Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

ex nihilo

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    2099
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    100

Odpowiedzi dodane przez ex nihilo


  1.  

    P.S.

    U ludzi opisany jest jeden przypadek, co prawda trochę inny, ale skutek pokojowego społeczeństwa jest identyczny. I też dotyczy braku dorosłych samców (czyli mężczyzn). To historia awanturników ze statku "Bounty", na którym wybuchł słynny bunt. Pozbyto się kapitana, porwano (bodaj) Tahitanki i osiedlono się na Wyspie Pitcairn. Po jakimś czasie agresywni marynarze w walce o kobiety powybijali się nawzajem. Zostały tylko kobiety i dzieci obojga płci. Gdy po latach izolacji gdy dopłynał pierwszy statek, załogę "uderzył' dziwny ład społeczny na wyspie. Rządziły kobiety, a mężczyźni zachowywali się jak dorośli mali chłopcy podlegli miejscowym paniom. Byli jedynie zapładniaczami i siłą roboczą. Do tego przez kobiety traktowani byli właśnie jak dzieci i za całkowitym swoim przyzwoleniem- nie było prób kwestionowania tego porządku społecznego.

    Dlatego ja za kluczowe w tej kwestii uważam nagły brak dorosłych samców.

     

    Hmm... np. tutaj: http://swiat.newsweek.pl/utopia--gwalty--depresja---w-najmniejszym-panstwie-swiata--wywiad-,103555,1,1.html jest trochę inny opis rzeczywistości na Pitcairn.


  2.  

     

    Wściekła się, odwróciła i ... nasrała na niego rozbryzgiem. Do tego momentu nie podejrzewałem zwierząt (poza prymatami) o tak 'ludzkie' reakcje

     

     

    O ile pamięć mnie nie myli, to u hipopotamów właśnie w g. siedzą feromony i inne takie, dlatego rozpryskują je w wodzie ogonem. 


  3. Ludzki mózg jest znacznie lepiej wyposażony w detektory zachowań bliźniego. :)

    Wystarczy to sobie uświadomić i potrenować, by mieć niezawodny i podręczny indykator, w dodatku szybciutko przeliczający wszystkie zakłócenia i zmienne.

     

    No chyba że ktoś załapał się na ZA... wtedy nawet kilkadziesiąt lat treningu tylko w niewielkim stopniu poprawia działanie wbudowanego układu detekcji :) 


  4. Abo takie cósikś wygrzebałem:    

    http://www.fizjks.strony.ug.edu.pl/kwarki/procesy.html

    :)

     

     

     

    A czy ktoś rozważał co się stanie z cząstkami splątanymi gdy jedna z nich trafi poza horyzont zdarzeń?
     

     

    Rozważać nie rozważałem, bo na rozważania za cienki jestem, ale niuch mi podpowiada, że nic szczególnego się nie stanie - dalej będą splątane, aż jakieś oddziaływanie ich nie rozplącze.


  5. @ex nihilo

    To o czym napisałeś jest spokojnie do wytrenowania, bo jogini osiągają takie rzeczy treningiem. Natomiast, poza zwalnianiem oddechu i korzystną przez to bradykardią, nic więcej z jogi nie jest tu przydatne.

     

    Jasne, że do wytrenowania, najważniejsze jest załapanie o co w tym chodzi. Z tym że nie jest to joga ("technicznie"), to trochę inny sposób kontroli, dużo bardziej selektywny niż w jodze. Asany itd. są w tym całkiem niepotrzebne. Można leżeć w piwkiem w garści i się tym bawić :)


  6. Duzym mankamentem są tzw. bicia przepony (narastające bolesne skurcze przepony) od pewnego momentu bezdechu. 

    No i oczywiscie pytanie: jak zmniejszyć metabolizm tejze przepony, zeby wydluzýc czas bezdechu?

     

    Nie wiem, czy to co napiszę będzie mogło być dla Ciebie przydatne, czy nie, ale... Czy próbowałeś trenować selektywną kontrolę mięśni? Można w tym dojść do rzeczy, dla przeciętnych ludzi, a nawet fachowców (lekarzy itp.) mocno szokujących. Dopiero kiedy widzą to na własne oczy uznają, że jest to możliwe. Piszę z własnego doświadczenia, kiedyś, dawno już temu, zajmowałem się takimi sprawami bardzo ostro, teraz już tylko czasem dla zabawy i podtrzymania "dziwacznych" umiejętności. Można dojść do takiego stopnia wytrenowania, że praktycznie dowolny mięsień (z tych prążkowanych, chociaż nie tylko) można kontrolować niezależnie od innych i bez wykonywania ruchów.  Przeponę kontroluje się bardzo łatwo. Nie wiem czy w Twoim przypadku coś by to dało, ale może. Trenowałem też bezdechy, bez nurkowania, bo jestem zmarzluchem i praktycznie każda otwarta woda jest dla mnie za zimna. Na powietrzu dochodziłęm do ok. 4 minut bezdechu (nie chodziło mi o rekordy), to samo w wannie, w ciepłej wodzie. Nie miałem takich efektów z przeponą, jakie opisujesz - być może te 4 minuty, to było zbyt krótko, a może działała tu też kontrola przepony. A co do nurkowania itp. - dosyć łatwo nauczyć się zatykać szczelnie nos (podobnie jak np. foki), tak że nie są potrzebne żadne zaciski itp. Np. w wannie kładę się po prostu na dnie nosem do góry i tak sobie leżę, co powoduje dziwne reakcje u osób, którym zdarza się pierwszy raz przypadkowo wejść i to zobaczyć :D. Też jak trochę nurkowałem (ale to były dosyć krótkie zanurzenia, bo szybko zdychałem z zimna), zanurzałem się zwykle z pozycji na grzbiecie (na brzuchu pływałem bardzo kiepsko), oczywiście bez zacisku, co trochę sensacji na basenie wzbudzało. To tak przy okazji, bo Tobie o przeponę chodzi - można z nią robić dosyć dziwne rzeczy - np. uruchamiać tylko lewą lub prawą połówkę, albo przednią lub tylną część. Ogólnie przeponę "wyczuwa" się bardzo łatwo - praktycznie równie łatwo, jak np. palec.


  7. To argument za czy przeciw?

    Firma jednoosobowa a piszesz jakby była poza osobowa.

    Wiem że dyskusja jest już 100 lat świetlnych dalej w innym zakresie :D, ale mimo to.

    Firma jest tworem (nie tylko prawnym) reprezentującym ludzi. Jest podmiotem prawa w pewnym zakresie. Nie słyszałem żeby ktoś zamordował firmę.

    Nie można oddzielić firmy od ludzi. Choćbyś nie wiem jak chciał. I dlatego firma może być podmiotem, a zwierzęta nie powinny (tak wiem że niektórych zwierząt także nie można oddzielić od ludzi, albo odwrotnie).

    Zresztą istniejące orzecnictwo co do podmiotowości prawnej zwierząt potwierdza moje zdanie. To że jednemu sędziemu odbiło spośród milionów innych sędziów niczego w sumie nie zmienia poza dowodem na to że mu odbiło :D

     

    To, że "jednoosobowa" (też zresztą dowolna inna mająca osobowość prawną), nie musi mieć związku z jakimkolwiek człowiekiem - właścicielem (właścicielami) takiej firmy może być nie człowiek (też założycielem), a inna osoba prawna ("niefizyczna"). Użyłem jednoosobowej, bo to był najprostszy przykład - nie mogło być np. działania na szkodę wspólnika. Firma (organizacja itd.) mająca osobowość prawną, jest bytem prawnym, podmiotem prawa, niezależnym od jakichkolwiek ludzi. Trochę upraszczając, jest to po prosu zapis w KRS. Jest zapis - jest firma (podmiot prawa).

     

    A zwierzęta były podmiotem prawa, np. w średniowieczu. Uznawano, że mają wolną wolę, czyli mogą być winne lub niewinne. Były procesy zwierząt, chociaż nie było to częste, zwierzęta miały w sądzie obrońców, wydawano wyroki skazujące lub uniewinniające. Gdyby wprowadzono podmiotowość prawną zwierząt naprawdę w samym prawie by nie było wielkiej rewolucji - byłoby trochę wrzasku niektórych religijnych fanatyków (jak np. z małżeństwami homo, eutanazją na żądanie itp.), a po niedługim czasie stałoby się normalne, że np. adwokat jest pełnomocnikiem bitego psa w sprawie cywilnej przeciwko właścicielowi (właścicielowi?) o odszkodowanie.


  8. Nie da się zaprzeczyć że podmiotem prawa są także firmy itp.

    Jednak to co łączy wszystkie te podmioty to ludzie :) Firmy tworzą ludzie a nie zwierzęta. Fizycznie to ludzie podejmują decyzje i ludzie podejmują czynności w imieniu firm czyli ... innych ludzi.

    Różnica jest diametralna.

    Firma jako organizacja fizycznie jak najbardziej zależy od ludzi (właścicieli, pracowników, udziałowców itd.). Samodzielność i niezależność jest tu jedynie pewnym modelem, fizycznie i realnie nie jest to możliwe.

    W czym firma lepsza od szympansa? Nie widzę poziomu na którym można by to porównywać. Więc nie wiem czemu o to pytasz.

     

    Mylisz się. Firma będąca osobą prawną (np. SA, sp. z o.o.) jest abstrakcyjnym bytem prawnym, podmiotem prawa, mającym prawną osobowość całkowicie niezależnie od jakichkolwiek ludzi, nawet od właścicieli. Dam Ci najprostszy przykład (prawo polskie, ale nie tylko, bo to standard):

    jest jednoosobowa sp. z o.o. (co to za cudo, np tu: http://prawo.money.pl/aktualnosci/okiem-eksperta/artykul/jednoosobowe;spolki;bez;tajemnic,226,0,404194.html, właścicielem wszystkich udziałów jest X. Firma nie ma pracowników, wierzycieli itd. X pojechał na wakacje na koszt firmy. Skutek: X może odpowiadać cywilnie i karnie (!) za działanie na szkodę spółki. Sprawy, w imieniu spółki (na tym m.in. polega podmiotowość prawna), może wszcząć np. prokurator. Wystarczy?

     

    Chyba nawet mrówka czy pająk to coś więcej niż byt abstrakcyjny, wyłącznie prawny? No nie?


  9. Podstawowa sprawa:

    podmiotem prawa nie musi być człowiek! I to już teraz, też w polskim prawie. Podmiotem prawa jest też osoba prawna, czyli np. firma (spółka), organizacja, samorząd, państwo itd., itp. cholera wie co jeszcze. "Podmiot prawa" oznacza w sumie tyle, że w imieniu np. szympansa, ktoś (pełnomocnik, kurator, opiekun, prokurator, itp.) będzie mógł prowadzić działania prawne chroniące prawa tego szympansa - podobnie jak w przypadku dzieci lub osób ubezwłasnowolnionych np. z powodu niedorozwoju lub choroby psychicznej, no chyba że szympans zrobi to sam, co nie jest całkiem niemożliwe.

     

    W sumie, w sensie czysto prawnym nie jest to żadna rewolucja. Po prostu jeden podmiot prawa więcej w i tak już dużym katalogu. A że szympans? A w czym "lepsza" np. firma? Dla jasności - np. firma (organizacja itp.) jako podmiot prawa, to samodzielny byt prawny (osoba prawna), niezależny od ludzi - właścicieli, pracowników itd. To tak w skrócie.

    • Pozytyw (+1) 1

  10.  

    Czy może istnieć życie bez powiązania skutku z przyczyną?

     

     

    Do tego jeszcze: ciągi przyczynowo-skutkowe są konieczne, bo inaczej struktura (np. życie) się rozpadnie, nawet jeśli przypadkowo powstanie. Tylko jakie to są ciągi: statystyczne ("może"), czy ściśle deterministyczne ("musi"). 

     

     

     

    Moje pytanie brzmi: czym jest/są to pole/pola? Przecieź to na logikę musi być coś materialnego. Jeszcze mniejsze cząstki?

     

    A cholera wie, czym są te pola (w fizyce). To jest dosyć abstrakcyne pojęcie. Możliwe są różne interpretacje. Nie tyle same pola się bada, co ich zachowanie. Podobnie co to znaczy "materialne". Najbardziej ogólnie by można powiedzieć, że materialne jest to, co podlega prawom fizyki. A czym to w rzeczywistości jest? Czy jest czymś różnym od samej przestrzeni, czy może są to po prostu (po prostu?) struktury tej przestrzeni, mające właściwości takie, które określamy jako energia, masa itd.?


  11.  

    Czy może istnieć życie bez powiązania skutku z przyczyną?

    To jest dużo dalej sięgające pytanie niż o wpływ stałej str. subtelnej na życie.

     

    O tej skrzynce właśnie rozmawiamy, co w niej siedzi... Ja bym tam wsadził np. ogólną ideę "sumy po historiach". Wpływ większość możliwych "historii" się wzajemnie pokasuje, szczególnie tych najbardziej skomplikowanych i pokrętnych, no i na wyjściu dostaniemy na ogół któryś z wyników zbliżonych do trajektorii (historii) deterministycznej. Z tym, że ta rzeczywista historia może pozostać dla nas mniej czy bardziej ukryta.

    W rzeczywistości rzadko można w łatwy sposób powiązać skutek z przyczyną, nawet kiedy są to następstwa praktycznie bezpośrednie. Ciąg "no ale dlaczego?" często okazuje się zbyt skomplikowany, próbujemy zajrzeć do czarnej skrzynki, ale ona zwykle musi czarna pozostać. W sumie pozostaje nam doświadczenie, a to jest równoznaczne ze statystyką zdarzeń wcześniejszych, naszych i cudzych (wiedza). Statystyczne powiązanie skutku z przyczyną jest do życia całkowicie wystarczające, rzeczywistość jest zbyt skomplikowana (pomijam zasadniczą niepoznawalność), żeby jakiś układ obliczeniowy mógł ją na 100% dokładnie przeanalizować, przynajmniej w czasie rzeczywistym. Statystyczny skrót daje szansę znalezienia optymalnego rozwiązania, z jakimś prawdopodobieństwem błędu. No i wtedy selekcja... :)

    Nawet gdyby istniał rzeczywisty determinizm, a nie tylko statystyczny, ta czarna skrzynka i tak by musiała pozostać, przynajmniej po to, żeby siedział w niej deterministyczny chaos. :D 

     

    Edycja:

    W sumie niezależnie od tego, czym to pudło jest napchane - czystym przypadkiem, czy twardym determinizmem, życiu musi wystarczyć statystyka na wyjściu. W przypadku przypadku, sprawa jest oczywista, a determinizmu życie nie przeliczy, przynajmniej w rozsądnym czasie. Jeśli jednak będzie próbować, zostanie zjedzone :)


  12. Od końca: :)

     

     

     

    Kto wie, czy to, że elektron "jest", nie jest właśnie skutkiem ciągłych oddziaływań z właściwie całym Wszechświatem…

     

     

    Pociągnę dalej: czy elektron w ogóle "jest", czy może tylko "bywa"? A pomiędzy "bywaniem" jest czymś, co można by określić np. jako "potencjał", możliwość...

     

     

     

    Po pierwsze, to chyba nikt nie rozumie pojecia wolnej woli w sposob wlaściwy, tak jak jest to dyskutowane w kognitywistyce i filozofii umyslu.

     

     

    Nie sądzę, żeby istniało jakieś "właściwe" i "niewłaściwe" rozumienie pojęcia wolnej woli. Temat ma już tysiące lat, miliony zapisanych kartek papieru, góry innych nośników kitu wszelakiego, i od czorta definicji wolnej woli, które zależnne są od przyjętych założeń itd. Jeśli chodziło Ci o konkretną, szkoda że jej nie wrzuciłeś.

     

     

     

    Mam wrazenie, ze stad te animozje i niezrozumienie.

     

     

    Animozji nie dostrzegam... raczej przeciwnie, same argumenty - może i ostre bywają, ale wideł i siekier wśród nich nie zauważyłem ;)

     

     

     

    Właśnie dlatego mieszanie wszystkiego nadaje się co prawda na dyskusję przy ognisku lub na kolejny film sci-fi, ale niestety jest wtórne i nie przyczynia się do jej progresu. Stąd też lepiej wytyczyć na początku ramy tego czy zastanawiamy się nad istnieniem bóstw i sił sprawczych, podróżami w czasie i ewentualnym ulepszaniem linii czasowej, a co za tym idzie wpływaniem nie tylko na swój los, zderzeniami nukleonów w jądrach dalekich gwiazd, czy też po prostu zastanawiamy się ile setek, tysięcy, milionów lat temu został zapoczątkowany łańcuch wydarzeń (a może zaszło wydarzenie omega, które przesądziło?), że dziś napiszę ten głupi komentarz.  

     

    Uważam, że właśnie tak jest ok... to pasuje do tematu. :D Zobaczymy co wyniknie - czyste bicie piany, czy może jakiś konkretny kierunek, a może i parę fajnych spostrzeżeń i kombinacji w tym będzie.

     

    Sorki thikim, wklepuję z przerwami na inne zajęcia, no i Twojego nie czytałem.

    Jeśli mamy nieskończoną ilość czynników, którym wkładu w wynik nie możemy wyliczyć, nie tylko możemy, ale i musimy zwykle traktować to jako czarną skrzynkę. Istotna staje się statystyka na wyjściu. A w środku różne warianty są możliwe, włącznie z całkowitym przypadkiem (jeśli nie istnieje "zegar" rzecz jasna). Hmm? ;)


  13. Podobnie jest z hipotetyczną egzobiologią, a tej w ogóle nawet nie ma (dla nas) a już daliśmy im nazwę "Oni" i nawet wiemy, że latają w pojazdach i są podobni z grubsza do nas.

     

    Założenie jedności fizyki + krzywa Gaussa = hipoteza robocza o podobieństwie. I to jest prawidłowe, bo bez tego by trzeba strzelać całkowicie na ślepo.


  14. Błąd.

    Ponieważ jeśli ja mam rację, Oni już dawno tu mogą być...

     

    Masz pewność, że oddychasz powietrzem? ;)

     

    Oczywiście, że mogą, ale jeśli z założenia nie możemy ich wykryć, ani nie możemy przypisać im jakichś przejawów ich działalności, to taki wariant jest poza racjonalną dyskusją. Zeus przynajmniej piorunami walił, a oni?   :)


  15.  

     

    A może zarówno pojazdy, jak i istoty, będą amorficznymi chmurami jakichś nieznanych nam cząstek, wobec czego zdolności naszego pojmowania i percepcji w ogóle tego nie ogarną.

     

    Założenie o wystarczającym do rozpoznania stopniu podobieństwa jest założeniem koniecznym, chociaż ten stopień podobieństwa może się zmieniać w zależnożci od aktualnej wiedzy (możliwości rozpoznania).


  16. problemem jak zwykle jest to, że od razu wrzuca się do jednego kotła matematykę, zjawiska fizyczne, podróże w czasie, pracę umysłu, wolną wolę i niewidzialne różowe jednorożce.  ;)

     

    I w tym przypadku tak być musi - krzywe rozkładów statystycznych (lub ciągi deterministyczne) działają na wszystkich poziomach organizacji świata. Dotyczą nawet rozkładu wiary w różowe jednorożce w populacji ;)

     

     

     

    Ale o ile się dobrze orientuję na poziomie komórkowym, ba, nawet energetycznym, wolna wola nie występuje, bo nasz mózg i umysł są od nas szybsze i wiedzą wcześniej.

     

     

    Tak, ale to dotyczy decyzji podejmowanych w czasie rzeczywistym. Natomist sposób działania naszego układu sterującego w przyszłości możemy w dużym stopniu programować - nauka, trening itd. W tym jest miejsce dla (względnie) wolnej woli. Względnie, bo nadal jesteśmy ograniczeni swimi możliwościami "technicznymi" i układem, w którym żyjemy.

     

     

     

    A jednak te nieskończone ilości czynników dają całkiem przewidywalny obraz tego co się dzieje. Dlaczego? Czy są aż tak nieistotne?

     

    Statystyka :)

     

     

     

    Chciałbym tylko zwrócić uwagę, że to, co uważamy za nasz ciała, to tak naprawdę puste przestrzenie między wirującymi elektronami.

     

     

    Nie całkiem takie puste - tam są pola, bez nich byśmy się rozsypali na cząstki elementarne (albo i te cząstki też by szlag trafił)  :)

     

     

     

    Fine-tuning przy niedzielnym obiedzie? Nihilo, chyba coś dla Ciebie.

     

    Jakim obiedzie? Niedawno się obudziłem. A w ogóle to niedziela dzisiaj jest? ;)

    Ale do rzeczy. Nie bardzo załapałem o co thikimowi w tym momencie chodziło... tak czy inaczej: przy innych stałych itp. życie też by może było, tyle że trochę inne.


  17. @ glaude

     

    Mnóstwo fajnych tematów tu wrzuciłeś... każdy na kilka grubaśnych tomów, z których, zusammen do kupki, i tak pewnie wyniknie jedno - niejednoznaczność :D 

     

    Ale parę zdań "od siebie" wrzucę...

     

    Wolna wola? A może raczej: "na ile wola może być wolna, jeżeli każdy od urodzenia jest elementem jakiegoś systemu?" W jakim stopniu każdy z nas jest sobą, a w jakim produktem systemu? Uznaje się, że wariat nie ma wolnej woli, ale co to jest "wariat"? Chemia i elektronika pod kopułą: na ile można kontrolować działanie tego układu sterującego? I tak dalej. W sumie jakaś swoboda wyboru istnieje, ale czy jest ona wystarczająca, żeby można to nazwać "wolną wolą"? Dzisiaj paskudna pogoda... zrobiłem 10% tego, co miałem zamiar zrobić... i tak wygląda dzisiaj moja "wolna wola" :)

     

    Teraźniejszość. Hmm... kiedyś już tu chyba wrzuciłem pytanie "ile trwa teraźniejszość"...

     

    Mózg. Dzisiaj kiepsko mi działa :D Ale ogólnie chyba mózg to maszyna bardziej "kwantowa" niż "klasyczna". Takie mam wrażenie obserwując działanie własnego poddeklowego układu sterującego.

     

    Magia kwantologii. Chyba to głównie sprawa przyzwyczajenia, oswojenia się z innością. Imo innością bardzo względną, bo dla mnie świat klasyczny, to tylko szczególny przypadek, kiedy efekty kwantowe są zaniedbywalnie małe. W kwantologii jestem tylko kibicem, mogę się mylić... ale i najwybitniejsi gracze też się czasem mylą, ja tylko dużo częściej niż oni, czyli... :D A co do samej magii jeszcze - tak naprawdę nikt do końca nie wie czym są te "obiekty kwantowe", których zachowaniem zajmuje się kwantologia. Chociaż - może wśród wielu pomysłów jest i ten właściwy, ale brakuje na to dowodów. Niektóre efekty kwantowe tylko pozornie są dziwaczne. Np. superpozycja: mózg bardzo często jest w stanie superpozycji ("nie wiem co zrobić"). Decyzja zapada dopiero w momencie, kiedy trzeba "to" zrobić. Tunelowanie też nie jest niczym niezwykłym, jeśli się założy, że cząstka jest elementem pola istniejącego z obu stron bariery energetycznej. Daleka analogia: chodnik przechodzi pod drzwiami, zrobił się na nim fałd wyższy niż szczelina pod drzwiami (barierą energetyczną dla tak wysokiego fałdu). Kiedy się fałd nadepnie, może się on pojawić po drugiej stronie drzwi. Itd.

     

    Są tu w ogóle jacyś determiniści? Bo nie ma z kim powojować... :D 


  18. :) Tak, dla mnie to jest podstawowe pytanie o naturę świata - co nim rządzi:

    - losowe zdarzenia, "próby" spośród wszystkich możliwych wariantów, podlegające samouzgodnieniu nadającemu (statystycznie) kierunek zdarzeniom późniejszym ("bezwładność", eliminacja niektórych możliwości, itd.);

    czy może:

    - deterministyczny wewnętrzny ("zegar") lub zewnętrzny ("bóg") mechanizm ustalający jednoznaczną trajektorię zdarzeń.

     

    Mój pogląd na sprawę jest tu już dosyć dobrze znany, część argumentów też... reszta wyjdzie w praniu, jeśli pranie będzie (mam nadzieję, że z wyżymaniem i suszeniem ;)), bo coś mi się wydaje, że na tym forum twardych deterministów nie ma wielu. 

     

    Czy trajektoria kuli wystrzelonej z karabinu jest jaka jest, bo taka być musi, czy może np. jest "sumą po trajektoriach" z możliwym losowym odchyleniem od idealnej, klasycznej? Nie musi to być kula, może być cokolwiek, od elektronu, do całego Wszechświata.


  19.  Zapewne Ex Nihilo miał coś innego na myśli, ale to moje typy. 

     

    Wezwany do tablicy zgłaszam się :) Ale że trochę zmęczony jestem - w ostatnich dniach żyłem dosyć szybko - to tylko w skrócie: to moje przekonanie, że świat jest z natury losowy, a determinizm jest złudzeniem wynikającym ze statystyki, można rozumieć całkiem intuicyjnie, jako najbardziej ogólny "opis działania świata". Układ krzywych gaussopodobnych. Gdzie kończy się sens pytania "dlaczego"? Itd. Nie na teraz. Myślę że warto by odpalić w "gatkach" temat np. "Los czy przeznaczenie" i pogrzebać w tych sprawach bardziej szczegółowo. Determinizm wydaje się bardzo naturalny, dobrze sprawdza sie też w różnych idealizacjach, ale... no właśnie "ale"  :D

     

     

     

    Tymczasem, od przyjęcia dogmatu o takiej a nie innej naturze światła, zależna jest poprawność królującej obecnie teorii, jaką jest mechanika kwantowa. Jeśli tego dogmatu nie da się obronić, to teoretycy delikatnie mówiąc mają problem

     

     

    Kwantologia to w sumie dosyć abstrakcyjny matematyczny opis (model) zachowania "czegoś" w określonych sytuacjach (zdarzeniach). A interpretacje, co to za "coś" mogą być, i są, bardzo różne, z tym, że jest to już trochę poza samą kwantologią, która działa w dużym stopniu na zasadzie "licz i nie marudź". Jak na razie sprawdza się to całkiem nieźle, też w zastosowaniach praktycznych. Czy przyjęcie, że światło (i nie tylko) jest falą i cząstką jednocześnie, jest dogmatem? Raczej nie, bardziej jest to wygodny model, który może odnosić się do wielu wariantów rzeczywistości. Też np. takiego, że nie jest ani falą, ani cząstką :)


  20. Tylko że to są dwa dodatkowe warunki i to bardzo mocne:

    1. zdolne do tego

    2. wystarczająco gęsto i równomiernie rozmieszczone.

     

    ad 1. zdolna musi być jedna, pozostałe nie muszą być nawet cywilizacjami - dinozaury też były fajne :)

    ad 2. to jest zależne od (1). Im bardziej będzie zdolna, tym ta gęstość może być mniejsza.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...