Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Życie pojawia się i szybko ginie

Rekomendowane odpowiedzi

Dowód to dowód. Ale uznanie czegoś za dowód to dziś w matematyce lata pracy ludzi którzy biorą na warsztat coś co wymyślił X i wałkują jego dowód.

I tak robi sobie matematyk: tydzień, dwa i k... pomyliłem się. I jedziemy od początku.

Więc jeśli coś nie jest dowodem od razu dla specjalistów to dla 99,999% populacji tej planety dowodem nigdy nie będzie tym bardziej.

Dowód ma wartość dowodu tylko dla tego kto jest w stanie go zrozumieć.

A ludzie mają różną percepcję. Jak czegoś nie rozumiesz to nie możesz tego nazywać dowodem.

A chyba zgodzisz się że Ty czy ja i dowolny w sumie człowiek to większości nie rozumie z otaczającego go świata.

 

A więc albo w przyszłości odkryjemy jakieś nowe prawa fizyki, które umożliwią realną komunikację na odległości międzygwiezdne/międzygalaktyczne, albo będziemy siedzieli przykuci do Ziemi na zawsze

Po pierwsze: komunikacja nie jest alternatywą dla podróży (chyba że komunikacja nie od informacji ale od podróży :D )

Po drugie: można zbudować wielki statek podróżujący setki lat. Technicznie nie ma żadnych ograniczeń szczególnych.

Masowo odkrywamy obecnie planety pozasłoneczne. Kwestia tylko masy (a sam termin planeta ogranicza masę od góry i dołu), kwestia temperatury (która ma spory rozrzut, ale to oznacza że w tym rozrzucie jest i miejsce dla temperatury której szukamy). I tyle.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

słabo wymyśliłeś... przecież dzisiejsze odkrycia planet to właśnie "zajaczki" robione przez pole powierzchni planet..... żeby to było bardziej wyraziste dla mniej ogarnientych cywilizacji byś musiał zasłaniać z połowę tarczy słońca.... i pytanie: która cywilizacja aż tak się nudzi żeby ponieść takie nakłady i taki koszt żeby pogadać z kimś od siebie "głupszym"? no bo jesli zakładamy że to my próbujemy się skontaktować to logiczne jest że jesteśmy bardziej rozwinięci od 2 strony..

 

No przecież nie chodzi o zasłanianie kawałeczka, tylko całości. A że do tej pory żadna cywilizacja się z nami tak nie skontakowała, to tylko potwierdza Lenistwo Gai :E

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

W sensie zawiedzenia nadziei ludzkości?

Tak, miałem to na myśli w najbardziej antropocentrycznym sensie ;)

 

Poza tym zgadzam się z tym, że życie istnieć gdzie indziej wcale nie musi, chociaż powinno, oraz że zwiedzanie wszechświata może być niemożliwe na większą skalę.

 

 

 

Dowód ma wartość dowodu tylko dla tego kto jest w stanie go zrozumieć.

I sprawdzenia, dodałbym.

 

Natomia

 

to matematyka, czyli najbardziej jednoznaczna nauka wiedzy

Czepiam się pewnie, ale będę się upierał, że logika jest istotnie bardziej jednoznaczna od matematyki ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do logiki - hmm, nie wiem nie zastanawiałem się.

Bo logikę chyba można wrzucić w matematykę? Czy nie można?

W sensie filozoficznym zapewne nie. Ale w sensie zdaniowym to chyba tak? Nie wiem.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

 

 

Naprawde wydaje Ci się że przedstawiłeś dowód na brak życia poza US?

 

Wcale do tego nie aspirowałem. To Ty powołujesz do bytu kolorowe jednorożce, tfu!, prawisz o powszechności życia jako pewniku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A Ty z równą pewnością niszczysz planety pozasłoneczne nadające się do życia. Gwiazda śmierci z Ciebie czy co? ;)

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

 

 

niszczysz planety pozasłoneczne nadające się do życia

 

Nie. Jak się wczytasz w podkreślenie to może zobaczysz, że jest to bardzo ładny, ale jednak (tymczasem) jednorożec. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Po pierwsze: komunikacja nie jest alternatywą dla podróży (chyba że komunikacja nie od informacji ale od podróży )

Użyłem skrótu myślowego, miałem na myśli komunikacja & podróże. Zainspirowały mnie nazwy takie jak "komunikacja miejska" albo Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej (PKS)  :D

 

 

 

Po drugie: można zbudować wielki statek podróżujący setki lat.

 

OK, proponuję parę oszacowań. Przyjmijmy dla uproszczenia, że wynaleziono napęd pozwalający rozpędzać się do prędkości podświetlnych i na dodatek odkryto źródło nieograniczonej energii (bardzo optymistyczne założenia :D   ). W takim razie proponuję wybrać sie w podróż kosmiczną całą Ziemią (a co!). Zauważmy, że statek kosmiczny będzie się rozpędzał do prędkości podświetlnej mniej więcej rok. Bo żeby ludziom na jego pokładzie dobrze się żyło, optymalnie byłoby nadać mu przyspieszenie 1g = 9.81 m/s^2. Wtedy nie trzeba by się martwić o wytwarzanie sztucznej grawitacji. Z przyspieszeniem 1g wg dynamiki newtonowskiej żeby rozpędzić się do c trzeba by 300 000 000 / (24 * 60 * 60 *9,81) = 354 dni. Oczywiście należałoby to liczyć w oparciu o teorię względności, ale większość czasu tego przyspieszania będzie z prędkościami nierelatywistycznymi, więc jako oszacowanie może być. Kuli ziemskiej raczej nie da się przyspieszać przyspieszeniem 1g (to oznaczałoby wytworzenie w niektórych miejscach nieważkości) więc raczej trzeba by ją napędzać ciągiem np. 1/100g - przypuszczam że większe przyspieszenie mogłoby wpływać na rozkład naprężeń w skorupie ziemskiej i nie ma co ryzykować jakichś wybuchów wulkanów lub tp. Czyli kulę ziemską trzeba by rozpędzać ostrożnie przez kilka-kilkadziesiąt lat i trzeba pamiętać jeszcze, że drugie tyle potrzeba na wyhamowanie gdy doleci się do jakiegoś ciekawego miejsca. Czyli pewnie w praktyce dałoby się rozpędzić Ziemię do 1/10c, no góra 1/2c.

 

Można by więc lecieć Ziemią z tą prędkością 1/10c-1/2c i równocześnie zwiedzać szybkimi podświetlnymi statkami mijane po drodze układy gwiezdne - w skrócie będę te statki nazywał rangerami (niedawno oglądałem InterStellar i mi zostało w pamięci:)). Rangery mogłyby podróżować z prędkością bliską 1c, ale potrzebowałyby roku na rozpędzanie i roku na hamowanie - to dawałoby średnią prędkość 1/2 c podczas rozpędzania i hamowania (dalej wg Newtona), więc na przebycie x lat świetlnych (x >= 2) ranger potrzebowałby czasu (x + 1) lat - o rok więcej niż światło.
 
Gdyby rangery oddalały się max na 50 lat świetlnych od Ziemi, można by penetrować cylinder o promieniu 100 lat świetlnych wokół toru lotu planety. Czyli w ciągu 100 lat lotu dałoby się zbadać obszar przestrzeni o objętości od 100*100*10 do 100*100*50 lat świetlnych sześciennych (przybliżam prostopadłościanami). Czyli od 100 tyś do 500 tyś ly^3. W takiej objętości może być jakieś 800 do 4000 gwiazd - przyjąłem średni odstęp między gwiazdami wynoszący 5 lat świetlnych (to i tak dość korzystne dla Ciebie oszacowanie: https://pl.wikipedia.org/wiki/Gwiazdy_po%C5%82o%C5%BCone_najbli%C5%BCej_Ziemi)
 
Czyli 800-4000 gwiazd w ciągu 100 lat intensywnych badań (wykraczających poza to co proponujesz).
 
Dalej zależy od tego w co kto wierzy, jakie są szanse, że wśród tych 800-4000 gwiazd znajdzie się jakaś z planetą na której jest obca cywilizacja. Moim zdaniem takie sobie. A przyjąłem założenia bardzo korzystne dla Twojej koncepcji. Czyli szału raczej nie ma, ale na upartego chyba można próbować, ciekawe co by było gdyby np. przyjąć bardziej realistyczne założenia dot. źródeł energii. Oczywiście technika też musiałaby być "ciutek" bardziej zaawansowana niż współczesna. Z tym co mamy obecnie nie ma co próbować.
Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Dalej zależy od tego w co kto wierzy, jakie są szanse, że wśród tych 800-4000 gwiazd znajdzie się jakaś z planetą na której jest obca cywilizacja

Dobre oszacowania. Jakkolwiek popraw mnie jeśli się mylę. Pisałem nawet o kilkusetletniej podróży- setkach lat a nie o 100 latach.

Liczba gwiazd rośnie proporcjonalnie do trzeciej potęgi.

Jeśli 100 lat to 2000 gwiazd to:

200 lat to 16 0000 gwiazd.

I popraw mnie jeśli coś zapomniałem ale raczej na myśli miałem i pisałem - nie obce cywilizacje ale znalezienie planety z dobrymi parametrami masa/temperatura.

Zatem mamy 16 000 gwiazd. Planet ogólnie kilkadziesiąt tysięcy.

Hmm, naprawdę uważasz za słabe szanse na planetę 0,2 - 1,5 masy ziemi, T od -50 do 100 st. C? :) przy kilkudziesięciotysięcznej próbie?

Nawet w naszym US nie wygląda to aż tak źle: mamy 1 idealną planetę plus dwie nad którymi się odrobinę można pozastanawiać o życiu np. pod ziemią.

Czyli w pierwszym znanym dobrze nam układzie mamy nie jedną ale trzy planety nad którymi warto się zastanowić...

Zakładanie że wśród 16 000 układów nie znajdziemy ani jednej planety wartej zainteresowania jest moim zdaniem szaleństwem.

Albo liczeniem na zasadzie: raz mi się przydarzyło wyrzucić 6, potem drugi, potem trzeci raz wyrzuciłem szóśtkę. To oznacza że przez następne 50 tysięcy rzutów nie wyrzucę już nigdy szóstki? :D

Jakby Cię nazwano gdybyś wyrzucił szóstkę trzy razy pod rząd a potem postawił 50 tys. PLN na to że przez następne 50 tysięcy rzutów nie wyrzucisz szóstki ani razu? :lol:

Jedyną realną przeszkodą jest tak naprawdę - paliwo.

Ale z drugiej strony. Raz rozpędzony statek będzie sobie leciał.

Co do tych planet. Pierwsza sprawa ciążenie: czyli masa i wymiary.

Druga sprawa: potrzeba energii - tę daję gwiazda, za blisko to jej za dużo daje, za daleko to jej daje za mało.

No i tu jest kwestia odpowiedzi czy jest związek pomiędzy masą gwiazdy/planety a jej odległością od gwiazdy.

Bo dość oczywiste jest że nie szukamy planety 1000 lat świetlnych od gwiazdy, chociaż takie zapewne są. Ale raczej bazujemy na modelu tworzenia się planet wokół gwiazd. Czyli jest pewien zakres odległości i masy.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Liczba gwiazd rośnie proporcjonalnie do trzeciej potęgi. Jeśli 100 lat to 2000 gwiazd to: 200 lat to 16 0000 gwiazd.
To zależy jaki model masz na myśli. Jeśli chcesz, żeby mieszkańcy Ziemi byli w kontakcie ze wszystkimi ludźmi w statkach kosmicznych i na innych planetach, to te statki nie mogą się zbytnio oddalać od Ziemi (ja powyżej przyjąłem limit 50 lat świetlnych). Czyli wtedy funkcja liniowa od czasu.
 
Jeśli natomiast chcesz eksplorować całą przestrzeń (trzy wymiary), to statki musiałyby co jakiś czas się "rozmnażać", tj. w praktyce zakładać kolonię na jakiejś odkrytej planecie, na niej ludzie budować nowe statki i nimi lecieć dalej (w rejony, których nie penetrował statek macierzysty). Wtedy dostaniesz t^3, ale za cenę utraty łączności między koloniami - po prostu niektóre będą zbyt daleko od siebie, żeby był sens wysyłać między sobą wiadomości. I takich przypadków z biegiem czasu będzie coraz więcej. Oczywiście ludzie też musieliby się rozmnażać ale z tym raczej nie ma problemu - pod warunkiem znalezienia odpowiedniej planety - możliwe jest rozmnażanie nawet wykładnicze, a tu potrzebujemy "zaledwie" t^3. 
 

 

Ale z drugiej strony. Raz rozpędzony statek będzie sobie leciał.
Jak wyżej, piszesz o przypadku  t^1, żeby było t^3 potrzebne jest "rozmnażanie". 
 

 

Czyli w pierwszym znanym dobrze nam układzie mamy nie jedną ale trzy planety nad którymi warto się zastanowić...
Lekka przesada, Wenus raczej odpada zupełnie, a Mars to b. ciężkie wyzwanie. 
Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Jeśli chcesz, żeby mieszkańcy Ziemi byli w kontakcie ze wszystkimi ludźmi w statkach kosmicznych i na innych planetach, to te statki nie mogą się zbytnio oddalać od Ziemi (ja powyżej przyjąłem limit 50 lat świetlnych). Czyli wtedy funkcja liniowa od czasu.

A skąd nagle takie założenie że chcę? :D Nic o tym nie wspomniałem i tego nie chcę a tu nagle z tym wyskakujesz że może chcę.

Kontakt jest w pierwszym rzędzie zbędny.

W następnym rzędzie jeśli kolonizacja się uda to kolonizatorzy mogą wysłać sondę w drogę powrotną i po załóżmy 100-200 latach sonda przelatując w pobliżu Słońca uaktywni się i nada wiadomość. Można też laserem z tej drugiej planety. Bo wtedy już będziemy wiedzieć w którą stronę dokładnie wysłać wiązkę tak żeby uderzyła w całą Ziemię.

 

Jeśli natomiast chcesz eksplorować całą przestrzeń (trzy wymiary), to statki musiałyby co jakiś czas się "rozmnażać"

A dlaczego niby mam chcieć? Hmm, znowu mi imputujesz że może czegoś chcę. Nie chcę.

Od tego mamy coraz doskonalsze metody wykrywania planet żeby w trakcie następnych kilkuset lat wykryć tych planet z 1 mln i wytypować te które są warte zainteresowania.

I udać się w ich stronę a nie wszędzie.

Niemniej jak już pisałem w tym albo sąsiednim temacie:

Faza pierwsza już się odbyła - mamy stację kosmiczną (nie pierwszą, nie ostatnią zapewne).

Teraz czas na fazę drugą - zwiększenie rozmiarów tej stacji kosmicznej (co się odbywa ale moim zdaniem można to znacznie przyspieszyć).

To jest jednocześnie test dla ludzi odnośnie długotrwałego przebywania w kosmosie i okazja żeby środowisko stacji dostosować do jeszcze dłuższego przebywania.

Więc to się już zasadniczo dzieje -kawałek po kawałku kolonizujemy. Tylko powoli.

Biorąc pod uwagę intensywność odkrywania planet w ostatnich latach - spokojnie za naszego życia możemy oczekiwać że ktoś powie:

mamy planetę: 0,5-1,5 MZ, T=-50 do 100. Jest woda. I więcej nam nie trzeba.

Już w 2014 mieliśmy odkrytych 1700 planet poza US. Naturalnie, odkrywamy za duże bo takie mamy narzędzia pomiarowe.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114885,15538349,NASA_oglasza_wielkie_odkrycie__znalezlismy_715_nowych.html

Przy czym intensywność odkrywania poszybowała w górę w 2014.

Zresztą co ja piszę:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kepler-438b

Planeta już jest, wadą jest jednak spora odległość 430 lat świetlnych.

Takich planet będzie coraz więcej. I będą coraz dokładniej zbadane.

Technicznie jest kilka problemów:

1. Paliwo na setki lat.

2. Czy środowisko na statku będzie sprzyjało długotrwałemu życiu i rozmnażaniu.

3. Czy uda się zrobić w pełni samowystarczalne środowisko.

I o tym faktycznie można dyskutować.

Od razu jakby ktoś miał wątpliwości: czy są ludzie którzy by chcieli takiej podróży. Tak są. Dla sporej części ludzkości całe życie na statku kosmicznym oznacza poprawę warunków bytowania :D , bo wobec pewnej śmierci głodowej nawet monotonne i nudne środowisko stacji jest raczej lepsze. Do tego są ludzie którzy po prostu chcą.

Ilu jest chętnych na Marsa? Zdaje się że tam dziesiątki tysięcy się zgłosiły, ale selekcja jest ostra.

Naturalnie są problemy natury etycznej. Bo np. urodzi się dziecko i jakim prawem zostało skazane na uwięzienie na stacji kosmicznej?

Ale problemy natury prawno etycznej są na naszej planecie łamane co sekundę i to znacznie bardziej brutalnie. Więc ludzie przymkną oko. Ktoś zrobi wyciskacz łez. Ktoś dostanie oskara i wszyscy się poklepią po ramionach i będzie  ok :D

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Powierzchnia Wenus odpada, ale sama planeta już niekoniecznie.
 

Przy jakim poziomie technologii? Dzisiejszym? Nie mówię, że się na tym znam, ale żeby się wkopać pod powierzchnię, to trzeba najpierw stanąć na powierzchni, a tam jest "nieprzyjemnie". Zatem tunele pod powierzchnia raczej odpadają. Zostają jakieś balony unoszące się w atmosferze Wenus - był kiedyś opisywany taki projekt na KW. Tylko, że na na Ziemi nikt się nie bierze za budowanie latających miast, a na Wenus będzie trudniej, więc można uznać, że przy współczesnym poziomie techniki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się że jedna z najlepszych kandydatek obecnie:

https://en.wikipedia.org/wiki/Gliese_667_Cc

odkryta w 2011.

24 lata świetlne od nas.

Czyli przy osiągnięciu 1/5 c jak najbardziej realna.

Naturalnie-  czy jesteśmy w stanie w jakimś przewidywalnym czasie osiągnąć 1/5 c?

Dobrą wiadomością jest to że efekty relatywistyczne jeszcze są słabe dla takiej prędkości, czyli rozpędzamy się po Newtonowsku.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Masa_relatywistyczna#/media/File:Mass_in_special_relativity-plot.png

Niemniej. Czekamy. Może będzie lepszy obiekt i bliżej.

O Wenus pisałem oczywiście w kontekście - pod ziemią. Ale jak już rozważamy pod ziemią to dochodzi z kilkanaście księżyców.

Wszystko to jednak raczej wątpliwa przyjemność.

Dlatego - bazy tak. Ale kolonizacja tylko poza US.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Przy jakim poziomie technologii? Dzisiejszym? Nie mówię, że się na tym znam, ale żeby się wkopać pod powierzchnię, to trzeba najpierw stanąć na powierzchni, a tam jest "nieprzyjemnie". Zatem tunele pod powierzchnia raczej odpadają. Zostają jakieś balony unoszące się w atmosferze Wenus - był kiedyś opisywany taki projekt na KW. Tylko, że na na Ziemi nikt się nie bierze za budowanie latających miast, a na Wenus będzie trudniej, więc można uznać, że przy współczesnym poziomie techniki...

 

Też się nie znam, ale Wenus ma chyba gęstą atmosferę, więc łatwiej się tam unosić niż u nas :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też się nie znam, ale Wenus ma chyba gęstą atmosferę, więc łatwiej się tam unosić niż u nas :)

Hm, dokopałem się do tego artykułu:

"W wysokości 50 kilometrów nad Wenus ciśnienie atmosferyczne wynosi 1 atmosferę, a siła grawitacji jest tam tylko nieco mniejsza niż na Ziemi."

http://kopalniawiedzy.pl/HAVOC-Wenus-Mars-misja-zalogowa-NASA,21616

Czyli wygląda na to, że żaden zysk w stosunku do Ziemi.  :unsure:

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kontakt jest w pierwszym rzędzie zbędny.

W następnym rzędzie jeśli kolonizacja się uda to kolonizatorzy mogą wysłać sondę w drogę powrotną i po załóżmy 100-200 latach sonda przelatując w pobliżu Słońca uaktywni się i nada wiadomość.

Jesteś pewien, że kolonizatorzy będą cały czas pamiętać o kooperacji z 3-4 pokoleniem i oszczędzać zawsze ograniczone zasoby dla całkiem obcych potomków? Mamy przykład z ziemskiego podwórka, kolonizacja Nowego Świata doprowadziła do powstania całkowicie autonomicznych państw, które mają "gdzieś" jakieś zobowiązania wobec pierwszych eksploratorów. Edytowane przez TrzyGrosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

My próbujemy nawiązać kontakt mimo że ilość pokoleń z potencjalnymi innymi istotami sięga miliardów licząc za przodka elektron :D

Ale masz rację. Nie jest to pewne.

Natomiast jednak liczyłbym na to że pierwszy statek nie będzie ostatnim i kontakt będzie koniecznością, bo jeśli wyślemy tam np. 5000 ludzi. Doleci 10 000.

To jest to trochę za mało żeby podtrzymać rozwój.

My przy swojej różnorodności będziemy się dalej rozwijać.

Oni znacznie zwolnią, pewne elementy rozwoju czeka zapaść. Muszą chcąc nie skończyć jak odizolowane plemię utrzymywać ten kontakt.

Te początkowe 5000 ludzi to za mało żeby zapewnić pełną reprezentację dziedzin jakimi zajmuje się ludzkość.

Częstość podróży będzie wypadkową między innymi szybkości i atrakcyjności.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A gdyby zamiast statku ruszyć nasze Słońce? A z nim cały Układ Słoneczny? Czy są jakieś teorie na temat zmiany toru/prędkości takiego układu?

Edytowane przez Krzychoo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Technicznie jest kilka problemów: 1. Paliwo na setki lat. 2. Czy środowisko na statku będzie sprzyjało długotrwałemu życiu i rozmnażaniu. 3. Czy uda się zrobić w pełni samowystarczalne środowisko.

Polecam taki popularnonaukowy dokument: Ewakuacja Ziemi

 

 

 

Te początkowe 5000 ludzi to za mało żeby zapewnić pełną reprezentację dziedzin jakimi zajmuje się ludzkość.

A kto powiedział, że musi być "pełna" reprezentacja? W końcu prędzej doczekamy się autonomicznych robotów niż podróży na inną planetę, więc i tam te roboty polecą.

Co do 5000 to chyba większy jest problem z bioróżnorodnością,  j/w, polecam obejrzeć z ciekawości :)

 

https://www.youtube.com/watch?v=v1m8z70Dsas

Edytowane przez radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

A gdyby zamiast statku ruszyć nasze Słońce? A z nim cały Układ Słoneczny? Czy są jakieś teorie na temat zmiany toru/prędkości takiego układu?

W zasadzie ono sobie podróżuje i to nawet dość szybko. Ale sąsiednie gwiazdy razem z nim mniej więcej utrzymując stałą prędkość.

Teoria może być ale zauważalne ruszenie takiej masy jest niewykonalne.

Można czekać na zderzenie z inną galaktyką i wtedy jakieś układy zaczną się w naszym pobliżu być może pojawiać, ale długo trzeba czekać.

Film obejrzę raczej jutro ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie jeszcze myślę, że cóż to by musiała być za katastrofa żeby w ogóle opłacało się gdzieś lecieć. Jakaś asteroida, albo destabilizacja płaszcza Ziemi, tak, że nie da się przeżyć tutaj. Problem np. przeludnienia da się rozwiązać dużo taniej na Ziemi, budujemy wzwyż, możemy w głąb, czy gdzieś na dnie morza.

Po co mieszkać w tunelach Marsa skoro można w tunelach na Ziemi? Szyby kopalniane są, jest sprzęt etc. Nawet zima nuklearna byłaby do przeżycia spokojnie i pewnie dałoby się łatwiej i taniej przeżyć tu niż lecieć "gdzieś". Mamy sprzęt zdalnie sterowany (zakładając nawet brak autonomicznego). Można oczyszczać glebę, wodę. Od biedy taniej byłoby nawet wypuścić setki tysięcy balonów zbierających pył blokujący światło słoneczne (na x lat) niż wysłać 5000 ludzi na Marsa (i osiedlić). No, ale pomarzyć można :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zakładając, że będzie jakaś katastrofa, która uniemożliwi życie na Ziemi np. 90% ludności, problem nadmiaru rozwiąże się sam - po prostu się powyrzynają... być może praktycznie do zera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowiek to taki głupi gatunek, że zawsze chce zrobić coś, czym pokaże, że ma większego niż reszta. Kolonizacja innej planety to doskonały pomysł na takie pokazanie się :)

Kiedyś płynięcie do ameryki przez wiele miesięcy też mogło się wydawać wątpliwe. Nie wspominając o ludziach, którzy płynęli tam wiedząc, że nie wrócą.

Co innego z Mars One, gdzie nawet nie daje im się szans na dłuższe przeżycie. Pakowanie się w taką misję to już średni pomysł moim zdaniem. Ale statek kosmiczny, który będzie podróżował przez setki czy tysiące lat i będę tam w miarę normalnie żył i przekazywał dalej swoje geny byłby dla mnie ok.

 

Tak Astro, niesamowicie mi się spodobało Twoje określenie z pokazywaniem większego. Jest przerażająco trafne w większości działań naszego gatunku.

 

Co do planet potencjalnie nadających się do życia. Wydaje mi się, że większość z nich do pustynie lub niemal wyłącznie ocean.

Większa planeta to większa grawitacja, więc niższe góry. Być może na tyle niskie, że zbyt mało wystaje ponad powierzchnię by mówić o cywilizacji podobnej do naszej. Jednak bezczelnie zakładam, że żadne życie nie da rady pozyskać dość energii w wodzie by zasilić mózg podobny do naszego (tlen za słabo się rozpuszcza w wodzie, a inne metody pozyskiwania energii są zbyt mało wydajne).

Za dużo wody, to za mało miejsca na rozwój inteligencji. Za mało wody to marne szanse by rozwinęło się coś zdolnego od oddalenia się od nielicznych zbiorników wodnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Planetę można wysadzi, 10 atomówek spadnie na podłogę i papa planeta. Kolonizacja to dobre zabezpieczenie. Poza tym dobry motyw na trzymanie różnorodności genetycznej, bo my tutaj to się coraz bardziej do siebie upodabniamy – ostatnio np. dzięki tak zwanym uchodźcom ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...