Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów ' dżuma' .
Znaleziono 10 wyników
-
Analiza niemal 7000 pochówków wskazuje, że po połowie VI wieku na południu dzisiejszej Norwegii doszło do poważnego kryzysu demograficznego. Liczba pochówków spadła o ponad 75% w porównaniu z okresem wcześniejszym. Co prawda pochówki nie oddają dokładnie liczby ludności, ale są bardzo dobrym wskaźnikiem trendów demograficznych i ich zakłóceń. Wyniki nowych badań, których autorami są Kjetil Loftsgarden i Frode Iversen z Uniwersytetu w Oslo, są zbieżne z wynikami innych badań archeologicznych, które wskazują na zmniejszenie sieci osadniczej, co już samo w sobie sugeruje znaczne zmiany w rozmiarach populacji. Zdaniem Iversena i Loftsgardena, kryzys populacyjny nastąpił w wyniku połączenia czynników klimatycznych i epidemiologicznych. W latach 536 i 540 doszło do dwóch dużych erupcji wulkanicznych, które spowodowały ochłodzenie klimatu, co mogło wywołać powszechne zmniejszenie się plonów i głód. W tym samym czasie w Europie ma miejsce pierwsza wielka epidemia dżumy. Dżuma Justyniana pojawiła się w 541 roku, dotarła na Wyspy Brytyjskie czy do Persji, nie można więc wykluczyć, że trafiła i do Skandynawii. Wszystkie te czynniki pojawiły się w momencie, gdy społeczeństwo było wrażliwe na kryzysy z powodu szybkiego wzrostu liczby ludności i kurczących się zasobów po okresie ekspansji rolniczej na nowe tereny. Przed VI wiekiem na terenach dzisiejszej Norwegii i Szwecji doszło do szybkiego wzrostu liczby ludności, coraz więcej terenów było zajmowanych pod działalność rolniczą. Jednak ten wzrost spowodował, że lokalne zasoby były mocno wyeksploatowane, co czyniło społeczeństwo podatnymi na zewnętrzne wstrząsy. I takim właśnie wstrząsem były erupcje wulkaniczne, które mogły wywołać głód. Liczba pochówków spada, groby są też mniej bogato wyposażone. Jednocześnie na ten okres przypada pojawienie się wielu monumentalnych kopców. Autorzy badań uważają, że w wyniku kryzysu ucierpiały też elity. Liczba ich członków zmniejszyła się, znaczna część zubożała. Jednocześnie ci członkowie elit, którzy przetrwali, umocnili swoją pozycję, często kosztem tych, którym się nie udało. I mogli ją zaznaczać organizując wielkie prace, prowadzące do powstania kopców. W ten sposób też konsolidowali swoją władzę, która była oparciem w niespokojnych czasach. Z informacji, jakie mamy ze znacznie lepiej przebadanego kryzysu – Czarnej Śmierci z XIV wieku – wiemy, że tego typu wydarzenia prowadzą do większego rozwarstwienia społecznego, jednak po ustąpieniu sytuacji kryzysowej ci, którzy przetrwali, mają do dyspozycji więcej zasobów, więc społeczeństwo staje się bardziej egalitarne. Niewykluczone, że – pomimo olbrzymich różnic między VI a XIV wiekiem – podobne zjawiska pojawiły się w omawianym okresie. Po kryzysie VI wieku społeczeństwo wieku VII było bardziej egalitarne, zasoby bardziej sprawiedliwie dzielone. Do epoki wikingów – dzięki korzystnym warunkom klimatycznym, postępach w rolnictwie i rozszerzaniu sieci handlowych – liczba ludności znowu wzrosła i wojownicy ze Skandynawii mogli ruszyć na Europę, przez wieki zaznaczając się jej historii. « powrót do artykułu
-
- Skandynawia
- kryzys
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dwóch młodych mężczyzn, którzy zmarli 4000 lat temu na terenie dzisiejszej Austrii, chorowało na dżumę, donoszą badacze z Austriackiej Akademii Nauk. Tym samym są to najstarsze znane ofiary tej choroby zidentyfikowane w Austrii. Szkielety zmarłych znaleziono w graniczącej z Czechami gminie Drasenhofen. Jedna z ofiar dżumy zmarła pomiędzy 23. a 30. rokiem życia, drugi z mężczyzn miał 22–27 lat. Zostali pochowani niedaleko siebie na cmentarzu składającym się z 22 grobów. Ich groby znajdują się na obrzeżach cmentarza, więc być może wiedziano, że zmarli na chorobę zakaźną, mówi Katharina Rebay-Salisbury z Austriackiego Instytutu Archeologicznego. Naukowcy, badający cmentarz w Drasenhofen, nawiązali współpracę z Instytutem Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka w Lipsku, gdyż poszukiwali ewentualnych pokrewieństw pomiędzy pochowanymi tam osobami. Ku ich zdumieniu, analizy ujawniły obecność Yersinia pestis, bakterii wywołującej dżumę. Co interesujące, pomimo tego, że obaj zmarli żyli w tym samym miejscu i w podobnym czasie, obu zabiły różne szczepy Y. pestis. Oznacza to, że nie mamy tutaj do czynienia z infekcją przekazywaną w ramach tej samej grupy mieszkańców epoki brązu, ale z dwoma niezależnymi epizodami infekcji. W przeciwieństwie do późniejszych epidemii ze średniowiecza dżuma epoki brązu nie była transmitowana za pośrednictwem pcheł, gdyż ówczesnej bakterii brakowało odpowiednich właściwości genetycznych. Choroba musiała rozpowszechniać się w inny sposób, na przykład drogą kropelkową lub poprzez zjedzenie zarażonego mięsa. Analiza wszystkich badań dotyczących prehistorii dżumy w Eurazji wskazuje, że częściej umierali na nią mężczyźni niż kobiety, mówi Rebay-Salisbury. Dotychczas zidentyfikowano 27 mężczyzn i 11 kobiet, którzy zmarli na dżumę. Naukowcy nie znają przyczyn tej nierównowagi. Być może jej przyczyn należy szukać w fakcie, że dżuma jest zoonozą, chorobą którą zarażamy się od zwierząt. Mężczyźni mogli częściej niż kobiety być pasterzami, mieć kontakt z dzikimi zwierzętami, być może uczestnictwo np. w wyprawach wojennych sprzyjało rozprzestrzenianiu się choroby. « powrót do artykułu
-
Przed niemal 700 laty w Europie, Azji i Afryce krwawe żniwo zbierała Czarna Śmierć, największa epidemia w historii ludzkości. Międzynarodowy zespół naukowy z McMaster University, University of Chicago, Instytutu Pasteura i innych organizacji, przez siedem lat prowadził badania nad zidentyfikowaniem różnic genetycznych, które zdecydowały, kto umrze, a kto przeżyje epidemię. W trakcie badań okazało się, że w wyniku wywołanej przez epidemię presji selekcyjnej na nasz genom, ludzie stali się bardziej podatni na choroby autoimmunologiczne. Naukowcy skupili się na badaniu szczątków osób, które zmarły w Londynie przed, w trakcie i po epidemii. Badany okres obejmował 100 lat. Naukowcy pobrali próbki DNA z ponad 500 ciał, w tym z masowych pochówków ofiar zarazy z lat 1348–1349 z East Smithfield. Dodatkowo skorzystano też z DNA osób pochowanych w 5 różnych miejscach w Danii. Naukowcy poszukiwali genetycznych śladów adaptacji do obecności bakterii Yersinia pestis, odpowiedzialnej za epidemię dżumy. Udało się zidentyfikować cztery geny, które uległy zmian. Wszystkie są zaangażowane w produkcję białek broniących organizmu przed patogenami. Uczeni zauważyli że konkretny alel (wersja) genu, decydował o tym, czy dana osoba jest mniej czy bardziej podatna na zachorowanie i zgon. Okazało się, że osoby, z dwoma identycznymi kopiami genu ERAP2 znacznie częściej przeżywały pandemię, niż osoby, u których kopie tego genu były różne. Działo się tak, gdyż te „dobre” kopie umożliwiały znacznie bardziej efektywną neutralizację Y. pestis. Gdy mamy do czynienia z pandemią, która zabija 30–50 procent populacji, występuje silna presja selektywna. Wersje poszczególnych genów decydują o tym, kto przeżyje, a kto umrze. Ci, którzy mają odpowiednie wersje genów, przeżyją i przekażą swoje geny kolejnym pokoleniom, mówi główny współautor badań, genetyk ewolucyjny Hendrik Poinar z McMaster University. Europejczycy, żyjący w czasach Czarnej Śmierci, byli początkowo bardzo podatni na zachorowanie i zgon, ponieważ od dawna nie mieli do czynienia z dżumą. Z czasem, gdy w kolejnych wiekach pojawiały się kolejne fale epidemii, śmiertelność spadała. Naukowcy szacują, że osoby z „dobrym” alelem ERAP2 miały o 40–50 procent większe szanse na przeżycie. To, jak zauważa profesor Luis Barreiro z University of Chicago, jeden z najsilniejszych znalezionych u człowieka dowodów na przewagę uzyskaną w wyniku adaptacji. To pokazuje, że pojedynczy patogen może mieć silny wpływ na ewolucję układu odpornościowego, dodaje uczony. Z czasem nasz układ odpornościowy ewoluował w taki sposób, że to, co pozwalało uchronić ludzi przed średniowieczną zarazą, dzisiaj zwiększa naszą podatność na takie choroby autoimmunologiczne jak choroba Crohna czy reumatoidalne zapalenie stawów. Zrozumienie dynamiki procesów, które ukształtowały nasz układ odpornościowy, jest kluczem do zrozumienia, w jaki sposób pandemie z przeszłości, takie jak dżuma, przyczyniły się do naszej podatności na choroby w czasach współczesnych, mówi Javier Pizarro-Cerda z Yersinia Research Unit w Instytucie Pasteura. « powrót do artykułu
-
- Czarna Śmierć
- dżuma
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czarna Śmierć (1347–1352) uznawana jest za największą pandemię w historii. Była to pierwsza fala drugiej – po Dżumie Justyniana – pandemii dżumy. Obecnie uważa się, że zabiła ona nawet do 50% mieszkańców Europy. Jednak autorzy nowych badań, w których brali udział polscy naukowcy z UJ, PAN, UAM i Uniwersytetu Białostockiego, twierdzą, że pandemia nie była tak śmiercionośna, jak się ją obecnie przedstawia. Przekonanie o olbrzymiej liczbie ofiar pandemii bierze się z analizy tekstów i dokumentów z epoki. Nie dysponujemy jednak pełną dokumentacją. O ile np. dla współczesnej Anglii czy Włoszech możemy wykonać szczegółową analizę, to już np. w przypadku Polski nie dysponujemy tak bogatymi danymi. Naukowcy z Polski, Niemiec, Czech, Hiszpanii, Grecji, USA, Włoch, Litwy, Łotwy i Estonii przeanalizowali 1634 próbki pyłków z 261 jezior i mokradeł znajdujących się w 19 krajach Europy. Chcieli w ten sposób sprawdzić, jaki wpływ na demografię kontynentu miała Czarna Śmierć. Uczeni skupili się na pyłkach, gdyż można zidentyfikować rośliny, do których należały, a dzięki warstwom, w jakiej się znajdują, określi okres, z którego pochodzą. A szczegółowa analiza pyłków pozwala zrekonstruować sposób użytkowania ziemi przez człowieka i opisać historię rolnictwa. Autorzy badań stwierdzili, że gdyby pandemia w ciągu kilku lat zabiła 30–50 procent ludności, należałoby się spodziewać znacznych perturbacji, bliskich upadkowi, w średniowiecznym rolnictwie. Zastosowali więc analizy statystyczne do badania zmian w pyłkach i testowali scenariusz wysokiej śmiertelności w poszczególnych regionach kontynentu. W czasie Czarnej Śmierci w niektórych regionach Europy rzeczywiście doszło do dramatycznego zmniejszenia się upraw. Zjawisko takie zauważono w południowej Szwecji, centralnej Italii, Francji, południowo-zachodnich Niemczech czy Grecji. W innych jednak miejscach, jak Irlandia, Katalonia czy Czechy, nie zauważono spadku produkcji rolnej. W innych zaś, jak Polska, kraje nadbałtyckie czy centralna Hiszpania mamy do czynienia ze zintensyfikowaniem produkcji rolnej. Zdaniem autorów badań, to pokazuje, że pandemia nie zbierała tak olbrzymiego żniwa, a ani tak powszechnie, jak się uważa. Duże zróżnicowanie poziomu śmiertelności, które potwierdziliśmy dzięki danym pyłkowym i metodzie BDP [Big Data Palaeoecology, makro-paleoekologia oparta o duże zbiory danych – red.], wymaga wyjaśnienia w dalszych badaniach, które wezmą pod uwagę lokalne konteksty kulturowe, środowiskowe, gospodarcze i społeczne. Szereg lokalnych okoliczności mogło wpłynąć na występowanie bakterii dżumy, zachorowalność i śmiertelność, stwierdza Piotr Guzowski z Uniwersytetu w Białymstoku. Tak duże regionalne różnice w śmiertelności pokazują, że epidemia dżumy była zjawiskiem dynamicznym, uzależnionym od czynników kulturowych, ekologicznych czy ekonomicznych. To gdzie ludzie żyli, jak daleko podróżowali, jak przebiegały szlaki handlowe – przede wszystkim handlu zbożem – prawdopodobnie miało wpływ na przemieszczanie się szczurów i pcheł, które roznosiły zarazę. Nie bez znaczenia były zapewne też takie czynniki jak dieta czy stan zdrowia ludności. Nie ma jednego modelu „pandemii” czy „epidemii” dżumy, który można by zastosować do każdego miejsca w każdym czasie, niezależnie od kontekstu, mówi Adam Izdebski, lider grupy Paleo-Science and History w Instytucie Historii Człowieka im. Maxa Plancka. « powrót do artykułu
- 1 odpowiedź
-
- Czarna Śmierć
- dżuma
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Podczas budowy kompleksu apartamentów w Mikołajkach odkryto ciekawe stanowisko archeologiczne. Natrafiono na ślady osady z okresu neolitu oraz z okresu wpływów rzymskich. Archeolodzy wspominają też o nekropoliach z różnych czasów. W 60 grobach odkryto szczątki ok. 100 ofiar dżumy z XVIII w. (z ok. 1710-1711 r.). Nieopodal pochówków po dżumie - prawdopodobnie do początku XIX w. - grzebano kolejnych zmarłych. Odkrycie podczas budowy kompleksu apartamentów Robotnicy przypadkowo natknęli się na ludzkie szczątki. Decyzją Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Olszytnie (delegatura w Ełku) budowę wstrzymano. Prace interwencyjne rozpoczęła Fundacja Dajna im. Jerzego Okulicza-Kozaryna. Badania archeologiczne przyniosły sporo ciekawych odkryć. Jak napisano na profilu miasta Mikołajki na Facebooku, najstarsze artefakty to fragmenty naczynia glinianego z okresu neolitu, czyli sprzed ok. 4 tys. lat. Znaleziono także zabytki z okresu wpływów rzymskich – wśród nich [niebieski] paciorek szklany oraz pozostałości naczynia ceramicznego (ok. IV w.). Wiceprezes Fundacji Dajna Agnieszka Jaremek powiedziała PAP-owi, że można przypuszczać, że miejsce to wybrano na lokalizację osad ze względu na bliskość jeziora i ukształtowanie terenu. Szacuje się, że w okresie wpływów rzymskich (kultura bogaczewska) osada zajmowała 30-50 arów. Nekropolie z różnych czasów W relacji miasta Mikołajki ujawniono, że najstarsze ludzkie szczątki związane są z ludnością kultury bogaczewskiej (ok. V w.). Z początku XVIII w. pochodzi cmentarz ofiar dżumy. W źródłach pisanych są wzmianki, że zabrakło wówczas miejsc na cmentarzu przy kościele i dlatego zmarłych chowano przy drodze na Mrągowo. Wszystko wskazuje na to, że odkryliśmy to miejsce - podkreśliła Jaremek. Wiele grobów kryje całe rodziny - zarówno dorosłych, jak i dzieci - dodała. Później - prawdopodobnie do początku XIX w. - w pobliżu tych grobów chowano następnych zmarłych. Pochówki te są inne niż ofiar dżumy, mniej uporządkowane, wielowarstwowe. W sumie do tej pory odkryto 150 szkieletów. Zostaną one zbadane. Następnie zostaną pochowane, prawdopodobnie we wspólnym grobie. Joanna Sobolewska, kierowniczka ełckiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Olsztynie, stwierdziła, że kwestia wyboru miejsca takiego grobu to sprawa przyszłości. « powrót do artykułu
-
Dzięki badaniom genetycznym, analizie genomu patogenów oraz analizie izotopów udało się wykazać związek pomiędzy paleolitycznymi mieszkańcami okolic jeziora Bajkał a ludźmi, którzy zasiedlili obie Ameryki. Człowiek współczesny pojawił się w pobliżu jeziora Bajkał w późnym paleolicie. Świadczą o tym liczne zabytki materialne. Z kolei badania genetyczne ujawniają wiele fal mieszania się różnych populacji, co wskazuje, że w neolicie i epoce brązu dochodziło do licznych migracji i złożonych interakcji kulturowych. Nie znamy jednak natury i czasu tych interakcji. Autorzy najnowszych badań dokonali pełnej analizy genomu 19 osób, które żyły w okolicach Bajkału pomiędzy górnym paleolitem a epoką brązu. Wykazali w nich, że istnieje bezpośrednie pokrewieństwo genetyczne pomiędzy pierwszymi mieszkańcami Ameryk, a paleolitycznymi mieszkańcami okolic Bajkału. Co więcej, badania wykazały, że ci pierwsi osadnicy są przodkami wszystkich rdzennych mieszkańców Ameryk żyjących poza Arktyką. Autorzy badań dowiedli też, że skład genetyczny ludności, która we wczesnym neolicie i w epoce brązu zamieszkiwała okolice Bajkału to skutek mieszania się genomów, do którego dochodziło pomiędzy 8. a 6. tysiącleciem przed Chrystusem. Jakby tego było mało, wykryto ślady interakcji tamtejszej ludności z mieszkańcami zachodniej części stepu eurazjatyckiego, a w genomach dwóch osób z wczesnej epoki brązu, które nie miały wśród przodków ludzi z zachodniej Eurazji wykryto ślady Yersinia pestis (dżuma). Badania te są najpełniejszą rekonstrukcją związków pomiędzy paleolitycznymi mieszkańcami Syberii, a pierwszymi ludźmi w Amerykach oraz dokumentują przemieszczanie się ludzi i patogenów w Eurazji w epoce brązu. Już wcześniejsze badania wykazywały związki pomiędzy populacjami Syberii i obu Ameryk. Teraz naukowcy z Instytutu Historii Człowieka im. Maxa Plancka, Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego i koreańskiego Uniwersytetu Narodowego w Seulu wykazali najstarsze znane nam związki genetyczne. Jedna z badanych osób żyła bowiem przed 14 000 lat. Okazało się, że w genomie tej osoby, która żyła w północno zachodniej Syberii, znaleziono ślady populacji z północnej Eurazji i północno-wschodniej Azji. Tych samych, które są obecne też w genomie rdzennych mieszkańców Ameryk. To zaś wskazuje, że linie przodków ludzi, którzy zasiedlili Ameryki są bardziej złożone niż sądzono. Jednak dopiero przyszłe badania genetyczne mogą pokazać, kiedy i gdzie doszło do połączenia się puli genetycznej populacji, która zasiedliła Ameryki. Jeśli zaś chodzi o Y. pestis odkryte u dwóch osobników, to i tutaj naukowców czekały niespodzianki. Obie osoby pod względem genetycznym pochodziły z Azji północno-wschodniej. Analiza izotopów u jednej z nich wykazała, że nie urodziła się w miejscu, w którym znaleziono jej szczątki. A analiza Yersinia pestis wykazała, że patogen jest najbliżej spokrewniony z nowożytnym szczepem znalezionym u osoby żyjącej u wschodnich wybrzeży Bałtyku. To wskazuje na dużą mobilność patogenów w epoce brązu. Maria Spyrou, jedna ze współautorek badań, mówi, że sugeruje to również dużą mobilność ludzi w tym czasie. Z kolei Johannes Krause stwierdza, że mamy nadzieję, iż w przyszłości, dzięki większej ilości danych, będziemy mogli określić więcej szczegółów na temat rozprzestrzeniania się dżumy. « powrót do artykułu
-
- paleolit
- epoka brązu
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Archeolodzy prowadzący wykopaliska w pobliżu ossuarium, tzw. Kaplicy Czaszek, w Kutnej Horze w Czechach odkryli 34 masowe groby z 1200 szkieletami. Większość z nich należy do ofiar czarnej śmierci i głodu. Eksperci twierdzą, że to największe tego typu znalezisko w Europie. W Kaplicy Czaszek znajdują się szczątki 40–70 tys. ofiar czarnej śmierci z połowy XIV w., a także ofiar późniejszych wojen: husyckich z XV w. i trzydziestoletniej z XVII w. Z czaszek i kości wykonano wystrój obiektu: żyrandole, ołtarze czy herb rodowy Schwarzenbergów. Od 2014 r. ossuarium przechodzi renowację, częścią której są badania archeologiczne i antropologiczne. Renowacja ma potrwać co najmniej 10 lat. Jak dotąd kosztowała ok. 45 mln koron. Badania archeologiczne rozpoczęły się w 2016 r. [...] Najważniejszym odkryciem, jakiego dokonaliśmy, są masowe groby ofiar głodu w 1318 r. i dżumy w 1348 r. [...] Znaleźliśmy ok. 600 ofiar dżumy i ok. 600 ofiar głodu, czyli w sumie ok. 1200 szkieletów. W tym roku rozpoczęliśmy badania wnętrza [ossuarium]. Pod pierwszą piramidą znaleźliśmy 5 masowych pochówków. Kiedy budowano ossuarium, nie miano pojęcia, że są tu groby - opowiada Jan Frolík. Choć badania antropologiczne znajdują się w powijakach, Frolík przekonuje, że szczątki już i tak sporo ujawniły o ówczesnej populacji Kutnej Hory. Stosunek liczby dorosłych do liczby dzieci wynosi pół na pół, co jest typową cechą. Trzydziestoprocentowa przewaga mężczyzn [nad kobietami] pokazuje zaś, że do miasta stale napływali nowi górnicy [rozwój Kutnej Hory wiąże się z wydobyciem srebra] i że był to najwyraźniej bardzo niebezpieczny zawód. Poza tym, sądząc po urazach i chorobach pozostawiających swój ślad na kościach, mamy do czynienia z typowym społeczeństwem średniowiecznym. Widać, na przykład, częste złamania kończyn, niektóre źle zrośnięte. Z chorób, które można wykryć w ten sposób, odnotowaliśmy między innymi gruźlicę. « powrót do artykułu
-
- Kutná Hora
- ossuarium
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Poznaliśmy nowe szczegóły na temat Pierwszej Pandemii
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Humanistyka
Międzynarodowy zespół naukowy przeanalizował ludzkie szczątki z 21 stanowisk archeologicznych. Uczeni chcieli w ten sposób więcej dowiedzieć się o ewolucji bakterii Yersinia pestis, która wywołała Pierwszą Pandemię, dżumę Justyniana z lat 541–542 oraz następujące po niej kolejne mniejsze epidemie, które trwały do około 750 roku. Te mniejsze epidemie dotknęły starożytny Rzym (rok 590), Wyspy Brytyjskie (lata 664–668 i 680–686), Persję (627) oraz Cesarstwo Bizantyjskie, Afrykę i Azję (lata 746–747). W opublikowanym w PNAS artykule naukowcy zrekonstruowali genomy bakterii z Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji i Hiszpanii. Odkryli, że zróżnicowanie genetyczne patogenu było znacznie większe, niż przypuszczano. Ponadto znaleźli pierwsze bezpośrednie dowody genetyczne, wskazujące, że dżuma Justyniana dotarła też na Wyspy Brytyjskie. Dżuma Justyniana, która rozpoczęła się za rządów cesarza Justyniana I (sam cesarz również zachorował), rozpoczęła całą serię epidemii, trwających przez kolejne wieki. Historycy szacują, że zabiły one łącznie 25% ludności świata rzymskiego. Współczesne badania ujawniły, że epidemie te były wywołane przez Y. pestis, jednak nie było wiadomo, w jaki sposób bakteria się rozprzestrzeniała i jak były spokrewnione ze sobą jej poszczególne szczepy. Podczas najnowszych badań udało się zrekonstruować 8 nieznanych dotychczas genomów bakterii i porównać je z tymi już znanymi. Ponadto na stanowisku Edix Hill na Wyspach Brytyjskich znaleziono pierwszy bezpośredni dowód na rozprzestrzenianie się tam choroby. Dowody te sugerują, że mamy tutaj prawdopodobnie do czynienia z mgliście wspominaną w dokumentach zarazą z roku 544. Okazało się, że Y. pestis dziesiątkująca mieszkańców Europy pomiędzy VI a VIII wiekiem była znacznie zróżnicowana genetycznie. Osiem nowo odkrytych genomów pokazuje, że w czasie 200 lat Pierwszej Pandemii po Starym Kontynencie krążyło wiele blisko spokrewnionych szczepów, a niektóre z nich prawdopodobnie jednocześnie występowały w tych samych regionach. Pomimo wzbogacenia naszej wiedzy o zróżnicowaniu genetycznym bakterii, wciąż nie jesteśmy pewni pochodzenia zarazy. Ta linia prawdopodobnie pojawiła się w Azji Centralnej na kilkaset lat przed Pierwszą Pandemią, jednak uznajemy, że obecnie nie mamy wystarczających danych, by jednoznacznie zidentyfikować źródło dżumy Justyniana przed pierwszym pojawieniem się tej choroby w Egipcie w roku 541. Jednak fakt, że wszystkie szczepy są ze sobą blisko spokrewnione, wskazuje, że choroba na długi czas zagościła w Europie lub basenie Morza Śródziemnego, a nie, że była tam wielokrotnie introdukowana, stwierdzili naukowcy. Innym bardzo interesującym odkryciem jest spostrzeżenie, że szczepy występujące pod koniec Pierwszej Pandemii utraciły część kodu genetycznego, w tym dwa fragmenty odpowiedzialne za zaraźliwość. Podobne cechy widać u szczepów odpowiedzialnych za Drugą Pandemię, która rozpoczęła się w połowie XIV wieku od Czarnej Śmierci, powodowała duże epidemie jeszcze pod koniec XVII wieku, a mniejsze wybuchały jeszcze w XIX wieku. Również i w przypadku Drugiej Pandemii pod jej koniec widoczna jest delecja niektórych genów. To prawdopodobnie przykład konwergencji ewolucyjnej, co oznacza, że szczepy Yersinia pestis z Pierwszej i Drugiej Pandemii niezależnie od siebie rozwinęły podobne cechy. Zmiany takie mogą być odzwierciedleniem adaptacji do różnych nisz ekologicznych w zachodniej Eurazji, gdzie choroba panowała podczas obu pandemii, mówi współautorka badań Maria Spyrou z Instytutu Nauki o Historii Człowieka im. Maxa Plancka. « powrót do artykułu-
- Yersinia pestis
- dżuma
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czarna śmierć, epidemia dżumy, która spustoszyła XIV-wieczną Europę, mogła dotrzeć do subsaharyjskiej Afryki. Dotąd zakładano, że pałeczka dżumy (Yersinia pestis) nie pokonała Sahary. Subsaharyjskie średniowieczne źródła pisane o tym nie wspominały, w regionie nie ma masowych grobów, a europejscy podróżnicy z XV i XVI w. nie odnotowali żadnych przejawów choroby, która nadal nękała Europę. Obecnie jednak pewni naukowcy - archeolodzy, historycy i genetycy - zaczynają przekonywać, że czarna śmierć zebrała swoje krwawe żniwo także w subsaharyjskiej Afryce. Jest całkiem możliwe, że dżuma przedostała się na południe - twierdzi Anne Stone z Uniwersytetu Stanowego Arizony w Tempe. Gdyby się to udało bezsprzecznie udowodnić, rzuciłoby to nowe światło na średniowieczne szlaki handlowe, łączące subsaharyjską Afrykę z innymi regionami świata. Nowe doniesienia zostały zaprezentowane na konferencji w Paryżu. Obecnie dżuma istnieje w kilku rejonach endemicznych Afryki. Większość historyków zakłada, że przybyła tu w XIX w. z Indii bądź Chin. Gérard Chouin, archeolog i historyk z Kolegium Wilhelma i Marii w Willimsburgu w stanie Wirginia, który jest szefem projektu badawczego GLOBAFRICA francuskiego Centre National de la Recherche Scientifique (CNRS), nabrał jednak pewnych wątpliwości podczas wykopalisk stanowiska Akrokrowa w Ghanie. Założona ok. 700 r. n.e. Akrokrowa była otoczona eliptyczną fosą. Otaczał ją wysoki wał ziemny. Pod koniec XIV w. (ok. 1365 r.) Akrokrowa i inne podobne osady została opuszczona. Czarna śmierć pustoszyła Europę i północną Afrykę, a tu zaszła głęboka strukturalna zmiana wzorców osadnictwa. W ramach GLOBAFRICA udokumentowano podobne XIV-wieczne opuszczenie Ife w południowo-zachodniej Nigerii, jednego z głównych miast-państw Jorubów; tutaj jednak doszło do późniejszego ponownego zasiedlenia. Zdarzenia z XIV w. doprowadziły też do transformacji Kirikongo w Burkina Faso, gdzie Daphne Gallagher i Stephen Dueppen, archeolodzy z Uniwersytetu Oregonu w Eugene, prowadzili ostatnio wykopaliska. Od ok. 100 r. n.e. ludzie uprawiali tu rolę, hodowali bydło i obrabiali żelazo. Osada rozwijała się przez ponad 1000 lat. Potem, w 2. połowie XIV w., nagle zmniejszyła się o połowę. Nie ma dowodów wskazujących na brak pożywienia, konflikt czy migrację. Stone przekonuje jednak, że nagłe zmiany w Kirikongo i Akrokrowie przypominają to, co stało się w Wielkiej Brytanii podczas dżumy Justyniana w VI-VIII w. Zwolennicy teorii przedostania się pałeczek dżumy do subsaharyjskiej Afryki wspominają też o nowych wskazówkach, które ujawniono w historycznych zapiskach. Znaleziono na przykład wzmianki o epidemiach w etiopskich tekstach z XIII-XV w. Jedna miała zabić tak dużą liczbę ludzi, że nie pozostał nikt, kto mógłby pochować zmarłych. Choć nie wiadomo, co to za choroba, Marie-Laure Derat z CNRS odkryła, że do XV w. Etiopczycy przyjęli 2 europejskich świętych związanych z dżumą - świętych Rocha i Sebastiana. Istnieją również dowody genetyczne na poparcie tej teorii. W 2016 r. w badaniu, którego wyniki ukazały się w piśmie Cell Host & Microbe, wykazano, że unikatowa podgrupa Y. pestis, która obecnie występuje wyłącznie we wschodniej i środkowej Afryce, jest spokrewniona ze szczepami dziesiątkującymi Europę w XIV w. To najbliższy dzisiejszy krewny szczepu czarnej śmierci - mówi Monica Green z Uniwersytetu Stanowego Arizony. Wg niej, krewny czarnej śmierci przybył do wschodniej Afryki w XV lub w XVI w., po tym jak inny, obecnie wymarły, szczep Y. pestis zrobił już swoje w Afryce Zachodniej. Chouin chciałby zbadać starożytne DNA z ludzkich szczątków. Klimat regionu (gorąco i wilgotność) co prawda szybko niszczy DNA, ale Stone wspomina o próbach poszukiwania materiału w zębach, gdzie DNA Y. pestis mogło się zachować. « powrót do artykułu
-
- czarna śmierć
- dżuma
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Niewykluczone, że naukowcy wpadli na trop, który pomoże rozwiązać zagadkę nagłego upadku wielu społeczności z epoki kamienia. Przed 5000 laty w grobie w Szwecji spoczęła 20-letnia kobieta, należąca do jednej z pierwszych europejskich społeczności rolniczych. Teraz naukowcy dowiedzieli się, że zabiła ją Yersinia pestis, bakteria wywołująca dżumę. To jedna z najstarszych znalezionych próbek Y. pestis, do tego należąca do nieznanego wcześniej drzewa ewolucyjnego tego organizmu. Część naukowców mówi, że dżuma mogłaby wyjaśnić upadek dużych społeczności z epoki kamienia. Inni specjaliści zauważają, że wciąż nie mamy wystarczającej liczby dowodów, by jednoznacznie stwierdzić, że przed 5000 laty doszło do pierwszej znanej nam pandemii dżumy. Dżuma wydaje się występować wszędzie, mówi historyk Kyle Harper z University of Oklahoma, który bada, jak choroba ta wpływała na ludzkie społeczności. W ostatnim czasie pojawia się coraz więcej dowodów na to, że wspólna historia ludzkości i dżumy liczy sobie tysiące lat: Znaleziono przodka wielkich epidemii dżumy, Dżuma nęka nas dłużej niż sądzono, Dżumę do Europy przynieśli migranci ze Stepu Pontyjskiego. Dotychczas najstarszym znanym szczepem Y. pestis w Europie był ten przywleczony przed około 4800 laty ze Stepu Pontyjskiego przez migrujących przedstawicieli kultury grobów jamowych. Tysiące lat później dżuma spowodowała dwie największe epidemie w dziejach ludzkości, Dżumę Justyniana i Czarną Śmierć. Odkrycia nowego szczepu Y. pestis dokonano przypadkiem. Zespół pod kierunkiem Simona Rasmussena z Uniwersytetu w Kopenhadze i Nicolasa Rascovana z francuskiego Uniwersytetu Aix-Marseille przeglądali publicznie dostępne bazy danych DNA w poszukiwaniu sekwencji genetycznych popularnych patogenów. W zębach 20-latki pochowanej na stanowisku Frälsegården w zachodniej szwecji oraz w zębach innej osoby z tego samego grobu znaleźli sekwencje nieznanego szczepu Y. pestis. Zmarli należeli do kultury pucharów lejkowatych i żadne z nich nie miało związku z kulturą grobów jamowych. To zaś oznacza, że ten szczep był obecny w Europie przed migracją ze Stepu Pontyjskiego. Jak zauważa Rasmussen, fakt, iż bakterie zagnieździły się w zębach świadczy o tym, że krążyły one we krwi i bardzo prawdopodobne jest, że zabiły zarażone osoby. Nowo odkryty szczep Y. pestis należy do gałęzi, która oddzieliła się od wspólnego przodka przed około 5700 laty. Jednak, jak zauważa Johannes Krause, genetyk z Instytutu Historii Człowieka im. Maxa Plancka, nie jest on wspólnym przodkiem, a więc nie można stwierdzić, kiedy i gdzie dżuma pojawiła się po raz pierwszy. Rasmussen i Rascovan wysunęli własną hipotezę dotyczącą pojawienia się Y. pestis. W neolicie we Wschodniej Europie, na terenach leżących obecnie w Rumunii, Mołdowie i Ukrainie rozwinęła się kultura Cucuteni-Trypole. Dziesiątki tysięcy ludzi mieszkały w gęsto zaludnionych osadach, w złych warunkach sanitarnych. Składowane przez nich zboże przyciągało gryzonie, które są nosicielami Y. pestis. Te wielkie osady to książkowe przykłady miejsc, w których mógł wyewoluować patogen, mówi Rasmussen. Mniej więcej 5400 lat temu wiele z tych osad nagle zniknęło. Ich mieszkańcy wymarli lub się wyprowadzili, a opuszczone budynki spalili. Zdaniem Rasmussena i Rascovana przyczyną mogło być pojawienie się dżumy. Być może mamy tu do czynienia z pierwszym znanym nam przypadkiem załamań dużych grup społecznych w wyniku zarazy, Rasmussen. A jako że te wielkie osady były połączone szlakami handlowymi z wieloma społecznościami na terenie Europy, nowa bakteria mogła z łatwością się rozprzestrzenić. Tak mogła rozpocząć się pierwsza pandemia, mówi Rasmussen. Krause zauważa jednak, że mamy tu do czynienia wyłącznie ze spekulacjami. W miejscach gdzie żyli przedstawiciele kultury Cucuteni-Trypole nie znaleziono bowiem śladów Y. pestis. Ponadto wczesne szczepy nie mają genów, które umożliwiały łatwe rozprzestrzenianie się choroby. Dotychczas niewiele wiemy o nowym szczepie, nie wiemy, w jaki sposób doszło do zarażenia 20-latki i czy padła ona ofiarą większej epidemii. « powrót do artykułu
-
- epidemia
- epoka kamienia
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami: