Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Polska edukacja wyższa niezmiennie w światowym ogonie

Rekomendowane odpowiedzi

Tegoroczna edycja listy szanghajskiej (ARWU – Academic Ranking of World Universities) ponownie pokazuje, że polskie uczelnie ciągną się w światowym ogonie. Za najlepszą nadwiślańską instytucję edukacji wyższej został uznany Uniwersytet Warszawski, który uplasowano w 4. setce.

Twórcy listy szanghajskiej, naukowcy z Shanghai Jiao Tong University, postanowili, że dokładne pozycje na liście przyznawane są tylko 100 najlepszym uczelniom na świecie. Inne uczelnie klasyfikowane są w odpowiednich setkach.

I tak z polskich uczelni na liście znajdziemy wspomniany już Uniwersytet Warszawski oraz Uniwersytet Jagielloński (5. setka). Dalsze miejsca zajęły AGH (7. setka), Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu, Warszawski Uniwersytet Medyczny, Politechnika Warszawska (wszystkie w 8. setce), Śląski Uniwersytet Medyczny (9. setka), Politechnika Łódzka, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Uniwersytet Łódzki oraz Uniwersytet Wrocławski (10. setka).

Od samego początku istnienia listy szanghajskiej, czyli od 2003 roku, nieprzerwanie otwiera ją Harvard University. Zaraz za nim, jak niemal co roku, uplasował się Uniwersytet Stanforda, a pierwszą trójkę najlepszych uczelni świata zamyka University of Cambridge. Wśród pierwszych 10 najlepszych szkół wyższych na świecie znajdziemy też MIT, University of California Berkeley, Princeton University, University of Oxford, Columbia University, California Institute of Technology i University of Chicago. Listę, tradycyjnie już, zdominowały amerykańskie uczelnie wyższe. W pierwszej 10 jest ich 8, w pierwszej 20 zaś aż 16. Spoza USA do pierwszej 20 najlepszych uczelni świata zaliczono jeszcze University College London oraz Szwajcarski Federalny Instytut Technologiczny w Zurichu.

W pierwszej setce znalazło się 46 uczelni z USA, 8 z Wielkiej Brytanii, 6 z Australii, 5 ze Szwajcarii, 4 a Niemiec, 4 z Holandii, 4 z Kanady, 3 z Japonii, 3 ze Szwecji, 3 z Chin, 3 z Francji, 2 z Danii, 2 z Belgii, 2 z Izraela, 2 z Singapuru i po jednym z Rosji, Finlandii i Norwegii. Poza tymi państwami wyżej od polskich zostały sklasyfikowane uczelnie takich krajów jak Arabia Saudyjska, Korea Południowa, Hongkong, Tajwan, Irlandia, Hiszpania, Portugalia, Włochy, Brazylia, Austria, Czechy, Meksyk, Argentyna i RPA.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Od samego początku istnienia listy szanghajskiej, czyli od 2003 roku, nieprzerwanie ją otwiera.

Dla zainteresowanych: otwiera Harvard University.

  • Lubię to (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem ciekaw, na podstawie jakich danych powstał ten ranking? I skąd te dane...

Ocena, która uczelnia wyższa jest lepsza wydaje mi się potwornie trudne. Pytanie w ogóle w czym lepsza? W kształceniu studentów? Ale jak to zmierzyć? Sukcesem zawodowym? 

Czuje, że ten ranking bazuje na danych z których nie można wyciągnąć tak generalnych wniosków, tylko jakieś szczegółowe np. która uczelnia ma więcej pieniędzy z grantów, albo więcej doktorantów etc. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, Warai Otoko napisał:

Jestem ciekaw, na podstawie jakich danych powstał ten ranking? I skąd te dane...

Ocena, która uczelnia wyższa jest lepsza wydaje mi się potwornie trudne. Pytanie w ogóle w czym lepsza? W kształceniu studentów? Ale jak to zmierzyć? Sukcesem zawodowym? 

Czuje, że ten ranking bazuje na danych z których nie można wyciągnąć tak generalnych wniosków, tylko jakieś szczegółowe np. która uczelnia ma więcej pieniędzy z grantów, albo więcej doktorantów etc. 

" ARWU uses six objective indicators to rank world universities, including the number of alumni and staff winning Nobel Prizes and Fields Medals, number of highly cited researchers selected by Clarivate Analytics, number of articles published in journals of Nature and Science, number of articles indexed in Science Citation Index - Expanded and Social Sciences Citation Index, and per capita performance of a university. More than 1200 universities are actually ranked by ARWU every year and the best 500 are published. "

Na moje oko nie wygląda to na konkurs piękności i poklepywania się po pleckach (jak te w Polsce).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 hours ago, Warai Otoko said:

Ocena, która uczelnia wyższa jest lepsza wydaje mi się potwornie trudne.

Nie każdy artykuł naukowy jest sobie równy, ale żeby dotrzeć do jakichś specjalistycznych zagadnień (np. ekonomicznych), to trzeba zawsze szukać w j. ang i właśnie autorzy najczęściej pracują na tych uczelniach. Jakość artykułu/książki z kolei można pośrednio sprawdzić przez liczbę cytowań. Polskie publikacje jakieś się tam znajdą, ale zawsze są albo powierzchowne albo odtwórcze i w dodatku jest ich niewiele. Wiadomo, że u nas kasa musi iść na patologię 500+, Rydzyka naciągacza i propagandę, a nie na naukę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

2 godziny temu, nantaniel napisał:

Na moje oko nie wygląda to na konkurs piękności i poklepywania się po pleckach (jak te w Polsce)

Dokładnie, tym bardziej że połowa tych z czołówki ma najwięcej publikacji głównie w naukach społecznych podobnie z ilością alumunów z tych kierunków. Do tego publikują masę bzdurnych prac na każdy temat (szczególnie brylują tu Chińskie uczelnie).

Nauki społeczne - kierunki bezużyteczne, uczące ludzi bezużytecznych umiejętności, które nic w życiu nie dają i nie wnoszą niczego do postępu nauki poza mnożeniem nieprzygotowanych do życia SJW.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, rahl napisał:

Nauki społeczne - kierunki bezużyteczne, uczące ludzi bezużytecznych umiejętności, które nic w życiu nie dają i nie wnoszą niczego do postępu nauki poza mnożeniem nieprzygotowanych do życia SJW.  

A jaki kierunek Ty studiowałeś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, mankomaniak napisał:

Wiadomo, że u nas kasa musi iść na patologię 500+, Rydzyka naciągacza i propagandę, a nie na naukę.

Kilka lat temu nie szła. Czy polskie uczelnie miały wtedy wyższe miejsca w rankingach?

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, rahl napisał:

Nauki społeczne - kierunki bezużyteczne, uczące ludzi bezużytecznych umiejętności, które nic w życiu nie dają

Tia, matematyk  opracuje program psychoterapeutyczny choremu na depresje, fizyk spokojnie poradzi sobie z  resocjalizacją jednostki patologicznej, chemik  zanalizuje skutki rządów partii narodowo- socjalistycznej  ( ku przestrodze), biolog to również specjalista językoznawca ( grzegorj :)). No ale budowlaniec wtopi na giełdzie, bo ekonomia przecież niepotrzebna.

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, rahl napisał:

Nauki społeczne - kierunki bezużyteczne, uczące ludzi bezużytecznych umiejętności, które nic w życiu nie dają i nie wnoszą niczego do postępu nauki

Odrobinę może zbyt ostre stanowisko.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, thikim napisał:

Kilka lat temu nie szła

Kilka lat temu koniunktura gospodarcza i wpływy do budżetu były inne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inna sprawa że społeczeństwo też jest dobrym obiektem badań.

To nie nauki społeczne są złe, tylko dominowanie w nich ludzi dla których jest to sposób na życie a nie nauka.

 

1 minutę temu, 3grosze napisał:

Kilka lat temu koniunktura gospodarcza i wpływy do budżetu były inne.

Aha, tak też myślałem. Tylko w Polsce była ta inna koniunktura? Biedni ci co mają pecha i zawsze trafiają na złą koniunkturę. Lepiej ich nie wybierać bo po co jak złą koniunkturę przynoszą :D

 

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, ta druga, a dokładniej tamta.

27 minut temu, thikim napisał:

Biedni ci co mają pecha i zawsze trafiają na złą koniunkturę. Lepiej ich nie wybierać bo po co jak złą koniunkturę przynoszą :D

Trafiło się ślepej kurze ziarno.

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą – to też byłby interesujący przedmiot badań dla nauk społecznych – jakoś tak mam wrażenie, że inne dziedziny nauk krytykują osoby, które skończyły kierunki ścisłe. Nigdy nie słyszałem, by ktoś po naukach humanistycznych, biologicznych czy społecznych twierdził, że nauki ścisłe są niepotrzebne. Natomiast w drugą stronę jak najbardziej. Ciekawe, skąd się to bierze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
32 minuty temu, thikim napisał:

Lepiej ich nie wybierać bo po co jak złą koniunkturę przynoszą :D

Słabo się orientujesz. Kryzys był w okolicy, a u nas, dzięki wiadomym rządom przeszliśmy go bez większych strat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
38 minutes ago, thikim said:

To nie nauki społeczne są złe, tylko dominowanie w nich ludzi dla których jest to sposób na życie a nie nauka.

Możesz rozwinąć, co to znaczy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
18 minut temu, Mariusz Błoński napisał:

Ciekawe, skąd się to bierze.

U ściślaków 2 + 2 to zawsze 4, jabłko z trawy na jabłonkę nigdy nie wskoczy, a w naukach humanistycznych czy społecznych występuje pewna "względnośc" więc wynik zawsze niepewny, a to jest dla  ściślaków irytujące.

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Mariusz Błoński napisał:

Nigdy nie słyszałem, by ktoś po naukach humanistycznych, biologicznych czy społecznych twierdził, że nauki ścisłe są niepotrzebne. Natomiast w drugą stronę jak najbardziej. Ciekawe, skąd się to bierze.

Bo to prawda? :D

Generalnie wynika to chyba z kilku powodów:

1. efekty pracy ścislaków z reguły "jakoś" widać.

2. nauki humanistyczne uważane są za łatwiejsze ("nie wiem co z sobą zrobić/byłem słaby z matmy to pójdę na psychologię/stosunki międzynarodowe/etc).. a potem pkt 3.

3. ściślak rzadko/rzadziej podaje frytki :)

4. + to co pisze 3grosze wyżej.

... ale kto to tam wie...

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie nauka to jest wszystko co sprawia że jesteśmy w tym miejscu w którym jesteśmy i w którym będziemy jutro czyli aktywności które sprawiły że mamy maczugę, koło i mikroskop skaningowy, jakby nasi przodkowie ograniczyli się do humanistycznych nauk to byśmy zdechli z głodu siedząc na drzewie i rozprawiając o sensie istnienia. Nie mówię że są niepotrzebne, ale ich wkład w rozwój jest niewielki

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niewielki? Przypomnę, że nauka od humanistyki się rozpoczęła. I bez humanistyki byłaby niemożliwa chociażby wymiana myśli naukowej.

Godzinę temu, 3grosze napisał:

U ściślaków 2 + 2 to zawsze 4, jabłko z trawy na jabłonkę nigdy nie wskoczy, a w naukach humanistycznych czy społecznych występuje pewna "względnośc" więc wynik zawsze niepewny, a to jest dla  ściślaków irytujące.

Irytacja czymś, czego się nie rozumie, nie świadczy dobrze o inteligencji irytującego się. Tym bardziej, gdy ten irytujący się z góry wszystko odrzuca, "bo tak". A właśnie najczęściej postępują ludzie, o których mówię :)

Godzinę temu, radar napisał:

Bo to prawda? :D

Generalnie wynika to chyba z kilku powodów:

1. efekty pracy ścislaków z reguły "jakoś" widać.

2. nauki humanistyczne uważane są za łatwiejsze ("nie wiem co z sobą zrobić/byłem słaby z matmy to pójdę na psychologię/stosunki międzynarodowe/etc).. a potem pkt 3.

3. ściślak rzadko/rzadziej podaje frytki :)

4. + to co pisze 3grosze wyżej.

... ale kto to tam wie...

 

Ad. 1: różnie z tym bywa. Większości tej pracy jednak nie widać.
Ad. 2: to nie znaczy, że rzeczywiście takie są. Spotkałem się kiedyś z opinią, i chyba jest ona w dużej mierze właściwa, że aby dokonać jakiegoś istotnego postępu w dziedzinie nauk ścisłych wystarcza czasem błysk geniuszu. W naukach humanistycznych bez potężnego oczytania i wiedzy nie ruszysz do przodu.
Ad. 3: bo większość studiów ścisłych do studia zawodowe. Uczą konkretnego fachu. Studia humanistyczne polegają raczej na szerokim formowaniu człowieka.

Zresztą, polecam (do ponownego przeczytania) wywiad z prawdziwym humanistą: http://kopalniawiedzy.pl/wywiad/wywiad-Gosciwit-Malinowski-filologia-klasyczna-lacina-greka-wlasnosc-intelektualna-prawa-zwierzat-Chiny-Rzym,15279,1

Ma olbrzymią wiedzę, bardzo zdecydowane, czasem może nawet skrajne poglądy na różne rzeczy, a jednocześnie jest niezwykle otwarty. Rzadko można spotkać równie mądrego i inteligentnego człowieka.

Godzinę temu, mankomaniak napisał:

Ale za poprzedniego PiS-u miał 17,7.

Więc wybieranie lat tutaj nic nie daje. To ogólna nędza, niezależna od tego, czy rządzi PO, PiS, PSL czy SLD.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:)

Nie ma co być czy czuć się urażonym. Nauki humanistyczne są potrzebne i mają duże dokonania... nie są jednak niezbędne. Pan doktor może być bardzo mądry, ale ciężko mu będzie przeżyć bez ognia, czy teraz prądu, a to zapewniają nauki ścisłe i pewnie o to chodzi, jak napisałem wyżej, widać je (i czuć brak). Tylko tyle i aż tyle. Co do komunikacji, to matematyka jest uniwersalnym językiem :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, 3grosze napisał:

Trafiło się ślepej kurze ziarno.

A tej widzącej się nie trafiło i zdechła :D

12 godzin temu, mankomaniak napisał:

Możesz rozwinąć, co to znaczy?

Oczywiście. Przed paru laty żeby zapewnić sobie godziny i pensje nauki społeczne były reklamowane na chama ponad potrzeby rynku. Masa ludzi poszła na studia humanistyczne żeby potem zasilić bezrobotnych.

Można to nazwać bańką w szkolnictwie. Efektem jest to że dziś nauki społeczne są postrzegane jako niepotrzebne. Czyli jest to efektem chciwości ludzi uczących nauki humanistycznych.

Nie ma nikt chyba wątpliwości że nauki społeczne są potrzebne. Ale nie w sposób nieograniczony. Chyba że chce się produkować mało zarabiających absolwentów którzy i tak muszą się przekwalifikować.

Z naukami technicznymi jest tak że na polskiego absolwenta jest duży popyt także za granicą. Ale popyt na nauczyciela polskiej historii na świecie będzie zawsze znikomy.

10 godzin temu, Mariusz Błoński napisał:

Przypomnę, że nauka od humanistyki się rozpoczęła. I bez humanistyki byłaby niemożliwa chociażby wymiana myśli naukowej.

To ja poproszę o lepsze przypomnienie. Niby kiedy, niby gdzie?

To ja przypomnę że bez ognia nie byłoby humanistów :D

12 godzin temu, Mariusz Błoński napisał:

Nigdy nie słyszałem, by ktoś po naukach humanistycznych, biologicznych czy społecznych twierdził, że nauki ścisłe są niepotrzebne. Natomiast w drugą stronę jak najbardziej. Ciekawe, skąd się to bierze.

Może z Rzeczywistości? :D Może humanista nie wyobraża sobie życia bez technika. A technik wyobraża sobie życie bez humanisty? :D

10 godzin temu, Mariusz Błoński napisał:

Więc wybieranie lat tutaj nic nie daje. To ogólna nędza, niezależna od tego, czy rządzi PO, PiS, PSL czy SLD.

Zgoda. Więc czemu ktoś wiążę tę nędzę z 500+ i Rydzykiem? :D Bo wszystko z tym wiąże, taka mania.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Elena Cornaro Piscopia to pierwsza kobieta w historii, która otrzymała tytuł doktora filozofii. Na jej sukces złożyły się osobiste talenty, postawa ojca, otwarte głowy wielu osób oraz miejsce urodzenia. Oto krótka biografia tej niezwykłej kobiety.
      Wbrew powszechnie panującym poglądom, edukacja nie była przed kobietami całkowicie zamknięta. Platon przyjmował je do swojej Akademii, u kobiet uczył się Sokrates, a XVII-wieczny francuski uczony Giles Ménage znalazł w starożytnych tekstach odniesienia do 56 kobiet filozofów. W średniowieczu istniało wiele różnych szkół, od klasztornych i katedralnych, po wiejskie czy zamkowe. Nie były one niedostępne dla dziewczynek. Oczywiście formalną edukację odbierała niewielka część społeczeństwa, a im wyższa pozycja społeczna, tym większe możliwościami kształcenia. Często kobiety z rodów szlacheckich były lepiej wykształcone niż ich bracia. Je uczono czytania, pisania, poezji, muzyki czy odpowiednich manier, braci zaś przygotowywano do wojaczki i zarządzania majątkiem.
      Jednak mimo tego panował pogląd, żywiony zarówno przez Arystotelesa, jak i św. Tomasza z Akwinu, o podrzędnych zdolnościach kobiet. Gdy w średniowieczu pojawiły się uniwersytety, kobiet z reguły do nich nie dopuszczano. Wyjątek stanowiły uniwersytety włoskie.
      Elena Cornaro Piscopia rodziła się w 1646 roku. Była piątym nieślubnym dzieckiem Giovanniego Battisty Coronaro Piscopiusa i Zanetty Giovanni Boni. Zanetta pochodziła z rodziny rzemieślniczej. Giovanii był przedstawicielem potężnego rodu, jednego z fundatorów Republiki Weneckiej. Rodzice Eleny pobrali się dopiero, gdy jej matka była w szóstej ciąży.
      Trzy lata po urodzeniu Eleny jej ojciec został naczelnym zarządcą Bazyliki św. Marka. Był to drugi pod względem prestiżu urząd w Wenecji. Ustępował jedynie doży, ale w przeciwieństwie do niego, był urzędem dożywotnim. Giovanni odziedziczył też po dziadku jedną z najwspanialszych prywatnych bibliotek swoich czasów. Gdy Elena miała 7 lat ksiądz Giovanni Fabris, przyjaciel rodziny, zwrócił uwagę na jej wyjątkową inteligencję i zapał do nauki. Zyskała miano „cudownego dziecka”. Namówił jej ojca, by zapewnił jej najlepsze możliwe wykształcenie. Ojciec sprowadził najlepszych księży i profesorów. Elena uczyła się matematyki, filozofii, teologii, astronomii i geografii. Nie zapomniano też o bardziej typowym dla kobiet wykształceniu, jak gra na instrumentach. Podobno w wieku 17 lat grała na klawesynie, klawikordzie, harfie i skrzypcach. Nie mogło też obejść się bez znajomości łaciny, a na dodatek znała grekę, hebrajski, arabski, francuski, angielski, hiszpański i aramejski.
      Elena była niezwykle pobożna, chciała zostać zakonnicą. Na to jednak nie zgodził się jej ojciec, który postanowił dobrze wydać ją za mąż. W tamtych czasach wybór między klasztorem – w którym zresztą można było się kształcić – a zamążpójściem, był praktycznie jedynym wyborem kobiety. Dość wspomnieć, że pod koniec XVI wieku aż 60% kobiet ze szlacheckich rodów Wenecji żyło w klasztorach. Czasem był to ich wybór, czasem wybór rodziny, której nie stać było na posag dla córki.
      Elena miała jednak inne plany. Odrzuciła wielu kandydatów i w 1665 roku została oblatką (świecką zakonnicą) benedyktyńską w Bazylice św. Justyny w Padwie. Poświęciła się studiom teologicznym i filozoficznym. Jej nauczycielem filozofii był przez 10 lat bliski przyjaciel Galileusza, Carlo Rinaldini. Jeden z pierwszych uczonych, którzy wykładali odkrycia Galileusza. Rinaldini, który stał na czele Wydziału Filozofii Uniwersytetu w Padwie, napisał książkę o geometrii, którą zadedykował 22-letniej wówczas Elenie, a po śmierci księdza Fabrisa przejął kierowanie jej edukacją.
      Gdy Elena miała 23 lata już było o niej głośno zarówno ze względu na jej wiedzę, jak i zdolności. Wtedy też, w 1669 roku, Elena została członkinią Accademia dei Ricovrati w Padwie. Było to jedno z niewielu towarzystw naukowych, które przyjmowały kobiety w swe szeregi. Już osiem lat później, profesor teologii, ojciec Rotondi, uznał, że Elena posiada tak głęboką wiedzę, że jest gotowa starać się o tytuł doktora teologii. Uniwersytet zatwierdził tę propozycję. Została ona jednak odrzucona przez kanclerza Uniwersytetu biskupa Padwy, kardynała Gregorio Barbarigo. Uznał on, że kobieta nie może być doktorem teologii. Doprowadziło to do spięć pomiędzy Barbarigo, a ojcem zdolnej studentki. W końcu Rinaldini znalazł wyjście z tej sytuacji. Zaproponował, by Elena starała się o doktorat z filozofii. Propozycję przyjęto z zastrzeżeniem, że nawet w wypadku zdobycia tytułu doktora Elena nie będzie wykładała na uczelni.
      Dzień przed publiczną obroną Elena została poinformowana, że jej przedmiotem będą dwa ustępy. Jeden z „Fizyki”, drugi z „Analityk wtórnych” Arystotelesa. Doktorantka miała je przeanalizować i uzasadnić. Obrona miała odbyć się w uniwersyteckim audytorium, jednak zainteresowanie było tak olbrzymie, że wydarzenie przeniesiono do największego kościoła w Padwie, pobliskiej Bazyliki św. Antoniego. Uczestniczyło w nim wielu znamienitych gości, przedstawicieli arystokracji i świata nauki. Przyjechali uczeni z Bolonii, Rzymu i Neapolu.
      Dnia 25 czerwca 1678 roku Elena przez ponad godzinę po łacinie objaśniała tezy greckiego filozofa. Obrona była tak błyskotliwa, że komisja naukowa zdecydowała, iż głosowanie nie odbędzie się w sposób tajny – jak to było w zwyczaju – a jawny. Doktorem została przez aklamację. Następnego dnia odbyła się uroczysta ceremonia, podczas której otrzymała księgę dotyczącą filozofii, pierścień, mucet z gronostajów oraz wieniec laurowy. Dwa tygodnie później została przyjęta do Rady Filozofów i Lekarzy Uniwersytetu w Padwie.
      Elena Cornaro Piscopia ostatnie sześć lat życia spędziła w Padwie, poświęcając się nauce i pracy charytatywnej. Zmarła prawdopodobnie na gruźlicę w 1684 roku w wieku 38 lat.
      Niewiele wiemy o poglądach i pracach naukowych Eleny. Poprosiła ona swoją pokojówkę, by po śmierci spaliła wszystkie jej pisma.
      Zachowany dorobek tej wyjątkowej kobiety obejmuje teksty, które były przechowywane w akademiach naukowych, u rodziny czy przez osoby, które otrzymały od niej listy. Wchodzą w to cztery debaty akademickie, kilka elogii i korespondencja. Zachował się też, wydany kilkukrotnie w Republice Wenecji, jej przekład Alloquium Jesu Christi ad animam Fidelem z hiszpańskiego na włoski.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Opublikowana przed kilkoma dniami Lista szanghajska czyli Akademicki Ranking Światowych Uniwersytetów (ARWU) za rok 2021 po raz kolejny pokazuje, jak olbrzymi dystans dzieli polskie uczelnie do podobnych instytucji z innych krajów. Tradycyjnie też widoczna jest dominacja amerykańskiej nauki, chociaż jej przewaga nad innymi krajami powoli topnieje.
      Czołówka rankingu za pięć ostatnich lat (2017–2021) pozostaje niezmienna. Najlepszą uczelnią na świecie jest Uniwersytet Harvarda (USA), za nim plasuje się Uniwersytet Stanforda (USA), na trzecim miejscu znalazł się Uniwersytet w Cambridge (Wielka Brytania), następny jest MIT (Massachusetts Institute of Technology) z USA oraz również amerykański Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley. W pierwszej dziesiątce światowych uczelni znajdziemy jeszcze – w kolejności zajętych miejsc – Princeton University (USA), University of Oxford (Wielka Brytania), Columbia University (USA), California Institute of Technology (USA) oraz University of Chicago (USA). Wśród pierwszych 20 uczelni spoza Stanów Zjednoczonych są jeszcze francuski Université Paris-Saclay (13. miejsce) oraz brytyjski University College London (17. pozycja).
      W sumie wśród pierwszych 100 najlepszych uczelni świata znajdziemy 40 instytucji z USA, 8 z Wielkiej Brytanii, po 7 z Australii i Chin, 5 ze Szwajcarii, po 4 z Kanady, Francji i Niemiec,  po 3 z Izraela, Japonii, Holandii i Szwecji, po 2 z Belgii, Danii i Singapuru oraz po 1 z Finlandii, Norwegii i Rosji. W ARWU za rok 2003 w pierwszej setce znajdowało się aż 58 uczelni z USA, nie było za to żadnej uczelni z Chin.
      Tylko uczelnie z pierwszej setki są w ARWU klasyfikowane na konkretnych miejscach. Instytucje na pozycjach od 101 do 200 klasyfikowane są w grupach po 50, a od 201 do 1000 w grupach po 100.
      Na tegorocznej liście znalazło się 10 polskich uczelni. Najlepsze z nich, Uniwersytety Jagielloński i Warszawski znalazły się na miejscach 401–500. Na pozycjach 701–800 znajdziemy AGH oraz Uniwersytet Medyczny w Warszawie. Pozycje od 801 do 900 zajmują Politechnika Gdańska, SGGW i Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu. Politechnika Warszawska, Uniwersytet Adama Mickiewicza i Politechnika Wrocławska znalazły się zaś na miejscach 901–1000.
      W rankingu uwzględniono też poszczególne dziedziny naukowe. I tak na przykład najlepsza uczelnia świata, Uniwersytet Harvarda, zajmuje też pierwszą pozycję na świecie 8 dziedzinach: inżynierii biomedycznej, nauce o środowisku i inżynierii środowiskowej, biotechnologii, naukach biologicznych, naukach o biologii człowieka, medycynie klinicznej, technologiach medycznych oraz zdrowiu publicznym. Ale na przykład w oceanografii czy weterynarii klasyfikowana jest na pozycjach od 151 do 200. Skoro już wspomnieliśmy o tych właśnie dziedzinach to przyszli studenci oceanografii powinni pomyśleć o nauce na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Diego, University of Washington lub Sorbonne University. Tam bowiem poziom oceanografii jest najwyższy na świecie. Zaś przyszli weterynarze powinni wziąć pod uwagę belgijski Uniwersytet w Gandawie, ewentualnie chiński Uniwersytet Rolniczy w Nankinie lub Uniwersytet Medycyny Weterynaryjnej w Hanowerze.
      Uniwersytet Harvarda jest światowym ewenementem. Otrzymał 100 punktów i zdecydowanie wyprzedza drugiego na liście Stanforda, który uzyskał 75,9 punktu. Różnica punktów pomiędzy kolejnymi uczelniami nie jest już tak duża. Harvard zresztą jest jedną z niewielu uczelni, które zajmują 1. miejsce na świecie w kilku dziedzinach nauki. W jego przypadku takich dziedzin jest aż 8. Równać się z nim może jedynie słynny MIT (4. pozycja w rankingu), najlepsza na świecie uczelnia w 5 dziedzinach: fizyce, systemach automatyki i kontroli, nauk komputerowych i inżynierii, inżynierii chemicznej oraz inżynierii i nauk materiałowych. Na 28. pozycji światowego rankingu znajdziemy zaś chiński Uniwersytet Tsinghua, który może poszczycić się pierwszą światową lokatą w 3 dziedzinach: inżynierii telekomunikacyjnej, nanonauki i nanotechnologii oraz energetyce i inżynierii energetycznej.
      Jedyną polską uczelnią, która w jakiejkolwiek dziedzinie zakwalifikowała się do pierwszej setki, jest Uniwersytet Warszawski, w przypadku którego poziom nauczania fizyki sklasyfikowano na miejscach od 51 do 75.
      Oprócz wymienionych już krajów z pierwszej setki, państwami, które umieściły co najmniej jedną uczelnię wyżej, niż uczelnie polskie są Argentyna, Austria, Brazylia, Czechy, Grecja, Iran, Irlandia, Włochy, Malezja, Meksyk, Nowa Zelandia, Portugalia, Arabia Saudyjska, RPA, Korea Południowa oraz Hiszpania.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W ostatnim tygodniu stycznia 8 instytucji naukowych podpisało list intencyjny w sprawie koordynacji działań na rzecz rozwoju polskich badań kwantowych. Inicjatywa ma być parasolem nad aktywnościami, prowadzonymi w różnych ośrodkach naukowych w Polsce. Naukowcy liczą też na wsparcie władz publicznych i ustanowienie długofalowego programu rozwoju badań kwantowych, podobnego do tych, które funkcjonują w innych krajach.
      List intencyjny został podpisany przez przedstawicieli Uniwersytetu Warszawskiego, Uniwersytetu Gdańskiego, Centrum Fizyki Teoretycznej PAN (CFT PAN), Uniwersytetu Jagiellońskiego, Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Instytutu Fizyki PAN oraz Politechniki Wrocławskiej.
      Chcemy być głosem środowiska i partnerem do rozmów z władzami publicznymi o wykorzystaniu technologii kwantowych, m.in. dla wzmocnienia pozycji gospodarczej Polski – podkreślił prof. Konrad Banaszek z Uniwersytetu Warszawskiego.
      Prof. Marek Żukowski z Uniwersytetu Gdańskiego uważa, że podpisanie listu jest szansą na stworzenie silnej organizacji, która odegra ważną rolę w Europie. Konsorcjum będzie pomocne w działaniach na arenie krajowej i w kontaktach z kołami biznesowymi, coraz bardziej świadomymi korzyści z potencjału technologii kwantowych. Nasze środowisko powinno mówić jednym głosem w dialogu z instytucjami państwowymi.
      Naukowcy są zgodni co do tego, że zastosowanie technologii kwantowych może przynieść rewolucyjne zmiany w wielu dziedzinach życia, np. w symulacjach układów złożonych, bankowości, telekomunikacji i cyberbezpieczeństwie, metrologii, robotyce czy medycynie. Jak wyjaśniają, ośrodki naukowe i koroporacje technologiczne w USA skupiają się na m.in. na budowie komputera kwantowego, zaś w Europie prowadzone są zaawansowane badania nad sensorami kwantowymi i łącznością kwantową.
      Fizyka kwantowa, możliwość inżynierii pojedynczych układów fizycznych otwiera nowe perspektywy technologiczne, z czego zdają sobie sprawę wszystkie mocarstwa naukowe na świecie. Stawką tego wyścigu jest zdobycie przewagi i odniesienie jak największych korzyści społeczno-ekonomicznych – wyjaśnia prof. Marek Kuś z CFT PAN, członek Strategicznego Komitetu Doradczego Quantum Technologies Flagship.
      Quantum Technologies Flagship to 10-letni program, zapoczątkowany przez UE w listopadzie 2018 r. Ponadmiliardowy budżet ma pomóc zapewnić Europie rolę lidera w technologiach kwantowych.
      Potencjał technologii kwantowych chcą wykorzystać władze wielu krajów. W 2018 roku Kongres USA uchwalił National Quantum Initiative Act, a nadzorowaniem prac na poziomie federalnym zajmuje się specjalnie powołane do życia National Quantum Coordination Office przy Białym Domu. W ubiegłym roku Niemcy przeznaczyły 2 miliardy euro na prace nad komputerem kwantowym, a prezydent Macron zapowiedział właśnie, że w ciągu pięciu lat Francja zainwestuje 1,8 miliarda euro w rozwój technologii kwantowych.
      Nie możemy też zapominać o ostatnich osiągnięciach Chińczyków, którzy stworzyli pierwszą zintegrowaną sieć kwantową, przesłali splątane fotony pomiędzy dronami, a niebagatelną rolę w ich pracach odegrał Polak profesor Artur Ekert, jeden z pionierów kwantowej kryptografii.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...