W sumie: brak modułu socjalizacji powoduje, że wektor ZA ma inne składowe niż normalsów. Niewiele jest składowych wspólnych, przez co jedni na drugich patrzą często jak na świrów i dziwolągów. :D Sprawą z tym brakiem modułu powiązaną jest odmienność emocjonalna ZA. Wielu emocji związanych ze strukturą społeczą ZA nie odczuwają, a to z kolei powoduje, że często trudno im odczytać czyjeś naturalne emocje, które nierzadko są maskowane przez emocje społeczne, konwenanse, itp., itd. ZA w tym się gubią. I odwrotnie, bo ludzie przyzwyczajeni do emocji maskowanych, w bezpośrednim przekazie ZA szukają ukrytych podtekstów, których zwykle nie ma.
Świat ZA jest zwykle bardziej zracjonalizowany i "ściślacki". Do tego aspergerowcy lubią upraszczać sobie codzienność ("rytuały") - bywam tylko w kilku sklepach (co jakiś czas jest w tym zmiana) i kupuję zawsze to samo (też zmiany, zwykle losowe, bo czegoś akurat nie ma, to coś innego, i tak już zostaje). Reszta tego, co na półkach, mnie nie obchodzi. Średni czas zakupów - ok. 5 minut, czyli o jakieś 5 za dużo :D
Itd.
Upośledzenie? W niektórych sprawach pewnie tak, a w innych często przewaga :D  Jak z tą zmotą i "segmentami"...

No dobrze... ale jaki tego związek z tematem? Ano jest, a właściwie może być po podłączeniu łbów do sieci. Teraz ZA (i podobne) to odmienność, ogonek Gaussa, poźniej to może być norma - każdy we własnym łbowo-sieciowym świecie, przez co moduł socjalizacji stanie się równie zbędny jak te trzy gnaty ogonowe w strukturze d*py ;) Dobrze to czy źle, nie wiem.

PS - trochę o tym ZA się rozpisałem, ale z własnego doświadczenia wiem, że większość (ZA też) w ogóle tematu nie zna, z czego często wynikają różne nieporozumienia.
 

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ex nihilo Kurna, jakbym o sobie czytał. I o większości facetów których znam, Z tą różnicą, że ja aktywnie nie lubię świąt. Zapewne z lenistwa i  dlatego, że rujnują zwykłą codzienną procedurę. Rozpoznawanie emocji i podtekstów społecznych, jak to facet mam nierozwinięte, żona często zwraca się do mnie per kowadło, że niby mam wrażliwość kowadła. W sumie nie wiem o co jej chodzi :) IMHO jesteś normalnym facetem, jedynie miałeś szczęście pozostać niezależnym (wolny zawód?) i nie musiałeś się nauczyć udawać, że rozumiesz innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Jajcenty napisał:

, jakbym o sobie czytał. I o większości facetów których znam, Z tą różnicą, że ja aktywnie nie lubię świąt. Zapewne z lenistwa i  dlatego, że rujnują zwykłą codzienną procedurę.

Mogę tylko powiedzieć, ze potwierdzam :D

jestesmy normalni ;) powiedział bym ze sa dwie normy w tym temacie. (Bo rozklad pewnie jest tak 30 do  70 bym ocenil a 30% nie wrzucił bym w kategorie "odstający od normy"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Jajcenty napisał:

Kurna, jakbym o sobie czytał. I o większości facetów których znam,

Do 97% objawów się przyznaję.

 

2 godziny temu, Jajcenty napisał:

żona często zwraca się do mnie per kowadło,

Do mnie było " ty Aspergerze" ( profesjonalnie już wykluczone), ale Ona plastyk i przy tej ilości "bardzo ważnych pi..ół" aby przeżyć, musiałem zaczerpnąć z ZA.:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, chyba będę musiał zrobić badania:)

No dobra, to nie jest tak, że nie czuje świąt, czy mam problemy z socjalizacją, z tym , że ja do tego podchodzę "racjonalnie", trzeba to trzeba, ewentualnie savoir vivre wymaga... etc.  i nie mam z tym szczególnego problemu. Problemu nie mam też robiąc coś zupełnie sam, na przekór modom, trendom, czy tłumowi.

Co Ty biedny zrobisz jak połączysz się z tą chmurą? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam za podwójny post, ale przypomniało mi się w temacie chmury... przecież trzeci odcinek Black Mirror w sumie do tego nawiązywał, The Entire History of You

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jajcenty & co. ;)

ZA to nie gruźlica, to nie jest zero-jedynkowe. Porównałem to do wektora w nD różnych składowych. Waźny jest wektor w całości. Podobnie zresztą jak w innych przypadkach.

I nie zaraża się tym jak gruźlicą w dowolnym wieku. Zaczyna się to w dzieciństwie, późniejsze zycie może wiele elementów maskować lub modyfikować. Akurat moje dzieciństwo było typowo aspergerowe, chociaż nie był to jakiś przypadek skrajny. Ale byłem wystarczającym dziwolągem, żeby trafić na badania kiedy miałem sześć czy siedem lat. Nie znam wyników, wiem tyle, że nie było zalecenia "zatłuc natychmiast", bo jakoś żyję :D

Drugi raz polazłem sam, kiedy miałem koło 20. Chciałem sprawdzić czy to ja mam tak narąbane, czy może świat. Wyszło na remis mniej więcej, tyle że ja dostałem konkretną diagnozę, a świat tylko ogólną :D Testowanie było fajne, trwalo cały dzień - po każdym kolejnym teście pani psycholog miała coraz dziwniejszą minę i sięgała głębiej do szuflady po następny... skończyło się na teście przeznaczonym dla niereformowalnej recydywy :D W sumie zostałem wpakowany do worka "socjopaci i inni tacy", bo ZA zostało zdefiniowane 20 lat później (1994). Przyznać muszę, że pani psycholog byłą naprawdę dobra w swoim fachu - przyszłość praktycznie w całości potwierdziła jej  przewidywania. Oczywiście nie dotyczyło to szczegółów, na które mogą mieć wpływ czynniki losowe, ale  co do reszty... dosłownie "prorok jakiś, czy cóś" :) Później, po 2000 miałem potwierdzenie ZA od pewnego dosyć znanego psychoterapeuty, z który wdałem się w bardzo interesujący "pojedynek" :D Ale to osobna historia.

To co wczoraj opisałem, to oczywiście tylko kilka oderwanych elementów, które u normalsów też mogą w różnym stopniu istnieć. Całość jest dużo bardziej skomplikowana.
Wracając do "upośledzenia" - bo ja wiem... coś się traci, coś zyskuje. To co się traci znam tylko z opisów i obserwacji, co zyskuje, z własnego doświadczenia. Czy bym się zamienił z normalsem? Raczej nie. Z ZA (przynajmniej w takiej formie jak u mnie) chyba jest ciekawiej, chociaż dla otoczenia bywa to dosyć trudne. Dla aspergerowca zresztą też, ale jemu na ogół łatwiej, bo obserwuje innych ludzi trochę jak rybki w akwarium i łatwo przechodzi na swoją stronę szyby... ;) Najlepiej dla wszystkich, kiedy po swojej stronie zostaje, ale nie zawsze się to udaje (tunelowanie? :D).

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 21.04.2019 o 07:20, Jajcenty napisał:

Kurna, jakbym o sobie czytał. I o większości facetów których znam

Bo ex nihilo zmieszał tu cechy ZA z cechami ogólnie przyjętymi za męskie :D

ZA to oczywiście wór gdzie wiele innych osób też wrzuca ogólnie przyjęte za męskie cechy takie jak słabsza socjalizacja, mniejszy konformizm.

Nie wiem czy i mi by nie zdiagnozowano ZA - gdyby mnie diagnozowano. Ale nie diagnozowano.

Zbyt lekko sobie ze wszystkim radziłem żeby kiedykolwiek dać komukolwiek powód do próby diagnozowania.
Maturę zdałem z rękami w kieszeni - bez stresu - 2 x 5. Była po prostu zbyt łatwa dla mnie na tamtym etapie życia. To samo z dostaniem się na studia. Nie musiałem sięgać po jakieś nietypowe rozwiązania,  po prostu zrobiłem to co robiłem wielokrotnie wcześniej.
Ale z kolei u syna już żona wymusiła diagnozę i coś tam wyszło.
Osobiście jednak uważam że dla większości osób diagnozowanych - coś by po prostu wyszło.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 hours ago, thikim said:

Bo ex nihilo zmieszał tu cechy ZA z cechami ogólnie przyjętymi za męskie :D

Znam temat i nie zmieszałem. :D Samochód ma koła i samolot też. ;)
Tyle że ZA u facetów te cechy może wzmocnić do skrajności. W książce "Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus" jest fajny test. Komplet punktów jest raczej niemożliwy bez ZA.

7 hours ago, thikim said:

Zbyt lekko sobie ze wszystkim radziłem żeby kiedykolwiek dać komukolwiek powód do próby diagnozowania.

To nie ma związku. Też "zbyt łatwo" sobie ze wszystkim radziłem i nadal zresztą radzę. Oprócz paru spraw, które zwykle nie tyle nawet dla mnie były problemem, co dla otoczenia. Dla mnie bardziej "z rykoszetu". 

7 hours ago, thikim said:

ZA to oczywiście wór gdzie wiele innych osób też wrzuca ogólnie przyjęte za męskie cechy takie jak słabsza socjalizacja, mniejszy konformizm.

Nie tylko to, a właściwie nie to. ZA (np. w moim przypadku, ale nie tylko) to przede wszystkim świat ludzi oglądany przez szybkę. Silne poczucie odrębności. Nie lepszości czy gorszości, ale właśnie oddzielenie. Np. faceci są dla mnie (od zawsze) w zasadzie tylko przedmiotami, z którymi nie wchodzę w żadne relacje psychiczne oprócz trzech stanów  - obojętność, jest ok. ("zaprzyjaźnienie"), dać mu w mordę. Żadnych grup kumpelskich, wspólnych wyjść czy wyjazdów itp., itd. Rozmowy tylko albo chwilę o niczym, albo na bardzo konkretne tematy. Czas kontaktu mocno ograniczony. Dzieci nie istnieją (gorzej, że dzieci często mnie lubią, może też przez to, że nie rozmawiam z nimi "jak z dziećmi", bo nie potrafię). Czas kontaktu kilka minut, dłużej zwykle nie wytrzymuję. Dziewczyny to inny temat, ale to biologia. Społeczeństwo jako całość, wszelkie grupy, plemiona, narody, co tam jeszcze... beze mnie, nie czuję tematu. Itd.

Inna sprawa ZA to raczej w ogóle zbyt wielki wór, który chyba powinien zostać podzielony na kilka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 18.04.2019 o 23:29, Jajcenty napisał:

[...]

No to ma wielki walor rozrywkowy. Total recall coraz bliżej.

I totalna kontrola? Taki "Raport mniejszości" do kwadratu.

Edytowane przez topiq

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, ex nihilo napisał:

Silne poczucie odrębności.

Hmm. Emocją zaleciało. A przecież miała być obojętność :)

12 godzin temu, ex nihilo napisał:

Też "zbyt łatwo" sobie ze wszystkim radziłem i nadal zresztą radzę

No, opis matury był jakby odmienny :)

W dniu 21.04.2019 o 04:54, ex nihilo napisał:

Ano jest, a właściwie może być po podłączeniu łbów do sieci. Teraz ZA (i podobne) to odmienność, ogonek Gaussa, poźniej to może być norma - każdy we własnym łbowo-sieciowym świecie, przez co moduł socjalizacji stanie się równie zbędny jak te trzy gnaty ogonowe w strukturze d*py

To nie eliminuje socjalizacji - co najwyżej zmienia jej definicję. Real czy wirtual - w obu socjalizacja się przydaje nawet jeśli wygląda nieco inaczej.
Zresztą kto wie. Może za n lat wyjdzie na jaw że ta nasza przed XXII wieczna socjalizacja była namiastką tego do czego ewolucja dopiero nas kieruje.
Swoją drogą jaką rolę u Ciebie pełni to forum? Socjalizujesz się tu że hej :D

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 hours ago, thikim said:

Hmm. Emocją zaleciało. A przecież miała być obojętność :)

W ten sposób do sprawy podchodząc, obojętność też jest emocją, tak jak zero jest liczbą ;)
Zresztą ZA nie są przecież całkiem bezemocjonalni. Potrafią się cieszyć czy wkurzać, i nie tylko to. Tyle że ich emocje działają i przejawiają się zwykle trochę inaczej niż u normalsów i trudno im znaleźć porozumienie z otoczeniem na poziomie emocjonalnym, szczególnie w bardziej skomplikowanych sytuacjach, kiedy naturalne emocje są maskowane konwenansami, zwyczajami i innymi takimi sprawami, które normalsi wchłaniają bezwiednie, "przez skórę". Aspery zamiast skóry mają szybkę albo i pancerz. Często łatwiej im znaleźć emocjonalne porozumienie ze zwierzakami
 

7 hours ago, thikim said:

No, opis matury był jakby odmienny :)

A niby dlaczego? Bardzo łatwo mi to przyszło, rozwiązanie miałem gotowe praktycznie natychmiast, kiedy zadanie zobaczyłem. Nie wiedziałem tylko czy istnieje odpowiednie twierdzenie, a belfry skubane, których podpytać próbowałem, tylko się uśmiechali... Nie to nie, sam se zrobię. I dowód też se zrobię. A co :D
Miałem naprawdę świetną zabawę. Gdyby to było na zasadzie

On 4/23/2019 at 10:44 PM, thikim said:

po prostu zrobiłem to co robiłem wielokrotnie wcześniej

to by była zwyczajna nuda i rutyna. Nie lubię tego.
Zresztą cała matura to były niezłe jaja.
I szkólki wszystkie też... bez tego bym w nich nie wytrzymał. Zanudził bym się na śmierć.
 

8 hours ago, thikim said:

Swoją drogą jaką rolę u Ciebie pełni to forum? Socjalizujesz się tu że hej :D

No wiesz... gdybym miał się jakoś szczególnie socjalizować, to raczej nie tu, a gdzieś na FB czy Insta (nie ma mnie na takich). Jestem jeszcze na jednym, bardzo specjalistycznym.
A tak w ogóle to ZA jakiejś tam socjalizacji potrzebuje. Całkiem bez tego nie da się przeżyć w realnym świecie. I też trochę "tak w ogóle" potrzebuje, ale - jak w moim przypadku - tylko trochę i na własnych warunkach. :D
Inna sprawa, że jest wielu ZA, którzy bardzo by chcieli się zsocjalizować, i to całkiem, ale im się nie udaje.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Czy to jest wogóle możliwe z naukowego punktu widzenia połączenie ludzkiego mózgu z chmurą obliczeniową,skoro nawet nie zaczęli prób nad tą technologią,to jak to ma być mozliwe w przyszłości?Problemem jest nie tylko mżóg ale też ciało,jak rozwiążą problem z umieraniem ciała,poza tym jak ludzki mózg  połączą z tą chmurą obliczeniową,na razie to mi wygląda na czyste sci fi niż na naukę!

Edytowane przez GodSI

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
W dniu 25.04.2019 o 04:13, ex nihilo napisał:

to by była zwyczajna nuda i rutyna. Nie lubię tego.

Ja też tego nie lubię. Ale jak chcę czegoś nierutynowego a przede wszystkim przyjemnego - to idę gdzieś indziej niż na salę egzaminacyjną :D

Na egzamin się idzie bo zasadniczo się musi, a nie dla przyjemności.

No i też bym nie przesadzał z tą rutyną - przed wejściem pytań nie znałem.

2 godziny temu, GodSI napisał:

Czy to jest wogóle możliwe z naukowego punktu widzenia połączenie ludzkiego mózgu z chmurą obliczeniową

Wiem że piszesz odnośnie połączenia elektroniczno-biologicznego. Ale samo połączenie mózgu z chmurą obliczeniową już istnieje. Jak czytasz to forum to poprzez zmysły jesteś połączony do wielkiej chmury obliczeniowej.

Nikt tego nigdy nie kwalifikował jako ZA ale ja posiadam olbrzymie skupienie na celach, rzeczach i przedmiotach. Wykraczające poza normalność.

To ostatnie było do ex nihilo.

Co do połączenia biologiczno-elektronicznego z mózgiem. To już się dzieje. Więc chyba naturalne jest że jak ze wszystkim oczekujemy postępu.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, GodSI napisał:

Problemem jest nie tylko mżóg ale też ciało,jak rozwiążą problem z umieraniem ciała

Tak samo jak dziś. Jak ciało umiera to trumnę się kupuje :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, thikim napisał:

Na egzamin się idzie bo zasadniczo się musi, a nie dla przyjemności.

Eee tam... zawsze lubiłem egzaminy i różne inne takie sprawy. Bawiło mnie to i nadal bawi, kiedy coś takiego mi się zdarza. Coś jak szybki pokerek :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nieznane wcześniej organellum, odkryte wewnątrz ludzkich komórek, może zostać wykorzystane do leczenia ciężkich chorób dziedzicznych. Taką nadzieję mają jego odkrywcy, naukowcy z Wydziału Medycyny University of Virginia (UVA) oraz amerykańskich Narodowych Instytutów zdrowia (NIH). Nową strukturę nazwali „hemifuzomem”.
      Hemifuzom odgrywa duża rolę w sortowaniu, przetwarzaniu i pozbywaniu się niepotrzebnego materiału. To jak odkrycie nowego centrum recyklingu wewnątrz komórki. Sądzimy, że hemifuzom pomaga w zarządzaniu przetwarzaniem materiału przez komórkę i jeśli proces ten zostanie zaburzony, może to prowadzić do chorób, które wpływają na wiele układów w organizmie, mówi doktor Seham Ebrahim. Dopiero zaczynamy rozumieć, jak to nowe organellum wpisuje się w szerszy obraz chorób i zdrowia. To bardzo ekscytujące badania, gdyż odkrycie czegoś zupełnie nowego w komórce to rzadkość, dodaje uczona.
      Odkrycia dokonano dzięki doświadczeniu zespołu z UVA w tomografii krioelektronowej, która umożliwia „zamrożenie” komórki w czasie i dokładne przyjrzenie się jej. Uczeni sądzą, że hemifuzomy ułatwiają tworzenie się pęcherzyków wewnątrz komórki oraz organelli utworzonych z wielu pęcherzyków.
      Pęcherzyki są jak niewielkie ciężarówki wewnątrz komórki. Hemifuzom to rodzaj doku, w którym ciężarówki się łączą i przewożą swój ładunek. To etap pracy, o którym dotychczas nie mieliśmy pojęcia, dodaje Ebrahim. Mimo, że hemifuzomy dotychczas umykały uwadze naukowców, ich odkrywcy mówią, że w pewnych częściach komórki występują one zaskakująco powszechnie. Teraz uczeni chcą lepiej poznać ich rolę w prawidłowym funkcjonowaniu komórek. Gdy już wiemy, że hemifuzomy istnieją, możemy badać, jak zachowują się one w zdrowych komórkach, a co się dzieje, gdy coś pójdzie nie tak. To może prowadzić do opracowania strategii leczenia złożonych chorób genetycznych, cieszy się Ebrahim.
      Źródło: Hemifusomes and interacting proteolipid nanodroplets mediate multi-vesicular body formation, https://www.nature.com/articles/s41467-025-59887-9

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ośrodek Broki to obszar ludzkiego mózgu odpowiedzialny za generowanie mowy, ośrodek Wernickego jest obszarem, dzięki którym rozpoznajemy głoski, wyrazy i zdania. W mózgach szympansów istnieją homologiczne struktury, odziedziczone po wspólnym przodku. Teraz odkryto w nich istnienie pęczka łukowatego, wiązki włókien, łączących u ludzi ośrodki Broki i Wernickego. Nasze odkrycie pokazuje, że architektura mózgu niezbędna do pojawienia się mowy, nie powstała u ludzi. Prawdopodobnie wyewoluowała ona z wcześniej istniejącej struktury. Pęczek łukowaty u szympansów jest zdecydowanie mniej rozbudowany niż u ludzi i być może nie umożliwia generowanie złożonego ludzkiego języka, mówi główny autor badań Yannick Becker z Instytutu im. Maxa Plancka.
      Odkrycie u szympansów struktury homologicznej do pęczka łukowatego rzuca wyzwanie obecnemu rozumieniu ewolucji języka i pokazuje, że struktury potrzebne do jego wytwarzania nie pojawiły się dopiero u rodzaju Homo.
      Autorzy badań, naukowcy z Instytutu im. Maxa Plancka, francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych, Taï Chimpanzee Project na Wybrzeżu Kości Słoniowej oraz Ozouga Chimpanzee Project z Gabonu, użyli rezonansu magnetycznego z wykorzystaniem dyfuzji (dMRI) do obrazowania mózgów szympansów, które z przyczyn naturalnych zmarły w niewoli i na wolności.
      We wszystkich 20 przebadanych mózgach wyraźnie było widać pęczek łukowaty. To zaś wskazuje, że struktura ta istniała przed około 7 milionami lat u wspólnego przodka człowieka i szympansa. Uzyskane wyniki zmieniają nasze rozumienie ewolucji języka i zdolności poznawczych, mówi Angela D. Friderici, dyrektor Wydziału Neuropsychologii w Instytucie Ludzkich Nauk Poznawczych i Nauk o Mózgu im. Maxa Plancka.
      Teraz, dzięki naszemu międzynarodowemu konsorcjum badawczemu, które łączy afrykańskie rezerwaty, azyle dla zwierząt i europejskie ogrody zoologiczne możemy połączyć dane dotyczące zachowania wielkich małp w czasie ich całego życia ze strukturami w mózgu. To pozwoli nam jeszcze lepiej poznać neuronalne podstawy zdolności poznawczych człowiekowatych, dodaje Becker.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu Oksfordzkiego i Allen Institute for AI ze zdumieniem zauważyli, że wielkie modele językowe (LLM) – takie jak używane np. przez ChatGPT – generalizują wzorce językowe podobnie jak ludzie, poprzez analogie a nie ścisłe trzymanie się zasad. Badacze postanowili sprawdzić, na ile prawdziwe jest powszechnie panujące przekonanie, że LLM generują swoje wypowiedzi na podstawie obowiązujących zasad, które wydedukował z danych treningowych. Tymczasem okazało się, że – podobnie jak ludzie – modele językowe posługują się przykładami i analogiami podczas tworzenia nieznanych sobie słów.
      Badając, jak LLM generują wypowiedzi naukowcy porównali sposób tworzenia słów przez ludzi ze sposobem tworzenia ich przez model GPT-J. Zadaniem i ludzi i maszyny była zamiana przymiotników w rzeczowniki. W języku angielskim odbywa się ona przez dodanie sufiksu „-ness” lub „-ity”. I tak „happy” zamienia się w „happiness”, a „available” w „availability”. Naukowcy wymyślili 200 przymiotników, takich jak „cormasive” czy „friquish” i poprosili LLM, by zamienił je z rzeczowniki, korzystając ze wspomnianych sufiksów. Odpowiedzi uzyskane od komputera porównano z odpowiedziami otrzymanymi od ludzi oraz z przewidywaniami wiarygodnych modeli poznawczych. Jeden z tych modeli dokonuje generalizacji na podstawie zasad, drugi zaś posługuje się analogiami tworzonymi na podobieństwie do znanych przykładów.
      Okazało się, że LLM działa podobnie jak ludzie, posługuje się analogiami. Tak jak większość osób nie korzysta z zasad, a z podobieństw. Na przykład słowo „friquish” zamienił na „friquishness” na podstawie jego podobieństwa do słów takich jak „selfish”, a z „cormasive” zrobił „cormasivity”, gdyż jest podobne do wyrazów takich jak „sensitive”.
      Naukowcy przekonali się też, że dane treningowe mają znaczący wpływ na sposób tworzenie słów przez LLM. Gdy bowiem przeanalizowano jego odpowiedzi na pytania o niemal 50 000 rzeczywiście istniejących wyrazów stwierdzili, że posługując się metodami statystycznymi można z wielką precyzją przewidzieć, jakiej odpowiedzi udzieli LLM. Wyglądało to tak, jakby model językowy przechowywał w pamięci ślad każdego wyrazu, jaki napotkał podczas treningu i gdy napotykał coś nowego, zadawał sobie pytanie „Co mi to przypomina?”.
      Uczeni znaleźli też główną różnicę pomiędzy ludźmi a LLM. Ludzie tworzą sobie mentalny słownik, w którym przechowują zestawy wszystkich form danego wyrazu, jaki uważają za znaczący w swoim języku, niezależnie od tego, jak często formy te występują. Potrafimy bardzo łatwo rozpoznać – a raczej osoby anglojęzyczne potrafią rozpoznać – że wyrazy „friquish” czy „cormasive” nie są prawdziwymi słowami, jakich obecnie się używa. Radzimy sobie z takimi potencjalnymi neologizmami tworząc generalizacje na podstawie zróżnicowania słów, jakie przechowujemy w swoich słownikach mentalnych. Tymczasem LLM generalizuje wszystko, co napotkał podczas treningu. Nie tworzy grup czy też zestawów form tego samego wyrazu.
      Chociaż LLM potrafią w imponujący sposób generować wypowiedzi, okazało się, że nie myślą aż tak abstrakcyjnie jak ludzie. To prawdopodobnie dlatego potrzebują znacznie więcej danych niż ludzie by nauczyć się języka, mówi profesor Janet Pierrehumbert.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po ponad czterech latach obserwacji prowadzonych wśród dzikich szympansów w Taï National Park na Wybrzeżu Kości Słoniowej naukowcy odkryli, że u zwierząt tych – podobnie jak u ludzi – występują różne typy przywiązania w relacji dziecko–matka. Zauważyli jednocześnie, że nie występuje u nich – częsty wśród ludzi i u schwytanych przez ludzi szympansiątek trzymanych w niewoli – zdezorganizowany styl przywiązania, z którym wiążą się zaburzenia emocjonalne i psychiczne. To zaś sugeruje, że styl ten nie jest dobrą strategią przetrwania w naturze.
      Związek, jaki mamy z rodzicami w dzieciństwie, kształtuje nas jako osoby dorosłe. Od dawna wiadomo, że w styl przywiązania rodziców i dziecka odgrywa kluczową rolę przez całe nasze życie. Grupa naukowców z Instytutu Nauk Poznawczych im. Marca Jeanneroda z Uniwersytetu w Lyonie, Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka i Tai Chimpanzee Project na Wybrzeżu Kości Słoniowej postanowili sprawdzić, czy i wśród dzikich szympansów występują różne typy przywiązania.
      Obserwacje wykazały, że u dzikich szympansów występuje bezpieczny styl przywiązania. Szympansiątka czują się bezpiecznie, w chwilach słabości mogą zwrócić się do matki, która je pocieszy, pewnie eksplorują swoje środowisko wiedząc, że matka jest w pobliżu i je wspiera. Zaobserwowano też unikowy styl przywiązania. Takie szympansiątka są bardziej niezależne, nie szukają u matek pocieszania tak często, jak w bezpiecznym stylu przywiązania. U ludzi styl ten związany jest z tłumieniem emocji przez dziecko, którego rodzic jest emocjonalnie niedostępny.
      Tym, czego nie obserwowano u dzikich szympansów był zdezorganizowany styl przywiązania. Występuje on aż u 23,5% ludzkich dzieci i u 61% osieroconych szympansiątek trzymanych w niewoli. W tym stylu przywiązania dzieci odczuwają potrzebę bliskości ze strony rodzica, ale jednocześnie się go boją, zachowuje się on wobec nich agresywnie. Taki styl wychowania może prowadzić do problemów emocjonalnych, wyobcowania społecznego i dłutogrwałych problemów psychicznych. Dziecko nie wie, jak powinno zachować się, gdy jest zestresowane i potrzebuje pocieszenia. Taki styl wychowania widać niemal u co czwartego dziecka H. sapiens i u 2/3 szympansiątek, szczególnie osieroconych. U nich ma to prawdopodobnie związek z brakiem stałego opiekuna.
      Jednak w naturze, gdzie małe szympansy rozwijają się w stabilnych rodzinach, naukowcy nie zaobserwowali żadnych dowodów na występowanie zdezorganizowanego stylu przywiązania. Brak oznak występowania takiego stylu wspiera hipotezę mówiącą, że zdezorganizowany styl przywiązania nie jest dobrą strategią przetrwania. Jeśli w ogóle występuje on u dzikich szympansów, to zwierzęta, które go doświadczyły, prawdopodobnie giną zanim są zdolne do reprodukcji.
      Nasze badania pozwalają nam lepiej zrozumieć rozwój społeczny szympansów i pokazują, że wcale tak bardzo się od nich nie różnimy. Jednocześnie każą nam się zastanowić czy współczesne instytucje lub sposoby wychowania rozwinięte przez człowieka nie odeszły od najlepszych dla dziecka praktyk, mówi główna autorka badań Eléonore Rolland. Powszechność zdezorganizowanego stylu wychowania wśród ludzi i zniewolonych osieroconych szympansiątek wskazuje, jak dużą rolę odgrywa środowisko w kształtowaniu relacji, dodaje Catherine Crockford.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na Uniwersytecie w Linköping powstała pipeta, za pomocą której do indywidualnych neuronów można podawać jony bez naruszania delikatnego środowiska pozakomórkowego. Możliwość precyzyjnego kontrolowania koncentracji jonów pomaga w badaniu ich wpływu na komórki oraz współpracy pomiędzy poszczególnymi komórkami. Kiedyś ta technologia może zostać wykorzystana do niezwykle precyzyjnego leczenia chorób neurologicznych, takich jak epilepsja, mówi profesor Daniel Simon.
      Naukowcy chcieliby się dowiedzieć, jak zmiany w koncentracji jonów wpływają na neurony i komórki gleju. Wcześniejsze próby zbadania tego problemu polegały na wpompowaniu do środowiska międzykomórkowego płynu z jonami. To jednak oznaczało zaburzenie delikatnej równowagi biochemicznej. Nie wiadomo było, czy obserwowane wówczas zmiany w aktywności neuronów i gleju spowodowane są przez substancje podawane wraz z płynem, zmiany ciśnienia czy też sam ruch płynu.
      Dlatego też naukowcy z Laboratorium Elektroniki Organicznej na Uniwersytecie w Linköping stworzyli pipetę, za pomocą której w pobliże wybranych neuronów można podawać jony, bez naruszania środowiska międzykomórkowego. To zaś umożliwia badania ich wpływu na neurony i komórki gleju. Pipeta ma zaledwie 2 mikrometry średnicy. To 25-krotnie mniej niż średnica ludzkiego włosa i 5-krotnie mniej niż średnica neuronów.
      Wstępne eksperymenty zostały przeprowadzone na preparatach z hipokampu myszy. Neurony nie reagowały na zmiany w koncentracji jonów tak szybko, jak się spodziewaliśmy. Z kolei astrocyty reagowały bardzo szybko i dynamicznie. Dopiero gdy astrocyty zostały „nasycone”, dochodziło do aktywacji neuronów. To pokazuje dynamikę interakcji pomiędzy różnymi typami komórek mózgowych, której inne metody badawcze nie wyłapywały, dodaje Theresia Arbring Sjöström.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...