Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Życie na Ziemi istnienie dzięki zderzeniu dwóch planet?

Rekomendowane odpowiedzi

To kolizja, w wyniku której powstał Księżyc, dostarczyła na Ziemię składniki niezbędne do powstania życia, uważają naukowcy z Rice University. Ponad 4,4 miliarda lat temu Ziemia zderzyła się z inną planetą, a skutkiem tej kolizji było powstanie Księżyca. Amerykańscy uczeni twierdzą, że nie był to jej jedyny efekt. Ich zdaniem podczas zderzenia nasza planeta zyskała większość obecnego na niej węgla i azotu.

Z badań nad prymitywnymi meteorytami wiemy, że Ziemia i inne wewnętrzne planety Układu Słonecznego są ubogie w lotne pierwiastki. Czas i sposób ich pojawienia się na Ziemi jest przedmiotem debaty naukowej. Nasza teoria jest pierwszą, która wyjaśnia, zgodnie ze wszystkimi dowodami geochemicznymi, czas i sposób pojawienia się tych pierwiastków na naszej planecie, mówi współautor badań Rajdeep Dasgupta.

Prowadzone przez Dasguptę laboratorium specjalizuje się w badaniu reakcji geochemicznych zachodzących w głębi planety w warunkach wysokiej temperatury i ciśnienia. Podczas serii eksperymentów Dasgupta i jego student Damanveer Grewal postanowili przetestować hipotezę, że lotne związki chemiczne trafiły na Ziemię wskutek zderzenia z protoplanetą, której jądro było bogate w siarkę. Zawartość siarki jest tutaj istotna, gdyż dysponujemy licznymi dowodami eksperymentalnymi wskazującymi, że węgiel, siarka i azot są obecne w każdej części Ziemi, z wyjątkiem jej jądra. Jądro nie wchodzi w interakcje z resztą Ziemi, ale wszystko ponad nim, płaszcz, skorupa, hydrosfera i atmosfera są ze sobą połączone i wymieniają się materiałem, mówi Grewal.

Od dawna istnieje teoria mówiąca, że Ziemia zyskała lotne pierwiastki z bogatych w nie meteorytów, które bombardowały planetę już po uformowaniu się jądra. Co prawda sygnatury izotopowe tych pierwiastków są zgodne z sygnaturami izotopowymi pierwiastków znajdowanych obecnie na prymitywnych meteorytach zwanych chondrytami węglowymi, to stosunek węgla do azotu jest różny. Na Ziemi wynosi on około 40:1, tymczasem w chondrytach węglowych jest to 20:1.

Podczas swoich eksperymentów, w czasie których symulowano ciśnienie i temperatury podczas formowania się jądra ziemi, Grewal i jego zespół testowali hipotezę, zgodnie z którą mamy bogate w siarkę jądro, ale brakuje w nim azotu i węgla, przez co poza jądrem stosunek tych pierwiastków jest inny niż powinien. Podczas serii testów z uwzględnieniem różnych temperatur i ciśnienia Grewal obliczał, jak dużo węgla i azotu może dostać się do jądra przy trzech różnych scenariuszach: gdy nie ma w nim siarki, gdy jest 10% siarki i gdy siarka stanowi 25% jądra.

Na azot niemal nie miało to wpływu. Pozostawał on rozpuszczalny w stopach powiązanych z krzemianami. Jedynie przy założeniu najwyższej koncentracji siarki obserwowaliśmy, że rozpoczynało się jego usuwanie z jądra. Węgiel zaś zachowywał się zupełnie inaczej. Znacznie gorzej rozpuszczał się w stopach z obecnością siarki i było go w nich około 10-krotnie mniej pod względem wagowym niż w stopach bez siarki.

Po uzyskaniu takich wyników naukowcy, znając koncentrację i stosunek pierwiastków zarówno na Ziemi jak i na meteorytach, stworzyli symulację komputerową, której celem było opracowanie najbardziej prawdopodobnego scenariusza, wedle którego mamy na Ziemi takie a nie inny rozkład lotnych pierwiastków. Uzyskanie odpowiedzi wymagało sprawdzenia około miliarda(!) różnych scenariuszy i porównania uzyskanych w każdym z nich wyników z warunkami, jakie obecnie panują w Układzie Słonecznym.

Okazało się, że wszystkie dostępne dowody – sygnatury izotopów, stosunek węgla do azotu oraz całkowita ilość węgla, azotu i siarki na Ziemi z wyjątkiem jej jądra – wskazują na to, że pierwiastki te trafiły na naszą planetę wskutek kolizji z planetą wielkości Marsa o bogatym w siarkę jądrze, w wyniku której powstał Księżyc, mówi Grewal.

Nasze badania sugerują, że skaliste podobne do Ziemi planety mają większą szansę na nabycie pierwiastków niezbędnych do powstania życia, jeśli doszło tam do zderzenia z inną planetą zbudowaną z innych pierwiastków, prawdopodobnie pochodzącą z innej części dysku protoplanetarnego, mówi Dasgupta, który jest też głównym badaczem w finansowanym przez NASA programie CLEVER Planets. Celem tego programu jest badanie, jak niezbędne do życia pierwiastki mogły trafić na Ziemię i inne skaliste planety.

Zdaniem Dasgupty jest mało prawdopodobne, by Ziemia zyskała wspomniane pierwiastki samodzielnie, w czasie swojego formowania się. To zaś oznacza, że możemy rozszerzyć obszar poszukiwań sposobu, w jaki pierwiastki lotne trafiają na jedną planetę i tworzą życie w znanej nam formie, dodaje Dasgupta.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale Thea zdaje się krążyła po orbicie podobnej ziemskiej - powinna mieć podobny skład :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie sądzę, aby Thea uformowała się na podobnej orbicie co Ziemia. Musiałaby krążyć po przeciwnej stronie Słońca, a wtedy nie doszłoby do zderzenia. Sądzę, że Thea została zepchnięta może nawet z pasa Kuipera. Możliwe, że pochodzenie Thea, było podobne do pochodzenia księżyca Jowisza Io. Kiedyś to pewnie zbadamy. Szkoda, że nas już raczej nie będzie. Ale takie życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo to ciekawe! Łącząc to z wieloma koincydencjami takimi jak np. ochronny wpływ księzyca i gazowych olbrzymów, w tym przede wszystkim Jowisza. Odpowiedni typ naszej gwiazdy i jej wiek, położenie układu słonecznego w mniej "ruchliwym" ramieniu galaktyki etc. etc. - coraz bardziej umacniam się w przekonaniu jak naiwne i prymitywne jest myślenie, że w naszej galaktyce musi roić się od życia ze względu na sama tylko potencjalną ilość egzoplanet... albo egzoplanet w ekosferze... Czynników które umożliwiły lub znacznie zwiększyły prawdopodobieństwo powstania życia jakie znamy na ziemi jest bardzo dużo i jeden jest rzadszy i dziwniejszy od kolejnego - a to znacznie redukuje prawodopodobieństwo powstania życia na innych planetach. Nie rozumiem dlaczego nie bierze się tego pod uwagę w obliczeniach... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, Warai Otoko napisał:

Czynników które umożliwiły lub znacznie zwiększyły prawdopodobieństwo powstania życia jakie znamy na ziemi jest bardzo dużo i jeden jest rzadszy i dziwniejszy od kolejnego

A jakie są to czynniki? tak rzadkie i unikalne że nie istnieją w żadnym z miliardów innych układów planetarnych w miliardach innych galaktyk?

to w zwykłym totolotku masz szansę 1 na te 10000000 a ludzie wygrywają, ba, czasami muszą się między sobą dzielić nagrodą!

tutaj masz miliardy miliardów gwiazd

i najważniejsze, nikt nie znalazł niczego unikalnego w naszym układzie co by go z powrotem zrobiło pępkiem świata.

Jeśli warunki są sprzyjające to samoreplikujące się cząsteczki organiczne powstaną wcześniej czy później, to kolejny level ewolucji.

To że na każdym kontynencie odizolowane ludy wynalazły takie same łuki, siekierki itd. to też naturalny etap ewolucji, mimo że wydaje się to nieprawdopodobne. po prostu warunki wymusiły że każdy wynalazł sobie taki sam łuk. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Warai Otoko napisał:

Czynników które umożliwiły lub znacznie zwiększyły prawdopodobieństwo powstania życia jakie znamy na ziemi jest bardzo dużo i jeden jest rzadszy i dziwniejszy od kolejnego - a to znacznie redukuje prawodopodobieństwo powstania życia na innych planetach. Nie rozumiem dlaczego nie bierze się tego pod uwagę w obliczeniach... 

Jest "Hipoteza rzadkiej Ziemi" zakładająca, że życie powstało na skutek  nieprawdopodobnie szczęśliwej kombinacji sprzyjających parametrów na Ziemi i jej otoczeniu. Sęk w tym, że "nieprawdopodobne szczęście" jest takie … niematematyczne, nienaukowe i mało prawdopodobne:D, ze względu (w tym przypadku) na mnogość pozasłonecznych planet skalistych,  orbitujących w ekosferach. A jak jeszcze dochodzi teoretyczna możliwość życia opartego na metanie czy etanie, to już ho, ho, ho.

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 28.01.2019 o 19:02, Sławko napisał:

Musiałaby krążyć po przeciwnej stronie Słońca, a wtedy nie doszłoby do zderzenia

Bardzo to zagadkowe co napisałeś :)
Jak sobie wyobrażasz krążenie po przeciwnej stronie Słońca?
Orbity mogły być zbliżone i z czasem doszło do zbliżenia dwóch ciał. Do podobnego składu wystarczy bliskość orbit a nie identyczność.

9 godzin temu, Warai Otoko napisał:

Czynników które umożliwiły lub znacznie zwiększyły prawdopodobieństwo powstania życia jakie znamy na ziemi jest bardzo dużo i jeden jest rzadszy i dziwniejszy od kolejnego

Jakie to niby czynniki? Jeśli chodzi o życie najnowsze odkrycia lokują je na tuż po ostygnięciu planety - nawet do paru milionów lat.
Wtedy to ani Księżyc nie pomagał ani Jowisz.
Co innego życie inteligentne. Tutaj był cały szereg czynników rozgrywanych przez tysiące milionów lat.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, 3grosze napisał:

życie

powinno być "życie wielokomórkowe" bo np. bakterie pojawiły się na Ziemi 3,8mld lat temu i przez następne (nie wiedzieć czemu) 3,5mld lat w nic bardziej od siebie skomplikowanego nie wyewoluowały.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, 3grosze napisał:

i przez następne (nie wiedzieć czemu) 3,5mld lat w nic bardziej od siebie skomplikowanego nie wyewoluowały.

Chyba to jest wiadome. Nie było tlenu, środowisko było mocno kwaśne, pozyskiwanie energii z procesów beztlenowych jest za słabe żeby utrzymać większy organizm. I tak do tej pory niektóre ekstremalne środowiska na Ziemi są zasiedlane tylko przez jednokomórkowce. Po prostu ewolucja, dlatego wielbłądy o szerokich kopytach pojawiły się w afryce a nie na kole podbiegunowym, a puchate niedźwiedzie polarne nie pojawiły się w Afryce tylko na północy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, tempik napisał:

Nie było tlenu,

To jeden z czynników (baaaardzo ważny). Ale cały czas na Ziemi żyją tlenowce, które od miliardów lat nie uznały za stosowne się ulepszyć: nie mają takiej potrzeby: nie stymuluje ich własna, stabilna  nisza ekologiczna. Potrzebne są jeszcze "kopniaki" ewolucyjne naruszające status quo ich strefy komfortu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, tempik napisał:

A jakie są to czynniki? tak rzadkie i unikalne że nie istnieją w żadnym z miliardów innych układów planetarnych w miliardach innych galaktyk?

Wymieniłem ich kilka, w tym jeden jest w tekście pod którym piszemy te komentarze... Ja absolutnie nie twierdzę, że życie na innych planetach/ciałach niebieskich jest niemożliwe. Jedynie wskazuje, że prawdopodobieństwo zaistnienia życia nie jest prostą funkcją ilości potencjalnych planet skalistych znajdujących się w ekosferze. 

Niemniej, faktycznie, czynniki/koincydencje o których pisałem nie mają się tak samo do każdego rodzaju życia. Zgadzam się oczywiście z tym, ze życie prymitywne, jednokomórkowe jest bardziej prawdopodobnie niż bardziej złożone. Nie będę tutaj rozróżniał stanów pośrednich np. wielokomórkowców takich czy innych, tylko od razu przejdę na drugą stronę skali - życie inteligentne. Wymieniam tutaj kilka czynników które zostały spełnione dla życia inteligentnego na ziemi (zasada antropiczna): 

1. czas życia wszechświata (w kontekście okienka czasowego w którym możw powstać życie + czas potrzebny do powst. życia inteligentnego) i czas życia gwiazd. Gdyby nasze słońce żyło krócej niż 2-3t (t- średni czas życia gwiazdy) upłynęłoby zbyt mało czasu aby powstały cięższe pierwiastki potrzebne do życia takei jak tlen, azot, wegiel. 

2. Położenie w galaktyce - zbyt blisko centrum - zbyt duże prawdopodobieństwo kolizji z inną gwiazdą - a wiec zbyt mało czasu na powstanie życia inteligentnego + duża gestosć gwiazd powoduje odkształcanie toru planet, większa ilosć komet etc. 

3. Promien korotacji - nasz układ jest dokładnie w takim miejscu galaktyki że jedgo prędkość względem galaktyki jest tak zbilansowana że jego pozycja jest stabilna i nie wchodzi on w gęste obszray ani nie ucieka z galaktyki (prędkośc wirowa przy centrum galaktyki i prędkośc liniowa na końcach ramion galaktyki się mniej więcej znoszą). 

4. Dalej jeśli chodzi o pozycję w galaktyce - układ słoneczny znajduje się w mniej gęstym ramieniu, wieć nei doś że nie zbliza się do centrum i nie ucieka to jeszcze jest w obszarze mniejszego zagęszczenia "niebezpieczeństw" 

5. Masa słońca - musi być między 0,85 M a 1,2 M - gdyby masa była mniejsz anie nastąpiły by reakcje termojądrowe a wtedy patrz punkt 1. Gdyby była większa - zbyt szybko by się wypaliło. (Niektóre gwaizdy żyją np. 1 mld lat, a ewolucja życia na zimei trwa 3.5 mld lat...) 

6. Odlgłość ziemi od Słońca - ekosfera (najbardziej popularny czynnik...) 

7. Księżyc - ziemia jest jedyną planetą ukłądu złonecznego i chyba jedyną znaną nam w ogóle która posiada tak duży księżyc w stounku do planety. Wielkośc ksieżyca nie dość że nas chorni przed komentami etc. to jeszcze jego masa stabilizuje oś obrotu ziemi dzięki czemu bieguny nam się co róż nie zmieniają i nie ma drastycznych zmian klimatu. 

8. Jowisz. Jego położeni ejest ważne - zbyt blisko - destabiliazacja toru Ziemi. Zbyt daleko - nawet 1000 razy częstsze kolizje komet  z naszą planetą. 

9. Wielkośc ziemi - zbyt mała grwaiwtacja uniemożliwiła by utrzymanie ise atmosfery w obecnej gęstości. 

Podsumowując: Nie twierdze, że życie inteligentne we wszechswiecie nie jest możliwe (absolutnie!) - twierdzę jedynie, że nasze "szacunki" są moooocno optymistyczne bo opierają się głównie na ilości egzoplanet i ew. tego czy jest skalista i w ekosferze, a to MOŻE być dużo, duużo za mało. Dodatkowo zwracam uwagę, że wynik prawdopodobieństwa obliczany na podstawie ilości egzoplanet we wszechświecie drastycznie spada kiedy się uwzględni kazdy z tych punktów - a ich wpływ skumulowany może to prawdopodobieństwo zmniejszyć do bliżej nie znanej mi wartosci, ale na pewno znacznie mniejszej niż to większosc ludzi myśli (w tym mądrych głów z programó discovery na ten temat ;P). Krótko mówią - najpierw należałoby obliczyć prawdopodobieństwo występienia życia int. biorąc pod uwagę wszystkie powyzsz eczynniki + wszystkie inne (jak to z artykułu powyzej) - a dopiero później oceniać czy to jest wysokie czy niskie prawdopodonieństwo ;P Niby banał, ale jakoś nikt się nie kwapi żeby tych obliczeń dokonać. Pewnie dlatego, że gdyby brać pod uwagę te czynniki to ŻADNA z odnalezionych przez nas egzoplanet nie łapie się nawet na spełnienie połowy tych założeń. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
36 minut temu, Warai Otoko napisał:

Krótko mówią - najpierw należałoby obliczyć prawdopodobieństwo występienia życia int. biorąc pod uwagę wszystkie powyzsz eczynniki + wszystkie inne (jak to z artykułu powyzej) - a dopiero później oceniać czy to jest wysokie czy niskie prawdopodonieństwo

Są naukowcy zajmujący się tematem, ale oni samokrytycznie nazywają te "obliczenia" szacowaniem: brak ścisłych danych po prostu.:( Ale biorąc nawet wariant pesymistyczny (hipoteza rzadkiej Ziemi) jedno życie inteligentne/galaktykę jest znane, a galaktyk miliardy.

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
44 minuty temu, Warai Otoko napisał:

czas życia gwiazd

takich średniaków jak Słońce jest chyba najwięcej, czyli dalej miliardy miliardów identycznych gwiazd

44 minuty temu, Warai Otoko napisał:

zbyt blisko centrum - zbyt duże prawdopodobieństwo kolizji z inną gwiazdą - a wiec zbyt mało czasu na powstanie życia inteligentnego

przecież galaktyki które obserwujemy istnieją miliardy lat i nie widać jakiejś wyrwy bliżej centrum, dalej tam krążą różnorakie gwiazdy, te mniejsze też

 

44 minuty temu, Warai Otoko napisał:

wieć nei doś że nie zbliza się do centrum i nie ucieka to jeszcze jest w obszarze mniejszego zagęszczenia "niebezpieczeństw" 

ile trwa takie zbliżenie ? ile razy trzeba okrążyć jądro? przecież to pewnie idzie w miliardy lat

44 minuty temu, Warai Otoko napisał:

Masa słońca - musi być między 0,85 M a 1,2 M

jak wyżej, takich gwiazd jest masa, nie do policzenia

44 minuty temu, Warai Otoko napisał:

Księżyc - ziemia jest jedyną planetą ukłądu złonecznego i chyba jedyną znaną nam w ogóle która posiada tak duży księżyc w stounku do planety.

chyba już nie aktualne bo chyba już są potwierdzone w obserwacjach księżyce i to duże, bo do małych to jeszcze nie ma odpowiedniej lornetki.

44 minuty temu, Warai Otoko napisał:

Jowisz. Jego położeni ejest ważne

nawet bardzo, ale każdy układ w podobnych odległościach od gwiazdy tworzy swoje gazowe olbrzymy

 

44 minuty temu, Warai Otoko napisał:

Wielkośc ziemi - zbyt mała grwaiwtacja uniemożliwiła by utrzymanie ise atmosfery w obecnej gęstości. 

no ale nie jest wymagana masa w punkt taka jak Ziemi, jest spory zakres, w który wpasuje się mnóstwo innych planet

44 minuty temu, Warai Otoko napisał:

to jeszcze jest w obszarze mniejszego zagęszczenia "niebezpieczeństw" 

Niestety jesteśmy na ostatniej prostej przed niebezpieczeństwem i nieuchronnie zderzymy się inną galaktyką. Ale nie ma co przesadzać bo jeszcze trochę pożyjemy i odchowamy dzieci. A samego zderzenia możemy nawet nie odczuć bo jest mała szansa żeby wpaść na inny obiekt w tak wielkiej ilości pustej przestrzeni.

i Jeszcze jedno, może po prostu żyjemy na wsi naszej galaktyki i dlatego życie wolno płynie i daleko mamy do sąsiadów. Może miasto, ruch,zgiełk i tętniące życie właśnie toczy się bliżej centrum a nie na naszych peryferiach? :)

 

 

Edytowane przez tempik

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, tempik napisał:

i Jeszcze jedno, może po prostu żyjemy na wsi naszej galaktyki i dlatego życie wolno płynie i daleko mamy do sąsiadów. Może miasto, ruch,zgiełk i tętniące życie właśnie toczy się bliżej centrum a nie na naszych peryferiach? :)

 

 

Wszechświat istnieje ok. 14 mld lat. Na początku nie wiem przez ile miliardów lat życie było mało proawdopodobne/niemożliwe bo za gorąco, za mało cięzkich pierwiastków, planet etc. Ewolucja życia inteligentnego na ziemi trwała 3.5 mld lat, czyli 1/4 życia wszechświata! Dość długo, a biorąc pow uwagę "ruch" jaki jest przy jądrze galaktyki (i inne czynnikim o których pisałem) to prawdopodobieństwo zniszczenia życia w zarodku np. podczas pierwszego mld lat ewolucji jest bardzo duże. Poza tym słońce nie jest taka przeciętną gwiazda, żyje długo etc. najwięcej jest czerwonych karłów. 

 

32 minuty temu, 3grosze napisał:

Są naukowcy zajmujący się tematem, ale oni samokrytycznie nazywają te "obliczenia" szacowaniem: brak ścisłych danych po prostu.:( Ale biorąc nawet wariant pesymistyczny (hipoteza rzadkiej Ziemi) jedno życie inteligentne/galaktykę jest znane, a galaktyk miliardy.

Właśnie. Dlatego pisałem dalej, że to sa szacunki, ale poza tym mocno optymistyczne. Generalnie nie możemy za bardzo nic sensownego powiedzieć o prawdopodobieństwie isteninai inne go niż nasze życia int. we wszechświecie bo dotychczasowa obserwowana częstość występowania wynosi 1. Ale jeśli chcemy coś szacować to nie możemy brać tylko ilości planet i tego czy jest w ekosferze... Dlatego wszelkie twierdzenie że "nie możliwe, żeby nie było inteligentnego życia w tak wielkim wszechświecie" sa naiwne. Może jest, może nie. Jedno jest pewne - tam gdzie na pewno powstało int. życie warunki były bardzo wyjątkowe! Dlatego bez dodatkowych danych nie można zakładac że inne int. zycie potrzebuje tylko małej części z tych wyjątkowych warunków - niby dlaczego? :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Warai Otoko napisał:

Dlatego bez dodatkowych danych nie można zakładac że inne int. zycie potrzebuje tylko małej części z tych wyjątkowych warunków - niby dlaczego? :P

Dlatego że życie to zjawisko termodynamiczne. Wystarczy spojrzeć na podmorskie kominy. Stworzenia tam żyjące są bardziej z Wenus niż z Ziemi. Oczywiście wydaje się że Natura sprzyja białkowcom - powszechność węgla, tlenu, itp, ale równie powszechne są warunki, w których amoniak może pełnić rolę rozpuszczalnika polarnego. Piszę o tym bo nam, białkowcom, wydaje się że rozpuszczalnik polarny jest warunkiem koniecznym. Sto lat temu w ramach powszechnie znanego, a dziś zapomnianego, doświadczenia wrzuciłem do roztworu szkła wodnego trochę kryształów chlorku wapnia, siarczanu miedzi i niklu, las który wyrósł w zlewce przyprawił mnie o chwile olśnienia - nie musi być organiczne!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Jajcenty napisał:

Dlatego że życie to zjawisko termodynamiczne. Wystarczy spojrzeć na podmorskie kominy. Stworzenia tam żyjące są bardziej z Wenus niż z Ziemi. Oczywiście wydaje się że Natura sprzyja białkowcom - powszechność węgla, tlenu, itp, ale równie powszechne są warunki, w których amoniak może pełnić rolę rozpuszczalnika polarnego. Piszę o tym bo nam, białkowcom, wydaje się że rozpuszczalnik polarny jest warunkiem koniecznym. Sto lat temu w ramach powszechnie znanego, a dziś zapomnianego, doświadczenia wrzuciłem do roztworu szkła wodnego trochę kryształów chlorku wapnia, siarczanu miedzi i niklu, las który wyrósł w zlewce przyprawił mnie o chwile olśnienia - nie musi być organiczne!

To o czym piszesz ma miejsce niezależnie od czynników o których pisałem (do amoniaku potrzeba azotu, a do tego potrzeba reaktora w postaci odpowiedniej i opodiwendio długo zyjącej gwiazdy; potrzeba też nie rozwalania życia raz na dekadę etc. etc. ). Poza tym pisałem o życiu inteligentnym :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Cytat

Masa słońca - musi być między 0,85 M a 1,2 M - gdyby masa była mniejsz anie nastąpiły by reakcje termojądrowe a wtedy patrz punkt 1. Gdyby była większa - zbyt szybko by się wypaliło. (Niektóre gwaizdy żyją np. 1 mld lat, a ewolucja życia na zimei trwa 3.5 mld lat...) 

Tutaj zawarty jest znaczący błąd. Reakcje syntezy nie zachodzą w brązowych karłach, które mają masę mniejszą niż 0,08 masy Słońca , przez co nie są uważane za pełnoprawne gwiazdy.

Powyżej tej masy dochodzi już do syntezy.

0,85M to już jest masa nawet większa niż gwiazd typu widmowego  K (pomarańczowe karły). Te gwiazdy uważa się zaś za najlepsze dla życia. Żyją 1,5-2 x dłużej niż Słońce a są spokojniejsze niż czerwone karły.

Ponadto rozważając kwestię życia w Kosmosie należy wziąć pod uwagę efekt skali. W obserwowalnym Wszechświecie jest szacunkowo ok. 70 trylionów gwiazd. Nawet jeśli tylko co przy milionowej gwieździe zachodzą zjawiska takie jak w naszym US to daje to 70 bilionów  układów. Mało? W naszej Galaktyce dałoby to ok. 300 tyś układów.

Można zgodzić się co do jednego - życie inteligentne, zdolne do stworzenia cywilizacji technicznej może być rzeczywiście rzadkie, patrz - hipoteza (teoria?) homo przypadkiem sapiens.

Ale tutaj znowu wchodzi efekt skali...

4 godziny temu, tempik napisał:

Po prostu ewolucja, dlatego wielbłądy o szerokich kopytach pojawiły się w afryce a nie na kole podbiegunowym, a puchate niedźwiedzie polarne nie pojawiły się w Afryce tylko na północy.

Trochę nietrafione porównanie. Szerokie kopyta są potrzebne zarówno dromaderom wędrującym po piasku, baktrianom wędrującym po piasku i czasem po śniegu. Natomiast niedźwiedź polarny też ma szerokie bardzo stopy - zarówno śnieg jak i piach  w pewnych konsystencjach są po prostu  grząskie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
19 minut temu, venator napisał:

Tutaj zawarty jest znaczący błąd. Reakcje syntezy nie zachodzą w brązowych karłach, które mają masę mniejszą niż 0,08 masy Słońca , przez co nie są uważane za pełnoprawne gwiazdy.

Napisałem przecież, że poniżej 0.85 NIE MOZE być. Więc chyba jest dobrze ;P M - to masa słońca jakby co. 

20 minut temu, venator napisał:

Ponadto rozważając kwestię życia w Kosmosie należy wziąć pod uwagę efekt skali. W obserwowalnym Wszechświecie jest szacunkowo ok. 70 trylionów gwiazd. Nawet jeśli tylko co przy milionowej gwieździe zachodzą zjawiska takie jak w naszym US to daje to 70 bilionów  układów. Mało? W naszej Galaktyce dałoby to ok. 300 tyś układów.

No własnie nie wiemy tego czy mało czy nie mało. Być może biorąc pod uwagę wszystkie te czynniki o których napisałem to nie przy co milionowej zachodzą takie zjawiska jak int. życie a co 100 trylionów gwiazd. Skąd wiesz? Własnie o to chodzi. Najpierw by trza policzyć, a to trudne lub przy obecnych danych niemożliwe. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
19 minut temu, Warai Otoko napisał:

Napisałem przecież, że poniżej 0.85 NIE MOZE być. Więc chyba jest dobrze ;P M - to masa słońca jakby co. 

Skąd wiesz? Własnie o to chodzi. Najpierw by trza policzyć, a to trudne lub przy obecnych danych niemożliwe. 

Nie jest dobrze. Gdybyś przed 8 wrzucił zero i zlikwidował 5 to byłoby dobrze.  0,85 M to jest  85% masy Słońca, a to więcej niż mają najmasywniejsze czerwone i pomarańczowe karły.

A  obydwa typy karłów są przecież gwiazdami. 

Cytat

Skąd wiesz? Własnie o to chodzi. Najpierw by trza policzyć, a to trudne lub przy obecnych danych niemożliwe

Nie wiem, strzelałem przecież. Jednak wszystkie ostatnie odkrycia zdają się potwierdzać hipotezę , że pewne zjawiska w Kosmosie są powszechne. Dlaczego i układ podobny do naszego miałby być jakimś wyjątkiem?

Edytowane przez venator
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Warai Otoko napisał:

Być może biorąc pod uwagę wszystkie te czynniki o których napisałem to nie przy co milionowej zachodzą takie zjawiska jak int. życie a co 100 trylionów gwiazd. Skąd wiesz? Własnie o to chodzi. Najpierw by trza policzyć, a to trudne lub przy obecnych danych niemożliwe. 

Mamy pewne wskazówki. Ewolucja jest uparta: oko, skrzydło, wyrostek robaczkowy wyewoluował niezależnie kilka razy. To sugeruje powtarzalność zjawiska, a właściwie determinację.

IMHO życie jest powszechne tylko krótkie,  nie spotkamy Obcych z powodu chorób autoimmunologicznych: agresja, zachłanność, plastiki, bomby atomowe. Zakładam, że oni też na to cierpią - ewolucja :)

Te nasze 100 lat od użycia fal EM to dość krótko, a wiele wskazuje że nie mamy następnych 100 lat :)

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od tych ewolucyjnych wskazówek jest jeden wyjątek - mózg o inteligencji zdolnej do stworzenia cywilizacji technicznej. 

W tak bogatym i różnorodnym ekosystemie jak ziemski udało się to tylko człowiekowi. Niepokoi mnie ta wyjątkowość.

A  wymienione choroby autoimmnoulogiczne  nie są chyba aż tak niebezpieczne, a w pewnych aspektach napędzają nawet rozwój.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, venator napisał:

Od tych ewolucyjnych wskazówek jest jeden wyjątek - mózg o inteligencji zdolnej do stworzenia cywilizacji technicznej. 

Wiemy że  inteligencja nie jest wyjątkowa. Wydaje się obowiązkowa. Mają ją ssaki, ptaki, pająki*... Jak zajdzie potrzeba to i orzeł skonstruuje otwieracz do żółwi. @3grosze wspominał, bardziej jest to funkcja środowiska niż białka. Białko zareaguje na presję środowiskową większymi pazurami, albo większym mózgiem. Kwestia liczby prób, a tu jesteśmy zgodni, liczba prób jest duża.

*) Portia oczywiście :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, venator napisał:

Nie wiem, strzelałem przecież. Jednak wszystkie ostatnie odkrycia zdają się potwierdzać hipotezę , że pewne zjawiska w Kosmosie są powszechne. Dlaczego i układ podobny do naszego miałby być jakimś wyjątkiem?

Nie wiem dlaczego miałby być wyjątkiem, ale wszystko wskazuje, że jest bardzo rzadki (zw względu na czynniki o których napisałem, więc pewne rzeczy nie są powszechne jednak). Nie ma podstaw do luźnych przypuszczeń (bo tylko o takich jest tutaj mowa), że życie inteligentne jest powszechne, albo chociażby częste w kosmosie. 

Co do tych mas słońca etc. trza by zajrzeć do literatury - jesteś pewien, że w gwiazdach o masie 0,08 M zachodzi synteza CIĘŻKICH pierwiastków ? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, venator napisał:

Od tych ewolucyjnych wskazówek jest jeden wyjątek - mózg o inteligencji zdolnej do stworzenia cywilizacji technicznej. 

W tak bogatym i różnorodnym ekosystemie jak ziemski udało się to tylko człowiekowi. Niepokoi mnie ta wyjątkowość.

Ta wyjątkowość wcale nie musi być przypadkowa. Być może nasi przodkowie eliminowali każdą inteligentną konkurencję. I dopiero gdy zostaliśmy sami zachwiana została równowaga i nasze możliwości wystrzeliły. Nie musimy się martwić że nas napadną inne homo to mamy możliwości aby budować rakiety. 

 

Co do ewolucji życia to te 3,5 miliarda lat trwa na Ziemi ale przecież gdzie indziej mogła trwać dużo krócej . 

 

Co do szukania życia to obserwując Słońce nawet z odległości najbliższych gwiazd niczym się ono nie wyróżnia od taka sobie słaba kropeczka. A od zauważenia Słońca do zauważenia Ziemi i tego co się na niej dzieje to bardzo długa droga. 

Do tego czas istnienia naszego gatunku jest śmiesznie mały światło wysłane przez pierwszych ludzi (tych co jeszcze na drzewach byli) teraz dociera do krańca naszej galaktyki jak ktoś jakimś cudem je zobaczy i wyśle wiadomość to zobaczymy ją za kolejne 100 tysięcy lat. Życia w okół nas może być pełno ale my po prostu możemy nie mieć szansy je zauważyć a nawet jak zauważymy to z powodu odległości nic z tym nie będziemy w stanie zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, ozeo napisał:

Życia w okół nas może być pełno ale my po prostu możemy nie mieć szansy je zauważyć

A może wszystkie rozwinięte cywilizacje obrały tą samą taktykę co ludzie. Czyli pobudowali tylko wielkie anteny do nasłuchu i każdy wsłuchuje się w ciszę :) wiadomo to jest łatwiejsze i tańsze , bo żeby nadawanie miało sens i szansę odbioru musiało by trwać przynajmniej setki tysięcy lat nieprzerwanie

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wszystkie duże planety Układu Słonecznego posiadają pierścienie, w kręgach naukowych pojawiaj się sugestie, że pierścienie mógł posiadać Mars. To rodzi pytanie o ewentualne pierścienie wokół Ziemi. Naukowcy z australijskiego Monash University znaleźli pierwsze dowody sugerujące, że nasza planeta również posiadała pierścień. Uczeni przyjrzeli się 21 kraterom uderzeniowym pochodzącym z trwającego ok. 40 milionów lat okresu intensywnych bombardowań Ziemi przez meteoryty, do których doszło w ordowiku.
      Początek tego okresu wyznacza znaczny wzrost materiału pochodzącego z chondrytów L (chondryty oliwinowo-hiperstenowe), które znajdują się w warstwie sprzed 465,76 ± 0,30 milionów lat. Od dawna przypuszcza się, że bombardowanie to było spowodowane przez rozpad z pasie asteroid dużego obiektu zbudowanego z chondrytów L.
      Uczeni z Monash zauważyli, że wszystkie badane przez nich kratery uderzeniowe znajdowały się w ordowiku w pasie wokół równika, ograniczonym do 30 stopni szerokości północnej lub południowej. Tymczasem aż 70% kraterów uderzeniowych na Ziemi powstało na wyższych szerokościach geograficznych. Zdaniem uczonych, prawdopodobieństwo, że asteroidy, po których pozostały wspomniane kratery, pochodziły z pasa asteroid, wynosi 1:25 000 000. Dlatego też zaproponowali inną hipotezę.
      Andrew G. Tomkins, Erin L. Martin i Peter A. Cawood uważają, że około 466 milionów lat temu od przelatującej w pobliżu Ziemi asteroidy, w wyniku oddziaływania sił pływowych planety, oderwał się duży fragment, który rozpadł się na kawałki. Materiał ten utworzył pierścień wokół Ziemi. Stopniowo fragmenty pierścienia zaczęły opadać na planetę.
      Ponadto proponujemy, że zacienienie Ziemi przez pierścień było powodem pojawienia się hirnantu, piszą autory badań. Hirnant to krótkotrwały ostatni wiek późnego ordowiku. Jego początki wiązały się z ochłodzeniem klimatu, zlodowaceniem i znacznym spadkiem poziomu oceanów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wszystkie organizmy żywe wykorzystują metale w czasie podstawowych funkcji życiowych, od oddychania po transkrypcję DNA. Już najwcześniejsze organizmy jednokomórkowe korzystały z metali, a metale znajdziemy w niemal połowie enzymów. Często są to metale przejściowe. Naukowcy z University of Michigan, California Institute of Technology oraz University of California, Los Angeles, twierdzą, że żelazo było tym metalem przejściowym, który umożliwił powstanie życia.
      Wysunęliśmy radykalną hipotezę – żelazo było pierwszym i jedynym metalem przejściowym wykorzystywanym przez organizmy żywe. Naszym zdaniem życie oparło się na tych metalach, z którymi mogło wchodzić w interakcje. Obfitość żelaza w pierwotnych oceanach sprawiła, że inne metale przejściowe były praktycznie niewidoczne dla życia, mówi Jena Johnson z University of Michigan.
      Johnson połączyła siły z profesor Joan valentine z UCLA i Tedem Presentem z Caltechu. Profesor Valentine od dawna bada, jakie metale wchodziły w skład enzymów u wczesnych form życia, umożliwiając im przeprowadzanie niezbędnych procesów życiowych. Od innych badaczy wielokrotnie słyszała, że przez połowę historii Ziemi oceany były pełne żelaza. W mojej specjalizacji, biochemii i biochemii nieorganicznej, w medycynie i w procesach życiowych, żelazo jest pierwiastkiem śladowym. Gdy oni mi powiedzieli, że kiedyś nie było pierwiastkiem śladowym, dało mi to do myślenia, mówi uczona.
      Naukowcy postanowili więc sprawdzić, jak ta obfitość żelaza w przeszłości mogła wpłynąć na rozwój życia. Ted Present stworzył model, który pozwolił na sprecyzowanie szacunków dotyczących koncentracji różnych metali w ziemskich oceanach w czasach, gdy rozpoczynało się życie. Najbardziej dramatyczną zmianą, jaka zaszła podczas katastrofy tlenowej, nie była zmiana koncentracji innych metali, a gwałtowny spadek koncentracji żelaza rozpuszczonego w wodzie. Nikt dotychczas nie badał dokładnie, jaki miało to wpływ na życie, stwierdza uczona.
      Badacze postanowili więc sprawdzić, jak przed katastrofą tlenową biomolekuły mogły korzystać z metali. Okazało się, że żelazo spełniało właściwie każdą niezbędną rolę. Ich zdaniem zdaniem, ewolucja może korzystać na interakcjach pomiędzy jonami metali a związkami organicznymi tylko wówczas, gdy do interakcji takich dochodzi odpowiednio często. Obliczyli maksymalną koncentrację jonów metali w dawnym oceanie i stwierdzili, że ilość jonów innych biologiczne istotnych metali była o całe rzędy wielkości mniejsza nią ilość jonów żelaza. I o ile interakcje z innymi metalami w pewnych okolicznościach mogły zapewniać ewolucyjne korzyści, to - ich zdaniem - prymitywne organizmy mogły korzystać wyłącznie z Fe(II) w celu zapewnienia sobie niezbędnych funkcji spełnianych przez metale przejściowe.
      Valentine i Johnson chciały sprawdzić, czy żelazo może spełniać w organizmach żywych te funkcje, które obecnie spełniają inne metale. W tym celu przejrzały literaturę specjalistyczną i stwierdziły, że o ile obecnie życie korzysta z innych metali przejściowych, jak cynk, to nie jest to jedyny metal, który może zostać do tych funkcji wykorzystany. Przykład cynku i żelaza jest naprawdę znaczący, gdyż obecnie cynk jest niezbędny do istnienia życia. Pomysł życia bez cynku był dla mnie trudny do przyjęcia do czasu, aż przekopałyśmy się przez literaturę i zdałyśmy sobie sprawę, że gdy nie ma tlenu, który utleniłby Fe(II) do Fe(III) żelazo często lepiej spełnia swoją rolę w enzymach niż cynk, mówi Valentine. Dopiero po katastrofie tlenowej, gdy żelazo zostało utlenione i nie było tak łatwo biologicznie dostępne, życie musiało znaleźć inne metale, które wykorzystało w enzymach.
      Zdaniem badaczy, życie w sytuacji powszechnej dostępności żelaza korzystało wyłącznie z niego, nie pojawiła się potrzeba ewolucji w kierunku korzystania w innych metali. Dopiero katastrofa tlenowa, która dramatycznie ograniczyła ilość dostępnego żelaza, wymusiła ewolucję. Organizmy żywe, by przetrwać, musiały zacząć korzystać z innych metali. Dzięki temu pojawiły się nowe funkcje, które doprowadziły do znanej nam dzisiaj różnorodności organizmów żywych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Krążący wokół Jowisza Ganimedes to największy księżyc w Układzie Słonecznym. Jest większy od najmniejszej planety, Merkurego. Na Ganimedesie znajduje się też największa w zewnętrznych częściach Układu Słonecznego struktura uderzeniowa. Planetolog Naoyuki Hirata z Uniwersytetu w Kobe przeanalizował jej centralną część i doszedł do wniosku, że w Ganimedesa uderzyła asteroida 20-krotnie większa, niż ta, która zabiła dinozaury. W wyniku uderzenia oś księżyca uległa znaczącej zmianie.
      Ganimedes, podobnie jak Księżyc, znajduje się w obrocie synchronicznym względem swojej planety. To oznacza, że jest do niej zwrócony zawsze tą samą stroną. Na znacznej części jego powierzchni widoczne są ślady tworzące kręgi wokół konkretnego miejsca. W latach 80. naukowcy doszli do wniosku, że to dowód na dużą kolizję. Wiemy, że powstały one w wyniku uderzenia asteroidy przed 4 miliardami lat, ale nie byliśmy pewni, jak poważne było to zderzenie i jaki miało wpływ na księżyc, mówi Naoyjuki Hirata.
      Japoński uczony jako pierwszy zwrócił uwagę, że miejsce uderzenia wypada niemal idealnie na najdalszym od Jowisza południku Ganimedesa. Z badan Plutona przeprowadzonych przez sondę New Horizons wiemy, że uderzenie w tym miejscu doprowadziło do zmiany orientacji osi planety, więc tak samo mogło stać się w przypadku Ganimedesa. Hirata specjalizuje się w symulowaniu skutków uderzeń w księżyce i satelity, wiedział więc, jak przeprowadzić odpowiednie obliczenia.
      Na łamach Scientific Reports naukowiec poinformował, że asteroida, która uderzyła w Ganimedesa, miała prawdopodobnie średnicę około 300 kilometrów i utworzyła krater przejściowy o średnicy 1400–1600 kilometrów. Krater przejściowy to krater uderzeniowy istniejący przed powstaniem krateru właściwego, czyli misy wypełnionej materiałem powstałym po uderzeniu. Z przeprowadzonych obliczeń wynika, że tylko tak duża asteroida mogła przemieścić wystarczającą ilość masy, by doszło do przesunięcia osi Ganimedesa na jej obecną pozycję.
      Przypomnijmy, że 14 kwietnia ubiegłego roku wystartowała misja Juice (Jupiter Icy Moons Explorer) Europejskiej Agencji Kosmicznej. Ma ona zbadać trzy księżyce Jowisza: Kallisto, Europę i Ganimedesa. Na jej pokładzie znalazły się polskie urządzenia, wysięgniki firmy Astronika, na których zamontowano sondy do pomiarów plazmy. Wszystkie trzy księżyce posiadają zamarznięte oceany. To najbardziej prawdopodobne miejsca występowania pozaziemskiego życia w Układzie Słonecznym. W lipcu 2031 roku Juice ma wejść na orbitę Jowisza, a w grudniu 2034 roku znajdzie się na orbicie Ganimedesa i będzie badała ten księżyc do września 2035 roku.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tysiące kilometrów pod naszymi stopami, wewnątrz płynnego jądra Ziemi, znajduje się nieznana dotychczas struktura, donoszą naukowcy z Australian National University (ANU). Struktura ma kształt torusa (oponki), znajduje się na niskich szerokościach geograficznych i jest równoległa do równika. Nikt wcześniej jej nie zauważył.
      Jądro Ziemi składa się z dwóch warstw, sztywnej wewnętrznej oraz płynnej zewnętrznej. Nowo odkryta struktura znajduje się w górnych partiach jądra zewnętrznego, gdzie jądro spotyka się z płaszczem ziemskim.
      Współautor badań, geofizyk Hrvoje Tkalčić mówi, że fale sejsmiczne wędrują wolniej w nowo odkrytym regionie, niż w reszcie jądra zewnętrznego. Region ten znajduje się na płaszczyźnie równikowej, na niskich szerokościach geograficznych i ma kształt donuta. Nie znamy jego dokładnej grubości, ale uważamy, że rozciąga się on na kilkaset kilometrów poniżej granicy jądra i płaszcza, wyjaśnia uczony.
      Uczeni z ANU podczas badań wykorzystali inną technikę niż tradycyjne obserwacje fal sejsmicznych w ciągu godziny po trzęsieniu. Badacze przeanalizowali podobieństwa pomiędzy kształtami fal, które docierały do nich przez wiele godzin od wstrząsów. Zrozumienie geometrii rozprzestrzeniania się fal oraz sposobu, w jaki przemieszczają się przez jądro zewnętrzne, pozwoliło nam zrekonstruować czasy przejścia przez planetę i wykazać, że ten nowo odkryty region sejsmiczny cechuje wolniejsze przemieszczanie się fal, stwierdza Tkalčić.
      Jądro zewnętrzne zbudowane jest głównie z żelaza i niklu. To w nim, dzięki ruchowi materiału, powstaje chroniące Ziemię pole magnetyczne, które umożliwiło powstanie złożonego życia. Naukowcy sądzą, że szczegółowe poznanie budowy zewnętrznego jądra, w tym jego składu chemicznego, jest kluczowe dla zrozumienia pola magnetycznego i przewidywania tego, kiedy może potencjalnie osłabnąć.
      Nasze odkrycie jest istotne, gdyż wolniejsze rozprzestrzenianie się fal sejsmicznych w tym regionie wskazuje, że znajduje się tam dużo lekkich pierwiastków. Te lżejsze pierwiastki, wraz z różnicami temperatur, pomagają w intensywnym mieszaniu się materii tworzącej jądro zewnętrzne. Pole magnetyczne to podstawowy element potrzebny do podtrzymania istnienia życia na powierzchni planety, zwraca uwagę profesor Tkalčić.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jedno z ważnych pytań o początki życia brzmi: w jaki sposób cząstki RNA swobodnie przemieszczające się w pierwotnej zupie zostały opakowane w chronione błoną komórki. Odpowiedź na to pytanie zaproponowali właśnie na łamach Science Advances inżynierowie i chemicy z Uniwersytetów w Chicago i w Houston oraz Jack Szostak, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizjologii lub medycyny. W swoim artykule pokazują, jak przed 3,8 miliardami lat krople deszczu mogły ochronić pierwsze protokomórki i umożliwić powstanie złożonych organizmów żywych.
      Uczeni przyjrzeli się koacerwatom, dużym grupom cząstek, samoistnie tworzącym się w układach koloidalnych (niejednorodnych mieszaninach). Zachowanie koacerwatów można porównać do zachowania kropli oleju w wodzie.
      Już dawno pojawiła się hipoteza, że nie posiadające błon mikrokrople koacerwatów mogły być modelowymi protokomórkami, gdyż mogą rosnąć, dzielić się i gromadzić wewnątrz RNA. Jednak błyskawiczna wymiana RNA pomiędzy koacerwatami, ich szybkie łączenie się, zachodzące w ciągu minut oznaczają, że poszczególne krople nie są w stanie utrzymać swojej odrębności genetycznej. To zaś oznacza, że ewolucja darwinowska nie jest możliwa, a populacja takich protokomórek byłaby narażona na błyskawiczne załamanie w wyniku rozprzestrzeniania się pasożytniczego RNA, czytamy w artykule. Innymi słowy każda kropla, która zawierałaby mutację potencjalnie użyteczną na drodze do powstania życia, błyskawicznie wymieniałaby swoje RNA z innymi RNA, nie posiadającymi takich pożytecznych mutacji. W bardzo szybkim tempie wszystkie krople stałyby się takie same. Nie byłoby różnicowania, konkurencji, a zatem nie byłoby ewolucji i nie mogłoby powstać życie.
      Jeśli dochodzi do ciągłej wymiany molekuł czy to między kroplami czy między komórkami i po krótkim czasie wszystkie one wyglądają tak samo, to nie pojawi się ewolucja. Będziemy mieli grupę klonów, wyjaśnia Aman Agrawal z Pritzker School of Molecular Engineering na University of Chicago.
      Nauka od dawna zastanawia się, co było pierwszą molekułą biologiczną. To problem kury i jajka. DNA koduje informacje, ale nie przeprowadza żadnych działań. Białka przeprowadzają działania, ale nie przenoszą informacji. Badacze tacy jak Szostak wysunęli hipotezę, że pierwsze było RNA. To molekuła jak DNA, zdolna do kodowania informacji, ale zawija się jak białko.
      RNA było więc kandydatem na pierwszy materiał biologiczny, a koacerwaty kandydatami na pierwsze protokomórki. Wszystko wydawało się dobrze układać, aż w 2014 roku Szostak opublikował artykuł, w którym informował, że wymiana materiału pomiędzy kroplami koacerwatów zachodzi zbyt szybko. Możesz stworzyć różnego rodzaju krople koacerwatów, ale nie zachowają one swojej unikatowej odrębności. Zbyt szybko będą wymieniały RNA. To był problem z którym przez długi czas nie potrafiono sobie poradzić, mówi Szostak.
      W naszym ostatnim artykule wykazaliśmy, że problem ten można przynajmniej częściowo przezwyciężyć, jeśli koacerwaty zamkniemy w wodzie destylowanej – na przykład wodzie deszczowej czy jakiejś innej słodkiej wodzie. W kroplach takich pojawia się rodzaj wytrzymałej błony, która ogranicza wymianę zawartości, dodaje uczony.
      Na trop tego zjawiska naukowcy wpadli, gdy Aman Agrawal był na studiach doktoranckich. Badał zachowanie koacerwatów poddanych działaniu pola elektrycznego w destylowanej wodzie. Jego badania nie miały nic wspólnego z początkami życia. Interesował go fascynujący materiał z inżynieryjnego punktu widzenia. Manipulował napięciem powierzchniowym, wymianą soli, molekuł itp. Chciał w swojej pracy doktorskiej badać podstawowe właściwości koacerwatów.
      Pewnego dnia Agrawal jadł obiad z promotorem swojej pracy magisterskiej, profesorem Alamgirem Karimem oraz jego starym znajomym, jednym ze światowych ekspertów inżynierii molekularnej, Matthew Tirrellem. Tirrell zaczął się zastanawiać, jak badania Agrawala nad wpływem wody destylowanej na koacerwaty mogą się mieć do początków życia na Ziemi. Zadał swoim rozmówcom pytanie, czy 3,8 miliarda lat temu na naszej planecie mogła istnieć woda destylowana. Spontanicznie odpowiedziałem „deszczówka”! Oczy mu się zaświeciły i od razu było widać, że jest podekscytowany tym pomysłem. Tak połączyły się nasze pomysły, wspomina profesor Karim.
      Tirrell skontaktował Agrawla z Szostakiem, który niedawno rozpoczął na Uniwersytecie Chicagowskim nowy projekt badawczy, nazwany z czasem Origins of Life Initiative. Profesor Tirrel zadał Szostakowi pytanie: Jak sądzisz, skąd na Ziemi przed powstaniem życia mogła wziąć się woda destylowana. I Jack odpowiedział dokładnie to, co już usłyszałem. Że z deszczu.
      Szostak dostarczył Agrawalowi próbki DNA do badań, a ten odkrył, że dzięki wodzie destylowanej transfer RNA pomiędzy kroplami koacerwatów znacząco się wydłużył, z minut do dni. To wystarczająco długo, że mogło dochodzić do mutacji, konkurencji i ewolucji. Gdy mamy populację niestabilnych protokomórek, będą wymieniały materiał genetyczny i staną się klonami. Nie ma tutaj miejsca na ewolucję w rozumieniu Darwina. Jeśli jednak ustabilizujemy te protokomórki tak, by przechowywały swoją unikatową informację wystarczająco długo, co najmniej przez kilka dni, może dojść do mutacji i cała populacja będzie ewoluowała, stwierdza Agrawal.
      Początkowo Agrawal prowadził swoje badania z komercyjnie dostępną laboratoryjną wodą destylowaną. Jest ona wolna od zanieczyszczeń, ma neutralne pH. Jest bardzo odległa od tego, co występuje w naturze. Dlatego recenzenci pisma naukowego, do którego miał trafić artykuł, zapytali Agrawala, co się stanie, jeśli woda będzie miała odczyn kwasowy, będzie bardziej podobna do tego, co w naturze.
      Naukowcy zebrali więc w Houston deszczówkę i zaczęli z nią eksperymentować. Gdy porównali wyniki badań z wykorzystaniem naturalnej deszczówki oraz wody destylowanej laboratoryjnie, okazało się, że są one identyczne. W obu rodzajach wody panowały warunki, które pozwalałyby na ewolucję RNA wewnątrz koacerwatów.
      Oczywiście skład chemiczny deszczu, który pada obecnie w Houston, jest inny, niż deszczu, który padał na Ziemi przed 3,8 miliardami lat. To samo zresztą można powiedzieć o modelowych protokomórkach. Autorzy badań dowiedli jedynie, że taki scenariusz rozwoju życia jest możliwy, ale nie, że miał miejsce.
      Molekuły, których użyliśmy do stworzenia naszych protokomórek to tylko modele do czasu, aż znajdziemy bardziej odpowiednie molekuły. Środowisko chemiczne mogło się nieco różnić, ale zjawiska fizyczne były takie same, mówi Agrawal.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...