Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'apetyt' .
Znaleziono 18 wyników
-
Za parę lat, a może wcześniej orężem w zwalczaniu otyłości stanie się guma do żucia. Jej smak nie będzie się różnił od dzisiejszych miętowych czy owocowych drażetek i listków, ale skład już tak. Tajemniczym składnikiem ma być polipeptyd YY, jeden z czynników wywołujących uczucie sytości. Polipeptyd YY3-36 jest hormonem, który wydziela się do krwiobiegu zarówno w czasie jedzenia, jak i podczas wysiłku fizycznego. Jego ilość rośnie wraz z liczbą spożytych kalorii. PPY3-36 hamuje opróżnianie żołądka oraz wydzielanie soków żołądkowego i trzustkowego. Wcześniejsze badania wykazały, że u otyłych osób stężenie PPY3-36 w osoczu jest niższe zarówno na czczo, jak i po posiłku. Co ważne, dożylne podanie PPY3-36 grupie otyłych i szczupłych ochotników u wszystkich zwiększało poziom hormonu w osoczu i znacznie obniżało liczbę spożywanych kalorii. PPY3-36 jest hormonem hamującym apetyt, ale kiedy zażywa się go doustnie, duża część zostaje zniszczona w żołądku, a pozostały ma problem z przeniknięciem do krwiobiegu - wyjaśnia dr Robert Doyle z Syracuse University. Jak ukryć PPY3-36, by mógł bez przeszkód pokonać przewód pokarmowy? Kilka lat temu Doyle odkrył, że witamina B12 stanowi świetną platformę doustnego aplikowania insuliny, eksperymenty pokazały, że sprawdza się też w odniesieniu do polipeptydu YY. Faza pierwsza studium miała zademonstrować, że możemy dostarczać do krwiobiegu odpowiednie klinicznie dawki PPY3-36. Kolejnym krokiem ma być wdrożenie systemu B12-PYY np. w gumie do żucia albo suplemencie. Ta pierwsza miałyby wspomagać odchudzanie na podobnej zasadzie jak guma nikotynowa rzucanie palenia. Jeśli wszystko się uda, ludzie będą mogli zjeść zbilansowany posiłek, a następnie sięgnąć po gumę. Suplement PYY zaczynałby działać po 3-4 godz., zmniejszając apetyt w okolicach kolejnego posiłku.
- 3 odpowiedzi
-
- suplement
- Robert Doyle
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wiele osób, gdy dopada je popołudniowa senność, a drzemka w biurze lub na uczelni jest przecież wysoce niewskazana, sięga po coś słodkiego. Okazuje się jednak, że to nie cukier, ale białko podtrzymuje stan czuwania oraz reguluje wydatkowanie energii, sprzyjając zachowaniu szczupłej sylwetki. Naukowcy z Uniwersytetu w Cambridge sprawdzali, jak poszczególne składniki odżywcze wpływają na neurony oreksynowe - grupę komórek podwzgórza i pnia mózgu (ich zmniejszona aktywność skutkuje narkolepsją, wiąże się też ze wzrostem wagi). Podczas eksperymentów na myszach okazało się, że aminokwasy stymulują neurony oreksynowe silniej niż cokolwiek innego. Impulsy elektryczne generowane przez neurony oreksynowe pobudzają stan czuwania i mówią ciału, by spalało kalorie. Zastanawialiśmy się, czy składniki odżywcze mogą zmieniać te impulsy - wyjaśnia dr Denis Burdakov z Instytutu Nauk Metabolicznych. Ponieważ neuronów oreksynowych jest niedużo i trudno je znaleźć, Brytyjczycy oznakowali je fluorescencyjnym markerem. Później wprowadzali różne składniki odżywcze, m.in. kombinację aminokwasów występującą w białku jaja kurzego, i śledzili aktywność interesujących ich komórek nerwowych. Wcześniejsze badania tej samej grupy wykazały, że glukoza blokuje komórki oreksynowe, co uznano zresztą za przyczynę senności poposiłkowej. Kiedy tym razem przyglądano się oddziaływaniom między cukrem a aminokwasami, okazało się, że aminokwasy zapobiegają blokowaniu neuronów oreksynowych przez glukozę. Burdakov i inni cieszą się, że dzięki ich eksperymentom wyjaśniło się, czemu posiłki białkowe sprawiają, że ludzie czują się bardziej czujni i mniej wyciszeni niż po posiłkach węglowodanowych. To ekscytujące, że decydując, co chcemy zjeść, dysponujemy racjonalnymi metodami dostrajania wybranych komórek mózgu, by były bardziej lub mniej aktywne. Aby zwalczyć otyłość i bezsenność, które dręczą współczesne społeczeństwo, potrzebujemy więcej informacji o tym, jak dieta wpływa na sen i komórki sterujące apetytem. Obecnie badania sugerują, że jeśli masz wybór między tostem z dżemem a tostem z jajkiem, wybierz drugą opcję. Nawet jeśli oba zawierają zbliżoną liczbę kalorii, odrobina białka powie organizmowi, żeby po posiłku spalił ich więcej - podsumowuje Burdakov.
- 2 odpowiedzi
-
- pień mózgu
- podwzgórze
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Estrogen reguluje wydatkowanie energii, apetyt oraz wagę ciała, a niedobór receptorów estrogenowych w specyficznych częściach mózgu może prowadzić do otyłości (Cell Metabolism). Estrogen ma głęboki wpływ na metabolizm. Wcześniej nie myśleliśmy o hormonach płciowych jako krytycznych regulatorach pobierania pokarmów i wagi ciała - tłumaczy dr Deborah Clegg z UT Southwestern Medical Center. Amerykanie prowadzili eksperymenty na myszach. Zauważyli, że estrogen kontroluje wagę ciała samic, wpływając na dwa ośrodki w obrębie podwzgórza: jeden związany z wydatkowaniem energii, drugi z apetytem. U gryzoni, które nie mają w tych rejonach mózgu receptorów estrogenowych alfa (ER-α), rozwija się otyłość i towarzyszące jej choroby, takie jak cukrzyca i choroby serca. Podobnego zjawiska nie odnotowano u samców, ale naukowcy podejrzewają, że w ich przypadku podobną rolę w regulacji metabolizmu mogą odgrywać nieznane jeszcze rejony z receptorami estrogenowymi. Dr Clegg uważa, że wyniki badań jej zespołu mogą doprowadzić do stworzenia nowych metod hormonalnej terapii zastępczej, w ramach których estrogen byłby dostarczany do specyficznych obszarów mózgu, które regulują wagę. W ten sposób wyeliminowano by ryzyka związane z ogólnoustrojowym podawaniem hormonu, np. raka piersi czy udaru. Rola estrogenu u kobiet w wieku postmenopauzalnym nadal nie jest do końca jasna. Obecne badania koncentrują się na czasowaniu i rodzaju suplementacji, który byłyby najbardziej korzystny dla pacjentek - podsumowuje Clegg.
-
- apetyt
- wydatkowanie energii
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wysokobiałkowe śniadanie ogranicza zachcianki
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Zjedzenie śniadania, a zwłaszcza śniadania bogatego w białka zwiększa sytość i zmniejsza głód odczuwany w ciągu dnia. Za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI) naukowcy z University of Missouri ustalili, że taki posiłek ogranicza sygnały z mózgu kontrujące apetyt oraz jedzenie motywowane nagrodą. Każdy wie, że jedzenie śniadania jest ważne, ale wiele osób wydaje się tym nie przejmować. Nasze badanie dostarcza dowodów na to, że śniadanie jest użytecznym sposobem kontrolowania apetytu i regulowania ilości spożywanych pokarmów – przekonuje prof. Heather Leidy. Podczas eksperymentu Leidy oceniała fizjologiczny głód i sytość, mierząc wrażenia związane z apetytem oraz poziom markerów hormonalnych, a także związaną z nagrodą motywację do jedzenia. Czemu do badań wybrano młodzież niejedzącą śniadań? Stało się tak z dwóch powodów. Po pierwsze, niejedzenie śniadań jest silnie związane z niezdrowymi przekąskami między posiłkami, przejadaniem się (zwłaszcza nocą) oraz przyrostem wagi i otyłością. Po drugie, ok. 60% nastolatków nagminnie pomija śniadania. Naukowcy utworzyli 3 grupy. Przez 3 tygodnie jedna miała nadal pomijać śniadania, druga zjadać posiłek o wartości energetycznej 500 kilokalorii (w jego skład wchodziły płatki i mleko z normalną zawartością białka), a trzecia tak samo kaloryczne śniadanie o zwiększonej zawartości białka: gofry belgijskie z syropem i jogurtem. Pod koniec każdego tygodnia badani wypełniali kwestionariusze dotyczące apetytu i sytości. Tuż przed lunchem zespół Leidy wykonywał fMRI. W porównaniu do pomijających pierwszy posiłek, obie grupy jedzące śniadanie doświadczały silniejszej sytości i zmniejszenia uczucia głodu przez cały poranek. Skany z fMRI pokazały, że ograniczeniu uległa aktywacja rejonów mózgu kontrolujących motywację do jedzenia oraz odczuwanie nagrody. Co ciekawe, w grupie jedzącej śniadanie bogatsze w proteiny zmiany w zakresie apetytu, sytości i jedzenia motywowanego nagrodą były mocniej zaznaczone. -
Jedzenie mniejszych ilości mięsa może być kluczem do utrzymania zdrowej wagi ciała. Specjaliści nie zalecają jednak wykreślania steków i kotletów z menu jako jedynej metody zrzucenia zbędnych kilogramów. Lepiej postawić na różnorodność pokarmów (American Journal of Clinical Nutrition). W ramach europejskiego studium analizowano przypadki prawie 400 tys. dorosłych osób, które biorą udział w zakrojonym na szeroką skalę projekcie poszukiwania związków między dietą a nowotworami. Okazało się, że jedzenie mięsa wiązało się przyrostem wagi, nawet jeśli dwóch ludzi – miłośnik mięsa i zwolennik większych ilości produktów innego rodzaju - spożywało tę samą liczbę kalorii. Jak donoszą akademicy z Imperial College London, najsilniejszy związek odkryto w przypadku przetworzonego mięsa, takiego jak szynka czy kiełbasa. Uczestnicy studium pochodzą z 10 europejskich krajów. Na początku wszystkich ważono i mierzono. Po 5 latach ponownie proszono o podanie wagi. Ochotnicy wypełniali też szczegółowy kwestionariusz dot. odżywiania. Badacze stwierdzili, że zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet spożycie mięsa wiązało się ze wzrostem wagi. Związek pozostawał istotny statystycznie po uwzględnieniu ogólnego "poboru" kalorii i aktywności fizycznej. Porównując dwie osoby, które dostarczały swojemu organizmowi tyle samo kalorii, autorzy badania wyliczyli, że dodatkowe 250 g mięsa dziennie prowadziło w ciągu 5 lat do zwiększenia wagi ciała o 2 kg. Uzyskane wyniki przeczą teorii, że dieta wysokobiałkowa z obniżoną zawartością węglowodanów sprzyja chudnięciu. Naukowcy nie wiedzą, czemu mięso prowadzi do tycia w grupie osób spożywających identyczną liczbę kalorii, ale spekulują, że pokarmy o dużej gęstości energetycznej, np. mięso, zmieniają sposób regulowania apetytu przez organizm (gęstość energetyczną można obliczyć, dzieląc liczbę kalorii przez wielkość porcji podaną w gramach; mniejsza liczba oznacza niższą gęstość energetyczną). Zalecałabym ludziom kontrolowanie spożycia mięsa, by w ciągu życia zachować prawidłową wagę i dobre zdrowie – podsumowuje liderka zespołu dr Anne-Claire Vergnaud.
- 10 odpowiedzi
-
- kiełbasa
- dr Anne-Claire Vergnaud
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dr Deborah Young-Hyman, psycholog dziecięcy z Medical College of Georgia, badała związki między cukrzycą typu 1. a zaburzeniami odżywiania. Na początku zwróciła uwagę na fakt, że u diabetyków nie można stosować tych samych kryteriów, co u innych osób, ponieważ zaabsorbowanie jedzeniem stanowi część ich codzienności: muszą zwracać uwagę na dietę i jej wpływ na stężenie glukozy we krwi oraz wagę ciała. Poza tym Amerykanka podkreśla, że chore na cukrzycę młode kobiety, a coraz częściej również mężczyźni, nie są przecież odporne na presję społeczną związaną ze szczupłym wyglądem. Przeglądając literaturę przedmiotu, dr Young-Hyman i zespół zastanawiali się, czy można zmodyfikować leczenie cukrzycy (metody dostarczania insuliny) i terapie wymierzone w hormony regulujące głód, by obniżyć ryzyko wystąpienia zaburzeń odżywiania. W cukrzycy typu 1. układ odpornościowy atakuje komórki β wysp trzustkowych. Podanie insuliny za pomocą strzykawki bądź pompy insulinowej wywołuje głód. Jeśli dawka insuliny nie jest dobrze dobrana do ilości i rodzaju spożytego jedzenia, poziom glukozy we krwi wzrasta. Wymaga to zaaplikowania kolejnej porcji hormonu, co prowadzi do spadku stężenia cukru i nasilenia uczucia głodu. Wielokrotne powtórzenie takiego cyklu wiąże się ze wzrostem wagi, zapotrzebowania na insulinę oraz oporności. Atakowane przez układ immunologiczny komórki wysp Langerhansa wydzielają amylinę. Jest to hormon peptydowy, który kontroluje wchłanianie pokarmów: spowalnia opróżnianie żołądka i wchłanianie glukozy z jelita cienkiego. Niekiedy nazywa się go hormonem anorektycznym, ponieważ blokując neurony w polu najdalszym mózgu (łac. area postrema), odracza pojawianie się uczucia głodu. Ponieważ towarzyszą temu zaburzenia działania innych hormonów regulujących apetyt, diabetycy miewają problem ze stwierdzeniem, czy są syci. Przed zdiagnozowaniem cukrzycy typu 1. chorzy często chudną, ponieważ zamiast metabolizować, praktycznie wydalają kalorie. Miesiącami mogą jeść bardzo dużo, w ogóle nie tyjąc. Kiedy zaczynają kontrolować chorobę, bardzo szybko przybierają na wadze. Nietrudno sobie wyobrazić, jak terapia prowadzi do zaburzonych zachowań związanych z odżywianiem. Wszystko po to, by poradzić sobie jakoś z kontrolą wzrastającej masy ciała. Jako psychoterapeutka dr Young-Hyman zetknęła się z wieloma chorymi z cukrzycą typu 1., którzy cierpieli jednocześnie na zaburzenia odżywiania. Zainspirował ją przypadek dziewczyny, która nie umiała kontrolować ilości spożywanych pokarmów i przytyła. Niekiedy popycha to pacjentów, zwłaszcza kobiety, do niezdrowych zachowań, w tym pomijania bądź zmniejszania dawek insuliny oraz przejadania się, po którym następuje przeczyszczanie. Chorzy narażają się wtedy na niedocukrzenie lub wręcz przeciwnie – bardzo wysoki poziom glukozy we krwi. Grozi to uszkodzeniem serca, nerek bądź oczu. Nie ma zgody co do tego, czy diabetycy z cukrzycą typu 1. częściej cierpią na zaburzenia odżywiania. Zakres ich występowania u młodych kobiet szacuje się na 3,8 do 40%, gdy weźmie się pod uwagę pomijanie bądź zmniejszanie dawek insuliny. "Musimy udokumentować, że pacjenci ci doświadczają rozregulowania sytości i że nie jest to związane wyłącznie z czynnikami kojarzonymi zazwyczaj z zaburzenia odżywiania, a więc presją społeczną, lękiem i depresją, ale również z byciem chorym na cukrzycę". Dr Young-Hyman współpracuje z kolegami z Uniwersytetu Harvarda i Emory University. Naukowcy obserwują 90 dzieci w wieku od 10 do 17 lat, u których właśnie zdiagnozowano cukrzycę lub które przestawiają się na pompę insulinową. Dokumentują przebieg leczenia, wagę, przystosowanie do sytuacji, postawy wobec wagi i jedzenia, a także zmiany we wzorcach odżywiania i poziomach cukru w odpowiedzi na dawkowanie hormonu.
-
Złożone zapachy sprawiają, że czujemy się bardziej syci. To ważna wskazówka dla wszystkich, którzy dbają o linię (Chemical Senses). Zespół Rianne Ruijschop z Nizo Food Research w Ede dodał do kubków ze słodzonym jogurtem truskawkowym dwa różne zapachy: pierwszy składał się z jednej tylko substancji, drugi z 15 związków. Niewytrenowanym nosom wonie wydawały się identyczne, ale wg wszystkich 41 badanych, jogurt ze złożonym zapachem był bardziej sycący. Eksperymenty na większej próbie wykazały jednak, że ludzie zjadali podobne ilości obu produktów. Psycholodzy podkreślają, że tak naprawdę o niczym to nie świadczy, ponieważ niektórym ludziom zdarza się jeść dalej po zaspokojeniu głodu i dość często zjawisko to uznaje się za przyczynę otyłości. Sama Ruijschop zaznacza, że zapach jest jednym z wielu czynników wpływających na uczucie sytości, dlatego w przyszłości zamierza eksperymentować z konsystencją. W badaniu Holendrów wzięły udział młode i zdrowe osoby z prawidłową masą ciała. Ich reakcjom przyglądano się w warunkach eksperymentalnych dwojakiego rodzaju: 1) podczas swobodnego jedzenia oraz 2) wspomagania olfaktometrem. Za każdym razem produkt o złożonym zapachu wzmagał uczucie sytości, przy czym przy swobodnej konsumpcji postrzegana sytość wzrastała po 10-15 min od zakończenia jedzenia.
-
Badacze z Monell Center i Uniwersytetu Kiusiu dowiedli, że endokannabinoidy oddziałują bezpośrednio na receptory smaku na języku, wzmagając wrażenie słodyczy (Proceedings of the National Academy of Sciences). Komórki smakowe mogą być zaangażowane w regulowanie naszego apetytu w większym stopniu niż dotąd sądzono – twierdzi dr Robert Margolskee, biolog molekularny z Monell. Endokannabinoidy są substancjami podobnymi do THC, aktywnego składnika marihuany. Powstają w mózgu i organach obwodowych. Wiążą się z receptorami kannabinoidowymi. Endokannabinoidy działają zarówno w mózgu, zwiększając apetyt, jak i modulują receptory smaku na języku, zwiększając reakcję na słodycz – wyjaśnia dr Yuzo Ninomiya. Amerykańsko-japoński zespół przeprowadził szereg eksperymentów na myszach. Reakcje behawioralne, neuronalne i komórkowe na słodkie bodźce badano przed i po podaniu endokannabinoidów. W każdym przypadku odnotowano ich wzmocnienie. Efekt ograniczał się wyłącznie do smaku słodkiego, ponieważ endokannabinoidy nie miały żadnego wpływu na odpowiedź na bodźce kwaśne, słone, gorzkie lub umami. Efektu nie obserwowano też, gdy eksperymenty powtórzono z gryzoniami pozbawionymi receptorów kannabinoidowych CB1. Dodatkowe badania ujawniły, że receptory CB1 i receptory smaku T1R3 są obecne w tych samych komórkach smakowych. Łącznie eksperymenty te demonstrują, że endokannabinoidy selektywnie wzmagają słodycz, oddziałując na językowe komórki smakowe. Modulacja reakcji na słodycz może być istotnym składnikiem roli układu endokannabinoidowego w regulacji odżywiania się – podsumowuje Margolskee. Receptory słodyczy znajdują się również w jelitach i trzustce, gdzie pomagają zarządzać wchłanianiem składników odżywczych, wydzielaniem insuliny oraz metabolizmem energii. Jeśli endokannabinoidy biorą również udział w modulowaniu reakcji trzustkowych i jelitowych receptorów słodyczy, może to stanowić szansę na opracowanie nowych metod terapii chorób metabolicznych, takich jak otyłość czy cukrzyca.
-
Rodzaj spożytego alkoholu wpływa na to, jak bardzo po zakrapianym przyjęciu czy drinku będzie nam się chciało jeść (Pharmacology, Biochemistry and Behaviour). Dr Anna Kokavec z La Trobe University tłumaczy, że choć wszyscy wiemy, jak na człowieka wpływa alkohol, to dodatkowa wartość odżywcza białego i czerwonego wina oraz piwa także determinuje reakcję organizmu na procenty. Sprawy będą się mieć jeszcze inaczej, gdy pomiesza się kilka rodzajów alkoholu. Tę kwestię należałoby więc zbadać dogłębniej w przyszłości. Australijczycy skupili się na wpływie poszczególnych napojów alkoholowych na oś podwzgórze-przysadka-nadnercza. Reguluje ona funkcje biochemiczne organizmu i odpowiada za syntezę hormonów steroidowych – kortyzolu i siarczanu dehydroepiandrosteronu (DHEAS). Hormony te oddziałują na nasz apetyt, uczenie się oraz tworzenie się wspomnień. Potrzebujemy dostatecznego wydzielania się kortyzolu, by poczuć głód. Wyniki eksperymentu świadczą o tym, że alkohol wpływa na oba wymienione hormony. Poza tym ich niskie stężenia mogą prowadzić do specyficznych deficytów poznawczych, związanych z regularnym spożywaniem napojów wyskokowych. Uczestników eksperymentu podzielono na 4 grupy. Każda piła tylko jeden rodzaj alkoholu: białe wino, wino czerwone, piwo light bądź piwo zwykłe. W ciągu 135 minut ochotnicy wypijali 4 standardowe drinki. Poziom hormonów DHEAS i kortyzolu mierzono im co 45 min. Po spożyciu alkoholu u wszystkich spadło stężenie kortyzolu. Mimo że pościli przez pół dnia, osłabiła się ich chęć na zjedzenie czegokolwiek. Alkohol zwyczajnie hamuje apetyt, dlatego tak często wśród alkoholików widuje się ofiary niedożywienia. Poziom DHEAS był zmienny, a schemat wahań zależał od rodzaju wypitego alkoholu. Po piwie stężenie hormonu początkowo spadało, a potem rosło. Kokavec sądzi, że działo się tak, ponieważ chmielowy napój zawiera węglowodany, które zwiększają stężenie insuliny we krwi. Gdy insulina obniży zawartość glukozy, do akcji znów wkracza DHEAS i pojawia się ssanie w żołądku. Czerwone wino oszukuje organizm, by myślał, że je, dlatego zarówno poziom DHEAS, jak i kortyzolu spada. Ciało szybko się jednak orientuje, że wino to nie pokarm, stężenie hormonów zaczyna więc rosnąć, co wzmaga apetyt. Białe wino kompletnie wyłącza oś podwzgórze-przysadka-nadnercza, dlatego stężenie DHEAS "nie odbija się od dna" i głód jest przez cały czas niewielki.
-
Doktor Suzanne Higgs z Uniwersytetu w Birmingham odkryła zjawisko, które z pewnością docenią osoby odchudzające się. Skupianie uwagi na niedawno zjedzonym posiłku zmniejsza chęć sięgania po przekąski. W eksperymencie wzięło udział 47 studentek. Po zjedzeniu obfitego lunchu poproszono je o przeznaczenie 30 minut na przemyślenie pewnej kwestii. Połowa miała opisać detale ostatniego posiłku, a reszta szczegóły związane z dojazdem do kampusa. Potem wszystkie panie zaczęto częstować ciasteczkami. Wcześniej jednak, by zamaskować prawdziwy cel naukowców, przeprowadzono test smakowy. Kobiety, które myślały o jedzeniu, sięgały po herbatniki mniej chętnie (aż o 40%) niż przedstawicielki płci pięknej dumające o podróżach. Dr Higgs zwraca uwagę, że inne studia sugerowały, że myślenie o jedzeniu zwiększa ilość spożywanych potem pokarmów, zwłaszcza u ludzi, którzy się odchudzają. Pani psycholog przedstawia jednak wyjaśnienie rozbieżności uzyskanych wyników. Wg niej, różnica polega na tym, że jej eksperyment polegał na przypominaniu sobie konkretnego posiłku, a nie na aktywowaniu ogólnych wspomnień pokarmu. Naukowcy przypuszczają, że świeże ślady pamięciowe znajdują się w tej samej części mózgu, która odgrywa ważną rolę w podejmowaniu decyzji, czyli w hipokampie. Jedna z możliwości jest taka, że wspomnienie ostatniego posiłku wzmacnia oddziaływanie tej konkretnej informacji na proces decyzyjny. Efekt wzmagał się z upływem czasu. Po trzech godzinach od lunchu różnice w apetycie obu grup stawały się bardziej widoczne. Odkryta zależność między pamięcią a wagą ciała jest niezwykle ważna. Badania sugerują, że to, jak dobrze ktoś pamięta [ostatni posiłek], może być czynnikiem pozwalającym wyjaśnić, czemu pewni ludzie jedzą więcej od innych. Co więcej, zjawisko to tłumaczy, przynajmniej częściowo, obserwowany ostatnimi laty zatrważający wzrost liczby osób otyłych. Bardzo często jemy, oglądając telewizję, czytając bądź siedząc przed komputerem. Najprawdopodobniej utrudnia to zapamiętywanie, a więc i odtwarzanie listy zjedzonych produktów. W ten sposób nieświadomie sabotujemy plany zrzucenia kilku zbędnych kilogramów. Eksperci sugerują, że leki wzmagające aktywność hipokampa mogłyby hamować apetyt.
- 6 odpowiedzi
-
- proces decyzyjny
- dr Suzanne Higgs
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Amerykańscy badacze odkryli w mózgu myszy niewielki punkt, który odpowiada za pojawienie się gorączki. Lepsze zrozumienie jego funkcjonowania pozwoli opracować skuteczniejsze leki, m.in. przeciwgorączkowe. Kiedy ludzie zaczynają chorować, białe krwinki wysyłają sygnał w postaci białek nazywanych cytokinami. Wszystko po to, by zmobilizować organizm do walki z najeźdźcą. Cytokiny sprawiają, że w naczyniach krwionośnych mózgu powstaje prostaglandyna E2. Badacze od jakiegoś już czasu wiedzą, że hormon ten oddziałuje na podwzgórze, czyli część mózgu kontrolującą podstawowe funkcje fizjologiczne, takie jak jedzenie, picie czy temperatura ciała. Dr Clifford Saper i jego zespół chcieli natomiast sprawdzić, które dokładnie neurony generują gorączkę. Wykorzystali do tego celu myszy pozbawiane w uporządkowany sposób genów receptorów EP3, które wykrywają prostaglandynę. Saper opowiada, że w wielu komórkach nerwowych mózgu znajdują się te receptory i to one odpowiadają za uczucie zmęczenia, utratę apetytu itp. Odkryliśmy, że jeśli usuniemy receptory EP3 z obszaru wielkości główki szpilki, nie wystąpi reakcja w postaci gorączki. Obecnie stosowane leki przeciwbólowe/przeciwgorączkowe, np. aspiryna, oddziałują na wszystkie receptory prostaglandyny w ciele, ale wywołują też wiele skutków ubocznych – wyjaśnia Saper. Wiedząc, jak znaleźć i wyeliminować receptory powiązane z gorączką, można opracować wysoce wyspecjalizowane medykamenty, wpływające tylko na określony receptor. Gdyby udało się posunąć o krok dalej, naukowcy potrafiliby również wyłączyć towarzyszące chorobie znużenie i brak apetytu. Jest jednak jeden szkopuł. Najpierw należy wytropić rejony mózgu odpowiedzialne za ich generowanie (Nature Neuroscience).
- 1 odpowiedź
-
Badacze z Glasgow Caledonian University zauważyli, że żucie gumy przed sięgnięciem po popołudniowe przekąski zmniejsza głód. To ważna wskazówka dla osób, które chcą ograniczyć pojadanie między posiłkami i zwiększyć kontrolę nad własnym apetytem. Dzięki balonówce dostarczymy organizmowi o 25 mniej kalorii. Choć wydaje się, że to niedużo, dietetycy utrzymują, że nawet takie zmiany przynoszą długoterminowe efekty. Szkoci twierdzą, że guma do żucia zmniejsza natężenie głodu, potrzebę zjedzenia czegoś oraz ochotę na wysokokaloryczną przekąskę. W eksperymencie wzięło udział 60 osób w wieku od 18 do 54 lat. Po żuciu gumy z lub bez cukru miały one sięgać po słone lub słodkie co nieco. Oceniano także ich apetyt, natężenie głodu i zachcianki. Średnio spożywano o 25 kalorii mniej, jednak większy spadek odnotowywano w przypadku potraw słodkich (39 kalorii) niż słonych (11 kalorii). Głód i apetyt zmniejszały się znacząco, gdy po obiedzie żuto gumę w 60-minutowych oraz 2- i 3-godzinnych odstępach czasu.
- 12 odpowiedzi
-
- zachcianki
- głód
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wrażliwość organizmu na jedno z wytwarzanych w mózgu białek pomaga podzielić ludzi na tych, którzy nie mogą usiedzieć na miejscu i tych, których wołami wyciąga się na spacer. Tak sugerują wyniki badań na szczurach. Ponieważ spontaniczna aktywność w ciągu dnia jest głównym czynnikiem decydującym o liczbie spalonych kalorii, badacze uważają, że reakcje mózgu mogą wpływać na ryzyko otyłości. W ich eksperymentach szczupłe szczury były bardziej wrażliwe na neurohormon oreksynę A, a przez większość dnia kręciły się i ruszały. Gryzonie mające skłonność do tycia wykazywały większą odporność na ten związek. Co ważne, szczupłe szczury utrzymywały swoją "figurę", mimo że jadły tyle samo, co ich grubsi pobratymcy. Podkreśla to, jak istotny jest poziom ich aktywności fizycznej. Odkrycia naukowców opisano na łamach American Journal of Physiology — Regulatory, Integrative and Comparative Physiology. Dla kontroli wagi korzystne mogą być gimnastyka lub jogging, ale aktywność podejmowana co pewien czas w ciągu dnia również wydaje się bardzo istotna. Stanie, spacerowanie i ruszanie się w inny sposób powodują spalanie kalorii, a to na pewno lepsze niż siedzenie na kanapie przed telewizorem. Wcześniejsze badania wykazały, że osoby z wagą w granicach normy więcej się krzątają w czasie dnia niż ludzie z nadwagą. Możliwe, że wrażliwość na oreksynę A wpływa na to, czy ktoś ma tendencje do polegiwania przed błękitnym ekranem z chipsami w ręku, co stanowi prostą drogę do otyłości — uważa dr Catherine M. Kotz z University of Minnesota oraz VA Medical Center w Minneapolis. Coś musi powodować, że część ludzi spędza dużo czasu w pozycji siedzącej — powiedziała Reuterowi Kotz. Kotz i inni skoncentrowali się na oreksynie A, ponieważ wiadomo, że pobudza ona apetyt, a ponadto reguluje czuwanie i sen oraz ruch. Chcieli oni sprawdzić, czy "oporne" na otyłość szczury różniły się od grubych reakcją na oreksynę. Gryzonie oporne na otyłość stworzono, krzyżując ze sobą szczupłe osobniki. Grube szczury miały otyłych oboje rodziców. Od samego początku szczupłe gryzonie były naturalnie bardziej aktywne i z upływem czasu nadal pozostawały chude, a szczury ze skłonnościami do tycia przybierały na wadze. Kiedy badacze podawali do mózgów zwierząt oreksynę, odkryli, że szczupłe szczury stawały się nawet bardziej aktywne, podczas gdy ich grubsi pobratymcy wykazywali niewielką reakcję. Choć nie wiadomo, czy tak samo jest u ludzi, odkrycia zespołu Kotz potwierdzają spostrzeżenia, że niektóre osoby muszą walczyć ze swoją biologią, by zacząć się ruszać. Tabletki, które wzmacniałyby oddziaływanie oreksyny, są pewnym pomysłem, ale ich opracowanie zajmie, wg Kotz, trochę czasu. Bardziej praktyczne jest podkreślanie wagi zwykłej codziennej krzątaniny. Dla dużo siedzących ludzi ze znaczną nadwagą wstawanie i robienie kilku kroków może być początkiem bardziej aktywnego życia. Oreksyny A i B zostały niedawno odkryte w centralnym układzie nerwowym. Są to tzw. neuropeptydy, syntetyzowane głównie w bocznej części podwzgórza. Wydaje się, że odgrywają one ważną rolę w ośrodkowej regulacji łaknienia.
- 1 odpowiedź
-
- podwzgórze
- oreksyna A
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W eksperymentach na myszach wykazano, że dieta wysokotłuszczowa "znieczula" mózg na działanie hormonów hamujących apetyt. W ten sposób mózg staje się nieświadom otyłości ciała. Akademicy uważają, że podając ludziom leki pomagające mózgowi ponownie reagować na leptynę, będzie można w przyszłości leczyć otyłość. U zwierząt, a więc i u ludzi, komórki tłuszczowe wydzielają leptynę. Dostaje się ona do podwzgórza, które zawiaduje różnymi procesami fizjologicznymi, m.in. uczuciem głodu i pragnieniem. Teoretycznie powinno być tak, że gdy ciało staje się bardziej otłuszczone, uwalniania się więcej leptyny, co w efekcie doprowadza do spadku łaknienia. Michael Cowley i zespół z Oregon National Primate Research Center wykazali jednak, że nie wystarczy podanie lub samodzielne wytworzenie przez organizm hormonu, aby zwalczyć nadwagę czy otyłość. Dzieje się tak właśnie z powodu spadku wrażliwości mózgu na leptynę. W ramach eksperymentu identyczne genetycznie myszy podzielono na dwie grupy. Jednej podawano wysoko-, a drugiej niskokaloryczne pokarmy. Wszystkie gryzonie z drugiej grupy pozostały szczupłe, podczas gdy w drugiej część przytyła, a część nie. Nie wiadomo, dlaczego się tak stało. Następnie zwierzętom usuwano podwzgórze i badano, w jaki sposób reaguje ono na leptynę. Podwzgórza otyłych myszy nie wydzielały pod wpływem hormonu substancji hamujących apetyt. Mózgi szczupłych gryzoni (bez względu na rodzaj diety) reagowały natomiast normalnie. Podczas dalszych dociekań okazało się, że w neuronach grubych myszy gromadził się pewien związek chemiczny, a mianowicie SOCS-3. Naukowcy podejrzewają, że nie dopuszcza on do zarejestrowania w komórce sygnału wysyłanego przez leptynę. Cowley podkreśla, że badania jego zespołu powinny zmienić zapatrywania na otyłość. Społeczeństwo często uznaje ją za skutek braku silnej woli, podczas gdy ma ona podłoże biologiczne. W kolejnych eksperymentach otyłe myszy odchudzono, przestawiając je z diety wysokokalorycznej obfitującej w tłuszcze na dietę niskotłuszczową z taką samą liczbą kalorii. Neurony z ich podwzgórz zaczęły ponownie reagować na leptynę, co oznacza, że mamy do czynienia z procesem odwracalnym (Cell Metabolism).
-
- mózg
- podwzgórze
-
(i 13 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jeśli uwielbiasz słone potrawy, być może jesteś wcześniakiem urodzonym z niedoborem sodu. Według najnowszych badań, zwiększa to ryzyko wystąpienia problemów z nadmierną wagą. Naukowcy z Izraela zbadali 41 wcześniaków i zauważyli, że z im niższym stężeniem sodu we krwi przyszły na świat, tym więcej go zjadały między 8. a 15. rokiem życia. W dodatku we wczesnym dzieciństwie i okresie dojrzewania ważyły o ok. 30% więcej niż rówieśnicy. Opisane odkrycie sugeruje, że niski poziom Na u wcześniaków i dzieci urodzonych w terminie wpływa na zwiększoną długoterminowo podaż tego pierwiastka. Stanowi także czynnik ryzyka otyłości. Istnieje ok. 8 badań, które wykazały, że różne formy utraty lub niedoboru sodu (przed lub po urodzeniu) są związane ze zwiększonym apetytem na sól w dzieciństwie czy dorosłości — tłumaczy Micah Leshem, badacz z Wydziału Psychologii Uniwersytetu w Hajfie. Nasze odkrycia są spójne z wynikami eksperymentów na szczurach laboratoryjnych, podczas których sztucznie wywoływano niedobór sodu przed lub po porodzie. Skutkowało to większą podażą soli w dorosłości. Wolontariusze, którzy przyszli na świat z najniższym poziomem sodu, dziennie zjadali o ok. 1700 mg Na więcej od osób urodzonych z prawidłowym stężeniem pierwiastka. Apetyt każdego dziecka na sód analizowano w wieku od 8 do 15 lat. Sprawdzano, czy maluchy lubią słone zupy i słodkie herbaty. Pozwalano im zjadać bez ograniczeń wystawione na stole słodkie i słone przekąski. Dzieci z najniższym poziomem sodu przy urodzeniu zjadały dwukrotnie więcej słonych przysmaków (American Journal of Physiology — Regulatory, Integrative, and Comparative Physiology). Naukowcy sądzą, że najadając się na zapas, organizm chroni się przed przyszłymi kłopotami. Ewolucja wyposażyła nas w zdolność reagowania na utratę sodu poprzez zwiększenie apetytu na niego. Connie Diekman, specjalistka ds. dietetyki z Washington University w St. Louis, uważa, że badania izraelskie są interesujące, ale mają też pewne ograniczenia. Spożycie soli oceniono bowiem na podstawie kwestionariusza, nie mierząc go w inny sposób. Wyniki uzyskano od wcześniaków, dlatego w przyszłości warto by się zająć dziećmi z normalną wagą urodzeniową.
-
Chociaż przez wiele lat przypuszczano, że wolne jedzenie hamuje apetyt, nie dysponowano naukowymi dowodami na potwierdzenie tej popularnej tezy. Wszystko zaczęło się ok. 1972 roku wraz z pojawieniem się hipotezy, że powolne jedzenie daje ciału czas na wytworzenie się uczucia sytości. Skutkiem tego miałoby być zjadanie mniejszych porcji — tłumaczy Kathleen Melanson z University of Rhode Island. Od tego momentu twierdzenie to można było usłyszeć niemal wszędzie, stało się ono elementem wiedzy powszechnej, ale nie przeprowadzono żadnych badań, by to udowodnić. W swoich eksperymentach Melanson serwowała 30 uczącym się w college'u kobietom duże porcje makaronu, mówiąc, że mogą zjeść tyle, ile chcą. Kiedy kazano im jeść szybko, w ciągu 9 minut pochłaniały 646 kalorii. Gdy zachęcano je do zwolnienia tempa jedzenia i przeżuwania pokarmu po 15-20 razy, w 29 minut dostarczały swojemu organizmowi tylko 579 kalorii. Najwyraźniej potrzeba czasu na wygenerowanie sygnałów dotyczących sytości. Jedząc wolniej, wolontariuszki nie tylko pochłonęły mniej kalorii, ale także czuły się bardziej najedzone bezpośrednio po i w godzinę po posiłku. To pokazuje, ile korzyści daje delektowanie się jedzeniem. Panie jedzące wolniej czerpały też z posiłku większą przyjemność. Rezultaty badania Melanson przedstawiono na październikowym spotkaniu North American Association for the Study of Obesity.
-
Olejek z czarnego pieprzu na problemy z przełykaniem
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Zapach olejku z czarnego pieprzu wydaje się łagodzić problemy z przełykaniem, które występują u starszych ludzi. Inhalacje z tego olejku zmniejszają też ryzyko zachłystowego (aspiracyjnego) zapalenia płuc, które należy do najważniejszych powikłań zaburzeń przełykania. Ponieważ olejek z czarnego pieprzu silnie stymuluje apetyt, geriatra Takae Ebihara i jego zespół ze Szkoły Medycznej w japońskim Sendai teoretyzowali, że inhalacje z jego użyciem mogłyby pobudzać ośrodki węchowe w mózgu i w ten sposób poprawiać odruch przełykania. W tym celu przeprowadzili badania z udziałem pensjonariuszy domów opieki, którzy byli niepełnosprawni fizycznie (głównie w wyniku chorób naczyniowych mózgu). Średni wiek badanych wynosił 85 lat. Naukowcy podzielili 35 osób na 3 grupy. Jedna inhalowała się olejkiem lawendowym, druga olejkiem z czarnego pieprzu, a trzecia wodą destylowaną. Opiekunów poinstruowano, żeby ich podopieczni przez miesiąc wdychali wymienione substancje tuż przed posiłkiem. Przez minutę mieli w tym celu wąchać papierowe próbniki (w drogeriach podobnie sprawdza się zapach wybranych perfum). By sprawdzić efekty inhalacji, badacze chcieli sprowokować połykanie, wlewając na tylną ścianę gardła przez cewnik wodę destylowaną. Mierzono czas oddzielający moment wlania od przełknięcia. Po pierwszej inhalacji olejkiem z czarnego pieprzu średni czas latencji odruchu połykania zredukowano z 17,6 s do 6,4 s. Pod koniec prób z zastosowaniem olejku pieprzowego odnotowano dalszy jego spadek o 4,4 s. Nie zauważono żadnych zmian w czasie latencji przy inhalacjach olejkiem lawendowym i wodą destylowaną. U dziesięciu badanych, którzy przeszli zachłystowe zapalenie płuc, przed i po zakończeniu studium wykonano badanie obrazowe mózgu. Okazało się, że nastąpił znaczący wzrost przepływu krwi w obszarach centralnego przetwarzania informacji dot. rozpoczęcia, motywacji oraz ukierunkowania zachowań na cel. Jak napisano w podsumowaniu artykułu opublikowanego w Journal of the American Geriatric Society, inhalacje z olejku pieprzowego mogą być użyteczne u pacjentów karmionych przez cewnik nosowy i innych, w przypadku których istnieje zwiększone ryzyko aspiracyjnego zapalenia płuc.-
- ośrodki węchowe
- apetyt
- (i 6 więcej)
-
Denise E. Bruner, ekspert zajmująca się otyłością, powiedziała, że wyciąg z nasion sosny koreańskiej (sprzedawanych w Azji jako orzeszki) może być pomocny w leczeniu otyłości, ponieważ hamuje apetyt. Wspomniany ekstrakt zawiera kwas pinolenowy i to on działa tak zbawiennie na apetyt osób z nieprawidłową wagą. W kuluarach odbywającej się na Bali konferencji Bruner powiedziała Reuterowi, że podczas badań jedna grupa kobiet jadła orzeszki sosny koreańskiej, a druga nie. W pierwszej zaobserwowano spadek wagi oraz utrzymujące się dłużej uczucie sytości. Poziom dwóch hormonów wpływających hamująco na apetyt, cholecystokininy oraz białek przypominających glukagon, wzrósł u ochotniczek, odpowiednio, do 65 i 25%. Bruner wspomniała także, że naukowcy pracują nad szczepionką przeciwko otyłości, która zwalczałaby określony rodzaj wirusów (adenowirusy-36), łączonych ze zjawiskiem przybierania na wadze.
-
- cholecystokinina
- glukagon
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami: