Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Naukowcy obalają kolejną czarną legendę o średniowieczu

Rekomendowane odpowiedzi

Wczesne średniowiecze obrosło wieloma nieprawdziwymi legendami, przez które okres od V do X wieku nazwano Wiekami Ciemnymi. Coraz więcej badań świadczy o tym, że popularne opinie o tym okresie są nieprawdziwe. Teraz okazuje się, że mamy złe wyobrażenie nawet o warunkach życia ówczesnych ludzi.

Z badań przeprowadzonych przez niemiecko-amerykańsko-brytyjski zespół naukowy dowiadujemy się, że nawet średnie i niższe klasy w czasach króla Artura, Piasta Kołodzieja i innych legendarnych bohaterów, cieszyły się lepszymi warunkami życia niż ich potomkowie setki lat później. Ci ludzie żyli lepiej, niż ludzie... w XIX wieku.

Do takich wniosków doszli ekonomiści, historycy, archeolodzy i antropolodzy z Uniwersytetu w Tybindze, Ohio State University, University of Durham i innych uczelni, którzy przeprowadzili szeroko zakrojone badania nad zdrowiem Europejczyków na przestrzeni ponad 2000 lat.

Grupa składająca się z ponad 70 naukowców przez dekadę badała 15 119 ludzkich szkieletów znalezionych w 103 stanowiskach archeologicznych na terenie 16 krajów współczesnej Europy, w tym Polski. Ludzie ci zostali pochowani pomiędzy III wiekiem przed Chrystusem a połową XIX wieku. Naukowcy chcieli poznać odpowiedź na pytanie o wpływ klimatu, środowiska geograficznego i warunków społeczno-ekonomicznych na ludzkie zdrowie na przestrzeni wieków.

Uczeni sprawdzali stan uzębienia, wzrost, badali czynniki świadczące o diecie oraz o wpływie wykonywanej pracy na zdrowie ludzi. Przyglądali się czaszkom ze śladami urazów i porównywali je z czaszkami, na których urazów nie było. Po 10 latach badań doszli do wielu zaskakujących wniosków.

Taką niespodzianką jest np. stwierdzenie, że jedna z największych epidemii w dziejach ludzkości – dżuma Justyniana (541-542), kiedy to mogło umrzeć nawet 100 milionów ludzi na całym świecie – miała pośredni pozytywny wpływ na warunki życia ludzi.

Pokolenia urodzone bezpośrednio po wygaśnięciu zarazy miały dostęp do większej ilości zasobów, co znacząco poprawiło warunki ich życia. Największym zaś zaskoczeniem było stwierdzenie, że od czasu zakończenia dżumy Justyniana warunki życia mieszkańców Europy stopniowo się pogarszały. Na Starym Kontynencie żyło się coraz gorzej, poczynając od wczesne średniowiecza aż do epoki przemysłowej. Naukowcy sądzą, że działo się tak z powodu rosnącego zagęszczenia ludności, zwiększających się nierówności społecznych oraz z powodu małej epoki lodowej (XVI–XIX wiek).

Uczeni zauważyli też, że od XV wieku europejskie państwa podejmują wysiłki na rzecz poprawy warunków zdrowotnych swoich populacji, stopniowo też zwiększają bezpieczeństwo wewnętrzne, co prowadzi do mniejszej liczby aktów przemocy. Jeden z autorów badań, Richard H. Steckel, który porównywał prekolumbijskie cywilizacje Meksyku z plemionami Ameryki Północnej zauważył występowanie podobnego zjawiska – wyższe zorganizowanie społeczeństw prowadzi do mniejszej liczby aktów przemocy.

Szczegółowe omówienie powyższych badań znajdziemy we właśnie wydanej książce The Backbone of Europe - Health, Diet, Work and Violence over Two Millennia, Richard H. Steckel, Clark Spencer Larsen, Charlotte A. Roberts, Joerg Baten (eds.). Cambridge University Press 2018


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale odkryli Amerykę - przecież od lat piszemy o tym, że ludność wiejska w Średniowieczu w Polsce miała całkiem dobre warunki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisałem o tym wielokrotnie tutaj. Odbija się to od ludzkich umysłów jakby były z betonu.

Czarna legenda średniowiecza jest wynikiem dwóch czynników:

- renesansowego buntu

- opłaconym przez ZSRR bandom pisarzy którzy rozpowszechnili każdą czarną rzecz jaką dało się średniowieczu przypisać.

Tymczasem średniowiecze to okres od V do XV wieku gdzie po raz pierwszy udało się w Europie na drodze względnie pokojowej stworzyć jedną uniwersalną kulturę oraz odbudować po zniszczeniach schyłku starożytności. 
I to nie chodzi tylko o Polskę.
Przypisywane średniowieczu tortury i polowania na czarownice miały miejsce głównie w epoce renesansu i późniejszych. 
To nie średniowiecze przyniosło światu 100 mln ofiar tylko wiek XX i dzieci Marksa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 hours ago, thikim said:

Pisałem o tym wielokrotnie tutaj. Odbija się to od ludzkich umysłów jakby były z betonu.

Oooo kurde! Serio? Może dowody jakieś?

2 hours ago, thikim said:

- opłaconym przez ZSRR bandom pisarzy którzy rozpowszechnili każdą czarną rzecz jaką dało się średniowieczu przypisać.

Oooo kurde! Serio? Może dowody jakieś?

2 hours ago, thikim said:

To nie średniowiecze przyniosło światu 100 mln ofiar tylko wiek XX i dzieci Marksa.

Hmm... czyli pewnie w 17 w. też dzieci Marksa żyły, bo wojna trzydziestoletnia (religijna) to lekko licząc 8 mln trupów na ok. 100 mln ludności Europy, czyli ok. 8% (a gdzie indziej też się tłukli).
100 mln na świecie przy zaludnieniu 1,5 - 2,5 mld (1900-1950), to ok. 5%. Tych 100 mln nie chce mi się sprawdzać, przyjmijmy, że tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, ex nihilo napisał:

Hmm... czyli pewnie w 17 w. też dzieci Marksa żyły, bo wojna trzydziestoletnia (religijna) to lekko licząc 8 mln trupów na ok. 100 mln ludności Europy

Trudno wszystko oceniać tak na czarno-biało, tak naprawdę są tylko różne odcienie szarości;), ale akurat XVII wiek to już nie było średniowiecze. Nawiasem mówiąc, najwięcej procesów o czary było w Europie już po zakończeniu średniowiecza (wg Wiki przynajmniej: https://pl.wikipedia.org/wiki/Proces_o_czary). Tak że podstawy do przypuszczeń, że średniowiecze nie było aż takie straszne jak je teraz niektórzy malują, mogą się znaleźć. Mogło tak być, że - przynajmniej jeśli chodzi o kulturę czy sposób myślenia ludzi, nie mówię o poziomie techniki/nauki/medycyny - w średniowieczu było coś "zdrowego", od czego w późniejszych wiekach ludzie odeszli. Zresztą to dość ciekawe, że akcja większości bajek rozgrywa się akurat w średniowieczu, a nie np. w Oświeceniu. I nie tylko bajek, spora część SF (o fantasy nie mówiąc) dzieje się w średniowieczu z grubsza poprzerabianym tak, żeby wyglądało na przyszłość, z futurystycznymi gadżetami itp. ;)

P.S. Nie doczytałem, że Thikim już pisał o procesach czarownic, mea culpa.

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
46 minut temu, darekp napisał:

ększości bajek rozgrywa się akurat w średniowieczu, a nie np. w Oświeceniu.

Bo to chyba "synonim" dawno dawno temu :)

to mniej więcej tak

"bardzo bardzo bardzo dawno dawno temu" - dawny egipt

"bardzo bardzo dawno dawno temu" - coś w okolicach dawnego rzymu/grecji

"dawno dawno temu" - średniowiecze 

potem filmy o wojnie

teraz.

niedaleka przyszłość (znów wojna zniszczyła coś ) 

i daleka przyszłość. (i znów średniowiecze ;) ) 

 

Taka tam symetryczność

 

PS.

Wymyśliłem to teraz :P 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
39 minut temu, Afordancja napisał:

Taka tam symetryczność

Hm, dziwna sprawa, ale nie mam skojarzenia "niedaleka przyszłość -> wojna" (chociaż w SF tak jest często, a w realu też może być jakaś "zawałka" naszej zachodniej cywilizacji). Ale z drugiej strony "bardzo bardzo bardzo (n razy) daleka przyszłość" to w wyobraźni jakaś idylla, gdzie wszystkiego jest pod dostatkiem, czyli w gruncie rzeczy powrót do wspólnoty plemiennej. Tak jak u Lema, gdzie Enefrcowie leżą sobie w wszechmocnym piasku, który spełnia ich wszystkie potrzeby, gdy kogoś zaboli ręka/noga, to wyjmuje z piasku nową i sobie zakłada. To w gruncie rzeczy to samo, co kultura zbieracko-łowiecka - idzie sobie człowiek do lasu i przynosi jedzenie;)

Aha, i jeszcze brakuje wyjaśnienia, dlaczego właściwie chcemy, żeby bajki rozgrywały się "dawno, dawno temu" , a nie np. "nie tak dawno temu, może wczoraj, może rok temu". ;) 

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 hours ago, darekp said:

ale akurat XVII wiek to już nie było średniowiecze.

Oczywiście, że nie. Chodzio mi tylko mi tylko o te "dzieci Marksa", a czy to by był wiek 17, czy -7, to nieistotne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, darekp napisał:

chociaż w SF tak jest często, a w realu też może być jakaś "zawałka" naszej zachodniej cywilizacji

Tak  w sumie chodziło mi o jakiś szeroko rozumiany kataklizm 

 

3 godziny temu, darekp napisał:

Aha, i jeszcze brakuje wyjaśnienia, dlaczego właściwie chcemy, żeby bajki rozgrywały się "dawno, dawno temu" , a nie np. "nie tak dawno temu, może wczoraj, może rok temu".

Bo jak dawno dawno temu to trudniej zweryfikować :) (dlatego smoki i magia były dawno temu, a tak całkiem nie dawno to jeszcze babcia by pamiętała ;) )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie to także uderza w inny mit, czyli katastrofę globalnego ocieplenia.

W średniowieczu, przynajmniej w wielu miejscach i jakimś tam okresie, średnia temperatura była wyższa niż dziś. I o dziwo - ludziom żyło się lepiej :) O dziwo, nie było żadnej globalnej katastrofy, a na Grenlandii zamiast lodowców była zielenina. Może ekolodzy nie lubią zieleniny i dlatego tak walczą o lodowce na Grenlandii :D
Jeśli temperatura na Ziemi podniesie się nawet i 10 st. to oczywiście warunki życia się zmienią. Ale od tego się nie umiera. Migracje są i bez tego. Ludzkość to przeżyje. Zwierzęta będą miały trochę gorzej - ale nie wszystkie. Niektóre będą miały nawet lepiej.

 

19 godzin temu, Afordancja napisał:

dlaczego właściwie chcemy, żeby bajki rozgrywały się "dawno, dawno temu"

Takie uwagi:

Ile dziś masz bajek z przeszłości a ile masz bajek z przyszłości czyli s-f? Dzisiaj świat kultury jest zdominowany serialami i filmami s-f - które też są przecież bajkami. A do tego anime - które też można zaliczyć do bajek.
Więc dziś to jednak chyba chcemy żeby bajki rozgrywały się w przyszłości.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napisałem:

3 godziny temu, thikim napisał:

przynajmniej w wielu miejscach i jakimś tam okresie

Jeśli jednak jakieś tam poszczególne miejsca nikogo nie przekonują - chociaż dla człowieka mają zasadnicze znaczenie - bo człowiek nie musi mieszkać wszędzie tylko w miejscach które mu odpowiadają - to cofnijmy się dalej.

Kreda  - jest dużo cieplej niż w najśmielszych eko koszmarach - życie kwitnie :)

Zawsze mnie to zastanawiało - jak można być ekologiem - tak nienawidząc wszystkiego co żyje. Pewnie ma to związek z przeniesieniem kategorii życia na planetę. Dla ekologów - Ziemia żyje. W tej ekobajce to życie Ziemi jest najważniejsze, życie zwierząt gdzieś tam pośrodku a życie ludzi na samym dole.
A jak gość w obronie dziecka dziabnie psa nożem - to ekolodzy najchętniej by go:

Cytat

Skurwy... Zabić to mało powiedziane szkoda psinki

https://www.wsensie.pl/publicystyka/18-komentarze/31344-ojciec-bronil-8-latki-ktora-zaatakowal-pies-spadlo-na-niego-morze-hejtu
To już jest jakaś nowa religia.

Cytat

Naprawdę ciężko jest zrozumieć fanatyków prozwierzęcych, których ramy wrażliwości obejmują: dżdżownicę, karpia, drzewo, psa, ale nie obejmują ludzi. Na wałbrzyskim Śródmieściu amstaff zaatakował 8-letnią dziewczynkę. Dziecko było całkowicie bezbronne w starciu z silnym psem. Ojciec zareagował… jak każdy ojciec. Starał się jak najszybciej uwolnić rękę dziecka, ale nic nie przynosiło efektu. W końcu uderzył psa scyzorykiem w głowę. I się zaczęło.

1 przykazanie  - będziesz nienawidził ludzi.

2 przykazanie - będziesz miłował bardziej Ziemię niż wszystko co żyje.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PS. Żeby nie było to film zauważyłem już po napisaniu poprzedniego posta, czyli teraz.
Religia klimatyczna:

https://www.washingtonpost.com/news/theworldpost/wp/2017/11/02/plane-pollution/?noredirect=on&utm_term=.2e88ede7d13a

"Z miłości do planety - przestańcie podróżować".

Po co się ograniczać, niech Ci co wierzą w te bzdury - z miłości do planety przestaną jeść, pić, oddychać.
Jak silny jest to obecnie trend to najlepiej świadczy obecnie najbardziej kasowy film - Avengers z postacią ekologa walczącego - Thanosa, zarobił ponad miliard dolarów - to jest dosłowne przekuwanie eko pomysłów w żyłę złota :)
A sam pomysł wybicia połowy populacji we wszechświecie znalazł wielu wielbicieli - zgadnijcie wśród przedstawicieli jakiego środowiska? :D

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, thikim napisał:

 

Cytat

Skurwy... Zabić to mało powiedziane szkoda psinki

 

A słowo "rzetelność" thikim znasz? Bezrefleksyjnie cytujesz bzdurne żródła na KW wprowadzając śmieci i obarczając odpowiedzialnością osoby trzecie (tutaj Twoich wrogów:D ekologów). Sprawa tych napastliwych  komentarzy została wyjaśniona. Otóż pojawiły się w sieci po niepełnym opisie zdarzenia:

"Po pierwsze ludzie tak reagowali, bo jak został dodany post nie było ani słowa o tym, że pies zaatakował dziecko stąd atak na człowieka. Po drugie jak już wspomniałam post został po jakimś czasie edytowany, ale komentarze zostały."    

Łyknołeś thikim bzdure, czyli dałeś się zrobić we konia, ale ja Cię uświadomiłem.:D

PS

Na temat aktualnego globalnego ocieplenia "dyskusja" z Tobą jest jałowa. Jesteś w tym temacie nie do za....męczenia.;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, thikim napisał:

Takie uwagi:

Ile dziś masz bajek z przeszłości a ile masz bajek z przyszłości czyli s-f? Dzisiaj świat kultury jest zdominowany serialami i filmami s-f - które też są przecież bajkami. A do tego anime - które też można zaliczyć do bajek.
Więc dziś to jednak chyba chcemy żeby bajki rozgrywały się w przyszłości.

W sumie co prawda zacytowałeś mnie, ale to nie były moje słowa, ale co mi tam.

Wszystko się rozchodzi o definicje. Jeżeli wziąć słowo bajka jako o treści fantastycznej, a fantastyczna to wytwór wyobraźni.

To zaliczamy do tego praktycznie każdy film fabularny czyli większość bajek dzieje się w +/- rzeczywistości ;)

Teraz zależy jak skupimy się na słowie coś nierealnego i ktoś się przyczepi, że filmy fabularne (np. akcji ) są realne.(spierał bym się)

To ktoś z drugiej strony może się spierać, że filmy dotyczące przyszłości są też w jakimś stopniu realne, bo są właśnie jakaś wizją przyszłości.

Ale bajki o smokach itd. są z definicji nierealne.

(nie bierz mojej wypowiedzi zbyt serio)

 

PS.

Anime często nie dzieją się ani w przyszłości ani w przeszłości, to z reguły niezależny świat.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 hours ago, thikim said:

1 przykazanie  - będziesz nienawidził ludzi.

Luzik thikim, jesteś w dobrym towarzystwie, oni też nie lubili tych wstrętnych ekooszołomów, co to tak ludzi nienawidzą:

96907837.208x208.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, 3grosze napisał:

A słowo "rzetelność" thikim znasz? Bezrefleksyjnie cytujesz bzdurne żródła na KW wprowadzając śmieci i obarczając odpowiedzialnością osoby trzecie (tutaj Twoich wrogów:D ekologów). Sprawa tych napastliwych  komentarzy została wyjaśniona. Otóż pojawiły się w sieci po niepełnym opisie zdarzenia:

Pojawiły się czy nie?
Rozumiem że już ekoterroryzm tak silny że nawet jak coś się pojawiło czyli ten komentarz to mam udawać że się nie pojawiło? 
Że nie ma ludzi którzy takie rzeczy piszą?
To jest właśnie Twoja rzetelność. Mogliby ekoterroryści i zabić tego człowieka a jak dajesz podstawę sądzić stanąłbyś w ich obronie: bo nie znali faktów.
Jak nie znali faktów to po kiego grzyba grożą ludziom śmiercią?
Chyba że po prostu ekolodzy tacy są i należy tolerować nawet jak grożą ludziom śmiercią. Taka tam norma.

 

13 godzin temu, ex nihilo napisał:

Luzik thikim, jesteś w dobrym towarzystwie, oni też nie lubili tych wstrętnych ekooszołomów, co to tak ludzi nienawidzą:

Ale to na samym początku i u siebie - w związku z tym że ekolodzy niszczą kraje w których są.

I dlatego u innych to bardzo lubili ekologów a nawet ich sponsorowali. 

https://finanse.wp.pl/rasmussen-rosja-sabotuje-eksploatacje-gazu-lupkowego-6114756414731905a

Cytat

Rosyjscy agenci angażują się w tajną współpracę z organizacjami ochrony środowiska na Zachodzie, by przez akcję dezinformacyjną podkopać plany rozwoju alternatywnych źródeł energii - powiedział w czwartek w Londynie sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen.

Ale to tylko wierzchołek góry lodowej.
Więc gdybym miał możliwość sponsorowania ekologów w Rosji czy Niemczech to oczywiście bym sponsorował :) i popierał :D
Tylko że tam jakoś ekologów bardzo szybko i Niemcy i Rosjanie uspokajają. Tylko w Polsce jest to pieszczenie które prowadzi do tego że już ekolodzy grożą śmiercią ludziom i nikt z tym niczego nie robi.
A przecież Kodeks Karny jest. Tylko że ekolog jako człowiek niepoczytalny jest ponad prawem. Tu w Polsce.
Może grozić ludziom śmiercią, zresztą nie tylko, bo i pobiciem i torturami - i jest to bezkarne. I cała masa tego w necie. A ten jeden komentarz to macie chyba pełną jasność że jest tylko jednym spośród tysięcy podobnych.

 

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, thikim napisał:

Pojawiły się czy nie?

Nie rób za porucznika Zubera*. Istnieją pytania na które nie da się odpowiedzieć tak lub nie. W tym przypadku, mamy doniesienie: ktoś znęcał się nad psem więc naturalne, że osoby wrażliwe na krzywdę braci mniejszych wzbudziły się i uzewnętrzniły. Potem mamy kolejne doniesienie: ktoś bronił dziecka przed psem, więc druga grupa, nienawidząca psiarzy s*cych po chodnikach, zapłonęła świętym ogniem. To dwa różnie doniesienia o dwóch różnych znaczeniach. Zauważ, że unikam słowa fakt, bo nie wiem jakie były fakty, wszystko co wiemy pochodzi z drugiej ręki.

Nie wiem dlaczego tak Cię dziwi nienawiść wewnątrzgatunkowa? Mamy to wszyte w pień mózgu,  a tłok i konkurencja w dostępie do zasobów czyni moje sąsiedztwo bardziej uciążliwym niż się to wydaje. Moje okoliczne Homo Sapiens lubi wypić w bramie, nasyfić w miejscu biesiady, nalać albo i zdefekować tam gdzie się właśnie bawi. Po drogach jeżdżą sami wariaci, jedna trzecia głosuje na X druga trzecia na Y, a jedyne słuszne poglądy polityczne (moje) mają mniej niż 5% poparcia. Za co ja mam tych moich ziomków kochać?

   

*) 07 zgłoś się. I ciągle nie wiemy, czy por. Zuber przestał już brać łapówki.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 hours ago, thikim said:

Tylko że ekolog jako człowiek niepoczytalny jest ponad prawem. Tu w Polsce.

A ja się coraz bardziej zastanawiam jak to z Twoją poczytalnością jest. Takie wpisy jak ostatnio:

On 12/13/2018 at 4:18 PM, thikim said:

Pisałem o tym wielokrotnie tutaj. Odbija się to od ludzkich umysłów jakby były z betonu.

7 hours ago, thikim said:

Chyba że po prostu ekolodzy tacy są i należy tolerować nawet jak grożą ludziom śmiercią. Taka tam norma. 

 

7 hours ago, thikim said:

w związku z tym że ekolodzy niszczą kraje w których są. 

itd., itp., raczej niezbyt dobrze o Twojej poczytalności świadczą. Pomijając nawet meritum, chyba myli Ci się KW z RM.


A co do meritum... Faktycznie, to ekolodzy niszczą kraje w których są:

orLDs.jpg
(fot.: James P. Blair dla National Geografic)

Przez kilka lat dojeżdżałem z Katowic do szkółki w Gliwicach pociągiem. Żeby wiedzieć, gdzie w danym momencie jestem, nie musiałem otwierać oczu - smród dawał równie dobry namiar i to nawet kiedy okna w pociągu były zamknięte. Oczywiście tan smród to robota ekologów. Ekolodzy też przecież napychają wieloryby, żółwie, ryby, ptaki plastikiem... Robią katastrofy takie jak w Bhopalu i wielu innych miejscach, zatruwają rtęcią Amazonię i Kongo, itd., etc.

Ekolodzy także mordują tubylców w Ameryce, Afryce czy Azji. Zresztą od dawna, bo ekolodzy wytłukli Indian w obu Amerykach, Australii, nawet u nas do pogan różnych się dobrali, bo pogaństwo nieekologiczne przecież.

A teraz bardziej serio - daj mi chociaż jeden przykład, kiedy to "ekolog" kogoś zabił z powodów "ekologicznych". Hmm...?

Albo przestań w końcu bredzić. Nie to miejsce thikim. Jest trochę miejsc w sieci i nie tylko, i znasz je, gdzie takie brednie są cenione, nawet płacą za to. Tutaj raczej trudno będzie Ci znaleźć idiotów, których na te Twoje brednie nabierzesz.

PS - a co do zwlekania anonimowych wpisów z różnych internetowych forów i ich wartości dowodowej - kilka minut wystarczy, żebym na jakimś tam forum dowolny wpis maznął i tutaj jako "dowód" go wkleił. Albo z milionów wpisanych tam bzdetów wybrał ten, który będzie mi pasował i całą pierdołologię na niego nawinął. Nie to miejsce thikim, zdaj sobie w końcu z tego sprawę.

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, thikim napisał:

To jest właśnie Twoja rzetelność. Mogliby ekoterroryści i zabić tego człowieka a jak dajesz podstawę sądzić stanąłbyś w ich obronie: bo nie znali faktów.

O pisanych w emocjach ludzi wrażliwych ( i tu robisz LOGICZNY lub IGNORANCKI błąd, ale to u Ciebie NORMALNE, określając ich EKOLOGAMI:D) na cierpienie braci mniejszych wytłumaczył Tobie Jajcenty ( mam taką nadzieję;)). Jeżeli nie, to łopatologicznie: normalne jest oburzenie na zaatakowanie i poważne zranienie psa przez człowieka. Teraz policz ile było tych postów grożących oprawcy śmiercią.

"Są także inne istoty słabe i bezbronne, które niejednokrotnie pozostają na łasce interesów ekonomicznych lub bezwzględnego wyzysku. Mam na myśli całe stworzenie. Jako istoty ludzkie, nie tylko czerpiemy zeń zyski, ale jesteśmy stróżami innych stworzeń."

Kto tak uważa? Papież Franciszek!!!

A w ogóle, to Ty jakiś dziwny jesteś w tej swojej obsesyjnej i niechrześcijańskiej :D niechęci do ekologów , skoro nasz J.P.II ogłosił patronem Twoich demonicznych:D ekologów ( i ekologii) Franciszka z Asyżu i to dawno temu, bo już w 1979r.

Jeszcze można napisać o jakimś patologicznym deficycie empatii do zwierząt u kogoś,  gdzie domowy kot jest kotem żony ( zainteresowanemu pod rozwagę).

PS

Jeżeli thikim ta Cię rażą  grożby śmierci, to zwalczaj "śmierć wrogom Ojczyzny " ( teraz, w czasie pokoju), bo jest tego i kilka zer więcej.

5 godzin temu, Jajcenty napisał:

Po drogach jeżdżą sami wariaci

BTW,  wariaci, to ci co mnie wyprzedzają, natomiast dupki to ci, których ja muszę:angry: wyprzedzać. To taka moja prywatna definicja innych współużytkowników szos, ponieważ oczywiście  jestem jak wszyscy:D kierowcy, tym najlepszym.;)

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, ex nihilo napisał:

Żeby odejść od thikimologii

Dobre. Albo też thikimfilia, choć może mieć kilka znaczeń, w tym niepejoratywnych.;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 15.12.2018 o 08:50, thikim napisał:

uderza w inny mit, czyli katastrofę globalnego ocieplenia.

W średniowieczu, przynajmniej w wielu miejscach i jakimś tam okresie, średnia temperatura była wyższa niż dziś.

Marny, a właściwie to żaden argument. W dyskusji o zjawisku globalnym powoływać się na przykład czegoś, co było "przynajmniej w wielu miejscach i jakimś tam okresie".

W dniu 15.12.2018 o 08:50, thikim napisał:

mit, czyli katastrofę globalnego ocieplenia

 

Zależy, co uznajesz za "katastrofę". Na razie (w moim rozumieniu) mamy coraz więcej tragedii. Czy to pojedynczych osobników (w tym ludzkich, o czym za chwilę), czy całych populacji. Na przykład:

https://kopalniawiedzy.pl/niedzwiedz-polarny-Archipelag-Arktyczny,21498

albo świeższy, sprzed kilku dni:

https://kopalniawiedzy.pl/los-kleszcz-globalne-ocieplenie-Dermacentor-albipictus,29267

Choć miłośnicy łosi czy polarnych niedźwiedzi mogliby uznać to za katastrofę.

W dniu 15.12.2018 o 08:50, thikim napisał:

Jeśli temperatura na Ziemi podniesie się nawet i 10 st. to oczywiście warunki życia się zmienią. Ale od tego się nie umiera.

Serio??? Na Kopalni Wiedzy spodziewałbym się głębszej refleksji nad tematem a nie sloganu, który mama sprzedaje dzieciakowi gdy ten rozbił sobie kolano. Tą wypowiedzią obnażyłeś swoją dogłębną nieznajomość tematu. Otóż - od tego się umiera:

https://kopalniawiedzy.pl/fala-upalow-smierc,27279

https://kopalniawiedzy.pl/fale-upalow-wilgotnosc-temperatura,26603

W dniu 15.12.2018 o 08:50, thikim napisał:

Migracje są i bez tego. Ludzkość to przeżyje.

Nie przeżyje. Albo przeżyje zdziesiątkowana. Kluczowa jest tu nie tyle temperatura sama w sobie, co tzw. temperatura mokrego termometru. Czyli połączenie temperatury i wilgotności, przy których parowanie nie obniża temperatury powierzchni z której paruje. Dla człowieka 37 stopni to fizjologiczna granica. Po jej przekroczeniu zaczyna się powoli sam gotować. I to przy założeniu, że jest ciemno i NIC nie robi. Tylko spokojnie leży i oddycha. Praktycznie ta granica jest kilka stopni niższa jeśli chcesz zrobić kilka kroków, wykonać podstawowe czynności.

Przy wzroście średnich temperatur o 10 stopni ta granica zostanie przekroczona na obszarach zamieszkanych przez miliardy, Więc będziemy mieli miliardowe migracje i przy okazji - wymieranie miliardów. Głównie ssaków, ale też gadów i ptaków, które dzięki ssakom żyją.

W dniu 15.12.2018 o 08:50, thikim napisał:

Zwierzęta będą miały trochę gorzej - ale nie wszystkie. Niektóre będą miały nawet lepiej.

Ogólnik fajny na forum jakiegoś Pudelka. Tutaj podaj proszę przynajmniej dwa przykłady zwierząt, które będą miały lepiej. Aż dwa, bo napisałeś "niektóre". Tylko proszę bez ogólników typu "gady i ptaki". To, że dla ptaków ten fizjologiczny punkt poza możliwością jakiejkolwiek adaptacji to z grubsza 41 stopni, nie oznacza samo w sobie, że będą miały lepiej. Oznacza tylko, że temperatura nie zabije je bezpośrednio. Czekam.

W dniu 15.12.2018 o 11:52, thikim napisał:

człowiek nie musi mieszkać wszędzie tylko w miejscach które mu odpowiadają

No tak. Wielkiego wyboru nie będzie. Bieguny i obszary podbiegunowe.

W dniu 15.12.2018 o 11:52, thikim napisał:

Kreda  - jest dużo cieplej niż w najśmielszych eko koszmarach - życie kwitnie

Znowu wyłażą braki w podstawowej edukacji. Zapytaj młodzież szkolną czy nawet dzieci, gdzie były ssaki w czasach dinozaurów. Usłyszysz, że w dzień siedziały w norach w ziemi a wychodziły na żer nocą. Prawdopodobna przyczyna w świetle twojego "dużo cieplej" - stres termiczny za dnia.

W dniu 15.12.2018 o 11:52, thikim napisał:

jak można być ekologiem - tak nienawidząc wszystkiego co żyje.

Wygląda na to, że możesz podać dłoń tym, którzy nienawidzą wszystkiego co  żyje jeżeli wzrost globalnych temperatur o 10 stopni jest dla ciebie OK.

W dniu 15.12.2018 o 14:01, thikim napisał:

Religia klimatyczna

Brawo! Przypinanie etykietek zwykle działa na niewyrobionych słuchaczy (czytaczy?). Na szczęście jesteśmy na Kopalni Wiedzy i ta słaba manipulacja nie przysporzy ci zwolenników.

Faktycznie w dzisiejszych czasach migawkowych informacji, manipulacyjnych nagłówków i powszechnego braku refleksji masy ludzi raczej "wierzą" w antropogeniczne i potencjalnie katastrofalne globalne ocieplenie. Z drugiej strony mamy nieco mniej popularną "religię anty-ociepleniową".

Patrząc na niektóre twoje argumenty wrzucane tutaj bez cienia refleksji mam nieodparte wrażenie, że jesteś takim żarliwym wyznawcą tej drugiej religii.

Proszę zatem o merytoryczną dyskusję, bez przypinania etykietek (bo naliczyłem ich tu kilka). Ja ze swojej strony odwdzięczę się tym samym.

 

A tutaj dla zainteresowanych artykuł w języku angielskim o tym, czy to naprawdę taka tragedia, gdyby świat stał się trochę gorętszy:

Is It So Bad If the World Gets A Little Hotter? Uh, Yeah

 

Edytowane przez Jarkus
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
18 minutes ago, Jarkus said:

Marny, a właściwie to żaden argument. W dyskusji o zjawisku globalnym powoływać się na przykład czegoś, co było "przynajmniej w wielu miejscach i jakimś tam okresie". 

To są po prostu prymitywne techniki manipulacji, bo nawet nie porządna erystyka, która też jest sztuką i w dobrym wykonaniu można ją docenić.

 

1 hour ago, 3grosze said:

Kto tak uważa? Papież Franciszek!!!

A w ogóle, to Ty jakiś dziwny jesteś w tej swojej obsesyjnej i niechrześcijańskiej :D niechęci do ekologów , skoro nasz J.P.II ogłosił patronem Twoich demonicznych:D ekologów ( i ekologii) Franciszka z Asyżu i to dawno temu, bo już w 1979r.

"Oni" mają swoje chrześcijaństwo i swoich proroków i papieży - Toruń, Flacha, Jasna Góra, Międlar itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
35 minut temu, Jarkus napisał:

Tutaj podaj proszę przynajmniej dwa przykłady zwierząt, które będą miały lepiej.

Jako dziwny ekolog, bo o dobrym sercu:D, pomogę usłużnie thikimowi:

35 minut temu, Jarkus napisał:

 o te kleszcze chodzi (gdyby  thikim  miał kłopot interpretacyjny, któremu zwierzęciu się polepszyło).

Edytowane przez 3grosze
  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Średniowieczna kaligrafia i iluminacja w XXI wieku? Dlaczego nie? Opowiedział nam o nich Kamil Bachmiński, kaligraf, iluminator, wydawca, nauczyciel akademicki. Zanim odkrył powołanie do tradycyjnych rzemiosł, przez wiele lat pracował jako grafik i projektant gier, rysował też komiksy. Jego prace możecie podziwiać na Twitterze, Facebooku i Instagramie. A jeśli po lekturze wywiadu przyjdzie Wam ochota spróbować swoich sił w kaligrafii czy iluminacji, zajrzyjcie na https://kaligraf.substack.com/.
      Jako kaligraf współpracował m.in. z Uniwersytetem Jagiellońskim, Wyższą Szkołą Europejską im. ks. Tischnera, Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, fundacją Chronić Dobro przy opactwie benedyktynów w Tyńcu, Instytutem Polskim w Düsseldorfie oraz Birmingham Pen Museum.
      Napisał dwa podręczniki kaligrafii średniowiecznej, „Mały przybornik skryby” (2020) i „Drugi przybornik skryby” (2024). 
      Mieszka w Żywcu.
      Jak w XXI wieku zostaje się średniowiecznym iluminatorem i kaligrafem?
      Przypadkiem. Był koniec 2012 roku, zmagałem się z wypaleniem zawodowym. Robiłem grafikę do gier na telefony i miałem tego coraz bardziej dość. Mściła się na mnie młodzieńcza naiwność, kiedy to uległem (dość powszechnemu, jak się okazuje) złudzeniu, że tworzenie gier jest równie ciekawe, co granie. Nie było. Chciałem zająć się czymś bardziej twórczym, a przy tym analogowym. Kiedyś rysowałem komiksy, ale komiksiarz musi pracować szybko, a mi marzył się odpoczynek. Może pisanie ikon? To – wyobrażałem sobie – musi być kontemplacyjne zajęcie. I tak trafiłem do klasztoru w Tyńcu, który miał (i ma do dziś) bardzo bogatą ofertę warsztatową, od zielarstwa po zarządzanie w biznesie. No i ze zdumieniem odkryłem, że jeśli chodzi o zajęcia twórcze, tynieccy benedyktyni oferują, owszem, pisanie ikon, ale też... iluminację, czyli średniowieczne malarstwo książkowe. 
      I to był grom z jasnego nieba — wychowany na Tolkienie, „Robinie z Sherwood” i grach fabularnych, zawsze miałem słabość do średniowiecza i średniowiecznej sztuki, ale nie przyszło mi do głowy, że ktoś mógłby tego po prostu uczyć ludzi z ulicy; sądziłem, że to wyłączna domena konserwatorów.
      Zapisałem się więc na tygodniowy kurs iluminacji w Tyńcu. Prowadziła go Basia Bodziony, absolwentka Europejskiego Instytutu Iluminacji i Rękopisów w Angers, postać ogromnie zasłużona dla popularyzacji kaligrafii i iluminacji w Polsce. Pod okiem mistrzyni przygotowałem farby temperowe, zacząłem kopiować swoją pierwszą miniaturę… i szybko zrozumiałem, że chcę robić to dalej. To było dokładnie to, czego było mi trzeba. Ostatecznie uczyłem się u niej przez dwa lata, a potem kolejny rok u innej znakomitej kaligrafki, Ewy Landowskiej. Na marginesie: Basia i Ewa napisały później wspólnie pierwszy po II wojnie światowej polski podręcznik kaligrafii, pod tytułem „Piękna litera”.
      Kaligrafia sprawiała mi początkowo spore trudności, wynikające głównie z leworęczności. Kiedy już jednak udało mi się je pokonać, okazało się, że praca ze stalówką i gęsim piórem idzie mi całkiem nieźle. Po jakimś czasie Basia zaproponowała mi, ku mojemu bezbrzeżnemu zdumieniu, posadę nauczyciela w swojej pracowni. Zaczynał się właśnie, choć wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem, wielki boom na kaligrafię, który trwa do dziś.
      I tak to jakoś poszło. W 2020 roku napisałem swój pierwszy podręcznik, „Mały przybornik skryby”, oparty na wzornikach i notatkach poczynionych na potrzeby warsztatów. W zeszłym roku ukazała się jego część druga, obie zostały bardzo dobrze przyjęte.
      Liczę się z myślą, że moda na kaligrafię w końcu przeminie i niewykluczone, że przyjdzie mi kiedyś wrócić do poprzedniego zawodu — ale póki co nic takiego się nie wydarzyło.

      Amfisbena
      ©Kamil Bachmiński Czy kompletne beztalencie graficzne, jak ja, też może się tego nauczyć?
      Tak. A jeśli mam tę odpowiedź rozwinąć, to muszę zacząć od tego, że znaczenie talentu jest, w moim przekonaniu, przeceniane. Oczywiście, zdarzają się geniusze, którzy pierwszy raz w życiu wziąwszy do ręki ołówek, dłuto czy gitarę, potrafią wyczarować cuda, ale jest ich bardzo, bardzo niewielu. My, zwykli rzemieślnicy, jesteśmy skazani na długie lata nauki, błędów, frustracji i... powolny, ale jednak rozwój. Na szczęście nie tylko oko i rękę da się wyćwiczyć, pewną dozę artystycznej wrażliwości również.
      Dotyczy to zwłaszcza kaligrafii: pamiętajmy, że przez długie wieki była to sztuka czysto użytkowa. W świecie bez druku tekst jest zrozumiały tylko o tyle, o ile został napisany równo, czysto i precyzyjnie. Miałem swego czasu okazję oglądać rachunki wystawiane w początkach XIX wieku przez urzędników Kompanii Wschodnioindyjskiej. To są prawdziwe kaligraficzne cudeńka, można by je oprawiać w ramy i wieszać na ścianach - a przecież wykonali je „zwyczajni” kanceliści.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Gdańsku, pod nieistniejącym budynkiem lodziarni „Miś” na ul. Sukienniczej 18, archeolodzy znaleźli wapienną płytę nagrobną z przedstawieniem rycerza z XIII wieku. Niewysoki – jak na obecne standardy – mężczyzna trzyma miecz i tarczę, a sposób ich przedstawienia sugeruje, że widzimy tu kogoś, kto ma władzę. Zdaniem archeolog Sylwii Kurzyńskiej, jest to jedyna tego typu płyta w Polsce.
      Wizerunek ma 150 centymetrów długości. Widzimy tu rycerza, który miecz i tarczę trzyma przy piersi, a ponad jego prawym ramieniem wystaje rękojeść. Kształtem przypomina krzyż. To właśnie ten gest – zdaniem odkrywców – wskazywał na osobę posiadającą władzę.
      W miejscu wykopalisk jeszcze kilka lat temu stał budynek. Obecnie teren wykopalisk zajmuje około 1000 metrów kwadratowych. Znaleziono tam szczątki jednego z najstarszych drewnianych kościołów znalezionych w Polsce. Badania dendrochronologiczne pokazały, że powstał on około 1140 roku. Szczątki kościoła i niezwykłą, kosztowną, płytę odkryto w tym samym miejscu. Na płycie przedstawiono kolczugę, tunikę, nogawice, szyszak, miecz oraz tarczę. Niestety, na tarczy nie widać herbu, zatem identyfikacja zmarłego nie będzie łatwa.
      Obecnie archeolodzy przygotowują się do podniesienia płyty. Nie wiedzą, czy znajduje się ona w swoim pierwotnym miejscu. Zbadają glebę pod płytą.
      Już w ubiegłym roku w miejscu wykopalisk znaleziono średniowieczną drogę, pozostałości drewnianych budynków oraz cmentarza.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po 3 latach specjalistycznych prac naukowcy z University of Cambridge zbadali, zdigitalizowali i udostępnili fragmenty rzadkiego średniowiecznego bestsellera z cyklu o czarodzieju Merlinie. Niezwykły XIII-wieczny manuskrypt został znaleziony w 2019 roku w Cambridge University Library w okładce XVI-wiecznego rejestru. Suite Vulgate du Merlin to część starofrancuskiego Cyklu Wulgaty, zwanego też Lancelot-Graal.
      Cykl Wulgaty powstał na początku XIII wieku. To kompilacja pięciu romansów napisanych w latach 1220–1240. Najstarsza i najbardziej obszerna część to Lancelot en prose, opowiadająca historię Lancelota i innych rycerzy króla Artura. Później dodano La Queste del saint graal traktujący o poszukiwaniu św. Graala oraz La Mort le roi Artu, historię zniszczenia królestwa Artura. Natomiast przed Lancelota dodano L'Estoire del saint graal, wczesną historię Graala i L'Estoire de Merlin, wczesną historię królestwa Artura. Każda z tych historii stanowi niezależną część i każda istniała w wielu wersjach.
      Obecnie znamy mniej niż 40 zachowanych manuskryptów Suite Vulgate du Merlin. Ten właśnie odkryty datowany jest na lata 1275–1315. W XVI wieku manuskrypt został wykorzystany do wykonania okładki księgi, w której odnotowywany składniki majątku Huntingfield Manor, należącego z rodziny Vanneck z Heveningham. Średniowieczny manuskrypt został podarty, pozginany i przymocowany do oprawy, przez co jego odczytanie, zbadanie i potwierdzenie pochodzenia było niezwykle trudne.
      Osobą, która jako pierwsza rozpoznała, z jak ważnym dziełem mamy do czynienia, jest doktor Irène Fabry-Tehranchi. Początkowo myślałam, że to XIV-wieczna opowieść o Sir Gawainie, jednak bardziej szczegółowe badania ujawniły, że to kontynuacja starofrancuskiej Vulgate du Merlin, innego i niezwykle ważnego tekstu arturiańskiego, cieszy się uczona. Jako, że mamy tutaj do czynienia z manuskryptem, jest to dzieło niepowtarzalne. Praktycznie każdy manuskrypt jest czymś unikatowym, a wyjątkowe cechy pozwalają na śledzenie rozwoju tekstu. Na przykład widzimy tutaj niewielkie błędy, jak użycie imienia „Dorilas” zamiast „Dodalis”. Dzięki nim uczeni mogą zbadać, jakie relacje łączą poszczególne zachowane manuskrypty.
      Sposób zdobień manuskryptu, inicjały w kolorach czerwonym i błękitnym pozwoliły datować dokument na koniec XIII i początek XIV wieku. Całość spisana jest w języku starofrancuskim, który po normańskim podboju był językiem angielskiego dworu i arystokracji. Fragment historii z manuskryptu przeznaczony był dla szlachetnie urodzonych odbiorców, w tym kobiet.
      Manuskrypt opowiada dwa kluczowe epizody z końca Suite Vulgate du Merlin. Pierwsza część to opis zwycięstwa sił chrześcijańskich nad Sasami w bitwie pod Cambénic, gdzie sir Gawain – zbrojny w Excalibur – wraz z braćmi i ojcem, królem Lothem, walczy z saskimi królami Dodalisem, Moydasem, Oriancésem i Brandalusem. Drugi ustęp ma miejsce podczas uroczystości z okazji Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Na dworze Artura zjawia się Merlin przebrany z harfistę. Moment ten pokazuje nadprzyrodzone umiejętności czarodzieja oraz jego znaczenie jako doradcy króla. I gdy radowali się biesiadą, a seneszal Kay przyniósł pierwsze danie królowi Arturowi i królowej Ginewrze, zjawił się najprzystojniejszy mężczyzna, jakiego kiedykolwiek widziano w krajach chrześcijańskich. Odziany był w jedwabną tunikę przewiązaną jedwabnym pasem, zdobioną złotem i kamieniami szlachetnymi, które tak błyszczały, że oświetliły całą komnatę.
      Konserwatorzy z Cambridge podjęli decyzję, by nie usuwać manuskryptu z oprawy. Zwykle się to robi, jednak tutaj próba usunięcia wiązałaby się z poważnym ryzykiem uszkodzenia manuskryptu. Ponadto eksperci chcieli zachować XVI-wieczną oprawę, która równie stanowi zabytek i może być przedmiotem specjalistycznych badań nad oprawianiem ksiąg z tego okresu. Amélie Deblauwe, Błażej Mikuła i Maciej Pawlikowski z uniwersyteckiego Laboratorium Obrazowania Dziedzictwa Kulturowego (Cultural Heritage Imaging Laboratory, CHIL) oraz Jennifer Murray z Wydziału Konserwatorskiego Biblioteki Uniwersyteckiej zdecydowali się na próbę wirtualnego rozwinięcia i odczytania manuskryptu. Wykorzystali techniki obrazowania multispektralnego, tomografii komputerowej i modelowania trójwymiarowego. Uzyskali setki cyfrowych fragmentów obrazów, które cierpliwe złożyli razem i w ten sposób stworzyli obraz tego, jak manuskrypt mógł wyglądać, gdyby został fizycznie rozwinięty.
      Jeszcze na początku bieżącego wieku takie działania były niemożliwe. Również i dzisiaj są to nowatorskie metody. Nasz projekt to nie tylko kwestia odczytania jednego tekstu. Przyczyniamy się do rozwoju metodologii, którą można wykorzystać przy innych manuskryptach. Biblioteki i archiwa na całym świecie zmagają się z podobnymi problemami, gdy znajdują delikatne teksty wykorzystane do wykonania opraw. Nasze badania stanowią wzór dla nieinwazyjnych metod badawczych, stwierdzają ich autorzy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wieś Trójca to jedna z najstarszych osad w dzisiejszym powiecie sandomierskim. W średniowieczu była ważnym punktem na tamtejszej sieci dróg. Zdaniem niektórych badaczy, mogła ona dać początek Zawichostowi. Tak czy inaczej, z czasem utraciła znaczenie na jego rzecz, a w 1954 roku stała się częścią Zawichostu. Jednak w środowisku archeologicznym o wsi zrobiło się głośno w latach 30. XX wieku. Wtedy bowiem na jej terenie przypadkowo odkryto skarb srebrnych monet. A kilka dni temu trafiono na kolejny – czwarty już – skarb w Zawichoście-Trójcy.
      Ten z lat 30. składał się z co najmniej 900 monet, przede wszystkim denarów krzyżowych saskich i polskich oraz denarów niemieckich i węgierskich. Został on zakopany po 1063 roku w dwóch glinianych naczyniach.
      Na kolejne odkrycie trzeba było czekać niemal 100 lat. W 2021 roku członkowie Nadwiślańskiej Grupy Poszukiwawczej Stowarzyszenia Mieszkańców Gminy Annopol „Szansa” znaleźli gliniane naczynie, a w nim 1900 monet, wybitych przede wszystkim przez synów Bolesława Krzywoustego – Władysława Wygnańca i Bolesława Kędzierzawego. W skarbie – ukrytym po 1165 roku –znajdowały się też pojedyncze monety Bolesława Krzywoustego, Bolesława Śmiałego i denary krzyżowe.
      W związku z odkryciem tego skarbu, jeszcze w tym samym roku do badań przystąpili naukowcy z Instytutu Archeologii UMCS wspomagani przez Stowarzyszenie „Szansa” i Stowarzyszenie „Wspólne Dziedzictwo” z Opatowa. Efektem ich prac było znalezienie 3. skarbu. Było to 58 monet i siekańców (fragmentów monet), ukrytych na początku XI wieku. To głównie monety niemieckie: denary krzyżowe, denary Ottona III, Ottona i Adelajdy i Henryka Świętego. Ponadto zidentyfikowano pojedyncze monety czeskie, arabskie i angielskie (Æthelreda II). W tym jednak przypadku nie wiadomo, jak skarb został schowany. Prowadzone w tym miejscu prace rolnicze spowodowały, że był on rozproszony na kilku metrach kwadratowych.
      Jakby tego było mało, w latach 2021–2024 znaleziono niemal 500 pojedynczych monet wczesnośredniowiecznych, setki zabytków z żelaza, kamienia, szkła, kości i fragmenty naczyń glinianych z XI–XIII wieku. Wśród bardziej interesujących znalezisk jest unikatowa bulla książęca czy grociki z jednej z najważniejszych bitew XIII wieku.
      Kolejnego odkrycia – 4. już skarbu – dokonano kilka dni temu w pasie drogowym przebiegającej przez Trójcę remontowanej drogi wojewódzkiej. Nadwiślańska Grupa Poszukiwawcza Stowarzyszenia Mieszkańców Gminy Annopol „Szansa” znalazła 19 placków srebrnych o łącznej wadze niemal 700 g. Niewykluczone, że było ich więcej, jednak naczynie, w którym się znajdowały, zostało uszkodzone podczas niwelacji terenu. Część skarbu mogła zostać wywieziona wraz z ziemią. Na podstawie pozostałości naczynia stwierdzono, że nowo odkryty skarb pochodzi z I połowy XI wieku, został więc ukryty w tym samym czasie, co skarb 3.
      Najnowsze odkrycie jest wyjątkowe. O ile trzy pierwsze skarby składały się niemal wyłącznie z monet, tutaj mamy wyłącznie placki lanego srebra. Na niektórych widać ślady cięcia na mniejsze kawałki. Można przypuszczać, że to srebrny półsurowiec pochodzący z przetopionych monet lub złomu, który został ukryty przez odlewnika lub jubilera.
      Już wcześniejsze badania archeologiczne pokazały, że w XI wieku w Trójcy istniały warsztaty zajmujące się wytopem ołowiu i srebra. To zaś pokazuje, że Trójca była nie tylko osadą handlową, przez którą przebiegały szlaki łączące Bałtyk z Morzem Śródziemnym oraz wschodnią i zachodnią część Europy, ale również miejscem wyspecjalizowanej produkcji metalurgicznej.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas prac na berlińskim Molkenmarkt archeolodzy dokonali interesującego odkrycia. Znaleźli wyjątkowe figurki z białej gliny pochodzące z XV wieku oraz 188 glinianych relikwiarzy z XIV stulecia. Molkenmarkt zdradza kolejne tajemnice z historii Berlina. Równo przed czterema miesiącami informowaliśmy o znalezieniu tam japońskiego miecza, który może pochodzić jeszcze sprzed epoki Edo.
      Jednym z bardziej interesujących obiektów jest 11-centymetrowa figurka przedstawiająca świętą Katarzynę. Wykonana z białej gliny, pochodzi z połowy XV wieku  i zachowała się w stanie niemal nienaruszonym. Święta cieszyła się olbrzymią popularnością pod koniec średniowiecza, była patronką, pomagała w potrzebie. Starannie wykonana figurkę przedstawia Katarzynę z atrybutami jej męczeństwa – mieczem i kołem – w dłoniach. Wedle legendy ta 18-letnia dziewczyna krytykowała cesarza Maksencjusza za prześladowania chrześcijan. Została skazana na łamanie kołem, a gdy anioł zniszczył koło, męczennicę ścięto mieczem. Katarzyna ma na głowie koronę, które może być symbolem męczeństwa lub szlachetnego pochodzenia.
      Kolejna z interesujących figurek to Madonna z Dzieciątkiem, również z połowy XV wieku. Siedmiocentymetrowej figurce brakuje głowy. Widzimy Marię trzymającą w lewej ręce Jezusa. Prawą podaje mu prawdopodobnie jabłko.
      Archeolodzy znaleźli też duży depozyt XIV-wiecznych figurek ceramicznych. To fragmenty 188 figurek kobiecych, które na piersiach mają inkrustacje w kształcie medalionu. Część figurek ma na głowie koronę, część jej nie posiada. Oryginalnie figurki miały około 8 centymetrów wysokości. W trakcie badań stwierdzono, że inkrustacje wykonano z ludzkich kości. Wskazuje to, że figurki były relikwiarzami.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...