Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Microsoft' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 689 wyników

  1. Znany serwis The Register przeprowadził wśród swoich czytelników ankietę dotyczącą firm, które zamykają swoją technologię i utrudniają innym dostęp do niej. Czytelnicy za najbardziej nieprzyjazną pod tym względem firmę uznali Apple'a. Aż 55% respondentów wskazało na koncern Jobsa. Na drugim miejscu uplasował się Microsoft z 21% głosów, a 24% ankietowanych stwierdziło, że nie widzi żadnych różnic w polityce obu przedsiębiorstw. Apple'a najczęściej ganiono za to, że wiąże oprogramowanie ze sprzętem i ze swoimi usługami. iPod jest ściśle związany z iTunes, oprogramowanie dla iPhone'a można kupić tylko w sklepie Apple'a, a gdy pojawi się ktoś, kto ośmieli się tworzyć oprogramowanie na sprzęt Apple'a bez zgody tej firmy, koncern natychmiast występuje przeciwko niemu. Jeden z programistów zauważył, że Apple zamyka Open Source, gdyż ogranicza dostęp do systemu Mac OS X, zbudowanego przecież w oparciu o Uniksa. Wśród uwag, przesłanych przez uczestników ankiety, znalazły się bardzo mocne zarzuty. To m.in. słaba dokumentacja techniczna, brak przejrzystości i ciągłe zaprzeczanie istnieniu oczywistych niedociągnięć, Apple nigdy nie przyznaje się do błędów (nawet MS to robi), chce mieć całkowitą kontrolę nad tym, co klient robi z firmowymi produktami, jest nie tylko zamkniętą, ale też bardzo arogancką firmą. Ankietowani zauważyli też, że nawet krytykowany Microsoft nie ma nic przeciwko temu, by produkty konkurencyjnych firm działały pod kontrolą Windows. Tymczasem Apple stara się to uniemożliwić. Jednocześnie pytani twierdzą, że nie należy decyzjami administracyjnymi zmuszać Apple'a do większej otwartości, gdyż firma ta nie ma jeszcze tak znaczących udziałów w rynku, by było to konieczne. Zauważono również, iż Apple zbudowało tak silną markę, że to już niemal religia, mogą być zamknięci, ale ich wizerunek na tym nie cierpi. Apple'owski marketing działa naprawdę świetnie i firma skutecznie przekonała całą rzeszę ludzi, że jej produkty są "inne". Nie umknęło to uwadze jednego z ankietowanych, który stwierdził: Microsoft nigdy nie udawał, że jest kimś innym,niż jest. Apple sprzedaje kłamstwa. Trzeba przyznać, że wizerunek i działania Apple'a wzbudzają tyle emocji, co produkty tej firmy.
  2. W listopadzie po raz pierwszy w historii rynkowe udziały Windows spadły poniżej 90%. Użytkownicy systemu Microsoftu, którzy połączyli się z witrynami monitorowanymi przez Net Applications stanowili 89,6% wszystkich internautów. Oznacza to, że w ciągu miesiąca Windows stracił 0,84 punktu procentowego. To największa strata w ciągu ostatnich dwóch lat. Poprzednio duże straty udziałów Microsoft zanotował w grudniu 2007 (spadek o 0,63 pp) i maju 2008 (0,51 pp). Znacząco, bo aż o 1,81 punktu procentowego spadły udziały Windows XP, a o 1,16 pp wzrosły Windows Visty. Wszystko wskazuje na to, że Windows utracił rynek na rzecz Mac OS X-a. W listopadzie system Apple'a zyskał bowiem 0,66 punktu procentowego i obecnie jest używany przez 8,9% osób. To już trzeci z kolei miesiąc, w którym rynkowe udziały Mac OS X-a utrzymują się na poziomie powyżej 8 procent. Za spadkiem udziałów Windows i wzrostem popularności systemu Apple'a najprawdopodobniej stoi kryzys gospodarczy. Im więcej osób traci pracę, tym więcej łączy się z Siecią z domu, a więc systemy inne niż Windows zyskują na udziałach. Ponadto w bieżącym roku w okolicach Święta Dziękczynienia Amerykanie mieli średnio 10 dni wolnych, a więc dłużej pozostawali w domach. W ubiegłym roku średnia wynosiła 8,7 wolnego dnia. Podobną tendencję obserwujemy na rynku przeglądarek. Po raz pierwszy, odkąd Net Applications monitoruje Internet, udział Internet Explorera spadł poniżej 70% i wyniósł 69,8%. Zyskały za to Firefox, Safari i Chrome. Przeglądarka Mozilli zakończyła listopad wynikiem 20,8%. W ciągu miesiąca zyskała 0,8 punktu procentowego - najwięcej od marca 2007. Rynkowe udziały Safari wzrosły o 0,6 pp do 7,1 procenta, a Chrome zyskało 0,1 pp. Specjaliści z Net Applications uważają, że podobnie duże wzrosty w alternatywnych systemach i przeglądarkach oraz straty Microsoftu będziemy obserwowali w grudniu. Amerykanów czeka bowiem sporo dni wolnych. Na to nakłada się trwający od co najmniej dwóch lat proces zdobywania rynku przeglądarek przez Firefoksa. Koncern z Redmond może więc spodziewać się kolejnych strat swojej pozycji rynkowej.
  3. Wczoraj pojawiły się informacje, jakoby Microsoft i Yahoo! prowadziły rozmowy, których celem jest przejęcie przez koncern z Redmond wyszukiwarki Yahoo!. Z informacji tych wynikało, że kierowana przez Steve'a Ballmera firma jest gotowa zapłacić 20 miliardów dolarów. Jim Goldman, reporter CNBC donosi, że powyższe informacje są nieprawdziwe. Od zaufanych źródeł w Microsofcie dowiedział się, że w tej chwili nie są prowadzone żadne rozmowy. Steve Ballmer, prezes software'owego koncernu, raczej nie będzie prowadził żadnych negocjacji, zanim nie zostanie rozstrzygnięta kwestia sukcesji po Jerry'm Yangu, ustępującym prezesie Yahoo!. To właśnie Yang doprowadził do odrzucenia oferty Microsoftu z lutego 2008 roku. W maju Microsoft oficjalnie ją wycofał i oświadczył, że nie jest już zainteresowany przejęciem całego portalu, chociaż niewykluczone są rozmowy na temat zakupu jego części (przede wszystkim wyszukiwarki). Jerry'emu Yangowi nie udało się wdrożyć planu poprawy sytuacji finansowej Yahoo!, którego rynkowa wartość w międzyczasie dramatycznie spadła. Dlatego też Yang ogłosił, że rezygnuje z prezesury i ustąpi ze stanowiska gdy tylko zostanie znaleziony jego następca. Poszukiwania trwają, a Microsoft najwyraźniej nie chce angażować się w żadne rozmowy zanim nie poznamy nazwiska nowego prezesa.
  4. Microsoft został wymieniony przez Spamhaus.org na liście 10 "najprzyjaźniejszych spamowi" serwisów. Na liście tej znalazło się 10 domen najczęściej wykorzystywanych przez spamerów. Na piątej pozycji znajdziemy microsoft.com. Cyberprzestępcy bardzo chętnie korzystają bowiem z serwisu Windows Live. Spamhaus zarzuca koncernowi Gatesa, że robi zbyt mało, by zablokować spamerom dostęp do swojego serwisu. Microsoft twierdzi, że robi wszystko, co możliwe. Konta użytkowników, z których rozsyłany jest spam, są na bieżąco usuwane. Przedstawiciele firmy mówią, że za zaistniałą sytuację nie należy winić giganta z Redmond, a samych spamerów. Spam i inne zjawiska nie są specyficzne dla Microsftu. Oferujemy Windows Live, zestaw oprogramowania i usług, które pozwalają użytkownikom na umieszczanie swoich treści i dzielenie się nimi za pośrednictwem Windows Live Hotmail, Windows Live Space, Windows Live SkyDrive i innych. Tak więc spamerzy mają liczne możliwości dotarcia do użytkowników - mówi John Scarrow, odpowiedzialny w Microsofcie za bezpieczeństwo serwisów.
  5. Kolejny system operacyjny Microsoftu, Windows 7, trafi na rynek znacznie wcześniej, niż się spodziewano. Nowy OS znajdzie się w komputerach już pod koniec przyszłego roku. Jego poprzednik, Windows Vista, pojawił się w ofercie dla biznesu pod koniec 2006 roku, a wersja dla klientów indywidualnych została zaprezentowana w styczniu 2007 roku. Termin premiery Windows 7, przewidziany na listopad-grudzień 2009, jest więc najszybszym z wyznaczonych przez Microsoft. Przypomnijmy, że Windows XP pojawił się w drugiej połowie 2001 roku, a na Windows Vistę trzeba było czekać do roku 2007. To było znaczące odstępstwo od dotychczasowej polityki giganta z Remond, który wcześniej robił znacznie krótsze przerwy pomiędzy premierami swoich systemów operacyjnych. Microsoft de facto przyznał się do wpadki zapowiadając, że kolejne OS-y będą debiutowały w ciągu 3-5 lat. Dotychczas mówiono, że Windows 7 trafi na rynek najwcześniej w roku 2010. Obecnie wiemy już, że jego debiut został znacznie przyspieszony. Jest to spowodowane zapewne faktem, że Windows Vista nie rozpowszechnia się w takim tempie, jak oczekiwałby Microsoft. Największym przeciwnikiem Visty okazał się Windows XP, do którego użytkownicy zdążyli się przez lata przyzwyczaić. Ponadto Vista jest krytykowana za to, że nie współpracuje ze sprzętem tak dobrze, jak XP. Dlatego też już teraz poinformowano, że w projektując Windows 7 skupiono się przede wszystkim na dobrej współpracy z wytwórcami sprzętu. Jeden z dyrektorów Microsoftu, Doug Howe, poinformował, że Windows 7 ma być dostępny w okresie świątecznym. W USA rozpoczyna się on na początku listopada i trwa do końca roku. Oznacza to, że producenci komputerów otrzymają kopie Windows 7 już w połowie przyszłego roku. Będą mieli kilka tygodni na testy i zainstalowanie systemu w oferowanych przez siebie maszynach. W Windows 7 zastosowano wiele nowych rozwiązań. Microsoft udoskonalił technologie rozpoznawania mowy i pisma, system ma obsługiwać ekrany dotykowe i wirtualne dyski twarde. Będzie też lepiej współpracował z procesorami wielordzeniowymi. Ponadto z nieoficjalnych doniesień wynika, że poradzi sobie z obsługą wielu kart graficznych pochodzących od różnych producentów. Zmianie uległy liczne elementy interfejsu graficznego.
  6. Jak donosi Bloomberg, prezes Microsoft Steve Ballmer stwierdził, że jego firma nie jest zainteresowana zakupem Yahoo!. Po takim oświadczeniu akcje Yahoo! straciły na wartości 13% i są obecnie sprzedawane po 12,20 USD. Nie jesteśmy zainteresowani powrotem do rokowań i rozważeniem akwizycji - powiedział Ballmer. Jestem pewien, że istnieją pewne możliwości współpracy na polu wyszukiwarek internetowych - dodał. Oświadczenie prezesa Microsoftu to reakcja na słowa prezesa Jerry'ego Yanga, który przed dwoma dniami stwierdził, że jest gotów sprzedać Yahoo!. Od początku bieżącego roku akcje Yahoo! straciły na wartości 40%, a cena akcji Microsoftu jest niższa o 41% od ceny z początków stycznia.
  7. Jerry Yang, prezes Yahoo!, oświadczył, że chce, by jego firma została kupiona przez... Microsoft. Przed kilkoma miesiącami Yang i popierający go członkowie zarządu stanowczo sprzeciwiali się przejęciu portalu przez koncern z Redmond. Yang wygłosił swoje zaskakujące oświadczenie wczoraj, podczas spotkania Web 2.0 Summit. Wówczas to najpierw wyraził żal, iż Google, wobec sprzeciwu urzędu antymonopolowego, zrezygnowało z dalszych starań o zawarcie umowy z Yahoo!. Następnie stwierdził: Dzisiaj sądzę, że najlepsze, co Microsoft może zrobić, jest kupno Yahoo!. Czy chcieliśmy tego? Tak. Jednocześnie prezes Yahoo! stwierdził, że to koncern Gatesa wycofał się z rozmów, które toczone były pomiędzy lutym a majem bieżącego roku. Przypomnijmy, że wówczas Microsoft oferował 31 dolary za akcję Yahoo!, wyceniając tym samym portal na 44,6 miliarda dolarów. Oferta Microsoftu pojawiła się, gdy akcje Yahoo! sprzedawano po 19 USD. Zarząd portalu twierdził, że firma warta jest więcej. Po przedłużających się negocjacjach Microsoft podbił cenę do 33 dolarów, jednak i ta propozycja została odrzucona. Koncern z Redmond wycofał się więc z rozmów, a Yahoo! zaczęło szukać sposobów na poprawienie swojej kondycji finansowej. Dotychczas się to nie udało, a akcje Yahoo! ciągle spadały. Osiągnęły cenę poniżej 13 dolarów. W końcu, gdy coraz bardziej oczywiste stawało się, że wskutek sprzeciwu urzędów, Google i Yahoo! nie będą mogły zawrzeć porozumienia, możliwości poprawienia sytuacji portalu stawały się coraz mniejsze. Jerry Yang dokonał więc zaskakującej wolty i oświadczył, że jest gotów sprzedać Yahoo! Microsoftowi. Akcje portalu wzrosły do ponad 13 dolarów. Ten skromny wzrost jest wynikiem niepewności inwestorów, co do przyszłości portalu. Nie wiadomo bowiem, czy Microsoft będzie chciał kupić Yahoo!.
  8. Yahoo i Google wciąż próbują znaleźć rozwiązanie, które zadowoliłoby urzędników państwowych. Wszystko wskazuje na to, że, wbrew naszym wcześniejszym informacjom, w najbliższym czasie obie firmy nie ogłoszą końca współpracy. Koncerny przedstawiły właśnie w Departamencie Sprawiedliwości (DoJ) projekt mocno ograniczonego porozumienia. Skraca on m.in. czas przewidywanej współpracy z 10 do 2 lat. Jeffrey Lindsay, analityk firmy Sanford Bernstein, nazywa ten ruch "desperackim gambitem". Jego zdaniem DoJ odrzuci tę propozycję przed końcem bieżącego roku. To z kolei powinno zniechęcić Yahoo i Google'a do kolejnych prób. Wówczas, zdaniem Lindsaya, z nową ofertą może wystąpić Microsoft. Tym razem gigant z Redmond zaoferuje około 20 dolarów za akcję Yahoo!. Inwestor Carl Icahn, który zasiada obecnie w zarządzie Yahoo! ponownie wezwał do zawarcia umowy z Microsoftem. Nie wiadomo jedynie, czy koncern Gatesa wciąż chce kupić Yahoo!.
  9. Badacze z brytyjskiego oddziału Microsoft Research pokazali bardzo interesujące rozszerzenie dla urządzenia Surface. Dodaje ono niejako drugi ekran do płaskiego wyświetlacza. Surface to rodzaj komputera mieszczącego się w stole i wyposażonego w wyświetlacz wielodotykowy. Oferowane przezeń możliwości można obejrzeć na poniższym filmie: Teraz Microsoft dodał do Surface technologię nazwaną Second Light. Polega ona na emitowaniu dodatkowego obrazu przez powierzchnię wyświetlacza. Obraz ten możemy następnie oglądać na dowolnym półprzezroczystym materiale. Możemy więc wyświetlić na Surface satelitarne zdjęcie miasta, a na trzymanej w ręku półprzezroczystej kalce zobaczymy np. nazwy ulic. Dzięki temu nazwy ulic nie będą zaciemniały obrazu widocznego na wyświetlaczu. Gdy np. na Sufrace wyświetlimy zdjęcie samochodu, na kalce będziemy mogli obejrzeć jego wnętrze. Second Light działa dzięki temu, że zamknięty w stole projektory wysyłają dwa obrazy. Z kolei sam wyświetlacz Surface'a jest przełączany pomiędzy zwykłym trybem, a trybem, w którym staje się on przezroczysty dla obrazu z projektora. Cały proces wyświetlania dwóch obrazów i przełączania wyświetlacza jest zsynchronizowany i odbywa się w sposób niewidoczny dla ludzkiego oka. Patrząc na wyświetlacz ciągle widzimy ten sam obraz, zbliżając do niego półprzezroczysty materiał - zobaczymy drugi z obrazów, z dodatkowymi informacjami. Co więcej, ten dodatkowy ekran - czyli np. nasza kalka - również może być wykorzystywany jako ekran wielodotykowy. Aby było to możliwe, wystarczy wyposażyć Surface w kamerę działającą na podczerwień. Microsoft nie zdradza, kiedy na rynek trafią Surface z technologią Second Light. Można się jednak spodziewać, że nastąpi do dość szybko, gdyż same Surface cieszą się dużym zainteresowaniem. Możliwości Second Light możemy zobaczyć na filmie udostępnionym przez Microsoft (WMV) oraz na nagraniu jednego z uczestników microsoftowej konferencji PDC 2008, podczas której zaprezentowano nową technologię:
  10. Microsoft zaprezentował platformę Windows Azure, znaną dotychczas pod kodową nazwą STRATA. Azure to skalowalne środowisko hostingowe, w którym developerzy będą mogli umieszczać swoje oprogramowanie udostępniane następnie użytkownikom. Platforma ma działać w składającej się z tysięcy serwerów "chmurze" utrzymywanej i zarządzanej przez Microsoft. Główne elementy Azure to usługi Live, Dynamics CRM, .NET, SQL i SharePoint. W microsoftowym środowisku będą mogły pracować też rozwiązania i aplikacje firm trzecich, takie jak Eclipse czy PHP. Zostaną w nim udostępnione liczne narzędzia dla biznesu i developerów. Pomysł jest taki, aby użytkownik mógł z każdego miejsca na świecie skorzystać z mocy obliczeniowej chmury - mówi Bob Muglia, wiceprezes ds. serwerów i narzędzi biznesowych. W przyszłości w ten właśnie sposób Microsoft chce dostarczać firmom swoje wszystkie rozwiązania. Będą więc one mogły korzystać z online'owych narzędzi, dzięki czemu pracownicy zyskają do nich swobodny dostęp. Wszelkie dane firma będzie mogła synchronizować ze swoimi serwerami. Wśród najważniejszych zalet platformy Microsoft wymienia fakt, że developerzy nie będą musieli uczyć się obsługi nowych narzędzi, skorzystają w niej bowiem z tych, które już znają. Ponadto Azure zapewnia bezpieczeństwo zarówno samych aplikacji, które osiągnięto dzięki całej sieci firewalli oraz izolacji hiperwizora, jak i użytkowników. W platformie zastosowano rozwiązania do zarządzania użytkownikami, a więc developerzy nie będą musieli wprowadzać w swoich produktach żadnych tego typu mechanizmów. Azure korzysta z otwartych standardów i współpracuje z rozwiązaniami firm trzecich. Koncern z Redmond zapewnia również, że dostęp do Azure'a będziemy mogli zyskać w każdym momencie, co osiągnięte zostanie dzięki redundancji sprzętu oraz analizie i balansowaniu ruchu. Takie rozwiązanie daje gwarancję, że awaria części komputerów w chmurze nie spowoduje, iż nagle stracimy dostęp do swoich aplikacji. Rynek "chmur obliczeniowych" rozwija się szybkim tempie. Swoje chmury zaprezentowały już Amazon i Google. Teraz Microsoft postanowił użyć potężnej broni, jaką jest Windows. Bez wątpienia oferta z Redmond będzie atrakcyjna dla biznesu, który w większości od lat korzysta właśnie z rozwiązań Microsoftu. Rynek jest na tyle duży, że obecnie mówi się nie tyle o konkurencji pomiędzy Amazonem, Google'em i Microsoftem, a o tym, jaki wpływ pojawienie się chmur będzie miało na producentów sprzętu. Im więcej firm będzie przenosiło swoje centra obliczeniowe i bazodanowe do chmur, tym mniej sprzętu i oprogramowania będą kupowały. Pozostanie mniej kupców, którzy z kolei będą dokonywali większych zakupów. To będzie miało olbrzymi wpływ na takie firmy jak HP, Dell czy IBM. Eksperci już mówią o konsolidacjach, które czekają nas w przyszłości. Obecnie wiadomo, że sprzęt do obsługi Azure zostanie dostarczony przez Della. Na razie jednak pozostaje czekać, aż Microsoft udostępni Azure. Obecnie nie jest ona jeszcze gotowa do rynkowego debiutu. Korzystanie z platformy będzie oczywiście płatne. Ceny będą zależały od mocy obliczeniowych i aplikacji, z jakich klient będzie korzystał.
  11. Jeff Jones, autor kontrowersyjnego raportu na temat bezpieczeństwa Internet Explorera i Firefoksa, postanowił porównać systemy operacyjne. Tym razem nie brał pod uwagę jedynie liczby luk, ale również, m.in. średni czas jaki upłynął od momentu ich publicznego ujawnienia do opublikowania łaty. Jones badał systemy Microsoftu, Red Hata, Apple'a oraz Ubuntu. Podczas tworzenia raportu pracownik Microsoftu wziął pod uwagę dane z pierwszego półrocza bieżącego roku. Podstawowe wnioski, które z niego wypływają są następujące: - w tym czasie producenci systemów operacyjnych (Microsoft, Apple, Red Hat i Canonical) załatali 585 błędów. Spośród nich aż 26,8% występowało w więcej niż jednym systemie, ale tylko 8 załatano tego samego dnia. - najszybciej błędy łatał Microsoft. Średnio każda z luk doczekała się poprawki po 24,22 dniach od momentu publicznego ujawnienia dziury. Kolejny z producentów potrzebował aż 72 dni. - najmniej błędów znaleziono w Windows Vista (21), a drugi w kolejności był Windows XP (26). Jones brał pod uwagę Windows Vistę, Windows XP SP 2, Mac OS X Leopard, Red Hat Enterprise Linux 5 oraz Ubuntu 6.06 LTS. Spośród wszystkich znalezionych błędów aż 31% występowało tylko i wyłącznie w systemie Red Hata, 30% dotyczyło produktu Apple'a, 10% systemów Microsoftu i 9% Ubuntu. Z raportu Jonesa dowiadujemy się też, że aż 89,7% luk zostało załatanych przez Microsoft w ciągu 1 dnia od momentu ich ujawnienia. W przypadku najpoważniejszych dziur odsetek ten wzrósł do 90,3%. Najdłużej niezałatana dziura w systemach Microsoftu czekała na poprawkę przez 495 dni. Była to luka w Microsoft Speech API. NIST oceniał ją na "poważną", natomiast Microsoft na "średnio poważną" dla desktopów i "mało poważną" dla serwerów. W przypadku systemu Apple'a jedynie 17% luk doczekało się poprawki w ciągu 1 dnia od upublicznienia informacji o nich. Odsetek ten nie zmienił się w odniesieniu do luk poważnych, a najdłuższy czas oczekiwania na poprawkę wyniósł 1001 dni dla mało groźnej luki w Mac OS X Tiger. Red Hat w ciągu pierwszych 24 godzin od ujawnienia opublikował poprawki dla 38% luk ogólnie i dla 60% groźnych. Na jedną z poprawek, dotyczącą mało groźnej luki w jądrach 2.4 i 2.6 trzeba było czekać aż 1292 dni. W przypadku Ubuntu doczekaliśmy się 23,5% poprawek w ciągu pierwszego dnia, a dla luk groźnych odsetek ten wyniósł 20,7%. Mało groźna dziura w jądrze doczekała się poprawek po 623 dniach. Na zakończenie swojego raportu Jones podkreśla, że nie ma on za zadanie mierzenia bezpieczeństwa systemów operacyjnych, gdyż tego nie da się w prosty sposób zmierzyć. Ten report to analiza błędów, która dostarcza pewnych danych związanych z lukami i może posłużyć jako część większej analizy dotyczącej bezpieczeństwa - pisze Jones. Ze szczegółami raportu możemy zapoznać się na blogu Jeffa Jonesa (PDF).
  12. Steve Ballmer, prezes Microsoftu, przyznał, że jego firma nie zrezygnowała całkowicie z jakiejś formy współpracy z Yahoo!. Oświadczenie Ballmera spowodowało natychmiastowy wzrost cen akcji Yahoo!. Ich wartość zwiększyła się z 11,45 do 13,50 USD. Na zamknięciu sesji staniały do 12,99 dolarów. Rynek najwyraźniej ma nadzieję, że dojdzie do jakiegoś porozumienia pomiędzy oboma firmami, mimo iż Ballmer stwierdził, że obecnie nie są prowadzone żadne rozmowy. Yahoo! prowadzi za to negocjacje z Google'em i, wspólnie, z Departamentem Sprawiedliwości. Yahoo! i Google chcą przekonać urzędników, że współpraca obu firm nie wpłynie negatywnie na konkurencyjność. Specjaliści wątpią jednak, by urzędy zgodziły się na nią. Teraz dla udziałowców Yahoo! pojawiła się pewna nadzieja. Ballmer powiedział bowiem: Oni chcą pozostać niezależni. Prawdopodobnie na rynku wyszukiwarek wciąż istnieją pewne możliwości. Myślę, że ich wykorzystanie może być korzystne zarówno dla ich udziałowców, jak i dla naszych. Słowa prezesa Microsoftu nie zmieniają jednak zbytnio sytuacji Yahoo!. Koncern z Redmond wydał oświadczenie, w którym przypomniał, że nie zamierza kupować Yahoo!. Gigant nie wyklucza jedynie jakiejś formy współpracy na rynku reklamy. Ten jednak, w związku z kryzysem ekonomicznym, może wkrótce przeżywać ciężkie chwile, tak więc przyszłość ewentualnej umowy wciąż jest niepewna. Tym bardziej, że zarząd Yahoo! nie odniósł się do słów Ballmera.
  13. Microsoft wywołał furię w Chinach po tym, jak uruchomił w Państwie Środka swój mechanizm WGA (Windows Genuine Advantage). WGA działa również w krajach Zachodu. Program ten ma pomóc w walce z piractwem. Jego celem jest wykrywanie nielegalnych kopii Windows i informowanie o tym użytkownika. W zachodnich wersjach Windows XP mogliśmy zobaczyć, po uruchomieniu WGA, odpowiednią informację wyświetlaną na ekranie startowym komputerów. W Chinach, które są jednym z krajów z najbardziej rozpowszechnionym piractwem, WGA zmienia tapetę pirackiego systemu operacyjnego na całkowicie czarną. Wywołało to wściekłość użytkowników. Dong Zhengwei, 35-letni prawnik z Pekinu nazwał nawet Microsoft "największym hakerem w Chinach". Twierdzi on, że podmiana tapety powoduje "poważne zakłócenie funkcjonalności komputera" i w związku z tym Microsoft może zostać pozwany o włamanie. Szanuję prawo Microsoftu do ochrony swojej własności intelektualnej, ale podjęto niewłaściwe działania przeciwko niewłaściwym osobom. Powinno się ścigać producentów i sprzedawców pirackiego oprogramowania, a nie użytkowników - mówi prawnik. Protestują też użytkownicy. Dlaczego Microsoft automatycznie połączył się z moim komputerem? Komputer jest mój - napisał jeden z nich. Pojawił się też stary argument mówiący, że gdyby ceny legalnego oprogramowania były niższe od pirackiego, nikt nie kupowałby pirackiego.
  14. Jeszcze pół roku temu Microsoft oferował 33 dolary za akcje Yahoo!. Decyzja zarządu o odrzuceniu oferty Microsoftu nie przyniosła, jak dotychczas, firmie żadnych korzyści. Wręcz przeciwnie, jej akcje są obecnie warte 12 dolarów, a Yahoo! zapowiedziało właśnie, że zwolni około 1500 pracowników. Pracę straci więc co 10. zatrudniony. Przyczyną podjęcia takiej decyzji jest fakt, iż w trzecim kwartale bieżącego roku dochody Yahoo! spadły o 64%. Wyniosły one 54,3 miliona dolarów, czyli 4 centy na akcję. Tymczasem w III kwartale ubiegłego roku było to 151,3 miliona USD, czyli 11 centów na akcję. Redukcja zatrudnienia stała się więc koniecznością. Krok taki chwali analityk Derek Brown z Cantor Fitzgerald, który zauważa jednak, że to "wydaje się, iż trzeba jeszcze wykonać dużo więcej pracy" w celu uzdrowienia sytuacji. Dzięki zwolnieniu 1500 osób, zamknięciu części biur w USA i przeniesieniu części operacji do krajów o tańszej sile roboczej, Yahoo! zaoszczędzi w przyszłym roku 400 milionów USD. Obecnie roczne koszty działalności firmy wynoszą 3,9 miliarda dolarów. Jednak prezes Yahoo! Jerry Yang i popierający go dyrektorzy wciąż muszą udowodnić inwestorom, że słusznie zrobili odrzucając propozycję Microsoftu. Jak pamiętamy, koncern z Redmod, oferując 33 dolary za akcję chciał zapłacić za Yahoo! około 50 miliardów USD. Yang twierdził wówczas, że firma jest warta więcej. Obecnie jej rynkowa kapitalizacja wynosi mniej niż 17 miliardów dolarów. Jednocześnie zmniejszono prognozy dotyczące przychodów. Jeszcze przed trzema miesiącami władze Yahoo! twierdziły, że tegoroczne przychody wyniosą od 7,35 do 7,85 miliarda dolarów. Obecnie uważają, że będzie to kwota od 7,18 do 7,38 miliarda. Yahoo! nie jest jedyną firmą, która zwalnia pracowników. Podobny ruch zapowiedział eBay, który chce się pozbyć 1600 osób. Nawet Google, który dotychczas dość beztrosko wydawał pieniądze, chce wprowadzić pewne oszczędności. Firma ta jest jednak w świetnej kondycji, a w trzecim kwartale bieżącego roku zanotowała 26-procentowy wzrost dochodu. Oczywiście, nie ma mowy o zwalnianiu któregokolwiek z pracowników.
  15. Słynny botnet Storm przestał wysyłać spam. Liczba niechcianych listów pochodzących z tego botnetu spadała od wielu miesięcy, aż w końcu we wrześniu nie zanotowano już spamu ze Storma. Specjaliści nie są pewni, co się stało, jednak wiadomo, że Storm zapisał się na stałe w historii. Jego wielkość w szczytowym okresie oceniano na 500 tysięcy do 1 miliona maszyn. Storm odniósł największy sukces spośród wszystkich botnetów tego typu, był pierwszym, który z takim powodzeniem wykorzystał taktykę rozsyłania szkodliwego spamu w celu zwiększenia liczby dołączonych doń komputerów. Od czasu jego pojawienia się podobną taktykę stosują twórcy innych botnetów. Po raz pierwszy o Stormie usłyszeliśmy w styczniu 2007 roku, kiedy zaczął on rozsyłać listy z rzekomymi odnośnikami do wiadomości dotyczących śmiertelnych burz, które przeszły nad Europą. Stąd też jego nazwa "Storm" czyli "burza". Szczyt swoich możliwości Storm osiągnął we wrześniu 2007 roku. Wówczas pochodziło z niego 20% światowego spamu. Wtedy też do walki ze Stormem przystąpił Microsoft. Dzięki usprawnieniu działania firmowego narzędzia Malicious Software Removal Tool w ciągu pierwszego miesiąca udało się odłączyć od Storma ponad 274 000 zainfekowanych maszyn. Do stycznia 2008 roku wskutek działania konkurencyjnych botnetów i dzięki wysiłkom Microsoftu udział Storma w światowym spamie spadł do 2%. Obecnie Storm wydaje się nieczynny, a specjaliści nie wiedzą, dlaczego tak się dzieje. Wątpią jednak, by twórcy botnetu po prostu poddali się. Prawdopodobnie albo sprzedali Storma i został on przekształcony w inny botnet, albo go porzucili i zajęli się tworzeniem kolejnej szkodliwej sieci.
  16. Niewielki udziałowiec Yahoo!, firma Mithras Capital Partners, która posiada poniżej 2 milionów akcji portalu (0,14% udziałów), zaproponowała, by Yahoo! zostało sprzedane Microsoftowi w cenie 22 dolarów za akcję. Wczoraj wartość akcji Yahoo! spadła poniżej 13 USD, co zdaniem wielu analityków, stanowi dla inwestorów pewną psychologiczną granicę. Przypomnijmy, że jeszcze w kwietniu Microsoft oferował 31 dolarów za akcję Yahoo!. Oferta ta została odrzucona. Nie wiadomo, czy koncern z Redmond nadal będzie chciał kupić Yahoo!. Od samego początku pomysł taki był krytykowany przez wielu analityków. Obecnie sytuacja o tyle się zmieniła, że akcje portalu szybko tracą na wartości, więc kwota transakcji mogłaby być znacznie niższa. Wielu specjalistów uważa jednak, że Microsoft powinien skupić się na tym, co robi najlepiej, czyli na produkcji oprogramowania, a nie próbować za wszelką cenę konkurować z Google'em na rynku internetowym. Obecnie nikt nie wspomina też o ewentualnym bankructwie Yahoo!. Co prawda akcje firmy straciły sporo na wartości, jednak warto przypomnieć, że były już tańsze. W szczycie dotkomowej bańki w roku 2000 płacono za nie ponad 108 dolarów. Przed końcem roku 2001 warte były już tylko 4,40 USD. Spadki notują też inne firmy z branży. Na początku bieżącego roku akcje Google'a wyceniano na 638 dolarów, teraz można je kupić za 328 USD. Z kolei Microsoft jest obecnie wyceniany na 22,30 dolara za akcję, podczas gdy na początku roku jego papiery sprzedawano po 33,91 dolara.
  17. Zdaniem analityków, Microsoft przygotowuje się do złożenia oferty zakupu kanadyjskiej firmy Research In Motion, producenta popularnych urządzeń BlackBerry. RIM może być w tej chwili podatny na przejęcia. W ciągu ostatniego roku cena akcji firmy spadła ze 150 do 68 dolarów. Światowy kryzys jeszcze pogarsza sytuację, gdyż przedsiębiorstwa - a do nich głównie kierowana jest oferta RIM - ograniczają wydatki. Peter Misek, analityk firmy Canaccord Adams uważa, że Microsoft będzie chciał kupić RIM w cenie 50 USD za akcję. Kanadyjskie przedsiębiorstwo jest obecne na rynku, którym żywo interesuje się też gigant z Redmond. Przejęcie producenta BlackBerry zwiększyłoby udziały Microsoftu na rynku telefonii komórkowej, na której jest obecny dzięki systemowi Windows Mobile. Co więcej, samo przejęcie nie byłoby dla Microsoftu zbyt kłopotliwe. Koncern ma obecnie 23 miliardy dolarów w gotówce, a RIM jest wyceniany na 34 miliardy USD. Oznacza to, że firma Ballmera nie musiałaby starać się o pożyczkę w przeżywającym kłopoty sektorze bankowym.
  18. Cena akcji Yahoo! spadła do najniższego poziomu od 5 lat. W piątek sprzedawano je po 15,58 USD. Później nieco zyskały na wartości i sesja zakończyła się na poziomie 16 dolarów. Ostatnio tak niski kurs Yahoo! notowało w sierpniu 2003 roku. Tymczasem przed kilkoma miesiącami Microsoft oferował za przejęcie Yahoo! aż 32 dolary za akcję. Władze portalu zdecydowały jednak, że nie będą go sprzedawały i przekonały do tego akcjonariuszy. Yahoo! próbuje związać się z Google'em i przedłużyć na czas nieograniczony umowę dotyczącą współpracy przy reklamie internetowej. Warto jednak zauważyć, że dotychczas umowa ta nie przyniosła Yahoo! większych korzyści. Google znowu zyskało na rynku reklamy, a straciły zarówno Yahoo! jak i Microsoft. Ponadto wątpliwe, by na współpracę Yahoo! i Google'a wyraziły zgodę amerykańskie i europejskie urzędy antymonopolowe. Przyszłość Yahoo! jest zatem coraz bardziej niepewna i powoli staje się jasne, że obecny zarząd nie ma pomysłu na ratowanie firmy. Analitycy zastanawiają się, co oznacza tajemnicze milczenie Carla Icahna - miliardera, który był zwolennikiem sprzedaży Yahoo! Microsoftowi i podczas ostatniego Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy uzyskał 3 miejsca w 11-osobowym zarządzie firmy. Nie wiadomo, czy Icahn nadal chce sprzedaży firmy, czy też, na przykład, będzie chciał doprowadzić do odwołania prezesa Jerry'ego Yanga i wdrożenia własnego planu ratowania portalu.
  19. David Einhorn, znany menedżer funduszu hedgingowego Greenlight Capital, zapowiedział, że wstrzymuje inwestycje w akcje Microsoftu do czasu, aż software'owy koncern zacznie zachowywać się rozsądnie. Zdaniem Einhorna Microsoft tak bardzo chce stać się poważną konkurencją dla Google'a, że postępuje wbrew interesowi akcjonariuszy. W oświadczeniu prezesa Greenlight Capital czytamy, że od ostatniego kwartału ubiegłego roku "zarząd [Microsoftu - red.] zachowywał się w sposób zbyt agresywny, niemal panikarski w stosunku do rynku internetowego. Najpierw usiłował kupić Yahoo!, a gdy to się nie udało, ogłosił, że dokona całej serii olbrzymich inwestycji w celu wykorzystania 'szansy' jaką daje Internet (czytaj: w celu konkurowania z Google'em). Wątpimy, czy rzeczywiście jest to szansa i wolelibyśmy, żeby Microsoft skupił się na swojej podstawowej działalności: tworzeniu oprogramowania". Einhorn zauważa też, że "prezes [Microsoftu - red.] to mądry i bardzo bogaty człowiek. Być może jest już tak bogaty, że ma większe aspiracje niż tylko uczynienie akcjonariuszy Microsoftu bogatszymi. Dlatego też wstrzymujemy inwestycje w akcje Microsoftu i będziemy inwestowali w te firmy, których zarząd przynajmniej wydaje się działać na korzyść akcjonariuszy".
  20. Microsoft poinformował, że przeznaczy 40 miliardów dolarów na wykupienie własnych akcji. To największa tego typu transakcja w historii. Zdaniem analityków gigant chce w ten sposób podnieść cenę swoich papierów, które w bieżącym roku straciły na wartości niemal 30%. Specjaliści chwalą decyzję Microsoftu. Zauważają, że koncern ma olbrzymie zapasy gotówki, która leży bezużytecznie. Wykupienie akcji wpłynie korzystnie na firmę, tym bardziej, że jest ona wyjątkowo wiarygodną instytucją. Analitycy ze Standard & Poor's nadali jej najwyższy ranking wiarygodności (AAA), co oznacza, że Microsoft to zaledwie jedna z pięciu firm spoza sektora finansów, która może poszczycić się tak wysoką oceną. Już w ubiegłym roku Microsoft wydał 12 miliardów dolarów na zakup własnych akcji. W czerwcu 2008 koncern miał wolnych około 24 miliardów dolarów w gotówce. Firma w całej swojej 33-letniej historii ani razu nie przyniosła strat i, jak dotychczas, nigdy nie pożyczała pieniędzy. Tym razem ma zamiar zaciągnąć kredyty, które posłużą do sfinansowania zakupu. Koncern ogłosił, że wykup akcji potrwa do 2013 roku. Jednak biorąc pod uwagę dotychczasową historię Microsoftu można stwierdzić, że wspomniane 40 miliardów dolarów zostaną wydane szybciej niż w ciągu 5 lat. Po ogłoszeniu decyzji o wykupie akcji ich cena natychmiast wzrosła o 4%.
  21. Dotychczas przemysł IT wydawał się odporny na narastający kryzys ekonomiczny. Steve Ballmer, prezes Microsoftu, ostrzega jednak, że może się to zmienić. Po tym, jak Kongres USA odrzucił plan Paulsona, indeks na Wall Street stracił rekordowe 777 punktów. Podczas odbywającej się wkrótce po tym konferencji prasowej w Norwegii, Steve Ballmer stwierdził, że nikt, nawet tacy giganci jak Google i Microsoft, nie jest odporny na kryzysy gospodarcze. Prezes koncernu z Redmond przestrzega przed zmniejszeniem się wydatków konsumentów i firm. Nie chciał jednak mówić o konkretnych kwotach, o jakie mogą zmniejszyć się przychody największych koncernów. Nie odpowiedział też na pytanie, czy w związku z kryzysem Microsoft zaobserwował spadek sprzedaży swoich flagowych produktów. Na razie prognozy dla Microsoftu są optymistyczne. Właśnie zakończył się pierwszy kwartał roku podatkowego 2009 dla tej firmy i analitycy szacują, że wpływy giganta z Redmond zwiększyły się o 8% w porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku. Wynoszą one prawdopodobnie niemal 15 miliardów dolarów.
  22. IBM grozi wycofaniem się z prac Międzynarodowej Organizacji Normalizacyjnej (ISO). Działania Błękitnego Giganta mają związek z kontrowersjami wokół głosowania nad OOXML. IBM był jednym z największych krytyków microsoftowego formatu zapisu dokumentów. Firma twierdziła, że świat nie potrzebuje drugiego standardu i wystarczy przyjęty już wcześniej opensource'owy ODF. Podczas procesu przyjęcia OOXML doszło do nieprawidłowości w poszczególnych komitetach krajowych. Cztery państwa złożyły protest i domagały się unieważnienia głosowania. Protest ten został jednak oddalony przez ISO i OOXML przyjęto w tzw. "szybkiej ścieżce" legislacyjnej. IBM poinformował właśnie, że w związku z zaistniałą sytuacją firma zastanowi się nad uczestnictwem w ISO. Musi bowiem przemyśleć jakość procesu normalizacyjnego oraz zasady członkostwa w organizacji. Przedstawiciele koncernu uważają też, że proces legislacyjny musi być "chroniony od nadmiernych wpływów". Firma informuje, że przedyskutowała swoje stanowisko z 70 niezależnymi ekspertami z całego świata.
  23. Cray, jeden z najbardziej znanych producentów superkomputerów, we współpracy z Microsoftem zaprezentował najtańszy superkomputer w swojej ofercie. Cena maszyny CX1 rozpoczyna się już od 25 000 dolarów. W najdroższej konfiguracji kosztuje zaś ona ponad 60 tysięcy USD. W skład maszyny wchodzi do 8 węzłów i do 16 dwu- lub czterordzeniowych procesorów Intel Xeon. Każdy z węzłów może obsłużyć do 64 gigabajtów pamięci operacyjnej, a przestrzeń dyskowa CX1 wynosi do 4 terabajtów. Maszyna jest na tyle niewielka (jej wymiary to 31x44,5x90,5 cm), że może stać pod biurkiem i pełnić rolę "osobistego" superkomputera. Superkomputer sprzedawany jest z preinstalowanym systemem Microsoft HPC Server 2008. Na specjalnie życzenie klienta Cray może jednak zastąpić go systemem Red Hat Enterprise Linux. Firma nie podaje wyników testów wydajności maszyny w jej najbardziej wydajnej konfiguracji, zapewnia jednak, że w roku 2004 CX1 znalazłby się na liście TOP 500. Oznacza to, że maszyna jest w stanie wykonać od 624 miliardów do niemal 36 bilionów operacji zmiennoprzecinkowych w ciągu sekundy. Współpraca Craya i Microsoftu dowodzi, że gigant z Redmond poważnie interesuje się rynkiem HPC (High Performance Computing).
  24. Microsoft udostępnił swoją technologię Photosynth. Obecnie nie jesteśmy już skazani tylko i wyłącznie na oglądanie gotowych prezentacji. Teraz możemy sami tworzyć trójwymiarowe sceny z własnych fotografii. Firma ostrzega, że usługa nie jest jeszcze w pełni gotowa i czasem może zdarzyć się jakiś błąd. Prosi jednocześnie o informacje o wszelkich usterkach Photosyntha. Program został uruchomiony jako sieciowa usługa, tak więc im bardziej wydajnym łączem dysponujemy, tym łatwiej będzie nam z niego korzystać. Microsoft zapewnia każdemu użytkownikowi 20 gigabajtów przestrzeni dyskowej na jego fotografie. Stworzone sceny mogą być przeglądane przez innych użytkowników. Photosynth to nowa technologia prezentacji obrazu. Program potrafi przeanalizować liczne fotografie pod kątem występujących w nich podobieństw i połączyć je w jedną, wielką trójwymiarową scenę. Pozwala on na obracanie takiej sceny pod dowolnym kątem, przybliżanie i oddalanie poszczególnych jej fragmentów, odnajdywanie zdjęć podobnych do aktualnie oglądanych, nagranie prezentacji i wirtualne poprowadzenie wycieczki przez stworzoną scenę. Praca z Photosynth rozpoczyna się od wskazania mu grupy zdjęć, które ma obrabiać. Co ciekawe, fotografie nie muszą być wykonane przez ten sam aparat i w podobnych warunkach. Program ma poradzić sobie nawet wtedy, gdy fotografowany obiekt był uwieczniany w różnych warunkach pogodowych, przy różnym oświetleniu, czułości filmu, rozdzielczości, czasie otwarcia migawki, różnych ustawieniach przesłony itp. Każda z fotografii jest analizowana przez komputer, który wyłapuje podobieństwa i różnice. Następnie zdjęcia, które mają wiele wspólnych punktów (np. występują w nich te same drzwi, okna, ozdoby itp.) są odpowiednio oznaczane i przypisywane do tej samej grupy. Oprogramowanie dokonuje później niezbędnych obliczeń, które pozwalają na połączenie różnych grafik w jeden trójwymiarowy obraz tego samego obiektu. Po stworzeniu całej trójwymiarowej sceny użytkownik nie "traci" z oczu pojedynczego zdjęcia. W każdej chwili może spojrzeć na obiekt oczami osoby, która go fotografowała i przyjrzeć się całości sceny z wyodrębnionym konkretnym ujęciem. By skorzystać z Photosynth wystarczy zalogować się na stronie www.photosynth.net.
  25. Cevat Yerli, szef firmy Crytek, autora gry Crysis, powiedział, że konsole PlayStation 4 i Xbox 720 trafią na rynek najpóźniej w roku 2012. Opinię taką wygłosił podczas GC Developer Conference w Lipsku. Podkreślił przy tym, że ani Sony, ani Microsoft, nie przekazały mu żadnych informacji, na których opiera swoje spekulacje. Jednak Crytek rozpoczął już przygotowania do pojawienia się kolejnej generacji konsoli. Nie wiadomo, na ile trafne są zapowiedzi Yerli. Dotychczas Microsoft nie wspominał o następcy Xboksa 360. Z kolei Sony mówiło o tym, że w przyszłości pojawią się PS4 i kolejne konsole, nie podawano jednak żadnych konkretnych dat. Trzeba przy tym pamiętać, że Sony już wcześniej szacowało "czas życia" konsoli PS3 na 10 lat. Co oznacza, że jej następca powinien trafić na rynek nie później niż w roku 2016.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...